Skocz do zawartości

Trzy obszary rozwoju


Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie Bracia,

 

Postanowiłem podzielić swój rozwój osobisty na trzy następujące obszary

 

1) Obszar intelektualny - Literatura specjalistyczna(mam tego pełno, minimum dwie książki na miesiąc), łamigówki logiczne (minimum jedna dziennie - to już praktykuje, mam fajną książkę z MENSA), nauka do egzaminu wstępnego na aplikację prawniczą(testy na ars lege, mam dostęp).

 

2) Obszar sportowy - Długo myślałem nad formą aktywności fizycznej, ale z uwagi na to, że często świadczę pracę w nadgodzinach zdecydowałem się na siłownię i basen ( mam multisporta to trzeba korzystać) jak skończę pracę np o 21:00 to znajdę czynną siłownię gdybym zapisał się na boks to opuszczałbym sporo treningów.

Oprócz tego wiadomo dieta,dieta i jeszcze raz dieta.

 

Będę starał się również znaleźć czas na moje hobby i wychodzić czasem z kumplem na strzelnicę.

 

3) Obszar emocjonalny - Dla mnie zarządzanie emocjami to postawa sukcesu, ale również moją najsłabsza strona - myślałem o jakimś szkoleniu/coachingu albo psychoterapii. 

,,Przebudzenie" De Mello mnie wyciszyło i pozwoliło spojrzeć na wiele problemów z innej perspektywy, ale wiem że czeka mnie jeszcze długa droga.

 

Wiem że, moje plany są ambitne potrzebuje dużo samozaparcia, ale wierzę bracia, że się uda...zrealizować swój życiowy cel.

 

Najbardziej się obawiam, że na płaszczyźnie emocjonalnej znowu dam ciała dlatego pytanie, jakie są Wasze metody pracy nad emocjami? Korzystaliście z pomocy psychoterapeuty? Polecacie jakiegoś konkretnego coacha?Może jakaś ciekawa literatura?

Może ktoś z Was już osiągnął to co ja zamierzam i da mi jakieś rady na początku nowej drogi życia :)

 

Pozdrawiam i z góry dzięki za wszystkie odpowiedzi.

 

(Wielki szacunek dla Was wszystkich za to co robicie)

 

Pozdrawiam

 

 

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2) Jakby co, zapraszam na boks ze mną :)

 

Nie powiem za dużo, napiszę Ci po prostu, zacznij ostro tą siłownię i basen i być może rozterki emocjonalne w dużej mierze same się rozwiążą. Ja np widzę po sobie, że odkąd chodzę na boks to przekierowałęm na niego moją energię (a to dopiero tydzień!). Negatywne emocje po prostu "przerzucam z głowy w pięści" i zostawiam na worku treningowym - to mój sposób obecnie na pracę nad emocjami...

 

Oczywiście medytacja itp. też, ale mimo wszystko sorry, możemy bawić się w super mnichów i kapłanów boskości, którzy całe negatywne emocje po prostu niszczą jakąś medytacją oczyszczając swój umysł itd, ale to moim zdaniem jest baardzo zaawansowany poziom i zanim do niego dojdziemy... często wystarczy po prostu dać z siebie 110% w jakimkolwiek wymęczającym sporcie :)

 

Godzinę temu, dobryziomek napisał:

Najbardziej się obawiam, że na płaszczyźnie emocjonalnej znowu dam ciała

 

Po siłowni i basenie, widząc progres, podskoczy Ci pewność siebie. Pewność siebie zmniejszy obawy. "Obawiam się, że znowu coś tam" - zacznie zmieniać się w "tym razem dam radę" :)

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, self-aware napisał:

Oczywiście medytacja itp. też, ale mimo wszystko sorry, możemy bawić się w super mnichów i kapłanów boskości, którzy całe negatywne emocje po prostu niszczą jakąś medytacją oczyszczając swój umysł itd, ale to moim zdaniem jest baardzo zaawansowany poziom i zanim do niego dojdziemy... często wystarczy po prostu dać z siebie 110% w jakimkolwiek wymęczającym sporcie :)

Jestem pełen determinacji i tym razem pożegnam się raz na zawsze z demonami przeszłości :)

 

Muszę zamówić coaching Marka ,,bój o godność"

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Tornado napisał:

Si !

Choć nie nazwał bym tego biblią a raczej porównał poziomem rozkminy do "Zbrodnia i kara" Dostojewskiego .

Przemyślenia + narracja .

Nie jestem fanem PUA, ale ze wszystkiego można coś wyciągnąć.

 

Z kobietami problemów nie mam, ale z pewnością coś nowego rozkminię :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ze strefą emocjonalną to różnie bywa... Wypadek kogoś bliskiego i natychmiastowa podłamka się włącza. Po 2-3 razie może i się przyzwyczai człowiek, ale życie różnymi rzeczami nas zaskakuje. Z tego co obserwuje po rodzince, to najbardziej wyprowadza ich z emocji polityka... Dlatego sam unikam wszelkiego rodzaju newsów i uniezależnić się od potrzeby informacji. Kiedy są już rozdrażnieni to najmniejsza rzecz wyprowadza ich z równowagi i się zaczyna Polski cyrk na kółkach. W większości polskich rodzin (obserwując po znajomych) tak się dzieje.

Ja się dystansuje coraz bardziej od takich błahostek i one same w sobie na mnie nie wpływają, ale niestety bardzo szybko przechodzę uczuciami osób z otoczenia i wpadam w gniew i irytacje. Nie ma to jak popsuć mi czasem humor dwoma słowami. To jest super umiejętność... Dzięki obserwacji siebie i diagnozując źródła złości szybciej zanikają np. czujesz się podirytowanym, bo tamta osoba ma coś czego pragniesz i uważasz, że na to nie zasługuje. Akceptuje to i zazwyczaj wszystko wraca do stanu wyjściowego. Zachwycanie się zwykłymi rzeczami i niedopuszczanie do siebie smutnych obrazów/ wspomnień również jest dobre. Tylko, że jak nie przerobiło się wspomnień i wzbudzają w nas negatywne emocje to jest to wypieranie problemu. Po prostu otaczam się bardzo miłymi wspomnieniami. Unikam też tzw. ludzi farmazonów co gadają tylko o problemach... Taki trochę typowy cebulak co narzeka na sąsiada, a sam się za siebie nie bierze...

Przerobienie emocji to dla mnie była podstawa i nadal jest. Tak długo wspominasz jedną rzecz, która wzbudza w tobie ból itd., aż przestaniesz. Zaakceptujesz to co się stało, lub zmienisz wspomnienie. Mam większe problemy z motywacją do podejmowania niektórych działań. Wczoraj miałem wyjątkowo aktywny dzień, a dziś cały czas śpiący jestem i nic mi się nie chce :\. Nie rozgryzłem w sobie jeszcze jak tym sterować/ implikować zmiany. System nagród niestety nie działa heh. Rzadko kiedy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Gromisek napisał:

Ze strefą emocjonalną to różnie bywa... Wypadek kogoś bliskiego i natychmiastowa podłamka się włącza. Po 2-3 razie może i się przyzwyczai człowiek, ale życie różnymi rzeczami nas zaskakuje. Z tego co obserwuje po rodzince, to najbardziej wyprowadza ich z emocji polityka... Dlatego sam unikam wszelkiego rodzaju newsów i uniezależnić się od potrzeby informacji. Kiedy są już rozdrażnieni to najmniejsza rzecz wyprowadza ich z równowagi i się zaczyna Polski cyrk na kółkach. W większości polskich rodzin (obserwując po znajomych) tak się dzieje.

Ja się dystansuje coraz bardziej od takich błahostek i one same w sobie na mnie nie wpływają, ale niestety bardzo szybko przechodzę uczuciami osób z otoczenia i wpadam w gniew i irytacje. Nie ma to jak popsuć mi czasem humor dwoma słowami. To jest super umiejętność... Dzięki obserwacji siebie i diagnozując źródła złości szybciej zanikają np. czujesz się podirytowanym, bo tamta osoba ma coś czego pragniesz i uważasz, że na to nie zasługuje. Akceptuje to i zazwyczaj wszystko wraca do stanu wyjściowego. Zachwycanie się zwykłymi rzeczami i niedopuszczanie do siebie smutnych obrazów/ wspomnień również jest dobre. Tylko, że jak nie przerobiło się wspomnień i wzbudzają w nas negatywne emocje to jest to wypieranie problemu. Po prostu otaczam się bardzo miłymi wspomnieniami. Unikam też tzw. ludzi farmazonów co gadają tylko o problemach... Taki trochę typowy cebulak co narzeka na sąsiada, a sam się za siebie nie bierze...

Przerobienie emocji to dla mnie była podstawa i nadal jest. Tak długo wspominasz jedną rzecz, która wzbudza w tobie ból itd., aż przestaniesz. Zaakceptujesz to co się stało, lub zmienisz wspomnienie. Mam większe problemy z motywacją do podejmowania niektórych działań. Wczoraj miałem wyjątkowo aktywny dzień, a dziś cały czas śpiący jestem i nic mi się nie chce :\. Nie rozgryzłem w sobie jeszcze jak tym sterować/ implikować zmiany. System nagród niestety nie działa heh. Rzadko kiedy.

Staram się nie informować znajomych o swoich celach bo zawsze znajdzie się jakiś cebulak, który będzie mi mówił, że to jest nierealne, że nie mam silnej woli, że nawet fajek nie potrafię rzucić itd.

 

Będę rozwijał się dla samego siebie, a nie dla aprobaty otoczenia.

 

Wczoraj czytałem post Marka o tzw krokodylach ezoterycznych jestem katolikiem więc do ezoteryki podchodzę z dużym dystansem, ale w świat duchowy wierzę.

 

Zastanawiam się czy faktycznie nie mam jakiegoś ,,syfa", mam problem z samokontrolą, jestem nadpobudliwy i potrafię być bardzo przekonywujący, zdarzało się, że podchodziłem do obcej kobiety na ulicy i już po 15 minutach rozmowy mogłem zrobić z nią co chce.(bez żadnych szkoleń PUA)

 

Walczę z tym i nie podrywam już nieznajomych lasek :D

 

Wydaje mi się, że ten dar przekonywania to jest nic innego jak pewnego rodzaju instynkt, który wykształciłem w dzieciństwie.

 

Byłem ofiarą przemocy, ale nie byłem agresywny nie biłem się z agresorem tylko starałem się go ,,przekabacić" tak żeby działał na moją korzyść, obserwowałem pewne mechanizmy społeczne za dzieciaka i wykształciłem przysłowiową ,,bajerę".

 

Problemem wielu osób w tym być może naszym @gromisek jest strach przed bólem, prosty mechanizm ból - ucieczka - iluzoryczna przyjemność

 

 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem i mam coś podobnego. Zbiór wszystkich negatywnych programów i doświadczeń. Jakby esencja poprzedniego naszego charakteru. Ten aspekt zawsze negatywnie reagował na wszystko. Nawet na moje myśli. Na początku z nim walczyłem, a potem zaakceptowałem, że to część mnie i zacząłem jej tłumaczyć tak jak opisałem to wyżej. Doszukiwałem się przyczyn i je sobie tłumaczyłem i wyjaśniałem, iż takie myślenie nie zmieni rzeczywistości. Powoli, powoli uświadomiłem sobie, że to moja podświadomość i nadal często negatywnie reaguje, ale to już zwykła ludzka irytacja, a nie nieokiełznany gniew i nie pojawia się też bez przyczyny. Dążę do jeszcze głębszej harmonii, a to pewno jeszcze chwilę potrwa. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Gromisek napisał:

Miałem i mam coś podobnego. Zbiór wszystkich negatywnych programów i doświadczeń. Jakby esencja poprzedniego naszego charakteru. Ten aspekt zawsze negatywnie reagował na wszystko. Nawet na moje myśli. Na początku z nim walczyłem, a potem zaakceptowałem, że to część mnie i zacząłem jej tłumaczyć tak jak opisałem to wyżej. Doszukiwałem się przyczyn i je sobie tłumaczyłem i wyjaśniałem, iż takie myślenie nie zmieni rzeczywistości. Powoli, powoli uświadomiłem sobie, że to moja podświadomość i nadal często negatywnie reaguje, ale to już zwykła ludzka irytacja, a nie nieokiełznany gniew i nie pojawia się też bez przyczyny. Dążę do jeszcze głębszej harmonii, a to pewno jeszcze chwilę potrwa. 

Zacząłbym medytację, ale mam blokady religijne

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kontempluj piękno, wymieniaj sobie jaki jest Bóg, lub jaki też nie jest (to 2 na początek chyba nawet lepsze), spacery po lesie i podziwianie przyrody, ćwiczenie skupienia na obiektach, codzienne rozmowy z Bogiem (żale, wątpliwości, nadzieje, dziękowanie), Wyciszanie umysłu przez mantry, wysiłek fizyczny i trwanie w tym stanie pustego umysłu, słuchanie muzyki lub dźwięków natury. Na przykład połóż się i słuchaj dźwięków ogniska z yt i staraj sobie to wyobrazić (ot cała medytacja heh). Jest wiele różnych technik. Na początku trudno określić sobie czym jest medytacja i powtarzamy sobie, że to co było nią nie jest... Jeżeli wyciszając się pojawiają się jakieś wizerunki diabła czy czegoś takiego to fakt nie najlepiej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

MINDFULLNESS, obserwacja samego siebie bez oceniania. Na YT znajdziesz.

Medytacja - 1 godzina dziennie. Za rok będziesz innym człowiekiem.  Na YT znajdziesz.

 

 Wyrwij się z więzienia dogmatów religijnych. Piszesz, że czytałeś  ,,Przebudzenie'' de Mello, więc dziwie się, że jeszcze te łańcuchy, dogmaty,nakazy, zakazy Cię trzymają :) 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@dobryziomek

Bardzo dobre ,,samowsparcie'' nad jakim pracuje od ponad pół roku jest wyhodowanie tzw. ,,tulpy'' czyli wykreowanego niezależnego od Cb przyjaciela podam 3 przykłady

1. Moja pierwsza miłość zawodowa biegaczka w moim w moim wieku (18tka) po rozstaniu gdy się spotkaliśmy opowiadała mi jak została nakłoniona przez swoją trenerkę yogi do tej zabawy wykształciła sobie weterana wojennego, który dodaje jej siły w krytycznych momentach i opiekuje się nią po treningach,

2. Na lotnisku podczas lotów paralotniowych w zeszłym miechu poznałem babkę, która wyhodowała coś na wzór przyjaciela-filozofa taki Konfucjusz czy Arystoteles, który daje jej samoistne wykłady o duchowości niesamowicie się odpręża i dostaje kopa energii,

3. Ja sam wyhodowałem sobie samuraja, z którym medytuję w pięknej scenerii coś na wzór z filmu ,,Ostatni samuraj'' jeśli oglądałeś pamiętasz proces zaprzyjaźniania się Kapitana Olgreena z Katsumotą? Coś w tym stylu. Jeśli Cię to zainteresuje to chętnie objaśnię na prv. 

M.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.