Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 07.01.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Działo się to roku pańskiego A. D. 2020, gdy na świecie w tempie wiatru rozprzestrzeniała się mordercza zaraza. Odpowiedzialne rządy niemal wszystkich krajów internowały swoich obywateli w aresztach domowych, przyodziały oblicza w parciane maskownice i nakazały trzymać się z dala od rodzin, łypiąc podejrzliwie na każdego przechodnia jeśli komu pozwolono zaszczytnie podróżować do baz produkcji. Praktycznie jedynym krajem, który wyłamał się z obowiązkowego kręgu mądrych i jedynie słusznych decyzji była znienawidzona powszechnie przez media oraz pożytecznie oświeconych - Szwecja. Przez chwilę zaistniała wprawdzie istkierka nadziei na nowy holocaust, kiedy słupki decyzji administracyjnych o "zakażeniu", potwierdzanych testem zaczęły rosnąć. Ale ku szkodzie ogółu i dobra sprawy, nie chciały za nimi podążać ścielące się wzdłuż i wszerz trupy. Jak na złość, nie marli zgodnie z przewidywaniami, skrywanym nakazem i próżnym nadziejom. Próbowano ten fakt ugryźć i z lewa i z prawa, a to gęstością zaludnienia a to dojrzałością społeczeństwa i różnymi innymi na pozór logicznymi mambo-dżambo, mającymi nieść pozory wiarygodnego uzasadnienia, dlaczego skoro robią tak niemądrze, efekty mają lepsze. Jako, że nie dało się nie sensownego i w swej wymowie użytecznego dla planu ugrillować, postanowiono Szwecję zamilczeć. Kamień w wodę, woda w usta. Chętnych na świętowanie klęski było wielu ale ta, mimo wyczekiwania pełnego nadziei nie nadeszła. Tylko ochotników na świętowanie sukcesu brak po sam horyzont. Bezobjawowo wymarli? Nikt biednym Szwedom nie kibicował przetrwania? No cóż, właściwie skoro mecze można rozgrywać przy pustych trybunach, bo przecież "pandemia", to i walkę z koronawirusem mozna bez udziału widowni toczyć. Ale jak to? Nie pozarażali się? No niby pozarażali, ale tylko trochę. Bo wirus jest bardzo zakaźny, ale... w sumie nie tak bardzo. Bardzo śmiertelny też jest, ale... nie aż tak. W sumie niby obowiązek zarażenia jakiś tam sobie był, ale potomkowie wikngów jacyś tacy mało posłuszni. Ani szczególnie mrzeć ani chorować nie mieli czasu ani specjalnie mniej, ani specjalnie więcej niż zwykle. Wnioski do wyciągania pozostawiam wszystkim i każdemu z osobna. https://www.statista.com/statistics/525353/sweden-number-of-deaths/
    17 punktów
  2. Każdy mężczyzna który kupuje duży mebel i nie ma czym tego przywieźć, przed zakupem ogarnie sobie np. kumpla z dużym autem, albo rozezna się ile płatna usługa kosztuje i wtedy zdecyduje czy lepiej kupić używaną + opłata za transport, czy może jednak nową + darmowa dostawa do domu. Dopiero później dokona zakupu. Natomiast kobiece (typowe) działanie jest najpierw zrobię później myślę, 'kochanie kupiłam używaną kanapę przywieziesz mi?'. W kogo działaniu tkwi błąd? Nie sil się, to jest pytanie retoryczne. Robicie różne akcje bez konsultacji, typu zrobię to i to, misiu pomoże, albo jeszcze inne dysponujecie misia czasem bez jego zgody i wiedzy, 'wiesz ja obiecałam Paulinie że ty jej pomożesz', a później pretensje i foch jak wasza prekognicja zawiodła. Nagle się okazało, że misio nie przywiezie kanapy bo mu się do auta nie zmieści, albo nie chce ryzykować uszkodzeniem auta za 200k, które nie jest przeznaczone do wożenia gratów, żeby dowieźć grata, na którym się oszczędzi 300 PLN. No a często są akcje, 'co swoim nie możesz dowieźć , to załatw!!!'. Ewentualnie misio nie chce pomóc hipotetycznej Paulinie, bo po pierwsze jej tego nie obiecał tylko 'żona/ dziewczyna/ narzeczona/ koleżanka' bez jego wiedzy i zgody, albo zwyczajnie nie lubi Pauliny i palcem dla niej nie kiwnie. Później jest foch, on mnie nie wspiera, on mnie nie kocha bla bla bla... W 95% przypadków przyczyna takich dram leży w waszej bezmyślności, próbach samowolnego dysponowania cudzym czasem i zasobami itp.
    8 punktów
  3. Chodzi o to żebyś dał piątaka.
    7 punktów
  4. Piękny baitowy tytuł, rodem z Onetu Chodził mi po głowie ten temat od dłuższego czasu, jeszcze w starym roku Powstał na bazie pewnego powtarzającego się zabawnego przekonania w kontekście LTR, typu: Pan +-40, Pani +-20, najlepiej dziewica, niewinna jak ta lilia biała. Analizę przeprowadzimy w kontekście alternatywnej linii czasowej, w której posiadam córkę 20+ Córka Obliterarora Przyjmijmy na potrzeby niniejszej analizy, iż jestem 5 lat starszy. Mam 45 lat i córkę w wieku 20+. W tej linii czasowej najprawdopodobniej mam mniej pieniędzy, bo dzieci to i wydatki i poświęcony na nie czas, by nie wychować wyrachowanego psychopaty z poczuciem, że księżniczka ma świat u stóp, który powinien jest usługiwać i kadzić; albo mam ich jeszcze więcej, bo pracowałem jeszcze intensywniej, bo mam jeszcze jeden dodatkowy motywator. Nie wiem zatem. Ale to nie najważniejsze w tym kontekście. Całe życie kładę jej do głowy, by przede wszystkim liczyła na siebie, bo dorosłe życie nie głaszcze nikogo do głowie. Ile zapracujesz, tyle będziesz miała. Urodę dziedziczy po swojej matce (Boże, oby!!!!) jak i pozostałe dobre cechy mojej żony, po mnie ambicje, zasady i podejście do pracy, plus dystans do siebie, poczucie humoru i miłość do zwierzaków, które od zawsze są w naszym domu. Niech ma nawet te moje paskudne cechy, byle nie urodę : ) To spokojna, wrażliwa dziewczyna, szczególnie na cudzą krzywdę. Dużo czyta, umie wysłuchać. Nie zadziera nosa, bo wbijałem jej do głowy od małego, jak oceniać drugiego człowieka i co jest w życiu ważne. Gdybym to spierdolił, byłaby to moja największa porażka wychowawcza i życiowa. Ma odpowiednio zbudowane poczucie własnej wartości, by nie musieć imponować ludziom, którym nie warto imponować. Plus parę dodatkowych wniosków w młodym wieku, do których sam doszedłem z czasem, po okresie "burzy i naporu", po okresie wkurwienia na cały świat, by mu udowadniać, że jestem najlepszy. Nie muszę nikomu nic udowadniać. Nie urwałem jej głowy, jak wypiła ukradkiem pierwsze piwo czy zapaliła fajka w wieku parunastu lat, bo pamiętam co sam robiłem. Jeżeli chce to zrobić, niech zrobi ze mną, przy stole, zobaczy że to na dłuższą metę nic fajnego. Moja córka - oczko w głowie i najlepszy projekt, jaki mi w życiu wyszedł. Całe życie przed nią. Reszta należy do niej. To już jej wybory. I jakoś na tym etapie życia spotyka Pana, prawie mojego równolatka, parę lat młodszego. W tym wieku to tyle, co nic. Mam kumpli młodszych od niego i to sporo. Znam sporo oryginałów, ale ten jest wyjątkowo specyficzny. Wybitnie przekonany o własnej wyjątkowości, męskości i spojrzeniu na świat. Ma prawo, męska to cecha. Ma silny kręgosłup moralny, w którym deklaratywnie określa role i obowiązki męskie i kobiece. Piękna postawa. Popieram. Ale tylko wtedy, gdy idzie za tym rzeczywistość, o których świadczy się własnym przykładem. Jesteś tak dobry, jak Twoja ostatnia sprzedaż. Chcesz, by kobieta nie podejmowała pracy zawodowej, w pełni oddając się prowadzeniu domu? Super. A jesteś w stanie sam na ten dom zarobić i go utrzymać? Proste pytanie, taka sama odpowiedź. Ale zapytaj ją o zdanie. Bo chyba nie oczekujesz, że ktoś dla Ciebie porzuci wszystkie swoje ambicje, dotychczasowy dorobek zawodowy, plany i własne marzenia, bo Ty tak chcesz? Sam byś porzucił wszystko, bo partnerka miałaby takie oczekiwania? Kolejne proste pytanie. Będziesz wtedy miał większą szansę na wyjście z tego upiornego, powszechnego schematu - starszy bankomat vs młoda zabawka seksualna, odpoczynek wojownika z funkcją Kinder, Kuche und Kirche. Bo co jest w tym wszystkim najważniejsze? Dziękuję, można się rozejść To jest wartość, gdy jest obustronny. I to jest tak cholernie rzadkie, jak dziewica w klasie maturalnej AD 2020. Damska, podkreślam. Paradoksalnie najmniej w tym wszystkich chodzi o Twoje pieniądze, Panie kolego, mój potencjalny zięciu. Pieniądz rzecz nabyta, są rzeczy istotniejsze. O zasady chodzi, o zrozumienie otaczającej Cię rzeczywistości. A nie bujanie w obłokach, naganne w naszym wieku. Świat nie istnieje do tego, by kłaść się u Twoich stóp. Przyznam, że myślałem również o puszczeniu wodzy fantazji nad drugą, alternatywną linią czasową, w której jestem 40-letnim kawalerem i poszukuję partnerki do rokującego LTR. Ale odpuściłem (przynajmniej na razie), bo kompletnie nie mam pojęcia, jak w obecnej sytuacji bym się za to zabrał, jakimś uniwersalnym i skutecznym sposobem. Ale może to i dobry temat na rozwinięcie. Więc wymyśliłem sobie za to kilka starych, życiowych prawd (w tym truizmów), które uznaję za skuteczne niezależnie czy teraz, czy parę dekad wstecz. Ryzyka nie zminimalizujesz do zera, ale wyeliminujesz najbardziej jaskrawe czerwone flagi i zrobisz wstępną selekcję. Dawaj dużo, ale i oczekuj wiele. Szanuj i wymagaj szacunku. Lojalność jest cenna, ale tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono. Jej matka - Twoja żona za X lat. Sprawdź, kto w tym domu nosi spodnie. Jeżeli w jej domu rodzinnym wieje chłodem i niechęcią do siebie nawzajem, pora na szybką ewakuację, bo sukcesu nie wróżę. Bez obopólnej pracy nad Waszą relacją nie będzie kołaczy. Zanim coś wyrzucisz, może warto to najpierw spróbować naprawić? Jednostronna naprawa relacji to skuteczny sposób na jej zagładę, jedynie odwleczoną w czasie.
    5 punktów
  5. Hot/crazy matrix. Na końcu jest też matryca dotycząca mężczyzn dla kobiet.
    5 punktów
  6. Dobra, mam nadzieję, że rozjaśnię - większość kobiet kwalifikuje znanych sobie mężczyzn do paru głównych przegródek. Najwyższą przegródką nie jest wcale związek. Najwyższą jest seks za free, bez konieczności płacenia związkiem. W wersji premium: seks za free, o który ona zabiega (czyli seks który jest free dla ciebie, a nie dla niej). Laska cię szybko oceniła, rączki ci się kleiły, bliskości nie zbudowałeś, więc trafnie uznała, że jesteś zainteresowany tylko darmowym ruchankiem na boku. Oceniła, że nie jesteś wystarczająco atrakcyjny albo interesujący, żeby dla ciebie zdejmować bez powodu gacie. Daje ci jasny sygnał: nie masz dostatecznych kwalifikacji, żeby załapać się na FWB albo ONS, możesz co najwyżej próbować ugrać ją metodą klasyczną, a więc coś za coś. Zapracuj na związek, misiu, to może będzie seks. Ale na to też na chwilę obecną nie jest specjalnie napalona, skoro od razu ci dała czerwone światło i pokazała najbardziej okrężną drogę, czyli przez "bycie kolegą" (czytaj: orbiterem). Da się to jeszcze odratować, ale musisz nagle w jej oczach bardzo zyskać na atrakcyjności/SMV. Biorąc pod uwage, że z twojego opisu jasno wynika, że dałeś się jej poznać jako napaleniec, to będzie trochę trudno. BTW, tak, koleżanka tam była nieprzypadkowo.
    5 punktów
  7. @józekk Prosty temat, shit test. Nie dyskutujesz, nie tłumaczysz się, kontaktujesz się tylko raz. Odpisujesz króciutko lub dzwonisz "Jak ci się nie podobało to pa" (jak telefon to się rozłączasz, chociaż sms lepszy - bardziej olewczy). I tyle, będzie lawina smsów, próby telefonów, najpierw wpędzanie w poczucie winy i pretensje, a na koniec przepraszanie bo pokazałeś że masz wywalone na magię waginy. Jak będą przeprosiny i próby ustawienia na kolejne spotkanie, to trochę przeciągasz, a później się umawiasz już na pewniaka, czyli będzie kopulacja Jeśli nie było lawiny smsów, prób kontaktu to znaczy że chodziło, o pozbycie się ciebie, czyli czytaj poszła w tango z tobą, a teraz misiu wraca z delegacji/ zagranicy/ przyjeżdża w odwiedziny bla bla bla ... I nie chce żebyś się nagle pojawił/ dzwonił/ pisał. Dwie możliwości najczęstsze, jest jeszcze trzecia jak jeden z przedmówców zauważył, może być niestabilna.
    4 punkty
  8. Prosty wyznacznik według poprawnego politycznie myślenia: Co nieco o standardach i dyskusji logicznej:
    4 punkty
  9. "tak na mnie działasz, że nie mogę się powstrzymać" i robisz swoje i jej gadanie masz w dupie.
    4 punkty
  10. Drobna, acz istotna korekta. Po prostu - nie być podnóżkiem. Tu jest pewien problem: nie wiadomo do końca, dopóki się tego "miodu" nie spróbuje. To szalenie... ciężka sprawa, bo ktoś inny ponosi gros konsekwencji takich a nie innych decyzji/wyborów (w sensie że dziecko się pojawi na świecie a tu tatuś/mamusia/relacja/cokolwiek mocno spierdolone....) Warto sobie to uświadomić i zarezerwować prawo do zmiany zdania. Panie nie mają z tym ŻADNEGO problemu *i to bez względu na kaliber sprawy), więc... Równouprawnienie, złociutka... Z całą pewnością zdecydowane NIE mówimy sytuacjom typu produkcja dziecka bo rodzina chce/bo partnerka chce/"na zgodę" To zdecydowanie... U mężczyzny SMV to wygląd x social proof x emocje x zasoby. Możesz być i 1/10, ale jak jesteś prezydentem USA i multimilionerem, to "grab'em by the pussy" i wio. U kobiety SMV to wygląd. Kropka. Jedyny zasób, jaki posiada. Działa i jest do utrzymania. Po prostu jest mega kosztowna w stosunku do zysków. Ma niską stopę zwrotu ? 54 KM fabrycznie
    4 punkty
  11. Niebieskie już przejęło Arizonę i Nowy Meksyk, rozlewa się Kalifornia na resztę kraju. Śmieszne że ludzie uciekają z Kalifornii z powodu wysokich podatków. Podział USA na socjalistyczną i kapitalistyczną część by zapobiegł czemuś takiemu. Można by patrzeć wtedy jak na Koree, (bratnia szczęśliwa północ i krwiożercze zapracowane południe :)/
    4 punkty
  12. Najważniejsze jest państwo położone w Palestynie
    4 punkty
  13. Może dałeś takie emocje, że jej puściły hamulce - a w domu "doszła do siebie" i stwierdziła, że ona nie jest taka i to Twoja wina... słuchaj @Imiennik... Mogła się z tego zwierzyć koleżance, ta skrytykowała, a Ty dostałeś rykoszetem... zresztą kto je tam wie... Widoczne tryb skakania po bolcach jeszcze jej się nie załączył. @maroon też ma dużo racji.
    4 punkty
  14. Etam ZSRR upadł w 1991 roku. Słyszałeś żeby zabrakło wódki "Stolicznaja" ? Chyba nawet łatwiej obecnie niż kiedyś.
    4 punkty
  15. 4 punkty
  16. Uwaga streszczam ten wątek: 45% forum - nie wracaj, tu jest chu.owo, (i kolejne argumenty w tym tonie) 45% forum - pewnie, wracaj, mi się tu żyje za.ebiście (i kolejne argumenty w tym tonie) 10% forum - ee, w sumie to mnie to jeb.e Trzeba samemu przeanalizować za i przeciw, dopasować do własnej sytuacji, a następnie podjąć decyzję. Zazwyczaj zadając takie pytanie, już podświadomie wiemy, jaką decyzję chcemy podjąć, tylko szukamy potwierdzenia tego w słowach innych.
    4 punkty
  17. Zgadza się. Dlatego najwazniejsze jest "wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym" Ja mam o tyle łatwiej, że spotykam się z 40+ i wyżej. A w tej grupie wiekowej ciśnienie na właśnie tzw "ugrywanie czegoś wiecej" jest znacznie obniżone. Z kilku powodów: - raczej dzieci nie planuje, instynkt by mieć lepszą gałąź nie jest tu tak silny (lepsza gałąź to przede wszystkim warunki dla dziecka) - jest już mniej atrakcyjna w porównaniu z 20 - latkami - wiekszość ustawionych zyciowo, zawodowo, społecznie facetów, którzy dla 40+ są atrakcyjni - albo w ogóle nie są zainteresowani stałym związkiem albo jesli są zainteresowani - to znajdą damę 15 lat młodszą bez łaski - no i co wazne - grupa kobiet w wieku 40+ jest znacznie bardziej liczna niż grupa 20+ (piramida wieku) - zatem za wysokich oczekiwań mieć dama 40+ nie moze bo jest znaczna konkurencja I dlatego w bardzo wielu wypadkach mozna mieć fajną relację na luzie za minimalne stawki. A to zapłacisz za hotel, a to postawisz obiadek, a to naprawisz jej samochód, a to kupisz jakiś prezencik raz na jakiś czas za pare stowek, zabierzesz na spacer, na motór, na wycieczkę - i będzie szczęśliwa jak nigdy. I takie relacje można ciągnąć w nieskończoność i jest fajnie. Bo o co się z nią pokłócisz ? O pieniądze ? Żarty. Te ja mam, ona też - więc nie ma pola do kłótni O co ? O dzieci ? Bez jaj - ona ma już dorosłe, na swoim, zdarza się że wnuki O menu co na obiad ? Hehe - a wybierz sobie moja Ty czarodziejko serc złodziejko z karty co sobie życzysz - a co, stać mnie, nie to co inni O bałagan w mieszkaniu ? Jej kwadrat to nie mój kwadrat. Mój dom to nie jej dom - więc kingsajz dla każdego. I tak upływa mi żywot stabilnego rozwodnika. Żeby było jasne - jakies 50% moich relacji kończy się nakazem spadania lub sam się ewakuuje gdy dochodzi do etapu realizacji zysków. No ale w pozostałych 50% - ten etap jeszcze nie nadszedł i nie wiadomo czy w ogóle nadejdzie. Reasumując - po 40-tce jest taniej.
    4 punkty
  18. Ale mówimy o zupełnie innym typie dziewczyny. Od lasek z patoli należy się trzymać z daleka, bez względu na to, jak dobrze wyglądają w tym wąskim okienku 20-25 lat. Ten typ dziewczyny, o którym ja mówię, to jest typ niekochanej córeczki z dobrego domu. To są zwykle panny z porządnych rodzin, bez żadnych patologii, z dwojgiem rodziców, zwykle z dostatnich domów (średnia klasa średnia i wyżej). Takie, wobec których stosowano zimny, wymagający chów, rodzice zwykle byli zbyt zajęci swoim życiem (karierą zawodową, naukową, robieniem biznesu itp.), żeby robić cokolwiek poza stawianiem dziecku coraz wyższych wymagań. Więc wytresowali dziecko, które wie, że miłość dostaje się rzadko i tylko wtedy, kiedy się na nią bardzo zasłuży. Czasami podobne dziewczyny wychodzą z domów z licznym rodzeństwem (gdzie musiały ciągle rywalizować z nimi o miłość rodziców) albo z domu z ciężko niepełnosprawnym drugim dzieckiem (gdzie cała uwaga była skupiona na drugim dziecku). To są dziewczyny, które od dzieciństwa mają wgrane oprogramowanie pt. "na miłość trzeba ciężko zapracować" z nakładką "nigdy nie jestem wystarczająco dobra, żeby mnie ktokolwiek pokochał'. Po opisie autora wątku wygląda na to, że to właśnie może być taka panna - nie puszczała się, dobrze się uczyła, znalazła dobrą pracę, związała się z kolesiem zdecydowanie poniżej swoich możliwości. Klasyczny model "muszę się starać + nigdy nie jestem wystarczająco dobra". Takie dziewczyny perfekcyjnie funkcjonują w układzie, w którym się rozsądnie i ostrożnie dawkuje objawy uczucia. One muszą czuć, że zapracowały, i że to jest dla nich nagroda. I że jak przyniosą coś poniżej piątki ze szkoły, to tatuś przestanie kochać. Tyle. Jak się im daje wszystko na talerzu i za darmo, to jest to dla nich na czysto instynktownym poziomie niezrozumiałe i podejrzane, a w konsekwencji - bezwartościowe.
    4 punkty
  19. Kobieta bierze sobie genetycznego beciaka po to aby się jej nie stawiał. Złamanie tego warunku skutkuje sprzecznością interesów i rozpadem relacji.
    4 punkty
  20. Piszecie że matrix to i tamto. Tymczasem fałszywa jest już główna deklaracja, że kobiety są tylko dodatkiem i możecie bez nas żyć. Kto się nabrał ten się nabrał. Tak jak feministki czerpią energię z nienawiści do mężczyzn i mężczyźni są ich głównym tematem w życiu, tak samo szowiniści czerpią energię z nienawiści do kobiet. Dlatego ok. połowa forum już zawsze będzie tą niechęć tutaj manifestować, a większość przeżywać każdy przejaw feminizacji, bo dzięki temu nabiera energii do życia. Każda grupa musi mieć swojego wroga. Oprócz tego forum przekazuje wiedzę jak ułożyć sobie życie z kobietą. Tylko które kobiety się zgodzą na Wasz układ? Jeśli mój facet nie chciałby ślubu, byłby zbytnim sknerą, nie wspierałby mnie w moich zachciankach, to znaczyłoby że ma ten związek gdzieś i służę tylko do seksu. Seks vs uczucia - piszecie, że możecie mieć wiele kobiet i seks jaki tylko zamarzycie, jeśli będziecie odpowiednio zamożni. Tylko że uczucia są wartościowsze, bo jeszcze trudniej dostępne, nie można ich kupić tylko się zdarzają. Samotność, kochanie siebie - tylko i wyłącznie gdy możecie zrezygnować z kontaktów z innymi, a nie w momencie gdy nie możecie tych kontaktów mieć. Chady - we wszystkich tematach o nieudanych związkach problemem jest brak asertywności. Tymczasem forum zwala sporo winy za niepowodzenia na braki w urodzie. Jest związek między poczuciem, że dobrze się wygląda, a stanowczym zachowaniem, ale bez przesady. Uczucia - rzekomo nie ma. To dlaczego ja się mogę w kimś zauroczyć, jeśli ta osoba mi imponuje zachowaniem i pociąga fizycznie, a potem nie zbłaźnić w jej oczach tylko umiejętnie odbijać piłeczkę, pogłębiając naszą relację? Bombelki - babska zajawka, dzięki której wszystko nabiera sensu (kasę i doświadczenia trzeba komuś przekazać), która jest najbardziej demonizowana, bo nie potraficie tworzyć trwałych związków albo chcecie zdobyć więcej doświadczeń seksualnych (potem i tak zamarzycie o doświadczeniu założenia rodziny). Ew. przez to, że Polska jest zjeb*na i trzeba się natyrać by mieć jakąkolwiek kasę. Oprócz tego sam rezerwat powinien być moderowany tylko przez użytkowniczki - wtedy krytyka forum nie zjeżdżałaby na ścianę hańby.
    3 punkty
  21. Drodzy Bracia, Chciałbym zastanowić się z Wami nad pewnym znanym mi przypadkiem związku małżeńskiego, który w dosyć krótkim czasie z wielkiej "miłości" zamienił się w prawdziwą tragedię. Jest to fajny (dla celów badawczych) przypadek, bowiem dziewczynę, która go współtworzy znam od 2 roku życia (jest rok ode mnie starsza - rocznikowo 38 lat), bardzo dużo o niej wiem i uderza mnie metamorfoza jaką przeszła ona w toku tej relacji. Mam pewne wnioski, którymi się oczywiście podzielę i garść wypływających z tego oczywistych przestróg dla młodych chłopaków (jak się uczyć to najlepiej na przykładach!), ale ciekaw jestem czy widzicie tam coś więcej poza tym, co ja sam zaobserwowałem. Poznajcie Anię (imię zmienione). Kilka faktów z jej życia: - była zawsze piękną dziewczyną, bardzo podobną z twarzy do Sienny Miller, ale chyba z jeszcze ładniejszym ciałem; zawsze robiła spektakularne wrażenie na facetach, przyznaję szczerze - nie widziałem drugiej dziewczyny, na którą faceci reagowaliby na żywo w podobny sposób; z racji tego, że chodziliśmy do jednego przedszkola, podstawówki i liceum, jak również studiowaliśmy w jednym mieście mogłem obserwować na co dzień co faceci potrafili wyczyniać, żeby tylko nawiązać z nią jakikolwiek kontakt - przykładowo jeden potrafił jej się oświadczyć po dwóch godzinach znajomości, kupując chwilę wcześniej pierścionek z brylantem (serio!); ostatni jej chłopak (z wyglądu prawdziwy model), z którym była w związku na odległość był o nią tak potwornie zazdrosny, że potrafił do niej dzwonić z ryjem co 15 minut i sprawdzać, gdzie jest (tak, faceci to czasem chore pojeby); krótko mówiąc z wyglądu Ania to mocne 9,5/10, jeśli nie dycha; - Ania pochodzi z bogatej rodziny, ma trójkę młodszego rodzeństwa, zawsze miała wszystkiego pod dostatkiem, z wyłączeniem uwagi i miłości rodziców - do 3 roku życia, w kluczowym dla rozwoju dziecka okresie, zajmowała się nią ciocia, bo jej rodzice w tym czasie studiowali, potem również nie mieli dla niej czasu - "dorabiali się"; - w rodzinie Ani rządziła apodyktyczna mama, a jej tata był pod pantoflem, bez prawa głosu; - Ania skończyła dobry kierunek studiów i ma dobrze płatną pracę w korporacji, zarabia bardzo przyzwoite pieniądze; - Ania lubiła na studiach imprezować (czasem w tych imprezach uczestniczyłem), ale była raczej grzeczną dziewczyną - miała zazwyczaj stałych partnerów (ja naliczyłem ich trzech, wyjąwszy jej obecnego męża), a ze śliniących się na jej widok spermiarzy jedynie się śmiała), ale nie zaniedbywała też nauki; - poza tym wszystkim była miłą, koleżeńską dziewczyną, nie zadzierała specjalnie nosa, każdy mógł z nią zawsze pogadać, nie ma do tej pory żadnego konta w mediach społecznościowych. Po rozstaniu z tym chorym, dręczącym ją pojebem (bardzo przystojny gość), wykończona tą całą sytuacją nerwowo Ania poznała Wojtusia. Dla wszystkich jej znajomych związek ten był ogromnym szokiem. Trochę o Wojtusiu: - delikatnie mówiąc nie jest zbyt ładny, jest niespecjalnie wysoki, z twarzy to trochę młody Jerzy Stuhr - z litości można mu dać najwyżej 4/10; - gapowaty, ale zaradny - również skończył dobre studia i ma dobrze płatną pracę w korporacji, zarabia podobne pieniądze jak Ania, - jest jedynakiem, pochodzi z dobrego, bogatego domu, - ma fajne, męskie hobby (strzelectwo, uczestniczy w różnych zawodach), - poza Anią miał jedną dziewczynę, długoletni związek (były nawet jakieś zaręczyny). W ramionach Wojtusia Ania znalazła ukojenie. Wojtuś oczywiście oszalał na jej punkcie - obsypywał ją prezentami, robił jej kanapki do pracy, gotował, sprzątał, wszędzie ją podwoził. Kiedy mi go opisywała używała wyłącznie określeń typu "cudowny", "kochany", "anioł, który spadł mi z nieba". Byłem na ich ślubie, który wzięli ekstremalnie szybko - Ania płakała ze szczęścia i widziałem, że były to łzy prawdziwe. Kupili szybko duże mieszkanie ze wspólnych środków i spłodzili dwójkę dzieci, jedno za drugim - tak jak chciała Ania. No i nagle coś zaczęło się zmieniać. Wojtuś nie bardzo interesował się dziećmi, kompletnie nie miał do nich cierpliwości - Ania została z ich wychowaniem praktycznie sama, więc zaangażowała do pomocy swoją mamę, która mieszkała niedaleko. Wojtuś przestał też rozpieszczać Anię, skończyły się prezenty i śniadanka do łóżka - zajął się rozwojem zawodowym i własnymi pasjami. Jak zareagowała na to Ania? Awantury. Niekończące się darcie mordy na Wojtusia. Omawianie sytuacji na bieżąco z mamą. Wojtuś trochę się stawiał, ale zazwyczaj ulegał i z grymasem na twarzy zajmował się dziećmi i odwoływał udział w zawodach strzeleckich (jak się tylko domyślam - nie chciał stracić dostępu do "zasobów" Ani w postaci jej tyłka i kształtnych cycków albo, co gorsza, po prostu robił to dla świętego spokoju). Pewnego dnia Wojtuś przegiął i pojechał na zawody weekendowe, zostawiając Anię samą z dziećmi. Ania się wkurwiła, spakowała walizki i wyprowadziła się do mamy. Siedziała tam pół roku, planując spokojnie rozwód - o czym otwarcie poinformowała zresztą całą rodzinę i znajomych. Wojtuś niemalże codziennie dobijał się do drzwi z bukietem kwiatów, a teściowa za każdym razem kazała mu spierdalać. Ostatecznie, za namową dzieci, które dziwiły się, że nie mogą się widzieć z tatusiem Ania wróciła do Wojtusia stawiając mu określone warunki powrotu - pełne zaangażowanie w zajmowanie się dziećmi i rezygnacja z zawodów. Wojtuś przestraszony groźbą rozwodu przystał na te warunki. Jak ich związek wygląda dzisiaj, po paru latach od tamtego wydarzenia? Wojtuś jest cieniem człowieka, nie ma już własnego zdania, działa w trybie zombie wykonując polecenia Ani, a w wolnych chwilach popija sobie piwo w garażu. Ania się zaniedbała, nie farbuje włosów ani się nie maluje, jej całym światem stały się dzieci. Wojtuś może od niej liczyć jedynie na pogardę. Nie wiem jak u nich z seksem, ale mogę się jedynie tego domyślać. Jakby nie patrzeć Ania odtworzyła rodzinny schemat. I najsmutniejsza część całej tej historii - w rozmowie ze mną Ania zapytała mnie smutno "Jak ja mogłam wyjść za tą spasioną ofermę?". Co tu się w ogóle wydarzyło? Moim zdaniem Wojtuś był plastrem na rany, które Ania odniosła w poprzednim związku. Patrząc na sprawę z punktu widzenia "zasobów", najważniejszym, pożądanym przez Anię zasobem, który do związku wniósł Wojtuś było jego zaangażowanie, uwaga i miłość okazywana Ani. Ania nie była zakochana w Wojtusiu, a w jego miłości do niej - tym, czego nie dostała na czas od swoich rodziców, a czym tak hojnie obdarzał ją Wojtuś. Ania nie wzięła pod uwagę tego, że taki poziom zaangażowania przez Wojtusia będzie nie do utrzymania na dłuższą metę. Kiedy zaangażowanie spadło do zera, a po stronie Wojtusia pozostało jedynie wymuszone wykonywanie obowiązków ze strachu przed utratą kontaktu z dziećmi i podziałem majątku Ania zderzyła się z rzeczywistością - jest żoną nieatrakcyjnego dla niej gościa. Co tu spierdolił Wojtuś? Przede wszystkim nie spojrzał w lustro - to raz. Dwa - zamroczony "zasobami" Ani zgodził się na ślub i dzieci, których wcale nie chciał (według mnie to częsty błąd popełniany przez facetów), byle tylko zapewnić sobie dostęp do tych zasobów. Wojtuś nigdy nie zapytał samego siebie "czego tak naprawdę pragnę?", "jak chciałbym prowadzić własne życie?", lecz uwierzył w matrix - wydawało mu się, że związek z piękną, dużo atrakcyjniejszą od niego dziewczyną "da mu szczęście". Jak jest - przykro na to patrzeć, byłem kiedyś u nich w domu i było mi chłopa po prostu szkoda, wyższa szkoła upodlenia. Czy można zarzucić Wojtusiowi, że nie trzymał ramy w związku? Moim zdaniem nic by to w tym wypadku nie dało. Wojtuś podświadomie wie, że ma mniej atutów niż Ania - stać ją na rozwód w każdej chwili i nie musi być z Wojtusiem. Ania z łatwością znajdzie kolejnego uległego beciaka, który zaopiekuje się jej potomstwem. Wojtuś próbujący się stawiać to Wojtuś pozbawiony kontaktów z dziećmi, połowy majątku, płacący alimenty i pogrążony w alkoholizmie. Nie wiem nawet co można byłoby mu doradzić w tej sytuacji. Wnioski ogólne: - nie warto wiązać się z dużo atrakcyjniejszą od nas dziewczyną, jeśli naszym jedynym atutem jest maksymalne zaangażowanie - z czasem po prostu nie będzie nam się chciało, a nawet jeśli to dziewczyna zorientuje się, że nie takiej "miłości" szuka, - zanim zdecydujemy się na dzieci zapytajmy samych siebie czy chcemy je mieć - dziecko to przykry obowiązek jedynie dla osób, które płodzą je, bo chce tego partnerka lub w myśl zasady, że tak "trzeba", - nie bądźmy niczyim plastrem - jeśli ktoś, kto nas interesuje jest świeżo po rozstaniu dajmy mu trochę czasu na dojście do siebie - obserwujmy relacje w rodzinie przyszłej partnerki - będzie próbowała podświadomie powtórzyć schemat Ciekaw jestem Waszego spojrzenia na tą całą sytuację.
    3 punkty
  22. Chłopaku, porażkami się nie zrażaj. Tak na 90% to ona Cię testowała z tym ranieniem i potem spaprałeś jak jeszcze pisała... Normale pierś do przodu i na shopping... co Ty jesteś guma z majtek? Cześć i tyle. Jak wyczujesz, żę chce zagaić rozmowę to jaestem na tak... KIP JA HED AP
    3 punkty
  23. Chodzi o to, że nie masz pojęcia o uwodzeniu i rzuciłeś się na nią jak napaleniec. Gdzie budowanie bliskości emocjonalnej? Nigdzie. I dlatego ma teraz kaca moralnego. Oczywiście może być też sprawa, że ma kogoś lub coś podobnego i nie wiemy o tym. Zacznij więcej obserwować kobietę i wyczuwać na co jest już gotowa. Nie słuchaj anty wiedzy polegającej na radach typu: szybko ją dotykaj. To brednie.
    3 punkty
  24. @zuckerfrei Za rozwalenie tematu rzucam na ciebie czar (w Skyrim zawsze grałem magiem więc się nauczyłem) - nie stanie ci do końca stycznia a w lutym obudzisz się obok grubej baby, takiej co ma pojedyncze włosy na brodzie. Poza tym 500 PLN za divę to dużo. Mężatki wychodzą taniej i od biedy można się pokusić o minetę co przy Divie nie wypada. Sam sobie odpowiem: Aby być postrzeganym jako profesjonalny należy 1. Być uczciwym. Nigdy nie zmyślać opowiadając głupoty jeśli czegoś się nie wie. Nic tak nie obniża profesjonalizmu jak przyłapanie na sciemnianiu i graniu wszechwiedzącego. Profesjonalnie jest się przyznać, że się nie wie. 2. Dotrzymywać terminów. Oznacza to, że nie należy zbyt dużo sobie brać na głowę ale jeśli już coś się weźmie do realizacji to należy to wykonać zgodnie z obiecanym terminem. 3. Odpowiadać na e-maile. Jeśli nie jest to możliwe w ten sam dzień, zrobić to w najszybszym możliwym terminie. Czasem pracy jest tak dużo, że dopiero za 3-4 dni będzie czas ale odpowiedzieć. 4. Profesjonalista wie kiedy zmienić pracę bo widzi, że nadmiar obowiązków niszczy jego jakość. Kiedy pracy jest tak dużo, że nie może wykonywać jej profesjonalnie rozmawia z przełożonym a jeśli to nic nie daje, odchodzi. 5. Robić samemu lub kontrolować cudzą pracę jeśli się za owa pracę się odpowiada. Nie zlecać pracy ludziom co do których profesjonalizmu nie jesteśmy pewni. 6. Nie podejmować decyzji od razu. Przemyśleć. Wypowiedzieć swoje zdanie na drogi dzień.
    3 punkty
  25. Pojawia się zasadnicze pytanie - czy mając dochody na poziomie 200k miesięcznie - jest sens ładować w najpiękniejszą, najbardziej nawet zajebistą kobietę taki szmal ? Moim zdaniem to kompletna bzdura. Dziewczę zepsuje się po miesiącu i będzie w łózku jak kłoda a poza łóżkiem - roszczeniowa. Co innego gdyby zrobić taki numer, że mamy do wydania na ruchanie np 20k miesięcznie i angażujemy sobie na utrzymanki dwie damy. Każda dostaje 10k wynagrodzenia Jedna wie, że jest druga i druga wie, że jest pierwsza ale nichuja się nie znają ani nie widzą. Tyle, że wiedzą, iż drugiej płacę tyle samo. Obie też wiedzą, że docelowo chcę zostawić jedną z nich i wtedy pensja tej drugiej, ktora odpadła - trafi do tej pierwszej, która wygrała. I teraz cała zabawa polega na przedłużaniu stanu castingu w nieskończoność. Byłoby wesoło. Niemniej - gdybym miał takie dochody albo nawet 10 razy wyższe - absolutnie nie wydawałbym takiej kasy na kobiety. To jest po prostu nieopłacalne, nieracjonalne - można najwyżej porównać z paleniem kasą w piecu. Reasumując - najlepsze nawet ruchanie na ziemi (tej ziemi) warte jest maksymalnie 500 złotych za spotkanko. Nie ma takiej opcji bym zapłacił wiecej - bo powyżej tej kwoty nie ma juź niczego co by mnie zadowoliło. Oczywiście - zapewne są 18 letnie dziewice do sprzedania czy jeszcze jakieś inne rarytasy - ale to kompletnie nie mój klimat. Dla mnie z ruchaniem to jak z żarciem. Uwielbiam dobrze zjeść i wiem, że są drogie potrawy. Ale w życiu bym nie zapłacił 8 stow za ośmiorniczki czy inne jakieś egzotyczne wynalazki - bo ani to syte, ani dobre, ani atrakcyjnie wygladające. Zdecydowanie, ale to zdecydowanie wolę schabowego z sadzonym jajeczkiem plus do tego na ten przykład żurek czy rosół. I wstanę od stołu zapłaciwszy za to maksymalnie 8 dych a nie 8 stów. Poza pełnym żołądkiem, doskonałym nastrojem - pozostanie mi w portfelu 720 złotych. Połowę z tego wydam na kobiety i alkohol a resztę przepuszczę
    3 punkty
  26. Mam taką długoletnią koleżankę. Znamy się z 15 lat. Dużo o sobie wiemy, czasem wspieramy się w różnych emocjonalnie trudnych okresach. Koleżanka w ogóle mnie seksualnie nie pociąga, natomiast jest całkiem sprawna intelektualnie stąd możliwe jest kolegowanie się. Pani stanu wolnego, niedługo "rycząca czterdziestka" zawsze ze sporym wianuszkiem orbiterów z ktorych często się naśmiewała. Obecnie ten wianuszek zaczyna się drastycznie zmniejszać. Jednocześnie zauważam, że coraz więcej kieruje do mnie próśb o różne przysługi, a gdy uprzejmie odmawiam, to są próby wzbudzania winy lub agresja. Sytuacja z dzisiaj. Koleżanka dzwoni czy nie pomógłbym odpalić auta, bo akumulator siadł. Ja mówię, że ok, ale czy ma kable? No nie ma. No to mówię, że nie pomogę, bo swoje zostawiłem na daczy, a specjalnie kupować nie będę, więc niech kupi sama (do stacji ma 300 m) albo pożyczy . I tu pani coś odwaliło i z wielką pretensją w głosie, że ona nic nie będzie kupować, a w ogóle to ona sama sobie poradzi jak ja jej tu łaskę robię. I sie pożegnała. Jaki morał. Robienie dram z byle piardu jest wpisane w naturę kobiet i nawet kolegując się z panią nie uniknie się sytuacji, gdzie pani będzie próbowała wchodzić na głowę. Dodatkowo ciekawa jest kwestia, że kobiety chyba nie rozróżniają długoletniej znajomości od orbitującego przydupasa, który jest na każde skinienie i myślą, że metoda foch + drama zawsze zadziała ?
    3 punkty
  27. Liroy twoja corka - YouTube
    3 punkty
  28. Nie trzymanie ramy, bieganie dookoła laski 9,5/10, to można zrozumieć. Jakiemu facetowi by "miłość" (hormony) nie odebrały racjonalności? Gdyby tylko wcześniej rozumiał, że małżeństwo to kontrakt a nie miłość zachowałby część chociaż godności i wolności. Nie rozumiem, czemu kobiety zabijają pasje w mężczyznach. Przecież te wyprane z energii, cienie mężczyzn wychowują z nimi dziecko(i). Jakim wzorem dla dziecka może być taki wyzuty facet?
    3 punkty
  29. Oczywiście ,że wybory były z fałszowane. Obaj kandydaci szli łeb w łeb a tu nagle w nocy Trumpowi zaczęło spadać w stanach gdzie miażdżył Bidena. Rankiem tylko Bidenowi urosło poparcie jest to niemożliwe. Dodatkowo karty do głosowania na Trumpa były znajdowane w śmietnikach. Teraz to dopiero zaczną się zamieszki bo było wiadomo, że nie ważne kto wygra a i tak zwolennicy jednego czy drugiego będą niezadowoleni i nie dopuszczą do zaprzysiężenia.
    3 punkty
  30. Po mojemu laska kompletnie pierdolnięta. Dobrze przynajmniej, że na starcie się ujawniła. Jakim autem jeździsz? Może to o to chodzi
    3 punkty
  31. Ja to traktuję jako znak rozpoznawczy tych pierdolniętych. Sytuacja sprzed kilku dni, "koleżanka". - Pancer, przyjdź do mnie (w sensie do pokoju) - O co chodzi (gul już rośnie) - no chodź - nie - no przyjdź - powiedz o co chodzi, albo elo - pomóż mi zdjąć karton z szafy - jaki karton, a kto ci go tam wstawił? - no ja (lol) - a jak to zrobiłaś? - no z krzesła - no to teraz odwróć ten proces i po sprawie - no chodź, - NIE! - ale ja się boję, że nogę złamię - dałaś radę wtedy, dasz i teraz - no nie możesz podejść? - powodzenia, ELO (kurtyna)
    3 punkty
  32. FwB to jest totalnie chory układ, niespotykany w przyrodzie i to trzeba otwarcie powiedzieć. Niby jest to czysta wymiana "barterowa", jak u kurwy tyle, że bez kasy, ale jak się z kimś spotykasz non-stop na ruchanie, to emocje wcześniej czy później się pojawią, jak nie po jednej, to po drugiej stronie. Nie ma od tego wyjątków. I szlag "układ" trafia. To jedno. Drugie, to co to qrwa ze seks, gdzie czułości żadnej nie ma. Jak z pornola. Ilu facetów coś takiego kręci? 1%? Porucha tak chwilę i się znudzi albo jak w temacie zaczną się emocjonalne rozkminy. Ludziom się jebie LTR z FwB, a FwB to qrwa FRIENDS, a nie wsadź w dziurę i spierdalaj. Masakra jakaś.
    3 punkty
  33. Ja się nie bawię w układy, w których jestem tylko dildem. Ja jestem wielbicielem staroświeckich, namiętnych romansów, zatem za takie zachowanie pannę bym skreślił. Ale jak twój układ z nią jest taki, że jesteś dla niej dildem, a ona dla ciebie jest tylko gumową lalką do seksu, to moim zdaniem właśnie tak to powinno wyglądać. Uczciwie i bez udawania, że jesteście dla siebie czymś więcej niż sex-zabawką. A odkąd to dziwkę się szanuje? Zwłaszcza darmową. Jaki niby szacunek miałaby mieć dla kogoś, kogo używa jako dilda? No sorry, ale to nie w tej bajce.
    3 punkty
  34. Ja się raz "przyjaźniłem" z panią około 6 lat. W tym czasie pomagała mi i ja jej chociaż mojej pomocy było dużo więcej - dziś odbieram to jako wykorzystywanie. Oczywiście moja wina bo stosowałem typowy sposób myślenia : ona taka fajna więc jak nie tu nie pomóc. Myślałem że po wielu przejściach razem to będzie przyjaźń na całe życie. Wystarczyło że raz jej odmówiłem i skończyła się wieeeeeelka przyjaźń. Zero kontaktu z jej strony, z dnia na dzień. Po roku się odezwała pod jakąś kompletnie z dupy legendą bo pewnie coś chciała ode mnie ale zlałem ją ciepłym siurem. Tyle warte są przyjaźnie z płcią przeciwną. P.S. Przyjaźni z paniami nie polecam ale kumplowanie jak najbardziej chociażby po to żeby nasza myszka miała świadomość że mamy wybór.
    3 punkty
  35. Dobra historia z morałem. Widzicie chłopaki? Gdyby ten Wojtek, był normalny, to ruchał by sobie Anie za free, bez ślubu, jej sterczące cycki, by mu tylko fruwały nad głową, podczas „ etapu promocji” w sklepiku rozkoszy u Ani. Różne sytuacje w życiu się zdarzają. Nie trzeba być przystojnym, żeby mieć najlepszy towar. Prawdziwy Wojtek zaś, jest słabym beta- providerem, który przegrał życie, nie mając podstawowej wiedzy, zamiast poruchać, to posłuchał Ani i trochę poruchał. Co do Ani to czerwone lampki to: - ojciec pantofel tzn. Brak poszanowania mężczyzn - całe życie ogromna atencja, w rezultacie rozwinięty narcyzm, ( jak u każdej extremalnie atrakcyjnej) - Prawdopodobnie uzależniona od ostrych chłopaków, co pokazują pazurki ( alfa w głowie, jej latał, jak robiła Wojtusiowi laskę na bank ) - Wyruchałbym ją tak, aż by furczało, ale to nie dotyczy. Kup jakiś dobry likier dla Wojtusia na osłodę, jak został alkoholikiem @johnnygoodboy
    3 punkty
  36. Jeszcze nigdy w życiu, a jestem dwa razy starszy od ciebie, nie widziałem takiej akcji, żeby laska ot tak z dupy wyjeżdżała z jakimś koleżeństwem. Zawsze jest ku temu jakiś powód i teraz będzie druga zła wiadomość - masz jak amen w pacierzu, że już chuja zdziałasz czy tam sobie wychodzisz. Żadne spotkania "jeszcze jeden raz" a tym bardziej wyświadczanie jakichkolwiek przysług, choćby to miało być tylko pisanie w nudny zimowy wieczór. Kończysz znajomość krótkim i zdecydowanym "Nie mam czasu na pierdoły" i odwracasz się na pięcie, żadne tam jakieś jęczenia, umizgi i tłumaczenia, że no skoro mam być tylko kolegą to ja nie wiem czy bym tak chciał, bla bla bla... na chuj to pierdolić takie smutki, nie to nie ariwederczi i elo mała. Jak coś będzie od ciebie chciała, to sama za tobą poleci ściągając majtki przez głowę w biegu, a jak to jej nie ruszy, to już nic jej nie ruszy, proste. Jakieś tam pierdolenia, że ona potrzebuje czasu albo ma przykre wspomnienia czy inne chuje muje dzikie węże, to tylko nawijanie makaronu na uszy. Gdybym miał się spotykać z każdą, która mi stroiła takie fochy, że ona to w sumie nie wie czy czegoś chce i czy jest na to gotowa, może najpierw przyjaźń... to bym kurwa musiał być jebanym żółwiem i żyć ze 250 lat, żeby je wszystkie obrobić i na koniec się przekonać, że to była bezproduktywna strata czasu. Tylko w ubiegłym roku miałem takich 4 sztuki na rozkładzie i do dzisiaj bym się z nimi pierdolił w jakieś koleżeńskie spotykanki waląc konia do telefonu i wysłuchując tych żałosnych pierdów o tym jak to one nie wiedzą ple ple ple... tylko cały pic polega na tym, że ja już się tego nasłuchałem w swoim życiu, rekordzistka wodziła mnie dwa lata za nos zanim się opamiętałem, potem już mi szło coraz lepiej, dzisiaj po 20 latach kończę takie tematy w 30 sekund i nawet jeśli coś tracę, chociaż nie sądzę, to widok zdziwionych min i łoskot opadających szczęk tych wszystkich "koleżanek" a zwłaszcza słuchanie jaki to ja jestem niepoważny i dlaczego tak się zachowuję, przecież no ale jak to, niemożliwe... Ha ha, niemożliwe? To potrzymaj mi piwo i pa tera ?
    3 punkty
  37. Co spierdolił Wojtuś? Podejrzewam, że wszystko po kolei ale jak 90% mężczyzn przede wszystkim nie postawił na początku jasnych ram i udawał kogoś kim nie jest. Tak poza tym z tego co piszesz to on ja zwyczajnie oszukał dając jej przed ślubną wersję demo czyli coś w czym kobiety są najlepsze.
    3 punkty
  38. Forum jest bardzo potrzebne. Nie chcę tu robić za jakąś antyfeministkę, ale popatrz @Gigi że naprawdę mamy do czynienia z jakimś zmasowanym hejtem na mężczyzn. Ja sama to zauważam. Przed chwilą wrzucony wątek o "śmiesznutkich mężczyznach", jak mógł w ogóle taki artykuł wypłynąć. Czy w przestrzeni medialnej (oprócz prawicowych, niszowych mediów) mówi się o niezaradnych, dziecinnych kobietach? Nie, to jest przemilczany temat. Najbardziej mnie rozwala reklama positivum, aż mnie trzęsie jak słyszę: -Jak mógł Cię zostawić, po tylu latach? Nie przejmuj się, weź positivum. - I jak? Ułożyło się? - Jasne. Dziękuję. Poznaj Filipa - Super. Wiedziałam, że wszystko skończy się pozytywnie. Wyobrażasz sobie taką reklamę odwrotną. Że szast-prast i już zna Olgę, albo Zuzkę. Nie wspomnę o tej reklamie media marktu, gdzie facet to napalony na promocje Marian... Daj spokój. Na forum jest wysyp fajnych, ogarniętych, wrażliwych mężczyzn, ale niestety mamy do czynienia z rewanżyzmem. Przez wiele lat kobiety były w cieniu mężczyzn, teraz mamy etap "odbijania sobie". Może tak musi być. Ja tego nie popieram. Mi to przypomina odwet czarnych na białych. I nie ma znaczenia fakt, że osobiście znam wiele fajnych, samotnych kobiet, które w ogóle nie przypominają tych z niektórych wątków użytkowników forum. Kultura i media są skierowane przeciwko mężczyznom i oni mają prawo się bronić. Osobiście jakby mój syn podrósł, nie miałabym nic przeciwko żeby w wieku 20 lat zaczął przeglądać to forum. Mamy mężczyzn w dobrych związkach, w wieloletnich małżeństwach, po rozwodzie, singli. Naprawdę warto znać różne punkty widzenia, różne doświadczenia. Bardzo chętnie czytam tutaj wątki, dają sporo do myślenia. Może dlatego, że ja w ogóle tego nie traktuję personalnie. Wiem, że wiele kobiet jest wartych wejścia z nimi w związki. Niestety kultura, media, przekaz jest bardzo agresywny wobec mężczyzn. To nie służy nikomu.
    3 punkty
  39. Odpowiedzmy sobie na jedno pytanie: -Czy nasi rodzice wiedzą o nas wszytko? Dziękuję.
    2 punkty
  40. Tak, ale każdy przypadek jest inny. Nie popieram, jeśli wygląda w sposób opisany wyżej: kobieta na hurra kupiła i wymusza na mężczyźnie zajęcie się problemem, docinając przy tym i rozkazując, żeby załatwił transport. Ale to jest sam w sobie brak szacunku, który zapewne przejawia się też w większości innych sytuacji. Chodzi o to, aby kobiety pozostały kobietami, a mężczyźni mężczyznami z ich damskimi i męskimi pierwiastkami. Bo jak ten świat zacznie wyglądać za x-lat jak kobieta nie będzie potrzebowała mężczyzny, jak ze wszystkim może i MUSI poradzić sobie sama? A jak to wpłynie na męską psychikę, gdy mężczyzna przestanie „być” i czuć się potrzebny? Nie każdy jest tak silny psychicznie, żeby fiksować się na samorozwoju i tylko tam czerpać satysfakcję. Jesteśmy społeczni, w większości potrzebujemy poczucia przynależności i więzi z grupą, rodziną, partnerem, partnerką. Śmiem twierdzić, że taki brak realizowania się w męskich zajęciach i ich wymagania od mężczyzn, doprowadzi do jeszcze większego zniewieścienia na świecie i rozpasania feminizmu. Związek tworzy się, aby się uzupełniać. Kobieta potrzebuje mężczyzny, a mężczyzna kobiety. (Tak, wiem, do tego punktu będziecie mieli wiele zastrzeżeń. Ale jeśli jest to tylko seks, to cała reszta o której teraz piszemy odpada, bo FWB nie pociąga za sobą aktywności pozałóżkowej). Wracając: Związek tworzy się, aby się uzupełniać. Jeśli kobieta będzie sama wszystko ogarniała, też bardziej te męskie zajęcia, lepiej wyjdzie na tym jeśli albo kupi wibrator albo znajdzie FWB. Jeśli mężczyzna będzie sam wszystko ogarniał, w tym bardziej kobiece zajęcia i nie będzie potrzebował tzw „ciepła domowego” to również najlepiej na tym wyjdzie jak znajdzie FWB. I za x-lat świat będzie bez głębszych wartości, bez komórki rodzinnej, z pokaleczonymi psychicznie dziećmi wychowywanymi przez samotne matki, z większą skalą homoseksualizmu. Bo jest to też skutek społeczny i wychowania. Eksperyment mysiej utopii był kilka razy powtarzany i za każdym razem kończył się tak samo. PS. Narzeczony już kilka razy, dopiero po czasie, doceniał owe „ciepło domowe”, które staram się stwarzać. Najpierw było „po co nam choinka, i tak nas na święta w domu nie będzie”, po kilku dniach podziękował, że o to dbam i ją ubrałam. Ale oczywiście to on musiał ją wtaszczyć do domu, bo dla mnie była za ciężka. Za co mu podziękowałam. I tak to się kręci.
    2 punkty
  41. Akurat nie jestem pewien, czy określenie "psychopata" jest tu zastosowane poprawnie. Rozwydrzony bachor to nie psychopata. Psychopata zaś, a zwłaszcza wyrachowany, doskonale zdaje sobie sprawę, że aby dojść do etapu kadzenia i usługiwania, trzeba najpierw coś zainwestować... np dupę. "Zgred stary nie wie co mówi, me psiapsiółki z Antify nigdy mnie nie zostawią w potrzebie, zawsze mogę przenocować na squocie oficjalnie, a nie po kryjomu..." Kilka lat temu znajoma nauczycielka - doradca zawodowy, pokazywała mi "kwiatki" z testu predyspozycji dzieci z podstawówki. Pomijając "influencerki" i "youtuberki", co najmniej kilka dziewczynek napisało "będę żoną", a jedna napisała "będzie mnie mąż utrzymywał, nie zamierzam pracować". Dlaczego niby miałaby czytać? Smartfon łatwiejszy. Siłą smartfona nie zabierzesz jak kiedyś bywało, bo niebieska karta i pa, pa. "Stary zgred się nie zna, Mokebe mówił że mnie kocha!". Gdybyś był jedynym elementem kształtującym ją, mógłbyś się obwiniać o wynik. Ale nie będziesz, chyba że metodą "na Fritzla" - a świat zrobi swoje, koleżanki, filmy FB, Insta, Tinder, a nawet - matka. "A pół koleżanek z klasy już obciągało po lekcjach Adamowi, a ja jeszcze nie". Teraz to nie jest pierwsza fajka, to pierwszy skręt czy pierwsza wóda 40%. I pierwszy seks... To tylko część "puli" jej dostępnej. Ta część, która nie zamierza się wiązać na stałe, a jedynie myśli o ONS; top 10%, mityczny Alfa-czad. Druga część to introwertyk, przekonany o własnej beznadziei, któremu przypadkiem losu rodzice zostawili kilkadziesiąt milionów. Posłucha, co "żona" mu powie. Trzecia część to przystojny ale biedny Zenek, ze średnimi perspektywami... Czyż nie tym są tak popularne w Rezerwacie "wielkie prawdziwe miłości" np. kobieta jadąca za wybrankiem do Turcji czy Maroka? Wiec odmówisz córce tej "prawdziwej miłości", powstrzymasz ją od podążania za marzeniami w postaci jakiegoś Alvaro czy Mahmeda? Czy pozwolisz jej być samodzielną, bo "reszta do niej należy", i będziesz patrzył i czekał z niepokojem na pierwszego SMSa "proszę pomóż mi uciec"... Tak, w aktualnym związku wprost określiłem co musiałaby zrobić Ona, abym zgodził się "zająć domem". Prosta odpowiedź - zapewnij mi taki poziom, jaki ja ci zapewniam, i możemy dyskutować o zamienieniu się rolami. Ja wtedy nawet z przyjemnością Nie na tym polega dla mnie ten schemat. Owszem, są tacy co tak robią - co tydzień nowa zdobycz. Ale facet 40, 45+ zazwyczaj ma już trochę inne potrzeby, a to właśnie oznacza - związek, z poszanowaniem praw obu stron. Do zrozumienia zasad bliżej statystycznie będzie komuś 40+, niż dwudziestolatkowi. Edit: Jak postawi sobie jako główny cel życia "seks z atrakcyjnym facetem", to najlepiej niech co rok zmienia na młodszego - tego chcesz? To nie takie łatwe, w obie strony jak ktoś myśli tylko o seksie, nadrzędnie, to coś jest fundamentalnie z jego człowieczeństwem nie w porządku (Sodoma i Gomora).
    2 punkty
  42. @Weronika95Jaką masz relacje z ojcem, że pasuje Ci taka toksyczna zazdrość oraz jakie masz relacje z mamą, że tak daleko chcesz ucieć?
    2 punkty
  43. W żadnym wypadku! Mamy przecież wolność słowa.
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.