Moja własna klatka - dawne zapiski, a Zeus w tle
Dziś będzie krótko
Dziś będzie luźno i spontanicznie. Tak blogowo.
Ano spędziłem aktywnie dzień, już 18h działam jak nakręcony. Mam warunki bo wszyscy opuścili gniazdo na weekend i zostałem sam. Większość czasu przy kompie - szlifuję programowanie - w tle leci muzyczka, yt podsuwa mi sam sugerowane kawałki.... w końcu usłyszałem kawałek młodego koleżki - Zeusa i wspomnienia odżyły. Kilka lat temu mocne wrażenie zrobił na mnie jego numer Hipotermia - osobiste wyznanie o bezsilności, depresji, wkurwie i myślach samobójczych młodego człowieka. Bardzo się wtedy utożsamiałem z podobnymi stanami - dynamiczna muza i przekaz trafiał do mnie jak mało który. Słuchałem tego kawałka w kółko. Zastanawiałem się, czy Zeus skończy jak Kurt Cobain. Ponure to były czasy. Tydzień temu robiąc porządki znalazłem moje zapiski z tych czasów.
Oto one:
=================================================
Nie wiadomo kiedy i jak dokarmia się tego robaka. Dorzuca się mu pożywkę i roją się coraz kształtniejsze myśli o życiu, o parszywym życiu i własnej chujowości, bezsilności, głupocie, marnocie, naiwności i parszywości. Jeszcze nie tak dawno stało się na obu nogach czując grunt pod nogami, ale robak już nabrał na wadze i żre wszystko co fajne, zjada całą wiarę, zajmuje coraz więcej miejsca, jest już najważniejszy.
Już nie pozwoli się zignorować, już ja sam nie dam rady, ale i z kimś są wątpliwości. Piękny robak - piękny bo wielki - poza tym to gnój!
Kurwa! Trza go zabić, zapić, zakopać, cokolwiek. Inaczej wzbudzi strach przed samym sobą. Zniewoli i zagniecie powoli, już oddycha się ciężko, już duszno, już nie mogę spać.
Jebana bańka mydlana, bańka obłędnych myśli - dół potocznie - ... i śmieję się z tego ... i znów się boję, że może to prawda, że nic nie mogę, że tylko szkodzę, że się miotam w klatce jak wariat, jak debil.
Pomysłu trzeba, przypomnieć trzeba ... wszystko co ważne i co jest naprawdę.
=================================================
Coś okropnego musiałem przeżywać, nie pamiętam kiedy i dlaczego to napisałem, ale pamiętam, że jak bywało źle to wylewałem te żale na papier.
Wracając do Zeusa o czym on śpiewał w 2012 o swoim życiu Album: "Zeus, Nie żyje".
Dziś wszystko wygląda inaczej. Energia i radość życia, tak po prostu.
A co u Zeusa? Tym razem, z albumu "Jest super" 2015
Pięknie. Robi robotę.
Podsumowując, jeśli czujesz się teraz beznadziejnie, wykorzystaj swój kryzys, jak Zeus, jak ja
Jeśli jeszcze gra to do zobaczenia na koncercie
- 2
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia