Skocz do zawartości

Co jest po śmierci ?


Rekomendowane odpowiedzi

Pytanie powinno brzmieć czy masz dusze, a jeśli ja masz to kim jesteś, bo jeśli każdy z nas jest dusza, nie zaś materialnym podstawowym bytem, w który dusza jest wtłoczona to dusza jest fundamentem naszego jestwa, czyli mówiąc o sobie „ja” wskazujemy na dusze. W tym zakresie dusza religijna to niedościgły wzór dla współczesnych i przyszłych konstruktorów, bo to byt samoporuszajacy się, mający zdolność jak twierdzi metafizyka do samo determinacji. Jeśli to centrum samo decyzyjne ulega amputacji w takim ujęciu w jakim pojmowali je myśliciele od najdawniejszych czasów i przestaje się wierzyć w istnienie Boga i duszy a uwzględnia się tylko materie człowiek w zasadzie może robić to co chce i z nim również można zrobić to samo, bo w miejsce duszy pozostaje, psychika, osobowość, ego itp. Z tymi desygnatami przypomina się złożoną maszynę, którą można dowolnie formować.

Skoro prawdziwie wolnej duszy nie ma to pozostają wewnętrzne odczucia i emocje.

 

Spsychologizowana dusza wykrzywia klasyczne pojecie prawdy bo jak uzgodnić sąd nad rzeczywistością z rzeczywistością, której nie ma bo każdemu jawi się na miarę jego psychiki? Co z introspekcja duszy oraz zgodności jej stanów z jej reakcjami? Jeśli nie ma duszy to co określa hierarchie wartości hormony i elektrony w mózgu?

 

W wszystkich filmach gdzie ożywia się ciało martwe czy jakąś materię dzieje się to przez jakąś energie (tchnienie)np. piorun jak to ma miejsce w Frankensteinie, czyli jakby twórcy przeczuwają intuicyjnie, że materia nie wystarcza żeby żyć, zatem jak owe coś zwane duszą poza ciałem zmusić  do działania poza czasem danym tu i teraz? W USA istnieją silosy z pomrożonymi milionerami, czy jeśli faktycznie za 100 lat będzie ich można ożywić to co wstaną i powiedzą „dzień dobry”?

 

Ostateczny dowód na istnienie Boga i życie po śmierci będzie zaprezentowany indywidualnie, „każdemu będzie dane według jego wiary”, jedno jest pewne wszyscy umrzemy. Ja wierzę ale nie wiem.  Przeczuwam natomiast, że człowiek to coś więcej niż materia, wierze też w nieśmiertelność duszy, oraz w jej świadomość przeszłości. Wierzę w sens istnienia nadany przez Boga, i jest to sens zarówno indywidualny jak i zbiorczy,  ale na samo ziemskie bytowanie od razu odczuwam „brak”. Jeśli ono samo miałoby być sednem istnienia to ludzie nie czuliby konieczności zadawania sobie pytań egzystencjalnych, funkcjonowalibyśmy jak zwierzęta.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Po śmierci jest tak jak przed narodzinami czyli .... Nie można tego nazwać nawet niczym, bo nic to koncept umysłowy, a kiedy nas nie było, nie było też żadnych obrazów.

 Wracamy tam skąd przychodzimy. Tak jak liście pojawiają się na drzewie, jabłka i potem z niego spadają, dając miejsce następnym. Wszystkie jakie gadanie o duszy, o Bogu to wymysł ludzki, żeby zmniejszyć lęk przed nieuniknionym. Interesuje się tematyką religii, duchowości od małego i po wielu latach jestem w tym miejscu i nic nie wskazuje na to, żebym zmienił kierunek. Nawet jeżeli jest Bóg, dusza itd. to co mnie interesuje przyszłe życie, które nie jestem pewien, zamiast zająć się tym życiem, tu i teraz. 

 

Dla wielu będzie to pytanie: Czy istnieje życie pozagrobowe? - Źle! Natomiast pytanie: Czy jest życie przed śmiercią? - wydaje się nikogo nie interesować

 - Anthony De Mello 

+ fajny fragment 

Cytuj

 Widzisz wnusiu, człowiek jest istotą bardzo lękliwą. Boi się śmierci, a jednocześnie zabija swoją indywidualność każdego dnia. Wciąż nie rozumiesz? Pomyśl, jak często chcesz coś zrobić, coś powiedzieć. Z pewnością masz również własne przemyślenia, którymi pragniesz się kierować.

A teraz pomyśl o tych wszystkich razach, kiedy robiłaś coś „bo tak wypada”, „trzeba” lub właśnie „nie wypada”. Za każdym razem, gdy przemyślenia trafiały do kosza na rzecz chwilowego wymogu, umierała kolejna część twojej tożsamości. Wnusiu, musisz wiedzieć, że to, co myślisz, nie jest tobą. W ogóle; ciebie nie ma. Ponieważ jesteś tworzona. To, jak zachowasz się w takiej czy innej sytuacji, maluje twój obraz. Możesz wybrać obronę prawdy o sobie, swojej tożsamości. Możesz również odpuścić, wybrać prostszą trasę. Kierując swoje życie drugą drogą, wiedz, że odkryjesz, czym jest śmierć prędzej niż ja.

Przestraszyłam się wtedy dziadka nie na żarty. Potrząsnęłam gwałtownie głową i wybiegłam z jego pokoiku. Ciekawe co on sobie o mnie pomyślał… Westchnęłam głęboko, wertując kartki dziennika na ostatnią stronę.

„…Moja przygoda dobiegła końca. Chcąc, nie chcąc, muszę oddać pióro w ręce kogo innego. Siedemdziesiąt osiem lat… Niepodobne. A ile razy przez ten czas szukałem istniejącej granicy, walczyłem z presją ciążących wymagań, przegrywałem i nabierałem wiatru w żagle. Aż dożyłem lat, kiedy los ukazał mi, jak słabym i poranionym jestem człowiekiem. I pomyśleć, że właśnie w tym miejscu odnajduję swoją Arkadię. Granicę, której nikt dotąd nie zmierzył.

Edytowane przez Metody
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

51 minut temu, Metody napisał:

Dla wielu będzie to pytanie: Czy istnieje życie pozagrobowe? - Źle! Natomiast pytanie: Czy jest życie przed śmiercią? - wydaje się nikogo nie interesować

 - Anthony De Mello 

Przytoczony autor pisał też by niczego się nie wyrzekać, o potrzebie równowagi, a z powyższego  zdania nie wynika, iż jedno wyklucza drugie.

PAMIĘTAJ O DUSZY - Anthony de Mello

Cóż bowiem za korzyść odniesie człowiek, choćby cały świat zyskał, a na swej duszy szkodę poniósł? (Mt 16, 26)

Przypomnij sobie uczucie, jakiego doświadczasz, gdy ktoś cię chwali, kiedy jesteś uznany, zaakceptowany, oklaskiwany. A teraz zestaw je dla kontrastu z uczuciem, jakiego doznajesz na widok zachodu lub wschodu słońca, lub w ogóle przyrody, albo kiedy czytasz książkę czy oglądasz film, który ci się naprawdę podoba. Staraj się odświeżyć w sobie to ostatnie uczucie i porównaj je z pierwszym, które przeżywałeś, gdy cię chwalono. Zrozum, że ten pierwszy rodzaj uczucia pochodzi z szukania swojej własnej chwały i stawiania siebie na pierwszym miejscu. Jest to uczucie z tego świata. Drugie uczucie natomiast pochodzi ze spełnienia aspiracji i nadziei, jest to uczucie duszy.

A oto inny kontrast. Przypomnij sobie uczucie, którego doznajesz, gdy odnosisz sukces, gdy udaje ci się czegoś dokonać, kiedy jesteś na górze, gdy wygrasz grę lub zakład, albo wychodzisz zwycięsko z dyskusji. I porównaj je z twoim uczuciem, gdy cieszy cię praca, którą wykonujesz, gdy jesteś nią pochłonięty, albo gdy sprawia ci przyjemność to, co w tej chwili robisz. I znów zauważ jakościową różnicę między uczuciem światowym a uczuciem duszy.

I jeszcze jeden kontrast. Przypomnij sobie, jak się czułeś, gdy miałeś władzę, gdy byłeś szefem, a ludzie patrzyli na ciebie z dołu i słuchali twoich rozkazów, albo kiedy byłeś osobą popularną. Zestaw teraz to światowe uczucie z uczuciem zażyłości i koleżeństwa wtedy, gdy prawdziwie radowałeś się z towarzystwa przyjaciela lub grupy kolegów, z którymi wesoło spędziłeś czas wśród śmiechów.

Gdy już to zrobiłeś, spróbuj zrozumieć prawdziwą naturę uczuć światowych, mianowicie uczuć związanych z szukaniem własnej chwały, uczuć związanych z wybijaniem się na czoło. Te uczucia nie są naturalne. Wymyśliło je twoje społeczeństwo i twoja kultura po to, by uczynić cię bardziej produktywnym i by można było sprawować nad tobą kontrolę. Te uczucia nie ożywiają cię i nie przynoszą szczęścia, które przeżywasz, kontemplując naturę lub radując się towarzystwem przyjaciół albo ciesząc się swoją pracą. Ich celem jest wzbudzić dreszcz emocji, podniecenie... i pustkę.

Postaraj się poobserwować samego siebie w ciągu dnia albo podczas jednego tygodnia i pomyśl, ile czynności, które wykonałeś, ile działań, w które byłeś zaangażowany, pozostało nie splamionych pragnieniem tych dreszczy, tego podniecenia, które rodzą jedynie pustkę, chęć zwrócenia na siebie uwagi, uznania, sławy, popularności, sukcesu czy władzy.

Przyjrzyj się otaczającym cię ludziom. Czy jest wśród nich choć jedna jedyna osoba, która nie byłaby uzależniona od tych światowych uczuć? Jedna jedyna osoba, która nie byłaby przez nie kontrolowana, nie pragnęła ich, nie spędzała każdej minuty swego życia na świadomym czy nieświadomym ich poszukiwaniu? Gdy to zobaczysz, zrozumiesz, jak ludzie starają się zyskać świat, a zyskując go, tracą dusze. Przeżywają puste życie, pozbawione ducha.

Proponuję ci rozważyć następującą przypowieść, która jest obrazem życia. Autobus pełen turystów przemierza przepiękną okolicę; wokoło pełno jest jezior, gór, rzek i łąk. Ale zasłony w oknach są opuszczone i turyści nie mają najmniejszego pojęcia o tym, jaki widok rozpościera się na zewnątrz autobusu. Spędzają podróż na sprzeczkach, kto powinien zająć najbardziej honorowe miejsce w autobusie, kogo powinno się oklaskiwać, kto jest najbardziej godny zainteresowania. I tak to trwa aż do końca podróży.

 

52 minuty temu, Metody napisał:

Wszystkie jakie gadanie o duszy, o Bogu to wymysł ludzki, żeby zmniejszyć lęk przed nieuniknionym.

@Metody jeśli cytowany autor jest Twoim autorytetem, to jesteście w  sprzeczności.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbyt dosłownie rozumiesz pojęcie duszy. Dusza, moja tożsamość, my true authenthic self. Ktoś inny myśli o duszy jako o odrębnej części, która zostaje po śmierci ciała, jest nieśmiertelna. Z nikim się nie rozmijam i autor też zapewnie nie na myśli jakiegoś przemieszczającego się po śmierci tworu, który wchodzi w inne ciała itd.

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Był Jezuitą, ale bardzo chętnie obnażał religijne dogmaty i całe nasze programowanie społeczne. Chętnie czerpał także z buddyzmu i ZEN. Dlatego kardynał Ratzinger z całą świtą dali na jego ,,Przebudzenie'' notyfikacje - oceniając je jako niebezpieczne dla czytelnika katolickiego (m.in że nie traktuje Jezusa jako zbawiciela, a nauczyciela) . Wiadomo dlaczego.... 

 Nie zamierzam dalej  wdawać się w jakieś dysputy odnośnie definicji duszy. De Mello pisał o naszym życiu, o przebudzeniu, wyrwaniu się z łańcuchów naszych koncepcji i przekonań na temat miłości, wiary, egoizmu, szczęscią, cierpienia, tożsamości, EGO, pomocy, przyjaźni i wielu innych. Nigdy nie pisal o tym, żę po smierci pójdziemy do nieba, do piekła, nigdzie nie pisał, że Jezus za nas oddał życie , żeby nas zbawić, a my jesteś malutcy i mamy żyć w poczuciu winy. Interesowało go TO życie, które mamy teraz, tu na Ziemi. 

 

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam pewną teorię, która mówi o tym, że:

 

Śmierć jest snem od życia w materii. Zmieniamy wtedy stan skupienia na lotny. Później jak deszcz spadamy znów na Ziemię. Wierzę w reinkarnację. 

 

@deomi bardzo niepokojące jest dla mnie to, co piszesz na forum. O ile nie jesteś trollem powinnaś udać się do lekarza, zrobić badania lekarskie i wykluczyć problemy hormonalne. Jeśli nic nie wykryje - psychiatra. Od samego czytania Twoich postów odechciewa się żyć. Nie przeraża Cię śmierć, Ty ją chyba kultywujesz. Antynatalizm jest zaprzeczeniem życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

9 godzin temu, Anna napisał:

Pytanie powinno brzmieć czy masz dusze, a jeśli ja masz to kim jesteś, bo jeśli każdy z nas jest dusza, nie zaś materialnym podstawowym bytem, w który dusza jest wtłoczona to dusza jest fundamentem naszego jestwa, czyli mówiąc o sobie „ja” wskazujemy na dusze. W tym zakresie dusza religijna to niedościgły wzór dla współczesnych i przyszłych konstruktorów, bo to byt samoporuszajacy się, mający zdolność jak twierdzi metafizyka do samo determinacji. Jeśli to centrum samo decyzyjne ulega amputacji w takim ujęciu w jakim pojmowali je myśliciele od najdawniejszych czasów i przestaje się wierzyć w istnienie Boga i duszy a uwzględnia się tylko materie człowiek w zasadzie może robić to co chce i z nim również można zrobić to samo, bo w miejsce duszy pozostaje, psychika, osobowość, ego itp. Z tymi desygnatami przypomina się złożoną maszynę, którą można dowolnie formować.

Skoro prawdziwie wolnej duszy nie ma to pozostają wewnętrzne odczucia i emocje.

No właśnie nie było i nie ma konsensusu co do duszy i Boga wśród myślicieli. Co do Boga - setki tysięcy lat wyznawano religie politeistyczne, bogów było wielu i zazwyczaj taki panteon bogów tworzył rodzinę. Bóg jako jeden byt to pomysł stosunkowo nowy, raptem kilkutysięczny. I patrząc na religię chrześcijańską, niezbyt naturalny i oczywisty dla ludzi. Szybko stracił monoteistyczny charakter na rzecz kultu boga ojca, syna i najświętszej panienki, oraz całej gromady świętych i aniołów. Co do niematerialnej duszy - również nie ma konsensusu. Spójrz na tradycje związane z pogrzebem. W pewnych kulturach wielką wagę przywiązywało się do zachowania ciała w jak najlepszej formie poprzez balsamowanie i mumifikację. Kremacja, powszechna w Europie przedchrześcijańskiej, również była zabraniana. Ponieważ liczono na zmartwychstanie fizyczne.

Nie można robić to co się chce. Istnieje etyka i moralność, dobro i zło - pewne uniwersalne (choć dobrowolne) zasady rządzące życiem. Nie potrzeba dla istnienia moralności boskiej istoty - wystarczy społeczeństwo. Nie czyń bliźniemu co tobie nie miłe - prosta zasada. Nawet wśród zwierząt obowiązują pewne zasady. Słyszałem o eksperymencie z nietoperzami-wampirami. Matka nietoperz pobiera krew ze zwierząt jednak nie wypija jej, lecz leci do gniazda aby nakarmić młode - karmi wszystkie jak leci, swoje i sąsiadek. Eksperyment polegał na nadmuchaniu powietrzem zbiorniczków na krew i wpuszczeniu takiej napompowanej nietoperzycy do gniazda. Inne nietoperze zauważyły że jest pełna krwi, ale nie karmi ich młodych, więc następnym razem przy karmieniu omijały jej młode.

Można dowolnie formować, i czyni się to codziennie. W szpitalach psychiatrycznych podaje się leki zmieniające świadomość. Nie praktykuje się już lobotomii - nikt nie kwestionuje że ten drastyczny zabieg zmieniał świadomość czlowieka. Ludzie pod wpływem traumy wymazują z pamięci całe lata i ich mózg konfabuluje wspomnienia zastępcze. Ofiary wylewu krwi do mózgu tracą niektóre zdolności, zmienia się ich świadomość, osobowość, wspomnienia. Podobnie ofiary wypadków w przypadku uszkodzeń mózgu. Gdyby nieśmiertelna, niematerialna dusza była właśnie naszą świadomością z możliwością zachowania wspomnień - te wszystkie zmiany nie mogłyby zachodzić. Nie można by było zmienić świadomości czy pamięci za pomocą materialnych uszkodzeń.

 

9 godzin temu, Anna napisał:

Spsychologizowana dusza wykrzywia klasyczne pojecie prawdy bo jak uzgodnić sąd nad rzeczywistością z rzeczywistością, której nie ma bo każdemu jawi się na miarę jego psychiki? Co z introspekcja duszy oraz zgodności jej stanów z jej reakcjami? Jeśli nie ma duszy to co określa hierarchie wartości hormony i elektrony w mózgu?

Zawiła myśl i pytanie.. Odpowiedź na pierwsze to metoda naukowa. Na drugie - etyka to też nauka.

 

10 godzin temu, Anna napisał:

W wszystkich filmach gdzie ożywia się ciało martwe czy jakąś materię dzieje się to przez jakąś energie (tchnienie)np. piorun jak to ma miejsce w Frankensteinie, czyli jakby twórcy przeczuwają intuicyjnie, że materia nie wystarcza żeby żyć, zatem jak owe coś zwane duszą poza ciałem zmusić  do działania poza czasem danym tu i teraz? W USA istnieją silosy z pomrożonymi milionerami, czy jeśli faktycznie za 100 lat będzie ich można ożywić to co wstaną i powiedzą „dzień dobry”?

Nieprawda. Zazwyczaj ożywienia dokonywano za pomocą magii nekromancji, zaklęć animacji, rytuałów voodoo. Rzucanie zaklęcia było męczące, wymagało energii albo i nie, np w Evil Dead wystarczyło wyczytanie zaklęcia z księgi Necronomicon. Akurat Frankenstein to świetny przykład jak zmienił się paradygmat - już nie magia a nauka! Zamiast czarownika albo szamana - doktor/naukowiec który zaprzęga siły natury aby dokonać czegoś abnormalnego. Książka ta została napisana w czasach gdy zaczęto sobie zdawać sprawę z tego że prąd elektryczny wzbudza pracę serca. Obecnie defibrylator podróżuje chyba w każdym ambulansie? No i współcześnie filmy o zombie winą za ożywienie umarłych zazwyczaj obwiniają wirusa.

Raczej nic nie będzie z tych milionerów. Ciało składa się w większości z wody która powiększa swoją objętość przy zmianie swojego stanu skupienia w lód. Wszystkie komórki zostały zniszczone - może uda się ich sklonować w przyszłości ale czy uda się transfer świadomości z zamrożonego mózgu?

 

10 godzin temu, Anna napisał:

Ostateczny dowód na istnienie Boga i życie po śmierci będzie zaprezentowany indywidualnie, „każdemu będzie dane według jego wiary”, jedno jest pewne wszyscy umrzemy. Ja wierzę ale nie wiem.  Przeczuwam natomiast, że człowiek to coś więcej niż materia, wierze też w nieśmiertelność duszy, oraz w jej świadomość przeszłości. Wierzę w sens istnienia nadany przez Boga, i jest to sens zarówno indywidualny jak i zbiorczy,  ale na samo ziemskie bytowanie od razu odczuwam „brak”. Jeśli ono samo miałoby być sednem istnienia to ludzie nie czuliby konieczności zadawania sobie pytań egzystencjalnych, funkcjonowalibyśmy jak zwierzęta.

A może jest odwrotnie? I to wiara zabija ciekawość, rozmyślania i badanie egzystencji?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Eeee. Pozbądźmy się ludzi z Ziemi, a natura wróci do swej pierwotnej postaci, obfitości i nie trzeba jej będzie moralności, dobra, zła. Boga, dekalogu i innych ,,świętych'' i uniwersalnych zasad, który oczywiście stworzył człowiek. Jesteśmy mniej jak ziarenkiem piasku na calej plaży wśród nieskończoności wszechświata.  

Człowiek jest problemem sam w sobie. Poza nim i jego umysłem nie ma żadnego problemu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pingwing myślę, że z zależności od stężenia wiary zależy czy światopogląd pójdzie w stronę dogmatów (tak bo tak) czy też zachowa naturalną, dziecięcą ciekawość. Kolejną kwestią jest to, że często widzę, że ludzie bardzo rzadko przyznają się, że czegoś nie wiedzą. Boją się zadawać pytania, które pozostają bez odpowiedzi. 

 

@Metody wierzę w to, że kiedyś Ziemia odzyska swój blask i nie będzie tak eksplorowana przez ludzi. 

 

 

10 godzin temu, Anna napisał:

W wszystkich filmach gdzie ożywia się ciało martwe czy jakąś materię dzieje się to przez jakąś energie (tchnienie)np. piorun jak to ma miejsce w Frankensteinie, czyli jakby twórcy przeczuwają intuicyjnie, że materia nie wystarcza żeby żyć, zatem jak owe coś zwane duszą poza ciałem zmusić  do działania poza czasem danym tu i teraz?

 

"Wtedy to Pan Bóg ulepił człowieka z prochu ziemi i tchnął w jego nozdrza tchnienie życia, wskutek czego stał się człowiek istotą żywą"

 

"Prometeusz ulepił ludzkie ciało z gliny i łez, a duszę stworzył ze skradzionych ze słonecznego rydwanu iskier."

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Selqet napisał:

@Metody wierzę w to, że kiedyś Ziemia odzyska swój blask i nie będzie tak eksplorowana przez ludzi. 

A ja myślę, że jak sami się nie wykończymy to wykończy nas sama natura, tak jak wykończyła dinozaury (meteoryt, choroba, epoka lodowcowa, cokolwiek). Taki reset co jakiś czas. I zabawa od początku

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim skromnym zdaniem całe te dywagacje co jest po śmierci nie maja stety/niestety za dużo sensu. Czemu?

 

Albowiem człowiek zawsze szuka w sobie jakiejś wyjątkowości (w społeczeństwie chodzi o to by być lepszym od Janusza, a na świecie, że jednak człowiek w porównaniu do psa idzie do nieba lub w coś reinkarnuje), tymczasem niczym nie różnimy się od zwierząt (no dzięki temu, że mamy zdolność do wytwarzania narzędzi wyprzedziliśmy wyścig) i jedynie świadomość, że to co osiągnęliśmy,jak postępowaliśmy itp. nie ma znaczenia, bo po prostu i tak zginiemy (co jest naprawdę okrutne, jeśli się o tym szczerze pomyśli) powoduje to, że wymyślamy religie i inne ideologie typu co jest w zaświatach.

 

Jakby spojrzeć na dzieje największych religii to bardziej niż na to, że tłumaczą to czego człowiek nie rozumie rzuca się w oczy to, że wszelkie religie istnieją tylko i wyłącznie po to żeby dać człowiekowi jakąś nadzieje, że jednak jego świadomość tak po prostu nie wyparuje a ciała nie opie*dolą robaczki. Dlatego właśnie każda religia jest stworzona pod niewolników i biednych ludzi aby wmówić im, że jeśli będą sypać hajsem (w kazdej religii jest obowiązkowa jałmużna odziwo :P ,tylko w różnych postaciach) to zamienią się miejscami ze swymi panami i teraz to oni będą traktować ich jak śmieci (i wierzą bo co mają robić jak w realnym życiu szansa na zmianę tego wynosi mniej niż 1 proc.),z kolei ci panowie bawią się, zwiedzają świat i raczej przewidują, że to jedyne życie jakie mają i trzeba je wykorzystać na 100 proc swoich mozliwosci tak jak się samemu chce (oczywiscie jak już są starzy i blisko śmierci to nagle tez zaczynają wierzyć - tzw. nawrócenia grzeszników :P ).

 

Ps. Uważam, że jedyna nadzieja dla ludzi jest takaw, że jeśli założyć (co jest prawdą), że jeśli świat to tak naprawdę informacja i my sami też (DNA i te sprawy) to na pewno kiedyś będzie możliwe swoiste wskrzeszenie osóbpotej informacji z ostatnimi zapisami pamięci z chwili śmierci, ale jednak będzie zarezerwowane dla jakiś wielkich ludzi w historii ludzkości albo dla ludzi których rodziny będą trzymać władzę (jako, że nie jestem antysemitą to nie wypowiem sie które tosą rodziny :P ), także więc tak naprawdę każdy potrzebuje (ja też jak widać mam swoją teorie) wytłumaczenia tego, że to nie koniec i każdy wybiera wygodną dla siebie wersję, bo gdyby tego nie było to mozna by sobie strzelić w łeb już przy samych narodzinach i większej różnicy byw nie było (no może dopiero po zrobieniu sobie potomków, bo tak naprawdę to jedyny nasz główny cel a wszystko inne co sobie wymyślamy to bardziej takie cele poboczne).

 

 

Edytowane przez Mosze Black
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj
2 godziny temu, Pingwing napisał:

Gdyby nieśmiertelna, niematerialna dusza była właśnie naszą świadomością z możliwością zachowania wspomnień - te wszystkie zmiany nie mogłyby zachodzić. Nie można by było zmienić świadomości czy pamięci za pomocą materialnych uszkodzeń.

Co, jeśli mózg to tylko przekaźnik informacji między duszą, a światem materialnym, więc świadomość pozostaje wraz ze wspomnieniami w duszy, lecz ze względu na uszkodzony rejestrator, nie można poprawnie odczytać informacji składowanych w duszy/ podświadomości, która według mnie pełni rolę banku pamięci, emocji, uczuć i być może świadomości?

 

Cytuj
2 godziny temu, Pingwing napisał:

A może jest odwrotnie? I to wiara zabija ciekawość, rozmyślania i badanie egzystencji?

Fanatyczna, ślepa z pewnością, wystarczy sięgnąć do historii, choćby spalenie Giordano Bruno na stosie przez pobożnych, bogobojnych chrześcijan obrazuje ten rodzaj wiary.;)

Jednak wiara w ideę, która dopiero kiełkuje lub jest niekompletna,nie odpowiada na zadawane przez nas pytania w sposób satysfakcjonujący, stwarza możliwości do poszukiwań i rozwoju, zarówno osobistego, jak i danej idei.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Alias napisał:

Co, jeśli mózg to tylko przekaźnik informacji między duszą, a światem materialnym, więc świadomość pozostaje wraz ze wspomnieniami w duszy, lecz ze względu na uszkodzony rejestrator, nie można poprawnie odczytać informacji składowanych w duszy/ podświadomości, która według mnie pełni rolę banku pamięci, emocji, uczuć i być może świadomości?

Jasne, załóżmy że może tak być. To pytanie do ciebie - czy jeśli rejestrator (mózg) jest uszkodzony powiedzmy przez wylew, to nie powinien może dostać nowej duszy? Stara dusza ze starymi wspomnieniami, osobowością i świadomością idzie sobie do nieba czy gdziekolwiek, a pacjent dostaje z magazynu nową, czystą duszę odpowiednią dla jego obecnego stanu?

Albo może nie powinien dostawać nowej duszy? Czy można skazywać duszę na katusze życia w ciele które już nie zachowuje się tak jak wcześniej, czyli odpowiednio do zapisów w duszy? Więc czy ciało z uszkodzonym mózgiem nie powinno być bezduszne?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety człowiek to tylko kolejny gatunek na tej planecie wypluty przez ewolucję. Rozwinięcie świadomości i abstrakcyjnego myślenia sprawiło, że zadajemy takie pytania. Po śmierci nie ma nic, a atomy z których zbudowane są nasze organizmy odbywają dalszą podróż. Jesteśmy wszechświatem, czymś nieprawdopodobnym i cieszmy się, że mamy tutaj swoje pięć minut.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Black

Haha, może się okazać, że ci wszyscy kapłani i autorytety duchowe zachęcają Januszy i Karyny do nawrócenia, kontemplacji nad duszą. Przy czym sami żyją jak Janusze gdyż wiedzą, że to lipa, która po prostu przynosi dobry hajs :D

 

@Alias

Tak naprawdę rozmawiamy o czymś co nigdy nie zostało udowodnione nawet częściowo. Co najlepsze wszystkie teorie (książki, artykuły, religie itp.) przedstawiają to w taki sposób jakby to był fakt niezaprzeczalnie istniejący. Oni już sami stwierdzili, że to istnieje "bo kur.. tak". To jest moc wiary :D 

 

Obecnie istnieje sprzęt, który odczytuje obrazy wspomnień z mózgu. Wszystko za pomocą impulsów elektro-magnetycznych.

Jeśli rejestrator jest uszkodzony to stwórca/y zrąbał robotę dając nam wadliwy sprzęt. Co implikuje, że nie jest on dobrym inżynierem. Wniosek - Typowy kosmiczny Janusz się tym zajmował. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Metody de Mello wyraźnie różnicował psychologię od duchowości: "Nic nie jest bardziej praktyczne od duchowości. Co może zrobić biedny psycholog? Może co najwyżej rozładować napięcie"

12 godzin temu, Pingwing napisał:

Nie potrzeba dla istnienia moralności boskiej istoty - wystarczy społeczeństwo.

12 godzin temu, Pingwing napisał:

Nie można robić to co się chce. Istnieje etyka i moralność, dobro i zło

Bez konceptu nieśmiertelnej duszy danej przez Boga czym jest dobro lub zło? Kto powie, że Hitler nie miałby racji gdyby nie wygrał? Silniejszy narzuca warunki gry i nadaje własne znaczenia. Eugenika w imię wyższości rasy jako dążenie do ludzkiego dobra-czemu nie? Aborcja, eutanazja, mordowanie genetycznie słabszych w ramach wykształcenia się silniejszego gatunku, można to nazwać dobrem, jeśli powłoka nie ma nieśmiertelnej duszy i jest tylko materią i jeśli nie ma Boga-dawcy życia który to rozliczy. Etyki są różne, kto ustali która jest lepsza, wygodna masa? Np. znany australijski  etyk  Singer postuluje zabijanie niemowląt do 1,5 roku jak się znudzą rodzicom,  oczywiście w humanitarny sposób bezboleśnie bo po pierwsze one nic nie czują, pozostają nieświadome a rodzice sobie tylko sprawdzili, że jeszcze nie są gotowi. Owszem dziecko można by było oddać do adopcji ale u rodziców zrodziło by to konflikt, który jest cierpieniem, a dlaczego człowiek ma cierpieć oddając obcym materię zrodzoną z własnej materii, he?  Ludzie są egoistyczni, dlaczego więc skoro będzie rosło przyzwolenie nie mieli by przyjąć wygodnej dla nich etyki skoro jest logicznie uzasadniona i wynika z ateistyczno-darwinowskich przesłanek wykluczających coś poza materią powstałą z cząstek kosmosu cennych jak piach? I czemu życie słabszego miałby się liczyć, w imię jakiejś etyki, czy zasad społecznych? Chyba żartujesz?

 

Dalej dlaczego zbiór znaczeń nadawanych przez innych ludzi a nie wynikający z jakiegoś prawa wyższego miałby obchodzić kogokolwiek kto jest w pozycji uprzywilejowanej, skoro wtedy on może takowe nadawać, a człowieka można dowolnie projektować używając wszelkich technik?

 

No i czym jest wtedy prawda? I czy jest wtedy jakąś prawda? W wierze prawda i miłość to Bóg, a w etyce czym jest prawda i kto ją ustala bez żadnego odniesienia? No chyba, że do filantropijno-altruistycznego humanitaryzmu. Schlorer  pisał, że nawet nienawiść można ubrać w jakieś pozory miłości, miłości do czegoś co ma przeciwstawne cechy do przedmiotu nienawiści i tak właśnie nowożytnie ma się to do dzisiejszych aktów filantropijno-altruistycznych. Postępowy oświeceniowy humanitaryzm to nic więcej zatem jak współczucie na pokaz przypominające „stare baby nawzajem zarażające się szlochem” . Spójrz na zachód.

 

Nauka, ok. niech idzie do przodu, ale czy tak naprawdę masz jakąś naukową pewność? Wczorajsze teorie zostały podważone dzisiaj, dzisiejsze zostaną podważone jutro. Nauka też nie jest żadnym stałym pewnikiem a jedynie wiedza na dzisiaj która może ulec zmianie, wiec jest pewną formą wiary. Jeden naukowiec głosi jedno, drugi co innego. Któremu wierzysz?

 

Potrzeba Boga jest faktyczną potrzebą, bowiem każda kultura kreowała i posiadała wyższy  odnośnik, który pozwalał oswoić wizję śmierci. Skoro istoty rozumne-ludzie maja potrzebę Boga, który ukaja i daje sens  to znaczy, że została im ona wmontowana jako realna potrzeba, a jeśli tak to przez Kogo? A może Bóg chciał żeby go szukać, skoro istoty bazujące tylko na instynkcie tj. zwierzęta nie maja takiej potrzeby a istoty rozumne tak tzn. że rozum nadany człowiekowi  jest jedną ze ścieżek prowadzących do Boga, który jest Prawdą, inna droga to ścieżka wiary, ale nie ślepej. W chrześcijańskiej teologii moralnej podoba mi się to, iż spokój ślepców i absolutną pewność siebie uznaje się za grzech, zaniechanie przeciw Bogu.

 

A co z doświadczeniem mistyków i czemu nie poszukiwać uporczywie Boga? Filozof św. Tomasz z Akwinu podaje przynajmniej kilka dowodów na istnienie Boga, w tym np. że musi istnieć jakiś pierwszy motor, jeżeli świat jest w ruchu, musi istnieć Pierwszy Poruszyciel, lub na podstawie uporządkowanego i celowego sposobu istnienia bytów nierozumnych wnioskuje się o obecności kierującego wszystkim Boskiego Intelektu.

 

Czy np. Dawkins, dla wielu autorytet uważany za współczesnego guru ateo-darwino-racjonalizmu nie  dopuszcza irracjonalne, kiedy jak dochodzi się do pytań o  wielki wybuch jako praprzyczynę wszech rzeczy stwierdza, że być może istnieją kosmici lub inne byty od nas inteligentniejsze, które to spowodowały, jednak Boga wyklucza kategorycznie co jest pewną formą sprzeczności uczuleniowej- jakby Bóg był jego problemem esencjalnym. Czyżby jednak Dawkins negował Boga metodą  tuptającego chłopca tkwiącego w bezsilnej złości bo Bóg mu się nie objawił i nie dał się pokroić na stole naukowca? Nawet Nietzsche jak udowadniają co niektórzy w swej formie buntu i sprzeciwu co do miałkości ludu religijnego jest tak naprawdę człowiekiem głęboko wierzącym, krzyczącym w rozpaczy za Bogiem Nieodgadnionym w czym faktycznie upatruje się jego wielkość.

 

13 godzin temu, Pingwing napisał:

A może jest odwrotnie? I to wiara zabija ciekawość, rozmyślania i badanie egzystencji?

Nikt nie jest posiadaczem absolutnej prawdy, ale suma prawdy może być większa lub mniejsza,  idee mają swoje społeczne konsekwencje - i jest różnica kiedy postrzega się człowiek jako stworzenie Boże a kiedy jako gadający wodór. Do poznania można dążyć na drodze wiary a jak kto ma taki umysł to na drodze wiedzy. Mamy tylko te dwie ścieżki, a ponoć kto szuka ten znajdzie, ale nie na drodze negacji ale szczerości serca bo tutaj mamy tylko jeden pewnik- śmierci i to jest jedyna wiedza- cała reszta to wiara, dlatego najgorzej utkwić w stanie „ja wiem”.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Anno,

Przecież istnienie Boga wcale nie pomaga w ustaleniu co jest dobrem a co złem. Jestem pewnien że potrafisz sama wskazać na rzeczy złe i okrutne które uczyniono w imię Boga, na jego wezwanie przez jego wyznawców. Wiara w Boga jest związana z relatywizmem moralnym, wręcz usprawiedliwia zło. Jeśli potrafisz wskazać zło w czynach inspirowanych wierzeniami - oznacza to że moralność jest niezależna od wierzeń, niezależna od Boga.

Wiara w Boga i duszę dodaje przekonanie że czyniąc coś złego, zostaniemy ukarani po śmierci. Mimo to wciąż posiadamy wolną wolę i możliwość czynienia zła - więc wszystkie twoje wątpliwości pozostają aktualne..

7 godzin temu, Anna napisał:

Silniejszy narzuca warunki gry i nadaje własne znaczenia.

Silniejszy wykorzysta wiarę dla czynienia zła, i jeszcze będzie się podpierał autorytetem Boga. Czy to kupi sobie kapłanów, czy sam kapłanem zostanie.

 

Dlatego etyka powinna być obiektywna, logiczna i rzeczywista, nie związana z Bogiem - który jest subiektywnie odbierany

i inny dla każdego wyznawcy. Istnieją różne teorie etyki, owszem, ale tylko taka etyka która jest uniwersalna i sprawdza się w każdej kulturze i szerokości geograficznej bedzie prawdziwą etyką. Sprowadzając do jednego wspólnego mianownika - będzie to zasada nieagresji, nie czyń drugiemu co tobie nie miłe. To jest naturalne prawo, którego się uczymy od dziecka - nasza zła akcja powoduje reakcję - karę. Przy takim podejściu eugenika od razu trafia do koszyka z napisem zło. Nawiasem mówiąc, eugenika to zaprzeczenie darwinizmu jako sztucznie kierowana inżynieria społeczna. Nie zabijamy, ponieważ nie chcielibyśmy być zabici. Nie kradniemy, bo nie chcemy być okradzeni itd.

Stefan Molyneux, taki filozof z youtube, ukuł sobie teorię uniwersalnego preferowanego zachowania, jako teorię etyki. Jest całkiem ok, i ma logiczną spójność.

 

8 godzin temu, Anna napisał:

No i czym jest wtedy prawda? I czy jest wtedy jakąś prawda? W wierze prawda i miłość to Bóg, a w etyce czym jest prawda i kto ją ustala bez żadnego odniesienia?

Oczywiście że prawda istnieje, prawdę ustala się metodą naukową. Obiektywna rzeczywistość jest odniesieniem. Od XVII wieku prawdę ustala się za pomocą obserwacji, mierzenia, eksperymentu, formułowania, testowania i modyfikacji hipotezy. Prawda w skrócie musi być możliwa do zmierzenia i doświadczenia. Bez tego nie jest prawdą, tylko zbiorem przekonań, życzeń czy strachów.

 

8 godzin temu, Anna napisał:

A co z doświadczeniem mistyków i czemu nie poszukiwać uporczywie Boga? Filozof św. Tomasz z Akwinu podaje przynajmniej kilka dowodów na istnienie Boga, w tym np. że musi istnieć jakiś pierwszy motor, jeżeli świat jest w ruchu, musi istnieć Pierwszy Poruszyciel, lub na podstawie uporządkowanego i celowego sposobu istnienia bytów nierozumnych wnioskuje się o obecności kierującego wszystkim Boskiego Intelektu.

Doświadczenia mistyków nie były naukowe przez to nie spełniają kryteriów dowodu. Jedyny sposób na powtórzenie tych mistycznych doświadczeń to intoksykacja. Czyli halucynacje. A św. Tomasz stworzył dowody logiczne tylko pozornie. Bo cóż z tego że musi istnieć przyczyna - Bóg nie musi być przyczyną, mógła to być jakaś mała cząsteczka, bezrozumna i bezwolna. I pytanie, skoro musi być przyczyna, to skąd wzął się Bóg? Kto stworzył Boga? Bóg to taka leniwa odpowiedź. 

 

8 godzin temu, Anna napisał:

Nikt nie jest posiadaczem absolutnej prawdy, ale suma prawdy może być większa lub mniejsza,  idee mają swoje społeczne konsekwencje - i jest różnica kiedy postrzega się człowiek jako stworzenie Boże a kiedy jako gadający wodór. Do poznania można dążyć na drodze wiary a jak kto ma taki umysł to na drodze wiedzy. Mamy tylko te dwie ścieżki, a ponoć kto szuka ten znajdzie, ale nie na drodze negacji ale szczerości serca bo tutaj mamy tylko jeden pewnik- śmierci i to jest jedyna wiedza- cała reszta to wiara, dlatego najgorzej utkwić w stanie „ja wiem”.

Ależ ja nie wiem wszystkiego, różne pytania pozostają bez odpowiedzi. Po prostu nie wierzę, co nie znaczy że coś nie istnieje.  

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytuj
Dnia 5.10.2017 o 23:55, Pingwing napisał:

Jasne, załóżmy że może tak być. To pytanie do ciebie - czy jeśli rejestrator (mózg) jest uszkodzony powiedzmy przez wylew, to nie powinien może dostać nowej duszy? Stara dusza ze starymi wspomnieniami, osobowością i świadomością idzie sobie do nieba czy gdziekolwiek, a pacjent dostaje z magazynu nową, czystą duszę odpowiednią dla jego obecnego stanu?

Albo może nie powinien dostawać nowej duszy? Czy można skazywać duszę na katusze życia w ciele które już nie zachowuje się tak jak wcześniej, czyli odpowiednio do zapisów w duszy? Więc czy ciało z uszkodzonym mózgiem nie powinno być bezduszne?

Jeżeli rozpatrujemy życie jako kontrakt o ograniczonym czasie, to według mojej logiki dusza towarzyszy człowiekowi od początku życia aż do śmierci, bez względu na okoliczności. Transfer dusz w takim ujęciu nie jest możliwy, bo mamy jedną przypisaną na konkretne życie, która doświadcza różnych stanów, aby móc się rozwijać. Z naszej ograniczonej perspektywy wygląda to na tortury,  jednak czy z perspektywy duszy, która ma zadania do zrealizowania w życiu, które trwa zaledwie kilkadziesiąt lat, co w skali wszechświata jest niczym, taka sytuacja jest odbierana podobnie, sądzę, że nie. Mam też hipotezę ,według której dusza przed podpięciem pod ciało zna główne punkty kontrolne w danym życiu, a w jej gestii zostaje sposób, w jaki je osiągnie, jak zareaguje itd. , a wymazanie pamięci pozwala skupić się na realizacji tych założeń. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomiPo co zadajesz takie pytanie, chyba nie oczekujesz jasnej odpowiedzi? Stwarzasz tylko sobie cierpienie i problem nie do rozwiązania, umrzesz to się dowiesz albo i nie,  a teraz to sobie możesz tylko pogdybać nikt Ci na to pytanie nie odpowie.

 

 Poza tym czego naprawdę chcesz, czy jakbym powiedział Ci, że po śmierci będzie lepiej niż teraz Twoje życie uległoby diametralnej zmianie, a może zabiłabyś się? Z drugiej strony gdybym powiedział, że będzie gorzej zaczęłabyś łapać każdy dzień? - nie... żyłaś byś tak samo w nędzy i cierpieniu przeplatanymi przyjemnymi chwilami i ciągle zastanawiała czy on faktycznie mówił prawdę. 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.