Skocz do zawartości

Etatowa demotywacja.


self-aware

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć :) Szczerze mówiąc sam nie wiem czy to co mnie dotyka to zwykłe marudzenie/lenistwo czy też może jednak nie lubię tego typu pracy tak jak mi się wydawało, a może to po prostu kwestia etatu. Myślę, że ten temat dotyczy bardzo wielu osób, rozważania dotyczące pracy.

 

Przez dobry rok ćwiczyłem w domu programowanie. Po tym czasie długo szukałem pracy i w końcu się udało. IT - super sprawa, ktoś powie. Tylko dlaczego nie czuję się szczęśliwy? Wcześniej trenowałem w domu grafikę komputerową, też dostałem po jakimś pół roku pracę... Też nie byłem szczęśliwy. Jeszcze wcześniej przewinąłem się przez parę zawodów, oczywiście nie muszę mówić, że lipa? :) Bardzo szybko tracę energię do pracy w danej firmie.

 

Zastanawia mnie co jest tego powodem. Atmosfera w pracy jest bardzo spoko, sporo ludzi chciałoby być na moim miejscu. Mimo to już odczuwam powoli niechęć, a nie pracuję jakoś długo. Stawka coraz większa, wszystko niby super.

 

Czy to po prostu wciąż nie jest to? Tylko czy nie jest tak, że nawet przefajne zajęcie tak czy tak będzie finalnie po prostu pracą do wykonania. A może... Chodzi o zwykłe lenistwo? Może po prostu jestem leniem i tak już mam, że zawsze będę wybrzydzał, ze mi się nie chce? Chujowa opcja. I jakaś taka loszkowa... Nie no cholera, w sumie skoro nauczyłem się czegoś w chacie to chyba to nie lenistwo.

 

No i ostatnia rzecz, którą biorę pod uwagę. Etat... Nie wiem, jakoś po prostu mnie wkurwia to. Szef fajny, ale tak czy tak odczuwam ewidentnie to, że jestem zapuszkowany od-do. Z drugiej strony, wszędzie dobrze tam gdzie nas nie ma. Strasznie zazdroszczę ludziom, którzy mogą pracować sobie skąd chcą... Wybierają klientów jakich chcą i przy tym zarabiają całkiem fajnie. Wiem, ze w IT mogę mieć takie możliwości w przyszłości... Ale ile to potrwa czasu to ja się nawkurwiam, że hoho. Mam wrażenie, że ja po prostu nie nadaję się do pracy dla kogoś jeśli chodzi o kwestie typu "czy lubisz swoje życie?". I dopóty dopóki będę pracował dla kogoś to tak będzie.

 

Natomiast czy nadaję się do prowadzenia własnej działalności i czy to mnie "wyzwoli"? Niektórzy tutaj na forum piszą, że zachrzaniali po 18h na dobę, to przecież prawie nierealne...

 

Praca to najważniejsza część życia moim zdaniem. Jeśli w tej kwestii coś jest nie halo to ciągle będzie coś nie tak, odwrotnie gdy wszystko gra to na każdym polu jakoś pójdzie lepiej. Ostatnio złapała mnie mania czytania książek o własnej działalności itd ale wiem, że to wszystko w większości motywacyjne bzdury typu "you can do it". Świadomość, że za np 10 lat mógłbym mieć coś swojego i żyć tak jak chce wcale mnie nie rajcuje bo to AŻ 10 lat...

 

Czasami myślę, aby pierdolnąć wszystko i wyjechać w świat do jakiejś dżungli i żyć jak jaskiniowiec :) Jaskiniowo Januszowe rozterki typu "wpierdolić robaka A czy robaka B" wydają się mniej czasochłonne. Odbiera mi to też pewność siebie bo czuję, że narzekam jak locha. No i odnośnie godzin od-do w pracy. Potrafię wstać wcześnie rano i chętnie zacząłbym już coś robić żeby jak najszybciej skończyć. Wybrać samemu itd... Marzy mi się, że np danego dnia o pewnej godzinie łapie mnie ochota na basen i po prostu idę - wracam i kontynuuję pracę. Do tego dojazdy do pracy zabierają mi dziennie łącznie 2-3h i to też mnie wkurwia.

 

Czy Wy mając fajne etaty myślicie mimo to o swoim? 

 

Pozdro :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, self-aware napisał:

Świadomość, że za np 10 lat mógłbym mieć coś swojego i żyć tak jak chce wcale mnie nie rajcuje bo to AŻ 10 lat...

 

 

Mam dosyć podobnie.  

Zresztą to chyba jest stan wyjściowy od dzieciństwa, że do natychmiastowej gratyfikacji mocno ciągnie, a opóźnionej gratyfikacji trzeba się uczyć.

Tak mózg nas oszukuje. :) Co do osiągnięcia celu po dekadzie starań, chociaż nie lubię wstawiać takich rzeczy, to jest ciekawy cytat: 

 

czas-i-tak-uplynie.jpeg

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No tak, tylko w sumie pytanie brzmi jak długo się starać brnąć w jednym kierunku (tutaj ten etat) i czekać aż poczuję, że jest spoko? Kiedy zdecydować, że pierdzielę to i zakładam firmę albo szukam innego zainteresowania do spieniężenia. No bo co tutaj jest celem? Bycie szczęśliwym na polu zawodowym. A to mało konkretny cel, więc ciężko czuć, że się do czegoś dąży.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stary, czymże jest dziesięć lat wobec całego życia. To jak pierwsze dwadzieścia minut meczu.

 

Jeśliś programistą, to zapewne wolność w pracy możesz osiągnąć dużo szybciej, niż tokarz, kanalarz czy kierowca autobusu. Na ile znam tę branżę - a znam ją słabo - to o dobrego pracownika, który potrafi zrobić robotę i "deliver", nawet jeśli ma swoje fochy i wymagania, ciężko.

 

Etat etatem. Są firmy oferujące elastyczny czas pracy, czyli przychodzisz między siódmą a dziewiątą, wychodzisz między czternastą a dwudziestą, i zgadzać się ma ilość godzin w okresie i wykonane w terminie zadania. Robienie ósma-szesnasta jest kretynizmem, o ile nie pracuje się w okienku.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiem, że w kontekście całego życia to jest mało, natomiast zupelnie inaczej wyglądałoby te 10 lat dochodzenia do czegoś "większego" gdybym już teraz z robienia tego mial "fajne" nastawienie. Ja właśnie pracuję mniej więcej 8-16 jak to napisałeś. Zastanawiam się tak nad tym i stwierdzam, że to chyba mimo wszystko fakt, że pracuję na kogoś i mi to się kłóci ze światopoglądem. Odkąd jestem na forum to coś takiego jak "wolność" cenię sobie coraz bardziej. Oczywiście własna firma to żadna wolność bo na pewno zapierdalasz, ale mam wrażenie, że to inny typ pracy... W przypadku klepania stronek to samo wejście w biznes jest mega tanie, kompa mam w miarę... Masa potrzebnych programów za darmo... Biura nie potrzebuje, praca w domu.

 

Ciśnie mnie myśl, żeby popracować jeszcze z 4-5 miesięcy, odłożyć co nieco i spróbować. Samo napisanie tego wywołało stres, więc wiem już, że będę musiał zmierzyć się z niezłym strachem jeśli oczywiście się zdecyduje tak to rozegrać.

Edytowane przez self-aware
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware

 

 Praca na etacie- praca 8 godzin, mniejszy stres, mniej odpowiedzialności, ale też mniejsze zarobki( co do zasady mniejsze zarobki). Swój biznes( szczególnie jak zaczynasz)- praca 24 na dobę, stres, i niekoniecznie większe zarobki niż na etacie( szczególnie na początku). Paradoksalnie bardziej wolny jesteś na etacie, gdzie po 16 wychodzisz z pracy. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Masz plan działań? Punkt wyjścia, czyli inwentaryzację zasobów i umiejętności na dzisiaj? Cel do osiągnięcia za rok? Za pół roku? Jakie działania musisz wykonać do kiedy?

 

Chodzi o ramy, na zasadzie:

Co chcę: do końca września 2018 chcę ukończyć maraton w cztery godziny

Gdzie jestem dzisiaj: po dziesięciu minutach zdycham; o bieganiu pojęcia nie mam; pracuję 60h/tydzień, praca regularna, nie mam pożeraczy czasu i zasobów (hobby, baba, dzieci)

Co zrobię:

1. do 15.09.2017 skonsultuję się z trenerem i rozpiszemy plan na każdy miesiąc z kwartalnymi kamieniami milowymi (czyli konkretny dystans w konkretnym czasie)

2. comiesięczne konsultacje z trenerem w celu korekty plan

Edytowane przez michau
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@ciekawyswiata - Wiem o tym, że praca na etacie to teoretycznie dużo większy lajt. Z drugiej strony, skoro nie czuję się jako etatowiec zadowolony z życia to może mimo trudów własnego biznesu warto spróbować? Komfort tego, że gdy coś spierdolisz nikt nie stoi nad głową i nie zgnoi jest moim zdaniem całkiem fajny. Oczywiście jest też klient, któremu trzeba robotę wykonać, no ale to wiadoma sprawa.

 

@michau - Nie mam żadnego planu działań jeśli chodzi o takie konkrety, raczej ogólniki i tutaj jest pies pogrzebany. Rozumiem co masz na myśli. Muszę to przeanalizować, co chcę i do kiedy. Masz może jakaś poradę do układania planów żeby było efektywnie? Jakieś super programy i aplikacje czy zwykły zeszyt?

 

 

Generalnie... Jestem chyba w całkiem spoko sytuacji gdyż  teoretycznie miałbym możliwość aby klepać stronki póki co nawet bez zakładania działalności (odchodzi ZUS). Dobry kumpel ma firme, która zajmuje sie różnymi sprawami związanymi z "komputerami" i kilka razy w miesiącu ktoś pyta ich o to czy robią też strony, a akurat stron nie robią i mówił mi, że może mi tą robotę dawać bez problemu.

 

Tylko moje doświadczenie jest dość małe, nie chciałbym spartolić nic no i dodatkowo... Boję się. Z drugiej strony tacy partacze czasami robią strony i klienci są gotowi za to płacić... Eh kurwa! Trzeba się wziąć za mordę. Dobrze, że jutro idę na pierwszy w życiu trening boksu. Pewność siebie wzrośnie i chyba będzie lepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware mi się wydaje, że jesteśmy podobnymi typami ludzi. Ni chuja nam nic nie pasuje co by się nie wydarzyło. Horyzont szczęścia mi się oddala tak samo jak kiełbasa na kiju przed głową psa :D I na domiar złego nie mogę tego zlikwidować, ale Osho mi pomaga. Polecam go.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też miałem ostatnio niechęć do pracy. Tak się złożyło że zacząłem brać bloker kortyzolu(w chuj stresu w życiu prywatnym, serio pierwszy raz takie kombo) i jakoś mi przeszło :D

Co do własnej działalności w IT to nie rezygnowałbym z etatu na początku bo można się przejechać(tzn działalność jako nadgodziny)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, self-aware napisał:

[...]Dobry kumpel ma firme, która zajmuje sie różnymi sprawami związanymi z "komputerami" i kilka razy w miesiącu ktoś pyta ich o to czy robią też strony, a akurat stron nie robią i mówił mi, że może mi tą robotę dawać bez problemu.[...]

To masz zajebisty start. Klienci przychodzą sami poprzez kumpla, ZUSami i podatkami się martwić nie musisz. Odchodzi ci zdobycie zlecenia, odchodzi ci księgowość (kolega wystawi fakturę, tobie odda kasę po podatkach już), odchodzi ci zakładanie działalności.

 

Na początek: zrób własną stronę na darmowym serwerze. Zaprezentuj swoje umiejętności nam, potem, po korektach, pokaż stronę kumplowi, żeby wiedział, czy ma chęć twoje uslugi sprzedawać (pamiętaj, że pracujesz na jego reputacji obecnej i na reputację przyszłą) - i jedziesz. Co masz do stracenia?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware

Jesteśmy w podobnej sytuacji: rynek IT, hajs się zgadza, wytrwałość jest, mogę nawet założyć własną firmę czyli wszystko jest ... tylko brakuje tego czegoś, jak to napisałeś ,,bycie szczęśliwym na polu zawodowym". Brakuje prawdziwego i autentycznego zajarania tematem (jak to mówią młodzi). Brakuje pasji. Już teraz, bo nie chcę marnować czasu. Bo życie jest zbyt wyjątkowe, by je zaprzepaścić. Bo chcę coś osiągnąć i być pełen radości z tego co robię.

 

Mam potrzebę zmiany, bycie w nie-rutynie. Sądzę,że Ty również.

 

Wprawdzie dopiero zaczynam, ale sądzę,że pomocny może być temat o rozwoju :

            szczególnie testy MBTI i dopasowanie tego co robimy do tego, co naturalnie nam przychodzi z lekkością (predyspozycje) a do tego to lubimy

oraz Human Design. Właśnie system Human Design zasugerował, bym jako jeden z typów (Sakralny) próbował różnych rzeczy i pytał swoich ,,flaków":

- ,,Czy praca którą wykonujesz, jest spełnieniem Twoich wewnętrznych, prawdziwych marzeń" ? Tak/nie - odpowiedź która wychodzi intuicyjne, od naszego wnętrza. Nierzadko zdarzają się ludzie którzy w wieku 40-50 lat nie wiedzą co lubią robić. Zresztą o Human Design jest również temat: 

 

 

Żywię gorącą nadzieję,że znajdziemy to czego szukamy. A oprócz nas inni szukający swojej wyjątkowej drogi. Oby. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Self-aware.

Kiedy ostatni raz dymales jakas dupe?

Jak zauwazylem - to znacznie poprawia samopoczucie w pracy i poza nią.

Robote mozna zmienic, z abstynencją jest gorzej.

Dla mnie dowolna dupa to odskok i relaks od roboty.

Bez tego nie funkcjonuje normalnie.

Co sie nawinie. Dziwka, cichodajka, FB...

PS:

Tez jestem z IT.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@self-aware

 

 Skoro nie odpowiada Ci praca na etacie, to spróbuj własnego biznesu. To nie jest łatwy kawałek chleba, ale jesteś młody, więc nie masz nic do stracenia. Gorzej jeśli biznes nie wypali, a masz żonę i dzieci. Jeśli jesteś sam, to próbuj śmiało, tak czy inaczej dużo się nauczysz, zdobędziesz doświadczenie, połapiesz kontakty. Sam zadaje sobie pytanie, czy to co robię, ma sens. Czasem wydaje mi się, że praca na etacie to coś, czego nie znoszę, a czasem myślę, że po co własny biznes, że to tylko stres i w sumie ten etat to bardzo ciekawa sprawa. 

 

 Im szybciej zaczniesz, tym szybciej się dowiesz, gdzie popełniasz błędy, gdzie trzeba poprawy, będziesz miał doświadczenie i przewagę nad rówieśnikami, którzy podejmą takie decyzje później.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Praca na etacie jest tak samo ryzykowna jak prowadzenie własnego biznesu. W pracy na etacie niczego nie kontrolujesz, za 2 tygodnie mogą Cię zwolnić, zrobić redukcje, biznes upada itd. To tylko pozorne bezpieczeństwo, plus tylko, że masz mniejszą odpowiedzialność. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystkie cechy zarabiania mają plusy i minusy. Na etacie powinieneś pracować 8 godzin i nie masz więcej odpowiedzialności nie martwisz się czy zamówienie zostanie zrealizowane czy klient jest zadowolony, jak dobrze się ustawisz to masz spokój psychiczny i w domu nie myślisz o pracy możesz sobie realizować pasje życiowe. Jako pracodawca masz wiele obowiązków i musisz zapewnić pracę i wynagrodzenie. Ciągle jesteś w biegu a 24 to czas nie wystarczający.

Ja jestem na etacie i byłem prywaciarzem. Lepiej mi pasuje etat pod warunkiem że stać Ciebie na podstawowe potrzeby.

Zgodzę się jednak z twierdzeniem że Ci którzy nie mają marzeń pracują dla tych co te marzenia posiadają.

  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@darbyd - marzenia posiadają wszyscy, tyle że ci bardziej zdeterminowani (jak pracodawcy) zamieniają je w cele i realizują, cała reszta czeka aż coś się w jakiś mityczny sposób ziści. Np. jak panie że pojawi się rycerz w błękitnym Ferrari z milionami na koncie, albo że wygrają w lotto. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 hours ago, Metody said:

 Praca na etacie jest tak samo ryzykowna jak prowadzenie własnego biznesu. W pracy na etacie niczego nie kontrolujesz, za 2 tygodnie mogą Cię zwolnić, zrobić redukcje, biznes upada itd. To tylko pozorne bezpieczeństwo, plus tylko, że masz mniejszą odpowiedzialność. 

Zarty sie ciebie trzymaja.

We wlasnym biznesie zastawia sie swoj dom, posag żony i samochod zeby kupic maszyny do produkcji.

Dokladnie tak zrobil Hoffman krecac Potop.

Gdyby mu nie wyszlo - spalby pod mostem razem z zona i dziecmi.

Jakie to porownanie do zwolnienia z etatu gdzie po prostu szukasz innej roboty?

Nawiasem mowiac moj szwagier zagral podobnie.

Czasami wstaje o 4:00 pobiegac zeby spalic cukier.

TAKA K-WA jest roznica miedzy etatem a dzialalnoscia na swoj rachunek.

 

 

Edytowane przez JoeBlue
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.