Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 19.02.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Zderzyła się z rzeczywistością, bolca nie ma to przypomina sobie o starym. Standardowe do porzygu. Dla kumatych można poruchac, dla ciagle zakochanych gwóźdź do trumny.
    24 punktów
  2. Samo auto jest raczej niezbędne, stanie na przystankach w deszcz czy zimno albo jeżdżenie nocami z najebanymi agresywnymi ludźmi, czy też śmierdzącymi, za komfortowe nie jest. Auto daje bezpieczeństwo i wolność, wsiadam w środku nocy i jadę gdzie chcę. Np. wyjazd gdzieś, źle Cię potraktują i co, z buta? Jesteś gdzieś, telefon że coś się stało i co, łapać w nocy stopa? Czasami auto dla prestiżu jest ważne, nikt nie potraktuje poważnie handlowca w starym aucie itd., natomiast jako młody człowiek bez hajsu, jeździłbym komunikacją miejską i oszczędzał.
    23 punktów
  3. Odpisz jej tak: "Żegnaj Gienia, świat się zmienia, Coraz trudniej o jelenia."
    14 punktów
  4. Niech Cię ręka boska broni przed odpisywaniem!
    9 punktów
  5. Największa kara dla kobiet jest milczenie i obojętność.
    7 punktów
  6. Auto to niezależność, mnie telepie jak mam się bujać autobusem i tracić godzinę na coś co powinno zająć 15 minut. Często jestem zbyt leniwy, żeby coś zrobić i gdybym nie miał auta, to bym nie zrobił. Fura wcale nie kosztuje 1000 miesięcznie, zależy co chcesz mieć. Mnie OC kosztuje koło 600 rocznie, plus pełny bak koło 240. Plus naprawy. Ja mam starego Nissana z tych co się jeszcze nie psuły i mam go dobrze wyprowadzonego na prosto. Nie stresuje się jak się zarysuje etc. Lasek na niego nie wyrywam, ale dla mnie to tylko kawałek blachy, który wozi moją dupę. Nie czuł bym się jak mężczyzna bez auta. Swoje pierwsze auto dostałem w zasadzie jako nagrodę od ojca za ukończenie studiów, i rozpoczęcie pierwszej pracy i jeżdżę nim do teraz 97' :) . Nie wyobrażam sobie, po całym dniu ciężkiej pracy jeszcze czekać 20 minut na autobus, żeby kupić jakąś pierdołę w markecie. Poza tym, cały rytuał dbania o auto, pilnowania żeby się nie rozsypało, żeby ubezpieczenie było, etc etc, i świadomość, że tylko jak trzeba to możesz szybko gdzieś podjechać daje jakieś takie fajne poczucie, że jesteś sam sobie sterem, żeglarzem i okrętem ..
    7 punktów
  7. Moją historię opisywałem w świeżakowni, więc nie ma co się rozwijać przesadnie i klepać ponownie to samo drugi raz. W skrócie po dwóch latach związku w którym byłem traktowany jak śmieciarz, służący i pomywacz, a na koniec przegoniony kapciem z domu jak pies, moja ukochana i najdroższa zaczyna uskuteczniać jakieś zjebane akcje pod tytułem - wyślę mu esemesa "Tęsknię za twoim ciałem" albo ostatnio dzień po walentynkach "Nie chciałbyś swojej starej walentynki zabrać nad morze dziś wieczorem" WTF do chuja Wacława? Nie kurwa, nie chciałbym.
    6 punktów
  8. Jednym z warunków nieposiadania w zyciu problemów finansowych jest znajomosć PRAWDZIWEJ i REALNEJ wartości pewnych rzeczy lub zjawisk. Podam dwa przykłady z życia: 1. Kredyt na samochód uzytkowany prywatnie. Kompletne nieporozumienie i straty niepowetowane - bo nie dośc, że odsetki, nie dośc, że wóz traci na wartości - to w dodatku nic sie na tym samochodzie nie zarabia (bo uzywany prywatnie). 2. Żona. Wspolnota majątkowa - czyli Twoje pieniądze z chwilą ślubu własnie przestają być Twoje. Gry reglamentacją seksu, wymuszenia wydatków na tym tle - aż mąz się wkurwi i odwiedzi divę. Wtedy się przekonuje, że to wszystko jest PRAWDZIWIE i REALNIE warte 150 złotych za godzinę. Tu podajesz przykład kiedy samochód zarabia na siebie. Ale na miejscu tego człowieka (od starej skody) powiedziałbym prezesowi tak: "Szanowny panie prezesie. Wie pan dlaczego jeżdzę autem gorszym niż wasi handlowcy ? Bo umiem liczyć. Skoro moja Skoda mnie dowozi tam gdzie być muszę (czego naocznym dowodem jest ona sama widoczna z okna przez ktore właśnie patrzymy co z kolei dowodzi, że tu dojechała) - to zamiast wydawać iles pieniędzy na nowszy samochód (ktory tak samo mnie tu dowiezie) - wolę te pieniądze przeznaczyć w rozwój własnej firmy - dzięki czemu otrzyma pan od nas lepszy produkt. Szanowny panie prezesie - mam nadzieję, że raczył pan żartować z tym iż wygląda to "średnio poważnie" - bo niegrzecznym byłoby przypuszczać, iż zwraca pan uwagę na rocznik samochodu, ktorym przybywa do pana kontrahent. Bo o ile mi wiadomo - autokomisu tu nie reprezentuję"
    5 punktów
  9. Dziwne, że jej nie zablokowałeś.
    5 punktów
  10. Blokujesz numer telefonu I po problemie. Zero reakcji I odzewu. Inaczej dajesz atencje.
    5 punktów
  11. Tym bardziej chore, że mogą oddać dziecko anonimowo podrzucając do okna życia albo jakiejś instytucji z kartą. Ewentualnie zrzec się praw już w szpitalu. Tymczasem nowoczesne, postępowe panie życia i śmierci wolą zatłuc i wyrzucić na śmietnik. Wspaniałe i rozgrzeszane depresją przez media "matki polki".
    5 punktów
  12. Samochód to zajebista oszczędność czasu i niejako wolność.
    5 punktów
  13. Nie ma to jak odreagowanie depresji poporodowej na 12-latce. Może niedługo feministki będą organizowały "czarne marsze" w intencji obrony praw kobiet do "aborcji rozszerzonej", dopuszczalnej do czasu osiągnięcia pełnoletności przez dziecko.
    5 punktów
  14. Moje zdanie jest takie: 1. Jesli mieszkasz w centrum Warszawy, załatwiasz "życiowe" sprawy (praca, zakupy itp) lokalnie, w dodatku masz minutę od wyjścia z bloku (bo przecież nie z domu jednorodzinnego) do przystanku typu metro/ tramwaj/ autobus - wóz nie jest niezbędny. Rzekłbym, że przeciwnie - może być kłopotem - bo nie ma gdzie go postawić. 2. Jesli mieszkasz w zasadzie gdziekolwiek indziej niż wskazałem w p. 1 lub też sprawy życiowe ogarniasz inaczej niż wskazałem powyżej - bez samochodu masz problem albo średni albo duży. Kolejna sprawa jest taka, że chyba bym się nie czuł komfortowo - gdybym umówił się z damą na miły wieczór w jakimś moteliku, ona przyjechałaby samochodem a ja miejskim autobusem lub z buta. Co innego zajechać taksówką. Nie mówię tym samym, że trzeba mieć jakiś super model. Sam jeżdzę samochodami w wieku od minimum 15 do 35 lat i nie narzekam. Zawsze jednak jest to samochód z jakimś jajem - nie jest to Lanos czy jakiś tani Opel czy też Passat B5 1.9TDi o którego pod Biedronką łatwiej niż o koszyk. Dzis samochód NIE JEST, podkreślam - NIE JEST żadnym wyznacznikiem zamożności. Byle łachmyta pójdzie do salonu i weźmie w leasing Mercedesa klasy S za pół miliona. To, że będzie miał tablice WB (Własnośc Banku) - mniejsza, ale dostanie i zajedzie zadając pozornego szyku. W dodatku - samochód im nowszy tym gorszy. Dlatego, że do okolic roku 2000 produkowano samochody jeszcze w miarę "normalnie". W latach 2000-2010 - przestawiono się na produkowanie samochodów z gównolitu, zas w okresie 2010-present - podstawowym materiałem konstrukcyjnym, ktory zastąpił gównolit - jest pizdrygon. A gównolit przy pizdrygonie jawi się niczym spiżowy dzwón. To się zużywa, pęka, łamie i niszczy już na ekranie komputera z programem do projektowania, a na folderze reklamowym już jest zjebane. Oglądam toto na codzień do porzygania. No ale są na tym świecie jeszcze ludzie, ktorym się wydaje, że nowy Mercedes to jakiś luksus. Chyba tylko w kwestii ceny bo nic nadto. U mnie znacznie większy tzw "szacun" ma zawodnik, ktory podjedzie na przykład dobrze utrzymanym W124 w wieku 30 lat niż ktoś kto podjedzie klasą E z bieżącego roku. Bo ten pierwszy wie co ma, ten drugi - najwyżej wie na co się zadłużył. BTW: Spotykam się regularnie z pewną damą. Dama ta pracuje w dużej f-mie w jednym z BMW (byłe miasto wojewódzkie) północnej Polski. Firma ta należy do gościa, ktory plasuje się nie dalej niż na 40-tej pozycji na liście najbogatszych Polaków. Czyli - myślę, że lekko 0.5mld+ Zawodnik jeździ W210 w stanie z lekka podgnitym (mimo, że mógłby spokojnie kupić dwa Maybachy i nawet by nie zauważył że poniósł wydatek). Koleżanka z pokoju wspomnianej damy, będąca że tak powiem w pewnej relacji rodzinnej z włascicielem tej f-my - poprosiła go by pożyczył jej 50 tysiecy bo chciała sobie kupić nowy wóz i tyle jej brakowało. A ten do niej tak: - tylko debile kupują nowe samochody. Po czym wyciągnał 5 dych i jej wręczył. Podobno oddała co do złotówki w czasie, w ktorym cena rynkowa auta o mniej wiecej tyle spadła. Za pierwszej komuny (ktorej wtedy jeszcze nikt nie nazywał pierwszą, ponieważ nie było wiadome, że po jesieni 2015 roku będziemy mieli komunę drugą) - pewien dyrektor pegieeru udzielał wywiadu na polu w czasie akcji wykopkowej. I rzekł tak: "Odnosimy ciągłe sukcesy gdyz pracujemy bez strat. Zbieramy tyle ziemniaków ile posadziliśmy"
    5 punktów
  15. Mieszkając w wielu stolicach miast Europy nauczyłem się jeździć komunikacją miejską. W większości tych miast jest w dobrym tonie jeździć komunikacją miejską, szczególnie w Holandii, szczególnie w garniturze, a do parlamentu UE to już wymóg. Co do samochodu. Stykamy się z różnymi środowiskami. W zachodniej Europie spotkałem się z opinią, że jeśli posiadasz duży samochód, wówczas jesteś uważany za mało wykształconego człowieka - nie na czasie, nie jesteś eko, pochodzisz z zamierzchłej epoki. Jednym słowem jesteś traktowany jak głąb i tym samym jesteś wykluczany z kręgu ludzi sukcesu. Kiedy podjeżdżasz małym elektrykiem to już ho ho, i ciul z tym, że ledwo się w nim mieścisz, jesteś wszak trendy. W Polsce rzecz jasna samochód to oznaka pewnego statusu - jakiego? ...a to już różnie bywa. Generalnie fura musi być (ja tak nie uważam). Jeśli mieszkasz na zadupiu to faktycznie samochód jest niezbędny w większości przypadków: wygoda itp. Jeśli jednak mieszkasz w metropolii to raczej nie jest konieczny. Pamiętam jak pewnego dnia zauważyłem na parkingu jak trawa zarasta opony mojego samochodu - nie był mi potrzebny przez 3 miesiące. Znam oczywiście ludzi, którzy mieszkają w centrum Warszawy, nigdy z niej nie wyjeżdżają, a samochody (no ba suvy) zakupione. Witaj Polsko. Przypadki Porsche Panamera za ostatni grosz również, nieustanna rezerwa i ludzie którzy nie stali na chodniku od 3 lat - tylko z garażu podziemnego w domu na parking firmowy podziemny i tak w kółko. Tak, posiadam samochód, którym do centrum jadę 40 minut + udręka z parkingiem. Tramwajem 18 minut. Taki lajf.
    5 punktów
  16. Bezpieczeństwo, cieplutko, milutko, szybko, ale przede wszystkim CZAS, to czas jest bardzo ważny. Pomyślcie sobie ile go zaoszczędzicie jak musicie załatwić parę spraw na mieście a jakby to było z udziałem komunikacji miejskiej. Załatwiacie myk myk a tu godzinka zaoszczędzona albo nawet więcej. Niebo a ziemia.
    5 punktów
  17. Nie zgodzę się z tym. Audi A4 B5 1.8 benzynka i w gaz. Silniki trwałe.
    4 punkty
  18. W tej cenie hyundai i kia, można trafić getza 1.3 i jeszcze wiele, wiele lat bezawaryjnie przejeździć. W niemieckie, zajeżdżone szroty bym się nie pchał w tych kwotach.
    4 punkty
  19. Gdy 2 miesiące po rozstaniu była daje znaki .... wiedz że coś się dzieje, strzeż się...widać jebła jej gałąź i szuka frajera. Nie bądź nim, nie wchodzi się do tej samej wody dwa razy, raz wam nie wyszło więc nie ma szans by wyszło teraz. Szanuj siebie i swój czas, nie trać go nadaremno bo popełnisz śmiertelny grzech głupoty....a głupota mści się okrutnie. Ps. .....miałem napisać w żarcie ....że jeżeli była po 2 miesiącach zaczyna dawać znaki....znaczy że za płytko ja zakopałeś i zaczyna śmierdzieć.
    4 punkty
  20. Za mało czasu, żebym miał czytać wszystko, sorry. Nie masz samochodu? Nie będziesz miał loda w aucie. Gdyby mój wóz umiał pisać - byłbym milionerem kasując za to co opisał.
    4 punkty
  21. Zablokowanie nie powoduje, że blokowana osoba widzi, że została zablokowana. Zatem wyjścia są dwa, @marcopolozelmer: 1. Jeśli laska z jakiś powodów siedzi Ci w bani - zablokuj ją, wykasuj numer/numery, maile i wszystkie inne kanały kontaktu 2. Jeśli laska jest Ci już naprawdę obojętna - ignoruj W każdym jednak przypadku obowiązuje najważniejsza zasada - zero kontaktu. Złota, święta, złamanie której grozi poważnymi konsekwencjami dla przytłaczającej większości samców. Nie łam jej. Od siebie dodam, że 95% z nich wraca i odzywa się. Zapytasz, wtf? Albo ktoś, dla kogo Cię zostawiła właśnie ją rzucił i sprawdza, na ile Cię ma w zapasie, albo po prostu chce się przekonać, na ile jeszcze ma na Ciebie wpływ. Niejeden już zareagował naiwnie na tak zarzuconą przynętę i dostał potem po mordzie wyśmianiem, odmową albo wykręceniem się, że ona jednak nie chce przyjechać i się spotkać, miała taką chwilę słabości. Bo chodziło tylko o to, żeby pomasować swojego ego, że on dalej coś tam do niej czuje. To tak na marginesie. Jako ciekawostkę dodam, że i do mnie niedawno odezwała się panna, o której sam założyłem tu swój pierwszy temat, a było to z rok temu?
    4 punkty
  22. @Chandler Pod żadnym pozorem nie idź na randkę do chaty faceta. Kawa w miejscu publicznym powinna być ok. Co za perfidne stworzenia, wiesz, że jak pójdziesz to taki głąb sobie pomyśli, że jesteś chętna? Po tekście, że mógłby czegoś dosypać gościu u mnie już nie ma startu. Pamiętaj, że facet zawsze myśli o puknięciu, z resztą zobacz na forum tematy: co zrobić, żeby chciała więcej seksu, teksty na podryw, jak zaliczyć... Sratatata. Ucz się od chłopaków tutaj ich myślenia i wykorzystuj to, baw się ale się nie daj.
    4 punkty
  23. Sam nie mam auta, nigdy nie potrzebowałem, mieszkając w większym mieście można sobie wszystko poukładać bez auta bardzo dobrze, 4 lata jeździłem na rowerze, do roboty miałem 10 km, na rower już pieniędzy nie szczędziłem. Co do Januszy, zacząłem teraz nową pracę, tu raczej nie ma osoby bez samochodu, ale rozmawiając z ludźmi o samochodach i tłumacząc im czemu nie mam i jakie widzę plusy nie posiadania, zauważyłem że oni nie patrzyli się na mnie jak Janusze, tylko zaczęli się tłumaczyć czemu oni mają, czego oczywiście nie oczekiwałem, ale sami widzieli że to nie jest takie złe i uwłaczające nie posiadanie samochodu. Osobiście lubię jeździć autem i pewnie niedługo nabędę jedno, ale też w dobie Uberów, które są naprawdę tanie to szczerze nie opłaca się mieć auta. Rozumiem osoby którym daje to poczucie wolności, ale to też jest trochę nastawienie które sobie ładujemy do głowy. A to że łatwiej na to kobietę złowić to już nie skomentuję, żal.pl :D
    4 punkty
  24. 37, nie mam auta. (jeszcze nie kupilem) Mam Kawasaki, a robi się coraz cieplej.
    4 punkty
  25. Już średnio raz w tygodniu polskie matki dokonują dzieciobójstwa jak podają Wydarzenia w Polsacie. Ojcowie zabijają o wiele rzadziej. Polki zwykle zabiją własne noworodki, znajdowane w workach na śmieci w terenie, w szafie a nawet w beczkach. Feministyczne "Wydarzenia" o ojcach dzieciobójcach mówią "mordercy" a o matkach "depresja poporodowa" albo "brak wsparcia rodziny". Podwójne standardy i próby tłumaczenia, coraz bardziej nieczułych morderców płci żeńskiej. Czy to te coraz silniejsze, odważniejsze i niezależne kobiety promowane w mediach? 28-latka udusiła dziecko i wrzuciła do worka na śmieci. http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22940329,urodzila-dziecko-i-je-udusila.html Zabiła własne dzieci. Szokujące kulisy zbrodni. Tylko w Fakt24! "Mamo, proszę, przestań! Będzie dobrze" - krzyczała 12-letnia Emilka, gdy Natalia W. wbijała raz za razem nóż w jej ciało. Jednak 33-latka wiedziała, że nigdy nie będzie dobrze: telefony na podsłuchu, podejrzenia, że partner podtruwa jej mleko, przekonanie, że wszyscy nią manipulują. Jednak w szpitalu zachowywała się już zupełnie normalnie! Czy tej tragedii dało się uniknąć? Fakt24 dotarł do akt sprawy dzieciobójczyni z Lubina. https://www.fakt.pl/wydarzenia/polska/wroclaw/dzieciobojczyni-z-lubina-szokujace-kulisy-sprawy-zabojstwa-dzieci
    3 punkty
  26. Golf 4 1,6 102 km benzyna (docelowo gaz), Astra G 1,4 90 km benzyna (teżdocelowo gaz) po 2004 roku - moje typy.
    3 punkty
  27. Nie odzywać się, choćby nawet sam Pan dobry Bóg Ci kazał. Zareagujesz albo będziesz chciał seksu, to jak niektórzy z chłopaków mądrze pisali, wyśmieje Cię albo się wykręci. Nie będzie darmowego seksu, tylko wieloletni kac moralny, że dałeś się znowu sponiewierać. Teraz jest czas na odbudowę siebie, pracę nad sobą, a nie liczenie że jak się włoży narząd do paszczy lwa, to spotka nas wybitny oral, że się tak wyrażę na pół żartobliwie
    3 punkty
  28. Dziwne... tak babska drą się, że intercyza zła... Lecz gdy sama dominuje finansowo, to nagle intercyza jest jak zbawienie Kobiety są niesamowite.. Uwaga! Ostrzegam, że spadnie zimny prysznic dla twojego dobra . . . Dzizas... Szanuj się mężczyzno! 1. Skoro masz 36 lat, to ona ma dziś 40-stkę - Boże... Zatem chłopie jesteś jak młody Bóg, który dzieli łoże z babcią. 2. Jesteś drugim mężem... całe szczęście masz chociaż własnego syna. W innych okolicznościach bym powiedział, że dostałeś po kimś "resztki". Aczkolwiek ktoś już sprawdził czy ona nadaje się na małżeństwo. No, ale dobra, na to można jeszcze przymknąć oko. 3. Mój kuzyn też poznał starszą i to o jakieś 7 lat(sic) laskę, ale chyba nie planują dzieci ani nic(ona ma dziś 31 lat i słabe geny = choroby, alergie). O ile laska wydaje się ułożona(mylne pierwsze wrażenie, ja ją widziałem raz na oczy tylko), to mimo wszystko, starsza kobieta zawsze będzie miała Ciebie za dzieciaczka, którego można ustawić pod dyktando. I jak się okazuję... Jak się okazuję byłeś na pasku pańci.. Mężczyzno miej godności choć trochę... Twój męski instynkt, tam głęboko ukryty w Tobie, zaczął w końcu wrzeć. Bo to nie jest ani zdrowe ani naturalne, to co robiłeś przez ten czas. Wgl. sama relacja ze starszą kobietą nie jest ani trochę naturalna. No, ale może to ja nie jestem postępowy Mężczyzna jest łowcą, mężczyzna jest zdobywcą. Zakuty w kajdany, prędzej czy później twój "wewnętrzny wiking" zacznie się gotować. Czego skutkiem będzie rosnąca frustracja, wściekłość, której aby się pozbyć, musisz zerwać się z kajdan. Nasz organizm ludzki, psycha, działa w niesamowity sposób. No cóż. Jak widać żona bardzo Cię "szanuje", że jest gotowa wykopać Cię ze wsi i przyjeżdżać na weekendy. A jak myślisz co będzie w tygodniu? Prędzej czy później przyjdzie bolec Dlatego jest gotowa Cię wykopać i przyjeżdżać rzekomo w weekendy.. Takie zawsze są konsekwencje, gdy za szybko wchodzisz w małżeństwo z niezależnie jak starszą czy młodszą kobietą, bez jakiegokolwiek doświadczenia z kobietami. Oraz szczególnie ze starszymi o kilka lat kobietami, które chcą się ustawić, a Ty jesteś gołodupcem. Taki układ działa tylko, gdy dajesz pańci emocje i sex, a nie żeby wchodzić w małżeństwo. Żyłeś bracie głęboko w matrixie - cieszę się, że trafiłeś na to forum... Takie kobiety nie nadają się ani na żonę, a już tym bardziej na matkę. No sorry... Albo poświęca się dla macierzyństwa albo idzie w karierę i zapomina o jakichkolwiek dzieciach! Nie oznacza to, że kobieta ma całkiem rzucić pracę - nie nie. Natomiast należy znaleźć jakiś balans między pracą, a dziećmi. Rodzi dziecko, to niech te parę lat pobędzie z dzieckiem. Następnie jeśli chce to niech pójdzie do takiej pracy, która nie będzie jej nigdzie wysyłać poza dom te 3-5 dni. Opiekunkę jakąś tez nie szkodzi zatrudnić od czasu do czasu. Czyli dobrze mówiłem, że pierwszy mąż już ją przetestował czy ona się nadaję na małżeństwo czy nie. I to powinno Ci dać do pomyślenia, gdy miałeś te 26 lat. Nie. To nie ona Cię oszukała, tylko twój "kolega z parteru". Wyjaśniając ---> Myślałeś nie tą główką, co trzeba. Przecież dała Ci pracę, czyli szansę zarabiać jakieś konkretne pieniądze. Nie stosowała wobec Ciebie żadnej przemocy, nie chciała dla Ciebie źle. Po prostu baby nie nadają się do noszenia spodni w związku. Od tego jesteś Ty, a Ty zamiast wyhodować jaja, zmusiłeś ją do kierowania relacją. Przede wszystkim nie groziła Ci, że jeśli nie weźmiesz ślubu, to Ci spali dom czy coś. Wszystko co dokonałeś, zrobiłeś bez przymusu z własnej woli. Nie miałeś ani wiedzy ani doświadczenia. Żyłeś romantyczną iluzją i podejrzewam, że ona także. Choć ona już miała 30, gdy ją poznałeś, także w sam raz by urodzić dziecko. Także bardzo możliwe, że brała Cię z braku laku. Młody, ale głupi z dobrymi genami, to ładne, zdrowe dzieci da i ustawię go sobie pod dyktando. Nie to, że ona chciała Ci wyrządzić krzywdę - nic z tych rzeczy. Po prostu zegareczek tykał, a ona potrzebowała "stabilizacji" Gdybyś Ty był od niej 4 lata starszy, a najlepiej minimum 8, to z tego mógłby wyjść ciekawy związek. Ty byś ją ustawił pod siebie, jak mężczyzna z wyjebanymi na wierzchu jajami. Jakie zdałeś studia? Naprawdę nie masz opcji zarobić chociażby 2500-3000 na łapę? Każda wieśniara jaką spotkałem, zawsze miała coś z głową... Gdy słyszę, że jakaś jest ze wsi, na wstępie jestem dość sceptycznie nastawiony Cóż... pozostaje chyba tylko rozwód. Jak bracia poradzili - kup "Poradnik Rozwodnika" i przygotuj się na batalię. Nie wiem czy sąd będzie brać pod uwagę zdanie syna, ale masz duże szanse, że otrzymasz stałą opiekę. W końcu to Ty go wychowywałeś(pieluchy też zmieniałeś ?), podczas gdy żona robiła karierę(powinno być stanowczo na odwrót, mężczyzno!). Jednak znając sądy, nawet oni tego nie docenią. Także mimo twojego poświecenia kariery dla "tacierzyństwa" i tak zostaniesz na lodzie. Aczkolwiek nie wszystko stracone... warto walczyć. Pozdrawiam i trzymam kciuki.
    3 punkty
  29. To Woody Allen ucharakteryzowany na Gatesa, czy odwrotnie? Bo trochę taka gadka jak w jego filmach. Dlaczego prawie nikt nie dostrzega problemu w tym, że każda sekunda na zaledwie europejskim niebie wygląda tak (każdy spala średnio 5 ton paliwa {zresztą najbardziej podobnego w skutkach do wyklętego diesla} na godzinę):
    3 punkty
  30. Powiedz, że też chciałbyś dać jej jakiś znak i dlatego w tej relacji wcielisz się w rolę mima.
    3 punkty
  31. No cóż, wiodący ideolodzy z zachodniej Europy nienawidzą kierowców i samochodów. Z czystej złośliwości żyjąc tam kupiłbym największy silnik, na jaki mnie stać : ) Te patologiczne idee trafiają też do nas, zasrywając miasta ścieżkami rowerowymi, likwidując podwójne pasy na ulicach, stawiając wszędzie te cholerne słupki, zamiast budować wielopoziomowe parkingi. Póki to się nie zmieni, w dużych miastach takich jak Wawa, gdy mieszka się w centrum i pracuje albo w domu, albo ma do pracy niedaleko sens posiadania auta jest iluzoryczny. Swoją drogą, Wawa ma świetny zbiorkom, najlepszy w Polsce. Za to sieć drogowa i stan nawierzchni najlepszy oceniam na Śląsku.
    3 punkty
  32. Dajcie chłopu spokój z UPA. Ona, nawet jak wie co to jest to przecież nie będzie z tego robić użytku. Gdyby była taka wielce ideologicznie poprawna nie zadawałby się z Polakiem. Postępujesz jak z każda inną - rozmawiasz, flirtujesz a siebie szanujesz. W praniu wyjdzie co za jedna.
    3 punkty
  33. Tak tylko gwoli ścisłości - jestem w długoletnim, stałym i jak najbardziej funkcjonalnym związku Ahh ten ukryty cham-romantyk we mnie Związek ten opiera się na tym, że i ja i ona jesteśmy jego podmiotem, a nie przedmiotem Ja po prostu robię to co powinien facet robić, trzymam ster i panuje nad jej emocjonalnym gównem. Nie zamykam jej w złotej klatce, wypasa się swobodnie. Zasady zostały ustalone na samym początku. Granice wyrysowane. Konsekwencje są znane i nieuniknione. Tylko tyle Moja partnerka raczej ułomna nie jest skoro wyuczyła się sama (dzięki mojej delikatnej i wcale nietaktownej "sugestii", oraz motywacji) nowego zawodu tak skutecznie, że na rozmowie kwalifikacyjnej pokonała ponad 20 osób z kwitkami takich uczelni jak np. Manchester Business School A to ludki z kredytami studenckimi na 30k gbp każda Zapewniam, że zarabia teraz zapewne więcej niż 90% użytkowników tego forum To do tych co to twierdzą, że nie da się powiedzieć kobiecie że jak się nie podoba to "wypierdalaj". Jeśli kobiecie, która naprawdę Cię kocha (albo tak sądzi) wskażesz drzwi, to za chiny ludowe przez nie nie wyjdzie. I wcale nie chodzi o to by wychodziła, tylko oto, że istnieją konsekwencje, które mogą zostać urealnione i wyegzekwowane. Teoretykom podziękuję za dyskusję, jestem praktykiem. Bez odbioru.
    3 punkty
  34. Ja 7 lat temu wziąłem nową Octavię z salonu, robię bardzo dużo kilometrów ok 70 000 rocznie, nigdy więcej używanego auta.
    2 punkty
  35. Moje doświadczenia po kilku miesiącach używania nowego samochodu są takie iż ja osobiście nigdy więcej nie kupie używki. Komfort psychiczny ze wiem co sie z samochodem działo, zapach nowości w srodku, nic nie wygniecione nic nie przetarte, wszystko co w wyposażeniu jest dziala, jest dla mnie prywatne warte tych kilku(nastu) tysięcy więcej za nówkę. Auto to Škoda Fabia 1.0 z gazem, 100 km kosztuje mnie w nim około 15 zł, więc taniej niż PKS. Auto oczywiście nie do ścigania ani wariactwa lewym pasem, ale skoro co kawałek i tak jest 90/70 ograniczenie to samochód jako kawał blachy z silnikiem spełnia swoją role w 100%. Moje podejście do samochodów jest odziedziczone po ojcu (pedantyczne) w aucie sie nie je , nie pije bo to nie restauracja „Škoda” tylko auto a ja lubie gdy jest czysto i elegancko. Pozatym skromniejsze auto to mniejsze koszty utrzymania (chyba ze kogoś z braci stać to zazdroszczę w pozytywnym stopniu i gratuluje!).
    2 punkty
  36. Jedyny kompromis jaki widzę.to wytrwanie w tym do czasu podrośnięcia syna aby mógł wybrać Ty, czy ona. Rozwód i tak jest nie unikniony. Moja propozycja, wynajęcie wspólnie mieszkania, przeprowadzka do miasta, wspólne życie. Ona na to się nie zgodzi, rozmowa z synem, przedstawiasz mu szczerze sytuację,, niech też ma swoje zdanie. Wyprowadzasz się do rodziców, być może z synem.
    2 punkty
  37. Dodam swoje 3 grosze Jak masz hobby to powodzenia z autobusem: kajak, motolotnia, spadochron, sprzęt nurkowy, campingowy... a I można skonsumować nowo poznany związek na szybko...
    2 punkty
  38. Auto jest niezbędne w dzisiejszym świecie do funkcjonowania. Ale zależy to od tego co robisz i gdzie mieszkasz. Ja przez długi czas jeździłem do pracy rowerem. Bo zdrowiej , fajniej itp. Ale już do lasu, hobby, podróże ,a uto jest potrzebne. Zasad tak jak z kobietą. Auto jak i kobietę masz takie na jakie Cię stać. Nie na kupno ale na utrzymanie. Koszt zakupy, szacowany koszt wymiany rozrządu , płynów i olei na dzień dobry, AC/OC, przykładowa naprawa zgniotki parkingowej z lampa. Czyli klasyka z użytkowania rocznego. Do tego koszt eksploatacji czyli paliwo. Większy zawodnik pije więcej. To przelicz i masz odpowiedź czy Cię stać. Auta nie kupuj żeby zaimponować babie lub podnieść ego. Chcesz jej zaimponować? Naucz się jeździć konno i zaproś ją kiedyś , żeby pooglądała jak jeździsz po parkurze. Po nogach jej będzie ciekło jak zobaczy Cię władającego wielkim umięśnionym potworem z kopytami.
    2 punkty
  39. W Warszawie własne auto nie ma za bardzo sensu. Jest przyzwoita komunikacja miejska. A auto generuje koszty: ubezpieczenie, benzyna, przeglądy, miejsca parkingowe (1h to 4 zł. 8h pracy * 4 zł = 32 dziennie. W miesiącu są ok. 22 dni pracujące, czyli wychodzi conajmniej 704 zł miesięcznie, bo centrum miasta to jedna wielka strefa płatnego parkowania). Do tego stoją w korkach nawet bardziej niż transport publiczny (tramwaje, metro, buspassy). Nie wszędzie pod blokami jest wystarczająca ilość miejsc parkingowych, plus stres, że ktoś zarysuje, albo ukradnie auto, a ubezpieczyciel pokaże środkowy palec. Wolę śmigać metrem i tramwajami.
    2 punkty
  40. Spora część dzisiejszych podwórkowych `narodowców` co nienawidzi wszystkiego co ruskie, ukraińskie, niemieckie itp to potomkowie pijanej tłuszczy chłopskiej, która wymordowała w kilka dni całą patriotyczna szlachtę na podkarpaciu i w małopolsce w trakcie Rabacji Galicyjskiej. Dzis mają opory przed pójściem z Ukrainką na randkę. Ciekawe czy potomkowie niedobitej szlachty z podkarpacia maja takie rozkminy ``czy iść na randkę z laską z Gdowa, przecie tam polscy chłopi wymordowali cały oddział młodzieży, powstańców z Krakowa``
    2 punkty
  41. Może dziewczyna po prostu ma ochotę na fajną kolację i trochę czułości, męskiego ciała w nocy a Wy od razu o rzezi wołyńskiej. Panowie uprasza się
    2 punkty
  42. Bardzo ciekawa jest Garsoniera... bardzo specjalistyczna wiedza.
    2 punkty
  43. Warto spełniać marzenia z dzieciństwa choćby na starość.
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.