Skocz do zawartości

Nie potrafię być zły


Rekomendowane odpowiedzi

Napiszę Ci z własnego doświadczenia, bo też jestem na etapie pierdolnięcia w stół. Każda zmiana twojego zachowania będzie analizowana przez babę, to nie jest tak że one tego nie widzą. Po sobie i swoim małżeństwie widzę, że to co piszą Bracia działa. Też miałem fochy, achy i inne tego typu gówna ze strony lochy, i wiesz co Ci powiem? Jak zajebałem w stół tak konkretnie, z przekonaniem i nie dałem się później zbajerować, to miałem taki sex że głowa puchnie, tylko tu jest drugi myk, nie uzależnić się od dupy. Wiem że to się tak fajnie mówi "bądź stanowczy i konkretny" skoro nikt Cię tego nie nauczył, ale uwierz Bracie że to działa i to jedyna droga. Nie wiem jak jest u was, może być tak że kobita już niema całkiem do Ciebie szacunku i nic nie ugrasz, ale warto spróbować. Koniec końców i tak będziesz na wygranej pozycji bo są tylko dwie opcje: próbujesz i żona się zaczyna układać, masz fajny sex, przejmujesz kontrolę. W drugiej opcji żona odchodzi(weź to pod uwagę i badź na to gotowy), też wygrywasz bo i tak nic z tej relacji byś nie wyciągnął

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.10.2017 o 08:33, Gr4nt napisał:

Cześć

Jestem tu nowy, trafiłem tu nie bez przyczyny. Trochę już poczytałem forum i czuję się bardzo źle. Chyba tak jak Neo zaraz po odłączeniu od Matrixa. Jak większość chyba uważałem że moja żona jest inna niż wszystkie, niezwykła wspaniała itd.

 

Po lekturze forum widzę jednak że moje życie i małżeństwo leci wg typowego schematu. Wiadomo zakochanie dużo sexu fascynacja, ślub, dziecko, ja pracuje i bardzo dużo pomagam w domu przy dziecku sprzątam gotuję itd. coraz więcej fochów, coraz mniej sexu, upokorzenia mniejsze lub większe a na każdy przejaw mojego buntu obrażenie się foch i tekst "jak ci się nie podoba to są chętni".

 

No dobra co było to było. Staram się to zmienić i tu jest problem a właściwie to ja jestem problemem. Nie chcę, nie potrafię sprawić jej przykrości.

 

Po zmianie mojego zachowania widzę że jest jej przykro, chodzi smutna a mnie się serce kraje. Najchętniej za wszystko bym ją na kolanach przeprosił. Nie potrafię być zły.

 

Chcę spokoju ale wiem że spokój prowadzi do tego że ona mnie nie szanuje. I co tu zrobić

Opcji do wyboru masz bardzo wiele. Twoje obawy wynikają z tego, że postrzegasz jako konieczną radykalną zmianę działania, ale nie widzisz w jaki  sposób, nie szkodzący innym, miałbys to zrobić. Ja zaleciłbym absolutne wycofanie się, a następnie (jesli ona będzie chciała przywrócić relację) ustalenie nowych zasad poprzez szczerą rozmowę, gdzie oboje wypowiadacie swoje potrzeby. W takim układzie nikomu nie dzieje się krzywda, ponieważ po prostu wychodzisz z bagna które się stworzyło i tworzysz nowe "jeziorko". Jesli ktos ma z tym jakis problem że chcesz wyjsc z bagna - no cóż... nie jest to osoba, która życzy Ci dobrze, lub Cię po prostu nie rozumie.

 

Jesli ona nie będzie szczera (jesli będzie to pewnie usłyszysz trochę przykrych słów, biorąc pod uwagę jak Cię traktuje), albo będzie szantażować, czy robić cokolwiek innego aby utrzymać stary układ, powracasz do kroku pierwszego. Pozbądź się też myslenia w kategoriach jak powinienes czy nie powinienes się zachowywać. Chodzi o Twoje szczęscie, a nie opinię naszego społeczeństwa na Twój temat.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Siema. Napiszę parę zdań po weekendzie.

 

W piątek wracam do domu a ona leży w łóżku i mówi że chora i źle się czuje, to ja mówię że ok leż sobie nie dawaj obiadu bo zjadłem na mieście i odpoczywaj a ja wyje jeszcze na miasto. Nagle jakby ozdrowiała, nie idź mówi.

Zostałem, rozmawialiśmy i czegoś takiego jeszcze nie przerabiałem. Ja po naukach z forum itd spokojny (choć w środku wulkan emocji) mówię co mi leży na wątrobie a ona na zmianę foch, obrażenie, miły uśmiech, płacz, przytulanie znów obrażenie, uśmiech itd.

 

Jest lepiej niewiele lepiej, widać że trochę jej zaczyna zależeć. Jednak kiedy widzi że jestem twardy tzn opanowany, nie adoruje jej cały czas i mówię komplemetów itd to robi focha. To jest dla mnie trudne bo odzywa się we mnie wtedy biały rycerz, nagle zaczyna mi zależeć choć staram się tego nie okazywać, myślę sobie że sprawiam jej przykrość swoim zachowaniem, później myślę sobie że ona wielokrotnie mnie upokarzała swoim zachowaniem i chyba się tym nie przejmowała. Nie jest lekko, są chwile że mam ochotę prosić ją o wybaczenie - tak wiem jakie to głupie i nielogiczne, ciągle mam we łbie że jak ja będę dla niej miły i dobry to dostane sex.

 

Muszę popracować nad utrwaleniem zmiany priorytetów tzn najpierw JA a później ONA.

 

Pozdro.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Gr4nt napisał:

nie idź mówi.

Zostałem

 

tu uważam trzeba było iść. Powiedziałeś, że idziesz to idziesz.

Ale takich bluepillow'ych wpadek będzie mnóstwo, normalne.

Przecież tresura trwała latami a  nawyki i reakcje się muszą zakorzenić.

Seksu nie dostają "mili" panowie.

Następnym razem powiedz że idziesz i idź, spaceruj, słuchaj audycji Marka na spacerze albo innych red pill / mgtwow.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 5.10.2017 o 07:33, Gr4nt napisał:

No dobra co było to było. Staram się to zmienić i tu jest problem a właściwie to ja jestem problemem. Nie chcę, nie potrafię sprawić jej przykrości.

 

Po zmianie mojego zachowania widzę że jest jej przykro, chodzi smutna a mnie się serce kraje. Najchętniej za wszystko bym ją na kolanach przeprosił. Nie potrafię być zły.

Witamy na początku historii o nazwie "cyrk na kółkach" :D 

Kolego krótka rada ode mnie: nikt Ci nie każe być zły. To, że zaczynasz być "jak facet" podkreślam ZACZYNASZ BYĆ (po paru latach dopiero zobaczysz w jak czarnej "otchłani byłeś") nie znaczy, że jesteś zły. 

To po prostu mindfuck dla Twojej królewny - Mój bankomat, giermek, sługa i dupowłaz yyyy w sensie Jurek coś ostatnio zaczyna się pier*olić. Co z nim nie tak? Jest mi tak smutno :(

Pamiętam mój początek, gdy "następowało moje przebudzenie". Też nie mogłem ścierpieć gdy trzeba było "założyć spodnie."

Dzisiaj raczej nie dałbym rady w związku. Zajechałbym jak dyktator wszystkie po kolei :D

 

 

2 godziny temu, KurtStudent napisał:

Seksu nie dostają "mili" panowie.

Następnym razem powiedz że idziesz i idź, spaceruj, słuchaj audycji Marka na spacerze albo innych red pill / mgtwow.

Albo mów, że idziesz, idź i wróć napier*olony jak samolot :D  piękna opcja jak dla mnie :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej @Gr4nt,

Pewnie większość z nas przechodziła to, co Ty teraz. Nie przejmuj się porażkami - zawsze będą. Nikt nie jest idealny.

 

Po pierwsze - na ile Twoja żona zeszmaciła już Wasz związek? Romans już był? Jeśli zdradziła to zamykaj temat i nie zawracaj sobie głowy tą kobietą. Jeśli nie, to możesz próbować zmian (wiedząc, że nie będą trwałe i stale będziesz musiał trzymać ramę i "wojować").

 

Też pamiętam, że jeszcze niedawno byłem w podobnym stanie co Ty... Nie jest łatwo wyjść na prostą. Wiesz co zrobiłem? W odstępach miesięcznych 3 razy przeczytałem "Stosunkowo dobry", w międzyczasie mało gadając z żoną a skupiając się na swojej pracy, swoich zainteresowaniach i dzieciach. Pomaga również sporo ćwiczeń fizycznych - rozjaśnia w głowie i powoduje, że jesteś weselszy. Sporty walki pomagają podnieść samoocenę i pewność siebie. Bardzo polecam.

 

I jeszcze coś dziwnego (sam tak robiłem) - w Twoim obecnym stanie Twój mózg pracuje jeszcze na matrixowych obrotach (stąd smutek, chęć przepraszania, złe decyzje itp). W chwilach gdy masz wachania rób dokładnie odwrotnie do tego co dyktuje Ci Twoja żona do spółki z podświadomością. Obie zbaranieją.

I bądź konsekwentny, jak wspominali Bracia - to cecha mężczyzny. Jak mówisz, że idziesz to idziesz a nie zostajesz bo myszka chce rozmawiać - oznajmiasz, że porozmawiamy po Twoim powrocie i idziesz. Bo tak zaplanowałeś i zdecydowałeś.

 

Jeśli chodzi o seks... Albo odstaw zupełnie do czasu aż Ci emocje spadną albo zrób coś, co obecnie nie mieści Ci się zupełnie w głowie. Nie przymilaj się tylko powiedz jej, że chcesz się rżnąć, jak odmówi (oczywiście, że odmówi) to zdecydowanym głosem każ zrobić sobie loda. Jeśli znów odmówi to wyjmij małego Gr4nt-a, weź ją za włosy, wsadż malego do ust i zdecydowanie pokaż co i jak ma robić. Jeśli dodasz do tego jeszcze kilka epitetów to zdziwisz się jak szybko załapie co trzeba robić i jak dobrze obrobi Ci petardę.

 

Generalnie to przeczytaj ten wątek: 

Spróbuj tego, co @XYZ doradza. Działa zadziwiająco dobrze.

Edytowane przez azagoth
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gr4nt zajebiscie Cię rozumiem

Mam podobnie jak nie tak samo.

Wczoraj w markecie moja zrobila mi jazde a ja zamiast wyjsc to lazilem jak piesek za nia by sie bardziej nie narażać a w glowie jedna mysl "jestes pizda nie facet" nie umiem zrobic ppierwszego kroku by zaczac walczyc o swoje. Mam nadziene ze tu bracia dadza jakies wskazówki....

Choć z drugiej strony... po co mi wskazówki jak i tak z nich nie umiem Skorzystać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Gr4nt napisał:

Siema. Napiszę parę zdań po weekendzie.

 

W piątek wracam do domu a ona leży w łóżku i mówi że chora i źle się czuje, to ja mówię że ok leż sobie nie dawaj obiadu bo zjadłem na mieście i odpoczywaj a ja wyje jeszcze na miasto. Nagle jakby ozdrowiała, nie idź mówi.

Zostałem, rozmawialiśmy i czegoś takiego jeszcze nie przerabiałem. Ja po naukach z forum itd spokojny (choć w środku wulkan emocji) mówię co mi leży na wątrobie a ona na zmianę foch, obrażenie, miły uśmiech, płacz, przytulanie znów obrażenie, uśmiech itd.

 

Jest lepiej niewiele lepiej, widać że trochę jej zaczyna zależeć. Jednak kiedy widzi że jestem twardy tzn opanowany, nie adoruje jej cały czas i mówię komplemetów itd to robi focha. To jest dla mnie trudne bo odzywa się we mnie wtedy biały rycerz, nagle zaczyna mi zależeć choć staram się tego nie okazywać, myślę sobie że sprawiam jej przykrość swoim zachowaniem, później myślę sobie że ona wielokrotnie mnie upokarzała swoim zachowaniem i chyba się tym nie przejmowała. Nie jest lekko, są chwile że mam ochotę prosić ją o wybaczenie - tak wiem jakie to głupie i nielogiczne, ciągle mam we łbie że jak ja będę dla niej miły i dobry to dostane sex.

 

Muszę popracować nad utrwaleniem zmiany priorytetów tzn najpierw JA a później ONA.

 

Pozdro.

 

O, jak ja Cię, chłopie, rozumiem. Nie jesteś w tym sam i nie jedyny. Mam dokładnie to samo, nie potrafię być zły i jest problem z JA ważniejszy niż ONA. Mam dni dobre i złe, ale przeważa uczucie po prostu totalnego wyczerpania... Jednego dnia jasno myślę, widzę, że, kurwa, jest coś mocno nie tak i chyba nie o to mi w życiu chodzi, emocjonalne odcięcie,  drugiego dnia dramat. Psycholog jest grany. Z własnego doświadczenia - warto pójść.  Ciężko się kurwa wygrzebać emocjonalnie z tego, jak się wpadnie. Ale pracuję nad tym. 

Edytowane przez Big Q
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzeba pamiętać o tym, że laski sa niesamowicie wyćwiczone w manipulacji. Kontakt z nimi to jak gra w trzy kubki. Niby wiemy co mamy robić, znamy teorię, trzymamy ramę, oczy na kubku w którym jest kuleczka i nagle okazuje się że idziesz za nią po markecie mysląc :

46 minut temu, Rycerz Maly napisał:

"jestes pizda nie facet"

 

  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Brachu, przemyśl dobrze swe działania, nie pokazuj emocji bo przyjdzie ci za to zaplacić, uwierz. Zastanów sie też, czy chcesz non stop toczyć tą bitwę. Zmiany będą na chwilę, to nie będzie tak że ty się zmienisz i cały czas będzie cacy. Minusem takich związków(gdzie star miałeś jak rycerz a teraz chcesz władać) jest to że ona zna wszyatkie twoje słabe punkty. Zastanów się czy ta kobieta jest warta takiego zachodu żeby to teraz odkręcać. Z własnego podwórka powiem Ci, że koszty są ogromne przy takich zmianach. Sam się zastanawiam czy nie jebnąć tego w pizdu. No stary, chcesz walczyć do końca życia? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Panowie jeżeli macie opory by opierdolić laskę, musicie przyjąć podstawową zasadę:

 

Robicie to dla jej dobra, jej to nie skrzywdzi!

 

   Efekty Waszych uniesień już znacie. Są pozytywne, szczególnie dla kobiety. Wyznacznikiem tego jest jej późniejsze zachowanie.

Choćby dobry seks. Walczcie o swoje, albo:

 

1 godzinę temu, Rycerz Maly napisał:

a w glowie jedna mysl "jestes pizda nie facet"

 

   Powodzenia w oswajaniu kobiety, warto jeżeli nie chcecie się rozwodzić.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

35 minut temu, Adolf napisał:

   Panowie jeżeli macie opory by opierdolić laskę, musicie przyjąć podstawową zasadę:

 

Robicie to dla jej dobra, jej to nie skrzywdzi!

 

   Efekty Waszych uniesień już znacie. Są pozytywne, szczególnie dla kobiety. Wyznacznikiem tego jest jej późniejsze zachowanie.

Choćby dobry seks. Walczcie o swoje, albo:

 

 

   Powodzenia w oswajaniu kobiety, warto jeżeli nie chcecie się rozwodzić.

@Adolf, w imię czego ta walka? To oswajanie? Coraz bardziej jestem zdania że jak się zajebało na początku to ciężko odrobić straty. Te baby znają wszystkie nasze słabe punkty. Wiedzą w co uderzyć. Powiedzmy że po 5 latach uda mi się babę oswoić, tylko jaka to nagroda? Jak by poświecić te 5 lat np. na swój rozwój bez baby, to jesteś terminator. Koszt oswojenia baby jest za duży do nagrody(niepewnej z reszta). Dołóż do tego orbiterów(bo misiu już nie przytula i gdzieś trza zagrać ofiarę) to się po prostu nie opłaca. Sam jeszcze mojej nie wygoniłem ale serio szkoda mi energii na takie cyrki i zaczynam liczyć straty

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minuty temu, chudybyk napisał:

Adolf, w imię czego ta walka?

   Widzisz, porzucić, czy odejść od baby to bułka z masłem, zero wyrzutów sumienia, dostała to na co zasłużyła.

Ale jeżeli są dzieci, jeżeli tworzy się w miarę normalną rodzinę, to już trudno, bo dzieci. I tu występuje nasz element

poczucia obowiązku. Jedni to mają, drudzy kładą na to lachę. Dlatego twierdzę że najpierw trzeba być mądrzejszym od baby,

i spróbować naprawić to co się spierdoliło.

 

   W dużej mierze efekt spierdolonej baby my sami kreujemy, poprzez to że sami nie potrafiliśmy jej okiełznać od początku.

Gro nas facetów nadal tkwi w matrixsie, my jesteśmy oświeceni, ale to nie powód aby doradzać nowym aby kopnęli babę w dupę.

 

   Można tak doradzać facetom w luźnych związkach, bez dzieci, czy jeżeli mają naprawdę chory związek. Jeżeli są dzieci, to już jest rodzina,

i nasze twarde decyzje o porzuceniu rodziny przekładają się na dalszy los dzieci. Zostawić rodzinę zawsze jest czas, wpierw trzeba spróbować

naprawić to co się zepsuło. Kobiety oczekują od nas twardej ręki, dajmy im to i spójrzmy na efekty.

 

   Ucieczka od problemu nie jest rozwiązaniem problemu!

Edytowane przez Adolf
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Adolf ja to widzę trochę inaczej. Zgadzam się z Tobą że trzeba spróbować bo sam tak robię. Chodzi mi o to żeby Brat był świadomy co go czeka podczas takiej próby bo sam wiesz że to srogie gówno. Coś jak ze ślubem, weź jak już bardzo chcesz, tylko badź świadom tego co będzie później. Co do zostawania przy kobiecie z poczucia obowiązku...Taki wzorzec zapisujemy swoim dzieciakom, im jak będzie w zwiazku źle to też zostaną bo tak zrobił tata. Jeszcze co do oswajania...jasne że próbować, tylko z głową i świadomie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, chudybyk napisał:

Chodzi mi o to żeby Brat był świadomy co go czeka podczas takiej próby bo sam wiesz że to srogie gówno.

 

   Gówno jak gówno, wszystko da się przełknąć.:D( Kurwa zajechało Dubajem. :D) Przebrnąłem przez to i nie żałuję. Baba ustawiona, liczy się ze mną, czasem jakieś gówno testy,

aby sprawdzić czy na pewno. Ale wszystko pod kontrolą. Ostatni wkurwiłem się na moją z miesiąc temu, zaryczałem jak lew i znowu spokój.

Seks w wydaniu jaki mi pasuje, kolacja na życzenie, a ona cały czas w skowronkach, tylko przy innych chce pokazać. Ale siostry już wiedzą,

że wyżej chuja nie podskoczy. Mnie się udało, inni niech spróbują zanim rozpierdolą swoje dotychczasowe życie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem czy to napisać, ale chłopaki, weźcie pod uwagę, że jeżeli nie zmienicie swoich relacji z żonami to w sprzyjających okolicznościach one mogą wam się puścić.

Nie dostają emocji w małżeństwie to mogą zacząć szukać innych emocji poza związkiem.

Podkreślam mogą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc to jest cel do którego prowadzi "spełnianie jej pragnień" , "wsłuchiwanie się w jej potrzeby". A potem włącza się gadzi mózg, pojawia się badboj i pojawia się u laski rodzaj szaleństwa, które swoją skalą dorównuje "zakochaniu".  Bo już Ciebie wyssała i idzie ssać dalej. Samice mają cipki, które słodkim i lśniących powabem kuszą samca by wszedł w nią, a potem wysysają z niego soki życiowe. I następny.

Zawsze mnie to zastanawiało...

pierdolą o "braku prawdziwych mężczyzn" tymczasem malując się bądź używają ekstremalnych sposobów jak ekshibicjonizm.

Wygląda na to że to one same chcą by zwracano na nie uwagę ale z powodu białych rycerzy nie mają ten możliwości to ich szmacą. Dobrze kminię? Trochę już późno więc mogę coś mówić od rzeczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.