Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.09.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/cienie-szminki-i-sztuczne-rzesy-czym-zajmuje-sie-dowodca-pulku-rozpoznawczego/l9752wk Jest to tak absurdalne, że z trudem tworzę ten wątek. Przypominam że armia służy do ZABIJANIA ludzi, a przez to często taplania się w krwi, gównie, płynach ustrojowych i kawałkach ciał, głośnym hałasie, wszechobecnym brudzie, strachu i agresji. A Panie chcą w armii ładnie wyglądać, być sexy, mieć kolorowe pazurki, seksowne usta - co wpływa na żołnierzy moim zdaniem bardzo negatywnie. Mężczyzna na widok seksownej kobiety często głupieje, i albo jest nieśmiały albo dostaje małpiego rozumu a zawsze chce kopulować. Jak taki żołnierz ma w skupieniu analizować sytuację na polu walki? Kobieta w wojsku ma się dostosować, bo to nie rewia mody czy główna ulica gdzie się trzeba pokazać i zbierać pożądliwe spojrzenia samców, tylko armia służąca do obrony państwa.
    22 punktów
  2. Mogę się trochę wypowiedzieć w tym temacie, bo służę w armii od kilkunastu lat. Są niektóre kobiety, które bardzo fajnie służą, jestem przełożonym niektórych i mogę tylko pochwalić. Z tym, że wszystkie sprawdzają się w pracy typowo biurowej. Są skrupulatne, sumienne, dokładne. Natomiast inaczej to wyglada kiedy wsadzi się je w typowo żołnierskie zadania. Nie można krzyczeć, bo można sobie problemów narobić. Ja nie ryzykuje, za dużo do stracenia mam. Jeśli są traktowane jak mężczyźni, to jest tylko marudzenie, dyskusje, żale, czasami płacz (serio). Jeśli jest jakaś atrakcyjna, to od razu pojawia się wianuszek atencjuszy, chętnych do pomocy. Nie można niektórych rzeczy mówić głośno, bo można po prostu zostać wypierdolonym z wojska. Dodatkowo matki, bez przerwy potrzebują dni wolne, w ten dzień może w tamten nie może- w analogicznych sytuacjach u mężczyzn taki problem nie istnieje. Pamietam czasy, kiedy kobiety były malutkim ułamkiem w armii, dużo lepiej to funkcjonowało. PS: Autor artykułu, Pani Edyta Ż. jest baaaaardzo cięta na armię od czasów kiedy rządzi PiS, opisuje wszystkie ,,skandale” przeciwko kobietom w wojsku. Jest dobrze znana w naszym środowisku.
    19 punktów
  3. @zuckerfrei Po prostu powiedz lasce, że chcesz nagrać wasze harce a nie będziesz ją w okularach stukał. Trzymanie powerbanka przy jej cipce podczas też może być podejrzane chyba, że powiesz jej, że właśnie o to ci chodziło jak jej mówiłeś, że będziesz ją ładował, ale ja tam się nie znam :D.
    9 punktów
  4. Jesteście Debest, 40 min, prawie strona. No naprawdę jestem pełen podziwu. Nawet temat, tematu zapomniałem, sprawdziłem tylko czas i frekwencję.? Jest dobrze, rycerskość w narodzie polskim nie ginie!? Co do tytułu, że nie będę zostawać na noc. Intrygujący niczym w Harleqinie, zapewnia widownie i emocje. Zajebiści jesteście bracia w swej bezinteresownej pomocy, jak niewiasta woła o pomoc i radę.? Muszę was poinformować że jestem taki sam, jak już Was zjebałem, to w te pędy biegnę czytać wypociny @Saori. Będą emocje jak sądzę, w razie co to się odniosę. Pozdro.
    8 punktów
  5. Bracia, nadszedł moment bym i ja się tu znalazł ze swoją historią. Na szczęście (czytając inne historie) obyło się bez ślubu, dzieci i alimentów czy dodatkowych smaczków. Powiedzmy, że historię rozpocznę od poprzedniego związku. Panna X (3 lata związku, 2,5 roku w narzeczeństwie) Z Panną X (przyjmijmy na potrzeby opowiastki) poznaliśmy się przez aplikację Badoo-wską, wtedy jeszcze w miarę będącą dostarczycielką sensowych osób do rozmów. Spotkanie na terenie panny, w większym mieście, pijąc wino pod jakże słynnym zamkiem południowej Polski. Energiczna, asertywna, naturalnie ładna (mówię to w pełni świadom – bez makijażu wyglądała lepiej niż niejedna z makijażem na twarzy) i sympatyczna panna X od razu wbiła mi się w głowę. Spotkanie po jakimś mniej więcej miesiącu od rozpoczęcia pisania, że tak doprecyzuję. Wiele fajnych, lekkich tematów podejmowaliśmy wspólnie. Seks? Według niej nie był powodem do wstydu (co się okazało błędnym założeniem). Jako, że jeszcze studiowała, to co tydzień robiłem ok 130 km, jadąc i dowożąc prowiant, bo w lodówce było różnie. W wakacje podobnie – 130 km samochodem w jedną i 130 km w drugą stronę. Co weekend. Urywając się nawet nieco wcześniej z pracy, żeby się ogarnąć. Śmieszne, bo oświadczyłem się po 6 miesiącach. Wiem. Drugi raz takiego błędu nie popełnię. Przez pierwszy rok zajmowałem się urozmaicaniem naszego wspólnego czasu, który też z własnej kieszeni sponsorowałem. Drugi rok to powiedzmy stabilizacja. I tak jak w kwestii łóżkowej w pierwszym roku było ok, tak w drugim roku seksu było coraz mniej. Coraz mniej inicjowania bliskości z jej strony, coraz mniej chęci na seks z jej strony (nie mówię już o tym, że np. oral odpadał jakbym był jakimś trędowatym typem). Jej znajomi poznani w stu procentach, przy poznawaniu moich a to jedni się jej nie spodobali, a to przy drugich scrollowanie fejsa, a to ból brzucha. Normalnie dziwny zbieg okoliczności. W połowie drugiego roku skończyła studia i poszła do pracy. Nagle zaczęły się pretensje o to, że już mniej wychodzimy (tak, kurwa, jakoś muszę odłożyć pieniądze na tfu ślub, bo jej rodzice zasponsorują). Było kończyć w tym momencie kiedy usłyszałem, że się nie staram (hmm..uwierzcie, że biały rycerz jak ja starał się jak tylko mógł bez wchodzenia w szczegóły). Po 3 latach podziękowaliśmy sobie, skwitowany zostałem hasłem, że mnie nauczyła życia To akurat był najlepszy żart w jej wydaniu jaki od niej usłyszałem Oznaki, które mogłem zauważyć z perspektywy chłodnej oceny i znajomości forum/red pill: - studiując dziennie i mając wolne wakacje, w miarę wolnego czasu po zajęciach nie podejmowała się pracy – czerwona lampka co później wyszło jak lamentowała pracując przez miesiąc w sklepie (kasa niewiele mniejsza od mojej a mniej godzin i mniejsza odpowiedzialność) - siedzenie non stop na komórce, scrollowanie fejsa - brak inicjatywy przyjazdu do mnie, przez 3 lata była w moim domu na palcach jednej ręki - zanikająca chęć na seks, z biegiem czasu zerowe podejmowanie samej tematów łóżkowych w związku - w domu traktowana jak księżniczka, chwalcie za to, że w ogóle jestem. Panna Z (prawie 1,5 roku) W międzyczasie, kiedy ostatnie miesiące się już z Panną X pieprzyło poznałem Pannę Z. Całkiem odmienny charakter od Panny X. Ekstrawertyczka, obrotna, pracowita, bardziej światowa, więcej znajomych. Przez czas kiedy byłem z Panną X to kontakt z Panną Z był lekki ale bez flirtowania (zasada prosta – jak jestem w związku to reszta pań jest traktowana oficjalnie). Widzieliśmy się raz, potem jedynie kontakt fb/telefon i kolejne spotkanie było już po rozstaniu z Panną X. W zasadzie nie brałem nowej pod uwagę aczkolwiek dobrze się nam rozmawiało, było w niej coś pociągającego. Wiedziała, że jestem w związku i wiedziała, że się w moim związku pieprzy aczkolwiek mocno nie ciągnęła w swoją stronę (aczkolwiek parokrotnie dostałem zaproszenia na „piwo po meczu”). Ale wracając. Po rozstaniu z Panną X spotkaliśmy się i widząc się z nią pierwszy raz po prawie pół roku uderzył mnie haj emocjonalny (nogi z waty, pieprzenie w trakcie rozmowy od rzeczy). I tu uwaga, ponoć się nie wchodzi bezpośrednio z jednego związku w drugi, a przynajmniej nauczyłem się w tym przypadku tego. Pierwsze 3 miechy – rollercoaster w górę, bez kitu. Myśli, że uzupełniamy się jak puzzle (:P) Dużo czasu ze sobą, dużo dobrego seksu, dużo rozmów, tych o dupie marynie i poważniejszych. Sęk w tym, że za szybko. Pisząc w skrócie – biały rycerz wyszedł znów. Po 3 miesiącach w jednej poważniejszej rozmowie, jak się później okazało, rama spadła. Zaczęły się pierwsze podświadome (mówiła że nie robi takowych) shittesty, które nagminnie oblewałem jak młodzian. Generalnie po pierwszym większym shitteście powinienem odpuścić i pokazać plecy. Ale nie. Haj i honor białego rycerza nie pozwolił na to. Słyszałem kwestie „jesteś chyba za dobry”, „nie wiem co myśleć” itp itd. Więc stare przyśpiewki. Dodam tylko jedno (i tego jestem pewien, za dużo dobrych źródeł) że w bok nie uderzyła. Cały czas jednak walczyłem twardo o przetrwanie związku. Jak się okazało nic na siłę. Panna Z okazało się, że stawiała priorytetowo rozwój zawodowy nad związek. W zasadzie po pewnym czasie wszystko miało większą wartość od spotkań ze mną (zaznaczę tylko, że ciemię bity nie jestem i można ze mną fajnie porozmawiać na różne tematy; w kwestii łóżkowej myślę, że też źle nie jest, a przynajmniej żadna z poprzednich nie narzekała- chyba że to strach:P). Spotykaliśmy się rzadziej, rzadziej w intymnej strefie domowej (ileż można wiecznie się widzieć w lokalach). Ciągle to z mojej strony wychodziły teksty dotyczące związku – by spędzać więcej czasu, by się poznawać, by jakoś planować (z racji tego, że było wiadome że będziemy oboje wyjeżdżać z obecnego miejsca do większego miasta szukać pracy) i pomimo krótkiej zmiany wracało wszystko jak bumerang. Wyliczając wszystko było więcej złych dni albo przynajmniej mocno przeciętnych aniżeli tych dobrych. Jednak te dobre, z racji mojego sentymentalizmu introwertyka, działały mocno i to mnie trzymało przy tym by o związek walczyć. Niepotrzebnie. Rok czasu walczyłem… Dziś się Panowie poddałem. (@Daenerys, tak to się skończyło…). Rozstaliśmy się pokojowo, bez zbędnych dram. Dlatego wpis tutaj jest jak katharsis, żeby zacząć nowy rozdział. Wnioski ze związku drugiego: - nie szukać pocieszenia, wzrostu własnej wartości w kobiecie, zwłaszcza po nieudanym związku, - nie szukać za szybko związku po poprzednim, - jeśli kobieta stawia karierę zawodową ponad związek – dokładnie wybadać teren, - trzymać konkretnie ramę, facet bez ramy jest zesrany, - szanować siebie, szanować swój czas. Możecie bić. Biały rycerz nauczył się trzymania ramy i RedPilla za późno. Upartość ciągnięcia samemu związku to też głupota. Z jednej strony czuję się średnio (jak wspominałem - sentymentalizm introwertyka). Z drugiej wiem, że kolejny rozdział życia będzie już mega świadomy. A na pewno skupiony na własnym rozwoju psychicznym i zawodowym. PS. Jeśli piszę chaotycznie to przepraszam - whiskey już swoje robi. Pozdrawiam, Azizi
    8 punktów
  6. Moje mogą czytać tylko:"1000 sposobów na zaspokojenie mężczyzny", zawsze leży na widoku ?
    7 punktów
  7. Jestem od Ciebie kilka lat starszy, ale podobny stan odczuwam już od kilku lat, mniej więcej od połowy studiów. W moim przypadku odpowiedzią jest rosnąca świadomość odpowiedzialności za swoje decyzje oraz rzeczywistości w jakiej się obracamy. Przychodzi moment świadomości, że dorosłość nie wygląda jak sterylne życie w wieku młodzieńczym i nie wygląda tak jak to za młodu obiecywano. Okazuje się jak wyżej wspomniano, że prawdopodobnie przepracujesz większą część swojego dnia i wolnego czasu zostanie Ci kilka godzin. Dodatkowo będziesz pracował w stresie, a pracodawca będzie wymuszał na Tobie nadgodziny, być może będziesz zabierał pracę na "wolne godziny" do domu. W zamian dostaniesz jakieś ochłapy za które ledwo opłacisz wynajem i jedzenie. Jak chcesz własne mieszkanie to musisz się liczyć z kredytem na kolejne 30 lat. W międzyczasie obserwujesz jak Twoje pieniądze idą na utrzymanie madek, a rząd szykuje coraz dziwniejsze ustawy. Ceny rosną do góry, a Ty dalej otrzymujesz gównianą wypłatę. Martwisz się o swoje zaoszczędzone przez lata pieniądze, żeby nie przepadły w ciągu kilku miesięcy. Słyszysz o konfliktach na arenie międzynarodowej, ludzie straszą wojną, na forum pojawiają się tematy o broni do przetrwania. Może warto jakąś kupić, żeby mieć czym bronić siebie i rodzinę? Docierają do Ciebie pierwsze informacje o zgonach Twoich rówieśników. Zaczynasz patrzeć co jesz, czujesz wyrzuty sumienia z każdą wypaloną fajką, zjedzoną kiełbaską z grilla i wypitym piwem. Nie pijesz już tak dużo jak kiedyś i nie zachowujesz się tak spontanicznie. Wiesz, że jedna przypałowa akcja może spieprzyć Twoje dalsze życie. Z każdym rokiem rosną wymagania wobec Ciebie. Rodzice chcą, żebyś zrobił remont, bo oni są za starzy i nie mają już siły, ani pieniędzy na fachowca. Pracodawca chce żebyś zwiększył swoje kompetencje poprzez szkolenia i naukę (oczywiście na Twój koszt). Partnerce się zamarzył wyjazd do Egiptu, a Ty sam sobie stawiasz wymagania wobec siebie w swoim hobby, bo duma Ci nie pozwala być słabszym od innych. A mogą dojść jeszcze inne problemy - choroba rodziców, awaria auta, patologiczni sąsiedzi. Do pełni szczęścia brakuje tylko pozytywnego wyniku testu ciążowego partnerki. Zastanów się czy część powyższych twierdzeń Cię nie dotyczy albo czy nie masz negatywnych myśli odnośnie swojej przyszłości i teraźniejszości. Ciężko być spontanicznym, pewnym siebie i czerpać przyjemność z życia, jeśli towarzyszą Ci ciągle troski i obawy. Wtedy człowiek najchętniej wraca do przeszłości, czyli tam gdzie tych problemów nie było (albo nie pamięta się już, że były).
    7 punktów
  8. Temat w zasadzie z dupy. 176cm to jak najbardziej ok. Po prostu bierzesz sobie kobietę niższą od siebie (czyli jakieś 90%) i tyle w temacie. @Turop Jestem wyluzowany, jaja puste, uśmiechnięty i szedłem generalnie po sklepie jak po swoim domu i emanowałem swoimi 173 centymetrami wzrostu . Nie no, nigdy. Tylko mało nie posikałeś się ostatnio jak cię zmatchowało z jakąś fajną blondi z Tindera więc wnioskuję, że dotyk jej cycka skończyłby się dla ciebie na OIOMie. Patton, ty wśród swoich. Skończ bracie z tymi zimnymi prysznicami, medytacją, ashwagandą i afirmacjami. @Marek Kotoński, ja jak i wielu wielu innych wie, że kontakt z dopasowaną seksualnie zawodniczką może skończyć się nawet dla mnicha uderzeniem w ścianę. Po prostu - let it go, don't pretend .
    6 punktów
  9. Mam koleżankę ze straży granicznej, która nie słucha w ogóle przełożonych. Mówi, że ona wie lepiej, jej nie obchodzi struktura dowodzenia, bo jest głupia. Nikt jej nie może nawet nagany dojebać. Nie zgadza się z rozkazami, ani z przydziałem. Zmienia sobie, jak chce i dalej tam jest. Wszystkie instytucje w tym kraju to ściek i patologia moim skromnym zdaniem. Mam wojskowych w rodzinie to większość czasu spędzili na chlaniu, a nie na służbie, chociaż im to już się ogólnie myli. Nie, żebym miał coś do wojska. Szanuję żołnierzy, ale powinni jednak mieć swój rozum, bo teraz bez własnego rozumu poprowadzą na rzeź. Osobiście od kobiet nawet zleceń nie biorę i to od lat. Mam wstręt już. I to nawet nie chodzi o samorozwój, o sztukę podrywu, o cokolwiek innego. Po prostu kobiety działają w sposób patologiczny i wszystko wokół siebie rozpierdalają z czasem. Już za dużo razy to widziałem w swoim życiu, aby nagle zmienić zdanie i cudownie ozdrowieć ? Współczuję naprawdę. Na siłce też słyszałem od policjanta kiedyś, że zapierdala za trzech, jak dołączyły kobiety na parytecie do zespołu, bo one nie zrobią tego i tamtego, nie dadzą rady i kolesie zapierdalają. To był dopiero redpillowiec. Nauczył się na własnym garbie. Do tego patrol z kobietą. Ja bym psychicznie nie wyrobił. Zero profesjonalizmu
    6 punktów
  10. Nawet nie czytałem całego, a jednak trafiłem z tym, że większość osób w tym wątku pewnie żaliło się na swój wzrost. Ja tam widzę niskich typów, że też mają kobiety, a to temat bumerang na forum, wystarczy wyjść na ulicę i popatrzeć, że różni ludzie się parują z sobą, jak znajdę miasteczko, gdzie są sami faceci 190 z laskami, reszta wali gruche w knajpie, to dam znać i zwrócę honor. Jesteś bo widać po tym jak coś człowiek pisze, i jak się mam do twoich postów w moich gówno tematach, których czasem nie rozumiałem, teraz wiem co chciałeś przekazać. Takie to proste, a jak zmienia rzeczywistość, sam wyluzowałem, i co? Wziąłem prawie obcą kobietę na hotel podczas jednego wekendu , i tak ją przejebałem, że nad ranem chodzić nie mogła, pierwszy raz podczas seksu nie pytałem tylko robiłem co chciałem, jak nigdy nie miałem anala, to nawet kakaowe oko zaliczyłem, byłem wyposzczony jak cholera, ,a nawet mi przedwczesny wytrysk minął, a miałem w głowie, że tylko tabsy i lekarz pomoże na szybkie strzały , z jebanej minuty, mogłem godzinę i jeszcze decydowałem kiedy dojść bo mi się nudziło . No ja jebie magia, jak dla mnie poukładane sobie wszystkiego w głowie, przekłada się na całe życie, nie tylko kobiety, żyć w zgodzie z sobą nabiera dla mnie innego znaczenia, to była namiastka tego co powinienem osiągnąć . Ile człowiek traci przez problemy, które sam tworzy to ja pierdole, a ile trzeba czasu żeby to zrozumieć to ja pierdole x5, a ile żeby to przezwyciężyć to ja pierdole x20.
    5 punktów
  11. Nie daj się nabrać człowieku na to, że jesteś inny niż wszyscy mężczyźni. Uzależnia cię od miłego łechtania ego. Ojej, jakie ty książki czytasz. Standardowe pierdololo, które w ogólnym rozrachunku gówno znaczy i do niczego nie prowadzi. Ona dalej jest kobietą, a ty dalej jesteś mężczyzną. Ty masz szansę się zmienić, ona nie ma, więc o czym tutaj dyskutować. Poznanie odcieni człowieka jednego to lata roboty. Przełamanie bariery zaufania i wzajemnego szacunku to podejrzewam z 5-8 lat roboty, w tym częste spotkania, różne sytuacje. Takie o znajomości to są i zaraz ich nie ma. Jesteś, a zaraz cię nie ma. A krótko mówiąc poglądy kobiet, czy innych ludzi odnośnie tego, co robię i czym się interesuję to gówno mnie obchodzą, bo i tak dalej zamierzam to robić. I zlituj się mówiąc o dyskusji z kobietą, bo to emocjonalny bełkot bardziej niż dyskusja. W dyskusji nie ma prawa wystąpić walka ego, wpędzanie w poczucie winy, czy inne skrajne emocje, a jedynie neutralność. A ty nie dyskutujesz z kobietą, z którą jesteś, tylko nieustannie z nią walczysz o dominację.
    5 punktów
  12. Podstawowym błędem jest niezrozumienie co naprawdę oznacza być miłym. Miły nie znaczy needy frajer. Można być miłym i męskim. Można się uśmiechać do kobiet i wzbudzać u nich emocje a nie tak jak napisał kolega Arch w innym wątku, żeby chodzić z poważną gębą. Przykład dziś ze sklepu. Stoję w dziale mięsnym i jest zaraz obok lodówka na browary. I widzę, że dziewczyna coś do niej wkłada z palety i łokciem uderza te drzwi żeby się nie zamykały. Lodówka bardzo blisko kiełbasy, której chciałem się przyjrzeć. Oparłem się ramieniem o te drzwi tak, że trzymałem je otwarte i przyglądałem się kiełbasie. Panna w pewnym momencie do mnie: - przepraszam, pan chce obejrzeć wędliny a ja drzwi otwarte na pana ramieniu. Sorry - a nie, spoko. Trzymam pani te drzwi bo widzę, że pani wkładała puszki do lodówki. - ooj dziękuję, ale pan miły. Banan, zaczerwienienie. Jestem miły? Jestem. Gdyby zagadał o numer? Myślę, że bym go dostał. Zasadnicza różnica jest w tym jak to robisz a nie czy to robisz.
    5 punktów
  13. Ja kolei odniosę się do kumpli, dupeczek, imprez. Po krótce, im dalej w las tym więcej drzew. Im człowiek starszy, tym ma więcej obowiązków na głowie. Pójdziesz do pracy, która zabierze Ci w optymistycznym wariancie 8-10h z dnia, drugie 8 na sen i dajmy na to, że masz 6h "dla siebie". W międzyczasie wypadnie Ci naprawa samochodu, na którą Cię nie stać, więc będziesz szukał alternatyw. Idzie zima, więc gdzieś tam się przeziębisz, wizyta u lekarza, masz spotkanie biznesowe w tygodniu, przyjeżdża potencjalny klient a więc shopping, krawiec, dobieranie ciuchów. Zapragniesz kupić/ postawić dom, rzucisz się w wir pracy, kredyty, banki, potem projekty, budowlańcy. Generalnie - masę energii, czasu i stresu to wszystko będzie kosztować. Gdzieś tam chciałoby się zrobić solidny trening, po robocie strzelić dwa żuberki z kumplami w barze, oglądnąć meczycho - nie ma po prostu czasu. A nie daj Bóg strzelisz gola partnerce, pojawi się gówniak, którego trzeba będzie pilnować, żeby nie zdechł albo nie rozwalił łba o kant stołu przez kilka pierwszych lat jego życia. Lekarze, nieprzespane noce, słit sesje fotograficzne i dobieranie fotelika pod kolor skóry samochodu (albo co gorsza - dobieranie samochodu pod kolor fotelika - sic !). Dwa lata temu wybrałem się z moją paczką na kilka dni na południe Polski, generalnie mocna ekipa "ludzi sukcesu", każdy z dobrą pracą, dobrymi zarobkami i wszyscy oprócz mnie z papugą na ramieniu - czytaj kobietą. Wyjechaliśmy odpocząć od trudów codziennego życia i powygłupiać się/ porozrabiać jak za starych czasów. I jeszcze zanim zaczęliśmy się bawić, zebraliśmy się i jeden z nas powiedział, cytuję: " Panowie, doceńmy i wykorzystajmy te kilka dni z dala od trosk codziennego życia, bo nie wiemy kiedy znów dane będzie nam się spotkać w tym gronie" Tak to właśnie jest w tym wyścigu szczurów, zwanym życiem :D
    5 punktów
  14. Często miewam takie rozkminy egzystencjalne. Niestety z wiekiem nabieramy tzw. życiowej mądrości, która najczęściej nie uszczęśliwia, bo odkrywa przed nami prawdę o naszej w sumie smutnej egzystencji. Kiedy jesteś młody dużo jeszcze nie wiesz, dlatego jesteś szczęśliwszy. Dlaczego ludzie na starość są bardziej zgorzkniali, zrezygnowani, wycofani? Bo już zobaczyli czym jest to piękne - w założeniach - życie. Nie chcę siać defetyzmu, ale z grubsza tak to wygląda. Nieodżalowany Rysiu Riedl już dawno to wyśpiewał - w życiu piękne są tylko chwile...
    5 punktów
  15. Witaj w dorosłym świecie, rozdźwięk między czasami, gdy jedyne co liczyło się to kumple, panny i zabawa a chwilą, gdy trzeba przygotować się, że pierwsza praca, mieszkanie, prawko, samochód, etc. sprawia, że jesteś tymczasowo ogłuszony. Minie.
    5 punktów
  16. Serio, to arch? No to się zamaskował, skubany ? bestia coraz bardziej cwana się robi Kiedyś się spowiadałem pannie z mocniejszych rzeczy. Mimo wszystko trzymałem ramę, i nadal gdy siedzieliśmy obok siebie za jakiś czas to była mokra. Miałem tak z nią parę razy. Jakoś po moich "wynaturzeniach" nie zrobiła się sucha jak wiór - przeciwnie, harce były przyjemne. To zależy, bardzo zależy Jak ktoś udaje alfę to nadal i tak wychodzi na zjeba - to też są fakty. A długo udawać się nie da. Teraz mamy modę na bycie samcem alfa, i widzę dużo cwaniaków wokół siebie, którzy udają kogoś kim nie są, i nawet jak ja to widzę, to co dopiero kobiety. Samce alfa zginają się szybciutko tam gdzie ich miejsce - na podskakujące bety, które nałykały się gówno wiedzy z internetu. Gdyby wszyscy faceci, co nagle się spowiadali z jakichś rzeczy swoim pannom mieli stać się wg. tej mającej mało wspólnego z rzeczywistością teorią, jakimiś przegrywami to byłby niezły żart od losu. Jestem osobą, która teorie bada w zestawieniu z rzeczywistością, i mogę zaręczyć, że gdy to są normalne rozterki to żaden facet "fają" się nie stanie, chyba że ktoś mocno zacznie się użalać nad sobą i może się popłacze.. No i chyba, że masz zdrowo pierdolniętą laskę koło siebie to może tak, typ zwierzęcy. Wybacz, ale wyspowiadanie się z różnych rzeczy nie jest w stanie zerwać bliskości budowanej wiele miesięcy, haju i motylków w brzuchu. Byłem, sprawdziłem, zrozumiałem. Słabość jak i siła jest wpisana w ludzką naturę. Pewnie tak. Pytanie - masz przystojny pysk, czy nie? Bo mam wrażenie, że teraz teoretyzujesz a nie masz punktu podparcia z rzeczywistością. No właśnie mam trochę bardziej przystojny pysk i to wygląda tak, że.. nie do końca mogę mieć miny jakie chce. Owszem, zdarzyło się że panny same zagadywały, niektóre się wygłupiały żebym się do nich odezwał, bacznie się wystawiały żeby podejść itp. JEDNAK jak byłem średnio ogarnięty, to nadal dostawałem zlewki. Dlaczego, bo byłem zjebem i mój wygląd nic nie załatwiał. Panny wychodziły zażenowane, że jednak jestem AŻ TAKĄ pizdą. Dopiero teraz, jak wszystko jest dopięte to jest wiatr w żaglach. PS - wiesz, że panna może odrzucić faceta 8/10 na rzecz kolesia 6/10? Kobiety myślą lekko inaczej, blackpill nie jest prawdą objawioną, a czasem przeciwnie, toksyczną trucizną, którą łykają ludzie, którzy mają małe obycie z imprezami / klubami / kobietami. Jest grupa facetów, którzy to piszą np @Tomko czy @Yolo czy @The Motha. Oni są doświadczeni, i właśnie doświadczenie bazuje na tym, że gdy się widzi bzdury typu, że możesz mieć grymas zamiast normalnego wyrazu twarzy, to.. no sorry, tu widać brak doświadczenia i wypranie mózgu redpillem, który TEŻ jest toksyną. Bez obrazy, ale zajmuję się praktyką, a nie teorią. Ta osoba, o której piszę? Heheh, błąd. To był instruktor nauki jazdy na samochody. W dodatku miał kompleks na punkcie swojego wzrostu, bo przerastam go o głowę, a mam 187cm. On się nie zajmował pozycją społeczną, on się zajmował masowym ruchaniem panienek, które sprowadzał sobie z każdego miejsca, jakie tylko mógł, a przeruchał ich po prostu ogrom. Cały swój ograniczony hajs wyrzucał w ciuchy i imprezy, a dużo go nie miał. Taki typ. Niestety, największe powodzenie mają typy tzw. imprezowiczów. Nie biznesmenów, bo to jest już interes, w który kobieta wchodzi z wyrachowaniem, ale imprezowiczów, którzy potrafią je wybawić i się ich nie boją, nie stresują się przy nich i nie spinają. Biznesmen może być kompletnym debilem jeżeli chodzi o kobiety, a nadal może je mieć - ze względu na pieniądze. Panna będzie go jednak na 99% zdradzać bo będzie w jej oczach nudziarzem, przy którym usycha. Ogarnięty imprezowicz może nie stać przy hajsie, ale gdy się zakręci przy laskach, to może się nimi bawić jak chce - bo ma już do tego umiejętności. Takich ludzi często nazywa się naturalami. Przykro mi, ale kobiety są w stanie nawet finansować facetom pewne rzeczy, gdy oni na nie działają - polecam przeczytać https://menway.interia.pl/styl-zycia/po-godzinach/news-jerzy-kalibabka-historia-najwiekszego-oszusta-amanta-prl,nId,2581598 Zwróć uwagę na komentarz: ""Całe moje życie, od czasu opuszczenia domu rodzinnego aż do aresztowania było jedną, wielką euforią miłosną. Chciałem mieć wszystkie kobiety świata. Urodziłem się, aby kochać"." - co to ma wspólnego z statusem Kalibabki, (brakiem) chęci zyskania go w przyszłości, fejmem i temu podobnych rzeczy dla beciaków od beciaków? Kalibabka zajmował się podobnie jak ta osoba którą wspomniałem, bajerowaniem panien i ruchaniem, a nie finansowaniem ich. Jest tylko ta różnica, że obaj nie wyglądają ŹLE, ale też nie wyglądają BARDZO DOBRZE. Po prostu spełniają dane minimum kobiety, przez co mogą iść dalej. A to "dalej" kupują im ich umiejętności. A tych umiejętności nie ma jakieś ponad 99% facetów, żeby kobiety aż tak dobrze rozgrywać? Nie jestem w stanie opisać wszystkich zmiennych - musiałbym to pisać parę godzin, uwzględniać dziesiątki czynników i kto by to przeczytał? No i podobno odpisałem archowi Zawsze liczy się całość, to jest oczywiste dla jakoś myślącego człowieka. Im więcej rzeczy się "zgadza" tym lepiej. Doskonale wiem o co chodzi, ale mimo wszystko nie jesteśmy OBAJ w stanie opisać wszystkich zmiennych jakie mamy na swojej drodze. Co nie zmienia faktu, że pannie mogłeś zagrać na ambicjach, albo po prostu sama była Tobą zainteresowana, a MOŻE KUMPEL TO ŹLE ROZGRYWAŁ. To, że się do niej odzywał i "bajerował" nic nie znaczyło. Mogę się odezwać jutro do każdej napotkanej kobiety na swojej drodze. I co to zmieni, skoro będę to robił źle? I idąc dalej, uśmiechać się po prostu warto, jak ktoś ma w miarę normalne zęby. Po prostu to działa, nawet załatwiając zwykłe sprawy dnia codziennego. Komu panna chętniej pomoże w urzędzie, uśmiechniętemu i zadbanemu facetowi, czy czerwonemu od gorzały burakowi? Ciekawostka. Czytałem o Kaczyńskim dawno temu, naszym byłym premierze. No więc w sondażach ciągle wychodziło, że LUDZIE MU NIE UFAJĄ. Spece siedli nad jego wizerunkiem i zaczęli badać, co jest nie tak. Wiesz co wyszło? Wyszło to, że on nie uśmiechał się prawie wcale, a jak to robił, to robił to w taki sposób, że prawie nie otwierał ust - robił taki grymas. Właśnie dlatego sugeruje się - z tego co czytałem - że to jest kluczowy element jego wizerunku, który budował go za zimną i nieprzyjazną osobę.
    5 punktów
  17. Ja jebe. Umarłbym z taką kobietą jak Ty, rozkminy o drugim spotkaniu. Czy sapał w czasie rozmowy, czy zadzwonił o 14:37, czy smsa z uśmiechniętą minką zakończył. Kobieto, jak Cię zapraszał na pierwszym spotkaniu do domu, to znaczy że chciał wejść pomiędzy Twoje nogi. W Twoją pochwę, swoim penisem i ruchami posuwisto-zwrotnymi doprowadzić do ejakulacji, tak żeby mu ciśnienie z jajek zeszło. Jeśli pośrednio zaproponował to na pierwszym spotkaniu, to znaczy, że po prostu chce Cię wygrzmocić jak łysy z Brazzers i nijak to się ma do poważnych planów, które Ty masz w głowie. Kurwa jego mać. Ale co tam. Pewnie jakiś chadomen albo 3 levele wyżej od Ciebie, więc co by tutaj nie napisać i tak popuścisz szparki z radością, łudząc się, że za 2 lata się Tobie oświadczy, spłodzi 2 dzieci, kupi SUVa i M3 w porządniej dzielnicy. Później płacz, desperacja i pogarda do facetów na równym poziomie, bo ,,mogłam mieć...”. Wszyscy znamy takie historie.
    4 punkty
  18. Witajcie. Ostatnio pani, z którą aktualnie się spotykam, dorwała się do mojej książki R.Tomassi- Mężczyzna Racjonalny, która leżała na półce. Brałem prysznic, wychodzę, patrzę a pani studiuje książkę. Myślę sobie reagować czy nie? A chwilę po patrzę na reakcje damy jezeli chodzi o treść w niej zawartą. Popijam kawkę i słyszę: ale jaja... Dalej chichot, jeden drugi i następny i następny, aż w końcu słowa. Tłumacząc na męski slang: O kurwa! Prawda. Pytam co jest prawdą? To co jest w tej książce jest prawdą. Nie do końca się ze wszystkim zgadzam, ale ma to potwierdzenie w rzeczywistości.... No nic mowie, odłóż książkę i zajmijmy się sobą. Oczywiście jak to kobieta, dociekliwa i zadaje pytania. A po co ci ta książka, dlaczego właśnie ta, itd itd. Zgrabnie zszedłem z tematu.... aby zająć się czymś innym. Oczywiście ciekawość góruje nad pania i kilka krotnie pytała mnie, czy jej nie pożyczę tej książki do czytania. Dyplomatycznie odmawiam.... Najwyżej kupi sobie sama. Myślę, że pani próbuje mnie rozpracować. Nie raz podkreślała, że jestem inny niż reszta facetów, jeżeli chodzi o podejście do kobiet i związków(LTR). Szuka skubana na mnie haków Pytanie do was, panowie. Mieliście podobne przygody z waszymi kobietami. Mówię tu raczej literaturze Red Pill lub o tym dlaczego macie takie a nie inne podejście do naszych kochanych dam. Forum rzecz święta oczywiście. Jego nie ma, Amba Fatima nie istnieje
    4 punkty
  19. @Saori to już jest ultra nudne. Bądź słodka jak cukier i syp się jak mąka.
    4 punkty
  20. A na co Ty się tak przejmujesz? Bądź po prostu sobą, jeśli coś ma z tego być to będzie, jak gościu ma w zamiarze tylko poruchać to żadne Twoje sztuczki i rozmyślania nic nie dadzą.
    4 punkty
  21. Taki chooj, musiałeś wyglądać na chada z za tej palety i na 190 wzrostu i jak łapę oparłeś o lodówkę to ją optycznie zwiększyło i wyszło około 45 cm w bicku, pozatym siegałeś po najdroższą kiełbasę, dlatego tak pokazałeś swój status, i byłeś wyżej od niej trzymając lodówkę, co zadziałało na jej podswiadomosc, że jesteś wyższy w stadzie i możesz ją dosiąść. Tak na poważnie, zrobiłem chwilę przerwy od forum i dystans do tego wszystkiego dużo pomaga, jesteś bracie na etapie zajebistego luzu, co w porównaniu do frustracji, która ogarnia ludzi, którzy biorą wszystko dosłownie na forum, jest nieocenionym kompanem w relacji damsko męskiej. Ale możesz Panie tłumaczyć, dla niektórych takie reakcje od kobiet są abstrakcją i jak sami nie dojdą dlaczego, to będą dalej siedzieć w samookalaczającej powłoce ochronnej z wymówkami typu "190". A jest różnica między, czymś co pomaga, a czymś co skazuje na powodzenie. Wmów sobie, że jesteś gównem i oczekuj od ludzi żeby widzieli Cię jako kwiatka, to chyba nie wyjdzie. Mnie się zawsze cieszył ryjek i nie przeszkadza mi to w poznawaniu kobiet, a to, że wychodzę na "miłego" gościa, nie zależy chyba od samego uśmiechu na twarzy, ale kto wie
    4 punkty
  22. To nie jest etap. Lepiej nie będzie xD
    4 punkty
  23. Nikt nam nie powiedział, jak wygląda dorosłe, codzienne, szare i szorstkie jak dupny papier życie. Nikt nas nie ustrzegł przed wieloma błędami, które popełniliśmy i za które musieliśmy zapłacić niemałą cenę. W szkole zamiast podstaw ekonomii, biznesu, rynkowych praw, ludzkich zachowań czy choćby podstaw etyki, durne regułki i nikomu nie potrzebne definicje klepiesz nie gorzej niż Najman matę. Zabawa polega na tym, żeby w tym całym wyścigu odnaleźć swój cel, a przede wszystkim - cieszyć się z małym rzeczy, które są "tu i teraz" zamiast ślepo gonić za mglistymi ideałami z przyszłości. Błędem jest też myśleć "kiedyś będę szczęśliwy, jak zdobędę to...." - błąd - Ty nigdy nie będziesz. Potkniemy się za to nie raz, zastanawiając się z każdym upadkiem co raz bardziej - po cholerę mi to wszystko ? I w takich sytuacjach trzeba być, jak to Pudzian kiedyś stwierdził - jak dzik - jak wylądujesz ryjem w błocie, to trzeba być właśnie jak dzik i pchać to błoto ryjem do przodu.
    4 punkty
  24. @ZamaskowanyKarmazyn powtórzę się po kolegach. Witamy w dorosłym świecie. Nie pocieszę Cię ale z pewnością z wiekiem zauważysz, że te wszystkie pozytywne rzeczy o których pisałeś, będą mgiełką w pamięci, odległym wspomnieniem jakby nie Twoim, tylko z filmu. W miejsce tych niewinności wjedzie kombinacja celem lepszego standardu życia, cynizm i coraz większa chęć do przebywania samemu, być może więcej kontaktu z naturą. Punktem przełomowym, będzie po prostu pogodzenie się z tym wszystkim- nabierzesz więcej dystansu do świata, siebie. Czuj się wyżalonym ?
    4 punkty
  25. Podpiąć pod autobus MPK-a i niech się buja po mieście:).
    4 punkty
  26. @Saori To już jest nudne. Poczekaj do jutra, bo szkoda naszego czasu, serio. Zobaczysz jak poszło, napiszesz, pogadamy. Ode mnie rady - ładnie się przygotuj na spotkanie, jakaś fajna bielizna, weź sobie gumkę w razie czego, dobry nastrój. Pierwsze spotkania zawsze są obarczone dużym stresem - deal with it. Powodzenia, będzie fajnie!
    3 punkty
  27. Trochę nie rozumiem jak definiujecie miłość. Definicja miłości w filozofii greckiej występuje w trzech postaciach: eros, philos i agape. Eros to miłość fizyczna, czyli każdy akt fizyczny (od pocałunku do seksu), także każda potrzeba posiadania kogoś bliskiego (w związkach heteroseksualnych kobieta pragnie mężczyzny i vice versa). Philos istnieje w zdrowej relacji matka-dziecko, mniej ojciec-dziecko, czasem w przyjacielskiej relacji dwóch osób (raczej mężczyzn). Zdarza się też agape, ale to rzadkie przypadki. Przykładem jest m.in. o. Maksymilian Kolbe (oddanie życia za współwięźnia) i inni ludzie, którzy oddali życie w imię "czegoś" lub kogoś. Red Pill nie obala pojęcia miłości tylko wyjaśnia mechanizmy erosu.
    3 punkty
  28. Weź Polkę zarażoną jakimś syfem, np. rzeżączka. Umaluj i wypuść za linię wroga. Najtańsza dostępna broń biologiczna.
    3 punkty
  29. @Analconda uwielbiam takich jak Ty. Nie zna się, nie wie nic oprócz ogółu informacji podstawianych przez Januszy ale stwierdzi z całym przekonaniem, że mam pracę bezproduktywną. Wiesz w jakiej formacji dokładnie jestem? Czym się dokładnie zajmuje? Już pomijam to, że nie masz pojęcia czym wojsko zajmuje się w czasie pokoju, więc o czym mam z Tobą dyskutować? Boli, że podatki idą na armie? Racja! Zlikwidować i nie płacić nam- darmozjadom, bo nie produkujemy nic. Tylko jak wojna będzie, to wtedy armie powołać. Losie święty. A Ty czym się zajmujesz przyjacielu, tak ważnym, że Twoja praca jest tak produktywna i ważna dla społeczeństwa co? PS: dla Twojej wiadomości, w czasie wojny, w okopie będą żołnierze powołani z cywila na czas W. W zdecydowanej większości. Doinformuj się dlaczego, później zarzuć coś sensownego.
    3 punkty
  30. Po pierwsze to podszedł bym do sprawy na spokojnie. Będąc w twoim wieku miałem podobne rozkminy i z rozmów z przyjaciółmi wiem, że oni też tak mieli. W mojej opinii jest to normalne. Człowiek patrzy i analizuje co czyniło go szczęśliwym kiedyś i nie rozumie dlaczego teraz nie przynosi to radości. Wyjścia ze znajomymi już tak nie cieszą, ciężko czerpać przyjemność z treningu, irytuje to że pracujesz, a rozwój nie przychodzi tak szybko jakbyś chciał. Stajesz wtedy w kropce i nie wiesz co masz zrobić dalej ze swoim życiem. Czy podążać za szczęściem które poznałeś kiedy byleś dzieckiem, czy pracować na szczęście tak jak to robisz teraz? Przechodziłem przez dokładnie to samo. Dużo o tym myślałem. Nie wiem jak sobie z tym poradzić w taki profesjonalny sposób, ale ja zacząłem doceniać to co mam i to chyba przyniosło efekt. Zmieniłem trochę myślenie i nie nastawiam się tak bardzo na osiągnięcie celu, nie rezygnuję z niego, dalej jest moim priorytetem ,ale staram się myśleć maksymalnie poztywnie w każdym aspekcie życia. Jak narazie działa, a jak będzie później to nie wiem. Także @ZamaskowanyKarmazyn nic nie spinaj, będzie dobrze. Pracuj, rozwijaj się i czerp przyjemność ze wszystkiego co robisz. Mordę można cieszyć ze wszystkiego!
    3 punkty
  31. Człowiek jest zwierzęciem stadnym, w końcu pochodzimy od małp. Potrzeba przynależności jest w nas bardzo silnie ukorzeniona. Kwestia wyboru, jak zwykle, i podejścia - czy chcesz być definiowany przez grupę, z którą się utożsamiasz, czy może chcesz definiować ów grupę i być z nią utożsamiany Innymi słowy - chcesz być jak piłkarze, czy może oglądać mecz z trybun ? Garstka dobrze zarabiających gości biega sobie, kopiąc piłkę a dziesiątki tysięcy ludzi drą się, emocjonują się czymś na co nie mają wpływu, i w dodatku jeszcze za to płacą
    3 punkty
  32. Jak się stanie z boku i zacznie obserwować, to ta cała gonitwa samców z wyłączonym mózgiem za samicą wygląda śmiesznie i żenująco. Jak walka kogutów. Jak dla mnie kobiet w wojsku lepiej żeby nie było. Tu nie ma miejsca na żale i fochy.
    3 punkty
  33. Dlatego moim zdaniem kobiet nie powinno być w wojsku, bo daj jedną kobietę i grupę samców I obojętnie czy to będą policjanci, żołnierze, strażacy czy sędziowie, z czasem zaczną o nią rywalizować, żeby móc kopulować w efekcie czego będą kwasy.
    3 punkty
  34. Mistrzu ile Ty masz lat? Z tego co pamiętam to gdzieś koło 25. To co piszesz, wygląda mi na to, że budzą się u Ciebie różne wyższe potrzeby, ale Twój umysł gdzieś jeszcze błądzi w przeszłości, w gimnazjum, czegoś tam szukasz. Trochę pytań na pobudzenie umysłu: Jakie masz potrzeby jeśli chodzi o przebywanie z ludźmi? Po co Ci oni? Każda kategoria z osobna: laski, towarzysze, przyjaciele. Jak się czujesz gdy jesteś sam? Chcesz coś więcej i to się zaczyna odzywać. Otwórz umysł. Wyjdź z gimnazjum, sprawdź jaki potencjał jest tu i teraz. Oni sami też lepiej to zrozumieli i postanowili zostać siostrami :D Nie ma czekam. Nic się nie stanie jak będziesz tylko czekać. Jaki masz plan na życie? Dwa plany: Najbliższy rok i 5 lat?
    3 punkty
  35. I to jest właśnie jedna z głównych ról dzisiejszego "systemu edukacji" - jednostki prezentujące swój własny światopogląd, widzące świat na swój własny sposób, z odrobiną logiki, umiejętności dedukcji i "łączenia kropek" - są z punktu widzenia systemu szkodliwe. Zupełnie jak w wojsku - nie wychylaj się przed szereg, bo dostaniesz w ryj. Ty nie masz myśleć samodzielnie, my zrobimy to za Ciebie, Ty masz "zapierdalać za miskę ryżu". Zresztą, nie oddam tego lepiej niż kolejny cytat, tym razem z nieśmiertelnego Matrixa "Większość ludzi akceptuje program, póki ma wybór. Ci którzy odrzucali program, byli w mniejszości, ale niekontrolowani, stanowili coraz to większe zagrożenie". Bracia Wachowscy, przy tworzeniu filmu, powiedzieli, że ludzkość zrozumie przesłanie filmu jakieś 20 lat po jego emisji. Moja osobista interpretacja jest taka, że to każdy z nas jest tym Neo, który może kreować świat według własnych upodobań. Tą anomalią, która wpływa na najprostsze równania.
    3 punkty
  36. @Messer Obecnie spotykam się z przepiękną dziewczyną, związaną ze światem fitness i spytałem jej ostatnio - co ci się spodobało we mnie? - "twoje spojrzenie jak przeze mnie przechodzi i do tego ten twój uśmiech". "Ale trenujesz codziennie, widzisz kolesi dobrze zbudowanych a ja ze sportem mam mało wspólnego" - "no widzę codziennie, ale to albo geje, albo narcyzi i gogusie albo boją się po prostu zagadać i czają jak faje. Ty mi się podobasz, masz dużo energii". Tyle w temacie. Jest jednak jedno ale. Panna spytała mnie, czy jakbym ją spotkał na ulicy to bym zagadał. Powiedziałem, że na pewmo bym się za nią obrucił, ale nie zagadałbym, bo ulica to moja słabsza strona. Wytłumaczyłem jej, dlaczego nie lubię zagadywać na ulicy i powiedziałem o swoich mocnych cechach jak poczucie humoru, żart, social proof i rozmowa. Ona stwierdziła, że spławiłaby mnie na ulicy, ja stwierdziłem, że wiem o tym, ale już tam gdzie ją poznałem (urodziny koleżanki, klub, karaoke) miałem duże pole do używania swojego uroku. Zaśmiała się i skwitowała, że tak - tam ją uwiodłem. Ważne jest uwydatniać mocne a nie używać słabych cech. Mieć świadomość. Jestem kiepski na tym a tym polu - nie robię tego, a nie przeżywać traumy i zmuszać się do otwarć np. na ulicy.
    3 punkty
  37. Oficjalnie zastrzegają się że nie. Należy jednak pamiętać, że "nie ma takiego okrucieństwa ani takiej niegodziwości, której nie popełniłby skądinąd łagodny i liberalny rząd, kiedy zabraknie mu pieniędzy." - oficjalna lipcowa "inflacja" r/r była już na poziomie 7% (wystarczy czasem robić zakupy, żeby dostrzec że realnie jest sporo wyższa). - od przyszłego roku, szacunkowo prąd zdrożeje o średnio 30-40%. Ma być jakiś system rekompensat, czyli zapłacimy nie wprost za rachunek tylko w postaci podatków. A drożeje prąd, drożeje wszystko = wzrost "inflacji". - banksterka w końcu pęknie i uwzględni inflację w oprocentowaniu kredytów, niezależnie od oficjalnych stóp. Zdrożeją raty i kredyty, prowadząc do zubożenia kredyciarzy i zmniejszenia środków dostępnych na konsumpcję. - tylko w samym budżecie ZUS do lipca br. zabrakło 24 mld i konieczna była "dotacja z centrali". Przy czym propagandyści wciskają kity o pierwszym w historii, planowanym budżecie bez deficytu w 2020. Ciekawe z czego? - Niemcy balansują na granicy recesji, siada nam ważny rynek zbytu. - polska gospodarka notuje wzrosty na bazie konsumpcji (efekt rozdawnictwa) i zwiększania się zapasów produkcyjnych/magazynowych. Wzrost zapasów optymiści odczytują jako przygotowanie producentów do prognozowanej zwiększonej konsumpcji a realiści, jako spadek zapotrzebowania ze strony słabnącego rynku. Zwłaszcza w świetle dramatycznego spadku inwestycji, które powinny być gospodarczym priorytetem zamiast tylko przeżerania dóbr.
    3 punkty
  38. Przypominam Państwu, że jak ktoś wyzna że ma coś nielegalnego, policja po donosie (a są tacy co NATYCHMIAST doniosą) zażąda danych delikwenta. Upominam o ostrożne pisanie i nie zwierzanie się PUBLICZNIE, zwłaszcza że założyciel tematu ma u nas konto dwa tygodnie...
    3 punkty
  39. Sam wciąż się łapię na myśleniu, że sympatyczna, zadbana i dobrze wykształcona kobieta nie może być przecież zwyczajnie głupia i pusta.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.