Skocz do zawartości

Różne wypociny EjczFajfa

  • wpisów
    11
  • komentarzy
    13
  • wyświetleń
    5085

Inkwizytor Szpecjalnej Trosky


HORACIOU5

667 wyświetleń

INKWIZYTOR SZPECJALNEJ TROSKY

 

 

Joachim był gotowy do akcji. Trzymał w rękach załadowany i odbezpieczony Valmet Rk 62 będący po prostu fińską wersją AK47, a przy jego boku stał nowy rekrut o jakże dorodnym imieniu Wacław. Ten z koli uzbroił się w karabin automatyczny FN SCAR. Joachim pomyślał, że jak na żółtodzioba, to wybrał całkiem nieźle, chociaż w jego opinii i tak nic nie zastąpi dobrego kałacha.

 

- No dobra Wacek. Wiesz po co tutaj jesteśmy? Pamiętasz odprawę?

 

- Tak Szefie! Mamy za zadanie uratować kobiety porwane przez bandę bezbożnych zwyrodnialców, a im samym zrobić z tyłków jesień średniowiecza! – wyrecytował jak na egzaminie młody.

 

- Bardzo dobrze. A teraz słuchaj. Odliczam do trzech i na trzy wpadamy do środka robiąc to, co nakazał nam Mistrz naszego Zakonu Hipokrytusa.

 

Młody skinął głową na znak, że zrozumiał. Po chwili Joachim zaczął odliczanie. Na „trzy” wyważyli drzwi i wpadli z hukiem do pomieszczenia. Ujrzeli kobiety przywiązane do stołów i gwałcących ich nagich bezbożników.

 

- Rączki do góry wy zwyrodniałe kutafony albo przestrzelę wam te wasze niewyżyte fiuty! – krzyknął Joachim.

 

Na dźwięk jego słów podnieśli ręce do góry. Inkwizytor nakazał im, aby stanęli przodem do ściany, a potem polecił młodemu związanie ich. Po tym odwrócili się przodem do niego i uraczył ich tymi oto słowami:

 

- A teraz słuchajcie mnie psie syny! Jak tak patrzyłem, jak się do tego zabieraliście, to aż mi się niedobrze robiło. Widać, że jesteście niezłymi amatorami, ale na wasze szczęście trafiliście na mnie! Wacek! Trzymaj ich na muszce i rozwal każdego, który dygnie nawet o milimetr.

 

- Tak jest szefie!

 

Tymczasem Joachim odłożył na bok broń i podszedł do przywiązanych kobiet. To co się potem wydarzyło wywołało opad szczęki u Wacka oraz stojących zwyrodnialców. Otóż Inkwizytor ściągnął spodnie i… przystąpił do gwałcenia jednej z kobiet.

 

- Widzicie debile?! Tak to się kurwa robi! – krzyknął.

 

Jednemu z bezbożników coś dygnęło na ten widok. Chwilę później dostał kulkę między oczy.

 

 

*

 

 

- Joachimie.

 

- Tak Mistrzu?

 

- Czy wiesz, że ze mnie jest naprawdę spokojny człowiek?

 

- Tak Mistrzu.

 

Zaiste dowódca Zakonu Hipkrytusa był ostoja spokoju. Mało komu udawało się go wyprowadzić z równowagi. W siedzibie Zakonu, gdzie toczyła się owa dyskusja, bardzo rzadko było słychać krzyczącego Mistrza Zachariasza.

 

- To dobrze. Bardzo dobrze. A teraz przejdźmy do meritum sprawy.

 

Po tych słowach odwrócił się w kierunku Joachima, a jego oczy wyrażały, że chyba troszkę się zdenerwował.

 

- Powiedz mi Joachimie, co się do kurwy nędzy stało podczas waszej ostatnie akcji co?! Powiedz mi jakim kurwa cudem postanowiłeś wybić wszystkich, skoro dostałeś jasne rozkazy polegające na uratowaniu porwanych kobiet! No słucham!

 

- Mistrzu. Kiedy przybyłem na miejsce faktycznie bezbożnicy gwałcili owe kobiety, ale sytuacja nie była tak jednoznaczna jak to wygląda.

 

- To znaczy?! – warknął Mistrz.

 

- Kiedy przyjrzałem się sytuacji bliżej okazało się, że to owe kobiety swoimi waginami skusiły tych mężczyzn do posunięcia się do tak bezbożnego i zwyrodniałego czynu. To było widać w ich oczach, a do tego kiedy przystąpiłem do akcji zaczęły prosić o pomoc Boga.

 

- I to, że zaczęły prosić o pomoc Boga uznałeś za przejaw tego, iż należy je spalić?!

 

- No… tak. W końcu nie błagały o pomoc Allaha Mistrzu.

 

Mistrz zastanowił się przez chwilę.

 

- No tutaj masz słuszność. Gdyby były wiernymi sługami Allaha, to dziękowały by mu za to, że mają zaszczyt być gwałconymi przez przedstawiciela naszego Zakonu. W końcu to my mamy monopol na to. No dobra, kontynuuj.

 

- I kiedy zobaczyłem Mistrzu, jak bardzo są one zepsute, to po prostu wybiliśmy z Wackiem wszystkie. A że ich nieczystość sprawiła, że Ci mężczyźni stali się zwyrodnialcami, to ich też wybiliśmy. Potem spaliliśmy ciała i uznaliśmy misję za wykonaną.

 

- Hmm… no dobra. Wybrnąłeś tym razem. A teraz zmywaj się stąd i dokończ robotę. Wiesz co mam na myśli, prawda?

 

- Oczywiście Mistrzu!

 

 

*

 

 

Młody czekał przed drzwiami. W końcu ze środka wyszedł uśmiechnięty Joachim. Inkwizytor wyglądał, jakby czekała go jakaś radosna sprawa do załatwienia, a to zdawało się go motywować do działania.

 

- I jak było Szefie? – zapytał Wacław.

 

- W porządku Młody. Mamy dokończyć dzieło, które rozpoczęliśmy zeszłej nocy. Zbieraj graty. O i weź ze zbrojowni miotacze płomieni. Mój wewnętrzy piroman chciałby się trochę pobawić ogniem.

 

- Tak jest Szefie! Ale… gdzie się tak w ogóle wybieramy?

 

- No jak to gdzie? Do wioski z której pochodziły tamte kobiety! Skoro siedziało w nich tyle zła, to pewnie cała miejscowość jest zepsuta do szpiku kości. A to wyśmienita okazja do tego, żeby czynić dzieło Allaha czyli gwałcić, rabować i spalać żywcem! No i ścinać głowy maczetami… nie zapomnij mi czasem o maczetach!

 

- Tak jest Szefie!

 

Młody pobiegł szybko do zbrojowni zostawiając Joachima samego. Inkwizytor uśmiechnął się. Po prostu kochał swoją pracę bardziej niż własną matkę. No i liczył na to, że po śmierci to jednak dostanie te kilkanaście… albo kilkadziesiąt dziewic do wyobracania.

 

Po chwili przestał marzyć i ruszył szykować się na akcję. W końcu nic nie zastąpi zapachu spalonych zwłok o poranku, nie?

  • Like 5

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.