Skocz do zawartości

Żywot wieśniaka poczciwego

  • wpisów
    7
  • komentarzy
    10
  • wyświetleń
    16627

Dzień zero


Rnext

2316 wyświetleń

Podniosłem roletę wielkiego okna w salonie i pierwszym pojazdem, jaki zobaczyłem był przejeżdżający właśnie, wielki ciągnik rolniczy. Uśmiechnąłem się do wczorajszego widoku turlających się z wolna pod oknami, osobowych Beemek, Mercedesów czy... dorożek. Regularnie przez naszą żoliborską ulicę przejeżdżał dorożkarz w dwukonnym zaprzęgu. Starszy jegomość codziennie stukał końskimi kopytami po asfalcie, zmierzając na Starówkę, wozić ludzi, którzy "marzą o atrakcjach". A tu? może co najwyżej wóz drabiniasty jeśli się jakiś ostał wraz z ostatnią kurą i świnią. Gołym okiem widać transformację współczesnego rolnictwa anektowanego przez korporacje a i świnie jakoś zmigrowały ze wsi do miast. A świnie jak to świnie - zawsze zrobią chlew w miejscu pobytu. 

 

I ten wielkomiejski chlew jakoś nas już umęczył. Wielkie miasto stało się dla nas miejscem bezsensownej wściekłości, drożyzny, agresji i realnej metropolitalnej próżni. Nie ma już nic, wartego spędzania życia w mieście. W zasadzie to chyba możemy być nawet wdzięczni plandemii. Więc zanim trend się odwróci, postanowiliśmy wstępnie zagrzać miejsce na prawdziwej, polskiej wsi. W cenie wynajmu warszawskiej kawalerki, wynajęliśmy dom. Nieduży, trzy pokoje, 85 m2, przerobiony jak się okazuje ze starej stodoły. Właściciele myśleli zapewne o agroturystyce, bo i posiadłość jak i reszta zabudowań na tym terenie jest zrobiona i odremontowana dość niedawno i już z wierzchu widać, że bez skąpstwa. Przyzwoite materiały, wszystko podocieplane a do tego estetycznie i z pomysłem. Właściciel to emerytowany, krzepki pilot wojskowy, po kontakcie z którym od razu widać cechę, którą lubię - wielkopolski ordnung. 

 

Helena po kilku wizytach sklepowych tu i ówdzie, dostrzega, że "tutaj ludzie są jakieś inne". Dla mnie, jako wrośniętego jak huba w drzewo - Poznaniaka, nihil to novi. 

- zaczynam rozumieć co miałeś na myśli mówiąc o Warszawie - Mała Moskwa. 

- no tak - odpowiadam lakonicznie. Bo cóż tu więcej dodać?

 

Tym sposobem, staliśmy się tutejszymi obcymi. Zabawne, bo o ile w Warszawie nawet niespecjalnie znaliśmy sąsiadów, to w tej wsi po jednym dniu jesteśmy swoistą atrakcją sąsiedzką. Z początku nieufna pani sklepowa przy trzeciej wizycie zaczęła już się uśmiechać, warsztat samochodowy w pobliżu, też już oswojony z racji uszkodzenia przez H. opony w jej aucie, inicjalna kawa wieczorna u bezpośredniego sąsiada z pogawędkami na temat strzelectwa i broni przy których H. kolejne ziewnięcia maskowała wcinaniem krakersów popijanych kawą. Mijamy z rzadka, bo i mało kto tu chodzi wzdłuż drogi, wciąż obce twarze. Gdyby ci ludzie byli w maseczkach, jak premier każe, przynajmniej byliby jakoś podobni jeden do drugiego. A tak, mało że różnią się tuszą, wzrostem, to jeszcze wprowadzają najbardziej niecodzienny element krajobrazu - widać ich twarze. Więc my, jako że bliżej nam nauce niż zabobonom, jako zdeklarowani antymaseczkowcy, czujemy się w sumie "jak u siebie w domu".

- a wy tak tutaj też wszyscy bez maseczek i nie wymarliście? - pytam z ironicznym uśmieszkiem, puszczając oko do sąsiada.

- no nie wymarliśmy - chwyta w lot

 

Oczywiście z rzadka trafi się ktoś wierzący w magiczną moc zaklęć i spluwania przez lewe ramię zakładając maseczkę, ale to ze świecą szukać. Więcej powodów do radości rządzącym dają ludzie w przyklejonym do naszej wsi o 300 metrów dalej... miasteczku. Tam dyscyplina i posłuszeństwo są na znacznie wyższym poziomie. 

Miasteczko niewielkie, żadnego wieżowca, duży szpital - czyli nowa miejscówka do trzepania nadgodzin na moje żółte Lambo dla H. I to wszystko zaczyna się 300 metrów od naszej chałupy. Póki co, ledwie dwa razy przez nie przejeżdżałem autem i kiedy po 6 minutach jazdy trafiłem z domowego garażu na koniec miasta. ucieszyłem się nawet, że wszystkie sprawy są do ogarnięcia w zasięgu hulajnogi. 

  • Like 1

1 komentarz


Rekomendowane komentarze

- zaczynam rozumieć co miałeś na myśli mówiąc o Warszawie - Mała Moskwa. 

 

Zdecydowanie wolę ten cytat - na wschód od Konina Azja się zaczyna : )

Odnośnik do komentarza
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.