Droga, którą idę
Początek listopada. Dostaję zaproszenie na imprezę andrzejkową. Ludzie, z którymi nie miałem kontaktu w przedziale ok. 3 lat.
Ominęła nas 1/7 naszego aktualnego życia.
No więc przyjechałem, poszedłem tam sam z zupełnie innym nastawieniem, niż to ze wspomnień.
Przywitanko, zapoznanie z wszystkimi i lecimy. Kiedyś w głowie były obecne cały czas myśli: Co teraz powinienem, o kurwa, siedzę sam, muszę się odezwać – blokady, urojenia, poczucie wstydu, brak pewności siebie.
No więc doskonale sobie zdawałem z tego sprawę, że jest hehe lepiej^^
I może nie powinienem tego tu pisać, bo powód napisania tego wpisu jest bardzo prymitywny
Po posiłku, poszedłem tańczyć (wszyscy trzeźwi).
Otóż po kilkunastu sekundach tańca ze starą koleżanką, wykrzyczała mi prosto do ucha (za głośno, żeby szeptać), że jestem inny.
A więc to ^ (u góry) ^ + wyraz jej twarzy po tym wyznaniu oraz ten błogi spokój ducha, który wtedy mnie ogarniał jest zasługą tego miejsca.
Dziękuję.
- 4
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia