Skocz do zawartości

Co jest po śmierci ?


Rekomendowane odpowiedzi

Kolejne życie. Dla tych co zrozumieli zasady Matrixa jest lepsze aby jeszcze bardziej rozwijali i kontemplowali świat i jego prawa. Dla tych co stali się biorobotami w Matrixie - gorsze aby poprzez traumy i doświadczenia zdystansowali się do materialnych wartości i zaczęli odkrywać ezoteryczny wymiar.

 

Najszybciej i najprościej jak mogłem opisać.... ale temat do rozważań na cala noc ;) i dłuzej

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najprawdopodobniej po śmierci nie ma nic, twoja energia rozpływa się w energii kosmosu. Z tego co kojarzę, to wśród wierzących w reinkarnację również panuje takie przekonanie - stara dusza która już nie chce reinkarnować, rozpływa się w eterze, zamiast kontynuować ten bezsensowny proces reinkarnacji.

Mam nadzieję że cie uspokoiłem ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo, bo przed obecnym życiem też mnie nie ostrzegano, po prostu siłą zostałam wplątana w coś na co wcale nie mam ochoty. Boję się że mogą nas czekać jeszcze gorsze rzeczy. Nikt nas o zdanie nie pyta :/:(  Jesteśmy pieprzonymi niewolnikami matki natury, a do tego jeszcze porąbanych systemów społecznych. 

Mam myśli mordercze na skale hitlera. Na (nie)szczęście z dużo mniejszą siłą sprawczą. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Pingwing napisał:

stara dusza która już nie chce reinkarnować, rozpływa się w eterze, zamiast kontynuować ten bezsensowny proces reinkarnacji.

Raz to, że takich "starych" dusz to musi być ułamek ;) a dwa, to proces reinkarnacji - jeśli w niego wierzysz, bezsensowny na pewno nie jest.

2 minuty temu, deomi napisał:

Boję się że mogą nas czekać jeszcze gorsze rzeczy.

Co jest dla Ciebie gorsze? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak czy inaczej od kiedy bardzo głęboko rozkminiam temat ....śmierci się nie boję a raczej uznaję jako moment bryzy, która mnie przeniesie w inny wymiar.

 

@deomi Owszem, nie aż tak dużo od Nas zależy i są rzeczy które jakby siłą musimy doświadczyć. Dlaczego i po co sam chciałbym wiedzieć. Osobiście uważam, że poprzez doświadczenie wchodzimy na wyższy level poznania o ile potrafimy dostrzec schemat i wyciągnąć z niego wnioski.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Quo Vadis? napisał:

 proces reinkarnacji - jeśli w niego wierzysz, bezsensowny na pewno nie jest

Pewnie że ma swój sens, niewolnikowi wywożącemu gnój cały dzień dawał wiarę że po śmierci to on będzie pilnującym go tłustym nadzorcą, a tłustemu nadzorcy dawał wiarę że jeśli skatuje niewolnika to prawem karmy w następnym życiu to on będzie gnój woził, więc może był delikatniejszy. To jest cały sens reinkarnacji - lepsze relacje w społeczeństwie plus niwelacja zagrożenia rewolucją, buntem.

Ja tam nie będę reinkarnował, już zrozumiałem czym jest reinkarnacja :D

Edytowane przez Pingwing
ort
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętam jak za dzieciaka gralem z kolegami w pilke. Usiadłem sobie po meczu na murku pod blokiem i zacząłem się zastanawiać czy wszystko co widzę nie jest przypadkiem tylko iluzją, że moi koledzy nie istnieją, bloków nie ma...a wszystko jest tylko wytworem mojej wyobraźni. Nie widziałem jeszcze wtedy filmu matrix, ale dziś wiem że faktycznie żyje w świecie którym rządzą iluzje i emocje. Nie wiem co jest po śmierci, ale mam pewne swoje przemyslenia...

BTW reinkarnacja jest świetnym usprawiedliwieniem systemu kastowego

Edytowane przez dobryziomek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pingwing a co jeśli reinkarnacja (o ile jest) nie jest w ogóle powiązana z karmą a np z jakimś innym wektorem?

 

Prosta logika - nikt nie pytał Cię czy chcesz przyjść na ten świat więc nikt nie będzie pytał czy chcesz dalej żyć kiedy umrzesz ?

Edytowane przez SennaRot
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma nic, tak jak prawdopodobnie nie było nic wcześniej.

 

Według teorii antropologiczno-religioznawczych pojęcie duszy zostało stworzone aby w łatwy sposób można było wytłumaczyć dlaczego ktoś jest martwy. Należy pamiętać, że ludy pierwotne posługiwały się głównie symboliką a nie empirycznymi faktami.

=> Człowiek żyje, ponieważ ma duszę,

=> człowiek jest martwy bo stracił duszę.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 minut temu, SennaRot napisał:

@Pingwing a co jeśli reinkarnacja (o ile jest) nie jest w ogóle powiązana z karmą a np z jakimś innym wektorem?

 

Prosta logika - nikt nie pytał Cię czy chcesz przyjść na ten świat więc nikt nie będzie pytał czy chcesz dalej żyć kiedy umrzesz ?

A jest ktoś kto miałby pytać? Raczej przed życiem nie mamy świadomości i po śmierci też nie będziemy mieć.

 

7 minut temu, Ksanti napisał:

Według teorii antropologiczno-religioznawczych pojęcie duszy zostało stworzone aby w łatwy sposób można było wytłumaczyć dlaczego ktoś jest martwy. Należy pamiętać, że ludy pierwotne posługiwały się głównie symboliką a nie empirycznymi faktami.

=> Człowiek żyje, ponieważ ma duszę,

=> człowiek jest martwy bo stracił duszę.

Ciekawe. Ja myślę że pojęcie dusza, duch, ghost itd to są wyrazy pochodzące od dzwięku który się wydobywa z człowieka przy śmierci. Ostatnie tchnienie - chhhh... i człowiek nie żyje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Ksanti napisał:

Nie ma nic, tak jak prawdopodobnie nie było nic wcześniej.

Twierdzisz, że jesteśmy niczym? Mniej więcej to się da odebrać w ten sposób.. Całkiem kreatywne te nic.

20 minut temu, Pingwing napisał:

To jest cały sens reinkarnacji

Tak na prawdę nikt ani nic nie może nam powiedzieć, które wierzenia/przekonania są właściwe. Być może we wszystkich leży ziarnko prawdy, każdy obierając to w co wierzy bazuje na własnych doświadczeniach ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Quo Vadis? napisał:

Co jest dla Ciebie gorsze? 

Myślę że mogą istnieć dużo gorsze światy niż ten ( ale i dużo lepsze). Ale i życie tutaj na ziemi serwuje nam wiele OKRUTNYCH scenariuszy: urodzić się z ciężką chorobą, być nieświadomą istotką której ciało albo inni ludzie (lekarze) zadają ból by mogło dalej egzystować; urodzić się dziewczynką w jakiejś afrykańskiej wiosce i zostać obrzezaną ( nie wyobrażam sobie tej traumy, dziecko które ufa swoim rodzicom fundują mu tak okropną krzywdę i uraz psychiczny) a potem w okropnych bólach znosić seks i porody w spartańskich warunkach; mieć schizfrenie, depresje nerwice,; być gnębionym, molestownaym; tłamszonym, wyśmiewanym.... itd itp.

27 minut temu, SennaRot napisał:

@Pingwing a co jeśli reinkarnacja nie jest w ogóle powiązana z karmą a np z jakimś innym wektorem?

Wg mnie jest powiązana z przypadkiem. Wtedy kiedy umierasz tracisz całe swoje ja i samoświadomość. I z automatu zostaje Ci przypisane kolejne ciało które akurat w danym momencie powstaje w łonie. 

 

Ja byłam już blisko śmierci, kilka lat temu próbowałam się zabić. I pamiętam że w momencie stracenia świadomości zapadłam w nicość, ciemność i to było coś realnie pięknego. Nie pamietałam, że istniałam, że miałam jakieś problemy, że miałam bliskich. Nic totalna pustka. Tęsknie za tamtym stanem. :( Ale obawiam się, że w przypadku realnej śmierci mogłaby to być nicość przednarodzinowa....

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Quo Vadis?

Twierdzę, że z obecną wiedzą na temat człowieka jaką posiadamy jest to najbardziej racjonalny pogląd. W imię zasady, póki nie zostanie udowodnione to znaczy, że nie istnieje. Nie rodzimy się z kreatywnością lecz ją nabywamy z biegiem zdobytego doświadczenia. Nie powiedziałem, że człowiek to nic.

 

Temat wierzeń i religii z punktu widzenia logiki to ślepy zaułek. Cała wiedza odnośnie tego pochodzi z przekazu pośredniego (np. ktoś kiedyś powiedział, że usłyszał od kogoś o tym jak...) i jest niemożliwa do zbadania empirycznie. Istnieje tutaj wielkie pole do popisu dla oszustów albo ludzi z zaburzeniami poznawczymi mózgu. Nauka mówi, że jednym z głównych powodów powstania religii jest możliwość wytłumaczenia sobie jak funkcjonuje świat (u ludzi wierzących wszystko nagle staje się jasne). Człowiek z natury nie lubi a nawet boi się niewytłumaczalnych rzeczy. W Ameryce powstają kościoły Jedi albo kult Latającego Potwora Spagetti (ciekawe czy za 100 lat ludzie będą debatowali czy rzeczywiście istnieje) by zapełnić lukę po odrzuceniu poprzedniego systemu wierzeń. Tak naprawdę każdy w coś musi wierzyć, ponieważ jest to kamień węgielny naszej osobowości i światopoglądu. Z tym akurat przypomniał mi się motyw z serialu "West World". Jedni wierzą w bardziej materialne i inni w mniej materialne rzeczy. Jakakolwiek wiara (moim zdaniem) to sztuczne wyobrażenie świata kogoś kto nie ma pojęcia o świecie (taki Matrix myślowy). 

Edytowane przez Ksanti
Ulepszenie składni zdań
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, deomi napisał:

Myślę że mogą istnieć dużo gorsze światy niż ten ( ale i dużo lepsze). Ale i życie tutaj na ziemi serwuje nam wiele OKRUTNYCH scenariuszy: urodzić się z ciężką chorobą, być nieświadomą istotką której ciało albo inni ludzie (lekarze) zadają ból by mogło dalej egzystować; urodzić się dziewczynką w jakiejś afrykańskiej wiosce i zostać obrzezaną ( nie wyobrażam sobie tej traumy, dziecko które ufa swoim rodzicom fundują mu tak okropną krzywdę i uraz psychiczny) a potem w okropnych bólach znosić seks i porody w spartańskich warunkach; mieć schizfrenie, depresje nerwice,; być gnębionym, molestownaym; tłamszonym, wyśmiewanym.... itd itp.

Wg mnie jest powiązana z przypadkiem. Wtedy kiedy umierasz tracisz całe swoje ja i samoświadomość. I z automatu zostaje Ci przypisane kolejne ciało które akurat w danym momencie powstaje w łonie. 

 

Ja byłam już blisko śmierci, kilka lat temu próbowałam się zabić. I pamiętam że w momencie stracenia świadomości zapadłam w nicość, ciemność i to było coś realnie pięknego. Nie pamietałam, że istniałam, że miałam jakieś problemy, że miałam bliskich. Nic totalna pustka. Tęsknie za tamtym stanem. :( Ale obawiam się, że w przypadku realnej śmierci mogłaby to być nicość przednarodzinowa....

 

Myślę że kompletnie wypaczyłaś sens wiary. Ludzie wierzą żeby czuć się lepiej, żeby pokonać strach przed śmiercią. Jeśli przeżyjesz dobrze swoje życie to po śmierci czeka cię nagroda. Czy to będą wieczne łowy, czy uczta w Valhalli, czy 72 czarnookie dziewice w oazie na pustyni albo reinkarnacja w jakieś przyjemne życie - do wyboru do koloru. Przepraszam, ale twoje wierzenia są niedorzeczne nawet w kategorii wierzeń ;)

 

Być może potrzebujesz takich wierzeń jako motywacji, coś jak piekło dla chrześcijan? Może zdajesz sobie sprawę że "grzeszysz", że zachowujesz się niewłaściwie, marnujesz życie i dlatego wyobraźnia podsuwa tobie takie nieprzyjemne wizje? Jesteś chyba zdrową dziewczyną, żaden z tych okrutnych scenariuszy ciebie nie dotyczy?

 

Boisz się życia, myślisz o śmierci, ale chciałabyś jednak żyć, bo śmierci boisz się mimo wszystko bardziej od życia, bo śmierć będzie oznaczać życie potencjalnie gorsze? Udaj się do jakiegoś psychologa, tak jak ci dziewczyny radziły w innym temacie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti Ja natomiast jestem zdania, że jeśli nie możesz udowodnić, że coś nie istnieje, to nie znaczy, że tego nie ma. To coś podobnego jak przy oskarżeniu: oskarżasz daną osobą o coś (i niekoniecznie to musi być prawda) ale dopóki nie bedzie dowodów na to, że ta osoba to zrobiła (lub nie) to nie możesz jednoznacznie osądzić. Mi logika podpowiada, że skoro wszystko we Wszechświecie działa jak działa, skoro jest łańcuch pokarmowy, z którego wyjmiesz jeden gatunek i zanika równowaga jak podczas wyjęcia śrubki z zegarka, skoro na tej planecie powstało Życie i jakimś cudem jest tu akurat taki klimat, że ludzie mogą żyć, skoro słońce świeci, zachodzi by ponownie zaświecić następnego dnia, skoro na wiosnę mamy zieleń, potem ta zieleń rośnie, na jesień szarzeje i na zimę zanika a kolejnej wiosny znów zakwita to czy Ty nie widzisz tego jak wszystko jest ze sobą powiązane? Jak jeden wielki mechanizm i nie chcesz mi chyba powiedzieć, że taki cholernie złożony mechanizm powstał, ot tak? 

 

 Ogólnie taka dyskusja na ten temat przypomina mi odgadywanie co jest w zamkniętym pudełku. Każdy zgaduje i tak jak każdy może się domyślać, choćby po rozmiarach to tak naprawdę nikt nie jest pewien co tam się kryje. Może wszyscy się mylą? Może jedna osoba? A może jedna osoba odgadła właściwie? Postawa, w której stawiamy siebie ponad wszystko, twierdząc, że nie istnieje nic jest lekkomyślnością. Koń ma klapki na oczach i widzi wszystko to co ma przed sobą ale nie widzi niczego po bokach. Czy to oznacza, że to co istnieje po bokach jest iluzją z punktu widzenia konia? Nie, to perspektywa jaką ten koń ma definiuje to, że nie widzi tego co ma po bokach.

Godzinę temu, Ksanti napisał:

Twierdzę, że z obecną wiedzą na temat człowieka jaką posiadamy jest to najbardziej racjonalny pogląd.

http://tylkonauka.pl/wiadomosc/elon-musk-przekonuje-ze-prawdopodobnie-wszyscy-zyjemy-w-symulacji-komputerowej

https://wolnemedia.net/czu-istnieje-szansa-ze-zyjemy-w-matrixie/

Mi się nasuwa jako racjonalny i przy tym ciekawy pogląd właśnie ten do którego podałem linki przy czym reinkarnacja oraz to nie musi się wcale wykluczać. W końcu, czy w grach nie mamy nieokreślonej liczby żyć? Odradzamy się by znów móc eksplorować świat. Kolejna myśl jest taka, że to oczyszczanie duszy, reinkarnowanie, przypomina mi trochę główny wątek w danej grze, przykładowo dajmy: Morrowind (swoją drogą dobra gra). Mamy główny wątek, mamy poboczne misje, możemy przejść wszystkie poboczne misje, rozwijać postać itd ale gry nie ukończymy dopóki nie przejdziemy głównego wątku i nadal jeśli zginiemy to odrodzimy się w tym samym miejscu.

To tak pokrótce przedstawiłem tu moje własne spostrzeżenia i prawdopodobnie i tak się w którymś punkcie mylę aczkolwiek uważam, że są co najmniej ciekawe :D 

Mykam spać ;) Dobrej nocy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Pingwing napisał:

Przepraszam, ale twoje wierzenia są niedorzeczne nawet w kategorii wierzeń ;)

Haha, dobry tekst

 

@Quo Vadis?

Co do stwórcy/ów to sam osobiście wstrzymuje osąd [Jeśli miałbym uwierzyć to teoria z poza ziemską cywilizacją kosmiczną najbardziej do mnie przemawia. Zakładając, że jest prawdziwa to trzeba rozważyć pewną rzecz. Człowiek (inne zwierzęta też) jest bardzo niedoskonałą istotą wbrew temu co się powszechnie mówi. Znaczyłoby to, że nasz stwórca/y sami nie dysponowali odpowiednimi środkami inżynierii genetycznej lub celowo jesteśmy tak słabi (pełni chorób, wad i błędów genetycznych). Taka głupia meduza jest nieśmiertelna. Jej komórki odnawiają się nieustannie przez całe życie. Nasze jedynie do ok. 20 roku życia. Stwórca/y stwórcy/ów to już zupełnie inna para kaloszy. W tym założeniu to na pewno nie są byty biologiczne. Czysta energia lub istoty astralne (doskonałe). Trochę z tej teorii sam "kminiłem". Oczywiście nie mówię, że jakoś szczególnie w to wierzę. 

roboty mechaniczne < roboty biologiczne < ?(może coś na wzór Protosów ze Starcrafta) < energia < byty astralne

 

No ale miało być o duszy... można zakładać możliwość, że istnieje coś takiego jak dusza ale tylko na zasadzie, że nie ma dowodów aby temu zaprzeczyć. Jest to wiara równie wiarygodna co inne. W jakim stopniu wiarygodna i czy w ogóle, tego nie wiadomo. Na tym polega pułapka wiary w "coś". W przypadku rzeczy materialnych istnieje możliwość aby to zbadać ale przy niematerialnych to każdy może sobie powiedzieć co chce. W tym drugim układzie nie ma miejsca na ścisłą naukę. Wydaję mi się, że rzeczy niematerialne fizycznie nie mogą istnieć. Jeśli dusza, duchy czy demony by istniały to musiałyby zostawiać po sobie ślad w materii. Ślad w postaci energii jak najbardziej można zbadać.


Oceniam co najwyżej religie i wierzenia. Jest możliwość sprawdzić (mniej więcej) jak na przestrzeni wieków przebiegał ich rozwój.

Przykładowo koncepcja piekła i nieba (chrześcijaństwo) powstała dopiero w średniowieczu. Niemal żadne wierzenie nie było niezmienne. Wszystkie co chwile mają jakieś poprawki i zmiany. Co najlepsze nawet w skrajności. Powstają rozłamy. Jak widać człowiek wierzy w to czego aktualnie potrzebuje. Nagina doktrynę wiary pod swoje inne "wygodniejsze" poglądy. Z pewnością jest wielu chrześcijan, którzy wierzą w reinkarnacje, współcześni buddyści którzy sobie wybierają kilka elementów wiary a resztę odrzucają itp. Chociażby to może mocno sugerować, że wiara to rzecz funkcjonalna a nie zbiór obiektywnych prawd. 

 

Zdaje się, że Elon Musk to technokrata. To też religia jak każda ideologia a wiara w symulacje to konsekwencja tego typu myślenia. Każdy widzi świat przez pryzmat swojego systemu wierzeń opartych o np. pieniądze, technologie, cuda, czary mary, nature, zakupy, gry itp. 

 

Setny post 

I pora spać

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie tak jak przed narodzinami, pamiętacie ;) 

 

a może jakieś dziecko z wyższego wymiaru stworzyło zaawansowaną gierkę symulacyjną typu "życie" i napiepsza. Jesteśmy chodzącymi schematami, wszędzie te same mechanizmy, kilkanaście typów osobowości, podobne twarze, ruchy, powtarzalność, te same problemy od wieków, trochę młody ostatnio zupgrejdował technologię ale relacje ludzkie ciągle zostawił na tym samym żałosnym poziomie. Chuj wie jaki ma kaprys, może jak stwierdzi, że mu nie wyszło jebnie meteorytem albo nas zaleje kwasem i włączy restart, a może jest w porządku i wyniesie naszą świadomość na wyższy poziom abyśmy mogli zrozumieć o co tu chodzi. 

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Quo Vadis? napisał:

@Ksanti Ja natomiast jestem zdania, że jeśli nie możesz udowodnić, że coś nie istnieje, to nie znaczy, że tego nie ma. To coś podobnego jak przy oskarżeniu: oskarżasz daną osobą o coś (i niekoniecznie to musi być prawda) ale dopóki nie bedzie dowodów na to, że ta osoba to zrobiła (lub nie) to nie możesz jednoznacznie osądzić. Mi logika podpowiada, że skoro wszystko we Wszechświecie działa jak działa, skoro jest łańcuch pokarmowy, z którego wyjmiesz jeden gatunek i zanika równowaga jak podczas wyjęcia śrubki z zegarka, skoro na tej planecie powstało Życie i jakimś cudem jest tu akurat taki klimat, że ludzie mogą żyć, skoro słońce świeci, zachodzi by ponownie zaświecić następnego dnia, skoro na wiosnę mamy zieleń, potem ta zieleń rośnie, na jesień szarzeje i na zimę zanika a kolejnej wiosny znów zakwita to czy Ty nie widzisz tego jak wszystko jest ze sobą powiązane? Jak jeden wielki mechanizm i nie chcesz mi chyba powiedzieć, że taki cholernie złożony mechanizm powstał, ot tak? 

 

 Ogólnie taka dyskusja na ten temat przypomina mi odgadywanie co jest w zamkniętym pudełku. Każdy zgaduje i tak jak każdy może się domyślać, choćby po rozmiarach to tak naprawdę nikt nie jest pewien co tam się kryje. Może wszyscy się mylą? Może jedna osoba? A może jedna osoba odgadła właściwie? Postawa, w której stawiamy siebie ponad wszystko, twierdząc, że nie istnieje nic jest lekkomyślnością. Koń ma klapki na oczach i widzi wszystko to co ma przed sobą ale nie widzi niczego po bokach. Czy to oznacza, że to co istnieje po bokach jest iluzją z punktu widzenia konia? Nie, to perspektywa jaką ten koń ma definiuje to, że nie widzi tego co ma po bokach.

http://tylkonauka.pl/wiadomosc/elon-musk-przekonuje-ze-prawdopodobnie-wszyscy-zyjemy-w-symulacji-komputerowej

https://wolnemedia.net/czu-istnieje-szansa-ze-zyjemy-w-matrixie/

Mi się nasuwa jako racjonalny i przy tym ciekawy pogląd właśnie ten do którego podałem linki przy czym reinkarnacja oraz to nie musi się wcale wykluczać. W końcu, czy w grach nie mamy nieokreślonej liczby żyć? Odradzamy się by znów móc eksplorować świat. Kolejna myśl jest taka, że to oczyszczanie duszy, reinkarnowanie, przypomina mi trochę główny wątek w danej grze, przykładowo dajmy: Morrowind (swoją drogą dobra gra). Mamy główny wątek, mamy poboczne misje, możemy przejść wszystkie poboczne misje, rozwijać postać itd ale gry nie ukończymy dopóki nie przejdziemy głównego wątku i nadal jeśli zginiemy to odrodzimy się w tym samym miejscu.

To tak pokrótce przedstawiłem tu moje własne spostrzeżenia i prawdopodobnie i tak się w którymś punkcie mylę aczkolwiek uważam, że są co najmniej ciekawe :D 

Mykam spać ;) Dobrej nocy.

 

Argument konia nie jest żadnym argumentem. Koń z klapkami na oczach ma jedynie zawezone pole widzenia. Obiektywna rzeczywistość otaczającą go pozostaje taka sama. Równie dobrze można przytoczyć przykład człowieka który też ma ograniczone pole widzenia i nie widzi co się dzieje za jego plecami. Za plecami mamy rzeczywistość która jest nam znana i obserwowalna. Twój argument miałby sens, gdyby po założeniu klapek na oczy nastepowalaby materializacja krasnoludków z 11tego wymiaru, które ochoczo zabrałyby się do zaplatania warkoczykow z konskiej grzywny. Wtedy owszem, coś by było na rzeczy.

Świat jest mechanizmem w którym wszystko ma swoje miejsce, prawda. W takim razie gdzie jest miejsce na duszę?  Nie ma w tym mechanizmie potrzeby życia pozagrobowego.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale ja właśnie nie kieruję się wiarą która ma mnie w jakiś sposób podnieść na duchu tylko prawdą, uważam, że to jest prawdziwe. I że tak się dzieje. Nie udowodniono niczego innego poza życiem takim jak tutaj, a życie chcąc nie chcąc ciągle się dzieje :/ . Ciągle organizmy się rodzą i umierają. Własciwie patrząc na to z boku jesteśmy jednym wielkim żywym organizmem który na zmianę się zjada i wydala nowe życia. 

I tak w nieskończoność. To przerazające że nawet widmo śmierci nie przynosi mi ukojenia, bo kiedyś tak było :( Co z tego że się zabije jak być moze znowu bedę musiała przez to wszystko przechodzić od nowa :( 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lubię takie tematy, na długie wieczory idealne.

Cytuj
23 godziny temu, Ksanti napisał:

Według teorii antropologiczno-religioznawczych pojęcie duszy zostało stworzone aby w łatwy sposób można było wytłumaczyć dlaczego ktoś jest martwy. Należy pamiętać, że ludy pierwotne posługiwały się głównie symboliką a nie empirycznymi faktami.

=> Człowiek żyje, ponieważ ma duszę,

=> człowiek jest martwy bo stracił duszę.

Nasuwa się zatem niezwłocznie pytanie. Jaka jest różnica między człowiekiem żyjącym, a tym, który dopiero co umarł? Co "utracił" w chwili swojej śmierci, że nie jest w stanie dalej żyć. Chodzi mi o to, że np. taki staruszek 80 letni wczoraj jeszcze chodził, aż nagle umarł w śnie, mówię teraz o tzw. śmierci naturalnej ze starości. Jaka jest zatem różnica między stanem egzystencji, a jej brakiem, co jest pierwotną przyczyną? Poproszę o naukowe wyjaśnienie, jeżeli owe istnieje. Ja obstaję przy koncepcji duszy, ponieważ jak założył Pascal: : " Lepiej wierzyć, niż nie wierzyć ze względu na potencjalnie większe korzyści."

Poznałem parę teorii na temat tego, co może być po śmierci, z wiadomych względów żadnej nie ufam, ale w najkorzystniejszą dla mnie wierzę, ot co. Brzmi ona następująco: Nasz duch trafia tam, gdzie panuje podobny klimat, czyli do strefy o podobnych "częstotliwościach" (?), gdzie możemy wymienić się doświadczeniami z innymi bytami, przejrzeć swoje wcielenie i lecieć dalej, ewentualnie polawirować po poziomach, żeby zobaczyć, że na niższe nie warto wracać. Cel tego wszystkiego jest jeden, czyli stać się energią na tyle silną, żeby tworzyć własne światy. Zastanawia mnie tylko to, czy boska istota, która tę rzeczywistość stworzyła albo stworzyli, nieważne, pozwoliłaby działać według własnej woli bez ograniczeń, podobnie do mitycznego Lucyfera, czy też mielibyśmy zawężone pole działania. To taki mój mały kolaż w wyobraźni.:D

 

Drugą opcję też czasami biorę pod uwagę: Nie ma po śmierci nic( chociaż nic to też coś, abstrakcja do kwadratu) i rozpływamy się w ziemi, a nasze truchło zasila matkę Ziemię. Nie martwi mnie to, bo nieraz, jak patrzę na ludzi i siebie( nie żebym był idealny:P), to się odechciewa wszystkiego...no dobra, to żart podszyty prawdą, ale tak czy inaczej shit happens, nuda tak naprawdę.

 

Trzecia opcja, którą też biorę pod uwagę: Żyjemy w jakimś bliżej nieokreślonym hologramie( naukowcy podobnież przekonują się coraz bardziej do tej wersji), w którym światy są ukształtowane niczym cebula, czyli każdy niższy poziom nie może nic wiedzieć o tym powyższym i panuje ogólnie jeden wielki burdel, nie wiadomo, kto nad kim pieczę sprawuje. Może ta łączy się z pierwszą, kto to wie.

 

Znalazłbym w odmętach mojej pamięci zmiksowanej z wyobraźnią jeszcze parę teorii, ale wierzcie mi, czasami lepiej trochę odpuścić i po prostu żyć, zamiast zastanawiać się nad tym, co będzie. Co będzie, to będzie, zobaczymy stosunkowo niedługo. Chwytać dzień i do przodu.Amen.

 

 

Edytowane przez Alias
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Alias

No wiesz, teoretycznie komputer też żyje kiedy się go włączy tylko, że nie posiada świadomości i nie potrafi samodzielnie myśleć (póki co). Czy ma duszę? Z pewnością za jakieś 100 lat ludzie religijni będą się nad tym głowili :D Jaka jest różnica między człowiekiem żywym a martwym? Wyznacznikiem jest śmierć (wyłączenie się) pnia mózgu. Można to przyrównać do maksymalnej awarii systemu operacyjnego. Pojawia się blue screen jak na starych systemach i ciach. Komputer się już nie włącza bo prawdopodobnie przepaliło styki na płycie głównej. Pamięć operacyjną i całego biosa szlag trafił. Obudowa nietknięta ale komputer cały do wymiany. Mózg mógł się "wylogować" z różnych przyczyn.

Z przyczyn śmierci mózgu dostrzegam trzy główne.

- Rozwalona odporność. Sprawia, że negatywne mikroorganizmy namnażają się w szybkim tempie. Nie dość, że osłabiają komórki to w dodatku wpuszczają toksyczne odchody. W konsekwencji doprowadza to do niewydolności takich organów jak nerki czy wątroba i zatrucia krwioobiegu. Toksyny są jak wirus w systemie operacyjnym, który upośledza mechanizmy podtrzymujące życie. Przykładem skrajności są substancje takie jak jad kobry czy tarantuli sprawiają, że zakrzepnięta krew w żyłach zamienia się w galaretkę a to oznacza "śmierć na 1000 sposobów" jednocześnie.

- Zużycie się komórek. Jak pisałem w jednym z powyższych postów, komórki u człowieka regenerują się do ok. 20 roku życia. Potem regeneracja względem degradacji przebiega coraz wolniej. Aż degradacja niszczy to co trzeba i "silnik się zaciera".

- Ewentualnie niedotlenie mózgu poprzez odcięcie dopływu krwi.

 

"Lepiej wierzyć, niż nie wierzyć ze względu na potencjalnie większe korzyści."

Jest to nic innego jak wiara bez przekonania w to w co się wierzy. Równie dobrze mógłby być agnostykiem a ksiądz by powiedział, że nie różni się niczym od ateisty (przypadek z życia wzięty). Dlatego (moim zdaniem) jego argument jest nowocześnie mówiąc "inwalidą".

 

Gdyby jeszcze u wszystkich na świecie ta bajka o duszy i życiu po śmierci była zawsze jednakowa to byłbym wstanie uwierzyć. Lecz ile ludzi tyle różnych i nawet sprzecznych ze sobą koncepcji. Wszystkie są na równym poziomie wiarygodności, w dodatku nie ma jak ich sprawdzić. Nawet istnienia Latającego Potwora Spagetti czy nieśmiertelnego Elvisa Presleya nie da się zaprzeczyć mimo, iż wiemy, że to (prawdopodobnie) lipa. Chcieli zrobić skuteczną parodie religii i się udało. Parodia się urzeczywistniła. W przypadku wiary to liczba wyznawców sprawia, że coś jest prawdą a coś nie. 

 

Ta opcja z symulacją jest moim zdaniem nieco śmieszna. Odkąd pojawiły się gry komputerowe i filmy typu Matrix to ludzie zaczęli myśleć tego typu kategoriami. Niektórzy podpinają pod tą teorie jakieś deja vu lub pseudo prorocze sny. W samym internecie jest pełno informacji, ze naukowcy udowodnili istnienie reinkarnacji lub jakiś innych rzeczy a w dalszym ciągu zero konkretów. Teksty na ten temat okazują się być zwykłymi "clickbaitami" lub faktami, które są "z dupy". Wiara = wyobrażenie o czymś (w większości fałszywe) bo zazwyczaj wierzy się w rzeczy o których się nie wie jakie są naprawdę. Poza tym mamy też ograniczoną zdolność wyobraźni do rzeczy, które w pewien sposób odzwierciedlają to z czym mieliśmy już styczność na tym świecie. Przykładowo matematyka pomogła nieco odkryć nowe figury geometryczne typu tesseract (hiper sześcian) czy fraktale na które byśmy nigdy w życiu tak po prostu nie wpadli. Nie mówię, ze te wszystkie teorie o duszach, symulacjach itd. są niedorzeczne i niemożliwe. Oceniam jedynie, że pochodzą z mało wiarygodnych źródeł informacji a jako przesłanki można wstawić wszystko i nic. Dopiero jak udowodnią empirycznie to uznam, że jest to prawdziwe. Jeśli dusza istnieje to na pewna da się ją zbadać fizycznie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

@Ksanti

W końcu my też jesteśmy pewnego rodzaju komputerami, tylko że biologicznymi, które działają według algorytmów na zasadzie sprzężenia zwrotnego, a komputery są stworzone na nasze podobieństwo.

Zastanawia mnie jednak dalej, co jest tą praprzyczyną, impulsem, który sygnalizuje: "Zamykamy system operacyjny." Biochemia ludzkiego organizmu to jedno, lecz podane przez ciebie przyczyny to tak naprawdę skutki, które moim zdaniem są wynikiem działania nadrzędnego programu.Jak taki program można zdefiniować? Wgłębiając się dalej, powstaje pytanie, czy każde ciało ma niezmienny, wyznaczony czas działania zapisany w postaci informacji, np. w DNA, czy też głównymi czynnikami określającymi długość życia są te środowiskowe i nieustannie nasz czas się zmienia. Tutaj zaczynamy powoli wchodzić w sferę filozofii, czyli determinizm, indeterminizm.

Moim zdaniem nie jesteśmy w stanie przynajmniej na razie zbadać, czy podlegamy z góry narzuconym algorytmom, czy też one ciągle się zmieniają. Głównie mam na myśli kwestię: " Co lub kto jest bytem organizującym hierarchię wykonywania poleceń w systemie np. zakładając strukturę fraktalną rzeczywistości?" W pewnym momencie stwierdzimy, że nie mamy odpowiednich narzędzi, żeby to rozsądzić, więc nieustanne poszukiwania trwają.

 

Matematyka pozwoliła uporządkować wiedzę, ale z tego co mi wiadomo, informacje o fraktalach pojawiły się w języku dużo wcześniej:"Jak na górze, tak i na dole."

Odnośnie duszy, jak zbadamy fizycznie coś, jeśli wymyka się ludzkim zmysłom, być może nie podlega powszechnie znanym prawom fizyki, więc może się okazać, że strzelamy z opaską na oczach do tarczy wielkości jabłka z 500m. Wtedy trzeba będzie wymyślić nowe narzędzia poznania, które w kulturze tak naprawdę istnieją od tysiącleci, ale czy są odpowiednie, nie wiem, jednak warto szukać.

Na tym polega cały galimatias, w istocie nie jesteśmy niczego pewni, bo wszytko ulega dynamicznym zmianom, lecz nasz umysł, żeby funkcjonować, potrzebuje jakiejś podstawy, z której będzie mógł korzystać, inaczej zawiesi się z nadmiernego obciążenia.

 

Ps. Zakorzenienie wzorców wiary w podświadomości powoduje, że można rozważać wiele odmiennych idei, nie tracąc przy tym na jakości tej jednej, przewodniej wiary.

Edytowane przez Alias
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.