Nigdy nie będzie "po wszystkim".
Tak, nigdy tak nie będzie.
Było nagłe: "Nie kocham cię, tak jest już od dawna", po miesiącu: "Oj, ty jeszcze o tej miłości? Już powinno ci minąć, weź się w garść", a potem jeszcze wiele i wiele podłości, którym nie chcę już poświęcać czasu.
Nie będzie tak jak było w tym związku.
Zdawało się to piekłem, najgorszym końcem świata (zresztą zapowiadano w 2012, z tym to akurat u mnie Majowie trafili) z możliwych do wymyślenia.
Różni ludzie mówili różne rzeczy - jedną z najbardziej złoszczących było "potrzeba czasu" - mieli rację. "Niestety" daltego, że to rzeczywiście czas, jakieś 2 lata do pierwszego otrząśnięcia się - zdaje się, że utracony (no bo go nie ma), ale jakże pożyteczny!
Jakże inaczej to wygląda, gdy patrzę w lustro, a zmarszczki i siwe włosy podpowiadają "jesteś coraz piękniejszy" - wcześniej nie przemknęłoby to przez myśl.
Nigdy nie będzie po tzw. "wszystkim".
Rozpacz? Strach?
Nie, chłopaki, tego nie ma. Właśnie tego już nie ma.
Jestem Ja, Pan i Władca. Czuję to, gdy nowa dziewczyna wychodzi z łóżka i drobi kroczki w kierunku kuchni żeby szybciutko zrobić mi coś miłago do zjedzenia czy wypicia. Ale to nie tylko w tym rzecz, bo dziewczyna to ktoś cudowny, ale to nie wszystko.
Jestem Ja i wtedy właśnie to czuję, gdy jestem sam.
Czas, moi drodzy Skrzywdzeni.
Czas i praca nad sobą, drodzy Przegrani!
Z czasem Wygrani.
Wielcy i Samostanowiący.
To niezwykłe. W taką szarą nieludzką zimę.
Pozdrawiam!
- 7
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia