Skocz do zawartości

Samczym okiem

  • wpisy
    2
  • komentarzy
    5
  • wyświetleń
    2403

Samiec Alfa

2263 wyświetleń

Czy nie zdarza się wam tak od czasu do czasu poobserwować ludzi wokół siebie? Ale tak naprawdę dokładnie. Nie nasuwa się wam jakiś wniosekarrow-10x10.png wtedy? Bo mi tylko jeden. Wszyscy mają smutne twarze bez wyrazu, spasione brzuchy, naprawdę rzadkością jest zobaczenie kogoś kto dba o siebie i jest szczęśliwy, a podobno ocenianie po wyglądzie jest takie bezuczuciowe. Prawda jest jednak odmienna w tej kwestii ktoś kto ma szacunek do samego siebie potrafi doskonale zadbać o swój wizerunek i autoprezentację, ale po co? Lepiej kupić w jakimś dyskontowym markecie sześciopak piwa i uchlać się do nieprzytomności przy wrzaskach spasionej i otyłej kobiety. Przerażające? Niestety tak się prezentuje wizerunek większości ludzi w Polsce. To jest po prostu straszne.

 

Nie wiem jak wy, ale ja mam wrażenie, że ludzie wokół mnie są tacy bez życia, wypluci, pozbawieni głębi. Są niczym roboty, które wykonują wszystko automatycznie. Nie myślą, nie planują, nie celują w gwiazdy, bo są po prostu wyprani ze wszystkich marzeń. Tak jakby coś stało nad nimi i wyssało z nich całą życiodajną energię za każdym razem jak tylko oderwą się od tej codziennej rutyny, a w ich oczach pojawi się iskierka, która miałaby, by być początkiem ognia zmieniającego ich życie.

 

Ludzie są smutni cholernie smutni i nieszczęśliwi. Zwalają winę na Boga, innych, rodzinę, otoczenie i masę innych pierdół, bo zamiast działać marnują najlepsze lata swojego życia. Zamiast wnieść się na wyżyny, oni ciągle tkwią w dole, który sami go kopią zapadając w nim się samoistnie. Gdy sam mam do czynienia z takimi osobami nie mówię oczywiście, że każdy reprezentuje ten poziom wszechobecnego zdołowania i niemocy, ale tacy osobnicy są cholerną rzadkością w tłumie to zawsze ich marazmu i apatii nie przebiję niczym. Oni wolą sobie siedzieć na dupie, chlać piwsko, oglądać jak ich bęben rośnie zamiast działać. To jest strasznie irytujące. Bo ich żadną siłą nie przekonasz, że serio da się coś zmienić w życiu.

 

Najbardziej wnerwiającym aspektem, który powoduje po prostu u mnie cierpienia jak i zarazem gniew, jest to, że tacy ludzie później płodzą dzieci, a ich dzieci zamiast zdobywać świat, rozwijać się wcześniej czy później zostaną sprowadzeni na ich poziom beznadziejności. Nie ma nic okrutniejszego dla dziecka niż pozbawienie go wszelkich złudzeń i marzeń, a wtedy koło się zamyka i schemat powtarza się z pokolenia na pokolenie. Później małe, zranione emocjonalnie dzieci w ciele dorosłego człowieka chodzą po świecie i zadają ból innym osobom wokół siebie, a szczególnie swoim bliskim, gdzie zamiast dać swoim małym pociechom namiastkę miłości, szczęścia i poczucia bezpieczeństwa. Natchnąć w nich pierwiastek odwagi jak i chęci poznawania świata, ranią je.

 

Później albo takie dziecko może się poddać tym wszystkim negatywnym wzorcom, nawykom i powielać błędy swoich rodziców i najbliższego otoczenia popadając w nieszczęście nic nie robiąc ze swoim życiem, albo też podjąć walkę o siebie, o swoją godność, zbudować poczucie własnej wartości, wymknąć się z toksycznej relacji, nauczyć się cieszyć z życiem i w końcu po prostu poczuć się wolnym.

 

Wciąż walczę i widzę promyk światła, a podświadomie jestem przekonany, że z czasem stanę się silniejszy i lepszy.

 

Dziękuję za uwagę.

 

Wasz młody braciszek.

  • Like 2

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Ostatnio dzięki internetowi znalazłem takiego gościa i już dwa razy rozmawialiśmy, i wyszło z tego, że ma głębokie przemyślenia. Gdybym go zobaczył na ulicy, to też bym go wziął za szarego człowieka.

 

Jak mam działać i nie marnować lat życia, skoro czuję duże zniechęcenie i poczucie winy? Że mogłem już tyle zrobić, i tego nie zrobiłem. Chciałbym się przebić z pomysłami do ludzi, ale często obrywam pałką po głowie, że się wychyliłem. I jak pomyślę o regularnym wysiłku, to po pewnym czasie zmienię zdanie i wrócę do tego co było?

Odnośnik do komentarza

Podobnie jak kolega Damianiut mam wpojone coś w rodzaju strachu. Najłatwiej być człowiekiem nijakim, względnie normalnym, spełniać normy większości i dopasować się do tłumu,

żeby nie zostać poddanym negatywnej ocenie. Jeśli własna rodzina potrafi nam źle życzyć, to dlaczego nieznajomi nie chcieliby kopać pod nami dołków w razie sukcesu, albo

w drodze do sukcesu? Czemu mielibyśmy nie trafić na ludzkie chieny? Jest pesymistyczne myślenie i apatia.

 

Najłatwiej się nie wychylać. Być może to są akieś traumy z okresu dzieciństwa które tkwią w nas w życiu dorosłym.

Dzieci oceniały ponad potęgę piętnując i oceniając każdego kto nie był jak oni, w grupie, w grupie która miała śmiech, umiała poniżyć innych,

wykreowali się jako lepsi niż inna grupa. Mieli też kobiety, a kobiety pod ich płaszczem się chowały.

 

Tylko ładne kobiety. Te brzydsze, grube też musiały zadowolić się kątem i drwinami. Nikt je nie pytał czy mają coś do powiedzenia.

 

Wytwarza się coś w rodzaju lęku, ale też zniechęcenia że to co się zrobi nie da żadnego poczucia spełnienia. Albo że nie wyjdzie i będzie gorzej niż jest.

 

Jesteśmy jak te mrówki robotnice. Mamy kilka klas społecznych, kilka wyrzutków, kilka królewien i władców. Reszta to motłoch, który żeby się wybić musi

się wybijać na nieszczęściu innych, na okradaniu innych. Dobrzy ludzie często cierpią, wydają pieniądze na cele charytatywne, są mili, ale żyją może 40 może 50 lat,

popełniają samobójstwa. Widzą, że to cwani rządzą światem. Przebieglejsi bardziej prostymi. Uczciwość nie jest w cenie, a gdy ma się taki charakter to co zostaje?

Nieśmiałość. Poczucie że i tak umrzemy. Praca byle przeżyć i okresowo coś bardziej ryzykownego, gdy się zaoszczędzi w cuglach.

 

Prawdopodobnie jest więcej ludzi którzy mogliby się wybić ale coś ich trzyma. Może mają coś do powiedzenia, ale sie boją. Może mają pomysły ale nie wierzą w ich

realizację. Rodzice przelewają swoje nieszczęście i niespełnienie na dzieci, a te dzieci później są kalką rodziców. I też piją, zajmują się pierdołami, są jak wszyscy, uważając

się za wyjątkowych?

 

Ile razy trzeba dostać pałą przez łeb, by wyuczyć nawyk nie przejmowania się pałami? :) Nad tym dziś się zastanowię.

Edytowane przez Krogulec
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
14 godzin temu, Damianut napisał:

Ostatnio dzięki internetowi znalazłem takiego gościa i już dwa razy rozmawialiśmy, i wyszło z tego, że ma głębokie przemyślenia. Gdybym go zobaczył na ulicy, to też bym go wziął za szarego człowieka.

 

Jak mam działać i nie marnować lat życia, skoro czuję duże zniechęcenie i poczucie winy? Że mogłem już tyle zrobić, i tego nie zrobiłem. Chciałbym się przebić z pomysłami do ludzi, ale często obrywam pałką po głowie, że się wychyliłem. I jak pomyślę o regularnym wysiłku, to po pewnym czasie zmienię zdanie i wrócę do tego co było?

 

Przestać marnować dalsze.

Odnośnik do komentarza

 Mijam się z innymi ,tak jak mijam pionki w grze, widzę ich, wiem że są, ale dla mnie ważne  jest jak najszybsze dotarcie do celu, który mam.  Oni są tylko przeszkodami, chyba że ktoś przypadkiem mnie potrąci, wtedy jakby budzę się ,zastanawiając co się stało. Następuje chwila na to by spojrzeć drugiej osobie w oczy, uśmiechnąć się mówiąc tym samym,że nic się nie stało, bądź zmarszczyć brwi i spojrzeć z pretensją,bo kuksaniec zabolał. Po chwili jednak znów wracam do dawnego stanu. Przecież mam o czym myśleć...tamtej twarzy pewnie już nie spotkam, a jestem trochę głodna i znów zanim dotrę do domu będę musiała wejść po długich schodach, a zielone światło tradycyjnie każe na siebie czekać o pięć minut mojej cierpliwości za długo.Mam swoje problemy, czemu mam się przejmować tym, że ktoś mijając mnie pomyśli, że źle wyglądam. Miałam kiepski dzień, boli mnie głowa, co mnie obchodzi co myślą inni, czemu myślę, że oni mogą myśleć o mnie cokolwiek, co ich obchodzę, przecież mnie nie znają, dlaczego ma ich interesować obca osoba. Ta Pani w czerwonym, wygląda poczciwie, parę razy stałyśmy razem na przystanku, raz nawet chciałam się z nią przywitać, ale uprzedziła mnie, odwracając głowę w drugą stronę. Nie będę się narzucać, weźmie mnie za nawiedzoną, a potem mnie obśmieje przy kawie z koleżanką. Dość tego.Mam swoje życie, co mnie interesuje z kim ta Pani rozmawia i ile słodzi . Oj, zachwiała się. Nic dziwnego, niesie torbę, pewnie była na zakupach, hmm może są jakieś promocje, warto by się przejść i sprawdzić. Ciężka chyba ta torba, bo się aż zasapała. Ciekawe czy daleko mieszka. A niech tam, musi mnie kojarzyć, przecież ja ją pamiętam. Dobra idę, bo wszystko jej zaraz wypadnie z tej torby...mieliście tak kiedyś?

Odnośnik do komentarza

 

Cytuj

Oni wolą sobie siedzieć na dupie, chlać piwsko, oglądać jak ich bęben rośnie zamiast działać.

żeby tylko :) przy okazji pilnują, aby tylko ktoś z ich rodziny czy znajomych nie wychylił sie poza tę przeciętność, no bo jak to? Musisz być taki sam jak my!

Chcesz iść na jakieś lepsze studia? NIE DASZ RADY .. Chcesz mieć lepszą pracę, nie oglądasz tv, nie pijesz  (lub rzadko), nie palisz, nie chodzisz (lub rzadko) na imprezy?

Dziwak. Odmieniec. Jak on może chcieć być inny i sie wyróżniać na naszym tle? Horda Januszy i Grażyn już dopilnuje aby tak się nie stało.

I najbardziej w tym wszystkim smutne jest to, że NAWET rodzina, może nieświadomie Ci robić krzywdę i rzucać kłody pod nogi.

Trzeba pamiętać, że każdy z nas ma swoje życie i bardzo często powinniśmy w nim być egoistami, bo jest nasze i nikt za nas go nie przeżyje, dlatego realizujmy swoje marzenia, cele, pragnienia i nie oglądajmy się na innych :)

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.