Skocz do zawartości

Problem alkoholowy


Rekomendowane odpowiedzi

12 minut temu, nadpechowiec napisał:

Gdy patrzę na nią to nie widzę już w niej miłości swojego życia 

   Nikt tego nie doświadcza po jakimś czasie. Taka natura, biologia, rzeczywistość, jakkolwiek to nazwiesz - motyle w brzuchu miną. 

 

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciężki temat, Bracie. Osoba z "miłością" do alko niszczy wszystkich, którzy są z nią związani. Czyni potworne spustoszenie w psychice. Bliska mi osoba pochodzi z rodziny, w której był ten problem. Włos mi się na głowie jeży, jak mi opowiada o tym i widzę, jak to na nią wpłynęło i jak, pośrednio, wpływa na mnie i na nas. Musiało minąć 6 miesięcy zanim w ogóle zacząłem to rozumieć. Uważaj na siebie, chłopie, żeby nie było tak, że szukałeś miłości, a trafiłeś do psychologa. 

Edytowane przez Big Q
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@nadpechowiec Nie mam doświadczenia w tej materii, jednak od siebie dodam tylko, że jeśli będziesz się stopniowo odcinał od niej, to rób to tak, że to ona będzie cię miała dość. Obrzydzaj jej siebie, zastosuj wszelkie rady z forum z przeciwnym biegunem. Bo gdy ty z nią zerwiesz to ze smutku może znów zacząć pić. Jeśli to ona będzie cię miała po dziurki w nosie, kopnie cię w dupę i spłynie to po niej. To tak tyle ode mnie.

13 godzin temu, nadpechowiec napisał:

Historia ciekawa, ale nie mogę jej dopasować do mojej sytuacji.

Bardzo prawdopodobne, że "jeszcze nie"...

Edytowane przez Tomko
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 20.09.2017 o 22:43, nadpechowiec napisał:

Po ostatnich przygodach mam naprawdę dosyć dup. Nawet dupczenie mi się odwidziało. W gumie nie czujesz, że jedziesz, bez gumy nigdy nie masz pewności czy wzięła tabletkę

Przerzuć się na drugą dziurkę ;) Jedziesz bez gumy i masz gdzieś czy wzięła tabletkę czy nie :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@nadpechowiec - Z mojego doświadczenia z alkoholikami (facetami jak i kobietami) mogę powiedzieć tylko, że wyjście z nałogu tak naprawdę zależy tylko od NICH SAMYCH. Nasze naskakiwanie, opiekowanie, pomaganie nic nie da jak oni dalej nie będą widzieli problemu i będą w ukryciu popijać. 

Mój ojciec to były alkoholik, nigdy nie widział problemu z alkoholem, w domu przestał pić, to popijał sobie w garażu pod pretekstem majsterkowania w nim/sprzątania garażu. Albo w piwnicy też pod tymi samymi pretekstami. Alkoholik sam musi zdać sobie sprawę kiedy przestać pić. Jest jeszcze jedna ważna sprawa, alkoholik nie powinien pić już ani grama alkoholu. Dlaczego? Dlatego, że jeden kieliszek pociągnie za sobą kolejne. Jak nie po pierwszym  to w niedługim okresie poczuje głód. 

Szczerze Ci powiem drogi kolego, nie wiąż się z tą kobietą. Stracisz wiele cennych lat swego życia na ratowanie jakiejś idiotki co nie szanowała swego życia jak i zdrowia. Poszukaj sobie innej, normalnej kobiety. Przestań się przejmować alkoholiczką bo Ty jej nie jesteś nic winien. Absolutne kurwa nic. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj chłopie. Miałem do czynienia z tym problemem i powiem Ci tak. Najlepsze, co można dla niej zrobić, to pozwolić jej osiągnąć dno. Jest szansa, że się od niego odbije. Ale nawet jeśli, to i tak taki związek byłby jak siedzenie na bombie. Są ludzie, którzy wracają do nałogu nawet po kilkunastu latach abstynencji, a wówczas... próbują "nadrabiać" czas niepicia. Może się to wówczas skończyć nawet śmiercią. Nie żartuję. Odpuść relację, przynajmniej dopóki ona nie zacznie robić porządku z problemem. A nawet jeśli zacznie, dobrze się zastanów, czy na pewno chcesz życia w takiej niepewności. Na dodatek część z tych, którym niby się udaje, moim zdaniem jedynie "zmienia narkotyk" i zaczyna "ćpać religię" albo żyć "programem grupy wsparcia". To nieco lepsze niż chlanie, ale i tak męczące dla partnera i całego otoczenia takiej osoby.  Paradoksalnie, zostawiając ją, możesz jej pomóc. Nic na zewnątrz nie rowiąże jej problemu z nałogiem, a już na pewno nie związek. Musi sama chcieć, inaczej dupa z tego. Nie jesteś za to odpowiedzialny i nie powinieneś brać na siebie jej problemu. Nie pomożesz jej tzw. małpią miłością. A jeśli koniecznie chcesz związku, to OK, ale najpierw niech ona podejmie leczenie i zachowa abstynencję minimum rok. Wtedy, jeśli koniecznie chcesz, próbuj. Nie wcześniej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytając to wszystko to mam niemal pewność, że nie będziesz w stanie jej zmienić. Jeżeli ktoś tuli butelkę to w końcu rozbije Ci ją na głowie. Możesz spróbować wziąć jej flaszkę i wylać do zlewu wódkę i powiedzieć, że koniec picia. Za konsekwencje nie odpowiadam takiego postępowania, ale to Ci uzmysłowi, że dla niej % to wszystko, taka prawdziwa love, którą tak bardzo białorycerze i Panie się egzaltują. Nie zastąpisz jej woli poprawy, a sam się stoczysz kończąc na śmiesznych tabletkach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze cos ja na temet alko. Jestem alkoholikiem,nie pije juz pare lat. Po pierwsze nie traktujcie nas jako cos gorszego,to jest choroba,taka jak rak czy cukrzyca,nie zawiniona. Nie potrzebujemy litosci,tylko zrozumienia. Mam swiadomosc ze to co chce teraz napisac bedzie przez Braci negatywnie odebrane,ale rozumiem,znacie temat od zewnatrz nie od srodka. Zaznaczm ze sciana tekstu,bledy,brak polskich znakow to nie brak szacunku dla Braci,jestem gotow poniesc konsekwencje. Alkoholizm to choroba duszy i z czasem jest juz tak bolesna ze bez alko nie jest w stanie czlowiek zyc. Wszyscy,jeszce raz wszyscy chcemy to jebnac. Alkoholicy twierdzacy inaczej,klamia. Co do tematu to takie same zasady jak jest opisane na forum i to co mowi i pisze Marek, plus zero alko. Zlamie abstynecie,koniec zwiazku. Alkoholicy sa mistrzami manipulacji,tak ze jesli chcesz byc z ta kobieta to powinienes byc podwojnie czujny. Mozesz miec wspaniala partnerke,bron Boze zone,przynajmniej na poczatku,jesli bedziesz postepowal jak Bracia tu opisuja.A koniec widze taki. Tracisz czujnosc i kobieta wciaga Ciebie w to bagno i konczysz marnie. Tracisz cierpliwosc i konczysz zwiazek. Laska po paru latach abstynecji dostaje skrzydel i uwaza ze stac ja na lepszego. Na dlugo i szczesliwie raczej bym nie liczyl.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minutes ago, karhu said:

 Po pierwsze nie traktujcie nas jako cos gorszego,to jest choroba,taka jak rak czy cukrzyca,nie zawiniona. Nie potrzebujemy litosci,tylko zrozumienia.

Kiedyś w innym wątku postawiłem taką tezę i zostałem uznany za... lewaka :> Zresztą, nie jest to istotne dla meritum sprawy. Nawet jeśli uznać, że alkoholizm nie jest zawiniony i jest chorobą, to alkoholik nie ma wyłączonej odpowiedzialności za to, co robi pod wpływem alkoholu. Albo w celu jego zdobycia. Mam duży szacunek dla ludzi którzy wyszli z nałogu, ale to sa wyjątki, może 1%, może 1,5. Reszta wytrwa jakiś czas, poczuje się mocna i zaczyna od nowa. Do szaleństwa lub śmierci. Niestety kobiety wychodzą z nałogu jeszcze rzadziej niż mężczyźni. Ja bym w to nie wchodził, nieważne jak cudowna potrafi być na trzeźwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 minuty temu, Kelner Panic napisał:

Kiedyś w innym wątku postawiłem taką tezę i zostałem uznany za... lewaka :> Zresztą, nie jest to istotne dla meritum sprawy. Nawet jeśli uznać, że alkoholizm nie jest zawiniony i jest chorobą, to alkoholik nie ma wyłączonej odpowiedzialności za to, co robi pod wpływem alkoholu. Albo w celu jego zdobycia. Mam duży szacunek dla ludzi którzy wyszli z nałogu, ale to sa wyjątki, może 1%, może 1,5. Reszta wytrwa jakiś czas, poczuje się mocna i zaczyna od nowa. Do szaleństwa lub śmierci. Niestety kobiety wychodzą z nałogu jeszcze rzadziej niż mężczyźni. Ja bym w to nie wchodził, nieważne jak cudowna potrafi być na trzeźwo.

Alkoholicy maja wylaczone myslanie,ponosza jak nikt konsekwencje swojej choroby. Siedza w wiezieniu,traca wszystko,umieraja pod plotem. Jest nas wiecej trzezwiejacych,na szczescie nie mamy choroby wypisanej na czole i malo kto sie tym chwali. Nawroty sa wpisane w chorobe,silni sie podnosza

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to jak dałeś jej twarde warunki to teraz wódżitsu będzie smakować jak ambrozja, teraz to dopiero będą emocje przy kitraniu nafty w spłuczce od kibla. 

 

Załóżmy jeszcze jedną ewentualność:

Powiedzmy że udaje się leczenie i panna przestaje łoić , jest czysta i zdrowa.

Myślisz że zostanie z kimś kto był świadkiem jej numerów kiedy leżała we własnych rzygach i innych wydzielinach organizmu. Daję 1000zł (a nie jestem bogaty- jeszcze) że jak ją wyleczysz to Cie kopnie w dupę.

Wiesz kogo Hitler zamknął pierwszego jak doszedł do władzy ? Kompanów niedoli z noclegowni dla bezdomnych właśnie po to żeby nie było świadków jego upodlenia.

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 23.09.2017 o 10:37, jaro670 napisał:

Załóżmy jeszcze jedną ewentualność:

Powiedzmy że udaje się leczenie i panna przestaje łoić , jest czysta i zdrowa.

Myślisz że zostanie z kimś kto był świadkiem jej numerów kiedy leżała we własnych rzygach i innych wydzielinach organizmu. Daję 1000zł (a nie jestem bogaty- jeszcze) że jak ją wyleczysz to Cie kopnie w dupę.

Wiesz kogo Hitler zamknął pierwszego jak doszedł do władzy ? Kompanów niedoli z noclegowni dla bezdomnych właśnie po to żeby nie było świadków jego upodlenia.

Tak też może się zdarzyć, mogę potwierdzić z własnego doświadczenia. Namawiałem moją ex kilka ładnych lat do pójścia do psychologa/psychiatry, bo wiedziałem, że ma depresję. W końcu udało mi się namówić, i zaczęła się leczyć. 

Terapia przyniosła skutek, w końcu zaczęła myśleć w miarę normalnie i pozytywnie. Ale co z tego, jak po kilku miesiącach od rozpoczęcia terapii zakochała się bez pamięci w innym kolesiu.

 

Nie warto poświęcać swojego życia w takich przypadkach.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całe to mówienie o "silnej woli" to taka nieco matriksowa bajka. Przecież skąd to znamy, z życia czy z filmów? To tam w filmie jakaś sztuczna postać postanawia nie pić i leci muzyczka i jest pokazane jak on walczy ze sobą i nagle jest już pokonał. To jest tak samo prawdziwe jak cała inna masa filmowych bzdur łącznie z "prawdziwą miłością".

 

Alkoholizm jest nazywany "rakiem duszy" i to straszna choroba, bardzo często przenoszona międzypokoleniowo w różnych formach i mutacjach. Pokolenie n+1 może wogóle nie pić alkoholu ale za to ma obsesję na punkcie fintessu albo pracy a pokolenie n+2 znów pije. 

 

Wszystkim borykającym się z problemem alkoholizmu sugeruję zainteresować się tematem psylocybiny. W Polsce jest to oczywiście substancja nielegalna, ale na Czechach można wykupić sobie wczasy terapeutyczne z jej użyciem . W internecie dostępne jest sporo informacji, w tym po polsku.

 

Istnieje też szereg badań, które wskazują na jej skuteczność w leczeniu alkoholizmu. Twórca Anonimowych Alkoholików też polecał pokrewną substancję jako istotny element trzeźwości.

 

Znam też osoby, które bardzo lubiły wypić i zapalić papierosa, walczyły z tym ale to było takie szarpanie się z góry skazane na porażkę. Dzięki terapii psylocybinowej już od kilku lat nie piją , nie palą papierosów i wszystko to stało się niejako "same" bez udziału owej przereklamowanej "woli".  Jest to już od dawna najskuteczniejszy znany środek w terapii alkoholików. Leczy nie tyle samo "picie" ale całą osobę . Myślę, że warto o tym wiedzieć.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 9/22/2017 o 20:43, karhu napisał:

Zlamie abstynecie,koniec zwiazku. 

Dzięki, potrzebowałem info od kogoś z tym problemem. Internista przy detoxie zalecił całkowitą abstynencję, jej i moją. Nawet lampki szampana w sylwka. Ja się dostosuje, bo życie z nią sprawia mi większą frajdę niż piwko do meczu. Zresztą pozostanę abstynentem nawet gdyby mi z nia nie wyszło. To będzie taka próba charakteru dla mnie.

Czuję, że żałowałbym zrywając z nią nie dając jej żadnej szansy. Incydent z detoksem był jej jedynym w jej życiu i dał jej sporo do myślenia. Uderzył po kieszeni i po psychice.

Kocham ją, ale zdroworozsądkową miłością. Powiedziałem jej, że jej kłamstwa i brak szczerości bardzo mnie uderzyły i będzie musiała opuścić mieszkanie jeśli złamie abstynencję. Przyjęła do wiadomości i przeprosiła. Dam jej szansę, ale czerwona lampka będzie się świecić z tyłu głowy jeszcze przez długie lata.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejny raz polecałbym tą książkę : okladka

Po jej przeczytaniu nie piję już 3 tydzień, ostatnio z pewnej okazji wypiłem 3 kieliszki brandy i nie mogłem się doczekać kiedy wreszcie będę trzeźwy, kiedy skończy się trawienie tego gówna które zabiera tyle energii. Albo alkohol da się rzucić łatwiej niż nam się wydaje a trudność jego rzucania jest wymówką albo nie jestem alkoholikiem. A raczej jestem bo piłem przez 10 lat 1-3 piw/1-3 drinków codziennie.  Po tej książce wręcz fanatycznie napawam się stanem trzeźwości plus mega kop że pokonałem to gówno.

Haj po alkoholu to jakieś max 10% tej radochy. 

Przed tą książką próbowałem rzucić przez 2 lata ale opierało się to na silnej woli właśnie.

To była bezskuteczna męczarnia.

Książka przekonuje podświadomość a to ona chce pić. Z resztą Wódz fajnie to tłumaczy w audycji.

Edytowane przez jaro670
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ode mnie nie przeczytasz żadnej życiowej porady tylko subiektywne zdanie co do Twojej sytuacji z tego co napisałeś jesteś cca 30 letni byk i mieszkasz sam nie wiem jak dobrze stoisz finansowo i jaką masz pozycję z tego co jest napisane na pierwszej stronie to nie jesteś mistrzunio relacji międzyludzkich (koniecznie się poducz to nie boli a na pewno się przyda) i jak już sobie szukasz nałożnicy nie lepiej jakoś przy pomocy PUA i zmiany wizerunku wziąć sobie jakąś młodą pachnącą 20tke? Jedna z kilku największych zmor naszych czasów związki rówieśnicze <_<

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeglądam czasem forum, ale zarejestrowałem się, bo musiałem napisać coś w tym wątku.

Moja matka jest alkoholiczką, byłem w związku z dziewczyną, której ojciec jest alkoholikiem, więc myślę, że to wystarczy, aby dać Ci jedną poradę - wypierdol ją ze swego życia jak najprędzej. Jeśli jest na etapie walenia gorzały po kryjomu i ukrywaniu flaszek po kątach, to możesz być pewny, że najpewniej z tego nie wyjdzie. Jeśli zaangażujesz się w pomaganie, to przegrałeś. Dostaniesz po dupie tak strasznie, jak jeszcze nigdy w życiu nie dostałeś.

 

Jak już wcześniej wspomniano, alkoholizm to choroba. Chciałbyś spać w jednym łóżku z trędowatą?

 

Alkoholicy nie tylko demolują własne życie, ale też niszczą osoby najbliższe. Najczęściej są niedojrzali emocjonalnie, a ich picie wynika z poważnych problemów psychicznych. To nie jest tak, że nagle ktoś pewnego dnia ma kaprys i zaczyna walić wódkę do lustra. Alkoholik żłopie, bo nie jest w stanie wytrzymać z samym sobą. Oczywiście najczęściej twierdzi, że winni są wszyscy dookoła i to im się obrywa.

Musiałem to napisać, bo swoje w życiu wycierpiałem i sam przez wiele lat chlałem jak gąbka. Może dzięki moim wynurzeniom odpuścisz sobie temat i oszczędzisz sobie podobnych rozrywek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Paru moich kolegów sie zaszyło nie chciałbym prawic tutaj czy to dobra metoda czy nie, jak sami mówią pamietają ostatnie 3 lata, palić trawkę, palili dalej... Obecnie znów popijają. Przepraszam za pesymizm ona sama musi sie z tego podnieść lub w tym utonąć... Wyloguj sie z tego... To sie dobrze nie skończy. Tak jak tu było pisane jeżeli się ogarnie to odejdzie. Jeden z kolegów wziął sobie taką szara brzydka myszkę zainwestował w nią i nawet chodziła odjebana jak choinka. Podniosła swoje SVM, obecnie inny w nią inwestuje.

 

 

Aby nie jeść słodyczy i nie pic redbula myślałem ze to trzeba mieć silna wolę - gowno tam - musiałem dokładnie zrozumieć ze cukier mi szkodzi, ze te marki chcą tylko moj hajc, ze nic z tego dobrego nie mam... I juz nie kupuje i nie pije....

Edytowane przez zuckerfrei
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, zuckerfrei napisał:

- musiałem dokładnie zrozumieć ze cukier mi szkodzi, ze te marki chcą tylko moj hajc, ze nic z tego dobrego nie mam... 

Dokładnie taka sama metoda jest w tej książce o której piszę powyżej. Nic na siłę, nic na przetrzymanie tylko logiczne argumenty mówiące co takiego  alkohol nam "daje" i co odbiera. Plus przedstawianie go jako narkotyk którym rzeczywiście jest. Piszę ciągle o tej książce jakby mi ktoś za to płacił ale robię to bo mi pomogła zmienić podświadomy model wieczornego codziennego picia. 

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Nadpechowiec pamietaj ze jezeli wyznaczyles granice to nie mozesz jej juz dalej przesuwac - ja tak robilem poniewaz bylem wspoluzalezniony.

Jezeli ona przekroczy wyznaczona granice zwiewaj I to jak najdalej bo bedzie CIe niszczyla manipulowala, klamala, obiecywala.

 

Niestety pisze z wlasnego doswiadczenia. Nie ratuj Swiata gdy Swiat nie chce ratunku - poniewaz moze sie okazac ze Ona nie widzi problem I nie jest gotowa na pomoc (mimo ze zapewnia Cie ze chce pomocy)

Powodzenia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ścigałem za alkoholizm sądownie moją matke aż do skutku 2 terapie wyroki więzenia i nastapił spokój całe życie dziecinstwo zmarnowane, posrane związki, ciezka praca aż do poważnych problemów ze zdrowiem ale wielki choy mnie to dzis. Przepracowałem już to wszystko.
 

Kobieta typ Borderline słaba ciężka istota dla zycia w grupie. Jedyne co ją nauczyć może to najgorsza bieda, dno aż sięgnie sama po pomoc lub umrze. Ciebie to już nie powinno dotyczyc ani zastanawiac. Wszelkie próby zbawiennictwa to marnota nad marnościami.

Edytowane przez eDavid9304
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.