"Nowy rok - Nowa Ja" ?
Witajcie!
Po długiej przerwie znowu wracam. Tak długo mnie nie było, że zdążył przyjść Nowy rok. hue hue
Pewnie myślicie więc, że będę pisać o swoich postanowieniach noworocznych?
Ano..może trochę. Chociaż nigdy w tym dobra nie byłam.
Jak co roku coś się kończy, i coś zaczyna. W tamtym roku udało mi się domknąć sprawy rodzinne, które mnie męczyły chyba najbardziej. Jest więc swego rodzaju ulga, że w końcu sytuacja się unormowała i zostało postawione na jedną kartę. Było ciężko... ale dałam radę. Długo byłam w rozterce, jednak atmosfera między mną a moim rodzeństwem tak się zagęściła już przed samymi świętami... że aż w sumie sami mi dali powód i zapalnik do tego, by w końcu zakończyć te toksyczne relacje.
Także w Nowy Rok wchodzę jeszcze bardziej wyzwolona, pogodzona sama z sobą...i przede wszystkim z domkniętą sprawą, która męczyła mnie tyle lat. Jestem z siebie dumna niezmiernie. To dużo jak na jeden rok.
Czuję się silniejsza i bardziej niezależna. Mam jeszcze więcej motywacji do tego by osiągnąć swoje cele i by pozamykać w końcu inne sprawy.
Prawko w połowie zdane. Daję sobie czas do lutego, max do marca, by zdać praktyczny. Nie ma zmiłuj - to jest jedna ze spraw, która jeszcze mnie męczy - dlatego załatwię to w pierwszej kolejności.
Kurs angielskiego idzie sprawnie - jeden egzamin już zdany. W najbliższym czasie czekają mnie jeszcze dwa kolejne. Życzcie mi Good Luck.
W tym roku tyyyyyle planów podróżniczych, że głowa mała ( w sumie jak co roku...) Ciekawe więc co uda mi się zrealizować... Moje wstępne założenia to: Włochy, Szkocja, Walia, Mazury ( bo chcę Lubemu pokazać zarówno tę Krainę jezior jak też moją dalszą rodzinę ) i zamek Alnwick (tam gdzie był kręcony Harry Potter) No i oczywiście nie wykluczam spontanów. Może jakiś "niespodziewany" wypad stopowy? Kto wie...
W ubiegłym roku udało mi się zrealizować w końcu Gdańsk i Polskie morze nad którym nigdy wcześniej nie byłam, jak też mój pierwszy zlot rodzinny...
Zwiedziłam Niemcy i spotkałam się spontanicznie ze znajomymi harcerzami...
Udało mi się schudnąć w przeciągu roku ponad 13 kg! To dopiero wyczyn! Ale to nie znaczy, że spoczywam na laurach. Cieszę się, że udało mi się wpoić w nawyk zdrowy tryb życia i regularne treningi.
Także... był to dobry rok. Ten też będzie. Może nawet lepszy?
A jak Wam minął rok 2018?
- 5
4 komentarze
Rekomendowane komentarze