Skocz do zawartości

Dlaczego dziewczyny kłamią, zapytane o liczbę facetów, z którymi spały?


Rekomendowane odpowiedzi

Cześć Bracia. Znalazłem artykuł dotyczący tego dlaczego kobiety kłamią kiedy są pytane o liczbę facetów. Co o tym sądzicie?

link - https://www.vice.com/pl/article/bn9zzq/dlaczego-dziewczyny-klamia-zapytane-o-liczbe-facetow-z-ktorymi-spaly

treść:

Zawsze robisz coś źle. Jeśli z nikim nie sypiasz – jesteś oziębła. Jeśli z kolei uprawiasz seks tylko w związku – to potwornie staroświeckie. Natomiast gdy sypiasz z wieloma facetami – zyskujesz opinię „puszczalskiej”

Zazwyczaj unikam odpowiedzi na dwa pytania: 1. ile lekcji nauki jazdy wzięłam, zanim zdałam egzamin i 2. z iloma kolesiami spałam. Jeśli chodzi o prawo jazdy, nie jestem dumna z moich powolnych postępów, natomiast gdy rzecz tyczy się mężczyzn, przyznam szczerze, że przestałam liczyć.

 

Po pierwsze – musicie przyznać, że głupie kłamstwa nie mają sensu. Zawężanie liczby facetów do niewielkiej garstki mogłoby być dla niektórych z nich krzywdzące. Zasługują na strony pełne ich imion, pisanych czcionką w rozmiarze 42, by sprawiedliwie oddać miejsce, które zajmują w moim życiu. Co powinnam zrobić z błędnymi wyborami, o których chciałabym zapomnieć? I co powinnam powiedzieć o Alessandro*? To starszy brat mojej przyjaciółki korespondencyjnej, z którą pisałam w czwartej klasie liceum. Był cudem natury z oczami tak niebieskimi jak wzburzone morza. Pocałowałam go po wspólnej przejażdżce jego skuterem wzdłuż sycylijskiego wybrzeża. Spróbuj sobie wyobrazić wówczas poziom mojego szczęścia. Może i z nim nie spałam, ale nigdy tego nie zapomnę. No cóż, nie liczę go. I nawet jeśli mam niejasną wizję liczby w mojej głowie, zawsze ją zaniżam, kiedy to pytanie zostanie mi zadane. Ponadto niezwłocznie zmieniam temat rozmowy.

 

Wierzę jednak w sens tego pytania, bo zdaję sobie sprawę, że nie jestem jedyna. Według IFOP (Francuski Instytut Opinii Publicznej), Francuzi deklarują przeciętnie, że spali z 9,9 partnerami seksualnymi (13,1 u mężczyzn, 6,9 u kobiet). Wyniki różnią się, w zależności od klasy społecznej i wieku ankietowanych. Młodzi mieszkańcy miast – tacy jak ty – zawyżają przeciętną. Jednak w każdym przypadku jedno jest niezmienne: mężczyźni deklarują posiadanie większej ilości partnerów seksualnych, niż kobiety.

Dlaczego? Ponieważ każdy kłamie.

 

„Tłumaczymy tę różnicę między innymi tym, że kobiety mają tendencję do zaniżania rzeczywistej liczby swoich partnerów seksualnych, w przeciwieństwie do mężczyzn, którzy zawyżają ją", tłumaczy Francois Kraus, piastujący stanowisko „Sex Master" w IFOP. Wie wszystko o seksualności Francuzów, to jego praca. Dlaczego, do cholery, kłamiemy? Nie jestem Julianem Assange seksu, nie chcę zmuszać kobiet do udostępniania swoich list kochanków na Facebooku następnego dnia rano. Mówię „tak" prywatności, „tak" naszym małym sekretom, „tak" tajemnicom. Ale czego wciąż się boimy? „Nawet jeśli czasy ulegają zmianom, to dziś pośród wszystkich klas społecznych nadal pokutuje przekonanie, że mężczyzna mający wiele partnerek seksualnych jest bardziej wartościowy, niż kobieta o podobnym statusie" – odpowiada Sex Master z IFOP.

 

Nie myliłam się. „Jeśli liczę, naprawdę wychodzi mi ich za dużo. To mnie przeraża. Wiesz, to głupie, ale zawsze wyobrażam sobie, że po studiach spędzę resztę życia z jednym mężczyzną. Nawet jeśli świetnie czułam się z każdym z tych 40 facetów to cóż... smuci mnie to". Czy wstydzi się swojego życia? Czy powinnam powiedzieć jej, że nie może myśleć w ten sposób? Wyobrażam sobie, że gdzieś w głowie Emilie siedzi mała dziewczynka, karmiąca się marzeniami o uroczym księciu i ta mała dziewczynka ma doła.

 

Ale Louise – trzecia dziewczyna, z którą udało mi się porozmawiać – nie ma oporów, by otwarcie mówić, z iloma facetami uprawiała seks. „Dobre dwadzieścia". Ma 27 lat, długie blond włosy i obiektywnie patrząc, jest atrakcyjna. Kiedy weszła do Chic Cafe, gdzie miałyśmy się spotkać, wszyscy, obok których przechodziła wodzili za nią wzrokiem, ale zdawała się tego nie zauważać. Po latach bycia z jednym mężczyzną, jest teraz w fazie YOLO, co nie wszystkim się podoba. „Zdaję sobie sprawę, że moi przyjaciele mogą nie chcieć słuchać kobiety mówiącej o swoim szczęściu – o tym, jak dużo frajdy daje jej umawianie się z wieloma facetami. Wcześniej, gdy powiedziałam im o wszystkim, próbowali przywołać mnie do porządku ciętymi uwagami. Mówili mi rzeczy w stylu: »kiedy zamierzasz znaleźć sobie chłopaka?« lub »czy nie powinnaś bardziej uważać na swoją reputację?«"

 

Zrobiło mi się przykro, słuchając opowieści Louise, że została zmuszona do zaprzestania dzielenia się swoim szczęściem. Musi czuć się czasami strasznie samotna. Według mojej analizy, jej przyjaciół zżera zazdrość. To jest właśnie ten dramat. Nie można pozbyć się kontekstu seksu. Gdy tylko zaczynasz mówić o swoim życiu seksualnym, jedyną rzeczą, o której myślą twoi słuchacze, to ich własne. Ich niepewność, wątpliwości.

 

Zastanawiałam się, czy istnieje neutralny rozmówca, przed którym kobiety nie będą miały oporów mówić szczerze. Ich ginekolog? Według Emilie na mojej żółtej kanapie – nie bardzo: „Kiedy miałam 17 lat, moja ginekolożka spytała mnie, ilu miałam partnerów. Odparłam, że czterech – wyczułam pogardę. Dostałam swoistą lekcję życia: »Jak myślisz, zasługujesz na szacunek, kiedy nie szanujesz samej siebie?«"

 

Czy wciąż tkwimy w tym samym schemacie: Don Juan kontra łatwa dziewczyna? Tak.

 

Myślę, że jest nawet gorzej. Zawsze robisz coś źle. Jeśli z nikim nie sypiasz – jesteś oziębła, jeśli z kolei uprawiasz seks tylko w związku – to potwornie staroświeckie, natomiast gdy sypiasz z wieloma facetami, zyskujesz opinię kurwy. Jedna z dziewczyn, z którymi rozmawiałam, imieniem Mina, powiedziała mi, że spała „tylko z ośmioma kolesiami", co było powodem jej wstydu. „Czuję presję bycia wyzwoloną, korzystania z życia". Z kolei Emilie stara się nie liczyć. Ma niebywale piękne wielkie, zielone oczy (zupełnie jak Alessandro). Siedząc na mojej żółtej kanapie i mieszając karmelową herbatę, roześmiała się: „Możesz napisać, że było ich dwudziestu, nawet jeśli to wierutne kłamstwo". Nie skupia się na liczeniu. Powiedziała mi, że obawia się fali krytyki i krzywdzących osądów ze strony swoich znajomych. Wierzę jej, ale wyczuwam, że chodzi o coś jeszcze.

 

Rozmawiałam na ten temat ze swoją ginekolog. Jest okrągła jak muffinka – jej matczyna twarz sprawia wrażenie godnej zaufania. Powiedziałam jej „wiesz, że wszystkie kłamiemy, wszystkie, prawda?" – podczas gdy ona wypisywała moją receptę na pigułki. „Szkoda" – odparła. „Ludzie, którzy wcześnie zaczynają współżycie lub mają wielu partnerów seksualnych, mają większe szanse zarazić się HPV, moglibyśmy odpowiednio ich informować. To tyle" – wytłumaczyła mi z niejakim smutkiem w oczach. „Nasi pacjenci powinni mieć możliwość powiedzenia nam o wszystkim bez obaw" – dodała, wbijając wzrok w podłogę.

 

Sprawiła, że przez chwilę zrobiło mi się przykro, że ją okłamywałam. Odparłam, że to skomplikowane: że zawsze czuję się rozdarta między pragnieniem wolności, a potrzebą, by zachowywać się właściwie. „Cóż, ja nikogo nie oceniam" – powiedziała.

 

Z tego co wiem, to jeśli ktoś zaczyna zdanie od „nikogo nie oceniam", zrobi coś zgoła odmiennego. Po prostu ma nadzieję umyć ręce od przykrej opinii, którą zaraz z siebie wypuści; to tak, jakby użył kilku kropel żelu antybakteryjnego na ukąszenie żmii. „Ja nikogo nie oceniam – kontynuowała – ale panienek takich jak ty widziałam wiele. Mają po 27-28 lat chcą imprezować i być wolne, ale potem kończą z płaczem, że muszą poddać się in vitro w wieku 35 lat i plują sobie w brodę, że nie obudziły się wcześniej. Czas szybko ucieka!". Wzięłam swoją kartę ubezpieczeniową i szybko stamtąd wyszłam.

 

Mój chłopak jest przekonany, że stan mojej cipki jest opłakany przez liczbę facetów, z którymi spałam

 

 

Jednak istnieje jeszcze kilka pytań. Dlaczego okłamujemy facetów? Dlaczego jesteśmy okłamywane przez nich? Przede wszystkim mam na myśli naszych facetów.

Nie miałam zamiaru tracić swojego (i twojego czasu) na przesłuchiwanie wielkich macho, bo nikt nie bierze na poważnie tego, co myślą. Ale oni przyszli do mnie. Antoine to 29-latek z brązowymi włosami, potarganymi we wszystkie strony, pracuje jako „dyrektor kreatywny". Spotkałam go podczas imprezy, kiedy piłam ciepłe różowe wino z plastikowego kubka. Ktoś wspomniał mu o temacie, nad którym wówczas pracowałam. „Powiem ci, co myślę" – zdecydował. Lubi, kiedy dziewczyny nie są „łatwe na wstępie". „Lubię wiedzieć, że dziewczyna daje mi możliwość dostąpienia przywileju, zgadza się spać ze mną – to podnosi moje ego. Kiedy dowiaduję się, że jest naprawdę łatwa, że spała z połową Paryża, czuję się głupio. Zdobycie jej nie daje mi zbyt dobrego obrazu samego siebie, jeśli rozkłada nogi przed każdym. Nie jestem wtedy z tego dumny, rozumiesz?".

 

Niestety, takich Antoine'ów jest więcej. Na przykład Valentine, piękna brunetka o zmysłowych, pełnych ustach w karminowym kolorze, spotkała jednego z nich. Zakochała się w przyjacielu przyjaciela. Jednego czwartkowego popołudnia piła ze swoim kumplem i „celem". Rozmawiali o jej życiu. Podczas rozmowy wyszło na jaw, że jest śmiałą dziewczyną. „Cel" natychmiast stracił zainteresowanie Valentine. Jego tłumaczenie: „Nie wie, czy Valentine to poważna dziewczyna, czy chce tylko obciągać na imprezach". Bardzo elegancko. Jakby jedno wykluczało drugie.

 

Oczywiście, nie każdy facet jest taki sam. Oni także muszą zmagać się ze swoimi wątpliwościami, presją i normami społecznymi. Promienna Mathilda dotarła spóźniona na nasze spotkanie dobre pół godziny. Jest zakochana i właśnie przeprowadziła się tu ze swoim chłopakiem, „więc wiesz, mamy bałagan". Ubrana w świetny sweter z tygrysami. Typowa bonwiwantka. Uwielbia przygody na jedną noc, seks i wierzy, że to jedyny czas, kiedy „nie możemy oszukiwać". „Nawet jeśli facet mówi ci na początku, że kocha wyzwolone kobiety, że to go kręci, i tak w końcu zacznie ci to wypominać", ubolewa.

 

Mathilda i jej obecny chłopak naprawdę są w sobie zakochani, jednak temat często wraca. On chce wiedzieć z iloma facetami spała. Chce znać prawdziwą liczbę, której Mathilda nie chce podać. „Jest przekonany, że moja cipka ucierpiała przez liczbę facetów, z którymi uprawiałam seks. Wierzy w to głupie przekonanie, że „z im większą liczbą facetów śpi kobieta, tym jej cipka robi się mniej ciasna" (to kompletna bzdura). Mój chłopak nie jest dupkiem, nie znosi tego myślenia, ale to silniejsze od niego. Mathilda uspokaja go tak, jak umie najlepiej. „Myślę, że to idea zakorzeniona głęboko w mężczyznach – raz »użyta«, pewnie była penetrowana przez niezliczoną liczbę innych mężczyzn. Ale gdy temat dotyczy ich samych i ich kutasów, nie myślą już o tym, że nasze cipki »się zużywają«".

 

Inni obawiają się, że nie będą w stanie zapewnić przyjemności doświadczonej dziewczynie. Aby jakoś to przeboleć, Benoit znalazł „właściwą technikę". Jest przystojnym barmanem, skrywa swoje świetne tatuaże pod koszulką. Sam wywiera na siebie presję. Gdy tak na niego patrzę, ciężko w to uwierzyć. Stoi za barem (widzę jego duże dłonie, szybkie i pewne ruchy) i jest mistrzem w swoim fachu. „Mówię to bez większego wstydu: zawsze się stresuję, w szczególności za pierwszym razem. »Co jeśli mi nie stanie? Co jeśli jej nie zaspokoję? Co jeśli jednak nie jestem aż tak dobry w te klocki?« – te pytania zawsze pojawiają się w naszych głowach. Jest jeszcze gorzej, kiedy dziewczyna jest bardzo seksualna, kiedy uświadamiam sobie, że jest w tym dobra. To bardzo podniecające i przerażające zarazem. Opracowałem więc strategię. Jestem totalnym profesjonalistą w robieniu minety. Serio, podchodzę do tego bardzo sumiennie. Działam tak długo, jak trzeba. Pytam dziewczyny, co lubią, domagam się wskazówek, chcę, żeby mnie prowadziły. Gdy widzę, że jest jej dobrze – presja znika. Gdy miota się, zwijając prześcieradło, jęczy i trzyma mnie za ręce z całej swojej siły, serio – nie myślę wtedy o innych gościach. Mogła to robić wczoraj z Rocco, nie obchodzi mnie to, czuję się jak król świata".

 
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak czytam te artykuły o presji, jak to presją i ocenianie aż wychodzi z lodówki i atakuje kobiety, ukrywanie partnerów, zawyżanie, zaniżanie... Szanuje siebie, nie szanuje siebie... Nosz kur... Te dywagacje na temat partnerów seksualnych, jakieś z dupy statystyki, Alvaro, Sraro...

"Rozmawiali o jej życiu. Podczas rozmowy wyszło na jaw, że jest śmiałą dziewczyną. „Cel" natychmiast stracił zainteresowanie Valentine. Jego tłumaczenie: „Nie wie, czy Valentine to poważna dziewczyna, czy chce tylko obciągać na imprezach". Bardzo elegancko. Jakby jedno wykluczało drugie."

 

Nie no wszystko wporzo. Materiał na poważną dziewczynę. Co za cham i wieśniak stracił zainteresowanie. I tyle w temacie artykułu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla kobiety bycie uważanej za łatwą, to tak jak dla faceta bycie uważanym powszechnie za pizdę. A przynajmniej tak to sobie tłumaczyłem na zasadzie "Co jest największą kompromitacją w społeczeństwie dla kobiety i faceta?"

 

Pewnie też same czują się źle ze sobą, albo odwrotnie - ze społeczeństwem, które wychwala mężczyzn którzy robią to samo, a je szykanuje :P

Ale nie zaskoczyłoby mnie gdyby powód był często inny, kto wie. Może to zbyt proste tłumaczenie ale mnie zadowala.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobiety zaniżają bo wychowali się w takim kraju, gdzie liczba stosunków seksualnych u kobiet jest mocno piętnowany, teraz ten trend się zmienia, ze względu na portalu społecznościowe, łatwiejszy dostęp do antykoncepcji, seksu, teraz bycie kurwą to sukces...

W przekazie medialnym mamy nieprawdopodobne ciśnienie na seks, wszystko nim ocieka, w niektórych teledyskach kobiety są ubrane w jeden sznurek :)

Pozatym każda chcę wyjść na niedostępną, trudną do zdobycia, fajnie jest w momenie w którym ona Ci mówi że miała jednego przed Tobą, natomiast w łóżku pierdoli się jak kotka :)

 

 

 

@MoszeKortuxy wszystko spoko, ale pisz normalną czcionką, ciężko sie czyta coś takiego.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszej kolejności zaciekawiła mnie poruszona w arcie kwestia korelacji zjawiska 'zużycia cipki' z liczbą partnerów seksualnych.  Coś w tym jest czy to miejska legenda? 

Zawsze mi się wydawało, że ta mityczna 'ciasność lub luz' waginy to wypadkowa wielu czynników (różnic anatomicznych , ogólnej kondycji loszki w szczególności treningu mięśni kegla, urodzenia dziecka, stopnia nawilżenia, subiektywnego podniecenia hehe penetratora etc).

Czy mieliście okazję odczuć ten luz i powiązać to z dużą liczbą partnerów seksualnych kobiety? W końcu można sobie wyobrazić sobie gimbiarę która regularnie masturbuje się bakłażanami lub innymi cukiniami - więc złapie luzy w cipce po przerobieniu kilku kilogramów takich warzyw? ;) Co z profesjonalistkami? Czyżby ch cipki zużywały się niczym klocki hamulcowe w bolidach formuły 1?

Skłaniam się oczywiście  ku temu, że nie istnieje proste przełożenie, że wielu partnerów to luźniejsza cipka,(tak czy siak art jest gimbiarski),   jestem ciekaw Waszych opinii. 

Edytowane przez Komti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od lat wiadomo ze dana liczbę ktora wychodzi z ust kobiety trzeba przemnożyć RAZY 3! (Słownie: trzy).

 

 

Zatem:

 

Dziewczyna na pierwszej randkę mówi chłopakowi o liczbie swoich partnerów. Mówi o 5 partnerach seksualnych. 

Oblicz prawdziwa liczbę partnerów ww dziewczyny.

 

Odpowiedzi prosze pisac niżej!

 

 

 

Laska w bramie u nowo poznanego typa to tez sex? Wtedy równanie sie komplikuje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że wielu mężczyzn chciałoby mieć jedną super laskę przez całe życie. Dziewczyna musiałaby być wierna i nówka nieśmigana. To implikowałoby zaufanie, szacunek i chęć inwestowania w ten związek. Łatwiej wtedy byłoby skupić się na własnym życiu zamiast latać za laskami, marnować czas i energie. Chyba tylko niektóre Azjatki w takim kontekście nadają się do małżeństwa.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, rewter2 napisał:

Kłamią bo żaden poważny facet nie chce usłyszeć, że przed nim było 150 innych.

 

Chciałbyś?

Zależy od kontekstu, jak idziesz na dziwki to jakby Ci Samanta wyleciała z takim tekstem to miałbyś to w dupie :) tak czy nie?

Edytowane przez Assasyn
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że szczególnie dla młodych chłopaków uzyskanie świadomości,  że ich księżniczka o twarzy aniołka i figurze baletnicy gościła u siebie pluton kutachów  może być szczególnie dojmująca. Dla chłopaka który robi podchody do księżniczki od  tygodni, a potem triumfalnie zaczyna lofciać się z 'tą jedyną, wyjątkową, inną niż wszystkie'  tego typu prawda może bezlitośnie pokryć banię i pogruchotać ego..Zresztą który zakompleksiony beta będzie inwestował zasoby w przysłowiowe 'kurwisko'? Mechanizm zaniżania partnerów przez  kobiety jest bardzo łatwy do wyjaśnienia. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Artykuł jest tak tendencyjny, że aż oczy wyżera i chyba jedynym jego celem było tłumaczenie samym sobie słuszności swojego postępowania.

Prosta sprawa, faceci nie inwestują w kurwiszony tak samo jak nie inwestuje się w piramidy finansowe i wszędzie tam gdzie się traci.

 

Gdyby to było opłacalne dla facetów to bym nam się to podobało. Gdyby facetom się to podobało to one by nie kłamały tylko przesadzały jak na rozmowie kwalifikacyjnej.

Nie byłoby, że "tylko jeden i włożył czubeczek" lecz "tysiące godzin spędzone na obciąganiu i braniu w tyłek, setki klientów różnych narodowości i kolorów skóry, X-lat doświadczenia w biznesie".

Jeśli ktoś nie rozumie prostych ekonomicznych i logicznych zależności to chyba rzeczywiście pozostaje mu pisanie artykułów do vice. 

 

BTW. Jestem przekonany, że zdecydowana większość kobiet nie dałaby nowo poznanemu facetowi pobawić się jej telefonem komórkowym ale nie ma problemu ze spuszczaniem się do ryja i bolcowaniem (czasem nawet bez gumy). Żadna nie zrozumie tej analogii i tej łatwości dzielenia się jednymi osobistymi rzeczami i trudności dzielenia się drugimi.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie przeczytałem artykułu, ale dla mnie sprawa wydaje się być oczywista.

 

Kobieta z reguły zaniża liczbę facetów, z którymi spała ze względu na opinię społeczną, która twierdzi, że kobieta mająca dużo facetów=łatwa.

 

U mężczyzn sprawa wygląda zupełnie inaczej, im więcej, tym lepiej.

 

Osobiście nie podoba mi się takie podejście do tematu, bo liczba partnerów seksualnych nijak ma się do ogólnej oceny danego człowieka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja na przykład za cholerę bym się z wyzwoloną panną nie związał i nie dał czerpać jej z moich profitów.

 

Bo:

 

Po pierwsze - gdy byłem młody i bidny, to gardziły mną i lekceważyły.

Po drugie - sam budowałem swoją pozycję, jej przy mnie nie było.

Po trzecie - gdy ja siedziałem całymi dniami i rozwijałem się, ona latała z psiapsiółami po imprezach i dawała dupy.

Po czwarte - czuję się jak jakiś pierdolony produkt na wystawie sklepowej, który można sobie wybrać jak już innych się pokosztuje.

 

Po co mi na stałe panna jak się dorobiłem i mogę korzystać z życia, podczas gdy potrzebowałem wsparcia czy zwykłej rozmowy, to żadnej nie było?

No, na chuj chyba(dosłownie).

  • Like 14
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Komti napisał:

W pierwszej kolejności zaciekawiła mnie poruszona w arcie kwestia korelacji zjawiska 'zużycia cipki' z liczbą partnerów seksualnych.  Coś w tym jest czy to miejska legenda? 

Zawsze mi się wydawało, że ta mityczna 'ciasność lub luz' waginy to wypadkowa wielu czynników (różnic anatomicznych , ogólnej kondycji loszki w szczególności treningu mięśni kegla, urodzenia dziecka, stopnia nawilżenia, subiektywnego podniecenia hehe penetratora etc).

 

Zapewniam, że nie jest to legenda. Raz w życiu miałem wątpliwą przyjemność sypiania z pewną suką o olbrzymich luzach.

Okazała się kurwą B)

 

Urodzenie dziecka wpływa oczywiście na ciasność, ale luzy znikają góra po roku.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo laska  generalnie nie ma jakiś tam "skillsów" w seksie. No nie? Facetowi w sumie wystarczy by było w co włożyć i już jazda. Natomiast od faceta się wymaga sprawności, doprowadzania kobiety do orgazmu, najlepiej wielokrotnego itd.

Dlatego kobieta która sypia z wieloma w zasadzie nie reprezentuje z sobą żadnej wartości. O, ściąga gacie i wypina się. Po sprawie.

Natomiast facet który sypia z wielom jest doświadczony (więc na pewno coś tam potrafi), zapewne też jest ceniony i coś musi w nim być, że wiele kobiet mu uległo.

 

Bo też dla faceta zdobyć seks z kobietą, to zawsze pewne wyzwanie. Natomiast dla kobiety wcale. Jeżeli laska stanie na ulicy z kartką "darmowy seks" to zaliczy kilkunastu gości w godzinę, choćby była pasztetem.

 

No a facet z taką kartką to se może postać...

 

I te sprawy min. powodują, że kobieta jest innego rodzaju "dobrem" niż facet. Inaczej są akcenty rozłożone. Facet zwykł cenić sobie fakt, że kobieta obdarza go swoją uwagą i obdarowuje go swoich skarbem. Jezeli takich facetów było mnóstwo, to skarb traci na wartości bo inflacja czy inna niewidzialna ręka rynku.

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 22.09.2017 o 18:59, MoszeKortuxy napisał:

Raczej niewidzialny penis SMV :D 

wybuchłem :D

 

Prosto z mostu - loszka z dużą ilością partnerów seksualnych ma niższą wartość matrymonialną, grupy ryzyka się omija - poświęcisz jej zasoby czas i energie a ta znajdzie sobie czterdziestego drugiego

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.