Skocz do zawartości

Moja zmiana pracy


Szkaradny

1556 wyświetleń

 

Pracuję obecnie trzeci miesiąc w nowym miejscu. Najistotniejsze jest to, że zrealizowałem swój plan i osiągnąłem swój cel. Zadania, finanse i ludzie bardzo mi odpowiadają. Moje zadowolenie jest bardzo duże.

 

Chcę przedstawić przebieg wydarzeń, może będzie dla kogoś inspiracją lub impulsem to czegoś :)

 

Tło wydarzeń: Ja - 40+, Lwia część zawodowego życia na etacie w instytucjach publicznych. Ostatnie stanowisko 10lat takie samo, ta sama ciepła posadka. Niby ok, ale NIE!. Efekt - wypalenie zawodowe, frustracje i życie w męczącym zapętlonym myślotoku z pełnym spektrum negatywnych myśli i przekonań oraz tęsknocie za zmianą, za ""moim czasem i miejscem". W połączeniu z kryzysem w związku zrobiło się nie wesoło a nawet strasznie. 


Konieczne kroki: Ogarnianie Siebie zajęło mi jakiś rok - jest to czas po którym praktycznie nie ma fizycznych, materialnych śladów. Zero generowania czegokolwiek. Mentalny, duchowy i fizyczny trening, poligon i walka .. ze Sobą. Reset. Kwestionowanie przekonań. Wychodzenie z ról, nałogów, ego. Wietrzenie i sprzątanie swojej przestrzeni. Wracanie do Siebie, do tu i teraz. 

 

Pierwsze pomysły: Zaplanowałem, że efekty  (energię czas) eliminacji szkodliwych dla mnie będę kierował na działania związane z pracą, zmianą kwalifikacji, zarobkowaniem. Tak też powstał ten wątek:

 

 

Na początku był stopniowy progres, ale i  sporo turbulencji i chaosu. Lęku przed nieznanym. Ale i to minęło. Pojawiła się większa swoboda wolność i ochota z odwagą. Plany przestały być fantazją i ideami.

 

Postanowienie: Moment w którym zacząłem systematyczne działania uznaję za moment postanowienia zmiany pracy. To była niewypowiedziana decyzja. To był początek grudnia 2017.

 

Zostawiłem nawet taką deklarację w wątku: 

 

 

Kilka godzin dziennie poświęcałem programowaniu - kursy, książki, spotkania, -- co się da. Poza czasem, zainwestowałem ok. 1400zł (w ciągu pół roku) . Starałem się trzymać naturalne tempo, bez wyścigów i zajeżdżania się, by mieć cały czas przyjemność, którą faktycznie odczuwam, gdy coś zrozumiem, poznam, stworzę. Nie było to baaaardzo trudne, bo to lubię.

Pierwotnie zakładałem, że po 9 mieciącach samokształcenia zacznę szukać pracy - czyli wrzesień 2018. W lutym nawet uderzyłem do Braci w wątku: 


Zerowy odzew, ani spierdalaj ani buhahaha. :) Guru nie mam do tej pory, ale może jeszcze się znajdzie.

 

Zmiana taktyki: W marcu 2018, w efekcie korespondencji z Jane (autorka quide'a dla osób chcących wejść w IT bez branżowego wykształcenia) postanowiłem ze jej radą - wysyłać CV głównie po to, żeby zaliczyć jakieś interview, procesy rekrutacyjne, robić zadania rekrutacyjne i poznać rynek. Wysłałem koło 7-8 cv. 

 

Rekrutacja: marzec - maj - dwa procesy rekrutacyjne - przeszedłem wszystkie etapy (w tym projekty, które robiłem jakieś 60h) i rozmowy z prezesami - niby ok, ale nie pykło. Niestety nawet nie wiem co im się nie spodobało (czy moja robota, czy morda, czy warunki jakie chciałem). No taki prezes nie musi przecież nikomu nic mówić. .... I bardzo dobrze, bo średnio się tam czułem i jakiś smrodek czułem. Jakąś nieufność. nevermind.

 

Finał:  Ostatecznie, za trzecim podejściem trafiłem do świeżej firmy, niedużej, która się rozkręca, ale fachowość jest. Rozmowa była przyjemna i mało techniczna, bardziej ogólna - skupiona na tym czy bedzie nam ze sobą dobrze ;) . 

 

Umowa: Mimo, że wszystko mi się podobało, to decyzja wcale nie była łatwa. Psychika i ego mocno trzęsło dupą, że to tak NAPRAWDĘ to zrobię!!! Lęki pomieszane z ekscytacją, Bóle głowy, stres, jakieś wymysły, wątpliwości. Ale ni chuja, byłem na to przygotowany i wiedziałem, że takie będą jazdy i szarpania. Trzymałem się swojej decyzji z 2017r. , która już wtedy odmieniła wiele w życiu. 
Skończyłem z etatem i założyłem DG. Kasa na rękę to 233% tego co miałem. Robię to co lubię. Zawodowo spełniony. 

 

W trakcie: Mam już kilka miesięcy w nowym miejscu za sobą więc mogę napisać jakie są odczucia. ... Woda jest głęboka, ale to ok, taka mnie interesuje. Dodatkowo okazało się, że zadania dostaję jak fullstack developer i to jest zajebiste, bo mogę ogarniać tematy które planowałem za rok, dwa. Mam poczucie dobrze wykorzystanego czasu i bycia w odpowiednim miejscu, co neutralizuje stresy i lęki, ułatwia zaangażowanie i odpowiedzialność. Płacą na czas. Istnieje życie koleżeńskie i integracje poza firmą. Nie zdiagnozowałem osób toksycznych lub manipulantów, czy korposzczurów. Uczę się mnóstwo nowych rzeczy, technologie na czasie, bez grzebania w archeo.  Prowadzę działalność więc też to mnie stymuluje do samodzielności i myślenia o przyszłości. 
 

 

Pozdrawiam i życzę wytrwałości w dążeniu do celu.   

 

Szkaradny

 

 

P.S. I jeszcze jedno - nikt nie wiedział o moich planach (poza forum) oraz nikt nie miał żadnego bezpośredniego wpływu na plany i decyzje. Żadnych porad, konsultacji, rozmywania odpowiedzialności. To dla mnie bardzo istotne w tym wszystkim :)

 

  • Like 10
  • Dzięki 2

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.