Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 12.05.2021 uwzględniając wszystkie działy

  1. Mam świadomość, że temat nie jest łatwy i może u niektórych z Was wywołać silne emocje. Uważam jednak, że w ostatecznym rozrachunku może to temu miejscu wyjść na dobre. Zaznaczę, że nie jest moją rolą nikogo oceniać, chciałbym tylko podzielić się z Wami moimi własnymi obserwacjami. W trakcie prywatnych rozmów z niektórymi z Was dowiedziałem się, że moje wnioski nie są odosobnione. Nie trzeba być Einsteinem, żeby nie zauważyć, że na naszym forum króluje głównie negatywna energia. Tematy typowo samorozwojowe umierają po zaledwie kilku wpisach, podczas, gdy wątki na temat chadów, Julek, Mokebe, p0lek bądź tematy zakładane przez Rezerwatki utrzymują się na stronie głównej przez kilka dni i tematy te cieszą się olbrzymią frekwencją. Dlaczego tak się dzieje? Ktoś mógłby napisać „bo tak wygląda właśnie rzeczywistość i my po prostu o niej rozmawiamy”. Tyle, że niestety tak nie jest. W cytowanych wątkach komentujemy jedynie WYCINEK pewnej rzeczywistości. Nie każda kobieta jest Julką i nie każda kobieta marzy o tym, żeby opierdolić gałę Mokebe. Podskórnie każdy z Was to wie. Dlaczego więc ten konkretny wycinek aż tak bardzo nas interesuje? I w tym miejscu napiszę coś, co niektórych z Was może oburzyć. Moim zdaniem dużym problemem tego forum jest lęk przed odrzuceniem, bliskością i ogólnie przed kobietami widoczny jak na dłoni u wielu Braci, a powodowany ich przeszłymi doświadczeniami z kobietami lub wręcz brakiem tych doświadczeń. Jest on przez zdecydowaną większość chłopaków obarczonych tą przypadłością zupełnie nieuświadomiony. Nie ma to jednak większego znaczenia, bo on JEST, zżera ich od wewnątrz i większość chłopaków jakoś musi sobie z nim radzić. Dodam, że wszystkie te lęki są całkowicie zrozumiałe. Jestem przekonany, że gdybym wylądował na forum 11 lat temu po rozstaniu z moją borderką (opisywałem naszą wspólną historię w innym wątku) miałbym tak samo. Czułem się przez nią skrzywdzony i wykorzystany, a jednocześnie bałem się powtórki z rozrywki. Wszystkie kobiety jawiły mi się w tamtym okresie jak drapieżne piranie, gotowe rozszarpać mnie żywcem. Miałem jednak to szczęście, że trafiłem na terapię i mogłem przyjrzeć się samemu sobie – temu jak JA SAM prowokowałem pewne sytuacje, temu jak JA SAM pozwalałem się szmacić i wykorzystywać, temu jak JA SAM pozwalałem innym się nie szanować. I tak dalej. Odzyskałem w moim życiu SPRAWCZOŚĆ. Większość z Was trafiła tu jednak bezpośrednio po trudnych dla siebie doświadczeniach, otrzymała pomoc od podobnie skrzywdzonych Braci i została tu na stałe. W międzyczasie trafiały tu kolejne, podobne Wam osoby. Osób takich jak ja – będących w wieloletnim, udanym związku – praktycznie tutaj nie ma, a jeśli już są to jest ich garstka. Wywołuje to wrażenie, że stworzenie udanego związku jest czymś niemożliwym, a normę społeczną stanowi samotny facet. Kolejną grupą osób, które się tu udzielają są osoby, które doświadczeń z kobietami nie posiadają praktycznie żadnych. Nie jest to ocena, a zwyczajne stwierdzenie faktu. Osoby te we własnych, prywatnych wątkach przyznają, że chciałyby jakoś tą sytuację zmienić, ale nie wiedzą jak. Użytkownicy ciężko doświadczeni przez relacje z kobietami próbują im najczęściej te kobiety wybić z głowy. I ja to rozumiem, bo gdybym w dalszym ciągu postrzegał kobiety jak drapieżne piranie robiłbym dokładnie tak samo. Ostatecznym celem ma być więc rozwój fizyczny, mentalny, no fap, medytacje, zimne prysznice i te inne rzeczy, z których czasem się śmiejemy. No i ok. Wydawać by się mogło więc, że poza tematami zamieszczanymi w Świeżakowni temat kobiet nie powinien w forumowej przestrzeni istnieć w ogóle, a wątki samorozwojowe winny liczyć po kilkanaście stron. Tak jednak jak już ustaliliśmy nie jest. Dlaczego więc to wciąż temat kobiet – tych drapieżnych piranii, które zabierają nam całe majątki i okaleczają nasze wnętrze nas tak bardzo interesuje? Odpowiedź na to pytanie wydaje się być banalnie prosta – bo przeciętny, zwyczajny facet posiadający choćby średnie libido i żyjący w zachodnim, przesyconym seksem społeczeństwie bez kobiet i seksu funkcjonować nie potrafi. Pamiętam jak sam założyłem tu swój wątek na temat związków, opisując przy okazji swoje małżeństwo. Symptomatycznym było to, że mało kto interesował się moimi radami, a zdecydowana większość osób pisała w stylu „jeszcze dostaniesz po dupie”, „jeszcze Cię Twoja myszka wydyma” itd. Reakcje te były dla mnie całkowicie zrozumiałe i nie wchodziłem z nimi w polemikę. Przypominało mi to sytuację, gdy mój znajomy kupił sobie dawno temu Aston Martina DB9. No piękny samochód (moim zdaniem). Inny mój znajomy cały czas o nim gadał, ale w kontekście wyłącznie negatywnym. „Jak można wydać tyle kasy na zwykły samochód?”, „ale mu na pewno dużo pali”, „on wcale nie jest przecież taki ładny”, „kurwa, ale to mało zwrotne auto”, „pewnie OC kosztuje gościa milion złotych”. I tak w kółko, codziennie, jakby normalnie miał na jego punkcie jakąś obsesję. Nie mogąc go w pewnym momencie słuchać zapytałem – „Słuchaj, a może Ty sam chciałbyś mieć takie auto, co? Może Ty mu go zwyczajnie zazdrościsz?”. No i jakoś temat się wyczerpał. No więc – z jednej strony nie potrafimy funkcjonować bez kobiet, a jednocześnie mamy lęk przed ich bliskością czy odrzuceniem z ich strony. Jak sobie z nim tutaj radzimy? Strategie radzenie sobie z tymi lękami są różne: I. Obrzydzanie sobie kobiet, jawna pogarda do “p0lek”, wrzucanie wszystkich kobiet do jednego worka, wyzywanie ich od kurew, opadów, pisanie o ruchających ich Mokebe, Abdulach itp. To strategia moim zdaniem najbardziej prymitywna i bardzo uderzająca w wizerunek naszego forum, dająca paliwo jego przeciwnikom. To dzięki tego rodzaju wpisom, mającym na celu radzenie sobie z tym wewnętrznym konfliktem wyzywani jesteśmy od sfrustrowanych, zgorzkniałych inceli. Przy okazji jest to strategia, która nie wytrzymuje starcia z rzeczywistością i elementarną logiką – nawet w naszym skromnym Rezerwacie mamy przykłady pań o zupełnie innym mindsecie, a Rezerwatek jest przecież dosłownie kilka sztuk. Obsługuję dużą korporację – wśród jej pracowników tylko jedna dziewczyna ma na koncie rozwód (i to od razu aż dwa), a reszta funkcjonuje w wieloletnich związkach. Mam kilka zbliżających się do 30-tki koleżanek, które od lat mają tych samych partnerów bez ślubu pomimo różnych drobniejszych kryzysów (które są nieuniknione w długoletnich związkach). Wszystkie Polki (czy jak wolicie "p0lki”) skaczą po różnych kutangach? II. Tworzenie i utrzymywanie mitu chada - gościa z innej planety, któremu masowo oddają się samice, a tacy goście jak np. ja, którzy do chadów nie należą muszą załatwiać własne potrzeby seksualne własnoręcznie To nieco bardziej wyrafinowana strategia, która tak naprawdę jest zwykłą wymówką (“nie jestem chadem, więc kobiety muszę sobie odpuścić”) i przy okazji kompletną bzdurą. Sam nie jestem chadem, miałem dosyć naiwny, białorycerski mindset, a seks w dorosłości zawsze miałem. „Bo Ty masz wysokie SMV!”. Ty również możesz zadbać o swoje – ćwiczyć, czytać, dbać o ubiór, higienę. No ale to wysiłek, wiem. Odnośnie SMV. Opisywałem na forum przypadek przeciętnie zarabiającego gościa 3/10, który związał się z moją kuzynką 9/10. Jak przytomnie zauważył wtedy @RENGERS gość mógł wykorzystać okres promocyjny, a potem zręcznie się ulotnić – on natomiast wolał się ożenić 😊 Przejdźcie się kiedyś po miejskim parku bez wcześniejszych założeń. Przeciętni kolesie z bardzo ładnymi dziewczynami to wcale nie tak rzadki widok. Że są prędzej czy później porzucani przez te kobiety? No i co z tego? Oni ruchają, a nie wypierają tą swoją potrzebę. Ktoś da Wam gwarancję, że jakaś kobieta będzie z Wami aż do śmierci? III. Tworzenie wzoru samicy idealnej tzw. himalajki, której w praktyce nie da się znaleźć. To już strategia bardzo wyrafinowana, ale tak naprawdę jest kolejną wymówką - “ja tak naprawdę bardzo chciałbym się związać, ale przecież żadna kobieta do związku się nie nadaje, nie spełnia moich oczywistych przecież wymagań”. Nasuwają się w tej sytuacji oczywiste pytania. Czy my sami jesteśmy idealni? Czy my sami nie posiadamy żadnych słabości? Czy ta kobieta ze snów chciałaby być z kimś takim nieidealnym jak my? To pytania retoryczne. Nie chodzi mi przy tym o to, żeby brać do związku kogokolwiek, ale o przyjrzenie się własnym wymaganiom trzeźwym spojrzeniem. Każda, wydawać by się mogło najbardziej idealna dziewczyna, może się z czasem zmienić, może się zakochać w kimś innym, może trafić w lewicujące środowisko, a ostatecznie może się nami znudzić. Nigdy nie będziesz mieć gwarancji, że będzie to związek na całe życie. NIGDY! Pewne wymagania brzegowe trzeba mieć, to jasne jak Słońce. Jedni wolą rude, inni blondynki. Jeśli jednak nasze wymagania przegrywają z rzeczywistością to dla mnie osobiście byłby to sygnał, że jest to forma autosabotażu i podświadomego lęku przed zranieniem. IV. Bycie facetem stroniącym od kobiet, a jednocześnie codziennie się nimi zajmującym. To bardzo ciekawa moim zdaniem strategia. Osobiście stronię od latania na paralotni – mam lęk wysokości, nie mam potrzeby z tym lękiem walczyć, bo on nie przeszkadza mi w normalnym, codziennym funkcjonowaniu. Akceptuję go jak część mojej ułomnej, ludzkiej natury. Jednocześnie paralotniarstwo jest dla mnie tematyką obojętną, nie czytam o tym, nie interesuję się tym, mam to zwyczajnie gdzieś. Jestem facetem stroniącym od paralotniarstwa. Wydawać by się mogło, że podobnie winno być w przypadku facetów stroniących od kobiet. No ale patrząc na forum tak przecież nie jest – jest dokładnie odwrotnie. Dodam, że jedynie prawdziwa obojętność na daną kwestię zapewnia nam niezależność od niej - niechęć jest uczuciem wzmacniającym naszą zależność od przedmiotu niechęci. Zgadzam się w tym miejscu z Bratem @lync, że prawdziwy, radykalny MGTOW możliwy jest jedynie w przypadku zerowego lub śladowego libido. W innym przypadku to droga donikąd. Czemu służą wszystkie cztery powyższe strategie? Nie trzeba konfrontować się z własnymi lękami. Czy jest to w dłuższej perspektywie destrukcyjne dla osoby posługującej się daną strategią? Oczywiście, że tak. Wystarczy przyjrzeć się wyczynom naszej forumowej maskotki. Jak naprawdę poradzić sobie z tym lękami? Skonfrontować się z nimi. Nazwać je. Przyznać przed samym sobą, że właśnie się tego obawiamy. To nic złego bać się różnych rzeczy. Poczuć te lęki we własnym ciele. Przeprowadzić ze sobą dialog sokratejski i rozmawiać z samym sobą tak długo i tak szczerze aż do źródła tego lęku dotrzemy. To w każdym indywidualnym przypadku może być coś innego. Prawda jest taka, że trudne doświadczenia związkowe (zdrady, porzucenia, rozczarowania) mają bezpośrednie przełożenie na nasze poczucie własnej wartości. Większość z nas (o ile nie wszyscy) wchodziła w swoje pierwsze związki i relacje z kobietami jako osoby niedoświadczone, młode, naiwne, żyjące w matrixie. Mieliśmy w głowie przekonania, że „najbardziej liczy się wnętrze”. Uczono nas rzeczy, które w praktyce zwyczajnie nie działają. Mam świadomość, że po takich doświadczeniach zaufanie jakiejś kobiecie wydaje się być czymś niemożliwym. Brak zaufania do kobiet (całkowicie uzasadniony) widać po Waszych poradach udzielanych młodszym stażem użytkownikom w stylu „przeglądaj jej okazjonalnie telefon”, „delikatnie kontroluj”. Jakby „upilnowanie” partnerki było w ogóle możliwe… Przyszło nam żyć w trudnych czasach. Inni mężczyźni, których nazywamy tu pieszczotliwie „spermiarzami” nam nie pomagają. To „dobry” czas dla kobiet, których atencja pompowana jest w sztuczny sposób w internecie – w miejscu, w którym obecnie zawiązywana jest większość relacji. Młodsze pokolenie dziewczyn może budzić przerażenie swoim luźnym podejściem do seksu. Nie mam wątpliwości, że będzie pod tym względem tylko gorzej. Nie znaczy to jednak, że nie istnieją wartościowe, godne zainteresowania kobiety – ja je dalej dostrzegam. Prawda jest taka, że zdecydowana większość z nas potrzebuje tych kobiet, nawet jeśli u niektórych jest to jedynie kwestia seksu. Im dłużej będziemy sobie wmawiać, że się ich nie obawiamy tym większą barierę będziemy tworzyć między nimi a nami. Zostawiam to do Waszego przemyślenia. Życzliwy Wam Brat.
    47 punktów
  2. Już to kiedyś pisałem - mój koleś, bardzo lubiący piłkę i się na niej znający, opowiedział mi kiedyś jak bardzo śmieszy go pierdolenie ludzi o Christiano Ronaldo ładny, płaczliwy bla bla bla bla. Otóż popularna "Krycha" zna wszystkich sprzątaczy, pracowników technicznych w klubie etc. Wiecie dlaczego? Bo (przynajmniej na początku kariery) ten gość, jak wszyscy spierdalali już do domu dmuchać WAGs czy brendzlować się nowym samochodem ćwiczył sam. Ćwiczył bardzo dużo i z bardzo dużym zacięciem zostawał na stadionie.. Dlatego, kiedy inni walili sobie mentalnie konia kasą i panienkami on był coraz lepszy, a w końcówce to właśnie on zarabia x razy tyle co reszta i ma x razy więcej niż reszta, a dodatkowo na stałe przeszedł już do historii. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ praca nad sobą, a przede wszystkim poznanie swoich słabości, zaakceptowanie ich jest bardzo trudna. Nie masz szczęki chada - ch*j z tym. Nie masz 190 cm wzrostu - ch*j z tym. Nie urodziłeś się w bogatej rodzinie - ch*j z tym. Coś od losu dostałeś i tym graj, a będziesz żył dobrze. Co to znaczy dobrze? To znaczy tak jak chcesz bo nikt nie wie co to znaczy dobrze dla Ciebie. Chcesz mieć laskę z TOPKi - musisz sam być z TOPKi Chcesz zarabiać kupę szmalu - nikt Ci tego nie da za darmo Chcesz mieć ekstra ciało - musisz ćwiczyć Chcesz.... Musisz stanąć przed lustrem i jasno określić swoją sytuację bazową, a potem ją "rozgrywać". Mnie nie interesuje przeciętność u kobiet. Nie interesuje mnie kobieta po 30stce, nie interesuje mnie samotna matka, nie interesuje mnie dziewczyna 6/7/10, nie interesuje mnie zapieprzanie na kogoś, nie interesuje mnie praca po 8 h dziennie. Interesuje mnie piękna (dla mnie kobieta), która nie będzie mnie wkurwiać, interesuje mnie tylko własny biznes, interesuje mnie praca maks 4-5h dziennie itp. itd. I o to gram i z tym dealuje. Mam 36 lat i chcę 22-26 latki - 5.30 rano to najpóźniej kiedy wstaję aby mieć czas na ćwiczenia Chcę pieniędzy - dużo się uczę zarówno języków jak i tego co da mi wolność i możliwość zarabiania bez względu na okoliczności. Chcę dobrze wyglądać - liczę kalorie i nie wpie*dalam byle gówna. Jest to proste jak przysłowiowe j*****e. Albo się uda albo nie nie ma to znaczenia ale tego chcę i o to codziennie walczę Fortuna jest kobietą i odtrąca tych, którzy nie bywają zuchwali; dlatego też jako kobieta ulega najczęściej młodym, którzy nie grzeszą oględnością, lecz rozkazują jej butnie i śmiało. Niccolò Machiavelli, "Książę". Ja swoje zdanie o kobietach, a szczególnie Polkach, artykułowałem tutaj wielokrotnie nie widzę sensu go powtarzać. Natomiast nie oznacza to, że mam w związku z tym obrazić się na cały świat i tłumaczyć swoje porażki innymi ludźmi - ALE - nie mogę być też głuchy i ślepy na warunki mnie otaczające. Wiedza zawarta na forum jak i w Red Pillu czy PUA to, dla wielu, branie do ręki odbezpieczonego gnata. Jeśli się nie ma przepracowanych pewnych spraw można się tym nawet zabić, a przynajmniej pokaleczyć. To pokaleczenie to zamknięcie się w skorupce pt. "nic nie mogę zmieć bo chady i julki". Więc można zapytać: 1. O której dziś wstałeś żeby mieć więcej czasu na rozwój? 2. Jaki masz plan na swoje życie? 3. Co uczyni Cię szczęśliwym? 4. Czy rozumiesz, że szczęście tkwi w Tobie nie na zewnątrz? 5. Czy rozumiesz, że problemem często jest to, co jest w Tobie, a nie na zewnątrz? Pisałem już o tym też wielokrotnie co może zrobić facet w 2021 roku: 1. Blue Pill (nie purple!!) - i liczyć na cud 2. Red Pill (purple) - ale nie narzekanie tylko codzienna i mozolna praca nad sobą 3. MGTOW - masz to wszystko w dupie i żyjesz sobie jak chcesz Koniec i kropka. To jojczenie i biadolenie jest po prostu porażające. Jak czytam np. że młodziutki ziomuś mieszkający w Berlinie ma problemy z tym, żeby kogoś poznać to ogarnia mnie śmiech - to na Kreuzberg'u są jedne z najpiękniejszych kobiet w tej części świata. Siedziałem sobie tam kiedyś z Turasami i innymi kolorowymi i gadałem o tym. Jak wysiada się z metra jest (był przed COVIDem?) tam taki placyk gdzie oni przesiadują, palą zioło i chelją (muslimy hje hje allah hje hje). W tej części Europy nie ma chyba większego wyboru lasek co do rasy i koloru skóry. O czym więc kierwa mowa? Bardzo dobry wpis @johnnygoodboy. Jak mawiał Maverick - "Kiedy widzę cel po prostu namierzam, podążam i go realizuję".
    32 punktów
  3. Przecież kobiet trzeba się w tym momencie bać i to nawet bardzo. Wystarczy słowo, a idziesz do pierdla z pomówienia o gwałt. Przecież nawet kolega wstawił temat ze sprawy do reportera. Jestem mgtow, ale do tego to była daleka droga i nawet, jakby tego pojęcia nie było w rzeczywistości to prowadziłbym dokładnie taki styl życia. Raz, że za duże ryzyko, a dwa za mało przyjemności, nagrody w stosunku do negatywnych konsekwencji. To czysty biznes. Jak można wejść w taki życiowy biznes w ogóle, kurwa 😆 Oświeć mnie, proszę. Co powinienem zrobić 😆 Mam nawet przyjaciółkę od ponad 10 lat, a wolałbym się z nią nie wiązać. A to jedna z najbliższych mi osób w życiu praktycznie. Jako człowieka szanuję, jak sam skurwensyn, natomiast jako kobietę, z tymi wszystkimi uwarunkowaniami to tylko toleruję. U mnie to nie jest lęk, tylko zwykłe zmęczenie i zobojętnienie. Od dawna powtarzam, że powinniśmy się skupić tylko na tematach samorozwojowych, dotyczących męskości, wyrabiania dyscypliny, na pozytywnych wzorcach. Mnie kobiety nie interesują, bardziej dyskusja na tematy odrębne. Wszystko, tylko nie kobiety. Wystarczy dawka rezerwatu raz na pół roku, raz na rok, żeby zrozumieć, co się tam wyprawia 😆 Podtrzymuję jednak zdanie, że trzeba być debilem, żeby kobiet się w aktualnej rzeczywistości nie bać. Mają władzę i stoi za nimi cały mechanizm państwa opiekuńczego. A za nami nikt nie stoi, a dla dobra własnej psychiki musisz wymyślić jakiś system racjonalizacji, żeby krótko mówiąc nie zwariować i się nie odjebać. To jest ten poziom już.
    17 punktów
  4. Strach. Przywołany strach to jedna z najsilniejszych emocji. Jego przełamanie to za to jeden z największych motywatorów, jaki można uzyskać w życiu. Od strachu ciężko uciec. Jak dla mnie nie boi się niczego tylko człowiek głupi. A nawet bardzo głupi. Głupi, bo nie zdaje sobie czasem sprawy z potencjalnych konsekwencji, nie myśli o nich. Nie bierze ich pod uwagę. Uśmiechnięty idiota, jak mówią niektórzy. To często działa bardzo sprawnie, czasem bardzo długo. Można w ten sposób zbudować udane życie i potencjalną karierę. Do pierwszego poważniejszego zetknięcia z rzeczywistością. Do pierwszej poważniejszej porażki. W swoim życiu balem się dziesiątków rzeczy na jego etapach. W liceum bałem się, że moje dalsze życie będzie do dupy, bo mocno odstaję finansowo i możliwościami od bananowego otoczenia, w które trafiłem. Na studiach bałem się, że wybrałem chujowy humanistyczny kierunek, który mnie ciekawi, ale ludzie po nim kończą w urzędach (jak mają plecy), albo stukając teksty jako mediaworkerzy za marną wierszówkę. Na studiach bałem się też, że mój introwertyzm interesuje przede wszystkim mnie, a marnego życia towarzyskiego nie da się poprawić poza sprawdzoną paczką osób, które zliczysz na palcach jednej ręki. Przez 7 lat mojego rozwoju biznesu bałem się, czy to ma dalej sens, bo nie zarabiam na tym o wiele więcej niż na ostatnim z etatów. Po co się tak zarzynać? 7 lat bez planowanego efektu, jakiego oczekiwałem. Dziesiątki razy myślałem o tym, by odpuścić. Bałem się też, że z któregoś moich wyjazdów po Polsce do firm i klientów wtedy nie wrócę, pełnoletni samochód szlag trafi na drodze, a ja trafię pod ciężarówkę. I po co to wszystko? Bałem się, gdy już po 30-tce wylądowałem w szpitalu z objawami poważnego wyczerpania organizmu i gdy lekarz powiedział mi "jak Pan nie zmieni trybu życia i pracy, to długo ono nie potrwa". Nadwaga, papierosy na full, kawa na full, kilka godzin snu na dobę dało w końcu efekt. Ale działałem Zawsze. Wolniej, szybciej. Lepiej lub gorzej. Płacząc czasem w samotności, często klnąc na cały świat. Zaciskając zęby. Już to pisałem, ale powtórzę - świat ma Ciebie w dupie. Kompletnie mu nie zależy, czy Ci się coś uda, czy nie. Czy podejmiesz jakieś działanie, czy nie podejmiesz. Tyczy się to każdej sfery życia. Ty te karty sobie zapisujesz, idąc własną drogą.
    13 punktów
  5. Wchodząc do kogoś na teren powinieneś respektować jego zasady i zarządzenia choćbyś się z nimi nie zgadzał. To tak jak wchodzisz do kogoś do mieszkania gdzie panuje zasada zdejmowania butów w korytarzu a ty byś chciał w tych butach chodzić i roznosić brud. Miałem podobną sytuację w aptece farmaceuta zwrócił mi uwagę po czym ja odparłem, że maski nie ma bo ta pandemia to pić na wodę. Prosił mnie na przyszłość jak będę do niego przychodził żebym ubierał dlatego respektuje przyjęte tam zasady bo jestem tylko gościem. Kolejną miałem przed wejściem do autobusu gdzie kierowca nie chciał mnie wpuścić i miał do tego prawo. Też się nie zgadzam na te wytyczne władzy i nakazy stosowanie gdzie pod groźbą kary nie dziwię się reakcji sprzedających. Zawsze można próbować gdzie indziej być może się uda i nikt nie będzie zwracał uwagi. Tak czy inaczej od tej histerii pandemicznej ludzie dostali na głowę z jednej strony to przykry widok z drugiej ogarnia cię pusty śmiech jak dorośli ludzie mogli się tak dać omamić i sprowadzić do roli niewolników.
    13 punktów
  6. @Klariett z zagnieżdżaniem popkulturowych określeń w społeczeństwie nie wygrasz, one zwyczajnie wchodzą do kanonu i ewoluują w czasie. Kiedyś miałeś Januszy i Grażyny, później Sebixów i Karyny, teraz masz Julki i Oskarków, za dwa lata znowu będziesz miał nowe nazewnictwo, które się przyjmie niezależnie od tego czy się nam spodoba czy nie. Tak naprawdę cały problem, o którym napisał @johnnygoodboy rozbija się o typy osobowości mężczyzn. Mamy ich kilka: 1 Narzekaczy i tu możemy podzielić na kilka podtypów: - narzekam, generuje sztuczne problemy i usprawiedliwiam przed samym sobą "nicnierobienie" - narzekam bo lubię ponarzekać, od tak dla sportu - narzekam ale robię co mam zrobić, taki wentyl bezpieczeństwa 2 Krótki zapłon i tu też mamy kilka podtypów: - nakręca się, coś robi i rezygnuje przy pierwszych przeszkodach - nakręca się, coś robi ma rezultaty ale rezygnuje bo są zbyt wolne i uświadamia sobie, że osiągnięcie celu zajmie dużo czasu - nakręca się, coś robi, coś osiąga, a później ma problemy z zagospodarowaniem nabytej umiejętności 3 Ludzi czynu, którzy wyznaczają cel o do niego dążą, a po osiągnięciu wyznaczają sobie kolejny cel. Wracając do tematów pań i tzw. problemów w relacjach, to tak naprawdę są to problemy pierwszego świata. Tak naprawdę relacje z kobietami są wypadkową wszystkiego innego co robicie i tyle, macie cele, które realizujecie, odnosicie sukcesy i wtedy "baby same przyjdą". Wartościowanie siebie poprzez relację z kobietami jest tak naprawdę #żałosne i #głupie. Jest tyle wspaniałych rzeczy do robienia w życiu, a niektórzy tracą lata na wartościowaniu się poprzez brak dostępu do "brzoskwinki". Ja rozumiem masz 2x lat i hormony noszą, ale tu trafiają się ludzie 3x i 4x, którzy dalej skupiają się na ciupcianiu jako sensie życia. Po ciupcianiu czujesz satysfakcję przez dzień lub dwa, po sukcesie zawodowym, sportowym, hobbystycznym czujesz satysfakcje przez długie miesiące, a często i długie lata wystarczy, że sobie przypomnisz ten sukces i napływa fala zadowolenia.
    12 punktów
  7. Bardzo dobry i potrzebny temat @johnnygoodboy. I żeby było jasne: forum dobrze promuje postawy białorycerskie i to jest dobre, zwłaszcza że świadomych tych mechanizmów samców jest stosunkowo mało. Ale tutaj na BS to już są klimaty mocno radykalne, co nie jest dobre. Moje adnotacje i luźne przemyślenia: Ad. I: Obrzydzanie sobie kobiet, jawna pogarda do “p0lek”, wrzucanie wszystkich kobiet do jednego worka, wyzywanie ich od kurew, opadów, pisanie o ruchających ich Mokebe, Abdulach itp. to jest problem tutaj na BS, czyli przytaczanie pojedynczych przypadków (lub zjawisk które występują ale nie są normą) i wciąganie ich na ogół społeczeństwa kobiecego w PL czy gdzie indziej. Czyli komentowanie tego wspomnianego WYCINKA rzeczywistości i mówienie że to ogół. Mówienie że każda Polka jest k..ą jest po prostu skrajnie nieprawdziwe. Czy są Polki co lubią murzynów/Abdullahów/Alvaro etc.? Oczywiście że są ale to nie jest większość. Ale znów jak poprosiłem, w innym temacie, o konkretne przykłady z życia nt. Mokebe/Alvaro etc. vs. Polki to cisza - nikt żadnego przykładu nie podał, tylko znów ogólne p...nie że każda Polka lubi czarną pałę, etc. Czy są Polki co się kurwią? Pewnie że tak, ale znów nie jest to ogół. Przypadek ostatnio tu komentowanej Polki., o której wiadomo że mówiła publicznie o tym że uprawiała seks z jakimiś muzykami w ich busie. W sumie to nie wiadomo czy tylko mówiła czy rzeczywiście uprawiała ten seks. Nieistotne już, a 5 minut swojej sławy ma. Tylko znów jej zachowanie nie jest normą wśród kobiet w PL. A tak naprawdę to jest jakaś tam zwykła patuska, która dzięki współczesnym mediom sprawiła że wszyscy o niej słyszymy. Wbrew pozorom nie wszystkie kobiety mają 2 cyfrowe przebiegi i nie wszystkie skaczą po kutangach. Podobnie hipergamia; istnieje ale nie jest zjawiskiem powszechnym w społeczeństwie. Ad.II Tworzenie i utrzymywanie mitu chada - gościa z innej planety, któremu masowo oddają się samice, a tacy goście jak np. ja, którzy do chadów nie należą muszą załatwiać własne potrzeby seksualne własnoręcznie Kolejna bolączka forum czyli tryb 0 lub 1, bez jakiegoś niuansowania rzeczywistości. Czyli albo jesteś mega czadem i ruchasz wszystko albo jesteś incelem i nie ruchasz nic. Ja tu mogę tylko przytoczyć co napisał już @niemlodyjoda: chcesz zaliczać laski z topki to sam bądź w topce, no sorry. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana niż prosty układ Chad vs. Incel. Zależy też min. do jakiego targetu podbijasz i wbrew pozorom nie każda kobieta poleci na jakiegoś wygadanego osiłka. Zresztą o chadach pisałem wielokrotnie, żę to bardziej zestaw cech a nie wygląd. I nie jest tak że chad cały czas rucha, oczywiście taki wysportowany, popularny, przystojny byczek w liceum ma większe branie niż jakiś tam zwykły koleś ale nie jest tak że obraca wszystko. Pisałem też o tzw. desires vs real action, czyli to że laski piszczą jak go widzą nie oznacza że każdą z nich obraca. Miałem w liceum kumpla czada i on był rzeczywiste typowym czadem hehhe bo umięśniony, szczęka jak trza, ale wzrost tylko 179 cm No ale wszystkie te licealne szmule ganiały za nim, etc. Ale prawda jest że on nie ruchał nie wiadomo ile w tym ogólniaku, Albo że on wszystko a reszta już nic. Miałem też kumpla w podstawówce: stereotypowy przystojniaczek z pustą głową i też ganiał za laskami, one za nim, trochę pewnie zaruchał, no i: podstawówkę ledwo skończył, pierwsze dziecko w wieku 18 lat, drugie w wieku 20 (każde z inną kobietą), gównopraca, etc. No ale król życia przecież.... Gdzie jest jeszcze haczyk? No w tym, że on miał strasznie niskie standardy: brał każdą i głównym targetem były takie lokalne patusiary spod bloku... Serio nawet nie ma sensu już pisać dalej... Kolejny szkodliwy mit pokroju chada to to że musisz zrobić masę mięśniową 100 kg, zarabiać kupę $$$, wzrost 195 cm, etc. bo inaczej żadna fajna laska się tobą nie zainteresuje. Czyli znów 0-1. Ad. III. Tworzenie wzoru samicy idealnej tzw. himalajki, której w praktyce nie da się znaleźć. No właśnie jesteśmy tylko ludźmi. Wszyscy. A tutaj to od kobiet się wymaga full opcji w każdej dziedzinie życia, a sami jesteśmy tą full opcją? Zresztą czy tylko kobiety to całe zło świata? Czy nikt z Was Braci nie spotkał nigdy pojebanych mężczyzn? Ja np. całe mnóstwo, bo ludzie (K+M) są różni i pełni wad. Kolejny, wydaje mi się, częsty problem Braci tutaj to szukanie w złych kręgach. Czyli trzeba samemu sobie określić kim jesteśmy i jakie są nasze potrzeby względem kobiet. I też co my możemy realnie zaoferować. I tu wychodzi, wspominana już, męska wada czyli skupianie się mocno na wyglądzie kobiety, a to że ona jest arogancką suką, gardzi nami, karmi nami swoją atencję to już nam nie przeszkadza, bo przecież to taka super laska. I po co startować do jakiej imprezówy 9/10 (z wyglądu), skoro i tak naprawdę nie mamy o czym gadać, a w dłuższej perspektywie ona nas oleje bo nie ma chemii i żadnego emocjonalnego połączenia. Ad. IV Bycie facetem stroniącym od kobiet, a jednocześnie codziennie się nimi zajmującym. No właśnie to już taka obsesja i wychodzi że ten MGTOW to przymus a nie wybór . To są już kwestie indywidualne ale znam mężczyzn hetero których kobiety za bardzo nie interesują, w sensie wolą swoje pasje i są szczęśliwi. Ogólnie to też jest kolejny mit seksu i zaliczania dup w ogóle. Ostatnio byłem na grillu ze znajomymi (wiek 35+) i tam sporo mężczyzn którzy mają dobre kariery, swoje firmy, są zadowoleni z życia, itd. A w 90% mają swoje żony około 8-10 lat, żony po ścianie ( ) i większości to nie są jakieś modelki z wyglądu. I jakoś żyją . Moje luźne przemyślenia: 1. Fajnie sobie ponarzekać czasem, jak ja z sąsiadem w piwnicy, że w warsztacie naciągają, że wspólnota w ch.. wali, etc. ale na dłuższą metę to jest destrukcyjne, zwłaszcza tu i tworząc sobie fałszywy obraz rzeczywistości. 2. @johnnygoodboy poruszył też wątek treści tu na BS. Prawdą jest że publikowane tu pewne radykalne i nieprawdziwe treści są wodą na młyn dla przeciwników i pisanie tutaj że wszystkie Polki śnią o czarnej pale nie przynosi nam uznania w świecie internetowym . I ktoś to czyta z zewnątrz i faktycznie myśli że same Incele... 3. Takie kiszenie się we własnym sosie złych emocji jest szkodliwe bo wtedy omijają nas jakieś dobre okazje (przegryw to stan umysłu). Jak pisałem kiedyś byłem też zakompleksionym młodym gościem i zdarzyło się że podbijały do mnie fajne laski ale ja wtedy ze swoim zjebanym (i utrzymywanym non stop w tym stanie przegrywu) umysłem tego nie widziałem, lub negowałem takie akcje lub mówiłem że jestem i tak zbyt beznadziejny dla niej. A zamiast leżeć na kanapie i narzekać to bym zabrał się za pracę nad własną wartością to pewnie rezultaty byłyby inny i pewne okazję mógłbym wykorzystać. Pozdro
    11 punktów
  8. Scenka rodzajowa. Stoję w barze mlecznym w kolejce po żarcie na wynos (dobry bar, dobre żarcie, kolejka 5 osób. Patrzę podjeżdża mamunia. Parkuje nieomal w wejściu, mimo że 10m dalej pusty parking. Wyciąga gówniaka z samochodu, bierze za rękę i idzie do środka. I teraz uwaga. W progu bierze gówniaka na rękę i wpycha się na początek kolejki. Ktoś na początku zwraca uwagę, że przecież jest kolejka. Mamunia z agresją w głosie "NIE WIDZI PAN, ŻE MAM DZIECKO NA RĘKU?!!". Beka. Ale teraz najlepsze. Mamunia bierze kilka porcji do jakichś pudełek i bez krępacji do gówniaka "Zobacz niunia, JAK ZWYKLE powiemy tacie, że taki pyszny obiad ugotowałam". Czujecie temat? Nie dość, że karynka opierdala się na jakimś wychowawczym, to jeszcze nie ma czasu obiadów gotować i bezczelnie kłamie mężowi, że sama robi. 😁 A przy tym od razu uczy dziecko (dziewczynkę) jak w choooja faceta robić i wszystkich dookoła (wpychanie się bez kolejki).
    10 punktów
  9. PSM w Suwałkach dziś rano: 3000 dawek AstraZeneca, 1000 dawek Moderna i jeden chętny. Serio. JEDEN. Filmik dla potomnych. https://streamable.com/ru6w58
    9 punktów
  10. @RENGERSPrzy dojściu na tylek ejakulat jak rześki deszcz nawilżył by twarz kobiety😁
    9 punktów
  11. @Tajski Wojownik Po prostu wszystko sprowadza się w moim życiu do autentycznego egoizmu, jednocześnie nie robiąc innym krzywdy, pierdoli mnie zdanie innych i robię to co chcę robić, nie to co mówią inni. Egoizm to podstawa w życiu, niestety większość ludzi od razu ma skojarzenia pejoratywne. Zawsze chciałem wieść żywot Play boya, mieć dużo hajsu,od dziecka, jeździć świetnym samochodem, być przypakowanym. Play boyem jestem, przypakowanym trochę też, natomiast bardzo biednym, póki co hahaha, ale spokojnie, dążę do pierwszego miliona konsekwentnie... Zapierdole sobie Ferrari, Rolexa, dwa Rolexy i to potem wyśmieje. Dobrze to zawsze opowiada @Messer czyli fakt, świadomość, że Ty jako persona JEBIESZ swoją osobistością innych ludzi, nikogo to nie obchodzi co u ciebie, jaki jesteś, co robisz, gdybyś teraz umarł, kilka osób by po tobie popłakało, a tydzień później byłbyś pyłem przeszłości, tyle.. Ja nikogo tak naprawdę nie obchodzę i moja wielka, szanowna persona o jaka ważna osobistość ze mnie kurwa jest 😆 I dobrze i w porządku, w ogóle mnie to nie boli. Nie oszukujmy się. Wszyscy zdychamy prędzej czy później, radzę robić to na co macie ochotę, na tym łez padole i wyzbyć się wszelkiego wstydu. Pozdro.
    8 punktów
  12. Mężczyźni nie doceniają samotności i zaczynają się jej bać jak baby. Samotność, ta z wyboru nie z musu, jest piękna. Samotność to kuźnia mistrzostwa i rozwoju. Zostajesz sam ze sobą, swoimi mocnymi słabymi stronami i nie ma przebacz - nie jesteś w stanie oszukać samego siebie. Dlaczego izolatka jest karą w więzieniach? Bo słabi wariują będąc samymi. Kobiety boją się samotności bo w genach mają - odłączenie się od stada = śmierć. Jej i potomstwa. A mężczyzna? Mężczyzna powinien zrozumieć jedno - finalnie i tak zostanie sam (co najwyżej z psem nawet jeśli to Bishon 😜 ) Wszystkie okresy mojego życia kiedy najbardziej się rozwijałem to singlowanie i przebywanie tylko z określoną grupą znajomych - bardzo wyselekcjonowaną. Będąc w związku swój czas dzielisz już również na kobietę. Samotność ma coś z przygody snu - jest potrzebna jak pokarm, gdy jest się głodnym. W podróży przez życie należy nosić w kieszeni kromki samotności, której azyl, bezpłatny i dostępny każdemu, jest błogosławionym wynalazkiem losu. Zamknąć się w ciszy tej wieczerzy i odpoczywać w ekskluzywnym towarzystwie własnych myśli. A potem powracać na parkiet do przedmiotów i gestów. Waldemar Łysiak, "Francuska ścieżka" @SamiecGamma - mnie do LTRa ciągnie chęć posiadania dzieci. Może to brutalne ale czuję (po raz pierwszy w życiu) że do tego właśnie dorosłem. Wcześniej nie chciałem mieć potomstwa, choć poprzednie kobiety chciały. To 75% mojej motywacji. Pozostałe 25% to po prostu to, że lubię kobiety i ich towarzystwo + "ślady w domu, iż kobieta się po nim kręci", Kiedy o tym myślę, stwierdzam, że lubię kobiecość, a sama gra o nią jest bardzo ekscytująca. Dlatego wisi mi ile laska zarabia i co tam ma czy nie ma - to moja część roboty - ona ma dać swoją część i się dogadamy. Proste i logiczne. W mit "wspólnego dorabiania" nie wierzę bo kobiety, zazwyczaj, mają dwie lewe ręce do roboty i to dorabianie to 90% facet, a 10% ona... To co jest pułapką to sex i "szpryca hormonalna" jakiej doznajesz kiedy poznajesz dziewczynę, która Ci się podoba. Sex to nie problem - do zorganizowania na 1001 sposobów ale dla wielu facetów to pułapka - "związek zapewni mi regularny seks" - najpopularniejsza odpowiedź "dlaczego chciałbyś być w związku": Pozostaje więc szpryca hormonalna - i tu jest przewaga nas, facetów po 30stce, bo jeśli ktoś przepracował pewne sprawy to potrafi ją wykorzystać we właściwy sposób Ale - mam świadomość, iż jeśli nie poznam nikogo z kim się dogadam przez najbliższe 3-4 lata (do 40stki) to raczej już dzieci mieć nie będę. Trudno. Wtedy tylko niezobowiązujące relacje bo zakładanie sobie chomąta na kark w postaci LTRu, którego celem jest tylko "żeby ona była" w 2021 roku nie ma sensu. Sexu na rynku jest masa, świat jest piękny i naprawdę szkoda go marnować na drącą mordę co drugi dzień babę kiedy Ty z tego masz okrągłe 0.
    8 punktów
  13. Nie kupuję tej historii, mistrzu.
    8 punktów
  14. "Z kraju i ze świata zaczynają spływać informacje wywołujące dysonans poznawczy u „zdroworozsądkowych”. W 70% „zaszczepione” Seszele ogłaszają lockdown, otwarte od 15 maja ogródki restauracyjne, a wcześniej hotele, nie wprowadziły segregacji sanitarnej i wszystkich obowiązuje ten sam reżim. Prawdziwy szok przyszedł jednak dopiero wówczas, gdy „zaszczepieni” lekarze nie tylko nie zrezygnowali z „teleporad” dla „zaszczepionych” pacjentów, ale szpitale przed przyjęciem chorych nadal żądają negatywnego testu. Do „zaszczepionych” z wolna dociera, że śmiali się z własnej głupoty." https://www.kontrowersje.net/niesmiertelni-zaszczepieni-budza-sie-ze-snu-nie-polecisz-na-seszele-nie-wejdziesz-do-szpitala/
    8 punktów
  15. Kurwa, chyba odkryłem u siebie nowy fetysz. Czaicie ją w tej pozycji posuwać ? O ja pierdooole !
    8 punktów
  16. Rozwój jest trudny. Narzekanie jest łatwe. Dużo prościej poprawić sobie humor i poziom hormonów w ciele narzekając - narcystyczna rozkosz, Jezusowe, pokorne cierpienia. Osobiście nie wierzę w wierność kobiet, natomiast pogodziłem się z tym faktem i nie nienawidzę ich, rozumiem ich naturę i kocham je wszystkie, ponieważ mają iskrę Bożą, tak jak ja. Kocham nawet te otyłe, grube, nieatrakcyjne, one też są piękne. Piękne duchowo 😝 Dłuższe znajomości, emocje, jęki, pierdolenie o Szopenie typowo związkowe, wychowywanie i finansowanie dzieci nie są moim faworytem. Do tego dochodzi bardzo niekorzystna kwestia programowania społecznego w obecnych czasach, ryzyko jest zbyt duże. Dodatkowo nie oszukuję siebie, lubię zmieniać często partnerki seksualne, ponieważ szybko mi się nudzi jedna i ta sama, a więc sam się do związków długoterminowych nie nadaję, ponieważ co to za związek bez wierności ? Z tym również jestem pogodzony, zresztą u mnie ten schemat jest w rodzince zakorzeniony od 2 pokoleń - dziad, ojciec, wujek to jebaki byłe, tak ja i ja. Lubimy sobie pojebać, hehe. To o czym napisałeś bardzo ładny tekst to BRAK POGODZENIA SIĘ Z OTACZAJĄCĄ RZECZYWISTOŚCIĄ. Let it go, baby ;] P.S A świat stanie się wspaniałym miejscem, niezależnie od wyglądu, posiadanych zasobów, kontaktów 😜
    8 punktów
  17. Bardzo dobry temat. Wielu tutaj próbuje rozwiązać problem bliskości, a wszystko pięknie opisał @RENGERS. Jedyną drogą do zbudowania prawdziwej bliskości z kimkolwiek jest pierw zbudowanie miłości do samego siebie. Ilu z nas potrafi być konsekwentnym w udoskonalaniu naszej osobowości? Ilu potrafi wstać codziennie zrobić trening, trzymać dietę cały czas czy trzymać się NoFapu? Ktoś wspomniał, że skoro żyjemy w nasączonym seksem społeczeństwie to pewne wartości po prostu znikły i ciężko budować charakter. To racja, ale jest to też test naszego charakteru czy jesteśmy na tyle gotowi, by poznać samego siebie, własne słabości, defekty. To nie jest coś co potrwa tydzień czy miesiąc i stąd ludzie często rezygnują albo zaczynają przekładać i w rezultacie pojawia się lenistwo. Potem niechęć i na końcu zazdrość, bo inni mają lepiej. Tutaj trzeba dosłownie napier****lać i pchać do przodu. Nie ma progresu bez bólu. Po co zaśmiecać sobie umysł o jakichś czadach czy Mokebe? Dla mnie taki @RENGERS to jest czad, porucha sobie, kiedy chce i ma z tego frajdę, bo u niego każde pokolenie dużo ruchało. I co? Mam mu zazdrościć, że gość może, a ja nie? Bo mam ED? Bo on się urodził sprawniejszy i bardziej męski? Nie ma to dla mnie sensu, gdyż każdy z nas ma jakieś demony i musi się z nimi zmierzyć. 2 lata temu myślałem, że nigdy nie przejdę Tameshiwari czyli łamanie desek. Na samą myśl trzęsły mi się ręce a tu proszę, ostatnio zdany egzamin: 4 deseczki. Jedno pierd***lnięcie i 1kyu zaliczone. I cały strach znikł, który znęcał się nade mną przez dwa lata. Jednakże ja ten strach wyzwałem na pojedynek. Stoczyłem w nim batalię, gdzie obaj się zraniliśmy, ale ostatecznie pogoniłem dziada w siną dal. To co robimy musi mieć jakiś sens. Musi za tym iść jakaś wiara w siebie i wyznaczony cel. Dopiero wtedy pojawiają się pozytywne rezultaty. Dlatego zawsze wierzę w to, że jeśli się czegoś boisz to musisz się z tym zmierzyć. Skoro taki @RENGERS może sobie poruchać, kiedy chce to ja też. Muszę jednak włożyć w to trochę wysiłku. Będę dotąd próbował aż osiągnę cel. Umysł to skomplikowana maszyna, ale da się ją obejść. Ujarzmić jak dziką bestię. Jeśli chcę jakąś przyzwoitą kobietę to pierw robię sobie wymagania, które chcę by spełniła. Nie pierwsza lepsza, żebym się skaleczył. Jeśli widzę gościa lepiej podrywającego ode mnie, wyrywającego laski jak chce to nie czuję nic oprócz radości dla niego. Tłumaczę sobie to w ten sposób, że nie dzisiaj mój czas, nie to środowisko itp. Za nic w świecie nie czuję złości, gniewu, ponieważ jestem zajęty sobą i samodoskonaleniem. Osobiście wierzę, że ludzie sukcesu sami przyciągają tłumy, ponieważ każdy chce być pośród tych, którzy emanują pozytywną energią, motywują innych, dlatego ciężka praca nad sobą popłaca. Daje dużo możliwości, kontaktów z innymi. Przykład Mas Oyama, założyciel Kyokushin. Gość siedział w górach sam i ćwiczył karate. Donoszono mu jedzenie i jakoś przeżył bez kobiet. Potem założył kyokushin i stał się jednym z najbardziej popularnych artystów sztuk walk na świecie. Jest hardcorem i podążam jego ścieżką, bo gość osiągnął taki level samoświadomości, iż był wręcz natchnieniem dla innych popularnych artystów jak Andy Hug czy Matsui Shokei. To ile ludzi go wielbi jak boga jest nie do wyobrażenia. Oyama znalazł potem żonę? No znalazł i żył sobie szczęśliwie. Czyli nie ma co zamartwiać się o to, czy będziemy żyć sami czy nie. Ten świat oferuje tak wiele możliwości, że zabrakłoby nam czasu na sprawdzenie ich wszystkich. Doskonalcie się panowie i walczcie ze swoimi demonami, a z kobietami próbujcie, na waszych warunkach i wtedy, kiedy jesteście duchowo gotowi. Nic na siłę. Byle do przodu.
    7 punktów
  18. Pytasz mnie o moją własną drogę czy innych ludzi? Ja dla siebie taką opcję odrzucam, inni ludzie mogą dla mnie żyć jak sobie chcą - różne są sposoby radzenia sobie z otaczającą nas rzeczywistością. Niektórzy jednak widzą ją zero-jedynkowo i swoimi przemyśleniami na temat kobiet się dzielą, robiąc tym samym krzywdę młodym facetom, którzy wchodzą na to forum. Poza tym zdefiniujmy MGTOW, bo każdy definiuje to na swój sposób. W radykalnym MGTOW jak je rozumiem miejsca dla kobiet w Twoim życiu nie ma. Dla mnie to droga dla osób, które żyją z dala od kobiet, np. w małej miejscowości i jednocześnie mają praktycznie zerowe potrzeby seksualne. Bo pomyśl sam - niby stronić od kobiet, a jednocześnie walić konia z myślą o nich? Toż to jakaś forma autoagresji. Mnisi z leśnych klasztorów buddyjskich w Tajlandii byli MGTOW do momentu aż do klasztorów nie zaczęły przyjeżdżać kobiety Ostatecznie klasztory dla kobiet zamknięto. Natura to natura. Aż chciałoby się napisać - przez wzięciem tabletki zapoznaj się z ulotką dołączoną do opakowania albo skonsultuj się z lekarzem lub farmaceutą, bo lek niewłaściwie stosowany może zagrażać Twojemu zdrowiu psychicznemu. No i masz...w niektórych przypadkach stało się. Wstępnie już o tym pisałem, ale wątek poświęcono wiwisekcji mojego małżeństwa Z kolejnym byłoby to samo. Nie mam jakiejś tajemnej wiedzy - każda relacja może się z czasem zakończyć i powody tego mogą być różne. Mi się udaje przede wszystkim dlatego, że znalazłem mądrą kobietę. Witaj w klubie. Poza tym lubię się całować Widzisz, bo patrzysz na świat z perspektywy tego forum i opowieści, które tu się pojawiają. To nie jest cała rzeczywistość. Są jeszcze udane związki. Poza tym zastanówmy się. Można zginąć w wypadku samochodowym - to fakt. Mam się w takim razie bać jeździć autem? No ok, mogę jeździć rowerem. Ale dalej mogę zginąć, rowerzyści też przecież giną w wypadkach. Ok, no to nie będę w takim razie wychodzić z domu. Jedzenie też szkodzi, trudno o zdrową, organiczną żywność (a nawet i ona jest często oszukana) - nie będę więc jeść. W powietrzu grasują różne wirusy. Chuj, nie będę oddychać. Kurczę, nawet na mojej skórze grasuje mnóstwo bakterii i wirusów, które w kontakcie z moją krwią doprowadzą do sepsy. Można doprowadzić samego siebie do niemałej fobii. Jak mawiał Zorba - żyć to pakować się w kłopoty, niekłopotliwa jest tylko śmierć, a życie to pakowanie się w kłopoty. Większość z chłopaków z tego forum nie chce jakoś tego zauważyć. Zastrzegam - nie nakłaniam nikogo na ślub czy coś w tym stylu. Ale dystansowanie się od kobiet, bo mogą być "kłopoty"? A własnych kłopotów z nierozładowanym libido, pogłębiającą się frustracją nie zauważacie? Albo inaczej @mac - co w takim razie radzisz młodzieży, która ma dużo większe libido niż Ty i często dla własnej równowagi psychicznej potrzebuje relacji z kobietą? To czemu wypowiadasz się w wątkach, które dotyczą kobiet? Przed chwilą sprawdziłem, że na forum jest dział "Gry" - nie gram od jakichś 15 lat, nie interesują mnie gry i do tego działu nie wchodzę, nawet nie wiedziałem do teraz, że on tu istnieje Nie pytam Cię o to złośliwie, nawet nie musisz odpowiadać - po prostu się nad tym zastanów. Sam widzisz, że takie tematy nie wzbudzają tu większego zainteresowania - wypowiadają się tam zazwyczaj te same osoby. Chciałem tym tematem trochę ludźmi wstrząsnąć, wywołać silne emocje niczym badboy, bo temu miejscu jest to moim zdaniem potrzebne. Nie wierzę, że pasuje Ci ta negatywna energia - kurwa, każdemu, tylko nie Tobie. W punkt Bracie. Jest czas klepania się po pleckach i czas wyciągania wniosków. Trudne emocje po coś są - dają nam pewną informację o naszym aktualnym położeniu. Ale do chuja nie można się w nich pławić. Mężczyzna sprawdza się w działaniu!
    7 punktów
  19. Ty tak na poważnie? Nie rób ze mnie debila i nie trać mojego czasu Każdy facio, łojciec, który idzie do sądu rodzinnego, a to tylko jeden z pierwszych przykładów. Wiek emerytalny? 😆 Mam dalej wymieniać? xD Jak to nie jest władza to nie wiem, co jest czym już. Przywileje = władza. Poza tym, kogo nie możesz obrażać? Również kobiet, mężczyznę możesz zjechać. Kobieta na ulicy może mężczyznę zakatować na śmierć, a nikt nie zwróci uwagi, a jak walniesz kobietę z liścia to jesteś rozjebany na amen. To nie jest władza? To idź i jebnij swoją z liścia w miejscu publicznym to szybko odrobisz lekcję, kto tutaj jest nad kim. Ja się po prostu przestałem oszukiwać.
    7 punktów
  20. Takiego samego argumentu możesz użyć, jak oprócz swobodnego oddychania, zakażą wyjścia z domu. Albo prowadzenia biznesu, z którego masz dochód, żeby mieć na życie. Jeden z ministrów mówił, że nie wprowadzi godziny policyjnej na stałe, bo dane z telefonii komórkowej pokazują, że ludzie i tak to olewają. Wielcy rewolucjoniści, tacy męscy, że z domu im się zachciało wychodzić Jeśli jakiś nakaz jest uciążliwy, a nie ma większego sensu, to ludzie powinni hamować totalitarne zapędy władzy. Zaczyna się od masek, a kończy na zamykaniu siłowni, restauracji i lasów. Potem kolejny element niszczenia gospodarki, jakim jest nieograniczony dodruk pieniądza bez pokrycia. Przy każdym przekroczeniu granicy, płacenie kilkaset PLN za jakieś testy. Próby wprowadzania segregacji sanitarnej w krajach EU, po latach pierdolenia jaki to brak dyskryminacji jest ważny. Nie widać końca tych absurdów. W USA, część dużych sklepów zrezygnowała z nakładania na klientów obowiązku noszenia masek, dzięki ludziom którzy olewali ten przepis (to kolejny dowód na to, że bierny opór jednak działa): https://www.businessinsider.com/walmart-wont-enforce-face-mask-rules-to-avoid-physical-confrontations-2020-7?IR=T
    7 punktów
  21. Tam jest jeszcze jeden smaczek - opis gwałtu. "Ofiara" zeznała, że najpierw zrobiła mu loda (jej słowa w zeznaniu) a później on się położył a ona usiadła na niego. Mózg się przewraca.
    7 punktów
  22. @johnnygoodboy i @niemlodyjoda , zawsze Was fajnie się czyta. Super, że Wam się chce. Ja wciąż zarąbany obowiązkami, więc nie napiszę tyle, ile bym chciał, ale chcę tylko dopowiedzieć dwa słowa skoro już wpadłem: Ja bym nie dyskredytował takich dziewczyn 5/10 i około. Sam się przekonałem że potrafi to być super opcja, zwłaszcza, jeśli tracą oczka nie przez brzydką twarz, a przez np. zaniedbane i niewyćwiczone ciało. One często mają naprawdę zdrową psychikę, a ciało da się poprawić. Dziewczyny 8/10 i więcej natomiast, w dzisiejszych czasach zawsze są świadome własnej atrakcyjności, to już nie lata 60-te, że zahukana śliczna myszka wychdziła za wioskowego głupka i dobrze im się żyło, internet i simpy od dobrych 20 lat czyli od wejścia internetu pod strzechy leczą kobiety z kompleksów!!!! Biorąc się za taką dziewczynę trzeba mieć świadomość, że rywale będą zawsze i na każdym kroku. Jest dokładnie tak, jak @niemlodyjoda napisał, jeśli chcesz piękną kobietę mieć - i nie drżeć każdego ranka, że jest z Tobą z litości i zaraz koopnie Cię w dupę i zmyje się z przystojnym czadem - samemu musisz oferować odpowiednio dużo, innymi słowy być facetem z topki (niekoniecznie i nie tylko wyglądem, ale musisz mieć wiele cech, które czynią Cię pożądanym wyborem). Jeśli jesteś smutnym i zapuszczonym lamusem z kompleksami, to piękne kobiety nie są dla Ciebie.
    6 punktów
  23. O ile faktycznie ta siła bycia samotnym w danym przypadku jest - jak rozejrzysz się na forum to jednak większość samotnych facetów chciałaby mieć kobietę, a sabotuje tą potrzebę jak tylko może obrzydzając sobie kobiety poprzez uczestniczenie w jałowych dyskusjach o Mokebe. To im właśnie dedykowany był ten wątek. Jeśli lubisz i potrafisz być samotnym to tym lepiej dla Ciebie. Tu też nie ma reguły. Jeden będzie potrzebował związku właśnie dlatego, że nie może żyć sam ze sobą i potrzebuje stopić się z drugim człowiekiem, a jeszcze inny, bo np. chce mieć dziecko i regularny seks. Sam sobie odpowiedziałeś na to pytanie. Jak poprawić własną sytuację opisał doskonale w tym wątku @niemlodyjoda. Podobne zarzuty były do mnie wysuwane w moim starym wątku odnośnie związków, bez szczegółowego zapoznania się z moim wpisem. A gdybyś przeczytał go dokładnie wiedziałbyś, że piszę o tym, iż gwarancji powodzenia nie ma nigdy, że związek zawsze może się "rozwiązać" (nawet z czystego kaprysu partnerki), a już zbudowanie przyjaźni damsko-męskiej to rzadkość. Trudno porównywać mnie do jakiegoś coacha, który krzyczy "możesz wszystko". Alternatywa to często samotność, którą przeciętnemu facetowi trudno znieść. Wszystko to kwestia wyboru - próbować bez żadnej gwarancji powodzenia czy dać sobie spokój. Ja wolałem spróbować, bo chciałem mieć bombelka. Poza tym temat nie dotyczy ściśle związków, a unikania relacji z kobietami, nawet krótkoterminowych z uwagi na nieuświadomione lęki. I ja się z tym całkowicie zgadzam. Pewności nie ma i nie będzie nigdy. Ostrożność jest wręcz wskazana. Ja też po rozstaniu z moją EX byłem maksymalnie ostrożny i zanim poznałem żonę odsiałem mnóstwo kobiet. A i mojej żony pewny być nie mogę - to wciąż atrakcyjna kobieta, podoba się facetom i chuj wie, co jej może strzelić do głowy. No ale przecież się nie zabiję jak mnie zostawi, wiedziałem na co się pisałem. Ależ ja uważam, że dystans jest wręcz czymś koniecznym! Trzeba traktować to właśnie jako grę i mieć świadomość czyhających na nas niebezpieczeństw. Myślisz, że ja tak nie miałem po rozpierdolu psychicznym, którym uraczyła mnie moja borderka? Są pewne rzeczy, na które zgadzać się nie można, nawet za cenę samotności. I znowu się zgadzam. Ogólnie kurwa dałbym Ci pucharek za wpis, gdybyś nie zrobił ze mnie w pierwszym akapicie debila krzyczącego "możesz wszystko, jesteś zwycięzcą!" Gwarancji powodzenia nie ma żadnej. No nie działa. Dokładnie tak.
    6 punktów
  24. W punkt jest ten fragment. Na „pandemii” krocie zarabiają całe grupy zawodowe i na czele oczywiście stoją „dzielni medycy”. Oni tak łatwo nie zrezygnują z „teleporad’ i przede wszystkim ze 100% dodatków „kowidowych”. Gdyby za godzinę ogłoszono koniec „pandemii” w szpitalach i przychodniach poniósłby się jeden wielki jęk zawodu i lament, nie okrzyki radości. Do utrzymania podwójnych apanaży za nicnierobienie albo robienie o połowę mniej, potrzebne jest utrzymanie histerii w społeczeństwie.
    6 punktów
  25. Mi wystarczy miłość do @Mosze Red 😆 Wszystkie problemy znikają, no homo. Ostatnio kochałem też @zuckerfrei, ale go zdradzam publicznie. Hipergamia po całości 😆 Tak na serio to prawdziwego mężczyznę, jakby to głupio nie zabrzmiało uszanuje tak konkretnie tylko drugi mężczyzna 😆 To jest prawdziwa miłość. Jak Draper przytula kolesia po jego monologu, w którym stwierdza, że jest niewidzialny dla innych. Draper dał mu w tym momencie więcej uczucia niż miał przez całe dorosłe życie. Powiedziałbym dalej, że to nigdy nie chodzi o seks, tylko o to właśnie, o poczucie uwolnienia w ramionach drugiego człowieka, a czy to będzie mężczyzna, kobieta, nieistotne, prawdziwy przyjaciel? Uśmiech na twarzy przyjaciela, kiedy wysiadasz z pociągu, albo z samochodu i on już czeka, a czekał od wielu minut, bo wolał się nie spóźnić, bo każda chwila jest cenna. Romantyczne? Nie, prawdziwe. To skarb. To daje więcej niż każdy stosunek na świecie. Gonitwa za seksem, bez tych dodatkowych wartości to pustostan gorszy niż wypicie vipa z biedronki 😆
    6 punktów
  26. @johnnygoodboy + @niemlodyjoda Czyste, kurwa, złoto. Nic nie dodaję, bo i nie mam co więcej napisać. Nie, to nie pierdolenie rodem z podręcznika początkującego akwizytora, który boi się ruszyć w teren. To naprawdę działa - przetestowane.
    6 punktów
  27. I niech mi ktoś jeszcze raz, kurwa, powie, że Król Lew nie jest na faktach autentycznych, prawdziwych i rzeczywistych!!! Deal "życia". Tylko taki debil potrafiłby trzymać krzywo tę pierdoloną latarkę. Świeć tutaj, do kurwy nędzy, chuju jeden! One shot, two dead. 😎 Stay away from basic bitches... bitches.
    6 punktów
  28. Z ideologicznego punktu widzenia, to co piszesz ma sens. Mój teren, moje zasady - rozumiem takie podejście. Natomiast, ja odniosłem się do sfery prawnej. Sklep, czy apteka to przedsiębiorstwo, więc nie to samo co prywatne mieszkanie. Czy jeśli jakiś aptekarz nie będzie obsługiwał czarnoskórych, albo wprowadzi zasadę, że kobiety muszą zdjąć stanik, żeby sprzedano im towar, to będzie miał rację? Niektórzy powiedzą, że tak bo to w końcu on jest gospodarzem, więc panują jego zasady, a klienci to tylko goście. Więc jak się na to nie godzą, to mogą udać się do innej apteki. Jednak z punktu widzenia prawa, takie zachowanie byłoby nielegalne. Jaki artykuł ? Art. 135 kodeksu wykroczeń [Ukrywanie towaru] Kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru, podlega karze grzywny. https://adwokat.suszynski.com.pl/gdansk/prawo-karne/kara-sprzedawca-klient-bez-maseczki/
    6 punktów
  29. @Hatmehit Nie chcę brzmieć jak ciotka klotka, ale napiszę Ci to co chciałabym, żeby w przyszłości pojęła moja córka. Zakochujesz się, chcesz w pełni się oddać takiej osobie, dać z siebie wiele, spalić się w największym płomieniu od razu - bo tak Ci zależy i tak bardzo chcesz to tej osobie pokazać. Ale niestety - trzeba nosić głowę wysoko, mieć dumę własną. Jak do mnie podbijali jacyś alvaro, szoko-loko, to uśmiechałam się pod nosem myśląc "o nie, ty chojraku się mną nie dowartościujesz i nie odhaczysz na liście". Kierowała mną olbrzymia duma. Pobądź sama, poczekaj na kogoś wartościowego - masz czas. Jeszcze dwie, trzy takie nieudane relacje i się zniszczysz. Zacznie Ci się wszystko rozmywać. Daj sobie czas do roku na oswojenie z samotnością - zaprzyj się obcasami i skup na sobie. Jesteś mądrą starą-malutką dziewczyną. Nie musisz jutro wyjść za mąż i narodzić 3 dzieci (bo wiem, że to Cię pcha do szukania mężczyzny) - masz na to sporo czasu Za bardzo chcesz. Kiedyś w jakimś poście Ci napisałam, że sprawiasz wrażenie, że bardzo chcesz poprowadzić idealne życie, takie od linijki. Podtrzymuję to. Odpuść, a samo się ułoży. Powodzenia i nie przejmuj się tak bardzo. To w końcu tylko życie.
    6 punktów
  30. @Analconda Mam do Ciebie kilka pytań na temat Twoich ostatnich 24h życia : - o której wstałeś ? - ile km przebiegłeś/przejechałeś na rowerze ? - jaki trening zrobiłeś ? - ile godzin przepracowałeś ? - ile pieniędzy zarobiłeś ? - czego nowego się nauczyłeś ? - jak długo się uczyłeś ? - ile stron książki przeczytałeś ? - jaką książkę czytasz ? - jakie zadania udało Ci się skreślić z listy zadań ? - ile zrobiłeś trudnych rzeczy, takich których Ci się nie chciało, jakie to były rzeczy ? Nie masz problemu z pisaniem o swojej chorobie psychicznej, to chyba tym bardziej podzielisz się z nami odpowiedziami, prawda ?
    6 punktów
  31. Nie wiem po co wam się chce tak walczyć z tym wszystkim. Wielcy rewolucjoności oh ah, każdy taki męski, samczy, waleczny. Następnym razem załóż tę maskę dla świętego spokoju i tyle.
    6 punktów
  32. Też to widzę, to podobnie jak meetingi w niektórych korporacjach. Są takie gdzie idziesz na spotkanie i ludzie szukają rozwiązań, a Ty wychodzisz z pomysłem bo Ci się ten pomysł i energia udzieliła. Ale są również takie że każdy tylko narzeka i neguje. I ta aura się udziela uczestnikom, fakt management próbuje , motywuje, ale kończy się jak zwykle. Podobnie tutaj temat samorozwojowy gaśnie a ten gdzie można ponarzekać, rzucić żartem kwitnie bo są emocje, dobre i złe ale są - to tak jak wiadomości w TV gdzie szukane i wybierane są tematy pod show i emocje, może lajki i poklask. Myślę że autor tematu daje pomysł, i chce się swoimi radami podzielić abyście skorzystali i każdy wziął coś dla siebie. Fajnie byłoby aby ktoś również rzucił ciekawy pomysł rozwiązania sytuacji, rozwoju wątku, a nie tylko wkładał kij w szprychy że znów się nie uda. Więcej odwagi Jeden z moich ulubionych cytatów z Potęgi teraźniejszości Eckharta Tolle "Czy z reguły na coś czekasz? Jak wielką część życia spędzasz na czekaniu? Istnieje czekanie krótkofalowe - w kolejce na poczcie, w ulicznym korku, na lotnisku, na umówione spotkanie, na koniec pracy itp. Z czekaniem długofalowym mamy do czynienia, gdy ktoś czeka, aż zacznie się urlop, aż dostanie lepszą posadę, aż dzieci dorosną, aż wejdzie z kimś w naprawdę istotny związek, odniesie sukces, zarobi pieniądze, zostanie ważną osobistością, osiągnie oświecenie. Niektórzy ludzie przez całe życie czekają, kiedy wreszcie zaczną żyć. Czekanie to stan umysłu, polegający na tym, że pragniesz przyszłości, odtrącając teraźniejszość. Odtrącasz to, co masz, pragniesz zaś tego, czego nie masz. Ilekroć na coś czekasz, bezwiednie wywołujesz konflikt wewnętrzny między swoim tu i teraz, w którym wolałbyś nie być, a czysto projekcyjną przyszłością, w której być chciałbyś. Twoje życie mocno na tym traci, ponieważ teraźniejszość w ten sposób ci się wymyka."
    5 punktów
  33. Tu nie chodzi o prawdę, ale o aspekt edukacyjny.
    5 punktów
  34. To stara, polska tradycja. Jeszcze z początków lotnictwa Premier też ją kultywuje.
    5 punktów
  35. Dobrze zrobiłeś @Boromir, nie ma sensu się kłócić z hołotą. Pocieszeniem jest fakt, że taki się zaszczepi i istnieje duże prawdopodobieństwo że będzie bezpłodny więc się nie rozmnoży 😉 A co do tych gróźb, to samemu bez świadków ciężko, aczkolwiek jeśli bardzo Cię to gryzie to zrób prowokację z ukrytą kamerą i tyle, i koniecznie podeślij nam filmik. Co do zachowania kebabowca to z jednej strony mógł powiedzieć "proszę założyć maseczkę", "nie obsłużę pana" i tyle. Wtedy wychodzimy i zapominajmy o sprawie. Ale jak wyskakuje z łapami, to cóż, mimo że jestem spokojnym człowiekiem, nie wiem czy by krzesło nie wyleciało przez okno. Ale jednak trzeba się hamować, szkoda czasu i nerwów o takie gówno. I w tej sytuacji mógłbyś śmiało zadzwonić na bagiety, że zostałeś zdyskwalifikowany i grożono Ci pobiciem, oczywiście to miejsce już jest spalone do końca. Opisz sytuację na swoim spotted oraz daj im opinię w mapach. Poza tym sam nie chodzę od dawna w kagańcu, jedynie wyjątkowo np na poczcie, gdzie pracują znajome osoby i są jebane przez przełożonego - chcę im darować oraz w US gdzie byłem składać PCC i aby mi nie zwiększyli podatku założyłem dla świętego spokoju 😉 To wyjątki i tyle, nie chodzę nie używam. Jeszcze Waffen SS mnie nie zaczepiło. I jeszcze jedna myśl mnie naszła na koniec: skoro maseczka chroni, to on jest bezpieczny więc o co chodzi? Najwyżej Ty umrzesz na świętego covida i tyle, jaki problem? PS 2, przydałby się wirus, który eliminuje największych idiotów, może niech takiego wirusa wymyślą zamiast jakiejś głupiej odmiany grypy.
    5 punktów
  36. Dzisiaj jakiś cud czy co? Moje takie koronapaniczne miasto oszalało! Dużo osób było bez masek! Mijałem dzieci, dorosłych, dziadków bez maseczek! A reżimowy rząd ma łaskawie zezwolić na zdjęcie dopiero 15 maja! Pomyślałem, że odbiorę paczkę bez zakładania maseczki. Nic, spokój, zero uwag. Pani uśmiechnęła się i podała mi paczkę. Minęło mnie sześć radiowozów, jakoś nie zostałem spałowany i rzucony na ziemię. (przechodziłem koło komendy) Wraca normalność?
    5 punktów
  37. Ja tego ścierwa na twarz nie zakładam. Jeśli ktoś się boi to niech mnie unika, omija na 20m a nie mi dupę truję, nie mój strach, nie mój problem. Ja się boję głupoty ludzkiej, co nie znaczy że mam prawo kazać większości zamknąć mordy. Maski i inne durne obostrzenia to tresura, to taki mały płomyk pod garnkiem z żabą. Jak żaba nie zacznie protestować, to ogień będzie się zwiększał. Tutaj nikt nie chce naszego dobra, dlatego ja biorę swoje sprawy w swoje ręce i nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć, zwłaszcza przestraszony i oszukany kretyn jeden z drugim. Polecam na tych bardziej opornych kupić gaz i coś wygodnego do walki wręcz. Nie było monitoringu w tym kebsie? Można było gościa sprowokować do przeskoczenia przez ladę, potraktować gazem w obronie własnej i wezwać policję, gdybyś miał dowody to koleś miałby pozamiatane
    5 punktów
  38. Algorytm jest prosty. 1. zakładasz na odpier_ol maseczkę, kupujesz, wychodzisz. lub 2. wychodzisz i idziesz w inne miejsce. A Tobie @Boromir włączył się misjonarz, krzewiciel ideologiczny innej doktryny. Po jaki uj ja się pytam? Podyskutować w kolejce sobie chciałeś z losowymi randomami? Powymieniać się szeroką wiedzą i głębokimi przemyśleniami odnośnie covidu-srovidu? W kolejce do kebaba Kebaba Zastanów się. Maseczki gie dają. Ty to wiesz, ja to wiem. Ale jak wchodzę do miejsca gdzie tego wymagają. To zakładam. Bo to ja idę w gości, można tak ująć, A jak mi się nie podoba to mogę iść tam gdzie nie wymagają. PS. W Wawie na Żwirki i Wigury masz WUM. Tam z pewnością znajdziesz chętnych do dyskusji.
    5 punktów
  39. Chada by nie oskarżyła. To był pewnie jakiś typ na którym chciała się zemścić. Albo wymyśliła to tak żeby nie wyszła na kurwe przed koleżankami. Żeby przyszły piesek nie uciekł bo mia ciekawy majątek do chapnięcia. Witaminki ? To są kurwy nie witaminki. Wirusy. Ja jak widzę baby w sklepach na ulicy to mi sie rzygać chce. W sklepach im nawet dzień dobry nie mówię. Jak coś kupuje.
    5 punktów
  40. Nie bawię się w zakładanie tych masek od ponad roku. Zakładam tylko jak potrzebuję coś załatwić, a nie mam czasu i ochoty na awantury. W podobnej sytuacji, w sklepie osiedlowym ostatnio powiedziałem z uśmiechem, że zapomniałem maski i wezmę następnym razem, a teraz proszę skasować moje zakupy. Zero agresji z mojej strony, stanowczy i pozytywny ton, kasjer się uśmiechnął i skasował. W dużym markecie, ochroniarz poprosił o założenie maski na wejściu, założyłem i zdjąłem po wejściu na 10 metrów wgłąb sklepu. Na stacji benzynowej, jakiś gość w kolejce zaczął coś mówić, że pozarażam wszystkich bez maski, to udawałem że nie słyszę, odebrałem hot-doga i wyszedłem. Ogólnie, to w 8 na 10 sytuacji nikt mi nie zwraca uwagi, a wchodzę do sklepów restauracji, na pocztę itp. Mam też pisemne zalecenie od lekarza, żeby nie nosić maski. Nie używałem, tłumaczenie się z takich rzeczy przed kasjerem byłoby dla mnie trochę uwłaczające. Dzisiaj spotkał mnie smutny widok, a mianowicie 30 stopni, a 90% ludzi na zewnątrz nosi maski na twarzy. Spotkałem też dawną koleżankę, miała maskę pod nosem. Po minucie rozmowy chyba poczuła się głupio, bo w trakcie rozmowy całkowicie ją zdjęła.
    5 punktów
  41. czemu tortilla? w bułce lepszy
    5 punktów
  42. Zarzuć opinią o tym zajściu gdzieś na ich profilu czy na Google.
    5 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.