Skocz do zawartości

Jan Niecki - manosfera

  • wpisów
    7
  • komentarzy
    18
  • wyświetleń
    17455

Upadek rycerza na białym koniu – o poświęcaniu siebie i dlaczego nie warto tego robić.


Jan Niecki

7044 wyświetleń

Do napisania tego tekstu zainspirowało mnie parę spotkań, które w ostatnim czasie miałem z młodymi mężczyznami. Albo właśnie zawarli oni albo byli blisko podjęcia decyzji o zawarciu związku małżeńskiego. Kiedy rozmawiałem z nimi o ich planach na przyszłość oraz wsłuchiwałem się w odpowiedzi klarował mi się obraz naprawdę dobrych facetów; kochających, wiernych, oddanych, cierpliwych, gotowych do poświęceń. Z ich słów mogło wydawać się, że ich wybranki naprawdę do nich pasowały i po ślubie wszystko musi być ok – mam nadzieje, że tak będzie. Sam, jako „dobry facet” w 35tym roku życia i z 13oma laty w związku na karku wiem jednak, że to nie wystarczy; że jako dobrzy faceci potrafimy wystrzegać się oczywistych błędów jak agresja, zdrada, kłamstwa, manipulacja wpadamy jednak w inne nie mniej niszczycielskie sidła – sidła, które nierzadko sami na siebie zastawiamy.

Ogromnym błędem jaki dobrzy faceci często zupełnie nieświadomie popełniają jest poświęcanie siebie w imię dobra związku. Wyniszczająca siła poświęcenia jest tym trudniejsza do zauważenia, że jej działanie jest bardzo długookresowe. W krótkim okresie wydaje się przynosić pozytywne efekty, zażegnujemy kryzys, nasza partnerka jest zadowolona. W perspektywie lat jednak nasze własne poświęcenie osiada i jak rdza stopniowo przeżera naszego ego i zabiera całą radość jaką kiedyś dawał nam związek. Zacznijmy jednak od początku.

 

Kanapowa klucha

Dlaczego, kiedy zaczynaliście być razem Twoja partnerka wybrała akurat Ciebie? Dlatego, że miałeś swoje pasje, plany na przyszłość, marzenia, uprawiałeś sport, byłeś atrakcyjny fizycznie również dla innych kobiet, mogła podziwiać Cię kiedy robiłeś to co lubiłeś i w czym byłeś dobry – innymi słowy byłeś po prostu ciekawym, głodnym życia mężczyzną. W „dorosłym życiu” szalenie trudno utrzymać w sobie ten ogień. Kiedy młody człowiek wstępuje w związek małżeński najczęściej również rozpoczyna życie zawodowe. Jest coraz mniej energii by po pracy robić coś jeszcze. Aktywności poza-pracowe stają się wspólne. Wspólne wyjazdy, wspólne zakupy, wspólne wakacje, wspólne oglądanie filmów wieczorami i od czasu do czasu wspólne wyjścia do restauracji – całe życie i przestrzeń w waszym mieszkaniu staje się wspólna. Stopniowo oddajesz siebie; w imię budowania relacji ze swoją panterką przestajesz robić to to lubiłeś, a zaczynasz coraz więcej czasu poświęcań na wspólne aktywności (czyli w praktyce najczęściej to co lubi ona), zostajesz długo w pracy, żeby zarobić na Wasze mieszkanie, coraz mniej spotykasz się z kumplami, dobrowolnie odcinasz relacje ze starymi koleżankami, by ona nie była zazdrosna, uprawiasz coraz mniej sportu, nawet ubierać zaczynasz się tak by jej to odpowiadało. Stare pasje, zostają jedynie wspomnieniem, oddajesz je dobrowolnie w imię spędzania czasu razem i tak stopniowo z młodego ciekawego człowieka stajesz się związkowo-kanapową kluchą. Najczęściej procesowi temu towarzyszy również przemiana fizyczna i ni z tego ni z owego łapiesz parę – paręnaście kilo. Twoja partnerka wie, że może na Ciebie liczyć, ale powoli przestaje widzieć w Tobie mężczyznę, w którym się zakochała. I co dalej? Czarny scenariusz jest taki, że kobieta znajduje nowy obiekt westchnień, a Ty po rozwodzie budzisz się w ręką w nocniku, bez mieszkania, bez prawa do wychowywania swoich dzieci, bez znajomych, ze zdewastowanym ego i alimentami na karku. Jeśli widzisz, że jesteś choćby na początku tej drogi zawróć. Zadzwoń do kumpli i odnów spotkania ze starą paczką lub poszukaj sobie nowej. Wyciągnij z piwnicy narty, piłkę lub jakikolwiek inny sprzęt sportowy posiadasz i sprawdź gdzie najbliżej Ciebie ludzie spotykają się by grać. Spytaj sam siebie, co chciałbyś robić i po prostu zrób to – nie czekaj, nigdy nie ma dobrego momentu. Owszem, jest duża szansa, że Twojej partnerce się to nie będzie na początku podobało, bo czas, bo pieniądze, bo graty w mieszkaniu, bo tysiąc innych rzeczy, ale to Ty musisz postawić granice i wywalczyć dla siebie przestrzeń – zarówno w wymiarze fizycznym (męski kąt) jak i psychicznym (czas dla siebie na rozwój swoich pasji). Jeśli tego nie zrobisz oboje stracicie, bo żeby stać się atrakcyjnym i ciekawym człowiekiem dla niej musisz najpierw być atrakcyjnym i ciekawym człowiekiem dla samego siebie.

 

Czego oczy nie widzą

Stare przysłowie mówi, że kobiety wybierają mężczyzn w nadziei, że Ci się zmienią. Mężczyźni tymczasem wybierają kobiety w nadziei, że one pozostaną takie same i oboje się mylą. Jest w tym odrobina prawdy. Każda kobieta mniej lub bardziej subtelnymi metodami próbuje „wychować” sobie mężczyznę. Do pewnego momentu nie ma w tym nic złego, to naturalny proces „docierania się” dwojga ludzi. Problemem jednak jest to, że kobiety często nie wiedzą kiedy się zatrzymać i jeżeli sami nie postawimy granic nikt tego za nas nie zrobi. Przychodzi to wyjątkowo trudno zwłaszcza „dobrym facetom”. Kobiety nie robią tego nam na złość, wręcz przeciwnie, często jest to działanie w dobrej wierze – starając się nas wpasować w swój obraz ojca, szefa, męża, czy jakiejkolwiek innej roli społecznej zwracają nam uwagę, czy to sam na sam, czy przy znajomych i rodzinie. Jeśli za pierwszym razem nie poskutkowało próbują drugi, trzeci, dziesiąty. Po kolejnej kłótni, mężczyzna zwykle poddaje się dla świętego spokoju, tylko po to by koło mogło zacząć się od nowa z innym „tematem przewodnim”. Stopniowo podkopuje to naszą pewność siebie i obniża naszą samo-ocenę. Zaczynamy być coraz bardziej nieufni wobec naszej partnerki i grać z nią w grę „czego oczy nie widzą tego sercu nie żal”.  Klasycznym przykładem jest, kiedy solidnie pijany facet wraca do domu tłumacząc się, że wypił tylko jedno piwo, lub kiedy ukrywa spotkania z kolegami po pracy mówiąc, że musiał zostać dłużej w robocie. Takie białe kłamstwa stopniowo stają się coraz bardziej szare, aż w końcu stają się zupełnie czarne. Kłamiąc, nawet jeśli od razu tego nie dostrzegasz tracisz szacunek do niej i do samego siebie. Fryderyk Nietzsche w tako rzecze Zaratustra napisał „pustynia rośnie, biada temu kto skrywał pustynie” uważaj zatem by to Twoja pustynia nie pochłonęła was obojga. Nie łudź się mój drogi dobry facecie – ona, również to bardzo szybko wyczuje i straci do Ciebie zaufanie, kłótnie staną się codziennością, a wasze życie w niczym nie będzie już przypominało szczęśliwych początków. Aby tego uniknąć, wypracuj wspólnie ze swoją partnerką jasne granice. Klarownie określ to na co jesteś w stanie się zgodzić, oraz to czego nie zrobisz choćby zagroziła Ci tym, że odejdzie. Na początku Twoja partnerka nie będzie szczęśliwa i pewnie nie obędzie się bez przynajmniej paru kłótni. Twoją rolą w tym okresie będzie nie ustępować i cierpliwie tłumaczyć dlaczego granica jest w tym, a nie innym miejscu. Trochę jak z tresowaniem kota, pozornie wydaję prawie niemożliwie, ale jeśli jasno postawi się granice co wolno, a czego nie wolno robić, to nawet kota można nauczyć by nie budził Cię rano lub by nie wskakiwała na blat stołu. Obstawiam w ciemno, że Twoja partnerka jest znacznie inteligentniejsza od przeciętnego kota. Z jednej strony to dobrze, ponieważ szybciej zapamięta o co ją prosisz, z drugiej strony źle ponieważ użyje całej swojej inteligencji przeciw Tobie. Najpierw argumentami, a potem szantażem (głównie, choć nie tylko) emocjonalnym postara się zrobić choćby wyrwę w Twoich granicach. Aby oprzeć się temu, musisz sam być dojrzałym i świadomym swoich potrzeb mężczyzną. Bądź otwarty na jej argumenty i dyskusje, ale nie pozwól byś kiedykolwiek czuł się niekomfortowo z granicą, którą ustalicie. Jeśli zrobiłeś coś i z jakiegoś powodu wolisz to przed nią ukryć, to znaczy że zrobiłeś błąd i musisz najpierw wykonać pracę z samym sobą aby zrozumieć dlaczego to zrobiłeś i czy chcesz to dalej robić. Jeśli odpowiedź brzmi tak i jesteś tego pewien to po prostu jej o tym powiedz. Nawet jeśli na początku nie będzie łatwo to w długiej perspektywie oboje na tym zyskacie. Kiedy już wywalczysz sobie granicę strzeż jej i bądź gotowy na nieprzyjemną konfrontację za każdym razem kiedy ona ją przekroczy. Podobno „kobiety mówią tak, mężczyznom, którzy mówią nie” – naucz się zatem mówić nie. Stanowczo, ale spokojnie i z miłością – nie, dla waszego wspólnego dobra.

  • Like 2
  • Dzięki 1

4 komentarze


Rekomendowane komentarze

Moim zdaniem sprawa opisana w tekście wymaga uwagi od samego początku związku. Granice trzeba wyznaczać od samego początku i za nic na świecie nie dać się omamić początkowym turbohajem.

 

Zachęcam wszystkich do zdrowego myślenia i zainteresowania się emocjami - ich generowaniem i trzymaniem w silnej męskiej łapie.

 

Na poczucie winy polecam skupianie się tylko i wyłącznie na swoich odczuciach - my samcy jesteśmy z natury stworzeniami myślącymi logicznie i wystarczy sobie uświadomić, że poczucie winy nie jest spowodowane Waszym zachowaniem (bo w danej chwili coś Tobą kierowało, ze postąpiłeś tak a nie inaczej), tylko osobistą, najmocniej subiektywną reakcją drugiej osoby (pomijam chęć manipulacji etc.). 

 

Każdy człowiek ma prawo do swoich własnych reakcji, uczuć i zachowań i jeżeli na coś masz ochotę, lub coś ci nie pasuje to wyraź to i niech cie nie obchodzi czyjaś ocena. Moim lekiem na poczucie winy jest egoistyczna, ale czysta refleksja o moich odczuciach w danej chwili, mam nadzieję, że wyrażam się dość jasno. Jest to do wyćwiczenia.

U mnie polega to po prostu na tym schemacie: Skoro tak zareagowałem, to miałem powód (tutaj możesz sobie wstawić emocje lub odczucia towarzyszące sytuacji). Na tym się skupiam w momencie jak ktoś mnie chce wbić w poczucie winy.

 

Nigdy nie kwestionuj czegoś co zrobiłeś. Stało się to nie bez przyczyny. Myśl o przyczynie.

 

Po przeczytaniu tego pogrubionego fragmentu stwierdziłem, że działa to tylko w przypadku osób "szlachetnych" jak to Marek często mówi w swoich filmach. 

Odnośnik do komentarza

Tekst świetny i bardzo prawdziwy. Niestety ten etap przeszedłem i zrozumiałem to bardzo późno... Już trochę po 30-tce. Kto może niech walczy przede wszystkim o siebie. 

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.