Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 15.11.2020 uwzględniając wszystkie działy

  1. To, o czym piszesz, to tulpomancja. Tworzenie pożądanych myślotworów, które z czasem mają zastąpić myślotwór wgrany nam przez innych. Abstrahując od tego, najsampierw trzeba z tego przegrywu chcieć wyjść i zrozumieć, że przegrywzim jest definiowany jedynie przez samego przegrywa i jego stosunek do samego siebie, a nie otoczenie. Gdybyś mnie zapytała, czy chcę zostać milionerem, to odpowiedziałbym, że nie chcę. Gdybyś mnie zapytała, czy chcę zostać sławnym piłkarzem, to bym odpowiedział, że nie chcę. Gdybyś mnie zapytała, czy chcę zostać wynalazcą, to odpowiedziałbym, że nie chcę. Dlaczego niby nie chcę, skoro to wszystko jawi się tak kusząco? Bo nic w tym kierunku nie robię. Gdy czegoś naprawdę chcemy, to działamy - mniej lub bardziej efektywnie - aby to zdobyć. Większość przegrywów masturbuje się swoim przegrywizmem - tworząc grupy poklepujące się po plecach - i nie w głowie im wychodzenie z niego. Ba; są gotowi poświęcić setki godzin - które mogliby poświęcić na wychodzenie z niego - na udowadnianie, że się z niego nie da wyjść, powołując się na badania, statystyki, bla, bla, bla i inne chuje-muje. Misery loves company, aczkolwiek trzeba ubogacić ten aforyzm, aby nie zostawiać pola do błędnej interpretacji: misery loves company of other miserable people. Jeśli już komuś pomagać, to tylko zagubionej osobie, która z tej pomocy na pewno skorzysta i jej chce (no good deed goes unpunished), a przegrywom należy pozwolić babrać się w swoich fekaliach, aż nie pozdychają ze smrodu, bo to truchło, śmietnik i rak cywilizacji toczący ten świat od środka.
    14 punktów
  2. Ponieważ już lada dzień wyjeżdżam i nie będzie mnie jakiś czas (spokojnie, Bracia moderatorzy zostają), ostatnie info dla tych, co ciągle się dopytują. Wtorek 17 listopada - 11.30 Ul. Podwale we Wrocławiu, drugie "spotkanie" w sądzie karnym z właścicielem bloga Kanistrowo, Panem Mateuszem. Dwa miesiące temu była "sprawa pojednawcza", czyli powiedziałem że nie chcę zgody tylko pełnego procesu karnego, i we wtorek będzie pierwsza sprawa "na poważnie", pisząc potocznym językiem. Może na niej - chociaż nie musi - zapaść wyrok. Środa 18 listopada - dzień "wolny", ale czy będę go spędzał u siebie czy we Wrocławiu czy może w Częstochowie, jeszcze nie wiem. Z całą jednak pewnością prześpię cały dzień, będę nieprawdopodobnie zmęczony i kompletnie bez sił. Jednak dla kogoś kto latami głównie siedzi przy kompie, taka jazda przez pół Polski, spotkanie z ludźmi i szarpanina w sądzie to gehenna. Czwartek 19 listopada - 12.00 Częstochowa Ul. Dąbrowskiego, "sprawa pojednawcza" z Panem Adamem, podczas której oczywiście poproszę o pełny proces karny, bez możliwości pogodzenia (byłem oskarżany o tak nieprawdopodobne rzeczy przez tego Pana, że trwale naruszyło to moje dobre imię). To będzie trwało prawdopodobnie krótko (nie wiadomo, z zasady trwa krótko), Pan Adam pisał już wcześniej że będzie chciał się ze mną mierzyć wzrokiem na sali sądowej, czekaliśmy i nie przyszedł. Może teraz zechce tego samego - to ten Pan który przez miesiąc na moim fejsie (SamczeRuno) bezustannie mnie wyzywał i groził wam (moim czytelnikom) i mi oczywiście, na 100% wygranymi procesami. Dlaczego robię spotkanie? - grożono mi wielokrotnie pobiciem, przystawieniem ostrego narzędzia do gardła na sali sądowej, okaleczeniem itd., w związku z czym z kolegami poczuję się bezpieczniej, w razie ataku będzie mógł ktoś wezwać policję, pogotowie, zatamować krew itd. Mogą Państwo się zaśmiać, że grożący (Pan Fejmuchowski, też miałem z nim sprawę, którą obecnie prowadzi z tego co wiem prokuratura), nic nie zrobi, a jak jednak zrobi? A jak trafi się osoba psychicznie chora, która uwierzy w oszczerstwa tej zorganizowanej grupy i tego spróbuje? Przecież do tego dążą od lat... - traktuję to jako zlot, poznanie ludzi itd.
    9 punktów
  3. Ten poradnik pomoże Wam szybko i skutecznie odsiać ziarno od plew, a dokładniej pozwoli nie tracić czasu na mielenie tej mąki, z której i tak chleba nie będzie. Jak wiecie z innego wątku w obszarze nad Wisłą tylko 1 na 200 kobiet tamże nadaje się na materiał na żonę (materiał, bo jeszcze taką żoną musi się stać w procesie samorozwoju) natomiast 199 nie nadaje się, a 150 nie nadaje się bardzo bardzo, więc tym opracowaniem chcę Wam pomóc szybko i ze zminimalizowanym błędem I rodzaju dokonać na własne potrzeby takiej szybkiej i niskokosztowej oceny jakości. Otóż wspomniane 150 niewiast i kobiet czyli około 3/4 populacji ma ZDEGENEROWANĄ FIGURĘ MĘSKĄ w swojej macierzystej rodzinie, a co za tym idzie brak możliwości odtworzenia i uszanowania takiej figury w swojej. Skąd ta teza? Otóż praca z psychologiem i osiągnięcie wymiernych rezultatów to w Polsce jest fikcja i nie należy na to liczyć w swoich szacunkach. Za biedny kraj, który tylko przepisuje prochy na deprechę, nie łudźcie się że któraś pani z tego powodu pójdzie na kosztowną terapię. Prędzej sama was na taką wyśle za rzekomą przemoc wobec niej, agresję słowną, alkohol itp. A zatem nikt tu się nie poprawia i nie leczy, a wspomniane w temacie spierdolenie jest PERMANENTNE. To pierwszy fakt, który należy przyjąć bez złudzeń i różowych okularów do wiadomości. Towar jest spierdolony - należy go odrzucić. Niestety. Ale nie martwcie się. On wcale się za takiego nie uważa i szybko znajdzie sobie stado kukoldów oraz jeszcze odniesie 'sukces' zawodowy. Wy jednak - spierdalajcie i ratujcie swoje życie i zasoby. W najlepszym razie spędzicie z nią 5-8 lat i się posypie. Wasz prelegent miał takie 4, w tym dwie żony, z pierwszą był w ciężkim szoku, co tu się w ogóle dzieje, z ostatnią miał już wiedzę i fachowe doradztwo nawet, co z tego, skoro nie dało się tego naprawić... Teraz zastanów się, wolisz ryzykować dekadę ze swojego życia i majątek, czy mieć tą dekadę na odchowanie niepatologicznych dzieci, które mogą cię kiedyś uratować w realiach bezemeryturowych z niezepsutą dziewczyną? Co z tymi 49cioma niewiastami, które mają niezdegenerowaną figurę męską? Czemu się nie nadają? Otóż są to najczęściej kobiety, które wychowały się w rodzinach, gdzie figura męska była i jakoś nawet dawała radę, ale figura żeńska była już spierdolona. Poprawna hierarchia to: mąż, żona, dzieci. Jeżeli małżeństwo było dwojga 'mężczyzn', to znaczy facet był silny, ale kobieta chciała również nosić spodnie to były tam kłótnie, przepychanki, zabieranie sobie wzajemnie terytorium, podkopywanie autorytetu. Znam dużo takich rodzin. Dzieci z tych rodzin są wyautowane i prezentują najczęściej apatyczną postawę 'dajcie mi wszyscy święty spokój' i wycofują się w swój świat. To nie wróży nic dobrego. Biorąc sobie taką dziewczynę - albo dziewczyna was oleje, albo sama rozpocznie walkę o terytorium, albo zrobi jedno i drugie nawet (sic!) czyli wymusi swoje po cichu, na swoje konto. Idealny materiał dla niewolnika korporacji. Ktoś kto panicznie i odruchowo potrzebuje zasobów, by odizolować się we własnym świecie. Pamiętajcie, że dzieci przesiąkają wzorcem rodzica i jest to najprostsza, automatyczna droga ich rozwoju, w którą 99,9% popadnie, nie włożywszy pracy w zmianę tych archetypów. Także i wasza pani. Wśród tych 49 znajdują się w jakimś niewielkim odsetku, może 10 osoby pośrednie nazwijmy je DSS, czyli dziewczyny słabo spierdolone. Można je spróbować odfiltrować, jak ktoś chce sobie zadać trud, niewyobraża sobie poszukiwań za granicą, w obcym języku, lub nie ma żadnego innego wyboru. Zaznaczam, że wszędzie, literalnie w każdym kraju dookoła Polski to spierdolenie jest w mniejszym odsetku, wasz prelegent był we wszystkich tych krajach, poza Ukrainą, ale ma w sąsiedztwie wiele kobiet z obwodu Łuckiego, nawet poznał dziewczyny z Kaliningradu i zawsze było LEPIEJ. Wynika to prawdopodobnie z faktu, że Polska jest kluczowa z racji swojego położenia w podbiciu tych terenów i atak ideologiczny, który tu poszedł, był najsilniejszy ze wszystkich, podobnie jak na Ukrainę. Ale nie o tym jest ten tekst. 1) ojciec Wróćmy do dziewczyn spierdolonych (DS), ze zbioru 150. To córki samotnych matek przeważnie, gdzie tatuś dał nogę lub został z relacji wykopany, albo uczyniony bankomatem. Oczywiście można zapytać, jak ci się układa z ojcem? Jak kiedyś wam już radziłem, ale nie zawsze to jest rozwiązanie, bo: - dziewczyna może być z DSS i odpowie 'dobrze', a to jeszcze nie znaczy, że nie zrobi z waszego wspólnego życia piekła. Uczymy się tu znaleźć DNS (dziewczynę niespierdoloną), a jeżeli to jest niemożliwe to chociaż DSS i z całą pewnością nie popełnić błędu II rodzaju, czyli związania się z dziewczyną spierdoloną (DS) - może upłynąć dużo czasu zanim poznacie jej rodziców, a o rodzicach może wam nakłamać, jeżeli się wstydzi relacji rodzinnych, a która w dzisiejszych czasach się nie wstydzi? Mnie wystarczy rzut oka na obojga rodziców i spędzenie z nimi 5 minut by dostrzec jakie tam jest wzajemne odnoszenie i zasilanie. Ale to was może ominąć, więc musicie te wnioski poprawnie wyciągać z JEJ SYMPTOMÓW, które sama zdradzi - wreszcie odnoszenie wzajemne obojga rodziców może być z grubsza poprawne, a dziewczyna będzie DS z różnych innych powodów, własnego profilu psychologiczno-charakterologicznego, z powodu demolki czynników trzecich, bad-boya lub maminsynka/gracza komputerowego czy innego piwniczaka bojącego się wyjść na światło dzienne, czy stanąć w konfrontacji z innymi mężczyznami w poprzednim własnym związku, wpływu szkoły, uczelni, pracy, religii itp. Wtedy jest to najczęściej DSS, bo rola rodziców i przekazanego przez nich wzorca jest KLUCZOWA. Niemniej szukamy DNS. 2) ułożenie Dobrym testem będzie wydanie dziewczynie kilku poleceń, które nie będą jej wiele kosztować, ale pokażą, że jest wam posłuszna. JKM napisał świetną pozycję książkową 'vademecum ojca', jak należy ten szacunek i pozycję budować. Książka spotkała się z niesamowitą histerią różnych wyzwolonych macic ze środowiska GW, kafeterii i innych feministek. Szybko przepadła w zawierusze dziejów, zmanipulowane społeczeństwo polskie tematu nie podchwyciło, a wyśmiało i odrzuciło. To pokazuje, że gościu po raz kolejny miał rację. Dziewczyna, która miała ojca, jest nawykła do męskiego komederowania, znajome Ukrainki często mówią w rozmowie: on haraszo komandirował, a ten płocho... Dla Polki wychowanej z samotną matką lub z ojcem pantoflarzem to science-fiction. Ona bardzo szybko zacznie protestować, będzie foch, albo nawet oburzenie i szybka zlewka. Materiał - do przemiału. 3) relacje rodzinne Błogosławieństwiem dla was jest, jeżeli przez zrządzenie losu macie szansę okazać się zawczasu w domu tej dziewczyny na tzw. nieustawionym obiadku. Jeżeli obiadek był nieustawiony, a wszystko wyglądało miło i poprawnie - jest to praktycznie z prawdopodobieństwem 1 DNS, więc należy jak najlepiej wypaść samemu Ale przeważnie będzie miała miejsce jedna z dwóch sytuacji. Atmosfera będzie napięta, a obiadek raczej ustawiony, podobnie jak jego plan, wynika to z tego, że rodzice chcą pokazać wagę tych wartości, ale nie zawsze się to im samym udaje. To i tak nieźle. Druga sytuacja to taka, że nikt się wami nie będzie przejmował i życie będzie się toczyć swoim własnym trybem pełnym różnych zgrzytów, które szybko zauważycie. Stary z pilotem na kanapie, kłótnie rodzeństwa, lamentacje matki, demolujący wszystko pies itp. Czyli rozpiździel krótko mówiąc, acz bez spiny. To nienajlepiej wróży. Niemniej sam fakt, że ten chłop tam na tej kanapie leżał jest w dzisiejszym świecie formą pewnej wartości, bo najcześciej będzie tak, że rodziny panny NIGDY na jednym pejzażu nie zobaczycie. O ile w ogóle. Ktoś jednak pani, zanim się pojawiliście przeważnie musi zapewniać doładowanie finansowe, jeżeli oczywiście bierzecie wg. moich zaleceń kandydatki 25-. Zwykle jest to MOJA MAMA. 4) odnoszenie się do Was Najczęstszą toksyczną postawą prezentowaną przez DS jest wzorzec silnej i niezależnej matki, która przecież 'musiała dawać radę sama', więc objawi się już na etapie wymiany komunikatów z Wami i jest to: - nadużywanie zaimka dzierżawczego pierwszoosobowego (moja szkoła, mój związek, mój dom, moja kariera) prosty skutek pierdolnięcia tatusia przez mamusię z bólem dupy: a gdzie jest w tym MOJE ŻYCIE? I powtarzanie tego non stop przy córce w formie niewyleczonego bólu, żalu itp. Córka przesiąka i myśli tak samo. Nie da się tego ukryć, a wprawne oko szybko to dostrzeże. - brak szacunku w rozmowie. Pamiętajcie, że brak szacunku teraz, to brak seksu później, BO KOBIETA NIGDY NIE SYPIA Z MĘŻCZYZNAMI, KTÓRYCH NIE SZANUJE, więc rozpad w niedalekiej przyszłości, w ogóle nie warto w taki temat wchodzić licząc, że coś się kiedyś zmieni. To jest sprawdzić trudniej, więc trzeba odwołać się do prostego tricku. Na szacunek zarówno DNS, DSS, lub DS może odpowiedzieć szacunkiem z racji choćby manier, czy wpływu szkoły oraz wpojonej przez matkę kindersztuby, dlatego trzeba spróbować odnieść się testowo bez szacunku, lub z OGRANICZONYM szacunkiem. Z reguły każdy jest miły, jak ktoś jest dla niego miły, ale prawdziwa natura człowieka wychodzi dopiero, gdy lekko go zadraśniesz. To widać zresztą świetnie po tym forum. Wychodzi przeszłe skrzywdzenie i traumy. DNS bez traum i kija w dupie odpowie mimo wszystko z szacunkiem, lub zaśmieje się i zbagatelizuje sprawę. Rzadko będzie to powód do zerwania komunikacji, dlatego należy to zrobić lekko, zaznaczam. DS najczęściej urwie komunikację jakimś chamskim docinkiem pokazującym swoją 'wyższość' typu 'co cię obchodzą moje własne wybory?', 'przestań się czepiać, to moja sprawa' itp. - traktowanie faceta jako dodatku - to dobitnie pokazuje bycie DS, bo dla DNS facet jest kluczowy do założenia, a nie jej plany, kariera, pasje, czy nawet rozwój. To jest łatwo sprawdzić po nieodpisywaniu na komunikaty. Jeżeli dziewczyna nie odpisze chociaż szybko cześć, a na zakończenie dobranoc, czy 'muszę lecieć' to znaczy, że jesteście w jej smartfonie tylko kolejnym zasobiem - należy spierdalać. Cżłowieka gubią jego własne złudzenia, nadzieje, że świat nie jest taki zły i 'wszystko jakoś się ułoży', to nienajlepsza postawa, przy słabej postawie własnej, co pogarsza jeszcze fakt, że wyrwać kogokolwiek dziś nie jest łatwo, więc człowiek nie chce się jeszcze podłamywać, że wszystko, co wyrwał jest do bani, ale niestety tak jest. Dlatego lepiej naprawdę wcześniej zadbać samemu o to, by się 'ułożyło, bo nie miało możliwości być inaczej' odrzucając kilka płonnych nadziei wcześniej. A zatem: 1:200 to oznacza, że CO CHWILĘ BĘDZIE WERYFIKACJA DYSKWALIFIKUJĄCA bo tak być musi, o tym świadczy ten sam odsetek. Nawet na tym forum, gdzie też siedzą panie z ciekawości, nie każda wyznaje te prawidła, wreszcie może i wyznaje, jakoś tam rozumie, ale wychodzą stare dysfunkcje co raz i odsetek jest może trochę wyższy w dalszym ciągu będzie to tylko 1 z 30, albo 1 z 50ciu. To oznacza, że może nawet jej awatara nie kojarzycie za dobrze.
    9 punktów
  4. Można uzupełnić temat o dochód pasywny z wynajmu kawalerek, żeby już wszystko było w jednym miejscu ?
    9 punktów
  5. Nick Vujicic - 99 cm wzrostu; jego żona: Sean Stephenson - 91 cm wzrostu; jego żona: Jeden nie ma rąk i nóg, drugi popierdala(ł) na wózku. Hahahahahahahahahahahahahahahaha, beka z was, leszcze. xD Nic mi humoru nie poprawia tak, jak to forum. EDIT: Kurła, zapomniałem jeszcze o nich, hahahahaha, łapcie, hahahahahaha: EDIT 2: Jeszcze są, hahahahaha, oni, hahahahaha: EDIT 3: Że niby wyskoczyli z pizdy mamy i już byli popularni i z hajsem? Wow, też bym tak chciał... a może po prostu zapierdalali na to JAK GOŚCIE Z JAJAMI? Hahahahahahahaha.
    7 punktów
  6. Nie rozumiem za bardzo twoich wyborów. Wyjechałeś za granicę i kupiłeś mieszkanie 60m2 w 3 lata, czyli zarobiłeś lekko 200.000 - 300.000. I postanowiłeś kupić mieszkanie i nie zastanawiałeś się chociażby przez chwilę za co je utrzymać? A co jak ci przyjdzie remont, pęknie rura z wodą, spierniczy się lodówka itd. Ile masz oszczędności na czarną godzinę? Moim zdaniem zrobiłeś podstawowy błąd - najpierw zarobiłeś pieniądze, potem wydałeś, a na końcu czytasz instrukcję obsługi pieniędzy. Słyszałeś o ludziach, którzy wygrali w totka kilka milionów? 90% z nich po kilku latach miało tylu samo kasy co przed wygraną. Niektórzy nawet kończyli biedniejszymi niż przed wygraną. Narobili sobie długów i stracili wszystko co kupili za te miliony. Większość kupiła sobie auta, domy, wakacje wydała na imprezy. Prawie nikt nie zainteresował się jakimś biznesem, jak to mnożyć, jak to inwestować. To wszystko jest kwestia nawyków. Jak ktoś się rodzi z pieniędzmi od urodzenia to siłą rzeczy umie nimi zarządzać. Osoba, która jest biedna i nagle dostaje duży zastrzyk gotówki - nie jest przygotowana. Nie jestem ekspertem w tym temacie, ale jakieś podstawy trzeba mieć. Twoim priorytetem numer jeden powinno być zdobycie ogólnej wiedzy o świecie, jakichś podstaw -> zdanie matury. Kolejnym krokiem, który powinieneś wykonywać współbieżnie jest czytanie o tym jak się obchodzić z pieniędzmi. Tak, dobrze przeczytałeś. Jeżeli całe życie żyłeś w biedzie, nie będziesz umiał obchodzić się z dużą ilością gotówki. Nikt się z tym nie rodzi. Możesz uczyć się na swoich błędach - ale zobacz jak na tym wyszedłeś. Masz mieszkanie, póki jest kolorowo jest twoje. Ale jak przyjdzie kryzys, wypadek, lipa na rynku pracy? Nie będziesz miał z czego jego utrzymać. Dlatego lepiej uczyć się na błędach innych. Czytaj o tym, jak się obchodzić z pieniędzmi. Jak bogaci ludzie zarządzają pieniędzmi. Jak powinno się oszczędzać, ile powinno się oszczędzać. Jak budować poduszkę finansową. Jak planować inwestycje. Jak pomnażać pieniądze. Wszystko jest w internecie! Ta wiedza to koszt kilku - kilkunastu ebooków za 50 -100 zł, kilkunastu książek, które możesz przeczytać w rok. Wiadomo, to tylko sucha teoria, ale ta teoria i tak pomoże ci w 80% przypadkach. Mając 23 lata wybrałeś kupno mieszkania, które spokojnie mógłbyś kupić przed 30stką i nie zostało ci nic, co mogłeś zrobić inaczej zakładając że miałeś te 300.000 w gotówce? - wstrzymać się z decyzją o kupnie mieszkania i wynająć na początek zwykły pokoik albo wrócić do rodziców na czas przemyślenia decyzji - poczytać o bezpiecznym przechowywaniu pieniędzy i podzielić je na kilka źródeł - konto bankowe z zabezpieczeniem przeciwko inflacji (odpowiednie oprocentowanie), złoto, akcje itd. Jak masz pieniądze w 4 miejscach i jedno jakimś cudem upadnie to dalej masz 3/4. - minimum 20-30 tyś odłożyć na konto oszczędnościowe na czarną godzinę na trudne czasy - czytać, czytać, jeszcze raz czytać. Zdobywać wykształcenie, matura, studia. Poszerzać horyzonty. Czytać o finansach, biznesach, startupach, szukać sposobu na życie. - ewentualnie przeznaczyć kilkanaście tysięcy na jakiś konkretny kurs. Poszukać co jest aktualnie opłacalne na rynku pracy i co da ci gwarancję zatrudnienia. Nawet na start C+E i już masz stabilną pracę za kilka tysięcy złotych netto. Wiadomo że nie jest to praca marzeń, ale nie musisz całe życie pracować w jednym miejscu. Po prostu nie paliłbyś zarobionych za granicą pieniędzy. - część pieniędzy zza granicy zainwestować. Zaczynać od małych prób i zobaczyć czy coś z tego wyjdzie. Jak by było kiepsko to odpuścić sobie. Masz już wykształcenie, zdobyłeś wiedzę, co dalej? Zdobywasz konkretny fach, robisz konkretny kurs, masz konkretne zarobki albo dążysz do ich realizacji, otwierasz własny biznes, inwestujesz, pomnażasz. Po kilku latach wydane pieniędzy przywiezione zza granicy zaczynają w końcu przynosić zysk, odzyskujesz wydaną kasę, masz z powrotem te 300k, a nawet więcej. Wybija ci 30 na karku i kupujesz sobie na spokojnie mieszkanie, nawet lepsze niż te co masz teraz. Ale tak nie zrobileś. Na twoim miejscu w tym momencie wróciłbym za granicę na rok-dwa nawet niecały i zarobił kolejną kasę. Tym razem zdobytą kasę zainwestował w książki i kursy, czytał, kształcił się. Postawił sobie za cel - mniej imprez dopóki nie ogarnę swojego życia. Liceum dla dorosłych + studia zaocznie dla poszerzenia horyzontów. Pracy po studiach nie musi być, ale na studiach możesz poznać odpowiednie osoby, które pracują już w ciekawych zawodach, zainteresować się czymś. Zdobyć solidną wiedzę o finansach, zdobyć jakiś fach. Jeżeli miałbyś nawet dobry pomysł na biznes (ale taki, który naprawdę mógłby się udać, nie coś ryzykownego) mógłbyś sprzedać tą chatę i zainwestować we własną działalność. Ale do tego potrzeba ci masy wiedzy.
    6 punktów
  7. Zależy jaka sytuacja. Zawsze kością niezgody w rozmowie z moją teściową jest sytuacja mojego zmarłego już sąsiada (ja go nie znałam osobiście). Tuż za płotem mieszkał ze swoją pierwszą, a potem drugą żoną. Był z żoną 30 lat, żona urodziła mu 3 dzieci, dbała o wszystkich, o rodzinę, jego, dzieci. Umierała na raka - a ten kutas, w tym czasie znalazł sobie niuńkę i z nią paradował wszem i wobec. Dzieci wiedziały, że ma kochankę, ale nie mówiły nic matce, żeby nie dokładać jej cierpienia. Matka zmarła, zmarł ojciec i została nowa pani. I wszyscy się tutaj rozczulają nad tą nową panią, że dzieci mimo, że bogato sobie życie ułożyły, to jeszcze taki mały domek, w którym sielsko żyła ta nowa pani z tym ojcem chcą zabrać (domagają się zachowku z tego domku). I chlip, chlip - jakie te dzieci są zachłanne i zdradzieckie. Ja to sobie przełożyłam w głowie na życie moich rodziców. Moja matka całe życie robiła wszystko, żeby mnie i brata jak najlepiej wychować. Ojciec zarabiał duże pieniądze, ale to ona ogarniała mu rachunki, zlecenia. Była księgową, szoferką, panią domu, kucharką. Ona jest szyją, przedsiębiorczą babką, ona zarządzała realnie firmą, mimo że dochody oficjalnie na ojca. Ona szyła stroje, ona piekła ciasta, ona szła do pracy, ona robiła ojcu imieniny na 30 osób, żeby mógł się nabombić z rodziną. I nagle, kiedy staje się starsza, nieurodziwa, chorowita... mój ojciec przychodzi z jakąś panią i wiedzie z nią sielskie życie. Umiera i chce zostawić, jakiś ułamek tej pani, żeby sobie spokojnie dożyła starości. Aż korciłoby mnie, żeby wydać grube pieniądze na najlepszego prawnika, żeby jej po prostu zabrał wszystko i te pieniądze w całości przelać na "pajacyka". Po prostu nie znoszę takich ciź, które zawsze muszą cwaniacko gdzieś wsadzić dupsko. Oczywiście powiedziałam to na głos, jak większość rzeczy, które mam w głowie (muszę nad tym panować). W związku z moją wypowiedzią mam opinię zachłannej materialistki. Ale tu naprawdę nie chodzi o pieniądze. Tylko to poczucie, że przychodzi jakaś kobieta i upokarza moją matkę. Skoro łasi się na majątek zgromadzony wcześniej przez ojca, to znaczy że przez te kilkadziesiąt lat nie robiła nic innego poza myśleniem, jak znaleźć frajera. Dlaczego taka pani nie uzna, że zaczynają od zera - dorabiają się, a wszystko co zgromadzili osobno do tej pory przechodzi na ich dzieci (z jej dorobku na jej dzieci, z jego na jego). Ja nie miałabym z tym problemu. Przekazałabym swoim dzieciom wszystkie nieruchomości, a sama od łyżeczki, z miłością dorabiałabym się z nowym panem. Ale ona nie wyszła z taką propozycją.... dziwne. Może dlatego, że nie ma w tym swojego interesu. Na szczęście u rodziców nie zapowiada się na jakikolwiek rozpad. Żyją sobie szczęśliwie, pracując i już snując wizje, co kupią swoim wnukom na urodziny itd. Więc może, takie rzeczy nie dzieją się bez przyczyny i jak coś jest trwałe i obie strony się kochają, to nie ma miejsca na trzecie osoby. Sama nie wiem.
    6 punktów
  8. Każdy ma swoje słabe strony, ale coś w tym jest. Czasem odcięcie się i zostawienie kogoś takiego a nawet dojebanie na koniec ma zbawienny wpływ. Wie to każdy facet, który miał nieudany związek, którego zostawiła żona, a który wykorzystał tę szansę. Ja to nazywam ciepełkiem obornika rzeczywistości, inni strefą komfortu. I to nie jest tak, że przegryw nic nie robi. Czasem robi bardzo dużo, tyle że w niczym mu to nie pomaga a czasem pogłębia problem. Np. przegląda całymi dniami internet szukając odpowiedzi ale nic z nimi nie robi, pisze ściany teksty pouczając innych, wchodzi w hobby czy inne ucieczki. Kiedy tkwiłem na siłę w nieudanym związku, potrafiłem w ciagu dwóch lat tak wejść w hobby, że miałem wyniki na poziomie krajowym a startowałem od zera. W niczym to nie pomogło mi ani relacji, było zwykłym spierdoleniem od wzięcia za siebie odpowiedzialności. I na tym warto się łapać też w drobnych sprawach. Ile razy zamiast zrobić zaplanowaną rzecz ktorej robić nie chcemy ale trzeba, robimy najpierw dziesiątki innych, żeby odwlec tę najważniejszą? Przegryw to postawa potrafiąca odebrać całą radość życia, ale jego małe puzzle tkwią w codzienności kazdego człowieka
    5 punktów
  9. Rozwinięcie wątku czemu nie przekonały mnie teorie redpill i zbyt głębokie wchodzenie w rolę ofiar, a także dlaczego forum może zostać źle użyte. Aby wyjść z przegrywu należy zmienić energię, którą się emanuje (nie mam tu na myśli zamiany męskiej w żeńską czy na odwrót). Najpierw trzeba zbudować sobie nową tożsamość i dopasować swoje zachowanie do niej. Należy się stanowczo odciąć od poprzedniej tożsamości poprzez: - likwidację wszystkich kont gdzie się narzeka i jest przegranym w życiu - zmianę sposobu reagowania na takie, gdzie wszystko obracamy na swoją korzyść - odcięcie emocjonalne od rzeczy z przeszłości, zwłaszcza złych rodziców, dokuczania w szkole czy nieudanych związków, zdrad; puścić wszytko w niepamięć Nowa tożsamość musi być pozytywna i silna. Najlepiej znaleźć sobie nowe zajęcie lub wrócić do porzuconego, poznać nowe osoby. Poprawić wizerunek (nowa garderoba, fryzura, jeśli ma się oszczędności pokusić się o aparat na zęby czy korekcję plastyczną), zadbać jednocześnie o zdrowe jedzenie, wysiłek fizyczny jak i używki (ograniczyć je do weekendów). Odpuścić sobie afirmacje i filmy motywacyjne. Po czasie nowa tożsamość staje się prawdziwą, do tego czasu 'fake it until you make it'. U mnie emocjonalne odcięcie nastąpiło samo, po paru latach żałoby po stracie bliskiej osoby, u innej użytkowniczki zadziałały dopiero antydepresanty na zmianę myślenia (już nie pamiętam jaki miała nick). Na forum jest kilka osób z 'energią przegrywa', ale nie będę nikogo wskazywać, bo to też nic miłego. Jeśli komuś ten temat da nieco do myślenia to fajnie, a może ktoś zechce się czymś podzielić.
    4 punkty
  10. Bo egoizm nie sprzyja braniu zobowiązań. Bo społeczeństwo jest kolektywem. Jak kolektyw znika i pojawia się egoizm, społeczeństwo znika
    4 punkty
  11. Nie jestem co do tego przekonany.Kolega @Mroczek napisał na poważnie co myśli, a potem obrócił to w żart, jak kilka osób na niego "siadło". Tak to widzę
    4 punkty
  12. Może warto ten żal, jeśli już musi się pałętać, przekierować na właściwego adresata? Zły facet, który nie chciał się szarpać o majątki z siostrą licząc na uczciwość, czy ta która go wydymała? Miejmy właściwe spojrzenie, Waćpani. Ja nie mam potrzeby Waćpanie przekierowywania zali na nikogo, jestem na to za duża. Ojciec nie żyje, po co mam kisić w sobie coś, co się stało i jest nieodwracalne. Ponadto raczej nie sposób się tłumaczyć z tego, że mi się zakręci czasami łezka w oku jak widzę ze moi znajomi mieli wsparcie i wciąż mają od rodziców na różnych płaszczyznach- również dóbr doczesnych, czego sama nie doświadczyłam. Ponadto to że ktoś reprezentował postawę „chytrej baby z Radomia” nie warunkuje tego iż druga osoba jest krystalicznym szlachetnym człowiekiem, który nie spodziewał się podstępu. Jeśli użyłam tam takich sformułowań jak dobroduszność czy szlachetność to na pewno nie w kontekście mojego ojca. Przyjmij, więc iż skoro napisałam, że mojemu ojcu nie zależało, to jest to banalna prawda. To już chyba zależy od dziecka również? Jak się miało kawał życia ojca w dupie czy nawet żyło w konflikcie to potem nie dziwota, że nie ma się udziału w tym na co on zapracował. Zaraz, bo chyba czegoś nie rozumiem. Uważasz, ze skoro ojciec nawiązał romans i odszedł od rodziny z nową kobietą to powinno od razu powodować huraoptymistyczne postawy w głowie nastolatki? No niestety czasami niektórzy do swojego szczęścia dochodzą po trupach. Nie mówię że to nie jest bolesne dla tej odchodzącej strony, ale mniej odwagę przyznać, że w tej sytuacji bunt nastolatki przedłużony w czasie jest czymś naturalnym i trzeba się trochę napracować żeby ta sytuację odwrócić. Myślę ze zadbanie o interes córki mógłby tu pomóc. I nie artykułujmy, że nie jest to krzywda i ze każdy ma teraz takie wielkie prawo do szczęścia. Jak się już coś spieprzyło to rzeczywistość pokazuje że są ofiary. Ludzie to nie papierowe torby, tylko również kontent uczuć i emocji. Nie bez przyczyny podręczniki psychologiczno-pedagogiczne rozpisują się o tym, iż w takiej normalnej rodzinie rozwód to jedna z największych traum, jakie mogą spotkać dorosłego człowieka, ale również ich potomstwo. Poznałam gościa, którego rodzice rozwiedli się jak miał 14lat. Tak mocno to przeżył że z szkolnego prymusa, wpadł w 1,5 roczną depresję, nie był w stanie chodzić do szkoły, dwa lata z edukacji mu uciekły, potem tego nie nadrobił. Dziś, choć mógł być lekarzem jest tylko sanitariuszem. Inna kwestia: powtarza ze ojciec ma prawo, bo to jego. Czyli co sam zbudował ten majątek, bo z tekstu wynika że w dużej mierze jest on pochodną jego rodziców. Jeśli czasami jesteśmy wielcy to, dlatego że stoimy na ramionach przeszłych pokoleń. I nie zmieni tego gadanie, że jak ja się już dochrapałem to jest moje i mam prawo, jestem tego wart i proszę mi się tu nie wtrącać. Na moje oko z tekstu przebija fakt że gość ma kobietę z szablonowym myśleniem, która chce swego udziału za to ze poszła z nim w lata, tłucze mu łeb, a on, choć może coś mu w tym nie gra, dla świętego spokoju (też po szablonie) chce to załatwić po jej myśli. Banał goni banał. Negocjacje coś tu mogą zmienić. Kurka, ale życie niektórym stawia kłody.
    4 punkty
  13. Mnie po prostu bardzo często dziwi, jak ludzie sami z dobrej woli z góry nie chcą rozwiązywać pewnych problemów. Naturalnym jest, że przez całe życie coś gromadzimy, chcąc nie chcąc - m.in. dziedzicząc (przynajmniej ja tak robię - nie każdy musi oczywiście). Ja to robię, częściowo dla niezależności, dla podniesienia rodzinnego komfortu życia, ale przede wszystkim dla dzieci. Ja mam taką mentalność, że jakbym od kogoś pożyczała duże pieniądze, to tego samego dnia załatwiłabym spotkanie u notariusza, żeby wierzyciel miał pisemnie udowodnione, że pożyczki mi udzielił - żeby on nawet nie musiał o tym myśleć, prosić mnie o to, żeby jemu nie było głupio o tym wspominać. Natomiast są osoby, że przychodzą chcąc pożyczyć sporą sumę i oburzają się, jak ktoś wyjdzie z propozycją spisania tego. Są obruszone i wykrzykują od nieufnych materialistek. To jest właśnie dziwne myślenie dla mnie. Że osoba, która tak naprawdę chce dobrze, jej się należy - jeszcze musi stosować jakieś sztuczki manipulacyjne, Uregulowanie wszystkiego zawsze powinno wyjść od drugiej strony. To samo w przypadku spraw rodzinnych. Mój ojciec miał 14 rodzeństwa (gdzie niektórzy są na innym kontynencie) i bezproblemowo przyjechali, podpisali wszystkie papiery, że nieruchomość rodzinna przechodzi na najmłodszego brata, który zajmował się babcią i został na gospodarstwie. 15 osób potrafiło dojść do takiego porozumienia, bez szumu. Moi rodzice kupili mi mieszkanie. Potem kupili bratu i dołożyli mu kwotę, która była różnicą w wartości jego i mojego mieszkania. Zrobię w przyszłości to samo. Ktoś mógłby powiedzieć, że dobre dzieci i kochające się rodzeństwo nie powinno na to zwracać uwagi - ale po co tworzyć nawet hipotetyczne konflikty. Jeżeli my nie mielibyśmy z tym problemu, to może nasi małżonkowie itd. po co kombinować, jak można od razu zrobić sprawiedliwie. Tak samo w tej sytuacji. Przychodzę jako kobieta do mężczyzny z dziećmi. Wiem, że obydwoje jesteśmy po przejściach. Ja mam swoje dzieci, on ma swoje. Od razu chcę wyjaśnić wszystkie sprawy. Mówię, że chcę sobie zostawić jakąś nieruchomość, wszystko przepisuję na swoje dzieci i żeby on zrobił to samo. Potem dorabiamy się wspólnie, może budujemy skromny domek itd. Jakoś nigdy osoby takie się nie wychylają. A właśnie dla mnie to byłaby oznaka bardzo dobrych intencji obu stron. Ja wiem, że może po prostu ludzie się nie orientują w tych sprawach, ale przyjdzie moment, że te sprawy same do nich przyjdą - w postacie obciążeń podatkowych, podatku od spadku itd. I wtedy zaczynają się konflikty.
    4 punkty
  14. Ale też nie musisz się martwić, bo nadal racji nie masz. Potwierdza to nawet WHO, chociaż ciekawe dlaczego nie ogłosili wprost, wniosków z tego co zbadali: https://off-guardian.org/2020/10/08/who-accidentally-confirms-covid-is-no-more-dangerous-than-flu/ Liczby i fakty nie kłamią. Samo WHO w osobach dr Michaela Ryana, szefa ds. sytuacji kryzysowych i potwierdzającej te liczby rzeczniczki WHO - Dr Margaret Harris, określa śmiertelność wskutek wirusa na poziomie 0.14% czyli mniej niż niejedna grypa sezonowa. Kolejny kamyczek do ogródka, o którym w kontekście Szwecji pisałem już latem, że byli zaskoczeni tym, że nie udało się osiągnąć odporności zbiorowej, bo za mało osób się zarażało. Co sugeruje, że wirus nie jest tak zaraźliwy jak początkowo straszono. Stąd marny sukces Szwedów, bo uwierzyli w ściemę WHO. Jeśli maski pomagają, to po co dystans 2m? Jeśli dystans pomaga, to po co maski? Jeśli maski i dystans pomagają, to po lockdown? Jeśli maski, dystans i lockdown pomagają to dlaczego mamy "chorych"? Jeśli szczepionki są bezpieczne, to po co zwolnienie od odpowiedzialności w razie powikłań?
    4 punkty
  15. Taka "prawdziwa" pomoc to nie potrzebuje wynagrodzenia, tylko po prostu pomagasz, bo kochasz tego człowieka i chcesz mu ulżyć. Jeżeli nie masz takiego odczucia w sobie, że warto, że kochasz, że chcesz, żeby miał ten ktoś lepiej to nie pomagaj, bo sobie zaszkodzisz i to w sposób decydujący. Brak pomocy to również pomoc, bo szybciej rozwiążą problemy we własnym zakresie. Nie naprawisz nikomu decyzji, których konsekwencje budowały się latami. Żadne pieniądze nie uratują. A jeżeli ktoś "oczekuje" pomocy to na nią nie zasługuje. Tylko jest pierdolonym pasożytem. I uwierz, jak odmówisz nic się nie stanie. Przeskoczą na inne potencjalne źródło. Jedno odpada, oni idą dalej. To tak działa. Na ludzi, takich ludzi działa tylko siła, jak na każdego. Asertywność. Nie dostaniecie mojej kasy, jasny sygnał. I wtedy masz miłość, szacunek.
    4 punkty
  16. To zależy. Nie napisałeś co lubisz, jakie masz preferencje itd. Ja polecam Ci Holandię - dla mnie to jest Disneyland. Do tego bardzo mili ludzie, otwarci, zadowoleni z życia. Jeśli lubisz kombinować, to także jest to raj. W żadnej Skandynawii, Niemczech czy Anglii nie dostaniesz tyle wolności. Jeśli nie odpierdalasz manian i nie zwracasz na siebie uwagi to możesz tutaj robić bardzo dużo. Tylko najlepiej nie pchać się do Amsterdamu, Rotterdamu czy Hagi - jeśli wejdziesz na nieswiadomce w złą dzielnicę to możesz tego gorzko pożałować, tylko dlatego, że nie jesteś czarny. Polecam północ, np. Petten - urocza wieś nad morzem, w której miałem przyjemność mieszkać prawie dwa lata. Bardzo mi się tam podobało - mała miejscowość (bardzo ładna) żyjąca z turystyki (miałem 5 min nad morze pieszo), bardzo ładne plaże, jeden sklep spożywczy, 4 knajpy (w tym jedna spora restauracja). W sezonie liczba Niemców oblegających kemping i hotele przewyższa liczbę mieszkańców. Wszyscy się znają, mieszkałem obok lekarza (jedynego w miasteczku), który miał gabinet 100 metrów dalej. Bardzo mi się tam podobało, gdybym miał dziś myśleć o miejscu do osiedlenia się, to wybrałbym właśnie Petten (A troszkę świata zwiedziłem, szczególnie okolicę). Totalna wolność. Wymiana powitania lub chociaż uśmiechu na ulicy to norma, a odstępstwo od niej podchodzi tam pod gburowatość. Lokalni nawet wiedząc, że nie jesteś Holendrem pozdrowią Cię po angielsku na ulicy i chuj w to, że są 50 lat starsi od Ciebie, jeszcze zrobią to pierwsi. A jak masz ochotę się zabawić to do Amsterdamu masz z 60 km.
    3 punkty
  17. Kracz, kracz, mojej żonie już się śnił czarny wnuczek. Wizjonerka jakaś z niej czy co.
    3 punkty
  18. Wszystko zaczyna się od dzieciństwa Niestety całe nasze życie w jakiś bardziej lub mniejszy sposób zostało zdefiniowane przez dzieciństwo. Jako jedni z niewielu ssaków rodzimy się mocno niedostosowani do otoczenia i potrzebujemy bardzo długiego okresu by uzyskać samodzielność. Jest to spowodowane częściowo wielkością naszej głowy i tym, że kobiety nie mogą mieć jeszcze szerszych ud ponieważ to by im uniemożliwiło chodzenie. Dlatego niemowlak jest w gruncie rzeczy niedorozwiniętym człowiekiem, z małą głową i mózgiem który jest niewystarczający do szybkiego osiągnięcia samowystarczalności. Wiedzę o świecie pozyskujemy z zewnątrz, ale oczywiście operujemy również na instynktach wykształconych w dobie ewolucji. Programowanie ewolucyjne jest jednak u nas nie tak silne jak u innych zwierząt. Każde dziecko jest egocentryczne. Myśli, że jest przyczyną zdarzeń. Dlatego jeśli dziecko płacze a matka go ignoruje to gadzi mózg dziecka interpretuje tę sytuację jako jego winę. Egzystencjalnym strachem każdego dziecka jest porzucenie ponieważ dziecko które zostało odrzucone przez rodzinę czy klan który się nim zajmowało najczęściej umierało. Każde dziecko doświadcza odrzucenia więc wykształca własne mechanizmy radzenia sobie z nim. U nice guyów jest to oczywiście posłuszeństwo wobec matki i zarządzanie jej nastrojem. "Jeśli będę idealnym synkiem i mamusia będzie szczęśliwa to mnie nie zostawi". Sposób bycia, spojrzenie na życie, uogólniając "charakter" wykształcamy w wczesnym dzieciństwie a później już podążamy wyznaczoną ścieżką. Zachowanie wobec mamusi przenosimy na kobiety, a świat interpretujemy przez mechanizmy które wykształciliśmy w wczesnym dzieciństwie. Dlaczego psychoterapie i samorozwój nie pomagają Posiadamy świadomość oraz podświadomość. Rolą świadomości jest przyswajanie nowych informacji, ich obrabianie, a następnie wrzucanie do pamięci, jest to myślenie wolne ponieważ z swojej natury wymaga bardziej dużej energii. Mamy również podświadomość, to myślenie szybkie, energetycznie niewymagające i opierające się na wzorcach zakodowanych w naszej głowie, tu też podejmowane są wszystkie, a raczej większość decyzji. Dlaczego podoba ci się taka a nie inna dziewczyna, dlaczego lubisz taki kolor a nie inny, tu też znajduje się zbór wzorców decyzyjnych, które nazywamy charakterem. Człowiek uczy się nowych rzeczy (świadomość), zapisuje do pamięci i tworzy z tego nawyk (podświadomość). Dlatego jazda samochodem jest na początku taka trudna, a później możesz prowadzić i gadać, samochód staje się przedłużeniem twojego ciała. Tak wszystko u nas działa. I to ma swoje zalety ale też wady. W podświadomości znajduje się również programowanie ewolucyjne które również odgrywa dużą rolę. Dobra a co jeśli twoje dzieciństwo przypadało w złotym okresie bogactwa a dalsze życie to okres biedy? Jak ewolucja dała sobie radę z taką sytuacją skoro operujemy na utartych ścieżkach myślowych powstałych w dzieciństwie? Jedno słowo. Trauma. Trauma wywołuje tak silne emocjonalne i hormonalne trzęsienie ziemii w mózgu, że możliwe następuje przeprogramowanie podświadomości. Typowe traumy w dawnych czasach to śmierć bliskich, głód, zaraza. Trauma może przybierać również inne formy. Wracając do głównej tezy dlaczego psychoterapie i samorozwój nie pomagają. Nie pomagają ponieważ operują na świadomości, gdzie wszystkie decyzje są podejmowane w podświadomości. Pacjent przez 45 minut nawija jakieś bzdury psycholog, może robi jakieś ćwiczenia nawet ale i tak ma w głowie stary "framework" decyzyjny, który niestety nie da się ulepszyć, trzeba go całkowicie wyrzucić. Więc prędzej czy później wraca to swoich starych nawyków, ponieważ "poprawa" jednego negatywnego nawyku nic nie daje bo reszta złych nawyków ciągnie cię w dół. To samo z czytaniem książek, chodzeniem na kursy. Trauma jako jedyne skuteczne narzędzie zmiany Czyli zmiana jest niemożliwa? Tradycyjnymi metodami tak. Ale jest sposób tylko nieprzyjemny. Czytając biografie ludzi sławnych oraz słuchając opowieści ludzi można zauważyć jeden wspólny czynnik zmiany. Jest to trauma. Typek zbankrutował, stał się bezdomny praktycznie, zmienił swój sposób myślenia i stał się multimiliardem. Mąż został wyzerowany, żona go zniszczyła już wieszał sznur ale stwierdził, że się nie podda. Wiecie o co mi chodzi. Dopiero silne emocjonalne przeżycia związane z traumatycznymi sytuacjami pozwalają nam się przeprogramować. Przegromowanie może być zarówno pozytywne jak i negatywne, ale nierzadkie jest zjawisko zmiany charakteru po dużej traumie, jak na przykład bycie w obozie koncentracyjnym. Jak wyjść z przegrywu Wywołuj traumy. Stawiaj siebie w sytuacjach bez wyjścia. Ryzykuj. Rób rzeczy które przez błędną decyzje mogą ci zrujnować życie. Upadaj na dno. Nie pozwól byś był "znośnie nieszczęśliwy", wtedy będziesz przegrywem przez większość swojego życia.
    3 punkty
  19. Dlaczego mało dzieci? Bo ludzie są egoistyczni. Mgtow, pille i feminizm 3 fali. To wszystko sprawia że masa ludzi przedkłada swoje fanaberie nad bejbiki.
    3 punkty
  20. Tak. Dobra żona jest jak Tico. W niczym ten samochód nie wzbudza jakiegoś WOW (poza oszczędnością), dlatego go nie kradną, a jego największą zaletą jest to, że nie ma żadnej poważnej wady.
    3 punkty
  21. Ja tak zrobiłem, miałem fobie społeczną i bałem się wychodzic z domu, chciałem się zabić (pigułki) ale nie mogłem więc stwierdziłem, że muszę wyjść z tego gówna. Co jest gorszego od śmierci? Nic. Ale tylko samobójca rozumie wartość tego stwierdzenia, normalni ludzie tylko o tym pierdolą, ale nie rozumieją. Później wiedziałem, że muszę zmienić otoczenie więc pierwszy raz wyjechałem do obcego miasta bez większej kasy ale w wyniku swojej głupoty zbankrutowałem. Udało się za drugim, efektem tego było schudnięcie 15kg w wyniku stresu. Nie mogłem jeść. Jest kurewsko trudne w tym rzecz, dlatego zmiana, prawdziwa zmiana wymaga desperacji, gdzie nic już nie masz. Bez tej desperacji stosujesz półśrodki i nic nie zmieniasz. Koszt tego? To oczywiście zdrowie. Drastyczna zmiana mocno obciąża organizm. Ale jeśli przejmujesz się swoim zdrowiem to znaczy, że nie jesteś na dnie i że żyjesz wygodnie w byciu nieszczęśliwym. Widziałem to u wielu ludzi, w tym u mojej byłej która x lat leczyła się u psychoterapeutów
    3 punkty
  22. @Mroczek Specyficzny tok rozumowania... Życie to nie maraton ani wyścig by osiągnąć sukces. Ocenianie w ogóle ludzi pod względem ich pozycji i zasobów zawsze wydawało mi się absurdalne i bardzo płytkie.
    3 punkty
  23. Dokładnie tak, kolego. Jest przegrywem, ale niech spina dupe żeby dojść do grona wygrywow brakuje jeszcze stowki więc niech zapierdala. Wiadomo, że liczy się też zasobnośc idealnie jest wtedy jak 40 letni mężczyzna w ogóle nie musi pracować, ale takich jest mało.
    3 punkty
  24. Czyli każdy przynajmniej 41-letni człowiek, który osiąga miesięcznie dochody w wysokości 9900zł. nie posiada długów, ma jakiś majątek i oszczędności, jest zadowolony z życia i nie ma problemów zdrowotnych (patrz punkty 1 i 2 z tej wyliczanki) jest przegrywem. Gratuluję samopoczucia Jak to dobrze, że są wśrod nas tacy co czują się lepiej niż 3/4 Polaków, oczywiście poza zawodami społecznie użytecznymi, bo tu już każdy z nich będzie przez całe życie przegrywem. No chyba, że nagle dochody bużdżetu wzrosną wielokrotnie i strażakom podniesię się pensje jakiś 2,5 może trzykrotnie. Padnę zaraz ze śmiechu
    3 punkty
  25. @Ważniak Dobre przykłady Przestańcie chłopaki szukać wymówek! Biadolenie nigdy nie przyciągnie nic pozytywnego!
    3 punkty
  26. Moja rada. Albo idziesz z tym do terapeuty i przepracujesz problem. Albo wracasz do niej i przypominasz sobie dlaczego chciałeś odejść. Tak się będziesz zastanawiał a po pół roku jak skończy faza reklamowo promocyjna i dostaniesz na dzień dobry bułę za nie wiadomo co to może zrozumiesz i wtedy skończysz to na dobre. Jak nie to będziesz to powtarzał do skutku aż zahartowany w rodzinie alkoholowej charakterek albo cię wyleczy albo zabije. 30 mają skończyłem 5 letni związek. 3 pierwsze lata były super. 2 ostatnie chujowe. Próbowałem parę razy odejść ale wtedy włączała swój super urok i zostawałem. Nawet po tym jak potrafiła rozpetac awanturę o byle co i Bogu dziękowałem że miałem własne mieszkanie do którego moglem się przed tym schronić. Może dlatego że nikt nigdy nie był dla mnie tak dobry jak ona. Nie wiem. Po zerwaniu próbowała się że mną kontaktować. Zbywalem ją. Parę razy wpadliśmy na ulicy na siebie. Próbowałem być oschły. Nie potrafiłem. Pisała potem. Ja nie odpisywałem. Aż pewnego razu ide ulicą. Patrzę ona. Wkurzyłem się bo to było dzień po takim pechowym dniu w którym wszystko wali się nam na głowę. Zakląłem. Obróciłem i zacząłem iść bardzo szybkim krokiem. Coraz szybszym i szybszym. Za rogiem gdy miałem pewność że mnie nie widzi puściłem się biegem i wsiadłem do pierwszego lepszego autobusu który nadjechał. Tam odetchnąłem. Nie odezwała się po tym i nie odzywa się do tej pory a ja się łapie że wcale mi to jakoś nie przeszkadza. Pewnie te dwa ostatnie lata zrobiły swoje. Kiedys byłem w stanie jechać do niej cztery godziny aby spotkać się na plaży 30 minut i potem wracać spowrotem. Na końcu miałem w dupie jej imieniny. Czasami smutno mi jak widzę jakieś parki. No bo w parze życie ma jakby więcej sensu. Potem przypomina mi się jak potrafiła kłamać bez zmrużenia okiem i zdaje sobie sprawę że to co widzę na ulicy czy w sklepie to tylko taka wersja pod publiczkę. Najgorsze w tym wszystkim że nie jestem tak entuzjastyczny jak kiedyś gdy bezrefleksyjnie cieszyłem się z rozmów z kobietami i ich towarzystwa. Teraz widzę w nich istoty przed którymi trzeba się pilnować i najlepiej trzymać odbezpieczony rewolwer ale na tym chyba polega dorosłość. Poza tym ten straszny brak fajnych babek do normalnego związku. W koło nagle widzisz tylko masę cwaniar i lambardziar niezaleznie od wieku i wykształcenia dla których masz być tylko bogatym debilem aby mogły cię doić bez skrupułów. Przed związkiem tego nie widziałem. Po pięciu latach testowania na sobie kobiecych sztuczek jakby mi się oczy otworzyly. No i pat bo do starej wrócić za bardzo nie możesz a z nową ciężko bo w praktyce oznacza to dobrowolne położenie glowy pod gilotynę chyba że zgadzasz się na rolę dożywotniego pantofla bo wtedy jest jako tako. Oczywiście nie dotyczy to chadow ale ja chadem nie jestem. I zonk.
    3 punkty
  27. W internecie powszechny hejt na facetów co nie chcą płacić na nie swoje dzieci bo w końcu nie jest ojcem ten co spłodził ale ten co wychował. Ale o kobietach robiących szwindle na ślubach że starymi dziadkami i wydziedziczaniu ich potomstwa kosztem swojego potomstwa to cichutko jak makiem zasiał. Czasami myślę że ludowe przysłowie o tym że jak straciłeś matkę to jesteś sierotą nie wzięło się znikąd. "Kochana" macocha już zadba o to aby wydymac dzieci faceta z poprzedniego związku po całości bo nagle okazuje że są dzieci lepsze i gorsze. Oczywiście ten podział nie dotyczy dzieci kobiety z poprzedniego związku.
    3 punkty
  28. robi się tu jakaś łzawa historia zaborczej zachłannej córki, która chce zagarnąć ojcowe majątki. Po pierwsze ta Pani nie ma wspólnych dzieci z tym panem, ale inne z dwóch poprzednich małżeństw, a w grę spadkową wchodzi majątek po dziadkach, którzy raczej woleliby, aby ich dorobek poszedł w prostej linii do prawowitych wnuków. O ile zrozumiałam w tym przypadku, nie chodzi o to, aby grodzic ojcu drogę do szczęścia, ale uregulować wcześniej prawnie sytuację na tyle, żeby to miało ręce i nogi. Niech dzieci tej pani dziedziczą po swoich dziadkach, a dzieci tego pana po swoich, a ich wspólny majątek to inna kwestia. Co to za ojciec, że o takie kwestie nie dba? Nawet w obrębie rodziny te kwestie są przykre, dla mnie było by wspaniałą rzeczą, która bardzo ułatwiłaby mi start gdybym otrzymała choćby mieszkanie po babci. Jako, że mój ojciec o takie rzeczy nie dbał, a jego siostra już tak to kuzynki zgarnęły wszystko, więc ja musiałam ciężko pracować na to, co one miały od razu. Ale dil za szlachetność i dobroduszne myślenie. A właśnie nie: żal pozostaje i jest naturalny. Ojciec zrobi jak chce, ale dobrze, że córka porusza otwarcie tą kwestie. Uważam, że skoro ta pani związała się z żonatym i dzieciatym mężczyzną, to będąc uczciwą powinna uwzględnić, że ten pan ma swoje dzieci, którym należy się ojcowizna po prostej linni, no chyba ze ta pani jest równie bogata i córka tego gościa w razie w. odziedziczy majątki po rodzinie tej babki, a według wyliczeń tam chyba powinno być więcej dziadków do rozdzielania mieszkań. Pyzatym, co to za zwyczaj prosić swoje dzieci na świadków ślubu z kobietą która była w pewnym sensie (przynajmniej dla dziecka) przyczyną rozpadu małżeństwa. No wszystko się kiedyś roz…bało, ale teraz już cieszmy się wspólnie z tatusiowego szczęścia. Ok. ludziom rożnie się losy układają, ale trochę subtelności i wyczucia należałoby mieć, tym bardziej, że z wpisu przebijają jeszcze niezagojone rany. Ok., weźcie sobie cichy ślub, poinformujcie bliskich, a tym którzy najbardziej na tym ucierpieli zostawcie wolną decyzję czy chcą w tym uczestniczyć a tu jeb od razu na świadków, he he he, bawmy się i gitara gra. I jeszcze nie miej bólu dupy, że ci drudzy zgarną połowę domu twojej babki.
    3 punkty
  29. Gdybym miał odpowiedzieć jednym zdaniem, to staram się być oryginalny i wyróżniać, jednocześnie będąc tajemniczym - otwarty w rozmowie ogólnej, jednak nie zdradzający szybko informacji o sobie. Zauważyłem, że bardzo kręci dziewczyny, gdy zapytany o coś osobistego robię tajemniczą minę i mówię "wszystkiego się dowiesz w swoim czasie" itp. I przede wszystkim luz we wszystkim co robisz. Jeśli będziesz udawał kogoś, kim nie jesteś, to one to wyczują jak rekin kroplę krwi w basenie. Dlatego musisz to ćwiczyć aż wejdzie Ci w krew. Początki są trudne - przed samą akcją zalewa cię gorąco, denerwujesz się ale to jest tak jak mówił Marek - im więcej razy na dany bodziec się wystawiamy, tym bardziej postępuje habituacja i przechodzimy z tym do porządku dziennego. Opanowanie swoich reakcji, wychodzenie z strefy komfortu, stawianie samego siebie pod ścianą, rzucanie sobie wyzwań - to jest droga. Moja rada to zagaduj wszędzie, gdy tylko poczujesz chuć na widok pięknej dzierlatki - jeśli wymyślisz jakiś żart sytuacyjny lub masz do czego aktualnie nawiązać to zajebiście, jeśli nie to lepiej daruj sobie teksty i tekściki tylko normalne "Cześć, fajnie wyglądasz, chciałbym cię poznać, daj mi swój numer" i po bólu. Do tego lekki uśmiech, lekko przymrużony wzrok - lekko lubieżnie, ale nie obleśnie :D. To wszystko kwestia praktyki i tyle. Im cięższe wyzwania będziesz sobie rzucał, tym większe postępy będziesz robił i zdobywał wiekszą pewność siebie. Ja np. Jakiś czas temu byłem z znajomymi w kinie i tuż przed rozpoczęciem filmu, zdyszane do mojego rzędu wpadły dwie małolatki i usiadły po prawej ode mnie a między nami jeszcze jedna osoba. Wiedząc, że mam jeszcze chwilę zanim rozpocznie się seans przesiadłem się obok nich (sporo ludzi dookoła z tyłu i z przodu, z rechotem obserwowali mój podryw wpierdalając popcorn :D) i na spontanie zacząłem gadkę, mniej więcej: - cześć dziewczyny (spojrzenie w oczy jednej a potem drugiej) Tutaj z ich strony cisza, ciągnę dalej: - skąd jesteście ? - z X (lokalne) - no to chyba punktualność nie jest waszą najmocniejszą stroną, skoro macie tak blisko i się spóźniacie ? No i tutaj już zaczęły chichotać, już było z górki. Chwila gadki-szmatki, pytam tą fajniejszą o numer (w tym momencie wszyscy obserwatorzy mojego podrywu zaparli dech w piersiach i zapadła cisza), jednak stwierdziła, że jestem dla niej za stary, gdyż mam ponad 20 lat (sic!) po czym powiedziała, że może koleżanka da swój, na co ja odparłem, że "koleżanka nie jest w moim typie a to nie jest film dla dzieci" i wróciłem z uśmiechem na swoje miejsce. Wszyscy w koło jebnęli beką, moi znajomi również, jedynie jedna kobieta, która z nami była uznała, że to nie na miejscu - dziwne, co nie ? Dobra zmierzam do tego, że przykład, który podałem jest gdy się przyjrzysz dość hardkorowy - nie ma gdzie spierdolić w razie porażki, tylko wiesz, że spędzisz obok tych ludzi następne 2h i mogą mieć z Ciebie bekę itd. Gdy zdasz sobie sprawę z tego, że ludzie to egoiści i ci ludzie mają Cię w piździe a zapomną o tobie sekundę po tym jak znikniesz z ich życia i najprawdopodobniej nigdy już ich nie spotkasz to powoli nauczysz się czerpać przyjemność z wychodzenia z strefy komfortu. Olej ludzi, nikt za Ciebie życia nie przeżyje. Im częściej i na bardziej hardkorowe sytuacje będziesz się wystawiał, tym lepsze efekty osiągniesz.
    3 punkty
  30. Święta prawda. Zróbcie mały eksperyment. Powiedzmy załòżcie fake konto na FB i wstawcie tam zdjęcie jakiejś grubej, pomarszczonej baby o aparycji dzikiej świni. Dołączycie np.do jakiejś matrymonialnej grupy czy coś w ten deseń. Napiszcie anons że chcecie kogoś poznać i oczywiście czytajcie komentarze. ? Będzie najazd Januszy, spermiarzy, pizdeuszy, białych rycerzy, nieuków i wszelkiej maści wykolejeńców. I hasła- "Jaka piękna","cudowna", w chuj jakiś serduszek i emotiokwiatkòw ?? Dla niektórych "facetów" to nawet szkoda śliny by im plunąć w twarz. Dla kawałka starej, pomarszczonej cipy sprzedadzą własną matkę i robią za popychadła.
    3 punkty
  31. Pytanie czy go tam zechcą. Podobnie z Australią.
    2 punkty
  32. Nie. Bo zwyczajnie cenię sobie mój własny kodeks honorowy. Jeśli jestem w związku to jestem w związku. Jeśli deklaruje że to związek na wyłączność to nie skaczę w bok.
    2 punkty
  33. To wyobraź mnie sobie w tamtej sytuacji, traktującego poważnie Twoje słowa nt. 'konowałów', klękajacego do modlitwy zamiast jazdy do szpitala. Nie to, żebym miał coś przeciw modlitwie czy nie wierzył w cuda, trochę już widziałem i doświadczyłem. Jednak trzeba znać proporcje. Stary, właśnie dlatego podchodzę sceptycznie do Twoich teorii. Córka ma się dobrze, nie ma śladu po złamaniu mimo, że zajmował się nią lekarz wyglądem przypominający gościa z al-kaidy i mówiący tak, że nie dało się zrozumieć. Kilkudniowy pobyt w szpitalu w komfortowych warunkach, osobny pokój dla dziecka i rodzica tylko dlatego, że płacę co miesiąc kilkadziesiąt € dodatkowego ubezpieczenia. Zero dokładania niepotrzebnego stresu. Wyobraź sobie jeszcze coś. Jak by ta sytuacja wyglądała, gdybym się 'wylogował' z systemu, przestał pracować i zaszył w ogrodzie, narzekając na wszystko wokół? Jeśli dobrze pojmuję, chcesz rodziny. Rozumiesz co chcę Ci powiedzieć?
    2 punkty
  34. Wysoka dzietność wcale nie podniosłaby mojego komfortu życia. Wręcz przeciwnie. Spróbuj kiedyś spędzić 3 godziny na pokładzie samolotu pełnego mamusiek z ich gówniakami.
    2 punkty
  35. Będę na 90%. Udało mi się jakiś transport ogarnąć ale nie jest pewny w 100% Mam nadzieje, że Pan Fejmuchowski tym razem się nie wystraszy i przyjdzie a nie jak ostatnio - przyprowadził za rączkę Odlotowego i uciekł xD Znalazłem w internecie film z ostatniej rozprawy - jeśli ktoś nie był a chce zobaczyć lub przyjechać - to tak to wygląda: A jeśli ktoś by się bał... Pan Fejmuchowski sztywny ze strachu patrzy się w ścianę.
    2 punkty
  36. @Mroczektu sobie robi jaja i ma bekę patrząc, jak sie nakręcacie:)
    2 punkty
  37. Bo miłość jest wtedy, gdy jedno spada w dół, a drugie ciągnie je ku górze.
    2 punkty
  38. @Mroczekpowiedz mi kim Ty właściwie jesteś, aby w ten sposób oceniać ludzi? Życzę Ci wszystkiego najlepszego, ale wpadnij tu do nas w swoje 40te urodziny i popełnij wpis o tym co z tej Twojej wyliczanki udało Ci się osiągnąć, ale szczerze. Wtedy zobaczymy czy jesteś wygrywem. Bo wiesz, jeśli nadal będziesz pracował, to obawiam się, że zostaniesz nazwany przegrywem. Czasem mam wrażenie, że istnieje bardzo cienka granica między wygrywizmem, a byciem zwykłem burakiem patrzącym na wszystkich dookoła z góry oraz tym, że komuś coś się gdzieś tam udało a pogardą wobec reszty, bo oni mają mniejsze zasoby. Żeby Ci się kolego nigdy noga nie podwinęła. Pycha krąży przed upadkiem.
    2 punkty
  39. Lubię czytać Twoje posty i oglądać Twoje materiały @absolutarianin. W wielu sprawach masz rację, potrafisz spojrzeć na problem szerzej niż 99% społeczeństwa. Problem polega na tym, że Twoje rady, choć w samym założeniu słuszne, są nieprzydatne. To jest utopia. Opisywanych przez Ciebie kobiet jest tak mało, że samo poszukiwanie owej Himalajki jest stratą energii i zasobów w stopniu nieproporcjonalnym do potencjalnych zysków. Sam podkreślasz rolę układów rodzinnych w wychowaniu i związkowej przydatności kobiety. Tylko żeby te układy poznać, trzeba w relację zainwestować. A po co to robić, skoro już w tytule piszesz o konieczności "odsiania 199 na 200"? Poza tym, akurat ten problem niepotrzebnie komplikujesz. Przyjmując za prawdziwą tezę, ze 199 na 200 kobiet nie nadaje się do związku, można skwitować krótko: 1. Nie żenić się. 2. Unikać nawiązywania relacji prawnych z partnerką (współwłasność, najem etc.). I tyle. Natomiast czym innym jest wchodzenie w związki nieformalne, bo z nich, mając już w polu widzenia twoje rady, można się po bliższym poznaniu partnerki i jej rodziny ewakuować. Jeżeli natomiast komuś zależy na sformalizowanej rodzinie i/lub dzieciach, to musi po prostu zaryzykować. Stosując się do Twoich rad, taka osoba nigdy nie założy rodziny (no chyba, że w pierwszej lub drugiej relacji pozna ową 1 na 200).
    2 punkty
  40. Ale z drugiej strony prawdopodobieństwo pewnych zdarzeń jest powtarzalne i da się oszacować. Nie wiem czy prawidłowo się wysłowiłem bo już dziś przemęczony jestem.
    2 punkty
  41. Nie tego się boją. Temat jest znacznie głębszy i chodzi o skutki, które wynikają z wrogości grupy społecznej względem jednostki, będącej w ów grupie. Często podstawa na, której się opiera taki strach jest wyssana z palca, co nie zmienia faktu, że jej skutki są prawdziwe.
    2 punkty
  42. Dokładnie. RAcjonalizuje sobie wszystko, byle zakutasić. 100% racji. Kobietyy zwykle wracają, bo nie udało się z innym. Albo po prostu gorzej jej bez Ciebie (koniec kasy), niż z Tobą. Wiesz koronawirus Flag czerwonych tu więcej niż na chińskiej paradzie. Rozwód, alkohol, ojciec alkoholi, wahania nastrojów. Chłopie... sam to przechodziłem. Chcesz być dobry i myślisz sobie co za pokrzywdzona dziewczynka...a to jajo węża a nie kury. Kobieta NIGDY NIE WRACA, BO TY TEGO CHCESZ, ONA WRACA TYLKO GDY ONA TEGO CHCE. Ona tego chce bo jej się to opłaca. Jeszcze nigdy żadna kobieta nie powiedziała - Jak straciłeś wszystko to się do siebie zbliżyliśmy. Za to facet jak widzi ładną dupę w potrzebie to zasuwa tak szybko aby ją ratować, że mu strój super bohatera niepotrzebny. Kobieta sprawdza swoją wartość i na ile jesteś skłonny do tego aby ona wróciła. Sonduje po prostu, bo jakby chciała to by po prostu zadzwoniła, odwiedziła Cię. Tu masz filmik jak laska chciała ślubu to wbiła w sukni ślubnej z pastorem do pracy gościa i tam wzięli ślub. I nie ma że koronawirus, że ja się nie spotkam, że ja się boję, bo obostrzenia. A ona? Spierdoliła jak szczur z tonącego okrętu i co kurwa? Po 4ch latach związku co dostałeś? Jebaną karteczkę. Dobrze, że chociaż tyle! Ja to widzę tak... będę brutalny dlatego jak łatwo się obrażasz to nie czytaj. Oczywiście chciałbym się mylić. Laska po prostu ma mniejsze korzyści (DZIS, bo jak napisz do niej gość z kasą to skończą się lajki, bo się "zakocha") z bycia solo i skakania po kutasach. Jakby naprawdę chciała wrócić to by nie odeszła. Brzmi nielogicznie? Pomyśl. Piszę to ze swojego doświadczenia bo parę razy w życiu dałem się nabrać na to ich pierdolenie, ale bardziej dlatego, że ja chciałem wierzyć że widzę coś innego niż jest. Czy zrobiłeś coś takiego podczas związku co wymagałoby tak drastycznego ruchu jak rozstanie się bez słowa? Skończyłeś imprezę wcześniej? Laski biorą śluby z mordercami seryjnymi, który poznają pisząc z nimi listy ...a goście siedzą po 200 lat w więzieniach. Ona będzie Ci pierdolić, że nie wiedziała czy może, nie wiedziała jak to zrobić. Wstydziła się. Sranie w banie. Najpierw laski same prowokują sytuacje, aby odejść, a jak najlepiej odejść? To być rzuconym! Stąd te dramaty, a jak Ty olałeś sprawę to sama stwierdziła, że to ona się niestety musi wynieść, bo nie przejdzie. Bo wtedy dostajesz współczucie, atencję, zrozumienie, pocieszenie (a ilu kolegów już myło chuja na wieść o Waszym rozstaniu, to nawet nie wiesz) na jej telefonie to był ruch większy niż na teleporadach w sprawach covid19. Gwarantuję Ci to! One chcą, abyśmy myśleli, że one odchodzą bo cierpią, a jak odejdą to płaczą... ta płaczą dławiąc się kutasem. Nie Twoim. Może i życie ogarnałeś, ale chyba z dupeczkami to tak średnio poszło. Stąd chyba rozważasz jej powrót, bo już zaczynasz analizować. Sytuacja skłoniłą Cię do tego, aby założyć post na forum, choc miałeś je tyle czasu w dupie. Mózg został zainfekowany. Ona go zainfekowała. Oczywiście Wiem co wtedy się czuje... sentyment, myślisz, że już przemyślała, że będzie lepiej, że może to był czas potrzebny aby coś tam coś tam... Pierdolenie... tu nie chodzi o miłość, ale o rachunek zysków i strat. Jakby tu chodziło o miłość to by odezwała się i powiedziała. Słuchaj - Spierdoliłam sprawę, przepraszam i zaproponowała spotkanie i dopiero z czasem gdzieś tam po którejś z kolei rozmowie wróciła... JA to przerabiałem. Tylko dużo gorzej, ale ogarnąłem się, ona wróciła. Cud nastąpił, gdy tydzień wcześniej widziała mnie odjebanego jak szczur na otwarcie kanału i w momencie gdy podeszła do mnie zajebista dupa i sprzedała mi całusa z językiem. Sam byłem zaskoczony, bo tego nie planowałem. Kobiety kalkulują BARDZO dokładnie. Ja wiem, ze ona wróci to seks będzie jak z pornola. Zawsze jest, ale czy ten związek rokuje na cokolwiek... nie wiem ... Twoja karma, Twoje wybory. Pamiętaj, nie ma sytuacji, z której kobieta nie wykręci się płaczem, dupą, czy obciąganiem. To nie znaczy, że to miłość, albo jej zależy. Kobiety bardzo chłodno, logicznie i kalkulują jeśli chodzi o swój interes, a to gadania o tym jak to one są emocjonalne to tylko wymówka do tłumaczenia wpadek dziecinnej, roszczeniowej postawy. Myślisz, że jakbyś był Massimo to ona by traciła czas na lajkowanie? W życiu. W 15 minut byłaby w samym płaszczu nago pod Twoimi drzwiami. Powaga! Bo kobiety, jak widzą, że facet ma wartość i kasę i dobre geny to się nie bawią w żadne randkowanie i to one zrobią absolutnie wszystko aby zaklepać najlepszego chuja tak jak dzieci w przedszkolu wsadzają palec w kompot. Jak Typ jest frajerem to biorą go na "nie jestem taka łatwa" a jak jest dużo do ugrania to dupa idzie od razu w robotę. https://www.youtube.com/watch?v=xAUfJuLRMVo
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.