Skocz do zawartości

Problem alkoholowy


Rekomendowane odpowiedzi

Witam,

 

Mam 34 lata. W całym swoim życiu przed poznaniem swojej obecnej 32 letniej Doroty byłem może w 1 króciutkim związku, nie licząc i tak nielicznych przygód. Marzyłem całe życie żeby mieć kobietę, która dopełniłaby moje szczęście. I jakby się mogło mi początkowo zdawać znalazłem, w kwietniu obecnego roku. Znajomość internetowa szybko przeistoczyła się w realną. Dość powiedzieć, że dzieliło nas 300km i to ona pierwsza przyjechała do mojego miasta, żeby mnie poznać, ale i miasto, bo chciała w nim zamieszkać. Szybko to przerodziło się w związek. Poznałem jej rodziców, ona poznała moich. Dziewczyna jest ciepła, kochana i ma wygląd anioła. Jeździłem początkowo do niej 300km, żeby pobyć u niej co 2 weekend, aż w lipcu przeprowadziła się do mojego mieszkania. Wszystko układało się świetnie, choć odczuwałem trochę naruszenie mojej strefy komfortu. Ale nie dziwota, jak ostatnie 4 lata mieszkało się samemu na swoim i się specjalnie nie narzekało. Lubię swoją strefę komfortu. Ale Dorota dawała mi wartość dodaną w postaci ciepła, uśmiechu, seksu, możliwości spędzenia razem czasu czy powygłupiania się. Powiedzieliśmy sobie kocham i wierzę w to co czuję/czułem. No niby idealnie.

Nie do końca. Dorota ma poważny problem alkoholowy i prawdopodobnie niewiele osób o tym wie. Przy ostatnim spędzie rodzinnym w jej rodzinnym mieście wóda lała się, choć Dorota przy mnie nie wypiła specjalnie dużo, może ze 2 kielichy mniej ode mnie. Ja nie czułem się specjalnie pijany, ale Dorota na drugi dzień mocno wymiotowała i czuła się źle. Ale musiałem z nią wracać do domu. Doznałem paniki kiedy w pewnym momencie straciła świadomość, a rzyg zwisał jej z ust. Ledwo co reagowała na bodźce. Zadzwoniłem do jej rodziców i pytam sie o co chodzi, co robić. Zdecydowaliśmy, że zabiorę ją na pogotowie w moim mieście. Jak już byłem to Dorote trochę ocuciło. Mogła rozmawiać i pojawił się typowy pijacki humor. Na pogotowiu stwierdzili, że to klin i przyjęliby ją tylko wtedy gdyby pojawił sie krwawy rzyg. I jak się potem okazało Dorota wtedy ukratkiem piła będąc na kacu. Odwiozłem ją do domu i zająłem się ją, choć musiałem wracać do pracy w poniedziałek. W poniedziałek była bardzo osłabiona, we wtorek trochę było lepiej. Ale gdy poszła sie myć, znalazłem butelki po wódkach w szafce. Szok i niedowierzanie. Pytam się jej o co chodzi. Przyznała, że ma problem alkoholowy, że pierwsze piwo piła jak miała 18 lat i od tamej pory pije co jakiś czas. Przyznała, że w lipcu jak już była u mnie miała ostatnio killkanaście dni abstynencji, co mogę potwierdzić. Na moje nieszczescie nieswiadomy sam proponowalem jej piwko gdy mialem ochote albo miod pitny. Wypiła, ale nie dała po sobie poznać, że jakoś jej to smakuje. Podczas tej rozmowy przyznała, że zwykle pije wóde, bo najszybciej uderza do głowy. I prosiła mnie z taką desperacją w głosie: "pomóż mi".

Powiedziałem jej, że poranną delirkę musi sama przecierpieć jeśli chce z tego wyjść. Zapewniła mnie, że tak zrobi. Sam zresztą nie wierzyłem o co proszę. Przychodzę do domu, ona śpii. Ukryła 0,5 żołądkowej. Dzwoniłem w końcu na detoks, ale jak się okazało muszę ją najpierw ocucić i poprosić o jej zgodę na kroplówkę.

Gdybym miał jakieś podstawy że coś jej nie tak, to wycofałbym się na wstępnym etapie. Ale Dorota w swoim mieście pracowała 3 lata, była chwalona. Ale sama się zwolniła, bo chciała zamieszkać w moim mieście. Planowała to już wcześniej, zanim się poznaliśmy. I gdy przyjechała do wrocka to poszła szukać pokoju dla siebie, ale nie była zadowolona z warunków. Naciskałem więc, żeby zamieszkała u mnie. No i się kurwa doczekałem przygód. Obecnie nie ma pracy, choć była na 3 rozmowach. Raz odrzuciła pracę ze względu na odległość, raz podyktowała za wysoka kwotę. Kupuje sobie rzeczy dla siebie ze swoich oszczędności. Wódę też :/ Czemu do chuja mam takiego pecha? Czuje się teraz za nią odpowiedzialny.

I zastanawiam sie co robić. NA pewno zaraz dzwonie po detoks. Jak dojdzie do sprawności to dam jej warunek, że albo idziemy razem na AA, albo nie możemy być razem. Kocham ją i życzę jej jak najlepiej, ale nie chce żyć w stresie.

Dlaczego ona mi tak zaufała? Tłumaczyłem to zakochaniem. Zamieszkała w u mnie w dużym mieście znając tylko mnie w tym mieście. Nie miała nagranej pracy, choć branża jej bardzo popularna i nie miałaby problem ze znaleziemiem pracy. Sama zresztą mówiła, że chce już pracować, żeby mieć kontakt z ludźmi.

Nigdy nie miałem parcia, żeby mieć żonę i dzieci. Ślub i wesele to zdecydowanie imprezy nie w moim guście, a genów nie mam potrzeby nikomu przekazywać. Ale z kobietą chciałbym żyć. Tylko czy z alkoholiczką? Będę się męczył. Będę się musiał za jakiś czas jej przyznać, że uczucie osłabło :( Tylko kiedy? za miesiąc? za pół roku? A może jakimś cudem zrobi 12 kroków AA to w ogóle tego nie przyznam? Jakaś jebana masakra. Mam obecnie nogi jak z waty podczas gdy przed poznaniem jej ceniłem sobie spokój i harmonie w swoim poukladanym życiu.

Co o tym myślicie? Macie jakieś doświadczenia w tym temacie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, nadpechowiec napisał:

Dlaczego ona mi tak zaufała?

    Ona szuka oparcia, opieki, kogoś kto ją za akceptuje. Nie szukaj kobiety w tej sferze, wyłazi z Ciebie biały rycerz, nie rób tego. Nie buduj relacji na współczuciu.

Nie tędy droga, ona ma problem, Ty możesz pomóc. Terapia, rozmowy, ale nie wspólna przyszłość. Tnij tą relacje, stopniowo, aby jej nie bolało.

Nie bądź samarytaninem, wyzbądź się poczucia winy, i spierdalaj. Ona jest toksyczna, zabije Cię.

 

   Potrafisz zdobyć lepsze życie, współczuj jej, pomóż ale nie wiąż z nią przyszłości.

Grasz swoim życiem!:(

 

 

 

  • Like 7
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna rozmowa szczera po tym jak dojdzie do siebie. Albo się leczy albo żegnaj. Osobiście w życiu nie związałbym sie z osoba z nałogiem alkoholowym. Kobiety dużo trudniej wychodzą z nałogu alkoholowego poza tym labilność emocjonalna. Jak chcesz to sie w to baw ale to będzie droga przez mękę.

Edytowane przez Zamiejscowy34
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Adolf napisał:

Tnij tą relacje, stopniowo, aby jej nie bolało.

Dzięki. To zdanie opisuje idealnie moje obecne zamiary.

Chce, żeby znalazła sobie pracę. Żeby poznała nowych ludzi, czy to w miejscu pracy, czy jeszcze lepiej - u AA. Uzależniam jeszcze trochę swoje podejście do niej od 2 spraw: Od jej stanu zaawansowania alkoholizmu i od jej zaangażowania w AA lub innej alkoholowej terapii.

I chyba powiem o jej problemie moim rodzicom o ile zobaczę Dorotę jeszcze raz pijaną. Mam do nich pełne zaufanie. Mama jest zresztą pielęgniarką na oddziale toksykologii, więc doradzi. Zawsze mi życzyli znalezienia wymarzonej dziewczyny, ale widać nie jest mi to dane na dłużej niż 5miechów znajomości.

1 minutę temu, Adolf napisał:

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, Zamiejscowy34 napisał:

Jedna rozmowa szczera po tym jak dojdzie do siebie. Albo się leczy albo żegnaj. Osobiście w życiu nie związałbym sie z osoba z nałogiem alkoholowym. Kobiety dużo trudniej wychodzą z nałogu alkoholowego poza tym labilność emocjonalna. Jak chcesz to sie w to baw ale to będzie droga przez mękę.

Dzięki. Może gdyby nie moje proponowanie alkoholu i zakrapiana impreza u jej rodziców to cały czas byłaby w abstynencji, a ja jeszcze bardziej bym się zaangażował? Nie mam z nią dzieci, nie mamy kredytu, ba, nie jest nawet u mnie zameldowana. Ale jej miłość do mnie jest przekonująca. Będzie mi się serce krajać gdy przejdzie mi przez gardło, że z nią zrywam. Wiem - wychodzi białorycerstwo. Ale nie jest łatwo krzywdzić.

 

22 minuty temu, zuckerfrei napisał:

A i poproś moderację o zmianę nicku bo parzy mnie w oczy, proponuje superPodkowa!

A w sumie dobry pomysł. Trzeba mieć dumę i godność i cieszyć się życiem mimo problemów kobiety. Gdybym tylko wiedział jak zmienić to bym zmienił :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, nadpechowiec napisał:

Dzięki. Może gdyby nie moje proponowanie alkoholu i zakrapiana impreza u jej rodziców to cały czas byłaby w abstynencji, a ja jeszcze bardziej bym się zaangażował?

Pierdolamentoooo ooo ooo, tak samo miałbyś wpływ na to czy jutro spadnie deszcz, czy będzie świeciło słońce...

 

Powiem tak: mam pracownika, który też się z alkoholiczką związał, i co? I taki chuj, jeśli myślisz, że ona się zmieniła! Nie raz przychodził do pracy, by robić ze mną na drugiej zmianie, smutny i z podrapanym ryjem, nie raz się pobili jak mieszkali w wynajętym mieszkaniu, bo mu tytoń rozsypała, to jej przyjebał z pięści. I jak mi inni pracownicy mówili, to się im żalił, że ona tak pije, bo dziecka nie ma...

 

Guess the best: zrobił jej dzieciaka! Nie raz startowała do niego z łapami najebana, jak on w ręce miał dzieciaka, i dzwonił na policję. To jest jedyny facet jakiego znam, który założył niebieską kartę! Chlać nie przestała, kasą on zarządza a ma wszystko na koncie, wiem, bo sam pomagam, mu przy ustalaniu przelewów stałych, oszczędzaniu itp. 

 

Teraz to ona chodzi na odwyk do mopsu czy gdzieś tam... Myślisz, że to kurwa pomoże?!

Gościu się mnie pytał jak to jest przy podziale majątku, własności itp. Nie raz były sytuacje, że mówił, że nie może się dodzwonić do niej i sprawdzić co z dzieciakiem, bo ona poszła se "spać". Czaisz to spać! Wstydzi się tego, że ma żonę alkoholiczkę, gdzie ona nie spała, a leżała na podłodze najebana, a dzieciak się bawił klockami, jak go odwiozłem do domu po robocie, bo nam się druga zmiana przedłużyła! 

 

Serio chcesz tego?!

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zacznijmy od tego, że otwarcie Ci nie powiedziała o tym problemie zanim zamieszkała u Ciebie. Można to uznać za manipulację, bo dziewczyna musiała mieć świadomość że temat prędzej czy później się ujawni, a jednak rozgrzewala u Ciebie haj emocjonalny.

 Rozumiem Twój dylemat, ale staraj się myśleć chłodno, bez emocji.  Decyzja jest trudna, ale nieunikniona. Moim zdaniem powinieneś dać jej kopa. Jeżeli jej na Tobie zależy to podejmie walkę z nałogiem, a przy okazji ruszy do przodu ze swoim życiem, ogarnie się. Jest dorosła i odpowiedzialna za siebie. Ja bym jej pomógł tylko na starcie i  nie dawalbym zbytnich nadziei na wspólną przyszłość. Zawsze możesz przekalkulować czy jesteś w stanie dać jej np pół roku na terapię i zachować dystans w kontaktach. Pytanie jest czy warto ryzykować, ile Cię to będzie kosztować emocji i jednak zaangażowania. Na takie pytania pewnie szukasz już odpowiedzi.  Swoją drogą obyś nie był zaskoczony, że po rozstaniu z Tobą dziewczyna szybko znajdzie sobie białego rycerza, takiego który zechce ratować księżniczkę że szponów nalogu. Z pewnością wtedy się od niej dowiesz, że ten nowy  ''zaakceptowal ją taką jaka jest, angażuje się w ICH walkę'' bo po prostu '' jest dojrzały i wie co to prawdziwa miłość '' przy czym  Ty okazałeś się '' pospolitym  egoistycznym skurwysynem..  '' ;) Jeżeli z góry weźmiesz pod uwagę i taki scenariusz, bez uprzedzeń bedziesz w stanie podjąć najlepszą dla siebie decyzję. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

55 minut temu, Camilovesky napisał:

Guess the best: zrobił jej dzieciaka! Nie raz startowała do niego z łapami najebana, jak on w ręce miał dzieciaka, i dzwonił na policję.

Dzięki. Wiesz, gdyby tylko raz Dorota wyskoczyłaby do mnie z agresorem to skończyłby się związek. Nie wyobrażam sobie tego, że ktoś najpierw mówi kocham, a potem idzie z ryjem. Historia ciekawa, ale nie mogę jej dopasować do mojej sytuacji.

 

53 minuty temu, Komti napisał:

Zacznijmy od tego, że otwarcie Ci nie powiedziała o tym problemie zanim zamieszkała u Ciebie. Można to uznać za manipulację, bo dziewczyna musiała mieć świadomość że temat prędzej czy później się ujawni, a jednak rozgrzewala u Ciebie haj emocjonalny.

 

Za ten cytat chętnie bym Cię uściskał :) Gdy będę chłodny, a ona spyta dlaczego tak się zachowuję to mogę spokojnie te zdania przytoczyć

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, nadpechowiec napisał:

Historia ciekawa, ale nie mogę jej dopasować do mojej sytuacji.

Pierdolicie Panie, SCHEMAT masz ten sam! Tamta też twierdziła, że szuka pracy... Parę razy wyjebali ją z baru, z żabek różnych za chlanie!

Ciebie też to czeka jak zostaniesz w tej relacji, nie daj sobie wmówić, że ktoś da się zmienić... Wiesz kiedy jest najwięcej rozwodów u uzależnionych? Kiedy druga osoba wyjdzie z nałogu, brak jest wtedy stymulantów... :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Camilovesky napisał:

Parę razy wyjebali ją z baru, z żabek różnych za chlanie!

 

No właśnie tu mam pewne wątpliwości, bo Dorota 3 lata pracowała bez żadnych zgrzytów. Wiem bo widziałem jak bardzo była szanowana w pracy. To jeszcze nie jest chyba ten etap, że przez alkohol ma się wyjebane nawet na pracę. Nie mogła mieć ciągów dłuższych niż 2/3 dni. Możliwe, że guliła tylko w weekendy ale regularnie i w kontrolowanych ilościach ale na spędzie wypiła znacznie więcej niż sobie dotychczas pozwalała. Ale to musze jeszcze wybadać.

BTW. to śmieszne jak bańka może pęknąć w jednej chwili. A tuż przed weekendem pozwoliłem sobie na umieszczenie naszego wspólnego zdjęcia na fejsie będąc przekonanym co do tego związku. No to za jakiś czas będę musiał je usunąć...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wchodzi się w relacje z uzależnionymi, masz jedno życie, chcesz je marnować, ona zrobi Ci sieczkę z mózgu, że jak tak mogłeś ją zostawić! 

Nie miej wyrzutów sumienia, ona ich nie ma... Myślisz, że laski, które próbowały mnie naciągnąć na ciążę miały jakieś skrupuły? Zgadłeś zdolniacho!

 

Szanuj się, to że długo nie byłeś w związku i nie masz doświadczenia, nie znaczy, że masz sobie pozwolić na taką relację, jak będzie wyglądało Twoje życie za 5-10-15 lat z alkoholiczką? Sam będziesz wrakiem! Januszem z wąsem i bębnem nad kutasem. 

 

Jako, że jestę dżentelmenę to postąpiłbym tak jak inni pisali, dajesz czas i każesz się poprawić do jakiegoś momentu w innym wypadku, jest koniec i nie miej wyrzutów sumienia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę cię, tylko nie próbuj jej usprawiedliwiać. Weź lepiej rady Bractwa do serca. Dzięki nim oszczędzisz sobie nieprzyjemności. Dup masz na pęczki! Takich możesz mieć w swoim życiu jeszcze co najmniej kilka!

Czas przeznaczony na pochylaniu się nad nią musisz przeznaczyć na siebie. Osobiście byłoby mi szkoda dziewczyny, ale nikt za nią życia nie przeżyje.

Edytowane przez koksownik
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@nadpechowiec Za dużo Panią idealizujesz, nawet nie zdajesz sobie sprawy ilu facetów by chciało by ich kobieta była taka jaką oni ją sobie sami stworzyli w umyśle. Ten obraz z umysłu bardzo często kłóci się z rzeczywistością. Nie jesteś obiektywny, próbujesz ją usprawiedliwiać. Ma problem, dobrze, że to zauważyłeś, pomóż jej na ile możesz ale nie wiem jak Ty ale ja nie chciałbym się wiązać z kimś, kto ma problem z alkoholem. Pamiętaj, że alkoholikiem się jest całe życie, później może się zdarzyć kłótnia/awantura, będziesz miał z taką kobietą przykładowo dziecko i co wtedy? Niewinna istota ma pobierać wzorce z matki? Musisz to rozwiązać po męsku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, koksownik napisał:

Proszę cię, tylko nie próbuj jej usprawiedliwiać. Weź lepiej rady Bractwa do serca. Dzięki nim oszczędzisz sobie nieprzyjemności. Dup masz na pęczki! Takich możesz mieć w swoim życiu jeszcze co najmniej kilka!

Po ostatnich przygodach mam naprawdę dosyć dup. Nawet dupczenie mi się odwidziało. W gumie nie czujesz, że jedziesz, bez gumy nigdy nie masz pewności czy wzięła tabletkę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, nadpechowiec napisał:

I jakby się mogło mi początkowo zdawać znalazłem, w kwietniu obecnego roku.

1 godzinę temu, nadpechowiec napisał:

aż w lipcu przeprowadziła się do mojego mieszkania.

Od kwietnia do lipca, to praktycznie 3 miesiące, przez ten czas nie zauważyłeś niczego dziwnego, podejrzanego w jej zachowaniu? Czy też dobrze się z tym kryła?

1 godzinę temu, nadpechowiec napisał:

Powiedzieliśmy sobie kocham i wierzę w to co czuję/czułem.

Tym samym wysłałeś jej zielone światło, klamka zapadła, facet zdobyty - cel osiągnięty.

2 godziny temu, nadpechowiec napisał:

Dorota ma poważny problem alkoholowy i prawdopodobnie niewiele osób o tym wie.

Jej rodzina, a w szczególności jej rodzice z pewnością wiedzieli i mogli z Tobą na ten temat porozmawiać.

Za samo to, że kobieta ukryła przed Tobą fakt choroby alkoholowej - a raczej okłamaniem Ciebie - należało jej podziękować za współpracę, ale tej próby Twoja miłość nie przetrwa.

2 godziny temu, nadpechowiec napisał:

Zadzwoniłem do jej rodziców i pytam sie o co chodzi, co robić.

Należało ją wtedy zostawić rodzicom i niech się córeczką zajmują.

2 godziny temu, nadpechowiec napisał:

I gdy przyjechała do wrocka

Moje miasto, takie piękne :D

2 godziny temu, nadpechowiec napisał:

Dlaczego ona mi tak zaufała? Tłumaczyłem to zakochaniem. Zamieszkała w u mnie w dużym mieście znając tylko mnie w tym mieście. Nie miała nagranej pracy, choć branża jej bardzo popularna i nie miałaby problem ze znaleziemiem pracy.

Potrzebowała opiekuna, kogoś kto ogarnąłby ją i jej problemy, tym samym przestałaby być ciężarem dla rodziny, od której nawet słowa podziękowania byś nie usłyszał.
Jak mniemam przez ten cały czas ją utrzymywałeś?! Jeśli tak, to wystaw rachunek jej rodzicom i domagaj się zwrotu za poniesione straty moralne!

2 godziny temu, nadpechowiec napisał:

Co o tym myślicie? Macie jakieś doświadczenia w tym temacie?

Chłopie ulatniaj się z tego związku jak najszybciej.
Gdybyś to Ty miał taki problem, kobieta z marszu kopnęłaby Ciebie w cztery litery i przed wszystkimi zrobiła by spektakl pogardy i nienawiści, jakim to alkoholowym potworem się okazałeś i jeszcze ją okłamałeś.

Jeszcze byś miał z tego powodu problemy, które zresztą i tak będziesz miał, ponieważ z taką osobą - podwyższonego ryzyka - nie ma życia, nie ma przyszłości. Nawet ciężko jej współczuć - sama sobie zgotowała ten los i zanim wejdzie w jakąkolwiek relację z facetem - czy to z Tobą, czy z kimś innym - najpierw powinna rozwiązać swoje problemy alkoholowe. To, że miałeś z nią tylko takie sytuacje, o których opisałeś, to jeszcze ,,małe piwo"
Tacy ludzie są nieobliczalni, wręcz niebezpieczni dla otoczenia - nie mają świadomości tego, że stanowią zagrożenie dla swoich najbliższych. Chcesz żyć z kobietą, która po amoku alkoholowym, na drugi dzień zaatakuje Ciebie nożem?

Wiem co piszę - spotykałem się kiedyś z kobietą, która również lubiła alkohol - do takiego stopnia, że po spożyciu lubiła jeździć samochodem. Któregoś dnia spowodowała wypadek samochodowy - bez ofiar - zniszczony samochód, uszkodzone mienie publiczne. Wysłana na leczenie, dzisiaj wiem, że po 2 latach znowu wróciła do picia. W Twojej historii będzie podobnie - okażesz jej współczucie, zrozumienie, pomoc, wsparcie - a jednocześnie okażesz do niej słabość, co wykorzysta przeciwko Tobie, aby dalej Ciebie okłamywać.

Chcesz tego?

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach


 

Godzinę temu, nadpechowiec napisał:

Może gdyby nie moje proponowanie alkoholu i zakrapiana impreza u jej rodziców to cały czas byłaby w abstynencji

Starasz się szukać dla niej usprawiedliwienia - nie tędy droga. Dla alkoholika najważniejszym życiowym celem jest picie i dopóki nie spadnie na samo dno - nic z zewnątrz nie będzie w stanie go z tego wyciągnąć. Znam ten problem od podszewki (dziadek, ojciec... teraz brat) i zapewniam Cię, że w kłamstwie i mydleniu oczu są oni mistrzami... Czego właśnie masz przykład we własnej historii:

2 godziny temu, nadpechowiec napisał:

Powiedziałem jej, że poranną delirkę musi sama przecierpieć jeśli chce z tego wyjść. Zapewniła mnie, że tak zrobi. Sam zresztą nie wierzyłem o co proszę. Przychodzę do domu, ona śpii. Ukryła 0,5 żołądkowej.

I takich zapewnień będzie jeszcze masa.. Jeżeli wyczuje w Tobie słabość oraz fakt że wierzysz w to co mówi i obiecuje - sprzeda Ci każdą bajkę i zrobi wszystko byleby tylko utrzymać aktualny "bezpieczny stan", który pozwoli jej na błogie nurzanie się w alkoholowym haju.

 

W graniu na emocjach też są bardzo skuteczni:

2 godziny temu, nadpechowiec napisał:

I prosiła mnie z taką desperacją w głosie: "pomóż mi".

Takie słowa słyszałem już wiele razy - nie ma chuja żeby nie złapały za serce kiedy mówi je jedna z najbliższych osób. Często, jeśli chodzi o kobietę w samcu włącza się wtedy syndrom opiekuna (co ciekawe loszki ulatniają się od razu jak tylko dowiedzą się o takim problemie u samca, na wczesnym etapie znajomości) i chce wyciągnąć ofiarę z tego bagienka ale nawet nie zauważa kiedy to ofiara bardziej wciąga jego w to bagno niż sama z niego wychodzi . W połączeniu z hajem hormonalnym będzie to prosta droga do własnego upadku (współuzależnienie, sieczka emocjonalna). 

 

Jak dla mnie radzę zakończyć w miarę dyplomatycznie taką relację albo postawić twarde warunki typu: "możemy być razem ale podejmujesz leczenie - nie za miesiąc, nie za tydzień ale od razu!" i bezwzględnie się tego trzymać! Pamiętając przy tym, że to będzie jednak robota na całe życie - czy się opłaca - sam oceń.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak zwykle @Odlotowy zrobił większość roboty , więc dodam tylko fakt drobniutki co przeoczył :

w stanie alkoholowego upojenia ludzie robią różne rzeczy ale też popełniają przestępstwa a ty jako jedyny żywiciel zostaniesz w nie wciągnięty i dodatkowo oskarżony .

Np: głodziłeś ją i dlatego okradła spożywczaka , potrzebowała na lekarstwa a ty ja zamknąłeś w domu i zrobiła sobie coś itd itp.

:blink: 

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Odlotowy napisał:

Jej rodzina, a w szczególności jej rodzice z pewnością wiedzieli i mogli z Tobą na ten temat porozmawiać.

Tak naprawdę cała jej rodzina chlała na tej imprezie. Jej nic nie zakazywali. Na drugi dzień jej ojciec zastosował klina w postaci piwa a kilka godzin później 2 kielonki miodówki. Matka z jedną z sióstr drinkowały do 3 w nocy. To nie jest to czego chciałem się spodziewać po rodzicach mojej dziewczyny.

17 minut temu, Odlotowy napisał:

Od kwietnia do lipca, to praktycznie 3 miesiące, przez ten czas nie zauważyłeś niczego dziwnego, podejrzanego w jej zachowaniu? Czy też dobrze się z tym kryła?

Dobrze się z tym kryła. Jak byliśmy u niej to wypiliśmy jedynie lampke wina. Choć trzeba przyznać, że kupo wina to była jej inicjatywa.

17 minut temu, Odlotowy napisał:

Należało ją wtedy zostawić rodzicom i niech się córeczką zajmują.

Wiesz, że wysunałem taka propozycje, że mogę z nią przyjechać z powrotem, żeby się nia zajęli? W ogóle nie podjęli tematu. Tylko, że wieź ją na pogotowie.

18 minut temu, Odlotowy napisał:

Jak mniemam przez ten cały czas ją utrzymywałeś?! Jeśli tak, to wystaw rachunek jej rodzicom i domagaj się zwrotu za poniesione straty moralne!

Rachunki ja płaciłem, bo nie chciałem mieć żadnych zobowiązań gdyby coś się popsuło (i miałem rację). Jedzenie kupowała ona

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, nadpechowiec napisał:

To nie jest to czego chciałem się spodziewać po rodzicach mojej dziewczyny.

Doskonale wiedzieli o problemach córki, ukryli przed Tobą ten fakt, nie podjęli rozmowy ale zapewne też rozmyślali jak tu pozbyć się problemu?
Aż pojawiłeś się Ty.

3 minuty temu, nadpechowiec napisał:

Dobrze się z tym kryła.

Stawiam tutaj dobry soczek, że nie jesteś pierwszym facetem, którego wmanewrowała w taki sposób, w swoje problemy.

Miała dobrze obcykany schemat zachowań.

4 minuty temu, nadpechowiec napisał:

Wiesz, że wysunałem taka propozycje, że mogę z nią przyjechać z powrotem, żeby się nia zajęli? W ogóle nie podjęli tematu. Tylko, że wieź ją na pogotowie.

Byłeś dla nich rozwiązaniem problemu, ale trzeba było postawić jednak na swoim i jeszcze im zarzucić, że ,,co to za rodzicie, że się własną córką nie interesują" albo piłeczkę odbić w jeszcze inny sposób, że ,,dobrze, zawiozę ją na pogotowie, ale macie ją stamtąd odebrać osobiście"

6 minut temu, nadpechowiec napisał:

Rachunki ja płaciłem, bo nie chciałem mieć żadnych zobowiązań gdyby coś się popsuło (i miałem rację). Jedzenie kupowała ona

Rozumiem, że pieniądze na jedzenie miała od Ciebie, czy też może przez cały ten czas rodzina ją finansowała?

Niestety od momentu, aż się ona do Ciebie wprowadziła, już była Twoim zobowiązaniem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Księga mądrości Syracha ST

 

Jeżeli chcesz mieć przyjaciela, posiądź go po próbie, 
a niezbyt szybko mu zaufaj! 
Bywa bowiem przyjaciel, ale tylko na czas jemu dogodny, 
nie pozostanie nim w dzień twego ucisku.

 

  sDaj jej Ultimatum wyjścia z nałogu (miesiąc, dwa, ile tam potrzeba) zagraj uczciwie, a jak to nieposkutuje, będzie popijać i Cię oszukiwać, odejdź. Myślę, że to FAIR. Nie spierdalaj od razu jak szczur z tonącego okrętu. Będiesz miał przy tym spokojniesze sumienie. To moje zdanie, ale rób jak chcesz.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witaj Bracie !

 

Ciesze się, że dołączyłeś do naszego grona, i podzieliłeś się swoją historią.

 

Problem alkoholowy to bardzo powszechne zjawisko. Jest to środek ucieczki przed problemami, który osobie uzależnionej daje chwilowe wytchnienie od bagna w jakim się znalazła.

 

U Twojej kobiety sprawa jest poważna, i moim zdaniem powinieneś natychmiastowo interweniować. Pierwsza sprawa, nie staraj się jej usprawiedliwiać. Ja wiem, że ją kochasz, i że Ci zależy, ale to absolutnie nie jest powód do takich deklaracji, bo w ten sposób dajesz jej przyzwolenie na dalsze picie.

 

Tylko i wyłącznie szczera rozmowa, w której to Ty będziesz dyktował warunki. Z nałogu jej nie wyleczysz, choćbyś góry przenosił, to bez JEJ woli nic w tej kwestii nie zwojujesz, dlatego jeśli szczerze Ci zależy na tej kobiecie, to stawiasz jej ultimatum, albo się konkretnie za siebie bierze, albo odchodzisz. Tu nie ma miejsca na taryfy ulgowe.

 

Jesteś młodym facetem, życie masz tylko jedno, i przyznasz mi rację, że szkoda by było je przeżyć jako "wolontariusz". Nie daj się nabrać na manipulacje, bo na pewno takie się z jej strony pojawią. Konsekwentnie egzekwuj swoje decyzje. Jeśli w trakcie zmiany nawali, to koniec, zbierasz manele i do widzenia, a jeśli w ogóle nie będzie chciała podjąć próby walki z nałogiem, to chyba to będzie dla Ciebie oczywiste co powinieneś zrobić.

 

Wyciągnij właściwe wnioski.

Edytowane przez Przemek1991
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki Wam bracia za zainteresowanie tematem.

 

Przyjechał wczoraj detoks. Dorota przyznała, że chleje od 10 lat. Porozmawiałem z lekarzem. Powiedział, że jeśli decydujemy się być razem to będzie to długa i mozolna droga. Jako osoba towarzysząca jej musiałbym też omijać alkohol pod każdą postacią i omijać imprezy na których leje się alkohol. Mi alkohol nie jest do szczęścia potrzebny, nawet na sylwka symbolicznej lampki szampana mogę się nie napić więc mógłbym się dostosować do ograniczeń. Tyle, że do sylwka prawdopodobnie nie dociągniemy razem...

Jestem też po szczerej rozmowie z nią, kiedy była już trzeźwa. Powiedziałem jej, że lubię z nią spędzać czas, seks, rozmowy, śmiechy, jej ciało, ale że moje poczucie spokoju wewnętrznego jest równie ważne o ile nie ważniejsze jak uczucie do kobiety. Postawiłem jej kilka warunków. Że jeśli jeszcze raz poczuję od niej alkohol to dzwonię do jej rodziców, żeby ją zabrali do siebie. Jest u nich zameldowana. Drugi warunek - idziemy do AA i szczerze i otwarcie rozmawia o swoim problemie przed obcymi ludzmi, którzy pewnie zostaną jej przyjaciółmi. Gdy będzie się opierać - dzwonię do rodziców, żeby ją zabrali.

Dziś rano zaproponowała, żeby wziąć jej portfel, żeby ją nie kusiło coś kupić. Przeszukałem pobieżnie mieszkanie czy nie ma alkoholu. Ją też spytałem, odpowiedziała, że nic nie ma. Siedzę teraz w pracy i liczę na to, że nie poczuję alkoholu gdy wrócę. Gdy poczuję, dzwonię do jej rodziców.

Nie wierzę za bardzo w powodzenie tej akcji, ale pomyślałem że nic nic tracę pomagając. Gdy patrzę na nią to nie widzę już w niej miłości swojego życia tylko bardziej na przyjaciółkę z problemami. Jej kłamstwa bardzo mnie zabolały. Bardzo dużo zależy od jej zaangażowania w AA. Liczę na to, że pozbiera się psychicznie, znajdzie pracę i wyjdzie na swoje. Będzie mnie mniej bolało gdy wyrzucę ją z domu, gdy będzie miała stałe źródło utrzymania. Czas pokaże.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.