Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.01.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. Cześć. Nie będę się zbytnio rozpisywał W podstawówce i gimnazjum byłem pryszczatym, grubym przegrywem, w dodatku gnębionym przez resztę rówieśników. W dodatku z fobią społeczną. Przez blisko 5 lat pracowałem, a od 3 lat słucham audycji i siedzę na forum. Aktualnie wprowadziłem się z domu rodzinnego (pół roku temu), zmieniłem pracę, rozwijam swoją pasję, a dziś po raz pierwszy w życiu prowadziłem szkolenie dla pracowników z innego działu. Jestem mega dumny z siebie, że zrobiłem to na totalnym luzie, gdzie jeszcze 3 lata temu bałem się odezwać w starej pracy. I to właśnie tym się chwalę
    28 punktów
  2. Nosiłem się już z tym tematem jakiś czas, ale albo brakowało weny, albo spokojnej głowy. I tak zakładam, że pisanie z mojej perspektywy o biznesie, czy poszukiwaniu pracy to będzie misz-masz, pełen dygresji. Jeżeli jednak komuś z Was będę mógł tym pomóc, zainspirować do działania, poukładać pewne rzeczy w głowie i może zmienić pewne rzeczy w życiu na lepsze, to cel będzie spełniony. Taki mały disclaimer - wszystko, co zawarte jest poniżej, sprawdziłem w praktyce, testowałem i stosowałem w trakcie kilkunastu lat szeroko rozumianego poruszania się po rynku pracy, jako pracownik etatowy, prowadzący JDG, następnie zakładając spółki. Obszar działalności - szeroko rozumiane usługi doradczo - szkoleniowe, szkolenia (stacjonarne i online), produkty online, usługi oparte na modelu SaaS (software as a service, tj. opłaty za usługę webową regulowane w modelu miesięcznym/kwartalnym/rocznym, na zasadzie abonamentowej). Dodatkowo największy w PL portal branżowy. Sądzę jednak, że wiele z nw. porad może być przydatna niezależnie od obszaru, w którym funkcjonujecie. Będzie pewnie trochę truizmów (szczególnie z perspektywy starszych Braci), ale bez tego nie da rady Musisz mieć cel To ważne pytanie. Dlaczego chcesz robić to, chcesz robić? Jaka jest Twoja motywacja? Robić to, co lubisz w życiu robić i jeszcze dostawać za to pieniądze? Model idealny. A może kariera, szacunek, pieniądze, kobiety? Warto szczerze odpowiedzieć sobie na to pytanie w początkach drogi zawodowej lub przy planowanym zawodowym pivocie. Każda motywacja jest dobra, jeżeli nikogo nie krzywdzisz i możesz regularnie rano popatrzeć w lustro bez obrzydzenia do samego siebie. Nawet taka, gdy chcesz zajść zawodowo wysoko, by polepszyć "nawilżanie" Pań w Twoim obecnym lub przyszłym otoczeniu. Bo to Twoja prywatna motywacja. Zawsze warto o niej pamiętać, bo musi dawać siłę do działania. A tej siły będziesz bardzo, bardzo potrzebował. Nie wolno się poddawać Zasada bezpośrednio powiązana z pierwszą. Gdy cel nie będzie oczywisty, motywacja łatwiej się może rozmyć i trudniej będzie o mobilizację. Problemem wielu ludzi (nie tylko młodych), jest oczekiwanie pozytywnego rezultatu na zasadzie "już, teraz, zaraz!". Pamiętaj, światu z reguły kompletnie nie zależy, by Ci się udało. To Tobie ma najbardziej zależeć. Będziesz klął. Będziesz bluźnił. Może i płakał. Złościł się i gadał sam do siebie "po jaką cholerę zabrałem się za ten temat?!", bo pracy coraz więcej, a oczekiwanego poziomu zarobków czy liczby klientów nadal nie ma. Pamiętaj jednak - NIGDY SIĘ NIE PODDAWAJ, jeżeli wierzysz w to, co robisz. To jest podstawowa, prymarna zasada, którą każdy mężczyzna powinien sobie "wytatuować" pod powiekami. Obowiązkowo. Zawsze płacisz - własnym czasem lub pieniędzmi Czas albo pieniądze. Dwie podstawowe waluty. Jeżeli jesteś na dorobku, z reguły masz do dyspozycji więcej pierwszej waluty, niż drugiej. A to znaczy ni mniej ni więcej, że musisz maksymalnie się skoncentrować na zdobywaniu nowych umiejętności i uczeniu nowych, praktycznych rzeczy. Dopóki nie jesteś w stanie za coś zapłacić, by zlecić coś komuś doświadczonemu, wszystko zależy od Ciebie i Twojego samozaparcia. Tak, to wiąże się z zapierdolem. Ale innego skutecznego sposobu nie znam na tym etapie. Unikaj mówców motywacyjnych Najważniejsze zasady odnośnie motywacji zawarłem powyżej. Unikaj takich szkoleń, mówców motywacyjnych. Dlaczego? Bo tego typu imprezy, prócz chwilowego napompowania prywatnego hype'u nie dają wiele wartości. Gdy euforia opadnie, wraca i dopada ponownie tzw. "mistrzowska bezczynność". Nie bądź "motivation junkie", który jeździ z imprezy na imprezę i pompuje swoje ego, a tymczasem zmian zawodowych brak, ponownie jak prywatnych projektów, do których miało się tak górnolotne i ambitne plany. Szkoda czasu. Jak znaleźć, co chcę w życiu robić? Niewielu z nas wie we wczesnych latach życia, co chce w życiu robić. Jeżeli nie jesteś z rodziny prawniczej, lekarskiej, nie czeka na Ciebie klinika czy kancelaria, nic straconego. Będzie trudniej, to oczywiste. Jestem zdania, że we wczesnych początkach swojej kariery zawodowej, gdy nie mamy jeszcze sprecyzowanych oczekiwań "co dalej", warto trafić do niewielkiej firmy, gdzie często nie będziesz miał konkretnego, spisanego od A do Z zakresu obowiązków. Dzięki temu zyskujesz szanse na poznaniu w praktyce wielu kompletnie nowych rzeczy, wśród których być może znajdziesz obszar, który najbardziej Cię interesuje i przypada do gustu. Wiele wówczas zależy od Ciebie i Twojego zaangażowania w temat. Jak dla mnie, to świetna szkoła życia i "rozpoznanie bojem", ułatwiające dalszy rozwój zawodowy. Korporacja, ze ściśle sprecyzowaną ścieżką kariery to ciekawy wybór, ale gdy już lepiej wiesz, co Cię interesuje, a nie gdy w głowie masz jeszcze mętlik. Rób więcej, niż się od Ciebie oczekuje Dlaczego? Bo najwięcej na tym skorzystać Ty. Nawet jak trafisz na kiepską pracę, kierując się ww. zasadą - masz szansę dzięki niej nauczyć się więcej, nic Twój konkurent. Rób to przede wszystkim dla siebie, dla swojej przyszłości, nie dla szefa. Oczywiście, normalny przełożony to doceni. Nienormalny przełożony widząc Twoje zaangażowanie nie powie i nie zrobi nic pozytywnego, jedynie przykładowo zwiększy Ci plany. Tych drugich unikaj jak morowej zarazy. Sami sobie szkodzą. A gdy trafi się taka praca, w której masz np. masę wolnego czasu, bo siedzisz np. na ochronie? Tym lepiej. Zamiast oglądać filmy i grać na laptopie dla zabicia czasu, jedziesz z tematem i uczysz się nowych rzeczy. I jeszcze zapłacą Ci za to Jak się za to zabrać. Nie dam rady, to dla mnie za trudne! Niezależnie od tego, czego chcesz się nauczyć, najważniejsza jest systematyczność. Cholerny, pieprzony truizm. A jakże prawdziwy. Chcesz np. podszkolić szlify w angielskim? Przynajmniej raz dziennie poświęć te piętnaście minut czy pół godziny, by zrobić coś dla siebie i własnego rozwoju w tym temacie. Masz Netflixa, Amazona czy HBO? Oglądaj filmy i seriale w oryginale, szczególnie brytyjskie. Na początku unikaj produkcji ze slangiem czy lokalnymi naleciałościami językowymi. Czujesz się słabo w temacie? Następnym razem zainstaluj sobie grę ze Steama, w oryginalnej, angielskiej wersji językowej. I graj Połącz przyjemne z pożytecznym. A na telefonie otwórz sobie np. diki.pl, by zapisywać i tłumaczyć zwroty, których nie rozumiesz. Osłuchuj się z językiem. I gadaj, gadaj, gadaj. Nawet do siebie, nawet w grupie znajomych, nawet kalecząc język, co czyni z pół świata i nie boi się mówić. Podstawowy problem z językiem to przełamać strach przed jego używaniem, "bo się zbłaźnię" etc. Nie zbłaźnisz się. Jak się uczyć, to mądrze i od praktyków Jeżeli wiesz, że opanowanie pewnych rzeczy, przydatnych dla zawodowego rozwoju na własną rękę będzie za trudne, poszukaj praktyków. Tylko i wyłącznie praktyków. Jeżeli się uczyć, tylko od nich. Masa rynku jest zepsuta szkoleniami jak zarobić, by się nie narobić, jak zostać milionerem w rok, doskonałym sprzedawcą, prowadzonych przez teoretyków, którzy przykładowo dnia nie przepracowali w sprzedaży. Unikaj tego. Jeżeli uważasz, że jakieś studia podyplomowe istotnie pomogą Ci w karierze, sprawdź listę wykładowców. Sprawdź, czy nie dominują tam zawodowi akademicy, czy branżowi praktycy, nadal w tej branży funkcjonujący i posiadający doświadczenie. Fakt, nie każdy praktyk nadaje się do przekazywania wiedzy, ale to po stronie uczelni leży weryfikacja tego faktu. Warto o tym pamiętać. Nauczysz się czegoś nowego - od razu wdrażaj! Najgorsze, co można zrobić to stale zdobywać nową wiedzę a nie wykorzystywać jej w praktyce. Cokolwiek pożytecznego, praktycznego się nauczysz - wdrażaj jak najszybciej. Do swojej pracy zawodowej, do firmy, do prywatnych projektów. Nie kieruj się myśleniem typu - "hmm, tego jeszcze nie umiem, więc nie podejmę działania. Na to jeszcze za wcześnie". Nie, nie jest za wcześnie. Ważną wiedzę do zdobycia podziel na segmenty i kawałeczki, po czym od razu wdrażaj w praktyce w to, czego się nauczyłeś. To niesamowicie cieszy i pozwala utrzymać motywację na wysokim poziomie. Duże projekty "obgryzaj" po kawałeczku Gdy zabierałem się do uruchomienia swojej pierwszej dużej usługi SaaS-owej, byłem autentycznie przerażony. Ogrom pracy, który musiałem wykonać po stronie merytorycznej, by dostarczyć "wkładu" do tej usługi spędzał mi sen z powiek. To była robota przynajmniej na kilka miesięcy. A ja obłożony książkami, notatkami, segregatorami, ustawami i rozporządzeniami miałem cholernego stracha. W takich przypadkach najlepiej pomaga przeczytanie bądź wysłuchanie króciutkiej książeczki "Zjedz tę żabę" Briana Tracy. Gdy projekt (nawet taki z gatunku ogromnych) podzielisz na części, je z kolei na kolejne segmenty, te znów na szczegółowe zadania ogrom zadań, które chcemy wykonać przestaje przerażać. Zawsze lubię wracać do tej pozycji. Świetna rzecz. Zadbaj o wizerunek w społecznościówkach Dopóki jesteś na etapie, że CV jest wykorzystywane w rekrutacji i samo nazwisko nie wystarczy, nie zapominaj o mediach społecznościowych. Mało znam rekruterów, którzy by nie filtrowali kandydatów pod kątem tego, co zamieszczają w swojej "prywatnej" przestrzeni sieci. Przykładowo - zdjęcia z różnych "libacji", klubowych czy prywatnych, zostaw dla bliskiego otoczenia, jedynie w swoim telefonie. Nikt Ci oczywiście wprost nie powie, co konkretnie zdecydowało o odrzuceniu takiej, nie innej kandydatury, ale społecznościówki to jedna z przyczyn. Pewnych rzeczy unikaj dla własnego dobra. Przygotowuj się do każdej rozmowy kwalifikacyjnej Nie mówię tutaj oczywiście o kwestii doświadczenia czy posiadania twardych i miękkich skilli, które są wymagane i przydatne w miejscu, do którego aplikujesz. Zbyt często widziałem przypadki, gdy kandydat zapominał języka w gębie gdy pytano go o firmę, kto ją prowadzi, czym się firma zajmuje, co ciekawego ostatnio się w niej działo etc. Sporo osób o to pyta. Nie mówię oczywiście, byś na pamięć znał przychody czy EBITDĘ z trzech ostatnich lat, ale poznaj podstawy. Wystarczy do tego z reguły ich strona internetowa. To takie podstawy i liźnięcie tematu. Każdy z nich można rozbudować. Są też narzędzia, pomagające w projektach, lektury, które znać trzeba itd. Ale to tematy na kolejną część
    20 punktów
  3. Zakładam ten temat bo nie chce mi się ciągle w każdym temacie pisać tego samego i tłumaczyć się. Mam tu wiele zarzutów jaka to ja nie jestem dlatego chcę opisać całą historię swojego życia. Jeśli znowu będą jakieś komentarze w innych tematach po prostu wrzucę ten i niech każdy sobie przeczyta. Rodzina: Nie pochodzę z bardzo bogatego domu. Nigdy nam niczego nie brakowało, był dom, auto. Uważam że była to typowa klasa średnia. Rodzice nigdy nie mieli kredytów, pieniądze lokowali w działki, lokaty. Żyli bardzo oszczędnie. To również ja wyniosłam z domu - oszczędność. Z czasem majątek się powiększał ale jako dziecko i w wieku nastoletnim moi rodzice nie byli jacyś ponad przeciętnie bogaci. Szkoła: Po lo i maturze poszłam na studia do rodzinnego miasta. Mieszkałam z rodzicami, jadłam ich jedzenie z lodówki. Dzięki temu każdy pieniądz który zarobiłam odkładałam na konto oszczędnościowe. Studiując licencjat (na dobrej publicznej uczelni aczkolwiek kierunek humanistyczny który robiłam tylko dla papierka bo wiedziałam że chce w życiu robić co innego) pracowałam w różnych miejscach. Były to prace dorywcze po kilka mc, czasem kilka tyg. Pracowałam jako kelnerka, w biurze, na infolinii, jako hostessa, w kebabie, na rejestracji, przy wprowadzaniu danych. To były moje pierwsze prace. Kończąc studia na ostatnim roku licencjatu dostałam prace na etat w banku. Przepracowałam tam rok i po roku z dość dużą sumą na koncie oszczędnościowym wyjechałam do innego miasta na studia magisterskie. Chciałam poznac innego życia, z dala od rodziców, w nowym mieście. Korzystałam wtedy z pomocy rodziców gdyż płacili mi 500 zł mc za pokój. Resztę opłacałam sama. Utrzymywałam się za tysiąc złotych. Wystarczało mi. Przez dwa lata nie pracowała. Chciałam się pobawić, przeżyć przygodę życia. Imprezowałam ze znajomymi, wyjeżdżałam na weekendy w góry, poznawałam nowych ludzi, Ogólnie najlepszy czas w moim życiu. Wiele mnie nauczył. W końcu trzeba było poszukać pracy. Praca: Zatrudniłam się w nieruchomościach. Pierwsze kilka mc nic nie sprzedałam. Traciłam wiarę i chciałam to rzucić. Nagle się udało i wpadło kilka sprzedaży pod rząd. Później kontakty z deweloperami i szychami w mieście którzy mieli po kilkanaście mieszkań lub własne całe kamienice. Zobaczyłam że ta praca daje super pieniądze ale też jest bardzo absorbująca. Odkładałam jak najwięcej pieniędzy. Dalej mieszkałam w małym wynajmowanym pokoju żeby zaoszczędzić. Chciałam otworzyć coś własnego ale nie biuro nieruchomości bo tego w moim mieście jest mnóstwo. Firma: w końcu założyłam firmę budowlaną. Nie powiem dokładnie jaka to branża ale u mnie w mieście bardzo dobrze się na niej zarabia. Wpadło mi to do głowy podczas sprzedaży domów. Porozmawiałam z pracownikami którzy zajmują się zawodowo. Wkład własny nie był duży. Ogólnie zrobiłam tak. Jak miałam gotowy biznesplan i pieniądze i pracowników (taki że a może zadzwonię) to wrzuciłam ogłoszenie że wykonuję takie i takie zlecenia. Telefon oszalał. Było pełno klientów którzy szukali wykonawców. Umówiłam się że zaczne pracę w poniedziałek a w pt jeszcze nie miałam ani dostawczaka ani maszyn. Wszystko ogarnęłam przez sobotę (co skutkowało kupnej mega taniego rozklekotanego auta). Od poniedziałku pracownicy ruszyli z robotą, sprzęty były, auto jako tako jeżdżące było. To był cud że wszystko się tak ułożyło. Po tym zleceniu zobaczyłam super pieniądze. A kolejnych zleceń wciąż przybywało. Musiałam odmawiać bo mam mało pracowników. Ciężko znaleźć kogoś z doświadczeniem tymbardziej że była końcówka sezonu. To na razie tyle. Może coś dopiszę. Kieruje ten temat do wszystkich którzy wciąż zarzucają mi że nie mam firmy, ze wymyślam, że rodzice mi dają pieniądze itp.
    17 punktów
  4. Alkohol, papierosy, słodycze, seks, porno, narkotyki - to wszystko narzędzia do kontroli motłochu; jabłka z rajskiego ogrodu; pożywka dla plebsu. Gdy zapytasz ludzi o ich najlepsze wspomnienia, większość będzie sięgała do czasów swojego dzieciństwa, gdzie nie było mowy o jakichkolwiek wspomagaczach rzeczywistości. Cóż takiego zatem mają dzieci, czego zazwyczaj nie mają dorośli? Mają wolną wyobraźnię i nie ograniczają ich żadne konwenanse, a dorośli zaś są więźniami opinii trzymającymi swoje wyobraźnie w klatkach. które otwierają po tym, jak dadzą po synapsach - wtedy zdanie innych na ich temat ich nie obchodzi i pierwsze skrzypce gra alter ego, natomiast na trzeźwo to, czy Jasiu/Stasiu/Zosia/Jadzia źle o nich pomyśli, jest dla nich sprawą życia i śmierci. Jest tyle rzeczy, które można robić i które wprowadzają kolor do ludzkiego życia bez konieczności odurzania się, że głowa mała. A jeśli ktoś potrzebuje się upodlić, żeby się dobrze bawić, to w wersji basic jest po prostu nudny, a wersja enhanced to tylko zwykły prestidigitator. Porównaj sobie melanż do treningu - w trakcie melanżu czujesz się "spoko", na drugi dzień zdychasz. masz moralniaka, dół, stany depresyjne, ryzyko uzależnienia; w trakcie treningu odczuwasz ból, dyskomfort, jest niemiło, ale po wszystkim jesteś szczęśliwy i czujesz się dumny z samego siebie. Twój moralny kompas sam Ci podsuwa odpowiedzi - czujesz się lepiej, gdy nie zjesz tabliczki czekolady, niż wówczas, gdy pochłoniesz ją całą; czujesz się lepiej, kończąc czytać książkę, niż gdy zamykasz zakładkę z pornosem, do którego się przed chwilą spuściłeś. Domestykacja swoich zachowań i pragnień, to podstawa wolności i dobrego samopoczucia, a monotonie życia można zabić wieloma narzędziami. Jeśli będziesz szedł ślepo za stadem, to nie zajedziesz dalej niż te wszystkie barany. Z wyrazami szacunku, Ważniak
    15 punktów
  5. @Androgeniczna tutaj nie chodzi o to czym się tak bardzo zajmujesz, bo właściwie mało kogo to obchodzi poza Tobą samą - jesteś jedną z milionów kobiet w tym państwie, dodatkowo jedną z milionów w teoretycznie anonimowym forum. Kto wie, może dzisiaj minąłem parę osób z forum jak szedłem przez miasto i tego nie wiedziałem? Może my się minęliśmy? Z tego punktu zobacz, że właściwie w głowach osób stąd istniejesz jako awatar, nie realna osoba. Dlatego właściwie nie interesujesz nikogo tak naprawdę - jak ja. To, o co ludzie się tak dopieprzają, to Twoje nastawienie, bo żyjesz tym że jesteś lepsza niż zwykły i przeciętny człowiek co wychodzi wręcz na każdym kroku. Bije z Ciebie brak empatii, zrozumienia, szacunku do innych, freudowskie pomyłki aż z Ciebie wychodzą jak mogą, wychodzi sam emocjonalny gnój i nastawienie projektowane względem ludzi - ja, królowa, kontra wy, nieudacznicy. Mechanizm obronny chroniący przed własną małością, to się przepracowuje, żeby nie truć życia własnego i innych ludzi, albo się w tym tapla. Jest takie chińskie przysłowie - jeżeli idziesz w górę to się wszystkim kłaniaj, bo możesz wracać tą samą drogą.. Naucz się zdrowej pokory, bo życie jest przewrotne i nie jesteś panią swojego losu. Żaden człowiek nie jest panem swojego losu, wystarczą sekundy żeby zmienić czyjeś życie do końca, często nieodwracalnie. I najważniejsze - ludzie z reguły nienawidzą, jeżeli ktoś jest w czymś lepszym od drugiego. Nienawidzimy wyższych, ładniejszych, bogatszych, mających lepsze powodzenie, szczęśliwszych, młodszych kiedy jesteśmy starsi, lepiej zbudowanych itd. Dlatego zostaw sobie swoje sukcesy dla siebie - bo nie dość, że coś co jest dla Ciebie dachem, dla innego jest podłogą, to innych, którzy mają mniej - to po prostu boli. Po co chcesz komukolwiek sprawiać ból? Nie wystarczy Ci szczęścia w życiu że dajesz innym ból i pogardę, przecież tyle go masz.. Sukcesów gratuluję i życzę powodzenia na dalszej drodze życia, ale tym razem z trochę większą pokorą.
    14 punktów
  6. Ku..a ból dupy jaki wyczuwam w tym wątku aż śmierdzi. Nie rozumiem jednego - aż tak trudno uwierzyć, że jakaś kobieta może być zaradna szczególnie, że rodzice od zawsze inwestowali w grunty i lokale? Ja prdl...
    12 punktów
  7. Jeśli nie znasz się na Internetach (ecommcerce), nie potrafisz sam zrobić sklepu, grafik, marketingu to się w to nie pchaj, chyba że masz kase do wyjebania bez żalu. Konkurencja jest tak duża, że wdrożenie nowego sklepu zje ogromne pieniądze (pozycjonowanie, google adwords, branding). A gwarancji zwrotu nie masz. Zrób coś namacalnego. Detailing, remonty, serwis klimatyzacji w autach, spawanie (poręcze, barierki, płoty) ludzie czasem chcą cały płot na indywidualne zamówienie, a nie taki gotowiec ze sklepu, meble metalowe, pranie tapicerki w samochodach. Coś na co jest ciągłe i realne zapotrzebowanie. Jakaś mała nisza. Rozwijaj to na boku. Najlepiej weź kase z dotacji. Nie inwestuj swojej. Na początek dużo nie trzeba. Pierwsza moja firma to były strony Internetowe, grafika, reklama. Robiłem to dobre 3-4 lata. Potem zacząłem skupować auta przez ogłoszenia OLX. Bo ze stron kasa była różna. Raz zarobiłem 5k w miesiącu, raz 10, a raz 500zł. Ja te auta miałem już ponad 10 sztuk, to wynająłem zapuszczony warsztat z placem od gościa (właściciel starszy gość, zamknął biznes bo zachorował na raka i tak stało kilka dobrych lat), bo nie miałem już gdzie tych aut stawiać. Na początku tylko z myślą, że sam sobie wymienię olej, wypiorę tapicerke, umyje, auta będą w jednym miejscu itd. Wiec sam się uczyłem mechaniki, detailingu i dalej robiłem też strony Internetowe. Po roku stwierdziłem, że w sumie 4-stanowiskowy warsztat to idealna opcja na własny serwis (przez równy rok, nawet o tym nie pomyślałem co wydaje się oczywiste, ale jednak nie było dla mnie). Po tym olśnieniu zatrudniłem młodego chłopaszka zaraz po praktykach, zrobiłem sobie reklamę w Interencie, banery na mieście i powoli zaczęły dzwonić telefony. Ogarnąłem budynek, odmalowałem, wysprzątałem plac. Potem był kolejny mechanik. Oni robili mechanikę, ja robiłem renowacje lakieru i pranie wnętrza + prowadzenie papierów, odstawy, skup aut, komis, przyjmowanie i rozliczanie Klientów itd. Potem przyszedł chłopak tylko od Detailingu. Wiec ja już zająłem się tylko firmą i logistyką (biurem i magazynem). Przestałem już robić strony. Ogarniałem tylko swój marketing, reklamy itd. Obecnie jest 5 pracowników. Średnia dniówka na czysto dla mnie to 1000zł (na czysto po odliczeniu kosztów, dniówek itd). Pracujemy od pon. do soboty. Czyli w kieszeni zostaje 6tys w tygodniu + skup aut i komis, który generuje bardzo różne zyski. Na ten moment nie skaluję biznesu. Odkładam kase, bo chcę wykupić bez kredytów całą nieruchomość co już mam klepnięte, a jest na niej dom właściciela, garaże i mój warsztat i kuuuupe placu. Tak to wygląda, wszyskiego w życiu nauczyłem się sam, od budowania stron, przez handel, detailing i podstawową mechanikę I tak się żyje powoli na tej wsi. CD. Zapomniałem dodać, że jeszcze w między czasie otwierałem bude z kuraczkiem w panierce, a więc chciałem wejść w gastronomię. Ale kompletnie mnie to nie jarało i bude wziął mój kumpel, który ma małą burgerownie i do tej pory nieźle na tym zarabia ? Próbowałem też wielu rzeczy w Internecie (usługi, serwisy, sklepy), wszystko z małym skutkiem, nigdy nie udało mi się stworzyć czegoś, co nagle stanie się mega hitem. Ale branżę gastro polecam, jeśli ktoś się dobrze w tym czuje, może zarabiać naprawdę dobrą kasę. A jeszcze zanim zająłem się stronami, miałem lokalną telewizję Internetową. Latałem z kamerą i koleżanka z mikrofonem. Montowałem materiały itd. Zarabiałem na tym coś 1000zł na miesiąc ;D Sprzedałem cały biznes po rok za 10.000zł lokalnej gazecie, która ten biznes położyła i ostatecznie przestała dalej prowadzić. Więc widzisz, czasem zanim znajdziesz swoją bajkę, trwa to latami. Grunt to ciągle próbować. Do skutku. Ja od zawsze wiedziałem, że chce swój biznes. W między czasie zdarzały się gorsze momenty. Pracowałem tu i tam, zawsze maks miesiąc i odchodziłem, bo nie umiem wykonywać czyiś poleceń, inwestować własny czas w czyiś biznes. Raz zdażyło mi się pracować 4h. Przyszedłem na 8 i o 12 po prostu wstałem, wziąłem kurtkę i wyszedłem bez słowa, bo "szef" był totalnym ignorantem i bucem Na biznes miałem tysiąc pomysłów. To wszystko mi rozwalało głowę i nie mogłem się skupić na pracy u kogoś.
    11 punktów
  8. Uczcie się Bracia, robienia "biznsóf". Nie szkodzi, że autorka nie zna się na budowlance. W tydzień czy tam przez weekend, znalazła specjalistów - rzetelnych pracowników, na których się czeka i szuka zwykle miesiącami. Przecież nikt z jej ekipy nie pije alkoholu. Jako kobieta bez wiedzy w tej branży, ma u nich posłuch i wielki autorytet. Klienci są super i wszyscy płacą, zero oszustów. Nie ma fuszerek, poprawek, ukradzionych materiałów. Telefon po prostu się urywa, gdy klienci widzą kobietę, nie mającą pojęcia o budownictwie i tej branży. Przyznającą że zna się tylko na pośrednictwie nieruchomości. Ona nie musi pilnować ekipy, nadzorować prac, jeździć i wyceniać pracę, sprawdzać i poprawiać fuszerki, kupować materiały, itd. Ma czas siedzieć ciągle na forum i wymyślać nowe historie. Serio ktoś uwierzył w jej opowieść?
    10 punktów
  9. O tak, już się rozpędzam całym sobą. Wystarczy, że zrobię kurs, byle nie spawacza, to wtedy z automatu zmienię pracę na dużo lepszą Kolejny atencyjny wątek naszej narcystycznej atencjuszki, a niektórzy zamiast skumać pewne zależności, dodają jej punktów do atencji i podbijania własnego ego jej lukrowego, idealnego świata. Po dotychczasowej aktywności na forum nie sądzę, aby cokolwiek z tego powyżej miało faktycznie miejsce i nie było jedynie kreacją lub snem. Sukces rodzi się zwykle w bólach oraz ciszy. @Cortazarpozwolisz, że Cię przywołam jako naszego nadwornego biografa
    10 punktów
  10. Powiedz, jakie jeszcze cechy musi reprezentować Prawdziwy Mężczyzna by nie był uznany za Dziecko, no i by Jaśnie Pani małżonka łaskawie stale, łaskawie i wciąż okazywała mu swoją atencję, uwielbienie i uwagę? A ode mnie - Panowie, róbcie wszystko, co czyni Was szczęśliwych. Jeżeli jest to wydawanie zarobionych pieniędzy nawet na zbytki, róbcie to. Jedyną kobietą w życiu mężczyzny, która z reguły jest (lub była) przy nim zawsze jest jego matka. Reszta na taką uwagę zdecydowanie nie zasługuje. Bo Wasze szczęście to mniej prywatnego stresu. A stres to zabójca mężczyzn.
    9 punktów
  11. Obejrzałem ostatnio filmik jednego gościa z "21 Convention". W dużym skrócie, koleś był żonaty chyba 4,5 roku z fajną laską, spędzali ze sobą czas prawie non stop, zajebisty seks, wszystko zajebiście, aż po 4,5 roku zorientował się, że w wolnych chwilach pracuje jako "escort".. Gość, mówi, że mieli tyle seksu, że nawet tego nie podejrzewał, bo nie sądził, że ktoś mógłby mieć siły/chęci jeszcze na coś więcej.. No i rozkminia tam, jak to się stało, że tego nie zauważył, czy robiąc retrospekcje były jakieś sygnały, kim są takie osoby, które czegoś takiego się dopuszczają.. Generalnie film otwierający oczy, dla tych (jak ja), którzy mają tendencje do zbytniej naiwności, że wszyscy ludzie są dobrzy. Nie da się tego skrócić, więc tylko napisze, że bardzo ciekawe co powiedział, że te osoby, które da się rozpoznać, to tak zwane "minor vampires" (małe wampiry). Te które są naprawdę niebezpieczne, to "major vampires", które specjalizują się właśnie tym, żeby nie dało się ich wykryć, wytwarzają na potrzeby relacji persony typu "soul mate" i potrafią lata tkwić w tej roli realizując tylko sobie znaną agendę.. Takie osoby często są absolutnie nie do wykrycia, zwłaszcza w otwartym środowisku, można je często spotkać wpinających się po szczeblach drabiny w korporacji. Żadne testy nie są w stanie tego wykryć, bo potrafią oszukiwać psychologa/psychiatrę.. Gość też zauważył, że takie osoby się prawie w ogóle nie zmieniają, bo tak skrupulatnie budują swoją sieć kłamstw, że jakikolwiek rozwój nie jest możliwy. Ta kobieta jako żona jednego z organizatorów "12 Convention" przez 4,5 roku pomagała im i uczestniczyła w tych konwencjach, gdzie była otoczona zawsze stadem gości, uważanych za jednych z najbardziej ogarniętych facetów na ziemi.. I nikt jej nie rozpoznał, kilku było blisko, ale to dopiero zorientowali się, jak już wszystko wyszło na jaw.. W międzyczasie, wielu z nich się zmieniło, pod wpływem wiedzy, ale ona nic, taka sama. Też mówił, że prawie w ogóle nie piła i nie brała żadnych dragów, to też ma sens, bo to znaczy, że ma potrzebę zawsze bycia "sharp", natomiast, miała problemy ze snem i brała tabletki nasenne, tłumaczył to tym, że umysł jednak zbyt mocno pracował nad tym żeby składać te kłamstwa do kupy.. Też mówił, że przyłapał ją parę razy na mega drobnych kłamstwach, tak na nasze, powiedzmy, ktoś się pyta, skąd jesteś, a ty mówisz, że z Katowic, jak jesteś z Krakowa. Gość uważa, że to są osoby całkowicie bez sumienia, które są niezdolne do współczucia, dlatego musiały wykształcić zachowania na zasadzie mimikowania, coś jak główny bohater serialu "Dexter".. I że dość ważne jest, że ufać swojemu instynktowi, bo nasz intelekt nie jest w stanie nic wychwycić, ale czasami nasz gadzi mózg podpowiada nam, żeby uciekać. Generalnie dużo ciekawych koncepcji.. Filmik niestety po angielsku: A tu żona tego gościa, w wywiadzie. I tu zajebista ironia, dziewczyna pyta się "eksperta" jak rozpoznać, że osoba z którą jesteś to nie jest dobry człowiek, albo to nie jest osoba dla Ciebie. To tak jakbym był złodziejem i się pytał gościa którego chce okraść, "jak rozpoznasz złodzieja" .. tak niebezpieczni są. Poza tym, szczerze panowie, kto by się oparł temu uśmiechowi i temu ciału.. Kurła, preador idealny Gość mówi, że w fazie "rekonwalescencji" bardzo pomogła mu książka "Psychopath Free" po polsku: "Uwolnij się od psychopaty. Jak odzyskać siebie po toksycznym związku" MacKenzie Jackson. Znalazłem spis treści i wprowadzenie na necie (free): https://pdf.helion.pl/uwopsy/uwopsy.pdf Jest tam 30 punktów, sygnałów alarmowych.. I teraz powiedzcie mi, czy to co tam nie jest napisane, to nie są typowo irytujące zachowania kobiece.. ? Niestety nie kopiuje mi się, z polskimi czcionkami, a nie chce tracić całego wieczoru na poprawianie tekstu, więc wypisuje tylko główne punkty, ale we pdf-ie powyżej są krótkie opisy, bo nie wszystkie punkty mają sens same w sobie 1. Kwestionowanie Twoich uwag. 2. Nie potrafią spojrzeć na sytuację z punktu widzenia Twojego albo kogoś innego. 3. Ostateczny hipokryta. 4. Patologiczne kłamstwa i wymówki. 5. Skupiają się na Twoich błędach, ignorując swe własne. 6. Odkrywasz, że musisz tłumaczyć dorosłej osobie podstawowe aspekty wzajemnego szacunku. 7. Egoizm i szkodliwe pragnienie uwagi. 8. Psychopata oskarża Cię o odczuwanie emocji, które świadomie prowokuje. 9. Odkrywasz, że bawisz się w detektywa. 10. Jesteś jedynym, który dostrzega prawdziwą twarz psychopaty. 11. Boisz się, że dowolna kłótnia może być Twoją ostatnią. 12. Powolne wyniszczanie. 13. Emocjonalne wycofywanie się i podkopywanie Twojego poczucia własnej godności. 14. Osoba toksyczna oczekuje, że będziesz jej czytał w myślach. 15. W towarzystwie tej osoby czujesz się spięty, ale wciąż chcesz, by była przy Tobie. 16. Niespotykana liczba „szaleńców” w przeszłości psychopaty. 17. Psychopata prowokuje zazdrość i rywalizację, zachowując swoją nieskazitelną, powierzchowną niewinność. 18. Idealizacja, bombardowanie miłością oraz pochlebstwo. 19. Porównywanie Ciebie do innych w życiu psychopaty. 20. Rzeczy, które psychopata, jak niegdyś twierdził, w Tobie docenia, nagle stają się rażącymi wadami. 21. Prześwity w kamuflażu. 22. Nuda. 23. Triangulacja. 24. Ukryta przemoc. 25. Wymuszanie współczucia i politowania. 26. Cykl dobroci i przemocy. 27. Psychopata staje się całym Twoim życiem. 28. Arogancja. 29. Nóż w plecy, zależnie od okoliczności. 30. Twoje uczucia. PS. Niestety duża część materiałów jest po angielsku, więc jeśli będą jakieś zażalenia, że po angielsku, to niestety wiele zrobić się tu nie mogę, po prostu na drugi raz nie zapodam filmiku..
    8 punktów
  12. A co twoja historia życiowa ma wspólnego z twoimi postami? Mamy robić psychoanalizuję jakąś, czy co? Ja pierdolę. Masz zarzuty, bo piszesz momentami straszne głupoty i niektórzy z wiarą apelują o ogarnięcie, ale raczej do niego nie dojdzie, szczególnie po tym temacie, który nie wiem, co w ogóle miał wnosić? Jakie wnioski na podstawie takiego wywodu można wyciągnąć? Poszukiwanie atencji już chyba weszło na nowy poziom. Piszesz głupoty to dostaniesz po nosie. Piszesz mądrze dostaniesz plusa i miłą dyskusję. Nie wiem serio, co takie użytkowniczki, jak ty wynoszą z tego miejsca, po co w ogóle uczestniczą w życiu forum. Bardzo ciekawe. I uwaga. Mam teraz czytając twoje bzdurne posty odnosić się do tego tematu i szukać potwierdzenia, ale potwierdzenia czego, jeszcze większych bzdur? Znowu, co ma piernik do wiatraka?
    8 punktów
  13. @Messer to co opisales (nadprzecietna pewnosc siebie, brak empatii, brak pokory, “zawsze mam racje” etc, etc) to po prostu typowe cechy jednostek z narcystycznym zaburzeniem osobowosci (NPD) i tyle w temacie ode mnie. To pokrywa sie z moimi “podejzeniami” czytajac od jakiegos czasu posty wyzej wymienionej. A wy tu panowie sie od miesiecy meczycie aby ja zrozumiec, ustawic, umoralnic. Z NPD sie nie da i tyle dopoki sami nie beda chcieli sie zmienic. Natomiast jednostki takie nierzadko dochodza na wysokie szczeble zawodowe lub biznesowe. Takze, zycze dalszego rozwijania firmy i sukcesow autorce.
    6 punktów
  14. Jep. Dobry suchar. Prawie się najadłem. Dobra bajka. Pilnuje pracownika, który pilnuje pracowników. ? Ilu nie mam znajomych z firmą, pilnują jej 24/h, czesto nawet bez wakacji, co najwyżej wypad na weekend. Próbowali takich rozwiązań, nigdy nie wyszło. Gdybym zostawił swoj warsztat chłopakom i wpadł po tygodniu, pewno bym się za głowę złapał. Gdzie Ty żyjesz, i komu te kity? Czyli masz firmę na której się nie znasz. Nie znasz się na materiałach, narzędziach, ani nie umiesz wykonać żadnej z prac gdyby pracownik odszedł lub zachorował, a termin byłby na jutro... Zatrudniasz ludzi, którzy wykonują pracę, której nie jesteś w stanie zweryfikować ani dopilnować, bo się na tym nie znasz. Wysylasz na wyceny pracownika, bo się na tym nie znasz. I w tym wszystkim uważasz, ze ludzie pracują z uśmiechem na gębie, kolo którego rzekomo pilnujesz nie rucha Cię na kase z wycenami. Ty tylko siedzisz w domu i odbierasz telefony? Jeah. To jest przedsiębiorca roku.
    6 punktów
  15. Hej założyłem spółkę możecie mi pogratulować?
    6 punktów
  16. A gdzie jest o coś o Twoim facecie? Chcemy wiedzieć wszystko! ???
    6 punktów
  17. Pitu-pitu. To co napisałeś idealnie odnosi się np. do szefa budowy. Wiele w życiu przeżył, wielu problemów rozwiązał, nie ma ubioru (garniak na budowie słabo się sprawdza) a i praca w cemencie i kurzu trochę popsuła mu manicure, a obowiązek BHP noszenia kasku popsuł nienaganna fryzurę. Rozumiem że skoro gość spełnia Twoje wymagania będzie kosił laski jak rolnik zboże? (gość męską aurę ma taką, że cała ekipa chodzi przed nim jak w zegarku). Tak na prawdę nie ma znaczenia CO powiesz do kobiety jeśli już na starcie ona jest Tobą zainteresowana. Mając wygląd Brada Pitta (i jego status) plus zabawki możesz podchodząc do baru powiedzieć "rusz Du**e mała" i to zadziała jak najlepszy "opener" zakuwany na blachę przez adeptów PUA. Nie bez powodów książka "50 twarzy Greya" jest tak rozchwytywana przez laski. Chodzi o to KTO tej lasce robi te wszystkie rzeczy. Gdyby to samo co milioner Grey robił zwykły Zenon siedzący na zasiłku, to miałby od razu Niebieską Kartę. Atrakcyjność mężczyzny w oczach kobiety to trzy czynniki: Money, Status, Look (kasa, status i wygląd). Żadne czary-mary PUA tego nie zmienią. Żaden "genialny opener" nie zadziała, jak gość wygląda jak pryszczata wersja amatorskiego zawodnika Sumo, który jest na utrzymaniu mamusi (w wieku lat np. 30).
    6 punktów
  18. Czyli tak jak myślałem. Argument na zasadzie "a mógł zabić". To smutne, że nawet na BS trzymają się dobrze podwójne standardy. Gdyby jakiś facet w świeżakowni chwalił się, że rozkręcił biznes i napisałby, że hajs na niego miał de facto od rodziców (bo mieszkał u nich, jadł, żył, nie ponosił kosztów życia, które dorośli, naprawdę samodzielni ludzie ponoszą) i tylko dzięki temu mógł założyć biznes, to by został wyśmiany i jego osiągnięcie byłoby umniejszane. A tutaj panienka robi za bizneswoman i zbiera pochwały, że zaradna, bo przecież mogła to wszystko przejebać, wow. Proszę was Co racja, to racja. Dość już będzie
    6 punktów
  19. Hmm swojej ostatniej powiedziałem o intercyzie to ło jeju brak zaufania i cała masa. Sama dodała tak " i co pewnie jeszcze byś chciał mieć osobne konta? bo moi rodzice mają wspólne i tak ma być".Szkoda, że nie wbiłem do niej do domu zobaczyć kto tam rządzi podejrzewam, że matka. Sama prowadzi życie ponad stan pożyczka na wycieczkę, od rodziców ze 30 kafli na samochód a zarabia niecałe 2k. Na chacie z 10 psów ze schroniska pod opiekę. Dobrze, że to jebło bo mógłbym się władować w niezły bałagan. Prawda taka, że większość kobiet nie będzie chciała małżeństwa bez skutków cywilnych.Bo co wtedy można spakować walizki odejść, nie będzie mogła odpalać swoich zachowań, nie będzie mogła przypierdolić wagi ciężkiej i masa innych spierdoleń. A tak jak ktoś zaklepany to one dobrze wiedzą, że wyjście z tego układu będzie bardzo ciężkie i kosztowne dla Ciebie mężczyzno. Jak jej reakcja na intercyzę będzie standardowa to o takim ślubie bez cywilnych skutków również szybko zapomnisz
    6 punktów
  20. Znowu te mity o gejach "Rzymianach i Spartanach".... Całość rozbija się o brak zrozumienia kultury. Np. Spartiaka nie mógł mieć "kobiety", aż nie ukończył służby wojskowej. Ale co rozumiano przez "kobietę" ? - żonę. Porządną, cnotliwą, z wolnej rodziny. Żonę, która da mu dzieci, zaopiekuje się domem. A na dom zbierano łupy i nagrody. Wychodziło, że żołnierz mógł sobie wziąć żonę po 40. Średnio. Legioniści to inna bajka. W czasach republiki to najpierw byli obywatele ziemscy, mieli często żony. Po reformach mariańskich musieli odsłużyć swoje, ale też miewali żony. Czasy imperialne - legiony osiadłe, strażnicze, to było normalne życie. Żony były w garnizonach. Ale i tak legioniści z żeniaczką najczęściej czekali na koniec służby - dostawali duże nagrody pieniężne, często kawał ziemi - i wtedy można było wziąć porządną żonę. Co pomiędzy ? 1.Prostytutki. Było ich mnóstwo. 2.Niewolnice. Standardowy łup wojenny. Można sprzedać, a wyjątkowo ładną zostawić sobie. Kobiety zresztą były tanie - bo nie nadawały się do ciężkiej pracy. 3.Gwałty. Jak to na wojnach. Możliwość gwałtów i rabunku była ściśle uregulowana, ale nie da się tego zawsze przypilnować. 4.Dobrowolne "FWB", "ONS". Bo czemu by nie ? Z legionistą, który jest silnym sprawnym chłopem, często dobrym rzemieślnikiem - może dach naprawić, drewno porąbać, sprzedać soli - wszystko za popuszczenie pupki. Czy legion stacjonuje w pobliżu, czy się przemieszcza - zawsze trochę wolnego żołnierze mają.
    6 punktów
  21. Po przeczytaniu odwołałem wizytę u psychologa. Nie będę zajmował terminów, inni potrzebują bardziej
    6 punktów
  22. Wiem, że to rewolucyjny pomysł, ale ... może zdjęcie piżamy przed przystapieniem do stosunku coś pomoże?
    5 punktów
  23. Wzorowy wręcz wątek dlaczego w sieci się o nas mówi jak mówi - incele, mizogini, przegrywy, zazdrośnicy, ból dupy. Ja już nie komentuję, bo ręce ku..a opadają. Nie wiem - może chcecie NIP czy REGON żeby potwierdzić? Dziesiątki tematów powstaje gdzie niektórzy zgrywają kozaków a potem się okazuje, że temu nie staje, tamten nie miał laski od lat, ten jest prawiczkiem a tamtego rzuciła dupa po miesiącu i płacze. Laska zakłada temat, że ma firmę budowlaną - "nieee, chuj, nie widziałaś cegły na oczy nigdy. Siedzisz na garbie partnera, łatwy start i w ogóle". Takie same podstawy ja mam żeby uwierzyć co poniektórym bajkopisarzom pieprzonym tutaj jak @Androgeniczna, że ma firmę. Serio, żałosne to jest. Zamiast zadać kilka pytań branżowych, żeby potwierdzić czy pisze prawdę i ogarnia temat, to na siłę wpier...lanie komuś, że bajki pisze.
    5 punktów
  24. Nie no spoko. Tez bym tak chciał. Otworzyć firmę i od początku mieć od wszystkiego ludzi, palcem nie tknąć, niech robią na mnie. Wszyscy uczciwi, rzetelni, do rany przyłóż
    5 punktów
  25. Jeszcze raz uważnie przeczytałem całość. Młoda dziewczyna zatrudnia ludzi z Gumtree, w tym po wyrokach. Kompletnie bez referencji i doświadczenia zawodowego podkupuje pracowników z innej firmy, którzy radośnie zmieniają pracodawcę, bo im przecież wszystko jedno gdzie pracują i fajnie tak ryzykować od razu w nowej firmie, którą szlag może trafić po kwartale. Już szkoda spytać, za co firma na dorobku ma ich podkupić, jak buduje dopiero pozycję w branży. Młoda dziewczyna wysyła pracowników na wyceny, odbiera telefony i nikt nie chce rozmawiać z szefem ani z szefem podpisać umowy. Pomijam fakt, kto zatrudni firmę w tej branży do dużego zlecenia bez weryfikacji kontrahenta i referencji. Tak może, bez urazy, początkowo Heniek że Staszkiem kłaść glazurę u Wojtka, który ich i tak nie opierdoli jak koncertowo spartolą robotę, bo razem tankują od lat, jak to kumple od kieliszka. Mój teść od ponad trzech dekad prowadzi sporą firmę budowlaną. I wiem, jak to w praktyce wygląda. Kto więc chce ze mnie zrobić idiotę?
    5 punktów
  26. Odradzam. Myślisz że relacje homoseksualistów są zajebiste? Mam kilku znajomych którzy mi dokładnie opowiadali co się dzieje w takich związkach. Poziom „hardkorowych” zagrań jest na znacznie wyższym poziomie niż w normalnych hetero relacjach. Geje zdradzają się na potęgę, kłamią, zazdroszczą tylko wszystko x10. Rozumiem wkurwiają Cię Panie, ale uwierz że jak staniesz się dla nich silny to przestaniesz mieć z nimi jakiekolwiek problemy i sytuacja się odwróci- to one będą słuchały twoich „ kazań” Bądź silny.
    5 punktów
  27. Tak, poznałem. Moje wrażenie były ekstremalnie negatywne. On na jednym z nagrań przyznał się wiele lat później, że ma Aspergera. Ja na żywo miałem wrażenie, że jest z nim coś grubo nie tak. Zrobił na mnie wrażenie osoby chorej psychicznie, żyjącej we własnym świecie. Kobiety reagowały na niego bardzo źle, ale on zachowywał się tak, jakby uważał, że świetnie mu idzie. Sprawiał takie wrażenie, jakby spodziewał się z mojej strony wielkiego podziwu, uznania dla jego poziomu. Tak jakby nie docierało do niego, że kobiety reagują na niego bardzo źle i ja to widzę. Mi to przypominało sytuację, gdy ktoś za dużo wypije i zaczyna mu się wydawać, że jest królem świata. Zaczyna się drzeć, narzuca się, rzuca chamskie żarty. Wydaje mu się, że jest wspaniały, ale wszyscy dookoła widzą obleśnego, pijanego typa. Tyler nie był pijany, ale miał podobny brak kontaktu z realnym światem. Do tego też podobne zachowania jak darcie się, narzucanie, szorstkie żarty. Też poznałem. Wrażenia też zdecydowanie negatywne, choć nie aż tak bardzo jak w przypadku Tylera. To jest smutna sprawa, bo PUA mogło być czymś lepszym. Mogło, ale zostało "zjedzone" przez różnego rodzaju mitomanów, oszustów, kretynów.
    5 punktów
  28. Miał dosyć procesu rozwodowego. Poprosił sędziego o walkę z żoną na miecze samurajskie. 40-latek z Paola w stanie Kansas w USA chce rozstrzygnąć spór prawny z żoną za pomocą japońskich mieczy samurajskich. Wybrał tak drastyczne rozwiązanie bo jak twierdzi, jego była małżonka i jej pełnomocnik "zniszczyli" go. Argumentuje, że rozwiązanie sporu na polu bitwy, nie jest zakazane przez amerykańskie prawo. https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2020-01-15/mial-dosyc-procesu-rozwodowego-poprosil-sedziego-o-walke-na-miecze-samurajskie-z-zona/?fbclid=IwAR23PcrONLaq2lbJNJRwCTcS0gI8byNlHNRg786xP58crhNSq6b4xAF7Dp8
    5 punktów
  29. Cześć @Maho Twoja historia jest całkiem podobna do mojej, więc moze przyjmiesz kilka słów od praktyka Wybrałem wyżej kilka fragmentów, które zwróciły moją uwagę. Na wstępie - wcale nie uważam za przejaw debilizmu tego, że nie rozstałeś się z żoną. Macie dzieci, dla których byłby to dramat. Co do tego, co odwaliła Twoja żona - masz dowody na internetowy romans i nic więcej (w sferze czynów) Za zamiar zaś, jak juz wiedzieli starożytni, się nie karze (cogitationis poenam nemo patitur). Szanuję bardzo brata @azagoth, ale odnosząc się do jego wpisu tutaj nie byłbym tak radykalny w założeniach i nie mam - i Ty chyba @Maho też - obecnie podstaw do przyjmowania, że było coś wiecej w sferze faktów. Ogólnie - baba nawywijała, ale nie masz dowodów na zdradę fizyczną i według mnie do niej nie doszło. Przyczyna obecnego stanu rzeczy jest oczywista - przestałeś być dla żony atrakcyjny: - zaniedbałeś się fizycznie, - roztyłeś się - rozpiłeś się (oznaka słabości), - grałeś w gierki (jak dziecko, nie mężczyzna). To musiało się skończyć zerową chucią w stosunku do Ciebie i poszukiwaniem emocji na zewnątrz. U mnie była podobna historia: żona miała wielbiciela na Sympatii, przesłała mu swoje erotyczne fotki, wykryłem to przed spotkaniem. W czasie, kiedy to zostało wykryte, wyszedłem już ze zjebni fizycznej (żona zresztą wprost mi wcześniej - z okrucieństwem, do którego są zdolne kobiety wobec mężczyzny przez siebie nieszanowanego i niepożądanego - mówiła, że nie ma między nami chemii), ale miałem nadal przykry charakter i nie byłem do końca poukładany w głowie i moim stosunku do żony. Obecnie jestem w najlepszej formie fizycznej, psychicznej, materialnej i związkowej mojego życia, jestem w pełni niezależny we wszelkich aspektach i z dnia na dzień idzie lepiej- a wszystko to, powiem szczerze, właśnie dlatego, że dostałem ongiś brutalny wpierdol mentalny w związku. Ześlizgnąłem się na dno, gdzie jeszcze zgrabny damski obcasik wgniótł mnie w śmierdzący szlam. Pod szlamem było jednak jeszcze twarde dno - i od niego się odbiłem. Moje rady dla Ciebie, z odniesieniami do znanej mi sytuacji: 1. sylwetka i sport najważniejsze. Masz być dojebany, docięty i nieotłuszczony. Żadnego trzęsącego się brzucha. Wszytsko jest warte tego! Moja forma przekłada się nie tylko na regularny i dobry seks z żoną, ale i na cudowne poczucie pewności (widzę reakcje innych kobiet). 2. zadbany look, połączony z sylwetką. Kiedy jestem dobrze ubrany, ostrzyżony, wiem, że jestem w formie - moje relacje z partnerami biznesowymi są genialne. 3. uświadom sobie, że żona jest matką Twocih dzieci - jedyną - ale nie jedyną kobietą na świecie! Nie bądź zależny od uczucia strachu, że ja stracisz. Nie bój się, że kto inny może po Tobie z nią sypiać. Kiedy będziesz pewny i dumny z siebie, świadom własnej wartości - będziesz wiedział, że to Ty jesteś dla niej wyjątkowym dobrem, a nadto, że możesz mieć wiele innych kobiet i tylko od Ciebie i Twojego systemu wartości zależy, czy i kiedy będziesz z tego korzystał (sypiając z innymi), czy nie. 4. nie popadaj w konumpcjonizm - pieniądze (w tym dużo pieniędzy!) są dobre jako zabezpieczenie przysłości i bezpieczeństwa Twojego i rodziny, ale nie ma sensu wydawać je na dobra zbytkowe. Wierz mi - pełny bicek i szerokie plecy i wzrok kobiet dają większy boost i kopa niż kupno fury za 300.000,00 zł! 5. zawsze możesz być lepszy, nie osiadaj na laurach.
    5 punktów
  30. Nie. Wtedy wszystko było nowe. Dziś nawet nowa dupa nie jest nowa, bo jest taka sama jak poprzednia. Na tym polega różnica. Pisałem z goścmi z garsoniery co odwiedzili duuuużo warszawskich panienek. Mają ten problem o jakim mówię. Żadna ich nie kręci, bo wszystko już widzieli. Stąd zresztą pochodzą różne odchyłki, np. branie się za 13-latki, sadyzm i inne. Szukanie podniet, bo podnieta to życie. To zresztą motto kobiet: Emocje to życie, nawet te paskudne emocja, bo potem z nich się wyłazi i jest super. Dlatego właśnie kobiety wiążą się z draniami.
    5 punktów
  31. Jakie publicznosc -taka " gwiazda" . Administracja zaciera pulchne raczki , kobylka ze stajni robi fejm az milo. Mialem te strone , za meski swiat. A tu jak nie pedalstwo, to kobieta sukcesu - o cie ch.j
    4 punkty
  32. Nie czytałem. I tak większość braci zastanawia się jakie masz cycki.
    4 punkty
  33. @Obliteraror No z tym ze pracownik w podskokach zmienił firmę, jeszcze na taka która jest nowa, a szefem jest kobieta bez żadnego doświadczenia w budowlance, się kurwa uśmiałem ? Dobre mirki czesto robio same. A te janusze partacze, ich nikt nie chce zatrudniać, i tak lataja od drzwi do drzwi, może to takich spadochroniarzy zatrudniła. Z tym zatrudnieniem @Androgeniczna to tez ciekawie, co od razu kazdy umowę o pracę dostał z pocałowaniem ręki?
    4 punkty
  34. Bomba już leci. Czekamy jak jebnie.
    4 punkty
  35. 4 punkty
  36. Mi się nie zmienia, ale masz rację Jak najbardziej trzeba o siebie dbać, rozwijać się, stawać się najlepszą wersją siebie. Ale dla siebie, przede wszystkim dla siebie, nie po to, by spełniać oczekiwania innych. Dla zdrowia, by nie spływać potem i nie dostawać zadyszki po pięciu schodach. To, co napisał @MrThruster jest w dużej części prawdą, jednakże ton tego przekazu każe mi zapytać o granice robienia czegoś by zadowolić Królewnę, by jednak nie odeszła. Swoją drogą, chociażbyś był 10/10, a Pani się ubzdura chęć zmiany i potrzeba emocji, nic na to nie poradzisz. Więc struganie wariata jedynie pod damskie oczekiwania, rezygnacja z hobby (chociażby tych nieszczęsnych gier), bo Pani akurat na gry kręci noskiem, to kiepski prognostyk. To droga pekińczyka, machającego ogonkiem w nadziei na przysmak. I nigdy nie zaakceptuje wizji - Ty, tylko Ty masz zawsze się korygować, zmieniać, dopasowywać, Twoja wina, Twoja wina, Twoja, kurwa, największa wielka wina.
    4 punkty
  37. To jest niesamowite jak wiele kobiet uważa, że ich wcześniejsi partnerzy byli toksyczni. Oczywiście, ci obecni to już tacy nie są, ci są jeszcze ok. Do czasu kiedy postanowią ich zmienić ? Pamiętajcie panowie, że jak dziewczyna gada o swoich byłych jako toksykach to wy po wejściu z taką w związek będziecie następni. Nihil novi.
    4 punkty
  38. I ja znam takie historie, mogę więc potwierdzić. Nie ma co patrzeć na relację męsko-męską przez pryzmat tego, co wiemy o kobietach. Część problemów w związkach nie zależy tyle od płci, co od tego, że to po prostu związek i są strefy konfliktów, bo ściera się ze sobą jakieś wizje życia. Zresztą, o czym my piszemy - zupełnie, jakby wszyscy faceci byli zajebiści i cudowni, nie było takich co kłamią, zdradzają, kręcą, odwracają kota ogonem, manipulują... Nie przeginajmy w drugą stronę bracia :) Abstrahuję w tym też od pociągu seksualnego, bo chyba nie taka idea tego wątku.
    4 punkty
  39. @a.jolieChciałbym Ci podziękować za ten jakże tutaj potrzebny, emocjonalny (nie mylić z racjonalnym) wysryw spod znaku solidarności macicznej. Pokazuje on, że Rezerwat jest miejscem bardzo na tym forum potrzebnym i nie powinien być ruszany w jakikolwiek sposób. Sam się zastanawiam czy dać za ten wpis pucharek w ramach podziękowania czy może reakcję śmiejącej się buźki, gdyż nie tylko u mnie, ale też u wielu z nas może wywołać on podobne reakcje. Takie schematyczne i podyktowane kobiecą solidarnością wpisy nie wzbudzą tutaj raczej wśród nas poczucia winy, to nie jest życie pełne rycerzyków na białych koniach z wypolerowaną na blask zbroją, tylko forum gości wiedzących o co chodzi. O jacy jesteśmy podli i niedojrzali, nie kłaniamy się w pas waszym waginom. Tymczasem pozdrawiam serdecznie
    4 punkty
  40. Miałem do czynienia jakiś czas temu. Większość się zgadza. Kobieta o specyficznym, 'magnetycznym' spojrzeniu, była modelka i początkowo sądziłem, że bardzo świadoma i stabilna emocjonalnie. Starsza ode mnie, co pomagało w tym przekonaniu. Kwiatki zaczęły w miarę szybko wychodzić, pogonilem. Ale wcześniej przez kilka miesięcy miałem niezły poligon. Z cech, ktorych tutaj nie wymieniono, to niesamowity chłód emocjonalny. Tzn. nie na oczywistej płaszczyźnie, bardziej wyczuwalny jako tło. Lód. No i klasyka, jak przy wszelakich zaburzeniach- czyny nie szły w parze ze słowami. Potrafiła mówić pięknie swoim głębokim, mądrym głosem. Tyle, że nijak to się miało do rzeczywistości. Czyli, mistrzynią chyba nie była w tym fachu ?
    4 punkty
  41. Nie, no tabela przestawna to podstawa wszędzie Makra zgoda. W dużej też się nie nauczy zatem. A w małej nauczył się, bo musiał, bo miał obowiązki. Nauczył się obróbki zdjęć, bo robił zdjęcia produktów na januszowe ali, miał dostęp do oprogramowania i zasiadł do tego, potem dostał jakieś wyrobnictwo do roboty, ale nabrał obycia, rutyny i budował portfolio. Z samym portfolio nie dostałby tej agencji pracy bo każda agencja dobrze wie, że praca freelancera to nie to samo co praca w zorganizowanej firmie i nie każdy się odnajdzie tak przechodząc. Z nim tego problemu nie było. No właśnie - nie wolno też nie doceniać tego, że w ogóle człowiek bez pracy to jest jedna wielka niewiadoma. Jak gdzieś pracowałeś, to przynajmniej wiadomo, że Ty wiesz z czym to się je. Że musiałeś jakoś pracować z ludźmi, z szefem, wykonywać jakieś zadania z których byłeś rozliczany, no generalnie masz tę cezurę za sobą. Zresztą ja w ogóle tej logiki nie czaję:) Gościu odbija się jak od ściany i powody są oczywiste dla każdego, kto zna temat. Co mu może dać dalsze odbijanie się od ściany? Będzie coraz starszy i dziura w CV wygląda coraz dziwniej. To tak, jakby zaczynał zabawę z ciężarami od 120 na klatkę i mu mówić "próbuj, próbuj, bo jak zaczniesz na małych ciężarach to się nigdy nie nauczysz". No bez sensu Generalnie ja współczuję takim braciom jak autor wątku czy @Mattheo, bo rozkręcony został bardzo zręczny hype na tzw. "rozwój". Wykreowano modę. Nikt nie powie, że laska co siedzi w domu i robi kursy się opierdala, bo ona się rozwija przecież, helloł. I to tak logicznie brzmi, tak fajnie, tak sensownie i zgodnie z potoczą wiedzą ten rozwój i szkolenia i doskonalenie, że nikt nie zwrócił uwagi na to, kto do tego rozwoju w taki sposób namawia. Jak się temu przyjrzeć to okazuje się, że nie usłyszysz tego od właściciela firmy, nie usłyszysz od dyrektora korpo, a jedynie od ludzi, którzy mają w tym interes. Nikt, kto coś w życiu osiągnął albo za coś odpowiada nie zdradzi Ci, że kluczem do sukcesu jest zrobienie kursu czy szkolenia. To jest jedynie dodatek, i to zwykle dla ludzi, którzy już tę pracę mają. Szkolenia do zdobywania pracy, do pięcia się po szczeblach kariery przepustką nie są żadną. A na pewno nie takie, o których rozmawiamy. Jedyne osoby, które taką narracj~ przemycają to osoby, które z tego żyją. Ale o tym się nie mówi.
    4 punkty
  42. @Maho 10 lat temu byłem niemal dokładnie w sytuacji, w której Ty stoisz dzisiaj. Różnica taka, że ja nie zdradziłem. Oczywiście dokonałem „słusznego” wyboru wybaczając i „naprawiając” nasz związek (dla dzieci, dla rodziny itd - wszyscy mi mówili, że tak trzeba). Dzisiaj żałuję tych 10 straconych lat. Zdradę Ty możesz wybaczyć ale kobieta NIGDY Tobie nie wybaczy, że zachowałeś się jak skończony lamus wybaczając jej zdradę. Będziesz w jej oczach mężczyzną najniższej kategorii i możesz być pewien, że kiedyś dojdzie do drugiej i trzeciej i kolejnej zdrady a Ty będziesz kiedyś całował żonę, która przyniesie w ustach nasienie innego gościa tylko po to, żeby się z Tobą przelizać. Chcesz tego? Zdradę można i trzeba wybaczyć ale kontynuować po niej związku nie ma sensu. Zdrada daje Pani tak silne emocje, że nie są one porównywalne z czymkolwiek innym w związku i prędzej czy później kobieta chce tych emocji ponownie. Jeszcze więcej, jeszcze mocniej. I dojdzie do tej zdrady nieuchronnie - a przy tym im bardziej będzie Ciebie poniżać, tym emocje większe (W Twoim łóżku, w Twoim samochodzie, na klatce schodowej, jak śpisz w pokoju obok itd - im bardziej hardcorowo tym emocje większe). Nawet nie chcę wspominać jak będzie wyglądało Twoje życie seksualne w tej karykaturze związku i małżeństwa. Jesteś na najprostszej drodze do zafundowania sobie koktajlu frustracji i depresji. A do tego co chcesz pokazać dzieciom? Że mężczyźnie można rogi dorobić bez konsekwencji? Że tkwisz w niechcianym związku z konieczności i to one są tą koniecznością? Zastanów się jakie kadłubki emocjonalne z nich zrobisz. Przemyśl swój wybór jednym słowem.
    4 punkty
  43. Panowie, weźcie pod uwagę medytację, serio. Widzę tutaj sporo deprechy. Stwierdzam z czystym sumieniem, że prawdziwie żyję dopiero wtedy, kiedy o niczym nie myślę. Reszta to jakaś parodia i absolutnie fałszywy obraz rzeczywistości. Jak się skupiam w sobie to odczuwam komfortową pustkę, która mnie w całości zaspokaja, jako człowieka. Skupiamy się na tym, co na zewnątrz, a mamy w sobie ogromny, nieodkryty, wspaniały, bogaty, kolejny wszechświat, a może ten sam, tylko widziany od innej strony. Nie chcę cofnąć czasu. Wolę zobaczyć, co jest dalej. Jeżeli nie ma nic, tym lepiej, bo to mi w zupełności wystarczy.
    4 punkty
  44. Kolejny przykład, że jest coś takiego jak "gen przedsiębiorcy". Znam paru takich jak Ty. Już od najmłodszych lat było wiadomo, że będą na swoim. Pomysły pojawiały im się po prostu z dupy. Zobaczyli gówno na trawniku i już wiedzieli, że można z tego zrobić biznes.
    3 punkty
  45. Tak, ale IMO też nie do końca. Chodzi mi po głowie pomysł na dłuższy wpis biznesowo - rekrutacyjny , z technikami które sprawdziłem w praktyce, niedługo go zamierzam popełnić. Może się komuś przyda
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.