wiosna Opublikowano 9 Października 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 9 Października 2017 @Maszracius_Iustus no pewnie, że mam tu kilka kont, właśnie to miałam na myśli pisząc, że uprawiamsport 58 minut temu, self-aware napisał: A mnie szczerze mówiąc nie dziwi to, że kobietę boli, że jej facet jedzie z koksem do innych lasek Gdy żyłem w matrixie nie wyobrażałem sobie, żeby moja kobieta miętosiła sobie muszelkę patrząc na innych kolesi. Odczułbym to jako brak szacunku do mnie i zdradę. A teraz? Teraz mam nadzieję, że jak wejdę w związek i przyjdzie czas, ze samica zacznie myśleć coraz częściej o innych to będę miał to w dupie, ale twardziela z siebie robić nie zamierzam, być może zaboli. Przy czym gdybym wszedł do pokoju i zobaczył ją nago, robiącą sobie palcóweczkę i oglądającą innych "maczo" - chyba bym zakończył relację. Uważam, że mam prawo tego nie akceptować mimo świadomości, że tak doprawdy to każdy fantazjuje - ale fantazje a oglądanie nagich ciał to imo różnica. Co do faceta, autorko - gość jest uzależniony (...) Dziękuję @self-aware. Przez długi czas widziałam to tak samo, jako brak szacunku i forma zdrady. Zaczęłam sobie siłą przestawiać w głowie, kiedy zaczęłam słyszeć z różnych źródeł, że mam zryty beret i że to normalne. Moje podejście jest też ukształtowane na podstawie poprzednich związków, jakoś wszyscy powtarzali, że to jest normalne i wręcz potrzebne, nie mialam wyjścia innego niż zacząć sobie wmawiać, że to móh problem i ze muszę to zaakceptować. Powtórzę, nie mam nic przeciwko porno, ale w związku nie umiem sobie z tym poradzić. Wiesz co? Mój partner na początku powiedział mi, że jemu wolno, bo jest mężczyzną i porno to rzecz męska, ale mi nie wolno i nie chciałby być z dziewczyną, która to robi. Zadałam mu też pytanie, czy - gdyby postawił się w mojej roli, czy byłoby mu przykro, miałby z tym problem? Odpowiedział, że tak, że byłoby to nieprzyjemne. I postawił sprawę tak, że jeśli ja będę oglądać, to on odejdzie, ale równocześnie jeśli miałabym mu suszyć głowę o jego seanse to też odejdzie. Bo jemu wolno, a mi (damie) nie. Po czym właściwie wnosicie, ze to uzależnienie, a nie po prostu upodobanie? Ponoc symptomem uzależnienia jest niemożność osiągnięcia podniecenia bez pornografii, jeśli tak, to to się nie zgadza. 5 minut temu, Selqet napisał: @wiosna problem nie tkwi zewnątrz, ale wewnątrz. Masz rację, problem tkwi we mnie, w mojej głowie, napisałam to na początku. Problem polega na tym, że ja nie umiem dopasować się do bieżących czasów, do takiej wszechobecnej golizny i darmowej pornografii - filmy porno to już nie to samo, co świerszczyk trzymany pod łóżkiem przez poprzednie pokolenia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
self-aware Opublikowano 9 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 9 Października 2017 (edytowane) 17 minut temu, wiosna napisał: Bo jemu wolno, a mi (damie) nie. Cóż, to że kobieta ma się szanowac a facet może ruchać wszystko co się rusza i jest wtedy fajnie to też matrix. W tym względzie zawsze miałem pogląd, że kolo, który rucha wszystko mając kobietę to po prostu ku*wiarz. Oczywiście taki gość stwierdzi, że Ty jako jego kobieta masz być porządna. Taka analogia do tych pornoli. 17 minut temu, wiosna napisał: Po czym właściwie wnosicie, ze to uzależnienie, a nie po prostu upodobanie? Ponoc symptomem uzależnienia jest niemożność osiągnięcia podniecenia bez pornografii, jeśli tak, to to się nie zgadza. Z doświadczenia. Pamiętam, że będąc w związku oczekiwałem od kobiety tego co na filmikach - dostałem, ale potem i tak mi się to znudziło... Ale jak oglądałem to na pornuchach to było fajne. Uzależnienie od tego jest gorsze niż alkoholizm. Zwłaszcza, że jest społecznie akceptowane. Porno zapewnia tysiące filmików, a więc wyrzut dopaminy. Ty jako jedna i ta sama kobieta nie możesz dać tyle dopaminy, to po prostu niemożliwe. Zaakceptuj to - a najlepiej zrób jak mówi Selquet - ogarnij się wewnątrz. Polecam w ogóle poczytanie o dopaminie, uzależnieniach, ale dla siebie samej, pomoże w walce z własnymi złymi nawykami Nie myśl, że rozwiążesz "problem" partnera. Odnośnie samej walki z nałogiem. Na no fap/no porn trafiłem około 3 lata temu. Walczę do dziś, efekty mierne. Finalnie zawsze przegrywam, to zdecydowanie najtrudniejsze moje wyzwanie w zyciu. Co dopiero ktoś, kto uważa, że porno jest spoko. Edytowane 9 Października 2017 przez self-aware 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiosna Opublikowano 9 Października 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 9 Października 2017 @self-aware raz jeszcze Ci dziękuję. Napisałeś bardzo ważne dla mnie rzeczy. Niestety znam aż za dobrze to matriksowskie podejście do tego, co komu przystoi (panu wszystko, pani nic). Cóż, my też mamy za sobą to wszystko, co na filmikach. Spodziewam się po tej dyskusji, że to już nie wróci, choćbym się dwoiła i troiła. Powiedz proszę, skoro masz takie doświadczenia - czy, skoro tak przedstawia się sprawa z dopaminą i spółką, seks z partnerką może być po tych kilku latach dalej satysfakcjonujący dla gościa, który ma takie hobby? No i - jak sobie wytłumaczyć w tej sytuacji to, że między nami już wszytko jest przerobione i on nie chce już do tego wracać? Czy "żona" to już tylko pańszczyzna, a prawdziwe fajerwerki są gdzie indziej? Chciałabym podziękować Wam za tę dyskusję, bo wyciągnęłam z niej dużo ciekawych wniosków. Roztrząśnięcie tematu uspokoiło mnie trochę, pozwoliło bardziej się zdystansować do spraw, które muszą finalnie zacząć mi latać koło tyłka. Dowiedziałam się rykoszetem o sobie - od samej siebie - rzeczy, o której nie miałam pojęcia, mianowicie że wbrew temu, co mi się wydawało, brak mi czasem śmiałości w wyrażeniu samej siebie w łóżku. Pochodzi to z tego, że mam w tyle głowy obawę, że ktoś inny (inna) mógł zrobić coś lepiej ode mnie i nie chodzi tu o wspomnianą przez @SennaRot zasadę porażek i radzenia sobie z nimi, tylko o fakt niewystarczającej wiary we własne możliwości, z niewiadomego mi (jeszcze) powodu boję się tego, że on miał kiedyś podane to samo (np. taniec) w lepszej formie i ja wypadnę blado, tzn rozczaruję jego, a po drodze również siebie. Drążąc dalej, patrząc w lustro czuję się atrakcyjna, piękna, ale mając do czynienia z mężczyzną, dla którego delikatnie mówiąc nie jestem pierwszą partnerką seksualną, mam tremę i tyle. To kolejny punkt na liście "to do". @self-aware będę wdzięczna, jeśli zechcesz odpowiedzieć mi na zadane wyżej pytania Moderatorów przepraszam za post pod postem - wczorajszego nie mogę już edytować. Sc. Ele. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
HORACIOU5 Opublikowano 10 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 10 Października 2017 (edytowane) 14 godzin temu, wiosna napisał: Niestety znam aż za dobrze to matriksowskie podejście do tego, co komu przystoi (panu wszystko, pani nic). Na tym Bracia polega zakrzywianie rzeczywistości wypaczanie pojęcia "matrix". Przychodzi sobie kobietka i nagle zaczyna wciskać, że według masmixa to wy wszystko możecie, a samice niezbyt wiele i w ogóle to biedne są. Nie muszę mówić jaka jest prawda, bo to już zostało wiele razy przedstawiane na forum. Tylko wyobraźcie sobie taką sytuację. Parę osób zacznie przeinaczać znaczenie matrixa, po czym wejdzie sobie nowy użytkownik, poczyta takie coś i stwierdzi: "Łeee, przecież w tym masmixie to mężczyźni sporo mogą i to kobietki mają pod górę! Ci wszyscy co marudzą, to pewnie nieporadni życiowo są i wylewają teraz swoje żale tutaj!" No bo przecież kobieta tak mało może w tym naszym pociesznym świecie. Ot tylko pobić faceta, oskarżyć go o gwałt czy molestowanie, zrobić go w chusteczkę w kwestii bycia ojcem dziecka i jeszcze wiele innych kwestii a wszystko bez ponoszenia jakichkolwiek konsekwencji. Faktycznie matrix to jest dopiero raj dla mężczyzn, no nie? Doprawdy nie rozumiem jak my wszyscy tutaj możemy tego nie dostrzegać, bo to przecież kwintesencja szczęścia i świat, gdzie te biedne, niewinne kobiece istotki są tak bardzo tłamszone i pozbawione jakichkolwiek praw czy przywilejów... aż łezka się w oku kręci na samą myśl jakież to wszystko jest cudowne dla wszystkich samców. Ojejciu. Jak spojrzymy na to zdanie inaczej, to jest to niezłe kłamstewko i manipulacja w jeszcze jednej kwestii ale ciiiii. Edytowane 10 Października 2017 przez HORACIOU5 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiosna Opublikowano 10 Października 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 10 Października 2017 @HORACIOU5 słowo, którego się czepnąłeś napisałam kursywą, zgadnij, dlaczego? W tym znaczeniu użył go użytkownik, którego wypowiedź zacytowałam w tamtym poście. Odpowiadając na tamtą wypowiedź, nawiązałam do słów, do których się odnoszę. Et voilà. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
HORACIOU5 Opublikowano 10 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 10 Października 2017 Muszę jakoś wybrnąć, muszę jakoś wybrnąć... o, wiem! BO JA TO NAPISAŁAM KURSYWĄ! O i jeszcze dodam, że niby kogoś zacytowałam pomimo tego, że nie zacytowałam, ale troszkę zakrzywienia rzeczywistości nie zaszkodzi. Pociesznie to wygląda. W trakcie rozmowy to by pewnie takie tłumaczenie pykło... ale tutaj to jednak nie bardzo 1 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiosna Opublikowano 10 Października 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 10 Października 2017 Dobra, masz swój świat @HORACIOU5, nie ma co się kopać nawzajem. Mnie się w każdym razie nie chce. ;-) Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
self-aware Opublikowano 10 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 10 Października 2017 19 godzin temu, wiosna napisał: @self-aware raz jeszcze Ci dziękuję. Napisałeś bardzo ważne dla mnie rzeczy. Niestety znam aż za dobrze to matriksowskie podejście do tego, co komu przystoi (panu wszystko, pani nic). Proszę bardzo, przy czym tutaj akurat się zagalopowałaś Miałem na myśli strefę erotyki i tylko tyle. W innych dziedzinach, znacznie ważniejszych, możecie więcej - ponadto bez żadnych konsekwencji. Mimo, że nie zdążyło mnie trafić wielkie nieszczęście - nie trafiłem tu przypadkiem 19 godzin temu, wiosna napisał: Powiedz proszę, skoro masz takie doświadczenia - czy, skoro tak przedstawia się sprawa z dopaminą i spółką, seks z partnerką może być po tych kilku latach dalej satysfakcjonujący dla gościa, który ma takie hobby? No i - jak sobie wytłumaczyć w tej sytuacji to, że między nami już wszytko jest przerobione i on nie chce już do tego wracać? Czy "żona" to już tylko pańszczyzna, a prawdziwe fajerwerki są gdzie indziej? Satysfakcjonujący na pewno dalej może być, tylko z całą pewnością nie tak bardzo jak byłoby bez porno. Sama myśl o kobiecie jest zupełnie inna, gdy oczyszcza się głowa, na znaczeniu nabiera zapach, głos, pot i takie tam. Natomiast więcej Ci nie powiem, moje uzależnienie spowodowało, że nie jestem zdolny póki co uprawiać seksu wcale, głowa chce, główka nie. Twój chłop problemu takiego nie ma, więc może będzie całkiem ok Nie wiem jak to sobie wytłumaczyć, po prostu odpuścić, zrozumieć, że wszystko powszednieje, znaleźć szczęście gdzieś indziej niż w partnerze - jesli oczywiście chcesz, zaś tego pewien nie jestem (bo tak po prawdzie dostałaś już odpowiedzi na wszystko). Czas wziąć się do roboty. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Selqet Opublikowano 10 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 10 Października 2017 9 godzin temu, HORACIOU5 napisał: Przychodzi sobie kobietka i nagle zaczyna wciskać, że według masmixa to wy wszystko możecie, a samice niezbyt wiele i w ogóle to biedne są. Ha! Mam Cię! Jesteś kryptoreklamerem masmixa Składam donos BTW temat miał być o technikach radzenia sobie ze stresem, a pięknie i zgrabnie zagalopował dzięki @wiosna na temat tego co zrobić aby pozmieniać świat aby stał się mniej stresogenny. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
HORACIOU5 Opublikowano 11 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 11 Października 2017 (edytowane) @Selqet ależ niewiasto! Nie niszcz mojego obrazu hejtera kobiet poprzez sugerowanie jakoby było za tym coś więcej, bo będziesz miała na sumieniu te wszystkie duszyczki, dla których to jedyny sposób na ogarnięcie tego! Edytowane 11 Października 2017 przez HORACIOU5 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bojkot Opublikowano 11 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 11 Października 2017 Dnia 9.10.2017 o 19:01, wiosna napisał: Potem to wszystko zniknęło - tamtych rozmaitości szuka teraz na ekranie, ja o nich mówię głośno, on ich nie chce. Ze mną ich nie chce - i tak, to mnie boli, wydawało mi się, że to da się zrozumieć. Stres wyniszcza, to truizm, ale jeśli dłużej to potrwa, możesz zachorować. Czy ta druga osoba przy tobie wówczas zostanie? Nie chcesz od niego odejść, dlaczego? Bo go kochasz? Uważasz, że nie można odejść od kogoś kogo się kocha? Nawet jeśli nas wyniszcza? Uważasz, że nie spotykasz już nikogo wobec kogo mogłabyś czuć coś podobnego? Moja żona, jak twierdzi, nigdy nie zamierzała od mnie odejść, ponieważ mnie kocha :)) !!!. Nie przeszkodziło jej to jednak spółkować z kolegą, bo ja jej już nie dawałem tych uczuć/emocji których potrzebowała (była dla niej to tak wielka potrzeba, że w przypływie haju, była gotowa robić rzeczy, które całkowicie pozbawiły by ją władzy rodzicielskiej - najmłodsze dziecko miało dopiero rok). Jeśli zostaniesz ze swoim mężczyzną, który przyprawia cię o tak duży stres, jak trafi ci się okazja, nie będziesz mogła się oprzeć komuś (to kwestia czasu), kto odpowie na twoje potrzeby, a ty im ulegniesz. Poczucie winy cię dobije. I tak wszytko się sypnie. Nie chcesz go upodlić i poniżyć zdradzając go, odejdź zanim to zrobisz, bo to raczej kwestia czasu. Co do stresu, niezależnie od jego przyczyny, spróbuj afirmacji, było o tym w niektórych wątkach. Mnie pomagała, w szczególnie ważnych (stresujących) momentach mojego życia. Pomagała mi odpowiedzieć sobie, krótko i rzeczowo (w jednym, maksymalnie trzy/cztero wyrazowym, zdaniu), czego dla siebie oczekuję. Ale nie ogólnikowo, tylko konkretnie. Pamiętaj, że to co sobie "wymarzysz" się spełni, ale będzie miało swoje koszty w innej sferze twojego życia. Równowaga w kosmosie musi być zachowana . Nirvanę (https://pl.wikipedia.org/wiki/Nirwana) osiągniesz dopiero po śmierci. O ile w ogóle istnieje . Inny sposób, nawet wbrew sobie, zacznij się zastanawiać, jakie pozytywne konsekwencje cała sytuacja może mieć dla ciebie. Ja tak zrobiłem, szukałem powodów dla których nie powinienem zostawiać rodziny. Trochę to trwało, ale wynalazłem ze dwa, trzy powody. Przynajmniej jeden był mocny (jak dla mnie). P.S. "Piękno jest piękne na tle brzydoty, a dobro jest dobrem na tle zła. Jedno bez drugiego nie istnieje." Przeżywać radość można tylko w odniesieniu do smutku, który nas dotknął. Im większy smutek, tym większa radość gdy smutek mija. Oczywiście nie należy popadać w przesadę. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiosna Opublikowano 14 Października 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 14 Października 2017 Dnia 11.10.2017 o 15:35, Bojkot napisał: Stres wyniszcza, to truizm, ale jeśli dłużej to potrwa, możesz zachorować. Czy ta druga osoba przy tobie wówczas zostanie? Tego chyba nigdy się nie wie, zawsze można na to co najwyżej liczyć, uwzględniając w tym liczeniu takie czynniki jak zaufanie, wierność, szczerość i dzieląc to przez temperament tej osoby. Zgadzam się z Szymborską, że „tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono”. Wiem natomiast tyle, usłyszałam to kiedyś zadawszy stosowne pytanie w luźnej rozmowie, że gdybym w dowolnym etapie życia wskutek wypadku stała się brzydko mówiąc warzywem, mogę mieć pewność, że ta druga osoba zostanie przy mnie (poczucie obowiązku, zaangażowanie emocjonalne, sentyment?), ale znajdzie sobie osobę trzecią, z którą będzie uprawiać seks, aby, cytuję, nie być skazanym na własną rękę do końca życia. I nawet, gdyby pod takimi słowami podpisała się większość ludzkości, dla mnie to brzmi fatalnie, te słowa sprawiły mi wielką przykrość. No ale nie o tym ten wątek. Cytuj Nie chcesz od niego odejść, dlaczego? Bo go kochasz? Uważasz, że nie można odejść od kogoś kogo się kocha? Nawet jeśli nas wyniszcza? Można, pewnie że można. Ale uważam, że żeby zdecydować się na odejście, trzeba mieć pewność, że w żadne sensowne miejsce razem nie zajedziemy, albo oczywiście zaznać ciosu ze strony tej osoby, jakim może być zdrada czy inna rzecz z naszego kręgu nie do przeskoczenia. I nie chodzi mi tu o to, że dopóki nie zdradza / nie bije / nie pije to trzeba trwać, zupełnie nie. Mam na myli tylko to, żeby przed podjęciem radykalnych zmian wyczerpać wszystkie możliwości – żeby nie żałować, nie zastanawiać się wstecznie. Mnie w pozostałych sferach tej relacji jest dobrze, a sfera, o której tu dyskutujemy, bądź co bądź ma swoje miejsce w tylko mojej głowie (choć owszem, jej źródło jest na zewnątrz mnie). Cytuj Uważasz, że nie spotykasz już nikogo wobec kogo mogłabyś czuć coś podobnego? Tak... Ale rzecz jasna nie jest to powód, który mnie tu zatrzymuje. Kocham, jestem na co dzień szczęśliwa, czuję się kochana. Mam tylko ogon w postaci tego, co na końcu tego posta jeszcze raz zbiorę do kupy. Cytuj spółkować z kolegą, bo ja jej już nie dawałem tych uczuć/emocji (…) jak trafi ci się okazja, nie będziesz mogła się oprzeć komuś (to kwestia czasu), kto odpowie na twoje potrzeby, a ty im ulegniesz Mogłabym przysiąc, gdyby ktoś przysięgania ode mnie oczekiwał, że nigdy tego nie zrobię. Jeśli uznam, że chcę zakończyć związek, zrobię to zanim wejdę w jakąkolwiek inną ewentualną relację. Tyle w sam raz o sobie wiem. Nie jestem i nie stanę się skaczącą po gałęziach małpą w kobiecej skórze, o której tyle tu na tym forum można przeczytać. Zresztą – lubię tę moją gałąź. Cytuj Co do stresu, niezależnie od jego przyczyny, spróbuj afirmacji, było o tym w niektórych wątkach. Mnie pomagała, w szczególnie ważnych (stresujących) momentach mojego życia. Pomagała mi odpowiedzieć sobie, krótko i rzeczowo (w jednym, maksymalnie trzy/cztero wyrazowym, zdaniu), czego dla siebie oczekuję. Ale nie ogólnikowo, tylko konkretnie. Pamiętaj, że to co sobie "wymarzysz" się spełni, ale będzie miało swoje koszty w innej sferze twojego życia. Tak, to działa i powoli sobie drepczę tą drogą. Masz rację, że to ciągnie za sobą uchybienie w innej materii – to to, o czym już pisałam, czyli: moją decyzją jest wmówienie sobie samej (robienie tego tak długo, aż zatrybię), że moje własne sprawy i potrzeby, moje życie, są ważniejsze, niż jakieś zagnieżdżone we łbie demony. Konsekwencją tego jest tytułowy stres, który naprawdę momentami prowadzi mnie niebezpiecznie blisko wyrzygu. Cytuj Inny sposób, nawet wbrew sobie, zacznij się zastanawiać, jakie pozytywne konsekwencje cała sytuacja może mieć dla ciebie. Tak! To właśnie to. To cholernie trudne koniec końców, bo – przynajmniej ja tak mam – myśli o tych negatywnych konsekwencjach same pchają się do głowy każdorazowo. Swego czasu Internet zalewały głupawe memy o tym, że jak coś robisz to gdzieś tam umiera pingwin / kotek / żabka / ksiądz i to jest właśnie to. Ja taką żabkę w swojej głowie za każdym razem, gdy idę po swoją nirwanę, uśmiercam. Niby nic, a łapy się trzęsą. Cytuj P.S. "Piękno jest piękne na tle brzydoty, a dobro jest dobrem na tle zła. Jedno bez drugiego nie istnieje." Przeżywać radość można tylko w odniesieniu do smutku, który nas dotknął. Im większy smutek, tym większa radość gdy smutek mija. Oczywiście nie należy popadać w przesadę. Czekam na tę radość, powoli dawkuję jej sobie coraz więcej. Jakie będą konsekwencje dla mnie w krótkim i długim metrażu, zobaczymy. Dziękuję Ci. Dnia 10.10.2017 o 18:37, self-aware napisał: po prostu odpuścić, zrozumieć, że wszystko powszednieje, znaleźć szczęście gdzieś indziej niż w partnerze Dzięki ? małymi kroczkami do celu. Chciałabym tu jeszcze napisać ze dwa zdania celem podsumowania swoich wynurzeń. Obracałam sobie ten temat mocno w głowie przez kilka ostatnich dni, natchniona dyskusją w tym wątku. Główny mój wniosek jest taki, że nie miałabym z tematem większego problemu, a już na pewno nie czułabym takich stresów – wątek by nie powstał ? – gdyby za intensyfikacją korzystania z pornografii nie szło wkroczenie rutyny w nasze życie i zubożenie w fantazyjności tego, co między nami – wiecie o co chodzi. Bo w tej sytuacji czuję się jak krótkotrwałe źródło nowych doznań, które fajne było, ale się zużyło i teraz najlepszych wrażeń znowu dostarczają panie z ekranu (nie potrafię traktować tego w tej sytuacji jako zwykłego ruchomego obrazka, czegoś nieistotnego), a ja – co z tego, że proszę, że się dopominam, przecież ja już miałam swoje pięć minut. Wnerwia mnie też nieziemsko to gadanie, po mojej kilkugodzinnej nieobecności, co bym z tobą zrobił, a gdy mówię - zróbmy to, to nie zachodzimy dalej w ten las niż zazwyczaj. Ktoś z Was, chyba @Adolf, napisał mi, że mam się szanować. Miałeś rację, moja pierwsza myśl to było rzecz jasna „przecież się szanuję”, ale po dłuższym zastanowieniu wiem, że dałam się zapędzić bardzo daleko. Przez długi czas liczyłam, że jeśli będę brnąć – kupować fatałaszki, robić show i kochać się według zadanego mi scenariusza, będę „lepsza” od pań z ekranu. Przezajebiście boli mnie teraz ta myśl, ile wpakowałam w to emocji, ile czasu straciłam na ten z góry przegrany wyścig. No ale za głupotę się płaci. Generalnie tak, w ostatecznym rozrachunku nie umiem się przed tym wszystkim obronić. Pożera mnie cały ten temat, dlatego jakiś czas temu postanowiłam iść do przodu taranem, wystawić się na maksa na ten stres, aby podjąć próbę oswojenia go na zasadzie „wóz albo przewóz”. Skoczyłam od razu na głęboką wodę, żeby nie dać sobie szansy na zastanawianki. Za każdym razem, każdego dnia powtarzam sobie, patrz kretynko ile straciłaś czasu na samodzielne zrobienie sobie sieczki w mózgu. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Grzegorz Opublikowano 14 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 14 Października 2017 Nie dzisiaj, ale odpowiem Ci. Mylisz się co do siebie i swojego faceta. Do juterka. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Selqet Opublikowano 14 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 14 Października 2017 30 minut temu, wiosna napisał: Za każdym razem, każdego dnia powtarzam sobie, patrz kretynko ile straciłaś czasu na samodzielne zrobienie sobie sieczki w mózgu. „Uważaj na swoje myśli, stają się słowami. Uważaj na swoje słowa, stają się czynami. Uważaj na swoje czyny, stają się nawykami. Uważaj na swoje nawyki, stają się charakterem. Uważaj na swój charakter, staje się twoim przeznaczeniem.” – Lao Tze 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiosna Opublikowano 16 Października 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 16 Października 2017 Dnia 14.10.2017 o 20:42, Adolf napisał: Nie dzisiaj, ale odpowiem Ci. Mylisz się co do siebie i swojego faceta. Do juterka. Dziękuję - no to czekam Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
icman Opublikowano 16 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 16 Października 2017 @SelqetDobrze chłop prawi;) Mała korekta z mojej strony: zamieniłbym "uważaj" na "bądź świadomy" bo uważaj budzi napięcia typu "żebym tylko nie pomyślał o tym czy o tamtym" a wiadomo jak to działa. Reasumując: chcesz coś zmienić zmień myślenie. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomko Opublikowano 17 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 17 Października 2017 (edytowane) Dnia 9.10.2017 o 21:22, self-aware napisał: Przy czym gdybym wszedł do pokoju i zobaczył ją nago, robiącą sobie palcóweczkę i oglądającą innych "maczo" - chyba bym zakończył relację. A ja to bym od razu zrzucił spodnie, kazał jej ssać i dokończył robotę za tego maczo @wiosna Ja pierdziele. Jak codziennie uprawiacie seks i to jeszcze często więcej niż raz to nie dziwne, że wdarła się rutyna. Ile można się ruchać. Mi w mieszkaniu zajęło około miesiąca, żeby zaliczyć wszystkie meble i sytuacje przy gotowaniu, sprzątaniu, pod prysznicem, na filmie, w skarpetkach, w kurtce... A co dopiero 5 lat. Zluzuj broszkę trochę, zmniejszcie tempo do "co kilka dni" a zobaczysz, że każdy seksik będzie wyzwalał dużo większe emocje. A "co to bym z tobą nie zrobiła teraz" to już tyle razy słyszałem w życiu, że gdy porównałem później do rzeczywistości po wszystkim moja reakcja często była: Edytowane 17 Października 2017 przez Tomko 1 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiosna Opublikowano 17 Października 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 17 Października 2017 @Tomko czyli miałabym zacząć mu odmawiać, kiedy chce codziennie? Nie wiem, czy to Wy, czy moje intensywne wiercenie sobie w głowie - zapewne jedno i drugie - ale od kilku dni jestem jak nowonarodzona. Otóż... mam to wszystko w dupie czuję jakiś niesłychany luz między uszami, po prostu z dnia na dzień zaczęło mi to wisieć. Jeśli to Wasza magiczna zasługa, to kłaniam się w pas A co do tego "co bym nie zrobił(a)"... jak to słyszę, to chce mi się wiać, innymi słowy odechciewa mi się, zamiast czuć się zachęconą, bo z reguły nie wychodzi to poza teoretyzowanie. Traktuję to tak, jakbym słyszała nie "co bym z tobą zrobił" tylko "co dziś oglądałem" - i dlatego nie chcę tego słuchać. Chciałabym, nawet bardzo, gdybym miała szansę doświadczyć tego więcej niż tylko zmysłem słuchu. Odkąd wstawiłam sobie do głowy, że on i tak będzie to robił, a gdybym próbowała mu to uniemożliwiać to na przykład, tęskniąc za tym, będzie miał obrazki z ekranu w głowie kiedy się do mnie dobiera - od tego momentu trochę mi zmalała ochota na seks Reasumując, moja metoda podążąnia do przodu taranem, połączona z konkretami, które usłyszałam od Was, zatrybiły całkiem elegancko. I to nie tak, że już się czuję z dnia na dzień uleczona - zdaję sobie sprawę, że przede mną długa droga, muszę uczynić grunt całkiem niepodatnym na rzeczy, na które nie mam wpływu. Ale chyba już wiem, jak się za to zabierać w chwilach beznadziei. Dziękuję wszystkim, którzy nie potraktowali mnie z pobłażaniem. Jednocześnie jestem otwarta na dalszą dyskusję - działa na mnie znakomicie Dnia 14.10.2017 o 20:42, Adolf napisał: Nie dzisiaj, ale odpowiem Ci. Mylisz się co do siebie i swojego faceta. Do juterka. @Adolf ciekawa jestem, co miałeś na myśli Mogę liczyć na Twoją wypowiedź? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Grzegorz Opublikowano 26 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2017 Cześć Wiosna. Godzinę temu, wiosna napisał: ciekawa jestem, co miałeś na myśli Sorki skarbie ale zgubiłem wątek, musiałbym od początku analizować temat, zrobię to dla Ciebie. Może przypomni mi się co miałem na myśli. Dnia 9.10.2017 o 22:59, self-aware napisał: Z doświadczenia. Pamiętam, że będąc w związku oczekiwałem od kobiety tego co na filmikach - dostałem, ale potem i tak mi się to znudziło... Ale jak oglądałem to na pornuchach to było fajne Podpisuję się pod tym Dnia 17.10.2017 o 19:59, Tomko napisał: Jak codziennie uprawiacie seks i to jeszcze często więcej niż raz to nie dziwne, że wdarła się rutyna. Rutyna, rutyna i jeszcze raz rutyna. @wiosna. Sądzę że Wasz związek chyli się ku końcowi. Twój partner jest z Tobą bo jest mu wygodnie. Coś jak wąsaty Janusz z browarem przed TV. Kiedyś pukaliście się jak króliki. Teraz on odwala pańszczyznę. Stara się aby Cię nie zaniedbać bo myśli że tego oczekujesz. Natomiast Ty Wiosno, myślisz że sex jest najważniejszy dla Twojego faceta, dlatego byłaś, jesteś mu usłużna. On po prostu znudził się Tobą. Unika seksu z Tobą bo martwi się o swoje libido. Do seksu, dla faceta potrzebne jest podniecenie. Dostał już od Ciebie wszystko co kobieta może dać mężczyźnie, dlatego lubi wracać do pornoli. Tak jak @Tomko napisał. Ciastko bardziej smakuje, jak na nie trochę poczekasz, zatęsknisz. Twojego faceta też to dotyczy. Myślę Wiosna że w Waszym życiu powinien się pojawić jakiś katalizator który na nowo wzbudzi iskrę. Jaki nie wiem, nie podpowiem. Albo, oboje zaakceptujcie stan rzeczy jakim jest. Tak jest właśnie w małżeństwie. Albo akceptujecie siebie z przywarami, albo się rozchodzicie. Prawdopodobnie o to mi chodziło, tylko nie chciałem o tym pisać, bo taka zalofciana w swoim facecie jesteś. I w głowie masz:"I żyli długo i szczęśliwie". Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiosna Opublikowano 26 Października 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Października 2017 4 godziny temu, Adolf napisał: Rutyna, rutyna i jeszcze raz rutyna. @wiosna. Sądzę że Wasz związek chyli się ku końcowi. (...) Dziękuję @Adolf. Teraz mi trochę znowu namąciłeś a już tak trzymałam pion... Może napiszę, jak to wygląda, w miarę możliwości obiektywnie, no ale jednak moimi oczami: - od zawsze (znamy się kawał czasu) wiedziałam, że to typ który ogląda dużo porno (nigdy się z tym nie krył) - jak zaczęliśmy być razem, miałam na to wywalone, bo byliśmy "w łóżku" kilka razy dziennie, nawet po parę godzin; wtedy mówił, że nie ma siły ani ochoty na porno, ale też w jednej rozmowie na samym początku związku powiedział mi, że, cytuję, tylko ciota rezygnuje z porno na rzecz związku (nie żądałam nigdy od niego rezygnacji, ale usiłowałam zrozumieć, co nim kieruje) - usłyszałam gdzieś w początkach związku też, kiedy zapytałam o porno, że "no na przykład widziałem na mieście piękną blondynkę, to potem szukam filmu z taką aktorką" - to mnie zmroziło. Pytałam go wtedy, z ciekawości, czego szuka w porno, jakie filmy ogląda. Usłyszałam taką odpowiedź, jak zdanie wcześniej, plus że "są różne kategorie flimów i można sobie każdego dnia wybrać co innego, raz długonogą blondynę, raz inną panią) - nie gadamy o tym, bo każda moja próba rozmowy jest duszona w zarodku, najczęsciej w niezbyt miły sposób ("nie będę z tobą gadał, już ci wszystko powiedziałem", "jak ci nie pasuje to spłyń", "znowu zaczynasz?") Napisałeś: Cytuj Unika seksu z Tobą bo martwi się o swoje libido. Czyli to jest to, o czym mówiłam, że odmawia mi, ja wychodzę a on robi sobie seans porno, tak? Tzn mi odmawia, bo nie chce się wyeksploatować przed czymś ciekawszym? Trochę lipa, bo tak samo odmawia mi kiedy proponuję mu lodzika. Łatwo poznaję, że danego dnia "wygrała konkurencja", bo on się wtedy nieco inaczej zachowuje, przeważnie jest nieco szorstki w zachowaniu. Napisałeś, że jestem zaloffciana - zgadza się, ale potrzebuję w tym wszystkim czuć się dobrze, potrzebuję mieć pewność, że związek widziany oczami tego faceta nie opiera się na ewentualnych korzyściach, tylko jest w tym coś więcej. Od zainteresowanego słyszę tylko "wszystko jest w porządku", "chcę być z tobą", "już o tym rozmawialiśmy". Nie chcę być namolną babą, która gada w kółko o tym samym. Ale uważam, że mam prawo wiedzieć, na czym stoimy, bo nie chcę być tylko eleganckim kwiatkiem w wazonie. A teraz tak, owszem - czuję się "zużyta" jako kobieta. I zachodzę w głowę, jak to robią ci nieliczni szczęśliwi (tak prawdziwie szczęśliwi) małżonkowie w wieku podeszłym, dla których ta druga osoba jest czymś więcej niż tylko wygodnym meblem we wspólnym mieszkaniu. Dla mnie mój partner jest tym kimś więcej, ale - skąd do diabła mogę wiedzieć, czy to wzajemne? Skoro komunikaty mam sprzeczne (ten temat mogłabym długo rozwijać), a rozmowy mi się odmawia? aha, no i jak on ma zatęsknić za seksem, skoro ma porno? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Selqet Opublikowano 26 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2017 @wiosna czy możesz założyć nowy temat związany z porno-problemem Twoim i partnera? Oczy mi krwawią jak widzę co się tu wyrabia. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiosna Opublikowano 26 Października 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Października 2017 To jest wszystko jeden i ten sam temat. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mosze Black Opublikowano 26 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2017 Niet, to miał być temat o stresie, o trzepaniu jest juz osobny Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Selqet Opublikowano 26 Października 2017 Udostępnij Opublikowano 26 Października 2017 Godzinę temu, wiosna napisał: To jest wszystko jeden i ten sam temat. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wiosna Opublikowano 26 Października 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Października 2017 @Selqet, @Mosze Black - tak, bo jak się okazało te dwie sprawy są ze sobą - dla mnie, jako autorki wątku - ściśle związane. Chciałam podjąć temat radzenia sobie z mega stresem, a kiedy wybebeszyłam się na temat jego źródła we mnie, okazało się, że mogę tu zostać nie tylko w tej kwestii wysłuchana, ale i otrzymać sensowne rady - wciąż w temacie. Jeśli wylatuję za granicę regulaminu, mogę założyć osobny temat, tylko dla mnie umiarkowany w tym sens, bo wtedy będzie to ta sama sprawa (bo dla mnie to naprawdę ma wspólne pochodzenie) ciągnięta w dwóch wątkach. Już lepiej zmienić tytuł tego wątku na coś w stylu "śmietnik Wiosny" albo "ziew". Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi