Skocz do zawartości

Z mojego życia wzięte.


Alf

Rekomendowane odpowiedzi

Witam Panowie Bracia! Przeczytałem wydane pozycje Mistrza Marka dotyczące płci pięknej oraz zagłębiam się w tematykę forum już od jakiegoś czasu. Oczy otwierają się coraz szerzej ale stwierdzam jednak, że nadal mam tendencję do białorycerstwa i chciałbym uprzejmie prosić Kolegów Braci o solidnego, wychowawczego chlapacza w pysk!

Ale może po kolei …  ślub, dwójka fajnych dzieciaków (obecnie nastolatki). W 2015 r. moja małżonka oświadczyła mi, że mnie nie kocha bo kocha kogoś innego – kolegę z pracy (kolega żonaty + dzieci). Szacun, że się przyznała. Regularny romans trwał ponad dwa lata, a jeszcze wcześniej przez około 2 lata miały miejsce rozmowy w pracy, fejsie, sms itp. W tym okresie wyjazdy służbowe, późniejsze powroty do domu oraz wyjścia ze znajomymi z pracy na piwko. Ja w międzyczasie ogarniałem dom, dzieci, pracę na etacie plus dodatkowa robota żeby kredyt za chałupę mieć z czego spłacać (kontrolki w głowie się świeciły ale człowiek głupi odgania takie myśli – „eeeee to niemożliwe”).

Gdy wszystko wypłynęło dowiedziałem się standardowo, że to moja wina bo jestem, zimny, nieczuły, nie potrafię rozmawiać i nie dbałem o nią tylko gównie o siebie bo jestem pieprzonym egoistą… itp.  Żona oświadczyła, że niczego nie żałuje i nie zerwie kontaktu z kolegą bo jest jej przyjacielem. Do ideału mi daleko, wiem też, że różnie w życiu bywa raz lepiej, raz gorzej ale czy zdrada jest dobrym wyjściem? Nie!

Czułem coś przez skórę, to zawsze się czuje, ale pomimo tego byłem w takim szoku, że nie wiedziałem co zrobić żeby nie narobić dziadostwa, którego będę później żałował. Wygarnąłem co miałem od siebie, otarłem pianę z ust i pojechałem popływać bo w basenie zawsze najlepiej zbieram myśli (nie pomogło). Później na wódkę żeby myślenie wyłączyć (pomogło ale na krótko). Kolejny rok był pasmem stresów, kłótni, przeprosin ze strony żony, moich wizyt u psychologa bo już nie wiedziałem co robić, kolejnych zarzutów że to moja wina i tak w kółko.

Dlaczego zostałem przez rok?  – dzieci, żal za tym co było (wspomnienia mają swoją siłę), łudzenie się że może jednak się to jakoś wszystko poskłada, poskleja… że może się da wszystko odbudować, słowa matki „…może ona się zagubiła, każdy ma cięższe etapy w swoim życiu i że możemy być jeszcze wspaniałym małżeństwem…”. Nie potrafiłem tego jednak przełknąć. Wiedziałem, że ona dalej kontaktuje się z „kolegą”. Po mniej więcej roku miałem dość. Wyprowadziłem się razem z synem, córka została z żoną. Był płacz, oskarżanie mnie że wszystko zniszczyłem, że mam w dupie ją, dzieci, dom i wszystko co razem osiągnęliśmy… Nie było lekko.

Miesiąc przed moją wyprowadzką poznałem inną Panią. Tak, miało to wpływ na moją decyzję o odejściu, i tak, wkrótce po wyprowadzce, po bardzo długiej wstrzemięźliwości wylądowałem z inną kobietą w łóżku (nie była mężatką ani w związku, nie zafundowałbym innemu facetowi takiego syfu jaki sam miałem). Być może to był błąd z mojej strony, a być może nie. Sami Koledzy oceńcie. Ja uważam, że nie.

Kolejny rok do dnia dzisiejszego to dalsza szarpanina. Żona miała stany depresyjne, ciągłe płacze, telefony i smsy do mnie, że zniszczyłem jej życie, że chce się od niej uwolnić, że ją lekceważę, depczę, że mi na niczym nie zależy, że udowadniam jej, że jest niczym oraz żebym wrócił,  … itp. Niestety córka będąca przy niej na wszystko patrzyła i dodatkowo słuchała opowieści matki jak doszło do tego, że tata swoim zachowaniem doprowadził do tego, że musiała znaleźć sobie kogoś kto ją lepiej rozumiał i potrafił docenić, a ojciec jak się dowiedział to olał wszystko i wszystkich i się wyprowadził.

Nie wiem czy popełniłem błąd czy nie ale powiedziałem żonie, że się z kimś spotykam. Wtedy zaczęło być jeszcze lepiej. Jeszcze więcej telefonów i sms  - raz z wyrzutami, a raz z przeprosinami i prośbą o to żebym wrócił. Później żona zorganizowała mi w tajemnicy urodziny w grupie moich przyjaciół, przepraszała. Było łóżko. Po tym wszystkim zacząłem powoli wymiękać, bo myślę, a może jednak jestem takim fiutem, który niedocenia dobrych chęci, może powinienem dać jej szansę? Przecież się stara. Oświadczyła, że nie widuje się już z kolegą.  Jeżeli jednak bym chciał wrócić to muszę się zmienić i pokazać, że mi zależy i mam się starać, bo ona już zrobiła wszystko ze swojej strony żeby mi pokazać, że jej zależy. Muszę jednak koniecznie podać imię, nazwisko i pokazać zdjęcie Pani z którą się spotykałem. Na moje pytanie i stwierdzenie: „Po co? Przecież to doprowadzi do jeszcze większych zgrzytów.” Otrzymałem odpowiedź: „My kobiety już tak mamy, że musimy wiedzieć. Jak mi nie powiesz to zawsze będę cię o to męczyć…”. Nie zrobiłem tego i nigdy nie zrobię.

Po tych wszystkich dobrych chęciach ze strony żony, kiedy już coś zaczęło się w miarę układać (mniej zgrzytów), niespodziewanie skontaktowała się ze mną żona kochanka mojej małżonki. Spotkaliśmy się. Dowiedziałem się że oni nadal ze sobą rozmawiają. Razem zderzyliśmy fakty i powychodziło jeszcze szereg innych rzeczy co do których miałem jedynie podejrzenia, a które teraz się potwierdziły.

Po jakimś czasie dostałem od żony kochanka smsy z przechwyconymi rozmowami pomiędzy nim a moją żoną – ciekawa lektura z której wynika, że dużo lepiej moja żona się dogaduje i dogadywała z nim niż ze mną. Było tam również jej wyznanie, że On jest jej drugą połową. Pokazałem żonie te smsy, stwierdziła, że to już nie ma znaczenia bo się z nim nie kontaktuje. Chce być ze mną, oczywiście jak się będę starał itp. Zaczęliśmy rozmawiać, przeprosiła mnie za wszystko, okazała skruchę, żal, prosiła o wybaczenie. W porywie serca powiedziałem, że może by tak wszystko przekreślić to co było złego grubą linią i zacząć od nowa. Pamiętać ale nie wracać do tego, wyciągnąć wnioski i starać się żyć lepiej.  Już się miałem wprowadzić z powrotem do domu ale coś mi w środku nie dawało spokoju.

 Pewnego dnia wyszedłem wcześniej z pracy, idę ulicą i wpadam na żonę idącą w towarzystwie wspominanego wcześniej kolegi. Jak nie jestem nerwowy tak się wkurwiłem. Koleś jak mnie zobaczył to zwiał, nawet się nie oglądnął. Ona mówi żebym poczekał to wytłumaczy. Odwróciłem się i odszedłem bez słowa. Później tłumaczyła, że to nie tak, że on ją tylko odprowadzał nic więcej, że ona mówiła mu żeby dał jej spokój ale się uparł.

Jak się sprawy mają na dzień dzisiejszy? Ano tak, że żona poszła do adwokata w sprawie rozwodu twierdząc, że nie widzi we mnie chęci poprawy, mam na wszystko wyjebane, a w szczególności na nią. Ja zgodziłem się na rozwód bez orzekania o winie. Poprosiła mnie o spotkanie na którym stwierdziła, że jednak może byśmy jeszcze to przemyśleli i nie podejmowali pochopnej decyzji. Żebym też jeszcze przemyślał sprawę, żebym dał jej jeszcze szanse. Prosi, żebym się wprowadził na jakiś czas. Jest obecnie bardzo miła, twierdzi, że dużo w sobie zmieniła, widzę jej łzy, smutek i żal. Czuję jednak, że po jakimś czasie, jak poczuje się pewnie, znowu zacznie się zabawa: …powiedz jak się ma nazywa twoja koleżanka, ja przynajmniej najpierw dwa lata rozmawiałam z kolegą zanim poszłam z nim do łóżka, a ty zaraz po wyprowadzce się puściłeś, za mało się starasz, jesteś pozbawiony uczuć, zimny itp. Z kolegą też może zacząć znowu rozmawiać (o ile nadal tego nie robi) ale uczona doświadczeniem, możliwe, że będzie to robić w bardziej wyrafinowany sposób. Z czasem może to wyjść samo albo zostanie mi znowu powiedziane i kolejny raz będzie karuzela. Cholera pomimo, że coś jeszcze do niej w głębi serca czuję to nie potrafię jej na tyle zaufać. Obecnie jestem sam i nie jest mi z tym najgorzej.

Panowie, i tutaj, pomimo przeczytanej fachowej literatury, mam poważny dylemat i chciałbym skorzystać z waszego doświadczenia. Czy możliwe jest to żeby taki związek, po takich przygodach, dalej miał szanse normalnego istnienia albo chociaż istnienia? Szczerze powiedziawszy jakoś tego nie widzę ale jak sami zauważyliście, ciągle się waham. Czy się mylę?

Pozdrawiam.

  • Like 2
  • Dzięki 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Horacy napisał:

Czy możliwe jest to żeby taki związek, po takich przygodach, dalej miał szanse normalnego istnienia albo chociaż istnienia?

Nie  to nie mozliwe . Im wczesniej to zaakceptujesz , tym lepiej dla Ciebie . Zmarnowales juz rok czasu ze ssoja zona probujac to naprawic a ona w oczach corki robi z Ciebie skurwiela , chociaz sama zdradzala Cie . Nie miej zludzen i olej ta kobiete poki jeszcze nie zniszczyla Ci zycia . Ciesz sie ze dzieci sa juz duze . Odetnij sie od niej jak najpredzej , bo pozalujesz .

Pozdrawiam

  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Alf napisał:

Czy możliwe jest to żeby taki związek, po takich przygodach, dalej miał szanse normalnego istnienia albo chociaż istnienia?

 

Absolutnie nie.

 

Zobacz jak ona Tobą manipuluje. Był okres kiedy miałeś na swoich barkach mnóstwo obowiązków, a ona w międzyczasie sobie szalała z kolegą, bo brakowało jej miłości. Teraz oskarża Ciebie o całe gówno, ale to jest akurat standardowa wymówka kobiet w tego typu sytuacjach, ona nawet sama przed sobą nie chce się przyznać, że też spierdoliła sprawę.

 

Absolutnie nie dawaj jej kolejnej szansy, to, że teraz jest miła to tylko taktyczna zagrywka żeby Cię udupić. 

 

Rozwiedź się, uwolnij się z tego bagna, i buduj sobie spokojne nowe życie bez niej. Moim zdaniem tutaj nie ma już żadnych szans na poprawę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ściana , chciałem przeczytać ale oczy krwawią.

 

Dnia 18.09.2017 o 10:13, Alf napisał:

 

Jak się sprawy mają na dzień dzisiejszy? Ano tak, że żona poszła do adwokata w sprawie rozwodu twierdząc, że nie widzi we mnie chęci poprawy, mam na wszystko wyjebane, a w szczególności na nią.

 

No jak możesz być takim niewdzięcznym chamem , ona się chciała tylko popuszczać na boku a Ty zamiast na to pozwalać i biegać z kwiatkami żeby się pani mogła przekonać jak bardzo ją kochasz to jeszcze ją olewasz .Popraw się. Baby to jednak jest łażąca hipokryzja.

Coś się obawiam drogi @Alf że nic z tego nie będzie.

Nie zareagowałeś kiedy zaczęła się puszczać to teraz czuje że ma nad Tobą przewagę i gadką nic tu nie ugrasz. Ona już Cię nie szanuje i może teraz deklarować że będzie drugą matką Teresą a za jakiś czas znów pójdzie w tango. Pójdzie bo już będzie wiedziała że może. 

Teraz myśl o sobie żeby się psychicznie pozbierać.  I dbaj o kontakt z dzieciakami a ją bym już powoli spisywał na straty. Ale.... wiem że fajnie się radzi.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Alf napisał:

Czy możliwe jest to żeby taki związek, po takich przygodach, dalej miał szanse normalnego istnienia albo chociaż istnienia? Szczerze powiedziawszy jakoś tego nie widzę ale jak sami zauważyliście, ciągle się waham. Czy się mylę?

 

? możliwe, ale to nie bedzie związek tylko w czystej postaci zależność między Panem i sługą/niewolnikiem. Kto jaką rolę odegra... takie pytanie należy sobie zadać myśląc o pozostaniu w relacji z taką samicą.

 

Czy wiesz jak podporządkować sobie tę czy inną kobietę? Wiesz już? Umiesz? Podołasz?

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dotrwałem do całości

 

Fakty są takie: 

 

Żona Cię zdradziła pierwsza niezaprzeczalny fakt i rzecz nie do wybaczenia. Życie masz jedno, czasu Ci nikt nie zwróci. Można wybaczyć kłamstwa inne rzeczy jesteśmy tylko ludźmi, ale zdrady nie. 

 

Moment w którym spotkałeś jego z żoną a ona ,, on mnie tylko odprowadzał " śmiechem jeblem. To tak jak nakrywasz żonę w łóżku z innym i standardowy tekst ,, kochanie to nie tak " nie bądź frajer stary, ona Ci może mówić że z nim nic a bzykają się co noc. 

 

Moim zdaniem tej relacji nie idzie już odbudować a jak tego chcesz to będziesz frajer. Ona się boi rozprawy sama zdradziła więc wina jest jej. 

Boi się, że jej zabierzesz mieszkanie i ona zostanie z niczym. Nikt mi tego nie powie przy rozwodzie każdy myśli o swoim korycie ile może ugrać. 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, XYZ napisał:

 

? możliwe, ale to nie bedzie związek tylko w czystej postaci zależność między Panem i sługą/niewolnikiem. Kto jaką rolę odegra... takie pytanie należy sobie zadać myśląc o pozostaniu w relacji z taką samicą.

 

 

Bardzo możliwe, że tak właśnie by to wyglądało. Chory układ.

45 minut temu, XYZ napisał:

Czy wiesz jak podporządkować sobie tę czy inną kobietę? Wiesz już? Umiesz? Podołasz?

 

Cały czas poszerzam swoją wiedzę i szybko się uczę. Bo tego chcę. Nie mogę powiedzieć, że już umiem ale mogę powiedzieć, że już zacząłem widzieć i przestałem lecieć głową w dół. Podołam.

Wiem też, że tutaj można liczyć na pomocną rękę co pomoże wstać z kolan i wyjść na prostą.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma czego ratować. Nie trwaj w tej relacji, bo przecież nie związku, chyba że formalnym małżeńskim.

Ona cię wiele lat zdradzała i wiele razy ponownie zdradziła, kiedy już wiedziałeś

o jej zdradzie - nie spotyka się z nim, a jednak było inaczej. Teraz zabezpiecz się finansowo.

Na wszystko i tak w większości ty zarobiłeś, wspominasz o tym.

 

Ona ci nie popuści jakakolwiek nie byłaby jej wina. Masz chyba tego świadomość. Fakt, że syn jest z tobą, a córka z nią sprawiają, że nie będziesz płacił alimentów albo płacił niewielką sumę (różnica dochodów i  takie tam, by babom się zgadzało). Słusznie, że nie żałujesz pójścia do łóżka z poznaną później kobietą. Niepotrzebnie jednak mówiłeś o niej tej swojej już prawie eksowej. Co możesz, zabezpiecz teraz nim dojdzie do dzielenia tego przed sądem. Nie bądź durniem. Niestety wielu mężczyzn okazuje się nimi oddając dobra swoim byłym.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alf, bracie, sugeruję abyś metodycznie wprowadzał plan rozwodowy. Żona robi Ci niezły mindfuck i zanim się obejrzysz, wylądujesz  z ręką w nocniku jako sprawca przemocy domowej, zdrajca, oszust, pedofil* 

/*zakreślić to co będzie jej potrzebne do osiągnięcia celu ;)

Próbkę jej możliwości otrzymałeś - w końcu jesteś co najmniej nieczułym egoistą...(czyli tak naprawdę przez Ciebie doszło do rozkładu pożycia małżeńskiego, a jej romans to tylko skutek Twoich zaniechań...)

Mam wrażenie, że żona obecnie skutecznie Cię rozgrywa. Pamiętaj, że każda chwila Twojego zawahania dodaje jej skrzydeł. Ona doskonale wie jakimi kartami w danym momencie zagrać, z chirurgiczną precyzją testuje na Tobie różne emocjonalne zagrywki , uczy się i wprowadza korekty aby osiągnąć swój cel.  

Odetnij zależności finansowe, majątkowe, ureguluj (porozumieniem bezpośrednio z nią lub przed sądem kontakty z dzieciakami). 

Jeżeli ustabilizujesz sytuację, złapiesz już dystans po rozwodzie i... nadal będziesz chciał aby z tą kobietą łączyły Cię jakieś więzi poza dziećmi.. to wtedy będziesz decydował - ale na własnych warunkach i poczuciem, że w każdej chwili możesz odejść. 

4 godziny temu, Alf napisał:

Panowie, i tutaj, pomimo przeczytanej fachowej literatury, mam poważny dylemat i chciałbym skorzystać z waszego doświadczenia. Czy możliwe jest to żeby taki związek, po takich przygodach, dalej miał szanse normalnego istnienia albo chociaż istnienia?

 Znam parę 50+ która jest "po przejściach": kryzys, obopólne romanse, które zostały zakończone rozwodem i podziałem majątku (dzieci odchowane).  Są wciąż razem, żyją jak małżeństwo, wspólne wyjazdy itp., z zewnątrz wygląda to ok. Nie znam szczegółów i motywacji jakie nimi obecnie kierują (może chodzi tu o tzw.przywiązanie i strach przed samotnością na starość). 

Edytowane przez Komti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Alf Z całym szacunkiem do ciebie, bo kiedyś dokonałeś wyboru kobiety - ale twoja żona jest żałośnie schematyczna. Ja pierdolę... Ona jest żenująca z tymi hasłami do ciebie. Zero szacunku, usprawiedliwianie kurestwa, kłamstwa (spacer z kolegą), przeinaczanie, "podaj mi imię i nazwisko tej kobiety" (pod żadnym pozorem nie rób tego - zniszczysz tej kobiecie życie, najlepiej usuń notatki, kartki, zapisz ją w telefonie jako Tomko :D ) podkopywanie twojego autorytetu u córki. Przepraszam za nazewnictwo, ale twoja żona jest śmieciem.

Posłuchaj audycji Marka i przeglądnij podobne tematy z historii użytkowników. Zobaczysz bardzo wiele analogii do twojej historii - kopiuj/wklej. 90% z nich skończyło się tak samo i chłopaki zaczynają nowe życie. Smsy z dowodami jej zdrady zapisz, będziesz mógł z nią przy rozwodzie robić co chcesz.

@jaro670 Matką Teresą to ona już jest. Przypominam, że MT była wielokrotnie oskarżana o znęcanie się nad pacjentami, niepodawanie środków przeciwbólowych i przywłaszczenie 180mln dolarów ze zbiórek. Przez cierpienie do odkupienia. Została ogłoszona świętą bo kościół lubi takie historie z bólem ludzkim w tle.

Edytowane przez Tomko
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Alf napisał:

kocha kogoś innego – kolegę z pracy

Dopóki razem pracują nie ma szans na odnowienie waszych dobrych relacji

 

5 godzin temu, Alf napisał:

Jeżeli jednak bym chciał wrócić to muszę się zmienić i pokazać, że mi zależy i mam się starać, bo ona już zrobiła wszystko ze swojej strony żeby mi pokazać, że jej zależy. Muszę jednak koniecznie podać imię, nazwisko i pokazać zdjęcie Pani z którą się spotykałem. Na moje pytanie i stwierdzenie: „Po co? Przecież to doprowadzi do jeszcze większych zgrzytów.” Otrzymałem odpowiedź: „My kobiety już tak mamy, że musimy wiedzieć. Jak mi nie powiesz to zawsze będę cię o to męczyć…”. 

Nie zrobiłem tego i nigdy nie zrobię

Tak trzymaj! Przypuszczam, że chce mieć to do sądu jako dowód, że wina za rozpad leży po Twojej stronie.

 

5 godzin temu, Alf napisał:

Wyprowadziłem się razem z synem,

Masz gdzie mieszkać?

 

 

5 godzin temu, Alf napisał:

pracę na etacie plus dodatkowa robota żeby kredyt za chałupę mieć z czego spłacać

5 godzin temu, Alf napisał:

że mam w dupie ją, dzieci, dom i wszystko co razem osiągnęliśmy

A dom jeszcze nie spłacony? Zapewne ona zechce przeciągnąć wasz związek do momentu spłaty chaty

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   @Alf. Ogarnij się Bracie, przez cały okres małżeństwa byłeś niewolnikiem jej i rodziny, bo te zjebane poczucie obowiązku. Ona to wykorzystywała i dalej wykorzystuje.

Już nie wspomnę o jakiejkolwiek wdzięczności z jej strony wobec Ciebie. Otrzymałeś coś innego, pogardę i zdradę i dalej tak jest jak sądzę. Tej relacji już nie uratujesz,

będziesz tonąć w tym bagnie coraz głębiej i to tylko ze względu na dzieci, bo ona skutecznie wbija Ci do łba poczucie winy, choć to ona rozpierdoliła związek. Dziećmi się nie

przejmuj, syna masz przy sobie, to najważniejsze, ona mogła by wychować go w sposób nie prawidłowy. Córka sama zdecyduje, najwyżej będzie spierdolona tak jak matka

i sama kiedyś rozpierdoli swój  związek, bo miś był za nudny i za słodki. Będąc dalej z żoną w relacji przede wszystkim dajesz dzieciom zły przykład.

 

    Nie bądź pizdą kolego, na coś się musisz zdecydować. Jeżeli zdecydujesz się pociągnąć ten wózek, będziesz musiał mieć jaja ze stali, łącznie z napierdalaniem baby.

Potrafisz być taki? Potrafisz jej spuścić wpierdol, wyjebać z liścia na zimno bez emocji, bo znowu gada z gachem? Powinieneś to zrobić dawno temu jak coś się zaczęło psuć, jak się dowiedziałeś

że się puściła, wtedy na pewno by zrozumiała  że nie tolerujesz kontaktów z innym gachem, to była by odpowiednia dawka emocji dla niej. Ale chyba nie chcesz patologii w domu?

 

   Chociaż ja na Twoim miejscu, wtedy jak się dowiedziałeś, pierdolnoł bym czym innym, mianowicie drzwiami, była by skreślona na całe życie!

 

To właśnie doradzam Ci Bracie.

 

Pozdro.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Alf Widzę w Twojej historii wiele podobieństw do mojej - poczytaj w Świeżakowni. Z tą różnicą, że Ty niejako zaakceptowałeś jej zdradę poprzez fakt, że przez rok po odkryciu prawdy pożycie małżeńskie trwało dalej - sąd może to zinterpretować jako Twoje wybaczenie żonie. A potem wyprowadzając się i ujawniając jej, że masz nową kobietę, niejako sam ukręciłeś na siebie bicz - podejrzewam, że Twoja żona to dobrze wie i w razie rozwodu uderzy w te tony - będzie chciała pokazać, że to Ty ją zdradziłeś i porzuciłeś rodzinę.

 

Mimo wszystko, skup się na zbieraniu dowodów jej zdrady, aby wykazać, że w chwili gdy się o tym dowiedziałeś, wasze małżeństwo weszło w etap rozkładu pożycia. I składaj pozew, nie czekaj.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Teraz, Alf napisał:

 

 

Ale może po kolei …  ślub, dwójka fajnych dzieciaków (obecnie nastolatki). W 2015 r. moja małżonka oświadczyła mi, że mnie nie kocha bo kocha kogoś innego – kolegę z pracy (kolega żonaty + dzieci). Szacun, że się przyznała. Regularny romans trwał ponad dwa lata, a jeszcze wcześniej przez około 2 lata miały miejsce rozmowy w pracy, fejsie, sms itp. W tym okresie wyjazdy służbowe, późniejsze powroty do domu oraz wyjścia ze znajomymi z pracy na piwko. Ja w międzyczasie ogarniałem dom, dzieci, pracę na etacie plus dodatkowa robota żeby kredyt za chałupę mieć z czego spłacać (kontrolki w głowie się świeciły ale człowiek głupi odgania takie myśli – „eeeee to niemożliwe”).

 

 

 

Nie szacun, żaden szacun!

 

Przez dwa lata Cię wykorzystywała i oszukiwała! Latała sobie z jakimś fagasem, a Ty robiłeś za bankomat, zmywarkę, opiekunkę do dzieci i wszystko inne .

 

Nie to niemożliwe, żeby było teraz  miło między Wami ;).

 

Widzisz, ona nie ma do Ciebie za grosz szacunku, daje dupy, wraca, dostaje jakieś smsy później Ci wmawia, że to już nie ma znaczenia.

 

Nie jesteś dla niej żadnym wyzwaniem tylko beta providerem do którego zawsze może wrócić. 

 

 

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ty byłeś nie czuły, a kolega z pracy ja zmusił do romansu... To Twoja wina. ;)

 

Ogarniaj rozwód bo z opisu wynika ze jeszcze zmyśli jakieś historie.... 

 

 

Już po rozwodzie jakby pisała SMS z przeprosinami czy jakieś dwuznaczne to bawiłbym się nią w pisanie SMS i dawania jakiś pseudo nadziei. Hihi i tak bym się bawił. A co tez jestem diabłem. 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi Alfie,

jest mi przykro, że znalazłeś się w takiej sytuacji, ale jest to efekt twojego nadmiernego, poczucia, że mimo zdrady ze strony żony - da się to jeszcze uratować. Otóż nie, nie da się tego uratować a najgorsze w tym wszystkim jest to, że to twoja żona rozdaje karty cały czas i gra na zwłokę. Bardzo dużą zwłokę.

Po pierwsze, twoja żona odwróciła rolę w waszym związku, stałeś się kurą domową - dbałeś o dom, dzieciaki, utrzymanie - a to powoduje w oczach kobiety spadek atrakcyjności faceta.

Druga sprawa, że prawdopodobnie twoja żona czerpie profity ze znajomości z tym kolegą z pracy, stawiam tutaj dobry soczek, że gość prawdopodobnie jest wyżej w hierarchii firmowej od niej samej, może to być nawet jej szef o czym nie masz zupełnie bladego pojęcia. Skoro nawiązałeś kontakt z żoną tamtego faceta, to trzeba było wyciągnąć od niej wyciągnąć takie informacje oraz uzyskać od niej gwarancję, że w przypadku sprawy rozwodowej - będzie zeznawać na twoją korzyść i obali każde kłamstwo pary kochanków.

Trzecia sprawa - twoja żona zrobiła z siebie ofiarę, a z ciebie napastnika mimo, że rzeczywistość jest zupełnie odwrotna. To typowy numer - twoja żona zwyczajnie chce na całej sytuacji ugrać jak największe profity, na rozstaniu z tobą.

Jak powinieneś się bronić w tym wszystkim? Nie będę żadnym odkrywcą, napiszę i poradzę tobie, dokładnie to samo, co każdemu innemu na twojej sytuacji w podobnych tematach:
1) Nie zgadzaj się na rozwód bez orzeczenia o winie - skończysz na alimentach z nią i na dzieci - a więc zapłacisz swojej żonie nagrodę, za to, że puściła ciebie kantem i jestem wielce zaskoczony, że żaden z moich poprzedników, nawet o tym nie wspomniał. W takiej sytuacji rozwód bez orzeczenia o jej winie, to zwyczajnie poddanie się i poniekąd przyznanie się do winy, że to ty jesteś przyczyną rozpadu pożycia małżeńskiego.

2) Twoja żona zanim zaczęła temat rozwodu, skonsultowała się z prawnikiem. Jestem przekonany w 100%, że takich rozmów z prawnikiem odbyła już kilka i nie będę zaskoczony jeśli już ma w głowie ułożony cały plan na to, jak by ciebie jeszcze bardziej udupić - dlatego rozwód z orzeczeniem o winie będzie dla ciebie znacznie lepszy, mimo, że sam proces jest dłuższy, ale:

 

Jeśli sąd orzeka wyłączną winę jednego z małżonków, to obowiązki alimentacyjne kształtują się następująco:
  • małżonek niewinny może żądać od małżonka winnego alimentów i to niezależnie od tego czy niewinny znajduje się w niedostatku.
  • strona uznana za winną, nie może od niewinnej żądać żadnych alimentów.

Warto abyś chociaż przemyślał tą kwestię, zanim jeszcze zdążysz się zgodzić żonie, na jakąkolwiek jej propozycję.
Zauważ, że ona zwyczajnie żeruje na twojej pobłażliwości - a ty masz w zanadrzu dowodu jej niewierności, że to ona pierwsza poszła w tango - masz treści smsów, masz świadka w postaci żony tego kolegi z pracy, nawet słowne przyznanie się do wszystkiego ze strony twojej żony.

3) Podobnie jak twoja żona, również warto abyś skonsultował się z prawnikiem i zastanowił nad przebiegiem całej rozprawy, mając te dowody, o których wspomniałem wyżej. Warto sobie również wynająć takiego pełnomocnika, który będzie reprezentować ciebie nie tylko przed sądem, ale także w sytuacji, w której postanowisz zwyczajnie zerwać jakiekolwiek rozmowy z żoną. A najlepiej będzie jak z żoną będziesz rozmawiać przez swojego pełnomocnika i lepiej będzie dla ciebie jak pierwszy wyjdziesz z takim tematem, zanim pozew o rozwód z jej strony, trafi w twoje ręce.
4) W przypadku orzeczenia o winie, warto również pomyśleć nad całkowitą opieką nad dziećmi - zauważ, że twoja córka już jest buntowana przeciwko tobie, przez jej matkę.
5) Nagrywaj wszystkie rozmowy z nią, zapisują każdego sms'a, e-maile od niej, nie zaniedbuj dzieci - spędzaj z nimi jak najwięcej czasu i czas ten dokumentuj nagrywając filmy, robiąc zdjęcia...wszystko to co przyda się przed Sądem.
6) Przede wszystkim, przestań iść jej na rękę za każdym razem, nie zgadzaj się na wszystko co ona zaproponuje, ona będzie proponować rzeczy i rozwiązania, które wbrew pozorom będą tylko jej na rękę, a przy okazji dalej będzie ciebie zdradzać z tamtym gościem - niestety musisz przyjąć, że ona nadal się z nim spotyka - więc pora najwyższa abyś założył wreszcie spodnie i zaznaczył w nich, że jaja posiadasz.

Tyle ode mnie.

  • Like 4
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Taaaak, ona chce żebyś wrócił...

No tak jak było ....bankomat, pracz pomywacz, przynieś podaj, pozałatwiaj, postaraj się....a ja nogi rozłożę tam gdzie mi akurat dobrze...nie ten to inny będzie

Daj spokój stary szkoda Twojego życia, to już zdechło a ona tylko sponsora i opiekunki do dzieci potrzebuje,dotarło że sama będzie po łokcie urobiona a ona chce sie bawić a nie zapierdalać

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  Ile raz ja to już przeczytałem te gierki, te same sytuaje, ten sam schemat, to aż zaczyna mnie nudzić, a jestem tu pare miesięcy. Czasami mam wrażenie, ze 100 razy czytam ten sam temat. Dla kobiety poczucie bezpieczeństwa jest praktycznie najważniejsze i tyłek jej się pali, więc próbuje się ratować.

Emocje, serce vs rozum - dylemat ? Rozum, rozum, rozum.  

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia z żuta na czarną pastę dla Alfa bo jego zbroja nadal lśni . Taki niecny checheszek .

Jakie kol wiek akcje z jej strony do ratowania , to zasłona dymna do ofensywy jaką ci samica szykuje .

Czym dłużej rozwleka tym bardziej słabniesz w mocy .

Tu się każdy wypowiada na podstawie przeżyć a nie mistycznych powieści.

W głowie powinien ci się zapalić DEFCON 5.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, Alf napisał:

... dowiedziałem się standardowo, że to moja wina bo jestem, zimny, nieczuły, nie potrafię rozmawiać i nie dbałem o nią tylko gównie o siebie bo jestem pieprzonym egoistą… itp.  Żona oświadczyła, że niczego nie żałuje i nie zerwie kontaktu z kolegą ...

 

... Zaczęliśmy rozmawiać, przeprosiła mnie za wszystko, okazała skruchę, żal, prosiła o wybaczenie...

 

 Pewnego dnia wyszedłem wcześniej z pracy, idę ulicą i wpadam na żonę idącą w towarzystwie wspominanego wcześniej kolegi... Później tłumaczyła, że to nie tak, że on ją tylko odprowadzał nic więcej...

Już może dość upadlania siebie samego, co?

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam, dzięki za wypowiedzi Chłopaki, wszystko to prawda co mówicie. Pomogło mi bo już zaczynałem krzywo myśleć i wkręcać sobie do głowy, że zrobię kompletne świństwo jak odejdę i zostawię żonę bez dania drugiej szansy.

Z waszych wypowiedzi wyciągnąłem jedna wspólną myśl: „Kończ Waść, wstydu oszczędź!”. Zgadzam się z tym. Rozmawiałem z żoną i powiedziałem, że się nie wprowadzę. Sprawę trzeba zakończyć. Jej reakcja to płacz, wyrzuty i prośby. Mną też szarpało w środku. Nowy rozdział w życiu należy jednak zacząć od porządków.

 

17 godzin temu, Brat Jan napisał:

Masz gdzie mieszkać?

A dom jeszcze nie spłacony?

Mam to szczęście, że mam gdzie się zatrzymać. Dom w trakcie spłacania i jeszcze trochę to potrwa.

 

11 godzin temu, Tornado napisał:

Bracia z żuta na czarną pastę dla Alfa bo jego zbroja nadal lśni . Taki niecny checheszek .

 

W głowie powinien ci się zapalić DEFCON 5.

 

Kupiłem czarny mat w spreju.

System się odpalił.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Alf napisał:

Chory układ

No właśnie zależy od punktu widzenia:

1. Z twojej obecnej czy mojej wcześniejszej perspektywy - chory, wymagający, angażujący.

2. Z mojej obecnej perspektywy - wygodny, rozwojowy, niezobowiązujący.

 

O takie tam moje przemyślenia zmierzające ku wdrożeniu współczesnego "niewolnictwa" kobiet zakutych w niewidzialne kajdany siły mężczyzny: pewności siebie, konsekwencji, zasobów, braku strachu i stresu.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, Odlotowy napisał:

jestem wielce zaskoczony, że żaden z moich poprzedników, nawet o tym nie wspomniał.

Miałem wspomnieć, ale @Alf przyznał się, że również zdradzał co prawda później niż żona ale jednak. Do tego żona uporczywie chce się dowiedzieć z kim. Widać jak na dłoni, że zbiera dowody przeciw mężowi.

W takiej sytuacji uznałem, że lepiej będzie szybo bez orzekania o winie, tym bardziej że żona pracująca, a nie na utrzymaniu męża.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 godziny temu, Odlotowy napisał:

...Nie zgadzaj się na rozwód bez orzeczenia o winie .... W takiej sytuacji rozwód bez orzeczenia o jej winie, to zwyczajnie poddanie się i poniekąd przyznanie się do winy, że to ty jesteś przyczyną rozpadu pożycia małżeńskiego.

Zgadzam się z prawie całością oprócz tego fragmentu.

Bez orzekania ma szansę zakończyć temat po pół godziny jeśli i zona będzie chciała się rozwieść. Zaoszczędzone nerwy, stres, pieniądze, czas, relacje z dziećmi ...

Z orzekaniem to kilka spraw sądowych, kilka lub kilkanaście miesięcy zwłoki i ryzyko, że oboje usłyszą wynik "winni" - żona będzie się przecież broniła i takie same działa wystawi przeciwko Alfowi jak Alf przeciw niej.

Edytowane przez Normalny
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.