Skocz do zawartości

Uważacie że partner może zakazać kobiecie..


Rekomendowane odpowiedzi

1 minutę temu, Adolf napisał:

 

    Czyli nie jesteś pewna swojej wartości i musisz ją podwyższać dla siebie, podkreśleniem swojego wizerunku, poprzez makijaż.

Makijaż (fr. maquiller: fałszować, szminkować),  deomi tyle w temacie. Od zawsze kłamiecie na temat swojego wizerunku i jesteście

oburzone jak ktoś Wam zwróci uwagę że oszukujecie. :D

Jest to forma oszustwa, ja to przyznaje, tylko pytanie, co z tego ?:D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, deomi napisał:

Jest to forma oszustwa, ja to przyznaje, tylko pytanie, co z tego ?:D

Co z tego że:

 

- nas okłamujecie a my i tak to akceptujemy?

- że kłamiecie odnośnie wizerunku?

- że malujecie się dla siebie?

- że malujecie się dla innych bab?

- że później zrzucacie maskę, a my musimy z tym żyć?

 

   Dużo tego, odnieś się chociaż po części.

Edytowane przez Adolf
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi Widziałaś taki mem, w którym są przedstawione zdjęcia dziewczyny z i bez makijażu oraz podpis z paragrafem dotyczącym złego rozporządzania majątkiem. Chodzi o to, że jest to oszustwo. Gdybym znał prawdziwy wizerunek to nie wiem, czy byłaby ta dziewczyna warta mojego czasu i zasobów akurat w aspekcie dotyczącym wyglądu. Poza tym tj. Adolf pisał jest to szkodliwe dla skóry. Kij wie, co za świństwo jest w tych krymach, że później twarz pokraterowana jak księżyc.

U was kobiet jest to naturalne. Chcecie za wszelką cenę wzbić się na gałęzi jak najwyżej-nie ważne jakimi sposobami, dlatego tutaj pojawia się tekst a co to takiego i że o co nam chodzi.

Edytowane przez I_am_the_Senate
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja się maluje, bo podnosi mi to atrakcyjność i jakby status w społeczeństwie, ludzie są dla mnie milsi , chętniej pomagają czy obsługują w sklepach, dzięki czemu czuje się lepiej, bezpieczniej. Przysługuje mi z tego tytułu jakby trochę wiecej takich codziennych "mini przywilei". Jestem lepiej traktowana, więc automatycznie lepiej się czuje, mam lepszy nastrój.

Gdyby iść tym tropem to depilacja nóg i cipki też jest swego rodzaju kłamstwem, w końcu naturalnie mam owłosienie, a jednak się depilujemy, i chyba nie chcielibyście żebysmy przestały ?

Makijaż, dobre ciuchy to jakby status i wyznacznik charakteru, chęci dbania o siebie, chęci podobania się, poza tym przyjemniej się patrzy na pomalowane kobiety.

zendaya-7d0041ac-b353-49b0-84e9-0efcdd54

1412955825_iggy-azalea-without-makeup-zo

042211_stars_without_makeup_megan_fox110

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kalectwo i utrata zdrowia nigdy i nigdzie na tym świecie, nie będzie czymś pożądanym. Więc to przykład trochę z kosmosu :P

 

ps. pierwsze lepsze plemiona afrykańskie stosują makijaże, nakładają jakieś błotka/ barwniki roślinne, najwyraźniej to leży w naturze ludzkiej, od zarania dziejów.

ps2. tylko, że te nie malujące się kobiety mają najmniejsze powodzenie, sprawdzone und potwierdzone tysiące razy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jest to raczej ogólnospołeczna moda, pewnie jakiejś wąskiej grupki ludzi którzy lubują się w ekstremalanych modyfikacjach swojego ciała.

 

ps. nie tylko do kamuflażu, czasami to po prostu coś na wzrór naszego makijażu- element upiększenia, nadania jakies statusu (materialnego/cywilnego...)

ps.2 być może ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, deomi napisał:

ps2. tylko, że te nie malujące się kobiety mają najmniejsze powodzenie, sprawdzone und potwierdzone tysiące razy

Zależy czy patrzymy z perspektywy długoterminowej czy krótkoterminowej. Część faktycznie ma większe powodzenie, bo w makijażu ma 2/3 + do SMV. 

 

Dawniej kobiety nosiły gorsety, aby mieć wąską talię. Badania wykazały, że optymalną (do płodzenia itd.) proporcją jest stosunek to 0.7 (obwód talii to 70% obwodu bioder). Taka kobiecina załóżmy, że w noc poślubną rozwiązuje się z tych pancerzy i co? Nowo upieczony mąż czuje rozczarowanie. Nie ma talii osy, a nawet bardzo daleko do takiej. 

 

Patrząc na dzisiejsze kobiety, myślę, że taką proporcję ma mniej niż 10%. Dlaczego? Bo wolą się obżerać jak głupie i nie ruszać dupska. 

 

To samo z cerą. Wystarczy dobrze ją pielęgnować, dobrze się odżywiać i ćwiczyć aby mieć ładną buźkę. Ale po co skoro można w 10 minut lepiej wyglądać? Tak, można, ale do jakiś maksymalnie 30-35 lat. Później ciało zrewanżuje się. 

 

Takie czasy mamy fast foodowe...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja ciotka się nie malowała bo wujek nie lubił. Ale to takie małżeństwo po 50-siątce. Wydaje mi się, że wujek był trochę zazdrosny i chyba dlatego go to drażniło, ale ciotka się dostosowała bo to tacy ludzie z mentalnością jeden partner na całe życie.  To jest chyba najlepsze małżeństwo jakie znam. Na takiej zasadzie to się można zgodzić i to nawet wygodne bo oszczędza czas, przecież nałożenie tapety trochę trwa, a cioteczka kremik i fajrant. Nie we wszystkim się zgadzają ale makijaż akurat nie był jakąś kwestią fundamentalną.

 

Tak na marginesie niektórym kobietom w makijażu ładnie, ale nie każdej pasuje, czasami kobieta nakłada na siebie tapetę zupełnie bezkrytycznie wtedy może nie zakazywać bo u ludzi dorosłych to słabe, ale powiedzieć jej wprost, że atrakcyjniejsza jest bez.

 

Co do makijażu permanentnego, to należy bardzo rozważnie wybrać kosmetyczkę, są takie które robią go po mistrzowsku, delikatnie, nadając jedynie lekki naturalny odcień, tak by to wyglądało jak naturalne kolory skóry, ale w Polsce jest ponoć takich tylko kilka. Moja koleżanka 35+ zrobiła go sobie u zwykłej kosmetyczki i wygląda jak zużyta, wschodnia prostytutka. Ale najciekawsze jest to, że ona w ogóle tego nie widzi i nikt nie śmie jej o tym poinformować bo ona ma trochę „trudny charakter”, tylko jej facet jak ją zauważył to z wrażenia wykrzykną „o ja pierd….ę”. Ja jak ją spotkałam po to też byłam w szoku, trochę tam sugerowałam „a nie za ciemno ci to zrobiła?”, a ona  że przyblaknie i że tak ma być, ale do dziś nie przyblakło. Moim zdaniem ona się znacznie oszpeciła.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Adolf napisał:

Co z tego że:

 

- nas okłamujecie a my i tak to akceptujemy?

- że kłamiecie odnośnie wizerunku?

- że malujecie się dla siebie?

- że malujecie się dla innych bab?

- że później zrzucacie maskę, a my musimy z tym żyć?

 

   Dużo tego, odnieś się chociaż po części.

Ja spróbuję, choć mimo iż jestem po 30-tce, nigdy nie miałam na twarzy pełnej tapety. Maluję oczy i usta, i  Nie traktuję tego ani jako powód do dumy, ani do wstydu, zwyczajnie mam dobrą cerę i uważam, że moja buzia przykryta jakimś smarowidłem wygląda gorzej.  Ale wiele kobiet wygląda w takim makijażu z tapetą korzystnie i dlaczego ktoś miałby im tego zabraniać? Podoba mi się argument o zaprzestaniu golenia cipki i innych miejsc, które kobiety golą, niejako po to, żeby facetom, że tak to ujmę, bardziej smakować. 

 

No dobra:

 

1.  odwrócę kota ogonem: a czy gdyby w naszej kulturze było przyjęte, że i mężczyznom wypada się malować, czy przypadkiem oni również nie robiliby tego, żeby choćby ukryć niedoskonałości urody? 

To jest wyłącznie kwestia środowiskowa, tak się utarło, że to my się malujemy a Wy (poza nielicznymi) nie. Nie chodzi tu - z mojej perspektywy - o oszustwo, ale o tym w dalszych punktach.

2. Tu się trochę zgodzę, makijaż potrafi przekłamać, ale co, jeżeli kobieta, która nie pokazuje się bez tapety czuje się dzęki temu bardziej pewna siebie? W makijażu absolutnie nie chodzi tylko o atrakcyjność seksualną, ale też o dore samopoczucie. Jeśli kobieta ma problemy z cerą czy jakieś inne mankamenty, które umie skorygować makijażem, czemu ma tego nie zrobić? I nie mówię omega szpachli, bo mnie też sięto nie podoba. Ale idę o zakład, że gdyby kultura na to pozwalała, mężczyźni sami by się, wybaczcie, szpachlowali. A wszystkie wymyślne męskie fryzury, katalogowane w salonach fryzjerskich? czy to nie jest męski rodzaj szpachli? Można by pytać mężczyzn, czemu na przykład noszą fryzurę na Johnnyego Bravo i co odpowiedzą na Twoje pytania - żeby robić wrażenie na laskach, żeby wydać się jeszcze bardziej zajebistym, niż się jest, a może dla dobrego odbioru przez innych panów? Kobiety też się pięknie czeszą, farbują i zapuszczają włosy, generalnie z mniej więcej tych samych powodów, dla których się malują.

3. Tak, maluję się dla: siebie, bo dodaje mi to pewności siebie. Lubię swoją buzię i wiem, że mogę się podobać w wersji saute. Nie mam problemu, żeby się w niej pokazać. Ale jeśli idę między ludzi, na przykład do pracy, traktuję subtelny makijaż jako część damskiego dress code'u. I dalej jest to malowanie się dla siebie, bo wtedy JA czuję się dobrze, bo spełniam zasadę odpowiedniego według mnie wizerunku. Uff ;)

4.Dla innych bab? Nie, niekoniecznie, jestem w stałym związku i nie mam potrzeby rywalizacji z innymi paniami o randomowych mężczyzn spotkanych w tłumie czy towarzystwie. Nie wszystkie moje koleżanki się malują, ale niemal wszystkie wiedzą, jak podkreślić walory swojej urody; czasem paradoksalnie makijaź w tym przeszkadza.

5. Ten punkt wcale mnie nie dotyczy, bo jak pisałam, nie noszę maski. Nie wiem, jakie to jest uczucie, spędzić czas z kobietą, o którą z jakiegoś powodu zabiegam, a później zobaczyć ją bez makijażu i widzieć drastyczną różnicę. Cóż, na pewno jest w tym coś groteskowego... Nie chciałabym być w takiej sytuacji w męskiej roli. Z drugiej strony mało znam kobiet, które malują się w taki sposób, że po demakijażu są nie do poznania.

 

Aha, co do głównego pytania w wątku, czyli zakazu makijażu. Stoję po stronie tych, którzy mówią, że zakazać nie można drugiej osobie niczego; tzn można, o ile ta osoba się chce temu podporządkować, ale czy na tym polega związek? Dla mnie cenne są sugestie mojego mężczyzny co do tego, w czym wyglądam twarzowo, a co powinnam sobie odpuścić. Ale mój mężczyzna nie powie mi nigdy, że nie wolno mi się malować czy ubierać w jakiś sposób, dla mnie to kwestia klasy, którą jedni panowie posiadają, a drudzy nie.

Jeżeli mężczyzna zabroni mi czegoś, co jest mi do czegoś potrzebne (jak makijaż czy np. uprawianie sportu), to niestety będę musiała odpowiedzieć, że nie spełnię takiego zakazu, bo to część mojej natury, mojego ja i taki przymus może wywołać we mnie potrzebę ucieczki. I, żeby nie było, nie jestem za zakazami i nakazami, ale za kompromisami jak najbardziej. 

 

Uprzedzając ewentualne uszczypki, mój mężczyzna jest osobą zdecydowanie dominującą, a ja z przyjemnością piastuję stanowisko u jego boku :) 

Edytowane przez wiosna
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi

Ja się maluje, bo podnosi mi to atrakcyjność i jakby status w społeczeństwie, ludzie są dla mnie milsi , chętniej pomagają czy obsługują w sklepach, dzięki czemu czuje się lepiej, bezpieczniej. Przysługuje mi z tego tytułu jakby trochę wiecej takich codziennych "mini przywilei". Jestem lepiej traktowana, więc automatycznie lepiej się czuje, mam lepszy nastrój.

Czyli zgadzasz się z polityką uprzywilejowania? Jeśli tak to nawet nie będę o nic pytał...

 

Kalectwo i utrata zdrowia nigdy i nigdzie na tym świecie, nie będzie czymś pożądanym. Więc to przykład trochę z kosmosu

:P

nie z kosmosu, tylko z azji:

maxresdefault.jpg

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak na serio warto rozważyć zdanie partnera, czasami może mieć racje. Zwłaszcza w długotrwałym związku wszelkie mody czy drastyczne zabiegi powinny być co najmniej konsultowane, a to dlatego, że przez zachowanie drugiej osoby z którą jesteśmy kojarzeni możemy ulec ośmieszeniu. Tak sobie pomyślałam a jakby facet przemalował nagle włosy na zielono albo zaczął w wyniku kryzysu wieku średniego ubierać się na (pa)Jacykowa? Nosz kuźwa miłość miłością, wolność wolnością ale chodzić pod rączkę z facetem co nosi spodnie klauny i czapkę plemnik na głowie to mógłby być  trochę dyskomfort.

 

Tak samo z moją koleżanką która szarpnęła się na taki karykaturalny trwały makijaż, który dołączył do jej karnacji wypalanej na solarium i farbowanych blond włosów- jej facet wydawał się być załamany. Myśmy w żeńskim gronie faktycznie trochę się z tego śmiały,  ale to on wchodził w związek z normalną kobietą a nagle został skazany na życie pod jednym dachem i sex z Jokerem z Batmana. W męskim gronie kumple takiemu też nic nie powiedzą, ale za plecami zapewne mają ubaw z takiej „upiększonej”. Takie coś w pewnym sensie niszczy facetowi wizerunek.

 

I w sumie trzeba wziąć pod uwagę czy my tu mówimy o kobiecie która potrafi się ładnie, delikatnie pomalować podkreślając urodę ale ma nad sobą jakiegoś sterczącego tyrana, czy o kobiecie, która z wizją makijażu dawno odjechała w stronę Kapelusznika z „Alicji w Krainie Czarów”.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Ja uważam, że mężczyzna (a zresztą każdy, niezależnie od płci) ma prawo życzyć sobie zmiany w partnerze, na zasadzie "chciał(a)bym, żeby on/ona to czy tamto". Ale to, że się taka myśl czy potrzeba pojawi, nie może implikować nałożenia na tę osobę nakazu. Oczywiście zależy, jakiego kalibru jest to temat, są rzeczy błahe i poważne i każdy ich wagę oceni według własnego uznania.

Ale wyjechać do partnera z tekstem, masz być taki czy siaki, pod groźbą odejścia czy innych sankcji? Absurd, na który nikt nie powinien się godzić. Dla mnie takie żądanie to brak szacunku.

 

I to nawet w sytuacji, gdy ma się taką wymalowaną babę. Bo ona ma do tego święte prawo, tak samo jak jej partner ma prawo odejść, gdy nie jest w stanie tego zaakceptować. Konflikt interesów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wyobrażam sobie całowania kogoś w policzek który jest wysmarowany niewiadomo czym. Może Pan lubi buziakiem w policzek okazywać swoje uczucia i za każdym razem zostaje wymazany perłowy różem z metnym posmakiem na języku. Kwestia motywu. 

 

Osobiście po 1 min rozmowy nie zwracam uwagi jak ktoś wygląda. 

Choć kobiety umalowane odbieram jako łatwiejsze w nawiązywaniu kontaktów, bardziej nastawione na relację społeczne. Te bez makijażu stwarzają jakiś dystans. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Anna napisał:

w wyniku kryzysu wieku średniego

Nie ma czegoś takiego a funkcjonuje wyłącznie jako sformułowanie do tyranizowania mężczyzn przez kobiety. Równie dobrze można mówić o "kryzysie narodzinowym". Gdybym chciał się wyzłośliwiać, napisałbym, że paniom obcy jest kryzys wieku średniego, bo z młodości przechodzi wprost do starości bez etapu pośredniego ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext nawet jeśli masz rację, to warto wiedzieć, że sformułowanie to uknuł facet-  psycholog Elliott Jacques.

4 godziny temu, Rnext napisał:

Gdybym chciał się wyzłośliwiać, napisałbym, że paniom obcy jest kryzys wieku średniego, bo z młodości przechodzi wprost do starości bez etapu pośredniego

Oj tam, oj tam, mówi się, że kobieta ma tyle lat, na ile się czuje, tak wiec starość  w tym wypadku może nie nadejść nigdy.;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, facetów grających pod kobiety nie brakuje i... nie zabraknie. Nawet Zimbardo jakby ostatnio reperuje kieszeń grając pod panie. 

Dnia 9.09.2017 o 17:28, Anna napisał:

kobieta ma tyle lat, na ile się czuje

Nie widziałem jeszcze takiej, co by się nie przejęła swoim wiekiem ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.