Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 16.07.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Uwaga, to co napiszę będzie bardzo ostre. Osoby nielubiące takich rzeczy, proszone są o szybkie przescrollowanie w dół. Poruszyłeś ekstremalnie ważne zagadnienie, ale nie rozumiesz PUNKTU WYJŚCIA, jaki jest istotny. Uwaga, właśnie Ci opowiem o tej zasadzie, którą znasz. Jeżeli wchodzisz do grupy, musisz być jak oni, albo bardzo podobnym. Innymi słowy, trzeba zastanowić się czym jest redpill i blackpill, że takie mądrości są powielane? Jeżeli wchodzisz do grupy blackpillowców, to oczekiwane jest, że będziesz takim samym brzydalem jak oni. Ci ludzie mają taką zasadę, że piszą pod koniec swoich wypowiedzi: it's over. Jak zareaguje blackpillowiec, kiedy mu powiesz, że nie masz specjalnego wzrostu ani wyglądu, a masz sukcesy? Pozornie - może nawet gratulować. Tak naprawdę - żalem, wkurwem, frustracją. Jak wchodzisz do grupy redpillowców, to oczekiwane jest, że będziesz takim samym frustratem i nieudacznikiem jak oni - brzydkie uogólnienie, wiem, ale taka jest prawda. Do dzisiaj pamiętam, że jeden redpillowiec po miesiącach mnie atakował i moralizował, kiedy przeczytał, że miałem sukcesy z kobietami, ten co wrzuca tutaj głównie obrazki zamiast pisać - sorry stary, to aż bije co się z Tobą stało. W tej grupie, dobrze widziane jest to, żebyś był sfrustrowany, nie miał sukcesów, rozmawiał całymi godzinami czy ważniejsza jest morda czy pieniądze. Jak wchodzisz do grupy przedsiębiorców (np. na szkoleniu), to oczekiwane jest, że będziesz przedsiębiorcą, albo chociaż coś rozwijał. I tak cały czas. Trzeba zrozumieć skąd biorą się te wynaturzenia, ale tylko wtedy można to zrobić, kiedy ma się świadomość KTO TO PISZE. Większość to są obłudne kłamstwa - prostytucja jest lepsza niż seks z dziewczyną, którą sam upolujesz (taa, jasne - widoczki są ładne, ale żadnego spełnienia tam być nie może, bo z prostytutką łączy się tylko najniższą część człowieka, a dobre wrażenia pozostają z reguły w kroczu przez kilka sekund - i tyle), atrakcyjnym się robisz jak się strzejesz.. No to jest przekomiczne - "ale ty masz seksowne te zakola.. i te zmarszczki.. dodają ci męskości..". Ludzie piszą takie rzeczy, ze względu NA SYTUACJĘ W ŻYCIU W JAKIEJ SIĘ ZNALEŹI. Wyobraź sobie gościa, który musi ciągle być twardy - ciągle walczyć, zmagać się z tym, że nikt go nie chce, nie ma z kim nawet wyjść na piwo, kobiety żadnej poderwać nie potrafi, spędza większość życia w pracy i w swoich czterech ścianach. Taka osoba jest odenergetyzowana, bez życia, bez humoru, depresyjna, poziom wewnętrznej agresji u takiego typa jest pod sufitem. Ze względu na jego pychę, dumę (mechanizmy obronne), jest ciągle znieważany - często przez przełożonych, zlewany przez kobiety, które czują, że z nim jest coś nie tak, jest w matni, a czekają już na taką osobę choroby fizyczne i psychiczne. Nawet jeden nasz forumowy miglanc przyznał się, że wylądował w psychuszce. Wniosek - ta rzekoma MĘSKOŚĆ I TWARDOŚĆ TO JEST MECHANIZM OBRONNY. Taki koleś jest jednym wielkim MECHANIZMEM OBRONNYM. Wylądował w tragicznym miejscu w życiu i MUSI KŁAMAĆ, ŻEBY NIE OSZALEĆ. Nie ma narzędzi, nie wie jak działać, żeby wyjść z tej dupy w jakiej się znalazł. Dlatego MUSI kłamać. Dla osoby z zewnątrz jest to żałosne, dla niego wewnątrz - konieczne. Stąd ciągle widzisz widzisz te wynaturzenia, kłamstwa i pospolite chamstwo. "A to szmata, dupy daje na Bali.. Kurła.." A dwa dni wcześniej: "Pojechałby człowiek do Tajlandii, zabawił się jak nigdy.. poruchałby co". I potem idą racjonalizacje dlaczego jego postawa jest "mojsza" niż pani z Bali "twojsza". Słowo klucz - RACJONALIZACJE. Jak to czytasz, to widzisz, że w większości przypadków jest to obrzydliwa hipokryzja. I to, czego nie może ścierpieć w kobietach, jest tylko w jego oczach, czyli to są jego problemy psychiczne, które przypisuje komuś. Chcesz wiedzieć jak zrobić, ŻEBY TO CO JEST PISANE NIE BYŁO PRAWDĄ DLA CIEBIE? Wychodź do ludzi. Dbaj o energię wewnętrzną, która objawia się poczuciem humoru, luzem, brakiem wielu mechanizmów obronnych. Staraj się bardziej czuć niż myśleć. DOŚWIADCZAJ ŚWIATA, ROZWIJAJ SIĘ. Staraj się być odpowiedzialny i kontrolować rzeczywistość w tym, ile możesz. Unikaj przesiadywania przed elektroniką - szybko się wtedy dziwaczeje, a w zamian za to wychodź do ludzi, żebyś miał możliwości w wieku 25+ z łatwością nawiązywania znajomości. To, co czytasz to w dużej mierze strach przed kobietami - gdyby takiego "specjalistę" wystawić na ulicę, żeby podszedł na ulicy do kobiety to mógłby dostać ataku paniki. Ten twardziel nic by nie zrobił. W wersji soft tłumaczyłby się, że to jest "creepy" - po czym wrócił na lata do swojej piwnicy i radził sobie Z FRUSTRACJĄ na swój sposób, okłamywał siebie i innych, że jego styl życia jest najlepszy. Owszem, są ludzie, którzy wybierają styl życia zamknięty w sobie i w piwnicy i mają z tego powodu satysfakcję, ale w większości przypadków jest tak, że ściska ich z rozpaczy, że muszą tego doświadczać. Artystokratę rozpoznaję się po tym, jak odnoszą się do niego ludzie. A to, jak odnoszą się do nas ludzie wynika GŁÓWNIE z energii wewnętrznej jaką mamy. Im więcej agresji, kłamania, siedzącego trybu życia, żałowania, rozpaczania.. tym to wszystko znika. I taka osoba kończy tak, że nie potrafi nawet zażartować - bo nie ma do tego energii. A jak mówił Donald Trump.. Rozwinę ten cytat- wyrób sobie PASJĘ DO ŻYCIA. Ci ludzie mają pasję "od życia". Kiedyś mignęła mi na Allegro książka do kupienia o tytule "Zakochany w świecie" - czy jakoś tak - nie wiem czy w tej książce o to chodzi, ale w życiu - mniej więcej tak. I do tego piję. Zrozum, że ludzie, których czytasz nie mają energii. Czyli nie maja nic w życiu, poza pracą - którą mieć muszą, żeby przetrwać. Wszystko inne ich opuściło. Nie jest to powód do nienawiści, ale raczej do współczucia i motywacja, żeby nie skończyć jak taka osoba. Dlatego oni maja określone miejsca w Internecie, gdzie ZUPEŁNIE NIEŚWIADOMIE wyszukują takich samych osobników jak oni, gdzie serwowana PRAWDA JEST DLA NICH. Nie dla normalnego człowieka - uogólniam, nie mam na myśli obiektywne fakty typu uniwersalne zachowania kobiety, mówię o "frustrackich faktach". Frustrackim faktem może być np. stwierdzenie, że "kobiety są aseksualne". No i niech tak uważają, będzie im się lepiej spało. Normalny facet wie, że jest .. zupełnie odwrotnie. Chodzi o to, że prawda jest bardziej "zmienna" niż trwała i obiektywna. Dla radykalnego araba wysadzenie się jest powodem do chwały, dla japońskich kamikadze taka śmierć to powód do dumy, samobójstwo dla samuraja to powód do zmycia hańby. Dla Europejczyka jest to czymś chorym i nienormalnym. Żyj tak, żeby te mądrości nie były prawdą dla Ciebie. Albo staraj się tak żyć. Szczególnie, żeby nie żyć twardością - pod którą zawsze leży tylko zranienie, problemy i ogrom rozpaczy. Rozumiesz? Mam nadzieję.
    34 punktów
  2. Odkąd porzuciłem społeczne oczekiwania wobec mnie, czyli związek, małżeństwo, dzieci, kredyty, jakoś żyję mi się zdecydowanie lepiej i wygodniej niż wcześniej. A że zdarzyło się to jakoś około moich 30 urodzin, to pewnie jakiś przypadek. Jeżeli mam do wyboru życie z kobietą pod jednym dachem z całym pakietem jej manipulacji, gierek czy fochów połączone z systemowym wsparciem, a życie w spokoju, samemu, pozbawiony tych wszystkich zagrożeń, to zdecydowanie bardziej wolę to drugie. Polska to nie jest kraj dla mężczyzn, to jest matriarchat. Najbardziej zabawne w tym wszystkim jest babskie wbijanie poczucia winy za to, że nam nie wyszło z kobietami. A może to jest tak, że niektórzy tutaj mają po prostu jakieś związkowe doświadczenia i po prostu z nich czerpią wyciągając wnioski i implementujac je do własnego życia?
    21 punktów
  3. @LiptonGreen Na swoim przykładzie mogę stwierdzić, że cała ta chęć bliskości, związku z kobietą to dorabianie teorii do zwykłego popędu seksualnego. Zauważ, że gdy spuścisz z kija, to czy zaraz po nie zmienia się diametralnie twoje podejście do kobiet? Do momentu gdy znów testosteron skoczy w górę. Dzieci nigdy nie chciałem i nie chcę mieć, jestem zbyt dużym egoistą i za bardzo kocham wolność. Oczywiście fajnie jest pogadać, pożartować z dupeczkami i lubię ich towarzystwo, ale czy związek to jest coś koniecznego do uczucia spełnienia? Może dla niektórych tak, ja z natury jestem introwertykiem i najlepiej wypoczywam i relaksuję się samemu. Po zapierdolu na codzień chcę w domu świętego spokoju. Popędu nie umiem oszukać, choć niektórym się to udaje jak chociażby naszemu bratu z forum @macowi.
    19 punktów
  4. Wiedze ogolna w tym i o potrzebach ciala jak i zasoby mozna osiagnac przed 35 tak wiec nie jest to jakas sztywna granica. Niestety dla wiekszosci z nas bedzie to ten przedzial wiekowy gdyz nie mamy odpowiednich przykrych doswiadczen ktore sa bodzcem do zmian .To trzeba przetrawic w glowie i wyciagnac odpowiednie wnioski czyli dostosowac sie do rzeczywistosci . W mlodosci pomimo tego ze cwiczylem sztuki walki i kaloryfer na brzuchu byl to nie wygladalem i nie czulem sie tak sprawnie jak lekko przed 40 kiedy wyeebalem uzywki/mieso i zaczalem intensywne treningi , biegi/silownia . Juz po 2 latach bylo o niebo lepiej i z roku na rok czuje sie silniejszy . Laski ( nawet te mlode 20 ki ) nie znajac mojego statusu materialnego reaguja mowa ciala zupelnie inaczej niz w czasie mojego pick’u 20-30 . Nie wiem czy to bedzie dzialac u kazdego u mnie kliknelo i jak narazie nie narzekam . Jesli chodzi o ten dodatek to widac jak na dloni po takiej hmm transformacji ze kobiety kochaja nas glownie za wyglad a decyduja sie byc z nami ze wzgledu na wygody jakie mozemy im dostarczyc . Powiedz mi czy po tym odkryciu mozna je jeszcze traktowac na serio ?
    18 punktów
  5. Każdy człowiek, który ma dość rozumu, by myśleć i odwagi by działać dla swojego własnego dobra i celów, jest uważany za wyjątek od reguły przez tych, którzy zadowalają się stagnacją i są gotowi znosić potulnie własne klęski.
    17 punktów
  6. Zainspirowany dyskusją w innym wątku chciałbym pogadać o dwóch (moim zdaniem) błędnych, a niestety często powielanych, na forum twierdzeniach: 1. "35-45 to dla mężczyzny najlepszy wiek atrakcyjności" O czysto biologicznych sprawach chyba nie ma sensu mówić, wiadomo że ciało przeciętnego 25cio latka jest lepsze pod każdym względem od ciała 40 latka (chyba że bawimy się w dowody anegdotyczne w stylu kolegi co miał młodą twarz i po 30 ma lepsze branie niż przed - super, ale to wyjątek, nie reguła). Wiadomo o co chodzi ludziom powielającym to twierdzenie - jeśli lata 20-35 spędziliśmy na ostrym zapierdolu, a wcześniej nie mieliśmy luksusów w domu, to z dużym prawdopodobieństwem nasze zasoby finansowe i status będą lepsze, niż to było w punkcie wyjścia. Tylko czy to jest dowód na to, że po 35 jest się bardziej atrakcyjnym? Moim zdaniem nie. W takiej sytuacji jest się bardziej atrakcyjnym w wyniku ciężkiej pracy, ale to nie znaczy, że normalnie żyjący człowiek (a nie każdy chce spędzić najlepsze lata życia na ostrym self improvmencie) będzie miał łatwiej po 30 niż przed. Z reguły tak nie jest. Po prostu, taka natura. Zresztą po 35 twoje rówieśniczki mają 35 lat+ a jeśli naszym celem są samice poniżej 25 roku życia to powodzenia w wyrywaniu ich nawet na bycie szefem firmy. Co najwyżej załatwicie sobie utrzymankę, ale naprawdę 99% lasek w tym wieku nie wyobraża sobie związku z kimś starszym o więcej niż 5 lat (a już to jest dla nich czymś trudnym) 2. "Kobieta to dodatek do życia" "Istnieje znaczna grupa facetów którzy mają kobiety w dupie" "Są wyższe cele np. filozofia, szeroko pojęty artyzm" i tak dalej i tak bliżej Powiedzcie mi w takim razie ilu znacie mężczyzn, którzy mają jakiś nadrzędny cel, przewyższający zapisaną w ich DNA potrzebę prokreacji i bliskości z kobietą (czyt. związku)? Na pewno znacie przypadki ludzi zapierdalających po 100h tygodniowo, tylko i tak 99% z nich ten gigantyczny wysiłek robi dla cipy, choć tego szczerze nie przyzna. Istnieje dosłownie 1% (pewnie mniej) geniuszy w swoich dziedzinach, którzy być może rzeczywiście mają na kobiety wylane, tak po całości. Istnieje dla nich tylko cel (filozofia, nauka) i nic więcej. Ale na litość boską to są naprawdę pojedyncze przypadki. Cała reszta, która powiela ten mit po prostu sama się oszukuje, bo w przeszłości się zawiedli i teraz wchodzi cope mechanizm, że tak mi lepiej, że życie kawalera po 40 to jest takie zajebiste, że hoho. Dosłownie jak te 40 letnie prukwy z korpo, które nienawidzą mężczyzn. Imo to jest jeszcze bardziej szkodliwy mit niż ten nr1, bo wychodząc z takiego (błędnego) założenia w tak fundamentalnej sprawie w wielu dyskusjach odbywających się na forum nie jesteśmy w stanie dojść do jakichkolwiek sensownych konkluzji. Chciałbym dodać, że pkt 2 nie oznacza, że propsuje obdzieranie się z godności, byleby tylko być w związku. Nic z tych rzeczy. Lepiej być singlem, niż dawać się szmacić kobiecie. Ale to nie znaczy od razu, że lepiej być singlem w ogóle. Ogólnie to mam jeszcze masę argumentów dla obu punktów, ale nie chcę spędzić godziny na pisaniu tego posta, więc na tym poprzestanę. Zapraszam do dyskusji, pozdro.
    15 punktów
  7. Z tego co pamiętam masz 20 lat więc w życiu niewiele doświadczyłeś, za dużo nie wiesz, innymi słowy masz brak doświadczenia życiowego. Wiek u mężczyzn 35-45 lat jest najlepszy dlatego, że taki mężczyzna nabył doświadczenie, ukształtował się, zdobył, osiągnął coś a jak dba o siebie to może wyglądać atrakcyjnie dla kobiet. W wieku 20 lat czym chcesz zaimponowac kobietom? Nie posiadasz żadnego z czynników atrakcyjnych dla kobiet ba jesteś dla nich niewidoczny. Mężczyźni mają czas i trzeba to zrozumieć to kobietom się spieszy dlatego w młodym wieku pracuj nad sobą, zdobywaj wiedzę, umiejętności, majątek a jak chcesz się żenić to dopiero nie prędzej niż 40 lat gdy nabierzesz doświadczenia życiowego. Kolejna sprawa kobieta powinna być dodatkiem do twojego życia a nie jego centrum. Nie czcij kobiet, nie stawiaj na piedestał, nie są wcale wyjątkowe by życie kręciło się wokół nich. Poza seksem i urodzeniem dziecka nie mają nic do zaproponowania. Marzysz o bliskości, czułości, zrozumieniu, miłości, wsparcia od nich🤣😂😆 Znając naturę kobiet, kim są jak działają i czego chcą to niestety nie otrzymasz tego od nich bo to niemożliwe. Kobieta nie kocha mężczyzn ba podświadomie musi ich nienawidzić bo ten może ja zostawić, odejść do innej. Kobieta to istota pragmatyczna, przyziemna nastawiona na urodzenie i opiekowanie się dzieckiem i do tego celu potrzebuje mężczyzn by dali dobre geny, byt i bezpieczeństwo. Dlatego nie nastawiać się, nie nakładać na siebie presji, bawić się kobietami bo one do mężczyzn nie podchodzą poważnie bo jesteśmy tylko zasobem/narzędziem do osiągnięcia ich własnego celu. Reasumując na przykładzie jednego z braci w niedawnym temacie nie słuchając braci jako młody chłopak uważał, że wie lepiej teraz jest w czarnej d i zrozumiał, że mieliśmy rację. To twój wybór kogo chcesz słuchać, czytać to twoja sprawa tylko najśmieszniejsze jest na forum to, że masa 20 latków pozjadała wszelkie rozumy i wiedzą lepiej od 30,40 latkow😆🤣😂 Pora by w końcu młodzi zaczęli starszych słuchać bo my tu nie jesteśmy po to by wam dowalać tylko pomagać nie popełniać naszych błędów i dostajecie od nas gotowe rady, recepty i rozwiązania, z których i tak nie korzystacie a później płacz. Czy tego chcesz czy nie natura, dobór naturalny dla obu płci jest nieubłagany. Możesz to negować, nie zgadzać się czy śmiać, ale to niczego nie zmieni.
    14 punktów
  8. Przemyślenia na tym forum nie biorą się z niczego, ale czesto mogą być źle interpretowane. Ad. 1) co do samego założenia atrakcyjności fizycznej też mam obiekcje, obnizylbym ten próg na 25-35. Ale zgodzę się że facet 35+ może z łatwością przebierać w materiale jak nigdy wcześniej. 20latki na 1 wieczór też z łatwością wyrwie dzięki obyciu, doświadczeniu i pewności siebie, jakich 20latek mieć nie może. Starsze panie już coraz mocniej poddesperowane, więc mężczyzna może mieć subiektywne uczucie, że rządzi. Ad. 2) Pożyj trochę z kobietą to zobaczysz, że tylko takie nastawienie przyniesie sukces. Kobiety są dokładnie dodatkiem, ale to nie znaczy że nieistotnym. Nie można swojego życia ani nastroju od nich uzależniać. Pomijając to jak to wpłynie na konkretną relacje, to można się zamęczyć. Jak Ci strzeli focha, uprze się na coś albo pokłóci to zamiast rozmyślać co teraz powinieneś zrobić, czy ja pocieszyć, a może ma rację, zajmujesz się pracą albo hobby i nadal się uśmiechasz. Nabierasz dystansu, chłodzisz emocje i wtedy myślisz czy idziesz w dobrą stronę. A jak ona odejdzie to znaczy że wam nie po drodze. Natomiast mam inne spostrzeżenia: 3) Kobiety nie są złe i związki też nie są złe. One są słabsze, nie mają sprawczości więc muszą próbować sterować mężczyznami, którzy są ich siłą. Nasza rola w tym żeby to wyłapywać, ale poza tym to też są ludzie. Odpowiedni człowiek może wnieść sporo do naszego życia. Tym człowiekiem może być również kobieta. Warto zaakceptować, że każdy ma w życiu swoje cele i nie będzie wiecznie realizował tylko naszych. Niestety jak to w życiu o swoje trzeba zawsze walczyć czy to z kolegą z pracy, czy z kobietą. 4) Gloryfikowanie prostytutek. Dla mnie osobiście nie można porównywać seksu płatnego do seksu zdobytego naturalnie. To są dwie różne rzeczy i nie umiałbym ich włożyć do jednego worka. Ewentualnie zamiennie z wyjściem do pubu na piwo i bilard.
    14 punktów
  9. Podoba mi się wpis Messera. Ma w nim bardzo dużo racji, ale... Sam mam dwójkę dzieci. Kocham je, uwielbiam z nimi spędzać czas, mam opiekę naprzemienną - i tydzień, który są ze mną poświęcam im. Ale kiedy ich nie ma też mi jest dobrze i koncentruje się wyłącznie na sobie. Mam do tego zdrowy dystans i nie ma tutaj mowy o żadnej zazdrości (a to jeden z kluczowych elementów zabijających relacje). W zasadzie o to rozbija się w bliższych relacjach - to samo było z rodzicami w wieku nastoletnim. Nasze stany emocjonalne, kotwice, potrzeby seksualne sprawiają, że jesteśmy tak blisko siebie, iż łatwo krzywdzić się wzajemnie. Warto tutaj zajrzeć do filozofii Adlera. Jest tam świetnie napisane o podziale zadań. Tak samo jest z kobietami. Wspaniale czuć się zakochanym, spędzać ze sobą czas i żyć daną chwilą. To jest fantastyczne uczucie. Za sprawą haju nadajemy ogromną wartość zwykłym chwilom bądź zwykłe chwile urozmaicamy drobiazgami tak, że stają się niezapomniane. Przeżyłem coś takiego raz i pochłonęło mnie (i partnerkę) całkowicie. Pomimo fatalnego końca tamte wspomnienia mają dla mnie wielką wartość. Udowadniają, że wcale nie trzeba wiele, żeby życie było piękne. Tak samo jak wspomnienia z wspólnych wypadów z kumplami w liceum itd. Biedni, ale szczęśliwi. Wracając do kobiet, tutaj potrzebny jest zdrowy dystans. W życiu codziennym w zasadzie o to trudno. Wejście w związek już oznacza, że długoterminowo będziemy "beta". Możecie próbować trzymać ramę, ale to walka z wiatrakami. Udaje się nielicznym, a wynik nie jest zależny wyłącznie od nas - dużo zależy od partnerki i wydarzeń życiowych, przeszkód, które po drodze napotkamy oraz potrzeb obu stron. Inna sprawa, że akurat ja zrozumiałem, iż dobrze się czuję we własnym towarzystwie, kiedy spędzam czas z ludźmi, ale jednocześnie nie mam nikogo na stałe. Mam 31 lat. Jestem w najlepszej formie fizycznej, zadbany, zarabiam wg mnie dobrze z ambicjami i planami na znacznie więcej. Wiele spraw uświadomiłem sobie jakiś czas temu i nauczyłem się przede wszystkim rozmawiać z ludźmi. Ze wszystkimi - mężczyznami, kobietami, dziećmi. Nawiązuje więcej kontaktów w ciągu miesiąca niż wcześniej przez lata. Jestem bardziej otwarty, słucham ludzi i czuje się lepiej, bo poszerzam krąg znajomych, staram się ich wspierać, pomagać. Czuć ode mnie dobrą energię, bo sam ją na co dzień czuję. Mam ochotę robić coraz więcej. Kiedyś wykonanie dwóch prostych czynności domowych było męczarnią, a teraz nawet pomywanie potrafi mi sprawić przyjemność. Zmierzam do tego, że trzeba się nauczyć żyć ze sobą. Kobiety są ważne w życiu człowieka - to oczywiste. Kontakty seksualne są nam potrzebne, ale trzeba pamiętać, że to ten sam poziom w hierarchii potrzeb co jedzenie - można się nim delektować, a inny potrzebuje tylko go zaspokoić w celu zajęcia się innymi - ważniejszymi dla niego - sprawami. Mam też wrażenie, iż źle tutaj niektórzy podchodzą do tego jak zwiększyć powiedzenie u kobiet. Działają bezpośrednio - podbija do kobiety w jakiś sposób, otrzymuje wynik zwrotny itd. Tymczasem dla niego lepiej, jeśli będzie budował szerszy krąg znajomych mężczyzn, z którymi będzie mógł spędzać czas. Będzie miał znajomych do wyjścia, do poznawania kobiet, będzie zapraszany na imprezy, wesela, domówki. To są znacznie bardziej sprzyjające okoliczności. Poza tym nabierze męskich cech, których być może nikt mu nie wpoił w czasie dojrzewania.
    9 punktów
  10. Myślę, że główny problem młodych mężczyzn w dzisiejszych czasach to brak odpowiedniej separacyjnej roli Ojca lub jakiegoś dorosłego mentora (Wujka, Starszego Brata, Kuzyna itd), bark odpowiedniej watahy rówieśników, z którymi można byłoby razem przeżyć młodość na bogato - w zamian są internety, wirtualnie stworzony sztuczny świat, smartfony, oczekiwania społeczne i poszukiwanie sensu, którego zwyczajnie nie ma - żyjesz tu i teraz - albo cieszysz się z życia tu i teraz albo oczekujesz, że kiedyś (które nigdy nie nastąpi) dojdziesz do celu, że wszystko poukładasz, zarobisz odpowiedni hajs, poznasz bliżej kobiety i wtedy osiągniesz oczekiwaną Nirwanę - wszystko to bullshits.
    9 punktów
  11. @LiptonGreen dobry post. Myślałem jakiś czas temu o tym, i w końcu doszedłem do tego dlaczego całe życie byłem sam. Stając otwarcie przed sobą doszedłem do wniosku że mimo tego że na codzień w pracy zapierdalam, to tak naprawdę jestem leniwy (i już nie widze w tym problemu). Nie chce mi się już skakać dookoła kobiet. Małżeństwo, dzieci i psychiczny ciężar brania kredytu na chate na 30 lat, a nie daj Boże rozwód, alimenty itd. by mnie po prostu zabiło. Dlatego mam to gdzieś. Czas jaki mi został zamierzam spożytkować żeby poprawić swój byt i już mnie tak naprawdę wiele nie obchodzi. Wyzbyłem się swoich młodzieńczych idealizmów. Jako Polacy sami jesteśmy sobie winni. Nie wierzę w kraj, nie jestem patriotą, uważam że większość ludzi działa tylko pod siebie, i spoko. Nigdy więcej złudeń. Ja też zamierzam. Pierdolić ten świat. Nie jest wart funta kłaków. W Polsce już od kilku wieków nie było normalnie. Teraz znowu jesteśmy kolonią gospodarczą okupantów (głównie Niemiec). Dlatego ja sie wypisuje z tego burdelu. Mam dosyć. Życie jakie mi zostało zamierzam spożytkować a nie sie wiecznie szarpać z wiatrakami w tym zadupistanie jakim jest nasz piękny kraj.
    9 punktów
  12. Tak. Szykuje się do tego. Zamierzam wyjeżdżać na wiosnę, albo do Danii (gdzie kiedyś byłem, albo do Norwegii). Daje sobie spokój z zarabianiem w Polsce na jakiś czas. Moim celem jest remont mieszkania i umeblowanie go i zakup małego zwinnego autka które mi długo posłuży (możliwie najprostsza konstrukcja - mało elektroniki ale twardy, i sprawny). Reszta po prostu mnie już nie obchodzi. Wszystko co robiłem w Polsce przelatywało mi przez palce. Nawet mimo mojego zapieprzania inni na tym korzystali. Mam dosyć. Spróbuje gdzieś indziej "się dorobić". Do Polski planuje wrócić po roku zrobić co trzeba, i potem znowu wyjechać na jakiś czas. Najpierw ogarnięcie wokół siebie remontów itp a potem budowa kapitału, i ryzyko. Co z tego będzie - nie wiem, ale musze próbować bo tutaj nic mnie już nie czeka. W listopadzie jak odłożę 15k odchodzę z pracy. Koszty utrzymania potrafię zawsze ściąć to samo z jedzeniem i rachunkami (na obecną chwilę). Zimę (styczeń luty) planuje złapać jakąs lekką robótkę w moim mieście byle był jakiś pieniądz i szykować się do wyjazdu, zacząć się uczyć programować i zapisać się na siłownię (jedyne co chcę ogarnąć to bicek z którym zawsze miałem problem), a na wiosnę wyjeżdżać (sytuacja gospodarcza powinna na wiosnę zacząć się stabilizować, albo znacząco pogarszać co tak czy siak będize dobrym momentem na wyjazd). Wiem że zima będzie trudna dlatego robię przygotowania, ale jesli wszystko jebnie to wyjadę z dnia na dzień i nie bede się oglądał. Jedyne co mnie martwi to inflacja która może mi zeżreć wszystko na co pracowałem przez te wszystkie miesiące. Nie będę więcej psem dla takich ludzi jak niżej.
    8 punktów
  13. Dużo już zostało napisane, ale dopowiem z własnego, skromnego, doświadczenia: zupełnie się nie zgadzam z autorem tematu. "35-45 to dla mężczyzny najlepszy wiek atrakcyjności" - można się targować co do liczb, ale jeśli ktoś dba o siebie, to tak właśnie jest. Jeśli zachowałeś młodość, energię, kondycję, nie masz zakoli itp., to możesz wyglądać jak 25-latek, a masz dodatkowe atuty w postaci poukładania, spokoju, ogarnięcia życiowego, podejścia do kontaktów. Nawet ktoś ze skromnym doświadczeniem, jak ja, który miał jedynie kilka związków, już po prostu wie, jak podejść, co powiedzieć, itp. To przychodzi z doświadczeniem. A to kobiety doceniają... Pisałem w innym temacie, że robię mały eksperyment na Tinderze. Zacząłem się umawiać z dużo młodszymi od siebie dziewczynami. Już teraz, po niecałych 2 tygodniach, mogę powiedzieć, że poszło mi dużo lepiej niż wcześniej. Wczoraj np. byłem na spacerze z 26-latką, która naprawdę mi się podoba. Widziałem, że jest równiez zainteresowanie z jej strony. Jak się potoczy, to zobaczymy, ale jednego jestem pewien: 14 lat temu raczej nie zwróciłaby na mnie uwagi. Właśnie m.in. dlatego, że byłem dużo mniej doświadczony w kontaktach niż dziś, na dorobku (nie chodzi o kasę, tylko choćby o to, że poza nauką i pracą nie zostawało już za bardzo na nic czasu, a to przekłada się choćby na osłabioną energię), a dziś mam poukładane życie, dużo spokoju wewnętrznego, dużo aktywności - to wszystko wpływa na atrakcyjność. Przecież SMV to nie tylko wygląd. Podsumowując tę część: jeśli 35-45 latek jest zadbany, to zachowa ten sam wygląd jaki miał wcześniej. A więc jedna składowa SMV się nie zmienia. Co z pozostałymi, czyli Status, Money i Game? Te pójdą w górę, bo będzie bardziej doświadczony od swojego nieopierzonego młodszego kolegi, nawet jeśli ten ma większy potencjał. Przejdźmy do części drugiej: "Kobieta to dodatek do życia" - tu również się nie zgodzę, że to mit. IMO - paradoksalne - tylko ten, który właśnie tak do tego podchodzi, jest w stanie stworzyć szczęśliwy związek. Moje rozumienie tego stwierdzenia nie ma nic wspólnego z deprecjonowaniem kobiet ani tym bardziej racjonalizacją własnych niepowodzeń z przeszłości, vide: "nie udało mi się z kobietami, to znaczy, że są złe". Nie! Nie są złe, nie są gorsze, są po prostu inne niż faceci. Kochają nas w inny sposób niż my je. Zdecydowanie ważniejsze są dla nich emocje niż dla nas, a te - z definicji - są zmienne w czasie. Dlatego facet, który uważa, że potrzebuje związku, aby być szczęśliwym, jest skazany na porażkę. Związek to dodatek, co nie znaczy, że nie może być ważnym elementem czy wręcz filarem szczęścia i spełnienia. Jeśli będziesz do tego tak podchodził, masz szansę być dużo lepszym partnerem. Będziesz stanowił oparcie, głos rozsądku, wlewał w związek spokój, stateczność. Ja to wszystko widzę w swoim życiu, ale nawet dwóch moich najlepszych kumpli napisało mi ostatnio, że wmawiam sobie swój młody wygląd, bo przecież "to widać, że mam 40 lat" i żebym "zszedł na ziemię". Ciekawe, że jakoś żadna z tych, z którymi się ostatnio umówiłem (najstarsza - 27 lat), nie zapytała mnie czy aby nie mam więcej niż napisałem (wpisałem, że mam 30).
    8 punktów
  14. Ale na forum są i wierze że są szczęśliwi. Sam przygotowuję się do takiej drogi życia i myślę że dam radę przeżyć je w szczęściu. Z drugiej strony ci 40 latkowie co już mają kobiety też nieszczęśliwi. Osobiście nie przeraża mnie wizja życia samemu a może to tylko taki czas że mi się tak wydaje. Cytat z "Następny do Raju" Marka Hłaski: "Człowiek musi być sam, rozumiesz? Zawsze sam, jeśli chce zrobić cokolwiek. Bóg dał człowiekowi jedno dobrodziejstwo - to jest właśnie samotność. To wszystko dobre, czym człowiek może być. Każdy drugi jest wrogiem. Ludzie tego nie rozumieją i łażą po sobie jak pająki w gównie. Byłem sam i było dobrze, a kiedy myślałem o tobie? Nie, trzeba być samemu, zawsze samemu, aż stąd do wieczności... Tylko wtedy jest siła, i pragnienie, i nie ma cierpień, ani strachu, ani złych snów po drodze".
    8 punktów
  15. Ad. 1. Mam podobne przemyślenia, ale wydaje mi się, że wynika to z tego, że kobiety po 30 szukają już misia do ustatkowania się. Taki facet w wieku 20 nie miał zasobów ani wyglądu ani statusu, żadna go nie chciała. Koło 25 coś tam rokował na stabilność finansową, ale jego równolatki gonjie chciały bo bawiły się , młodsze też fińskie chciały bo mało atrakcyjny. Ma 30, nie upadł się, nie zapił, ma 3npokojowe mieszkanie w kredycie, samochód segmentu B na raty, chodzi na siłownię. Dla równolatki rokuje na tatusia jej dzieci... Kobiety zaczynają się nim interesować, te które go zlewaly gdy miał 20-25 lat teraz już widzą że to jedyna szansa na ślub ..... Więc on od zera to jako więcej zainteresowania kobiet, w końcu udaje mu się z jakimiś umówić, przespać.... Ale dla tych 25 i 20 nadal nie jest atrakcyjny.... Potem ten sam facet ma 35 lat, nadal dobrze wygląda, dochód zmienił na SUVa i spłacił kredyt za mieszkanie... Teraz interesują się nim nadal jego równolatki tj 35 i te 5 lat młodsze od niego, które kiedyś miały na niego wywalone, ale teraz mają 30 lat i pora się ustatkować. Grupa interesujących się nim kobiet wzrosła razy dwa. On odbiera to jako wzrost zainteresowania. Ale czy jego atrakcyjność wzrosła? Może minimalnie ze względu na wzrost zasobów. Zmieniła się za to jego grupa docelowa. Stąd obserwacja wzrostu zainteresowania. Swoją drogą spadła mu też konkurencja cześć jego konkurentów już zaobrączkowana, nawet rozwiedziona. A facet po rozwodzie na rynku matrymonialnym trochę mniej wart, (jak ma ryj i zasoby to nie wiele to zmienia, ale zawsze nieco mniej) Chady i Bad Boję, z którymi zawsze przegrywał konkurencję mając lat 20 i 25, są w 5 mozliwych miejsc: -wiezienie -gownopraca i mieszkanie u rodziców (co gdy ruchał 20 łatkę było dla niej bez znaczenia, ale jak ma teraz 30 lat, to chce żeby ją ruchał i zapewniał stabilność) -sa zniszczeni 15 latami życia w trybie impreza alkohol fajeczki (15 lat takiego trybu nawet genetycznemu ideałowi zniszczy zdrowie) -sa zaobrączkowana i pracują na królowa życia, gdyż się ustatkowali -nie znaleźli się w żadnym z tych 4 pierwszych punktów, mają dobry wygląd, zasoby i są wolni, korzystają z życia pragną ich 20, 25, 30, 35 a nawet 40nlatki, ale ile realnie ich zostaje z tych Chadow i Bad Boyów 20 letnich. Więc nie jest to tak, że jego atrakcyjność się zmieniła, zmieniło się, to że może wyrywać 30 i 35. 20 i 25 nadal są niedostępne, te są dostępne dla 30 letnich i starszych Chadów z wygladu, którzy odnieśli sukces zawodowy. Żadna 20 latka nie popatrzy łapczywie na 40 latka z twarzą jak ziemniak i cofnięta szczęką, który ma 168 cm wzrostu i waży 70 kg, tylko dlatego że ma ferrari.
    8 punktów
  16. Niektórym te piguły wchodzą za bardzo. A fortyfikowanie się w piwnicy nie pozwala zweryfikować teorii, więc ludzie brną jeszcze głębiej, wmawiając sobie, że nic nie zmienią. I rzeczywiście nie zmienią, bo życie nie toczy się w piwnicy.
    7 punktów
  17. Dużo prawdy napisał @Messer. Ale jednocześnie osobiście trudno mi polemizować z teza, iż męski "pik" atrakcyjności jest dużo później niż przeciętnej kobiety. Co m.in napisał @Iceman84PL. Trudno, bo wiem to chociażby po sobie. Dlatego każdy z Was ma po części rację. Jestem zupełnie innym człowiekiem, niż dwie dekady temu. I wizualnie i ponad kątem statusu. Sobie sam zacząłem dopiero się podobać po 30-tce. I nie mówię, że to jakaś reguła i każdy tak będzie miał. To nie o to chodzi. A raczej specyfikę "baby face". Moja dziecięca uroda i nastoletnie rysy w wieku +- 20 lat były zaprzeczeniem tego, co statystycznie uznaje się za męskie kryteria atrakcyjności. Ten typ urody dwie dekady później daje mi za to potężny handicap co do tych kryteriów. Oceny, która powoduje, że np. ktoś, kto mnie dopiero poznaje nigdy (podkreślam) nie trafił, ile mam lat. Ani razu Ale.... gdybym przez te dekady nie pracował z ludźmi, nie rozwijał umiejętności społecznych, nie potrafił z nimi rozmawiać czy żartować (niezależnie od płci), bał się ich, to ww. rzeczy niewiele by pomogły. Niewiele więcej, niż upolowanie np. gold diggerki czy trophy wife. I mimo że prywatnie (jako introwertykowi) intensywne (prywatne) kontakty z ludźmi raczej wyczerpują bateryjki, niż je ładują i znajduje od lat radość raczej w ciszy i spokoju, to "bazę" umiejętności posiadam. Bo trudno osiągać prywatne sukcesy, realizować swoje cele (niezależnie od tego, o czym mówimy i co dla nas jest celem) nie wychodząc ze swojego bunkra. Moim zdaniem to niemożliwe. Albo na tyle rzadkie, że pozostaje błędem statystycznym.
    7 punktów
  18. Rozumiem, że Autor wątku próbuje sobie (podobnie jak kobiety) racjonalizować rzeczywistość i się pocieszać. Jest programowanie społeczne, oczekiwania społeczne, jest też popęd seksualny, jest również - a właściwie brak odpowiedniej roli Ojca w życiu syna itd itp. Jednak największym błędem w życiu mężczyzny jest podporządkowanie wszystkiego, całej swojej perspektywy życiowej kobietom, te wszystkie siłki, PUA, inwestycje, medytacje, wizualizacje, sztuki walki, studia, wykształcenie, zarabianie hajsu, skóry, fury, komóry itd - wszystko to zawsze prowadzi do mniejszej lub większej katastrofy, frustracji i depresji. Trzeba zrozumieć, że kobieta jest integralnym elementem Systemu, który sprzęga z Nim mężczyzn - inwestycje, kredyty, poświecenie, harówka, niewolnictwo itd Proponuje taki intelektualny eksperyment - wyobraźmy sobie tak abstrahując od wszystkiego, że nagle całkowicie tracimy zainteresowanie kobietami - pomyślmy ile jednocześnie rzeczy nagle z automatu traci dla nas sens?
    7 punktów
  19. 1. Bracia posługują się wykresem SMV i tyle. Dla mnie ideałem byłby wygląd jak miałem 25 lat z mentalem obecnym. Jednak różne przeżycia, obserwacje i wiele przeczytanych książek ukształtowały mnie. Zdecydowanie największe powodzenie miałem w liceum i na studiach. No i przyjemniej poderwać rówieśnicę mając 20 lat niż 28 latkę mając 35. Mimo wszystko facet 40 lat ma dużo lepiej niż samotna kobieta. 2. Oczywiście że kobieta to dodatek do życia. Pewnie chodziło Ci o osoby które twierdzą że w ogóle nie potrzebują jakiejkolwiek interakcji z kobietami. Nie mi to oceniać. Każdy żyje jak mu się podoba. Ja bym doradzał aby jednak umawiać się i wchodzić w interakcję ale nie traktować kobiet jako priorytet. Zauważ że pełno jest filmów kobiet które nagrywają jak to są silne i niezależne a widać że zaraz się rozpłaczą. Faceci tak nie robią. Żyją swoim życiem.
    7 punktów
  20. Dziękuję że o mnie wspomniałeś...
    7 punktów
  21. Często to praca na pełen etat.
    6 punktów
  22. Kiedy się dowiesz, do czego jesteś zdolny i co jest możliwe, a ta wiedza zagości na stałe w twoim mózgu, od tego momentu stajesz się innym człowiekiem niż pozostali. Piętno to jest błogosławieństwem i przekleństwem, zostanie w tobie aż do kresu twoich dni.
    6 punktów
  23. Hmm. Statystycznie w tym wieku mężczyzna osiąga jakąś stabilność finansową oraz życiową mądrość popartą doświadczeniem. Odnośnie kobiet, powiem w ten sposób. Na Forum masz setki tematów o tym, czym się kończy traktowanie kobiet numerem jeden w swoim życiu. Kobieta ok, ale najpierw ja a późnej wszystko inne.
    6 punktów
  24. Chuj Cię obchodzi większość? chociaż ze statystycznego ujęcia, faceci w wieku 35 lat mają raczej więcej do zaoferowania niż kobiety w tym samym wieku, do tego jak laska się nie umaluje, pofarbuje, założy odpowiednich ciuchów, wydepiluje, zrobi paznokci, założy wysokich bytów, to w sumie jest takim samym dziadem, jak zaniedbani faceci a nawet większym.
    5 punktów
  25. Jeszcze przypomniała mi się sytuacja odnośnie płacenia. Nie pamiętam czy ją tutaj opisywałem. Jako, że ostatnio jest głośno o takich sytuacjach to może warto przypomnieć. Będę parafrazował bo to było ze 4 lata temu. Umówiłem się z panią, która sama z góry zaproponowała wybraną przez siebie restauracje. Jak usiedliśmy i zobaczyliśmy menu to mi kopara opadła patrząc na ceny. Jako, że wtedy mało zarabiałem i jeszcze było przed wypłatą zamówiłem tylko bodajże wodę albo kawę, nie pamiętam. Pani zamówiła danie, kawę, deser i nie pamiętam co jeszcze. Zastanawiałem się gdzie to zmieści. Rachunek oscylował pod 100zl. W końcu kończymy spotkanie. Jako, że kelnerki nie było na horyzoncie to podchodzimy do lady. Kelnerka pyta płatność kartą czy gotówka. Wówczas mówię, że ja gotówką i patrząc na pannę pytam: a ty? Zrobiła się blada jak opłatek. Z wielkim fochem zapłaciła. I teraz... Wychodzimy, pierwsze co mówi: - A od kiedy to mężczyzna nie płaci za kobietę? - (tekst z forum) pani pracuje, pani płaci za siebie - nie będę się spotykać z chytrusem, nara! Kawę bym postawił i nie robił z siebie dziada ale nie na pierwszym spotkaniu żarcia za kilkadziesiąt złotych. Szanujmy swoje ciężko zarobione pieniądze.
    5 punktów
  26. Panowie, nie rozumiem was. Każdy z nas, trafił tu w pewnym momencie swojego życia - czasem będąc na totalnym dnie, czasem będąc na życiowym zakręcie. I to jest fakt. Ale czy sensownym logicznie jest generalizowanie i demonizowanie osób/zachowań? Czy logicznym jest wrzucanie wszystkich do jednego worka i serwowanie braciom, którzy się tu pojawiają swoich ,,rozwiązań" jako uniwersalnego remedium na wszelakie problemy życiowe. Tyle tego biadolenia o blue/red/black pillach. I co z tego? Co z tego, że jakąś konkretną wiedzę/filozofię życiową zamkniemy w ramach jakiejś konkretnej teorii, jeśli przy nie uporządkowanej osobowości będziemy w życiu kultywować nie daną teorię/styl życia/światopogląd * (*niepotrzebne skreślić) a fanatyzm ? Do tańca trzeba dwojga - nie da się stworzyć satysfakcjonującej relacji wychodząc z założenia, że nie ma co się starać o babę, że kobieta nie jest twoja, teraz jest tylko twoja kolej. Nie będę zakładał na ten temat postu w rezerwacie, ale może któraś z samic będzie chciała to zrobić, by przyznać mi rację bądź mnie objechać. Tyle tu piszecie o tym , że kobieta nie puści się gałęzi, póki mocno nie trzyma się nowej. A czemu się łapie nowej? Generalizując (mówię to z obserwacji własnej z perspektywy niemal 15 lat pracy w szkole) to czasami się zastanawiam, kto tu jest dzieckiem - moi uczniowie czy rodzice ,którzy przychodzą do mnie na konsultacje/wywiadówki? Po co kobiecie kolejne dziecko do wychowywania - takie kilkudziesięcioletnie? Prędzej czy później niemal każda od takiego ,,dużego dzieciaka" odejdzie - nie dla pieniędzy, nie dla ,,większego rozmiaru" , ale dla świętego spokoju. Podobnie i my panowie mamy- jak się trafi na rozwydrzone babsko, zachowujące się niczym małe dziecko, które nie dostało w sklepie nowej ,,ulubionej zabawki" to prędzej czy później każdemu przepalą się styki i poprostu spier... li z takiego układu. Zmierzając do puenty tego krótkiego wywodu. Volenti non fit iniuria - chcącemu nie dzieje się krzywda. Czy jak to mówi przysłowie - ,,Widziały gały co brały" czy też ,,Co zasiejesz to i zbierzesz". * *Mówię o relacjach z prawidłowo ukształtowanymi osobami - bez zaburzeń psychicznych. ** **W przypadku osób z zaburzeniami - nie da się ich niezauważyć po czasie - dlatego trzeba ludzi poznawać przebywać z nimi jak najwięcej nie ograniczać się do sfery wirtualnej. A skoro już się poznało, że nasz partner / partnerka ma w głowie niepoukładane a my nie chcemy mu pomóc w przepracowaniu tego / nie kończymy tej znajomości to : Volenti non fit iniuria.
    5 punktów
  27. Byleby się do 35 nie zapuścić Realizować cele zawodowe i prywatne Porażka krótko mówiąc, a po odejściu tej jednej kobiety (co była dla faceta całym światem) kończy się cierpieniem sporym.
    5 punktów
  28. Niestety. Facet singiel, który jest nieszczęśliwy wchodząc w związek również taki może być, choć wiadome iż złapie szczęście chwilowe na czas haju hormonalnego. Później co się dzieje? Następuje życie w nieszczęściu. Facet według mnie może być nieszczęśliwy bez względu na sytuację czy się jest singlem lub nie. Warto znajdować szczęście w sobie a nie jakiś innych ludziach (najgorzej w kobiecie).
    5 punktów
  29. Sądzę, że tylko dlatego, że one sobie wmawiają, że tak jest. Wystarczy wejść na badoo, gdzie część użytkowników deklaruje, czy ma dzieci, czy chce/nie chce mieć. Popatrz sobie ile polskich witaminek zaznacza opcję "w przyszłości" a mają po 30+ a niektóre nawet (sic!) ponad 40 - W PRZYSZŁOŚCI? przyszłość już była.... do tego wymagania z dupy po 30 to głównie z powodu ilości simpów i cuckoldów, którzy dają atencję i są na każde zawołanie. Ściana jest ale one sądzą, że nie, że mają czas na dzieci i na księcia z bajki, który da im wymarzone życie. Złudne nadzieje. To, że ktoś uważa, że czegoś nie ma nie oznacza, że to nie istnieje.
    5 punktów
  30. W 2021 już ponad. Ale to tylko rozwody formalno-prawne. Jest masa ludzi, którzy mają rodziny bez ślubu i się rozstają zatem myślę, że spokojnie ponad 50% kończy się porażką. No właśnie później zostają jeszcze ci, którzy nie odejdą bo: dzieci, kredyt, tzipka. Są jeszcze ci, których oglądamy oglądamy u znajomych jako "fajne parki". Tylko, że to jest oglądanie góry lodowej z łódki. 1/4 nad wodą a 3/4 pod wodą... Więc ja się pytam: ile znacie (autentycznie) szczęśliwych związków? No ile? Większości się nie dowiemy co się dzieje na mieszkaniu bo mamy lornetkowe spojrzenie a ludzie mówią tylko to co chcą, choć i wielu z nas ma obserwacje po znajomych przy okazji spotkań/grilli, że na mieszkaniu jest hujowo. Jak patrzę na swoje LTRy gdzie kopnąłem panie w dupę to na prawdę szczęśliwszy będę samemu. Jakbym chciał mieć węża w mieszkaniu to bym kupił węża a nie wchodził w związek. No, zostają jeszcze panie bibliotekarki, himalajki.
    5 punktów
  31. @Baca1980 dziś mi to w podpowiedziach wyskoczyło. Niezmiennie uważam Ukraińców za kacapską dzicz azjatycką, niezdolną do ucywilizowania i jakoś się nie dziwię, że ich kraj wygląda jak wygląda. Najgorsze, że "nasz" rząd próbuje PL przerobić na UkroPolin, bo w takich warunkach najlepiej jest władzy i kacykom. A obywatele? No przecież nadal obowiązuje żelazna zasada "towarzyszy Szmaciaków" - a chuj z obywatelami. Jedyna sensowna postawa obywatelska wobec władzy powinna brzmieć "Bóg z nami, chuj z wami".
    5 punktów
  32. Spodziewać się po lewaku posiadania rozumu to jak oczekiwać, że mysz będzie szczekać. Aczkolwiek i tak przecieram oczy i uszy, że można być takim durniem i golić w europarlamencie z kasy, o trzy piętra mądrzejszych od siebie. Chociaż tam chyba wszyscy tacy co się nawet do taczki nie nadają. Więc EU chyba postanowiła zrobić coś w rodzaju obozu koncentracyjnego dla kompletnych dekli, których nie da się inaczej zagospodarować, niż w charakterze aktorów w cyrku upośledzonych. W sumie nie pierwszy objaw, przewrotnego, niemieckiego okrucieństwa na ludziach.
    5 punktów
  33. jak można takie rzeczy pisać? Najlepszy wiek dla faceta to tu i teraz. 35-45 to stanowczo za późno na cokolwiek, gdy dopadną problemy zdrowotne, łysienie, starzenie, zmarszczki. Samo dbanie o siebie niewiele da bo na wygląd wpływa wiele czynników, od genów po np stresującą prace. Takie hurra-optymizmy w stylu "będę dbał o diete i bede chodził na siłownie to w wieku 35 lat se porucham" spowodują tylko późniejszą frustracje. Dla 5 na 100 zadziała, dla 95 na 100 nie. Do tego dochodzi status... Ilu gości w tym wieku 35-45 będzie mieć status? Bo jakoś dalej widze, że powyżej 8k netto zarabia 10% polaków (w tym częśc polek) więc pi razy oko ~7% facetów. 35 letni kierownik produkcji dalej nie będzie miał podjazdu do prawnika czy innego posiadacza własnej firmy. Mityczny raj 35 roku życia dla 95% facetów, wielu braci z forum nie otworzy się nigdy. Dla zwykłego, szarego czlowieka najlepszy czas na działanie z kobietami to 20-30 lat, gdy jeszcze jest w miare wygląd (atrakcyjność) i energia życiowa (bajer, gra), jak ktoś do 30 nie przeżyje "z jajami" swoich najlepszych lat życia, nie wyrobi charyzmy, charakteru, to nie ma co liczyć na cudy 35-45 roku życia. cud 35-45 rok życia może nastąpić dla chada, albo dla odważnego, aktywnego gościa, ale obydwaj i tak lata 20-35 mieli zajebiste. Na pewno nie będzie czegoś takiego, że ktoś lata 20-35 był "przegrywem" a potem nagle rewolucja. Takiego czegoś nie będzie, żadnej magii nie ma, karmicie się bajkami. Zamiast tego żyjcie tu i teraz na maxa, to głownie do młodych przed 35 rokiem życia. Bo te młode lata 20-35 to jest trzon wszystkiego, skutki tego młoego życia (matrymonialne, finansowe, zawodowe, społeczne, statusowe) w 99% skutkują tym jak wygląda życie w wieku 35-45. Jak ktoś był przegrywem w wieku 20-35 - będzie przegrywem w wieku 35-45, bo nie zasiał - nie zbierze plonów Jak ktoś korzystał z życia na max w wieku 20-35, ryzykował, działał - w wieku 34-45 zbierze plony, bo wcześniej zasiał
    5 punktów
  34. Ktoś tu chyba próbuje wciskać, że efekt kulturowy i inne podobne brednie. Otóż nie. To, że Tobie kolego @Ambroży nie zależy aż tak bardzo (podobno) na seksie i kobietach, to nie znaczy, że jesteś "przeciętnym" mężczyzną. Myślę, że 95% takich kolesi wmawia to sobie po prostu, ale gdy już jakimś cudem zapozna ładną dziewczynę to nagle wszystko im się odmienia. Kulturowe to jest narzucenie monogamii i małżeństwa. Nasz pociąg do kobiet jest czymś zdrowym i naturalnym. Gdy widzę ładną i młodą kobietę to chciałbym ją wyruchać. Ot, tak. Po prostu. Nie chcę się z nią żenić i mieć dzieci. Wmawiajcie sobie dalej, że nie "potrzebujecie" kobiet, daleko nie zajedziecie. A potem widzę takich frustratów seksualnych na każdym kroku....
    5 punktów
  35. Odwieczny spór na tym forum, na temat tego, czy życie mężczyzny, zaczyna się po 30/35/40, jest bardzo prosty do rozstrzygnięcia. To jest dokładnie tak samo jak z tym powiedzeniem, że podróże kształcą. Owszem, kształcą, ale tylko wykształconych. Jeśli więc chłop w wieku 35-40 lat, jest przystojny, nie ma problemów zdrowotnych i ma jakiś majątek, to rzeczywiście ma wtedy swój prime time.
    4 punkty
  36. @LiptonGreen czemu w awatarze masz Nestea?
    4 punkty
  37. Granie w gry, oglądanie pornosów i walenia konia, jedzenie/obżeranie się, czytanie książek/oglądanie filmów też? Jak to jest te 10% pozostałych rzeczy to zajmują one więcej jak 10% czasu
    4 punkty
  38. U mnie jest to 100% prawdy. Ciało w najlepszej formie jaką miałem w życiu, szybka regeneracja, coraz większa masa mięśniowa, siwe włosy dodają męskości, pewność siebie, stabilność emocjonalna, niewrażliwość na gierki innych ludzi. Najlepszy okres w moim życiu.
    4 punkty
  39. W punkt. Ja znam jedną parę (po ślubie) [na kilkadziesiąt?] którzy dają radę, ale oboje też nie mają jakiś wielkich ambicji i oczekiwań, są ze sobą ponad 10 lat. Może tu leży recepta na sukces, żeby być przeciętnym i nuezwiaodmym? Reszta narzeka, że nie ma czasu dla siebie, że córka rośnie i wydatki rosną, że syn prawko robi i auto potrzebuje. No i relacje małżonków - jedni na drugich dymią o takie pierdoły, że szkoda gadać. Klasycznie moralizują też mnie jako singla, bierz ślub i rób dzieci. Kurwa, jedno wielkie WTF. Jeśli chodzi o rozwody, to są różnice między zachodem, a wschodem. Ja przyjmuje 50% czyli loteria. Na chuj się w to pchać? Patrząc możliwość zysków vs strat to trzeba mieć nieźle w bani narąbane żeby świadomie w to wejść (miałem tak kiedyś narąbane, presja społeczna i otoczenia, której uległem, na szczęście do ślubu nie doszło). 100% zgadzam się z @Krugerrand i @yrl
    4 punkty
  40. Dorzucę coś od siebie, jak to wyglądało w mojej sytuacji. Około 3 miesiące temu po triggerze zwanym "rzuciła mnie partnerka" przejrzałem na oczy i zacząłem żyć świadomie. Myślę, że jestem na etapie coś między 10, a 15% wiedzy i praktyki, a przede mną jeszcze długa droga do życia w pełni świadomie i w zgodzie ze samym sobą. Na drodze mojego samorozwoju znalazło się wiele ciekawych pozycji (m.in. polecanych przez doświadczonych braci), wiem że się powtarzam ale książka "Przebudzenie" de Mello zrobiła na mnie ogromne wrażenie i na pewno wraz z jej czytaniem i wnikliwą analizą - coś we mnie się zmieniło (postrzeganie świata, ludzi, relacji). Nie mogło zabraknąć uwalniania emocji techniką Hawkinsa. Najpierw materiały na YouTube, potem książka i praktyka. Przy okazji praktykowałem medytację, wdzięczność co w dalszym etapie było istotne i pozwoliło mi wejść poziom wyżej. Pewnego dnia po zrobieniu notatek z własnych przemyśleń zabrałem się za uwalnianie emocji dot. byłej partnerki, na początku przywoływanie tych emocji było trudne, bolało jak cholera, ale jakież było moje zdziwienie jak po 15-20 minutach (ciężko ocenić) wszystko zaczęło przyjemnie ze mnie "schodzić". Finalnie poczułem się dużo lepiej, wrażenie jakby coś co mnie ciągle przytłaczało nagle odeszło - ULGA. Dalej praktykowałem to z różnymi sytuacjami i było spoko, zaskoczyła mnie łatwość i przede wszystkim skuteczność! No ale wiadomo, że człowiek chce więcej i więcej, także zrobiłem sobie listę starych spraw dot. rodziny i domu gdzie się wychowałem i wtedy zaczęły się schody. Chciałem dotrzeć do wewnętrznego dziecka, dotarłem do pokoiku i uchyliłem te drzwiczki i nagle jeb. Przeraziłem się tym co tam czekało, to było coś jak czarna wielka kula (ludzie różne rzeczy widzą). Przez kolejne dwa dni praktycznie nic nie jadłem, czułem się apatycznie i w sumie bardzo źle, na siłę wychodziłem z domu żeby się z kimś spotkać i pogadać o dupie Maryny (nie miałem z kim pogadać o tym czego doświadczyłem). Ciężar który dostrzegłem w podświadomości pokazał mi, że te wszystkie zamiecione sprawy pod dywan gdzieś tam czekają. Kumulowały się przez lata, a wiadomo jak to my faceci - nie lubimy uzewnętrzniać emocji, także trochę się tego nazbierało. Widziałem, że sam tego nie udźwignę i podjąłem decyzję o wizycie u psychoterapeuty. Na 3 wizycie byłem gotowy żeby zacząć uwalniać... To jak mnie poprowadził terapeuta to był majstersztyk, odpowiadałem jak w transie na pytania, doszliśmy do sedna (jednej z wielu) sprawy i autentycznie się rozpłakałem jak nie pamiętam kiedy (chyba na jakimś pogrzebie). Znowu ULGA, znowu zaskoczenie, co tu się wydarzyło. Siedziałem chyba z 5 minut w osłupieniu analizując sytuację. Niesamowite. Dużo pracy przede mną, daje sobie na to czas. Trochę się tego obawiam, bo wychodzą rzeczy nie do końca miłe dotyczące w sumie naszych najbliższych. Jednak mogę wszystkim polecić, wiem, że za jakiś czas ta ciężka praca przyniesie mi uwolnienie od tego ciężaru który już długo noszę, a finalnie odczuję spokój i szczęście. Działam wielotorowo i jestem wyjątkowo zdeterminowany, aby doprowadzić te sprawy do końca, jestem wdzięczny że to ruszyłem. A jakie są wasze doświadczenia z uwalnianiem emocji, wchodzeniem do podświadomości, rozwiązywaniem starych spraw?
    4 punkty
  41. Klasyczna technika zawstydzania. Jak jesteś tego świadomy - masz wyjebane na jakieś gównoteksty XD Błagam cię - branie na serio KAŻDEJ rzeczy którą pierdoli kobieta to prosta droga do raka z przerzutami XD
    4 punkty
  42. Zawsze myślałem że te rzeczy robi się dla siebie. Hehe, no nie, tak tylko tu wszyscy to racjonalizują, a tak naprawdę 90% rzeczy które robią faceci jest bardziej lub mniej skierowanych w stronę zabłyśnięcia u bab;) Dodałbym od siebie jeszcze jeden mit tu panujący, a mianowicie tzw. ściana naszych pięknych Pań, otóż zasmucę was, u kobiet takie zjawisko praktycznie nie istnieje, oczywiście w kontekście rozrodu może i tak, ale na reszcie płaszczyzn nie.
    3 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.