Polska - największy rezerwuar siły roboczej
Ostatnio zmieniłem pracę. Nie spodziewałem się, może sielanki, ale to co mnie spotkało było jak mocny cios w zęby wyprowadzony przez doświadczonego boksera.
Fatalne zarządzanie, mieszanie się kompetencji bezpośredniego przełożonego i kierownika. Stres, terminy, mobbing oraz dokładanie nowych obowiązków. Wszystko to w instytucji publicznej o dumnie brzmiącej nazwie.
Kiedy odczuwałem najgorszy stres i myślałem tylko o zmianie pracy pomyślałem, o tym ile ludzi w Polsce zmaga się z podobnymi problemami ? W końcu elastyczność rynku pracy w naszym kraju jest stosunkowo niska, a ludzie mają swoje zobowiązania i rodziny. Pomyślałem, że problem na pewno jest duży i niedoceniany. Porozmawiałem z kilkoma osobami i w chwili szczerości ludzie zaczęli się otwierać i przyznawać, że zmagają się z toksycznym środowiskiem pracy od lat. Jak to możliwe, że o tym się nie mówi ? Dlaczego tak jest ?
Niedawno głośna była historia oddziału Amazonia w okolicach Wrocławia, gdzie zakład wyglądał jak nazistowski obóz pracy w latach II wojny światowej. Dlaczego w amerykańskich i europejskich oddziałach tej samej firmy można pracować normalnie, w cywilizowanych warunkach, a po przekroczeniu Odry obraz zamienia się w brutalny kapitalizm z małymi wyjątkami jak branża IT ?
Kwestia jest internacjonalna ponieważ widziałem wiele obrazków pod czas pracy w Holandii, gdzie jedni Polacy nadzorując innych robili to z gorliwością obozowych kapo. Zresztą jeden z takich właśnie „Panów życia i śmierci” zwolnił mnie z pracy przez swojego posłańca po kilku miesiącach pracy bez żadnej przyczyny. Holendrzy o dziwo nie mieszali się w takie sytuacji i na nie przyzwalali mimo, że zarządzali przedsiębiorstwem.
Słyszałem o historii, gdzie podczas jednej z takich sytuacji, która dotknęła obywatela Rumunii, pozostali jego rodacy wstawili się za nim i odmówili pracy. Okazało się, że solidarność narodowa podziałała jak zimny prysznic i wspomnieni obywatele z krainy Drakuli wywłaszczyli sobie dobrą pozycję we wspomnianej firmie. Czy Polacy kiedykolwiek przeprowadzili podobną akcję ? Wątpię.
Mariusz Maks Kolonko dowodził kiedyś w swoim programie że angielska nazwa niewolnika (slaves) jest nie przypadkowa skorelowana z nazwą naszej grupy etnicznej Słowianie i od setek lat byliśmy narodem niewolniczym, którym handlowano na targach całego świata. Rozbiory, dwie wojny pokazały utwierdziły nas w naszym miejscu na Ziemi. Póżniej przyszła demokracja no i właśnie co ? Neokolonializm ? Dlaczego pracownik w Polsce jest przedmiotem, a nie podmiotem ? Dlaczego rządzący nie dbają o warunki pracy ? Standardy zarządzania przez siłę przypominają czasy PRL. Czy jesteśmy skazani na tę rolę ? Dlaczego w ojczyźnie „solidarności”, właściwie jest jej najmniej. No i czy jest inny naród w Europie, który tak masowo wyemigrował po za swoje terytorium jak stało się z naszymi rodakami po wejściu do UE?
Odpowiedzi jest wiele i zachęcam was do komentowania i własnych refleksji. Według mnie jak nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze i historię.
W Polsce bardzo mocno był zakorzeniony system feudalny. Szlachta bogacili się na darmowej pracy chłopa coraz bardziej ograniczając jego prawa i wyzyskując go. Pańszczyzna została zniesiona bardzo późno przez okupujących nas zaborców w wyniku niestabilnej sytuacji międzynarodowej. Klasy średniej, mieszczan, którzy stanowili o sile każdego nowoczesnego narodu nie było zbyt wiele, potem swoje żniwo i tak zbierały wojny i bezsensowne zrywy narodowe.
Czasami się zastanawiam czy ta mentalność feudalna w Polsce kiedyś przeminie ?
Edited by ManOfGod
- 1
2 Comments
Recommended Comments