Skocz do zawartości

Światłopułapka

  • wpisów
    9
  • komentarzy
    39
  • wyświetleń
    1879

Turkish delight


Rnext

1290 wyświetleń

Byłem głodny. Wyszliśmy z hotelu bez śniadania o świcie. Minęliśmy puste leżaki, na których Janusze zdążyli poprzedniego wieczora zarezerwować sobie ręcznikami miejscówki nad hotelowym basenem. Śródziemne słońce już szykowało swoje pięści żeby przywalić prawym i lewym sierpowym tym mniej odpornym na upały. Bazą było miasteczko do którego trafia spora część turystów po raz pierwszy wybierając się do niegdysiejszego Imperium Osmańskiego. Unikając komercyjnych i hotelowych plaż, zagadnąłem na mieście tubylców gdzie jest ich najfajniejsza, taka "cywilna" na którą codzień chadzają. Jakoś klimat tłumów i parasolek ściśniętych w puszkach sardynek nigdy nam nie pasował. Równie dobrze można przecież spędzić wakacje w mnóstwogwiazdkowym, zamkniętym resorcie z dala od egzotycznych tubylców i miejsc, zadowalając się tzw. "atrakcjami turystycznymi". Tylko po co? Takie są max 30 km od każdego z większych miast w okolicy.

 

W małym kramiku z głodu kupiłem kawałek orzechowego lokum sprzedawanego turystom pod swojską nazwą "turkish delight". Pierwszy raz wówczas jadłem kawałek bloku żelatynowego o smaku zawartości torebki cukru pudru zmieszanej z miodem i wrzuconymi dla niepoznaki orzechami laskowymi. Orzechy mnie przekonały bo jestem człowiekiem-wiewiórką. Też lubię rude kitki ;). No dobra, tak serio, to sprzedam się za orzechy jak dziwka. Po kilku minutach od głodowego przełknięcia ostatniego kawałka, zemdliło mnie. To ja już wolę chyba mieć pusty brzuch. Nigdy więcej.

 

Na plaży localsów, delektujący się słońcem i wolnością obok, starszy, wysuszony na wiór jegomość, siedzący na rozłożonym ręczniku, skinął głową i dał znak że popilnuje nam naszych rzeczy. Czasem niektóre gesty są takie oczywiste a w podzięce wystarczy odwzajemnienie uśmiechu. Skakaliśmy więc po chwili radośnie, wbijając się w powietrzu w niemal metrowe fale. To mogło być głupie, ale uczucie niemocy wobec mas wody było wyzwalające. 

 

Większość momentów zanotowałem telefonem, więc różnie bywa z jakością obrazu. Szukam ludzi, miejsc, kontekstów i sytuacji. No cóż, nie mam daru Caputo, Tomaszewskiego i całej niewymienionej reszty fotografujących dla NG. Trochę portretów, trochę tego i owego zatem:

 

Pierwsze spotkanie trzeciego stopnia - muslimanki też uwielbiają lody :)

1eb5f512105fa.jpg

 

Dumny sprzedawca "kokoreczu" czyli grillowanych, nawijanych na ruszt jelit baranich. Nie odważyłem się spróbować, chociaż byłem tego bliski.

Żałuję. Anthony Bourdain by mnie pewnie zrugał, kazał zagryźć i popić "wilczym mlekiem". 

220e88376f081.jpg

 

Dla tych, którzy odgadną co to jest, przewidziana specjalna nagroda. Order z ziemniaka ;)

0f740fed44734.jpg

 

No dobra, to są sery. Poniżej jeden z takich "bukłaków". Skrzep mleczny wrzucają do worka z koziej skóry, sznurują, dojrzewa i smakuje jak włoskie pecorino fresco. Pycha!

Sprzedawcy byli tak zachwyceni że mi smakuje, że skrzyknęli się z całego sklepu żeby spbie ze mną porobić potem foty :D

18bf1a1f39dd7.jpg

 

Tam u nich ogólnie wszystko rodzi na potęgę. Rzodkiewka jest wielkości głowy (Blondi nie jest liliputem a to jej dłoń)

41d5feddf31a2.jpg

 

A czereśnie trzaskają sokiem...

53e89d66d93d8.jpg

 

I na zakończenie kilka portretów reportażowych

Myślałem że ten koleś mnie zabije. Oni oficjalnie niechętnie dają się fotografować ale gęba idioty przełamuje opory ;) To akurat w dzielnicy slumsów w Istambule (jak kto woli w Konstantynopolu, jak chcecie ich wqrwić ;))

88ac21a2cc6b0.jpg

 

Z tej dziewczyny emanowała taka ciepła energia, że nie mogłem się powstrzymać

4d7f63d4f78a4.jpg

 

45072a2672bbe.jpg

 

f21437f42584a.jpg

 

Poniżej bardzo otwarty gość o imieniu Abdullah. Przegadaliśmy parę tematów. Kurd spod granicy syryjskiej. Jeździ co roku kilkaset kilometrów do zachodnich kurortów jako kelner, żeby po sezonie przywieźdż do swojej rodzinnej wioski zarobione pieniądze na utrzymanie całej rodziny. 

3095c2039ae5b.jpg

 

  • Like 5

5 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Efes to dla mnie straszne siki ;) Ale ja piwo to ze 2x w roku może łyknę więc smakosz ze mnie żaden. 

 

Lokum raz jadłem i wystarczy :D Patrzec nawet na to nie mogę. 

Odnośnik do komentarza

Ja już słodyczy nie ruszam ale całe pudełko potrafiłem zjeść sam, oni wszytkie słodycze maja przesłodzone.  :) Efes sik jak byk, ale ja miło zawsze wspominam. Berliński falafel i Efes. 

 

I ci Kurdowie jak Polacy bez własnego państwa, rozdarci, bez szacunku...

Odnośnik do komentarza
21 godzin temu, zuckerfrei napisał:

ci Kurdowie jak Polacy bez własnego państwa, rozdarci, bez szacunku...

Oni sami w sobie zdają się być dumnymi ludźmi ale poznałem (rozmawiałem) ich zaledwie kilku. Generalnie można zakładać, że jak widzisz kolesia przy cięższej albo ogólnie gównianej robocie, można śmiało zakładać że jest Kurdem. 

Odnośnik do komentarza

Pracowałem z Kurdami i byli w porządku.

Do dziś mi jest wstyd jak mówiłem im, że myślałem iż są Turkami czy Turczynkami. Generalnie Kurdowie nienawidzą Turków za najazd na ich ziemie. A jak zaczynałem pracę w DE wtedy to nie wiedziałem, że takie jazdy są między nimi - no i są bardzo podobni do siebie.

Ogólnie bardzo w porządku były te Kurdyjki tylko łaziły w tych szlafroczkach prawie całe zakryte.

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.