Skocz do zawartości

O wrażliwości wielce, co niszczy me serce (?)


Quo Vadis?

1386 wyświetleń

Ktoś kiedyś powiedział, że w życiu trzeba mieć zasady i się nimi kierować.

Rozum to jedno, dusza/serce to drugie i zdaje się, że od zarania ludzkości trwa między nimi walka.

Dopóki żadne z powyższych nie przeważa, wszystko zdaje się OK.

 

Problem pojawia się wtedy, kiedy któreś bierze górę.

Mamy wtedy do czynienia albo z osobą nie radzącą sobie z własną wrażliwością albo zakutym klocem.

Ten drugi przypadek ma w życiu łatwiej, lepiej, mniej się przejmuje, mniej obawia, nie przytłacza go ogrom odczuć.

Idzie przez życie jak taran i o ile jest statystycznym Kowalskim to z taką naturą może osiągnąć całkiem dobre, przeciętne życie.

 

Przypadek osoby wrażliwej jest trudniejszy a zarazem ciekawszy.

Tu w zasadzie możliwości są dwie: albo ów człowiek się złamie albo będzie potrafił okiełznać swą "słabość" i przekuć ją w "siłę" i osiągnąć więcej niż "kloc".

Jest jeszcze opcja pośrednia: tkwienie w maraźmie i własnym bagienku ale ją można przyporządkować do kategorii pękania pod wpływem bodźców.

 

Sam przeszedłem drogę z tkwienia w bezruchu, mentalnej bezsilności i pogrążaniu się w żalu i negatywnych emocjach do niemal rozbicia, kiedy każde niepowodzenie przytłaczało.

Zarówno na gruncie damsko męskim jak i finansowym, czysto życiowym. Tkwiłem we własnej bańce informacyjnej. Ma to też inną nazwę - ciało bolesne.

Patrząc z perspektywy czasu wydaje mi się, że moje ciało bolesne musiało być niemal rozmiarów Doroty Wellman lub pani M. Gessler.

 

Niestety nie było ani tak zabawne ani nie gotowało dobrze ani nie miało sieci własnych restauracji zapewniających dochód pasywny ;)

Było za to upierdliwym tworem, który sam wyhodowałem i dokarmiałem sowicie przez cały ten okres.

Nie żałowałem mu gorzkich wspomnień, wiadomości, informacji czy myśli.

 

Muszę przyznać, że ten okres swojego życia pamiętam jakby przez mgłę..

Któregoś dnia pod wpływem forum, książek, różnych mądrych audycji i spostrzeżeń, które zapadły mi w pamięć "coś mi przeskoczyło".

Stało się to nagle, jakbym mimo tej całej wiedzy, którą posiadałem dopiero wtedy zrozumiałem, co robię nie tak.

 

Czuję, że może nazbyt się uzewnętrzniam ale robię to dlatego, że wiem, że przez to forum przewinie się wielu mi podobnych.

Może któryś z nich natknie się na ten wpis i pomyśli, że jest nadzieja, jest szansa, by się wyrwać z tego stanu.

Patrz, mi się udało. Nadal potrafię być przytłoczony, gdy dzieje się wokół za wiele ale już potrafie sobie z tym radzić.

 

Dobry opis tego co może czuć taka osoba ( często stan opisany wyżej wiąże się z introwertyzmem) znajdziesz w książce S. Cain - Ciszej proszę.

Cytat

Jerome Kagan, bardzo ceniony amerykański psycholog, uważał, że za introwertyzm w dużej mierze odpowiada wysoka reaktywność na bodźce. Dzieci z wyostrzoną uwagą na ludzi i rzeczy wyrastają zwykle na introwertyków. Bardziej dokładnie i skrupulatnie przetwarzają informacje, zwracają uwagę na więcej szczegółów. Silniej emocjonalnie i fizycznie reagują na bodźce, które do nich docierają (dźwięk, smak, dotyk). Gdy w eksperymencie podawano niemowlakom słodką wodę, reaktywne bardziej się śliniły. Gdy dwa lata później te same dzieci znalazły się w pokoju pełnym obcych ludzi, ich układ nerwowy mocniej reagował. Z tego powodu wycofywały się, by chronić siebie przed nadmiarem bodźców.

A to tylko jeden fragment z tej świetnej lektury.

 

Zadanie domowe dla Ciebie, jeśli masz z tym problem:

- znajdź i poczytaj o ciele bolesnym, najwięcej informacji znajdziesz w Potęga Teraźniejszości E. Tolle

- przewertuj Ciszej, proszę S. Cain

- dodaj dwa do dwóch i skonstruuj własne wnioski

 

Zostaw coś po sobie :)

 

 

 

 

 

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.