Skocz do zawartości

O naszych "wspaniałych" "PANIACH"


kryss

Rekomendowane odpowiedzi

Wiele "pięknych" historii o naszych wspaniałych "PANIACH" i ich twórczości...

http://wstroneojca.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=1484&Itemid=1

 

Zacznę od początku. Problemy mieliśmy chyba od zawsze. Bardzo chcieliśmy mieć dziecko. Pierwszą ciążę niestety poroniła. I w tedy się zaczęło... Szukanie winnego, pytania dlaczego itd. Nie było dnia bez kłótni. Mimo wszystko bardzo szybko zaszła w drugą ciąże. Ale to nie był koniec naszych problemów. Po tych wszystkich pretensjach zacząłem zaglądać do kieliszka i bardzo dużo pracować. Żeby było nas stać na wszystko i żeby uciec od tych awantur. Ona w tym czasie zaczęła coś kombinować. Chodziła do opieki społecznej, gdzie na mnie narzekała. Urzędnicy zrobili swoje i w efekcie założono mi sprawę o ograniczenie praw rodzicielskich. Nagle zaczęło się między nami jakoś układać (tak mi się wtedy zdawało). Nawet w zgodzie razem pojechaliśmy na tą sprawę...

Nie udało się jednak tego cofnąć i moje prawa rodzicielskie zostały ograniczone. Trudno, pomyślałem, może z czasem to cofną, jak kurator zobaczy, że się staram. Przychodził parę razy i wyraził na mój temattrans.gif dobrą opinię. Kiedy urodził się nasz syn byliśmy szczęśliwi! Ale Konkubina cały czas narzekała. Ja musiałem dużo pracować, bo ona miała ogromne potrzeby. Wszystko musiało być z wyższej półki. Markowe ubrania, meble tylko antyki... Nasz synek też miał wszystko z najlepszych firm. Ubranka, zabawki, nawet szczepionki dostawał prywatnie. Byliśmy razem 5 lat i w tym czasie nie pracowała ani przez jeden dzień. Oczekiwała, żebym zarabiał kilka tysięcy i siedział pół dnia w domu. Ale tak się nie da!

Gdy synek skończył osiem miesięcy musieliśmy się wyprowadzić. Na chwilę wprowadziliśmy się do mojej mamy, a mieszkanie dla nas znaleźliśmy po tygodniu. Oczywiście nie należało do najtańszych. Umowę wynajmu podpisała na siebie, W czym nie widziałem nic podejrzanego... na razie. W tym samym czasie dogoniła mnie sprawa z przeszłości i okazało się, że jednak będę musiał odsiedzieć wyrok z przed kilku lat. Próbowałem się odwoływać, ale to nic nie dało. Mieszkaliśmy tam zaledwie kilka dni. Któregoś dnia zakończyliśmy większą budowę i, jak to czasem bywa, opiliśmy to. Gdy wróciłem do domu Konkubina od razu wezwała policję. Mieszkanie było na nią, nie mieliśmy ślubu, poczułem się jak obcy. Kazali mi opuścić mieszkanie. Zrobiłem to, nie chciałem awantur i zatargów z policją. Nocowałem u mamy.

Następnego dnia zadzwoniłem do niej żeby zapytać o co chodzi, ale telefon odebrał mężczyzna. Byłem bardzo zdziwiony. Od tamtej pory nie widziałem jej ani naszego synka. Ona wyszła za mąż za tego mężczyznę. Dodam, że Ona ma doświadczenie w tych sprawach. Miała już wcześniej męża i syna. Zostawiła ich. Na syna nie płaci alimentów choć ma zasądzone. Zabrała mi wszystko, czego się dorobiłem przez te lata. Wyrzucając mnie z mieszkania wyrzuciła wszystkie moje ubrania, dokumenty, faktury, komputer... Zostałem z tym, w czym wyszedłem rano do pracy. Próbowałem odzyskać to z policją, ale już nic nie było. Łączna wartość tego wszystkiego to jakieś 90 tyś  złotych.  Ale nie chodzi mi o te pieniądze, rzeczy, nawet moje zdrowie, które przy niej straciłem. Chodzi mi o mojego syna  którego nie widziałem już tyle czasu. Już nie wiem co mam robić. Mam zasądzone alimenty, które chcę płacić, i spore długi po niej. Ale... ja chcę tylko widywać mojego syna! Wysyłam różne pisma – do sądów i rzeczników, ale na razie bez skutku.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.