Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 21.11.2019 uwzględniając wszystkie działy

  1. Witam Wszystkich ! Myślę, że temat bardzo na czasie, bo mamy sezon przeziębieniowy w pełni. Poruszę właśnie tę kwestię, bo wydaję mi się, że świadomość społeczna jej dotycząca jest dosyć niska. Obecnie bardzo duża część ludzi często nawet na stany podgorączkowe sięga po dosyć silne leki. Panuje powszechne przekonanie, że skoro jest gorączka, to trzeba jej się pozbyć. Czy na pewno? Ojciec medycyny Hipokrates mawiał- ,,Dajcie mi gorączkę, a pokażę Wam, jak leczyć wszystkie choroby!". Gorączka jest ogromnym błogosławieństwem dla organizmu i powinniśmy się naprawdę cieszyć, gdy ten proces nas dotknie. Paradoksalnie wysokość gorączki świadczy o sile organizmu- im wyższa, tym organizm mocniejszy. Zauważmy, że najwyższe stany gorączkowe zwykle występują u dzieci- mają po prostu jeszcze w miarę czyste organizmy i mechanizm gorączkowania działa bez zarzutu. Osoby starsze bardzo rzadko mają wysokie temperatury. Gorączka to naturalna reakcja immunologiczna w ciele, by pozbyć się toksycznych odpadów- neurotoksyn, bakterii, wirusów, metali ciężkich, i różnych form kwasów. Aby ten proces zaistniał organizm musi się naprawdę bardzo natrudzić (zużyć bardzo dużo energii). Przy wzroście temperatury o każdy 1 stopień C organizm zwiększa przemianę materii o 10%! Następuje mobilizacja całego układu odpornościowego i systemów wydalniczych (wątroby, nerek, skóry, płuc). Organizm staje się w pewnym sensie swoistą maszyną do samooczyszczania. Wystąpienie gorączki zawsze działa dla nas z korzyścią i tłumienie objawów za pomocą leków nie jest dobrym pomysłem, ponieważ powoduje, że odpady, których organizm próbuje się pozbyć zostają uwięzione głębiej w ciele. Objawy choroby prędzej, czy później powrócą. Nie powinno się zbijać gorączki do temperatury ok. 40 stopni C (piszę o osobach dorosłych). Trzeba pamiętać, że skoro organizm wytworzył gorączkę, czyli zadecydował, że będzie pozbywał się jakichś śmieci, to warto go wspomóc. Tu najlepiej zadziała wypoczynek, czyli stara (ale jara ) metoda WYLEŻEĆ I WYPOCIĆ. Zamiast środków farmakologicznych, gdy temperatura w czasie gorączki robi się zbyt dokuczliwa stosujemy metody mniej inwazyjne: - chłodne okłady na czoło, kark, łydki, stopy - reagujemy na reakcje ciała, czyli gdy mamy dreszcze i jest nam zimno to przykrywamy się. Gdy nam zbyt gorąco to odkrywamy się. - picie ziół napotnych, np. z lipy, malin, kwiatu bzu czarnego, przy silnym przeziębieniu z kwiatu wiązówki - picie ziół wspomagających pracę nerek, np. z pokrzywy, skrzypu, liści brzozy, kwiatu wrzosu, ziela rdestu ptasiego. - gdy temperatura idzie zbyt wysoko w górę zwykle pomaga chłodny prysznic lub kąpiel Głodówka w czasie gorączki Zwykle naturalnym objawem towarzyszącym gorączce jest niechęć do jedzenia. Organizm po prostu energię przekierowuje na oczyszczanie, nie chce jej tracić na trawienie. I tak ma być, zmuszając się do jedzenia tylko opóźniamy nasz powrót do zdrowia. Jest to szczególnie widoczne u dzieci (u dorosłych są silniej osadzone programy jedzenia emocjonalnego). Po prostu odmawiają przyjmowania pokarmu. Ja do dziś pamiętam zapach jedzenia, gdy jako dziecko miałam zapalenie płuc. Nic nie byłam w stanie przełknąć, bo każdy rodzaj pokarmu po prostu mi śmierdział. Córka mego znajomego (5-latka) w czasie anginy nic nie chciała jeść, piła tylko wodę. Choroba jej minęła po 3 dniach bez żadnych leków. Jeśli już koniecznie chcemy coś jeść to warto, żeby to były jak najlżejsze posiłki. Optymalną opcją będą soki owocowe i soczyste owoce. Trawią się bardzo szybko, dzięki czemu organizm większość energii przekierowuje na powrót do zdrowia. Dodatkowo idealnie nawadniają (zawierają wodę strukturalną) i alkalizują organizm. Przypomnę, że praktycznie wszystkie leki przeciwbólowe działają też przeciwgorączkowo, więc warto rozważnie je stosować. Główne źródło tekstu: Robert Morse, The Detox Miracle Sourcebook Na koniec muszę napisać, że za bardzo nie wiedziałam, w którym dziale umieścić ten temat, bo zagadnienia związane ze zdrowiem są rozsiane po różnych działach . Może warto w rezerwacie stworzyć jakiś wątek o tematyce zdrowia? Pozostawiam to do rozkminy osobom kompetentnym w tym zakresie. Życzę Wszystkim dużo zdrowia !
    19 punktów
  2. Właściwie sposoby są trzy, ale dwa to półśrodki. Jeden to jak masz dom minimum dwu kondygnacyjny, z których każda kondygnacja może stanowić oddzielne mieszkanie i wynajmiesz pani takie piętro. Wtedy trudno będzie pozbyć się właściciela z nieruchomości, ale dalej nie zmienia to faktu iż takiej pani też się będzie trudno pozbyć i finalnie może skończyć się tak, że mieszkasz na jednej posesji z ex, której nienawidzisz i lata zajmie ci eksmitowanie jej i bąbelka. Czyli np. 8 lat wyjętych z życia. Druga metoda to wynajem mieszkania i zamieszkanie w wynajętym, tutaj też bywa ciężko, szczególnie jak umowa najmu będzie na ciebie lepiej żeby była na panią (nawet jeśli ty płacisz), a ty nigdzie nie pojawiał się w papierach Wtedy i owszem, pakujesz się i wychodzisz, a ona zostaje w wynajętym "przez siebie" mieszkaniu. Z drugiej strony może cię wykopać jak się pojawi nowy Romeo, a ty możesz mieć trudności z odzyskaniem swoich rzeczy z lokalu. Trzecia metoda jest dość kosztowna ale skuteczna, wynajmujesz dla pani kawalerkę tzn. ty płacisz, a umowa jest na nią, jednocześnie ona mieszka z tobą w twoim mieszkaniu lub kawalerce (jak wam wygodniej). W razie jakichś problemów posiada tytuł prawny do lokalu (kawalerki) więc ci nie squatuje mieszkania/ domu, bo skoro ma swoje nie zostanie w twoim nawet jak powoła się na "przemoc". Przyjeżdża policja, ty wykazujesz że ona ma własny lokal mieszkalny i tyle. Oczywiście ta metoda jest dla osób z kasą, które mają świadomość że biorą sobie utrzymankę. Nadrzędna zasada jest taka nie bierzesz sobie na chatę samotnych matek i kobiet z problemami, tak jest zdrowiej, taniej i prościej.
    9 punktów
  3. Już sporo lat temu, znajomy wynajął mieszkanie samotnemu mężczyźnie. Umów najmu okazjonalnego jeszcze nie było, ale jakaś umowa - i podatki - spisane były. Także pełny legal, na tamte czasy. Wynajmujący był w miarę młody, udowodnił dochody, zaświadczenie o zatrudnieniu, nie wyglądał na pijącego - niby, idealny lokator. W dniu gdy przyjechał, odebrał klucze, wpłacił kaucję 2-mc, dopełnił formalności, po czym - w mniej niż godzinę po odjeździe właściciela - do lokalu przyjechała matka z niemowlęciem. A główny lokator - zostawił jej klucze, i pojechał w siną dal. Nie muszę mówić, że pani nic nie płaciła? A z głównym oficjalnym lokatorem kontaktu nie było? Okres był "zimowy", więc prawnik wprost powiedział "ale pan wdupił". Nieważne że w umowie jeden lokator-mężczyzna. Właśnie brak kontaktu z wynajmującym, okazał się dla Pani zgubą - jakimś "bocznym sposobem" elektrownia po 5 miesiącach jednak odcięła prąd (akurat w kwietniu), co wywołało groźby pani o podanie do sądu, "niezapewnienie godnych warunków dla dziecka" i masa innych. Jednak elektrownia jakimś dziwnym trafem kontaktowała się z właścicielem (ignorując telefony Pani), a ten - całą korespondencję wysyłał na maila wynajmującego, tudzież fragmenty SMS-ami, ignorując przy tym jakiekolwiek wiadomości od (nieznanej mu przecież oficjalnie) kobiety. Wyszedł z założenia że w umowie jest jeden mężczyzna, i tylko z nim się kontaktował - inne numery poblokował. Jako że mężczyzna nie odpowiedział ani razu, więc prądu nie było. Trwało to może cztery dni, po tym czasie na miejscu pojawił się wynajmujący, w dwie godziny Pani się spakowała, i oboje zniknęli w sinej dali - z echem powtarzającym za nimi "słuchaj, znalazłem następnego frajera". Wymiana zamków, remont zapchanej kanalizacji, jakieś drobiazgi AGD poginęły - mogło być gorzej. W sumie, następny wynajmujący BYŁ gorszy, znacznie - ale to już inna historia. PS: Potem były próby kontaktu mailowego w sprawie "zwrotu niesłusznie zatrzymanej kaucji", włącznie ze straszeniem pozwami sądowymi.
    9 punktów
  4. Bardzo fajnie to ujął w pierwszej odpowiedzi @HodowcaKrokodyli. Ja jak mam ochotę, kiedy mnie najdzie to jestem czuły i jest to pozytywnie odbierane przez moją partnerkę. Rzecz w tym, że ta czułość nie może wynikać z tego co opisał w/w kolega. Nie z desperacji, nie z poczucia że bez tej kobiety jesteś nikim. Od Ciebie musi bić wewnętrzna siła, pewność siebie, nienaciągana- akceptacja siebie z którą czujesz się naturalnie, co przecież nie przeszkadza w tym aby (kiedy jest odpowiednia chwila) być po prostu bardziej czułym i delikatnym. Nie bójcie się pewnych rzeczy, dajcie sobie spokój z Alfa-Sralfa, wszystkimi regułkami, spinami. Róbcie co uważacie za stosowne według Was- to jest prawdziwa męskość. Jeśli ktoś tego nie akceptuje to On/Ona ma problem, nie Ty. Dziękujesz, odwracasz się na pięcie i odchodzisz. Udawać pół życia, grać w gierki byleby z kimś na siłę być? Może jak jesteś młodszy, mniej doświadczony. Z wiekiem i pewną wrażliwością społeczną zaczynasz bardziej siebie akceptować, trochę mniej obchodzi Ciebie otoczenie i przede wszystkim co Ono (One?) od Ciebie wymagają. Żyj. Po prostu żyj.
    8 punktów
  5. Facet jak najbardziej ma prawo do czułości, kobiety uwielbiają czułych facetów. Co wbrew pozorom nie jest sprzeczne z tym, że uwielbiają też facetów dominujących, a nawet brutalnych. Moim zdaniem my faceci mamy podobnie, a przynajmniej ja mam podobnie. Lubię być czuły i się poprzytulać z kobietą. Lubię też ją ostro rżnąć, trochę ją poniżyć, upokorzyć w łóżku. Lubię kobiety o delikatnym wyglądzie - o ile są ładne. Lubię kobiety o ostrym, sukowatym wyglądzie - o ile są ładne. Brzydka kobieta o miękkim wyglądzie "nijaka, rozmemłana klucha" mnie nie kręci. Brzydka kobieta o wrednym wyglądzie "brzydka czarownica o drapieżnych rysach" też mnie nie kręci. Z innych klimatów, lubię widok spokojnej przyrody, czy też słodkich szczeniaczków. Ale lubię też patrzeć, gdy się ludzie biją, lubię filmy na których jest jakiś krwawy konflikt, wojna, etc. Facet "needy" to po prostu facet "potrzebujący", zdesperowany, sfrustrowany. Dlaczego jest "potrzebujący"? Bo nie ma kobiet. Potrzebuje tego, czego nie ma. A dlaczego nie ma kobiet? Bardzo często występuje jedna z poniższych dwóch przyczyn, albo obie: 1. Słaby wygląd. 2. Pełna poczucia niższości, kompleksów, lęków i napięcia psychika "beta-niewolnika". To nie czułość jest problemem, tylko inne rzeczy. BTW Tacy goście często wygadują na ten temat różne bzdury i nie należy traktować tego serio. Jedna rzecz, że się nie znają na kobietach, bo ich nie mają. Druga, że tłumaczenie "to zła kobieta była, a życie jest niesprawiedliwe" jest dla nich bardziej wygodne niż "jestem brzydki i mam psychikę beta-niewolnika".
    8 punktów
  6. Odnośnie przypadku jak miałeś 18 lat. Nie ma "koszy". To jest tylko informacja zwrotna, że ktoś nie jest zainteresowany ale ludzkie ego boi się odrzucenia, wstydu... Suma sumarum nie wiedzieć czemu bo to nic nie znaczy a sieje w psychice spustoszenie. Biorąc pod uwagę co napisałeś jesteś atrakcyjnym, interesującym gościem, który poznaje dziewczyny ale wskutek negatywnych przeżyć lub braku wiedzy nie potrafi przejść "dalej". Twoim problemem jest brak dodawania seksualności w relacji, przechodzenia do konkretów. Tak jest kulturowo stworzone, że zazwyczaj facet musi wykonać inicjatywę w tych sprawach i to prawda ale tylko pośrednio ponieważ kobieca inicjatywa to to, że przyszła do Ciebie do domu, oglądacie film itp. One są cholernie zainteresowane Tobą tylko przekazują to w inny sposób. Jako mężczyzna musisz być konkretnym facetem i nigdy nie oczekuj tego, że ona Ci powie "wolnystrzelec fajnie, że leżymy to już czas żebyś mnie pocałował". Poczytaj sobie o miękkich piłkach. Przy odrobinie szczęścia możesz pocałować kobietę po minucie ale trzeba obserwować ich zachowanie a nie to co mówią. One zdecydowanie czekają na Twój krok. Patrzą Ci się w oczy, na usta, spędzają czas, rozmawiają, interesują, przychodzą na noc. Całym sobą wysyłają sygnał "bierz mnie!", ale nie powiedzą Ci tego słowami bo niestety przez blokady społeczne nie mogą tego robić. A zarazem odsiewają tak facetów od osób, które nie mają doświadczenia. Klasyczny schemat. Ta dziewczyna była owszem zainteresowana Tobą i była chętna na coś więcej ale nie podjąłeś żadnych kroków żeby szło dalej. Żadnego całowania, seksu itp... Okazałeś się dla niej za słaby i poszła szukać szczęścia gdzie indziej. Ty MASZ DZIAŁAĆ seksualnie ! NIC TAK NIE ŁĄCZY KOBIETY I MĘŻCZYZNY JAK WSPÓLNY SEKS. Żeby nie być sfriendzonowany to nie możesz samemu pchać się w rolę przyjaciółki. A z przyjaciółmi się nie uprawia seksu, nie przechodzi dalej. Taka sama odpowiedź jest na drugie pytanie. Musisz być bardziej seksualny a przede wszystkim zdecydowany. Nie chodzi o głupie żarty ale 2, 3 spotkanie to już czas na pierwsze pocałunki. Seks spokojnie powinien Ci wchodzić od 3-5. Więcej to już dziwne bo też co innego można robić. Twój problem jest powszechny i jest to temat rzeka. Poszukaj informacji na temat sygnałów zainteresowania niewerbalnych od kobiet oraz musisz zrozumieć, że seks jest czymś ważnym i z początku Ty jako facet musisz przejąć inicjatywę. Pamiętaj zdecydowanie i męskie działanie
    8 punktów
  7. Ja wam powiem tak - niech każdy sobie SPRÓBUJE zrobić te 90 dni no fapu (bez porno i masturbacji) a dopiero potem się wypowiada. Serio, masa ludzi w internecie parszywie kłamie, że no fap jest głupotą i jest wbrew naturze. Otóż wcale tak nie jest. Powiem wam tak. Waliłem regularnie od 15 roku życia (teraz 24) i miałem jakieś przerwy typu 7 dni, 14 dni itd ale to za mało na cokolwiek. Jak człowiek ciągle spuszcza z kija czy to masturbacja czy seks to potem człowiekowi się wydaje, że to jest normalne i ten "popęd" jest zdrowy. Otóż jest to wszystko jedno wielkie perfidne kłamstwo. Każdy kto dotarł do 40-50 dnia wie jaka jest prawda. A prawda jest taka, że żyjemy w kłamstwie. Ten magiczny "popęd" to żadna natura tylko zniewolenie duchowe. Gołe laski na instagramie, gołe laski na tinderze. Gołe laski w reklamach przy sportowych furach. Cały świat ocieka seksem bo seks powoduje konsumpcjonizm. Jak jesteś zniewolony seksem to ciągle myślisz o tym, by zaliczać te wszystkie ładne panie. Tak więc robisz wszystko - idziesz do pracy, której nienawidzisz, żeby zarabiać hajs. Za hajs kupujesz drogie rzeczy, których nie potrzebujesz. Kupujesz drogie auto aby podnieść swój status i samoocenę bo widziałeś, jak goła laska stoi przy samochodzie w reklamie. Swój wolny czas poświęcasz na rozwój i pasje, a jednocześnie uciekasz od siebie, uciekasz od swojego "ja" i swojej duszy. Ignorujesz swoje wewnętrzne problemy i duchowe potrzeby, zamiast tego skupiasz się na płytkiej przyjemności, która trwa zaledwie - 15-20 sekund, a potem nie masz na nic siły, a twoje sumienie jest zagłuszone. Albo masz partnerkę, ale traktujesz ją jak przedmiot, jej ciało przesłania ci rozum i żyjesz sobie w różowych okularach. Nie widzisz jej wad, bo masz zajebisty seks. Każdy problem rozwiązujesz seksem na zgodę, a po paru latach różowe okulary spadają - twoja niewinna szara myszka, z którą byłeś dla seksu i ładnego ciała tak naprawdę cały czas była wilkiem w owczej skórze i od początku była z tobą dla twoich pieniędzy czy innych korzyści, ale zaślepiony seksem o tym nie myślałeś. Rozumiecie już na czym to polega? Po co jest tyle seksu na świecie? Bo na tym kręci się konsumpcjonizm. Najpierw zróbcie czasy, które zniszczą facetów. Rozbijcie rodziny, zniszczcie samooceny. Gdy już będą mieli tragiczną samoocenę wszędzie uwidocznij seks jako coś boskiego. Faceci są pogubieni, słabi wewnętrznie i pogodzeni ze swoim słabym życiem. Dlatego własnie kasta 0,01% najbogatszych ludzi ma 80% pieniędzy całego świata. Jesteśmy społeczeństwem, którym łatwo sterować - przez to, że faceci są uzależnieni przez seks i uznają to "naturalnym" popędem. Nie zastanawiacie się, dlaczego jeszcze kilkadziesiąt lat temu były regularne wojny, powstania, bunty itd? Dlatego, ze nie było internetu, mediów i faceci nie byli zniewalani. Jesteśmy poddawani światowej kontroli i przykro mi to mówić, ale każdy z nas jest kontrolowany własne głównie przez seks. Kiedyś jak się coś komuś nie podobało to zbierała się grupa osób i walczyła o swoje na śmierć i życie. Ludzie nie godzili się na zły los i walczyli o swoje. Teraz każdy ma wszystko gdzieś. Ludzie stali się obojętni, ospali. Prawda jest taka, że 90% mężczyzn nie ma zdrowej samooceny. Najlepszy przykład -> białorycerstwo w komentarzach pod zdjęciami skąpo ubranych pań. Nie ma co tych facetów obrażać czy się naśmiewać - nie każdy jest świadomy tego, że jest poddawany kontroli i sterowany jak marionetka. Plaga depresji, samobójstw, zniszczone rodziny, zdrady. Ale jak ktoś powie, że ktoś od lat planuje masowe zredukowanie liczby ludzi na ziemi i globalną kontrolę to uzna to za głupotę. To nie jest niektórym osobom na rękę, aby faceci byli w pełni wolni. W pełni wolni faceci są agresywni i brutalni i ostro sięgają po swoje, nie godzą się na niewolę. Sęk w tym, że wielu facetom słowo niewola zastąpiono popęd. Do tego jakiś przekupiony lekarz powie, że no fap to głupota bo rak jąder, trzeba się masturbować najlepiej codziennie. Powiem wam tak - dopiero w okolicach 30-40 dnia zrozumiałem, że tak naprawdę to nie ma czegoś takiego jak popęd seksualny - to jest zwykły nałóg i można być "czystym". Przez pierwsze dwa tygodnie rzeczywiście - byłem ostro nabuzowany i człowiek zachowywał się jak zwierze, ale potem to minęło. Po 2 tygodniach libido praktycznie spadło do zera. Nie widziałem w kobietach obiektów seksualnych, wręcz przeszła mi ochota na seks. Wiecie jakie to jest piękne uczucie, gdy nie jesteś niewolnikiem seksu? Ile rzeczy się zmieniło w życiu to nie jestem w stanie wymienić. Ile rzeczy i spraw, myśli jest przygniecionych przez seks. Seks tłumi w nas pewną siłę, którą nie sposób wytłumaczyć. Jest to siła duchowa. Do czego służy seks? Seks służy do zapłodnienia kobiety, trzeba sobie uświadomić, że każdy "orgazm" zawiera jakąś cząstkę nas. W spermie są najważniejsze minerały potrzebne nam do życia. Jeżeli trzymasz spermę w sobie, to nagle wiele "nowoczesnych" chorób znika. - trądzik - łysienie - łupież (włosy stają się mocne i gęste) Skoro sperma tworzy dzieci to pomyślcie co musi w niej się znajdować - znajdują się w najcenniejsze minerały i witaminy. No dobra, ale przechodząc do tematu to jak było u mnie. Wytrzymałem 50 dni. Na początku nic się nie działo, pierwsze 10, 20, 30 dni to były regularne zmiany nastrojów - od przygnębienia po euforię. Jest to naturalny proces odbudowy receptorów. Gdzieś po ok. 30 dniu zaczęły dziać się "jaja". Zawsze byłem typem osoby, która musi 3-4 razy zastanowić się przed ważną rozmową i ułożyć plan rozmowy w głowie, aby się nie zbłaźnić. Samoistnie mi to przeszło. Nawet nie zdawałem sobie sprawy, że zaczynam po prostu ryzykować i się nie bać różnych błahych rzeczy. Z kobietami też jakieś jaja. Wchodzę do pomieszczenia i nagle każda się na mnie patrzy z taką miną, jakbym jej coś ukradł. One po prostu wyczuwają facetów, którzy mają pełne jaja. Ile dostałem uśmiechów i sygnałów zainteresowania to nie zliczę. A wyglądałem tak jak zawsze, nic oprócz NoFapu nie robiłem. Co do kobiet to tez fajna sprawa, bo po 2 tygodniach czyli ok 14 dniu przestałem na nie patrzeć jak na obiekt. Potrafiłem po prostu docenić piękno fizyczne, ale nie myślałem o nich w kontekście seksu. Mijałem laski typu 10/10 na ulicy i po raz pierwszy nie musiałem mimowolnie fantazjować. Libido praktycznie zerowe, mogłem się skupić na własnych sprawach. Super rzecz!!! Kiedyś chciałem to samo zrobić masturbacją, ale masturbacja to iluzja. Masz spokój na 2-3 godziny po fakcie, ale następnego dnia znowu jesteś napalony i pozbawiony energii. Różnica w nofapie jest kolosalna, bo masz nadmiar energii i trzeźwy umysł, a jak ciągle fapiesz to działasz na 50% i masz energię życiową na poziomie 10-25%. Zawsze miałem jakąś lekką fobie społeczną tzn. nie bałem się rozmawiać z ludźmi, ale zawsze zakładało się jakąś maskę, aby dobrze wypaść i gryzło się w język. Na no fapie stałem się szczery i nic nie zakładałem po prostu samoistnie fobia znikła i powiem więcej - przez to szczerość i otwarcie ludzie zaczęli znacznie lepiej reagować, niż gdy fapałem i zakładałem maski. Dużo też wysiłku fizycznego było w moim. Często wjeżdżałem na rowerze pod mega stromą i długą górkę - gdy się masturbowałem to na szczycie miałem prawie zawał i zadyszkę niesamowitą + brak sił w nogach. Ostatnio wjeżdżając na no fapie wjechałem na szczyt tej samej góry ... bez wysiłku i po 3 tygodniach przerwy. Lepszy sen, dieta, odbiór u ludzi - to wydaje się głupie. Z kilku innych ważnych rzeczy - wychodzą uczucia, emocje tłumione latami, wspomnienia, traumy których normalnie nie ma. Regularne orgazmy w jakiś sposób zakrywają to, co głęboko w nas siedzi. Jak fapiesz na codzień wydaje ci się, że wszystko jest ok. Na no fapie po czasie widzisz ile rzeczy olewałeś i co fajne - możesz te rzeczy łatwo przepracować i wtedy zadowolenie z życia zwiększa się o kolejne kilkadziesiąt procent. Na dobrą sprawę no fap uświadamia, że szczęście jest w nas, a nie na zewnątrz. Szczęście polega na byciu wolnym od tego, co zabija w nas ducha. Ostatnio upadłem po niecałych 50 dniach i widzę jeszcze bardziej kolosalną różnice z dnia na dzień. Jeszcze parę dni temu obce laski patrzyły się z zaciekawieniem i uśmiechem, te same kobiety teraz patrzą się z obrzydzeniem. Poziom energii ze 100% spadł do 10-20%. Wróciła bardzo lekka fobia i wycofanie społeczne, pojawiła się chęć izolacji od ludzi. Pojawiły się negatywne myśli, samopoczucie, uczucie pustki po wystrzale spermy. Jeden wytrysk spowodował, że czuję się co najmniej 10-20 lat starszy. Wyobraźcie sobie, że są ludzie, którzy codziennie walą po 2-3 razy dziennie. Ale są też ludzie, którzy prawie nigdy nie tylko nie masturbowali się, ale również nie wyrzucali nasienia. Tak zwany no fap hardcore, no PMO czy semen retention praktykowany przez kilka lat, a nie miesięcy zmienia ludzi całkowicie. Mi nie musicie wierzyć, ale zapewne znacie takie nazwiska jak: Tesla, Newton, Mike Tyson, Muhammad Ali, Steve Jobs, Dalei Lama, Platon, Pitagoras, Sokrates, Nietsche, Mark Twain, Freud, Ghandi, Szekspir, Napoleon Hill itd. Nie dziwie się ludziom, którzy twierdzą, że no fap to głupota, bo niemożliwe, żeby samo powstrzymanie się od porno i masturbacji dało tyle efektów. Sam sobie kiedyś myślałem, że no fap to takie życzeniowe myślenie. Ale to serio się dzieje. Nie po 2-3 dniach, tylko po 30, 60, 90. Dopiero około 30-40 dnia uświadomiłem sobie, że tkwię w nałogu i że da się żyć bez masturbacji i jest to lepsze życie i zdrowe. Po czasie każda zbyt mocna i nachalna nagość zaczęła mnie brzydzić. Serio, nawet na logikę nie damy rady się okłamać, że masturbacja jest naturalna bo nie jest - seks ma za zadanie stworzyć dziecko, a przyjemność to jest niejako efekt uboczny. Tylko że jak nie dobijecie do tych min 30-40 a najlepiej 90 dni to będzie to dla was brzmiało jak abstrakcja i głupota totalna. Dlatego zanim nie spróbujecie no fapu nie piszcie, jakie to jest głupie i niezdrowe, bo masturbując się nie da się tego zrozumieć. Trzeba samemu zebrać się w sobie i wytrzymać, a wraz z doświadczeniem przyjdzie zrozumienie. Każdy kto dotrwał do tego 30-40-50 dnia nie mówi potem, że to głupie tylko chce ciągle wracać do tego stanu bycia w długim czasie wolności od nałogu pomimo iż na początku twierdził, że no fap to totalna głupota i strata czasu. Edit: // No i niestety tak jak mówicie - każda wpadka dużo odbiera. Ale to nie jest tak, że jak wytrzymaliście np: 90 dni i zwalicie sobie 2-3 razy to startujecie od zera. Jedna czy dwie wpadki nie zrobi tak dużych szkód, ale powrót do ciągu wszystko przekreśli. Więc jak ktoś wytrwał 90 dni i zwalił sobie z 2 razy, to potem wystarczy np: 30 dni żeby wrócić do tych efektów z dnia 90. No i wyzywalcze są przeokropne. Na mnie zwykłe kobiety widziane na żywo nie działają. Ale mnie złamały - instagram, tinder, facebook. Nie ma lekko, trzeba wyjebać porno z kompa, porobić blokady, nie korzystać z aplikacji do śledzenie profili innych. Innej rady nie ma, ale jak się nie ma tych zapalników to można naprawdę łatwo wytrwać dość długo.
    7 punktów
  8. Jest chorobą /dysfunkcją/ zaburzeniem. Biologiczna rola popędu płciowego to przedłużenie gatunku. Do tego trzeba odczuwać pociąg do płci przeciwnej. A homoseksualista odczuwa do swojej własnej, w wyniku czego jego instynkt staje się bezużyteczny z punktu widzenia celu biologicznego. Dlatego w przypadku osób homoseksualnych zamiast o orientacji, należałoby raczej mówić o dezorientacji płciowej. Skreślenie homoseksualizmu przez WHO z listy chorób czy tam zaburzeń niczego tu nie zmienia. Na podobnej zasadzie możnaby mocą jakiegoś konsylium fizyków zadekretować odgórnie, że prawo grawitacji nie obowiązuje. Jeśli dobrze pamiętam, to samo usunięcie homoseksualizmu przez WHO odbyło się w sposób kuriozalny, bo w drodze...głosowania. Co to ma wspólnego z metodą naukową, dowodzeniem, itp., nie trzeba chyba dodawać. Powoływanie się w tym kontekście na naukowość tych ustaleń jest dość zabawne. Oczywiście rozumiem (oficjalnie deklarowane przynajmniej) szlachetne pobudki, jakie stać mają za taką decyzją. Chodzi o walkę z wykluczeniem tych osób, zdjęcie z nich odium choroby, piętna nienormalności. Skoro tak, to czemu nie skreśli się z listy chorób chorób psychicznych, osób niepełnosprawnych, cukrzyków, alergików, alkoholików, narkomanów itp. Wszystkie te osoby cierpią z powodu swojego stanu zdrowia, nie mniej od homoseksualistów. Osoby o dużym stopniu niepełnosprawności są z wielu aktywności życiowych wykluczone wprost przez swoje kalectwo. Mimo tego nikt nie optuje za uznaniem ich za w pełni zdrowe. Ciekawe skąd taki nadmiar empatii dla homoseksualistów. Emancypacja kolejnych, coraz bardziej dziwacznych "orientacji" seksualnych i "tożsamości" płciowych stoi w sprzeczności z ogólną tendencją medycyny i nauki w ogóle. Wraz z postępem wiedzy medycznej lista chorób wydłuża się. Coraz to mniejszego odchyłu od normy potrzeba, byśmy mogli mówić o chorobie, czy jakimś zaburzeniu. Czyli, norma zdrowia staje się coraz bardziej wyśrubowana i precyzyjna. Parafrazując znane powiedzenie bokserskie, nie ma już osób zdrowych, są tylko niedostatecznie dokładnie przebadane. W dużej mierze jest to wynikiem rozwoju medycyny, która coraz precyzyjniej wykrywając coraz drobniejsze niedoskonałości, tym samym coraz bardziej śrubuje normę zdrowia w danej dziedzinie. I to jest prawdziwy postęp z punktu widzenia naukowego. Coraz wyraźniejsze wyobrażenie na temat tego, co jest tym ideałem "zdrowia". A w dziedzinie "orientacji" seksualnych" "postęp" polega na zaniżaniu poprzeczki. Normalne jest i to, i to, i tamto, wszystko właściwie, byle tylko nikomu nie było przykro. Oczywiście świetnie rozumiem, że każdy ma jakiś tam odchył od normy, nie ma ludzi idealnych i dlatego pewna dawka konformizmu i tolerancji jest niezbędnie konieczna, żeby funkcjonować w społeczeństwie. Tylko że jest to kwestia społeczna (kulturowa) właśnie, a nie naukowa. Zaprzęganie nauki do zadań ideologicznych zawsze musi się źle skończyć dla nauki i w końcu dla tego społeczeństwa. Stąd ja uważam homoseksualizm za pewną dysfunkcję. Co nie oznacza, że odczuwam pogardę dla homoseksualistów jako ludzi. Jedno drugiemu nie przeszkadza. Natomiast orientacja płciową jest jedną. Hetero, pociąg dorosłego faceta do dorosłej kobiety i na odwrót. Reszta to dezorientacje, i można się jedynie zastanawiać na ile je tolerować.
    6 punktów
  9. Za dużo gadasz/piszesz a za mało robisz. Seen it, been there. Zaufaj mi. To samo jak powyższe. Maślane oczy, kontakt fizyczny ze strony kobiety, który się intensyfikuje, śmianie się nawet z żartu "przychodzi baba do lekarza". Jak wyczuć? 1. Kobieta zaczyna opowiadać za dużo o swoich byłych, albo czego szuka u mężczyzn (tak, tak - dokładnie). 2. Za dużo gada a za mało pyta - wyraźnie się nie interesuje tobą. 3. Siada na spotkaniach po przeciwnej stronie (ok w przypadku małych okrągłych stolików), zamyka ręce, mało gestykuluje. 4. Odpowiada zdawkowo, nie rozwija tematu, spóźnia się na spotkania, przychodzi ubrana niechlujnie albo niestosownie do sytuacji. Nie widując się codziennie z osobami na początku daje ci tę przewagę, że zawsze na spotkanie możesz zrobić wrażenie i minimalizujesz potknięcia. Dodatkowo nie znudzisz. Myślę, że jesteś taki nice-guy - do pogadania, do kawki, jak psiapsiółka. Musisz być bardziej jak facet! Podoba ci się jej tyłek? To powiedz na drugim czy trzecim spotkaniu. Albo na pierwszym, że seksownie wygląda w tej sukience. Niech ona wie, że jest też dla ciebie obiektem seksualnym. Coś zaczyna gadać o byłych? Ucinasz rozmowę - powiedz, że cię to nie interesuje. Rozmowy sobie będziesz prowadzić później, jak po pierwszych łóżkowych przygodach pojawi się u niej oksytocyna. Pogadać to z kumplami idź sobie pogadać przy piwie. Z kobietą idziesz na randkę i masz ją dotykać!!! Ma się czuć jak kobieta a nie koleżanka z ławki. Ostatnio byłem z moją na kawie i kolejny raz się naciąłem, że mogę z nią na poważny temat pogadać - coś wynikło o Unii Europejskiej. Powiedziała, że Unia fajna i w ogóle dała szanse ludziom i dużo więcej miejsc pracy bo korpo itp. itd. na to ja ją zawaliłem argumentami, że Unia jest nieopłacalna dla Polski i to samo byśmy zrobili a nawet więcej bez Unii gdyby tylko inaczej dysponować pieniędzmi a korpo i tak by się znalazły bo Polak może zapierdalać za miskę ryżu. Zrobiła ze mnie pieniacza i że ją atakuję i że tak nie będziemy rozmawiać. Więc tylko się wkurwiłem i uznałem, że to nie ma sensu i na argumenty sobie mogę z kumplami pogadać.
    6 punktów
  10. Mi chodziło o coś innego. Jasne, że istnieją złe kobiety, tak samo jak źli mężczyźni. A życie moim zdaniem jest ogólnie bardzo niesprawiedliwe. Między innymi właśnie w kontekście tego, jak różni ludzie dostają różne warunki genetyczne. Ja miałem na myśli to, że w takich sprawach faceci często mają w głowie chaos wywołany negatywnymi emocjami i idą w kierunku mało obiektywnych ocen wydarzeń. Ja to nawet rozumiem, tylko po prostu piszę, że nie należy zwracać na te oceny większej uwagi. Jeden z klasyków gatunku: 1. Brzydki facet dostaje kosza od ładnej kobiety. I gotuje się w nim żółć, że "wredna szmata" nie doceniła jego dobrego serca, jego szlachetnych intencji. 2. Nie patrzy na to, że tak jak on pragnął atrakcyjnej fizycznie partnerki (jej), tak ona pragnęła atrakcyjnego fizycznie partnera (nie jego). 3. Na sugestię, że może by spróbował zaoferować swoje złote serce i szlachetne intencje brzydkiej kobiecie na swoim poziomie, która też może mieć złote serce i szlachetne intencje, gość reaguje obrazą. "Ja z takim pasztetem? NIGDY!". Bo jak widać jego zdaniem, jemu wolno pogardzać brzydkimi kobietami, ale jeżeli kobieta pogardza nim z dokładnie tego samego powodu, to oczywiście jest zbrodnia i to "szmata" jest. Mi chodzi w skrócie o to, że opowieści opowiadane przez tego typu gości są często mocno nieobiektywne i tworzą zafałszowany obraz stosunków damsko-męskich. Mi się udało bardzo dobrze naprostować punkt 2, ale zajęło to wiele lat, mnóstwo wysiłku, a i to przy dużym szczęściu. Choć były też i błędy popełniane, było sporo zagubienia. Mogę co do tego powiedzieć, że moim zdaniem w tym nie chodzi o stanie "lwem", jakimś "super męskim samcem alfa". Chodzi o uwolnienie się od mentalności niewolnika, o stanie się psychicznie wolnym człowiekiem. Mnie szokuje to, ile mądrości jest w powiedzeniu "miej wyjebane, a będzie ci dane". To jest diament ukryty na widoku. Każdy zna to powiedzenie, lecz mało kto ma naprawdę czuje się w ten sposób. Mam na myśli nie ostentacyjny i powierzchowny bunt, a autentyczne czucie tego w sercu.
    6 punktów
  11. 6 punktów
  12. Może jej chodziło o to, żeby cię zbadać czy byś chciał jej bo ona już ma... Zapytaj.
    5 punktów
  13. Prawidłowo sporządzona umowa małżeńska majątkowa zabezpiecza w pełni twój majątek osobisty. Jednakże należy nadmienić, że nie ochroni cię przed wysokimi alimentami w wypadku rozstania z żoną i nie ochroni cię przed wykopaniem z domu za pomocą numeru "na niebieską kartę". Co do wady oświadczenia woli, nakłonienia podstępem/ przymusem do podpisania "intercyzy" (wiem to jest mokry sen pań żeby mogły tak się wymiksować po podpisaniu papierka, żeby zawinąć pół przy rozwodzie ? ) to coś takiego teoretycznie jest możliwe ale tylko w przeciągu 1 roku od podpisania intercyzy. Przy czym jeśli intercyza została podpisana przed zawarciem małżeństwa to nie może wystąpić wada oświadczenia woli, bo oświadczenie woli może być wadliwe jeśli dotyczy dysponowania czymś co się już posiada, a przed zawarciem małżeństwa majątku wspólnego nie ma. Ale wracając do meritum, przyjmijmy że umowa majątkowa została zawarta w formie aktu notarialnego w trakcie trwania małżeństwa, jeśli użyto przymusu lub podstępu mogło by to być wadą oświadczenia woli. Tyle że podstęp w wypadku takiej umowy jest raczej mało prawdopodobny, ewentualnie można by pod to podciągnąć jakąś niespełnioną obietnicę "myszka podpisz rozdzielność a ja ci kupię auto" i tego auta miś nie kupił. No ale takie coś trzeba by udowodnić. Słyszałem kiedyś o jednym przypadku takiej sprawy, mąż miał kilka nieruchomości i obiecał myszce, że przepisze na nią jeden dom jak ona podpisze rozdzielność majątkową, nie znam szczegółów ale sprawę przegrała. Udowodnienie przymusu przy umowie zawartej w formie aktu notarialnego też jest praktycznie niemożliwe, własnie dla tego ten typ umowy musi być sporządzany w tej formie żeby nie było szopek. Zacytuję mały fragment: "Sporządzenie umowy majątkowej małżeńskiej przez notariusza, który działa jako osoba zaufania publicznego, powinno stanowić gwarancję zachowania wszystkich wymagań dotyczących dokonywanej czynności, zarówno odnoszących się do treści, jak i formy. Należy dodać, że forma aktu notarialnego zastrzegana jest dla czynności prawnych mających istotne znaczenie dla obrotu. Forma ta daje podmiotowi dokonującemu takiej czynności wysoki stopień pewności wywołania skutków prawnych zamierzonych przez niego. Reasumując, żeby unieważnić umowę majątkową małżeńską w formie aktu notarialnego muszą zajść naprawdę szczególne okoliczności. Zawierając umowę majątkowa małżeńską z jednoczesnym podziałem majątku wspólnego małżeńskiego złożyła Pani i Pani mąż określone oświadczenie woli, które rodzi konkretne skutki prawne, które Państwa wiążą." Czy słyszałem o próbach wymiksowania się z intercyzy przez panie, powołując się na wady oświadczenia woli? Tak słyszałem, jest to teoretycznie możliwe. Czy znam jakiś przypadek, żeby to się udało? Nie znam, żaden z moich znajomych adwokatów/ radców też nie zna i nie znalazłem w literaturze przykładu skutecznego powództwa tego typu. Każdy adwokat/ radca, który twierdzi że może obalić/ podważyć/ doprowadzić do uznania za nieważną umowę małżeńską majątkową, w mojej ocenie pociska kit żeby wyciągnąć kasę z klienta. Teoretycznie podstawy byłyby takie: Wadami oświadczeń woli w prawie polskim są (w przypadku intercyzy mogłyby się przydać te na niebiesko) : - brak świadomości lub swobody powzięcia decyzji i wyrażenia woli (art. 82 K.c.); - pozorność (art. 83 K.c.) - oświadczenie woli jest złożone dla pozoru wtedy, gdy z góry powziętym zamiarem stron jest brak woli wywołania skutków prawnych; - błąd (art. 84 K.c.) - mylne wyobrażenie lub brak tego wyobrażenia u osoby oświadczającej swoją wolę o rzeczywistym stanie rzeczy; - groźba (art. 87 K.c.) - wymuszenie oświadczenia woli i stanowi jego wadę jeśli jest poważne i bezprawne. Wyżej na żółto odpadają, ponieważ umowa małżeńska majątkowa zawsze wywołuje skutki prawne, niezależnie czy strony chcą czy nie, więc o pozorności nie może być mowy. O błędzie też nie będzie mowy ponieważ umowę sporządza notariusz i informuje strony co podpisują i w jakim celu. W praktyce zostaje tylko to co zaznaczyłem na niebiesko. Oznacza to że pani musiałaby mieć udokumentowane na wile lat wstecz jakieś poważne schorzenie psychiatryczne, które skutkuje trwałą niezdolnością do czynności prawnej (ale tutaj automatycznie pojawia się furtka dla męża uznania małżeństwa za nieważne) lub mieć np. nagranie jak mąż ją zmusza do podpisania np. "Zuza podpiszesz tą jebaną intercyzę u notariusza jutro rano, albo ci opierdolę łeb siekierą" i jeszcze wykazać że nagranie nie było pozorowane, czy materiał zmanipulowany.
    5 punktów
  14. Witajcie Forumowicze, Polecam wam obejrzenie filmu YouTube z kanału suwerenny Polecam.
    4 punkty
  15. Kuuurła, ależ ten gość jest agresywny! Szacun. Sugar Daddy jak malowany.
    4 punkty
  16. Złego słowa użyłeś, chodzi Ci raczej o dominującego, władczego meżczyznę. Z agresywnymi raczej nikt nie chce mieć nic wspólnego.
    4 punkty
  17. @wolnystrzelec Nie mówię, żeby nie rozmawiać z nią bo ja ze swoja dużo rozmawiam, ona jest inteligentna zajebiście. Tylko mówię, żeby nie rozmawiać za dużo na samym początku relacji a i później też nie na wszystkie tematy jest sens rozmawiać z kobietą. A jak zawalisz kobietę tematami na samym początku to masz rezultaty jakie masz. Nie musisz przełykać tego, nikt ci nie każe - rób jak uważasz. Dostałeś odpowiedź na to pytanie, reszta chłopaków powie ci to samo. Zrobisz co będziesz chciał. Prawdopodobnie dlatego, że nie miała takiego powodzenia jak jej ładne koleżanki w podstawówce czy gimnazjum i zamiast latać po dyskach i przeżywać dramaty nastolatek rozwijała się w jakiś dziedzinach.
    4 punkty
  18. Ja nie lubię agresywnych osób i ich unikam. Są to osoby o bardzo negatywnym charakterze, jeżeli ktoś w moim otoczeniu przejawia zachowania agresywne to od razu minimalizuję kontakty. To jest dla mnie taki gorszy sport, dno osobowościowe.
    4 punkty
  19. Chore prawo lokatorskie jest powodem tego, że od pewnego czasu pozbywam się nieruchomości mieszkalnych, które były na wynajem, a pieniądze wkładam w inne typy nieruchomości (np. budynki zaadaptowane do prowadzenia działalności gospodarczej) lub całkowicie inne inwestycje. Między innymi przez chore prawo ceny najmu nieruchomości mieszkalnych są tak wysokie w stosunku do zarobków w Polsce, ryzyko jest duże dla właściciela więc ceny najmu są wysokie. Wzrosną jeszcze bardziej jak wejdzie podatek katastralny w dowolnej formie, przecież finalnie zawsze zapłaci lokator.
    4 punkty
  20. Wg. Instytutu Zarządzania Ochroną Zdrowia Uczelni Łazarskiego, na depresję w Polsce cierpi 1,5 miliona osób, czyli prawie 4% ludności i liczba ta stale rośnie. Codziennie 14 - 15 Polaków odbiera sobie życie. Problem dotyczy większości kategorii wiekowych, nawet dzieci w podstawówkach popełniają samobójstwa. W Europie nie jest lepiej. Czy ktoś wywalił biliony euro na kampanie społeczne i pomoc? Nie, i już tłumaczę dlaczego. Osób z depresją nie wyprowadzisz na ulicę, by walczyli o jakieś pokręcone hasła, wywierali nacisk na polityków. Raz, że musieliby kogoś obwinić o swoją chorobę, ciężko tu podpiąć kościół czy patriarchat, burżuazję trochę łatwiej. Dwa, oni zwyczajnie nie mają siły by ciągle maszerować i wszczynać bójki i płakać przed kamerami. Ergo - nie są wymarzoną grupą do przeprowadzenia rewolucji bolszewickiej. Tak zwani homoseksualiści to 2-3% społeczeństwa i stosunkowo łatwo było wywołać u nich nienawiść zarówno do kościoła (uniwersalna etyka z korzeniami w starożytnej Grecji), ogółu społeczeństwa, które się tą etyką kieruje oraz klasy wyższej, która z zasady stoi na straży obyczajów (w praktyce u nas tej klasy nie ma, ale nienawidzi się patriarchatu). Ile % bojowników bierze ślub w krajach, gdzie udało się ten postulat wywalczyć? 2%. Dwa procent, spośród dwóch/trzech procent. Dla tylu osób cały świat lata za własnym ogonem i nie wie co się dzieje. Jednym z postulatów jest edukacja seksualna, która tłumaczy, że są różni ludzie, i teoretycznie to jest ok (pominę inne punkty programu) ale realia są takie, że dzieci gnoją się nawzajem O WSZYSTKO. Masz za duże uszy - jesteś wyśmiewany. Jesteś nieśmiały? Biedny? Masz chorobę skóry? Tacy ludzie przechodzą piekło - a tymczasem wyłania się grupa uprzywilejowana, którą stawia się na piedestale i omawia jej problemy, całą resztę konsekwentnie gnojąc. Potencjalnie jest to programowanie, że będąc homo jesteś wyjątkowy, specjalny i czeka cię życie usłane różami. Kwestię adopcji ktoś tu kiedyś obalił - istnieją długie kolejki rodziców, które czekają na adopcję, czasem jest to 7 miesięcy, czasem 4 lata. Nie da się opróżnić domów dziecka, część podopiecznych wymaga specjalistycznej opieki, inni mają nieuregulowaną sytuację prawną z rodzicami. Wizja, że przyznanie praw adopcyjnych sprawi, że na świecie nie będzie smutnych dzieci to największa możliwa bujda. Oczywiście spodziewam się, że w razie uzyskania takich praw, dostaliby również parytet pierwszeństwa, niekoniecznie oficjalnie. Się rozpisałem, a tak jednym zdaniem - ani kroku w tył przed tymi ludźmi.
    4 punkty
  21. I na koniec perełka, oczywiście od niezawodnej pod tym względem Pani Sylwii S.: Tak postawiona teza każe zastanowić się nad innymi, wynikającymi z niej pytaniami: Czy jeśli "praca reprodukcyjna" nie jest wykonana, to należna za nią "zapłata" nie ma być wypłacona? Czy wynagradzać "z góry", czy dopiero na koniec miesiąca? Czy można do wykonania "pracy reprodukcyjnej" wynająć tańszego podwykonawcę? Czy wrócimy do czasów antycznych, gdzie cena "pracy reprodukcyjnej" była ustalana przez władzę? Czy powstanie zawód rzeczoznawcy, oceniającego jakość "pracy reprodukcyjnej" (na przykład w przypadku rozwodu z powodu "braku satysfakcji")? Czy będzie możliwe uzyskanie wynagrodzenia za "pracę reprodukcyjną" także przez kobiety, nie będące w związku? I co z należnymi wtedy podatkami?
    4 punkty
  22. 4 punkty
  23. To oni mają się dostosować do naszych norm, jeśli tego nie potrafią, w każdej chwili mogą wracać skąd przyjechali. Jak jesteś gościem w danym kraju, studentem nie ważne czy to Iran, Polska, Rosja, Kuwejt, Tajlandia , Turcja należy stosować się do norm społecznych w danym Państwie.
    3 punkty
  24. Cżyby??? A co to za pytanie??? Serio się dziwicie? Tak jak z krucjatą LGBT, tak jak z powolnym wymieraniem Kościoła nad Wisłą, tak i z imigrantami. Halo! Po pierwsze jesteśmy bananową republiką, bez suwerennej władzy w kontekście geopolityki. Pod drugie jesteśmy członkiem Zjednoczonych Socjalistycznych Republik Europejskich pod hegemonią Niemiec i Francji, a skoro jesteśmy - i to nie tymi rozdajacymi karty - to mamy tańczyć jak Berlin i Bruksela zagrają. Koniec i kropka. Jeśli będziemy się stawiać za bardzo to odizolują nas najpierw jak Koreę Płn. dojadą sankcjami, a następnie będzie nad Wisłą tzw. misją pokojową, z tych misji, które zaporowdzily pokój i demokrację w Iraku, Libii, Syrii.
    3 punkty
  25. No widzisz bracie @Gorączka, wiedziałeś, że jesteś taki ważny? Dobrze, że jesteś z nami!
    3 punkty
  26. ahahaha homoseksualistów obraża sie na polskich uczelniach bezkarnie i to nie tylko na Politechnikach. No i o jakiej Ty ideologi piszesz. Chodzi o to coś co Benedyk XVI kiedy był jeszcze kardynałem toczył spory z ta feministka Jenny Butler czy jak jej tam (nawet nie chce mi się sprawdzać jak ta kobiecina sie nazywa) i tak sobie to nazwał ??? I co później z tego podchwycił ks Oko i jemu podobni tytani ideologii made in Torun, którzy to dalej podsycają? daj spokój dzisiaj wrogiem jest jakies wydumane LGTB za chwile będą bezżenni 40 letni mężczyźni, leworęczni lub ci którzy wyjdą partii rzadzącej w badaniach jako "wróg"
    3 punkty
  27. Teraz na serio! Taka moja mała rada, pamiętaj Podrywaczu Młody, że jest sporo kobiet, dziewcząt, które przede wszystkim lubią się bawić mężczyznami, szczególnie jeśli wyczują, że jesteś miły, sympatyczny o dobrym serduchu, takie panie będę Ci wysyłać całą masę "niby sygnałów" - chodzi o to żebyś się złowił na haczyk, żebyś się napalił, żebyś się zaangażował emocjonalnie - kiedy juz będziesz wystarczająco napalony i zaangażowany wtedy taka pani spuści Ciebie w kiblu bo to właśnie sprawia jej największą przyjemność (oprócz ostrego pukania sie z jakimś BadBoyem), chodzi mi o to żebyś sie nie przejmował takimi akcjami kobiet, żebyś wliczył to w koszty, żebyś nie brał tego do siebie - bo to nie z Tobą jest coś nie tak! tylko z tymi paniami! Druga sprawa to taka, że kobiety maja w głowie zamiast mózgu taki zajebiście szybkie japońskie kalkulatorki i może być tak, że jakaś panna wysyła ci sygnały, wydaje sie zainteresowana a za chwilę Cię olewa bo na horyzoncie zdarzeń pojawił sie właśnie jakiś inny lepiej rokujący obdżekt, to też należy wliczyć w koszty i przyjąć do wiadomości, ze taka jest kobieca natura. I na koniec takie motto życiowe Ci zapodam, które na pewno nie raz Ci sie przyda w życiu -> nie przejmuj sie rolą i tak Cię kiedyś z roli wypierdolą!
    3 punkty
  28. Jestem amatorem, i nie doradzam jeśli nie mam pewności/doświadczeń z konkretnymi przepisami - ostateczne słowo ma zawsze @Mosze Red. W tym przypadku działka to mienie kawalerskie, osobne. Problem byłby, gdyby Pani udowodniła że też poniosła koszty nabycia działki (np mogłeś kupić działkę, bo u niej mieszkałeś bez płacenia za wynajem, więc kupiłeś za "jej stratę"). Nie mam pewności, ale (wbrew opinii obiegowej Forum) wydaje mi się, że nawet intercyza nie zabezpiecza w pełni. Wystarczy powołanie na "sprzeczność z zasadami współżycia społecznego", albo "sądowe uchylenie od oświadczenia woli w przedmiocie podpisania umowy małżeńskiej" - ze względu na "kto pod przymusem, podstępem, albo groźbą karalną..." czyli dział 4 K.C. - tzw. wady oświadczenia woli. Wprawdzie są tam oznaczone terminy skutecznego cofnięcia intercyzy, ale... ryzyko jakieś istnieje. Gdzie w grę wchodzi duża kasa - dom, najczęściej kończą się sentymenty, honor i uczciwość. Więc podstawowe pytanie - po co Ci ślub? Ehm... Boże, dlaczego? Kredyt wspólny przy intercyzie? Nie podejmę się pełnej odpowiedzi. Ponadto art. 281 Kodeksu rodzinnego, „jeżeli prawo do mieszkania przysługuje jednemu małżonkowi, drugi małżonek jest uprawniony do korzystania z tego mieszkania w celu zaspokojenia potrzeb rodziny. Przepis ten stosuje się odpowiednio do przedmiotów urządzenia domowego” - do momentu prawomocnego orzeczenia rozwodu... czyli jednak Mokebe na chacie. Jeśli Pani przejmie własność/większość domu - tak. W przypadku ślubu, są dodatkowe metody vel "niebieska karta". Czyli - przejęcie pełne zobowiązań ze względu na pobyt współkredytobiorcy w więzieniu. Nawet bez ślubu, współkredytobiorcy odpowiadają SOLIDARNIE - czyli z kogo jako pierwszego komornikowi się uda ściągnąć, do pełnej wysokości zobowiązania. Potem rozliczenia cywilne mogą zmienić współczynniki udziału w domu według rzeczywiście udowodnionej spłaty. Ja w podobnej sytuacji (ja plus Pani), najpierw kupiłem samodzielnie działkę, a potem samodzielnie buduję (po ponad półtora roku bojów z urzędami, w końcu mam przywrócone zezwolenie na budowę). Ślub - niet! Wspólny kredyt (Pani sama nalegała) - też kategorycznie niet! Dlaczego - jeśli nie byłoby stać mnie na samodzielne płacenie kredytu, to nie byłoby mnie stać na płacenie naraz kredytu i spłacanie Pani! Fakt. Jako osoba prywatna, jest to przestępstwo. Ale - bo w prawie zawsze jest jakieś ale Wg Sądu Najwyższego: „Działanie sprawcy stosującego przemoc «skierowaną wobec rzeczy», zmierzające do zmuszenia pokrzywdzonego do określonego zachowania się, stanowi znamię przestępstwa przewidzianego w art. 191 § 1a k.k. tylko wówczas, gdy – podobnie jak groźba – ma charakter bezprawny. Nie popełnia więc przestępstwa określonego w art. 191 § 1a k.k. taki sprawca, stosujący przemoc skierowaną wobec rzeczy, który ma prawo wynikające z ustawy do stosowania tzw. samopomocy własnej, a więc do żądania od innej osoby określonego zachowania się lub ma prawo do użycia środka zmuszania (np. do zatrzymania rzeczy tytułem zastawu lub celem zabezpieczenia spełnienia świadczenia wzajemnego". Czyli - w określonych, legalnych przypadkach - elektrownia może odciąć świadczenie usług (wodociągi czy ogrzewanie już raczej nie - nie jestem pewien aktualnego stanu). Odwrotnie - one mają i czas, i motywację do wyszukiwania kruczków prawnych. A większość ludzi idąca do sądu i tak kieruje się zasadą "koszty mi potem zwróci ten gad".
    3 punkty
  29. @wolnystrzelec Dam Ci mały przykład. Wczoraj miałem małą męska posiadowke w restauracji. Dużo vodki, dużo żarcia oraz jedna z kelnerek-Moniczka ? Pani zauroczyła mnie swoim uśmiechem oraz wyglądem na samym wejściu. Niestety tylko twarzy, bo nie figurą. Do szczupłych ona nie należała. Sprytne odzianie się w czarne swoje szaty, skutecznie maskowały parę kilo nadwagi. No ale do rzeczy. Od samego początku biesiady, częste wymiany spojrzeń (tu ważna uwaga- jeżeli spotykasz wzrokiem panią i jesteś nią zainteresowany, pierwszy nie uciekasz oczami, czekasz aż ona to zrobi, to daje ci lekką przewagę nad damą). Dużo uśmiechu przy wymianie zdań, kultura, dotyk!!! Gdy pani przynosiła zamawiane przeze mnie jedzenie czy napoje, nie czekałem aż podsunie mi pod pysk, tylko zgrabnie zabierałem jej z rąk przy okazji łuskając jej dłonie. Skracanie dystansu po przez przechodzenie "na Ty". Przypadkiem spotkaliśmy się na zewnątrz lokalu przy papierosie. Przedstawiłem się i podałem dłoń, nie puszczając pani przez dłuższy moment, tak aby dama poczuła ciepło ręki. Odpowiednią dawka żartowania przy kontaktach. Późna pora, sam z chłopakami już w lokalu, więc poprosiłem o zmianę muzyki. Raz, drugi, trzeci proszę konkretnego wykonawcę, aż pani mówi- Dobrze ale to już ostatnia prośba.... Na co odpowiedziałem- W porządku, następnym razem wezmę bez pytania. Zakłopotanie i iskierka w oczach pani, bezbłędna W momencie gdy pani szukała na playliście konkretnego utworu, siedziałem obok damy na krześle tak, aby poczuła bliskość ciał. Udawanie małego sieroty.. Czekając na odpowiedni moment, gdy pani podejdzie do stolika, wylałem specjalnie resztkę wody mineralnej na siebie ze słowami- O masz! Ale ze mnie niezdara! Pani szybko udzieliła pomocy w postaci szmatki czy co tam miała w ręku, osuszając mi ubranie ? Kobiety lubią czasami widzieć nas małych chłopców, aby się nami zaopiekować. Tak więc widzisz, nie dużo trzeba, aby zainteresować sobą kobietę. Pewność siebie, obycie, kultura, poczucie humoru i dotyk, gwarantuje dobre efekty w relacjach z kobietami.
    3 punkty
  30. Sluchaj a może to po prostu z nią było coś nie tak? Wstydliwa, speszona przed kolejnym spotkaniem po próbie pocałunku? Może nigdy się nie całowała i się wydygała albo coś kompletnie innego o czym byś nawet nie pomyślał. Kij wie. Przekazać chcę tylko to, że nie zawsze wina musi być po naszej stronie. Spróbowałeś, nie poszło i wiesz na czym stoisz. Leć dalej Zerknij tutaj: Social media są spoko. Od czasu do czasu wrzucić coś, że masz co robić w życiu i się nie nudzisz. Poszedłeś na strzelnicę? Wstaw jak ustrzeliłeś kilka razy dychę. Byłeś na golfie? Dodaj boomerang jak uderzasz :> Kombinuj, baw się, ale nie z myślą "OBY TO ZOBACZYŁA!". Rób swoje. Druga opcja: nie wstawiać Wtedy liczy się to jak wypadniesz przy najbliższym spotkaniu. Spotkaliście się na imprezie, zaczepiła Cię, pobawiliście się i czasami możesz tutaj postawić kreskę, nie pisać na drugi dzień a niech się głowi dziewczyna. Jak weszło i zaplusowałeś to masz jak gwarancję, że będzie sama szukać kontaktu i Ty sam ją wrzucisz na orbitę Mam tak teraz. 3m się!
    3 punkty
  31. Jak okazać zainteresowanie i się nie narzucać? To proste jak paczka gwoździ, podchodzisz do laski, mówisz "Cześć Mała" (jeśli oczywiście jesteś wyższy od niej) i jednocześnie niczym nie rzucasz (np. butelkami albo mięsem) w ten prosty sposób okażesz zainteresowanie i się nie narzucasz
    3 punkty
  32. Dobrze to kolega ujął. Co innego czułość. W brew pozorom, okazywanie czułości kobiecie oraz w drugą stronę, nie jest przez nią odbierane za słabość. Osobiście uważam, że trzeba umieć znaleźć odpowiednią dawkę dawania i brania czułości. Kiedy zbyt często domagamy się jej i ją okazujmy, stajemy się trochę "needy" w oczach kobiety. Dokładnie. Taka równowaga sprawdza się idealnie w relacjach z kobietami. Z jednej strony kobieta widzi "tyrana" a z drugiej, faceta posiadającego empatię i "dobre serce". Po "ostrym rżnięciu", gdzie kobieta czuje się zdominowana, podświadomie chcę widzieć też przeciwwagę takiego stanu. Czyli czułości. W jednej chwili, tworzy się jej pierdolnik w głowie. Rollercoaster emocji, na przemian złych i dobrych. One się tym żywią i potrzebują na codzienn.
    3 punkty
  33. Homoseksualizm wydaje się być błędem genetycznym, nie ma przekonującej hipotezy, która wyjaśniałaby korzyści z bycia osobą homoseksualną. W związku z powyższym nie należy w żaden sposób promować homoseksualizmu i nie wolno dawać ludziom homoseksualnym żadnych dodatkowych przywilejów, bo to prowadzi do szerzenia się takich zachowań. W Tajlandii, gdzie bycie tzw. ladyboy'em jest bardzo powszechne młodzi normalni chłopcy widząc swoich starszych kolegów w damskich ubraniach po operacjach plastycznych zaczynają ich naśladować i mimo, że nie mają ku temu naturalnych skłonności poprzez wychowanie kulturowe idą tą ścieżką.
    3 punkty
  34. @Ksanti Umiejętności miękkie są oczywiście bardzo ważne, stanowią duży wpływ na produktywność zespołu. Nie oszukujmy się, wyizolowane stanowiska stanowią ułamek, a osoba trudna we współpracy może być dłużej tolerowana w firmie jedynie w przypadku posiadania unikatowych umiejętności, gdzie znalezienie zastępstwa jest bardzo trudne i wymaga czasu i sporych środków. Stwierdzenie, że lepiej zatrudnić osobę z umiejętnościami jest prawdziwe, aczkolwiek jest to mowa raczej o stanowiskach z niskim progiem wejścia. W przypadku pozycji o wysokich wymaganiach nie ma na to większych szans, tutaj dochodzi jeszcze doświadczenie, zawsze na pierwszym miejscu będą umiejętności twarde. Zgodzę się ze stwierdzeniem, że wymagania co do umiejętności twardych się zmieniają, jednakże z niewielkimi wyjątkami jest to bardziej ewolucja. Osoba będąca na bieżąco nie będzie mieć problemów z przyswojeniem nowych metodyk i narzędzi, ponieważ stosunkowo rzadko wprowadza się jakieś rewolucyjne zmiany. Wiadomo - jeśli ktoś jest mało elastyczny, niezbyt będzie się nadawać do pracy w nowych technologiach, tutaj stagnacja to zawodowe samobójstwo. Takie sytuacje jak we front-endzie, gdzie w pewnych aspektach powywracać wszystko do góry nogami w kilka tygodni są raczej rzadkością i patologią, a nie normą. A już absolutnie nie mogę zgodzić się ze stwierdzeniem, że "robotyzacja i automatyzacja pochłonie zawody oparte o umiejętności twarde". Spowoduje to ograniczone zapotrzebowanie na pracowników wykonujących powtarzalne czynności. Jesteś w stanie podać zawód, wymagający wysokich umiejętności i kwalifikacji, wyparty przez robotyzację? Może zmienić się charakter w kierunku kontroli tychże maszyn, jednakże dana osoba wciąż swoje będzie musiała wiedzieć. Obligacje mają to do siebie, że zysk jest niewielki, ale stabilny. W przypadku @deomi byłoby to raczej +20%, -50%, +30%, (...) - kurs drgałby jak fale na sztormie, by na końcu runąć do oceanu. Tu by musiał wejść poważny inwestor, który by to wszystko zrestrukturyzował i potem ewentualnie czerpał zyski. Istnieje jednak obawa, że mógłby się znudzić i sprzedać swoje udziały jakimś Azjatom, przez co ostatecznie i tak by wszystko szlag trafił
    3 punkty
  35. @dejmien69 - z mojej strony tylko tyle: - jak ją już wpuścisz z dzieciakiem do domu to jej się nie pozbędziesz przez lata, matkę z nieletnim dzieckiem jest trudno eksmitować niezależnie czy ma tytuł prawny do lokalu czy nie. - jeśli choroba (kolano) się pogorszy to będzie jeszcze gorzej bo będzie chora/ inwalidka + dziecko. - jak się jej znudzisz albo znajdzie się inny Romeo to załatwi ci niebieską kartę i cię wykopie z twojego mieszkania, to że ty się przestaniesz podobać to twoje mieszkanie nadal będzie fajniutkie Będziesz bez dachu nad głową, będziesz miał nasrane w papiery, nadal będziesz płacił rachunki czynsz/ media i walczył latami o pozbycie się jej z mieszkania średnio to trwa 4-5 lat w zależności od miasta, ale biorąc pod uwagę nieletnie dziecko i potencjalną "inwalidkę" (jak żona pewnego znanego polityka z uszkodzonym łokciem). W takich przypadkach odzyskasz mieszkania może zająć nawet dłużej niż 8 lat, jeśli będzie chciała wyczerpać wszystkie drogi sądowe + oczekiwanie na lokal z gminy A jak już po latach odzyskasz, to zapewne w stanie do kapitalnego remontu, bo o cudze się nie dba Dla mnie to wygląda na klasyczną próbę przejęcia mieszkania, odroczoną w czasie. Metoda na bezradną myszkę, która sobie w życiu nie radzi i potrzebuje rycerza wybawcy (czytaj ciebie), a później jak jej się odmieni to będziesz miał bardzo bardzo źle w życiu, przez długie lata.
    3 punkty
  36. Prawnicy zarabiają kasę na interpretacji. Gdyby prawo było ścisłe, to w sądzie bez prawnika obywaliby się wszyscy myślący logicznie. Dla mnie to jest właśnie definicja małżeństwa. "Małżeństwo jako" - nie wiem, z przecinkiem czy bez - określa, że jest związkiem kobiety i mężczyzny.
    2 punkty
  37. @ZamaskowanyKarmazyn - to co Ci wyszło w wynikach, to jeszcze pozostałości po cyklu, za kilka miesięcy widzę Twój kolejny post, w którym będziesz skamlał i narzekał na male libido. Żaden koksiarz nie przyzna Ci się do efektów ubocznych szprycy, no chyba, ze jakiś rozpoznawalny typ pokroju Richa Piany. Nikt Ci się nie przyzna, ze spadło mu libido, ma depresje i skurczone jądra. Musi brnąć w kłamstwo, by zachować resztki męskości w czyichś, a przede wszystkim - w swoich oczach. I teraz pewnie palniesz pewnie tekst pokroju "ueee, ja i Rich Piana, on koksi od lat a ja tylko na wakacje, nic mi nie grozi, mam dobrego chemika, co gotuje mi super - duper kociołek Panoramixa". I paradoksalnie, nie zamierzam Cie wyprowadzać z błędu :D niewielu ludzi w Twoim wieku (zakładam coś kolo 22-24) myśli o tym co będzie za 5-10 lat. Napisałbym coś o tym, ze poziom teścia i GH można podbić naturalnie, ale powtarzałbym się po raz wtóry - już nie raz, nie dwa opisałem po krotce jak to zrobić, ale obawiam się, ze w Twoim wypadku, strzępiłbym sobie niepotrzebnie ryja. A ja swój czas szanuje. Piona.
    2 punkty
  38. Mieszkam w domu dwu kondygnacyjnym, takim jak @Mosze Red przedstawił w pierwszym przypadku kilka postów powyżej. Za żadne skarby nie pozwolę, żeby mi się dziewczę z całym majdanem zwaliło na chałupę. Za bardzo sobie cenię spokój i ciszę. Aktualnie tak się zdarzyło, że mam całe piętro do dyspozycji wyłącznie dla siebie, ale nie zgodzę się na żadnego współlokatora. Znajomości z kobietami? Ok, jak najbardziej, ale LAT, żadnych związków ze wspólnym zamieszkaniem. Mosze bardzo precyzyjnie wyjaśnił jak wygląda nasza rzeczywistość prawna. Korzystajcie z tej wiedzy! @Januszek852 Ona nie powie, że "spadło, gdy sprzątała". Ona powie, że Ty ją uderzyłeś, albo popchnąłeś i ona potknęła się o ten telewizor, on spadł i się potłukł. Dwie pieczenie na jednym ogniu: można chłopa oskarżyć o przemoc (niebieska karta itp.) i zemścić się na nim za swe wydumane krzywdy niszcząc bezkarnie jego mienie.
    2 punkty
  39. Klasyczny schemat, którego sam doświadczyłem, gdy miałem pierwsze podboje. Też jestem typem gościa, co najpierw lubi popisać i zrobić niewielki grunt, żeby potem spotkanie nie było zmarnowanym czasem (moim). Dziewczyny okazują mniejsze zainteresowanie, bo to trwa za długo, a one szukają faceta i z czasem mają większy wybór adoratorów, a Ty odchodzisz na bok. Nie okaże Ci braku szacunku, na przykład nie odpisując na wiadomości, bo wyjdzie na złą, a tego panienki nie chcą. Tygodniami to można sobie pisać z koleżankami, które w ogóle Ciebie nie interesują i ewentualnie potem będą wokół Ciebie orbitowały. U mnie sprawa rozgrywa się w 3 spotkania, z czego na drugim już jest co najmniej przytulanie, a najlepiej całowanie. Żeby nie było - nie spotykałem się z dziewczynami typu „imprezowiczka”, dla której taki szybki obrót spraw jest czymś naturalnym, tylko z normalnymi, przynajmniej w moim odczuciu, kobietami z pasją i zainteresowaniami. Gdybym ciągnął temat tygodniami to sam pewnie bym się zanudził. Jeszcze za nastolatka bym się bawił w pisanie na GG dniami zanim bym znalazł jajeczka w majtkach i ogarnął spotkanie, a teraz przed 30-tką naprawdę nie mam czasu na wypisywanie, chociaż lubię pisać. Poznaje głównie przez neta - wstępna weryfikacja czy będzie nam się sympatycznie rozmawiało na żywo i wio, spotkanie na spontanie. Ostatnio praktykowałem spotkania tego samego dnia, w którym się „poznaliśmy”. Krótka piłka - doprowadzasz do spotkania i badasz czy panna Ciebie interesuje, jeśli jest fajnie to już na tym spotkaniu postaraj się ustalić następne (!) i potem olej czatowanie - uwierz mi, że jest dużo przyjemniej się spotkać bez zbędnego pisania i ewentualnie spieprzenia tematu. Na 2 spotkaniu postaraj się już coś zainicjować, jeśli widzisz, że temat idzie w dobrą stronę. Rozciągając to w czasie sam spieprzasz sprawę. Dla obrazu - mój dobry kolega, usytuowany i dobrze zarabiający, z kobietami raczej średnio, miał kiedyś praktykantkę (obecnie są „przyjaciółmi”). Dziewoja młoda, taka delikatna „słowianka”, nic tylko wianek na głowę i do reklamy Kujawskiego. Gościu ześwirował na jej punkcie, ciągle się spotykał, chodził to tu, to tam, uczył zawodu i imponował. Dziewczyna po rozstaniu, raz kochająca byłego, raz nie. Gdy spotkałem się z tym kolegą na piwie to opowiadał mi o tej pannie i pytał co robić, bo robi wszystko, a ona kocha byłego. Moja odpowiedź była taka sama - wyhoduj jaja i niech ona to poczuje, a nie przyjacielskie poklepywanie i ramie do płakania. Typek ciągnął temat tak długo, że po kilku miechach sam odpuścił. Osobiście uważam, że laska trochę na jego znajomościach i możliwościach się wybiła, ale to inny temat. Chłopie, zapraszałeś na oglądanie seriali...do swojego domu...dziewczyny, które Ciebie interesowały. W tym już jest tyle zielonych lampek co na pasie startowym. Jak wprosiłem się do mojej kobiety do akademika „na herbatę”, to nawet nie pamiętam co oglądaliśmy, i w którym momencie laptop zrobił filmowego „klapsa”. Żeby nie było, jestem gościem spokojnym, a nie jakimś chadem, co podrywa dla sportu, czy obiektem westchnień kobiet. Nie miałem dziewczyny, to po jakieś przerwie kogoś poznałem, z kim zaiskrzyło, a i w tym poszukiwaniu były dziesiątki nieudanych prób. Ktoś wydawał się interesujący, a był nudny, w innych przypadkach to ja wychodziłem na nudziarza, głównie w oczach dziewczyn typu „czekając na sobotę”. Życzę sukcesów!
    2 punkty
  40. Rozumiem, tylko jedna uwaga: stan prawny to jedno a życie to coś zupełnie innego często. Zarówno interpretacja stanu prawnego jak i jego egzekwowanie versus życie bywają bardzo odległe...
    2 punkty
  41. Pisałem na szybko to i głupio napisałem. Ale wierze, że tutaj są mądrzy ludzie i dokładnie zrozumieją o co mi chodziło. Jeszcze jedna rzecz mi się przypomniała - jest naukowo udowodnione, że z każdym rokiem poziom testosteronu jest coraz niższy. Nasi dziadkowie, ojcowie mieli o kilkadziesiąt procent więcej testosteronu. Jak się próbuje to tłumaczyć? Stres, słaba dieta, soja, gluten. A co było kiedyś? Za PRL nikt nie miał idealnej diety od trenera personalnego ... Mięso to był rarytas. Nie każdy miał super świeże warzywa i owoce. Prawda jest taka, że im bardziej rośnie jakość porno i dostęp do porno tym coraz niższy społeczeństwo ma poziom testosteronu, faceci są coraz bardziej nieśmiali i wycofani, nie chcą walczyć o swoje, jest coraz więcej depresji (co 5 czy 6 osoba chyba się już przyznaje do tego, chociaż ludzie często mylą depresje z przygnębieniem) i plaga samobójstw w Polsce. Większość nie chce z tym nic zrobić i nawet nie wierzy że się da, bo społecznie nikt o tym nie mówi. Porno temat tabu, chociaż na pewno z 2/3 społeczeństwa ogląda i sobie z tym nie radzi. Promowana jest rozwiązłość i wyszalenie się, często zmiany partnerów, a mamy coraz więcej zdrad, rozwodów. Ale nikt nie chce wierzyć w to, że jest to powiązane. Wszystko stara się nam jakoś pokrętnie tłumaczyć i wmawiać, że seks jest spoko bo to naturalne i facet nie powinien umieć nad tym panować tylko obracać pierwszą lepszą chętną albo walić konia do oporu przy porno w jakości 4k. A to właśnie ta męskość, której nam tak bardzo dzisiaj brakuje jest w panowaniu nad sobą. Nie ma nic bardziej męskiego niż całkowite panowanie nad sobą, a seks/masturbacja to taki sam popęd jak nałóg alkoholowy, narkotyki, hazard. Nad tym popędem też powinniśmy umieć panować, wtedy żadna kobieta nie ma nad nami władzy w postaci "seksu raz na miesiąc" jako karty przetargowej, jeżeli bez problemu ten miesiąc można wytrwać to kobieta traci całe narzędzie manipulacji. A jak kobieta przyłapie na porno i masturbacji to może sobie takie dowody do sądu dostarczyć i wmówić, że to jego wina, bo on woli panie z ekranu i cyk połowa majątku z winy faceta, nawet jeśli była wina kobiety. Tylko ilu z nas potrafi powiedzieć, że w pełni nad sobą panuje? Ja na pewno nie potrafię, ale będę się starał zdobyć kontrolę. Polecam poglądać tego gościa bo dobrze gada: 'HTO WIT THA GLO' na youtube
    2 punkty
  42. "pozytywna masturbacja" to masturbacja bez porno i fantazjowania, nauka kontroli nad stanem swojego umysłu podczas masturbacji, skupienie się wyłącznie na swoim ciele i własnych fizycznych odczuciach, podobno właśnie taka masturbacja pomaga wyjść z uzależnienia od porno masturbacji.
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.