Skocz do zawartości

Zmarnowane dzieciństwo?


Gromisek

Rekomendowane odpowiedzi

 Ostatnio poczynam coraz większą obserwacji na temat swojego ciała, przyzwyczajeń i całej reszty. Początki samorozwój zacząłem skromnie w 1 klasie liceum. Nie radziłem sobie ze stresem i akceptacją siebie. Zacząłem medytować i rozluźniać swoje ciało, myśli. W końcu już pochodziłem do większości rzeczy na luzie i przestałem katować siebie nienawiścią. Miałem i chyba nadal ma problemy z kontaktami interpersonalnymi (brak mi pewności siebie, którą powoli, powoli staram się doskonalić). Odrzuciłem wtedy jeden z schematów społecznych, a przynajmniej w części i miałem wywalone co o mnie myślą. Ważne, że mi sobie ze sobą dobrze. Dopiero niedawno zaczynam umacniać w sobie pracowitość i regularność (głównie bieganie i podejmowanie czynności, a nie odkładanie ich na później, bo mi się nie chce).

Głębsze refleksje na temat tego czego pragnę osiągnąć, lepszego ubierania się, co mnie denerwuje w moim życiu i co chciałbym zmienić (np. auto jak już sobie odłożę trochę kasy, ale tu nie mam spiny termin ustawiłem sobie na 12-18 miesięcy i parę innych rzeczy :d). Zaczynam sobie stawiać wyzwania jak właśnie zmiana moich rzeczy materialnych na takie, które mnie satysfakcjonują, żeby mieć jakieś dążenie i wewnętrzne ciśnienie jak to określa marek, by dążyć ku górze, a nie stać w miejscu. Ma również parę celów duchowych. Zaczynam wymagać od siebie coraz więcej jak i od życia, ale oczywiście nie w sposób roszczeniowy. Co mogę osiągnąć i kiedy tam dojdę... Wynieść się nad tą szarą rzeczywistość, którą mi wciskano przez przeszło już prawie 20 lat i dążyć do czegoś innego. Nie wielkiego bogactwa, czy jakiejś nirwany... Do spełnienia, szczęścia, radości, nauczenia pomagania się innym, zaprzestanie nienawiści i co tam po drodze jeszcze się zdarzy. 

Od jakiegoś pół roku zaczynam przyglądać się sobie, swojemu otoczeniu i naszej codziennej rzeczywistości. Pomogły mi w tym trochę audycje Marka i paru innych osób z yt. Wiem, że wiele pracy przede mną i tu dochodzi wątek dzieciństwa, większa część procesu dorastania przez które społeczeństwo mnie programowało i ja siebie sam programowałem na różne bzdury. Mając jeszcze jako tako ogarniętych rodziców spoglądałem nieco dalej niż mi w szkole, czy telewizji pokazywano. Przez te następne 10-20 lat najpewniej będę musiał się sam przeprogramować na bardziej pozytywne stany emocjonalne, dążenia, nawyki, myśli, a nawet środowisko w jakim będę chciał przebywać (co niestety często determinuje nasze urodzenia, a to wpływa na nasze postrzeganie. Raczej w środowisku sebixów trudno rozwijać swoją delikatną stronę np. jakiś przyszły kompozytor zostanie zgnojony, bo jest słaby, zachowuje się jak kobietka według nich...). Jest to czas stracony, a gdyby dziecko było wychowane w dążeniu do czegoś więcej (tak w skrócie to ujmijmy), to mogłoby osiągnąć znacznie więcej na wielu polach... Nie "marnując" obecnie czasu na tworzenie zachowań jakie opisuje mógłbym je już dawno realizować i wprowadzać w życie. Każdy ma swoją drogę i nie żałuje przeszłości, bo to nie ma sensu, ale zauważenie problemu jest pierwszym krokiem ku jego rozwiązaniu

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czegoś takiego, jak zmarnowane dzieciństwo - masz całe ciało, nic nie urwane, to wszystko można przepracować, i dojść znacznie dalej niż ci, co mieli pozytywne dzieciństwo. Pęd ku zmianie wynika z chęci ucieczki przed bólem, więc ma się motywację do pracy nad sobą - i gdy się coś osiągnie, z nawyku się "leci" dalej.

 

Głowa do góry, swoje powoli robić i zacznie się rozpogadzać. Nikt od razu nie został szczęśliwy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Żale i inne takie zostawiłem dawno za sobą, ale fakt co nie odrobione to zostaje do zrobienia. Więcej pracy, ale może właśnie tak ma być, bo to nas uszlachetnia i kształtuje nasz charakter? Życie jest przygodą wbrew temu co niektórzy mówią. Bywa ciężko, ale i bywa radośnie... Tak jak powiedziałeś robić swoje, nie szkodzić i do przodu... No i nie dawać sobie szkodzić... Chociaż to już zależy od różnych nauk i poglądów :d. Z uśmiechem przez życie byleby dalej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Jesteś ciągle na początku drogi. Widzę to po Twoim poście i Twoim nastawienie do OSIĄGANIA czegoś. Nawet nie zauważysz kiedys staniesz się niewolnikiem swoich zamierzeń i ,,jaki powinien być i co powinien osiągnać". Jeżeli będzie rozwijał się dalej, ale bardziej wnętrze i poznawał siebie, a nie tylko te wszystkie zewnętrzne aspekty czyli jak postrzega Cię świat i jak jesteś widziany w tym lustrze świata, to będziesz ,,śmiał się'' i z tego co napisałeś dzisiaj. Rozwój nigdy się nie kończy. 

 Marek jest dobry na początek, ale gdzieś trzeba zacząć, a terapia szokowa jest dobra i to forum robi to bardzo dobrze. 

 ,,Przebudzenie'' Anthony De Mello 

,,Fragmenty Nieznanego Nauczania'' Uspienskiego

 Te książki mogą Ci zryć beret i sprawić, że stracisz grunt pod nogami, złapiesz depresje (bo wszystko w co wierzyłeś, że jest prawdą rozsypie się jak domek z kart), ale tam gdzie największe gówno i bagno, tam najlepszy wzrost. :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Gromisek napisał:

 Każdy ma swoją drogę i nie żałuje przeszłości, bo to nie ma sensu, ale zauważenie problemu jest pierwszym krokiem ku jego rozwiązaniu

Jesteśmy na tym świecie, po to by doświadczać, uczyć się, realizować swoje marzenia...o czym wiesz.

 

Nie zmarnowałeś swojego dzieciństwa, jesteś młody i jesteś na dobrej drodze, może kariera naukowa byłaby dla Ciebie dobrym rozwiązaniem? Jesteś młody ,oczytany ,inteligentny...myślę, że masz duże zdolności dydaktyczne

 

Zresztą Twoja porada w mojej sprawie była tak wyczerpująca i merytoryczna, że niejeden psycholog mógłby się od Ciebie uczyć :)

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gorzej jak mając 50 lat dostrzegamy że wszystkie nasze marzenia były praktycznie projekcją matrixa a swoich, tych z dzieciństwa dostrzec już nie umiemy.  Leżą gdzieś głęboko usilnie zasypywane przez lata przez funkcjonariuszy systemu. Ostatnio Marek fajnie mówił o realizacji marzeń/powołania tylko jak odgrzebać te swoje , te prawdziwe. 50 lat odgrzebuję , dusza się do życia z zawiasów wyrywa, czego to już nie próbowałem i trochę smutno że jeszcze nie znalazłem. I wyzierająca z tego wszystkiego myśl że może kurwa nigdy nie znajdę. Smutne to w chuj. Zazdroszczę tym którzy znaleźli a może to nie jest dla ludzi co zadają za dużo pytań ? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostatnio też przekonałem się, że podróżowanie na stopa i spanie pod plandeką w lesie nie jest dla mnie :D. Podróżowanie to jeszcze, a tak to jestem zbyt wygodnicki. Powoli muszę zacząć realizować swoje projekty mniejsze i większe. Na obecną chwilę to największy to pójść i zdać studia niedługo zaczynam. Może trochę źle zostałem zrozumiany, bo nie ma żalu do tego co się stało, ale trochę się zastanawiam, gdzie mógłbym być, a chyba powinienem się zastanawiać gdzie mogę dojść. Na obecną chwilę skupiam się na aspektach fizycznych, bo w duchowych osiągnąłem wszystko to co mogłem z moimi skromnymi możliwościami. Coraz trudniej mi pchać akceptacje, czy stany medytacyjne. Na jakiś kurs się będę musiał udać.

Zauważyłem, że wielu moich kolegów zaczyna reprezentować styl życia trochę opisywany na tym forum. Zachodzi jakaś zmiana w społeczeństwie do polepszania siebie i oni mnie też motywują, opowiadając jak oni swoją przestrzeń polepszają. Zamierzam z kolegą iść niedługo na sztuki walki i do jakiejś szkoły językowej na rosyjski lub hiszpański. Angielski ogarniam na poziomie  B2, więc sam się mogę uczyć, ale tu z motywacją różnie bywa. Przynajmniej trochę w necie angielskim siedzę to się rozwijam. Również ograniczam negatywne treści jak ludzka krzywda, czy chwytliwe modne tematy etc. Ogółem mam ciśnienie, żeby coś w sobie zmienić być lepszym jako człowiek no i jednostka. W przeciągu 10 lat chciałbym osiągnąć status materialny na spoko dom, auto i psa :D No i wakacje w różnych fajnych miejscach. Pytanie czy jak to osiągnę nie będę ślepo dążył, żeby mieć więcej i więcej.

Dlatego chce też rozwijać w sobie aspekty duchowe i naukowe. Pasje, zainteresowania (z tym na razie cienko poza medytacją, ale to już bardziej część życia niż jakaś pasja czy coś :d). Chce też ograniczyć spotkania z ludźmi, którzy ciągną mnie w dół. Ci co tylko narzekają i nie potrafią marzyć, dążyć do tych marzeń. Po prostu sorry, ale nie mamy wspólnych tematów i wszystko. Nie mniej szacunku, nie więcej. Szczęśliwie nie mam dużo takich osób w moim środowisku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.