Skocz do zawartości

Stres - jak nad nim zapanować?


wiosna

Rekomendowane odpowiedzi

Czółkiem,

 

Ciekawa jestem Waszych, Panie i Panowie, sposobów na radzenie sobie z takimi mega stresami. 

Nie mam na myśli żadnych błahostek, nad którymi łatwo zapanować, tylko takie sytuacje, w których mamy jasną manifestację problemu ze strony organizmu - uczucie zimna, osłabiona koncentracja, dolegliwości trawienne i takie niemal namacalne poczucie ogólnoustrojowego wręcz nerwu.

 

Ja osobiście mam wyłącznie jedną przyczynę takiego silnego stresu i jest to problem, który tak naprawdę zbudowałam sama w swojej głowie, nie ma sensu pisać o jego przedmiocie, powiem tylko, że jest to coś, na co nie mam wpływu, a co sprawia mi ogromny psychiczny dyskomfort - stres pojawił się w momencie, kiedy byłam na etapie prób posiadania wpływu na źródło stresu, a zanim zdążyłam odkryć, że to nie ma sensu, zdążyłam osiągnąć stan bliski uzależnienia od myśli wokół tego stresującego tematu. Wiem, zamotałam, więc w skrócie - stresuje mnie pewien fakt z mojego zycia, przez pewien czas głupio sądziłam, że mam moc sprawczą aby ten fakt nie miewał miejsca, wówczas uczyniłam go swoją obsesją i teraz, na trwającym od kilku miesięcy etapie wyzwalania się (siłą) spod tego jarzma, ten potężny stres przyprawia mnie o nieziemskie nerwy.

 

Kilka dodatkowych faktów:

- uprawiam wyczynowo sport, trenuję sześć razy w tygodniu, od kikunastu lat żyję według rygoru samodyscypliny - to mój sens życia, moje źródło siły, nie tylko fizycznej, ale, chyba przede wszystkim, mentalnej

- jestem fajną babką, z poczuciem humoru i hierarchią wartości, sądzę że mam poukładane w głowie

- mam lubianą, pełną wyzwań pracę, dużo w niej kontaktów z ludźmi, często w obcym języku -

- nic innego mnie aż tak nie stresuje, nie miewam słynnych problemów z odpornością na stres w pracy czy gdzieś tam

 

Mimo w/w rzeczy nie jestem w stanie tak całościowo przejść do porządku dziennego nad tym moim źródłem stresu. Wśród, tak sądzę, coraz większej ilości dni wolnych od tego, miewam ciągi (celowo używam tego słowa - obsesyjne myślenie o źródle problemu okazało się uzależniające), podczas których ten stres mnie naprawdę kładzie na łopatki - uczucie zimna, fruwające myśli, zaciśnięty przełyk i tak dalej.

 

Miewacie czasem tak silne stresy? Jeśli tak, jak sobie z nimi radzicie?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej @wiosna

Stres jest tym większy na ile Twoje ego jest uzależnione od jego ważności.

Chodzi o to, że im bardziej Ci na czymś zależy, tym bardziej ta sytuacja Cię stresuje. Zależy Ci, bo masz z tego jakieś profity czy to materialne czy też mentalne:) I teraz pytanie brzmi dlaczego tak bardzo Ci na tym zależy?:)))

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Nie próbuj nad nim zapanować, bo tylko go zwiększysz. Tak jakbyś chciała uspokoić nurt rzeki, a probując go tamować robisz jeszcze większy zamęt w wodzie. Pozwól mu być. Zaakceptuj go, ale nigdy nie wypieraj. 

 Przestudiuj to ! Notatki + nauka i zacznij stosować w życiu. Ten gość to najlepszy coach, czlowiek, który wie o ludzkim umysle, psychologii, duchowości więcej niż jakikolwiek inny na świecie. 

 

 

Edytowane przez Metody
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kochani! :) Wiedziałam, że to jest odpowienie forum do gadania na trudne tematy - dzękuję Wam.

Problem, który wywołuje we mnie te emocje bardzo mnie krępuje, wstydzę się o tym pisać - z nikim o tym nie rozmawiałam. Spróbuję jednak, bo muszę rozwałkować to na kawałki, zgnieść i wyrzucić - bo truje mnie jak nic innego.

 

Nie śmiejcie się :) Wielu z Was mój problem na pewno rozbawi. Już tu się w kilku słowach odkryłam na innym wątku - do tak gigantycznych rozmiarów rozbudowałam w sobie niemożność pogodzenia się z faktem, że mój partner masturbuje się z wykorzystaniem pornografii. Wiem, że wiele kobiet nie ma z tym problemu, wiem, że nierzadko dla niektórych wspólne oglądanie jest spoko i tak dalej... Ja też chciałabym być taka i masę czasu zajęły mi próby znalezienia się po tamtej stronie, ale to nie takie proste.

 

(Nie jestem religijna, pornografia sama w sobie mnie nie gorszy, nie uważam że rośnie od tego kaktus na dłoni - mój problem z nią polega na tym, że założyłam sobie w młodości (kto wie, czy słusznie), że chciałabym i powinnam być dla mojego mężczyzny jedyną podnietą - będąc po trzydziestce wiem, że to zarówno nierealne, jak i egoistyczne. Wchodząc kilka lat temu w związek typu LTR z mężczyzną, który mnie całym sobą zachwyca, byłam szczęśliwa, kiedy szczerze mówił że spełniam wszystkie jego potrzeby i rozczarowana słysząc rok później, że zaczął sięgać po porno nawet kilka razy w tygodniu, bo potrzebuje dostarczać sobie nowych bodźców. Ja byłam i jestem otwarta na wszystko, nie miewam bólów głowy i uwielbiam inicjować seks, a mimo tego to za mało... Zdarzały się sytuacje, że słyszałam odmowę, a gdy wychodziłam z domu, do akcji wchodziło porno, potem jak wracałam to już nie było mowy, bo niezaspokojona byłam tylko ja. Próbowałam rozmowy - nie na zasadzie przestań, zabraniam ci, bo ja niczego nikomu nie zabraniam. Proponowałam wspólne seanse -odmówił, proponowałam urozmaicenia, jak na początku - zabawki, pozycje itd - słyszałam o braku czasu, zmęczeniu. Rozmowa też nie przyniosła poprawy mojej sytuacji, bo dowiedziałam się, że wszyscy to robią, że nie jestem normalna, a przede wszystkim - że dzięki temu mnie nie zdradzi, bo daje upust potrzebie nowości taką drogą. To wszystko złożyło się na fakt, iż ogarnęło mnie pewne szaleństwo - zaczęłam traktować porno jako rywalkę, jako osobliwą formę zdrady. Przy każdym wyjściu z domu miałam przed oczami to, co się tam potencjalnie działo, sama zaczęłam oglądać porno żeby sobie wizualizować te sytuacje i rzecz jasna czułam się coraz gorzej).

 

 

Zaznaczę z góry - nie chcę tu tak naprawdę wałkować tematu porno - chcę zrozumieć, jak ludzie mądrzejsi ode mnie przechodzą do porządku dziennego nad sprawami, na które nie mają wpływu.

To, co napisałam wyżej na szaro ma tylko dać wyraz tego, do czego siebie doprowadziłam. Do obłędu.

 

W pewnej chwili zdołałam powiedzieć sobie, stop! I zaczęłam coraz częściej wychodzić, chcąc skonfrontować siebie z tym faktem. Pokazać sobie, zobacz, życie płynie dalej, to nie ma na nic wpływu, a już na pewno tego wpływu nie masz ty, robiąc sobie z głowy takie sito. Pomogło, bo wróciłam na stary tor, wróciłam do regularnego treningu, którego potrzebuję w życiu jak tlenu. Wróciłam towarzysko do życia. Problem polega na tym, że nie umiem przestać o tym myśleć, to dzieje się gdzieś w podświadomości. Bywa, że wracam do domu i gdy otwieram drzwi, klucze latają w dłoni. A kiedy wejdę, jestem podminowana, bo mam w głowie swoje dyrdymały.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

27 minut temu, wiosna napisał:

że zaczął sięgać po porno nawet kilka razy w tygodniu, bo potrzebuje dostarczać sobie nowych bodźców. Ja byłam i jestem otwarta na wszystko, nie miewam bólów głowy i uwielbiam inicjować seks, a mimo tego to za mało... 

Zawsze się zastanawiałam w jaki sposób określają niektórzy częstotliwość. Masz jakiś kalendarzyk? :D Nie to, że się czepiam. Ciekawi mnie to.

 

Np. wracasz z pracy i przeglądasz jego historię przeglądarki, logi czy pytasz się - Czy dziś kochanie jechałeś na ręcznym? 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawdzę moją męska intuicję. Nie oceniam i zbyt mało aby wnioskować więc nie bierz tego personalnie. Jesteś osobą ambicjonalną o wysokim poczuciu własnej wartości (lekka mania wyższości). Nie bardzo sobie radzisz z porażkami. Zawsze dążysz do zajęcia możliwie najwyższych pozycji. Mimo tej pozornego wysokiego poczucia własnej wartości łatwo Cię zranić co rozpamiętujesz emocjonalnie. Jak pisałem wróżę z fusów więc podejdź do tego z dystansem.

 

....a wracając do meritum..... facet jest uzależniony od porno. Potrzebuje satysfakcji ale aby osiągnąć podniecenie musi sięgnąć po porno. Daje intensywność i różnorodność bodźców, których nie da nigdy żadna kobieta. To jest problem i uzależnienie. Musi sam zrozumieć jak to destrukcyjnie działa na niego i Wasz związek i sam sobie z tym poradzić. W żadnym wypadku to nie Twoja wina. Z uzależnieniami nie wygrasz, On sam musi to zrobić. 

 

Dlaczego tak zacząłem tego posta? Nie aby Cię oceniać. Zrozum, że to nie Twoja wina i Ty nie rozwiążesz tego problemu jeśli On sam go nie zdiagnozuje i zrozumie.

Edytowane przez SennaRot
  • Like 4
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Selqet nigdy nie sięgam po takie rzeczy, jak przeglądanie historii przeglądarki / przeszukiwanie komputera / grzebanie w telefonie, kieszeniach czy czymś tam jeszcze. Kieruję się prostą zasadą - nie robię tego, czego nie chciałabym doświadczyć ze strony partnera. To się zwyczajnie czasami czuje, wie - nie wiem, jak to wytłumaczyć. Ja po prostu wiem, że to się dzieje, a druga strona mi tego specjalnie nie utrudnia, bo nie ukrywa, że to robi - to żadna tajemnica, powiem więcej, mój mężczyzna wpisuje "to" w nieodłączną częśc bycia prawdziwym samcem, często żartuje z takim tematem w roli głównej. Często jest tak, że jak wracam do domu, to bezpośrednio po powrocie słyszę, na przykład, co to byśmy nie mogli razem zrobić - taki, fajny bądź co bądź, scenariusz rodem z pornola. Wtedy mam jasność, że porno było grane, bo jak jesteśmy razem to takich rozmów właściwie nie ma. Jak wyjdę, to potem są.

Aha, Selquet - wiem, że kilka razy w tygodniu, bo to jego słowa. Kiedyś zapytałam i taką dostałam odpowiedź. Dodam, że kochamy się prawie codziennie i często ja zabiegam o więcej, on często mi odmawia. 

 

I ja nie jestem żadną świętoszką, nie pąsowieję na widok seksu w tv ani nie zmieniam lokalu gdy ktoś mówi o seksie. Ja zwyczajnie nie umiem wywalić z pamięci słów otych nowych bodźcach - wiecie, prawda jest taka że faktycznie te nowe bodźce u nas są trochę na wyginięciu. Zachęcam do sięgnięcia po zabawki, które wspólnie zgromadziliśmy - ee, nie tym razem. Chcę nowej pozycji, miejsca - no też jakoś to nie wychodzi. Nie będę opisywać detali, kocham mojego mężczyznę szczerze i nasza intymnośc jest dla mnie bardzo cenna. Tylko nieustannie mam w głowie, że to co jemu dostarcza tych niby bodźców, kiedyś robiliśmy razem, teraz - chyba się znudziło. Ja się znudziłam?

 

@Mosze Black dziękuję :) tak, śmiech to zdrowie - dosłownie.

 

@SennaRot tak, emocje są u mnie na wierzchu, taka już jestem - strzał w dziesiątkę. Ale nie mam problemu z przegrywaniem, jak pisałam uprawiam sport, gdzie rywalizacja jest wpisana w mój kalendarz - i nie, przegranej nie muszę zapijać ;) to tyczy się też innych dziedzin życia. Wiadomo, fajnie jest wrócić z tarczą :) ale i na niej się bywa, i to jest ok.

Nie sądzę, aby kiedyś nastąpiło opamiętanie, o którym piszesz - to typ mężczyzny bardzo zadowolonego z siebie, czyniącego w swoim mniemaniu wyłącznie słusznie i trudno mi spodziewać się, żeby nagle przyszło mu do głowy, że robi sobie (i nam) coś złego ;) 

Manii wyższości nie mam, zupełnie. Poczucie wartości własnej wysokie, ale dołowane przez omawiany tu temat.

 

On wie, że jeśli powie mi o jakiejś swojej fantazji, spełnię ją, o ile tylko nie wejdzie w grę udział osób trzecich - tego nie przeskoczę. Lubię seks, lubię się nim bawić i sądzę, że daję radę ;) on też mi to często powtarza. Ta wiedza paradoksalnie powiększa moje zamotanie, bo skoro taka jestem doskonała, to po co mu porno?

 

To tak obok tematu, bo naprawdę nie chciałabym w tym wątku rozprawiać o moim partnerze. Chciałabym pogadać o mnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wiosna

Co do stresu to powinienem się wypowiadać jako arcy-profesor 

Od około grudnia 2015 kiedy przestałem grać w gry, które zapełniały większość mojego wolnego czasu, miałem moment na zastanowienie się nad sobą i przyszedł moment kiedy zdałem sobie sprawę z pewnych faktów mianowicie: 

-nie jestem zbyt atrakcyjny i przez swoje demony z dzieciństwa DDA i zespół Delbrucka mam zakrzywione funkcjonowanie w społeczeństwie; ciągle siedzę sam, nigdzie nie wychodzę, ,,nikogo nie mam jestem sam na tym świecie'', brak perspektyw

-wróciły moje lęki z dzieciństwa o śmierci na raka lub inną bardzo nieprzyjemną chorobę zawsze się takich rzeczy panicznie bałem i po dziś dzień od 2015 trzyma mnie ten sam stres o śmierć na te dolegliwości 

-zdałem sobie sprawę, że zawsze byłem friendzonowany i wykluczany z towarzystwa (wygoglować objawy DDA dla ciekawych) także ogarnął mnie paniczny strach, że zdechnę w rynsztoku pracując za głodowe stawki, jako wyrobnik

-zawsze w domu brakowało kasy i nigdy nic nie ćwiczyłem zacząłem się zajmować sobą po 16 roku życia zobaczyłem w czym jestem dobry a jak bardzo moje kompleksy i niedoskonałości sabotują moje działania na każdej płaszczyźnie, tu nastąpiło drugie załamanie,wrzesień 2016 przepłakany po kątach, żeby nikt nie widział

-świadomość, że bez pracy nad sobą będę tak gnił w dołku do śmierci an początku to mnie przeraziło, lecz trzeba było się z tym pogodzić

-zauważyłem po sobie że stres znika przy medytacji i pasji a zwiększa się po zaprzestaniu tych czynności czyli na swój sposób stałem się, przynajmniej tak się czuję niewolnikiem czegoś żeby nie odczuwać czegoś

*część moich lęków zniknęła samoistnie po odsłuchaniu kilku guru i poczytaniu pism wschodnich

Na przykład zdaniem, które wywróciło mnie do góry nogami były słowa Sadhguru: ,,jeśli boisz się przeszłości lub przyszłości to za każdym razem boisz się czegoś czego nie istnieje a jak coś co nie istnieje może Cię skrzywdzić'' 

       w dodatku kanał od Brata @Metody'ego Actualized.org to jest kopalnia złota

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zwalaj wszystkiego na DDA. Mnie też to dotyczy. Masz to na co się odważysz. Pracuj nad sobą i tyle.

W ostatnim miesiącu miałam taki okres, że nerwy mnie zjadały. Dawno tak nie miałam bo z reguły panuje nad wszystkim. Problem wciąż nierozwiązany ale uspokoiłam nerwy trzema butelkami wina. Taki reset mózgu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.10.2017 o 20:57, wiosna napisał:

 

Miewacie czasem tak silne stresy? Jeśli tak, jak sobie z nimi radzicie?

   Po pierwsze myślę że źle nazwałaś swój problem, to nie stres, to raczej rozgoryczenie i zazdrość że pornole zastępują mu Ciebie,

że nie masz chłopa na wyłączność, a jego seanse z pornolami traktujesz jak zdradę emocjonalną. To tak jakby podniecała go inna babka.

 

   Osobiście jeżeli nic nie mogę poradzić z tym co mnie nurtuje, wkurza, stresuje, po prostu to akceptuje i z tym żyję. Z czasem, samo przychodzi rozwiązanie.:)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Maszracius_Iustus dziękuję.

 

@Adolf nie, mój problem to właśnie stres - od rozgoryczenia nie trzęsą się łapy i nie dzieją inne rzeczy charakterystyczne dla silnego stresu.

Owszem, ich źródłem jest w skrócie niemożność poradzenia sobie z pornolami, dlatego pokrótce opisałam tu, co leży u podstaw.

Będąc przy temacie, sądzisz, że powinnam zwyczajnie zlać temat (bo przecież wszyscy to robią) czy mam prawo czuć się z tym źle? Jak to wygląda oczami faceta?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Nie rozumiem co Cię tak boli że facet sobie czasami zwali do pornola, niech to robi sam ze sobą, niż miał by szukać przygód z innymi kobietami.

Po za tym w/g mnie włazisz z buciorami w jego prywatną sferę. Masturbacja to coś wstydliwego, krępującego i intymnego. Nie każdy by chciał aby 

partnerka wiedziała o jego uzależnieniu. Uszanuj jego intymność i to że nadal jest z Tobą. Zastanowiłaś się dla czego to robi?

 

   Odpowiedź jest prosta, z Tobą zrobił już wszystko co chciał, prawdopodobnie z uwagi na szacunek do Ciebie, nie chce Cię przymuszać do niektórych, mocnych rzeczy.

A takie rzeczy to tylko na pornusach. Z Twojej strony, też się trochę szanuj, bo on przestanie szanować Ciebie.

31 minut temu, wiosna napisał:

Będąc przy temacie, sądzisz, że powinnam zwyczajnie zlać temat (bo przecież wszyscy to robią) czy mam prawo czuć się z tym źle?

   Tak, powinnaś to olać, ważne że się kochacie, jesteście ze sobą. Twój facet potrzebuje mocniejszych wrażeń, przynajmniej w tej chwili.

Zauważ że robi to podczas Twojej nieobecności, czyli wstydzi się tego, wie o swoim uzależnieniu, na pewno z czasem to porzuci, bo zorientuje się że to rujnuje jego psychę

i Wasz związek. Tylko żebyś mu nigdy nie wypominała że jest koniowałem, czy w inny obraźliwy sposób. Nie musisz tego tolerować, ale pamiętaj to jego życie,

i nie właź z buciorami w jego intymną sferę. Jak sądzę sama też tego wymagasz.

 

 Często jest tak, że jak wracam do domu, to bezpośrednio po powrocie słyszę, na przykład, co to byśmy nie mogli razem zrobić - taki, fajny bądź co bądź, scenariusz rodem z pornola. Wtedy mam jasność, że porno było grane, bo jak jesteśmy razem to takich rozmów właściwie nie ma. Jak wyjdę, to potem są

 

   To mi wygląda na poczucie winy z jego strony, ale podejmij grę, idź na jego propozycje, jestem pewien że skrewi. Życie to nie porno, i to co na obrazku

wcale nie oznacza że jest to super przyjemne w realu.

Edytowane przez Adolf
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

23 minuty temu, Adolf napisał:

Nie rozumiem co Cię tak boli że facet sobie czasami zwali do pornola, niech to robi sam ze sobą, niż miał by szukać przygód z innymi kobietami.

 

@Adolf pozwól, że wyjaśnię Ci, czemu ją to boli. Jeżeli by nie trzepał kapucyna i nie szukał przygód u innych kobiet, to wtedy jego partnerka stała by się jedynym "dilerem" seksu. W takim wypadku mogła by sterować nim za pomocą dupki i dawania mu jej kiedy sobie na to "zasłuży", a kiedy zrobi coś nie po jej myśli to walnąć mu embargo i niech się męczy. Fakt, że facet nagle znalazł sobie sposób na zaspokojenie tej potrzeby w taki sposób jest nie do pomyślenia, bo nie da się nim tak łatwo manipulować. No i do tego ego ją boli i stąd takie przemyślenia.

 

Ponadto jest też jeszcze jeden aspekt. Skoro kobiety potrafią być zazdrosne o to, że mężczyzna poświęca więcej czasu swoim pasjom niż im... no to dostają jeszcze większego zwarcia styków, kiedy nagle facet wybiera zaspokojenie siebie za pomocą <mroczna muzyka w tle> SWOJEJ WŁASNEJ DŁONI. Jak to tak?! Niemożliwe?! To... to... TO JA NA NIEGO NIE DZIAŁAM?! JA... JA GO NIE POCIĄGAM?! I tak im się tam trochę lasuje w główkach, kiedy nie są w centrum życia faceta. To jest przecież niedopuszczalne, no nie?

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dnia 7.10.2017 o 20:57, wiosna napisał:

uprawiam wyczynowo sport, trenuję sześć razy w tygodniu, od kikunastu lat żyję według rygoru samodyscypliny - to mój sens życia, moje źródło siły, nie tylko fizycznej, ale, chyba przede wszystkim, mentalnej

- jestem fajną babką, z poczuciem humoru i hierarchią wartości, sądzę że mam poukładane w głowie

- mam lubianą, pełną wyzwań pracę, dużo w niej kontaktów z ludźmi, często w obcym języku -

- nic innego mnie aż tak nie stresuje, nie miewam słynnych problemów z odpornością na stres w pracy czy gdzieś tam

Masz sukcesy, wszystko pod kontrolą. Ale jego nie dajesz rady kontrolować.

 

Dnia 8.10.2017 o 15:04, wiosna napisał:

Wchodząc kilka lat temu w związek typu LTR z mężczyzną, który mnie całym sobą zachwyca, byłam szczęśliwa, kiedy szczerze mówił że spełniam wszystkie jego potrzeby i rozczarowana słysząc rok później, że zaczął sięgać po porno nawet kilka razy w tygodniu, bo potrzebuje dostarczać sobie nowych bodźców. Ja byłam i jestem otwarta na wszystko, nie miewam bólów głowy i uwielbiam inicjować seks, a mimo tego to za mało... Zdarzały się sytuacje, że słyszałam odmowę, a gdy wychodziłam z domu, do akcji wchodziło porno, potem jak wracałam to już nie było mowy, bo niezaspokojona byłam tylko ja. Próbowałam rozmowy - nie na zasadzie przestań, zabraniam ci, bo ja niczego nikomu nie zabraniam. Proponowałam wspólne seanse -odmówił, proponowałam urozmaicenia, jak na początku - zabawki, pozycje itd - słyszałam o braku czasu, zmęczeniu. Rozmowa też nie przyniosła poprawy mojej sytuacji, bo dowiedziałam się, że wszyscy to robią, że nie jestem normalna, a przede wszystkim - że dzięki temu mnie nie zdradzi, bo daje upust potrzebie nowości taką drogą.

Ale jeżeli on woli porno od gorącej laski to pora się rozstać.

Gdyby oprócz wspólnego sexu dopełniał się pornosami to ok.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

56 minut temu, wiosna napisał:

Będąc przy temacie, sądzisz, że powinnam zwyczajnie zlać temat (bo przecież wszyscy to robią) czy mam prawo czuć się z tym źle? Jak to wygląda oczami faceta?

Jeśli o to chodzi niedawno na forum była jedna zbłąkana kobieca owca, która nie akceptowała bycia jedną z kilku pociech seksualnych swojego misia i tutaj nasuwa mi się przykład odpowiedni do sytuacji 

       Sens nie est w tym, żeby to zlać bo to złe ujęcie tematu tylko pozwolenie na istnienie stanu rzeczy niezależnie od okoliczności na przykład jeśli nie lubisz jeść ryżu to masz wkurw, że ktokolwiek na świecie je ryż bo go nie lubisz?

       Nie ma też co uogólniać ja od 1,5 miecha ograniczam porno i masturbację do minimum ze względów zdrowotnych etc

Czy masz prawo czuć się z tym źle? Pewnie, że tak tylko pytanie jaki to ma cel po co czuć się źle skoro można skupiać się na pozytywach i czuć się dobrze, rozumiesz :) ?

       Jak to wygląda oczami faceta? Jeśli kobieta traktuje mnie jak drugie słońce i jest wobec mnie kobieca a przede wszystkim wierna reszta mnie nie interesuje, chociaż wolę być sam mam wstręt do bliskości i preferuje obrót wyłącznie w bliskim gronie.

  

      To by było na tyle @wiosna

Pozdrawiam M.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Maszracius_Iustus napisał:

Jak to wygląda oczami faceta? Jeśli kobieta traktuje mnie jak drugie słońce i jest wobec mnie kobieca a przede wszystkim wierna reszta mnie nie interesuje, chociaż wolę być sam mam wstręt do bliskości i preferuje obrót wyłącznie w bliskim gronie.

Napisałeś jeśli nie lubisz jeść ryżu... Ja lubię ten "ryż" ;) ja nic nie mam do porno. Sprawia mi dyskomfort, że ja słyszę odmowę, a po moim wyjściu sprawy dzieją się tak, jak się dzieją.

Prawdopodobnie macie wszyscy rację, że przesadzam i to też mi jest potrzebne, żeby takie rzeczy tu przeczytać. Ja sobie wręcz zdaję z tego sprawę. Napisałam wyżej, że chciałabym być normalna jak większość ludzi. Tylko że jedno, to chcieć, a móc.. z tym bywa różnie, mimo zapału.

3 godziny temu, Adolf napisał:

1  Nie rozumiem co Cię tak boli że facet sobie czasami zwali do pornola, niech to robi sam ze sobą, niż miał by szukać przygód z innymi kobietami.

Po za tym w/g mnie włazisz z buciorami w jego prywatną sferę. Masturbacja to coś wstydliwego, krępującego i intymnego. Nie każdy by chciał aby 

partnerka wiedziała o jego uzależnieniu. Uszanuj jego intymność i to że nadal jest z Tobą. Zastanowiłaś się dla czego to robi?

 

2  Odpowiedź jest prosta, z Tobą zrobił już wszystko co chciał, prawdopodobnie z uwagi na szacunek do Ciebie, nie chce Cię przymuszać do niektórych, mocnych rzeczy.

A takie rzeczy to tylko na pornusach. Z Twojej strony, też się trochę szanuj, bo on przestanie szanować Ciebie.

3  Tak, powinnaś to olać, ważne że się kochacie, jesteście ze sobą. Twój facet potrzebuje mocniejszych wrażeń, przynajmniej w tej chwili.

Zauważ że robi to podczas Twojej nieobecności, czyli wstydzi się tego, wie o swoim uzależnieniu, na pewno z czasem to porzuci, bo zorientuje się że to rujnuje jego psychę

i Wasz związek. Tylko żebyś mu nigdy nie wypominała że jest koniowałem, czy w inny obraźliwy sposób. Nie musisz tego tolerować, ale pamiętaj to jego życie,

i nie właź z buciorami w jego intymną sferę. Jak sądzę sama też tego wymagasz.

 

 

 4 To mi wygląda na poczucie winy z jego strony, ale podejmij grę, idź na jego propozycje, jestem pewien że skrewi. Życie to nie porno, i to co na obrazku

wcale nie oznacza że jest to super przyjemne w realu.

1 - On mi sam o tym opowiadał na początku związku, nie wyglądał na skrępowanego ;) co więcej, zakomunikował mi wtedy jasno - jak nie pasuje, to zmykaj.

Zostałam, temat między nami nie wraca, nie zaczynam takich rozmów. Ale we mnie to siedzi i sobie z tym radzę raz lepiej, raz gorzej.

Czy włażę buciorami - no nie wiem, ja nigdy nie patrzyłam mu do komputera, nie wypytuę go o to, nie robię scen. To się po prostu dzieje w mojej głowie.

Pytasz, czy zastanowiłam się dlaczego to robi. Milion razy. Wiem, że robił to będąc sam i zamierza robić dalej (to jego słowa).

 

2 - Robiliśmy razem rzeczy, które są w zdecydowanie mocnych filmach. Skoro ze mną zrobił już co chciał, to znaczy, że się zużyłam? Już to między nami nie wróci?

 

3 - Skoro potrzebuje mocnych wrażeń, to czemu to już się nie pojawia między nami? Ja też potrzebuję różnych, również mocnych wrażeń, nie jestem waniliowa i wiele razy się o nie dopominałam. Tu jest mój ból, że ja już najwidoczniej przestałam się nadawać do takich rzeczy. Poruszałam ten temat i zawsze słyszę, że jetem super, że go satysfakcjonuję. I że tak, będzie też tak jak ja chcę, ale nie dzisiaj. Nie muszę chyba dodawać, że jutro nie nadeszło.

On się tego według mnie nie wstydzi

 

4 - Poczucie winy? Nie pomyślałamo tym w ten sposób, nie widziałam tu nigdy poczucia winy. Dla niego to jest temat absolutnie oczywisty i się z tym nie kryje. 

Chciałam iść na tę propozycję, nie raz i nie dwa. Niestety to obowiązuj tylko słowach, rzadko (czasami owszem, ale niestety rzadko) zdarza się, że między nami stanie się tak, jak w tych opowieściach.

 

 

@HORACIOU5 odpowiem na Twój post, chociaż nie jest adresowany do mnie, niestety z góry wiem, że się nie dogadamy. Ale niech będzie. Przeczytałam wiele tematów na tym forum i z niemal każdego Twojego postu w rozmowach z kobietami lub o kobietach bije z Ciebie taka ilość jadu, że aż się przykro czyta. Nie zamierzam dociekać, skąd taka postawa, to nie moja sprawa. Powiem Ci jednak coś, tak w skrócie. Nie wrzucaj wszystkich kobiet do jednego wora, chyba nie muszę tłumaczyć, dlaczego. Nienawidzisz kobiet? Spoko, Twoja sprawa. O mnie wiedz tyle, że NIGDY nie sterowałam za pomocą dupki żadnym z moich partnerów, nigdy nie przyjmowałam postawy nie dam mu (albo: dam mu), to będę mieć z tego korzyści. Brzydzi mnie coś takiego. Ponadto nie, nie mam problemu najmniejszego z tym, że facet sam się zaspokaja. To jego ciało, jego myśli, mnie nic do tego. Problem mam z tym, że potrzebuje do tego widoku innych kobiet, równolegle odmawiając mi zrobienia czegoś "ponad standard" (z naciskiem na drugą część tego zdania). Jeśli tego nie rozumiesz, to zaoszczędźmy sobie czasu.

3 godziny temu, Brat Jan napisał:

Masz sukcesy, wszystko pod kontrolą. Ale jego nie dajesz rady kontrolować.

Ja wcale nie chcę przejąć nad nikim kontroli, nad moim partnerem też nie. Chcę znów czuć się seksualnie atrakcyjna w pełnym wymiarze dla tego faceta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, wiosna napisał:

HORACIOU5 odpowiem na Twój post, chociaż nie jest adresowany do mnie, niestety z góry wiem, że się nie dogadamy.

 

   Znaczy że @HORACIOU5 uderzył w czułą strunę, przemyśl to jeszcze raz, bo

15 minut temu, wiosna napisał:

 Problem mam z tym, że potrzebuje do tego widoku innych kobiet

   Czyli miał poniekąd rację. Boli Cię to że Twoja osoba mu nie wystarcza.

15 minut temu, wiosna napisał:

Robiliśmy razem rzeczy, które są w zdecydowanie mocnych filmach. Skoro ze mną zrobił już co chciał, to znaczy, że się zużyłam? Już to między nami nie wróci?

   

    Nie, Twój facet jest uzależniony od pornoli. Walił do pornoli przed Tobą i będzie to robił po Tobie będąc w związku z inną. 

To jak fajki, wiesz że Ci szkodzą, ale ciężko odstawić. Nie zużyłaś mu się, jest mu dobrze z Tobą. Ale czasami chce zobaczyć mózg kobiety od strony odbytu.:D

Tak po prostu ma.:)

 

   Jeszcze jedno.

 On mi sam o tym opowiadał na początku związku, nie wyglądał na skrępowanego ;) co więcej, zakomunikował mi wtedy jasno - jak nie pasuje, to zmykaj.

Zostałam, temat między nami nie wraca, nie zaczynam takich rozmów. Ale we mnie to siedzi i sobie z tym radzę raz lepiej, raz gorzej

 

   I tu Cię boli Wiosenko.

 

 Jest nie zależny od Ciebie, jasno skomunikował Ci to na początku związku. Koleś trudny do przerobienia na modłę matrixsa?

Już wiem co Cię boli.;)

   

 

 

Edytowane przez Adolf
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

19 minut temu, Brat Jan napisał:

@wiosna Chyba tzw haj hormonalny już z niego zszedł, ile jesteście razem?

Blisko 5 lat.

7 minut temu, Adolf napisał:

I tu Cię boli Wiosenko.  

 @Adolf NIE. Nie chcę żeby był ode mnie zależny. Nie chcę matriksa. Chcę mieć z nim taki sam seks jak wcześniej - na początku oboje byliśmy zgodni, że lubimy to, tamto, siamto i jeszce kilka rzeczy. 
Potem to wszystko zniknęło - tamtych rozmaitości szuka teraz na ekranie, ja o nich mówię głośno, on ich nie chce. Ze mną ich nie chce - i tak, to mnie boli, wydawało mi się, że to da się zrozumieć.

 

W naszym łóżku dzieje się to, na co w danym momencie on ma ochotę, w efekcie robimy to w większości razów według pewnego schematu. Dopowiadam sobie, że to, co słyszę we wspomnianych opowieściach, woli przeżywać sam, przed komputerem. Dlaczego? I czy w takim razie to już tak musi zostać, że to, co fajniejsze, on zamierza przeżywać przed kompem?

 

fakty pomocnicze: nie utyłam, nie jestem raszplą, podobam mu się podobno bardziej (jego słowa) niż na początku związku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@HORACIOU5 akurat z tym Pluciem jadem wiosna ma racje (też to zauważyłem, że o kobietach wypowiadasz się w sposób jakbys nimi gardził, czy coś w tym stylu).

 

@wiosna to jest uzależnienie Twojego faceta - zstosuj terapie wstrząsową, jak przyjdziesz z pracy to popraw robotę po rączce (za każdym razem jak wiesz, że to robił,i nie ma, że się nie chce, czy głowa go boli :P ) ,ale tak konkretnie kilka razy pod rząd - dwa tygodnie i będzie się bał włączyć kompa :lol: 

 

A tak na serio (chociaż tamto też przetestuj na wszelki wypadek- nie zaszkodzi :P ) to jest uzależnieniei on sam musi chcieć to zwalczyć,bo to go niszczy, ale gdy on samto nie będzie chciał to nic z tego.

 

Ps. Z tematu o stresie zrobił się temat o brandzlowaniu (widać idealnie schemat potrzeby atencji   :P )

Edytowane przez Mosze Black
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mosze Black nie jestem odpowiedzialny za to co myślisz Ty albo owa samica. To wasze widzenie misia na które nie mam wpływu i w sumie niezbyt mnie obchodzi. Poza tym poczytaj sobie więcej moich wypowiedzi, zanim wysuniesz jakiekolwiek wnioski, bo jesteś tutaj od niedawna a po paru wpisach zaczynasz oceniać ludzi. Interesujące w tym wszystkim jest to, że zbiega się to z tym, kiedy jakaś kobieta zgrywa biedną i pokrzywdzoną przez złego samca.

 

Ech, naprawdę niektórzy uważają, że skoro nie jest się milutkim dla każdej samicy, to od razu wszystkie się nienawidzi. Widać poza ich percepcją jest podejście, że można szanować i lubić tylko niektóre kobiety (te, które sobie na to zasłużą swoim zachowaniem i sposobem bycia... wiem, szokujące), a reszta może być komuś obojętna.

Edytowane przez HORACIOU5
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.