Poświęcamy im ogrom.
Tak, to my właśnie je uświęcamy i wynosimy na piedestał, żeby potem przeklinać.
Pewnego razu zaś doszedłem do wniosku, że skoro i tak to one decydują o seksie (można polemizować, ale w tym przypadku zamiast tego już lepiej byłoby przeznaczyć czas na samopieszczenie; a jak kto się uprze, to niech przypomni sobie i poda mi przypadek, kiedy to on zdecydował), to dlaczego się temu nie poddać?
I spijać słodkie nektary...
Tylko jednocześnie dobrze to rozumieć. To nie to samo co oddanie dominacji.
One decydują - a świadczy o tym fakt, że do pisania tutaj nie skłaniacie mnie Wy, Żołnierze, a one. One są inspiracją.
Nie mam motywacji, kiedy tutejszy świat bez samic jawi mi się jako miejsce jałowe (chodzi jednak o brak tego czegoś, co w nich jest, a w nas tego nie ma). No nie i koniec.
Zaryzykuję stwierdzenie, że umieszczenie ich w rezerwacie (a jak on w ogóle funkcjonuje?) to zabieg sztuczny. Pozwalamy na to, dostosowując się do sytuacji.
Wnioskuję o utrzymanie rezerwatu, ale jednoczesne wpuszczanie kobiet wszędzie. I tak tam są, nie oszukujmy się. A jak ich nie ma, czuję jałową glebę.
I nie ciągnie mnie do tego.
Bo one rządzą żądzą (proszę zapisać jako mój osobisty cytat).
Pozdrawiam, Braciszkowie Wierni!
19 komentarzy
Rekomendowane komentarze