Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 13.07.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Ty egoisto . Możesz być jeszcze większym ! Jak mi była nie dawała (bo zginął rzeczony pies ) brałem tablet w rękę,tak żeby widziała, ostentacyjnie szedłem do kibla i tam głośno trzepałem konia, sapiąc. Potem głośno myłem jaja chlapiąc na całą łazienkę ,wracałem i kładłem się spać plecami do nie. Może nie pomagało na lepszy seks ale czułem mściwą satysfakcję gdy wkurwiona pytała mnie "i co zwaliłeś sobie"? "Tak i było przyjemnie".
    14 punktów
  2. Skok tygrysi nieudany, cipa w gipsie, chuj złamany.
    13 punktów
  3. Wszystko to prawda. Ale jak mawia stare chińskie przysłowie - kobiety łamią prawa fizyki, im cięższa tym łatwiej poderwać.
    11 punktów
  4. Mały chłopiec bawił się piłką na ulicy. W pewnym momencie kopnął piłkę tak niefortunnie, że wybił okno w jednym z mieszkań. Kobieta, która tam mieszkała to zobaczyła, a chłopiec uciekł. Ale po jakimś czasie zapragnął odzyskać piłkę. Zapukał do drzwi, kobieta mu otworzyła, a młody mówi: - Za kilka minut mój ojciec przyjdzie wymienić pani szybę. I rzeczywiście, po chwili przychodzi facet z szybą i narzędziami, kobieta oddaje chłopcu piłkę, ten zmyka. Facet wymienia szybę i mówi: - 200 złotych się należy. - To pan nie jest ojcem tego dzieciaka?! - To pani nie jest jego matką?!
    10 punktów
  5. Wskazówki dydaktyczno - humorystyczne Może co młodsi lub nieobyci w internecie tego nie wiedzą ale są proste sposoby jak zweryfikować wagę Pani po zdjęciu. Otóż na pewno nie jeden z Was się natknął na ładne zdjęcia twarzy jakiejś damy. No właśnie, TWARZY. Grube laski nie wrzucają swojej figury, bo wiedzą, że są grube, natomiast gęsto - często są ładne z buzi. Ich profile na fb/insta/portalach randkowych charakteryzują się praktycznie WYŁĄCZNIE zdjęciami: - twarzy - twarzy i biustu (który zazwyczaj przy owej wadze jest pokaźny) - zdjęciami, gdzie nie widać tego jak gruba jest ręka, tzn. widać samą dłoń, nic dalej, czasem nawet dłoni nie widać Natomiast jeśli widać, to często po samej ręce czy nawet dłoni idzie stwierdzić, iż posiadaczka owej jest pulchna jak pulpecik z Winiary. Kolejna rzecz, to zdjęcia robione od góry, w celu pomniejszenia objętości owej persony. Na koniec istotne przypomnienie, gdy się umawiacie, zawsze proście o zdjęcie, zwłaszcza jeśli kobieta ma taki profil jak wymieniłem wyżej. Jeśli jesteś tak napalony, że mimo jednego czy dwóch zdjęć w typie ww. idziesz na randez vous to bądź gotowy na..
    6 punktów
  6. Mały Jasiu przeczytał w gazecie, że w mieście otwarto agencję towarzyską. Po chwili pyta ojca: - Tato, a co właściwie robi się w takiej agencji? Zakłopotany ojciec odpowiada: - No, ogólnie rzecz biorąc można powiedzieć, że robi się tam człowiekowi dobrze. Nazajutrz Jasiu dostał od ojca pieniądze na kino, ale zamiast na film, biegnie do agencji towarzyskiej. Dzwoni do drzwi i otwiera mu nieco zdziwiona panienka. - Co tu chłopczyku chciałeś? - No chciałem, żeby mi zrobić dobrze. Mam nawet pieniądze! Panienka zaprosiła Jasia do środka, zaprowadziła go do kuchni, ukroiła trzy duże pajdy chlebka, posmarowała je masłem oraz miodem i podała Jasiowi. Po godzinie Jasi wpada do domu i krzyczy: - Mamo, tato! Byłem w agencji towarzyskiej! Ojciec o mało nie spadł z krzesła, mamie oczy na wierzch wyszły. - I co? - pytają Jasia po chwili. - Dwie zmogłem, ale trzecią już tylko wylizałem.
    6 punktów
  7. @Bohun doceniam Twoją głupotę odwagę, ale jak pewnie wiesz, człowiek jest istotą duchową, a wokół tej istoty krążą inne duchy, życzę Tobie abyś nigdy nie przekonał się, co to znaczy styczność z tymi mało sympatycznymi, bo to kurwa nie są żarty, uwierz mi. Ja rozumiem, ze żyjemy w czasach gdzie wyśmiewane jest wszystko, a szczególnie nasz pierwiastek duchowy, dzieje się to pewnie dlatego że ludzie skoncentrowali się na sobie, a szczególnie swojej cielesności i dogadzaniu jej, ale radzę trochę pokory, szczególnie w kwestiach gdzie siłą i sztukami walki chuja zdziałasz.
    6 punktów
  8. Panowie dziś odmówiłem dziewczynie seksu, bo byłem po prostu zmęczony, żadne gierki. Pani walnęła troszkę focha, później rozmowa i „wiesz jak ja się poczułam? Jakbyś się ze mną drażnił, robił mi na złość! Jakbyś mnie nie pragnął, tyle już seksu nie uprawialiśmy, nawet sobie nie wyobrażam ze bym odmówiła!” I tak słucham tego i dostałem takiego zwarcia ze przez chwile nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać. Bo czułem się tak cały poprzedni rok. Cały poprzedni rok miałem seks raz na tydzień. Az musiałem zapalić fajkę ( @Reflux 1wsza dzisiaj ) bo nie mogłem sobie z tym poradzić, jak tak można robić. Pretensje we mnie odżyły. Facet musi być zawsze gotowy, zawsze ze stojącym chujem, dochodzący po orgazmie partnerki, natomiast kobietę może czasem bolec głowa, może być zmęczona, może być zła aura, te pierdolone ying i yang ustawiają się w złą stronę, wiatr wieje za bardzo na północ. Jakiś pies dziś zginął na wyspach Św. Jakuba. No i samiec musi to oczywiście uszanować, bo jak nie to jest szowinistyczna seksistowską świnią myśląca tylko o jednym. Albo jebanym egoistą który ją zaniedbuje. Pozostaje chyba tylko celibat.
    6 punktów
  9. Tak. Wielokrotnie. [dziś będzie króciutko ? ] Jak myślisz - skąd wzięło się powiedzenie, że "miarą twojego sukcesu jest liczba twoich wrogów"? I - wbrew pozorom - to nie jest tak, że "prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie". To wyświechtany gównofrazes matrixowy. O czym dalej*. Mieszkamy w społeczeństwie, w którym przez długie dziesięciolecia (a jak zliczymy czasy zaborów, to i stulecia) panowała "urawniłowka". Każdy, który wystawał ponad standard, zwłaszcza majątkowy, był "jebanym kułakiem". Do dziś tak zresztą jest - obecna władza przecież szczuje biednych przeciwko bogatym (bardzo w uproszczeniu - obecnym chodzi o wskazywanie "winnych" złej sytuacji życiowej. A winni są przecież "oni" - wprost komunistyczny agitprop, zero sofistyki). Jest więc odruch, jak u psa Pawłowa - "ma lepiej = jest 'gorszy' = zgnoić i sprowadzić do swojego poziomu". Jakie są następne etapy? Podpierdalanie, donosy do skarbówki i gdzie się da, opierdalanie dupy do wszystkich wokół, tworzenie historyjek z dupy mających za zadanie zdezawuowanie nas, mniej lub jawniej kopanie dołów. Ot - człowieczeństwo w najczystszej postaci ? Co z tym zrobić? Działać tu można (i należy) na dwa sposoby: 1. unikać obnoszenia się ze swoim statusem. 2. odcinać natychmiast takich ludzi i trzymać się od nich z daleka. Zgodnie ze starą zasadą, że dyskusja z niektórymi jest jak zapasy ze świnią w błocie - ty się tylko ubrudzisz, a świni się spodoba. Przykład? Taki bardzo sztandarowy dam. Trochę pozarodzinny, ale chodzi o pokazanie mechanizmów. Mam kumpla. Dobry herbatnik ? Rozkręcił biznes, całkiem sensownie sobie dzierga. Uczciwy do poziomu naiwności. I co? I ma 2 samochody. Bo MUSI. Jeden swój, taki powiedzmy sensowny sprzęt. Dość nowy, klasa D. Bez szału, bez biedy. Powiedzmy, że stówkę dał. Natomiast do klientów jeździ ździebko sparciałym Peugeotem Partnerem w wersji "psia buda". Auto technicznie - żyleta. Doinwestowane. Charakteryzacja na "ratmobile" pełna. Poobijany, przyrdzewiały, ogólnie - bida, panie. Po co ten cyrk? Bo jak jeździł normalnym samochodem, to klienci się zwinęli. Cyt: "A się chuj dorobił, kurwa jebana, to wezmę u innego, drożej". Drugi przykład: Koleś warsztat prowadzi. Standard? Nora. Taki "czar PRL-u". W sumie to mógłby przejechać po tym buldożerem i postawić "beton-szkło-ledy-lasery-bajery". Stać go. Nie robi i i nie zrobi tego. Dlaczego? Bo nauczyło go doświadczenie znajomych z branży. Postawili fajny warsztat i klienci spierdolili. Poziom cen bez zmian, ekipa bez zmian, wieloletni klienci... zniknęli. Chuj. Ni ma. Dlaczego? "Bo się chuj dorobił". Więc jeżdżą gdzie indziej, gdzie jest gorzej i drożej. Coś dalej rozwijać? Chyba już nie warto. Konkludując: pieniądz lubi ciszę. A w polskim społeczeństwie trzeba umieć NARZEKAĆ. Nadmiar szczęścia kole tu w ludzi straszliwie i przywołuje najgorsze instynkty. * Jak jesteś w biedzie, to widzisz, za co ludzie Cię cenili. Jeżeli za to, jakim jesteś i są to wartościowe jednostki, to ludzie ci wiedzą, że gówno, którym aktualnie Cię życie obryzgało, ma - jak to gówno - to do siebie, że po czasie odpada, więc owo obryzganie gównem jest to faza przejściowa. Więc nawet nie tyle, że "ręce podawać będą" w rozumieniu wsparcia materialnego. Zwyczajnie - nie zmienią podejścia. BARDZO warto unurzać się w gównie jako shit test dla pań. Tak partnerek właściwych, jak i (zwłaszcza!!) kandydatek/orbiterek. O jakże uroczo przerzedziły mi się szeregi pań, jak życie unurzało mnie przejściowo w gównie ? Japierdole, jakbym trędowaty się zrobił ? A takie były fajne, takie bezinteresowne, takie... INNE NIŻ WSZYSTKIE ? Polecam takie doświadczenie! Bezcenne.
    6 punktów
  10. @Bohun Twoja ignorancja (albo głupota) Cię zgubi.
    5 punktów
  11. Z dupy wnioski. My faceci oglądamy porno, bo jesteśmy wzrokowcami. Kobiety nie są wzrokowcami, oczywiście, że wygląd faceta dla nich ma znaczenie, ale jeśli facet jest nudny i nie potrafi dać jej rollercoaster emocjonalny to ona szybko się nim znudzi. Daj kobiecie raz negatywne, raz pozytywne emocje w odpowiedniej dawce to będzie Ci jadła z ręki (kobieta wystarczy, że jest 8-10 w wyglądzie i może być nudna jak flaki z olejem - i tak będziesz ją dymał jak byś dymał te porno laski). Dlaczego tak jest? Bo kobiety myślą, decydują na podstawie emocji. Dlatego kobiety zamiast porno oglądają filmy romantyczne, czytają romanse. Dopiero jak facet da jej emocje, wtedy pozwoli się zerżnąć jak uległa suka. Nieatrakcyjni, nudni faceci mogą wyciągać błędny wniosek, że laski mają mniejszy popęd seksualny - prawda jest taka, że kobiety chcą seksu, ale nie z nimi.
    5 punktów
  12. Mnie interesuje natomiast kwestia opętań wiadomo, że jest mnóstwo relacji od ludzi, którzy zajmowali się wróżbiarstwem, okultyzmem, jogą etc. Nie ukrywam, że jestem sceptyczny i krytycznie podchodzę do wszelkich kwestii, które nie zostały w żaden sposób udowodnione. Aczkolwiek niewykluczam również tego, że istnieje świat duchowy - życie po życiu etc. Faktem jest natomiast, że opętania występują. Pytanie natomiast co to jest? Według klasyfikacji DSM opętania nazywa się zaburzeniami transu dysocjacyjnego symptomy są podobne jak w niektórych zaburzeniach psychicznych. Zmiana głosu - występuje również w schizofremii. ''Podwójna osobowość'' - Choroba dysocjacyjna, osobowość wieloraka, mnoga. Istnieje również specyficzna odmiana zapalenia mózgu zwana anty nmda wielu psychiatrów twierdzi, że na tą chorobę cierpiała ta słynna niemka będąca pierwowzorem postaci z tego filmu o egzorcyzmach. (Anneliese Michael) Nie ma natomiast żadnych dowodów, że osoby będące w stanie opętania, faktycznie plują gwoździami, mówią w językach których nie mogą znać. Wiemy o tym tylko z relacji medialnych i relacji samych egzorcystów. Zresztą nawet jeśli potrafią mówić w językach , których nie mają prawa znać to nie wiemy czy potrafią się w tym języku porozumieć istnieje nawet taka jednostka chorobowa jak ksenoglozia. Więc moje pytanie brzmi następująco. Czy opętania są faktem a nauka nieudolnie próbuje je zracjonalizować? Czy może to wszystko jest skutkiem zaburzonej pracy mózgu? Czy ludzie, którzy w wyniku powyższych praktyk cierpieli na powyższe syndromy już wcześniej mieli nierówno pod kopułą? W każdym razie jest bardzo duża korelacja pomiędzy praktykami okultystycznymi i opętaniem. Nawet Sun Tzu pisał w sztuce wojennej, że żołnierze nie powinni zajmować się wróżbiarstwem bo to się źle wpływa na ich morale a zatem skoro nawet ten wielki strateg wojenny pisał, żeby się tym nie zajmować to lepiej się tym nie zajmować. @ZamaskowanyKarmazyn Babcia mojego kolegi z dzieciństwa zajmowała się okultyzmem. W ich rodzinie był alkoholizm i kilka prób samobójczych oraz śmierć w niewyjaśnionych okolicznościach. Matka tego kolegi z klasy i podwórka popełniła samobójstwo, ojciec się zapił a mój kolega w dorosłym życiu miał trzy próby samobójcze ostatecznie wyszedł na ludzi i teraz pracuje jako informatyk w dużej korporacji. W każdym razie ja zawsze łączyłem te tragedie z okultyzmem a sam kolega zawsze mi mówił, żebym nigdy w życiu nie zajmował się wróżbiarstwem i tą całą czarną magią bo spierdolę sobie życie. Oczywiście nigdy się tym nie zajmowałem.
    4 punkty
  13. Wypowiadasz się że zdumiewającą pewnością na tematy dość nieuchwytne. Z racjonalnego punktu widzenia to, że jakieś zjawiska są spowodowane mocą umysłu wydaje mi się tak samo prawdopodobne jak to, że są spowodowane przez jakieś inne czynniki. "Przewagą" koncepcji new ageowskich jest użycie siatki pojęciowej bardziej dostosowanej do człowieka zachodu. Przykładowo, popularny kiedyś kurs Silvy operował pojęciem fal mózgowych. Najkorzystniejszy dla programowania umysłu miał być ponoć stan - nomen omen - alfa. Brzmi nowocześnie, fachowo, naukowo, prawda? No, w każdym razie na pewnym etapie jest tam wchodzenie w świat materii nieozywionej (w kamień bodajże), należy też pozwolić swojej podświadomości wykreować sobie przewodnika duchowego. Kursant ma się nie przejmować, jeśli w roli przewodnika duchowego pojawi się ktoś inny niż sobie wyobrażał. "Podświadomość", czymkolwiek jest, ma swoje prawa, to trochę taki jeździec bez głowy, którego w tych sytuacjach należy sluchać. Sam Silva, który usiłuje uczynić swoją metodę maksymalnie naukową, twierdził zresztą, że kiedyś tam ukazał mu się Chrystus. Swojego przewodnika duchowego dorobił się również autor książki "Miłość, medycyna i cuda", bestselleru promującego tezę o nieograniczonych uzdrowieńczych możliwościach ludzkiego umysłu. Aczkolwiek i on napotykał na przypadki beznadziejne, tłumaczył to przeznaczeniem czy jakoś tak. Podobnie jak zdaje się racjonalista Jung, miał jakiegoś Ariela, czy jakoś tak. Robert Tekieli, wówczas szef (redaktor naczelny?) "Brulionu" a więc tzw ktoś, twierdzi, że jako absolwent kursu Silvy w pewnym momencie zaczął rozumieć mowę zwierząt. Przeraził się tego i pędził z żoną do najbliższego kościoła. Po modlitwie wszelkie "moce podświadomości" zniknęły jak ręką odjął, za to zaczęły się dziać rzeczy nieprzyjemne. No cóż, może źle się zaprogramował, za mało wyraźnie sobie zwizualizował. Mój serdeczny kolega jest jedną z najbardziej przyziemnych i racjonalnych osób jakie znam. Ojciec dwójki dzieci, i właściciel dwóch firm. Uzdolniony również matematycznie, każde swoje działanie planuje. Do tego patologicznego stopnia, że jak był na diecie, to kupił sobie wagę, żeby dokładnie odmierzyć gramaturę spożywanych potraw, coby dokładnie wyliczyć ich kaloryczność. Ten człowiek twierdzi, że za gówniarza bawili się na koloniach w krążący talerzyk z literkami i ponoć talerzyk rzeczywiście krążył a coś tam (może i wytwór ich nieświadomości zbiorowej) grzecznie ułożyło literki w imię i ogólnie opowiedziało spójną historię. Inny mój znajomek chciał się z kolei nauczyć pisania automatycznego; w pewnym momencie zrezygnował, bo, cytuję: "za cholerę nie wiem, co to za mnie pisze". Podsumowując, wariatów, twierdzących że okultyzm to cos więcej niż autosugestia i nieograniczone możliwości ludzkiego umysłu, poznałem, pośrednio lub bezpośrednio, wystarczająco wielu, żeby dość mocno zwątpić, że to wszystko tylko kwestia podświadomości, tym bardziej, że historię takie słyszałem od osobników na wskroś racjonalnych, dobrze radzących sobie w życiu, nie mających problemu z oceną rzeczywistości i dość inteligetnych,.
    4 punkty
  14. Panie z ciałkiem uwielbiają oszukiwać rzeczywistość... i kilka razy dałem się oszukać. Nie polecam bycia za miłym dla takich ludzi, później się tego żałuje jak cholera. Mi żal odmówić takiej Pani, żeby nie poczuła się gruba - ale ona nie ma oporów, aby mnie zrobić w konia.
    4 punkty
  15. Bo ludzie muszą wszystko zobaczyć i dotknąć ? To, że obecnie nie mamy narzędzi, żeby coś udowodnić, nie znaczy, że w przyszłości takich narzędzi nie będzie. Niestety ale ludzie od zawsze wyśmiewali coś, czego nie rozumieli, ot taki prymitywny odruch. Tak było z samolotami - Panie, kurła toż to żelazne je jak to sie uniesie kuuurła. Tak było z bakteriami - Kuuurła, jakieś bakterie, co to kurła je? Ha, idiota. Tak było z prądem, tak było z jeszcze milionem innych rzeczy. I właśnie dla tego zgadzam się z bratem @józekk że jeżeli nie mamy ani dowodów za, ani dowodów przeciw, to jedynym rozsądnym wyjściem jest założenie, że jest to MOŻLIWE. Ja mam wrażenie, że ignorancja to taka wada ludzkości, że gdyby wszyscy ją mieli to nadal żylibyśmy jak małpy i bili się patykami.
    4 punkty
  16. Pewnych rzeczy lepiej nie ruszać. Śmiejesz sie ale człowiek nie wie wszystkiego. Niektóre rzeczy mimo że tłumaczone w sposób archaiczny przez ludzi nie powinny być przez normalnych ludzi ruszane. Dlaczego? Nie ma dla tego racjonalnego wytłumaczenia.
    4 punkty
  17. Stanowczo odraczam. @Bohun okultyzm to nie 'sfięty mikołaj' tylko rzeczywistość w którą lepiej jest nie włazić.
    4 punkty
  18. Emocji. Gdyby wprowadzić pornole osnute na kanwie brazylijskich telenowel, gdzie ostre pierdolenie przeplałoby się ze śpiewaniem serenad pod balkonem, a wszystko podszyte dramatem i tragedią, liczba odsłon takich produkcji szybko dorównałaby lub przebiła wszelakie możliwe porno, które są kręcone dla nas, wzrokowców. @arch, nie rozumiesz kobiet.
    4 punkty
  19. Jesteś nowy na forum i już nas pouczasz? Że tu się kłamie, przekłamuje, że Ty znasz prawdę? Może trochę pokory na początek?
    4 punkty
  20. Dawno, dawno temu ... licealistki zaczepiły mnie na ławce w parku (ze cztery, chyba po piwku zrobiły na ławce obok), siedziałem i czytałem nie pamiętam co, ale wciągnięty lekturą byłem. - Ej ... dziadek nie za późno na studia? Nie lepiej korzystać z życia?. Coś tam jeszcze brzęczały, nie dając mi spokoju. Jasne, że to był podryw, ale ponieważ był to czas świadomej abstynencji, a poza tym przeszkadzały mi w lekturze, z początku się nie odzywałem, ale one nadawały dalej (szczególnie jedna). Oderwałem się ostatecznie od lektury, bo w przypływie fantazji pojawił mi się w głowie tekst z filmu "Daleko od szosy" (starsi powinni pamiętać). Mówię - ale to są bardzo życiowe studia. - Tak? A jakie? - Kultura i sztuka! - A po co to komu? - "Bo jak ma się taką sztukę przed sobą, to trudno kulturę zachować"! cwaniarę zatkało, reszta się uśmiała, a ja wstałem i wolnym krokiem sobie odszedłem ..
    4 punkty
  21. Jakiś miesiąc temu, byłem uczestnikiem dość ciekawej sytuacji. Otóż, wybrałem się na przejażdżkę rowerową do pobliskiego miasta. A jako, że byłem głodny wiedzy, postanowiłem usadowić się, na jednej z dwóch drewnianych trybun, tamtejszego obiektu sportowego i otworzyć książkę. Byłem w tak znakomitym humorze, iż postanowiłem zagadać starszą panią, która zaliczała kolejne korony stadionu, uprawiając nordic walking. Gadka nam się kleiła, było sympatycznie, lecz po chwili wróciliśmy, do naszych zajęć. Zakończeniem rozmowy było obwieszczenie, że na pewno będę miał okazję porozmawiać o literaturze, z innymi pannami. Miała rację. Oddaliła się, a ja wróciłem do lektury, lecz zanim na dobre złapałem rytm, oderwałem wzrok od książki i zauważyłem dość liczną grupę, młodych dziewczyn. Zmierzały w stronę drugiej drewnianej trybuny, czyli w moim kierunku. Wróciłem do lektury. Nawet dobrze nie wkręciłem się w czytany akapit, a kto czytał "Obudź w sobie olbrzyma" ten wie, jak ta książka wciąga, usłyszałem następującą rzecz, poprzedzoną śmieszkowaniem "patrzcie, jaki przegryw, pewnie go dziewczyna rzuciła i teraz zatapia swoje smutki w literaturze". Momentalnie się zagotowałem i zestresowałem. Miałem ochotę je agresywnie pojechać. Ale w ułamku sekundy stwierdził, że to nie ma sensu, ponieważ osiągną swój zamierzony efekt, czyli władzę nad moimi emocjami. Opanowałem nerwy. Postanowiłem wykorzystać tą sytuację, by się zabawić, więc zrobiłem więc coś innego?. Uśmiechnąłem się najpierw w duchu, a potem na twarzy. Akurat siedziałem w najwyższym punkcie trybuny, czyli kiedy się podniosłem, mogłem wspomnianą wcześniej grupę, oglądać z podwyższenia. Okazało się, że będę miał do czynienia z licealistkami. Być może były też tam studentki. Gdy już ustawiłem się, w ich kierunku, wyprostowałem się, wypiąłem dumnie klatkę piersiową i żartobliwie, acz głośno, wyrażnie i dość radośnie zakomunikowałem, skupiając na sobie uwagę grupki "Hej dziewczyny, muszę wam coś wyznać. Zawsze chciałem być księdzem i wygłaszać kazania na ambonie. Jednak moje życie potoczyło się inaczej i teraz chciałbym wam coś poczytać, jako że jestem na podwyższeniu. Jesteście gotowe?" zakończyłem pytanie i czekałem na reakcję. Dziewczyna, która była najbardziej rozbawiona i kręciła ze mnie beke, nagle miała pogrzebową minę i zdołała odpowiedzieć cichutkim i stłumionym "nie", po czym wbiła wzrok w ziemię, tak jak i dwie kolejne psiapsiuły. Pozostałe były zszokowane moim zachowaniem, dostałem też kolejne dwa, trzy pogardliwe spojrzenia, choć jedna z dziewięciu, dziesięciu lasek, obdarowała mnie uśmiechem. Momentalnie się wyluzowałem, stałem się jeszcze bardziej ożywiony, a mój sarkazm osiągnął apogeum, więc wbiłem im gwóźdź do trumny, polecając przeczytanie książki Robbinsa, bo jest bardziej wartościowa od "Biblii". Ich cisza była bardzo wymowna. Marszerowały dalej, lecz teraz unikały mnie wzrokiem, patrząc w glebę. Przytłoczyłem je wszystkie, moją energią i charyzmą. Finał opowieści skończył się tak, że dziewczyny się rozpogodziły dopiero wtedy, gdy na sąsiedniej trybunie spaliły blanty i otworzyły butelki z piwem. Dodam, że nie otrzymałem żadnych uszczypliwych komentarzy. Morał opowieści; traktujcie wszystko z dystansem i bawcie się tym, co robicie?.
    3 punkty
  22. Sorry bracie, ale zjebales po całości!
    3 punkty
  23. No pewnie chciała więcej, a dupą chciała tylko urobić. Zakładam, że jest po 30 skoro znacie się z pracy już kilka lat, więc zegar tyka co raz szybciej. Skoro nie pracujecie razem, to nie ma problemu. Zawsze ktoś kogoś zna. No to zrozumiałe. Zachowałeś się jak pizda to raz. A dwa jak zlejesz kobietę, która się nastawia na seks to się szykuj na krzywe akcje. Ruchaj jak chcesz, nie angażuj się emocjonalnie i nie przejmuj się głupotami, tylko się zabezpieczaj, żeby Cię na bachora nie złapała.
    3 punkty
  24. Na koniec zrób tak, jak robią panie, czyli pochwal się przy znajomych, że ZROBILIŚMY ogródek
    3 punkty
  25. Ano właśnie wszelcy piewcy jakichś dziwnych teorii się troszeczkę boją pytań, za to mają super wytłumaczenia: -Ano bo to jest niewyjasnione -To tak nie działa -A poza tym jak założę bransoletkę to się lepiej czuję i nikt mi nie zaprzeczy że tak nie jest -itd. Bla,bla,bla Pójdę dzisiaj na wieczór i się wypróżnię koło cmentarza, może szatan da mi MOC @Imbryk Nie czytałem tego wątku, więcej się nie odezwę
    3 punkty
  26. @ZamaskowanyKarmazyn Ja swoja samiczke wytresowalem tak, ze jak sam mam ochote a ona nie to uprawiamy seks (mimo ze wtedy nie ma orgazmu to widze w jej oczach, ze ma satysfakcje kiedy mnie zaspokoi), chyba ze widze ze jest zmeczona, zestresowana problemami itp. to sam to odpuszczam. Osiagnalem to ciaglym dbaniem o atrakcyjnosc, trzymaniem ramy samca alfa, (lidera, przewodnika, glowy domu), stanowcza postawa, na jej wczesniejsze wymowki. Gdy unikala seksu jasno i stanowczo, bez zbednych emocji tlumaczylem, ze lubie seks, chce seksu i go potrzebuje, gadalem tez o piramidzie potrzeb maslova i inne takie, a jak tego seksu nie bede mial albo bede mial raz na tydzien/na miesiac to sie rozstaniemy, mimo ze sa dzieciaki. Tylko takie rozmowy maja sens gdy trzymasz ta rame samca alfy, gdy ona bedzie bala sie Ciebie stracic, imaczej bedzie miala w dupie to co mowisz. Bo tak ogolnie seks jest taki jaki jest zwiazek. Czyli mamy tak, ze gdy ja chce seksu a ona nie, to ona sie dla mnie poswieca. Zeby byc sprawiedliwym kiedy ona chce seksu a ja nie to tez sie poswiecam, ale gdy nie jestem w stanie miec erekcji to konczy sie na minetce itp. Mozesz sprobowac takiego podejscia, specjalnie seksu raczej nie polecam unikac, bo znajdzie sobie bolca na boku w koncu.
    3 punkty
  27. Tak. Ale wtedy masz pewność dlaczego. Druga sprawa jak znajdziesz fajną to o ciebie odpowiednio zadba. Mam taką jedną. Skończyłem związek z byłą bo mnie wkurwiała z podobnych powodów to twojego. Czułem się jak klient a nie partner. Przy okazji jeszcze mi się trafił ons z inną. Wtedy byłem pewien że robi to bo chce a nie żeby coś zyskać. Bez fochów, wymuszania itd. Może jestem za stary na to. Nie wiem. Ale byłej wprost powiedziałem że mam tego dość bo nie ma pizdy ze złota i to jest warte 200 stówki bez proszenia z extra młodą ciasną dupą. Jej były też chodził na divy. Ja wytrzymałem 1,5 roku. Czasem było lepiej jak się jakaś laska obok mnie kręciła. Ale to znowu sceny zazdrości i pierdolenie bez sensu. Wolę już być sam, skoczyć na divy, albo jak coś sie trafi. Związków mam na ten moment powyżej uszu.
    3 punkty
  28. Łyknij sobie Polonu w takim razie ? Trucizna jest trucizną. To że, w małych dawkach może mieć różne skutki nie oznacza braku efektów ubocznych a w dłuższym stosowaniu nie wystąpienia innych, zaklinasz rzeczywistość. Odnosząc się do twojej analogii z pączkami, tak jeden pączek raz na jakiś czas raczej ci nie zaszkodzi. Ale jeden pączek jedzony codzinnie już może mieć inne skutki.
    3 punkty
  29. Standard. Podwójny, jak zwykle. Ignorować. Moja ex potrafiła mi wypomnieć, że się nie kochalismy kilka dni i mi nie zależy--to że byłem wtedy chory i latałem do kibla co chwilę ze sraczką i rzyganiem, to nieistotny szczegół. Albo fochy, że miałem dyżury, jak jej akurat dni płodne przypadły. "tobie chyba nie zależy tak jak mi, żeby mieć dzieci". Bo już ruszyć tyłek i wpaść na trochę do szpitala, to za dużo. Ignorować. A jak się pogarsza i fochy coraz większe, to kopnąć w tyłek i tyle. Z tej mąki chleba nie będzie.
    3 punkty
  30. Ten drugi to smutna prawda o rynku pracy i pracodawcach nie tylko polskich ale polskich zwłaszcza.
    3 punkty
  31. Niestety, kolejny schemat. Dodam tylko, że jak byś jednak nie chciał jej robić przykrości, zaczął, a potem się poddał bo jednak nie dałbyś rady bo zmęczenie, organizm by nie zadziałał, to też by wyszło słabo. Pewnie dowiedziałbyś się że już nie możesz, i powinieneś iść do seksuologa, że masz inną, albo Cię nie pociąga.
    3 punkty
  32. Ciekawy temat i chętnie zaprezentuję swoje przemyślenia. Sporo dobrych pomysłów jest powyżej, a ja podejdę nieco analityczne. Opiszę sprawę z punktu widzenia faceta, ale podobnie - poza pieniędzmi - jest z drugiej strony. Dlaczego na początku znajomości jest pożądanie? 1. Atrakcyjność fizyczna. Spotykamy się z kimś, kto nam się podoba, jest ładnie ubrany, w formie. Nie widzimy rzeczy nieprzyjemnych. 2. Tajemniczość - mało wiemy o drugiej osobie, jest dla nas ciekawa. 3. Seks - na początku jest czymś nowym, jednak dopóki para ze sobą nie zamieszka, jest ograniczony. Co można robić w związku? 1. Atrakcyjna sylwetka - siłka, fitness, wiadomo. Oznaki starzenia się trzeba jakoś ogarniać- włosy wyłażące z nosa, z uszu, brwi Breżniewa itp. Warto dbać o ubiór- nawet w upał nie chodzimy w gaciach po domu. Warto dbać o zdrowie, zwłaszcza w kwestiach uciążliwych dla drugiej osoby. Np jeśli jedzie komuś z gęby, stara się natychmiast wyleczyć, a do tego momentu problem maskować. Oddzielne sypialnie i łazienki- świetny pomysł. Znam małżeństwa z długim stażem, które tak mieszkają, ale to są bogaci ludzie. Znam pary, ludzie po rozwodach, które na co dzień mieszkają oddzielnie. Jeśli kogoś jednak nie stać na mieszkanie po 120m2, to minimum oznacza zawsze ładny zapach w łazience i ogarnianie własnych najgorszych brudów typu gacie i skarpety. Tego druga osoba nie powinna w ogóle widzieć. 2. Do tajemniczości dodałbym niezależność. O kasie sporo było na forum - idealna jest sytuacja, kiedy kobieta domyśla się, że facet zarabia sporo więcej, ale nie wie ile i nie ma dostępu do tej kasy. A facet wydaje ją bez konsultacji. Do tego dochodzi własny swiat, np. hobby, do którego druga osoba nie ma dostępu. O związane z nim wyjazdy itp., np wypad z kumplami na motory. Nawet rzeczy bardziej przyziemne warto załatwiać samemu - do zakupu garnituru zaangażować ogarnietego w temacie kumpla, a kobiecie pokazać się już na gotowo przy jakiejś okazji. No i nie pokazywać całej dupy. Ja lubię zaskakiwać i robić niespodzianki. Np nie pytam, czy kobieta pójdzie że mną do teatru, tylko informuję, że w czwartek o 19 ma być ubrana wieczorowo i gotowa do wyjścia. Niech kombinuje, co tym razem wymyśliłem. 3. Tutaj generalnie mam takie przemyślenia, że dobro dostępne non stop szybciej się nudzi. Warto robić przerwy. Najlepiej, jeśli wynikają naturalnie z punktów j.w.
    3 punkty
  33. Tak, możliwe ale muszę być spełnione pewne warunki. Kobieta musi uważać swojego partnera za mądrzejszego, uczciwszego, albo w inny sposób lepszego od siebie. Wówczas nie osłabienie pożądanie emocjonalne. Mężczyzna musi czuć, że jest w centrum zainteresowania swojej kobiety, czyli jest na 1 miejscu. Zaś co się tyczy seksu to tu jest sprawa prosta - robi się przerwy 2-3 tygodnie. Zakaz masturbacji w tym czasie. Nawet mozna spac w osobnych lozkach. Po to aby sie stęsknić. Nie próbowałem tak, ale tak polecają w książkach.
    3 punkty
  34. Spotykają się dwie blondynki: - Co słychać? - A nic takiego, kupiłam sobie skunksa. - Po co ci skunks? - Dziewczyno! Ty nawet nie wiesz jak on cudownie robi minetę, pierwsza klasa. - A smród? - Pierwsze dwa dni rzygał, ale teraz już się przyzwyczaił.
    3 punkty
  35. Idzie dwóch policjantów. Nagle jeden znalazł lusterko, patrzy i mówi: - O! moje zdjęcie! Drugi bierze i mówi: - No coś ty, to moje zdjęcie! Pokłócili się i poszli na komendę. Tam trafili na komendanta, który postanowił autorytatywnie rozstrzygnąć spór. Spogląda i mówi: - No co wy, chłopcy, swego komendanta nie poznajecie? - A w ogóle, to po cholerę wam moje zdjęcie, co? I zabrał lusterko do kieszeni. Po powrocie do domu przebrał spodnie. Później córka go pyta: - Tato, możesz mi dać trochę pieniędzy? Komendant: - A weź sobie ode mnie z kieszeni. Córka poszła, i znalazła w kieszeni lusterko, i woła do matki: - Mamoooo! Widziałaś, tato nosi w kieszeni zdjęcie jakiejś laski! Matka przybiegła, patrzy i mówi do córki: - Coś ty, to jakaś stara rura!
    3 punkty
  36. @Quo Vadis?Kurcze raz się z taką umówiłem a że w miarę dobry chłopak ze mnie, nie zwiałem od razu tylko poszedłem z nią na randkę. Wymiękłem gdy po godzinie rozmowy zaczęła planować że na następnym spotkaniu poznam jej rodziców Wtedy do śmiechu mi nie było, nie pamiętam żebym tak szybko zwiewał i kasował numer telefonu nigdy wcześniej czy też później Straszne wspomnienie ..
    2 punkty
  37. A o autosugestii słyszał? Możesz zdefekować na grób i spuścić się jednocześnie w trakcie pełni księżyca i gówno to da(dosłownie). Czyżbyś myślał że sobie strzelisz plusa u "szatana" i on ci da MOC ? buehehehehe Takich ludzi to są pełne izby wytrzeźwień P.S. Ano trzeba uważać co się robi bo jeszcze człowiek nie wiedząc o co chodzi wezwie przez przypadek szatana w trakcie np.masturbacji(pomyli ruchy albo coś)
    2 punkty
  38. Zauważ, że każda oświecona kobieta może udostępnić aż 3, więc?
    2 punkty
  39. Stary... jakbym trochę widział siebie w niektórych momentach. Poważnie. Jesteśmy w tym samym wieku itd. a i kilka wspólnych wątków. Trafiłem na forum jakiś czas temu i przeglądałem jako anonim, ale postanowiłem się zalogować i pracować tutaj nad sobą. Kilka postów już dodałem a dzisiaj zabieram się za temat w dziale z przysięgami i mocno prę do przodu Wracając do tematu to nawet i może taki czas jest potrzebny, że będziesz mógł posiedzieć chwilę sam ze sobą skoro będziesz 3 tygodnie w domu bez nikogo? Usiądziesz, zastanowisz się co chciałbyś zmienić w swoim życiu i kilka rzeczy postanowić, żeby wskoczyć poziom wyżej. Pewnie przez to, że w ostatnim czasie masz mało koleżanek w towarzystwie. Zauważ, że jakbyś miał do wyboru kilka dziewczyn do randkowania to jakby z jedną nie wyszło to byś olał temat i spotkał się z drugą. A tak jak raz na jakiś czas wpadnie Ci temat spotkania to dochodzi jakiś stres(?) albo tak jak piszesz, że strach przed odrzuceniem. Temat wałkowany dużo razy nie tylko tutaj na forum Po prostu czerp z tego radość. Nie myśl o tym co pomyślą inni jak powiesz to, albo jak powiesz siamto. Sam tak miałem wcześniej i teraz znowu podobny okres, ale to przez mój tryb życia (zajmuję się sportem i zmiana miejsca zamieszkania wiąże się np. ze zmianą klubu w którym gram). Widzisz... ja dostałem ksywę ciepły mimo, że kilka lat temu dupy za mną latały a i ja sporo z nich odrzucałem i teraz jak na niektóre patrzę to aż szkoda Później tak jak napisałem wyżej. Zmieniałem miejsce zamieszkania, co raz mniej kontaktu z dziewczynami, bo byłem bardziej zafiksowany na własnym rozwoju i często odstawiałem to na bok. Chociaż nie ukrywam, akcje na ruchanie itp. się zdarzały w tej przerwie i korzystałem, ale nic w stylu na dłuższy związek czy coś. Kilka błędów też popełniłem przez to, że nie miałem za dużo lasek do wyboru i oblewałem. Chyba wyczuwały, że byłem lekko needy :| A co do ksywki to mimo, że to nieprawda a kumple to mówili dla beki to z czasem zaczęło mi to przeszkadzać, bo było za często i później nawet w towarzystwie dup. Może byłem też taką pizdą, że nie reagowałem. Teraz już wiem, że nie pozwolę sobie na obrażanie mojej osoby. Stary, ale jak ja Ci zazdroszczę tego, że teraz możesz sobie wyjść, pierdolnąć się na trawkę pod domem i poleżeć haha Mieszkam w większym mieście, więc nie ma takiej opcji u mnie. Jedynie do babki na wioskę mogę pojechać Co do planów jakie mógłbyś zrobić: - oszczędzanie kasy i budowanie poduszki finansowej - spróbowanie czegoś nowego np. jak będziesz mieć auto to podjechać na jakieś zajęcia crossfit i dać sobie wycisk? Jak nie to niech będzie jakaś aktywność z samego rana u Ciebie na wiosce. Wczesne cardio czy cokolwiek. Zacznij dzień od czegoś produktywnego. - książki/szkolenia/yt - medytuj - umów się na spontanie z jakąś laską, jedź, zobacz co wyjdzie, odmul się! Może akurat traficie na zajebisty okres i te 3 tygodnia zaruchasz się na śmierć jak do Ciebie przyjedzie (haha :D) Pisz co myślisz, pogadamy, zobaczymy co dalej i będziemy podpowiadać Zobacz jeszcze ten temat:
    2 punkty
  40. Cześć wszystkim, opiszę kilka wydarzeń ze swojego życia oraz relacje z kobietami. Pochodzę z małej miejscowości. Ojca ledwo pamiętam, a matka zmarła, gdy miałem 17 lat. Do tego czasu mieszkałem z nią oraz po sąsiedzku z ciotką F., która często nas odwiedzała. Z matką miałem raczej neutralne relacje, a F. często się czepiała i negatywnie komentowała moje zachowanie oraz wygląd. Później okazało się, że F. żyła w ciągłej niezgodzie ze swoim ojcem oraz siostrą B., która z nim mieszkała. Byli skłóceni do tego stopnia, że gdy B. zmarła, a ja przyszedłem do F. powiedzieć co się stało, to nie przerywając kolacji zapytała "I co?"... Wakacje często spędzałem w gospodarstwie dziadka, który był właściwie jedynym mężczyzną w moim najbliższym otoczeniu. Jednak dzień często kończył przed TV z winem w ręku, więc wzorem godnym naśladowania raczej nie był. Zmarł kilka miesięcy przed moją matką, a B. rok wcześniej. Tym sposobem straciłem większość najbliższej rodziny. Został jeszcze wujek, ale kilka lat wcześniej ożenił się i wyjechał, więc kontaktu z nim nie miałem, a patrząc z perspektywy czasu, to głową rodziny raczej nie był. Po śmierci matki dostałem kilkadziesiąt tysięcy zł odszkodowania oraz drugie tyle w kredytach, ponieważ ciągle brała kolejne, aby spłacać poprzednie. W wieku 17 lat chodziłem od banku do banku i prosiłem o umorzenie. Widok nastolatka, który ze łzami w oczach wyjaśnia po co przyszedł musiał działać na moją korzyść, bo każdy bank oprócz jednego odpuścił Po uporaniu się z problemami natury finansowej, zamieszkałem sam i utrzymywałem się z pieniędzy socjalnych oraz stypendium naukowego. Koszty utrzymania miałem bardzo niskie, więc udawało mi się regularnie odkładać. Ukończyłem szkołę średnią, zapisałem się na studia, znalazłem pierwszą pracę w zawodzie i tak minęło kolejne 16 lat. W relacjach z ludźmi, w szczególności kobietami sobie kompletnie nie radziłem. Zawsze byłem bardzo nieśmiały, wycofany, wręcz zamknięty w sobie. Lubiłem wprawdzie wychodzić na piwo ze znajomymi, ale przez większość czasu siedziałem obok i tylko słuchałem. W podstawówce potrafiłem bawić się na dyskotekach, ale potem coś się zmieniło i dochodziło nawet do sytuacji, w których koledzy przychodzili wyciągnąć mnie z domu, a ja udawałem, że mnie nie ma. Pierwszy poważny związek zaczął się w pracy z koleżanką o 3 lata starszą. Wiem już, że wielu z Was tego nie pochwala, ale i tak miałem się zwolnić, więc nie było niebezpieczeństwa, że jak coś pójdzie nie tak, to będziemy musieli codziennie na siebie patrzeć. Związek wyglądał w miarę normalnie, wychodziliśmy na miasto, gotowała nam obiady, jeździliśmy w góry i nic nie zapowiadało katastrofy. Pracowała jako handlowiec, więc czasem zdarzały się wyjazdy do innych miast na spotkania biznesowe. Po jednym z takich wyjazdów wspomniała o panu M., z którym chciała jechać na wycieczkę motocyklową. Nie podobało mi się to, byłem zazdrosny, ale zignorowałem to. Wspominam o tym, bo będzie to miało ciąg dalszy za kilka lat. Dopiero po czasie okazało się, że jest w tym drugie dno. Mieszkała w kawalerce ze swoim byłym. Przechodziła z jednego związku w drugi. Jej ojciec był alkoholikiem, bił żonę przez co trafiła do szpitala psychiatrycznego, a jej siostra cierpiała na anoreksję. Do psychologa nie chciała iść, bo twierdziła, że sama jest w stanie analizować swoje zachowanie. Do nowej pracy wyjechałem do innego miasta. Wytrzymałem bez dziewczyny zaledwie 2 miesiące w ciągu których widywaliśmy się tylko w weekendy. Jeździłem do niej co tydzień, ale ona odwiedziła mnie tylko raz. W nowej firmie poznałem koleżankę, która okazywała mi zainteresowanie. Oczywiście, mogła po prostu być uprzejma, chcieć poznać nową osobę w zespole, ale ignorowałem to, nie wiedziałem jak się zachować. Mogłem przecież pogadać, zapoznać się z kimś na miejscu, bo w końcu przyjechałem sam do dużego miasta i nie znałem nikogo. Co ciekawe, mam z nią niewielki kontakt do dzisiaj. Na spotkanie firmowe przy piwie też nie poszedłem. Przez kolejne kilka miesięcy pracowałem zdalnie, bo pracodawcy postawiłem "ultimatum" wedle którego zwolnię się z powodów osobistych lub będę mógł pracować zdalnie. Postanowiłem zrobić dziewczynie "niespodziankę". Spakowałem wszystko, przyjechałem do niej i powiedziałem, że nie muszę już wyjeżdżać. Nie była szczególnie zachwycona, zwłaszcza że oboje mieliśmy zamieszkać w jednym dużym pokoju w kamienicy. Teraz wiem, że powinienem to najpierw omówić, a potem podejmować działania, ale wiadomo... stan zakochania i nie ten etap świadomości. Pomimo początkowego zgrzytu mieszkało nam się całkiem nieźle przez następny rok. W między czasie zmieniłem też pracę, bo tym razem pracodawca postawił mi "ultimatum". Mogłem wrócić i przyjąć awans lub się zwolnić. Wybrałem to drugie z powodu kobiety oraz projektów w firmie, które i tak nie sprawiały mi satysfakcji. Na szczęście była to ostatnia decyzja w moim życiu, którą podjąłem z powodu kobiety. Po pewnym czasie pojawiły się problemy, o których próbowałem rozmawiać, zwracać uwagę, ale zarówno prośba jak i groźba nie pomagały. Będąc już na skraju wytrzymałości psychicznej, wynająłem pokój, oznajmiłem, że się wyprowadzam i tak też zrobiłem. Nie obyło się bez łez i zapewnień, że teraz już wszystko rozumie, ale byłem nieugięty. Była to jedna z najlepszych decyzji w moim życiu, ponieważ po wyprowadzce czułem niesamowitą ulgę. Miałem małe lokum tylko dla siebie, nową ambitną pracę, czas na realizowanie swoich pasji oraz tygodniową wycieczkę w góry z koleżanką A. w bliskiej perspektywie. Wydawać by się mogło, że lepiej być nie może, aż do momentu w którym podjąłem jedną z najgorszych decyzji w moim życiu... W wynajętym pokoju mieszkałem przez kilka miesięcy. Mieszkała tam też pewna dziewczyna. Szybko wymieniliśmy się numerami, ale na tym zakończyłem chociaż ze względu na wspólne zainteresowania mieliśmy o czym rozmawiać. Nie podjąłem działań częściowo przez to, że po rozstaniu nie miałem ochoty na kontakty z kobietami, a częściowo znowu przez nieśmiałość i brak odwagi. W ciągu tych kilku miesięcy wyjechałem też na tydzień w góry z koleżanką A., z którą znałem się od kilku lat, a która od zawsze mnie pociągała. W dzień przyjazdu do pensjonatu wpadła do mojego pokoju, usiadła na łóżku i oznajmiła, że będziemy oglądać film. Ledwo zaczęliśmy to zadzwoniła moja była, a ja idiota zamiast wyłączyć telefon i cieszyć z nowego towarzystwa, to odebrałem i gadałem z nią przez godzinę. Seans filmowy został anulowany. Dzień później przyjechała do nas i próbowała się ze mną spotkać. Później namówiła mnie, żeby spróbować ponownie. Postanowiliśmy wynająć dwupokojowe mieszkanie, a wszystkimi kosztami dzielić się na pół, ponieważ wcześniej nie zawsze tak się działo. O ile z kosztami się udało, to ze wspólnym mieszkaniem już nie do końca. Nie podobało jej się to że zacząłem przewozić rzeczy ze swojego "rodzinnego" mieszkania do "naszego". W końcu mieszkałem tam i tam spędzałem większość czasu, to co miałem zrobić? Trwało to kolejny rok w ciągu których nasze relacje oraz mój stan psychiczny pogarszały się. Jedno wpływało na drugie. Wiele zwykłych czynności typu wybór filmu było problemem, bo większość moich propozycji było odrzucanych, a sama nie chciała niczego wybrać. Planując wycieczkę w góry, zamiast wybrać trasę, która mi odpowiada, to zastanawiałem się czy jej się spodoba. W trakcie spotkań z jej znajomymi opowiadała o mnie różne "śmieszne" historie, często przekręcając różne fakty, ośmieszała mnie przed swoimi znajomymi. Mówiłem, żeby tego nie robiła, ale nie docierało. Większość czasu spędzałem wtedy w domu przed komputerem. Dziewczyna była wegetarianką jak się poznaliśmy i w trakcie naszego związku awansowała na kolejne poziomy, aż do ścisłego weganizmu. To powodowało, że wydawaliśmy dużo na jedzenie, bo wszystko kosztowało 3 razy tyle co "normalne" jedzenie. Opłaty za mieszkanie, "jedzenie", paliwo i wycieczki, pomimo tego, że wszystko dzieliliśmy na pół, bardzo często dorównywały mojej wypłacie przez co nie mogłem niczego odkładać. Zawsze była wrażliwa na punkcie swojej diety. Na jednym ze spotkań ze znajomymi obraziła się i wyszła ze łzami, bo ktoś zaczął żartować z wegetarianizmu. Zamiast wrócić do domu to zaczęła uciekać przez miasto, a ja próbowałem ją uspokajać i namawiać na powrót do domu. Teraz żałuję, że nie wróciłem sam zostawiając ją tam. Trwało to kolejne miesiące, aż ponownie pojawił się pan M. Okazało się, że to kolega ze szkoły. Zaczęły się wyjścia na piwo, wycieczki rowerowe itd., a u mnie lekka depresja. Raz nawet sam ją przywiozłem do niego, ponieważ szli w kilka osób na imprezę i tam mieli się spotkać. Oczywiście, wtedy nie widziałem w tym nic złego Innym razem nie wróciła na noc do domu tłumacząc się, że oglądali razem film i po prostu zasnęła... W pewnym momencie zaczęła trzymać telefon cały czas przy sobie oraz zawsze wylogowywać się ze wszystkich portali na swoim laptopie. Niedługo później ze mną zerwała, wyciągnęła wszystkie moje rzeczy na środek pokoju i kazała się wyprowadzić. Tutaj zaczyna się walką o nią, przyjeżdżanie do niej, namawianie do podjęcia kolejnej próby itd. Był to najcięższy okres w moim życiu, nawet po śmierci matki nie rozpaczałem tak bardzo jak po rozstaniu z nią. Później zdarzyło się jeszcze, że wysłała mi kilka SMS-ów z pretensjami o to, że utrzymuję kontakt z jej znajomymi. Wszystkie zignorowałem. Jak już się definitywnie rozstaliśmy, a ja przestałem o nią walczyć, to zafundowałem sobie terapię leczniczą w postaci kilkudniowego kursu w górach. Poznałem tam świetnych ludzi, z którymi przez kolejne 2 lata chodziłem po górach. Zacząłem również terapię u psychologa z czego niesamowicie się cieszę, bo zrozumiałem wtedy wiele. Terapia trwała 9 miesięcy i zrezygnowałem tylko dlatego, że ponownie przeniosłem się do innego miasta z powodu pracy. Próbowałem później u kogoś innego, ale szybko zrezygnowałem, bo byłem mocno rozczarowany nową terapeutką. Nie wykluczam, że spróbuję ponownie. Mniej więcej w tym okresie trafiłem na forum. W trakcie tych górskich wędrówek poznałem sporo osób. Jedna z koleżanek od razu wpadła mi w oko, potrafiliśmy rozmawiać godzinami, opowiadała o mnie swoim koleżankom, pozwala na kontakt fizyczny. Z zewnątrz trochę wyszczekana korposuka, ale dość szybko odkryłem, że to tylko maska, a rzeczywistości jest bardzo wrażliwa. Odnoszę wrażenie, że byłem jednym z nielicznych facetów, którzy się jej nie bali. Jeżeli pamiętacie o czym pisałem na początku, to trudno będzie w to uwierzyć, ale widocznie coś w końcu zaczęło się we mnie zmieniać i stałem się bardziej otwarty na ludzi. Na pewno dużą rolę odegrała zmiana otoczenia. Będąc w nowym środowisku "przestało mi zależeć", mogłem od razu pokazać się z dobrej strony i nie musiałem zastanawiać się jak zareagują znajomi kiedy zacznę zachowywać się inaczej. Jednak zauważyłem pewną prawidłowość, podczas spotkań na żywo było świetnie, ale na telefony oraz wiadomości nie reagowała. Niestety, zraziłem ją do siebie będąc zbyt natarczywym, co spowodowało zmianę zachowania o 180 stopni, ignorowanie i oznajmienie, że nie szuka chłopaka. Teraz z perspektywy czasu nie sądzę, żeby coś z tego wyszło, ponieważ była bardzo atrakcyjna i inteligentna, perfekcjonistka, ze złośliwym poczucie humoru i dobrą wypłatą, a patrząc na jej partnerów, to raczej nie byłem w jej typie (napakowani, drogie samochody itd.). Nawet sama raz zasugerowała, że powinienem odwiedzić siłownię i znaleźć lepiej płatną pracę W między czasie dostałem też ponowne zaproszenie od pani A. na wspólny wyjazd w góry. W trakcie tego wyjazdu powiedziałem, że mi się podoba, ale dostałem w odpowiedzi, że miała ostatnio burzliwy okres i właśnie zaczyna się spotykać z nowym facetem. Trochę mnie to podłamało i założyłem, że nasza znajomość w tym momencie się zakończyła, ale następnego dnia jak gdyby nic się nie stało czekała przy samochodzie, bo mieliśmy zaplanowaną wycieczkę po okolicy. Z racji tego, że nie przyszedłem, to się wkurzyła i resztę wyjazdu spędziliśmy osobno. Odniosłem wtedy wrażenie, że po prostu potrzebowała towarzystwa i kierowcy, ponieważ niedawno zrobiła prawo jazdy i sama nie była w stanie przejechać takiego dystansu. Podobne sytuacje zdarzały się jeszcze kilka razy. Miałem koleżanki z którymi można było robić wszystko... do czasu aż te nie znalazły sobie facetów Niedługo później poznałem kobietę, z którą spotykam się do dzisiaj. Początkowo nie zwracałem uwagi, bo dowiedziałem się, że jest w trakcie rozwodu. Widywałem się z nią w górach, czasem na mieście. Ona się rozwodziła, a ja nie miałem ochoty, bo poprzednich nieudanych przygodach z kobietami. Po kilku miesiącach jednak trafiliśmy razem do łóżka i zaczęliśmy się spotykać regularnie. Było nieźle, mieliśmy wspólne zainteresowania, podróżowaliśmy, wszystkie opłaty dzieliliśmy na pół chociaż ona zarabia prawdopodobnie 3 razy mniej niż ja. Nawet jak proponowałem, że zapłacę więcej za paliwo, to nie chciała się zgodzić. Po swoim rozwodzie trafiła do psychologa i psychiatry. Miałem na uwadze to, że relacja z taką kobietą może być błędem, ale pomimo swoich problemów trzymała się dobrze (teraz mogę dodać "lub dobrze to ukrywała"). Mieliśmy co robić razem, seksu nigdy nie odmawiała, a skoro chodziła na terapię i czytała książki, żeby zrozumieć co się dzieje w jej głowie, to znaczy, że była świadoma problemów i chciała je rozwiązać. Pod koniec jednego z wyjazdów zagranicznych oznajmiła, że jednak chce być sama. Nauczony doświadczeniem oraz lekturą forum, powiedziałem "OK". Nasze relacje przeszły w koleżeńskie, ale po kilku tygodniach przyszła i powiedziała, że jednak chce, więc ponownie zaczęliśmy się spotykać. Trwa to do dzisiaj, ale relacja jest bardzo luźna. Mieszkamy osobno, widujemy się rzadko, każdy ma swoje życie. Wydaje mi się, że wtedy coś się we mnie przełamało i przestało mi zależeć. Jak moje życie wygląda teraz? Myślę, że całkiem nieźle. Dobrze zarabiam i pracuję na stanowisku, które mi daje pewną władzę i możliwość podejmowania decyzji, a nie tylko wypełniania poleceń. Podróżuję, robię prawo jazdy na motocykl, rozwijam się, zrobiłem setki kilometrów po szlakach górskich, trenowałem wspinaczkę, a teraz chodzę na siłownię. Na co dzień raczej nie okazuję emocji, nie reaguję złością, agresją, emocje trzymam dla siebie. Staram się działać w sposób przemyślany, oceniać na chłodno, ale jeżeli ktoś wymaga pomocy, to nie stoję jak reszta tłumu tylko podchodzę i pomagam. Psycholog kiedyś wspomniała, że robię to wszystko co dostarcza emocji i adrenaliny jako przeciwwaga dla mojego spokojnego i poukładanego życia oraz że jest to sposób rozładowywania emocji, który cechuje ludzi wysoce inteligentnych. Jednak odnoszę wrażenie, że ludzie (w szczególności kobiety) nie traktują mnie poważnie. W życiu zawodowym jeszcze jakoś to wygląda, bo jestem dobry w tym co robię i nie boję się wyrazić swojej opinii nawet jeżeli jest sprzeczna z opinią przełożonego. Ludzie przychodzą do mnie z problemami, a ja im pomagam, ale nie wykraczam poza swoje obowiązki i nie pracuję po godzinach. W życiu prywatnym nie idzie mi tak dobrze. Jeżeli coś mówię na spotkaniach ze znajomymi, to często muszę powtórzyć, bo inaczej mało kto zwróci na to uwagę. Nie mam siły przebicia, charyzmy. Prawie nigdy nie zdarza się, że ktoś zapyta czy idziemy na kawę do kuchni albo podejdzie i niezobowiązująco zapyta co u mnie. Nie wiem z czego to wynika, może mówię za cicho, może charakter, styl bycia, postawa czy po prostu wygląd to powoduje. Paradoksalnie przez całe życie miałem więcej koleżanek niż kolegów. Zawsze dużo łatwiej było mi umówić się na wyjazd w góry albo na obiad po pracy z koleżanką niż kolegą. Pomimo tego nigdy nie potrafiłem pchnąć takiej znajomości dalej. Zawsze kończyło się na koleżeństwie, nawet jeżeli zauważałem, że kobieta się mną interesuje, a to kończyło się wraz ze znalezieniem innego, który już wiedział co zrobić w takiej sytuacji W ciągu ostatnich kilku dni dochodzę do wniosku, że jednak lepiej jest mi samemu. Robię to na co mam ochotę, nie muszę myśleć o tym, że obok jest ktoś kim trzeba się zająć. Zastanawiam się tylko czy faktycznie jest mi lepiej samemu czy po prostu zostając sam wkraczam na znany mi teren i nie muszę narażać się na niepowodzenia w kontaktach z innymi ludźmi. Patrząc wstecz dochodzę do wniosku, że lepiej prosić o wybaczenie niż pozwolenie. Zbyt dużo okazji zmarnowałem. Niestety, zastanawiam się także na ile warte jest trzymanie się własnych zasad skoro przez całe życie tylko na tym traciłem... Odnoszę wrażenie, że na zdradach i kłamstwach wyszedłbym lepiej, ale mam nadzieję, że to tylko okres przejściowy wynikający z rozczarowania jakie pojawia się, gdy człowiek zaczyna lepiej rozumieć jak działa świat...
    2 punkty
  41. Stoje przy kasie w sklepie, ostatni w kolejce, moja kolej, starsza ekspedientka mówi do mnie a może Pan przejdzie do koleżanki obok? -Nie Ok, to zapraszam, kartą, gotówką?
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.