Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 05.07.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Witam, Dziś rozmawiałem ze znajomym, spotkaliśmy się po jakimś czasie, więc i była chwila na dłuższą pogawędkę, jak w takich sytuacjach często bywa, zeszliśmy na temat kobiet. Może coś o nim, wiek 42 lata, własna firma, żona i dwoje dzieci, dziewczynki w wieku 3 i 5 lat. Piotrek, tak go nazwijmy, prowadzi własny biznes, w domu stara się być jak najczęściej, ale z racji wykonywanych obowiązków nie zawsze się to udaje. Żona znajomego, ma 40 lat, nie pracuje od 10 lat, wcześniej pracowała przy biurku w urzędzie skarbowym, firma znajomego dobrze prosperowała, więc i dzieci sie pojawiły, aż do czasu. Obecnie znajomy tonie w długach, żonka jak wiemy nie pracowała przez dekadę, właściwie to nie wiem czemu, bo mogłaby, dzieci rzucane są raz do jednych dziadków, raz do drugich, ale bardziej do rodziców Piotrka, często perfidnie wykorzystywanych przez żonę do pomocy przy dzieciach. szczególnie jeśli chodzi o matkę Piotrka, która z racji tego że nie potrafi odmawiać, mimo już słusznego wieku pomaga, bo jak żona Piotrka twierdzi, nie dają sobie rady, warto dodać że mama Piotrka często za własne pieniądze jeździła pomagać, kupowała różnę rzeczy do ich domu itd, oczywiście przy najdrobniejszej aferze, żona Piotrka o tym nie pamiętała, ale potrafiła się zbulwersować o byle gówno, cóż wdzięczność w praktyce. Co się stało, żonka znalazła pracę, za jakieś grosze, w biurze, od niedawna, no i się zaczęło mówi znajomy. Coraz więcej przytyków i dogryzania typu ''Zostań dziś z dziećmi, muszę iść do pracy, aby wyjść z tych długów'' to tak jakby znajomy specjalnie się w długi wpierdolił, dla mnie to byłby plaskacz w twarz, którego bym nie darował, no ale ja jestem w innej sytuacji niż Pioterek. Dalej znajomy twierdzi, że dzień w dzień słyszy jak to spierdolił sprawę z jednym klientem czy z drugim, tak jakby to specjalnie zrobił, oczywiście Piotrek wyjaśniał, że chciał dobrze, dla niej, dla rodziny, dlatego też o pewnych sprawach nie mówił, żeby nie martwić, dodając do tego sprawy losowe, oszustwa niektórych, i tak dalej, prowadzenie biznesu w Polsce nie jest łatwe, a szczególnie w dobie skurwysynów i oszustów, US, podatków i całego tego chłamu, ale kogo to obchodzi. Piotrek jest zdołowany, bo myślał że żona będzie go wspierała w problemach, a on twierdzi że za to wszystko że narazie się nie układa, żona poprzez dogryzanie i uszczypliwości mści się na nim, za to że nie potrafi zapewnić godnego życia, przypominam że żonka od 10 lat nie pracuję . Piotrek jest przykładnym mężem, znam go, wszystko co robił, robi dla rodziny, szczególnie dla dzieci, ze wszystkim teraz został sam, zapierdala każdego dnia, aby wyjść z tych długów, paru klientów go oszukało, stali się niewypłacalni, oczywiście sprawy do sądu, ale wiemy że sprawy w Polsce się ciągną, i są kosztowne, a tu kasy brakuje. Jest w kropce, nie wie co robić, bo mówi że nie wytrzyma tego pierdolenia, ale dla dobra dzieci toleruje to wszystko co się dzieje, bo nie chcę większych awantur. Dodam jeszcze fakt że żona, bardzo często wręcz chamsko potrafiła się spierdolić z dzieciakami do domu jego rodziców, i siedzieć u nich cały dzień, ostatnio nawet zaproponowała podrzucenia bachorów do jego rodziców na wakacje, dodam jeszcze że jej matka ma wyjebane na wszystko i nic ją nie obchodzi, żonka oczywiście staje za mamą i nie chce się jej narażać, broni swojej rodziny i dba o nią jak lwica. Tak więc Panowie, mamy klasyczny przykład damskiej wdzięczności, kiedy idzie dobrze, to jest ''miłość''kiedy idzie źle, my mężczyźni często zostajemy ze wszystkim sami, przypina nam się łatkę nieudaczników, wyśmiewa się nas, a przecież wystarczy kobiece wsparcie, wiara w mężczyznę, po prostu bycie z nim, jak wiemy to potrafi niesamowicie uskrzydlić mężczyznę i jest w stanie zrobić wielkie rzeczy, ale cóż, widocznie za wiele wymagam od naszych kochanych Pań, które mają wymagania, ale paluszkiem ruszyć już nie chcą, aby pomóc szczęściu. W takich sytuacjach przypomina mi się historia Conora McGregora, gdzie jego żona pracowała na dwa etaty aby utrzymać dom, bo Conor trenował MMA, wierzyła w jego pasję, w niego, a teraz spijają śmietankę tego poświęcenia, ile naszych Pań potrafi tak zrobić? ile naszych Pań w dobie kryzysu, potrafi stać przy swoim mężczyźnie, 1%? reszta spierdala tam gdzie jest cieplej i wygodniej. A przecież to się liczy, kiedy jedno spada w dół, drugie ciągnie go ku górze, na tym polega miłość, nie na rozmiarze stanika, ciasnej cipie i wychodzeniach na miasto, i strzelaniu debilnych fotek z nadmuchanymi ustami w roli głównej. To tyle. TM.
    17 punktów
  2. 14 punktów
  3. A ona się dorobiła? Już całkiem wpadłeś w sidła to sobie pozwala na co chce. Schemacik.
    11 punktów
  4. Typowy schemat. 1 Etap zauroczenia i urobienia dupą. 2 Etap małżeństwo, co jego to i jej. 3 Etap zostań bankomatem i chcę gówniaka, masz płacić albo alimenty i wypad. 4 Teraz czas na mieszkanie, które będzie jej współwłasnością a Ty spłacisz. 5 Etap ma już mieszkanie, masz zarabiać i nie podskakiwać albo zgłosi przemoc i wylecisz. "Myszka inna niż wszystkie." Bracie @brama85 mimo wszystko życzę Ci żebyś nie ulegał za mocno. Sama się zapewne niczego nie dorobiła, to niech nie wybrzydza. Trzymaj ramę.
    9 punktów
  5. Panowie, chuj mnie za przeproszeniem strzela ostatnimi czasy. Rozwijam się głównie w dwóch kategoriach. O pobocznych nie wspominam. Praca, która jest moją pasją i jestem w niej dobry, momentami bardzo dobry i trening siłowy. Męczy mnie ostatnio kwestia powolnych wyników. Podwyżka, np. 10% u mnie, a gadam z kimś, a ten wypierdolił z większym tematem. Niczym się nie chwalę, po prostu mam wrażenie, że inni mają zawsze lepiej ode mnie, że niczego realnego nie osiągam, tylko się oszukuję. Lubię to, co robię i to bardzo, niestety nie idzie za tym przesadne bogactwo, albo nie wiem, jak się wybić, chociaż kombinuję na różne sposoby. Dążę sumiennie do idealnej sylwetki (zdarzają się okresy, że trenuję 26 dni w miesiącu padając na ryj), non stop dieta, praktycznie bieda dieta, 1500 - 1700 kcal dziennie, regularne głodówki ze względu na profil budowy ciała. Cierpienie ogólnie psychiczne i fizyczne dominuje w moim życiu. Zero nałogów. Nie chleję, nie palę, dosłownie nic. A przez to w oczach różnych ludzi staję się totalnym dziwakiem. Widzę to coraz częściej. Nienawidzę słabości i staram się każdy jej przejaw w sobie zabić. Przebijam się przez cierpienie, bo chcę coś dobrego zrobić ze sobą. No i wkurwiam się niemiłosiernie na okresy stagnacji, gdzie nie mam siły, albo coś wypadło, nie mogę zrobić treningu, albo ktoś wkłada mniej ode mnie, a wyciąga więcej. Tak, jakby ktoś miał ten spryt, którego nie mam i wkurwiam się, że jestem niewolnikiem własnych ograniczeń, miejsca urodzenia, nawyków przekazanych bliskich, którzy de facto olali temat wychowawczy. U mnie w rodzinie nie dostrzegam żadnych ambicji. Ot, porobili dzieci, pracują, nic głębszego. Żadnych wzorów, inspiracji. Jak mnie to wkurwia, to niepojęte. Gardzę podstawowymi celami biologicznymi i to niesłychanie. Odbieram to jako coś poniżającego, aby zatrzymać się tylko na zrobieniu dzieciaka. Gdzie wyższa idea, do kurwy nędzy. Tęsknię za jakąś niesamowitością, za rozbudzeniem siły wewnętrznej, która zniszczy biologiczne, miałkie podstawy życia ludzkiego. Niewolnictwo własnych ograniczeń gryzie mnie, gnębi i to jest kluczowy problem, który wynika z powyższych rutynowych czynności. Nie jestem w stanie się przez to przebić i czuję, jakbym znalazł się w więzieniu własnego umysłu. I chodzi za mną temat, że chciałbym zrobić coś nowego, odświeżyć się, a jak to robię to chcę wrócić do napierdalania i tak się kurwa miotam pojebany. Nie mogę się jakoś uspokoić. Pierwszy raz w życiu poczułem zazdrość i jakbym się cofnął w rozwoju. Wkurwia mnie to, że rozwój, dążenie do celu, jakiegoś nie wiem ambitniejszego tak powoli idzie. Jest tyle wątpliwości, ja pierdolę, w tym egzystencjalne, po chuj żyję w tym społeczeństwie. Jak się z tym pogodzić, czy macie może coś podobnego? Jak rozwiązaliście problem chaosu? W ogóle nie dam rady gadać o kasie, związkach, ja pierdolę to jest tak kurewsko nudne, a każdy do mnie znajomy o tym wyskakuje. Potrzebuję inspiracji, większego celu, wręcz duchowego, ezoterycznego, sam nie wiem, jak to nazwać. Codzienność ludzka mnie dręczy. Bardzo duży poziom cierpienia fizycznego i psychicznego w codzienności, nie mam pomysłu na relaks, chcę przyśpieszyć proces osiągania celów życiowych i nie idzie za żadne skarby. Powoli brnę i nie wiadomo, czy ta tułaczka kiedyś się skończy. Znaczy wiem, że się skończy na pewno, ale nie w taki sposób, jakiego bym oczekiwał. Psycha mi siadła, co się dzieje? Dajcie mi proszę pozytywną energię. Nie chcę tu niczego rozwiązywać, po prostu o tym wszystkim po łebkach pogadać.
    8 punktów
  6. Takich rzeczy się nie robi. Mężczyzna musi wiedzieć kiedy iść i pozostawić w kobiecie niedosyt. A tak to ona się nasyciła Tobą. Nie dość, że gadałeś z nią jak nudny beciak całą noc, zamiast działać, to jeszcze ona Cię widuje dodatkowo prawie codziennie w pracy... Laska się Tobą w pewnym stopniu przejadła. Najlepiej nie spotykaj się z nią na żadnej fajce, nie zagaduj. Wtedy wzbudzisz ciekawość - "co się dzieje, czyzby mnie olal?" I dasz jej oddychać powietrzem.
    8 punktów
  7. Nie, ściąga pegę z frajera dużo jest takich "mewek". Co za bzdura.
    8 punktów
  8. 7 punktów
  9. @brama85 powiedz jej żeby zmieniła pracę i wzięła kredyt xD
    7 punktów
  10. @mac pamiętaj o jednym im dalej dochodzisz w jakiejś dziedzinie, tym coraz mniejszy postęp wymaga coraz większych nakładów pracy i to jest najzupełniej normalne. Przykładowo mężczyzna z przeciętną sylwetką, ustawi dobrą dietę , zacznie ćwiczyć na siłowni albo w domu, regularnie z rozsądnym planem treningowym po roku będzie wyglądał dobrze. Żeby wyglądać bardzo dobrze musi poświęcić więcej czasu niż zajęło mu osiągnięcie "dobrze", a żeby wyglądać idealnie najprawdopodobniej zajmie mu więcej czasu niż "dobrze + bardzo dobrze". Każda aktywność sportowa gdy dążysz do ideału opłacona jest trzema walutami, jedna z nich to cierpienie, a druga to codzienne stawianie czoła zniechęceniu czyli dyscyplina, a trzecia to czas. Tyczy się to każdej dziedziny nie tylko ćwiczeń. Tak samo w jakimś zawodzie stajesz się dobry, a żeby być bardzo dobrym potrzebujesz znacznie więcej czasu. Zawsze tak jest jak chcesz przeskoczyć innych w czymkolwiek to płacisz cierpieniem, dyscypliną i czasem. Odnosząc się do problemów zawodowych, może zwyczajnie jesteś niedoceniany przez pracodawcę, może warto rozważyć jego zmianę?
    6 punktów
  11. Cytując panie z postu @Morfeusz, "spróbowaliby coś powiedzieć". A kto definiuje co jest "zbędne"? Nieważne kto głosuje, ważne kto liczy głosy... Bo oczywiście wesele jest niezbędne, weźmy kredyt... A tak na poważnie, muszę swoje własne stwierdzenie sprostować. Dodatkowo, każdy mężczyzna usiłujący nauczyć dowolną kobietę wydawania jakichkolwiek pieniędzy, staje się wrogiem wszystkich kobiet, z wyjątkiem tych, którym jego decyzja przyniesie osobiste korzyści (lub które liczą na to, że przyniesie im równe lub większe korzyści w przewidywalnej przyszłości). Czyli, kochanka będzie krytykować wydatki na motocykl tak samo jak żona, ale nie będzie krytykować wydatków na prezenty dla niej. Albo inny przykład, matka skrytykuje jak kupisz sobie frezarkę do drewna, ale przestanie jeśli użyjesz jej do zrobienia mebli do jej przedpokoju. A co do nawiasu, to przykładem jest panna nie krytykująca żadnego wydatku... dopóki się z nią nie ożenisz! Oczywiście, "nie wszystkie takie są", "to jakieś skrajne przypadki, patologia", "któraś cię skrzywdziła", "normalny/prawdziwy mężczyzna tak nie mówi", "musisz źle szukać", "trafiasz na takie na jakie zasługujesz", "z takim podejściem żadna cię nie zechce", "żal mi ciebie", i moje ulubione "ja taka nie jestem".
    6 punktów
  12. Chyba tym sposobem, straciłeś szansę na za ruchanie. Ale spytaj ekspertów.
    5 punktów
  13. No i wyszlo szydło z worka. Troll co cisnienia nie trzyma. Po sexie to chyba czlowiek bardzej opanowany, spokojny? Może z wlasną dłonią? Hi Hi.
    5 punktów
  14. Dziecko, to nie zwierzątko, potrzebuje stabilizacji w rodzinie. A ty chcesz zdradzać swoją kobietę, narażać dzieciaka na domowe awantury, a w przyszłości pewnie rozpieprzyć rodzinę. Dziecko to wyrzeczenia i poświęcenie, na które ty nie jesteś gotowy, bo bardziej liczy się twoja wygoda.
    5 punktów
  15. Ja stanę w obronie autora tego wątku. Tego typu tematy są bardzo potrzebne, szczególnie na tym forum, a przypomnę, że jest to forum męskie, dla mężczyzn, o sprawach ich dotyczących. Głównie są to sprawy związane z kobietami i związkami, piszemy tu o tym jak kobiety funkcjonują i wskazujemy pewne schematy, które mają nie tylko nas uchronić od ewentualnych bardzo kosztownych błędow w przyszłości. Ten temat wpisuje się w ten trend, wskazuje na to jakie kobiety mają zdanie o facetach oszczędnych, którzy nie chcą, aby ich ciężko zarobione pieniądze zostały ot tak sobie przepuszczone przez ich samicę, bo ona ma przecież potrzeby. Nie od wczoraj wiadomo, tak myślę, że dla większości użytkowników tego forum, że kobiety róznią się od siebie jedynie wyglądem oraz imionami, a schematy działania i nawet mówienia są dokladnie takie same. Oczywiście jak wszędzie zdarzają się wyjątki, ale te wyjątki jedynie potwierdzają regułę. Ostatnio widzę na forum jakiś wysyp białorycerskich tekstów i mam prośbę o zmianę postawy, zmianę forum, ponieważ nie jest to forum dla takich osób, lub przynajmniej pamiętanie o tym co napisałem powyżej.
    5 punktów
  16. Proponuję dodać dział Złote Usta dla najbardziej "błyskotliwych" stwierdzeń, przemyśleń i majaczeń. Wrzucone tam teksty będą podlegać głosowaniu, aby raz do roku wyłonić laureata.
    5 punktów
  17. Jestem zdania, że należy dążyć do maksymalnie spartańskiego stylu życia jaki jest w tych czasach możliwy. Im dłużej żyje tym mam większe poczucie, że to jest właśnie moja droga i do tego powinienem dążyć. Tydzień temu dałem się namówić koledze i poszliśmy na balety(u mnie zdarza się to raz na 5 lat), widziałem tych wszystkich nawalonych, tańczących ludzi i pomyślałem Niee ja tak nie chcę żyć, nie chcę w ten sposób spędzać swojego życia to nie jest moja droga. Też mnie wkurwia ten powszechny brak wyższego celu. Odbijam, idę swoją drogą.
    5 punktów
  18. Od dwóch tygodni nasza rodzina jest większa o dwa bobasy. Żonka po porodzie jest złośliwa i miewa humorki. Obecnie wynajmujemy mieszkanie, ale będziemy w przyszłości chcieć coś kupić. Póki co dogryza mi dlaczego mając już 34 lata nie dorobilem się swojego mieszkania? I takie tam.
    4 punkty
  19. No i to jest poziom rezerwatu. Nie wiem po chuj strzępicie ryja, jak decyzja dawno zapadła, a wątek stworzony tylko po to, żeby ktoś poklepał po plecach, że się dobrze robi.
    4 punkty
  20. Nie jest zainteresowana. Tip dla niewiernych Tomaszy: spytaj jeszcze raz, zagadaj i powiedz, no słuchaj, fajnie się gada ale może byśmy spotkali się (miejsce) o (godzina) na (lody/kawe). Jak Ci znów odpowie, że nie, bo jej umarł kot, pies czy przebiegł jej Jaruzelski przez drogę to odpuść, jeżeli natomiast się zgodzi lub zaproponuje inny termin to idź.
    4 punkty
  21. Nie chodź do pań, które nie mają teczek na garsonierze albo je sobie usunęły po wprowadzeniu RODO, bo miały negatywy. U panien z teczkami musi być co najmniej kilka pozytywnych opinii różnych szwagrów. Większa szansa, że nie napisała tego diva albo jej alf. Gdy zostajesz oszukany i wyskoczy alf oświadczaj, że dzwonisz na policję. Szwagry często piszą że tak robią z oszustkami i alfami, to szybko kończy temat. One nie lubią przestojów, wizyt psiarni i zakłócania spokoju u sąsiadów (spalenia miejscówki). Wyjątkowe chamstwo, trafiłeś na cwaniarę. A FiutDaria znowu swoje pierdy. Zagrożona miękkim wackiem.
    4 punkty
  22. @Słowianin nie zawsze tak jest, zależy od sądu. Ja po czymś takim (gdybym się odkuł) nie mógłbym żyć dalej z taką kobietą, i udawać że wszystko gra. Po prostu bym nie potrafił, czułbym się upokorzony, bałbym się też że przy następnej wtopie znowu się zacznie horror w domu.
    4 punkty
  23. Im bardziej stanie się nie atrakcyjny, tym mniejsze szanse że odejdzie do innej. Ważne żeby kasę przynosił. Fajnie że nie znasz roszczeniowych kobiet jak piszesz, same Himalajki i mężczyźni z patologii. Czytam to i mam niezłą bekę. Też tylko takie poznaje, Himalajek z opowieści @Myrmidon jakoś nie mogę znaleźć. Gdy zapytałem jedną z ostatnio poznanych panien (tuż przed 30-stką, z dobrą pracą), czy nie wstydzi się prosić rodzinę albo mnie o kasę, na ok. 20-stą parę butów (ma wielką kolekcję) - usłyszałem że jestem "skąpy". Ja pier**lę, co się z nimi porobiło? @Kespert Dziękuje, trafiłeś w sedno. @zuckerfrei Po opisach żony @Myrmidon, która cechami przebiła już mityczną Himalajkę, podchodzę do jego postów z przymrużeniem oka... Nie wiem w jakim świecie żyjesz ale wokół siebie, takich przypadków zauważysz setki, jeżeli tylko otworzysz oczy i zechcesz wysłuchać tych mężczyzn po przejściach. Teraz mam pewność że to troll.
    4 punkty
  24. Certyfikaty bezpieczeństwa zaczynają miec coraz większe znaczenie w IT. Audyty i kontrole mogą zdarzyć sie zawsze, stad firmy inwestują w security, a i tym również w White Hatów: https://searchsecurity.techtarget.com/definition/white-hat Siedzę w tym jedną nogą - zajmuje się zgrywaniem White Hatów, Devów, QAów i Leadów pomiędzy jednostkami mojej firmy w celu zebrania dowodów audytowych i uzyskiwania certyfikatów. Kasa jest dobra, ciśnienie na wyniki mniejsze bo nie wchodzą w grę zyski finansowe. Masz kilka ścieżek. Jeśli lubisz bycie devem i pisanie kodu - może testy penetracyjne? Jesli nudzi Ci sie juz klepanie kodu a wciąż chcesz korzystac z wiedzy dewelopera - warto zagłębić się ściśle w normy (ISO, GDPR, SDL etc), nie wiem jak z rekrutacją w Polsce ale jesteś wtedy całkiem specem wiec jak już coś złapiesz - raczej za dobrą kasę i na dłużej. No i wreszcie - najmniej techniczna opcja czyli taka ścieżka jak moja. Można jesli masz expa IT i managemencie szukac pozycji leada/ managera zgrywającego proces developmentu by dopiąć uzyskanie certyfikatu. Na pewno jest to ciekawsze i świeższe spojrzenie na rynek IT niż #programista15k. Celuj w firmy zajmujące się przechowywaniem i przetwarzaniem danych osobowych, prywatnych i usługodawstwo IT aniżeli firmy sprzętowo produktowe. Powodzenia!
    4 punkty
  25. Ktoś tu ostatnio mówił, że nigdy nie rozumiał dlaczego Niemcy, i inne kraje na zachodzie, donoszą na swoich sąsiadów itd. Nie rozumiał dopóki tam nie pojechał i nie zobaczył jak to wygląda. Na tym polega społeczeństwo obywatelskie - na złodzieja się donosi, żeby policja się nim zajęła. Po to jest policja i po to ją każdy obywatel opłaca ze swoich podatków. Bo jak złodzieja nie złapią to okradnie ciebie. W tym, konkretnym przypadku ciebie nie okradnie, bo cię już okrada - to ty razem z wszystkimi pozostałymi klientami sieci płacisz za pasożyta. Jak masz takie skrupuły to idź i im powiedz, że mają z tym skończyć, jak nie skończą to idź do inkasenta jak ci brat @Piter_1982 radzi i się z nim dogadaj - fifty/fifty z prowizji i będziesz zadowolony. Będziesz miał i czyste sumienie i obywatelski obowiązek spełnisz i poratujesz inkasenta i siebie premią. Wszyscy są zadowoleni. Jak tego nie zrobisz to wychowujesz kolejne pokolenie złodziei. Nie może być dobrze w kraju, w którym wszyscy kradną.
    4 punkty
  26. Długo na to czekałem i się doczekałem. Zrobiłem sobie nowy uśmiech. Zdjęcie przed i po. Nawet nie wiecie jaki jestem dzisiaj szczęśliwy, w końcu mogę normalnie się uśmiechać po 3 latach.
    3 punkty
  27. @Obliteraror Dzieciaki mają się super. Jest przy nich sporo pracy. Bywa ciężko. Brak snu towarzyszy mi notorycznie. Uczę się każdego dnia jak się nimi zajmować. Bycie ojcem bliźniaków jest wymagające.
    3 punkty
  28. @maggienovak, ja bym pojechał Ale to ja, zawsze wyżej stawiałem mój rozwój zawodowy niż potencjalne ryzyko zdrady czy rozpadu nawet udanej relacji, w swoim czasie byłem na tym maksymalnie zafiksowany. Poza tym odległości w PL to żadne odległości.
    3 punkty
  29. Kochanie, dlaczego nie masz mieszkania, z którego mogłabym cię wypierdolić pod pretekstem przemocy domowej?
    3 punkty
  30. Aż dziw bierze, że nie powiedziała o domu i budzie dla Yorka
    3 punkty
  31. @maggienovak Ileś czasu to przetrwa, ale na dłuższą metę związki na odległość nie udają się.
    3 punkty
  32. Braciszkowie to IRA zespół z Radomia, pierwsza płyta IRA (1989). Tytuł piosenki otwierającej płytę? "Kiedyś będziesz moja";)
    3 punkty
  33. Może doszedł do ciebie przekaz feminazistek o tym, że grube jest piękne Wtłoczono ci sztuczny program. Doszło do zmiany paradygmatu, bez twojej świadomości.
    3 punkty
  34. @Yolo Dziękuję za nominację, miło. Co prawda nie mam ozora jak Gene Simmons, ale co nieco wiem o wylizywaniu końcówki sosu musztardowego z McDonaldsa hehe.
    3 punkty
  35. @Libertyn Skąd u Ciebie wykształcił się ten denerwujący symetryzm? Typu "a u Was to Murzynów biją!". Każde złe kobiece zachowanie odbijasz przytoczeniem męskiego przykładu podobnego zachowania. Nieśmiało zaznaczę, że proporcje tych negatywnych zachowań są mocno przegięte jednak w damską, a nie męską stronę. Chyba że faktycznie żyjemy w innych wymiarach, a ja oślepłem w wieku 39 l.
    3 punkty
  36. @Morfeusz Wybacz, ale Twoje wątki przesiąknięte są fanatyzmem. To, że trafiłeś na nieodpowiednie kobiety nie znaczy, że wszystkie takie są. Wśród moich sąsiadów jest kilku facetów, którzy nie mieli nigdy rodzin, żon, dzieci i całe życie funkcjonują z zasiłków albo żebrają. Czy zatem powinienem wszystkich singli traktować z pogardą patrząc przez pryzmat tego, co widzę w bliskim otoczeniu?
    3 punkty
  37. Nie będę tutaj zadawał pytań, nie będę się żalił, nie będę prosił o pomoc. Ten temat służy tylko do spisania mojej historii, podzielenia się nią ze światem. Jeżeli nie masz dużo czasu, a jednak chciałbyś poznać fragment mojego życia - na dole wpisu będzie skrócona wersja (tl;dr). Szanujmy swój czas. ~~~~~~~~ Wersja dla okupujących toaletę i znudzonych w pracy ~~~~~~~~ Dobra, skoro wybrałeś dłuższą wersję, to na początek będzie trochę o mnie sprzed kilku lat, zanim jeszcze zacząłem zdobywać jakieś większe doświadczenie życiowe. Przez całe swoje dzieciństwo i wczesne młodzieńcze lata byłem dobrym człowiekiem. Pomocnym. Naiwnym. Nie miałem problemów ze szkołą. Największym wybrykiem były kilkudniowe wagary, które jednak zbytnio mi nie zaszkodziły. Z większości przedmiotów miałem same 4 i 5, czasami 3. Taki przykładowy uczeń, trochę nerd. Praktycznie każdy w szkole darzył mnie sporym zaufaniem, w tym nauczyciele. Na brak atencji też nie miałem co narzekać - wpadłem kilka razy w jakieś pierdołowate 'związki', partnerki na różne szkolne imprezy typu połowinki same do mnie przychodziły, ogółem było fajnie. Beztrosko. Rodzice też nigdy nie podnieśli na mnie ręki, zawsze okazywali wsparcie, zarabiali sporo. Nie miałem na co narzekać. Nie miałem po co dorastać. Życie idealne. Później dostałem się do jednej z najlepszych szkół w Polsce. Technikum oczywiście, ambicji nigdy mi nie brakowało. Pierwsze dwa lata były jak marzenie - przedmioty związane z zawodem miałem w małym palcu, z resztą też sobie radziłem całkiem nieźle. Dopiero w trzeciej klasie zniszczyłem sobie dotychczasowe życie. Przy pomocy dziewczyny oczywiście, inaczej byłoby zbyt nudno. Poznałem ją w lato, tuż przed trzecią klasą technikum. Przez internet, ale nie przez żadne badziewia typu Tinder czy inne Badoo. Bardziej przypadkowo. Spodobała mi się praktycznie od razu, ja jej też. Zaczęliśmy rozmawiać przez Skype, dzień w dzień, noc w noc. Zdarzały się maratony rozmów trwające kilkanaście godzin bez najmniejszej nawet przerwy. Motyle w brzuchu? Jasne, że były. Haj emocjonalny? No pewnie. Mieszkała kilkaset kilometrów ode mnie. Nie było to dla mnie jednak przeszkodą. Już w pierwszym tygodniu naszej internetowej znajomości wyprosiłem pieniądze i podwózkę na dworzec od rodziców. Zgodzili się. A ja pociągiem pojechałem w nieznane, na drugi koniec naszego kraju. Szczerze - była to nawet fajna przygoda i przyjemne doświadczenie. W końcu spotkałem ją na żywo, poczułem ją fizycznie. Mogliśmy zweryfikować i utwierdzić się w niektórych naszych słowach i postanowieniach. Zakochałem się. Po raz pierwszy chciałem zbudować coś poważniejszego niż przelotny związek z jakąś ładniejszą koleżanką. Ona też. I stało się. Jeździłem tak do niej średnio raz w tygodniu, w weekendy. Kilka godzin w pociągu. Byleby ją zobaczyć, dotknąć, spędzić razem miło kilka chwil. Haj emocjonalny pociągnął mnie na samo dno. Uzależniłem się od niego. Przestałem zauważać wady, które wcześniej po prostu akceptowałem. Przestałem się starać na innych polach życia. Schowałem swój wewnętrzny, pocieszny świat głęboko w sobie. Poddałem się całkowicie mojej wybrance serca. Pierwszą konsekwencją było zawalanie szkoły. Ucieczka z lekcji, byleby do niej pojechać? Czemu nie, co mi szkodzi. Porzucenie nauki, bo jest możliwość rozmowy z ukochaną? Jak najbardziej! Nie trzeba mnie nawet zachęcać. I tak powoli się wszystko kumulowało. A ja jechałem na warunku, bo przez zbytnią ilość godzin nieusprawiedliwionych chcieli mnie wyrzucić ze szkoły. Tak, byłem już wtedy kilka tygodni po urodzinach. Więc mieli do tego prawo. Wychowawczyni jednak się za mną wstawiła. W końcu zawsze byłem dobrym człowiekiem i pilnym uczniem. Drugą konsekwencją było zawalanie relacji. Wszystkich. Rodzina przestała mnie obchodzić, byleby dali pieniądze na podróż do ukochanej. Znajomych nie potrzebowałem, bo zajmowali mi tylko czas, który mogłem poświęcać dla wybranki. Cała moja uwaga skoncentrowała się na tej dziewczynie. Cieszyła się, że nikt nam nie przeszkadza. Ja też. Trzecią konsekwencją było porzucenie swoich pasji i zainteresowań. Zakopałem je obok wewnętrznego świata. Nie były mi potrzebne, gdy mogłem siedzieć z moją myszką i razem się obijać, oglądać telewizję, chodzić na spacery. Było również sporo mniejszych konsekwencji, jednak szkoda na nie czasu. Nie są zbytnio ważne w mojej historii. Ostatecznie doprowadziłem do tego, że zmieniłem szkołę w trakcie semestru. Z pomocą rodziców przeprowadziłem się do miasta ukochanej. Mieli nadzieję, że bliskość i wywalenie z życia czasu marnowanego na pociągi coś naprawi, polepszy. Chcieli dla mnie jak najlepiej. A ja wciągnąłem się jeszcze bardziej w haj. Tak bardzo, że zawaliłem do końca nową szkołę. Że odciąłem się praktycznie od wszystkich. Że nie robiłem nic innego jak tylko wykonywanie pętli 'wstań - spotkaj się z ukochaną - idź spać'. Pętla upadku. Na to, kim się wtedy stałem, nie ma określenia. Najbliższe prawdy będzie stwierdzenie, że byłem kimś w rodzaju uzależnionego od haju robota-służącego. Nie miałem honoru. Nie miałem godności. Nic nie miałem. Nie chciałem mieć. Chciałem tylko ją. Pusta skorupa. Nie jestem pewien jak, ale po pewnym czasie ze środka mnie zaczęło coś wychodzić. Potrafiłem być uśmiechnięty i w tej samej chwili ronić łzy. Zacząłem mieć problemy z zasypianiem, ciągle się trzęsąc, mając drgawki. Momentami wyłączałem się, przestawałem reagować na świat i bodźce. Nie kontrolowałem tego. I to było największe szczęście, jakie mogło mi się przytrafić. Bo to nie było złe. To były przejawy normalności. Fragmenty tego, czym kiedyś byłem. Psychicznie upadłem do tego stopnia, że haj i służalcza wersja mnie nie miały już siły trzymać wszystkich moich emocji i uczuć z daleka od świata zewnętrznego. Pękałem. Zaczynałem zauważać to, co się dzieje ze mną, z moją lubą, ze wszystkim. Zauważałem codzienne kłótnie, które kończyły się seksem. Zauważałem moje pocięte ręce, które były przez nią znakowane nożem. Zauważałem swoje próby samobójcze, do których jednak brakło mi odwagi. Zauważałem, że nie czuję upływu czasu, że całe dnie potrafię siedzieć i bezmyślnie płakać. Zaczynałem rozumieć swój stan. Zaczynałem rozumieć z kim mam do czynienia. Na pewno wiecie jakie są borderki, prawda? Ona była gorsza. Przynajmniej od sporej części borderek. Znęcała się nade mną psychicznie i fizycznie. Czerpała przyjemność z tego, że byłem wrakiem. Pierwsza próba wyzwolenia się była typowa - zakończona niepowodzeniem. Udało mi się wytrwać bez niej niecały miesiąc. Przez ten czas dużo do mnie pisała i próbowała zrobić wszystko, by się ze mną spotkać. A ja wegetowałem. Nie byłem w stanie nic zrobić. W końcu uległem i powróciliśmy do siebie. Oczywiście na zgodę był znów seks. I po kilku dniach spokoju - powrót do starych nawyków. Ile razy się nasłuchałem kłamstw, że ona się zmieni, to głowa mała. Nawet poszła do psychologa i psychiatry, ale nic z tego nie wyszło. Okłamywała ich. Udawała świętą i biedną, taką z lekką depresją i smutnym życiem. Mijały kolejne miesiące w horrorze. Cały ten czas byłem na utrzymaniu rodziców, cały czas płacili za wynajem mieszkania i przelewali pieniądze na przeżycie. Nigdy mnie nie porzucili, nawet jak ja ich porzuciłem. Za co jestem im dozgonnie wdzięczny. Nie wiedzieli jednak co się ze mną działo, w jakim byłem stanie. Nigdy im się nie przyznałem. Nie chciałem ich ranić. Lubą też widzieli jako dobrą dziewczynę, która czasami tylko robiła fochy, ale na ogół była spokojna i kochana. Pierdolona zgniła książka w złotej okładce. Na początku tego roku nastąpiło drugie pęknięcie. Przebłysk rozsądku. Wykopałem swój wewnętrzny świat i spojrzałem na niego. Przez bite dwa dni siedziałem na łóżku, prawie bez ruchu. Myślałem. Zwalczałem samego siebie. Przeżywałem w głowie na nowo cały ten okres czasu odkąd poznałem tą dziewczynę. Poszukałem ostatków haju, który utknął gdzieś we wspomnieniach. A gdy się już nim nacieszyłem, podjąłem pierwszą męską decyzję. Postanowiłem żyć. Żyć i być szczęśliwym. Żyć dla siebie, nie dla innych. Żyć tak, bym niczego nie żałował w dniu, gdy wydam ostatnie tchnienie. Spotkałem się z nią. I powiedziałem, że to koniec. To był ostatni raz, gdy ją widziałem czy słyszałem. To było ponad pół roku temu. Początek był bardzo trudny, bo musiałem jeszcze odzyskać część swoich rzeczy. Ubrania, książki, nawet choinkę. Mogłem to olać, ale nie chciałem jej zostawiać profitu z tego całego niewolniczego związku. Gdy odzyskałem rzeczy, przez długi czas musiałem nadal ze sobą walczyć. Było sporo pokus, by sięgnąć po telefon i napisać lub zadzwonić. By się spotkać. Nawet tylko na seks. Ale wytrzymałem. Nie dałem się. Zero kontaktu, jak bardzo by mnie to nie bolało. Musiałem pozbyć się tej zepsutej części mnie, która była łańcuchem u dna. Teraz jestem tu z wami. W okresie, gdy zaczynam żyć. Nie mam szkoły. Nie mam pracy. Nadal jestem częściowo na utrzymaniu rodziców. Ale prę do przodu. Przywróciłem cały swój wewnętrzny świat, swoje pasje i zainteresowania, swoją wiedzę i marzenia. Częściowo jestem dawnym sobą, sprzed okresy upadku. A częściowo jestem zupełnie nowym człowiekiem, z zupełnie innym spojrzeniem na świat, bogatym w bolesne doświadczenia, które jednak sporo o życiu mnie nauczyły. Zacząłem być zaradny życiowo. Z wykorzystaniem swoich umiejętności i wiedzy potrafię zarobić w ciągu miesiąca kilka tysięcy na rękę - tworząc własne projekty, które okazują się nawet dochodowe. Moim celem jest zebranie kilkudziesięciu tysięcy złotych oszczędności, całkowita niezależność i powrócenie do dawnej formy fizycznej. O psychikę już się nie martwię. Daję radę. I kieruję się ku swojemu szczęściu. Oto moja historia. ~~~~~~~~ Wersja dla tych bez czasu (tl;dr) ~~~~~~~~ Byłem kiedyś dobrym dzieciakiem, z dobrymi ocenami i dobrym zachowaniem. Żyć nie umierać. Potem poznałem przez internet pewną dziewczynę, która mieszkała kilkaset kilometrów ode mnie. Zacząłem do niej często jeździć i wpadłem w uzależnienie od haju emocjonalnego. Zawaliłem całkowicie szkołę i wszelkie relacje z innymi ludźmi. Utraciłem pasje i zainteresowania. Przeprowadziłem się do miasta mojej wybranki, gdzie rodzice wynajmowali mi mieszkanie i przesyłali co jakiś czas pieniądze na życie. Stałem się czymś gorszym niż wrak człowieka. Stałem się pustą skorupą, niewolnikiem skrajnej borderki i psychopatki. Doprowadziła mnie do wegetacji i prób samobójczych. W końcu moje wnętrze nie wytrzymało i cała psychika mi siadła, przez co zacząłem się uwalniać ze swojego uzależnienia. Zacząłem dostrzegać wszystkie problemy. Spróbowałem się od niej uwolnić, ale po kilku tygodniach do niej wróciłem. Potem dalej trwałem w piekle. Aż w końcu zamknąłem się w sobie i w mieszkaniu na jakiś czas, gdzie poświęciłem się wspomnieniom. Potem podjąłem swoją pierwszą męską decyzję i urwałem kontakt z lubą. Udało mi się wytrwać w moim postanowieniu i nigdy więcej już jej nie widziałem, a także nie słyszałem. To było pół roku temu. Teraz zaczynam nowe życie. Jako nowy człowiek. Z częściowo odzyskanym dawnym mną. Obrałem kilka celów, które mają uczynić mnie w pełni niezależnym. I kieruję się ku szczęściu.
    3 punkty
  38. Bracia już super doradzili, ja tylko rozkminię ten temat: A na czym polega moralność tutaj? Pytanie 1: Donosząc/Nie donosząc postępujesz moralnie/niemoralnie wobec kogo: siebie, ex-teściów, ex-żony, elektrowni, społeczeństwa, innych co płacą rzetelnie rachunki, państwa? Pytanie 2: Jakie priorytety i zasady kierują Twoim postępowaniem, przykłady: 1. "Nie donosi się anonimowo na swojaków"? 2. "Za towar się uczciwie płaci uzgodnioną cenę"? 3. "Będę lojalny wobec obcych ludzi, z którymi kiedyś coś mnie łączyło" 4. "Lojalny wobec siebie" 5. "Święty spokój ponad wszystko" Żadna z zasad nie jest ani dobra, ani zła. Nie chodzi o ocenę tylko poznanie swojego światopoglądu i co mną kieruje. Dobre ćwiczenie.
    3 punkty
  39. To nie jest tylko wina kobiecej natury ale też w znacznej mierze wychowania w socjalizmie. Socjalizm jest w Polsce gloryfikowany od 100 lat*. To są cztery pokolenia. Nie ma się co dziwić, że nikt już nie pamięta prawdziwego wolnorynkowego kapitalizmu. Łatwiej być pasożytem kiedy środowisko na to pozwala a dzisiejsze "środowisko naturalne" człowieka na to właśnie pozwala. * II RP nie była państwem o wspaniałym ustroju, z którego trzeba czerpać wzorce. Wręcz przeciwnie – intensywnie szła w stronę socjalizmu i etatyzmu ze wszystkimi tego konsekwencjami. W efekcie pod względem tempa rozwoju gospodarczego prześcignęły Polskę w latach 30. XX w.: Estonia, Finlandia, Łotwa, Rumunia, Węgry.
    3 punkty
  40. Mamy kult osobowości - Narcyzm, pua, szybkie efekty, pozorna napompowana siła, rozjebany układ dopaminowy etc. Czas wrócić do kultu charakteru - prawdziwa siła, wyrzeczenia, samodyscyplina
    3 punkty
  41. Policja dała ogłoszenie w sprawie pracy - szukali blondynek. Zgłosiły się trzy na wstępne rozmowy. Policjanci badają ich inteligencję. Pokazują zdjęcie faceta (lewy profil) i pytają się: - Co może Pani powiedzieć o tym człowieku? Blondynka nr 1 patrzy i patrzy i mówi: - On ma tylko jedno ucho... Komisja załamana wyrzuca blondynkę i prosi następną. Znów to samo zdjęcie i pytanie. Blondynka nr 2 patrzy i mówi: - On ma tylko jedno ucho... Znów wyrzucili i znudzeni zadają pytanie trzeciej. Blondynka patrzy i mówi: - On nosi szkła kontaktowe. Gliniarze wertują papiery - i rzeczywiście facet nosi szkła. Pytają się, jak to wydedukowała? Blondynka nr 3: - Nie może nosić okularów, bo ma tylko jedno ucho...
    3 punkty
  42. Może wykorzystać czas klęski i biedy by się rozwieść? Może byłoby łatwiej przed sądem udowodnić tragiczną sytuację finansową, dostałby nie za duże alimenty i mógłby się spokojnie odkuwać?
    2 punkty
  43. W świetle porad dotyczących seksu oralnego, bez głosowania przyznałbym ten zaszczytny tytuł @Eleanor (nie muszę sprawdzać, wierzę na słowo) i @Tomko W formie medalu, dumnie obnoszonego na wszelakich uroczystościach państwowych;)
    2 punkty
  44. Nie no to był oczywiście żart, ale kiedyś pamiętam spotykałem się z taką dziewczyną parę lat młodszą z internetów. Miała 24 lata - dłuuugo rozmawialiśmy przez komunikatory aż się w końcu kilka razy spotkaliśmy w realu, niby podobała jej się moja pasja - ale spytała się mnie po co kupujesz te deseczki/narzędzia?A sama kupowała jakieś torebki i inne gówna z których i tak wielki huj był, a moje deseczki do dzisiaj mam wysezonowane, dla beki wytoczyłem jej kiedyś fajny pierścionek oryginalny z tych desek - wart zero pieniędzy dla mnie ale jednak coś wart Tak czy srak wychodzi z tego że gówno są warte Twoje pasje i zainteresowania o których tak rozpisujo się kobiety lolXD. Jakaś podwójna moralność i tyle - nawet nie wiem czy to adekwatne słowo BTW: Ftedy byłem jeszcze minimalnie romantykiem...Buehehe
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.