Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.02.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Witam serdecznie. Dzisiaj spotkałem przez przypadek kolegę że szkoły. Nie widzieliśmy się 10 lat. Standardowa gadka co u mnie co u niego. U niego jak u większości dramat miłosny. Facet bardzo szybko się ożenił zaraz po szkole. Po szkole pracował w Niemczech po kilku latach kupił dom za ponad 200 tyś plus go wyremontował, kobieta standardowo nic. Teraz rozwód w toku żona go zdradziła. Pojechał do pracy wrócił po 30 minutach, bo czegoś zapomniał. W łóżku inny gach. Teraz teksty zniszczę Cię, będziesz golcem itp. facet się boi pytał się mnie o prawników czy mam, bo nie chce wszystkiego stracić. Dlatego z miejsca apeluje do młodych mężczyzn w wieku 20 lat i ciut więcej na tym forum. Dziękujcie Bogu ( o ile istnieje ), że jest ktoś taki jak Marek, bo wiedza i audycje mogą wam życie uratować dosłownie. Zapomniałem dodać, że żona posądziła go że ją bije, psychicznie wykańcza :D. Słuchać, i uczyć się wielu z moich kolegów nie miało takiej wiedzy 8-10 lat temu.
    28 punktów
  2. Możesz napisać naście książek, tysiące felietonów, nagrać tysiące audycji, założyć forum, na którym setki ludzi potwierdzi wszystko, o czym się rozprawia na różnorakich mediach, ale nie zrobisz jednego: nie wykonasz za nikogo jego "pracy". Pracy w sensie połączenia odrobiny inteligencji z nutką ciekawości i nieufności, które to cechy zawsze prowadzą do jakże prostego i ważnego pytania: "Po co?" (w domyśle: "mam się żenić", ale to pytanie należy sobie non-stop zadawać przedsiębiorąc jakąkolwiek czynność). Niestety, ale proceder jebania naiwniaków na nieruchomości/hajs/usługi nigdy nie będzie miał końca, bo dla tych "yntelygentów" kawałek cipy jest jakimś Świętym Graalem, dla którego są gotowi wszystko oddać - świadczy to jedynie o niskim IQ i słabym poziomie rozwoju umysłowego. Dodaj do tego zalanie hormonami i nieszczęście gotowe. A potem lament, że jak to się mogło stać. Co lepsi zawodnicy, żenią się drugi i trzeci raz, tych to podziwiam. Że to w ogóle przeżyło do dorosłości, takie niedojebanie mózgowe. Dla mnie takie osoby są w jakimś stopniu upośledzone, mimo że na pierwszy rzut oka wyglądają normalnie. Należy zacząć ich piętnować, stygmatyzować i wyszydzać, bo po dobroci nic do nich nie dociera. Chuj już z tej satysfakcji, że po wszystkim powie się takiemu "A nie mówiłem?", skoro cały majątek psu w dupę, a raczej jakiejś głupiej suce. Z wyrazami szacunku, Ważniak
    22 punktów
  3. Ja swoje życie wywróciłem do góry nogami w wieku niemal 40 lat. Rodzina i znajomi pukali się w głowy, gdy oznajmiłem im, że zostawiam korpo i podejmuję pracę przy swoim projekcie za około 2% dotychczasowej pensji. Ale wiedziałem lepiej co chcę robić z własnym życiem. Dzisiaj oni są dokładnie w tym miejscu, gdzie wtedy. Ja zdążyłem osiągnąć prawie wszystko, o czym marzyłem. Trzymam kciuki za dobre wybory.
    7 punktów
  4. Dlatego trzeba grać czysto pragmatycznie. Robić hajs, dzięki któremu masz możliwość fajnej działalności hobbystycznej, tworzysz fajny lifestyle. Robisz co chcesz, gdzie chcesz, cipki po drodze jakieś zaliczasz od czasu do czasu, by nie wypaść z gry. I gdy przychodzi moment, by gdzieś zapuścić korzenie, chcieć mieć ładną kobiete-wizytówkę(oczywiście na samej funkcji reprezentacyjnej się nie kończy)... ... Wtedy robimy listę i check it: * 8-15 lat młodsza(obowiązkowo bez wymówek)? 10X TAK * Rozbite małżeństwo rodziców? 3x NIE * Posiada jakieś choroby genetyczne, alergie? 3X NIE * Ojciec pantofel? 3X Nie * Spierdolone koleżaneczki po rozwodach? 3X NIE * Pali papierosy? 10X NIE * Dużo imprezuje? 3X nie * Tatuś łoży pieniążki na wszystko(czyt. baba jest bananem)? 3X NIE * Posiada jakieś hobby 3X TAK * Umie gotować? 3X TAK * Ma szacunek do mężczyzn, a zwłaszcza do swojego mężczyzny? 10X TAK * Szanuje wartość pieniądza? 3X TAK * Nie zależy jej na ogromnej atencji, zwłaszcza na fejsikach i instagramach(czyli nie żyje na niskich wibracjach)? 3X TAK * Potrafi myśleć samodzielnie, nie daje wpłynąć na siebie innym ludziom(typu koleżaneczki, mamuśki), ale liczy się z ostatnim słowem swojego mężczyzny? 3X TAK * Dotrzymuje słowa(a przynajmniej się stara)? okey * Wspiera swojego mężczyznę zawsze i wszędzie? 10X TAK Szanujmy się mężczyźni i miejmy POWAŻNE wymagania w stosunku do kobiet.
    6 punktów
  5. A Jest uzależniona od 'haju hormonalnego' i identyfikuje z nim całą resztę, nie nadaje się na długi dystans. B Ma kogoś i cała reszta to mydlenie oczu + A C Koleżanki na wyjeździe uświadomiły ją jak powinien wyglądać prawdziwy związek i dlaczego Wasz takim nie jest + A + B
    6 punktów
  6. Z mojego doświadczenia i obserwacji... powiedz jej głośno i dosadnie co i jak tak aby nawet sąsiedzi słyszeli. Wiem, próbowałeś rozmawiać i chuj z tego wyszło... rozmowa z kobietą - dobre.... hehe. To najprawdopodobniej nie podziała... Co doradzić? Ja już nie patrzę na to, że partnerka nie wychodzi z inicjatywą, ja z nią wychodzę i tylko ja, niemam z tym problemu, czy ona wychodzi. Jeżeli natomiast ja się dobieram do niej i nic z tego nie ma za trzecim razem i widzę, że kręci i się miga. To robię młyn... nic się nie zmieni? Kończę związek. Przecież ona i tak nie ma ochoty na igraszki. One z nami też się „nie pierdolą”. Z tego co wyczytałem nie ma dzieci. No women, No cry. Dwa. Nie ma ludzi idealnych, słabo w łóżku, ale kulinaria dobre, najgorzej jak nic nie ma tylko wymagania.
    5 punktów
  7. 21 lat ....i przegrane życie, jak czytam ręce opadają, życie zaczyna się po 30...chwyć się za jaja, a jak nie masz wychowujesz, zamiast się użalać weź się za siebie. Zastanów się nad sobą, określ cele i zacznij do nich dążyć, życie przed tobą... przede wszystkim wyjdź z domu, oderwij się od kompa.
    5 punktów
  8. Przegrane życie w wieku 21 lat? Nie no Braciak, nie załamuj mnie. Ludzie mając 50-60 lat odkrywają na nowo sens życia, a Ty chcesz zarzucić rękawice w wieku 21 lat? Zainteresuj się rozwojem, porzuć trochę gry, wejdz w jakiś sport, jakaś praca i powoli do przodu.
    5 punktów
  9. Czemu młody człowiek ma kwestionować moralność kobiet? Było młody, zakochał się, chciał mieć rodzinę, dzieci, chciał ciepła domowego ogniska, spotkał odpowiednią kobietę .. Więc podjął decyzje o tym, że chce z nią spędzić resztę życia. To tak jakbyś zaczął rozdawać młodym chłopcom ulotki "100 powodów, żeby nie uprawiać seksu". A każdy z nich już wie, że wystarczy jeden ..i on jest "na tak". Chyba musi upłynąć dużo czasu, zanim ta wiedza się rozpropaguje. To forum nie ma aż takiego zasięgu. Większość ludzi na nie trafia dopiero na etapie "poszukiwań" odpowiedzi na jakieś konkretne pytanie. Nie jestem pewien, czy nawet gdyby zrobić taki przedmiot w szkole, to czy nadal faceci by się nie żenili. Jest jakiś taki "nie pisany" schemat, że jak facet chce kobiety to musi się ożenić. Wielu facetów uważa, że to jest "Right thing to do". Tak, że wydaje mi się, że skazani jesteśmy na to, że panowie będą szukać tu rozwiązania zaistniałego problemu a nie profilaktyki. Chociaż, ja sobie nie wyobrażam małżeństwa bez intercyzy, tek, żeby obie strony podpisały się krwią, że "ta umowa jest sprawiedliwe". Powiem więcej, "małżeństwo zabija wszelkie fundamenty zdrowego związku", cała reszta jak zdrady, to tylko manifestacje wynikłych problemów...To nie muszą być zdrady...Niektóre kobiety są pasywno-agrsywne i będą Ci wiercić dziurę w brzuchu aż będziesz się chciał targnąć na własne życie, bez odpowiednich narzędzi takich jak wyprowadzka, albo kopnięcie pani w pupkę nie obronisz się skutecznie Zauważ, że wspomniany kolega zrobił słusznie, kopnął panią w pupkę, a teraz się boi, że straci dużą część oszczędności życia... Ale też nie do końca się zgadzam z jedną rzeczą, nie do końca wszystkiemu winne są kobiety. Kobiety istniały za czasów "złotych wieków" w każdej rozwijającej się cywilizacji. Problemem są sądy, które, cię zerżną i to, że są sądy wierzą kobietom. Gdyby jakieś kobiety szły do więzienia za krzywoprzysięstwo i ten fakt by się stał powszechny, to by się młode niewiasty może 2 zastanowiły .. No bo jak kobieta ma do wyboru siedzieć z facetem który jej się znudził, albo sobie za ruchać na boku i na dodatek dostać 150k, a my na naszą obronę mamy jedynie modlenie się do Boga, żeby kobieta nie zmieniła zdania ? To mnie tu nic nie dziwi..
    5 punktów
  10. Ja np w zależności czy jesteśmy u niej czy u mnie. Jak u niej to zaczynam się ubierać/wychodzić bez słowa albo rzucam krótkie "Jadę, nara!" Wtedy jest trajkotanie nad uchem "Już coś nie tak, już się obraziłeś i zaraz musisz jechać, nie chcesz pogadać tylko od razu najlepiej jechać, tak?" Sobie myślę: No kurwa tak. Dlaczego? Raz. Nie marnujesz czasu (a z każdą minutą atmosfera gęstnieje) Po drugie: pokazujesz, że się nie dajesz wciągać w te gówniane gierki, tylko spierdalasz. Moja zawsze wtedy zaczyna od razu przepraszać, mówić żebym został. I nagle reszta wieczoru jest miła i obchodzi się bez fochów. Jeśli jest to u mnie to zaczynam sobie coś tam robić, co bym robił normalnie, gdyby jej u mnie nie było. z tym, że po pół godziny rzucam krótki tekst/komunikat w stylu "Jedź już bo mnie wkurwiasz" Sytuacja wtedy ma taki finał jak powyżej. Ale dwa razy mnie tak wkurwiła, że kazałem jej jechać i urwałem kontakt. Dzwoniła to nie odbierałem, nie odpisywałem na przeprosiny. W końcu sama bez uprzedzenia przyjechała mnie osobiście przeprosić. Powiedziałem, że jak coś takiego się powtórzy to definitywny koniec. I już więcej takich akcji nie było. Ogólnie dwa razy były takie akcje, ale wtedy od razu jestem w stanie zerwać i tak się zachowuje, i to jej chyba daje ostro do myślenia. Także z mojego doświadczenia wychodzi na to, że jak raz, drugi, zareagujesz na prawdę stanowczo i powiesz "ostatni raz, jeszcze raz mnie tak wkurwisz/powiesz mi coś takiego to możesz już się w ogóle do mnie nie odzywać, zrywamy kontakt" W moim przypadku podziałało. Jakby nie było to pokazujesz zajebistą siłę/stanowczość, no i przede wszystkim, że Ci nie zależy na niej i w każdej chwili po takiej akcji ją możesz kopnąć w dupę. Moja się właśnie przez to pilnuje. Oczywiście shit testy jak to w przypadku kobiety nie zniknęły całkowicie, ale to są jakieś tam błahostki, a nie pojebane akcje, jakie np słyszę od moich kumpli co im laski odpierdalają, jakie teksty do nich jadą to dramat... Do mnie mówią że spoko sobie wychowałem laskę, ale jak mi mówią, że ich laski odwalają to czy tamto i robią jakieś akcje to jak im mówię wprost: "spierdol ją, powiedz, żeby sobie innego frajera znalazła, albo nie zrobisz dla niej specjalnie tego czy tamtego bo masz to w dupie" czy coś w tym stylu, to nie. Tak się z nimi obchodzą delikatnie jakby byli jakimiś pierdolonymi mediatorami, chcącymi rozwiązać problem polubownie. A właśnie dla świętego spokoju od czasu do czasu babę trzeba spierdolić, jeśli sytuacja się wymyka spod kontroli. Jak raz zobaczy, że może sobie na coś pozwolić, to drugi raz pójdzie jeszcze o krok dalej sprawdzić, gdzie jest granica. To trzeba tłumić w zarodku. To jest podstawowa wiedza, żeby trzymać ramę w związku. U mnie działa.
    5 punktów
  11. Cześć, przysięgam uroczyście przed Braćmi od 11.02 do 13.05 całkowicie przestać oglądać prnosy i ograniczyć walenie do 1x w tygodniu (nie uśmiecha mi się przebieranie pościeli :D). Przysięga nie obejmuje seksu, zaznaczę, bo a nóż się coś trafi. Ostatnio wytrzymałem ponad miesiąc, bez porno, walenie 2x w tygodniu. Naprawdę czuć było różnice, nie jakieś supermoce jak to niektórzy opowiadają. Po prostu jakiś taki czysty umysł się robi, odpuściłem sobie myślenie o pierdołach o tym co można było zrobić lepiej i analizowanie na okrągło, po powrocie do stukaczy (jakoś uwierzyłem, że to nie od pornosów, tylko po prostu zmieniłem nastawienie, wiecie jak to jest, hehe), wystarczył tydzień i już czuję, że umysł znowu wchodzi w tryb pizdowatości... nie wspominając o zmarnowanym czasie, bo przecież ciekawiej porno pooglądać, niż kontynuować czytanie "no more nice guy" ehhh... Teraz z przysięgą mam nadzieję dotrzymać i zobaczymy co to będzie.
    4 punkty
  12. TEZA: I już widać że twój umysł został przez nią zhakowany. ARGUMENT: Kobieta używa wzbudzania poczucia winy - jak jednego ze swoich narzędzi do manipulacji. Mężczyźni są fundamentem związku i mają przyziemną hierarchię potrzeb (no chyba że ktoś chce polecieć sobie na księżyc... ale nawet tutaj doszukiwałbym się pobudek badawczych ?). Nigdy więcej nie wmawiaj sobie że za dużo wymagałeś. Wymagałeś minimum. My, bracia - jesteśmy zbudowani w podobny sposób, żyjemy w podobnych warunkach, wymagania też mamy podobne. Niestety one, jako te bardziej ułomne, naiwne i ogłupiane ze wszystkich stron - nie potrafią temu sprostać.
    4 punkty
  13. Wszyscy tutaj gadają o tańcach towarzyskich jak na jakiś zabawach typu festyny czy inne takie. Należy pamiętać, że w klubach nie uświadczysz takiej muzyki, by choćby poobracać partnerkę w rytm muzyki. No chyba, że się idzie do takowego klubu gdzie tylko taka muzyka jest, ale to są raczej one nieliczne. W większości klubów to lecą jakieś nuty, które brzmią jakby grzmociły się przeróżne dźwięki. Dlatego do takiej muzyki nie tańczy się, typowe 2/1. Tutaj gibasz się na wszystkie strony, machasz rękami, a rytm muzyki sam się złapie. Jak tańczysz z partnerką, bierzesz ją za bioderka i kręcisz nimi, a sam robisz to samo. Jeżeli stoisz za nią, to po prostu przysuń się do niej i razem jak ona ma poczucie rytmu, to kręcisz za nią swoimi biodrami. Lekko ugięte kolana i lecisz. Jak tańczycie przodem do siebie, pamiętaj by wsadzić swoją nogę między jej nogi i staraj się z nią schodzić niżej. Pomaga do lepszego zbliżenia się . Reasumując, nie musisz umieć tańczyć gdy tańczysz z partnerką. Wystarczy, że wyłapiesz jej ruchy i później samo idzie. Jednak jak lecisz na podbój w klubach, to dobrze jest byś nie był sztywny jak deska do prasowania, bo zazwyczaj koleżanki tańczą w kółeczku razem, a jak chcesz podbić do jednej z takich, to niestety na sztywniaka nie dasz rady . Metody stosowane, gdyż sam nie potrafiłem tańczyć w klubach, ale po kilku takich wypadach, jakoś udało się. Najważniejsze to się nie bać tańca
    4 punkty
  14. @ZamaskowanyKarmazyn Zastanów się czy w ogóle... chcesz tam tańczyć. Ja na przykład mam tak, że tylko w niektórych klubach tańczę jak muzyka jest odpowiednia, czyli taka jaką czuję. Dla mnie clubbing to żenada - argument "chodzę do klubu, żeby się odprężyć i pobawić" do mnie nie przemawia. Jak można się odprężać i bawić w miejscu, gdzie ścisk jak cholera, duszno, muzyka napierdala po uszach, alkohol drogi, jebie wszędzie w większych miastach piwnicą, najebani ludzie drą mordę, chleją do nieprzytomności i zdychają na następny dzień na kiblu wysrywając resztki z KFC i wypacając alkohol... Ehh zajebista zabawa. Co do twojego pytania czy brać laskę do klubu. BRAĆ! Od razu bez zastanowienia. Zawsze tak robię i obserwuję jak się kobieta zachowuje - czy się klei do innych, jak patrzy na nich, czy pije do odcinki, jak się bawi... Uwież mi - w kilka godzin w klubie możesz się o swojej kobiecie dowiedzieć więcej niż przez kilka miesięcy randkowania.
    4 punkty
  15. Ja kasuje wszystko. Trzeba iść do przodu a nie rozpamiętywać przeszłość, to chore.
    4 punkty
  16. @blitzkrieg arch czy jak Ci tam. Ile Ty masz synek lat? Byłeś w jakimś związku? Ruchałeś coś z raz? Bo wiesz, tak jak czytam te Twoje wylewności, to jest to takie teoretyczno-sentymentalne gówno na przykładzie dziadka, wujka i znajomych. Żadnych własnych doświadczeń. Nic. Zero. Tylko pierdolenie jak to Ci się WYDAJE, że coś funkcjonuje. Może idź sobie zrób manicure albo buty kup? Czy coś. Ciśnienie zejdzie. Świat będzie piękniejszy.
    4 punkty
  17. @ZamaskowanyKarmazyn W klubach i dyskotekach, w których byłem zauważyłem że ok. 99% ludzi nie potrafi tańczyć, włącznie ze mną. Ludzie idą się tam pobawić, napić, coś wyrwać. Klub to nie zawody taneczne, większość się giba i to wystarcza.
    4 punkty
  18. Odpowie, że gałę to se kupi w lodziarni.Po czym odejdzie rozbujany z wypiętą klatą, aby w czeluściach swej nory oddać swoje prącie w jedyne pewne i nieskażone podstępem ręce - swoje własne.
    4 punkty
  19. Te które się nadają to do fap folderu, reszta wpizdu
    3 punkty
  20. @bożek.egipski Odpowiem Ci z pozycji ojca dwóch synów, starszych od Ciebie. Nie wiem jakie są Twoje plany, ale muszą być trochę hardkorowe skoro Twoi starsi się martwią. Może coś napiszesz o tym. Rodzice jak i rodzina martwią się o Twoją przyszłość, to normalne, ważne żeby nie próbowali Ci narzucić swojego zdania, ale próbowali z Tobą dyskutować. Nie zrażaj się do rodziny, próbuj rozmawiać, używaj argumentów, słuchaj ich argumentacji, zrobisz jak zechcesz. Twój wkurw wynika głównie z obawy o swoją przyszłość, i brak akceptacji bliskich, brak poparcia na Twoje pomysły. Znam to, moje chłopaki też nie znosiły krytyki, zawsze byli mądrzejsi. Ale cóż, życie zweryfikowało ich pomysły. Słuchaj starszych, przemyśl co mają do powiedzenia, oni nie chcą Twojej krzywdy. Pozdro.
    3 punkty
  21. "Dziękuję za Twoją opinię, ale bynajmniej o nią nie prosiłem. Jestem pełnoletni i potrafię sam o sobie decydować, więc pozwolisz, że będę kierował swoim życiem wg własnego uznania, nie zważając na głosy ludzi, którzy w żaden sposób nie poniosą konsekwencji moich wyborów". Powyższe to taka zawoalowana, nieekonomiczna i kulturalna wersja "Spierdalaj". Też się tego kiedyś nasłuchałem, a potem te osoby prosiły mnie o pomoc. Tak więc "rób swoje": Z wyrazami szacunku, Ważniak
    3 punkty
  22. Szaleństwo. Prawie jak całe życie. Niech zgadnę. Jej pasją były podróże? :)) Haj emocjonalny. Kumasz? Imprezy, koleżanki, wyjazdy, zabawa, koledzy, podróże, bolce. Za chwilę będzie popychał ją kolejny, a później następny i następny, aż koło 30-35 roku życia dojdzie do wniosku, że chce dzidziusia i będzie szukała kogoś "na poważnie". Odchowają bachora i znowu będzie szukała emocji. Nie bierze się mocno zużytej, ekstrawertycznej, lubiącej towarzystwo i zabawę kobiety do związku. Biorąc pod uwagę, że jest się wrażliwym gościem to w ogóle nie powinno się patrzeć zalotnie na takie panienki, bo połkną, przetrawią, wyplują i jeszcze im się odbije na odchodne, a chłop będzie cierpiał. Ona po prostu szuka kolejnych jazd emocjonalnych. Poseksi się, zachwyci, obrazi, popłacze i tak w kółko. Popełniłeś błąd wybierając zły model.
    3 punkty
  23. To miejsce stroni od stalkingu, a takie rady jak twoja psują to miejsce.
    3 punkty
  24. @ZamaskowanyKarmazyn zacznijmy do tego że do klubów nie chodzę - dla mnie atmosfera jest gówniana ale każdy robi to co lubi. Myślę, że w klubie po prostu się bujasz, bez nauki też jakoś będziesz się poruszał. Zdecydowanie wolę inne miejsca do tańca typu jakieś bale, dancingi itp. Odcinka na takich balach jak umiesz jako tako tańczyć jest ogromna. Ostatnio byłem na takim balu "ą ę" ze względu na moją partnerkę. Po paru lekcjach tańca (które podjąłem bez jej wiedzy) i jej znajomości tańca (dawniej ćwiczyła) wywijaliśmy, że zewsząd była obczajka kim jesteśmy (dawało to kopa bo wiadomo - atencja sali). A jeszcze dodam tylko, że jak umiesz prowadzić, a do tego prowadzisz pewnie to na takim tańcu towarzyskim każdej partnerce miękną nogi - grunt to prowadzić i być w tym pewny. Sam teraz chodziłem na podstawowe, zwykłe najzwyklejsze dwa na jeden - jak to opanujesz to jakieś 75% tańca masz na plus. Ja do tego będę chciał dorzucić baciatę (sensualny taniec) ale nie łudzę się, że wpierw muszę poćwiczyć pewne prowadzenie - w tym tańcu to jest mus. Tu masz próbkę baciaty. Rozpalenie kobiety plus atencja murowana. Ale w tym wszystkim pamiętaj o jednym - to jest dla Ciebie, nie dla Twojej kobiety. Traktuj to jako rozwój samego siebie. I jeśli Ci nie będzie wychodzić - trudno, nie każdy musi umieć tańczyć. Nic wbrew sobie.
    3 punkty
  25. Ja też kiedyś byłem totalnie sztywny, a żeby tańczyć to musiałem być już porządnie wstawiony, tak że się potykałem o własne nogi. Uznałem, że koniec z takim lamusowaniem. Najpierw musiałem poobczajać sobie filmiki na YouTube jak w ogóle ruszać nogami w rytm muzyki, kiedy to już będzie w miarę naturalne to dokładasz jakieś drobne ruchy rękami. Z takim zestawem możesz bez problemu iść do klubu/ nadomówkę i poruszać się samemu, ewentualnie dokładać jakieś ruchy, które czujesz że pasują do twojego show. Po jednym, paru takich wyjściach jak już nie czujesz się na prakiecie wyjątkowo nieswojo, oglądasz filmiki z jakimiś nieskomplikowanymi układami np. discofox itp. U mnie to spowodowało przeskoczenie w moim systemie i zauważyłem, że taniec może byc naprawdę fajny. Jak zaznajomisz się z takimi filmami i zupełnymi podstawami typu jak mieć ułożone ręce itp. to zaczynasz na tańczyć na imprezach z innymi laskami. Potem, żeby nie zatrzymać się na etapie absolutnego beginnera wypracowałem sobie system, w którym przed każdą imprezą uczę się jednego, w porywach do dwóch nowych ruchów typu bardziej skomplikowany obrót, przejście. Dzięki temu już po powiedzmy pięciu takich wyjściach możesz mieć opanowany rytm i 5-10 niestandardowych ruchów, gdzie większość gości ogarnicza się do jednego obrotu lub w ogóle nie tańczą. To da ci pewność siebie i brak jakiegokolwiek skrępowania w tańcu, bo wiesz że jesteś jednym z lepszych w danym miejscu, a jakieś dodatkowe komentarze partnerek pokroju "Wow, jak świetnie tańczysz, gdzie się tego nauczyłeś" czy przypadkowo zasłyszane teksty jej koleżanek o tym jak ten facet się świetnie rusza, tylko dolewają oliwy do ognia. Dodatkowo taniec to według mnie chyba najlepsza okazja do agresywniejszej kinetyzacji, jeśli jakaś panna wpadła nam w oko np. na jakiejś domówce. Na koniec pamiętaj o najważniejszym - chodzi o to, żebyś to ty się dobrze bawił i miał z tego fun, a nie myślał o tym co sobie pomyśli laska z którą tańczysz jeśli nie wyjdzie ci jakiś ruch (w większości wypadków to i tak ona będzie myślała, że to ona zwaliła sprawę, skoro ty tak dobrze tańczysz).
    3 punkty
  26. Zaczynaj proszę zdanie z wielkiej litery i staraj się pisać poprawnie. Ciepły facet? Świadomości wystarczy ciepły misio ale podświadomość chce silnego sk***ysyna, natury nie oszukasz. Czerwona flaga. @borkrac Co powiedzieli? Może byłeś tak zaślepiony zauroczeniem że olałeś kolejną czerwoną flagę? Bo widzieli że to szon i jako twarde samce trzymali ją krótko. Bad boy już ostro ją rżnął, więc nic dziwnego. Bez urazy ale stwierdziła że nie zrobi z Ciebie skur***syna, jeżeli jesteś ciepłą kluchą i pizdeczką. Podsumowując nie ma odwagi Ci wyznać że jesteś ciepłym misiem, nie dajesz jej emocji a ją na 99% rżnie już jakiś bad boy. Czas się ogarnąć bracie, każde doświadczenie czegoś uczy, wyciągnij wnioski i z tego związku.
    3 punkty
  27. Moje zdanie jest takie. Zawsze należy szukać lepszej pracy. Bez względu na to czy masz pracę czy jej nie masz. Znajdując pracę jako osoba zatrudniona mamy lepszą pozycję negocjacyjną i nie jesteśmy przyciśnięci do muru. Polecam pozakładać profile na Pracuj.pl, GoldenLinie (upadający portal) a przede wszystkim na LinkedIn. I nie ma się co szczypać że Wasz szef to widzi. Kiedys podczas rozmowy podsumowującej rok kierownik miał pretensje, że mam profil na GoldenLine mówił jak ważna jest moja praca dla firmy i mam praktycznie robotę do emerytury. Nie dziwota - bo gdzie znaleźć takiego fachowca frajera który by pracował za ich stawki. Mówił, że osoba taka jak ja to dla firmy jak pilot F16. Uśmiałem się i oczywiście profilu nie zlikwidowałem i cały czas ich kłuł w oczy. Wypisałem w nim co umiem i robię, żeby sobie dobrze poczytali i dotarło do ich zakutych łbów kogo mają. Dało to swoje efekty. Dla higieny osobistej pracę należy zmieniać sądzę maksymalnie co 5 - 7 lat. Wtedy macie szansę na awans, zdobycie nowych umiejętności, lepsze zarobki itp itd. Praca to tylko praca. Nie ma sentymentów. Do pracy idziemy przede wszystkim zarobić potem nauczyć się czegoś nowego. Głupoty takie jak "poświęcenie" dla firmy należy między bajki włożyć bo "poświęcić" się dla firmy, owszem, możemy ALE DLA SWOJEJ a nie czyjejś. Praca w nadgodzinach - wystrzegać się i pilnować czasu pracy. Bowiem umowa o pracę to kontrakt w myśl którego za etat czyli 40 godz tygodniowo płacą nam określone pieniądze. Jak chcą abyście więcej pracowali to trzeba renegocjować kontrakt. Nie ma się co bać walczyć o swoje - bo to jest podstawa. Kiedyś przełożony powiedział na niezadowolenie nasze, że powinniśmy być dumni ze pracujemy w takiej firmie. Opowiedziałem mu historyjkę jak to byłem na zakupach w markecie i miałem cały koszyk towaru podjechałem do kasy a pani skanowała towary i na koniec mówi, że rachunek to powiedzmy 500 zł. A ja się pytam, jakie 500 czego? Złotych? Kurła myślałem, że tutaj DUMĄ można płacić !!! Dziwnie się na mnie patrzyli ? Więc: dumą, mozliwościami rozwoju,dobrą atmosferą, pracą w młodym dynamicznym zespole, narzędziami pracy - za zakupy w markecie nie zapłacicie. Więc twardo trzeba negocjować zarobki i nie godzić się na ściemy. Kiedyś podczas rekrutacji na ostatnim etapie na spotkaniu z prezesem nastąpiła negocjacja płacy rzuciłem kwotę, powiedzieli, że nie są w stanie tyle zapłacić, może za trzy lata bo chcą stworzyć stanowisko managera na zachodni rejon polski i mnie by tam widzieli i czy chciałbym zarządzać grupą ludzi. Odparłem, że negocjuję TU i Teraz a nie za 3 lata. A zarządzanie grupą ludzi mnie nie interesuje bo chcę mieć spokojną głowę. Na takie ściemy czyli obietnice stanowiska kierowniczego za jakiś czas - stosuje się chyba już powszechnie. Aż dziw, że sie ktoś jeszcze może na to złapać. Pamiętajcie - jedyna droga do podwyżki - to zrobić ją sobie samemu zmieniając pracę. Byłbym zapomniał - kiedyś siedziałem w biurze a tu tel stacjonarny dzwoni, odbieram, a tu pańcia rekruterka z innej firmy. Pytam skąd ma ten telefon - odparła że dostała na recepcji w firmie w której pracowałem. Widzicie jak potrafią dotrzeć do człowieka?
    3 punkty
  28. Nie mam tu sztywnego zdania. Nie widzę problemu by dama mnie odwiedziła (co się czasem zdarzy), aczkolwiek z wygody własnej wolę jakiś motelik, hotelik czy też spotkać sie u niej. A na kilka dni to bym do siebie nie zaprosił - spodoba się jej i się zalęgnie. Wtedy będzie problem. Hehe. No i jeszcze jedno ważne - nigdy nie zaprosiłbym do siebie damy ledwo co poznanej. Bo pozna miejsce mojego zamieszkania. Zakocha się i będzie kłopocik :) Nie mam problemu z wsparciem typu prezencik za stówek kilka. To wszystko przy kosztach posiadania żony - są drobniaki. Gdy zapraszam damę gdziekolwiek - zawsze i bez dyskusji 100% płacę ja. A co, stać mnie, nie to co inni. Tu mam zdanie ściśle w poprzek forumowym zasadom. Wychodzę z załozenia, że własne przyjemności (a w innym celu damy bym nie zapraszał) - finansuję sam. Stać mnie. W tym watku to chyba nie pisałem o tym. Ale relacje trwają w zasadzie "do usranej". Nigdy bowiem za sobą nie palę mostów. Nie kłócę się z kobietami, nie jestem upierdliwy, zaborczy, zazdrosny. Czasami spotykamy się częściej, czasami rzadziej, czasami przerwy po lat kilka. Bywa, że wznowienie następuje kiedy wolna kiedyś dama - aktualnie jest w związku i używając mojego towarzystwa doprawia rogi "swemu oficyjalnemu" Jej sprawa, mi to kompletnie nie przeszkadza. Był ? Rozumiesz przez to związek ? Nie ma takiej możliwości - w stałe związki nie wchodzę. Co innego - wyluzowana, wolnościowa relacja. Tu odpowiem na Twoje pytanie w sposób taki oto: Szczerze ? Nie wiem. Nie zdefiniuję tego. Mógłbym powiedzieć po gówniarsku - "musi być fajna" - ale co co wnosi ? Niewiele się po takim ogólniku dowiesz. A starając się cokolwiek doprecyzować - powiem tak - musi być to dama po 40-tce. Po drugie - nie może mieć w głowie pustki i musi rozumieć co ja do niej mówię, a ponadto - to co ona mówi do mnie - musi być dla mnie strawne. Czyli - rozmowy na jakieś sensowne tematy a nie pierdu gwizdu z magla. Po trzecie - nie może być szkieletem typu 170 cm wzrostu, 48 kg wagi oraz alfabet i elektroenergetyka czyli ABC i ABB - czyli absolutny brak cycka i absolutny brak bioder. To ma być kobieta po prostu. A gdyby się okazało, że w dodatku ma długie włosy i brązowe oczy - to jestem przeszczęśliwy. Nie mam wyrobionego poglądu. Kazda kobieta daje dupy by coś z tego mieć. Nawet może tym "coś z tego mieć" - być chwila uniesień. Ze mną kobiety mają dobrze. Na prezenciki nie żałuję, samochód naprawię, jak trzeba - udrożnię zlew, wymienię kran, naprawię prąd (widując nierzadko zjawisko "elektryk płakał jak do rozdzielnicy zajrzał), czasami coś załatwię ze spraw zyciowych. To ostatnie jest ciekawe - bo mam rózne znajomosci w róznych kręgach. W tym "wyrobione" znajomosciami z damami. Miałem kiedyś taką sytuację, że pewna moja kochanka poprosiła mnie o załatwienie pewnej trudnej sprawy w pewnym urzędzie w Trójmieście. Okazało się, że w tym urzędzie "wejścia" ma inna moja kochanka, ktora sprawę "popchnęła" a petentka została poinstruowana, że ma udawać kuzynkę :) :) :)
    3 punkty
  29. To się nazywa małżeństwo Dla mnie nie ma przyjaźni damsko-męskiej. Ogólnie uważam, że pojęcie "przyjaźń" jest o kant dupy rozbić. Przyjaźń jest bardziej sytuacyjna. Jak ja to widzę. Masz koleżanki w pracy. Są fajne. Dobrze wam się gada, pracuje, gadacie więcej niż tylko pracy. OK - to jest koleżeństwo. Zbliżacie się do siebie, powstaje "uczucie" - to już nie jest przyjaźń. Ktoś odpuszcza, schładza relację. Koniec przyjaźni. Związek -> koniec związku. Zwykle kończy go jedna strona. Jak można przyjaźnić się z osobą, która Cię zniszczyła/zraniła/zaorała. Tutaj prędzej nienawiść. To jest Twój kat i oprawca a nie przyjaciel. Przyjaźń w przypadku końca związku może być tylko toksyczna, tzn. jedna strona trzyma jeszcze na smyczy drugą, aby mieć z tego jakieś korzyści. Przyjaźń jak to nazwałem "sytuacyjna". Ile mieliście w życiu świetnych kumpli i koleżanek. Na studiach, w pracy, na podwórku itp. Byliście jak bratnie dusze, papużki nierozłączki, best friends, wyznawaliście sobie miłość "kocham cie stary". I jak to się skończyło? Każdy się gdzieś porozjeżdżał, pozakładał rodziny, wyemigrował. I co, nadal jesteście przyjaciółmi, poza składaniem sobie życzeń na gwiazdkę? Jedyna przyjaźń jaką akceptuję, to przyjaźń "z dzieciństwa". Znacie się od dziecka, jedna paczka, jedno osiedle/szkoły, żyjecie dalej w tym samym miejscu i uczestniczycie w swoich życiach i się wspieracie. - To jest moim zdaniem przyjaźń.
    3 punkty
  30. Polecam wysłuchać do końca. Świetnie omawia temat.
    2 punkty
  31. Cześć, Zbieram to w głowie już kilka dni, chociaż tym razem zapewne puszczę post w eter. Ciekawi mnie jak wielu z was myślało, a może i nawet poszło krok dalej i zakończyło związek z powodu (że tak ładnie to ubiorę w słowa) kiepskiego pożycia? Jesteśmy na urlopie, jest druga w nocy, a ja znowu leżę poirytowany. Mamy po 28 lat. W związku razem - jakieś trzy lata, mieszkamy ze sobą praktycznie od początku (może bez pierwszego miesiąca). Seks był zawsze, wiadomo - początki jak u każdego, czyli codziennie, a i bywało, że kilka razy dziennie. Obecnie częstotliwość zmalała do +/- raz na tydzień, co niespecjalnie daje mi powody do radości. "Ból głowy" przez ostatnie miesiące staje się nie do zniesienia. Dodatkowo, coś z czego nie zdawałem sobie za bardzo sprawy, dopóki cała sytuacja nie zaczęła mnie ostatnio mocno frustrować - przez te lata, seks odbył się z jej inicjatywy maksymalnie dwa razy. Jeden pamiętam, a drugi kwalifikuję jako margines błędu. Nie wiem, co jest, ale moja luba chwilami zachowuje się jakby męski penis był drapieżnikiem, który odgryza kończyny i którego nie tykamy. Rozmowy nie przynosiły jakichś wymiernych rezultatów, raczej bardzo wymijająco, na początku uznałem to za brak doświadczenia(wieś+dobry dom), teraz wygląda mi to na ułomność połączoną z lenistwem. Żadne problemy psychiczne lub jakieś demony przeszłości również raczej nie mają tu miejsca. Od kilku tygodni myślę, żeby zakończyć gehennę, ale mam z tym cholernie niemały problem. Ten problem jest taki, że to cholernie dobra dziewczyna i poza tym nie mamy żadnych problemów. Nie kłócimy się wcale, wie że jakiekolwiek fochy na mnie nie działają i znacznie ułatwiło nam to życie. Ot związek jak każdy inny - ja wymienię jej żarówkę w samochodzie i zabiorę na kawę, a ona zrobi mi herbatę w termos na drogę do pracy i wrzuci ulubioną czekoladę. Gdy wrócę, będę miał na stole ciasto i obiad do ogrzania. No i tak leżę i myślę, czy naprawdę miałbym rzucić dziewczynę, bo mi nie daje, gdy mam na to ochotę? Czuję się jak kompletny kawał chama. Z drugiej strony wątpię, że cokolwiek się w tej materii zmieni, moja irytacja raczej nie będzie maleć, być może coś uległoby zmianie, gdybym powiedział, że to koniec i by się trochę wystraszyła(co jednak może nie mieć miejsca, bo oboje mamy swój honor i oboje wiemy, że jedno nie będzie drugiego prosić o cokolwiek*bardziej prawdopodobne*), a z drugiej strony nie chciałbym tego ciągnąć, gdybym już coś takiego powiedział, bo nie mam zwyczaju rzucania słów na wiatr. Nie mam ochoty szukać też nic na boku, bo to nie w moim stylu, a i nie miałbym na to czasu. Szukałem czegoś podobnego na forum i nawet były podobne historie, ale raczej staże związku wyglądały tam na wczesny etap wpadania do siebie na film, co jednak zmienia trochę postać rzeczy. Są tu tacy nieszczęśnicy?
    2 punkty
  32. Kolego jesteś świeżo po związku. Po czasie jak ohłoniesz dostrzeżesz to czego teraz nie widzisz. Kobieta się nie zmienia w ciągu 3 dni chyba że jest mega perfidna i od początku udawała. Na tym wyjeździe musiało się coś wydarzyć. Na bazie mojej wiedzy stawiam dwie rzeczy: Koleżanki jej tłukły do głowy, że nie jesteś dla niej i posłuchała Nowy facet na horyzoncie. I teraz napiszę wprost: Jak kobieta jest napalona na gościa to nie ma bata aby z niego zrezygnowana. Kierują nią takie emocje, że ona nie panuje nad tym więc skłaniam się ku drugiej tezie. Niestety pojawił się ktoś nowy.
    2 punkty
  33. Ja wierzę w świat duchowy @Hippie Ja jestem człowiekiem głęboko wierzącym w Boga, ale widzę w tym całym biznesie ezoterycznym mnóstwo zagrożeń/ mnóstwo cwaniaczków/ kombinatorów i całego syfu. Naprawdę polecam Ci książkę Krzysztofa Galosa o której wspomniałem wyżej Żeby się nie dawać robić na hajs.
    2 punkty
  34. @archvel @bastian., słoneczko, nie uważam się za osobę wybitnie inteligentną, ba, takiemu Jordanowi Petersonowi nie jestem godzien nawet butów czyścić, ale przynajmniej jestem na tyle inteligentny, aby potrafić utrzymać jedno konto na forum (gdzie naprawdę trzeba mieć talent, aby dostać bana) bez konieczności zostania multikonciarzem. Niby nic, ale dla niektórych to nieosiągalne wyżyny erudycji. ?
    2 punkty
  35. 21 lat i przegrane życie? Chłopaku, czy Ty się dobrze czujesz? Przecież Ty jeszcze dziecko jesteś.
    2 punkty
  36. To zacznij oceniać ludzi po tym jacy byli. Uratuje ci to dupę wiele razy. Wiarygodne źródło. Ktoś bardzo dobrze napisał wcześniej, że zadawała się z alfami po to żeby trzymali ją krótko, bo wiedzieli, że niezłe z niej ziółko. Prawdopodobnie tak było. Nadmienię tylko, że kobiety często prowokują do pewnych ostrych zachowań po to, żeby później dostać zjebę, po to żeby móc ponarzekać wśród psiapsiółek na swojego misia. Wiem to z autopsji. Ja myślę, że: 1. Na wyjeździe coś się wydarzyło. Może były się odezwał (spore szanse), może poznała kogoś (spore szanse) a może koleżaneczki z zazdrości ją przywróciły na odpowiedni tor (bardzo duże szanse). 2. Nie dowiesz się i tak do końca co się wydarzyło. 3. Za jakiś czas ona może "zrozumieć swój błąd". Nie dopuść do żadnych powrotów. A łzy na pewno będą się z jej oczodołów lały.
    2 punkty
  37. Ujmę więc to inaczej. Chodzi o Twoje nastawienie. O uczucie, że związek z kobietą to szczyt szczęścia i cel życia. Ja tego nie krytykuje, choć to właśnie jest ten podstawowy program społeczny wgrywany młodym mężczyznom przez matki przy braku przeciwwagi ze strony ojców. Taki program by działał, gdyby kobiety były stabilne emocjonalnie i miały te same cele. Niestety tak nie jest i o tym jest to forum. Zdrowa postawa na początkowym etapie to odczekanie z wszelkimi planami a nawet wspominaniu o nich do czasu, aż nie minie pierwsza fala haju emocjonalnego.
    2 punkty
  38. Ma nowego bolca. Na 100% pojawił się inny facet. Nie słuchaj jej i jej psiapsiółek pierdololo. Kobieta nigdy się do tego nie przyzna, a zacznie pieprzyć o tym, że już tego nie czuje co kiedyś, albo, że nie wie co czuje. Klasyka gatunku. Na przyszłość uważaj na takie rozrywkowe panie, bo to ryzykowna inwestycja. Zajmij się sobą, swoim rozwojem, a czas przywróci Cię do pionu. Od niej się odetnij. Zero kontaktu przyspiesza powrót do równowagi.
    2 punkty
  39. Zdradziła cie na wyjeździe z koleżankami i jej przeszły uczucia przywiązania płacz to reakcja obronna prawdziwe uczucie nie zmienia się tak szybko chyba że przeniesie się je na inna osobę. Nie przyzna sie do zdrady będzie uciekać w zaparte chyba że dowody pokażesz wtedy będzie ciebie obarczać wina. Pamiętaj kobieta która kocha rozumie że facet czasem musi sie spotkać. sytuacja się zmieniła diametralnie po wyjeździe sprawa śmierdzi na kilometr.
    2 punkty
  40. Jak każdy kraj. Że co? Oni zlali większość swoich sąsiadów w pojedynkę. Mały kraik, w najwęższym miejscu mający około 35 km do przejścia, a prali szuszwoli, jak chcieli. To oni są słabsi z założenia i dlatego muszą grać nieczysto. Moralność sprzeczna z moją, Twoją i większości chrześcijan, ale co w związku z tym? Mam się na nich obrazić? Strzelić focha? Mówimy o ICH punkcie widzenia, ICH polityce i ICH sposobie działania. Trzeba przyznać, że potrafią postawić na swoim, a to oznacza siłę. O matko. Tylko oni? Każdy kraj powinien to robić. No tak. Rozmawiam z Ukraińcami i oni mówią, że Ukrainą rządzą Żydzi i cała wina leży po stronie Żydów. U nas też się tak mówi. Za rozbiory i politykę II RP zapewne też odpowiedzialni są starsi bracia w wierze? Nie mogę słuchać tego ignoranctwa. Kto tego nie robi? Ulala. A którzy są tymi nieprawdziwymi ofiarami i kto decyduje o podziale? EMKEJ? Dlaczego mieliby dawać złotówki komukolwiek? Od tego są rządy tych obywateli, którzy rzekomo są "prawdziwymi" ofiarami holokaustu. Żydzi o to dbają. Zaraz, może Polacy nie dają rady? Najłatwiej winę zwalić na kogoś innego. Nauczcie się w końcu brać odpowiedzialność za swoje czyny i rządy. Albo buduje swoją wspólnotę albo bawimy się w Polskę. Francję widział? 11 listopada widział? To jest właśnie dbanie o swój kraj. O być albo nie być. Mówimy o wojnie, o morzu Arabów chętnych zniszczyć ich kraj w mgnieniu oka, o dbałość o tkankę własnego narodu. Tam nie ma zmiłuj. Jeden błąd i nastąpi koniec tego państwa. Dbają o swoich - także arabskich - obywateli w ten sposób, że podnoszą ich poziom życia, wydłużają czas życia, polepszają zdrowie i edukację ich dzieci. To jest siła. Małe państewko na pustyni ma swoją cywilizację, inteligencję, pieniądze oraz wpływy. Zdobywają nagrody, wpływają na politykę krajów oddalonych o tysiące kilometrów od ich rdzenia, mają silną armię, potrafią się obronić, dbają o swoich obywateli. Polska nie dba o swoich obywateli w tym samym stopniu. Jesteśmy po prostu od nich słabsi i albo coś z tym zrobimy albo przegramy. Nie ma miejsca na sentymenty, liczą się interesy. Przy nich wyglądamy jak bananowa republika.
    2 punkty
  41. Dziś mnie bardzo uszczęśliwił to jak mój mąż się cieszył jak mu zrobiłam rogaliki i pierogi Uwielbiam go jak się tak zaciesza, aż chce się zawsze coś zrobić hihihi ?
    2 punkty
  42. A skąd wniosek, że jakiekolwiek zrobiłeś? Jesteś taki, a nie inny i tyle. Masz swoją wartość i ta wartość to jest oferta, która jednym się spodoba, a innym nie. Jak pracujesz z klientem to łatwo skumasz. Tę samą ofertę jeden kupuje, a drugi nie. Ona odrzuciła Twoją ofertę. Zwykła rzecz. Inna kupi.
    2 punkty
  43. Ja już jestem niewierzący ? A tak na poważnie... Masz okazję sprawdzenia charakteru laski, a ty chcesz się zapisywać na tańce ??? Zła kolejność, bo jak się okaże, że schleje dupę i jest "łatwa", to po co ci taka sztuka? Idź na luzie, wybadaj ją, poobserwuj jak się prowadzi, czy jest w miarę lojalna, a jak będzie ci odpowiadać to za jakiś czas znajdź szkołę tańca & zaproponuj jej wspólną naukę (oczywiście każdy płaci za siebie). Poza tym nie podchodź do tematu wyjść do spelun jak do nowej pracy - no stress. Więcej luzu. Tak bym do tego podszedł.
    2 punkty
  44. Czego Wy chcecie od Żydów? Robią interesy, myślą o swoim narodzie i kraju. Każdy normalny rząd tak robi. Amerykanie chcą zneutralizować Persów, ponieważ ci są silni, należą do grupy nieprzychylnej USA, czyli Chin, Rosji, Turcji, a także nienawidzą szuszwoli z Arabii Saudyjskiej, kumpli Stanów. Żydzi MUSZĄ klepać wszystkich naokoło i wojny są im na rękę. Destabilizacja daje im odetchnąć, a ostatnimi dużymi i silnymi są Irańczycy, więc teraz oni są na oku i im się dostaje. Szkoda mi Iranu, ale raczej się obronią, ponieważ mają silnych sojuszników i mocną armię, wiec nikt im nie podskoczy. To nie dzicy Afgańczycy czy rozbity Irak, a Chiny i Rosja nie mogą pozwolić na destabilizację tego obszaru, gdyż jest za blisko ich i zainstalowanie nieprzychylnego rządu w Iranie zagrażałoby ich bezpieczeństwu. No, ale jest prawdziwa perełka w koronie, wisienka na torcie, creme de la creme, czyli dzielny naród husarzy, dymany bez wazeliny, NA WŁASNĄ PROŚBĘ i udający, że sprawia mu to przyjemność. Wasale USA, gotowi na każde skinienie pana, dupolizy najlepszego kumpla swojego pana, czyli Naród Wybrany. Zorganizowali konferencję łożąc swoje pieniądze na możliwość bycia oplutym we własnym domu. Nie ma większych frajerów. Brawa dla USA i Izrael za załatwienie swoich interesów na terenie wasala i kosztem polskiego podatnika. Wyrzutnie sprzedane, reprymenda odnoście zwrotu majątku poszła w eter, kpiny z Polaków i ich ustawodawstwa na ich terenie, a w zamian poklepanie po plecach, złożenie kwiatów pod pomnikiem i powiedzenie, że Polska walczy o wolność naszą i waszą. Te same gadki od wielu lat. Wystarczy wspomnieć o dzielnym, dumnym, wolnym Narodzie i już Polacy mają mokro. Nic nie trzeba obiecać, wystarczy poklepać po plecach i powiedzieć, jak bardzo dobre były kawa i sernik, a gospodarz da się zerżnąć bez gumy. Szkoda słów. Żydów i Amerykanów nie ma za co winić. Polski rząd, sami Polacy są sobie winni. Szykujcie się, że zamiast nowych autostrad i remontu rynków w polskich miastach kasa pójdzie do żydowskiej sakwy. Aha, za chwilę kolejny egzamin. Otóż spotkanie Grupy Wyszehradzkiej odbędzie się w Izraelu. Test dla naszych chłopców w krótkich spodenkach. Samo to, że tam pojadą będzie świadczyło, jak mocno mamy przejebane. Duda wspominał o tym, że można spotkanie przenieść do Polski, więc zobaczymy czy rząd odważy się postawić Żydowskiemu Panu czy też uklęknie i ucałuje szlachetne izraelskie rączki.
    2 punkty
  45. No ja się nie dziwie. Na imprezę wychodzę przede wszystkim pogadać, a nie tańczyć do okropnej muzyki, w pijanym tłumie. Najgorsze są takie miejsca, gdzie muzyka tak napieprza, że nie idzie nic powiedzieć. Tańczyć się w kilka godzin nie nauczysz. Może na miejscu poczujesz rytmy i jakoś pójdzie. Albo się jej spodobasz, albo nie. Myślę, że jeśli zaprezentujesz bardzo słaby taniec zamiast bardzo bardzo słabego tańca, wiele to nie zmieni. Idź na spontan i powiedz, że nie tańczysz, bo nie lubisz. Jak dobrze zagrasz, to zawsze może cię dziewczyna czegoś pouczyć na parkiecie w formie zabawy. Po co te oszukiwania, że dobrze tańczysz?
    2 punkty
  46. A ja mam takie skromne pytanie: Kto z tu piszących użył JAKIEJKOLWIEK broni w warunkach bojowych? Ja woziłem gaz kilka lat, na wszelki wypadek, i kiedyś zdarzyło mi się dmuchnąć gosciowi w oczy. Gaz był pod ręką gdy był potrzebny ale to trzeba przewidywać zawczasu. Ja się spodziewałem ze będę zaatakowany. Z czasów wojny są takie teksty, że goście nosili po dwa pistolety a gdy przyszło co do czego nie zdążyli ich wyjąć. Bandyta prawie zawsze wygrywa, dlatego że atakuje, podczas gdy normalny człowiek ZASTANAWIA się czy to już czas iśc na ostre. Atakujący wie, że jeśli walnie wystarczająco mocno i wystarczająco zawczasu, odpowiedzi nie będzie.
    2 punkty
  47. Gra jest mocno wybrakowana. Popelina. Czuć naftalinę i brak szacunku do kobiet. Brakuje trzeciej kluczowej kostki do gry: przepisz mi tę 2ha działkę budowlaną / zdobywaj mnie każdego dnia od nowa / nie baw się w intercyzy / zaufaj mi (!!!) / kup mi ten tani brylancik na dowód że mnie kochasz / nie dopytuj czy na pewno jesteś ojcem naszego dzidziusia, to głupie i niedojrzałe.
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.