Skocz do zawartości

Stres - jak nad nim zapanować?


wiosna

Rekomendowane odpowiedzi

Dnia 26.10.2017 o 21:27, wiosna napisał:

temat radzenia sobie z mega stresem

 

No właśnie nie wiem, czy jeszcze o tym pisać XD No cóż, napiszę, jak nie ty to kto inny. Przeczytałem temat trzy po trzy, tyle tego się nazbierało.

 

Chcąc poradzić sobie ze stresem, paradoksalnie należy wystawiać się na jego działanie regularnie. Oczywiście chodzi mi o bezpieczne metody, bo np. sporty ekstremalne nie są dla wszystkich, a z tego co piszesz z pewnością nie są dla ciebie.

Zasady są takie:

1. Spotykając się ze stresem, należy być w dobrej kondycji psychofizycznej. To dlatego antyterroryści nie mogą sobie dorabiać poza pracą, muszą odpoczywać  (oczywiście chodzi też o dyspozycyjność)

2. Twój 'pułap' stresu zawsze jest możliwy do zwiększenia. Tak samo z 'pułapem' odczuwania bólu. Trening amerykańskich marines jest pełny tego typu zagrywek. Można pooglądać na youtubie i wyciągnąć wnioski. Tamtejsi 'sierżanci' znają się na rzeczy.

Wystawiaj się na działanie stresu regularnie -  na przykład granie w pokera (to cię chyba nie rajcuje autorko?), w dzisiejszych realiach również gry komputerowe zaliczane do esportu, sport - zwykłe bieganie lub przy niskich lotach spacer, a już najlepiej sporty zespołowe i sztuki walki.

 

Szczerze mówiąc nie przychodzi mi na myśl żadna inna aktywność, która by ci pasowała niż właśnie sport.

 

4.  !ZWIERZACZEK! Tak, głaskanie jest bezcenne.

 

Poza tym nie przesadzajmy - stres to ma pilot jak ląduje w burzy piaskowej, a nie zamężna kobieta. Głowa do góry, zwiększ swoje morale.

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć @Johnsons! dzięki za odpowiedź.

Cytuj

sporty ekstremalne nie są dla wszystkich, a z tego co piszesz z pewnością nie są dla ciebie

To ciekawe, bo taki właśnie uprawiam :) 
Poker z kolei faktycznie mnie nie rajcuje, nic a nic :)

Stres się bierze w prostej linii (pomijając przewałkowane tu już szczegóły) z tego, że MYŚLĘ. Zamiast dać sobie spokój, nie zawsze umiem wykopać te myśli z głowy, choć naprawdę bym chciała. Są dni, kiedy mam absolutnie w nosie to wszystko, a są tez takie, kiedy to po prostu siedzi głęboko we łbie i nijak nie mogę przed tym uciec. Potrzebuję to zatrzymać na poziomie: nie myśleć. Nie wiem, na ile szanowna Brać męska jest w stanie rozumieć to, w co natura Was nie wyposażyła ;) - ale u mnie na "spokój głowy" mają wpływ również tak zwane fazy księżyca - przez dużą część cyklu jestem nie do ruszenia, ale przez co najmniej kilka dni pod jego koniec lasuje mi się w mózgu. Wtedy za cholerę nie mogę się wstawić na właściwy tor. Raz mam takich dni w miesiącu pięć, a raz pół na pół. Regularnie jest tak, że mam mega satyfakcję z tego, że wcale do tego nie wracam myślami (to dopiero daje kopa), a za tydzień-dwa-trzy dostaję jakiejś blokady i wracam do punktu wyjścia. 

 

Sport pomaga bardzo, bardzo. Kontakt z naturą, bycie sam na sam ze swoimi emocjami, pozytywna reakcja na wysiłek i inne profity czerpane doraźnie (i nie) z treningu - bez tego bym nie istniała, robię to ponad połowę mojego zycia. A mimo to jak wracam z treningu, to gdzieś pod kopułą odzywa się ten złośliwy głosik i gada bzdury.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@wiosna Twoje reakcje wydają mi się mocno przesadzone. Być może jesteś w grupie osób z większą podatnością na stres. 

 

Niektóre osoby bardziej niż inne odczuwają skutki stresujących wydarzeń w ich życiu. Do czynników „uczulających” na stres należą:

  • istniejące aktualnie zaburzenia psychiczne (depresja, schizofrenia, zaburzenia lękowe)
  • nadużywanie alkoholu lub substancji psychoaktywnych przed sytuacja stresową
  • niekorzystne wydarzenia w okresie rozwoju osobowości, czyli wytwarzania psychicznych mechanizmów obronnych tj. rozwód czy separacja rodziców w dzieciństwie, przewlekłe chorowanie w dzieciństwie – szczególnie wymagające hospitalizacji
  • przejście niedawno lub w dzieciństwie szczególnie stresującego wydarzenia
  • szczególne cechy osobowości: np. poczucie niskiej wartości, niepewność
  • brak silnych związków rodzinnych, przyjaciół – wsparcia społecznego

Nie tylko siła stresora, ale rodzaj wpływa na głębokość reakcji stresowej. Z reguły krzywda doznana w wyniku działania drugiego człowieka jest silniej przeżywana niż katastrofy sił przyrody czy wydarzenia niezależne od woli człowieka.

http://psychiatra.bydgoszcz.eu/publikacje-dla-pacjenta/stres/predyspozycje-do-wiekszej-podatnosci-na-stresujace-wydarzenia/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma nic lepszego na wyładowanie stresu jak sport (głównie siłownia albo jazda na rowerze) - po tym czuję się jak nowo narodzona i jakbym zrzuciła z siebie jakiś wyjątkowo dużo ciężar. Dobra też jest  medytacja (ta mi zaś pomaga spokojnie zasnąć) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to przepraszam, myślałem inaczej.

A jaki to sport, ten ekstremalny? Oczywiście jeśli można zapytać..

 

Podczas stresu ubywa nam witaminy C, energii ( jedz węglowodany złożone) i koniecznie ogranicz kawę i alkohol.

 

Jeśli czujesz niedosyt:

 

http://www.psychologia.net.pl/artykul.php?level=119

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Johnsons nie chcę pisać szczegółow na forum, jestem nazwijmy to osobą publiczną w moich kręgach.
Dzięki za artykuł. Kawy nie tykam, alkohol raz na miesiąc (taki lajf ;) ). 

Wydaje mi się, że mózg jest najtrudniejszym przeciwnikiem człowieka ;) Jak coś się tam zagnieździ, to nie ma pomiłuj. Przeczytałam dziesiątki tekstów, teoretycznie mam podstawy aby umieć się wydostać na powierzchnię. I czasami naprawdę mi to wszystko lata luzem. A czasami ten cholerny "rozum" staje okoniem i dupa, wracam skąd przybyłam w temacie poprawy sytuacji.

 

Tak czy inaczej jest pewien postęp.

 

Swego czasu doświadczyłam mega stresu w innej dziedzinie zycia, działo się coś bardzo dla mnie trudnego (bardzo to nawet nie, raczej - ekstremalnie) i było to związane z obecnością pewnej osoby w tym samym pomieszczeniu. Pamiętam, że czekałam aż ta osoba wyjdzie, a kiedy to się stało, poczułam, niemal fizycznie, że jestem jak wypełniony gorącym powietrzem (czytaj: stresem) balon, z którego powoli schodzi temperatura. To była taka sytuacja, że dopiero kiedy ten stres zaczał schodzić, zdałam sobie sprawę, że tak bardzo to na mnie oddziaływało - podczas gdy ta osoba była w pomieszczeniu, czułam się raczej na średnim poziomie przejęta tym, co się dzieje. Stare dzieje, ale zostało w głowie.

 

To tym dziwniejsze, ze na co dzień nic mnie właściwie nie stresuje - jak pisałam wcZeśniej, pracuję w trybie częstego kontaktu z różnie usposobionym klientem, często rozmawiamy w języku angielskim, miewam tak zwane publiczne wystąpienia (znam wiele osób dla których są to czynniki stresowe) i jest super. W ogóle jest super. A to, co tu w tym wątku z siebie wyplułam za nic nie znika.

Po nitce dochodzę do kłębka w którym jest napisane, że jestem uzalezniona emocjonalnie. I tu już się robi wielkie UPS. Bo nie wiem, co z tym zrobić. No ale miało być o stresie :))

 

@Selqet zgodzę się, ze są przesadzone :) tylko, jak żyć, panie premierze? ;)

 

 

A może ja mam zwyczajnie coś nie tak pod kopułą i tu nie ma co dumać?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

29 minut temu, wiosna napisał:

 

@Selqet zgodzę się, ze są przesadzone :) tylko, jak żyć, panie premierze? ;)

 

 

A może ja mam zwyczajnie coś nie tak pod kopułą i tu nie ma co dumać?

Tak, masz coś nie tak pod kopułą. Ściany tekstów się posypały, aby Ci pomóc od różnych użytkowników. 

 

Twoja postawa jasno pokazuje - dajcie mi jakąś radę, aby zadziałała maksymalnie efektywnie przy minimalnym wysiłku. To tak nie działa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.