Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 01.08.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Zaszczutych przez życie ludzi o IQ kanapy sprowadzasz do parteru jak śmieci. Lepiej ci? Nie temat żuli bym przepracował, tylko kompleksów i projekcji frustracji. Dwóch karków na fajce 100+ kg plus po krótkiej rozmowie też byś spoliczkował za krzywe pożegnanie? Żenada.
    9 punktów
  2. @E.Regis Ktoś, kiedyś najebał Ci gówna łopatą do łepetyny i teraz ponosisz tego konsekwencje. Robisz z niewielkiego potknięcia dramat na skalę "Być albo nie być, oto jest pytanie". Jesteś na progu kariery zawodowej, to że za pierwszym razem nie pykło do końca. Nie znaczy że zmarnowałeś lata na naukę. Masz fach w głowie, na pewno masz szacun u kumpli. Ty sam się dołujesz, bo obawiasz się ludzkiej oceny Twojego statusu. Ale Ty to wiesz, Nie trzeba Ci tego tłumaczyć. Więc w czym problem? A w tym że masz za mało wyjebane, za bardzo się spinasz. Dla mnie to nie lubisz swojego m-ca zamieszkania i pracy, nie lubisz ludzi którzy Cię otaczają, jesteś zmęczony tym środowiskiem. Dla tego czas na urlop, lub, albo i zmiany. Porażką się nie przejmuj, to chwilowy stan materialny, nie pieniądze są ważne, ważny jesteś Ty. Zmień m-ce pracy i życia, jak chcesz pomogę Ci w 3City, jedź na urlop, taki 2 tyg. w Bieszczady, przemyśleć życie. Jak firma Ci ciąży zamknij ją, nie męcz się bo wtedy nic z tego nie będzie. Czas na zmiany! Pozdro.
    8 punktów
  3. LWitam braci, idąc za pomysłem @Tomko, chciałem napisać moją, interpretacje zakończonej relacji, jakie wnioski, lekcje i nauczki z niej wynioslem, ile pokryło się z tym co jest na forum, jak oddziaływały na mnie osoby postronne (nawet te z najbliższej rodziny) i jaki to miało wpływ na podejmowane decyzję związane z toksycznym związkiem. Tak toksycznym, w pełnej krasie, analizując wszystko, słuchając różnych audycji o tym, czytając lektóry, mogę z całą pewnością powiedzieć, że tkwiłem w toksycznej relacji, może paru osobą się to przyda, łatwiej będą mogli dopasować akcje do swojej sytuacji. Dla mnie to będzie ostatnie wysranie się o eks na forum (czasami coś przytoczę w celach badawczych, ale postaram się już po niej nie płakać) i swojego rodzaju oczyszczająca terapia. Gdyby ktoś chciał przeczytać moja historie, oto ona Tutaj postaram się to skrócić na ile mogę, podać inne cenne informacje Związek prawie 3 lata. Przez pierwsze miesiące, trzymałem ramę, byłem czasami shit testowany przez Panią, ale to lekkie testy, typu "kolega z pracy mówił to czy tamto, patrzył mi się na tyłek", zbijałem je nie świadomie tekstami "to się z nim umów, może będziecie pasować do siebie", wszystko szło gładko, dużo seksu, przyjemne spotkania, aż za dobrze a wszystko dlatego bo, haj i NIE ZALEŻAŁO MI NA NIEJ AŻ TAK BARDZO JAK JEJ NA MNIE . Cały czas miałem wątpliwości, widząc, że coś jest nie tak z jej rodzicami (pół roku tam jeździłem, nigdy ich nie poznałem), czerwona lampka zaczęła się świecić, dziwne było, że nie była nauczona za siebie płacić, przyjeżdżać do kogoś, tylko postawa roszczeniowa, że jej się należy, to facet ma robić. Kolejna czerwona lampka, wyegzekwowałem wszystko ile mogłem, i zaczęły się problemy z jej rodzicami, zaczęła opowiadać (początek wbijania poczucia winy), że jej rodzice nie pochwalają spotkań kobiety u faceta przed zareczynami (stara dupa 24 lata) itp bzdety (mające na celu wytresowanie mnie, żebym robił jak ona i jej rodzice chcą, a nie tak jak powinno to wyglądać w związku), później cały czas przytaczała ich słowa, które miały potwierdzić jej rację i to, że ja jestem zajebiscie nie "męski" w relacji. Wkońcu doszło do konfrontacji, rzuciłem do niej żebyśmy się wyprowadzili i będzie święty spokój. Zgodziła się bez problemu (bała się o utratę gałęzi, nie było nikogo innego dookoła wtedy, została by w pusto stanie), gdy doszło do podjęcia decyzji zrezygnowała (patrz bracie na czyny nie słowa), powtórzyło się to paro krotnie (znowu patrz na słowa nie czyny, w moim mniemaniu, teraz, po powtórce wyjeby, powinienem zakończyć relacje i iść w swoją stronę, na tym etapie powinienem to wszystko zakończyć, laska nie do LTR), ale zaczęła urabiać płaczem (podstawowa manipulacja, której uległem), gdy dałem ultimatum, albo ja, albo rodzice, wtedy zgodziła się wyprowadzić (haj zakochania, i brak gałęzi, inaczej by to olała, za dużo poświęceń w jej mniemaniu z jej strony na takie przedsięwzięcie). To trwało ponad rok, zwodzenie z wyprowadzką i coraz częstsze wbijajanie poczucia winy, co powinien robić prawdziwy facet w związku, jak reagować, co robić, żeby jej rodzice mnie zaakceptowali (tresura, tresura pełną parą, żebym tylko uległ i robił po im, zero komunikacji w relacji, kompromisów itp, gdy miał być kompromis zarzucanie, że jestem egoistą), podczas mieszkania, raz lepiej raz gorzej, różne shit testy, coraz częstsze, bardziej nakierowane na to, żeby nic nie musiała robić w domu i żebym to ja ją wyreczał w większości prac domowych. Po kolejnych wbijaniach poczucia winy (jej rodzice nie odzwywali się do niej, do mnie tak samo, czyli moja wina, że biedną wyciągnąłem do miasta) poleglem, zacząłem szukać mieszkania, ale nie PODEMNIE, jak zamierzałem, tylko POD NAS, żeby nam się lepiej mieszkało. I tutaj, pomijając fakt, że wcześniej miałem to zakończyć, poległem. Sam jeździłem szukać mieszkania, jej się nawet nie chciało przejść kawałek, żeby zobaczyć gdzie miała by mieszkać, włączył mi się biały rycerz, różnego typu rozmowy, które i tak nie miały sensu, mówienie o uczuciach, o tym, że chce żebyśmy byli razem, mieszkali, dorabiali się, stworzyli rodzinę (swoją drogą cały czas byłem bombardowany informacjami, jaki ze mnie gołodupiec, debil, bez majątku, bez perspektyw typek, co działało jak widać wyżej, zaczęło mi zależeć i chciałem pokazać na siłę, ile mogę jej zaoferować w zamian za akceptację jej i jej rodziny) równia pochyła w dół, wszystko miało swoją kulminacje, gdy kupiłem mieszkanie od rodziny, 2 dni po tym pojechała do mamy wtedy myślałem, że pochwalić się (jaki byłem dumny z zakupy, myślałem, że wkoncu mnie jej rodzina i ona doceni, dadzą spokój, zaprosza na herbatę, że będę godzien posiąść ich córkę), po powrocie było pozamiatane. Jej matka, nie zaakceptowała mojej decyzji, a moja eks, że była uzależniona od relacji z rodzicami, ich aprobaty itp, w tym momencie ze mnie zrezygnowała, tak bracia, toksycznym starym nie spodobał się zakup, chłop został bez grosza, z kredytem w wynajmowanym mieszkaniu to myszka przestała kochać (brak zasobów, brak szacunku, źle przeliczyła, jak to się mówi liczy się tu i teraz, nie ważne, że za 2 lata będzie z tego profit, na teraz jest biedny, koniec miłości, the end, spierdalam od nieudacznika) Po zakupie lokum, coraz więcej shit testów, dziwne teksty, brak seksu, zaczęła przygotowywać grunt do rozstania, opowiadać, że ja nie dobry, że źle ze mną się żyje (wybielanie siebie, wkoncu musiała szukać nowej gałęzi, nie może wyjsc na dziwke) wtedy trafiłem na forum, pierwsze słowa (nie wiem co czuje, daj mi czas), później okazało się, że wtedy było przygotowywanie gałęzi w pracy, ja już byłem spalony pozamiatane. Później wracaliśmy, przyznała mi się, że miała kolegę, wybaczalem (to był kolejny z największych błędów) i tak w koło Macieju, najbardziej destruktywny dla mojego organizmu okres, to właśnie ten teraz, same shit testy, powroty, klamanie z jej strony, koniec końców bo długo wyszło znowu, uzależnienie mnie od seksu z nią (zatrzymanie, niech będzie byle był, dopóki nie pojawi się ktoś lepszy, bo i tak jestem sama, a tak nie pasuje), ilość seksu i jakość, robiłem z nią co chciałem na telefon i tak przez kolejnych parę miesięcy. Teraz najlepsze wjebanie poczucia winy poziom ekspert (poszła do psychologa na SWOJĄ terapię, i po każdej godzinę opowiadała mi, że psycholog jej mówi, że to ze mną są problemy, że ona pracuje nad sobą, że jestem nie dojrzały, że powinienem iść z nią na terapię do psychologa, teksty widzisz, to ja pracuje nad sobą, mam terapię a to Ty wszystko psujesz) Z tego okresu, wyniszczenie mojego organizmu, biegunki, lęki, zero skupienia na sobie, przyszłości, nic mnie nie cieszyło, mieszane uczucia co do niej, złudne nadzieję. Wkoncu wziąłem życie za jaja skończyłem i jestem wolnym człowiekiem. Dochodzę do siebie, z 1000 różnych emocji na godzinę, zjebanego zdrowia, nastroju i finansów, został smutek i żal, czyli nie najgorzej. Podsumowując tą toksyczną relacje, nie przytaczałem wszystkich akcji, które zrobiła, te główne, które miały wpływ na całość i przeskoki z różnych etapów na inne (te książkowe), jak szukanie innej gałęzi i konsenwencje, które się później przez to działy. Inny kontekst historii i poboczne akcje są w głównym wątku, tutaj chciałem umieścić moja interpretacje jej zachowania względem mnie. Myślę, że mniej więcej dobrze to rozgryzłem. Książkowa sytuacja, ale dobrze pokazująca działanie niedojrzałej, uzaleznionej od rodziców , roszczeniowej kobiety w związku, z takimi nie można stworzyć LTR, jedynie pukanie, nie angażować się, nie ulegać manipulacji i tyle, nic więcej od siebie taka osoba nie da. Błąd jaki popełniłem to tylko taki, że jej zaufałem, mogłem to skończyć wtedy kiedy to opisałem, to był najwyzszy czas na to, następnym razem będę uważał, lepiej dobiore partnerke do LTR i nie popełnie tych samych błędów, ciągłe trzymanie ramy, zero wsparcia w trudnych sytuacjach (mój ojciec dostał udaru, to nawet raz się nie zapytała jak się z tym czuję, zostałem z tym SAM, jak palec), pilnowanie swoich pieniedzy, a i najważniejsze planowanie pod SIEBIE życia, a jak się Pani nie podoba to przykro, zmienisz plany i tak tego nie doceni, jak masz skończyć relacje to skończ, bo polegniesz mocy cipki, na to nie ma kozaka, a później już tyle coraz gorzej, zostaniesz rozjebany na kawałki w każdej dziedzinę życia, i zanim dowiesz się co się z Tobą stało możesz stracić dużo więcej. Dobra tyle Pany, ostatnie wysranie o eks na tym forum, jak najmniej myśli o niej i będzie git. Najbardziej boli mnie to, że pisała z kimś czy spotykała się jak ze mną mieszkała, i to, że wbijała mi poczucie winy z tym psychologiem, to był poziom ekspert, do tej pory zastanawiam się przez to, czy to może, ze mną był jakiś problem, ale coraz mniej, pozdro wszystkim, moja terapia zakończona, oby było coraz lepiej . @trop Czytaj bracie, prawie wszystko wyrzuciłem z siebie, chciałbym więcej, ale brakło by papieru. PS. Koleżanki też się do tego przyczyniły wszystkiego, pranie mózgu z każdej strony 0 swoich własnych decyzji. Co 2 dni jestem dla niej dobry, zły, kochany, porządany, pojebany. Full serwis, w zaleznionosci od interpretacji danej psiapsi. ? Aa i moja rodzina, 0 wsparcia, idealizowanie eks, i wmawiane, że przesadzam, bo to dobra dziewczyna, słuchać siebie najlepiej, a nie każdego dookoła, bo każdy z Ciebie zrobi psychola, nawet twoja matka.
    6 punktów
  4. Łetam, ja pracuję jako programista od 1,5 roku, pracuję już w drugiej firmie. Tak, jestem juniorem.... no i mam ponad 40 na karku. Jestem do tego po gównianym bootcampie, gdzie się uczyłem ify pisać, trochę frameworku, i trochę programowania obiektowego. Nie jestem programistą, klepie po prostu proste rzeczy, a zarabiam już całkiem spoko. Mnie się udało, to Tobie powinno tym bardziej. Poszukaj w dużym mieście. ...a praca jak praca ...każda się znudzi.
    5 punktów
  5. Szkoda mi czasu na archeologię, to znany schemat zachowania znajdziesz na forum, znajdziesz w różnych miejscach internetu podobne historie. Rotacja usługodawców, jeden wyremontuje mieszkanie, drugi naprawi auto, trzeci zabierze ją i jej bajtle na wakacje, po dostarczeniu usługi następuje wymiana na takiego, który dostarczy innej. Większości kobiet nie stać na znalezienie sobie mężczyzny, którego stać na wszystko, albo skłonnego płacić za wszystko co sobie myszka ubzdura. Niektóre mają taką strategię, że ich rotują.
    5 punktów
  6. 5 punktów
  7. Zdaje się, że sam sugerujesz że Ty. Byłbyś w stanie udawać że jesteś homo, nie mając takiej natury? Hm, śmiała teza. To, że oszust typu AmberGold to potrafi, nie czyni go silniejszym osobnikiem. Ostatnio jakiś BitCoinowy wałkonik został znaleziony z kulką w głowie. Prawdziwa potęga. Zajebiście się leciało skacząc z samolotu, tylko problem pojawia się po chwili, jak już jest za późno bo poziom morza za blisko. Musiałbym uwierzyć lewackiej retoryce, typu - komora gazowa została wymyślona po to, żeby ludzi uwalniać od ciężaru istnienia. No faktycznie, największą troską socjologii feminizmu jest dobro mężczyzn i ochrona ich przed destrukcją i samobójstwami. Normalnie uwierzyłem. Póki co, mianem "toksycznej męskości" jest określane każde zachowanie mężczyzn, które nie przystaje do oczekiwań bądź transferu korzyści w kierunku neoproletariatu. Plugawienie wszystkiego co charakterystyczne dla męskości, żeby aspektem zawstydzania zwiększyć kontrolę i mnożyć zyski, by jak orwellowski koń "pracował ciężej i więcej". Przyklaskuj temu dalej, po czym upieraj się, że faceci nie są skazani na samych siebie bo na nikogo nie mogą liczyć, że sukces i dominacja nie mają znaczenia (choćby dla samej reprodukcji). Zaklinaj rzeczywistość, ale niestety na pewno uwierzy Ci mnóstwo ludzi. Bzdura, sposób jest inny - pośredni na jedną płeć i bezpośredni na drugą. Hint - prawo Briffaulta - akcja-reakcja (inicjacja-adaptacja). Jak wysterujesz kobiety (słabszy i mniej samoświadomy proletariat, ale liczebny) do takich zachowań zmusisz facetów w ramach ich strategii seksualnych. Zobowiązanie z dowolną prostytutką zaczyna się i kończy określoną kwotą. I raczej na potrzeby "wyspermienia się" jest dla facetów byle kim. Nie wiem do czego próbujesz przekonać. Że w dziwce trzeba się zakochać żeby mieć orgazm i wrócić do swoich spraw?
    5 punktów
  8. Przecież, Cię chłopie przyjmą do jakiejś pracy biurowej, nie koniecznie skończysz w biedronce, nie rozumiem o co masz drame, długów na ten moment nie masz żadnych, jedynie co to kłopot z klientami, jak posucha to idź do korpo, nie musisz odrazu iść za ciecia. Swoją drogą, zarabiałem kiedyś 5.19 na rękę za godzinę pracy, ale wiedziałem, że to jest przejściowy okres w moim życiu, daj mi Panie twoja wiedzą i doświadczenie a pokaże Ci jak zarabiać hajs
    4 punkty
  9. Bardzo skomplikowane pytanie, moim zdaniem wszystko zależy od tego jak kosztowny to ma być remont. Jeśli ona planuje generalny, wymiana podłóg w mieszkaniu, płytek w łazience, armatur, kabiny/ wanny i wszystkiego po kolei, to w zależności od wielkości mieszkania i użytych materiałów i lokalizacji (w dużych miastach usługi remontowe są droższe). To taki remont może kosztować od 35 nawet do ponad 100k PLN. Ja też zastanowiłby m się bardzo mocno czy chcę inwestować kilkadziesiąt tysięcy w cudze mieszkanie. Jeśli to jest jakiś drobny remont, typu malowanie, jakaś tapeta, wymiana niektórych elementów armatury, całość powiedzmy 10 - 20 k PLN i z tego masz włożyć połowę, a mieszkasz tam na stałe, czasem z synem, to włożenie kwoty 5 - 10k PLN można uznać za racjonalne. Niestety to forum zna wiele historii gdzie myszka namawiała partnera na wyremontowanie bądź pokrycie kosztów remontu jej mieszkania, a później kopała robola/ sponsora w dupę jak zrobił co miał zrobić. To jest tak samo śliski temat jak budowanie domu na gruncie myszki albo teściów.
    4 punkty
  10. Na początku zawsze dobrze się układa. Po to tam jesteś aby być "panem domu" a tak naprawdę jesteś gościem od pilnowania, wożenia jej i dziecka oraz dokładania się do jej mieszkania oraz ogarniania innych spraw technicznych i rachunkowych - jeśli byś tego nie robił czy bylibyście razem? Zresztą taka rola faceta - tylko jak ładuje się w swoje mieszkanie i swoje dzieci to łatwiej to nam zaakceptować. Oboje macie wiedzę na temat zagrożeń związanych z ładowaniem kasy w nie swoje oraz kwestii prawnych. Stwierdziła, że nie chciałaby dzielić majątku, który kiedyś odziedziczy jej córka... - szczera kobita przynajmniej. Pokazała jaka jest twoja rola i gdzie będziesz mieszkał jak córka urośnie i będzie świadoma prawnie i ekonomicznie. Bo na pewno nie tam u niej w mieszkaniu.
    4 punkty
  11. Na wstępie zaznaczę,że nie mam dzieci. Myślę natomiast,że zamiast próby zmiany jej zachowań i postaw skupiłbym się na budowaniu więzi, dawaniu jej komfortu psychicznego (przy zachowaniu zasad). Lego, kajaki, minecraft są spoko ale czy ją to interesuje? Ja część czasu pozwoliłbym się jej realizować po swojemu a częściowo towarzyszyć przy "moich pomysłach." Więcej rozmawiać, pytać co się podoba lubi co myśli na dany temat. W ogólnym rozrachunku zainteresowałbym się: - jak powstaje tożsamość jednostki - jak powstaje zaufanie, więź w przypadku chłopców i dziewczynek.
    4 punkty
  12. Ale, że jak to ? Partnerka zdradza Cię emocjonalnie być może fizycznie na Twoich oczach ( okazując totalny brak szacunku i pokazując gdzie Cie ma) a Ty się zastanawiasz co zrobić ? Jeśli nie wnikając czy ona się z nim faktycznie stuka czy nie, to chcesz o tym ciągle myśleć zastanawiać się i bić z myślami i ześwirować ? Skoro tak się uśmiecha i jara nim to być może Ty jesteś tylko inwestycją. A jak następnemu będzie bardziej zależało aby się do niej dobrać ? To pewnie się skusi, a jakby jeszcze miał dobre zaplecze finansowe to odejdzie i szybko zapomni o tobie.
    4 punkty
  13. TROLL ALERT Mężczyźni zdobywający szczyty gór, samotnie przemierzający bieguny i ginący tam, robili to po to aby zamoczyć? Daria opanuj się.
    4 punkty
  14. Jestem przykładem gościa, który żyje sam. Mam znajomych, ale większość życia spędziłem w samotności i to nie jest dla mnie nic negatywnego, wręcz przeciwnie. Kwestia przyzwyczajenia. A jeszcze gorsza jest samotność przy pseudo bliskim człowieku, kobiecie. Samotność w tłumie. I kim jest człowiek, który nie umie być sam ze sobą przez dłuższy czas? To jest koszmar, uzależnienie od innych ludzi, narażenie na spotkanie z samymi toksycznymi jednostkami. Macie tutaj w komentarzach widzę jeszcze ogromną dawkę matrixa w sobie. Pierdolenie o jakiejś głębszej więzi, romantyzmie, o jeżu. Dajcie spokój z tym pierdoleniem Autora tematu rozumiem, ale pod warunkiem, że przerobił eksperymentalnie temat i wie, że wybrał świadomie. W przeciwnym wypadku nie może powiedzieć do końca, że dobrze robi. Według mnie trzeba zaspokoić ciekawość i pompa schodzi. Wtedy można zająć się sobą na poważnie. Po pierwszym razie czułem, że mnie oszukano. Że to wszystko to jakaś bzdura. Nie spotkałem jednorożca, niczego głębszego nie poczułem. Parodia. Nie wiem szczerze, jakim cudem mężczyźni tak za Paniami ganiają. Uważam to za nieporozumienie. A jeszcze coś dawać od siebie. Litości Z tego powodu rozumiem autora. Nie każdemu potrzebny lub polecany związek. Czasami dla świętego spokoju lepiej z tej zabawy zrezygnować. Kobiety nie są dla każdego.
    4 punkty
  15. @Marek Kotoński @Mosze Red Kuurła nosaczowy hit na wakacje ?
    3 punkty
  16. @Zły_Człowiek Nie znam branży IT, ale cały czas w dalszym ciągu słychać, że ludzi brakuje i ludzie jednak tę pracę znajdują. Kojarzę Twoje posty również z innych temat i niestety nie mam do powiedzenia nic dla Ciebie miłego. Po pierwsze, wiecznie narzekasz i jesteś nastawiony na problem, ale nie dostrzegasz go w sobie. Też kiedyś byłem takim wkurwionym na cały świat gościem jak Ty z poczuciem, że został przez świat wyruchany. No cóż, trochę zostałeś, ale przez własną łatwowierność (zresztą tak jak ja), a nie przez świat. Na każdym kroku ktoś Ci sprzedaje jakiś kit, a Twoją rolą jest to, żeby odsiać ziarno prawdy od całej reszty syfu. Coś już zauważyłeś, ale nie wyciągasz wniosków - o tym niżej. Po drugie, nie uczysz się na błędach. Zauważyłeś słusznie, że samo wykształcenie (kwit) nic nie daje. Ale co robisz? Czy stwierdzasz, że trzeba przysiąść na dupie i zacząć się dokształcać, stworzyć dobre portfolio i być bardziej aktywnym? Nie, tworzysz post na 5 000 słów, gdzie się skarżysz, że nikt Cię nie chce zatrudnić, i że życie jest niesprawiedliwe, bo Ci obiecali, że robota będzie jak będą studia skończone i jak się szybko nie uda znaleźć roboty to lecisz do łopaty po najniższej linii oporu. Po trzecie, nie do końca zrozumiałeś lekcję jaką Ci dało życie teraz. Mówisz, że mimo, że studia skończone to się praktycznie na niczym nie znasz, bo Ci się nie chciało uczyć, bo nie jesteś "kujonem" i odnosisz się z jakimś żalem/pogardą do osób, które włożyły więcej wysiłku w budowanie swoich kompetencji niż Ty i teraz to one odnoszą sukcesy, a Ty gnijesz w miejscu. NIESPODZIANKA KURWA! Takie jest życie, że musisz cały czas napierdalać i się dokształcać, żeby się wybić ponad przeciętność i nie robić za miskę ryżu w gówno robocie, którą może robić każdy. Takich Januszy, którzy się prześlizgali po studiach jak Ty jest pełno. Wspominałeś również o bootcampach. Wiesz czemu ludzie będą woleć gościa po bootcampie niż byle Janusz po studiach? Bo widać, że mu się chce rozwijać w tym kierunku i się skupił na praktyce. Gość wydał nierzadko kilka/kilkanaście tysięcy na kursy doszkalające, pracował/kodował po godzinach normalnej pracy przez kilka miesięcy - dał świadectwo, że warto w niego zainwestować, bo pierwszym krokiem, żeby ktoś traktował Cię poważnie jest to, żebyś sam się tak traktował, a on to pokazał. Po czwarte, roszczeniowość aż bije z Twoich wypowiedzi. Nikt takich osób nie lubi, i jeśli nie będziesz pisał 2 różnych kodów 2 nowych systemów operacyjnych symultanicznie na 2 ręce, to nikt Cię nie zatrudni, bo taka postawa wkurwia ludzi. Musisz to zmienić. Sporo pracy przed Tobą, jeśli nie chcesz wylądować na kasie w Biedronce albo na łopacie czyszcząc zapchane rowy przy drodze z zalegających gówien.
    3 punkty
  17. Dobra, stary. Poetycko tutaj zalatujesz, ze stylu pisania wnioskuję, że raczej idealistycznie podchodzisz do Wszechświata. Ale widzę w Twojej głowie masę ograniczeń, które są tam niepotrzebnie. Ja do znudzenia Braciom powtarzam: uporządkuj swoją głowę wspołnie z psychoterapeutą. Idź, zapisz się na psychoterapię, potajemnie, nic nikomu nie mów 100 zł/h albo przez skype. I tam się wygadaj, warto by popracować nad przekonaniami, rozbujanymi ideałami, odnaelźć się w RZE CZY WI STO ŚCI. Teraz kilka moich spostrzeżeń. Jak napisałeś w dziale powitań, boisz się ostracyzmu. Ale za co, co takiego strasznego zrobiłeś? Na początku pomyślałem, że ruchasz czyjąś żonę, zdradzasz swoją. A tutaj masz normalne dylematy zawodowe. No i psychologiczne. Normalka do ogarnięcia. Nie wiem kto tam jest DDA, tym niemniej - do terapeuty marsz! Spoko, kleję Twój ton, czasem sam popieradalam takimi tekstami - i wg mnie to jest oznaką lekkiej niepewności siebie (w moim wypadku jak i Twoim) Doskonale! Welkam tu normal łorld of edalt pipol! (znam języki, Ty pewnie też) Popatrz lepiej na siebie i zacznij ogarniać zajebiste życie i zajebisty hajs. Kochasz to co robisz to teraz wyciągnij z tego kasę. Dwa wyjścia - 1. spiąć dupę i np. WYJECHAĆ DO DUŻEGO MIASTA DO KORPO zacząć zarabiać jako prawnik W JAKIMKOLWIEK DZIALE PRAWNYM. 2. Iść na kasę do Biedry w Twoim mieście i kasować hajs od Twoich kumpli Sebixów (niestety kontekst byłby wstydliwy, ale hajs by Ci faktycznie z własnej woli dawali do łapy) Wg mnie opcja 1. Znam trochę Wasze środowisko (z zewnątrz) - i wiem, że pierwsze lata (np. do 35 roku zycia) macie ciężko z kasą i klientami. Ale jako korposzczur, proponuję: "nie masz hajsu - idź do korpo" - a wtedy słyszę "nie chcę mieć szefa nad sobą" - to nie mam argumentu - to miej depresję, chujowych klientów zalegających z płatnościami i nieprzespane noce. Znowu, propozycja: Zmień miejsce gdzie żyjesz! Chyba że żonka nie pozwala. To wtedy oczywiście nie zmieniaj. Znam i potwierdzam że tak to jest. Ryzyko przedsiębiorcy. I to jeszcze młodego w wolnym zawodzie. To była inwestycja w aplikację, zauważ to jak już przestaniesz marudzić. Nie oceniam Cię: Wymarudź się do woli, po to jest to forum - aby wyładować frustrację a potem zacząć działać. Masz zajebisty zawód i perspektywy, 8 lat kształcenia i specjalizacji - tylko gówno w głowie Ci zakleja horyzont. Nie masz pazura to się nie pchaj wśród drapieżniki. Nie masz pazura - to dostosuj się do swoich możliwości - idź do korpo albo do funduszu europejskiego na ciepłą posadkę, popracuj a potem otwórz kancelarię. No nie wiem, coś wymyślisz. Witamy na wolnym rynku, ODNAJDŹ SIĘ NA NIM!!! Do Wawy wyjedź, Poznania, Kraka, Gdańska - najbliższego wielkiego miasta i ciśnij w korpo - dział prawny Na weekendy będziesz wracał na swoją ukochaną rodzinną pipidówkę.
    3 punkty
  18. Studia nie sa dla wszystkich. Jak to mawial SP Prof. Wolniewicz 'dzisiaj studia to takie lepsze przedwojenne gimanzjum'. Plan od poczatku wydaje mi sie bardzo smialy. Wyglada jak brak pomyslu na siebie, gdyz polegasz na uczelni. 'Umiesz liczyc, licz na siebie'. Studia to nie szkola, ani podstawowa, ani srednia. Na studia ida dorosle osoby, a wiec i odpowiedzialnosc ich jest troche wieksza. Stad tez brak przymusu studiowania. Wyrazam swoja prywatna opinie, podbudowana doswiadczeniem ze studiow (przed laty skonczony doktorat + pewne doswiadczenie w pracy na uczelni). Skoro poszedles na studia to powinienes sie interesowac tematem. Bardzo sie interesowac. Inaczej od razu nie masz zadnych szans. Byc moze sa jakies wyjatki, ale mam rowniez zone ktora skonczyla studia idac z tlumem (i sie tym nie interesuje, a branza dokladnie taka w jakiej ja robie), jak rowniez kolegow/kolezanki o ktorych od poczatku wiedzialem, ze nie ma znaczenia czy skoncza na 3, czy 5, bo i tak beda znakomitymi inzynierami (ale jakos tak sie sklada, ze jednak konczyli w okolicach 4.5, gdyz ich z reguly wszystko zwiazane z branza interesowalo). Prawodpodobnie najgorzej wyglada to u osob, ktore nie za bardzo wiedza co chca studiowac i wowczas wybieraja prawie z przypadku. Tyle sie czyta o nastolatkach (14-18 latkach), ktorzy rozpoczeli wspolzycie (dorosli by wziac odpowiedzialnosc za ew. dziecko), a nie wiedza co chca w zyciu robic. Ja dzielilem swoj wybor miedzy dwa zawody od 4 klasy podstawowki, i gdy przyszledl odpowiedni moment moglem pewnie rzucic moneta i bylbym dobry zarowno w jednym jak i drugim. Ja obserwowalem dwie osoby szukajace pracy: przyjaciela i siebie. Przyjaciel skonczyl studia IT i poprosil by mogl zamieszkac u mnie w duzym miescie, gdyz latwiej bedzie mu znalezc prace. Nie musial mi placic, etc (i nie o to chodzilo, od tego sa przyjaciele). Mieszkal rok. Przez pierwsze 6 miesiecy patrzylem i rozmawialem, a on madrze odpowiadal, ze nie szuka byle czego, ale czegos co da mu satysfakcje z pracy. Znalazl. Byl to rok 2007 i pracuje w tej firmie do dzisiaj awansujac juz na powazne stanowiska. Nie pamietam do ilu firm dzwonil/aplikowal, ale o tym ponizej. Ja pracy rowniez szukalem. Podejrzewam, ze wyslalem okolo 300 CV w 6 miesiecy w Polsce. Rowniez wyslalem okolo 750 CV za granice; wowczas dostalem prace, ktora uznalem za odpowiednia, choc nie do konca pasujaca do moich oczekiwan. To byla bledna strategia, i tylko raz w mlodosci nia zastosowalem. Ale i tam staralem sie pracowac tak, by pracodawca byl zadowolony (bylo to juz za granica) - skonczylo sie to oferta oplacenia mi studiow za granica (bym sie przebranzowil z inzynierii na geodezje) po 6 miesiacach pracy. Zrezygnowalem i odszedlem szukajac tego co chce robic. Czyli przy 25 firmach twoja statystka wyglada malo imponujaca - wierze ze tyle ja jestem w stanie wyslac w 4 dni, robiac wszedzie spersonalizowany cover letter. Ja siedzialem po 8h dziennie i wysylalem do wszystkiego co wygladalo na sensowne. Przez okolo 6 miesiecy traktowalem wysylanie CV jako swoja prace (nieplatna). Do dzisiaj mam satysfacje, ze kazda rozmowa rekrutacyjna (nie bylo tego wiele, raptem 7-8) zawsze konczyla sie otrzymaniem przeze mnie oferty pracy. Nie ogarniasz frameworku - wiec wypadaloby sie tym zainteresowac. Jesli nie jestes w stanie sam opanowac, wowczas przepraszam, ale nie nadajesz sie na osobe z wyzszym wyksztalceniem. To nic zlego, w mojej okolicy plumber zarabia niewiele mniej od inzyniera. Ilosc materialu jaki trzeba samemu opanowac po studiach, zwiazany z wykonywanym zawodem jest najczesciej ogromny. A przyznam Ci sie, ze jest to nic w porownaniu z decyzjami i umiejetnosciamy przydatnymi w codziennym zyciu. Jeszcze nie raz wspomnisz, ze studai to byla bajka (co i wiele historii z tego forum potwierdza). I po co Ci te tytuly i papiery. Ano - tak jakos czlowiek jest skonstruowany, ze wiedze przyswaja sie najlepiej w mlodszym wieku. Gdy wahalem sie by isc na doktorat uslyszalem madre slowa od inzyniera - "Marwin, gdzies potem wyladujesz na budowie na 2 lata i zdobedziesz doswiadczenie, ale bazy teoretycznej juz nigdy nie bedziesz mial sil budowac'. Piekne slowa. Po wielu latach kazdy ma tyle lat doswiadczenia co ja, tylko nikt wokol mnie nie uzywa rachunku tensorowego gdy trzeba rozwiazac troszke trudniejsze zagadnienie lub zweryfikowac uzyskane rezultaty. A wiec by odniesc do Ciebie: jesli obecnie nie zrobisz mgr, to prawdopodobnie juz do konca zycia nim nie bedziesz. Za 10 lat, majac 10 lat doswiadczenia odpadniesz w przedbiegach, gdyz osoba z 8-latami doswiadczenia i mgr bedzie dla mnie na pewno lepszym kandydatem, zwlaszcza ze najczesciej mamy tylko 3-5h podczas rozmowy kwalifikacyjnej na poznanie czlowieka. I jak bedziesz szukal pracy, ja Ci podam juz teraz jeszcze pare wskazowaek - jesli Twoje resume wyglada dokladnie jak z template z internetu, odrzucam od razu (szata graficzna, nawet nie czytam nastepnego klona). Jezeli na wszystko przytakniesz na rozmowie - prawie na pewno odpadasz (postaw sie, przedstaw inna opinie na dany temat i bron jej). Kazdego podczas rozmowy biore na lunch i prawie zawsze stawiam paczki na stole. I obserwuje. Jesz paczki i nie wytarles reki po tym - zawsze odpadasz. Jesz i mowisz - juz jest podswiadomie minus, ale nie dyskwalifikacja. Jesz, ale podniosles reke 'stop', lub dales mi znac bym poczekal z Twoja odpowiedzia - o kolego, to juz wyglada powaznie i masz duze szanse. Poslugujesz sie wprawnie sztuccami - piekna sprawa. Podczas lunchu potrafisz wyrazic jakas kontrowersyjna opinie i pociagnac o tym dyskusje - super. Ludzi z twoimi IT umiejetnosciami jest mniej wiecej tyle ile oni otrzymali CV, a wiec tylko te dodatkowe cechy daja Ci przewage. Jesli, jak napisales, idziesz z tlumem - to masz dokladnie takie same cechy jak reszta i niezbyt jestes interesujacym pracownikiem na przyszosc. Praktyki ktore gdzies tam uczelnia oferuje generuja tysiace identycznych kandydatow jak ty, wiec tylko masz 1/n ta szans na pozniejsze zostanie w danej pracy. Na koniec co robic. Myslec i planowac. Co chce robic i gdzie sie to moze przydac. Potem uderzac w te miejsca z odrazu opracowanym planem. "Chcialbym dostac sie do panstwa na praktyi, gdyz wierze, ze mozliwosci CSS nie sa do konca u was wyorzystywane, gdyz..." - przedstawiasz kontrowersyjna teze, bronisz jej. I na koniec dodajesz - pozwolcie mi nad tym popracowac pod waszym supervise. Najprawodopodobniej Twoja idea juz byla walkowana kilka razy, ale jednak czyms sie wyrozniles i choc bedziesz robil calkiem inne zadania (prawdopodobnie) niz to co zaproponowales, to wlasnie dzieki temu dostales prace. A te inne, codzienne zadania, pozwola Ci zdobyc respekt pracodawcy i doswiadczenie.
    3 punkty
  19. Teraz se pomyślcie, że się ludzie np. wieszają przez kobiety... ja pierdolę ? ile ludzi to forum mogło by uratować ?
    3 punkty
  20. Czy coś trzeba dodawać? Tu się nie ma co zastanawiać wyciągaj gotówkę i płać.
    3 punkty
  21. Może kwiatka i czekoladki ci kupić na poprawę humoru? Pytałeś o zdanie to ci napisali wszyscy jak to wygląda. To właśnie ty się tłumaczysz jak kobieta i racjonalizujesz, że nie gadałeś z nim, że tylko pięć słów, że to, że tamto. Przyjmij krytykę na klatę jak mężczyzna, przemyśl i skończ temat.
    3 punkty
  22. No to szykuj się na srogi wpierdol od twoich przyszłych partnerek. Ciekawe czy po podliczeniu wszystkiego wyjdzie to tak słodko. Obawiam się, że nie ale mniejsza o to. Znam z autopsji ten typ, uważaj na takie. No po prostu diament nie kobieta... No super ale w dalszej części historii okaże się, że ta jej prawdomówność to tylko twoje wyobrażenie. Tak tak to tylko kolega miś... Jesteś taki stanowczy ojej... Żebyś się nie zdziwił... Tak jesteś dobrą partią na zostanie beta-bankomatem z porożemdo nieba. O matko ja nie wiem po tym fragmencie czy nie jesteś samicą albo trollem. Pewnie oglądają jego kolekcję minerałów... Przyzwoitej mogą ją kryć. Nie przymierasz głodem skoro twoje umiejętności są takie "sprawne"? Od tego tu jesteśmy. Służę pomocą. Twoja ocena jest raczej błędna. Zakochana kobieta odpala każdego frajera z miejsca nawet jak miś nie jest zazdrosny wiem z doświadczenia. Jesteś wygodną przystanią do której wróci jeżeli nowy okaże się tylko ruchaczem. Miłości do Ciebie tam nie ma, po prostu jesteś UŻYTECZNY. Ucz się od lepszego kolegi. Wyzwaniem? Proszę Cię... xD A co to obchodzi beta cuck panny którą okazyjnie puka? Potomstwo innego samca też zaakceptujesz? Zakochana samica sama się pilnuje. Kurwa to nie rower, który ktoś Ci może ukraść. Zejdź na ziemię. To może czas wygrzebać jaja z szafy i podjąć męską decyzję? ;> Jesteś typowym kandydatem na beta-bankomat z nieswoimi pociechami pod dachem. Twoja partnerka ma na Ciebie wyjebane w sumie to czas na ewakuację. Młody jesteś spotkasz jeszcze wiele samic. Ogarnij trochę mindset i będzie git.
    3 punkty
  23. Kolego, zaprzeczasz sobie i kierujesz się męska logiką (i własnymi standardami) oceniając jej zachowanie. To błąd. Nie pudruj rzeczywistości. Trochę emocji, zażyłosci, alkoholu - i niewykluczone, że pościel pod którą teraz śpisz zaznała już obcego materiału genetycznego. Skoro masz świadomość tego, że jesteś betą to obecnie awansowałeś już na nowy level - cuckold. Jedyna metoda ratunku - stwórz dla niej zagrożenie. Realne, a nie pozorowane. Czas na koleżanki chłopie, najlepiej kilka. Miej świadomość, że ona już znalazła gałąź..
    3 punkty
  24. Jak Kali spoufalać się z żulem to dobrze. Jak żul spoufalać się z Kalim to źle, prawda? Trzeba go upokorzyć i zmusić do przepraszania. Tylko czemu tylko dwa razy? Nooo, kozak z Ciebie. Przejrzałeś gościa, szacun. No pewnie, że z twarzą. Twarzą króla żuli i śmietników. Taki jesteś męski, że brakuje mi słów. Może więc film wyrazi mój podziw
    3 punkty
  25. @Tadamichi Kuribayashi Zachowałeś się jak burak. Tyle. Przeprosił cię dwa razy a ty nie odpuściłeś. O złotówkę. Dla mnie słabe wch...
    3 punkty
  26. Nie, nie zachowałeś się jak trzeba. Chciałeś być gość i pogadałeś z nurkami, dałeś im po jakimś groszu. Niby ok. Ja zasadniczo nie daję nigdy pieniędzy, ale jak ktoś jest głodny i potrzebuje coś do jedzenia czy picia, to nie odmawiam nigdy i czasami wracam się do sklepu i robię tym ludziom konkretne zakupy "pan mi popilnuje auta, żeby mi nikt nie zarysował, a ja zaraz wrócę z zakupami", ale to jest offtopic i nie ma ze sprawą żadnego związku. Pamiętaj tylko, że tacy ludzie najczęściej są prości, nie spodziewaj się jakiegoś wyszukanego słownictwa czy savoir vivre. Szturchnięcie jakim Cię poczęstował ten facet wcale nie musiało mieć zabarwienia negatywnego, albo być brakiem szacunku. Oczywiście mogło Ci się nie podobać i nie dziwię się. Jak coś się nie podoba, to trzeba adekwatnie zareagować. Ale Ty tego faceta sprowadziłeś na glebę, uznałeś że jest plebsem poniżej Twojego poziomu, poniżyłeś i pokazałeś, że nim gardzisz. Chcesz się zachować jak trzeba? Znajdź go i oddaj mu tą monetę. Ładny tekst kiedyś czytałem, nie do końca może w temacie, ale wart refleksji. Wkleję tutaj: Pewna kobieta zapytała starca: " po ile sprzedajesz jajka?" Stary sprzedawca odpowiedział: " 0.50 groszy za jajko, proszę pani Kobieta rzekła wiec: "wezmę 6 jajek za 2.50 albo odejdę i nie wezmę nic". Stary sprzedawca odpowiedział jej: "Może pani kupić po cenie, jaką sobie pani życzy. To jest dobry początek dla mnie bo dzisiaj nie sprzedałem ani jednego jajka a potrzebuję sprzedać cokolwiek by wykarmić rodzinę ". Kupiła te jajka po cenie jaką chciała i odeszła z uczuciem, że wygrała. Weszła do swojego eleganckiego samochodu i poszła do eleganckiej restauracji ze swoim przyjacielem. Ona i jej przyjaciel zamówili to, co chcieli. Zjedli tylko trochę i zostawili sporą cześć z tego co zamówili. Dostali rachunek 400zł. Kobieta zostawiła aż 500zl i powiedziała właścicielowi eleganckiej restauracji, że reszta to napiwek. Ta historia może wydawać się całkiem normalna dla szefa luksusowej restauracji, ale bardzo niesprawiedliwa dla sprzedawcy jajek... Pytanie brzmi: Dlaczego zawsze musimy udowodnić, że mamy moc nad biednym sprzedającym kiedy kupujemy od niego to co ma do zaoferowania? I dlaczego jesteśmy hojni wobec tych, którzy nawet nie potrzebują naszej hojności? Kiedyś gdzieś przeczytałam: " mój ojciec miał zwyczaj kupować towar od biednych po wysokich cenach, mimo że nie potrzebował tych rzeczy. Czasami płacił im więcej. Byłam w szoku. Pewnego dnia zapytałam go: " dlaczego to robisz, tato?" Mój Ojciec odpowiedział: "to jest dobroczynność owinięta w godność, moja córko" Wiem, że większość z Was nie udostępni tej wiadomości, ale jeśli jesteście jedną z tych osób, które poświeciły swój czas na czytanie do tej pory udostępnij tę historie. Może zasiejesz dobre ziarno. Dziękuje M.F.
    3 punkty
  27. @deomi zrób mi przyjemność i nie wybieraj tych sukienek, które zaproponowałaś. Dlaczego ? Ponieważ nie są seksowne. Zaproponuję Ci tą : lub tą :
    3 punkty
  28. Jestem na tyle dojrzałym facetem, że dałbym się zabrać kobiecie na Malediwy za jej pieniądze i się tego nie wstydzę!
    3 punkty
  29. A propos spędzania czasu samemu. Ile to ja się muszę natlumaczyć, że jadę na weekend na motocyklu w góry sam. Znajomi robią duże oczy - ale tak samemu? Dla niektórych jest to nie pojęte. Ja tego nie ogarniam, czy ci ludzie są tak słabi, że nie potrafią nic zrobić samemu? Denerwujące, mam 36 lat, rodzinę, pewien status, jestem głównym inzynierem w dużej firmie. Coś tam osiągnąłem a ci się dziwią, że nie potrzebuje towarzystwa aby jechać na 2 dni w góry. Nie wiem. Dla mnie to dramat. Co ciekawe daje się na to nabrać i próbuje się z tego tłumaczyć dlaczego samemu. Muszę nad tym popracować i pustym uśmiechem zbijać takie teksty.
    3 punkty
  30. Dzisiaj w pracy na przerwie byłem świadkiem rozmowy dwóch koleżanek, jako że nie byłem uczestnikiem rozmowy tylko biernym słuchaczem udającym że nie słyszę to ciężko mi było powstrzymać się od śmiechu, ale jakoś się udało. Jedna pani w wieku około 22 lat rozmawiała z rówieśnica o tym że za niedługo bierze ślub. Dałbym jej jakieś 6.5-7/10. Opowiadała ze szczegółami jak będzie wyglądał ślub wesele itp. Temat rozmowy zszedł wkoncu na miesiąc miodowy, gdzie pani z dumą oznajmiła że lecą na Malediwy... oczywiście ohow i show nie było końca... ..Ale jeszcze wszystko nie jest do końca pewne, bo jej przyszły mąż jest bardzo oszczędny i z tego co wywnioskowałem to woli wydać pieniądze na remont mieszkania itp, a gdy rozmówczyni zadała pytanie co się stanie jak ostatecznie tam nie polecą to przyszła żona z pewną stanowczością powiedziała że będzie rozwód i to nie wyglądało mi na żarty. Nie wiedziałem czy się śmiać czy płakać, ale wytrwałem i nie reagowałem w żaden sposób, laska zarabia może z 2-3 tys i za pieniądze z wesela chce lecieć na egzotyczną wycieczkę za jak przypuszczam z 20 tys zł za parę. Jestem w ciężkim szoku i współczuję dla gościa, ale współczuję też wszystkim facetom, bo już po prostu nie ma co liczyć na to że w miarę atrakcyjna dziewczyna będzie miała inny charakter niż powyższa pani. No moze 1 na 50 ale prawdopodobieństwo poznania takiej jest bardzo nikłe.
    2 punkty
  31. Hej, odkopuję temat jako że od jakiegoś czasu poczytuję fizykę. @Carl93mJeśli nadal byłbyś ty lub kto inny zainteresowany fizyką to muszę polecić pozycję: Paul G. Hewitt "Fizyka wokół nas". Prawie zero matmy tylko dokładny łopatologiczny opis zjawiska nierzadko okraszony humorem. Wyżej podawali Hallidaya Resnicka, czytałem ale to nie będzie super dla początkującego, matma jest tam na dosyć wysokim poziomie, niektóre tematy w Hallidayu są odbębnione od biedy (np. temat pędu i zasady zachowania pędu z T.1). U Hewitta masz to obszerniej i bardziej "po ludzkiemu" wytłumaczone. Co nie oznacza że Halliday Resnick to zła książka, jest bardzo dobra tylko najpierw lepiej sięgnąć po coś przystępniejszego, jak już mówiłem. Myślę że lektura "fizyki wokół nas" sprawi że ją polubisz. Dodatkowo teraz jest kilka kanałów na yt którymi możesz się wesprzeć jak np "Chwila dla debila" czy "fizyka od podstaw" ale to raczej dodatkowo.Moja rada: Najpierw Hewitt, potem Halliday Resnick. I jak coś nie rozumiesz nie przejmuj się rozmawiałem z wykładowcą fizyki ze szkoły wyższej i mówił że w fizyce zawsze tak jest że czegoś nie rozumiesz, wszyscy tak mają nawet najlepsi, czasem potrzeba dłuższego czasu żeby coś zrozumieć. Jeszcze dodam: U Hewitta masz fizykę od mechaniki klasycznej po szczególną i ogólną teorię względności, jądrową, kwanty promieniowania itd. Słowem wszystko, tylko nie tak rozwinięte jak u Hallidaya. U Hallidaya masz naprawdę tematy wykraczające poza liceum np. Prawo Gaussa - tego nie ma w szkole średniej ;).
    2 punkty
  32. A propos jeża: Miła dzieweczka złapała podczas kąpieli złotą rybkę. "Wypuść mnie, a spełnię Twoje trzy życzenia" "Ooo chcę jeża, chcę jeża!" "Ueee... do dupy z tym jeżem" "AAaaaaa, wyjmijcie mi tego jeża!!!" Z życzeniami trzeba uważać.
    2 punkty
  33. Sam uczyłem się zawodu mechanika, ZSZ, technikum. Miałem najlepsze oceny, najlepiej zdany egzamin zawodowy itd. Potem staż, praca, szkolenia w Warszawie. Po paru latach kierownik wyraził w nieprofesjonalny sposób swoje niezadowolenie pod moim adresem, raz czy dwa. Od tamtej pory zacząłem się uczyć angielskiego i przygotowywać do ewakuacji. W międzyczasie wpadło parę ekstremalnie ciężkich robót, praca po 10h dziennie, dorabianie w soboty. Miałem serdecznie dość. Pieniądze? Paliwo 500 minimum, żarcie minimum 100 na tydzień (400), media, opłaty, jakiś wypad. W kieszeni zostawało mi maks kilkaset złotych. Poczekałem do dogodnego momentu, akurat trafiłem na pracę za granicą, zwolniłem się i w świat. Pierwsza robota mocno bez szału, uciekłem stamtąd. Druga najlepsza w jakiej byłem. Niedawno wróciłem i działam coś lokalnie. Jakieś dwa tygodnie po powrocie mam w zasięgu gdzieś średnią krajową na rękę, więc nie najgorzej. Ale chcę coś zainwestować w siebie, więc chyba to zostawię, przynajmniej na razie. Nauka jaką wyniosłem: - doświadczenie jest najważniejsze, ale warto mieć papierki, szkolenia, poszerzać horyzonty, - jeśli z czymś Ci nie po drodze, nie warto się szarpać tylko przebranżowić, jednakże jeśli jesteś dobry - rób to! - jak mówił Eistein: szaleństwem jest robić wciąż to samo, oczekując innych rezultatów. Coś się stało, że z godnych zarobków masz skraj opłacalności. Znajdź przyczynę niepowodzenia i wyeliminujr ją. Złe zarządzanie? Popytaj ludzi mądrzejszych od siebie (to nie obelga, lecz złota rada). Brak klientów? Reklama, może jakiś program lojalnościowy, może reklamowanie na żydbuku (to ostateczność, dużo śmiecia ludzkiego ale cóż - może warto podjąć wyzwanie), ulotek raczej nikt nie czyta. Mała rada - wydaj jakieś sto złotych na książki M.Z pt Chcę być kimś! Czyli jak osiągać cele w czasach, gdy... A że za reklamę autor mi nie płaci, znajdziesz resztę tytułu bez problemu, zwłaszcza że masz inicjały autora - bezwzględnie polecam każdemu w Twojej sytuacji.
    2 punkty
  34. Dlatego zawsze powtarzam. Często od wiedzy ważniejsze są znajomości. I trzeba pić wódkę z odpowiednimi ludźmi. Przykład mojego znajomego po "budowlance". Orłem na studiach nie był no nawet gołębiem. Ale pijał sobie wódeczkę z pewnym znajomym. U którego ojca zaczął pracować już po uzyskaniu dyplomu. Teraz żyję sobie jak pączek w maśle gdzie reszta ludzi ze studiów musi jeszcze ostro zapieprzać.
    2 punkty
  35. Zrobiłeś straszny błąd, wprowadzając się do jej mieszkania, zamiast ściągnąć ją do swojego. Tym krokiem dałeś jej nad sobą władzę, bo zamiast wprowadzić ją do własnego "świata", wszedłeś do jej. Rozumiem, że mogło być większe i dla was praktyczniejsze, ale fakt pozostaje faktem. Mojego kumpla kobita owinęła sobie wokół palca i teraz remontuje jej mieszkanie, które kupiła za bezcen z przetargu xd. Nie muszę wspominać, że nie ma go na żadnym dokumencie. (Miał zacząć brać niektóre faktury na siebie, ale nie wiem, czy to zrobił.) W twoim wypadku radzę zbierać dowody inwestycji (faktury), jeśli zamierzasz się jej podjąć. Wtedy przynajmniej będziesz miał podstawę do tego, by rościć sobie jakiś zwrot, gdyby nie wyszło.
    2 punkty
  36. Jak się nie dołożysz to wiadomo położy się to cieniem na waszym związku. Jeśli byś się na to zdecydował to połowa kosztów na faktury na twoje nazwisko w razie W będziesz mógł się domagać zwrotu po amortyzacji. Albo udziel jej "pożyczki" na papierze
    2 punkty
  37. Nie wiem jak w Tajlandii. W Japonii wystarczy być zwyczajnym, pracującym białym mężczyzną 5/10. Do tego jak się zna te paredziesiąt japońskich zwrotów na krzyż (niektóre są bardzo nieśmiałe i wstydzą się ot tak z marszu rozmawiać z gaijin po angielsku, pomimo, że znają) to już zupełnie chłód przełamany. Pierwszy raz w życiu miałem tak, że znajoma dziewczyna widząc, że jestem mocno spocony położyła przede mną chusteczkę lekko się skłaniając (w Polsce by jedna z drugą pomyślała : co za spocona obleśna świnia). Czuć taki szacunek.
    2 punkty
  38. @TrevorA nie można się samemu ustatkować i sobie godnie żyć? Ja tam od małego byłem sam, a od kilku lat widzę, że to się pogłębia. Jak sam wspomniałeś, ludzie się ustatkowują. Trochę mi brakuję do 30. Ale jak się dobrze będzie wybierać i wierzyć w siebie to da się radę ze wszystkim. Zawsze w najcięższych chwilach mojego życia musiałem radzić sobie sam. I zawsze dawałem sobie radę. Pożenili się Twoi znajomi.... pytanie ile z nich jest szczęśliwych. Zresztą jak myślisz. Przy obecnej pladze rozwodów, gdzie Ty jako facet nie masz żadnych praw. Kobiety są na piedestale to opłaca się z nimi wiązać. Wiesz doskonale do czego zdolne są kobiety. Ich chroni prawo i społeczeństwo białych rycerzy. Mnie chroni Red Pill i wiedza. To taki antybiotyk na bycie samemu jak palec. Zresztą co jest złego w byciu samemu jak palec?
    2 punkty
  39. "Ty jesteś nie normalny, a kto Ci szklankę wody poda jak będziesz starszy i słaby, jak jesteś młody to może Ci dobrze samemu ale co jak będziesz miał 50 lat i nie ułożone życie ? Pewnie Cię jakaś skrzywdziła i tak mówisz. Ale nie wszystkie są takie i nie można się zamykać na kobiety daj sobie szansę na miłość"
    2 punkty
  40. Rozumiem Cię. Twoje argumenty są logiczne. Nie będąc w związku masz więcej czasu na rozwój samego siebie. Natomiast ja ostatnio odczuwam coś w rodzaju "potrzeby wejścia w związek". Myślę, że nie jesteśmy stworzeni i przeznaczeni do bycia samemu. Jasne, można potrzebę towarzystwa zaspokoić otoczeniem innych ludzi, nie musi być to związek. Tylko gorzej jeżeli facet zaczyna odczuwać potrzebę stworzenia bliskości z kobietą czyli intymnej i bliskiej relacji. Ja myślę, że związek nie jest niczym złym, jeżeli trafi się na odpowiednią kobietę. Poza tym są kobiety, które są po prostu ciepłe, miłe i mają poukładane w głowie, do tego są zaradne i posiadają wiele zainteresowań. Nie tyle liczy się płeć, a człowiek. Ja zdaję sobie sprawę z tego, że człowiek powinien się umieć cieszyć i czerpać radość z bycia samym sobą, ale jestem ciekawy czy też mieliście tak, że w pewnym momencie pomimo niewątpliwych zalet bycia samemu zaczęliście odczuwać potrzebę wejścia w związek z kobietą?
    2 punkty
  41. Oj tam, oj tam. Nie tragizujmy. Cipka nie mydło, nie wymydli się. Grunt, że jest szansa na zwiększenie liczebności Polaków. Co dwa chuje, to nie jeden...
    2 punkty
  42. Oczywiście, że ukrywać tę wiedzę. - Większość facetów i tak nie uwierzy (ostatnio nawet mój kumpel zaczął ze mną kłótnię, bo przecież "kobiety są bardziej dyskryminowane") - Ludzie natychmiast stwierdzą, że jakaś musiała Cię skrzywdzić dlatego masz takie, a nie inne przekonania - Od jednego znajomego, z którym znamy się od 7 roku życia miałem podobno "zebrać wpier*ol" za moje przekonania - Matrix wywala błąd już jak mówisz, że planujesz ślub bardzo późno, a co dopiero jak przedstawiasz swoje poglądy xd W sumie jeżeli nie musisz akurat jakiegoś znajomego uchronić od toksycznej relacji to po co o tym gadać? Ale też nie zawsze tak jest. To wszystko da się wykorzystać na swoją korzyść, bo jeżeli otwarcie laskom mówisz, że wiesz o ich pułapkach to z automatu stajesz się większym wyzwaniem czy tam masz większe SMV, a przynajmniej ja zauważyłem takie coś u siebie.
    2 punkty
  43. Dorzucę kilka przeżyć związanych z podrywaniem mojej pełnej uroku osoby: 1. Pani niezwykle zamożna, stadnina koni, pałac, posiadłość po horyzont. Spokojnie, nie zarobiła sama, dostała od ojca wszelkie dobra doczesne. Pani w wieku 35 lat. Kompletnie mi się nie podobała, a jak wiemy wtedy nie staje, a raczej chowa się. Jednak z panią bardzo dobrze przebiegała dyskusja na tematy ekonomiczne, no i tak od słowa do słowa zrobiło się późno, a do domu daleko (200 km). Pani zaproponowała gościnę i odrębną sypialnię. Ja uradowany zgodziłem się, wtedy polało się wino i zrobiło się jeszcze swobodniej. W kominku paliło się drewno, muzyka w tle, no jak w filmie. Pani nagle zniknęła. Nagle patrzę, a ta schodzi z tych wielkich schodów w fioletowym przeźroczystym szlafroku, wokół szyi boa, na stopach miała takie klapeczki z piórkami (bleee), w tle leci Edith Piaf, a ja siedzę na kanapie i nie wiem gdzie ....spierdalać. Jako, że zawsze byłem uprzejmy dla kobiet, to też uprzejmie zakryłem twarz, żeby się nie roześmiać z tej groteskowej sceny. No po prostu Casablanca w czarno-białym. Udało mi się uniknąć gwałtu na mnie. Pani niezwykle obrażona, że nie ruszyło mnie jej powabne ciało (taa jasne, płaski tyłek + miseczka B ...mało). Zostałem na noc w tym domu, ale w osobnej sypialni, podstawiając krzesło pod klamkę jako rygiel i zaporę przed niecnymi zamiarami "Edith Piaf". Rano, co ja mówię, o świcie wsiadłem w samochód i ....spierdalałem ile mój samochód potrafił najszybciej. Telefon zablokowałem i nigdy pani nie spotkałem. Ufff. 2. Sytuacja kolejna to młoda kobieta lat 25. Piękna, cud, malina. Wspaniałe ciało, umysł no cóż...nic nie napiszę, ale potrafiła pisać. Pasje, wiadomo: podróże i pomoc ubogim (czyli wklejanie na fb komunikatów w stylu "pomóż Marysi bo jutro umrze). Rzecz w tym, że zaprosiłem ją i jej partnera na moje urodziny do mojego domu. Pięknie się bawimy, pijemy, ale kulturalnie, nikt nie rozpala ogniska na środku, jeśli ktoś musi rzygnąć to w miejscu odosobnionym. Jednym słowem bą tą. Urodziny dobiegają końca, wszak jest już 5 nad ranem w środę. Kilka osób zostaje w osobnych sypialniach. Ja również zasypiam. Rano leżąc jeszcze w łóżku czuję, że ktoś mnie dotyka, bierze moją dłoń i wkłada sobie moje palce do czegoś ciepłego, przyjemnie myślę, bo myślę że mi się śni. Jednak mi się nie śni ! Obok mnie leży zupełnie nago w/w młoda kobieta, która przyszła ze swoim partnerem. Ja pytam: co ty robisz, obok śpi twój chłopak ??!!, ona na to: to nic, on niczego się nie dowie. Oczywiście wyrzuciłem za drzwi. Następnego dnia dzwoniła z pytaniem kiedy możemy się spotkać. Nigdy odrzekłem, usuwając jej nr telefonu. 3. Czasem korzystam z doradztwa prawników, choć w większości dość dobrze poruszam się w tej materii sam. Jednak tym razem potrzebowałem się skonsultować z panią adwokat, w sumie atrakcyjną kobietą ...lecz nie dla mnie. Po konsultacji pani prawnik zaproponowała kolację na dole w restauracji. Ja uprzejmy pan odrzekłem: z przyjemnością. Usłyszałem od pani prawnik: że też jest samotna (ja przecież nie jestem samotny), że widzi jak bardzo potrzebuję czułości, ale bronię się przed nią (serio?), że jestem wyjątkowym mężczyzną o którym marzą wszystkie kobiety (nooo jasne), że ona chce założyć rodzinę (ja nie). Użyła wszelkich oczywistych gestów: rzucanie włosami, oblizywanie warg, głaskanie brzegów kieliszka, dotyk mojej dłoni, piersi to prawie na mnie wskoczyły itp. Przyjemność w restauracji trwała jedynie do połowy kolacji, ponieważ pani adwokat po użyciu kilkudziesięciu manewrów kuszących werbalnych i niewerbalnych uznała, że się nie skuszę na rozpięcie rozporka i włożenie w międzynoże. Potem usłyszałem jedynie, że jest coś ze mną nie tak, skoro jej nie chcę. Przecież każdy chce. 4. Razu pewnego udałem się do lekarza na konsultacje, od raz po pracy. Po uprzejmym przywitaniu z recepcją, siedzę sobie grzecznie w poczekalni. Panie proponują, a to wodę, a to kawę, a może za ciepło, a może zwiększyć klimatyzację. Dziękuję, odpowiadam niczego nie potrzebuję, wszystko jest jak w najlepszym porządku (ta moja uprzejmość). Siedzę grzecznie w garniturku, czytam sobie gazetę (starsi ludzie lubią papier). Zerkam czasem na poczekalnie i napotykam wzrok recepcjonistek, które bezczelnie wpatrują się mi prosto w oczy. Raz, drugi, trzeci podnoszę wzrok, a te świdrują. Pomyślałem, może się gdzieś ubrudziłem, albo coś ze mną nie tak. Lekarz otwiera drzwi do gabinetu i zaprasza mnie do siebie. Wchodzę i rozpoczyna się wywiad, a tu co chwilę otwierają się drzwi i co chwilę wchodzi to jedna, to druga pani recepcjonistka. Oczywiście wpatrując się we mnie. W końcu nie wytrzymuję i pytam pana doktora: czy coś ze mną nie tak, czy może widać po mojej twarzy, że jestem jakiś chory ? Pan doktor zaczyna się śmiać i mówi do mnie: spokojnie, wszystko z panem jest dobrze, spodobał się pan tym kobietom i nie mogą oderwać od pana wzroku. Dużo tego było jeszcze, ręce czasem opadają.
    2 punkty
  44. Wspaniale. Nie zapomnij powiedzieć o tym nowemu kolesiowi, kiedy będziesz kończyć tę relację. Niech wie, że inwestował, nic z tego nie miał a ty sypałaś się w tym czasie z innym. Niech wie z kim przyszło mu się zadawać, to pozwoli mu szybciej zapomnieć.
    2 punkty
  45. Kobiety w armii - ideologia parytetów kontra rzeczywistość.
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.