Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Treść z najwyższą reputacją w 26.12.2022 uwzględniając wszystkie działy

  1. Powinni ją na palecie wysłać.
    16 punktów
  2. Nie zagłębiając zbyt głęboko w ten temat mogę napisać jedno: XD Gość ma ponad 190 cm i mówi jakie łatwe jest zdobywanie kontaktu z dziewczynami 25+ xD Super, naprawdę, bo masz ponad przęciętny wzrost i prawdopodobnie ponad przeciętny wygląd. Sam mam prawie 30' i niestety jednak będę powtarzać do zarzygania i bólu kilku osób na forum: wygląd to 90% sukcesu. Twoi koledzy nie chcą podchodzić - i słusznie, bo oni już zostali zweryfikowani przez rzeczywistość - czyli "nie dla psa kiełbasa"! Zawsze śmieszy mnie gadanie o tym całym charakterze. Redpill za mocno go gloryfikuje. Niestety to wygląd jest magnesem na zainteresowanie kobiety a nie charakter. Faceci (zwłaszcza ci lekko ponad przeciętną jak OP) mają tendencję do lekceważenia swoich genów, a potem "just be confident bro!" do przegrywów <5/10. Dlatego blackpill zawsze będzie mieć tą przewagę na redpillem. Dla mnie redpill to jest sprzedawanie marzenia - dopóki nie osiągnie się 6/10 (chociażby przeszczepami i operacjami) to nie ma co sobie nim zawracać głowy. Możecie się kłócić, narzekać ale niestety - ludzie patrzą na wygląd a nie na serduszko XD Pomijając fakt hipergami, doświadczenia moje jak i moich kolegów pokazały mi bardzo jasno: Dziewczyny po prostu nie chcą rozmawiać czy zadawać się z osobami "średnimi" czyli wygląd poniżej 6/10 - po prostu unikają ich jak ognia, niezależnie co one oferują. Jeśli jakaś dziewczyna zaczepia średniaka to jest zdesperowana - co oznacza wysokie prawdopodobieństwo że po prostu nie ma innego wyboru (borderka, inne zaburzenia psychiczne, narkomanka, alkoholiczka itd.) co nie zmienia faktu że średniak to jest jej ostatni wybór! Młode kobiety w szczególności te poniżej 28' żyją w świecie że tak nazwę "internetowym" czyli instagram, FB, tinder. Tam dziewczyny lubią się chwalić gdzie one nie były, co one nie mają - "brzydki" chłop tam nie znajdzie miejsca, i tyle - co jasno pokazuje jak wygląda FB dla przeciętnego faceta (brak wiadomości, zwłaszcza od kobiet, brak lajków za posty itd.) a jak wygląda FB typowej kobiety (zawsze kilka spermiarzy napisze, masa ludzi do znajomych chce się dołączyć itd.). Niektóre kobiety mogą "płakać" że "nikt" do nich nie podchodzi - płaczą że to chady nie podchodzą a nie typowy mirek z braciasamcy/wykopu - dla nich to jest nikt - śmieć! Ostatnio taka jedna znajoma (niska średniawka taka max 5/10) tak samo mi płakała że nie idzie jej na tinderze - mówię do niej "pokaż!" a tam masa gości (zbliżonych do jej SMV) do niej się dobija a ona nawet nie raczy ich zauważać - ona akurat "tych" nie chce! foking łymyn! Skończyły się czasy kiedy kobiety szukały atencji nawet od brzydkich facetów - jeśli nie przynosi to im zysku (np. onlyfans) to nie chcą mieć z nimi nic wspólnego. Zauważyłem, że jak dziewczyna nie "chwali" się swoim chłopem na FB to często taki związek jest pozorny - ot na 90% gość jest tymczasowy i szuka lepszej gałęzi. Powiecie mi: kobiety w końcu będą musiały wybrać, faceta - tak, ale to one wybierają przez kogo chcą być podrywane, a nie facet, a na to mogą sobie pozwolić: 1) Ściana po 30' - już nie działa - kobiety same w sobie mają wartość - mogą bawić się nawet do 50' jak ma hajs i geny 2) Wolą być jedną z wielu chada niż jedyną u średniaka - w szczególności jak już jakiś chad ją zaliczy - lepiej zjeść tort razem niż gówno samej. 3) Często wolą by samotne niż być z średniakiem dzięki naszemu socjalizmowi XD 4) Załatwienie chłopa to dla nich kwestia nawet kilku godzin - typowy chłop musi pajacować nawet do kilku miesięcy
    11 punktów
  3. No i nowocześnie, postępowo z dbałością o klimat. Katarczycy zrozumieli jaki wielki ślad węglowy ona zostawia i postąpili proekologicznie
    9 punktów
  4. Powinni być cwani i posadzić ją koło drugiej takiej samej. 😎 A tak poważnie. Chore na głowę, babka sama z siebie powinna wiedzieć, że w normalnym krzesełku w ekonomicznej to się nie zmieści. No ale przecież wszystko wolno, lewica, postęp, róbta co chceta, jesteście cudowni i na wszystko zasługujecie, je****ć innych ludzi, to ich problem, a jak ktoś mi coś powie to hejter/atak/domagam się odszkodowania. Ten świat schodzi na psy.
    9 punktów
  5. Z perspektywy czasu i podjętych w życiu decyzji, kupno mieszkania w kredycie to był jeden z lepszych ruchów w moim życiu. Pierwsze mieszkanie kupiłem też na kredyt, który szybko spłaciłem. To było mieszkanie kawalerskie. Potem sprzedałem je i kupiłem drugie mieszkanie "wspólne" już - inwestując kasę z mieszkania kawalerskiego już w mieszkanie "wspólne". Szczęśliwie się złożyło, że notariusz dopilnował mojego interesu, również ze względów podatkowych. W akcie notarialnym wylądował zapis, że wkład własny pochodzi z mojego odrębnego majątku. Potem miałem kontrolę z US czy kasę ze starego mieszkania włożyłem w nowe (stare sprzedałem przed upływem 5 lat) i dzięki temu zapisowi nie musiałem płacić podatku. 1. Ale do rzeczy. Ja bym kupił mieszkanie. Może nie teraz, ale za jakiś czas jakbym więcej dozbierał kasy. Własność to nie jest przeszkoda w wyprowadzce. Można sprzedać, można wynająć - a drugie wynająć tam...gdzieś w świecie. Zawsze co swoje to swoje, nawet w kredycie. Ale ja kilka słów praktycznych z dziedziny damsko męskiej w aspekcie mieszkania. Czasy są zwariowane. Przyjęcie pańci na swoje mieszkanie, może się źle skończyć. Puknie ona głową w ścianę i przyjadą smutni panowie i wystawią cię z mieszkania, twojego mieszkania. Zostaniesz na bruku z koniecznością ponoszenia kosztów kredytu i utrzymania tego mieszkania. Myślisz że to bajki? Kolega sprzedał kawalerkę po wielu rozmowach ze mną i innym kolegą. I kupił mieszkanie na kredyt który wziął na siebie (nie ma ślubu). I się spotkaliśmy i on mówi.... mieliście rację, wiecie co moja pańcia powiedziała jak kupiłem mieszkanie na siebie i kredyt na siebie? "To ja już nic nie będę miała w życiu?" Także uważaj, jak kupisz mieszkanie posiłkując się kredytem - o małżeństwie zapomnij, kredyt jaki będziesz spłacał w małżeństwie - w razie czego pół będziesz musiał spłacić pańci. 2. Jak chcesz myśleć o kobiecie - najlepszy jest wynajem. W razie czego ty mówisz baj, ona mówi baj albo oboje mówicie baj i nie ma problemu i walki o mieszkanie. Chyba, że wprowadzisz się do niej. Wtedy jesteś na jej terenie i się będziesz podporządkowywał. Ale jest plus - możesz zawsze powiedzieć - "Wychodzę" i nie wracam. Reasumując - musisz sam rozważyć "+" i "-" Ja wybrałem drogę kupna mieszkania i byłem pomówiony o przemoce i molestowanie dziecka aby mnie z mieszkania wyrzucić.
    9 punktów
  6. Pozwiedzaj sobie, młody jesteś. Na ucinanie sobie jaj przyjdzie czas. Skąd wiesz, że chcesz mieszkać w Polsce? Paskudny czas na kupowanie nieruchów, poza tym, zwyczajnie głupi. P.S Królem na zamku jest człowiek wolny, jesteś niewolnikiem i masz myślenie niewolnika, przeczytaj to co napisałeś, z głęboką autorefleksją.
    8 punktów
  7. Święta święta - i po świętach! Pasterka na moście i wóda z gwinta... Elunia Chady. Dziś żal dupę ściska, więc trzeba poluzować poślady i się pożalić 😉 A na serio - dziś na spotkaniu rodzinnym ktoś trochę przesadził z alkoholem i zrobił się strasznie męczący, jakieś pierdolenie, gadki typu kuuurła ja pierydole ku kurłaaa! Mimo moich protestów, i mimo że ta osoba zachowuje się jak świnia po wypiciu nie - leją dalej. X ludzi nie potrafi jednej doprowadzić do porządku, a cała rodzina wie że ta osoba to janusz i były z tą osobą problemy nie raz to nie - oni dalej swoje. W przeszłości też się zdarzały takie sytuacje z innymi osobami. Wesele kolegi z ulicy, zaproszony ja i brat. Brat pojechał z jakimś kolegą, ja sam. Pili tam we dwóch, brat się najebał i pierdolił głupoty, mówię okey - wystarczy. Jego kolega trzeźwy, mówię że nie lej a ten leje i się śmieje. Brat został wyprowadzony do wytrzeźwienia na pole, a ja słuchałem jaki to nie jestem nieodpowiedzialny, bo ktoś z kim dzielę kilka genów się najebał 😉 Nic się nie zdarzyło, żaden skandal po prostu nie ładne zachowanie, imprezę też skoczyłem przedwcześnie odbierając "denata" i użerając się z nim po drodze. Ten jego "kolega" się wypiął na niego i pozbył problemu, przerzucając go na mnie. Szkoda że go najebanego sam z dziewczyną nie odwozili i nie słuchali mądrości. Inna sytuacja. Pojechaliśmy z ekipą w góry. W góry jak w góry, to kuuurła czeba się naebać! Jeden z kumpli się najebał, mało się nie spierdolił ze skarpy a ja się lekko zdenerwowałem i mówię dość, nie dawaj mu alkoholu do drugiego. To ten drugi mówi że spoko, że góry, że coś tam, ok - mówię mu że chcącemu nie dzieje się krzywda i jak coś się stanie chłopakowi to on ponosi odpowiedzialność. A on do mnie że każdy jest za niego odpowiedzialny 😂 Dziś już poza życzeniami na nowy rok nie utrzymuję z tymi ludźmi kontaktu. Ja sam w poprzednich latach piłem może dwa, trzy razy w roku, w tym roku był policzył na palcach obu rąk alkohol więc piję sporadycznie. Nie mówię że jak ktoś siądzie z przyjaciółmi raz na ruski rok, powspomina jak kiedyś to było to stanie się coś złego, no ale polscy goje sami sobie szkodzą, otumaniają się alkoholem, płacą dużo za chwilę odprężenia po którym przeważnie następuje kac, spadek samopoczucia itd. Dodatkowo nie potrafią sami siebie kontrolować ani wziąć odpowiedzialności za swoich towarzyszy - rodzina A gości, rodzina B ugoszczona to np ktoś z rodziny B może się upidlić - wszak nie będzie spał późnej u rodziny A tylko będzie męczył rodzinę B. Tak samo tzw "koledzy" zamiast zadbać jeden o drugiego to chuj - lej do odciny, najwyżej się pośmieją jak się połamie. W szpitalu oczywiście nikt z "kolegów" mu przysłowiowej szklanki wody nie poda. I to by było na tyle, krótka wiązanka jak ludzie sami sobie szkodzą przez swoją głupotę, lekkomyślność i niedopowiedzialność, dodatkowo przerzucając problem na postronne osoby. Każdy kto woził noobów na imprezy pewnie miał podobne odczucia. Więc dużo zdrówka i nie dajcie się zgoić i otumianić alkoholem.
    7 punktów
  8. Głupota. W juesej osoby o takich gabarytach mają wykupić dwa miejsca i tyle. A to całe plus szajz ma pewien plus - selekcja naturalna, sami padają na zawały itd.
    7 punktów
  9. 7 punktów
  10. Nie wiem czy ten temat pasuje w tym dziale - ale wrzucę go tutaj. Pańcia 150 kg żywej tucznikowej wagi. "Modelka" w kategorii tucznik size. Pchała się do samolotu linii lotniczych z Qatar - nie wpuścili ją na pokład ewentualnie kazali zrobić dopłatę 3 tys USD na miejsce w klasie biznes. Tylko tam by się pomieściła. Tucznik podał linie lotnicze do sądu o zadośćuczynienie za krzywdy psychiczne i ...... wygrał pokrycie kosztów terapii psychologicznej. A teraz z innej strony- kolega leciał kiedyś samolotem obok grubasa, może nie takiego tucznika jak w artykule, ale obok grubasa. Mówił, że cierpiał katusze bo grubas zajmował 1,5 miejsca czyli swoje i pół kolegi. Gdyby linie lotnicze mnie na takie coś naraziły to pozwałbym ich do sądu. Nie mogę sobie przypomnieć czy przy rezerwacji miejsc nie jest podane wymaganie "masowe" powyżej którego trzeba zamówić dwa miejsca koło siebie i je oczywiście opłacić? https://www.o2.pl/kobieta/przez-nadwage-nie-chcieli-jej-wpuscic-do-samolotu-teraz-moga-zalowac-6847955661765472a?utm_source=facebook&utm_medium=social&utm_campaign=fbwp&utm_term=post&utm_content=o2&fbclid=IwAR1nclSSobtvRL1ZUeYLfIC4ue4GDl0xK45W1DVslR-oKNyfVFKXcK5wl9w Przez nadwagę nie chcieli jej wpuścić do samolotu. Teraz mogą żałować Juliana Nehme spędzała wakacje na Bliskim Wschodzie. Wyjechała do Libanu, z którego do Brazylii miała wracać przez Katar. Niestety, na lotnisku nie została wpuszczona do samolotu. Powodem miała być jej nadwaga. Linie Qatar Airways odmówiły influencerce plus size wejścia na pokład. Poszła więc do sądu, gdzie wywalczyła ogromne odszkodowanie. Przez nadwagę nie chcieli jej wpuścić do samolotu w Katarze. Poszła do sądu. Dostała ogromne odszkodowanie (Instagram, Juliana Nehme) Juliana Nehme to modelka plus size z Brazylii. Jej profil w mediach społecznościowych obserwuje prawie 170 tys. osób, którym opowiedziała swoją historię. Jakiś czas temu odwiedziła Liban, z którego miała wracać liniami lotniczymi Qatar Airways, uważanymi za jedne z najlepszych i najbardziej ekskluzywnych na świecie. Niestety, tuż przed wejściem na pokład samolotu słynnej firmy, spotkała ją bardzo przykra sytuacja. Czytaj także: Zabroniła iść mężowi na pogrzeb byłej żony. "Nazywają mnie bezduszną" Zanim doleciała do Kataru, gdzie zaplanowano przesiadkę, już w Bejrucie rozpoczęły się problemy influencerki. Odmówiono jej wejścia na pokład do klasy ekonomicznej, za którą zapłaciła ok. tysiąca dolarów. Polecono, by kupiła klasę biznes, w której jest więcej miejsca, dopłacając aż 3 tys. dolarów. Linie lotnicze nie zważały na wcześniej wydane pieniądze przez Nehme. Każdy, kto zajmuje miejsce dla innych pasażerów i nie może zapiąć pasów, musi kupić inne miejsce ze względów bezpieczeństwa i komfortu wszystkich pasażerów - broniły się linie Qatar Airways. Przez nadwagę nie chcieli jej wpuścić do samolotu w Katarze. Poszła do sądu. Dostała ogromne odszkodowanie 38-latka nie chciała opłacać nowego, dużo droższego biletu. Z tego powodu ostatecznie nie weszła na pokład samolotu. Interweniowała ambasada Brazylii w Bejrucie, która zorganizowała kobiecie lot powrotny liniami Air France. Czytaj także: Za usługę bierze 130 zł. Zdemaskowała już tysiąc mężczyzn Influencerka plus size ważąca ok. 150 kg poszła do sądu. Złożyła pozew przeciwko liniom lotniczym. Udało jej się wywalczyć odszkodowanie za szkody psychiczne, jakich doznała podczas wizyty na lotnisku. Przewoźnik musi zapłacić Julianie za roczną terapię, którą musi przejść po trudnych doświadczeniach po powrocie z wakacji. Kwota, którą zasądzono to ok. 13 tys. złotych. Chcę serdecznie podziękować wszystkim, którzy są tu ze mną w tej całej sytuacji! Walczmy dalej o sprawiedliwszy świat, wolny od fobii i wszelkich form uprzedzeń - napisała na Instagramie. Czytaj także: Mąż wystawił ją na "sprzedaż". Wszystko, by spłacić kredyt
    6 punktów
  11. Jak jedzie ktoś dieslem, w którym leją wtryski, zostawia chmurę sadzy za sobą i zagraża (a napewno utrudnia widoczność) innym użytkownikom to też się skupisz na tym, że silnik w tym samochodzie jest "chory" czyli niesprawny i być może właściciel nie ma teraz pieniędzy, żeby ten samochód naprawić, a do pracy chce dojechać. Będziesz mu współczuł? Mnie nie obchodzi z jakiego powodu jest otyła. Czy ma problem z głową, łakomstwem, stresem czy super rzadką chorobę, gdzie mózg nie odbiera sygnałów od układu pokarmowego i nie dostaje informacji o najedzeniu. (co do wszystkich wytłumaczeń tylko ten ostatni przypadek bym próbował zrozumieć) Mówienie, że "otyłość to choroba" jest prawdą ale WALKA z otyłością i konsekwencje bycia osobą otyłą należą do właścicielki otyłości. Nie umie się opanować i wpierdala za dużo. Nie ma znaczenia, czy z powodu psyche czy hormonów WPIERDALA ZA DUŻO I DLATEGO TYJE. Jak alkoholik... Jak się napruje, to nikt mu nie współczuje, bo zagraża otoczeniu. Takich się zamyka na wytrzeźwiałce dla bezpieczeństwa. Tak? Nie mamy obowiązku ponosić konsekwencji jej choroby. I na miejscu linii lotniczych też wprowadziłbym zapis ograniczający masę pojedynczego pasażera do dajmy na to normalnego BMI dla danej osoby +20% i wszystko co powyżej to dopłaca nadbagaż. W końcu 100 osób z nadwagą 30kg na pokładzie samolotu to 3 tony więcej. W naturze byłaby pierwszą, którą złapałby krokodyl, bo nie umiałaby biegać odpowiednio szybko...
    5 punktów
  12. Zainwestuj w małżeństwo to gwarantowany fundament sukcesu, za każdym milionerem stoi kobieta co go wspiera i mówi co ma robić!
    5 punktów
  13. Jeśli chodzi o inwestycje i większe zakupy to zawsze rozpatruję takie rzeczy jako "ja" i nigdy nie myślałem nawet aby z kimś brać coś na kredyt albo kupować po połowie. Mam cele do których chce dojść sam a dziewczyna to dla mnie nie współkredytobiorca tylko po prostu towarzyszka w życiu. Wiem że wprowadzanie do własnego mieszkania/domu kobiety jest ryzykowne ale też nie widzę brania niczego na pół bo moja połowa pewnie zawsze będzie większa a przy podziale mniejsza.
    5 punktów
  14. W seksie ważne aby cipka była mokra. Reszta, w tym miłość to dodatki...
    5 punktów
  15. Dnia dzisiejszego w ramach prezentu świątecznego dla ex złożyłem za pośrednictwem poczty polskiej - pozew sądowy przeciwko ex. O ochronę moich dóbr osobistych. Ex w 2013 pomówiła mnie o molestowanie mojej córki i przemoce fizyczne psychiczne i finansowe - zgłosiła to w prokuraturze. Prokuratura zbadała sprawy i umorzyła śledztwo. ex się zażaliła i sąd podtrzymał umorzenie. W przypadku molestowania wyszło na jaw, że to ona zmanipulowała dziecko. Np biegły wykrył że córka powtarza przygotowane wypowiedzi, jej opisom pokrzywdzenia nie towarzyszą adekwatne emocje itd itp od tego czasu pomimo umorzenia śledztwa ex wszędzie rozpowiada że była bita a ja molestowałem córkę. i tak od 10 lat. Dlatego pozew poszedł. Żądam drobnej sumki 20 tys zł i oświadczenia. Nie odpuszczę jej za to co zrobiła. To jest dopiero początek. Prawdziwa bomba, poza tym pozwem jest przewidziana na przyszły rok jak wszystko pójdzie zgodnie z planem a ona będzie się tak durnie zachowywać jak dotychczas.
    4 punkty
  16. Wiem, że narażę się na krytykę tym co napiszę. Ale : alkohol pomógł mi przetrwać zły czas. Wyłączał myślenie. Usypiał lekko demony w głowie. A jeśli chodzi o męczących współbiesiadników to np. jednego męczydoope zostawialiśmy często w knajpie kiedy szedł do kibla.
    4 punkty
  17. Przeczytaj na spokojnie co napisałem. Z doświadczenia wiem że niestety ale większość kobiet jest jaka jest, i to po części wina mężczyzn, którzy byli wychowywani przez kobiety i tak w kółko. Sorry ale takie gadanie że facet ma się starać, gdzie faceci przepisują majątki kobietom, kupują prezenty, zabierają na wycieczki a kobiety w swojej większości wykazują ułamek zaangażowania mężczyzn mnie śmieszy. Nigdzie nie napisałem że faceci to ideały. Sam mówię często iż mężczyźni się zgoili, są bezwolnymi gojami. Nachlać się, nażreć, nie dotrzymać słowa, obietnicy, terminu. W małych sprawach drobiazgowi, za parę złotych pojadą na koniec miasta po pomidorki w promocji, a nie liczą czasu na dojazd, powrót i paliwa po dyszce 😉 Ale pod względem zaangażowania czy wymagań zdecydowanie nie mogę się tym zgodzić. Mężczyzna ma być taki siaki owski i jeszcze mało. Wymagania odnośnie kobiet? Wagina. Nawet grube i dzieciate spadają na 4 łapy bo mogą, w drugą stronę to nie działa. Moim skromnym zdaniem kobieta powinna być odzwierciedleniem mężczyzny i tyle. Każda kobieta ponosi dokładnie 50 procent odpowiedzialności za swój związek, za antykoncepcję, za "starania" się itd. A pani o której wspomniałeś kiedyś tak się spłakała pod moją wypowiedzią, że mi napisała wiązankę na PW. A odnośnie wierności i hipokryzji o której pisała - sprawdź jej posty, choćby te o spotkaniu się z 3ma facetami jednocześnie 😉 Nie no nie ma w tym ani grama hipokryzji. To też nie jest takie pewne. Jeśli mężczyzna będzie atrakcyjny to niewiele ich będzie denerwować na poważne (echhhhh faceci), natomiast jeśli mowa o średniego wzrostu mężczyźnie z cofniętą szczęką, to będzie ich denerwować że taki "śmieć" oddycha i ośmiela się do nich zagadać 😉 Skoro gadanie że mężczyźni są tacy bo wychowanie było nieprawidłowe nie jest dla Ciebie odpowiednio przekonujące to mam pracę domową: sprawdź z jakich rodzin pochodzą w znakomitej większości psychopaci mordujący i gwałcący kobiety, wróć tu i napisz co znalazłeś.
    4 punkty
  18. Ona sama zostawia większy ślad węglowy niż A380. 💩
    4 punkty
  19. Na lot cargo powinna sobie wykupić bilet.
    4 punkty
  20. Fobia, to strach przed czymś, a w tym przypadku możemy mówić o wstręcie. A wracając do sedna, to trzeba ją było upchnąć gdzieś w luku bagażowym z dużą butlą tlenu. Z hipotermią nie byłoby problemu zważywszy na ogromne zapasy tłuszczu
    4 punkty
  21. Ja mu się klepka w głowie odpowiednio przestawi, pozna więcej ludzi, zobaczy trochę świata, to będzie miał znacznie większe możliwości by ten kapitał budować. I będzie kosił nie 75 k rocznie tylko 750 k. Ma czas, dużo czasu. Zostać standardowym mężczyzną jest bardzo łatwo, niestandardowym? Trudniej. Weźmie ten kredyt i co? Gdzie rozwój, droga do góry? Większość ludzi to nieudacznicy. Mentalna bieda i brak swobody i lekkości życia.
    4 punkty
  22. @PrzemAss proszę nie słuchaj bredni tego kolegi. Pierdol zwiedzanie- buduj kapitał. Masz dobry punkt wyjścia- oszczędności, dobre zarobki i stała pracę- jak teraz puścisz lejce to siano rozejdzie się w oka mgnieniu nie wiadomo na co.
    4 punkty
  23. W sumie temat jest ciekawy. Doleję oliwy do ognia: w rodzinach większość opieki nad synami sprawują kobiety, w przypadku rozwodu większość matek (ponad 95 procent!!!) dostaje dzieci. Kadry w przedszkolach, szkołach - zdecydowana większość to nauczielki. Ja nauczycieli miałem tylko od matematyki, informatyki (pół na pół z paniami) oraz od przedmiotów zawodowych. Więc przez większość edukacji chłopców prowadzą kobiety. Wbrew temu co mówi system, chłopcy różnią się od dziewcząt i potrzebują innej edukacji niż edukacja dziewcząt. Więc to czego brakuje późniejszym mężczyznom jest konsekwencją wychowywania przez kobiety. Skutki: chociażby czołówka samobójstw mężczyzn na świecie.
    4 punkty
  24. Kocham alkohol, sprawia że czuje się jeszcze szczęśliwszy, nigdy jednak nie pozwalam sobie na wypicie go podczas gorszego dzionka. Alkohol potęguje stan świadomości. Jako człowiek pogodny, radosny, szczęśliwy, mam z alkoholem wspaniały stosunek, zastępuje mi też często kobiety i jest od nich łatwiejszy w obyciu. Często lubię po ostrym treningu walnąć kielicha, z gorąca krwią w żyłach wchodzi jeszcze lepiej! Wspaniałe narzędzie, jakże jednak niebezpieczne dla przeciętnych ludzi! Tak jak ze wszystkim, trzeba znać umiar na zdrowie miłośnicy wódy!!!!!
    3 punkty
  25. @PrzemAss, moim zdaniem obecnie to najgorszy okres na wchodzenie w jakiekolwiek większe i dłuższe zobowiązanie finansowe. Postawiłbym raczej na inwestowanie w siebie, własne kompetencje i przede wszystkim w skalowanie zarobków w miarę możliwości, niż wiązanie się kredytami.
    3 punkty
  26. Witajcie Bracia. Na forum jestem od dwóch lat, ale raczej do tej pory byłem tym czytającym niż udzielającym się. Nie oznacza to jednak że treści i przekazy tutaj zamieszczane są mi obce ponieważ właśnie dwa lata temu czerpałem stąd wiedzę która pomogła mi się podnieść z bardzo ciężkiej depresji będącej kumulacją dwóch moich poprzednich związków które trwały łącznie około 6 lat. Niestety nie umiem pisać ładnych i długich tekstów, postaram się napisać to jak najbardziej składnie i czytelnie, ale też myśli ciężko mi zebrać więc może być bałagan. Chcę opisać mój ostatni 1,5 roczny związek który z racjonalnego punktu widzenia był totalną porażką, huśtawką emocjonalną i w finale zniszczeniem mojego poczucia wartości do zera. Relacja ta była z samotną matką dwójki chłopaków w wieku około 10 lat, ja też sam wychowuje córkę w podobnym wieku. Związek zakończył się 5 miesięcy temu i po kilku dniach żalu wydawało mi się że jest ok i że całkiem sprawnie i bezboleśnie poszło to rozstanie ale niestety to było złudne. Kilka dni temu zrobiłem głupotę której wynikiem jest szambo emocjonalne które wybiło dwa razy mocniej i w którym aktualnie się znajduje, wszystko opiszę poniżej. 1. O mnie 33 lata. Pochodzę z normalnego domu, mama, tata i o rok starsza siostra, wszyscy po studiach i wykształceni. W domu nie było nadużywania alko ani żadnych innych używek. Mama znerwicowana z tendencjami do stanów depresyjnych. Dzieciństwo miałem raczej udane, natomiast nie mogę powiedzieć że było idealnie. Rodzice zawsze mnie porównywali do siostry która lepiej się uczyła, była grzeczna i ułożona a ja byłem jej przeciwieństwem. "Zobacz jakie ona ma oceny, same 5 a Ty co najwyżej 3, matole jeden" Jestem ojcem samotnie wychowującym 11 letnią córcie. Wychowuje ją sam praktycznie od urodzenia i jestem jej jedynym opiekunem prawnym. Jej matka nie uczestniczy w jej życiu od 10 lat i raczej to się nigdy nie zmieni. Oczywiście rodzice bardzo dużo mi pomagają przy młodej, bo sam bym nie był w stanie tego wszystkiego ogarnąć. Mam własne mieszkanie, stabilną pracę, zero kredytów i zobowiązań. Zarabiam przeciętnie, ale wystarczająco żeby ani mi ani córce niczego nie brakowało. Mam też epizody alkoholowe, nad którymi teoretycznie mogę panować, jak chce to nie pije i potrafię nie pić długi czas, ale w huśtawkach emocjonalnych zawsze mnie ciągnie do alko, wtedy nadal myślę że to kontroluje i pije bo tak chcę, ale w praktyce wiem że nie kontroluje tego w żaden sposób. Wydaje mi się że mam wysoko wrażliwą osobowość, do tego bardzo analizującą i dociekającą prawdy, dlatego próbuje dojść do tego z kim byłem pod względem osobowości i zaburzeń psychicznych. Mam nadzieję że pomożecie mi to wszystko poukładać w zakutym łbie. 2. O niej 33 lata. Samotna matka z dwójką dzieci po rozwodzie, rozwodu chciała ona bo pan był "zły i nie dobry". SMV 9/10 jak na kobietę po dwóch porodach, ale oczywiście to ocena indywidualna. Znajomi mówili że "fajna dupa" natomiast obserwując i analizując zainteresowanie samców w miejscach publicznych to nie zauważyłem żeby robiła aż taki szał, kwestia gustu. Sposób bycia na co dzień luźny, można powiedzieć i do tańca i do różańca. Żeby zobrazować, prędzej powie " idę się wysrać i się zaśmieje, niż idę do toalety ". Sprawia wrażenie że nie opiera swojej osobowości na urodzie i wyglądzie zewnętrznym. Zakompleksiona w paru aspektach na punkcie swojego ciała. Po rozwodzie była w jednym związku, który schematycznie jest bardzo podobny do naszej znajomości, i jego zakończenie też było bardzo podobne. Od porodu dzieci nie pracuje, pomaga ojcu w małym sklepiku kilka razy w tygodniu i właściwie jest na jego utrzymaniu. Poza tym zajmuje się dziećmi- do szkoły, ze szkoły, obiad, lekcje, lekarz. Jeśli chodzi o dzieci to nie mogę złego słowa powiedzieć bo wszystko jest ogarnięte i dopięte na ostatni guzik, tym bardziej że wszystko jest na jej głowie bo ojciec nie pomaga. Poza tym totalne zero zainteresowań i hobby. 3. O ojcu Ojciec jest i cały czas udziela się w temacie dzieci. Mieszka w tej samej klatce kilka pięter niżej też z matką z dzieckiem i wychowują jej córkę. Udziela się pouczając ją co robi źle w wychowaniu dzieci, chociaż sam zabiera ich raz na miesiąc na dwa dni. Przykładowo, córka jego panny chodzi do tej samej szkoły co jego synowie, ale ze szkoły odbiera tylko ją, po chłopaków musi ona codziennie jeździć. Sytuacje tu opisane nie są ułożone w chronologii czasu. Raczej w chronologii pasujących do siebie "jazd". Poznaliśmy się z jej inicjatywy, wyszukała mnie na portalu społecznościowym i napisała. Po kilku dniach pisania i rozmów telefonicznych spotkaliśmy się na godzinę i od razu zaiskrzyło. Po kilku kolejnych dniach spotkaliśmy się na spacer z dziećmi, potem poszliśmy do niej na herbatę i wtedy było pierwsze przytulanie i lizanie. Następnie zaprosiła mnie wieczorem, tak aby dzieci spały i wtedy był pierwszy ogień w łóżku przez całą noc. Doskonale wiedziała po co mnie zaprasza bo przyjęła mnie w drzwiach w szlafroku, a pod spodem bielizna erotyczna. Całość trwała może z 7 dni zanim wskoczyliśmy do łóżka. Te wieczorne spotkania stały się codziennością. Potem doszły weekendy spędzane razem z dziećmi. Pierwsze co zauważyłem to to że pani non stop gada. Wiem że są ludzie mniej i bardziej a nawet bardzo rozmowni, ale tu nie chodziło o to. Ona musiała non stop terkotać, jakby to było jakieś natręctwo. Główne tematy to przeszłość z przestrzeni 15 lat, od pierdołowatych historii ze szkoły jak to się najebała z koleżankami, po jej byłe związki, no i oczywiście bombelki + szkoła. Stosunek był mniej więcej taki: 70% poprzednie związki - 30 % cała reszta. O przyszłości właściwie rozmowa nie istniała. Ale nie to było w tym wszystkim najdziwniejsze. Laska powtarzała te historie w kółko, przykładowo na 10 spotkań, na 8 słyszałem tą samą historię którą słyszałem już 50 razy. I to nie było tylko na początku, po roku również potrafiła mi opowiadać te same historie które opowiadała mi już setki razy. Na początku nie zwracałem jej uwagi, ale po pewnym czasie mówiłem wprost że mówiła mi to już 10 razy. Ja też opowiadałem jej historie ze swojego życia, również o byłych, ale powtórzyłem je raz, bądź dwa gdy akurat temat traktował o tym, ale gdy np. opowiadała mi o swoim byłym i zwróciłem jej uwagę że już to mówiła i ciągle o nim gada to kwitowała to hasłem w stylu - Ty też ciągle gadasz o swojej byłej, non stop o niej gadasz. Oczywiście to nie była prawda. Czasami czułem się w tych sytuacjach jak debil, ponieważ np. Jak opowiadała jakąś śmieszną historię to zaśmiałem się gdy słyszałem to pierwszy, drugi, piąty raz, ale po 20 usłyszeniu tej samej historii nawet już udawać nie umiałem że to jest śmieszne, na co dostawałem komentarz - z tobą to się nawet pośmiać nie da. Po pewnym czasie zacząłem mieć wrażenie że mam do czynienia z dwoma osobowościami a nie tylko z jedną - realną i wirtualną. Panna była bardzo aktywna w mediach społecznościowych, główny nasz kontakt był prowadzony pisząc przez Messenger. Ja nie udzielam się w mediach społecznościowych, poza używaniem Messengera. Objawiało się to mniej więcej w ten sposób że spotykaliśmy się głównie wieczorami. Kolacja, sex, sen, poranny sex, kawa, prysznic i wychodziłem do pracy gdzie przy drzwiach żegnała mnie słodkim buziakiem i słowami miłego dnia, kocham Cię. Po 15 minutach gdy stałem w korku dostawałem od niej wiadomości z pretensjami na temat tego z kim ja wczoraj cały wieczór pisałem wiadomości (pisałem z koleżanką z pracy o pracy) i że pewnie z dupami pisze i ją zdradzam gdy do niej nie przyjeżdżam i nie spędzamy razem wieczoru. Potem sytuację powtarzały się nagminnie. Schemat był taki sam. Kolacja, film, rano do pracy, tylko tematy do dopierdalania się zmieniały. Między innymi właśnie temat wieczornego przyjeżdżania- za późno przyjeżdżasz i za mało czasu mi poświęcasz. Ja wtedy pracowałem do 17, siłownia, córka (z pewnych względów wtedy mieszkaliśmy u moich rodziców więc miałem możliwość jeździć do niej na noc sam) więc realnie byłem u niej koło 21. Potem ewoluowało to w pretensje o to że przyjeżdżam do niej tylko zjeść ciepłą kolację i poruchać. Tłumaczenie prostych i logicznych rzeczy, że poza nią mam też swoje życie nic nie dawało bo kwitowała to tym że ona powinna być dla mnie najważniejsza. Kolejna zmiana taktyki była na taką, że jak będziesz tak późno przyjeżdżał to zero seksu, bo ona potem na drugi dzień jest zmęczona i nie wyspana, oczywiście temat żę "za mało czasu mi poświęcasz' był do tego wałkowany cały czas. Wszystkie te pretensje były pisane przez Messenger, gdy mówiłem że pogadamy o tym jak przyjadę to -NIE, teraz, a gdy go poruszałem mimo wszystko gdy byliśmy razem to temat znikał. Mówienie że seksu nie będzie też nie miało odzwierciedlenia w rzeczywistości bo przyjeżdżałem i brałem jak swoje kiedy chciałem. Ponieważ pracuje w biurze z ludźmi i z klientami musiałem zacząć wyciszać telefon bo dźwięki powiadomień tak napierdalały że ludzie patrzyli na mnie jak na pojeba. Pewnego razu gdy spojrzałem na telefon po 2 godzinach, miałem od niej 137 nieodczytanych wiadomości ! Momentami czułem się jakby moje życie było zatrute jakąś gangreną, a emocje od High wieczorem gdy sex do Low gdy wychodziłem do pracy. W końcu któregoś dnia czytając te same pretensje po raz 20 - że za mało czasu jej poświęcam i za późno przyjeżdżam, skwitowałem żeby sama się ogarnęła i znalazła robotę to zobaczy jak to jest jak człowiek ma prawo być zmęczony, i jak nie ma czasu napierdalać na Messenger bo ma cały czas coś do roboty, a jak nie to niech znajdzie sobie bezrobotnego na zasiłku który będzie cały czas siedział z nią w domu i będzie cały czas dla niej. Zablokowałem wszędzie gdzie się dało i stwierdziłem że zero kontaktu bo coś z nią jest grubo nie tak. Po tygodniu przyjechała do mnie i przepraszała. Dodatkowo spojrzałem w jej oczy a one były hmm, uważam że sporo kobiet w życiu poznałem ale nigdy nie widziałem takiego spojrzenia, nie dość że piękne błyszczące oczy to miały przeszywające na wylot spojrzenie. Pewnego razu gdy mieliśmy obydwoje weekend wolny od dzieci zorganizowała imprezę. Zaprosiła przyjaciółkę i kolegę ze szkoły. To był piątek i pracowałem. Od rana rozmawialiśmy (pisaliśmy) i po pewnym czasie wyszła z tego awantura z jej strony o byle gówno, nie pamiętam już nawet o co tym razem miała pretensje bo tyle tego było. Byłem wkurwiony i powiedziałem żeby sama sobie imprezowała bo już mi się odechciało i nie mam ochoty jej oglądać. To spowodowało przejście na kolejną awanturę, że ona zaprosiła znajomych i wszystko już umówiła a ja ją teraz wystawiam i jestem chuj bo jak ona teraz będzie wyglądać przed znajomymi. Zacząłem się zastanawiać nad tym i chyba już miałem taki mętlik w głowie że uwierzyłem w to że będę chujem jak nie przyjdę. Poinformowałem ją że ok, przyjdę ale tylko ze względu na znajomych, i żeby nie liczyła że będę miły w stosunku do niej bo jestem na nią zły. Na imprezie jej koleżanka wzięła mnie na balkon na papierosa i pyta czy ją "kocham" i czy mi na niej zależy. Odpowiedziałem że tak, ale jestem wkurwiony, a jak się wkurwię to łatwo mi nie przechodzi, na co ona - to idź ją przeproś i już będzie wszystko ok. Odparłem że niby za co mam ją kurwa przepraszać jak to nie ja ją wkurwiłem tylko ona mnie. Wtedy też zobaczyłem jakich kategorii ma przyjaciółki. Cała imprezę nie gadaliśmy. Gdy znajomi wyszli poszła się kąpać a ja włączyłem telewizor, odpaliłem film i piłem piwo. Wyszła z łazienki, bez słowa wzięła pilota że stołu, zgasiła telewizor, zgasiła światło i położyła się do łóżka. W jednym momencie ubrałem się wziąłem torbę i jebnąłem drzwiami. Nie zdążyłem wyjść z klatki i zaczął się atak telefonami, odrzucałem. Za chwilę wiadomości - " Ty chuju jebany, zjebałeś mi całą imprezę i cały weekend, jesteś dla mnie zerem, chuj Ci w dupę i mnóstwo innych" Pisząc to dzisiaj sam nie w to nie wierzę ale później kontynuowałem z nią dyskusje, tłumaczyła się że nie wiedziała że chciałem oglądać dalej film... Pojechaliśmy na działkę z dzieciakami, zorganizowałem ognisko, oglądanie filmów pod gołym gwieździstym niebem i ogólnie było przyjemnie. Zawsze mówiła że chciała by kiedyś się bzykać ze mną gdzieś w plenerze, bo jak to mi opowiadała z poprzednim tak robiła i było fajnie. Wziąłem ją za rękę gdy bąble oglądały film i zerżnąłem jak suke na masce samochodu. Była Wniebowzięta, ale nie na długo. Gdy gówniaki poszły spać wypiliśmy kilka drinków, byłem wtedy świeżo po usunięciu zęba więc dziąsło mnie zaczęło kurewsko boleć i położyłem się na większym łóżku na którym umówiliśmy się że ona będzie spala z chłopakami i zdrzemnąłem się. Po 30 minutach drzemki dostaje liścia na twarz. Wszyscy się obudzili a ona do mnie z łapami. Do tej pory mam przed oczami jak moja córka ją trzyma i odpycha ode mnie. Koszmar dla dzieci to oglądać. Dosięgneła mnie jeszcze parę razy w twarz, ja jestem w miarę opanowanym człowiekiem ale każdy ma granicę. Gdy kolejny raz się zamachneła złapałem za kudły i ściągnąłem do parteru, powiedziałem że dzisiaj wypiła więc jej nie puszczę z dziećmi samochodem, ale z samego rana ma się pakować i wypierdalać. Gdy wstałem rano pakowała samochód ze łzami w oczach, obok stali chłopcy z zaszklonymi oczami, spojrzałem na córkę, dawno nie widziałem żeby była taka smutna. Ten widok rozjebał mnie doszczętnie, przytuliłem ją, powiedziałem żeby zostali i żeby nigdy więcej tak nie robiła. Od tej chwili byłem w jej oczach damskim bokserem, co potem słyszałem wiele razy. Zanim zacząłem się z nią spotykać korzystałem z portali randkowych i spotykałem się dupami. Szło mi całkiem nieźle i całkiem dobrze się bawiłem. Pewnego dnia dostaje od niej zrzut ekranu mojego profilu na jednym z portali i pytanie "co to kurwa jest". Owszem miałem profil cały czas ale kompletnie o tym zapomniałem. Okazało się że jej koleżanka znalazła mój profil i jej wysłała, awantura i rozpierdol, tłumaczenie jak jest naprawdę nic nie dało bo ona wie swoje,mianowicie pisze z dupami i ją zdradzam. Ukryłem konto żeby mieć spokój. W późniejszym czasie gdy miałem dosyć jej humorów i zalogowałem się na konto, po 5 minutach miałem od niej wiadomość z kolejnym zrzutem ekranu na którym był mój profil. Jakim kurwa sposobem nie wiem do tej pory, ale wtedy czułem się wręcz osaczony i prześladowany. O każdą laskę którą zaakceptowałem do znajomych od razu było tysiąc pytań i podejrzeń. Wyjaśnienia że to znajoma z pracy też nic nie dawały - "zdradzasz mnie za plecami, pewnie ją ruchasz po kryjomu" Moje spotkania ze znajomymi kobietami które znałem od lat zawsze były komentowane z zazdrością lub kwitowane - ok, ja też pójdę się spotkać z kolegami, mam dużo kolegów i nie jednemu z nich się bardzo podobam. Od kilku lat jeden weekend w roku biorę udział w imprezie charytatywnej. Mówiłem jej o tym nie raz i zapowiadałem że w ten i ten weekend nie zobaczymy się bo będę zajęty. Nadszedł ten weekend, a ona pyta co będziemy robić i jakie plany na weekend. A więc inoformuje że mówiłem że w ten weekend się nie widzimy bo mam imprezę, przecież dobrze o tym wie. - acha impreza, ok - czyli jednak impreza jest ważniejsza ode mnie - Tyle czasu się już spotykamy a ja ciągle czekam aż stanę się dla Ciebie najważniejsza i w końcu będę dla Ciebie priorytetem - Tylko nie myśl sobie że ja będę w domu siedzieć, kolega pisał że ma urodziny i mnie zaprasza, jak nie chcesz się ze mną spotkać to pójdę do niego. Dodatkowo każda zmiana planów gdy się umówiliśmy, generowała awanturę że znowu ją wystawiłem i zjebałem jej cały dzień lub wieczór. Zawsze miała pretensje że mogłem jej wcześniej powiedzieć to by sobie coś innego zapanowała. Nigdy nie usłyszałem - ok, zdarza się że coś może się wydarzyć Taki przykład, przeprowadzałem z rodzicami babcie z drugiego końca kraju i było trzeba rozpakować cały sprzęt, bagaże. Spore przedsięwzięcie. Umówiłem się z nią że od rana będę pomagał, a wieczorem przyjadę do niej z młodą. Okazało się że roboty jest tyle że muszę zostać, nie zostawię rodziców samych z tym burdelem. Napisałem jej o tym. Nie minęły dwie minuty jak zadzwoniła i drze się na mnie że znowu ją wystawiłem, że chuj ze mną bo chłopaki siedzą i czekają i teraz będą mieli cały weekend zjebany przeze mnie (gówno prawda, lubili jak młoda przyjeżdżała, ale poznałem ich na tyle że wiem że mieli to w dupie, odpalili konsole i sobie grali). Tu chodziło tylko i wyłącznie o nią. Pojechaliśmy na wakacje, akurat wypadały w nie urodziny jej syna. Tego dnia mieliśmy kupić tort i pójść wieczorem na plaże na zachód słońca. Klimat tego dnia był spoko, dopóki nie wpadła w szał o to że przez przypadek zniszczyłem jej bluzkę. Mówię że to było przez przypadek, specjalnie tego nie zrobiłem i przecież jej odkupie -nie, to nie ważne, ważne że rozjebałeś, nie ważne czy przez przypadek i czy odkupisz - ROZJEBAŁEŚ MI BLUZKE !!! Momentalnie przeszedłem z dobrego humoru na pełne wkurwienie, pomyślałem "znowu spierdolony dzień przez tą cipe" i ona liczyła że pójdę wieczorem na tą plaże i będę się świetnie bawił, nie, ja się nie wkurwiam i odkurwiam na zawołanie. Poszedłem, ale nawet się nie uśmiechnąłem, bo nie będę udawał że się cieszę jeśli tak nie jest. Efekt był taki że to ja zjebałem jej synowi całe urodziny, to były jego najgorsze urodziny i to tylko dzięki mnie. Pewnego dnia siedzę rano w pracy i dostaje litanie. Zacytuję słowo w słowo bo przeglądając ostatnio zdjęcia znalazłem zrzut tej wiadomości. Chciałabym żebyś kiedyś przyjechał z kwiatkiem, albo bez tak po prostu, zobaczyć, pocałować Raz jak jeszcze nie byliśmy ze sobą to tak zrobiłeś (owszem, ale byliśmy już ze sobą) I to było fajne Dasz radę? ... I olewasz mnie znowu (byłem w pracy, odczytałem ale nie odpisałem bo miałem klienta) Chodzi o to że trzeba walczyć o to co się ma - chyba nie chcesz żeby było tak jak z ...(jej mężem) zakończenia. - bo tak jest to jest się nie docenionym - To zaraz pojawi się ktoś kto zwróci w głowie i się rozstaniemy. Nie wiem czy dobrze to odczytuje ale dla mnie to szantaż emocjonalny i wymuszanie. Nie raz byłem niezapowiedziany, nie raz z kwiatkiem, na dzień kobiet, na imieniny żeby zrobić miłą niespodziankę, ale to się nie liczy, mało, mało kurwa mało. Miałem wrażenie że ile by tego nie było to i tak zawsze będzie niewystarczająco. Ona nigdy nie zrobiła dla mnie nic co by mnie miło zaskoczyło, była prostolinijna i przewidywalna, ale to ja byłem zły bo to w końcu ona ma być moim priorytetem. Na początku gdy się poznawaliśmy rozmawialiśmy na temat naszych zdań na różne sprawy, a jednym z nich było wspólne mieszkanie, powiedziałem że w poprzednim związku mieszkałem z kobietą z dziećmi i wiem że to nie jest dobre rozwiązanie. Jej dzieci mają inne wzorce niż moja córka, inne wychowanie i że jeśli razem zamieszkamy to tak szybko jak się to zaczęło tak szybko się zakończy ,a za kilka miesięcy będziemy mieli siebie dosyć i będziemy sobie cisnąć kurwami, po czym się rozejdziemy z nienawiścią (przerobiłem to). Przyznała mi rację. Druga sprawa że obydwoje mamy małe mieszkania (moje 42 mkw). W pewnym okresie pani zaczęła przebąkiwać że prawdziwy związek powinien być taki że ludzie mieszkają razem, skwitowałem że rozmawialiśmy o tym na początku i zna moje zdanie. Za jakiś czas pojawił się problem bo mieszkanie w którym mieszka jest po jej babci, dziedziczy mama i jej ciocia. Ciocia nagle postanowiła sprzedać mieszkanie i wyjebać ją na bruk razem z dziećmi. Nie pytała się czy może u mnie zamieszkać, ale podkreśliłem jeszcze raz moje zdanie. Zaproponowałem że trzeba znaleźć jakieś rozwiązanie i jej w tym pomogę, ogarniemy jakoś sytuację. Czułem smród podstępu ale dobrze grała na uczuciach, głównie dziećmi. Po dwóch dniach zadzwoniła i mi powiedziała że już znalazła rozwiązanie. Kocha mnie bardzo, ale w tej sytuacji nie ma wyjścia. Rozmawiała z kolegą z drugiego końca Polski i on ma dom i mieszka sam. Postanowiła że spakuje siebie i dzieci i zamieszka u niego chociaż to mnie kocha, a do niego nic nie czuję ale w tej sytuacji nie widzi innego rozwiązania. Może nawet z czasem zapomni o mnie i pokocha jego. Wtedy miałem chwilowe zwarcie na mózgu, bo wszystko sobie byłem w stanie wyobrazić i wiedziałem że wszystkiego mogłem się po niej spodziewać, ale to już była zagrywka chuja poniżej pasa. Musiałem się rozłączyć i złapać kilka oddechów, chwilę się zastanowić co się właśnie odjebało. Oddzwoniłem i zapytałem czy ona jest świadoma w ogóle tego co ona pierdoli, a jeśli tak to niech się zastanowi w jakim świetle siebie stawia i jak to o niej świadczy że była zdolna coś takiego powiedzieć, a co w ogóle zrobić. Oznajmiłem żeby się pakowała i wyprowadzała do kolegi bo ja nie chcę żyć z kobietą która w ten sposób rozwiązuje swoje problemy życiowe. Wtedy zerwałem z nią kontakt. Ale to nie był koniec. Tak, odezwałem się do niej po 3 miesiącach. Nie, nie wyprowadziła się a ciocia cudownie zrezygnowała ze sprzedaży mieszkania. Przez te 3 miesiące gdy nie miałem z nią kontaktu spotykałem się z kilkoma laskami, parę imprez z których niektóre zakończone u mnie z panią w łóżku. Było ok, ale nie mogłem jej wyjebać z głowy bo to wszystko było fajne, ale to nie było to. I znów poległem, znów się odezwałem pierwszy, racjonalizując sobie w głowie że tym razem będzie dobrze. Często miałem wrażenie że ma w głowie tysiąc myśli na minutę. Pomysły pojawiały się właściwie co chwilę. Wróci do fryzjerstwa(w szkole była na stażu) Pójdzie do pracy do solarium, w kolejnym tygodniu- będzie robić paznokcie i rzęsy bo zobaczyła że znajoma to robi i na tym zarabia. Zacznie biegać, biedzie ćwiczyć wieczorem, pójdzie na siłownię, było tego mnóstwo, nie do zapamiętania. Ani jedna rzecz z tych o których mówiła nie została zrealizowana, ba, nawet mały krok w żadnym kierunku nie został przez nią wykonany. Co do siłowni sprawa była bardzo prosta, w mieszkaniu mam atlas, ławeczkę, rowerek, wioślarza wiec zaproponowałem że może przecież przyjeżdżać do mnie i razem będziemy ćwiczyć. Odpowiedź? Nie, bo ona chce iść na siłownię, na którą i tak nigdy nie poszła. Pani nie miała też żadnych swoich inicjatyw spędzania czasu z dziećmi, bez dzieci z resztą też. Do kina z dziećmi? Jak nie zaproponowałem i zorganizowałem to nawet o tym nie pomyślała. Jeśli zaproponowała że jutro pójdziemy na spacer do parku, to na drugi dzień już się jej odechciewało i nie było spaceru. Wszystkie wolne weekendy, wszystkie wyjazdy, imprezy były moją inicjatywą. Kiedyś podkurwiony jakąś sytuacją zapytałem czy ja jestem jej klaunem żeby ją zabawiać? Ona: A od czego jest facet? Ja: Od zabawiania? Ona: No przecież to facet ma się starać o kobietę a nie kobieta o faceta. Coraz częściej zdarzało się że tworzyła w swojej głowie nieistniejące sytuację. Przykładowo, spotkałem się z kumplem na piwo. Następnego dnia słyszę że byłem tu tu i tu, z tą i z tą laska (podawała dokładne miejsca i osoby) i ona o tym wie i żebym nie ściemniał. Pytam skąd ma takie informacje skoro byłem z Markiem na jednym piwie i wróciłem do domu. Ona o tym po prostu wie. Mówię ok, więc proszę o dowody bo po prostu kłamie i wymyśla niestworzone historie.- Ona nie musi mi nic udowadniać żeby wiedzieć jak naprawdę było, było tak i już.Do tego nagminne przekręcanie znaczenia zdań które pisałem gdy rozmawialiśmy, na moją niekorzyść oczywiście. Gdy próbowałem wytłumaczyć że nie miałem tego na myśli to już było po wszystkim, bo już sobie w głowie zakodowała że to miało takie znaczenie jak ona sobie wymyśliła. Człowiek staje głupi w takiej sytuacji, bo jak można wytłumaczyć coś komuś kto Cię nie słucha i upiera się że wie lepiej. Czułem po prostu bezsilność. Wmawiała mi że powiedziałem coś czego byłem pewien że nie powiedziałem Jeśli chodzi o relacje dzieci to było różnie, ale nie spodziewałem się niczego innego bo to ciężki temat. Do mnie miała ciągłe pretensje że mógłbym być lepszym wujkiem dla chłopaków, że za mało się staram że jej były robił 'to' a ja tego nie robię. Starałem się cały czas żeby było dobrze a mimo wszystko miałem wrażenie że co bym nie zrobił to i tak będzie dla niej za mało. Tak jak wspominałem powyżej mam problem z alkoholem. Nie raz nie pije rok, nie raz nie dbam o to i pije piwsko przez pół roku w dzień w dzień. Gdy ją poznałem nie piłem, niestety długo nie wytrzymałem. Huśtawki emocjonalne i sytuacje które były od czapy, niezrozumiałe powodowały to że coraz częściej wymyślałem głupie powody żeby nie przyjechać do niej tylko siedzieć w chacie i się napić. Zrywałem z nią kontakt 2 razy na około 2 miesiące. Za każdym razem gdy wracaliśmy do kontaktu słyszałem o jakimś koledze. Mało tego, każda z tych sytuacji była na swój sposób pojebana. Za pierwszym razem była na ognisku ze znajomymi i poznała jakiegoś typa który przed chwilą wyskoczył z pudła. Przyznała mi się że się z nim całowała. Drugim razem powiedziała mi że spotkała się z kolegą który wrócił z zagranicy i zostawił u niej w bagażniku walizkę żeby jej nie wozić ze sobą autokarem, bo jechał do domu na drugi koniec Polski. Miał ją zabrać jak będzie wracał. Zapytałem co to za kolega - Taki Mateusz z Niemiec, znamy się od dawna. Więc pytam się jakim kurwa sposobem znają się od dawna a ja o nim nie słyszałem, skoro ciągle terkocze i już opowiedziała mi całe swoje życie, łącznie ze wszystkimi znajomymi którzy żyją, nie żyją, wyjechali, nie wyjechali i których lubi i nie lubi. No i nie potrafiła mi tego wytłumaczyć. Powiedziałem że ma oddać tą walizkę w ciągu dwóch dni, bo jak nie to ją wypierdolę na śmietnik. No i nagle jak kolega miał wracać za tydzień z drugiego końca kraju, tak nagle się odnalazł po dwóch dniach i zabrał walizkę, cud. Po każdej przerwie gdy zaczynaliśmy gadać sama od razu mi się przyznawała do tych kolegów i dziwnych akcji, może sama się przed sobą musiała usprawiedliwić że jest w porządku. Koniec całej sytuacji miał miejsce 5 miesięcy temu. Wtedy już właściwie tylko pisaliśmy, nie miałem ochoty się z nią spotykać, byłem zmęczony psychicznie tymi wszystkimi wiecznymi problemami. W końcu doszło do ostatecznej spiny, oczywiście nie na żywo tylko przez wiadomości. Wtedy usłyszałem że jestem zerem, nikim, damskim bokserem, alkoholikiem, gruby, śmierdzący i żebym wypierdalał. Skwitowałem krótko jej wypowiedź i olałem panią totalnie. Obiecałem sobie że nigdy więcej do niej się nie odezwę. Po jakimś tygodniu w sobotę rano napisała do mnie wiadomość w stylu " sorki, nie miałam czasu się odezwać co u Ciebie bla bla bla" .Jedyna moja myśl w tamtym momencie była taka że jej piątkowa randka się nie udała, typ prawdopodobnie okazał się frajerem, więc napisała do mnie bo lepszy rydz niż nic. Nie skomentowałem. Po tym spotkałem się z dwoma nowo poznanymi pannami na seks, ale jakoś nie miałem z tego radości więc postanowiłem olać temat dziewczyn na jakiś czas i cieszyłem się ciszą, spokojem i wolnością. Przez ten czas nie zrobiłem dla siebie właściwie nic, piwko, pizza z młodą, popcorn w kinie, wakacje nad morzem. Mówiłem sobie że jeszcze chwilka i się biorę za trening i wracam na pole bitwy. Nie powiem bo siedziała nie głowie ale bez emocji. W sumie nie jedna pamięciówka poszła bo podniecała mnie zawsze niesamowicie i sex był świetny, ale nawet przez myśl mi nie przeszło żeby się do niej odezwać. I tak to się ciągnęło aż do jakiś dwóch tygodni temu. Ponieważ nie zablokowałem jej w Messenger bo nie czułem takiej potrzeby, uważałem że mam nad tym kontrole, bo tamto rozstanie spłynęło po mnie jak po kaczce, dwa tygodnie temu wyskoczyły mi powiadomienia że zmieniła motyw czatu między nami, nicki (były jeszcze po staremu typu : kotek, myszka - zmieniła je na nasze imiona). Nie zareagowałem wtedy ale mój mózg zaczął działać i myślałem o niej praktycznie codziennie. W zeszły piątek byłem na wigilii firmowej, napatrzyłem się na kumpli z laskami, a ja byłem sam, więc znów myślałem o niej. Do tego pochlaliśmy i nie wytrzymałem, napisałem pod pretekstem odbioru skrzynki z narzędziami którą u niej zostawiłem i na którą de facto mam wyjebane bo już kupiłem nową. Zaczęliśmy gadać o dzieciakach, szkole, jak tam semestr i oceny. Potem zaczęła opowiadać że ma kogoś, odezwał się do niej kolega który podkochiwał się w niej 12 lat temu lat temu w szkole. Pomyślałem - ściema aby mnie ukuło. Wszedłem na jej profil i zajebało mi obuchem w łeb, bo nie kłamała. Gościu przystojny, morda brzydka ale sylwetka w porównaniu do mojej na dany moment naprawdę ładna, momentalnie moje poczucie wartości spadło do poziomu gówna. Spojrzałem na siebie i dopiero wtedy zobaczyłem jak się zaniedbałem. Musiałem się napić. Dodatkowo wysyłała mi zdjęcia dzieci, a ja wtedy krótko myśląc wysłałem jej swoje zdjęcie z córką z ostatniej imprezy rodzinnej gdzie się objadłem i jeszcze bardziej wywaliło mi bebzon. Dojebała że młoda super wygląda, a ja znowu przytyłem. Poczułem się wtedy jak na działce gdy dostałem od niej liścia w twarz. Piłem cały weekend, i pisałem z nią bo po alko miałem wyjebane co będzie później. Opowiadała mi o tym typie a ja słuchałem jak gdyby nigdy nic. Gość świeżo po rozstaniu, bez dzieci mieszka z mamą, wychowywał się bez ojca, pracuje za granicą i wraca co jakiś czas do kraju. Najebany raz pisałem że życzę żeby jej się udało a za chwile upokarzałem się pisząc że za nią tęsknię, że zawsze ją kochałem i że chce mieć z nią kontakt. W niedzielę wieczorem zadzwonił kumpel który znał sytuację i powiedział żebym odstawił butelkę i zakończył dyskusję, albo do mnie przyjedzie i mi wpierdoli. Podziałało, poszedłem spać. Rano gdy wracała świadomość tego co odjebałem, nie chciałem otwierać oczu. Nigdy tak chujowo się nie czułem. Wrak psychiczny. Napisała mi jeszcze tego dnia wiadomość że możemy pisać jak znajomi, tylko żebym nie robił jej wyznań bo ona nie chce być ze mną i zależy jej na tamtym. To jeszcze bardziej mnie dojebało. Dwa dni nie mogłem się podnieść z łóżka, musiałem wziąć wolne w pracy. Trzeciego dnia wstałem bo przyjaciółka mnie trochę postawiła na nogi. Dziś jest 7 dzień. Mam zero apetytu- tak mój organizm reaguje na stres. Przez 8 dni straciłem 6 kilo. Zacząłem ćwiczyć, mam wstręt do alko i przeszedłem na no-fap. Przeraża mnie to jak ona na mnie nadal oddziałowuje. Czy to że tego nie przepracowałem 5 miesięcy temu może mieć znaczenie? Ja wtedy naprawdę miałem na to wyjebane, a dopiero teraz czuję się jakby mnie kilka dni temu zostawiła dla innego. Wiem że tu też zadziałała samotność i długi brak seksu, ale na ten moment chociaż mam kogo zaprosić na bzykanie, mam odruch wymiotny na samą myśl o tym. Są święta, powinienem się cieszyć dając prezenty córce, a ja zamiast tego nie mogę znaleźć sobie miejsca i zadręczam się myślami o niej. Myśl o tym że on ją posuwa doprowadza mnie do kurwicy. Emocje targają mną do tego stopnia że jakby na ulicy spojrzał się na mnie krzywo jakiś typ, albo odezwał nie tak jak trzeba to wiem że bym mu wyjebał w kły żeby rozładować emocje. Wczoraj przy kolacji wigilijnej opierdoliłem mamę, ponieważ wie że nie mam apetytu, a ona próbowała co chwile mi wcisnąć coś na talerz. Wybuchłem przy wszystkich gościach i wyszedłem do drugiego pokoju. Wiem że nie chciała źle, i od dwóch tygodni stała przy garach żeby wszystkie potrawy ugotować, i tym bardziej czuje się chujowo. Próbowałem jeszcze przed świętami umówić się do terapeuty który do którego chodziłem kilka lat temu, i który pomógł mi ogarnąć pewne sprawy, ale prawdopodobnie ma urlop świąteczny. Dręczą mnie ciągle w głowie pytania takie jak : 1. Czy to aby na pewno tylko jej wina że było tak jak było ? Może ze mną też jest coś nie tak. 2. Czemu mnie tak do niej ciągnie? Przecież wiem doskonale czemu urwałem z nią kontakt i były ku temu potężne powody. Czy to działa urażone ego że już nie jest "moja"? Wiem że nigdy nie była moja i że to tylko była moja kolej, ale jednak takie myśli są. 3. Czy jeśli ja byłem na miejscu i widywaliśmy się kilka razy w tygodniu + weekendy i jej ciągle było mało, to z gościem który wyjeżdża do pracy na kilka tygodni i wraca na jakiś czas do kraju może być inaczej? Przecież w tych sytuacjach które opisałem wyżej, a wielu też nie opisałem ewidentnie widać że ona gdy skończyła się wersja demo chciała usidlić przy sobie, chce być najważniejsza i aby wszystko kręciło się w koło niej. Czy w tej sytuacji może być inaczej? Czy za jakiś czas zacznie się szantaż w stylu "jak nie wrócisz i nie przestaniesz wyjeżdżać to cię zostawię", bądź też "odezwał się do mnie kolega i super mi się z nim gada, wracaj tutaj bo cię zostawię dla niego" 4. Czy jest ryzyko przez to co odjebałem, wypisywałem o miłości, tęsknocie i kontakcie, że gdy ogarnę to wszystko i dojdę do siebie a typ albo ją sobie poobraca i zostawi, albo zobaczy z kim ma do czynienia, to ona będzie szukała kontaktu i próbowała mnie znowu urobić i kolejny raz narobić burdelu w moim życiu? Myślę sobie tak, że w końcu typ się podkochiwał w niej w szkole gdy była piękna, młoda, bez dzieci, bez ciśnienia, a teraz przetyrana psycha, dwójka dzieci, wieczne problemy, więc może mieć po czasie zderzenie z rzeczywistością, że to już nie ta sama beztroska, uśmiechnięta dziewczyna w której tak się podkochiwał lata temu. Książki Marka czytałem kilka razy, jego kanał też znam i nie raz słuchałem. Na kanał Musisz Wiedzieć trafiłem kilka dni temu. Słuchając tam o manipulacjach, poczuciu winy, shaimingu, gaslightingu i wielu innych mam wrażenie że to co mnie spotkało to wszystko w jednym, ale nie potrafię znaleźć jednoznacznego określenia na taki typ osobowości. Czytałem ten artykuł o borderline - http://koniectoksycznych.blogspot.com/2013/12/13-znakow-swiadczacych-o-tym-ze-twoja.html i wyszło mi że 12 na 13 punktów zgadza się jota w jotę, nad 13 ostatnim się zastanawiam. Może wy coś z tego co napisałem wyżej zauważycie takiego, co potwierdzi że ten 13 punkt też się zgadza. Dzięki za przeczytanie do końca, liczę na analizę i komentarze, a przy okazji życzę wszystkim zdrowych i spokojnych świąt.
    3 punkty
  27. Nie wiedziała że Islam nie toleruje wieprzowiny? Ojoj
    3 punkty
  28. Traktujesz to chyba zbyt dosłownie. Podróże kształcą (o ile to nie all inclusive z piciem na umór). Poznajesz inne kultury, sposób bycia, szlifujesz język, zdobywasz doświadczenie i ogładę. A to znacząco ułatwia późniejsze interesy czy nawet poszukiwanie dobrej pracy. Kredytując się młodo przyczepić sobie można kule do nogi, żyć w strachu, podejmować bardzo zachowawcze decyzje bojąc się ryzyka. I to już krok do wegetacji.
    3 punkty
  29. Kolejna brednia- kolego, w tym temacie nigdy się nie dogadamy. Znasz kogoś, kto dzięki podróży poznał partnera biznesowego i teraz dzięki temu kosi siano? Nie mówię tutaj nawet o bliskim kręgu znajomych. Pochwal się może ilu Ty poznałeś partnerów biznesowych podczas twoich urlopowych wyjazdów?
    3 punkty
  30. Zamień ojca na telefon: Sprzedaj wnuka za Ładę: 🤣
    3 punkty
  31. Smutne, ale... To nie był normalny dom. Wyraźnie dominowały w Waszym życiu rodzinnym frustracje matki. Nie wiem jaką rolę w tym miał ojciec ale w Twoim opisie dominuje "kobiecy punkt widzenia". Dziecko ma się dobrze uczyć, być grzeczne i ułożone. Tego chcą od Nas Matki, potem przedszkolanki w przedszkolu i nauczycielki w szkole. Najprawdopodobniej to zdominowanie przez kobiety nie pozwoliło Ci zbudować w naturalny sposób Twojego poczucia wartości. Prawdopodobnie wciąż potrzebujesz walidacji ze strony kobiety. Denerwujesz się, gdy jej nie otrzymujesz. Starasz się a potem czujesz, że to na nic bo ona nie jest z Ciebie zadowolona. Czas zauważyć, że kobiety, najpierw matka, potem nauczycielki, potem partnerki, formatują Nas do swoich potrzeb, ale nie dzieje się to dla Naszego dobra czy dla dobra relacji. Dzieje się to tylko i wyłącznie dla dobra/wygody danej kobiety. Opinia kobiety potrafi być skrajnie zmienna i zależeć od jej bieżącego stanu emocjonalnego. Dziś Ciebie kocha, jutro nienawidzi. Zwykło się mawiać, że kobieta do normalnego funkcjonowania potrzebuje stabilnego mężczyzny. Takiego, którym jej chwilowe, zmienne stany emocjonalne nie wybiją z kursu. One najczęściej nie wiedzą czego chcą, ale w życiu codziennym ten mężczyzna, który jest przyzwyczajony do zmienności kobiety nawet tego nie zauważy. Trzeba trochę wysiłku, by nie dać się wybić ze swojego świata. By zauważyć kobiece niespójności, trzeba zapamiętać co działo się wczoraj, tydzień temu, niejako "złapać ją na niespójnościach" a to trudne. Kiedy kobieta swoimi manipulacjami wrzuca Ciebie w poczucie winy, wywołuje w Tobie emocje, to Ty nie zapamiętasz jej argumentów, będziesz przeżywał zamiast rejestrować i analizować. Apropos. Manipulacje. Kobieta, która robi dramę o to, że z kimś pisałeś wieczorem, oskarża o zdrady przy pierwszej, lepszej okazji i chce wszystko wyrzygać "tu i teraz" nie jest stabilna emocjonalnie. Jeśli, kiedy nie odbierzesz telefonu w pracy nawala do Ciebie ponad 100 wiadomości na messengerze w których "wali do Ciebie jak do tarczy". To nie jest normalne, takich rzeczy nie należy ignorować. Z taką kobietą nic dobrego Ciebie nie czeka. Ogólnie kobieta kategorii SM to coś, za co normalny facet nie powinien się zabierać. Napisano tu już całe laboraty dlaczego nie. Jeśli chodzi o alkohol. Lepiej sięgnij po profesjonalną pomoc. Niby sobie radzisz, ale... tak naprawdę nie radzisz. Bo... gdybyś sobie radził, to byś po niego nie sięgał. Jeśli sięgasz po alkohol, żeby się wyluzować, nie myśleć, to tak naprawdę traktujesz to jako lek. Robiąc to regularnie uzależniasz się od tego. Alkohol pity regularnie jest DEPRESANTEM. Pogarsza nastrój. Prawdopodobnie rodzice, najbliżsi znajomi sugerują Ci, żebyś sobie kogoś znalazł, że bez kobiety nie zapewnisz córce normalnej rodziny. Ty zapewne chciałbyś żeby ktoś Ci pomógł, wyręczył, "dał zmianę" w obowiązkach. A jednocześnie brakuje Ci bliskości kobiety, od której zapewne w jakiś sposób również jesteś uzależniony. To, jak sądzę wynik domowego programowania pochodzącego od "mamusi". Daj sobie trochę czasu na ochłonięcie po relacji. Odpuść kobiety. Jeśli fizycznie nie dajesz rady, pójdź na divy. To da Ci punkt odniesienia, że seks od kobiety wcale nie musi się wiązać z emocjonalną bliskością. Kiedy już do seksu dojdzie, nie jesteś obowiązany wobec divy do niczego, poza rozliczeniem się za "usługę". Co więcej. Być może raz, drugi, trzeci zostaniesz potraktowany na tyle instrumentalnie, że aż Ciebie "odrzuci". Wybieraj do związku kobiety, wobec których po okresie demo nie będziesz musiał się starać. Które nie będą od Ciebie w kółko oczekiwały, że masz się starać, zasłużyć. Sądzę, że nawet, jeśli tego tak teraz nie czujesz, to taki masz ten naturalny, domowy, rodzinny program. Starać się i w razie niezadowolenia natychmiast starać się bardziej. Tylko ostrożnie z opiniami "to nie jest jej wina"... bo do tego należy dołożyć drugie "nie jestem jej winien, by ją ratować z opresji, nie ja ją wychowałem, więc nie ja powinienem ponosić konsekwencje jej wychowania". Samo "to nie jest jedynie jej wina" autora wątku z automatu wbije w "syndrom ratowania księżniczki z wieży. Wybaczania." Przed taką postawą przestrzegam.
    3 punkty
  32. I to jest słuszny wniosek. Z opisu wynika, że jak trzeba to jesteś w stanie sobie zorganizować kobietę do łóżka. Wiec tego się trzymaj, a odpuść sobie związki, skórka nie warta wyprawki. Pomyśl o córce. Ilu była świadkiem chorych jazd, to ma wpływ na psychikę dziecka i wzorce, jakie otrzymuje. Nie rób jej tego. Trzymaj baby z dała od niej, spotykaj się gdy nie widzi / nie ma jej w domu. Rzuć chlanie! To nie rozwiązuje żadnych problemów. Zobacz ile głupot narobiłeś pod wpływem alkoholu.
    3 punkty
  33. Dluga historia, ale przeczytalem do konca. Zakoncz, zablokuj, zerwij kontakty, takiej kobiety nie da juz sie naprawic. Niech sie papla sama w swoim gownie. Idz dalej do przodu, nie probuj z nia utrzymywac zadnych kontaktow.
    3 punkty
  34. Myślę, że możesz być tego pewny. Zastanawiam się jak mogłeś tyle wytrzymać z tą psychopatką, stosującą na tobie przemoc psychiczną i fizyczną w sumie też. Chyba załączył Ci się syndrom sztokholmski.
    3 punkty
  35. Mają Ostaszewska przyjęła trzy Ukrainki. Nie wytrzymały i wyprowadziły się... Odp: Ludzie przyjęli Ukraińców do domów i nie mogą się ich pozbyć. Wystarczy zaprosić na tydzień Maję i po problemie xD
    3 punkty
  36. Niezła jazda widzę przez niektórych. Przypomnę tylko, że nadwaga to też choroba, nie tylko wybór i akceptacja tudzież wymówki czy samooszukiwanie. Jak jest w tym przypadku nie wiem. (Nie mam nadwagi xD)
    2 punkty
  37. Moim zdaniem opcja nr dwa, tylko dlaczego konsumencki? Jest zazwyczaj droższy, coś rząd bredzi o hipotekach dwa procent na pierwsze m, wtedy opalać się kupić z lokalnym wkładem własnym a resztę gotówki małolatę bo odsetki z lokaty wyższe niż za kredyt wtedy... Na obecnym etapie nie potrzebujesz domu, ogrzewanie domu przy obecnych cenach będzie lekko liczac 6 tys na rok, więcej niż wszystkie koszty (czynsz prąd woda gaz śmieci ) w tej kawalerce. Kupujesz kawalerkę, szybko spłacasz, masz 28 czy 29bmoz3sz myśleć o domu, kawalerka będzie jakieś tam pieniążki generować jaknka potem wynajmiesz... Może nie zabrzmi to dobrze ale ekonomicznie najlepsza opcja (jeśli masz znośny rynek najmu u siebie) mieszkać u rodziców, kupić jedną kawalerkę i wynająć, jak zdolności i środków wystarczy kupić druga i wynająć... Jak Ci się znudzi mieszkanie z rodzicami to się do jednej wyprowadzisz
    2 punkty
  38. "Czy okropnost"... Boot??? https://www.emito.net/spolecznosc/fora_tematyczne/dyskusja_ogolna/stylowa_czy_not_co_myslicie_o_takim_stylu_u_kobiet_2358184 https://www.wykop.pl/ludzie/thonuc/ https://www.wykop.pl/wpis/66699771/a-wiecie-co-tak-sobie-pomyslalem-ze-jak-w-koncu-do/ https://ovufriend.pl/forum/starajac-sie-ogolne/co-myslicie-o-takim-stylu-u-kobiet,19280.html https://www.wykop.pl/wpis/66699771/a-wiecie-co-tak-sobie-pomyslalem-ze-jak-w-koncu-do/
    2 punkty
  39. Znam kogoś, kto tkwił w podobnym związku. Pańcia to borderka i to jeszcze z patologicznego środowiska. Omamiła typa dobrym seksem i hajsem. Potem było już tylko gorzej. Huśtawki emocjonalne, szukanie podstępów (twierdziła, że wszyscy chcą jej zaszkodzić - nawet Ci, którzy mieli w nią istnie wyjebane), prowokowanie kłótni (posądzanie o zdradę), w skrócie - gnojenie typa na maksa. Tyle razy każdy mu wbijał do łba, żeby kopnął ją w dupę, bo to jest nieludzkie i od takich osób trzyma się z daleka, ale...typ nie zrobił z tym nic, bo on wielce kochliwy. Potem już najzwyczajniej w świecie nie było mi go szkoda. Moja ex przejawiała podobne zachowania. O jak się cieszę, że mnie ten związek ukształtował... Przede wszystkim - wszywka.
    2 punkty
  40. @Feniks123 Znajdź schemat w swoich emocjach i potrzeby ich przeżywania.
    2 punkty
  41. Wszyscy wiemy, że feministki nie chcą żadnej równości. One chcą przywilejów ponad prawo jakie obowiązuje w danym kraju. Chcą być super obywatelami poza jakimkolwiek podejrzeniem, chcą być bezkarne, a ich słowo ma być obdarzone przywilejem nieomylności. Na przykład temat mi bliski. Feministki chcą aby mężczyzna na równi z nimi zajmował się dzieckiem/dziećmi. Opiekował się, karmił, wstawał w nocy, jeździł do lekarza, zawoził i odbierał ze szkoły, robił lekcje itd itp. Ale czy widzieliście kiedykolwiek organizację feministyczną aktywnie walczącą o: 1. Równy wiek emerytalny - lub nawet niższy dla mężczyzn ponieważ wcześniej umierają 2. Równą/naprzemienną opiekę nad dziećmi po rozstaniu/rozwodzie 3. Parytety w wojsku, w okopie i dostępie do śmiertelnej kulki 4. Parytety w każdym zawodzie itd itp ad 1. Muszę iść na emeryturę wcześniej w końcu rodziłam i jestem kobietą - należy mi się. Nie ważne, że mój mąż zajmował się dzieckiem tyle samo czasu co ja jak i był na tacierzyńskim, że zapierdalał na 3 etaty żebym miała dach nad głową i co do gęby włożyć - taka jego powinność. ad 2. Tu się ojcowie dowiecie jak to jest naprawdę z tą równością, i jak jest wasza rola w tym układzie. Kto był w sądzie rodzinnym ten w cyrku i na kabaretach sie nie śmieje. maDki są nieomylne, wszystkowiedzące, nieposzlakowane, o cechach Matki Boskiej. Punkt 2 przerobiłem dogłębnie. ex psychicznie chora, zaburzona, zdiagnozowana. U psychiatry w OZSS - brak objawów wyłącznie na podstawie jej oświadczeń - to się nazywa rozmowa diagnostyczna. Na podstawie takiej samej rozmowy może być uznani za świrów. Doszło do tego, że córka zaczęła maDkę nagrywać na dyktafonie w telefonie. ex wmawiała córce że chcę mamusi śmierci, że jestem psychicznie chory, podawała córce szczegóły spraw sądowych, atakowała córkę z konkubentem, manipulowała kuratorem, straszyła córkę, że odda ją do domu wychowawczego jak nie będzie robić co ona każe.... i wiele więcej. W 2013 zmanipulowała córkę że jest przeze mnie molestowana. I wiecie co? NIC. Sądy udają, że nie ma tych nagrań ani opinii biegłego że ona zmanipulowała córkę. Też nie było ważne, że to ja praktycznie córkę wychowywałem, że córka nie chce mieszkać z maDką co powiedziała w sądzie i w OZSS - sąd dalej zmusza córkę do mieszkania z psychicznie chorą matką. Jest tak, że jak dziecko chce mieszkać z ojcem - to jest zmanipulowane, przekupione i co tam jeszcze a ojciec to manipulant. Ale jak dziecko mówi że chce mieszkać z matką to jest to wyraz miłości zaufania itd itp. W moim przypadku dziecko drze się do matki i jej wykrzykuje różne rzeczy - jest to objaw miłości matczynej i pewności że dziecko wie że matka kocha i może sobie na to pozwolić. Nie daj boże nie jest to objaw braku kompetencji wychowawczych. A do ojca się nie drze - czyli jest to totalitarne wychowanie a dziecko zastraszone. tak wyglądają "opinie" OZSS Tak wygląda równość w sądach rodzinnych - kto tam był to wie o czym piszę. Czy słyszeliście o pikiecie feministek przed takimi sądami? Słyszeliście o jakichś żądaniach feministek w zakresie opieki naprzemiennej? ad 3. feministki piszą, że nie mogą iść na front bo kto się będzie opiekował dziećmi i starszymi - W UK w czasie 2 wojny anglicy wywozili dzieci z miast na wieś aby nie zginęły w bombardowaniu i tam się nimi opiekowali inni ludzie. A w polsce opiekować się będą inne kobiety i mężczyźni - na froncie i w okopach nie walczy cały naród na raz. Na ukrainie - kobiety wyjechały i to kilka milionów - kto się tam zatem opiekuje starszymi i chorymi?.... no właśnie. Dla nich ważne, że dupę uratowały, a że ich mężczyźni tam giną, no trudno, znajdzie się kolejny frajer. Już jasno widać do czego zdolne są kobiety - po rosyjskich kobietach, wzrosła ilość ślubów, bo jak zginie mąż na wojnie to one dostaną kasę/auto/pralkę. Z dostępnych inforamcji wynika, że one same wypychają mężów i synów na wojnę licząc na profity. Dlatego kobiety mogą równie dobrze iść do woja i robić za mięso armatnie w okopie. W Izraelu mogą to i bidapolonii też mogą. Najwyżej zginie ich 2x więcej jak mężczyzn ale robotę zrobią tą samą. ad 4. Dlaczego feministki nie walczą o "dostęp" do zawodów mało poważanych, ciężkich jak górnik, śmieciarz, murarz. Ich interesują wyłącznie pozycje biurowe, lekkie i przyjemne, kierownicze managerskie. Rączek pracą naprawdę ciężką i mało przyjemną to nie chcą skalać.
    2 punkty
  42. Cóż, zbytnio nie mam co dodać, bo wyczerpałeś temat. Piszę to z perspektywy weterana związków z SM, po moim rozwodzie przerobiłem 2 takie układy. W szczególności mocno zgadzam się z fragmentem o byciu w związku z defacto kilkoma osobami - Ty, ona, dziecko i ojciec. Jedna z moich ex SM miała kontakt telefoniczny z ojcem dziecka (kilkulatek dzieciak) parę razy w tygodniu. Nawet przy mnie rozmawiała. Rozmowy faktycznie o dziecku i nie sposób im tego zabronić ale żeby nie wiem jak twardą psyche mieć, nie da się tego udźwignąć na dluzszą metę, mając świadomość, że taki kontakt z tatusiem będzie miał miejsce jeszcze latami. Dla niej (SM) to normalne, że kontaktuje sie z ojcem dziecka, nie da się im tego ograniczyć. Seks, nawet najlepszy tego nie zrekompensuje, to nie jest tyle warte. Potwierdzam też fragment o burzeniu planów na wyjscie/wyjazd przez ojca dziecka, który z dnia na dzień odmówi zabrania dziecka. Nawet nie można mieć do niego pretensji, bo jak cĥlop się pochoruje lub ma jakieś swoje obowiązki last minute to trzeba to wziąc pod uwagę. Nie każda SM ma matkę skorą do pomocy. Słowem- dyspozycyjność nie istnieje u takiej kobiety. Mi bardzo szybko zbrzydło dopasowywanie się do teeminów widzeń ojca z dzieckiem, wszak do cholery- nie jestem czyimś pachołkiem, bym prosto z pracy leciał na randkę, bo do wieczora tego dnia tatuś wziął syna/córkę. Pobawic się - owszem można. Ale jak sytuacja przejdzie w stan przewlekły to szybko wyjdzie, że albo stajesz się tatusiem na pełen etat i wchodzisz w życie rodzinne i prozę życia nie swojej rodziny albo musisz się ewakuować.
    2 punkty
  43. Jeśli tyle czasu czytasz to forum to wiesz co możemy napisać i jakie rady dać. Blokujesz gdzie się da i cieszysz że już nie musisz się z nią użerać i że skończyło się tak jak skończyło. Nie zrobiłeś z nią nastepnego dzieciaka, nie wylądowałeś za kratkami, nie zabrała Ci pieniędzy - tyle powodów do radości. Zaczynasz odbudowę siebie - na to nigdy nie jest za późno. Niesamowite jest w człowieku to, że co chwila wkłada palce do kontaktu i mimo że boli wkłada dalej. Zacznij się martwić się o siebie i swoją córkę a nie o kogoś kto ma totalnie zjechaną głowę. Trzymamy kciuki, ale jeśli chcesz abyśmy traktowali Cię poważnie - potraktuj proszę nasze rady poważnie.
    2 punkty
  44. @Feniks123 przeczytałem całość, bardzo współczuje ale będziesz mieć świetną lekcje na przyszłość. Musisz to przepracować, totalnie się odciąć od jakiejkolwiek formy kontaktu z nią. Absolutne zero, blokuj gdzie się da jeśli nie potrafisz inaczej. Będzie ciężko ale to minie- zobaczysz. To jest jak z papierosami. Ogólnie, jeśli się już ogarniesz to dojdzie do Ciebie, że z pewnym typem kobiet jest jak z dragami. Brzmi kusząco ale to jest absolutnie wyniszczające do Twojego organizmu, więc nie ruszam. Życzę wszystkiego dobrego, ze względu na święta nie mam możliwości więcej się rozpisać.
    2 punkty
  45. Wzruszyłem się widząc tę okładkę pisma kulturalno-naukowego:
    2 punkty
  46. W latach 2015 około chwalili się i spuszczali wręcz nad 120 000 armią zawodową w Polsce. Srali kurwa o tym wszędzie pamiętam. Armia zawodowa, armia zawodowa, żadnego poboru nie trzeba, nie będzie, po co. Szkolimy w strukturach NATO, NATO, NATO, artykuł 5 "waszyngtoński". Mamy armię, która się obroni i sojuszników. A dzisiaj nagle się obudzili, że mamy jednak gówno i trzeba ludzi wzywać. Co nagle się stało z normami NATO i kulturą organizacyjną. I co? Nagle poborowy śmieć stanie się wielkim wojakiem natowskim? Nie kurwa. Mają brać odpowiedzialność za swoje pierdolenie i tyle. Mówili jedno to ja się tego trzymam. Jestem chroniony przez potężną armię patriotyczną. Jak mówię jebać ich. Ludzie serio mają kurwa pamięć kury. Szkoda nawet gadać. Rząd po covidzie powinien stanąć przed plutonem. To nawet za mało. A tutaj jakieś dyskusje o obronności. Z kim w ogóle rozmawiać xD Chyba z nikim. Rząd, który zamknął lasy będzie teraz bronić i armię kierować na wroga. Ta, jasne, już pędzę.
    2 punkty
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.