Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 11.01.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Ciekawy wpis na blogu Adepta, o pompowaniu kobiecego ego, do granic absurdu. O tym, jak skrajni białorycerze i desperci, sami pogrążają siebie i innych mężczyzn, swoim zachowaniem. Brak godności i stawianie kobiet na piedestale, za samo zdjęcie. Wychwalanie nawet brzydkich kobiet i adoracja, za pokazanie nogi. #lajkujeszprzegrywasz Sam nie lajkuje żadnych kobiecych zdjęć już od dłuższego czasu. Czytając komentarze niektórych znajomych i widząc ich desperację, jest mi czasami wstyd, za mężczyzn białorycerzy. Czy zdarza się Wam Bracia lajkować zdjęcia kobiet tylko z powodu ich wyglądu? Lajkujesz Przegrywasz – Jak Zniszczyć Swoje Szanse u Dziewczyny napisany przez Adept 8 stycznia 2020 Znam świetną metodę, aby utrudnić sobie(i innym) życie i poznawanie – zauraczanie kobiet. Ten obłędny sposób – to lajkowanie seksownych fotek kobiet na Fejsie i Instagramie. Drugi to pisanie komentarzy pod ich fotkami „Jesteś cudowna Aniu”, „Bogini!!”, „Bóstwo!!”, „Piękność”, „Twój mężczyzna to będzie miał szczęście!”. Tak jak Ci idioci na pierwszych z brzegu fotkach z FB. Wystarczy przejrzeć Instagrama, czy Fejsa atrakcyjnych koleżanek i zobaczyć co piszą faceci w komentarzach, by przypodobać się kobietom. Jak w przegięty sposób wyrażają swój podziw. To co kiedyś było swego rodzaju sympatyczną adoracją, teraz jest wodospadem podziwu napędzającego młyn kobiecego EGO. Oczywiście, że te wszystkie lajki i komenty są to niezdarne (nieskuteczne) pomysły na zwrócenie swojej uwagi. Efektem jest pompowania kobiecego ego i samooceny do granic absurdu. Nawet średnio atrakcyjne kobiety (lub minimalnie powyżej średniej) mogą liczyć na duże grono insta-masturbatorów. Jeśli widzisz taki komentarz pod jej fotką, to wiedz że to nie ten facet spędza z nią upojne noce. Tak po męsku – to nie z nim ona się pieprzy tak, że po wszystkim, to sąsiedzi zapalają papierosy. Czy tylko tam? Oj nie. Wystarczy, że być w internecie kobietą i nagle wszyscy faceci dostają małpiego rozumu, zachowując się tak, jakby nigdy nie mieli kontaktu z płcią przeciwną i robili wszystko, aby go nawiązać. Takie zachowania zmieniają psychikę kobiet – już od najmłodszych lat. Czy dziewczyna ma bardziej zadarty nosek, gdy ma 300 „adoratorów” czy gdy ma 30? a co gdy ma tylko 3? Czy będzie miała inne wymagania na randkach lub w związku? Czy będzie bardziej niemiła i opryskliwa, gdy na co dzień na swoim profajlu, pod fotką znajdzie 3 nowe lajki czy 300? Red pillersi płaczą, że kobiety stały się zbyt wymagające, roszczeniowe, pyskate i niedobre – ALE CZYJA TO WINA? To Twoja WINA seryjny „lubisiu”, to Twoja wina „lajkerze”. A może wprost – idioto. Kto jest bez grzechu i nigdy nie polajkował fotki ładnej dziewczyny niech pierwszy tu się podpisze. Oj chyba tylko ja. Bo od samego początku to było dla mnie jasne. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek sam polajkował fotki seksownej dziewczyny. Jedyne takie przypadki jakie znam, to gdy moja dziewczyna ładowała się na moje konto FB lub Insta i hurtem lajkowała swoje fotki ? Badanie OKCupid jako jedno z wielu obrazuje omawianą sytuację. Kobiety większość mężczyzn oceniają… negatywnie. Większość kobiet umawia się na randki z mniejszością facetów. I to fakt jasny jak słońce dla minimalnie już doświadczonego PUA. Kobiety ze względu na zwiększone ryzyko związane z ciążą muszą być bardziej wybiórcze, jeśli chodzi o partnerów do seksu. To jasne. Tylko, że obecne czasy social mediów, dają za sam wygląd kobietom ZBYT DUŻO „adoracji”. Stawiają urodę kobiet na piedestale postawionym na szczycie Himilajów. „Adept, co więc mam robić w tych mrocznych czasach XXI wieku?” Nie lajkować fotek ładnym dziewczynom, na których prężą się w seksownych pozach. Nie pisać komentarzy, w których ubóstwiasz jej urodę i zazdrościsz jej chłopakowi. Nie klikać serduszek na Insta. Nie pisać debilnych wiadomości, tego typu: Nic Ci te wszystkie lajki nie dadzą. A są tylko wodą na młyn kobiecego ego. Komentuj i lajkuj fotki, na których „widzisz” osobowość dziewczyny, ciekawy styl życia (nie, siedzenie półnago na basenie na Malediwach z drinkiem w ręku, to nie to), ambicje i inne imponujące rzeczy NIE ZWIĄZANE z JEJ WYGLĄDEM. https://www.uwodzenie.org/lajkujesz-przegrywasz-jak-zniszczyc-swoje-szanse-u-dziewczyny/
    14 punktów
  2. Oczywiście mamy masę przykładów z życia. Chciałem niemniej podzielić się postem, na który trafiłem przypadkiem - szukałem czegoś w google i wyskoczyło to. Tak się składa, że to akurat idealne odwzorowanie problemu poruszanego m.in. przez redpill. http://www.psychologia.net.pl/forum.php?level=421089&post=421089&sortuj=&cale=1 W skrócie: pani jest fanką zakrapianych imprez. Chleje wódę, skacze po kutangach (tego nie napisała, ale można się domyślać). I nagle następuje "olśnienie" : Oczywiście wcześniej Pani nie potrzebowała kogoś, do kogo można wracać i z kim można porozmawiać. Ta potrzeba pojawia się nagle. Pani doznaje olśnienia po powrocie z ostrej biby. wcześniej "miała trzy lata chłopaka", ale spuściła go do kibla i niezbyt żałowała tego faktu: Pani jest oczywiście wybredna - hipergamia pełną gęba, o czym sama wspomina: Czyli: Pańcię interesowali tylko panowie o SMV znacznie wyższym od jej własnego. Standard. I dalej: To jest to, czego nie mogę strawić w takich paniach. Dla nich dziecko to żywa zabawka, której zapragnęły, bo zobaczyły jakiś urywek czyjegoś macierzyństwa/ojcostwa w stylu "ale śliczne bobo w wózku, JA TEŻ CHCĘ! TERAZ JUŻ NATYCHMIAST". Jak nowe buty na wystawie. I nagle następuje odwrót o 180 stopni: Bo pani ponosiła czyjeś bobo na rękach. Mimo, że deklarowała, że dotąd uwielbiała chlanie i inne: ? CYK. Nagle Pani nie chce. Nagle Pani jest nieszczęśliwa. Ma być bobo. Kropka. Panowie zwykle się o to nie wkurzają, nawet Chad umie przyjąć odmowę, więc wniosek może być tylko jeden: Pani miała naprawdę wybitną reputację, o czym wiedzieli wszyscy ? I konkretnego Pana zabolało, że akurat jemu odmówiła - skąd miał wiedzieć, że nastąpiła transformacja w Przyszłą Panią Domu? ? Przyszła Pani Domu ma standardy, o czym przekonał się nieszczęśnik: Któremu 3 miesięce proponowano orbitowanie i trzymanie za rączki, seks? wykluczone, chłopaczku. Chcę Cię najpierw dobrze poznać. To krótko, za krótko. Nie mam wszak jeszcze kodu PIN do Twojej karty kredytowej. I teraz Pani jest sama AŻ pół roku. I zgodnie z kobiecą logiką, pierwsza się nie odezwie. Chcąc kogoś poznać - będzie siedzieć i cierpliwie patrzeć w ścianę. W końcu to facet ma ją poderwać. Wyrażenie kimś zainteresowania, zachęcenie, etc. jest poniżej jej godności. ? I nadchodzi filozofia: Pani może mieć preferencje równolatków (w końcu nie ma jeszcze trzydziestki, więc jeszcze może ?), ale równolatkowie mają ją gdzieś. Upsik! Pani pierwszy raz w życiu dostrzega na horyzoncie ŚCIANĘ. .. a ja nie mogę być gorsza, muszę mieć taki sam status na fejsbuku. I finał całego myślenia. Pani nie "chce kogoś poznać", bo to drugorzędne. Pani chce gromadkę dzieci. Jak "kogoś pozna" po 40. , to już się nie liczy, bo na gromadkę dzieci będzie za późno. Pani musi poznać kogoś JUŻ, żeby zrobić gromadkę dzieci. Zabawna historyjka, ale niestety standard i to jest idealne zobrazowanie tego, co przedstawia się w nieco wyolbrzymiony sposób: najpierw chlanie i przygodny seks, potem związki "po mojemu" czyli 8 miesięcy bez seksu "ale z przytulaniem", potem czekanie na adoratora (przecież sama się nie odezwę!). Następnych etapów Pani nie przeżyła, ale pewnie nadejdą, a będzie to: rosnąca desperacja, rezygnacja z wymagań (a niech już będzie starszy! dobra, dam dupy wcześniej! żeby ktoś w końcu się znalazł), finalnie - próby naciągnięcia na dziecko, od perswazji po dziurawienie gumek złowionego na dyskotece Sebixa. Smutne. I to jest Matrix właśnie, Panowie. Jak to dobrze, że wiemy, jak to wygląda...
    10 punktów
  3. Widzisz, moim zdaniem masz racje a za razem nie masz. Przyjmijmy na początek, że mówimy powiedzmy o seksie "analnym" :), tak, żeby łatwiej było sobie zwizualizować. Facet, to gdzieś zobaczył, minął jakiś czas i zaczyna mu ten pomysł w głowie kiełkować, jak sobie o tym myśli to go to kręci i nagle sobie myśli, jak to by było zajebiście zapiąć swoją partnerkę w pupkę. Prezerwatywa nie potrzebna, można zalewać formę do woli, no i do tego, takie to niegrzeczne Jedyny problem to partnerka. Jeśli wtedy powiesz mu wtedy "anal po moim trupie"(celowo przerysowałem) i pomyślisz "jak mnie zostawi, to mnie nie kocha", to co ma biedny zrobić? Będzie kochał się klasycznie, w myślach marząc o swoich fantazjach, albo walił konia po kątach do aktorek porno dla których anal to chleb powszedni. Minie jakiś czas i będzie do niego docierało, że jest tam gdzieś cały zajebisty świat, którego on nigdy nie zazna, którego nigdy nie zobaczy, "nie bo nie". I zacznie za tym tęsknić, zacznie sobie myśleć, jakby to było zajebiście, zacznie w końcu się zastanawiać, jakby to było, żeby wilk był syty i owca cała, jakby to zrobić, żeby w końcu dostać to co chce.. Spełnianie fantazji podsyca w sypialni ogień, a nie ma zdrowych związków, jeśli w sypialni coś nie działa. Jeśli nie dasz mu tego co go mocno kręci, to z czasem jego męski ogień będzie gasł, zresztą, to w ogóle sztuka, żeby nie gasł.. No i teraz powiedz mi, jeśli będzie nieszczęśliwy, to dlatego, że mu nie zależy? Bo ja nie widzę sensu w takiej logice. To może miej honor, powiedz mu że jest zwyrolem i go zostaw? No tu oczywiście celowo przejaskrawiłem, ale chodziło mi o to, że ta granica o której mówisz, czyli "zależy mu/nie zależy" jest mocno płynna.. No chyba, że powie "albo anal albo koniec", wtedy byłbym się w stanie z tobą zgodzić
    10 punktów
  4. Czołem Panowie. Od jakiegoś czasu mam zwyczajnie dość ludzi, ich nudnego pierdolenia o problemach z dupy albo ładowania sobie ego opowieściami co to oni nie potrafią itp. Niestety mam tak że od jakiegoś czasu nie potrafię normalnie gadać z ludźmi bez dostrzegania schematów ego, manipulacyjek, kombinacji byleby tylko ograbić człowieka z energii, byleby tylko napaść swoje wiecznie nienajedzone ego. Być może jest to spowodowane tym że mam pracę w newralgicznym dla firmy miejscu w którym przewalają się naprawdę spore ilości osób a niestety jestem głupio wychowany że z każdym chociaż słowo zamienię. Od jakiegoś czasu mam marzenie żeby wszystkich ludzi łącznie z moją rodziną wyjebało w kosmos i żebym wreszcie został sam ze swoimi ukochanymi książkami i pasjami. Jak lgnąłem do ludzi to wszyscy spierdalali, jak dziś chcę spokoju to każdy chce się kumplować. Od paru dni poważnie zastanawiam się nad jakąś chatą w przysłowiowych Bieszczadach żeby żyć skromnie ale samotnie ewentualnie rozważam kupić kamper i zamieszkać w nim np w Portugalii a pracować dorywczo. Pracę mam fajną, dobrze płatną bo za 120 godz mam koło 5000 ale coraz częściej myślę o jej zmianie albo rzuceniu pracy w ogóle. Dlaczego ludzie stali się takimi pierdolonymi hienami i mimo że daję im coraz mniej zainteresowania to i tak łaszą się po te ochłapy ? A może to ja mam skrzywioną percepcję ? Pytanie do tych którzy mieli podobnie, czy znacie jakiś sposób żeby wyluzować w tej kwestii ? Chciałbym pracować tam gdzie pracuję tylko kurwa ten wiecznie pierdolący o niczym naród. Czy tylko ja mam taki chory dar dostrzegania tego że dziś prawie każdy w nawet błachej rozmowie próbuje marszczyć sobie freda często moim kosztem ? Wszędzie tylko ja,moje, mnie, moja córka, mój synek ple ple ple. Może jestem jakoś uprzedzony ale męczą mnie ci ludzie niemiłosiernie. Zna ktoś na to jakieś skuteczne lekarstwo ?
    9 punktów
  5. Ponieważ ktoś już zdążył zapytać mnie w wiadomości prywatnej, dlaczego założyłam ten temat, postanowiłam napisać co nieco ze swojej, kobiecej perspektywy. Od jakiegoś czasu zastanawiam się, dlaczego na początku wspólnej relacji życie seksualne zazwyczaj jest udane (mniej lub bardziej), a z czasem zaczyna wynikać, kobiety "boli głowa" i nie tylko nie inicjują zbliżeń, ale wręcz starają się ich unikać. Na forum padały różne interpretacje takich zachowań (wyrachowanie, kupczenie d*pą, kochanek na boku, chęć zrobienia mężczyźnie na złość itp.), jednak doszłam do wniosku, że musi kryć się za tym coś więcej. Przecież takie kobiety często kochają swoich partnerów, dbają o dom i poza sferą seksualną ich związki potrafią funkcjonować bardzo dobrze (tego typu historie też niejednokrotnie pojawiały się na forum). Doszłam do wniosku, że najbardziej prawdopodobnym problemem jest więc to, że wiele kobiet nie odczuwa przyjemności płynącej z seksu. Nawet najbardziej wyrachowana partnerka nie jest najczęściej masochistką i gdyby czerpała przyjemność ze zbliżeń, to wykorzystywałaby mężczyznę i znalazła inne pole, na którym mogłaby sprawować nad nim władzę. Mężczyznom często wydaje się, że skoro oni osiągają orgazm przy penetracji niejako naturalnie, to z kobietami jest tak samo. Tymczasem nawet w bardzo udanych relacjach zazwyczaj mija sporo czasu (kiedyś usłyszałam od jakiejś kobiety, że u niej trwał o to siedem lat i sama określiła to jako "szybko"), nim kobieta zacznie czerpać pełną satysfakcję ze współżycia. Jest to związane bezpośrednio z naszą anatomią, a dokładniej z budową mięśni dna miednicy. Są oczywiście specjalne "ćwiczenia", które można wykonywać, żeby poprawić ich stan, ale tak jak nadmiernych kilogramów nie zrzuci się w tydzień, tak tutaj też nie należy spodziewać się szybkich i spektakularnych rezultatów. To właśnie sprawia, że dorosłe kobiety mogą stronić od seksu, nawet jeśli jako młode dziewczyny chętnie współżyły (głównie dlatego, żeby przekonać się, czy seks naprawdę jest taki fajny, jak go opisano w "Bravo", a także po to, żeby nie odstawać od koleżanek). Oczywiście, jest również część kobiet, która lubi seks i osiąga satysfakcję praktycznie za każdym razem, w którym współżyje, ale to również kwestia nie tylko psychiki, ale też anatomii. Czy zastanawialiście się kiedyś, Panowie, co kłębi się w głowie przeciętnej kobiety, która idzie z Wami do łóżka? W wielu przypadkach są to zapewne myśli typu: "Muszę teraz pokazać, że jestem strasznie napalona, bo inaczej on pomyśli, że mnie nie pociąga". "Muszę teraz dać z siebie wszystko i zrobić wszystko, czego on oczekuje, bo inaczej mnie zostawi". "Jeżeli teraz odmówię, to on zacznie zastanawiać się, czy ten związek ma sens". "Zastanawiam się, czy moje nagie ciało mu się spodoba. Oby mnie z tego powodu nie zostawił, bo się załamię". "Błagam, żebyśmy tylko nie zaszli w ciążę. Nie jestem na to gotowa. Niech on tylko nie robi nic głupiego". "Czy on naprawdę będzie w tym dobry, czy taki jak poprzedni?". "Pieszczoty są okej, ale jak dochodzi do penetracji, to nic nie czuję*. Będę musiała tych parę minut jakoś przeleżeć". "Czy on po wszystkim zostanie i mnie przytuli, czy sobie pójdzie? A może chce się mną tylko zabawić?". *Jeżeli kobieta mówi, że Was "nie czuje", to nie dlatego, że Wasz penis jest mały i/lub ona jest luźna. Jest to uczucie, które występuje nawet u kobiet dopiero rozpoczynających współżycie. Z moich wieloletnich rozmów z kobietami w różnym wieku i o różnych doświadczeniach seksualnych wynika, że tego typu natrętne myśli nie pozwalają im się skupić na przyjemności. One naprawdę bardzo chcą, żeby ich partnerom było dobrze, ale czują się bardzo zahamowane w stosunku do siebie. Dla wielu kobiet pierwszy seks z danym mężczyzną jest niejako sprawdzianem jej zaangażowania i umiejętności, a wygląd jej nagiego ciała ostatecznym werdyktem. Czują się więc przymuszone do współżycia przez siebie same i pomimo wewnętrznych blokad chcą jak najlepiej wypaść. A że na pewno oglądały pornografię, próbują domyślać się, czego na tej podstawie mogą oczekiwać od nich mężczyźni. Stąd zgoda chociażby na seks oralny (którego uprawianie jednak wielu kobietom nie daje fizycznej przyjemności, a jedynie satysfakcję z przyjemności partnera) czy wytrysk na twarz (pewnie są kobiety, które to lubią, ale większość pewnie skupia się wtedy jedynie na tym, żeby nie poleciało do oczu). To wszystko oczywiście w towarzystwie pełnych "rozkoszy" jęków i udawanych orgazmów (tak, orgazm można udawać, nawet pracując mięśniami dla miednicy). Ale ile można grać? Jak długo można okłamywać zarówno siebie, jak i partnera? Ktoś mógłby tutaj powiedzieć, że to wina tych kobiet, bo to one wprowadzają w błąd, i miałby rację. Tylko ta wina jest bardzo często wypadkową wychowania, wpływu środowiska i oczekiwań samych mężczyzn, a także ich podejścia do wagi seksu w związku. Podejrzewam, że większość (o ile nie każda) dorastających dziewcząt przynajmniej raz w życiu usłyszała słowa: "Musisz jakoś zatrzymać faceta przy sobie. Spełniaj każde jego łóżkowe zachcianki, bo od ciebie odejdzie", "Facet najedzony w domu nie będzie jadł na mieście" czy "Co z tego, że nie czujesz się gotowa? Idź z nim do łóżka, bo inaczej cię zostawi". I zastanawia mnie teraz, jak my jako kobiety możemy temu zaradzić i czy potrafimy stawiać sobie granice i egzekwować je bez obaw, że zostaniemy zdradzone, porzucone i odtrącone. Sama wiem, że pomimo wysokiego libido nie byłabym w stanie się na wszystko w kwestii seksu zgodzić i niejednokrotnie zastanawiam się, jak mogłoby to rzutować na mój potencjalny związek. Bardzo słaby przykład wycieczki osobistej.
    8 punktów
  6. Spoko mam to samo. Najlepiej mi jest jak jestem sam ze sobą na spacerze w lesie. Mam dość galerii, sklepów i tłumów. Wręcz tego unikam. Ciuchy kupuje z rana jak galerie otwierają, bo jest pusto. Zakupy robię w malym sklepie u Pani Gosi Mam dość Internetu. Nie wchodzę już nawet od dawna na fb. Nie oglądam telewizji. Nie czytam newsow. Mam dość tego natłoku reklam. Dość pierdolenia ludzi. Sztucznych problemów. Gwiazdek z karpiem na ryju. Pedałów. Polityki. Wiele mostów spaliłem. Wielu znajomych odstawiłem i jest mi z tym dobrze. Spokój to najlepsza rzecz na świecie.
    6 punktów
  7. No jasne. Spora część ma tu jakiś problem z tymi chadami. Ludzie co nie siedzą non stop w necie to nawet nie znają takiego pojęcia. Ja poznałem dopiero tutaj.
    6 punktów
  8. Witam. Noszę sie z zamiarem napisania tego już dawno. Nie ukrywam, że najbardziej zależy mi na opini braci, ktorzy mają wykształcenie prawnicze, obracają sie w takim środowisku albo po prostu doświadczenie. Na ile sytuacja na polskich salach rozwodowych jest wynikiem dominującej feministycznej doktryny a ile jest w tym stulejarstwa mężczyzn? Bo niestety ale po przesłuchaniu [od facetów spotkanych w realu przez.ostatnie 6-8lat] historii około 200-300 rozwodów ciężko nie odnieść wrażenia ze feminizm jest często tylko drzazgą w trumnie kretyna zbudowanej z jego głupoty. Przytoczę kilka przykładów : 1) [z życia]"Wyskoczyłem zza rogu [w trakcie rozwodu] i zrobiłem jej zdjęcie z lovelasem jak szli za rękę ale nie zanioslem odrazu do prawnika a jak już zaniosłem to było za późno" 2) [z audycji marka]: Prawnik dzwoni i pyta "i co nagrał ją Pan" odp: "noo nagrałem ale ona potem była miła i usunąłem..." 3) [znowu z życia]: córka bawiła sie tabletem i przez przypadek wysłała mi żony rozmowy z kochankiem (oczywiscie użytku z tego nie zrobił, materialu na przyszłość nie zabezpieczył bo na chuj.... dzisiaj ukrywa sie w niemczech bo alimemty za wysokie wiec nie płaci, wyruchany na dom, dwójka dzieci ma nowego "wujka") Powiedzmy sobie to szczerze: Większość mężczyzn gdyby mogła przeżyć życie wracając z tyry, leżąc przed TV i pijąc piwo (jeszcze zeby żona zjechała obiadek i sroma) to by to zrobili i nie widzieli w tym NIC złego. I tak jak ja patrze na duzo rozwodów: Kobieta: 1) Nagrywa na dyktafon 2) Lata po prawnikach 3) Dopytuje w necie\po znajomych 4) Jak trzeba romansu z policjantem, żeby korzystną notke sporządził to będzie romans z policjantem. 5) Nie waha sie dzwonić na policje\zakładać niebieskiej karty Itd itp etc... ogólnie DZIAŁA a nie spi... Mężczyzna. 1) Leży\pije\użala sie do kolegów. 2) Leży\pije\użala sie do kolegów. 3) Leży\pije\użala sie do kolegów. 4) Leży\pije\użala sie do kolegów. 5) Jak już nawet nagra to zaraz skasuje bo ona od 30 sekund jest miła (moze da dupki jeszcze zanim cie ogoli z mieszkania frajerze na to liczysz cooo?) Wiele kobiet bardzo czesto nawet nie zaciera śladów i sama sie podkłada. Do tego stopnia straciły do nas szacunek, że wiedzą, że jak frajer sie jorgnie to i tak nic z tym nie zrobi. I MAJĄ RACJĘ! Podam przykład drugiego rozwodu mojej matki, okolo 2005rok. Gosc byl alkoholikiem, skurwysynem i damskim bokserem(warci siebie wtedy byli tak na marginesie) ale też przebiegły . Wielokrotnie przyjezdzała policja ale jak przyszlo do rozwodu to potrafił spiąc dupe, nagrywał, przyprowadzil falszywych swiadkow, ktorzy zeznali, że sie do nich dobierała i myślicie, że coś sie jej dostało? Gówno. Zachował mieszkanie opieka nad siostrą naprzemienna. I żeby nie bylo bo nie neguje femi-lobby bo ono jak najbardziej jest ale jak sie patrzy na większość tych kretynów i słucha historii ich rozwodów to odnosi sie wrażenie, że przegraliby rozwód nawet z wiewiórką albo butem....
    5 punktów
  9. Już spieszę z wyjaśnieniem ? Ona od Ciebie już niczego nie chce. Zerwała z Tobą, więc ma Cię głęboko w dupie. Aktualnie jest zajęta poszukiwaniem nowego bolca, lub skakaniem po nowym bolcu, jeśli już taki się nawinął. Pisząc i szukając dalej z nią kontaktu wzbudzasz w niej straszne politowanie, wręcz obrzydzenie do Twojej osoby. Stawiam szekle przeciwko orzechom, że na spotkaniach z psiapsi mają z Ciebie ostrą bekę. Utnij z nią całkowicie kontakt. Usuń z social media i zablokuj telefon.
    5 punktów
  10. Ktoś tu się lubi zdrowo okłamywać. Była to była ,nie tykasz tematu bo to przeszłość. A chodzić jej mogło o plamy na słońcu albo o sposób rozmnażania żaby błotnej. Nie ma to żadnego znaczenia.
    5 punktów
  11. Rozumiem, że wspomagać będzie Cię on. A kto będzie wspomagać jego, kiedy będzie niewyspany latał do pracy, żeby utrzymać rodzinę? Być może on sobie zadaje identyczne pytania, co potencjalnie tłumaczy jego brak entuzjazmu. BTW: mam 40+ i trójkę bombelków, w tym jeden dwumiesięczny. Ojcostwo w tym wieku to pikuś, jak ma się ogarniętą partnerkę. Wtedy w ogóle wszystko to pikuś i przyjemność - mieszkanie razem, wspólne planowanie, rodzicielstwo itp.
    5 punktów
  12. Tak. Jemu jest dobrze tak jak jest. Bądź z nim na jego zasadach jeśli jest ci dobrze, albo odejdź, ale przestań mu zawracać dupę, bo nie ma nic gorszego. On nie chce się formalnie wiązać, bo po co miałby to robić. Najwyraźniej rozumie jak to działa w dzisiejszych czasach. Z moją ex mieliśmy podobną sytuację i nawet używaliśmy tych samych argumentów słowo w słowo. W końcu odszedłem sam, bo nie chciałem "stabilizacji" (ożeń się, zrób dziecko, rób za frajera do końca życia/rozwodu, płać alimenty). Niesamowite jak nam się wydaje, że jesteśmy wyjątkowi, a wszystko już było.
    5 punktów
  13. Napiszę to co zawsze piszę - nie warto się wysilać w relacjach z kobietami, szkoda prądu, kiedyś mnie kumpel oświecił - "jedziemy tramwajem, przystanek, motorniczy zamyka drzwi i chcę odjeżdżać a tu nagle podbiega młoda blondynka i drzwi się otwierają, blondynka wsiada, drzwi się ponownie zamykają, tuż za blondynką podbiega koleś, drzwi już się nie otworzyły, tramwaj odjechał, mówię do kumpla "zobacz, blondynkę wpuścił a kolesia olał" na to kumpel "no i co z tego, zwykły frajer, przecież i tak mu dupy nie da!" - wszystko w temacie!
    5 punktów
  14. To temat rzeka. I ja się podzielę. Jedna z dziewczyn, które znam a o których piszę w poście wyżej, ma przebieg jak Passat w TDI. Panna jest radcą prawnym i pracuje w kancelarii, dość renomowanej - zdziwilibyście się. No i ta panna to jest właśnie takie dziecko na poziomie emocjonalnym, co u kobiet zwykło skutkować tym, że hamulców nie mają. Dziewczę chodzić na imprezy lubi, a jak pójdzie na imprezę, to pije. Jak się napije, ląduje z kimś w łóżku czy tam kiblu. Potem gości olewa, interesują ją wyłącznie ci, którzy zamiast za nią latać olewają ją (kolejny schemat, zauważcie). Niestety, tacy są mniejszości, bo z białorycerzami jak z głupimi - nie sieją ich. To krótkie, nieodwzajemnione zainteresowanie zawsze oczywiście kończy się konkluzją, że faceci to skurwysyny i chcą ją tylko przelecieć. Oczywiście, te 80%, którzy chcą z nią kontynuować relację, a których olewa, w tym momencie znikają z jej horyzontu myślowego. Zmierzając do puenty - w rezultacie Pani ta, mimo 30 lat na karku, w życiu była w jednym związku poważniejszym, który trwał 3 miesiące, i w drugim mniej poważnym, który trwał 2. No i nasza bohaterka do przebiegu, nawet w gadkach z psiapsiółami, liczy sobie jak się domyślacie do przebiegu tylko te związki. Czyli w rzeczywistości w tym roku dała dupy jakieś 30 razy, ale w swoim umyśle święcie wierzy, że jest niemal jak dziewica, bo przecież w tym roku z nimi nie była. Włos się jeży na głowie, nawet jak się jest łysym.
    5 punktów
  15. Temat założony w rezerwacie. Pytanie skierowane do kobiet, a większość odpowiedzi od mężczyzn. Wtf Panowie?
    4 punkty
  16. Uniwersalnej recepty nie ma. Jednak w ogólności chodzi o to, by w domu panowała atmosfera, do której chce się wracać. Niezależnie od tego, co feminazistyczna propaganda mówi, życie faceta to nieustanna walka. Po całym dniu szarpania się z życiem facet chce przyjść do domu, gdzie będzie miał spokój, zrozumienie i wsparcie. A nie czepianie się, narzekanie i dziamganie nad uchem o dupie Maryny. Jeżeli umiesz stworzyć wokół siebie taką atmosferę, żeby facet do tego tęsknił i w trudnych chwilach odliczał minuty, kiedy znowu będzie mógł znaleźć się przy Tobie, to... jest szansa, ale nie gwarancja sukcesu. Ale to jak z bąbelkiem - mało to facetów zostawiło dzieciate partnerki? To jest błąd wielu kobiet, którym się wydaje, że jak mają bąbelka, to facet już zaklepany i można nim pomiatać, a przy tym piętrzyć żądania w nieskończoność. I taki facet zjebany po robocie przychodzi do chaty, a tu syf, malaria, a jego 'ukochana' wygląda jak kocmołuch i wita go pretensjami, dziamganiem i darciem mordy. No i facet miksuje się z takiego interesu. Także z grubsza chodzi o to, żeby facetowi było z Tobą dobrze, a nie żeby miał przez Ciebie spiny.
    4 punkty
  17. @Brat Jan @Adolf Dodajmy do tego, że dzisiaj jest wiedza, fora, internety, wyprawa do prawnika [przed ślubem] przy obecnych zarobkach też nie musi oznaczać tygodniowego postu. Ale powiedz im o tym... Albo ekscesy z trwonieniem przez babe pieniędzy... Udowodnienie tego to łatwizna- walisz screeny z konta + nagrywasz rozmowe o tym. Ale powiedz im o tym.... Dochodzi do tego, ze one w całej pracy sie chwalą, że mają kochanka a ten jeszcze przyjeżdża po nie pod zakład. Zero konsekwencji frajer jest za głupi, żeby przejść sie do miejsca pracy - wali właśnie browara [czytaj: walczy o dzieci]. Ręce i fiut w wielu przypadkach opadają....
    3 punkty
  18. @Lexmark82 pytasz z ciekawości czy żeby wyśmiać? Jakie doświadczenia? Wzmacnia zwód, jednocześnie osłabiając czucie (nieznacznie). Więc trzeba wetrzeć odpowiednią ilość, raz postanowiłem wetrzeć więcej i potem nie mogłem skończyć. W przeciwieństwie do środków znieczulających nie osłabia erekcji. Nie ma też później problemów z następnym podejściem. Najważniejsze zachowujesz jakąś kontrolę, w przeciwieństwie do efektów po lekach, o czym pisał @Marek Kotoński. Odczucie po wtarciu? Lekkie pieczenie, zaczerwienienie. Które jednak po chwili znika. Nie wpływa też na odczucia partnerki. Po chwili więc można poddać się fellatio. Po jakim czasie? Sądzę że czas jest zależny od ilości. Producent radzi odczekać 15 min. Nie kochałem się z zegarkiem w ręku, a chciałem zrobić dobre pierwsze wrażenie. Więc wybieg z toaletą był w sam raz. @fruit jeśli masz wątpliwości co do przepisanego leku. Udaj się do innego lekarza. Możesz spróbować też opasek zaciskowych na penisa, tz ringów.
    3 punkty
  19. To jest akurat święta prawda. Zaznaczam - "najedzony w domu" nie oznacza serwowania mu przysłowiowej pizzy z mikrofali, serwowanej "na odpierdol" na jednorazowym papierowym talerzyku.
    3 punkty
  20. Ciekawe, czy gdyby gość się zgodził i zamieszkał z Tobą wbrew swojej woli, to wtedy związek ten byłby jak to napisałaś normalny? Wtedy wszystko byłoby ok. Skąd wiadomo, że to byłby krok naprzód, a nie w tył? Zamieszkanie ze sobą może spowodować szybsze zniknięcie hormonalnego haju, coraz więcej rzeczy będzie wam przeszkadzać, coraz więcej wad będziecie w sobie widzieć i coraz więcej i częściej się kłócić. Może on sobie zdaje z tego sprawę, szczególne, że: oraz to: Klasyka gatunku, czyli kobiece rozumienie słowa "kompromis" bardzo odległe od jego znaczenia słownikowego. Kompromis według kobiety jest wtedy kiedy facet robi to co ona mu każe bez mrugnięcia okiem. Tu kompromisu nie ma, ponieważ nie zgodził się ze mną zamieszkać, czyli nie spełnił mojego żądania, nakazu lub polecenia. A to podły i bezczelny cham. Tak, to wszystko przez niego, to jego wina.
    3 punkty
  21. Dla takich postów drogi @Król Jarosław I założyłem tu konto i z pasją granicząca z uzależnieniem czytam i chłonę wiedzę. (Wiedzę, a nie kit wciskany przez domorosłe psycholożki, fanki i komentatorki życia celebrytów, recenzentki produktów z reklam TV, zjawiskowe i przebojowe Panie ze świtą swoich białozbrojnych fanatyków). Życie poza matriksem jest cudne, uzależniające, ale i niebezpieczne - on się broni nogami i rękoma przed tymi spoza. Twoje spostrzeżenia są jak najbardziej trafne. To kwestia wieloczynnikowa, ale moim zdaniem sednem problemu jest współczesny gwałt na naszej wewnętrznej siłę - agresji i umiłowaniu eksploracji. Poprzez wymieszanie pojęć i programowanie od najmłodszych lat coś nam odebrano. ...do tego stopnia, że na salach sądowych nawet boimy się pójść na całość. Cudne, trafne spostrzeżenia.
    3 punkty
  22. Nooo, tym to pobiles wszystko i wszystkich. Kurwa jego mac.
    3 punkty
  23. Ja pierdole jak można się spotykać z kimś kogo sama obecność nas wkurwia? HALO MAMY WSZYSTKICH W DOMU??? WSZYSTKO POD KOPUŁĄ STYKA? Nie on ma po prostu inna wizję rozwoju związku. Ma więcej czasu i nie chce się spieszyć, nie rozumie Twojego punku widzenia i nie zrozumie raczej. Rozmijają się wasze plany i oczekiwania to chyba przekreśla związek? Czas iść w swoją stronę. Już w poprzednim twoim temacie ludzie Ci to pisali co standardowo jako baba zignorowałaś. Po chuj zadajesz pytania jak i tak robisz po swojemu? Co śmieszne ciągle robisz to samo i oczekujesz innych rezultatów. To po prostu głupie.
    3 punkty
  24. Napisałem kiedyś znajomej koment który de facto był zjebką za to, że jest ładna. Długa i skomplikowana historia, w każdym razie nie mogłem już czytać jej wysrywów i jej prosto z mostu napisałem coś w stylu "pierdolisz głupoty bo masz dobre geny". Z jednej strony no przyznaję, trochę mnie poniosło, z drugiej - do dziś się szczycę tym czarnorycerskim zagraniem lvl expert. Nigdy więcej się do mnie nie odezwała
    3 punkty
  25. Nie zniknie, nie te czasy, nikła szansa ze to się stanie. Zwyczajnie się skompromituje i wróci do UK z podwiniętym ogonem jako rozwiedziony rogacz z pustymi kieszeniami. Harry przetransferuje te dwadzieścia kilka milionów funtów, które ma do USA i tam zainwestuje. Później sprzeda posiadłości kolejne kilkanaście milionów funtów i znów za poradą małżonki zainwestuje w USA. A gdy kasa znajdzie się w kraju gdzie jej właściciel nie ma szczególnej ochrony prawnej będzie rozwód i obrzucanie gównem męża. Prawa do opieki nad dziećmi, alimenty na siebie i dzieci, nowa posiadłość w USA, połowa inwestycji i oszczędności pójdzie dla żony. Jeszcze zgodnie z tradycją dostanie jakieś tytuły księżnej czegoś tam na odchodne. Później będzie albo brała kasę za milczenie i nie robienie skandali, albo wróci do aktorstwa i będzie zarabiała na robieniu skandali. Przypominam, że ona jest już rozwódką, na pierwszym rozwodzie wyłapała ponad 2 miliony USD, w zeszłym roku zarobiła około 300 k USD z tantiem z filmów i seriali, w których grała i w sumie tyle jej osobistego majątku. Mąż ma tego majątku około 20 - 25x tyle, jest z czym się dzielić przy rozwodzie Więc mąż wróci oskubany do UK, jako rodzinny skandalista i utracjusz zostanie "zesłany" do jakiejś wiejskiej posiadłości, dostanie służbę i kieszonkowe, byle się pierdoła w mediach nie pokazywał i więcej wstydu nie przynosił.
    3 punkty
  26. Mam kilka takich koleżanek. Musielibyście zobaczyć jak nienawidzą tych, które powychodziły za mąż, czy maja dzieci. To jest czyste zło w oczach, do przyjaciółek od x lat. Oczywiście wymagania z kosmosu i zero totalnie ZERO zastanowienia nad tym, że wszyscy wiedza jaki maja przebieg. DRAMAT. Jedna powyżej 30tki, niby wielce zakochana w jednym typie, musiał wyjechać, związek się rozpadł. Ale ta "zakochana" nadal. Jednocześnie sypie się jak domki w Czeczenii gdzie się da. Mówię X, skoro tak o nim myślisz, taka jesteś zakochana, to dlaczego się tak prujesz i nic tylko życie Twoje obraca się wokół facetów? Wróci to może się zejdziecie z powrotem, to tylko kilka miesięcy. Odpowiedź: - PRZECIEŻ ON O TYM NIE WIE. ? Plus odbiło jej klasycznie od Tindera, jest bardzo ładna, takie mocne 8/10, dostała tyle atencji, że czuje się jakby mogła wszystko, wszędzie i z każdym. Tylko los jej nie pozwala poznać "tego jedynego". Zauważyłem też ostatnio piękną racjonalizację. Na pytanie o ilość partnerów mówią tylu i tylu. A jak zapytasz o Tinder albo seks po klubach gdzie wiem, że przerobiły lekko z dyszkę dodatkowo - łooo to to miałam akurat taki okres, epizod w życiu. NIE LICZY SIĘ. Zauważcie, że te laski przy ścianie jak już sobie kogoś znajdą, to zawsze z innego miasta lub kraju. Wiedzą, że na miejscu się już tyle naodpier...ło, że w końcu coś wyjdzie, nawet jak się wcześniej nie znali. A czy coś się zmieni, redpill coś pomoże? NIE. Redpill uratuje tylko tych co go poznali. Laski się nie zmienią, za dużo jest i będzie baranów do których zawsze będą mogły przyjść, a oni będą je traktowali jak boginie.
    3 punkty
  27. @Januszek852 Dobry materiał, Rzeczywiście trafiła na "ścianę" z tym że to akurat schemat razi po oczach w wielu przypadkach jest to tak ukryte, że nie rozpoznasz od razu. Teraz pomyśl, jak trafisz na taką i zacznie dobrze dawkować srom i złapiesz się na tym, że jednak to ta jedyna
    3 punkty
  28. Ile Ty masz lat, ze sie tak pięknie oszukujesz? Nie umiesz sobie odpuścić? Temat z dupy totalnie. Co tu rozkminiać? Nie chce to nie. Cześć i dobranoc. Rozgrzebujesz gówno i dziwisz się że śmierdzi...
    2 punkty
  29. I przez to że żyje inaczej niż większość, to może liczyć na atak Januszy, którzy wyjątkowo takich osób nie lubią.
    2 punkty
  30. Odkopuje. Ostatnio jadę po dziecko. Odbieram je a ono stoi same z małą reklamówką - bez ciuchów, bez niczego a miało przyjść do mnie na tydzień. Jam mam odzież ale nie tyle żeby na tydzień starczyło - codziennie nie będę prał jednych spodni. Takie sytuacje były często ale zaciskałem zęby i kupowałem. I w kółko inne złośliwości!!! Pytam ex jak to? gdzie ubrania? itp. - odpowiedź "to kup więcej". coś mnie w sercu złapało, wkurzyłem się i mówię: albo dajesz to co trzeba albo spadam. "No to spadaj" odpowiedź ex. Pojechałem. Mija parę h i czytam wiadomość sms od dziecka 11 lat - "nienawidzę cię, nie kocham cię i nie chce do ciebie nigdy jechać". Mózg paruje, serce krwawi ale dość żebractwa o dziecko - żebrał nie będę!!!
    2 punkty
  31. Ja mam podobnie. Kiedyś lubiłem ludzi, imprezy, wszędzie było mnie pełno. Od kilku lat ludzie mnie irytują. To musiał być proces, którego początku i przyczyny nie jestem w stanie ustalić. Momentem w którym zdałem sobie z tego sprawę był ślub członka rodziny żony jesienią 2018r. Pojechaliśmy do niewielkiego miasta nad Bałtykiem skąd pochodzi część rodziny żony, tam miała też odbyć się uroczystość. Z braku miejsca w domu ulokowano nas w pustym w październiku pensjonacie. Poza samym weselem o którym nie ma co pisać, ja spędzałem czas łażąc w kurtce przeciwdeszczowej po pustej plaży, pijąc rano kawę w opustoszałej restauracji, snując się po prawie pustych, mokrych ulicach miasta, nie zwracając uwagi na nikogo i nikogo nie interesując. Praktyczne nie spotykałem nikogo poza grupkami starych Niemców i gburowatym kelnerem który przynosił mi poranną kawę w smętnie o tej porze roku wyglądającym bistro. Po tych moich wycieczkach wracałem do cichego, trochę przykurzonego, sennego pensjonatu i... byłem szczęśliwy. Nikt mi nie pierdolił za uszami, nic ode mnie nie chciał, nie opowiadał mi o swoich problemach, rodzinie, nie musiałem słuchać narzekań na drożyznę, PiS, Tuska i Putina... Czytałem gazety, spacerowałem w spokoju, w uszach miałem tylko szum wiatru, a nie gdakanie ludzi, którzy nic mnie mnie obchodzą. Wieczorem z żoną, gdy nie musieliśmy tylko odwiedzać odwiedzać jej "kuzynostwa" szliśmy na jakąś lekką kolację Nikt nam nie przeszkadzał. I nawet my, którzy dużo ze sobą gadamy, siedzieliśmy najczęściej po prostu w ciszy. To był najlepszy tydzień od dobrych kilku lat. Gdy przyszedł czas powrotu do bieganiny, gadaniny i nerwówy chciało mi się płakać. Chyba coś ze mną nie tak
    2 punkty
  32. A to znaczy ze nie zyjesz.? A co do lajkow, to ch...a od karhu dostanie jedna z druga, a nie lajka.
    2 punkty
  33. Jakież będzie zdziwienie tej pani, kiedy zarówno za 5, jak i za 10 lat ze zgrozą stwierdzi, że jej rówieśnicy ciągle wolą dwudziestolatki Ten statek powoli odpływa. Powoli, ale systematycznie, z roku na rok odpływa... W pewnym przewrotnym sensie białorycerstwo jest zemstą na nieumiejących za młodu dobrze wybrać kobietach. Wpędza je w czarną dziurę samotności. A jak już pani przekroczy te 30-35 lat (w zależności od genów ściana przychodzi wcześniej lub później), to nawet nosiciele najbardziej wypolerowanych zbroi nie chcą już ich do niczego więcej, niż roli materaca co kilka dni. No ja widzę co powoli dzieje się z milenialkami, tymi co teraz mają powiedzmy 25-28 lat. Większość ciągle w trybie insta/wóda/kariera/ons. A uroda powolutku zaczyna lecieć w dół, górka już za nimi. One ciągle w zaprzeczeniu. Obawiam się, że obudzą się z ręką w nocniku grubo po 30. No cóż, każdy jest kowalem swojego losu. Nie wiem czy czytaliście komentarze pod tym wpisem na ich forum. Rozwalają mnie takie teksty typu albo Ja pierdole! To serio brzmi tak, jak by inne kobiety otwartym tekstem próbowały wykosić konkurencję, utwierdzając autorkę w tym, że nie ma absolutnie problemu. W chuj smutne w sumie. Albo nie wiem, wszystkie są bezdennie głupie, ale ponieważ statystycznie IQ kobiet jest takie samo, jak mężczyzn, niestety, należy tutaj wg mnie założyć złą wolę, a nie kretynizm.
    2 punkty
  34. Sparafrazuje to zdanie, "mam pewne obawy, więc potraktuje je jako fakt".. Mam kolegę, który ma teraz chyba koło 42 i ma 14 latka i uwaga.. jeszcze dodatkowo 2 i 5 latka.. To znaczy, że na ojca dla tego 2 i 5 latka się już nie nadaje i ich krzywdzi?? Wisz, ta wypowiedź mnie osobiście uwiera, bo wprawdzie nie mam 40, ale już na tyle blisko, że już jestem zmuszony do zaakceptowania faktu, że ta granica jest nieunikniona i do powolnego przyzwyczajania się . Też, takie są u nas znaki epoki, że musieliśmy dużo energii poświęcić na tak zwaną karierę, żeby mieć pewność, że nie wpakujemy się w życie, które będzie pasmem gonitwy za każdym groszem.. 35-39 to mniej więcej taki "core" roczników wyżowych jest. Wiadomo, że im wcześniej się wszystko rozstrzygnie, tym lepiej dla potencjalnych dzieci, ale nie każdemu jest dane, żeby zawierać związki małżeńskie ona 23, on 27 (tak sobie założyłem, na potrzeby chwili, że było by powiedzmy idealnie, ale wpisz, co tu Ci pasuje). Też, jak już masz blisko 30ki, to zaczynanie czegoś od nowa, jest coraz bardziej ryzykowne, możesz nie mieć wystarczająco dużo czasu, żeby poznać nowego partnera na tyle dobrze, żeby zanim opadną motylki, zorientować się, czy przypadkiem nie trafiłaś dużo gorzej.. Ewidentnie musisz go poprosić, żeby jeszcze raz napisał Ci to wszystko na kartce i czytać sobie to do poduszki przez jakiś czas, bo ewidentnie, już Ci coś wytłumaczył, tylko nie do końca to do Ciebie dociera. Też tak czasem miałem, że gadałem/wałkowałem latami tą samą rzecz i do kogoś nie docierało.. Strasznie to frustrujące było. Mi się nie podoba, to, jak niektórzy widzą "kompromis". Czasem to wygląda tak, że ponieważ ja muszę poświęcić jedną rzecz, którą kocham, to ty też musisz, żebyś nie była dużo bardziej szczęśliwsza ode mnie. W efekcie, kompromis jest, ale obie stronę są nieszczęśliwe.. Ja wolę to w taki sposób, że jeden dzień ja mam dzień dziecka i dostaje to co potrzebuje innego dnia skupiamy się na tobie, wtedy nie trzeba z niczego rezygnować. Stąd wypowiedź jak powiedziałam mu, że cały ten związek wygląda tak jak on chce, a mojego nic w tym nie ma, to stwierdził, że przecież "jak chcesz coś robić (tu podał konkretnie co) to to robimy" brzmi mi trochę znajomo, bo wydaje się, jakby on to rozumiał kompromis tak samo jak ja. Wiesz, ty w tym momencie robisz jako "kropla drążąca skalę", próbujesz go zmienić, żeby był taki jak ty chcesz, a czy ty się też zmieniasz trochę pod to co on chce? Bo z tego co rozumiem, to cały czas macie jakieś "ogniska zapalne", gdzie żadna ze stron nie chce popuścić. Niby go słuchasz, niby robisz to co chce, ale pod spodem, cały czas próbujesz wdrażać na siłę swoją długoterminową strategię, tylko jesteś cierpliwym predatorem.. No taki mój męski punkt widzenia, więc sorry, jeśli czegoś nie wziąłem pod uwagę Bardzo możliwe Ale powiedział bym raczej, że to jeden ze scenariuszy, bo zapewne jest ich więcej
    2 punkty
  35. Na coś trzeba umrzeć. A powyższe to chyba cytat z kiepskich, któryś z odcinków 5 sezonu, jak m.in. grillowali z boczkiem w piwnicy.☺️
    2 punkty
  36. przeklejamy.pl; tubki.pl (w sensie, że tubki z klejem; przeklejanie linku ze strony na stronę, każdy news mógłby być tubką, a system oceniania byłby na zasadzie przyklej (news ląduje na głównej), odklej (news znika), logiem strony byłaby tubka z klejem); gluetube.pl; gluebook.pl; glooty.pl; klejbay.pl; klejbook.pl; klejwall.pl; teslerzy.pl (od twórcy funkcji kopiuj-wklej Lawrence'a Gordona Teslera); sinews.pl (gdy coś jest "si", to jest dobre; również gra słowna - fonetycznie brzmi jak "si-n(i)us", czyli funkcja trygonometryczna w trójkącie przyprostokątnym; illuminati itd.); przerzutka.com (domena .pl jest zajęta, ale że ostatnia sylaba "ka" ładnie łączy się z "kom" - "prze-rzut-ka-kom", to podaję); przerzootka.pl; tossanews.pl / tosanius.pl (toss a news = wrzućże newsa; od motywu piosenki z serialu "Wiedźmin" pt." Toss a Coin to Your Witcher", ze słowa tosanius można utworzyć nazwę własną, tak jak zrobił to inny popularny portal); erupcja.pl (motyw wulkanu, link plusowany? Wulkan wybucha; link minusowany? Wulkan zastyga); linkostrada.pl; linkosfera.pl; linkoziemia.pl; infowrzuta.pl; czwartorzed.pl; quaternary.pl; kwaternarium.pl; actualnie.pl; zdarzylosiewczoraj.pl; niuspejper.pl; newsarka.pl / niusarka.pl / newsarze.pl / niusarze.pl; newsarium.pl / niusarium.pl; temporarium.pl; tentutego.pl; vvvvv.pl (Vi Veri Vniversum Vivus Vici - By the power of truth, I, while living, have conquered the universe); vx5.pl; dwaczterysiedem.pl.
    2 punkty
  37. 1 Odseparować od rodziny, w tym wypadku królewskiej. 2 Zrezygnować z funkcji w rodzinie królewskie, żeby przestał cieszyć się szczególną ochroną brytyjskiego prawa. 3 Wyjechać i zamieszkać na stałe w USA. 4 Odseparować majątek męża od majątku rodziny królewskiej, najlepiej wytransferować go do USA (inwestycje w amerykańskie firmy, nieruchomości itp). 5 Po jakimś czasie przeprowadzić sprawę rozwodową w oparciu o prawo amerykańskie, ogolić męża z kasy. 6 Udzielać wywiadów/ wydać serię książek typu "Byłam księżną", "Brudne sekrety Królowej Elżbiety", "Rodzina królewska z drugiej strony", "Mee to, koszmar małżeństwa z Harrym" - ewentualnie wycisnąć kupę kasy za to, żeby skandalu nie robić, być może w formie sutej dożywotniej pensji na koszt korony brytyjskiej + przytulić jakieś tytuły na odchodnym. I tak to będzie wyglądało, chyba że zrobią cwanej pani wypadek jak przegnie pałę.
    2 punkty
  38. Żona jest jak prezerwatywa. Więcej czasu spędza w twoim portfelu niż na twoim fiucie.
    2 punkty
  39. Napiszę krótszą listę, zapewne mało pasującą do dzisiejszej rzeczywistości. 1. Dużo oczekujesz, dużo dawaj od siebie. 2. Chcesz ciekawego mężczyzny, sama bądź ciekawą osobą. Seksowna figura to za mało. Może to teraz głupie, ale najważniejsze było i jest niewidoczne dla oczu. 3. Chcesz szacunku, szanuj również. 4. Dostrzegaj potencjał, wspieraj, kochaj, bądź zawsze przy nim, zarówno gdy milczy, jak i chce się wygadać. Po prostu bądź. 5. Zrezygnuj z mentalności "już, teraz, zaraz". W dojściu wysoko najprzyjemniejsza jest wspólna droga. Jeżeli taka będziesz, żaden normalny mężczyzna nigdy Ci tego nie zapomni. 6. Odrożniaj rycerskość od bialorycerskości.
    2 punkty
  40. Ja dostałem książeczkę 'Skąd się biorą dzieci'. To chyba ta była:
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.