Skocz do zawartości

Przypały z dzieciństwa


Anna

Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio coś mnie naszło na wspominki samej siebie z czasów dzieciństwa. Już będąc bardzo mała lubiłam oglądać filmy. Niestety telewizor znajdował się w pokoju rodziców i poza rzadkimi okazjami ekranizacje nadawane wieczorami były dla mnie niedostępne, bo trzeba było iść lulu. Ja miałam zawsze bardzo dużo energii i nigdy nie chciało mi się spać wcześnie, (ale rano wstawać też nie), dlatego kombinowałam jak poradzić sobie z tą sytuacją. Rodzice nie zawsze zatrzaskiwali drzwi do pokoju na amen. Można je było lekko uchylić a przez szparę było widać cały odbiornik, za drzwiami zaś znajdowało się łózko rodzicieli. Zakradałam się wiec, zasiadałam przy tej wnęce po turecku i spokojnie śledziłam filmową akcję. Szumy z odbiornika zagłuszały jakieś ewentualne zgrzyty po mojej stronie. Czasami zza drzwi dochodziło mnie rytmiczne skrzypienie, dziwiło mnie to sprężynowanie wersalki, zastanawiałam się, co oni tam robią i trochę byłam niezadowolona, bo mi to nieco zagłuszało odbiór (ale i tak pewnie ze względu na dzieci przebiegało to dość cicho). Pewnego razu, kiedy byłam całkiem wtopiona w pasjonującą akcję filmu, drzwi się uchyliły, staną przed mną ojciec i zdziwiony ze swej wysokości począł mnie gromić, potem dostałam w dupę i skończyła się sielanka, od tego incydentu się pilnowali z zatrzaskiwaniem drzwi, ale co obejrzałam to moje. Zadziwiające jest, że pomimo tego, iż faktycznie miałam wtedy parę lat to bardzo dobrze wiele w ten sposób obejrzanych dzieł pamiętam.

 

Sporo tu ludzi z fantazją, pewnie objawiało się to już jakoś wcześniej. Opowiedzcie coś o sobie z tamtego okresu.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moi zamykali mi drzwi na amen. Oglądałem filmy wsuwając pod dolny prześwit drzwi szklany pryzmat :D więc miałem taki mikro-TV w swoim pokoju. Zresztą pryzmat sam chciał trafić w moje ręce, bo kiedyś z kumplami strzelaliśmy z łuku kto wyżej pośle strzałę. No i strzała spadając wbijała się w ziemię a moja się raz nie wbiła, tylko wykonała uskok i legła w trawie. Jak po nią poszedłem to ona właśnie o ten pryzmat się uśliznęła pozostawiając na jednej ściance lekką rysę/zatarcie. I tak go znalazłem.

 

W sumie żaden przypał, tak mi się przypomniało.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę by tego było...

Kiedyś poszłam do koleżanki mieszkającej po sąsiedzku. Nie zastałam jej, więc po wielokrotnym zgwałceniu dzwonka, odpuściłam. Wracając podeptałam jej wszystkie kwiaty idące wzdłuż chodnika prowadzącego do schodów. Why? Because fuck you, that's why. Pech chciał, że widziała to jej sąsiadka, o czym doniosła mamie koleżanki. Przypał... 

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rnext ciężko sobie wyobrazić metodę z pryzmatem, to musiało być poważne poświecenie. Był jeszcze inny sposób. Kiedy spaliśmy u babci wszyscy w jednym pokoju vice versa TV, a były „sceny” kazano mi i siostrze zakrywać głowy, wtedy wyciągałyśmy lekko nogi unosząc od dołu nakrycie-wszystko było widać.  Podejrzewam, że jak nie przywiążesz dziatwy łańcuchem do kaloryfera to wszystkie luki wykorzysta. U mnie w domu był spory stres z powodu ekranowej nagości.

 

@aras  podziwiam Cię, nigdy nie dałam rady tego obejrzeć.

 

@catwoman nie spodziewałam się że tkwi w Tobie taka złośnica. Mi udało się raz przejąć władzę nad starszą znacznie silniejszą siostrą. Zawinęłam ja podczas bójki o jakieś karteczki w kołdrę na parówkę, potem na nią usiadłam i tak trwałam ze 2h aż nie wrócili rodzice. Robiła straszny raban, wydobywały się z niej poważne groźby w moim kierunku, obawiałam się, że jak ją puszczę to mi zrobi coś strasznego, ale jakby była miła i grzecznie poprosiła zobowiązując się do pokojowego rozwiązania sytuacji to nie było by problemu. Nie wypadało mi tłumaczyć jej, że uwolnienie z kokonu jest zależne od jej przeprosin połączonych z gwarancją nietykalności cielesnej, a sama się nie domyśliła.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Rnext napisał:

Zajebisty film. Możliwe że coś tracisz.

Możliwe, na filmwebie ma wysoką punktację 7,1 ale zetknęłam się z nim za wcześnie, zresztą tak jak i z filmem "Fanny i Aleksander" do  którego przymierzyłam się jeszcze raz po latach i dopiero wtedy mogłam go docenić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To mają być tylko takie kulturalne przypały? Jako dziecko obejrzałem animowany "Folwark Zwierzecy". Musiało byc juz pózno, bo rodzice gonili mnie do łóżka i sami poszli spać. Ale uparłem się oglądać. Wymknąłem się z sypialni i poszedlem do salonu włączyc tv. Obejrzalem chyba z pół godziny, gdy zaspana mama wygoniła mnie znów do łóżka. Odczekalem jakiś czas az zaśnie i poszedłem ogladać dalej, na minimalnej głośności. Nie wiem czemu bajke puszczano o tak późnej porze. Ale zrobila na mnie duże wrażenie.

A reszta przypalów byla zwiazana z normalnym chłopiecym życiem. Palenie saletry z cukrem w piwnicy 10pietrowego bloku, tak aby klatka schodowa byla zaczadzona do ostatniego pietra.. Eksploracje pustych budynków, opuszczonych albo w budowie, z których nas goniono. Chodzenie na szaber na działki i ucieczki ze zrabowanymi owocami. Łapanie żab i traszek na podmokłej łące - raz przyniosłem żabę do domu - chciałem jej urządzić mieszkanie gdzieś w meblościance. Napuściłem wody do zlewu w kuchni żeby nie wyschła, sprawdziłem czy nie wyskoczy - nie potrafiła się odbić od tafli wody, więc uznałem że będzie bezpieczna. Złapałem słoik i pobiegłem po więcej żab. Straciłem rachubę czasu, zorientowałem się że mama będzie wracać z pracy i znajdzie moją żabe w kuchni. Poszedłem do domu, a tam już w drzwiach "czemu w zlewie leży zdechła żaba?!". Okazało się że żaba się zamęczyła próbując wyskoczyć i pływając non stop, utopiła się. Nie miałem szczęścia do tych żab. Raz tylko w życiu udało mi się znaleźć i złapać rzekotkę drzewną, najpiękniejszą z polskich żab. Nauczony doświadczeniem nie próbowałem nawet wkładać jej do zlewu. Włożyłem ją do słoika z gałązką, przykryłem drewienkiem i zostawiłem na balkonie, ale uciekła w nocy. Też lubiłem się bawić w okolicach torów kolejowych. Pociągi rozpłaszczały monety fenomenalnie, ale wkrótce się wyczerpały. Więc potem rozplaszczałem gwoździe i inne rzeczy. Rozkruszałem kamienie, coraz to inne i coraz większe, aż w końcu znalazłem cegłę i położyłem na torach. Ale maszynista wyhamował żółto-granatowe EN57, nakrzyczał coś o tym że zwariowaliśmy i że chcemy pociąg wykoleić, cegłę ściągnął i pojechał dalej.

Miałem jeszcze dużo przypałów z wychowawczynią w klasach 1-3, którą uważałem za głupią. Ale to już trochę inny temat.

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Pingwing napisał:

Eksploracje pustych budynków, opuszczonych albo w budowie, z których nas goniono.

To moje najczęstsze wspomnienie z dzieciństwa :wub: Do tej pory mam bzika na punkcie opuszczonych, starych budynków i fabryk. 

Głupio się tym chwalić, ale w Cyganów zdarzało mi się szyszkami zza krzaków rzucać. Chyba mam rasizm we krwi :D 

 

Gdzie się podziały te czasy w których najgroźniejszą bronią była kupa na patyku ehh... :lol:

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W 7 podstawówki, z moją pierwszą dziewczyną, włamaliśmy się do czyjeś stodoły przez jakąś szparę między dechami. Przed tym jak uwaliliśmy się na słomie, zrobiłem "romantyczny nastrój" rozpalając świecę, którą wziąłem na naszą randkę. Paliła się paręnaście centymetrów koło naszych nóg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Selqet napisał:

Gdzie się podziały te czasy w których najgroźniejszą bronią była kupa na patyku

Teraz każdy ma w komputerze atomówkę wiec, co tam kupsko na patyku. Co do łażenia po pustostanach, ( też mi nieobce), to akurat ta pasja chyba na nowo ożywa, sporo z tego dokumentacji w Internecie. Łepki się włamują i filmują, nawet mam w rodzinie taki przypadek, który działa w grupie, ale bez nagrywania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

hmm..., u mnie sielanki nie było, praktycznie totalny zakaz oglądania TV, sporadycznie - w zależności od humoru rodziców - oglądanie bajki, a co dopiero film. Raz złamała zakaz, pod ich nieobecność oglądaliśmy z bratem jakiś film nie pamiętam tytułu- i zjawił się tata, wyłączyłam TV i jak gdyby nic, siedzieliśmy w kuchni, ale on sprawdził tył telewizora i był ciepły więc oczywistym było, że byliśmy przed TV. Dostałam takie manto - podwójne, bo za brata - był młodszy i od tego czasu zaczęliśmy słuchać jedynie radia. Upłynął jakiś czas starsi byliśmy to zapraszali rodzice do oglądania, ale ja jakoś nie bardzo już chciałam i było wymuszanie, że jak teraz każą to ja nie. Eh nie mam się czym chwalić aczkolwiek pozytywne jest to, że nie mam odbiornika TV w domu i cieszę się. Mam komputer - lepsze :D staram się nadrobić, ale to i tak za mało, siedzenie przed komputerem pochłania tyle czasu, eh. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Nefertiti  ja też nie oglądam TV  już ze 2 lata,  to było tak ze najpierw TV była platformerska i odchodziły  żenujące  manipulacje, potem wybory wygrał Pis wiec liczyłam, że coś się zmieni a oni zaczęli robić to samo w drugą stronę, poczułam,  że nie chce być dłużej sterowana, zresztą i tak nic ciekawego tam nie było czasami oglądałam tylko TV kultura i wiadomości ze świata polityki, wiec wyłączyłam na dobre a teraz jeszcze dowalają przymusowy podatek abonentowy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie Aniu. Reklama reklamą pogania. Wkoło to samo, a polityka - koszmar.  Ja miałam sposobność znaleźć się u władzy - oczywiście na małym szczebelku z nadzieją, że korzystając z okazji w maleńkim stopniu wpłynę pozytywnie, ale szybko sprowadzono mnie na ziemię :D wiec, zaprotestowałam, a mianowicie - pół roku przed końcem kadencji zrezygnowałam z uczestnictwa w obradach i diety, kwitując to iż nie jestem małpką podnoszącą łapkę przytakując. Wiem, że moje stanowisko, choć w niewielkim stopniu miało pozytywny wpływ. Cieszę się z tego powodu, ale stwierdzam, że nie nadaję się do polityki :D, a  co do abonamentu to już nie mamy na to wpływu, lol. Więc nie mam pudełeczka TV, bo po co ma dokładać sobie pracy - kurz ścierając :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bardzo fajny temat. Z przypałów najbardziej zapamiętałem ten, kiedy bawiłem się w przedszkolu klockami i gdy skończyłem swoje dzieło, powiedziałem z zadowoleniem "do chuja wafla". Zwrot zasłyszałem kiedyś od taty i tak mi się spodobał, że posłużyłem się nim w tym momencie. Nie wiedziałem wtedy co to oznacza, dlatego byłem zdziwiony kiedy pani opiekunka poskarżyła się mojej mamie. Pamiętam, że dostałem karę ale nie wiedziałem wtedy za co. Dopiero po latach dotarło do mnie, co mogłem zrobić nie tak. :D 

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra, nie wiem czy przypał, choć mógł się skończyć różnie przy odrobinie pecha. W "średniakach" miałem takiego fajnego kolegę, poczciwota, grube okulary i chuderlak w sumie. Idealna ofiara dla sadystów. I kiedyś mieliśmy ze "starszakami" w jednej sali zabawy. No i wśród nich był jeden taki właśnie bandziorowaty sadysta i zawsze przy nim dwóch przydupasów w stylu Crabbe i Goyle z Pottera. Znałem ich wszystkich bo byli z mojego osiedla.

 

Bawiłem się akurat jakimiś drewnianymi klockami i widzę jak pod ścianą ci trzej szturchają tego mojego kumpla, zdjęli mu okulary i się nabijają że nie widzi, klepią go w potylicę i kopią w pośladki. To wziąłem ten drewniany klocek, który wówczas wydawał się ogromny, ale jakieś 6x6 w garść, podszedłem do tego "przywódcy" i mu nim przyjebałem bez słowa w łeb. Zalał się krwią natychmiast (trafiłem w łuk brwiowy). 

 

Jak zobaczyła to opiekunka to wpadła w taki szał i panikę, że na górę, po schodach do dyrektorki mnie wlokła za rękę leżącego, bo nie nadążałem za nią przebierać nogami. Byłem cały poobijany o te schody a potem dyrektorka dojeżdżała mnie, krzycząc, udając że dzwoni na milicję, że mnie zamkną i nie wiadomo czy nie rozstrzelają.

No i beczałem i posikałem się z poobijania i przerażenia. Pamiętam jedynie że krzyknąłem do tych bab "gestapowcy!". Zostawiły mnie takiego obszczanego i płaczącego a potem taki posikany wróciłem do "swoich". Dalej już z tego dnia nic nie pamiętam, ale pamiętam do dziś, świńskie ryje tych wąchatych babsztyli z chrustem.

 

p.s. Ów kolega jest obecnie dyrektorem banku :)

  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, Rnext napisał:

p.s. Ów kolega jest obecnie dyrektorem banku :)

 

To jest typowe, takie przypadki męczone i gnębione od piaskownicy alienują się mocno od środowiska i uciekają w naukę - stąd zwykle zawodowo kończą znacznie lepiej niż ci "normalni" U mnie na osiedlu był taki koleś, całe szalone dzieciństwo to było tylko wyjście raz na parę dni przed klatkę schodową na pogadanki.Teraz jest jakąś szychą w sądownictwie, ale nikt z osiedlowych znajomych mu nie zazdrości...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciepło wspominam jedną akcję z podstawówki, chyba w 3 klasie wydarzyła się. Mieliśmy zajęcia w sali zastępczej, a z tyłu sali stała szafa, o szerokości całej sali. Za szafą była wnęka na jakieś graty. Na długiej przerwie z kolegami z ciekawości postanowiliśmy zwiedzić tę wnękę. Po krótkim czasie stwierdziliśmy, że to dobre miejsce do zabawy, nikt nie widzi, wprost stworzone do niecnych czynów. No i wymyśliliśmy. Zabawa nosiła tytuł alfonsi i dziwki. W rolach głównych sami faceci. Dodam, że role były przemienne. Do dzisiaj nie wiem, jak tak młode umysły mogły coś takiego wykombinować. Zaczęła się zabawa, lekka szamotanina, bo istota zabawy polegała na tłuczeniu dziwek przez alfonsów, także ten.:D Rozkręciliśmy się na dobre, aż w końcu jeden z kolegów huknął o tę szafę, a szafa wywróciła się na podłogę, łomot był całkiem głośny, ale nauczycielki w sali nie było, parę koleżanek zostało, także zmyliśmy się jak najszybciej, niczym skrytobójcy, do łazienki, żeby ochłonąć. Po przerwie zaczął się sąd. Oskarżycielami oczywiście wspomniane koleżanki , sędzia główny - nauczycielka, skazani pod tablicę i bura, broniliśmy się zaciekle, ale nic to nie dało, wszyscy zostali schwytani i osądzeni.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W podstawówce w jednej klasie też była taka wnęka.Po dzwonku na przerwę chowaliśmy my się tam, a po wyjściu reszty klasy nauczycielka zamykała klasę na klucz zostawiając nas samych.Jakież było zdziwienie gdy wszyscy wchodząc z powrotem zastawali na środku sali piramidę z ławek i krzeseł w różnej konfiguracji.Czasem dla odmiany coś.nieprzyzwoitego namalowało się na tablicy lub dokonało drobnej korekty w zwykle zostawianym na biurku dzienniku - to akurat był błąd o czym przekonaliśmy nieco później.

Zamęt robił się taki, że udawało nam się niepostrzeżenie wyjść z za szafy i wmieszać w tłum.Trwała taka zabawa dłuższy czas nim jakaś mała menda klasowa nas nie podkablowała gdzie trzeba :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś za gówniarza, może miałem 12-13 lat lubiałem jeździć na rowerze po takich alejkach asfaltowych przy ulicach. No i pewnego wieczora a było już ciemno zapieprzam tym rowerem i nagle jeb! Przeleciałem przez maskę i spadłem za autem. Co to było? Zaparkowany maluch przed bramą wjazdową. Dobrze przyjebałem bo to BMX był (niezniszczalny rower) to i przednie nadkole było wgniecione i maska trochę. Światła się zapaliły, psy zaczęły szczekać, wychodzi ktoś z domu. Ja obsrany co tu zaraz będzie. Wychodzi koleś i taka konwersacja:
- Nic ci nie jest?

- Nie, nic. Tylko łokieć zdarłem. Ale ja przepraszam, ja naprawię ten samochód.
- Pokaż ten łokieć. Eeee, nic ci nie będzie.
- Podejdźmy do rodziców, oni zapłacą za tą naprawę. Naprawdę przepraszam.
- A to nie moje auto, ktoś postawił. Jedź dalej ostrożnie bo ciemno.

I chłop poszedł do domu. Mina moja bezcenna ;) Spierdoliłem w ułamku sekundy :D

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypał powiadacie...
Mam kuzyna. Dużo starszego. Kuzyn miał w pewnym miejscu na ogrodzie "budkę" a właściwie miejscówę w której przesiadywał. Przed sylwestrem kupił petardy i strzelał sobie obok tej budki.

 

Ma on też ojca ogrodnika który na zimę przywiózł baloty dla konia, na ściółkę. 

Pech chciał, że baloty stały koło budki. Co gorsza były tam też resztki petard i pech chciał, że w gówniarskim wieku znalazłem się tam także ja. 

"hmmm musze tylko znaleźć zaryske" 

Po 20 minutach o godzinie ~23, 4 baloty stały w ogniu. Płomień jak skurwysyn na 5 metrów w górę. Gasiła cała moja rodzina + rodzina wujka (mieszkaliśmy obok siebie) razem chyba z 10 typa. 
Przypaliła się także kapusta która stała na przyczepie obok. Cała wieś pytała na drugi dzień czy jakiego szatana tam nie paliliśmy bo już niektórzy na straż chcieli dzwonić.
Było to z 18 lat temu. Pamiętam jakby było wczoraj. Kurwa trauma na całe życie.

Przyp 2:
Przez prawie 10 lat jeździłem na bmx'ie. Pewnego wieczoru zapier*alałem z kumplami przed Żabką w centrum mojej mieściny. Pech chciał że gdy pizgałem wall'a pojawiły się psy za moimi plecami. Oczywiście zawsze byłem anty więc zacząłem spierdalać. Po 5 minutach rower ukryłem w małej uliczce i już myślałem, że zwycięstwo. 
... aż psiarskie wjechały w tą uliczke na kogutach bo jakiś menel nakapował gdzie uciekłem. Odwieźli mnie do domu, spisali. No starsi nie byli wtedy zadowoleni.

Przyp. 3:
Poszedłem na sylwestra do kumpla. Mój pierwszy sylwester poza chatą, pierwsza domówka. 14 lat na karku. Gówniarska impreza, wóda lała się z gwinta, laski dawały jak szło. Trzeba przyznać - American Pie w Polszy ;] Jak za gówniaka to impreza na poziomie.
Rodzice powiedzieli, że mam wrócić max o 1 w nocy. (po długich negocjacjach)
Wróciłem o 4 po 20 telefonach ojca. Napierdolony jak samolot. Najgorsze co mogłem wtedy zrobić? 
-jutro sii sysssko wytlumace 

Rodzine mam na poziomie to trzeba przyznać. Nie wiem jak to jest, że taki rebeliant ze mnie wyrósł ;] w porównianiu z innymi w rodzinie to jakiś Lucyfer we mnie siedzi :D

Edytowane przez qbacki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Kiedyś na wykładaniu towaru spadło mi 30 jajek na głowę. Wstyd ciężki, jak tu wrócić z jajkiem na głowie do domu.

Przypal też był jak w pierwszym rzędzie na jakimś koncercie reggae znajoma ciągle krzyczała pull up, w końcu osoba ze sceny pokazała na nią i krzyknęła zamknij mordę. Przypal max!

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.