Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 14.01.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. A czy znalezienie dziewczyny i bycie w związku to jakikolwiek wyznacznik rozwoju i dojrzałości mężczyzny??? Czy może to mityczne szczęście??? Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach jest odwrotnie - wdawanie się w jakiekolwiek związki mniej lub bardziej formalne to ryzyko wysokiego poziomu i sport ekstremalny.
    16 punktów
  2. No wiesz, niektórzy chcą sie zwyczajnie dowartościować na Forumie, schemat zawsze ten sam - prowadzę wspaniały biznes, zarabiam kupę hajsu, miałem super laski od 9/10 do 120/10, non stop seks na wszelki możliwy sposób, ruchałem je na wszystkie możliwe sposoby, w ogóle to jestem zajebisty, Forum czytam od 120 lat ale dopiero teraz zdecydowałem się napisać, Bracia doradźcie mi!
    9 punktów
  3. Moim zdaniem rzeczywistość znacznie odbiega od "wyobrażeń, przekonań" dotyczących stabilnych relacji damsko-męskich. Miałem w swoim życiu do czynienia z kobietami i przyznam szczerze, że od dawna nie tęsknię. Nie jest to do końca wina kobiet. Jestem specyficznym kolesiem, mocnym samotnikiem. Ktoś wpada do mnie na weekend do chaty to po wyjeździe czuję, jakbym odzyskał życie ? Życie z kobietą pod jednym dachem kompletnie wykluczam, zobowiązania wykluczam, starania miłosne wykluczam, dzieci wykluczam. Nie da się mnie przerobić, wymusić czegokolwiek słodkim pierdzeniem. Nie potrafię pojąć, dlaczego mam w ogóle biegać za kobietą, cokolwiek udowadniać, zapraszać na randki, męczyć się, wydawać hajs i robić cokolwiek innego, żeby zaruchać ? Bo w sumie o nic innego by mi nie chodziło, tak szczerze mówiąc. Moje myślenie na ten dzień koszty>satysfakcja z romantycznych uniesień. Dla mnie to żenada do kwadratu, ten cały proces "poznawania się, docierania". To jest w moim przypadku wielka męka umysłowa, wręcz tortura. Moje cele są tak różne od celów związkowych, że już dawno przekroczyłem punkt bez wyjścia.
    7 punktów
  4. Podejdź do niego po pracy, zaproś do pubu, postaw mu old fashioned, a potem powiedz mu, że nie masz na sobie bielizny. Powinno zadziałać. Powiedz mu, że go nie podrywasz. Jesteśmy łatwowierni.
    7 punktów
  5. Ja pierdolę... Bracie, strasznie dużo przed Tobą do przerobienia. Ilość kobiet w życiu mężczyzny wyznacza jedynie poziom ryzyka ekspozycji na choroby weneryczne. Nic więcej.
    6 punktów
  6. Hihi dziewczyny i chłopaki, gównoburza pierwsza klasa Do chłopaków co tak mocno odbijali dziewczynom piłeczki: moglibyście się czasem kurwa zamknąć i posłuchać co baby mają do powiedzenia. Dać im przestrzeń, poobserwować. Czytać dosłownie albo między wierszami, między zębami. Wnioskować sobie po cichu, bez mędrkowania. I siedzieć cicho. Co Wam szkodzi kurwa, ZANIM zaczniecie napierdalać swoje kwestie, przeczekać dwa-trzy dni w Rezerwacie na zebranie materiału? Parę dziewczyn się obszernie i entuzjastycznie wypowiedziało, nie gaście chłopy tego entuzjazmu, tak na przyszłość. Bo pewnie teraz to się niektóre zamkną albo zaczną autocenzurować. Ja jebie.
    5 punktów
  7. Nie wiem co mi bardziej dyga od pierwszego wpisu - detektor beki czy detektor ściemy
    5 punktów
  8. Mały offtop dla hejtujących chłopaków. To może ja inaczej na szybko. Kobiety i mężczyźni są zajebiści ale są też mężczyźni i kobiety, kiedy są w dole, zamknięci we własnym umyśle i ideach - odrzuceni i wtedy tracą swoją "zajebistość" (jednak ona nadal tam jest ukryta tylko trzeba szpadla i cholernej woli by ją wydobyć!) Pojawiają się dwa wyjścia, przyznać, że nie jest się zajebistym, jest się skrzywdzonym przez ludzi, kobiety/facetem, który zawsze był wyśmiewany, pogardzany, niszczony, zniszczony złamanym, bez zębów, nóg, rąk z defektami i wszystkim i coś z tym zrobić, chociażby próbować lub druga opcja przyznać światu rację, uznać to za swoją rzeczywistość i żyć w skorupie i atakowaniu innych. "Ci co najwięcej atakują potrzebują najwięcej miłości" - Rozmowy z Bogiem część I - jeśli dobrze pamiętam. Pierwsza opcja jest cholernie trudna, cholernie bo nawet jak jest w niej prawda to akceptując naszą nie zajebistość, mamy szansę skonstruować zajebistość albo przynajmniej wejść na takową drogę a druga opcja to opcja łatwa - tak oni mają rację, nie mam pieniędzy jestem bez pracy do niczego się nie nadaje itd. Ja sam byłem w skórze tych chłopaków wyżej więc wiem jak to wygląda, natomiast zacząłem do siebie mówić, że przecież w sumie jak to jest tak naprawdę?: jestem zajebistym gościem, zrobiłbym wiele dla bliskich mi osób, jestem najlepszym przyjacielem jakiego byś mógł/a sobie wymarzyć, całe życie stawiałem innych ponad siebie, zawsze chętnie się podzielę czy to radą czy rękawem do wypłakania, życie mnie łamało na wszystkie sposoby, sercem ludzie sobie wycierali tyłek ale w sumie co z tego skoro i tak mam siebie, ten diament, który jest przykryty błotem, nie ważne co powiedzą inni, ważne że ten na którego patrzą z pogardą w zasadzie ma nieskończony potencjał. Dlatego chłopaki odkryjcie w sobie diament, bo każdy z was go ma, nawet z najbiedniejszy z najgorzej rodziny, najbrzydszy i w najgorzej możliwej sytuacji jest w stanie naprawdę wiele zrobić a jeśli sukcesem jest dla was by was jakakolwiek samica chciała to nie jest to dobrym wyznacznikiem. Bo życie to nie tylko reprodukcja i akceptacja nas przez kogoś a w dupie jak się nie podoba to co CI poradzę? Mówię zamiast hejtować kobiety tutaj, to lepiej tą frustrację przekuć i zajrzeć w głąb swojego szamba wewnątrz siebie, nie jest to przyjemny widok ale co zrobić. Ja sam jestem jedną wielką traumą ale zaakceptowałem to i znalazłem siłę. Zaręczam, że wielu z was jest w lepszej sytuacji ode mnie chociażby materialnej ja swoje "najlepsze" lata zamiast zdobywać materialne sprawy to składałem roztratowaną duszę. A to i tak strzępek informacji, bo było znacznie gorzej ale nie lubię się uzewnętrzniać wiec na tym pozostanę. Zamiast atakować kobiety to zrozumcie, mi to też nie lekko się czyta jak widzę, że mają facetów "dobrych, miłych, uczynnych, zabawnych itd, itp" Bo ja taki byłem i gówno, nie działałao a wręcz odrzucało, też się zastanawiam czy nie żyję w innej równoległej rzeczywistości Ale mówię ja wam polecam jak ja zrobiłem, nie będzie samicy w moim życiu, trudno a jak będzie to dobrze. Skoro to czym jestem jest nie wystarczające no to no cóż, co poradzę Także chłopaki weźcie się za leczenie wewnętrznego dziecka bo w tym wasza nadzieja. Nie są to couchowskie gówno rady tylko mówię z ciężkiego własnego doświadczenia.
    5 punktów
  9. @Justblaze Z biznesem nie pomogę ale, jeżeli chcesz naprawić swoją pewność siebie i nauczyć się rozmawiać z kobietami, zacznij od początku. Od zera. Przykłady: Idziesz ulicą, w galerii czy tam w sklepie, widzisz pannę idąc na przeciwko, spójrz jej prosto w oczy na dłuższą chwilę. Z doświadczenia wiem, że większość kobiet, przy dłuższej wymianie spojrzeń, po prostu kapituluje i odwraca speszona wzrok. Powtarzaj to na którejś tam entej kobiecie. Dojdzie do tego, że po prostu wejdzie Ci to w nawyk i nie będziesz miał z tym problemu. To samo z usmiechem. Uśmiechnij się do kobiety na ulicy itp. Nie myśl o tym czy odwzajemni uśmiech czy nie. Uśmiech i do przodu. W ten sposób zauważysz, że kobiety nie gryzą i potrafią odwzajemnić uśmieszek. Jeżeli już ogarniesz wzrok i uśmiech, przejdź do zwyklego: cześć, dzień dobry. Widzisz pannę obok przemykającą, powiedz cześć. Nie czekaj na reakcję. Idziesz dalej. Aż w końcu z czasem dojdziesz do etapu takiego, że będziesz szedł ulica, zobaczysz swoją rówieśniczkę, spojrzysz na nią, wymiana uśmiechu, powiesz zwykłe cześć, pani odwzajemni i możesz kontynuować rozmowę. Np. Czy mi pomożesz, nie jestem stąd, gdzie jest to i to. Dama podpowie, więc z automatu proponujesz kawę w rewanżu za pomoc. Dalej samo pójdzie....? Dziwne metody, ale dają efekty.
    5 punktów
  10. Ja Kocham mojego faceta jak szalona. Uwielbiam w nim jego praktyczność i twarde stąpanie po ziemi. Jestem mu wdzięczna za to, że potrafił mi dać mądre rady kiedy błądziłam, odwieść od zrobienia głupoty, pomógł finansowo się ogarnąć. Wszystkie długi jakie u niego miałam już dawno mu oddałam. Nauczył mnie podstaw jazdy autem. Od niego dostałam moje pierwsze auto... Jak ja mam mu nie być wdzięczna? Uwielbiam jego poczucie humoru, jego ciepło ( które jest głęboko pod tą twardą skorupą, ale jest). Uwielbiam to, że mamy podobne poglądy i podejście do niektórych spraw, tyle że on patrzy na to z innej perspektywy niż ja, co sprawia, że się dopełniamy, Zaś on przy mnie bardzo się uspokoił. Potwierdziła to jego Mama. Już nie jest tak porywczy jak kiedyś. Jak się o tym dowiedziałam, to ciepło mi się na sercu zrobiło . Razem się motywujemy i wspieramy. Uwielbiam z nim być. I nie wyobrażam sobie życia bez niego. W momencie gdy zaczęliśmy się spotykać i rozwijało się co nie co między nami, ja wtedy przeżywałam najbardziej przełomowy okres w moim życiu. Mój Ojciec już był na łożu śmierci, leżał w szpitalu. Jeździłam do niego codziennie do szpitala na rowerze. W miedzy czasie zastępowałam go na parkingu przed WORDem. Oczywiście moja Matka nic nie robiła, siedziała tylko w domu. W szpitalu była w sumie przez ten okres ze dwa razy. Dodatkowo zatrudniłam się w supermarkecie na wykładanie towaru (po dłuższym okresie bezrobocia, bo miałam problem ze znalezieniem jakiejkolwiek pracy zaraz po szkole, więc cieszyłam się z tego). Byłam jednak wycieńczona, bo miałam nagle bardzo dużo na głowie, jeszcze fakt, że moja Matka siedzi przed kompem i ledwo jej się chciało ruszyć tyłek by zrobić obiad, wymagała często tego ode mnie + jeszcze dbania o parking Taty. Żeby odreagowywać w czasie wolnym jeździłam na rowerze wokół moich ulubionych jezior. Czasem sama, czasem chciałam z kimś ale nikogo nie mogłam wyciągnąć za bardzo. W pewnym momencie na facebooku wysłał mi zaproszenie do grona znajomych, mój obecny facet. ( wcześniej znaliśmy się jakieś 4 lata, z dłuuugą przerwą). Wywiązała się rozmowa, zapytałam się czy by nie miał czasu i chęci na przejażdżkę rowerową. Wtedy przyjechał pierwszy raz, przy okazji naprawiając komputer mojej Mamie ( bo też przy okazji go o to poprosiłam), Dostał zapłatę od mojej mamy, ode mnie piwo, Później też wyszliśmy na rowery. Mieliśmy bardzo dobry kontakt, dużo tematów do rozmów. Potrafiliśmy się żegnać na klatce schodowej dobrą godzinę. Od tamtego momentu utrzymywaliśmy stały kontakt, spotykaliśmy się na rowerach/ spacerach aż pewnego razu zabrałam go w plener na spotkanie z moimi znajomymi. Tam się podziało. Alkohol zrobił swoje, nastrój majowego, gwieździstego wieczoru na arkadach zamkowych też. Wtedy zdecydowaliśmy by spróbować, co z tego wyjdzie. Jesteśmy ze sobą już prawie 6 lat. Czyli zdecydowanie wyszło... Oczywiście przeszliśmy mroczne epizody, że w pewnym momencie nawet byśmy się rozstali. Jednak gdy przysiedliśmy do poważnej rozmowy, daliśmy sobie szansę, ja się też ocknęłam i zaczęłam bardziej wierzyć w siebie ( miałam jeszcze problemy z zamknięciem rozdziału z Matką). Po tym układało się coraz lepiej i lepiej. Dwa miesiące byliśmy razem jak zdecydowaliśmy się na wspólny wyjazd do Anglii. Ryzyk-fizyk. Jednak to była najlepsza decyzja mojego życia. Wtedy też uwolniłam się od mojej Matki. Zostawiłam wszystkie dotychczasowe problemy za sobą. Pożegnałam się z Ojcem jednak wiem, że nade mną czuwa. Byłam wtedy praktycznie gołodupcem. Miałam swoje marne 800 zł wypłaty + 300 zł od Matki. Mój miał odłożone dużo więcej ale powiedział do mnie - oddasz jak się dorobisz w Anglii. Nie cierpię być pasożytem, dlatego byłam zdeterminowana by jak najszybciej oddać. Pomogła nam na starcie w UK moja kuzynka. Choć zaraz po tym też wykorzystała. Pomieszkaliśmy u niej niespełna 3 miesiące, a po tym kompletnie odcięliśmy znajdując sobie inny pokój. Małymi kroczkami sobie układaliśmy razem życie, radząc sobie z prozą życia. W Anglii szybko się odkułam, pospłacałam co miałam. I zaczęłam żyć od nowa. Z mężczyzną, który mnie wspierał. Z osoba, która mnie akceptuje taką jaka jestem. Dzięki niemu jestem tu gdzie jestem. Czuję się silniejsza dzięki niemu, przy nim podreperowałam poczucie własnej wartości. To przy nim znalazłam spokój ducha. Dużo mu zawdzięczam i staram się też być dla niego dobrym wsparciem. Każdemu życzę takiej miłości jaką ja doświadczam. Niesamowite uczucie.
    5 punktów
  11. Spokojnie. Po 10 latach małżeństwa i po 2 dzieci skończą się zachwyty nad swoimi mężami. Zaczną się koledzy z pracy.
    5 punktów
  12. Nie podoba mi się pytanie zadane w tytule wątku. Sugeruje ono, jakoby brak dziewczyny u boku był czymś złym, gdzie jedyną "winą" jest niedostosowanie się do powszechnie obowiązujących norm. Czyja to zatem decyzja? Wygląda na to, że jednak moja Jak widać na załączonym obrazku, gorylom również nie przychodzi to łatwo
    4 punkty
  13. Czołem bracia! Jeden z regularnych forumowiczów, z uporem maniaka określający siebie samego jako przegryw - już Wy wiecie o kim mówię - zainspirował mnie do założenia tego wątku. Chciałbym, żebyśmy zebrali w nim nasze przemyślenia - wyłącznie pozytywne porady - jak można taki "przegryw życiowy" ogarnąć. Przez przegryw rozumiem tu stan niskiej samooceny i braku partnerki. Od czego zacznę moje dzisiejsze nocne wywody... Od garści filozofii. Ludzie mówią że człowiek - a według niektórych mężczyzna szczególnie - powinien mieć siłę sam w sobie, z siebie, być skałą, niezależnie od tego czy ma partnera, czy nie. Jest to prawda i nieprawda zarazem. Biologia dała nam potrzebę dobierania się w pary, i mówiąc prosto z mostu, kopulacji i płodzenia potomstwa, jako jedną z podstawowych potrzeb życiowych. Ktoś, kto tego nigdy nie przeżył, albo przeżył ostatni raz dawno temu, albo wszystkie swoje doświadczenia na tym polu ma negatywne, ma wg mnie prawo do niezadowolenia. Nie zaczynajcie więc od porad typu "ogarnij swoją samoocenę", "pracuj nad sobą", "znajdź prawdziwą pasję", bo to są porady, które syty daje głodnemu. Jak ktoś jest głodny to musi się najeść. Chociaż trochę. Chociaż raz. Żeby np uwierzyć w siebie, że może sobie to pożywienie też zdobyć w przyszłości. Żeby przestać o nim obsesyjnie myśleć i zwolnić miejsce w głowie na wyższe cele. Podejdźmy więc może w tym przypadku od takiej strony: poderwę dziewczynę, prześpię się z nią, utrzymam związek jakiś czas (jeśli będzie fajnie), będzie to ważnym krokiem do mojego samodoskonalenia. W mojej ocenie i bazując na moim skromnym doświadczeniu, poderwanie dziewczyny składa się z czterech aspektów. 1. Nastawienie Po pierwsze odpowiedz sobie na pytanie: czy interesują Cię kobiety? Czy chcesz z nimi spędzać czas i w jakimś sensie wchodzić w ich świat? Bo może wcale nie. Może jesteś gejem - i to jest ok, jedni lubią brzoskwinie, inni ogórki, ale ja o podrywaniu mężczyzn przez mężczyzn nic nie wiem, więc się nie wypowiem. Może jesteś aseksualny? Może jesteś przepełniony goryczą i nienawiścią do kobiet - jesteś mizoginem? Może wreszcie kompletnie nie masz na kobiety czasu, bo np nazywasz się Isaac Newton i od kobiet wolisz tworzenie czegoś wielkiego? Jeśli na te pytania odpowiadasz negatywnie, to połowa roboty za Tobą. Heteroseksualne kobiety chcą Cię poznać - jeśli Ty tego chcesz. Tak, to jest takie proste Chłopaki chcą poznawać dziewczyny, a dziewczyny chłopaków. Tak ten świat działa od tysiącleci Nie znaczy to że każda kobieta jest zainteresowana każdym mężczyzną, nie rozpędzajmy się za bardzo. Ale o tym później. Nie, kobiety nie spotykają, nie uprawiają seksu i nie tworzą związków tylko z jakimiś mitycznymi "Chadami", sponsorami i ludźmi wyjątkowymi (gwiazdami filmowymi itp). Każdy jest zresztą wyjątkowy na swój sposób. Wyjątkowy a zarazem typowy. Taki paradoks. Więc jeśli już zdecydowałeś że chcesz i możesz, wyrzucając z głowy niepotrzebną i irracjonalną blokadę co do możliwości osiągnięcia celu, to przejdź dalej. 2. Okoliczności Żeby poznawać ludzi, trzeba bywać w miejscach, gdzie bywają ludzie. Nie słyszałem jeszcze o tym, żeby ktoś poderwał kogoś siedząc całe dnie zamknięty w swoim domu Od razu nadmienię, że nie mam zielonego pojęcia o podrywie przez aplikacje internetowe do tego służące. Mam nadzieję że bracia uzupełnią ten wątek. Ja będę pisał o poznawaniu kobiet "na żywo". Moje typy na miejsca, gdzie poznawanie/podrywanie kobiet będzie dość naturalne i nie będzie skutkowało dziwnymi spojrzeniami albo dzwonieniem po policję, to: kluby - ze swojego i braci doświadczenia, o którym czytałem, nie polecam jako miejsca na pierwsze kroki w temacie znajomi znajomych - imprezy w gronie znajomych - bardzo polecam z doświadczenia szkoła (uniwersytet itp) - polecam z doświadczenia, ale omijaj swoje grupy, a najlepiej swój rocznik zajęcia koedukacyjne - tutaj znam temat tylko z relacji braci, którzy to polecają; chodzi o zajęcia typu szkoła tańca czy jakieś hobbystyczne typu nie wiem, gotowanie razem czy coś. Mam nadzieję, że bracia tutaj też rozwiną co nieco wolontariat - sprawa kontrowersyjna, na pewno należy uważać na problem "swojej grupy"; ja osobiście przez wolontariat poznałem ogromną ilość kobiet (ale żadnej nie podrywałem!), bo wśród wolontariuszy często jest przewaga kobiet 3. Przygotowanie To jest całkiem proste. Musisz być czyściutki, jakieś minimum ogarnięcia włosów, zaaplikuj jakąś przyzwoitą perfumę w niedużej ilości co najmniej 30 min przed potencjalnym spotkaniem, nałóż jakieś schludne ciuchy. Nie musisz wyglądać jak model z wybiegu. Co do tego jak się ubrać i jak uczesać - poszukaj na forum w innych wątkach, totalnie nie jestem tutaj specjalistą. Jak kiedyś gdzie indziej wspominałem, wiele razy poznawałem/podrywałem kobiety w zestawie jeansy+hoodie, także myślę że nie trzeba nad tym tematem się głowić tygodniami, skoro u mnie to przechodziło. Jakoś tam wiesz, też się wyśpij i ogólnie ogarnij No wiesz, żeby wyglądać i zachowywać się jak człowiek. 4. Działanie Nie myśl za dużo. Wiem, trudne. Sam mam z tym problem! Zawsze gdzieś może się na ułamek sekundy z tyłu głowy pojawić jakaś dziwna myśl typu "czy wyglądam ok?" (jak przeczytałeś punkt 3 i się zastosowałeś, to jest ok), "czy nie wyglądam na zestresowanego?" (prawie na pewno nie), "czy się uda?" (może uda może nie uda, ale kto nie ryzykuje ten nie pije szampana!). Nie myśl za dużo! Podejdź do jakiejś dziewczyny, uśmiechnij się i zacznij rozmawiać. O czymkolwiek. Najlepiej o czymś, co może Was łączyć - np obydwoje macie psa. Albo nie wiem, panna ma koszulkę z logo kapeli, którą znasz i lubisz. Albo o tym, że mieszkacie blisko siebie (raz tak kiedyś zagaiłem dziewczynę, ha! co prawda potem na randce była klapa, ale jako temat otwierający się nadało). Albo o fizyce, jeśli to uniwerek lub skądinąd wiesz że to ją może interesować. Wymyśl jakiś temat . Niezależnie od tego, czy uważasz się za przegrywa, czy nie, czy jesteś bogaty, biedny, gruby, niski, łysy, cokolwiek, na pewno Twój mózg jest w stanie coś fajnego wymyślić co podłapie jakaś dziewczyna. Nie traktuj jej jako swojego celu. Na tym etapie staraj się miło spędzać czas. Nie tylko ona ma miło spędzać czas, Ty masz miło spędzać czas. Jak Ci coś odburknie albo okaże się amebą nie umiejącą sklecić poprawnie dwóch zdań, po prostu podziękuj i odpuść, po co masz tracić czas? Nie myśl w trakcie interakcji z kobietami o tym, czy: jesteś Chadem, dostatecznie bogaty, dostatecznie wysoki, masz dostatecznie wysokie IQ, że miałeś ciężkie dzieciństwo, pod górkę do przedszkola, ostatnia laska Cię pogoniła itd. W tych interakcjach liczy się tylko jedno: druga strona jest zainteresowana albo nie. No i jeszcze to, czy Ty jesteś zainteresowany. Czy dziewczyna okaże się ciekawa. Nie myśl za dużo! (Chyba się powtarzam) Od myślenia się człowiek stresuje. Stresu aż tak bardzo nie widać, jak Ci się wydaje, ale jak przejmie nad Tobą kontrolę, to będziesz w dupie. Uśmiechaj się! Nie sztucznie, nie przesadnie, nie rób z siebie pajaca, ale uśmiechaj się. Nigdy nikogo nie udało mi się poderwać ani chyba nawet w ogóle zapoznać, jak miałem minę zbitego psa. Jak masz zły nastrój bo masz depresję, najpierw zajmij się depresją - u psychologa i/lub psychiatry. Podrywanie będąc w ciężkiej depresji to jak wyścigi samochodowe posiadając tylko jedną nogę. Raczej nic z tego nie będzie. Co dalej? Nie zamęczaj jej swoją obecnością. Na pierwszy kontakt parę-paręnaście minut spokojnie wystarczy. Co nie znaczy, że jeśli podłapiecie z miejsca dobrą chemię, masz to przerywać Daj Ci dobry Panie Boże, żebyś z nią przegadał całą imprezę do rana. Ale to się chyba często nie zdarza. Jak zaczynasz czuć że stres Cię zżera albo że kończą Ci się pomysły w rozmowie (co tak naprawdę jest też efektem stresu), zaproponuj wymienienie się kontaktami (telefon, fb, insta, nie wiem co tam innego jeszcze teraz młodzież używa) i w elegancki sposób wymiksuj się z interakcji, oddalając w swoją stronę. Możesz wspomnieć że chciałbyś się z nią spotkać drugi raz, bo Ci się fajnie gadało (oczywiście jeśli to prawda), ale nie musisz - z mojego doświadczenia zagajenie przez komunikator po fakcie też działa. Nie, nie czytaj tych bzdur na temat czy masz się odezwać drugi raz godzinę, dzień, czy tydzień po pierwszym spotkaniu, to bez znaczenia. W ogóle najlepiej nie czytaj bzdur które piszą "specjaliści od podrywu" (tzw. PUA), ogromna większość z tego jest kompletnie bezwartościowa. Bądź pozytywny. Bądź otwarty. Rozmawiaj. Bądź sobą. Nikim innym i tak nie będziesz, więc po co próbować? Nie jesteś przegrywem. Wyjdź do ludzi i sobie to udowodnij. Trzymam kciuki. I napisz jak poszło. A, i jeszcze: będziesz miał niepowodzenia. Prawdopodobnie dużo niepowodzeń (no ja miałem sporo!). Każde jest wartościowe, bo Cię czegoś uczy. Uczy Cię interakcji z ludźmi i życia w społeczeństwie. Nawet, jeśli nie poderwiesz żadnej panny w tym kwartale, to i tak będziesz wygrany - nauki, które z tego wyciągniesz, zostaną z Tobą. Wspomniałem na początku, że nie każda dziewczyna jest zainteresowana każdym chłopakiem, nie? Ale któraś w końcu będzie zainteresowana Tobą (nie, nie daję gwarancji, bo nie zarabiam na pisaniu tego typu tekstów, ale prawie na pewno tak będzie). PS. Nie wszystkie ładne dziewczyny to roszczeniowe księżniczki. Nie wszystkie mądre dziewczyny są brzydkie. Nie wszystkie brzydkie dziewczyny są nieinteresujące. Nie oceniaj. Poznawaj! Wszelkie komentarze mile widziane. Pamiętajcie proszę, że jest to temat skierowany do początkujących. Do ludzi uważających się za "przegrywów".
    4 punkty
  14. Na pewno każdy z Was oglądał kiedyś takie filmidło w stylu - on przystojny brunet lat 20, ona piękna blondynka lat 18 i ich wielka, gorąca miłość itd ble ble ble, jak sobie przypomnę swoje młodzieńcze czasy i swoich rówieśników, kumpli z tamtych czasów to nie pamientam aby któryś z nas przeżył takie coś, pojadę z koksem dalej i powiem, że nawet nie było na to żadnych szans ani warunków, nie będę nawet wdawał się w szczegóły, ze to były inne czasy itd ale kurłła! czasami mam takie wrażenie, ze pewne rzeczy dzieją sie gdzieś w innym równoległym obcym świecie, tak więc wracając do meritum - myślę, ze czasami jest tak, ze zwyczajnie nie ma warunków na zapoznanie jakiejś dziewczyny, zbieg okoliczności powoduje, ze dziewczyny żyją jakby w innym odległym równoległym świecie, interesują sie kolesiami równie odległymi co i one, tak jakbyś oglądał jakiś pieprzony nierealny film, potem budzisz sie w wieku dwudziestu-kilku lat jakby ze snu zimowego na zasadzie - "o kurłła! mam 25 lata i jeszcze nie ruchałem, ja pierdole ale jestem przegrywem, chyba sie potnę szarym mydłem albo strzelę sobie w łeb z korkowca", teraz młodzi mają fajnie bo mogą sobie iść na dziwki, kiedyś nie było to takie proste jak paczka gwoździ, ale teraz są minusy - młodzi całymi dniami siedzą przed kompem w necie oglądają pornole i kalą na okrągło wonia, chcieliby tak samo w realu ale nie mogą i to ich frustruje, padło pytanie - dlaczego przeciętny młody chłopak nie ma dziewczyny - myślę, ze dlatego bo tak go wychowano, zaprogramowano, że dziewczęta to coś wartościowszego, szlachetniejszego, coś o co trzeba się zajebiście starać, walczyć, zabiegać, że to wielka nagroda i szczęście - wiadomo, ze to same by-zy-dury ale młody chłopak myśli, ze to prawda i nikt nie raczy go nawet z tego błędu wydobyć.
    4 punkty
  15. Jeszcze raz chciałbym podkreślić znaczenie asertywności w życiu, a także potencjał słowa nie, praktycznie w każdej sytuacji. Pokłóciłem się ostatnio z kolesiem, z którym łączą mnie drobne interesy. Skomentował negatywnie sytuację, w której uczestniczyłem (poboczny kryzysik częściowo z mojej winy można powiedzieć, ale nie chcę się zagłębiać w szczegóły) i asertywnie odpowiedziałem mu, że nie podoba mi się to, jak do mnie mówi. Nawet lekko podniosłem głos, dobitnie sugerując otwartość na dowolny stopień konfrontacji. Nie spodziewałem się po sobie, aż takiej agresji. Po prostu nie wierzyłem, jak można pierdolić takie bzdury bez znajomości faktów. Miałem taką myśl, jak mówił na początku, a ja słuchałem z boku - a może odpuścić sobie, nie chce mi się walczyć. I nagle, jakbym dostał obuchem w łeb i zacząłem asertywny monolog. Skutek? Znakomity, bo atmosfera się oczyściła i z kolesiem jest zupełnie inna komunikacja. Gadałem z nim dzisiaj i bardzo rzeczowo, spokojnie, dłużej pogadaliśmy. Nawet nieco bardziej się polubiliśmy. On mi poszedł z pewną rzeczą na rękę i ja też się otworzyłem. Powiem wam jedno. Jak macie w głowie myśl, żeby olać to nie róbcie tego, tylko zawalczcie o swoje racje, wyjdzcie naprzeciw, bo to zmienia perspektywę własną i ludzi w otoczeniu. Dawno już nie miałem takiego testu i udało się zdać z pozytywnym wynikiem. Czasami zapominam o asertywności przyznam szczerze i zawsze, a to zawsze tego żałuję. Niesamowita sprawa. Jak macie przykłady na działanie asertywności to zapraszam do wymiany doświadczeń, jak zwykle w kulturalnej atmosferze
    4 punkty
  16. 4 punkty
  17. Oczywiście, że Twoja!!! Powinieneś, ciężko pracować, polerować zbroję, być miłym, zapierdalać 24/7 ($$$) i ofiarować wszystko myszce z sympatii.
    4 punkty
  18. Aaaach @Androgeniczna zaczynasz gadać jak człowiek. Dobrze że przyznajesz to, co dla wszystkich nas - kobiet i mężczyzn - powinno być oczywiste - bez jakiegoś przyciągania na poziomie fizycznym nie ma znaczenia czy jesteś najczulszym misiem/łanią, czy najostrzejszym badboyem/suką. Atrakcyjność jest super ważna. Żadna z Was, panie, z tego, co widziałem w powyższych postach, nie postawiła jej blisko początku swojej wyliczanki. Mam nadzieję, że @Androgeniczna rozpoczęła właśnie falę przyznawania się do tego, jak jest naprawdę.
    4 punkty
  19. Kurczę, nie kumam. Kurs "pisania przez internet"? Zakładając że takie kursy maja sens (choć wg. mnie każda forma kołczingu to zwykłe walenie ściemy) na Twoim mcu celowałbym w kurs gadania z babkami na żywo. Bo co z tego że po sieci sie z nią umówisz, a jak przyjdzie co do czego to na spotkaniu spalisz cegłe i wyjdziesz na epicką stuleję. A w ogóle jeżeli masz problemy z kontaktami międzyludzkimi to na Twoim miejscu zainwestowałbym tą kasę w ciuch, barbera, ogóle ogarnięcie się w celu podniesienia morale, fachową pomoc pschoterapeuty w ostateczności. A nie w szamańskie gusła.
    4 punkty
  20. Polecam terapię szokową. Siłownia, masa, fryzjer, stylistka która pomoże jeśli sam nie masz gustu jak się ubrać, dziwki te młode i te starsze, samotne wyjścia do klubu ( ważne aby było dużo ludzi), wóda, tańce, dupy, podrywanie po kilku szotach samo Ci się załączy. Tylko żebyś nie traktował kazdej panny jak potencjalnej partnerki. Rok takiego życia zrobi z Ciebie mężczyznę. Potem możesz szukać partnerki docelowej. Nie będzie już problemu z pewnością siebie i wyglądem. Ty się jeszcze w życiu nie zdążyłes wyszaleć. Zacznij żyć. Nie bądź pizda ?
    4 punkty
  21. To zarób, kurwa mać, a nie jojcz. Jak widzę takie teksty, to mi wszystko opada. Masz pretensje do garbatych, że mają proste dzieci. Nie masz również kompletnie pojęcia o gospodarowaniu pieniędzmi. A z takim podejściem, jak Twoje, czy zarobisz 2k, 20k czy 200k zawsze będzie za mało, zawsze źle.
    4 punkty
  22. Ciężko mi pisać o uczuciach, a raczej ciężko mi pisać o miłości i tym co czuje tak konkretnie, średnio umiem to ubrać w słowa... Kocham go za jego troskliwość, uwielbiam to, że jesteśmy tak blisko, że nie muszę niczego udawać, bo wiem, że mnie zrozumie. Kocham jego empatie i dobroć, którą wielokrotnie mnie rozczulał i przywracał wiarę w ludzi. Podziwiam jego siłe, to jak jest ambitny i ile samodzielnie osiągnął pomimo przeciwności, co często motywuje mnie do działania, rozwoju. Kocham nasze rozmowy, które dla kogoś mogłyby się wydawać czasem dziwne (brak tematów tabu, ale też mamy swoje zwroty, swój "słownik", który osoba z boku raczej by nie zrozumiała). Uwielbiam nasze dyskusje i do teraz zadziwia mnie to jak mega szybko potrafi inteligentnie i z sensem mówić. Kocham go za to, że daje mi poczucie bezpieczeństwa, wiem jakie mam w nim oparcie (i mam nadzieje, że on również tak czuje) i uwierzyłam w lojalność mężczyzn i to, że relacje damsko-męskie nie musza być takie płytkie. Kocham też to jak fizycznie na mnie działa, za te motylki w podbrzuszu i dreszcze.
    4 punkty
  23. Dobra, w całej tej przepychance, ja dodam tylko swoje subiektywne spostrzeżenia, odpowiem na pytania autora wątku. Jestem wdzięczna chłopom za to, że mi dobrze, czyli za wynalazki, które ułatwiają nam codzienność, za dbanie o bezpieczeństwo, za utrzymywanie rodzin, za inteligentne rozwiązania, za miejsca pracy, za to, że ludzkość idzie do przodu. No i przede wszystkim - za SEKS. Mojemu jestem wdzięczna za dużą ilość rzeczy. Myślę, że trafiłam na dobrego chłopa.
    4 punkty
  24. Wiesz, ja już to słyszałem. Jaki jestem wspaniały, jakim idealnym ojcem, cudownym mężczyzną,wykształconym,mającym zainteresowania,człowiekiem renesansu,przystojnym,wyglądającym jak rasowy ogier itp... sranie w banie. Dwukrotnie. I za każdym razem po kilku latach jak już Myszka dostała to czego chciała jej macica to wyłaziła Karyna z szafy. Jak Cię czytam to widzę podręcznik do marketingu...
    4 punkty
  25. No ba! w związku z tym przypomniał mi się taki doFFcip, ale chodzi o goryla. Wielo, wieloletnie małżeństwo poszło do ZOO, zatrzymali się przy klatce z gorylem, małżonka postanowiła dokarmić goryla bananem, ręką wsunęła banana między kraty, goryl ją pochwycił i wciągnął do klatki, zaczyna ją gwałcić tak więc małżonka krzyczy - "Zdzichu, ratuj, pomóż!" Zdzichu stoi spokojnie pod klatką i pali papierosa i odpowiada - "powiedz mu, to co zawsze mi mówisz, ze cię głowa boli!"
    3 punkty
  26. Odpowiadając na pytanie z tematu, to ja myślę, że to wina mojej mamy. Ciężko się wyrywa dupy będąc szympansem.
    3 punkty
  27. Ilość kobiet w Twoim życiu wyznacza Twoją wartość jako mężczyzny, ja tak uważam, dlatego nie uważam się za prawdziwego mężczyznę, gdyż nie jestem atrakcyjny dla kobiet. Z drugiej strony nie cenię mojego życis na tyle nisko, aby w przypadku wojny stawać w obronie kobiet. Niech je sobie najeźdźcy gwałcą. Albo niech bronią ich Ci prawdziwi, których one chcą?
    3 punkty
  28. Zakładam, że w pytaniu tytułowym chodzi o sytuację, kiedy ktoś chce mieć partnerkę, a nie świadomie wybrał, że ma inne ciekawsze sprawy niż posiadanie kobiety. Więc jeśli chodzi o problem ze znalezieniem dziewczyny to można chyba powiedzieć, że na równi za tymi problemami stoi genetyka, wychowanie, pewien splot wypadków, który umieszcza faceta w takim a nie innym środowisku. Chcieć, to nie znaczy od razu móc, ale negatywny wpływ tych czynników można wyeliminować przede wszystkim wtedy, kiedy ma się świadomość ich istnienia i chęć ich zminimalizowania.
    3 punkty
  29. Czyż naprawdę więcej potrzeba...
    3 punkty
  30. @ZortlayPL Dziękuje za miłe słowa, lecz ja jestem Mr No One. Istnieję jako głos w Twojej głowie, który jest amfetaminą yyyy znaczy się lekarstwem na pełne poranione serce ? Po prostu byłem tam gdzie Ty i DOSKONALE znam Twoją frustrację. Spokojnie na ulicy byłbym kolejnym Stefanem z Bydgoszczy. nie poznałbyś. Odczuwaj respekt do siebie, że nadal tu jesteś i walczysz, zacznij mówić do siebie miłe słowa i zacznij widzieć jako kogoś godnego, wtedy zdarzą się cuda, jednak uprzedzam to mordercza walka i nie raz będziesz ściśnięty na dół. Nikt tak nie potrafi dowalnić nas do ziemi jak kobieta, co nie? @Androgeniczna Ma też celne uwagi, spójrz na jej perspektywę kobiety, która wyrastała w innym środowisku niż Ty czy Ja. Jej podejście jest mocno pragmatyczne, ucz się od niej opanowania zobacz jak po mistrzowsku odpowiada niczym nie wzruszona, widzisz? Od każdego możesz się uczyć, a najwięcej od wrogów jeśli tak postrzegasz @Androgenicznaą Jeszcze raz dziękuje za miłe słowa natomiast, spójrz Ty zarabiasz byłbyś w stanie utrzymać rodzinę a ja na ten moment nie. Już jesteś do przodu w tym wyścigu szczurów, jednak nie pozwól by takie rzeczy jak pieniądze decydowały o Tobie, to tylko środek do transakcji. A moje słowa mogą brzmieć mocno, ponieważ wiesz, że mówię z doświadczenia. Tzn nie wiesz ale zapewne czujesz a można by rzecz - widzisz. Ucz się, rozwijaj, nie ma co hejtować dziewczyn, patrz co piszą, co mówią, co robią niczym wytrawny obserwator. A nade wszystko cierp, to jedyny sposób by wykuć lepszego siebie.
    3 punkty
  31. Ja tak całe życie wychodzę z domu, tylko zamiast portfela to mam luźny kesz
    3 punkty
  32. O, dowiedziałem się żę jestem samcem alfa : ) PS. Nie, nie jestem. PS2. Przestała odwzajemniać.
    3 punkty
  33. Niby w jakiej lokalizacji? Ja swoje mieszkanie kupiłem prawie 3 lata temu (byłem w twoim wieku) kosztowało 280k(63m) na remont wydałem 25k (100% pracy własnej trochę ojciec pomógł). Miasto duże, wojewódzkie i do tego dość bogate. Zarabiałem wtedy 3.5k a nie 5k tak jak ty. Licząc 500k za mieszkanie to wkład własny około 50k do kredo plus remont 50m to według mnie można zamknąć w 30-50k, więc nie wiem skąd wzięłaś 200k?? Ty patrz ja od rodzicow dostałem wychowanie do 18, od tej pory żyje na swoim. Według mnie to i tak dużo. Wiem, że dali mi ile mogli i jestem im wdzięczny.
    3 punkty
  34. Brat @tytuschrypus dobrze to swego czasu ujął, że liczy się człowiek, a nie kierunek studiów. Po psychologii możesz zostać Jordanem Petersonem, załapać się do wspierania drużyny siatkarzy, zostać coachem biznesu - możliwości jest sporo. Ale różowo nie jest, znam parę osób po tym kierunku i wszyscy są zgodni, że nie idzie z tego wyżyć. Dlaczego nie udało im się zrobić kariery w psychologii to nie wiem. Jak poczytać materiały propagandowe różnych uczelni oferujących ten kierunek, to wymieniane jest wiele stanowisk w budżetówce. Dla mnie to mało zachęcające, ale może Tobie pasuje. Jako pomysł na trzepanie hajsu wydaje mi się to krokiem ryzykownym.
    3 punkty
  35. Dziewczyny podeszły z entuzjazmem do tematu, wyłuskały co najlepsze w ich partnerach i opisały, to nie jest pełen obraz, ale temat dotyczy tych pozytywnych cech. Ciężko mi sobie wyobrazić, żeby np. @Hippie na codzień zalewała otoczenie wynurzenimi na temat swojego "cukierkowego loff story", a tu poproszono o to wprost, a feedback jest taki, że to przerysowana rzeczywistość. Ok, każdy może odebrać jak chcę taką informację, pomyśleć co chcę, ale to jak na nią słownie zareaguje nie mówi o tym jak rzeczywiście u niej jest, a jedynie jakie w Was to wzbudza emocje i macie do tego prawo, ale żeby nie była to jedynie czcza gadanina to może warto się przyjrzeć czy jedynym powodem takiej rekcji jest rzeczywiście wiedza o "naturze kobiet". Jeśli taki entuzjazm wydaje się być nieszczery, to miejcie z tylu głowy, że dziewczyny są emocjonalne i popłyną z emocjami zarówno z tymi negatywnymi jak i pozytywnymi. Uczę się to wyważać, ale nie jestem robotem, nie umiem tak racjonalnie podejść jak mężczyźni do pewnym rzeczy. Może ciut więcej łagodności w rezerwacie by się przydało, nie zabije to Was, a nam pomoże opanować emocje. Jedną z konkluzji jaką mam w głowie po lekturze forum jest taka, że publicznie mówię albo dobrze albo wcale o moim mężczyźnie, naprawdę wolę narazić się na śmieszność z powodu cukierkowego obrazu niż truć na temat jego wad w towarzystwie. (gdyby oczywiście jakieś miał ???)
    3 punkty
  36. To prawda też mnie to smuci, jednak małżeństwo w dzisiejszym świecie to dla faceta katastrofa, będziesz miała chwilkę to obczaj: https://web.archive.org/web/20180824083520/http://blogdlamezczyzn.pl/liczba-korzysci-ktore-odnosi-mezczyzna-z-malzenstwa-wynosi-0/ Ja zapytam odwrotnie - dlaczego kobiety nalegają na małżeństwo? I koniecznie chcą dokument, należy brać faceta słownego, to ważniejsze niż papier. Normalny facet nie odejdzie od kobiety, chyba że ta się okaże potworem w damskiej skórze. Te naleganie na ślub to też strach kobiety, czyli znów bazujemy na strachu a nie na miłości jako spoiwie. Im więcej praw dla kobiet chociażby w sądach i faworyzowania ich, tym mniej chętnych będzie na podjęcie tego ryzyka, bo to jest ryzykowna inwestycja, w której kładzie się wszystko. Powtórzyć należy jeszcze raz kilka istotnych kwestii: żaden mężczyzna, który nie ma złych doświadczeń związanych ze sprawą rozwodową, nie jest świadomy niebezpieczeństw i ryzyka związanego z zawarciem małżeństwa, każdy mężczyzna, który obecnie i w przyszłości będzie zawierać małżeństwo ma szansę 50%, że jego własne małżeństwo skończy się rozwodem, mężczyzna nie odnosi żadnych korzyści z zawarcia małżeństwa, korzyści takie odnosi natomiast kobieta, mężczyźni w sądach w sprawach rodzinnych są traktowani o wiele gorzej niż kobiety i nie jest to mit tylko rzeczywistość, obsadę kadrową w wydziałach rodzinnych sądów rejonowych oraz w wydziałach cywilnych rodzinnych sądów okręgowych w zdecydowanej większości stanowią kobiety. Kobiety, które uczestniczą w rozwodach jako strony, są o wiele lepiej traktowane niż mężczyźni. Połącz te dwa fakty ze sobą.
    3 punkty
  37. Akurat @Hippie jest bardzo spoko i wątpię by musiała manipulować wstydem. Wielu z nas musi przepracować wewnętrzne rany od kobiet, ja sam nie jestem święty więc rozumiem chłopaków. Zachęcam więcej kobiet do wypowiedzi, bo to ciekawe jest nawet. Ejjj aż byłbym mega ciekaw co by @Fit Daria powiedziała, no normalnie umieram z ciekawości Moja ulubiona feministka ?
    3 punkty
  38. Gdybym przeczytał, że kobieta kocha mnie za opiekuńczość, dobre serduszko i za inne pierdy to bym się mocno zdołował ? Takich pierdów już dawno nie czytałem. Dzięki za wątek.
    3 punkty
  39. Za wewnętrzną siłę i wrażliwość jednocześnie, empatię, siłę charakteru, tą męską energię, która jest pięknym dopełnieniem kobiecej, opiekunczość, humor. Nie wiem jak mój facet to robi, ale czuję się przy nim często jakbym była jedyną kobietą na tym świecie, nie do opisania, trudno przechodzą mu wyznania przez gardło, ale jak już z siebie to wydusi to niesamowicie doceniam ?, uwielbiam go za pasję jaką ma w sobie, inteligencję, wiedzę (mój facet wie chyba wszystko:D), otwartość na ludzi i autentyczność. A to i tak pierwsze, co mi przychodzi do głowy, gdybym usiadła napisałabym pochwalną ode na 10 stron ?. Przyrycerzyłam, ale czasem inaczej się nie da ?.
    3 punkty
  40. Dlaczego piszesz w czasie przeszłym?
    3 punkty
  41. Ja moge wypowiedzieć sie tylko o moim ukochanym. Był bardzo dobrym człowiekiem, opiekuńczym, odpowiedzialnym, troskliwym, pracowitym, mielismy te same zainteresowania i tak samo lubilismy spędzać czas, byl bardzo uczuciowy i mial takie pragnienia jak ja czyli dom, dzieci, wspolne życie. Dodatkowo mial ciężkie dzieciństwo a mimo to wyszedl na ludzi bo babcia i dziadek sie nim opiekowali. W sumie chyba przez to byl taki jakby starej daty. Jest dżentelmenem i jest super przystojny. Z nim moglabym mieszkac pod mostem.
    3 punkty
  42. Panna "lans i ploty" na siłce. Zaobserwowałem, że bluzga znajomym facetom i chwali się koleżankom jak spławia frajerów na mieście. Dla mnie "przegrana" już na starcie i zakwalifikowana na wieczny ignor. Obijam prostymi kombinacjami delikatnie worek i skupiam się na pozycji nóg i sprawdzając co chwila pozycję żeby wypracować sobie automatyzm płynnego wejcia w pozycję zaraz po starcie gardy, zaa które buduję kontrę. Panna rozciaga się walorami na maszyne obok, szczerzy się i słodkim 'fałszywym" głosikiem - jak mówi normalnie słyszałem wcześniej - zagaja: - Jakiś problem z nogami ? Odwracam się, patrze jej w oczy i mówię: - Sama masz problemy z tą grubą dupą... Przestań się szczerzyć i weź się do roboty. Cisza na sali... Odwracam sie i wracam do treningu. Panowie... Do dziś pokazuje mnie każdej koleżance i jedzie pod nosem burakiem, chujem, chamem ect. Znają mnie wszystkie panny na siłce... Żadnej się nie musiałem przedstawiać... Taki mi socjal robi.
    3 punkty
  43. Sorry, że odgrzewam temat po dwóch latach ale akurat dzisiaj na niego natrafiłem więc też coś dodam Leżę z laską na łóżku, mamy coś oglądać na kompie: Ona: No to co oglądamy? Ja: Nie wiem, masz jakiś pomysł ? Ona: Nie, wybierz coś, zaproponuj. Ja: No to wpisz "Zabójcza broń" ( nie miałem pomysłu a że te filmy lubię to palnąłem tak z głupia ) Ona: Ok ( i zaczyna wpisywać w wyszukiwarkę na cda.pl bodajże ) Ona: Nie ma takiego filmu Ja: Jak to nie ma ? ( wiem, że jest bo oglądałem ) ( i patrzę na pasek wyszukiwania a tam wpisane ZABUJCZA BROŃ ) Ja: Zabójcza pisze się przez Ó zamknięte. Dlatego nie znalazło Ona: Niemożliwe. PRZECIEŻ UJE SIĘ NIE KRESKUJE ...... Coś we mnie wtedy umarło byliśmy jeszcze "ze sobą" może trzy tygodnie.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.