Skocz do zawartości

Ranking

Popularna zawartość

Zawartość, która uzyskała najwyższe oceny od 27.07.2014 w Wpisy na blogu

  1. Witajcie! W kilku ostatnich nowych tematach z działu Świeżakowni pojawiło się stwierdzenie seniorów tego forum, że nowi użytkownicy nie czytają NAJPIERW forum i tworzą nowe tematy z tymi samymi pytaniami, które już były. I seniorzy już są trochę zmęczeni wałkowaniem tych samych tekstów, racji i stwierdzeń. Zmotywowało mnie to do napisania postu na forum. Opisywałem tam moją przygodę z forum i to, że czytając posty, w międzyczasie kopiowałem sobie co ciekawsze i budujące cytaty, i często do nich zaglądałem, by czytając je potem wielokrotnie, budować w swojej głowie ‘nową filozofię męsko-damską’. Zbieranie cytatów przez ostatnie 7 miesięcy robiłem dla samego siebie. Jak się przeczyta kilkanaście tysięcy postów, to można ‘zgłupieć’ od ilości informacji. A tak pod ręką zawsze notatnik i najważniejsze ‘reguły gry’ – jest mi źle, otwieram i czytam jak inni mieli gorzej niż ja; przypomni mi się coś złego z mojej ‘kobieto-przeszłości’, to mam pod ręką wytłumaczenie; ma zamiar spotkać się z dziewczyną, to mam darmowy kurs PUA; dzwoni znajoma z pogaduszką, to mam darmowy ‘kołczing’ prowadzenia rozmowy z laską. Pierwotnie – wspomniany w pierwszym akapicie post na forum – zawierał 102 cytaty, które najbardziej mi odpowiadały i które w krótkich słowach przekazywały wiedzę dla mnie ważną. W ogólności w mojej tabeli brakło wielu kwestii, które pominąłem, uznając je za oczywiste dla mnie samego lub niedotyczące mnie. W trakcie dyskusji w wątku wyszło, że warto byłoby uzupełnić listę cytatów o brakujące elementy, tak aby stworzyć wersję bardziej uniwersalną. Lista rozrosła się więc do ponad 320 cytatów i zapewne będzie rosła. Uporządkowana jest w taki sposób, aby je czytając można mieć wrażenie pewnej historii o logicznych przejściach pomiędzy cytatami. Okazało się, że wszystkie wykopiowane cytaty da się uporządkować w pewną spójną całość podejścia do kobiet i do określenia siebie jako mężczyzny. Z góry przepraszam jeśli kogoś pominąłem lub uznałem, że z 2 bardzo podobnych cytatów wybiorę tylko 'lepszy', albo też, gdy standardowy cytat, np. 'bądź dobry dla zwierząt, one też kochać ciebie chcą' przypiszę jednej losowej osobie (np. jakiemuś szeregowcowi), a 100 innych osób, które też coś takiego później powiedziały (np. kapitan) zostanie pominiętych - ale taki kapitan zapewne będzie miał udział w innym ważniejszym cytacie zakładając prawdopodobieństwo tego, że skoro jest na forum dłużej, to miał większą szansę powiedzieć więcej mądrego. Jeśli znajdziecie jakieś ważne sensowne cytaty, które opisują jeszcze jakąś pominiętą kwestię, albo też lepiej oddają już opisaną niżej, to piszcie w komentarzach - pomyślimy, dodam, podmienię, itp. Poprawiłem błędy ortograficzne, gramatyczne, pododawałem przecinki i gdzieniegdzie w nawiasach [przyp.:…] dodałem pewne przypisy i wyjaśniania. Na pewno wiele ‘temacików’ nie zostało poruszonych - bo żeby opisać wszystko, to albo musiałaby powstać kolejna gruba książka Guru Niniejszej Sekty, albo trzeba po prostu przeczytać całe forum - ale chyba mam nadzieję, że udało mi się zsyntetyzować ‘clue programu’ tego forum. Wielu też rzeczy nie da się po prostu opisać w kilku zdaniach. Od tego jest forum, gdzie można znaleźć dokładniejsze i szczegółowsze wyjaśnienia wszystkich kwestii i problemów. Oto co z tego wyszło - czytając po kolei historia od tego kim jest mężczyzna, jaki powinien być, jak postępować z kobietami i jak się bez nich obejść! Mądry zrozumie po 1 zdaniu, nauczy się po 100, dla swojego rozwoju przeczyta i 1000; głupiemu nie wystarczy ani 1 ani bilion bilionów zdań. @JoeBlue Jeśli chcesz się nauczyć polować na owce - nie pytaj owiec. One gówno o tym wiedzą. Pytaj wilka. On o tym wie wszystko. @Stulejman Wspaniały Są też tacy, co walczą o dobro tych, którzy nie są jeszcze w stanie tego zrozumieć. @Subiektywny Odpowiedź na wszystkie Twoje pytanie (bądź na ich większość) znajdziesz bez problemu w wątkach i poszczególnych postach na forum. Są dwie kategorie forumowiczów, które szukają dróg na skróty i ‘instant odpowiedzi’ na pytania - są to zawsze przewijające się przez forum kobiety oraz w większości młodzi mężczyźni. Z reguły oczekiwania krystalizują się wokół odpowiedzi jednozdaniowej, krótkiej oraz takiej, która da rozwiązanie bądź od razu, bądź w krótkim okresie czasu. Dostaję liczne wiadomości na PW [przyp.: wiadomości prywatne na forum] od świeżych, generalnie młodych wiekiem, forumowiczów z pytaniami. Jedno, co łączy wszystkie te osoby, to chęć uzyskania odpowiedzi krótkiej (bo czytanie dłuższego tekstu męczy i nuży) oraz błyskawicznie rozwiązującej kwestie. Gdy dostają zwrotną odpowiedź, że czeka ich dość długi proces zmian wewnętrznych i kształtowania swojego charakteru ‘w ogniu walki’ - generalnie jak jeden mąż są rozczarowani. No bo przecież oni już mają zajebisty charakter i podejście do życia... Owszem, mają. Dwudziestoparoletnie, który zdąży się jeszcze wielokrotnie zmienić i otrzaskać. Tak jak wspomniałem - nic nie daje takiej satysfakcji, jak własne odkrywanie zgromadzonej tu wiedzy. Jesteś w dobrym miejscu, masz szansę mocno poszerzyć swoją wiedzę, a później bazując na niej oraz własnych działaniach - nabyć mnóstwo cennych umiejętności i postaw, które będą procentować w przyszłości. @qbacki Panowie, zapamiętajcie jedną rzecz. Nie cierpicie PRZEZ KOBIETY tylko PRZEZ BRAK ZNAJOMOŚCI ZASAD jakie panują. @Eredin Takie są, bo to ich natura i tego nie zmienimy. Jeśli wyłapiesz pewne schematy kobiecych zachowań i nauczysz się je czytać, to zauważysz nagle, że WSZYSTKIE zachowują się w określony sposób. Stare, młode, ładne, brzydkie, grube, chude, zgrabne, niezgrabne, itp., wykształcone po studiach i zwykłe fryzjerki ze wsi, alkoholowe imprezowiczki i spokojne szare myszki siedzące z książkami w domu. @Przemek1991 PUA [przyp.: pick-up artist - artysta podrywu, potocznie: kurs uwodzenia kobiet] jest gówno warte, większość poradników pisana jest przez stulejarzy, którzy uważają się za znawców, a tak naprawdę gówno wiedzą o kobietach. Trzymaj się od tej wiedzy z daleka, bo do niczego konkretnego nie dojdziesz. @manygguh Forum to miejsce, w którym możesz się tego nauczyć, a nie wnerwiać się na kobiety, że nie ogarnia się ich gierek. One tego same nie kontrolują, więc po co negatywne emocje. To mija z czasem i zaczyna mi ich być trochę szkoda. Jak się wie, jak obsługiwać kobietę, jak schematycznie działa, jak działa haj zakochania, można mieć fajny ‘fun’ w życiu i bawić się procesem. @slavex Właśnie połknąłeś odpowiednią tabletkę i zaczynasz wychodzić z matrixa. @Mosze Red Po wyjściu z matrixa człowiek skupia się na sobie i realizacji własnych potrzeb i pasji, a nie cudzych i urojonych najczęściej. Potrafi realnie wartościować to, co otrzymuje i daje od siebie. Czyli robi więcej dla siebie i nie daje się robić w jajo. @RedBull1973 Wyjście z Matrixa przecież wcale nie oznacza, że już nigdy nie będziesz miał związku z kobietą. Można mieć i często jest to całkiem dobre wyjście. Tylko że teraz znasz już ZASADY i nie masz naiwnych złudzeń co do ‘bezinteresownej miłości’ i ogólnie co do kobiet - a to bardzo dużo! Bardzo! @Bosman Nowicki Wychodzenie z tzw. matrixu, polega na usunięciu fałszywej i narzuconej nam wizji rzeczywistości. Jeśli wiemy, że ani my, ani kobiety nie odpowiadają za swoją naturę (bo została odziedziczona po przodkach), to trudno mieć tu do kogoś pretensje, chyba że do Pana Boga czy natury. Pozbywając się fałszywych oczekiwań, złudzeń, kiedy wiemy na czym to wszystko polega, wtedy możemy się cieszyć relacjami z kobietami, bardziej niż mając w głowie wszystkie błędne przekonania. Źródłem nienawiści, podejrzewam, jest konfrontacja nierealnych oczekiwań (wpojonych nam) z rzeczywistością. @SennaRot Najpierw musisz zrozumieć, że kobieta myśli, działa, czuje różnie w różnych okresach jej życia, zależnie od piramidy jej potrzeb. Kiedy zrozumiesz jak to działa i czym One się kierują w różnych okresach życia, poskładasz wszystko do kupy, będziesz świadomy procesów, co w konsekwencji prowadzi do tego, że możesz tym sterować. @CalvinCandie Twoim sukcesem jest już sam fakt uświadomienia sobie, że byłeś białym rycerzem bez jaj. Ale nie Ty jeden taki byłeś. Każdy z nas był kiedyś białym rycerzem i może nim być ponownie, jeśli nie będzie panował nad relacją z kobietą. @Długowłosy I dlatego właśnie główne przesłanie forum brzmi - naucz się być ze sobą sam szczęśliwy, a nie będziesz czuł żalu do nikogo, że nie potrafi dać Ci szczęścia. @HORACIOU5 Potem usiądź i zastanów się nad tym, kim się stałeś i jak głęboko wlazłeś w czarną dupę. Im bardziej Cię to sieknie, tym lepiej, bo tym większą będziesz miał ochotę, żeby w końcu coś w sobie zmienić. To nie baby są pierdolnięte (taka ich natura, że wykorzystują rycerzy, którzy po prostu dają im się wykorzystywać), tylko Ty siedzisz po uszy w swoim własnym gównie. @Subiektywny Za pół roku czy rok - nie poznasz samego siebie z przeszłości! Wręcz będziesz się stukał z niedowierzaniem w głowę, jak ‘ten ktoś kim kiedyś byłeś’ mógł być taki naiwny, łatwowierny, manipulowany i żyjący cały czas z półotwartymi oczami. Ta zmiana to potężny, pozytywny kop w górę w życiu każdego świadomego mężczyzny. Ale trzeba na nią uczciwie zapracować! Nie oszukiwać samego siebie i nie osiąść na laurach w połowie drogi! Z własnego doświadczenia - serdecznie i szczerze POLECAM. @overkill Myślę, że przede wszystkim powinieneś przerobić lekturę forum i książki Marka [przyp.: Marek vel @Stulejman Wspaniały vel Boss/Guru/itp. - założyciel niniejszego forum] oraz jego audycje. Pozwoli Ci to na powolne nabranie dystansu do otaczającej Cię rzeczywistości. Zaczniesz rozumieć mechanizmy, które Tobą kierują i uświadomisz sobie przyczyny, które sprowadziły Cię do takiej sytuacji. Droga do odbudowy samego siebie będzie z pewnością długa i pełna wybojów - wątpliwości, refleksji i innych rzeczy. To taka długotrwała sinusoida (ja tak kiedyś miałem), najpierw są duże zawahania, bo będziesz jedną nogą w swoim ‘starym’ świecie, a drugą będziesz próbował wejść w nową przestrzeń. Z czasem zacznie się to regulować. Ale trzeba być przy tym pokornym i konsekwentnym wobec samego siebie, bo nikt Ci za pomocą złotego środka nie odmieni nagle rzeczywistości. Będziesz musiał zrobić to sam. Forum może przy tym udzielać wsparcia. @GluX Ale w życiu codziennym? DZIAŁAJ! Działaj -> wyciągaj wnioski -> poprawiaj działanie -> DZIAŁAJ ZNOWU… tak w nieskończoność, aż będziesz uzyskiwać to, co chcesz od życia. Nigdy nie będziesz gotów na coś w 100%, nawet 90%, czy 80% na początku. Ja mówię - rób co chcesz, szukaj granic w realnym świecie, a nie stawiaj ich sobie w głowie. Bo te w głowie, często są w niekorzystnym miejscu i zwyczajnie nas blokują - umysł bardziej ogranicza niż pomaga - bo taka jest natura ‘ego’. @Samiec Alfa Skoro nic nie jest ważne, a Ty jesteś nikim to co masz do stracenia? Nic! @Miner Nigdy tak o sobie nie mów! Już lepiej powiedź: ‘Jeszcze nie jestem kimś!’ @Długowłosy Kiedy jesteś pogodzony sam ze sobą, NIKT nie może Ci NIC zrobić. NIC! @XYZ Nikt i nic nie powie Ci tylu miłych rzeczy, ile Ty sam. Nie licz na innych. Na mnie też nie. @ciekawyswiata Szukaj szczęścia w sobie, bo nigdzie indziej go nie znajdziesz. @brushedsteel To forum uczy mieć w dupie zdanie innych na Twój temat i to jest bardzo przydatna w życiu cecha. Warto nad nią pracować. @Samiec:) I powiem jeszcze raz: nie patrzcie na opinię społeczną, że tego i tego nie powinno się robić. Chuja tam prawda. Rób tak, jak Tobie jest dobrze i dla własnych korzyści, a najlepiej na tym wyjdziesz. Nie patrz na innych i nie pomagaj za bardzo, bo ludzie zamiast podziękować potem oplują Cię jadem. Tak niestety jest w większości przypadków. @radeq Bo idąc swoją ścieżką, trzeba się odciąć od ludzi, który nas ściągają w dół. @Pozytywny A trzeba powiedzieć, że większość ludzi chce nas ściągać w dół, nawet najbliżsi często. O samiczkach nawet nie ma co mówić, bo jeśli nie jest to z korzyścią dla nich, to będą Cię od tego odciągać siłą. Twoja kasa, Twoja pasja i nic nikomu do tego. @Przemek1991 Jak z tym walczyć? Miej wyjebane na tych wszystkich ‘mędrków’. Oni robią to dla zniechęcenia Cię do dalszych działań i zwykłej zazdrości, bo widzą, że robisz coś, co daje Ci radość, a oni każdy kolejny dzień spędzają według jednego schematu. @qbacki Parę lat. Nie dni, nie tygodni,... LAT!!!! Parę lat zajęło mi zrozumienie jednej kwestii: Czy oni, kurwa, Ci w życiu pomogą? Czy coś pokażą, dadzą pieniądze? Ustabilizują życie? Przeżyją je za Ciebie? Spełnią TWOJE marzenia? NIE!!!! No więc, do kurwy nędzy, czemu przejmujesz się ich opinią? @Zbychu Moim głównym celem jest dążenie do marzeń, odkrywanie pasji i nauka samoakceptacji, praca nad sobą i poczuciem wartości, ale żeby tego dokonać muszę mieć chłodną głowę i kontrolować swoje życie. @SennaRot 1. Rozwijaj się, najlepiej w kierunku, który lubisz i w którym chciałbyś działać. Wymaga to wytrwałości i determinacji. 2. Nie siedź w stagnacji; wcześniej czy później zemści się to na Tobie. 3. Nie pieprz, że wystarcza Ci to, co masz. Wystarcza na życie, ale chcesz tak naprawdę więcej. Potrzebujesz hajsu, również aby wyrwać się z domu rodzinnego. Im będziesz starszy, tym będziesz bardziej potrzebował. 4. Szukaj innych możliwości, podejmuj nowe prace. Takie, aby podnosić kwalifikacje i zdobywać doświadczenie (umiejętności). 5. Nie bój się zmiany pracy; jak widzisz, że nic nie wnosi w Twoje życie ani rozwojowo ani finansowo, szukaj czegoś następnego. 6. Pracuj tam, gdzie są lepsi od Ciebie, aby się od nich czegoś nauczyć, aby w perspektywie czasu być w czymś specjalistą, więcej, coraz więcej zarabiać. 7. Nie poddaj się stagnacji, nie kiś się w czymś, co za parę lat będzie tak samo wyglądać, gdzie za parę lat będziesz robić to samo i tyle samo zarabiać. @The Saint Młody mężczyzna w takim wieku ma przeć do przodu, świat zdobywać. A nie ograniczać się do poziomu 95% przeciętniaków, którzy w wieku max 25 lat, jak stado baranów, zakładają obrączki, ograniczając do blisko ZERA swoje możliwości działania. @HORACIOU5 Przecież opinia społeczeństwa jest najistotniejszym wyznacznikiem mojego życia i pod nią się MUSZĘ podporządkować! Jebać moje szczęście i to czego ja chcę bo... bo... no bo co ludzie powiedzą, no! Opinia ludzi ponad wszystko! Fuck logic! @żniwiarz Strach przed samotnością to jebana iluzja, jeden z filarów matrixa. @HORACIOU5 Też się kiedyś tego obawiałem. Uwierz, że nie warto poświęcać szacunku do samego siebie i swojej własnej godności tylko po to, aby nie być samemu. @qbacki Coś mi po cichu podpowiada, że ludzie, którzy boja się być sami lub maja stracha przed rozstaniem, nie maja pomysłu na siebie, na życie, na to jak ma wyglądać ich przyszłość. @Dante Nie daj sobie wmówić, że samotność mężczyzny to coś złego. To ten sfeminizowany świat, który stoi na głowie, nadał szlachetnej samotności pejoratywnego znaczenia. @zuckerfrei Z jakiego tonącego statku? Ty chłopaku masz to szczęście, że ciągle spawają Cię w stoczni! Polecić Ci dobre spawarki? Są 4, cztery książki Bossa; kup w pakiecie i czytaj, a jak nie zrozumiesz, to raz jeszcze! @Zerwito Dobrze, że się obudziłeś. Pomyśl sobie, że niektórzy nigdy tego nie doświadczą. Popracuj nad samooceną - wszystko inwestuj w siebie. Jeżeli nadal będziesz chciał mieć dzieci, to możesz je mieć. Facet może być ojcem po 70-tce. Nie musisz się żenić, ani nawet mieć związku. Możesz mieć kochane dziecko i je wychowywać. Tylko pytanie: czy to Twoje pragnienie, czy wpojone przez programistów [przyp.: matrixa]. Zastanów się nad tym. Pamiętaj, teraz jesteś wolny. @Drizzt To jest ten, tak zwany, kryzys wieku średniego, który błędnie został powszechnie uznany za naturalne zjawisko w życiu każdego mężczyzny, a tak naprawdę jest niczym innym, jak uświadomieniem sobie błędnych decyzji ciągnących się latami, życia w narzuconym schemacie i ciągłym strachu przed zmianą tego stanu rzeczy. @JoeBlue Myślisz, że Ty jeden dostałeś w dupę? TYLKO Ty możesz zrobić tak, że się pozbierasz, a baby nie maja z tym nic wspólnego. @jake Natura kocha skurwieli i nienawidzi mięczaków - za bycie miłym dostaniecie po dupie, za bycie skurwielem zostaniecie wynagrodzeni - dokładnie odwrotnie jak wmawia nam społeczeństwo. Posłuchaj, zwolnij i miej dokładnie w dupie, co w danej chwili robi, myśli, mówi cała pozostała część świata. @Subiektywny Mężczyzna przede wszystkim MA BYĆ SOBĄ, CIESZYĆ SIĘ I CZERPAĆ SATYSFAKCJĘ Z TEGO CO ROBI I EMANOWAĆ POZYTYWNĄ ENERGIĄ (owe półmityczne wibracje - ale faktycznie to przyciąga ludzi!). Reszta (w tym zainteresowanie kobiet) - to możecie mi wierzyć bądź nie - ale jest to wyłącznie pochodna powyższego. Facet to ma być facet - twarda ręka, głowa wysoko uniesiona, dominant. Ma symbolizować i emanować siłą. @SennaRot Nie można podejmować ważnych decyzji życiowych bez analizy (wyobrażenia perspektywy skutków jej w czasie) i będąc do nich samemu nie do końca przekonanym. @Brzytwa W praktyce sprowadza się do tego, że albo rządzisz Ty, albo rządzą Tobą. @Mendoza Bo to prawo się wywalcza, a nie rości. A ten, kto nie jest w stanie sobie go wywalczyć - przegrywa. @Adolf Jak masz wątpliwości żeby komuś zaufać, to mu nie ufaj. Niewiele stracisz, dużo możesz zyskać. @Tarnawa vel Lancelot Facet robi, nie mówi. @Krzysiek1991 Może jestem młodszy od większości z was, ale parę lat młodocianych błędów z loszkami nauczyło mnie 4 mądrych zasad. Jedna z nich, to że prawdziwym mężczyzną się JEST, a nie BYWA. @Oświecony Jakie cechy powinien mieć idealny (lub prawdziwy) mężczyzna? Jedna kobieta odpowiedziała, że: ‘Mężczyzna nie powinien mieć żadnych cech kobiecych!’ @Dante Szczęścia i poczucia wartości trzeba szukać w sobie i tylko w sobie, a nie w innych ludziach. @zuckerfrei Ty masz, kurwa, nauczyć się liczyć sam na siebie i mieć wiarę w siebie i swoje możliwości - chcesz wsparcia od kobiety, dziewczyny? No, kurwa, niżej nie da się upaść... @Przemek1991 Należy mieć przede wszystkim poukładane życie z samym sobą, a żadna kobieta nie będzie w stanie spierdolić nam życia. @Dobi Jakoś dziwnie: ludzie przestali już mi mówić, że żadna kobieta mnie nie chce, że nie potrafię żadnej zdobyć. Ciekawe dlaczego? Może widzą, że wcale mi to nie przeszkadza i codziennie jestem w dobrym nastroju, a oni - nie? A może to ta moja pewność, że idę właściwą drogą i moja decyzja jest w pełni świadoma? @Stulejman Wspaniały Uświadom sobie, że jesteś słaby, bo Ci zależy na seksie, stabilności i braku samotności. @TPakal1 Dlatego tacy są, bo są pod silnym kobiecym wpływem na ich życie. Najpierw matek, potem żon. Ten skutek w postaci silnego obniżenia ich wartości przez wychowywanie w wiecznym poczuciu winy, poczuciu winy za popęd seksualny, za masturbację, za brak dziewczyny, za posiadanie głupiej dziewczyny, za bycie kawalerem, za małe zarobki, za kochanki, i tak dalej w nieskończoność. Jak kurewsko silnie destrukcyjny wpływ na chłopaków, późniejszych mężczyzn, ma nasze chore destrukcyjne społeczeństwo to my dobrze wiemy, a ci, co nie wiedzą, powinni jak najszybciej sobie to uprzytomnić. @Eredin Romantyk myśli, że kobieta jest wspaniałą istotą, a on zwykłym śmieciem niegodnym zawiązać jej buta (no niestety, często tak myślą). I robi takie podchody, aż w końcu popełnia serię książkowych błędów i traci resztki godności. Konkretny koleś ma w dupie laski, a nawet jeśli nie, to na pewno ich nie stawia wyżej od siebie. I one to czują; desperata wywąchają na kilometr. @TPakal1 To jest problem wielu z nas. Oceniamy i wartościujemy swoją męskość przez pryzmat kobiet. Bardzo duży błąd. @Assasyn I nie szukaj potwierdzenia swojej męskości w kobietach, to podstawowy błąd, kobieta nigdy Ci tego nie da, da Ci trochę przyjemności, dobry seks, trochę ciepła, ale to nie jest to, co powinno być, każdy mężczyzna ma w sobie taki silny, męski pierwiastek, tylko że to przykryte jest solidną warstwą syfu. To musi wychodzić od Ciebie, nie musi, ale powinno, nie uzależniaj swojego poczucia wartości od opinii innych, bo narażasz się na okropne wahania nastroju, stresu wymieszanego z przyjemnością. @Przemek1991 Kobiety to wspaniałe istoty, ale nigdy nie należy stawiać ich na piedestale. Ona może być jedynie dodatkiem do spełnionego życia. Kiedy nadajesz pannie najwyższy status w swoim życiu, to z góry skazujesz się na porażkę, bo one, po pierwsze, na dłuższą metę nie znoszą faceta, którym mogą sterować jak chcą, a po drugie, potrafią to bezlitośnie wykorzystać. @Ziomisław Sraj na to, co w komediach romantycznych nazywają miłością. To bajka dla starych ciot i ciotek. Zakochanie to tylko chemia, mija i kończy się kacem. I nie jest tym samym co miłość. Ta ostatnia, prawdziwa, zaczyna się ponoć od siebie. @Subiektywny Prawdziwy Alfa nie ma takich dylematów. Bo jego pozycja i pewność siebie maja dwumetrowy fundament i nikt nie waży się go nawet tknąć. Samiec Alfa nie ma taktyki. On wchodzi i przejmuje. On nie próbuje dominować, on po prostu dominuje. @parafianin Mężczyźni kontrolują sytuację nie reagując. Kobiety będąc hiperemocjonalnymi. Kto ulegnie, ten przegra. @jaro670 Silny samiec nie negocjuje tylko wymaga. @Assasyn Badboy jest atrakcyjny, bo wywołuje w kobietach emocje, mimo słownych zapewnień, że Ona by na takiego chuja nie poleciała, ulega mu; typowy badboy charakteryzuje się tym, że zapewnia skrajne emocje, raz jest misiem, cieplutkim, a za chwilę może zdemolować kuchnię za to, że obiad był za słony. Typowy badboy jest ogromnym wyzwaniem dla kobiety, ona nie potrafi go okiełznać. […]dlatego jest często człowiekiem skrajności. A to kobiety cholernie pociąga […]. @RedBull1973 Samiec Alfa nie boi się o swoją kobietę, bo Alfa WIE, że jest ZAJEBISTY dla swojej samicy i laska go nie puści w trąbę przy pierwszej lepszej okazji... To ONA powinna obawiać się o utratę takiego mężczyzny, jak Ty! No chyba, że... no właśnie, może nie do końca jesteś dla niej Alfą...? @Adolf Przypomnę, że samiec Alfa nie ma kłopotu z kobietami, po prostu olewa je. Ten samiec nawet nie pomyśli żeby wkurwiać się na babę. Normalnie spuszcza ją w kibel i zapomina. To Wami powinno kierować. Żadnej tolerancji na jej fochy. To Wy kreujecie kobietę i jej zachowanie. Ale kobiety są jakie są. Nasze podejście do nich powoduje ich współpracę lub nie. TO WY GENERUJECIE ICH POSTAWĘ! I wkurwiać się możecie tylko na siebie. Jeżeli wejdziecie w zawiązek, ogarnijcie babę, od samego początku! Wyznaczcie granice i pilnujcie jej. A nie, że pod wpływem hormonów rozpływacie się dla swojej loszki. Wstyd i poruta! Tak nie powinien zachowywać się ogarnięty samiec. @Subiektywny Zachowanie bad-boya rozbudza w kobiecie masę emocji w pełnym spektrum: od euforycznych uniesień po szalonych głupotach do wściekłości i depresji, gdy jest gnojona. Na dodatek wszystko to przeplata się z sobą co chwila. Plus załącza u kobiety to słynne ‘już ja go zmienię’, ‘już ja sprawię, że będzie pełzał za mną na kolanach żebrząc o miłość’, itd. @mac Cham - mężczyzna mówiący prawdę, której kobieta nie chce słyszeć. @Mayki Znajoma pewnego chłopaka powiedziała mu: ‘My kochamy skurwysynów, a wychodzimy za mąż za frajerów.’ @rewter2 Nie ma czegoś takiego jak obiektywne dobro czy zło. Jest natomiast nadrzędny cel, tj. zapewnienie przeżycia sobie oraz swojemu potomstwu, oraz przetrwanie gatunku w taki sposób, aby zmaksymalizować jego szanse na rozwój w przyszłości. To dlatego kobiety kleją się do samców Alfa, to dlatego kobiety ruchają na kasę beta-providerów i dlatego są w tym tak skuteczne, bo nawet nie przyjdzie im do głowy zastanawiać się czy jest to ‘obiektywnie filozoficznie’ dobre, a biorą pod uwagę tylko to, czy jest to dobre dla nich samych oraz ich potomstwa. @Klapaucjusz A wystarczyło uznać wyższość niektórych pod pewnymi względami, bez konieczności deprecjonowania własnej osoby. Przy okazji widać jak kobiecą psychikę mają tacy matrixowcy - bierna agresja to babska broń głównie. Tradycyjny świat mężczyzn to ustalone hierarchie i nie ma nic uwłaczającego w tym, żeby uznać, że osobnik A ma więcej hajsu, a osobnik B jest w stanie znokautować mnie w 5 sekund, i choćbym poświęcił lata na zarabianie i trening, to raczej ich nie przewyższę, bo startowali z innego poziomu. @qbacki Moja rada na wszystkie związki jest taka: jeżeli wchodzisz w związek, to musisz mieć pasję. @Logan Co do pasji. Pierwsze zastrzeżenie: kobiety jej nie mają. Tzn. niektóre tak, ale to są wyjątki, rzędu jedna na sto. Po drugie: nie mylić jakiejś chwilowej mody, jakiejś pierdoły typu ‘lubię oglądać dobre filmy’ z pasją. Pasja to jest coś wyjątkowego, coś, na czym niestety niewielu potrafi zarobić. Jednak jeśli im się to uda, to... nie pracują, a jedynie realizują swoją pasję. @Przemek1991 Dla mnie osobiście, pasja to robienie czegoś nie dla kasy, lecz czystej przyjemności, wręcz z chęci oderwania się od codziennej rutyny spowodowanej pracą, bądź innymi obowiązkami. @qbacki Pasja to coś, co staje się naszą obsesją. Jesteś wtedy jak wariat. Skoncentrowany na swoim, na tym co kochasz. Wtedy nie liczy się opinia innych czy to, że ktoś Ci będzie pierdolił o rzeczach, które nie mają dla Ciebie znaczenia. Pasja to jak jazda pociągiem. Tam masz proste tory. Wiesz gdzie idziesz, dokąd zmierzasz. A jak trafiają się osoby zajarane w tym temacie, to stajesz na stacji, o ile chcesz, i je zabierasz. @qbacki Ty masz atakować, żyć dla siebie, dążyć do tego, żeby żyć w zgodzie ze sobą. Jeżeli masz coś, co nazywa się hobby, to próbujesz się tym zająć. Jak masz pasje, to robisz wszystko, żeby tylko mieć to przy sobie i nic innego Cię nie interesuje. @Bonhart Trzeba mieć pasję, trzeba się jej poświęcać, a kobieta musi wiedzieć, że nie stoi na piedestale, a gdzieś pod nim, i czeka na swoją kolej. @qbacki Większość doświadczonych chłopaków tutaj już wie, jak cenny jest nasz czas i wie też, że poświęcanie go dla kobiety nie jest najlepszym rozwiązaniem. @GluX Kobieta nie wytwarza swojej energii - energia kobiety jest bardziej odzwierciedleniem nas samych. @mac Kobieta nie lubi stawiać się w roli proszącego, tylko kocha brać - zawsze, i nie chodzi tylko o pieniądze, ale przede wszystkim o energię, żeby coś się działo. Niezależnie, ile właduję w kobietę i tak będzie za mało. Mężczyzna to energia dająca. Kobieta to energia przyjmująca. @Stulejman Wspaniały Najwyższa pora, by ludzie się obudzili z tego bajkowego snu o tym, że kobiety kochają nas za wnętrze. Oczywiście kobiety tak mówią, no a co mają mówić? Że dokładnie kalkulują ile jesteś wart i czy może nie znajdzie się lepszy? @Długowłosy Kobiety oceniają facetów tylko i wyłącznie po wyglądzie i kasie - pierdolenie o ‘inteligencji i charakterze’ to totalna mrzonka i największe oszustwo jakie można sobie wmówić. @Mr Bread Zamiast rozpisywać się, proponuję nie myśleć o tym, skupić się na swoich pasjach i gromadzeniu zasobów. Prędzej czy później kobiety same zaczną Cię podrywać. @XYZ Nieważna twarz, gdy resztę masz. @Rnext Facet może być nawet ubogi, o ile ma kasę. @Przemek1991 Wygląd w przypadku faceta nie odgrywa aż tak dużego znaczenia, ponieważ dla kobiet ZAWSZE najważniejsze będzie to, by facet miał możliwie jak najwyższą pozycję społeczną. @RafX Kobiety są w stanie wybaczyć wszystko oprócz słabości i braku pieniędzy. @XYZ Bracia. Nie zgadzam się. To nieprawda, że kobiety lecą na kasę. Kobiety lecą... na mężczyzn z kasą! Ewentualnie lecą... do innego, gdy kasa się kończy. @zuckerfrei Poduszka finansowa - oszczędzaj - wyrób sobie ten nawyk i odkładaj cash. I tak na przyszłość, nigdy nie mów samicy, ile masz odłożone, itp. Ona ma wiedzieć, że MASZ cash, ale NIGDY ILE masz! @Tomko Oprócz statusu kobiety szukają poczucia humoru, inteligencji oraz decyzyjności u mężczyzn. @SennaRot Wyżej musisz być TY. Ty to Twoje emocje, Twoje finanse, Twoje bezpieczeństwo. Tylko na takim gruncie można budować związek. Jeżeli oddajesz całego siebie kobiecie, to przepadłeś z kretesem, Bracie. @RedBull1973 Albowiem zgodnie z teorią SMV [przyp.: Sexual Market Value - wartość na rynku seksualnym] (i z życiowym doświadczeniem!), samica do szczęścia potrzebuje samca o WYŻSZYM SMV, niż jej SMV! Nie może być męskie SMV równe ani mniejsze niż samicze, musi być wyższe! @Subiektywny Na pytanie czego chcą kobiety należy odpowiedzieć w następującej kolejności: Po pierwsze - chcą jak najwięcej. Po drugie - wszystkiego, a dokładniej: wszystkiego tego, co sobie aktualnie w danym momencie zaimaginują. Po trzecie - zdobytego Twoim, samcze, staraniem lub Twoimi rękami, przy jak najmniejszym nakładzie środków własnych kobiety. @Subiektywny Mężczyźni podchodzą do kobiet kierując się zasadą potencjalnej przyjemności. Kobiety podchodzą do mężczyzn kierując się zasadą potencjalnej użyteczności. @The Saint Dodać można do tego kolejne mądre zdanie: ‘Każda kobieta wykorzysta mężczyznę na tyle, na ile ON jej pozwala.’ @SennaRot Pamiętajmy, że One grają na takich zasadach, na jakie My pozwalamy, o ile potrafimy się ich trzymać (zasady i konsekwencja). @Drizzt Nie ma znaczenia czy będziesz z tą, czy z inną. One takie po prostu są. Będzie tak bez wyjątku. Dlatego musisz być świadomy i jasno stawiać granice. To zależy tylko od Ciebie, bo one wycisną z Ciebie ile tylko mogą. @Waginator Kobiety bardzo często narzekają, że faceci lecą tylko na ich wygląd, że zależy im tylko na seksie i traktują jako obiekt seksualny. Natomiast facetów często boli fakt, że są traktowani jak bankomaty i kobietom zależy głównie na ich pieniądzach. Pomijając wyraźną analogię pomiędzy tymi dwoma postawami, można tu dostrzec pewien paradoks. Mianowicie zarówno kobiety i mężczyźni doskonale wiedzą, że wygląd kobiet jest ich głównym atutem, co zresztą same wykorzystują, a pomimo to narzekają na ten fakt. I w drugą stronę faceci, część świadomie, większość podświadomie, wiedzą, że kobiety pragną hajsu, który jest głównym atutem mężczyzn, a pomimo to często uznają to za zjawisko negatywne. I tak paradoksalnie, wartość kobiety, która jawnie mówi, że pociągają ją pieniądze faceta zaczyna spadać, tak samo wartość faceta, u którego widać, że zależy mu na seksie, również zaczyna spadać. Ta alternatywna teoria wyjaśnia, dlaczego niezainteresowani danymi kobietami faceci są dla nich bardziej pociągający, a komplementy często wywołują odwrotny skutek do zamierzonego. @RedBull1973 Jednak z perspektywy czasu bezwzględnie uważam, że ZAWSZE TRZEBA startować do TYLKO tych ładnych, najładniejszych! @von.hayek Wzór na optymalny wiek kobiety to: WiekKobiety = (WiekMężczyzny / 2) + 7. Czyli jak mamy 40 lat, to samica najlepiej aby miała nie więcej niż (40/2)+7 = 27. Jak mamy 28 lat, to (28/2)+7 = 21. @Długowłosy Dlatego strategia wiązania się z kobietą 18-23, którą możesz jeszcze w miarę ‘ukształtować’ jest słuszna także z tego powodu. Laska po 25 roku życia to kobieta z bagażem różnych doświadczeń, dodatkowo zazwyczaj cholernie zmanierowana, a przy okazji rozpuszczona przez ‘białorycerstwo’. @SennaRot Termin przydatności pełnej mężczyzny - dopóki jest sprawny fizycznie. Termin przydatności pełnej kobiety - do 25 roku życia, maks. do 28 ze sporym naciągnięciem do 30-stki (jeżeli jest w pełni zdrowa, uwzględniam podejście białorycerstwa). Mam na myśli macierzyństwo, ale również SMV. Później większość kluczowych funkcji odpada, więc spadają do funkcji podrzędnych i tak są traktowane przez samców... co ich bardzo frustruje. Stąd narzekania typu ‘prawdziwych mężczyzn już nie ma’ i pochodne. Jak wiadomo żadna Pani nie lubi grać ról drugoplanowych. Jednak w pewnym wieku tylko takie im pozostają. @overkill Wiązanie się ze starszą kobietą oznacza słabość faceta - gościa, który z różnych powodów nie jest pewien siebie albo jest w dołku, albo został tak ukształtowany, że tej pewności nigdy nie miał. Pewny siebie i, na przykład, jeszcze zasobny facet nie wejdzie w taki układ. @Długowłosy Kobieta po 30-stce, która nie ma dzieci, rodziny, etc., to z biologicznego punktu widzenia ‘przegraniec’ - tak, nie facet, którego tak chętnie nazywają różne Panie ‘looserem’, a różne pantofle płci męskiej ‘niedojrzałym’. Powtarzam - kobieta po 30-stce nie ma prawa wymagać niczego, poza zlitowaniem się nad jej samotnością i więdnącą urodą. Kobieta 30+ = tylko seks. Przehulałaś młodość - a co mnie to obchodzi? @SennaRot Dla kobiety po 30-stce to ostatnia szansa w życiu, aby mieć dziecko i zaspokoić mega silny i coraz bardziej dominujący instynkt macierzyński. Jak nikt ich nie weźmie, to zostaje samotność, a tego panicznie się boją. @Herbu Mizogin W końcu o to w zasadzie walczył przez 150 lat ruch emancypacyjny/feministyczny - o nadanie wartości atrybutom, które wcześniej dyskwalifikowały kobietę jako partnerkę, tj. starości, brzydocie i braku zdolności prokreacyjnych. Młoda, urodziwa dziewczyna nie potrzebuje żadnych ‘praw kobiet’ - wystarczy, że założy krótką spódniczkę. Kobiety dobrze rozumieją, że ich wartość spada wraz z wiekiem - stąd ta cała uruchomiona u schyłku XIX wieku machina, której celem było wzbudzenie w mężczyznach poczucia winy, że nie dostrzegają w Paniach ‘duszy’ dokonując wyborów w zgodzie z naturalnymi popędami. W szerszym kontekście, to cały proces demokratyzacji społeczeństw jest próbą niwelacji naturalnych różnic między jednostkami poprzez odwrócenie pojęć i nadawanie ‘praw’ wszelkiej maści ‘pokrzywdzonym’. @Assasyn Piszesz, że laska ma jakieś dziecko? To spierdalaj jak najdalej: szuka sponsora; jakby doszło do sexu, waliłaby się jak królik, tylko dlatego, żeby złapać Cię na haczyk. Chodzi o zasoby dla dziecka, Ty jesteś, moim zdaniem, pionkiem, no ale mogę się oczywiście mylić. @parafianin Czyli w młodości spluwała na miłych chłopaków, a po 30-stce, z dzieciakami, nagle potrzebuje ‘miłego i zaradnego’, który będzie ‘dobrym ojcem dla jej dzieci’. I już na takiego delikwenta nie pluje, bo dobrze wie, że na więcej nie zasługuje. To jest tylko rewizja swojego spadku atrakcyjności, a nie spotkanie wyjątkowej [przyp.: wyjątkowej osoby jak Ty/wyjątkowej panny jak ona]. @RedBull1973 Samica z małym dzieckiem (lub jeszcze gorzej - z dziećmi!) to pewny generator zajebistych problemów! A już najgorszy układ, jak jeszcze mężczyzna też ma swoje dzieci, i chce z nimi utrzymywać normalny kontakt. @Dobi Z kobietami z dziećmi generalnie jest taki problem, że one nie szukają partnera dla siebie. One szukają nowego ojca dla swoich dzieci. Wszystko jedno z jakiego powodu się rozstały z ich ojcem, czy to była wpadka dyskotekowa, czy małżeństwo. Samotne matki nie szukają ustatkowanego faceta. One szukają jelenia, który będzie ojcem dla ich dzieci. Jelenia, który będzie utrzymywał je i ich bachory. @Gość Dr Caligari Jest taka scena z filmu ‘Dziękujemy za palenie’ (‘Thank you for smoking’), gdy główny bohater zwraca się do partnera swojej byłej żony i matki ich córki: ‘Pamiętaj - to ja jestem jej ojcem, a ty tylko posuwasz jej matkę.’ @Oktabryski W podrywaniu kobiet przydaje się bywanie aroganckim i zdecydowanym. Trzeba po prostu brać jak mężczyzna to, co kobieta ma do zaoferowania. @Oktabryski Jakkolwiek dziwnie to zabrzmi, randki służą do odrzucania kandydatek/kandydatów, którzy z różnych względów są nieodpowiedni. Twoje rówieśniczki posiadły tę wiedzę i wykorzystują ją bez litości od co najmniej 10 lat. Jeśli dojdziecie do zdania, że oboje sobie odpowiadacie, randkowanie się skończy i zacznie się dopiero budowanie związku. @Ludzki.Człowiek Nie spinać się, czerpać przyjemność z procesu poznawania i świadomość, że prędzej czy później samica przeskoczy na inną gałąź, działa cuda. @qbacki Pamiętajcie: jeżeli kobieta wychodzi z Wami na kawę, lody (obojętnie jakie), piwo, wódkę, czy nawet po ciemku do kibla, to zawsze ma już w głowie plan jak Cię wykorzystać. Świadomie, nieświadomie, ale ma. Obojętnie czy chodzi jej o pieniądze, frajdę, seks, zaspokojenie własnych potrzeb, czy też bezpieczeństwo, bo ‘ona boi się iść sama po ciemku do kibla’. ZAWSZE o tym pamiętajcie. One we WSZYSTKIM mają swój interes. @qbacki W ogromnym skrócie: kobieta SZUKA. Szuka podświadomie jak najlepszej opcji dla siebie. Musi to być jak najlepsza opcja do zapłodnienia. @SennaRot Kobieta nigdy nie przyzna się do tego nawet jakby to było oczywiste. One nigdy nie przyznają się wprost do czegoś, co jest społecznie nacechowane negatywnie. @SennaRot Kobiety lecą, pieprzą się, kochają drani. Dobrych facetów wykorzystują, olewają i gardzą nimi podświadomie. @Rnext Kobieta gada, gada i gada. ‘Waha się’, bo nie ma pewności co do Twoich reakcji i skali posiadanej władzy/przewagi/kontroli. @Samiec Alfa Otóż każda z nich posiada syndrom kameleona. Dostosuje się do Twoich oczekiwań. Wcześniej tego nie dostrzegłem za czasów białorycerskich, ale każda z pań była tą idealną i tą jedyną. Każda z nich posiadała ten sam zestaw cech, które najbardziej mi się w nich podobały. @Brzytwa Endorfinki szaleją w myśl kopulacji i przedłużenia gatunku o czym jeszcze nikt nie ma pojęcia. @Subiektywny Z tego co zauważam - statystyczna kobieta w relacji szybciej wychodzi z trybu ‘motylki w brzuchu’ i wchodzi w tryb ‘rachuję, kalkuluję i stawiam relację pod siebie i swoje oczekiwania’. Facet jeszcze biega zalofciany i niczego nie zauważa, gdy panna już go warunkuje jak psa i trenuje. A gdy się już, jeden z drugim, z tego pierwszego ciągu miłosno-narkotycznego jako-tako wybudzi, już jest generalnie pozmiatane. @Brzytwa Endorfinki się skończyły :< @rarek2 Ale pamiętaj o jednym, bardzo ważnym, te anioły, piękne istoty, to w 90% tylko skorupy. W środku siedzi głupia, nadęta, próżna, wyrachowana baba. One zazwyczaj mają jeden cel (Marek nazywa je ‘zawodniczki’): znaleźć frajera z kasą, który zapewni im wygodne życie; takiego, z którego będą czerpać bez umiaru, by na koniec okraść z co najmniej połowy majątku - a wiem o czym piszę, bo rozmawiam czasami z jednymi co bardziej szczerymi. Reszta, czyli tzw. miłość jest bardzo rzadko spotykana; i nie mieszaj miłości z hajem hormonalnym - bo to dwie różne rzeczy. Jak do sprawy podejdziesz w ten prosty sposób to będzie Ci łatwiej. Bierz od nich co dadzą i co chcesz i tyle. Pod żadnym pozorem nie żeń się, w seksie się zabezpieczaj samemu, nie licz na zabezpieczenie loszki - bo wrobi Cię celowo w dzieciaka. A poza tymi gorzkimi słowami - podrywaj je, ciesz się nimi, przelatuj je. @Nomorepanic Nigdy nie mów, że jesteś sam, bo ‘żadna nie jest zainteresowana’ albo ‘że wszystkie już zajęte’ - stawiasz się w pozycji ciamajdy. @Honest Nigdy kobietom nic nie obiecywałem, a wręcz otwarcie mówiłem, że ani związek, ani posiadanie dzieci mnie nie interesuje. Zazwyczaj słyszałem wtedy, że widocznie nie spotkałem odpowiedniej dziewczyny. To, że niektóre uznawały to za wyzwanie, nie jest moją sprawą. @Geralt ‘Nigdy nie bierz dupy z własnej grupy.’ Nigdy się nie spoufalaj z kobietami z pracy. W pracy robisz swoje i wracasz do domu. W pracy pracujesz, a nie romansujesz i skup się tylko na tym. Teraz loszka będzie się mścić. Teraz spodziewaj się dziwnych akcji. Typowych dla kobiet. @Vincent Co do MĘŻATEK - nie byłbym w stanie się z jakąkolwiek przespać. Nie chodzi tu już o moje osobiste zasady, tylko o fakt że w wiele większym stopniu solidaryzuję się z moją płcią niż z przeciwną i po prostu nie byłbym w stanie zrobić takiego świństwa innemu, facetowi, być może kochającemu i naiwnemu mężowi. @GluX Na tym forum nie ruchamy mężatek. Niech się rozwiedzie i pobędzie sama - a nie, że skacze od razu na lepszą gałąź. @Długowłosy Od samego początku nie daj się ustawić w pozycji zabawiacza, który organizuje księżniczce czas, jaki ona łaskawie mu użycza, samemu nie wiedząc co z nim zrobić. Zapraszasz kobietę do SWOJEGO świata i dajesz jej z niego korzystać (Twoich pasji, zasobów) w zamian za jej odpowiednie zachowanie. @Rnext Przypomina mi się wywiad z pewną laską prowadzącą biuro matrymonialne. Opowiadała, że panie przychodzą z takimi wymaganiami, których nie jest w stanie spełnić większość facetów. Więc ona proponowała im ‘obniżenie’ tychże wymagań. I tu uwaga. Nie proponowała ‘urealnienia’ wymagań, tylko kodowała im że ‘coś muszą obniżyć’ (bo faceci są tacy kiepscy, a one świetne). @Brzytwa Skoro mamy równouprawnienie to niech spierdalają być silne i niezależne gdzie indziej. @Dobi Kobieta jest przekonana o swojej atrakcyjności, bo wszędzie znajduje adoratorów. Szczerze gardzi takimi. Jeśli w jej otoczeniu pojawia się ktoś, kto zachowuje się inaczej od pozostałych samców, to babka łapie w mózgu zwarcie styków: ‘Jak to? On na mnie nie leci? - Przecież wszyscy lecą! On też powinien!’ @Odlotowy Błędem faceta jest to, że nieustannie biega za kobietami, ponieważ przyjęło się społecznie - szczególnie u Nas - że 30-sto letni facet to powinien już mieć własne mieszkanie, najlepiej w kredycie, dobry samochód, najlepiej w wersji rodzinnej, obok siebie kobietę i dzieciaka w drodze. Niby ta wizja jest pro-rodzinna i jak najbardziej w porządku... ale ja zadaję pytanie - a co z kobietą? Wymagają od facetów, to niech wymagają od kobiet. @Pyrrus Liczy się tylko to, czego Ty pragniesz. Kobieta ma być tylko dodatkiem do Twojego wspaniałego życia. Prawda jest taka, że choćbyś nie wiem co zrobił, to i tak nie poznasz jej w 100 procentach. @Długowłosy Zasada 3 randek - jeśli cel interakcji (niezależnie jaki on jest) nie zostaje osiągnięty na 3 spotkaniu, wówczas cofacie się w znajomości lub ją zrywacie. Nie ma od tego wyjątków. @HORACIOU5 W przypadku, kiedy mężczyzna zostaje olany, to po prostu ma to gdzieś i zaczyna interesować się inną kobietą. U pań działa to tak, że kiedy widzi, iż nagle interesujesz się inną, a ją masz gdzieś, to robi jej się zwarcie w główce. Oprócz ogólnego schematu w postaci: ‘Dlaczego on już nie lata za mną? Przecież powinien dalej się starać o moją uwagę, bo jestem taka super!’ @jaro670 Wyjebka, to najlepsza terapia na świecie. @Subiektywny Jedna z największych kar dla kobiety to obojętność względem niej. @Lukas Kilka podstaw: 1. Przenosisz się szybko do reala, spotkanie w 4 oczy, może być gdzieś w centrum, szybko krótko, dobre wrażenie i dalej w dzień. 2. Żadnego pierdolenia o smutach, od razu przebojowo do celu, czyli do ‘dziury’. 3. Musisz się wylansować i zbijać ich naciągniętą, jak guma w majtkach, wartość. 4. Cocky and funny - czyli przedrzeźniasz się, negujesz, odbijasz, lekki podtekst erotyczny. 5. Żadnych smsków, pierdololo na czacie czy telefonie. 6. Na tych portalach chodzi o jedno, więc nie zgrywaj świętoszka i nie udawaj, że nie wiesz. 7. Tylko ładne laski; omijaj pojebane i lochy. 8. Musisz grać niedostępnego, nie mam czasu, jestem busy [przyp.: ang. zajęty], jutro mam randkę z nowopoznaną panną, itp., itd. 9. Jedne szukają atencji, inne kutasa. 10. Potraktuj to jak grę marketingowo psychologiczną - wyróżnij się z tłumu matołów. @Subiektywny Żadna, ale to żadna dziewczyna czy kobieta NIE DA PO SOBIE POZNAĆ, ŻE JEST ZDESPEROWANA NA ZWIĄZEK. Prędzej pogryzie i zje bez popijania torebkę kopertówkę z dermy kupioną na wyprzedaży w H&M! Nigdy, przenigdy, never ever! Będzie podkreślała swoją niezależność, jaka to jest szczęśliwa i silna, jak to nie potrzebuje mężczyzn i się nabija z nich, itd. A w rzeczywistości... no właśnie - oczy i uszy będą latać na lewo i prawo w intensywnym poszukiwaniu. Ale przyznać się do tego? PRZENIGDY! @Krzysiek1991 Dla kobiet romantyczność oznacza dokładnie to, jak pokazują to w filmach i serialach, a nie jak my myślimy. Romantyk w filmach i serialach to zamożny facet z ugruntowaną pozycją, który buja się z kobietą po najlepszych knajpach, itd. oczywiście płacąc z własnej kieszeni za wszystko. @overkill Baba to takie zwierzę, co się szybko przyzwyczaja do dobrego. Zauważ, że z babą jest jak z dzieckiem - dziecko też się szybko przyzwyczaja do dobrego. A że faceta sprowadza do roli bankomatu nie dając nic w zamian, to w zasadzie norma - sam na to pozwoliłeś. Rozjechała Ci się rama i granice, a teraz ciężko to odkręcić. @Wrażliwy Egoista Romantyczną może być sytuacja kiedy, zabierasz kobietę w jakieś nietypowe miejsce, zabierając przy tym ze sobą dobre wino. Po drodze, wracając na mieszkanie (gdzie ją konkretnie wyruchasz) możesz jej do tego kupić różę. Ważnym jest, żeby nie było za słodko, więc każesz jej nad ranem spierdalać, bo masz dużo roboty na dzisiaj, cokolwiek - ma wiedzieć, że jej czas z Tobą minął i ma się wynosić. Wtedy kobieta szanuje każdy moment spędzony z Tobą. Na tym polega romantyczność, a nie na płaszczeniu się przed kobietą, co jest normą w matrixie. @Waginator Im więcej czasu mija bez bliższego kontaktu fizycznego, tym większa szansa na dostanie się do friendzone, więc uważam, że do takiego kontaktu trzeba dążyć jak najszybciej. @Tomko Śmiem twierdzić, że 75% przypadków trafienia do worka friendzone to nieumiejętność eskalacji dotyku, przeniesienia rozmowy na tory seksualne oraz przedłużanie ‘fazy zainteresowania’ bez przejścia do ‘fazy konsumpcji’. Tyle w temacie. @JoeBlue Nie bój się dziewczyny wkurwić. Tylko takie wkurwione idą do lóżka. Pod warunkiem, że ICH NIE PRZEPRASZASZ, a jeszcze lepiej - opierdolisz za to, że musiałeś się na nie wkurwić. @Ziomisław Od siebie dodam jedno: jak sex, to tylko w gumie, którą sam kupiłeś. Po wszystkim wypłucz ją w zlewie albo spuść w kiblu. Ewentualnie schowaj sobie do kieszeni. Za okno nie wyrzucaj, bynajmniej nie dlatego, że to niekulturalne, tylko dlatego, że wierz mi, iż Twoja samica jest zdolna się po nią pofatygować na trawnik przed blokiem. @Mosze Red Im więcej ma loszka kompleksów tym bardziej przekłada się to na zjebanie własnego życia, np. staropanieństwo, duży przebieg, zniszczona reputacja, i prowadzi to do jeszcze większej ilości kompleksów. Każdy facet, który zwiąże się z taką laską niszczy samego siebie, ponieważ wcześniej czy później loszka zaczyna odreagowywać własne kompleksy na facecie. @Grzenio Ja uważam, że kobieta nie może być wieśniarą (takim typowym plebsem), musi mieć jakieś zainteresowania, musi mieć mózg i umieć z niego korzystać. Nie może być leniem śmierdzącym, ani nie może być zapasiona. @manygguh Masz znajomych, przyjaciół i kobieta nie należy do tej grupy; kontakty są na zasadzie, że wiedzą o swoim istnieniu. @Mosze Red Potrzeba atencji + potrzeba kontroli + generowanie sztucznych problemów/konfliktów żeby wzbudzać Twoje poczucie winy i pobudzać własnego ‘chomika emocjonalnego’. Kontrola, odcięcie od znajomych, w jej mniemaniu ‘niebezpiecznych’, czyli takich, którzy w razie problemów staną po Twojej stronie i Ci pomogą, mogą Cię uświadomić, iż jesteś eksploatowany, itp. Niszczy systematycznie Twoje relacje koleżeńskie, pozwala jedynie na te, które w jej mniemaniu są wartościowe dla niej pośrednio lub bezpośrednio. @Subiektywny Kobieta ma tendencję do działania holistycznego w tym względzie. Więc najczęściej spotkają nas: 1. próba odcięcia od przyjaciół i znajomych lub mocne ograniczenie dostępu do nich - po co chłop ma mieć wsparcie i ‘widzieć, że można żyć normalniej’; 2. odcięcie od innych kobiet, koleżanek, itd. - konkurencję, jakąkolwiek - nawet potencjalną, dusimy w zarodku. Poza tym, dzięki temu jako jedyna kobieta rośnie jej wartość. Plus dodatkowo włącza się propaganda - ‘doceń, że jestem z tobą bo żadna inna by Cię nie chciała.’ Sprytne. I zaraz szybciutko podbije wartość ‘dostępu do jej dóbr’, czyli seksu. Szybciuteńko. 3. położenie ciężkiej łapy na ubiorze mężczyzny - panna będzie decydowała co kupuje, jak się ubiera, w czym mu dobrze, a w czym nie. Uwierzcie mi na słowo, że w 95% przypadków wasza kobieta zadba, byście byli ubrani co prawda poprawnie, ale za to totalnie nijako i nie wyróżniali się ‘na plus’ z masy. Spokojnie, ona wie co robi! Sama w tym czasie stroi się co chwila w nowe szatki, a jej szafa pęka, bo nie ma gdzie składować nowych fatałaszków. Ale i tak usłyszycie kultowe ‘nie mam się w co ubrać!’ @TPakal1 Kobiety mają wielką umiejętność dyskredytowania tego, co robi mężczyzna, jednocześnie przykładając wielką wartość do tego, co robią same, mimo że często po prostu nic nie robią. @Mosze Red Wielu z was zetknęło się z takimi stwierdzeniami ‘MY kupiliśmy’, ‘MY zrobiliśmy’, itp. Generalnie MY (coś tam) RAZEM (w domyśle: przy TAKIM SAMYM nakładzie pracy/środków/czasu). Jest to prosty mechanizm, za pomocą którego samiczka, będąca z wami w związku, buduje w otoczeniu obraz własnej użyteczności oraz obraz ‘równych’ wkładów, kreuje wizerunek związku partnerskiego. Możecie powiedzieć: ‘Ale to takie nic, to w sumie nieistotne, niech sobie baba gada’, itp. Oświecę was: to jest GÓWNO PRAWDA, może to mieć bardzo poważne reperkusje w przyszłości. Całe to babskie pierdolenie powoduje, iż otoczenie odbiera was jako równorzędnych partnerów. Równy nakład finansowy na realizację wspólnych potrzeb, równy nakład pracy w obrębie gospodarstwa domowego, równy nakład w budowanie relacji, itp. Ten mechanizm działa na wielu płaszczyznach, nie tylko finansowej czy prac domowych. Prowadzi to do tego: Wszystko, co zrobicie lub na co wydacie, to zasługa WAS JAKO PARY. Wszystko, co zrobi pani, BĘDZIE TYLKO JEJ ZASŁUGĄ, będzie o tym wspominać pizdylion razy. Jednocześnie jak coś się pani nie podoba w związku (najczęściej jest to brak kontroli nad wami i/lub waszymi zasobami), następuje WYŻALANIE SIĘ KOLEŻANKOM jacy to źli, nieczuli, niedojrzali, chamscy, itp. jesteście. Że jest z wami nieszczęśliwa. @Dobi Ja zawsze tłumaczę prostą zasadę: 1) Jeśli samica Cię WNERWIA - z czasem BĘDZIE CORAZ GORZEJ. 2) Jeżeli samica ROBI COŚ DOBREGO - z czasem PRZESTANIE. @SennaRot Najważniejsze w mojej opinii są detale. Diabeł tkwi w szczegółach. Od samego początku trzeba obserwować. Każde naganne zachowanie to nie przypadkowy wybryk samicy, to pieprzony zwiastun nadchodzących powoli, ale skutecznych jak tornado, problemów. Nie będzie lepiej i powtórzy się to z nasiloną siłą. Im dłużej w związku, tym negatywne cechy i zachowania samicy będą przybierać na sile. Samcu, nie zmienisz tego i zapamiętaj, ona też się nie zmieni. Chyba, że na gorsze i to masz gwarantowane. @Przebudzony Wyrwanie się z relacji z toksyczną, zaburzoną kobietą jest cholernie trudne. To naprawdę jak jazda kolejką górską i jak jest dobrze, to jest najlepiej na świecie, a jak jest źle, to się czeka, aż będzie znowu ‘najlepiej’. A najgorsze, że to uzależnia. A takie wariatki potrafią tak manipulować, że facet jeszcze wierzy, że to jego wina (u mnie przynajmniej tak było). @Zerwito Taka rada na przyszłość: kończy się haj hormonalny u dziewczyny, robi Ci fochy raz - ustawiasz ją do pionu. Robi Ci fochy po raz drugi - mocniej ustawiasz ją do pionu. Próbuję robić fochy po raz trzeci - Ciebie już nie ma - ruchasz cycatą blondynkę, medytujesz, zdobywasz Mount Everest, zaciągasz się do koreańskiej armii. Robisz wszystko, na co masz ochotę, ale proszę Cię kolego, nie rób z siebie jelenia po raz drugi, ok? @Subiektywny Zadanie domowe - zacznijcie ‘ucinać’ kobiecie dostęp do świadczonych przez Was, świadomie lub nie, usług Jana-multitoola-bankomatu-opiekuna_do_dzieci a zobaczycie jak szybciuteńko jej ‘lofcianie’ zacznie się ulatniać jak bąbelki w otwartym szampanie. Przestańcie z atencją słuchać jej emocjonalnych problemów (koniec z ‘funkcją tamponu’), zacznijcie liczyć się co do złotówki jak szwajcarski bankier (zero sponsoringu, za wszystko fifty-fifty!), zacznijcie wymagać równego wkładu w ogarnięcie domu - ale PRAWDZIWIE RÓWNEGO, a nie, że Wy zapierniczacie z odkurzaczem i mopem 2,5h, a tymczasem panna w ciągu 10 minut kwiatki podleje - a potem powie - ‘no, posprzątaliśMY!’. Raz ona jedzie na mopie, raz Ty! Za każdy masaż pleców wystawcie rachunek w postaci wyprężonego penisa do possania przez delikwentkę. Fifty-fifty! Czy muszę Wam mówić jaki będzie efekt? Jak długo będziecie czekać na legendarny teksy ‘ty już mnie nie kochasz!’ oraz turbo-combo-mortal-combat w postaci ‘ty już mnie nie kochasz! zmieniłeś się!’? Bo w klasycznym rozumieniu statystycznej kobiety, gdy pyta ‘czy mnie kochasz’, to nie chce odpowiedzi o uczuciu, które do niej żywisz. Ona chce wiedzieć, czy jak ostatni głąb i dureń jesteś gotów ponosić nieograniczone nakłady finansowo-energetyczne na utrzymywanie tej znajomości bez pytania o adekwatne świadczenia z drugiej strony. @GluX Prawda jest taka, że jak laska Cię chce, to nawet Twoje brudne gacie jej nie przeszkadzają. Natomiast jak nie chce, to nawet Twój dobry humor będzie ją obrzydzał. @Subiektywny Kobiecie, której zależy, ani czas, ani odległość, ani śnieżyca, ani ulewa, ani nic nie stanie na drodze. Jak kobieta czuje miętę do mężczyzny, to jest w stanie łyżeczką od herbaty górę przekopać w 24 godziny. A jak nie zależy... to usłyszysz byle pretekst do spławienia. @Przemek1991 Babka dostała to, czego chciała, i znudzona codzienną rutyną, szuka odskoczni i nowych wrażeń. @Pozytywny Kobieta ‘zawsze ma gdzie’ i ‘zawsze ma z kim’. Poczytaj historie Braci. Kilku już się zarzekało, że ich księżniczka nie może mieć innej gałęzi, bo tylko dom i praca. Jakiś czas później okazywało się, że gałąź jest i to od dłuższego czasu. @Robson Laska zdradza wtedy, gdy myśli, że stać ją na lepszego od Ciebie. @Chrumkacz Za zdradę jest tylko i wyłącznie kara, nie ma: że ja się zmienię, to niechcący, pijana byłam, twoja wina, etc.; za zdradę jest kop w dupę, a w małżeństwie jeszcze wyciśnięcie funduszy jak intercyzy nie było. @RedBull1973 Zasada jest prosta - samica zawsze gardzi w głębi ducha samcem, który wybacza jej zdradę. Gardzi do końca życia, gardzi potężnie! Ale ukrywa to... bo ma przecież korzyści z jelenia... @Długowłosy Czy kobieta zachowywałaby się tak samo, gdyby miała się umówić ze znanym aktorem/milionerem, etc.? @Waginator Te pytania ‘co słychać, dawno nie pisałeś’, ‘czy jesteś na mnie zły?’ to wręcz taki standardowy pakiet do friendzone, żeby sprawdzić, czy dalej można doić ofiarę. @Eredin ‘Zostańmy przyjaciółmi’ + ‘może do siebie wrócimy’. Wiesz, co to znaczy w rzeczywistości? ‘Mam Cię w dupie i wypierdalaj, ale nie wypierdalaj tak do końca. Wypierdalaj na tyle, żebyś mi już nie zawracał gitary, ale nie wypierdalaj całkiem, bo jak mi z nowym nie wyjdzie, to kto będzie mnie woził, usługiwał, robił prezenty? Kto będzie na każde moje zawołanie? Tak więc póki co wypierdalaj, ale jakby co, to bądź pod telefonem.’ @Miner Dziewczyna trzyma Cię na smyczy, jako koło zapasowe. Widocznie nie jest pewna, czy warto przeskoczyć na Twoją gałąź lub przerwać całkiem znajomość z Tobą. @jaro670 Murzyn wykonał robotę, murzyn może spadać. To, co Ty nazywasz przyjaźnią (tak dla Twojej informacji: baby do tego nie służą), ona traktowała jako darmową pomoc. Byłeś dla niej kolejnym orbiterem, który za friko podwiezie, załatwi, a na koniec można się w niego wyrzygać ze swoimi urojonymi problemami. @Mosze Red Klasyka, spadłeś na pozycję beta-orbitera, który jest trzymany jako koło zapasowe. Jak znudzi się konsumpcja innych kutangów - nie znajdzie nic lepszego (a latka uciekają), zacznie się ‘misiu, może byśmy spróbowali jeszcze raz’, ‘misiu, myliłam się, jak mogliśmy spieprzyć taki wspaniały związek’, ‘misiu... bla bla bla’. @Brzytwa Beta-provider - w dużym skrócie to osobnik płci męskiej będący dostarczycielem zasobów dla samicy. Najczęściej człowiek nieświadomy - wielu z nas, na forum było na takim etapie. Seks jest w tym przypadku instrumentem nagrody/kary za ‘odpowiednie’ (dla samicy) zachowanie - czyli łopatologicznie: niunia daje dupy jak chłopina kupi <tu wpisz przedmiot pożądania>. Beta-providerem jest zdecydowana większość osobników płci męskiej - wszyscy ohajtani i dzieciaci - o ile łożą na utrzymanie i zachcianki samicy. To podrzędna kasta nieświadomych dronów roboczych, którzy zasuwają na obiekty swojego pożądania - samice, które i tak popuszczą szpary samcom Alfa lub takim, którzy tylko na takich pozują. @Pyrrus Chyba @jaro670 kiedyś napisał: ‘Z jedną dziewczyną w jednym życiu tylko jedna szansa’. A Ty, jak sam piszesz, straciłeś u niej szanse dwa lata temu. Nic już nie ugrasz. Nie pokazuj jej, że jesteś napaleniec czy pizda. Miej honor albo przynajmniej udawaj, że go masz. @Pyrrus Powiem Ci co masz zrobić. Zrywasz kontakt bez żadnego tłumaczenia, zrób to dla własnego zdrowia psychicznego. Ignorujesz wszelkie próby kontaktu z jej strony, ona dla Ciebie nie istnieje. Nie przepraszaj jej, nie proś, pokazujesz w ten sposób swoją słabość. Czytaj forum, zdobędziesz tu nieocenioną wiedzę. Będziesz wiedział co masz robić. @mac Radzę szczerze od siebie: wyjebać wszystkie przedmioty, które Cię z nią łączyły, zablokować i usunąć ze swojego życia na amen. Ona ma dla ciebie umrzeć całkowicie w strefie fizycznej i umysłowej. Nie ma innego wyjścia według mnie. @KevinMitnick Dziękuj Bogu, że nie było ślubu i dziecka, bo byłbyś już skończony na amen. Jak masz kasę, to kup sobie coś, co Cię zadowoli i używaj życia ile wlezie, byle z rozsądkiem, żebyś znowu w jakiś związek nie wpadł. Proponuje Yamahe WR 250 i w teren - to lepsze niż najlepsza suka. @qbacki Druga sprawa olej baby. Zrób sobie odwyk. Totalny. […] Wiec co teraz? Moja rada? Jedz na diwy. Mówię serio. Obraz rzeczywistości wywróci Ci się o 180 stopni. Podświadomie zobaczysz, jak to wszystko prosto i łatwo funkcjonuje. Radze Ci tak, ponieważ zrzucisz z podświadomości uzależnienie od kobiet, ponieważ będziesz mógł wszystko to, o co trzeba się starać dniami i tygodniami, dostać za 200pln. @Dobi [przyp.: Faceci] …dłużej zastanawiają się nad wyborem spodni niż żony. To jest prawdziwa tragedia. Wszystko wynika z wychowania i z tego, co wtłacza się nam przez całe lata. Mało kto rozumie, że żona nigdy nie da szczęścia. Można je znaleźć tylko w sobie. Nikt drugiego człowieka nie uszczęśliwi. @Długowłosy Podsumowując, jeśli jesteś poukładanym człowiekiem, który wie, czego chce od życia, ma swoje pasje oraz zainteresowania - to samica powinna Ci płacić (w różny sposób) za to, że poświęcasz jej czas, a nie na odwrót. @Ziomisław I tu mam dwie wiadomości, z których jedna jest dobra: w kobiecie spełnienia nie znajdziesz, bo związek i rodzina nie są w stanie dać szczęścia. Zła wiadomość jest taka, że swoje szczęście musisz wypracować sam i odnaleźć je w sobie. To ciężka i długa praca, bo trzeba odprogramować we własnym umyśle mnóstwo chorych przekonań i wzorców emocjonalnych wtłaczanych przez społeczeństwo. @ciekawyswiata Stany zakochania i hormonalnego zaślepienia każdy z nas przeżywał. Z czasem zrozumiesz, że to normalne. Jak sobie przypomnę, co robiłem, żeby dziewczynę do siebie przekonać, zatrzymać i zaimponować, to dzisiaj się szczerze do siebie uśmiecham. Zrozumiałem, że to walka bez końca i należy skupić się na sobie. Radzę Ci wrzucić na luz i inwestować w siebie. Nie ganiaj za kobietami, bo to nie jest najważniejsza rzecz w życiu. @HORACIOU5 Nikt tutaj nie mówi, że związek z kobietą to błąd. Błędem jest wejście w taki związek bez znajomości zasad i przeświadczeniem, że druga osoba da nam szczęście. Nie, nie da. Tylko od Ciebie zależy czy będziesz szczęśliwy, czy nie. Druga pułapka to rozwijanie się pod kobiety, a nie dla samego siebie. Wiesz, to taki matrix, tylko przykryty ładnymi hasełkami. @Przemek1991 Poza tym, ja uważam, że coś takiego jak miłość w związku nie istnieje. Początkowo jest hormonalny haj, zauroczenie, kuszenie cipy, później pozostaje tylko i wyłącznie przywiązanie do człowieka (czasami spowodowane kredytem hipotecznym). Najważniejsze to mieć wobec siebie szacunek, być lojalnym wobec partnera i żyć zgodnie ze sobą. Miłość to tylko złudzenie, którym karmieni jesteśmy przez media i ludzi bujających w obłokach. @Mosze Red Znów wracamy do fałszywego obrazu świata wpajanego większości osób od dziecka - ludzie decydują się na związki ponieważ są przeświadczeni, że związek to szczęście. Związek to zobowiązania i obciążenia, a nie szczęście. W związku istnieje pewna doza przyjemności oparta na seksie, ale nie tylko. Związek jest formą zapłaty za przyjemność, formą zapłaty nieadekwatnie wysoką do tego, co się w zamian otrzymuje. Za przyjemność, którą poza związkiem można uzyskać za nieporównywalnie niższą cenę. @Brzytwa Heh. ‘Związek’ to magiczne słowo. Radziecki nie przetrwał, a wyście myśleli, że wasz przetrwa? Ludzie dobierają się w pary w celu kopulacyjno-rozpłodowym, a nie po to żeby wszystkim było dobrze. @Długowłosy NIC nie gwarantuje [przyp.: powodzenia związku/małżeństwa] biorąc pod uwagę niestabilność emocjonalną kobiet. @Mosze Red Jak uniknąć kobiecych pułapek wchodząc w związek małżeński: 1. Zbliżony status materialny partnerów (jak laska nie ma porównywalnie do mnie, nie traktuję jej jak potencjalnej kandydatki; minus jest taki, że z wiekiem mam coraz więcej, więc trudno mi utrafić taką, z automatu 99% kobiet nadaje się tylko do jednego). 2. Rozdzielność majątkowa - nie trzeba objaśniać. 3. Badania DNA potomstwa - nikt chyba nie chce łożyć na cudze. 4. Żadnego dopuszczania żony do swojego biznesu, ani jako pracownika (np. księgowej), ani jako wspólnika - wspólny biznes to problem przy ewentualnym rozstaniu, praca w firmie może być punktem zaczepienia podczas rozwodu (gdakanie, iż brała udział w tworzeniu majątku męża). 5. Żadnych wspólnych kredytów (generalnie mam zasadę, że nigdy nie biorę kredytów, jak mi trzeba większych pieniędzy, np. na nową inwestycję czy nieruchomość, odkładam aż będę miał dość). 6. Jeśli masz tylko jedno mieszkanie/dom nigdy nie sprzedawaj po ślubie (zawsze możesz powiedzieć, że będzie dla dziecka jak dorośnie, jeśli zacznie trajkotać). […] Nigdy też jej nie melduj. Przekonaj, jeśli ona ma, a mieszkacie w Twoim, aby swoje np. wynajęła, nie sprzedawała (w razie rozwodu ma swoje lokum = nie ma stresu, że tobie odbierze). 7. Wydatki dzielić na pół, nie daj na siebie zwalić wszystkich kosztów, np. utrzymania dziecka. 8. Ewentualne prezenty i kwiaty tylko przy szczególnych okazjach (urodziny, rocznica, duży sukces zawodowy) - jak będzie za dużo, to przestanie być wyjątkowe. 9. Raz na jakiś czas dostarczać emocje - zabrać na skoki spadochronowe, wyścigi konne, cokolwiek, czego nie robiła i od czego zrobi jej się zwarcie w mózgu. 10. Jak coś zawini, opierdolić jak burą sukę (nie przy potomstwie, oczywiście); brak zainteresowania seksualnego traktować jako karę - tak!, na nie też to działa. 11. Bez skrępowania oglądać się za innymi na ulicy, jak jebnie focha, krótko: ‘mam oczy, to patrzę’; będzie czuła niepewność i zazdrość - co jakiś czas to dobrze jej zrobi. 12. Zdrada = finito, nie ma wybaczenia, rozwód; tyle, że podczas takiego cyrku, należy trzymać maksymalnie dzieci pod ochroną. @manygguh Złoty środek to: 1. Finansowa niezależność (własne konto, nie wspólne, Twoja nieruchomość i żadnego przepisywania własności, nawet częściowego) 2. Dbasz o siebie. Sam kupujesz sobie ciuchy albo koleżanka, nigdy nie dziewczyna. Treningi, zdrowa dieta, jesteś w formie, fryzjer. 3. Rozumiesz jak działa psychika kobiety i lewarujesz w zależności od sytuacji, co np. sprowadza się do tego, że... 4. Nie dajesz jej poczucia bezpieczeństwa. Musi być ten element niepewności z jej strony, co robisz, gdzie jesteś, czemu tak dbasz o siebie. 5. Zarabiasz lepiej niż większość ludzi w swoim mieście. 6. Masz znajomych, przyjaciół i ona nie należy do tej grupy, kontakty są na zasadzie, że wiedzą o swoim istnieniu - patrz punkt 4. 7. Masz dobre relacje z rodzicami. 8. Jak bierzesz ślub, to spisujecie intercyzę, rozdzielność majątkową, etc. Jak kręci nosem, w stylu: ‘O, ale jak to, nie wierzysz mi?’, to odpowiadasz, że masz taką tradycję w rodzinie lub wciskasz inny wiarygodny kit, który jest dobrą wymówką. Albo jeszcze lepiej: ‘No to w ogóle się nie żeńmy, no co, nie ufasz mi?’. Obowiązkowo masz mieć ten papier. 9. Mimochodem wspomnij jej, że czytałeś gdzieś w internecie, że ok 20% dzieci w Polsce jest wychowywanych przez nieswoich biologicznych ojców i ci ojcowie o tym nie wiedzą. Powiedz jej, że jak będziesz mieć dzieci (nie mów ‘jak będzieMY mieli dzieci’), to za każdym razem zrobisz takie testy. Idąc za tym co było w Markowych audycjach, jak zacznie się szał macicy, to powinna Ci się już zapalać czerwona lampka. Jak powie: a.) ‘bez zaufania nie ma miłości’, to powiedz: ‘to nie bierzmy ślubu w takim razie, no co, nie ufasz mi?’ i obserwuj; b.) ‘nie liczy się ten, kto zapłodnił, ale ten kto wychował’, to powiedz: ‘a weźmiesz dziecko z sierocińca? nie? no ale przecież liczy się kto wychowa, a nie kto zapłodnił’ i obserwuj; c.) jak powie coś w stylu: ‘ok, rób sobie takie badania, jakie chcesz, no problem’, to wtedy jest OK. 10. Zanim się zaobrączkujesz przeczytaj ten artykuł i zastanów się szczerze i bez uprzedzeń, czy spełnia te standardy. Odpisz w tym wątku, jak to widzisz. 11. Dobry seks w związku. […] @Dobi Nigdy, ale to nigdy nie traktuj jej matki lepiej niż własną. Nawet jeśli sprawia dobre wrażenie, to i tak Cię zaatakuje jak tylko będzie to leżeć w interesie córeczki. Ty jesteś tylko mężem córki. Nigdy nie będziesz dla niej kimś ważnym. Nigdy nie będziesz dla niej członkiem rodziny i nie daj się wkręcić w grę pod tytułem ‘Dobra teściowa’. @Dobi Jeśli facet mieszka u baby, to z góry stawia siebie na przegranej pozycji. Ma niewiele do powiedzenia, samiczka czuje się bardzo pewnie, bo jest u siebie, mężczyzna nie ma praktycznie żadnego wpływu choćby na teściową, która zaczyna włazić z buciorami w jego życie. @rarek2 Jak już musisz się żenić - to zadbaj o rozdzielność majątkową koniecznie. Bez tego nawet nie myśl o ślubie. Zadbaj tak, aby mieszkanie było Twoje i za Twoje. @Subiektywny Nigdy. Przenigdy. W żadnym wypadku. Za Chiny Ludowe i pół Mandżurii: WSPÓLNEGO KONTA! Bo później na 99% będziesz żałośnie żebrał o pozwolenie na wydanie stówy czy dwóch - zarobionych przez siebie - na własną zachciankę! A ZAWSZE znajdzie się niezbędny wydatek ważniejszy od Twojej zachcianki! @Esej W niezliczonej liczbie artykułów Marek zawsze podkreślał, że intercyza, choć nie jest instytucją doskonałą, jest ostatecznym sprawdzianem kobiecych intencji wobec Ciebie. Pani, która na intercyzę nic nie powie, nie będzie płakać, manipulować, to chce być z mężczyzną, bo go po prostu kocha emocjonalnie, a nie jego pieniądze. @Oddawaj Fartucha Dla faceta stabilność i bezpieczeństwo to odłożony grosz i zapewnienie płynności finansowej. Dla kobiety stabilność i bezpieczeństwo to odłożony PRZEZ MĘŻCZYZNĘ pieniądz i zapewnienie przez niego płynności. Intercyza i rozdzielność majątkowa cały ten układ rujnuje. Dlatego tak panikują. Jak to? Po rozstaniu nic nie dostanę? On będzie pracował na siebie, a nie na nas? Będę musiała pracować i samodzielnie myśleć? Być od niego niezależną? Misiu, a takie miałam plany na przyszłość. Ty, mój mężczyzno będziesz zapierdalał, a ja w międzyczasie znajdę sobie jakąś słabo płatną pracę, w której nikt nie będzie oczekiwał ode mnie odpowiedzialności, albo jeszcze lepiej... Od razu urodzę dziecko. To jest dobry plan. Spełnię się jako matka, a Ty wracając z pracy będziesz mi pomagał, tzn. jako porządny facet i ojciec zajmiesz się brzdącem, żebym ja mogła poleżeć i powczuwać się w depresję poporodową. Jak mnie będziesz wkurwiał i nie zajmował się nami odpowiednio, to złożę papiery, a Ty zostaniesz z niczym. @The_Man Udane małżeństwo - wówczas, gdy kobieta może osiągnąć dzięki niemu wielki awans społeczny, a rozwód nie da jej możliwości dalszego awansu, a tylko i wyłącznie degradacje. Wówczas taka kobieta (o ile jest na jakimś tam sensownym poziomie intelektualnym) skupia się na prowadzeniu domu i obsłudze dzieci, mąż ma wolną głowę do walki ze światem zewnętrznym o zasoby dla rodziny. Jedyna szansa, by takie małżeństwo można uznać za udane - oczywiście i tak cala presja i stres spoczywa na mężu. @Donovan Związek z kobietą to jest jak utrzymanie firmy, to jest walka na rynku. Związek kobiety i mężczyzny jest zawierany tylko po to, aby obie strony osiągnęły korzyść. Kobieta: awans społeczny i dzieci, Ty: również dzieci. Kobiety patrzą na związek w 95% przypadkach bardzo przyziemnie i twardo stąpają po ziemi. Faceci są w dzisiejszych czasach po wpływem programowania, wpływającego emocjonalnie na nas. Wszystkie komedie romantyczne, seriale, to taka próbka narkotyku zwanego zakochaniem. Oni nam ją podają abyś chciał więcej. @SennaRot Jak facet nie ma kasy na życie, na siebie, na dobre ciuchy, na swój rozwój, mieszkanie, dobrą furę, to niech nie myśli i nie marnuje energii na szukanie związku (tak wiem, podświadomość fałszywie podpowiada mu, że tam powinien szukać szczęścia, którego nie czuje, taki zjebany wzorzec). Jak facet nie ma kasy to znaczy, że coś nie dzieje się jak należy w jego życiu i trzeba się na tym skupić. Trzeba zmian: pracy, miejsca, kwalifikacji. I nie chodzi o kobiety, tylko o swój własny komfort, swoją przyszłość. Facet ma mieć kasę. Nie po to aby być w związku. Bo jak sam nie będziesz ze sobą szczęśliwy - a bez kasy, kurwa, nie będziesz - to w związku tym bardziej. Wszystko ma swoje kolejności i priorytety. Szukaj kasy. Kombinuj. Skup się na tym, aby zarobić. Abyś był w miarę niezależny, miał jakąś forsę swoją, poruszał się w miarę sensownym samochodem, rozwijał się, dbał o siebie, chodził w dobrych ciuchach, miał dobre kosmetyki. Najpierw ustaw się, a później szukaj związków. @Oświecony Niestety, ale mężczyźni, którzy wdrażają zbyt wiele uczucia w związki są prawie zawsze z góry na przegranej pozycji. Dlaczego? A to dlatego, że babeczki nudzą się, jak mają wszystko, czego chcą. Kobiecie zawsze musi czegoś brakować. @seba33 Nigdy, ale to przenigdy, nie bierz ślubu ze względu na dziecko! Ja wiem, jesteśmy uczeni do bycia odpowiedzialnymi, do tego że potomek musi mieć oboje rodziców, itp., ale właśnie z takiego stanu rzeczy biorą się później wszystkie tragedie. Jeśli czujesz, że chcesz spróbować, to jak najbardziej, ale nie obrączkuj się. Poczekaj jak sytuacja się rozwinie, na to zawsze masz czas. Nie daj sobie wmówić, że dziecko musi się urodzić w małżeństwie, itp., a jeśli masz wątpliwości, zrób test DNA. Nikomu nie mów, a jak się potwierdzi, że to Twoje, to po prostu spal świstek. Nie wierz w bajeczki, że wykonanie takiego badania jest niemoralne. To Ty będziesz utrzymywał dziecko i masz prawo wiedzieć. Zaufanie zaufaniem, ale pewność trzeba mieć. A jeśli się wam nie ułoży - odejdź. @Dobi Samice traktują dzieci jak lokatę na przyszłość. 1. Mężczyzna, który jest ojcem, będzie miał wyrzuty sumienia i nie zostawi jej dla innej. 2. Po rozwodzie dziecko na 96% będzie mieszkać z nią, co wiąże się z alimentami od ojca dziecka. 3. Po rozwodzie dziecko nie potrzebuje ojca, bo ma <wstaw dowolne>. Dziecko jest izolowane od własnego ojca. Większość samic myśli tylko o własnej dupie i o niczym więcej. Dziecko jest tylko narzędziem do osiągania celów. @Mosze Red Jedno nie wyklucza drugiego, tyle, że trzeba zacząć od drugiej strony, najpierw sprawy materialne, niezależność finansowa, później swoje marzenia, a jak już człowiek osiągnie co chciał i czuje parcie na ojcostwo… cóż, kto powiedział, że 50 letni dobrze utrzymany, wysportowany samiec nie może zostać ojcem? Żeby zostać ojcem niekoniecznie trzeba zawierać tzw. związek, a nawet gdyby, to rozdzielność majątkowa, po przyjściu potomka badania DNA, bo ruchać to my, a nie nas, a jak lala fiknie, to rozwody też są dla ludzi, grunt, żeby się nie dać oskubać. Cały ten kobiecy przemysł pasożytniczy bazuje na tym, że wyłapuje się jeszcze w miarę młodych, mało doświadczonych samców i im wchodzi na głowę, do portfela, i drenuje ile się da, z kasy, chęci do życia, własnej godności. @Subiektywny Stawiam fit-drugie śniadanie, które mam w aktówce, że przy wprowadzeniu NADER SŁUSZNEJ zasady ‘kto ile łoży, ten tyle bierze’ oraz ukróceniu alimentów - małżeństwo przestałoby być tak atrakcyjne w oczach pań, jak jest obecnie. A teraz to nic innego jak, za przeproszeniem, dupochron i konstrukt poliso-inwestycyjny. Poliso- bo ma chronić 4 litery, inwestycyjny- bo miś umiejętnie naciskany będzie tyrał efektywniej. Panie to wiedzą. Małżeństwo = pewien poziom bezpieczeństwa + społecznoprawne przyzwolenie na eksploatację mężczyzny. Z drugiej strony - debili po naszej, męskiej stronie też nie brakuje. Ich imię to ‘Legion’. Łatwi do otumanienia, łatwi do sterowania, mocno reaktywni, zakompleksieni po uszy, więc gotowi na wszystko za byle smyrnięcie za uchem, rzucony damski uśmiech i obietnicę ‘czegoś więcej’. @Dobi Teraz dowiedziałeś się, dlaczego ślub w tym kraju nie ma najmniejszego sensu. Na sprawie rozwodowej zapewne poznasz szczegóły. Choć jeśli z tego związku nie ma dzieci, to jesteś uratowany. @Dobi Jeśli liczymy na stałą relację, to nie wolno mówić kobiecie o słabościach i tym, co nas gryzie. Lepiej iść z kumplem na wódkę i z nim pogadać. @Mosze Red Z kobietą można rozmawiać o konkretnych rzeczach, np. o tym jak minął dzień w pracy czy o pogodzie, czy o ciuchach, takie pierdoły aby zaspokoić jej potrzebę mówienia. O wszystkim, co dotyczy podejmowania decyzji, się NIE DYSKUTUJE tylko DECYDUJE. @Pozytywny U kobiet nie ma czegoś takiego jak: ‘honor’, ‘przysięga’, ‘wierność’, ‘oddanie’. Mogą o tym mówić, ale same tego nie rozumieją. @Subiektywny Zwróćcie uwagę, panowie, czego najczęściej nie lubią kobiety w samych kobietach. Jak jeden mąż, czy właściwie jak jedna babka - prawie we wszystkich odpowiedziach pań znajdziecie: obłudy, fałszu i zakłamania. A wiecie czemu? Bo złodziej zawsze we wszystkich innych widzi złodzieja. A owe trio (obłuda, fałsz, zakłamanie) to taki standardzik u pań. @Brzytwa Każda kobieta kłamie. Twoja też! To ich główne narzędzie w życiu. @jake Faceci są dużo bardziej racjonalni i odporni na emocje, dlatego honor, męstwo, uczciwość nie są im obce, może nie wszystkim, ale przynajmniej dużej części. Natomiast każda, podkreślam KAŻDA baba jest dokładnie taka sama: egoistyczna, bezwzględna, bez krzty honoru, i o dziwo, wszystkie doskonale zdają sobie z tego sprawę. Każda kobieta bez problemu jest w stanie dać się zapłodnić samcowi Alfa i jeszcze tego samego dnia przeskoczyć na Beta, układ hormonalny da jej koński zastrzyk hormonów szczęścia, bo upiekła 2 pieczenie na jednym ogniu i ani przez sekundę nie będzie gryzło ją sumienie. @Stulejman Wspaniały Szczerość nie popłaca w kontaktach z innymi ludźmi, tylko z sobą samym i ewentualnie Bogiem. @radeq Najlepiej to się nikomu nie zwierzać z niczego. @zuckerfrei Zwierzałeś się kobiecie??? Kobiecie się zwierzałeś?? Poważnie? @Assasyn Kobiety są jak Rosja, każdy objaw słabości i chęci porozumienia traktują jako słabość. @Subiektywny Jęczysz jako mężczyzna? Znaczyś słaby! A słaby - oj, to kiepsko. Nadnaturalna chcica na badboyów i kryminalistów nie bierze się z niczego - ci goście nie okazują słabości, tak działają jak magnes na hormonalnie sterowane istoty. @Mocny Wilk Ona będzie Ci ściemniała non stop w czasie związku, już o manipulacjach nie wspominając, więc i Ty nie możesz być wylewny. Zbytnia szczerość nie prowadzi do niczego dobrego, zwłaszcza w relacjach z kobietami. @HORACIOU5 Z drugiej strony, teraz mam wrażenie, że jak tylko kobieta zobaczy, że facet ma gorsze dni, to zamiast mu pomóc, to potrafi mu jeszcze dodatkowo dowalać i postrzegać jako słabego. Od jakiegoś czasu wsparcie ze strony loszek staje się czymś mitycznym jak yeti. Niby jest, ale jakoś ciężko je dostrzec. Ewentualnie samica potrafi faceta wesprzeć tylko po to, aby później móc mu to wypominać do usranej śmierci jak to ona mu wtedy pomogła, a on jej się powinien za to odwdzięczać przez lata. Naturalnie, kiedy to facet ją wspiera, to wtedy jakoś dziwnym trafem szybko o tym zapominają. @Przemek1991 Dlatego właśnie, nigdy, przenigdy nie należy się zwierzać kobiecie, niezależnie od tego, czy jest to Twoja Matka, siostra, żona, koleżanka, itp. To się zwykle okropnie mści na facecie w przyszłości. @Pozytywny Dlatego wyznaję zasadę ‘Nie rozmawiam z kobietami o kobietach’. Warto stosować. @Dobi Facet, to ma być facet. Mówiąc babie o swoich problemach przestajesz być dla niej mężczyzną. Ona w niczym nie pomoże, najpewniej nawet nie zrozumie, ale przestajesz w jej oczach być mężczyzną. @SennaRot Nigdy, przenigdy nie wspominaj o tym swojej kobiecie. O niczym, absolutnie o niczym co może wykorzystać w jakikolwiek sposób przeciwko Tobie. Dzisiaj, kiedyś, za 20 lat, za 100 lat. Żona, narzeczona czy Twoja wielka miłość, czy jakakolwiek inna kobieta nie jest osobą, przed którą masz wylewać swoje osobiste sprawy. @Zahawi Nie chlap się przy niej, nie okazuj słabości, nawet jak Cię rozpierdala w środku rób twardą minę, wywal to z kumplami na browarze. Płacząc przy niej to tak, jakbyś sobie odbezpieczony granat w jaja wsadził, baba potrzebuje oparcia, bezpieczeństwa, a nie mazgajenia; jak się płaczący wtulasz w jej cycki, to ona myśli o drugim byłym misiu, z którym teraz nie jest, i zastanawia się co ona tutaj robi. @SennaRot Nie pytaj co możesz dać kobiecie, czy co możesz zrobić dla niej. Zapytaj siebie co może ona Ci dać, co może ona zrobić dla Ciebie. @Dobi Mężczyzna ma wziąć kobietę do swojego świata. Poza tym kobieta testuje mężczyznę bez przerwy. Często warto nie zgodzić się z nią tak dla zasady. ‘Nie i chuj! Ja tutaj rządzę. Jak nie pasuje, to wypierdalaj!’ Bez tłumaczenia. @XYZ O wierność kobiety się nie zabiega. Nie mówi się, że ‘kocham’. Nie płacze się. Nie pyta o zdanie i nie prosi o decyzję. Kobietę się ma lub nie. @SennaRot Kobieta ma być dla Ciebie nie Ty dla niej. Przełamać barierę psychiczną dla wielu, że to facet ma rządzić żelazną ręką w związku i to, że kobieta CHCE zobaczyć, czy poczuć emocjonalnie potęgę swojego mężczyzny (dominację), nie jest łatwo. Zbyt wiele błędnych mechanizmów w Nas zakorzeniono poprzez wychowanie, wzorce rodzinne. Nie jesteś od tego, aby wstrzelić się w klucz dziewczyny i robić wszystko tak, jak ona chce i kiedy ona chce. Kobiety żyją w świecie utopii, kreują sobie scenariusze ‘jak to powinno wyglądać’, co kiedy po kolei ma następować. Jak będzie za wolno - źle. Jak za szybko - też źle. Ma być ‘tak jak ona chce’, ale Ty nie jesteś od tego, by postępować wg jej rozkładu. @Wrażliwy Egoista Ty masz z tą dziewczyną umowę. Umowę związku - albo staracie się spełniać swoje potrzeby nawzajem albo umowa zostaje zerwana - tak to wygląda. Jak zaczniesz ‘pragnąć posiadać kobietę’ to automatycznie przegrywasz. Ty masz być samowystarczalny - jak coś odpierdoli, to zrywasz umowę - i tyle, proste. @SennaRot Podejmujesz decyzje troszcząc się o SWOJE dobro. Nie ulegasz. Nie dajesz sobą manipulować. Nie jesteś spolegliwy, nie dajesz się złamać zagrywkami. Takich chcą i tacy je jarają. Ale to trzeba testować, więc walą swoje testy. Wbrew sobie działasz wtedy, jak jesteś manipulowany, jak ulegasz presji czy zagrywkom innych. Jak jesteś łatwowierny i NIE jesteś krytyczny. @Dante Żadnego układania się na telefon jak małe pensjonariuszki. Żadnych podchodów i wygrywania shittestów. Ty nie masz wygrywać tych testów, tylko je łamać jej na głowie. Masz wgniatać ją psychicznie w ziemie. Robić jej kisiel z mózgu, tak żeby sama błagała o Twoją uwagę, którą Ty jej dasz niczym okruchy z pańskiego stołu. @Normalny Związkiem rządzi ten, któremu na nim mniej zależy. @HORACIOU5 Płacz i ponaglanie = standardowa manipulacja kobiet. @Mosze Red Płacz jest jedną z form szantażu najpowszechniej stosowaną przez kobiety. Jeśli jestem w związku i niewiasta stara się coś wymusić płaczem, to dostaje paczkę chusteczek i mówię z drwiącym uśmiechem ‘porozmawiamy, jak zakończysz to żenujące przedstawienie lub nie porozmawiamy, jeśli będzie trwało zbyt długo’. @Ziomisław To nie od nas zależy, co inni ludzie myślą i co do nas czują. Uczucia kobiety to nie jest Twoja sprawa. Dlaczego pragniesz czegoś, co nie należy do Ciebie? Jej uczucia - jej problem. @Subiektywny Nie słuchaj co kobieta mówi, obserwuj jak się zachowuje i co robi! @SennaRot Wcale tak nie myślała mówiąc to. To był tylko jej test [przyp.: chodzi o tzw. shit-testy]. Testuje Cię jak daleko może się posunąć. @Stulejman Wspaniały Kobieta z natury dociska, by sprawdzić siłę samca - i tu facet powinien twardo postawić granicę. Wtedy albo by faceta wyrzuciła (jeśli prawdziwym jej celem jest dokuczanie), albo zaczęła szanować. Powiedzmy sobie wprost - ci panowie, którzy pozwalali sobie na coś takiego, byli desperatami, kompletnymi słabiakami, a słabość u kobiety wzbudza pogardę. To mechanizm ewolucyjny. Słaby facet oznaczał głód, choroby i najniższą pozycję społeczną, więc kobieta czuje wobec nich wstręt, jak do węży i pająków. @Rnext Reakcja będzie adekwatna do prognozowanej Twojej przydatności do jej celów. Jeśli koszty wyrzucenia Cię z orbity będą dla niej pomijalne, dostaniesz atak furii, focha czy co tam ma w repertuarze. Jeśli jednak się opłacasz, reakcja będzie stonowana. @navarro Nie masz kontroli, nie jesteś 10 kroków przed nią, to ona to zrobi wszystko za Ciebie, pokazując kompletny brak szacunku dla Twojej dobroci czy stałości. Miękkość nigdy nie jest ceniona, bo to gra na zasadach kobiety. Nauczysz się robić sieczkę z jej emocji, nie przyznajesz do błędu, nie przepraszasz i masz najatrakcyjniejsze kobiety, które same będą prosić o więcej. Nie będą wiedziały czemu tak na nie wpływasz, gdy ten dobry misiu nie rozumiejący tej gry, mimo całego zestawu lepszych cech w ogóle na nie nie działa. @Wrażliwy Egoista Nie masz jej zjebać - bo będzie to oznaczać Twoją emocjonalną reakcję. Tego nie chcesz. Trzymaj ramę. I nie próbuj udobruchać również. Nie próbuj również odpisywać pierwszy - zwykłe przetrzymanie. @manygguh W skrócie: niepewność, w której non-stop utrzymuje się kobietę. @Subiektywny Zero komunikowania - zmiany wprowadzasz w życie powoli i konsekwentnie. Nie mówisz o nich - bo wówczas druga strona rusza do kontrataku. Tak działają kobiety - krok po kroku, metodą faktów dokonanych i ‘utrwalonych zwyczajów’ przesuwają rzeczywistość w kierunku swojego interesu. Naucz się tego od nich i stosuj, to skuteczna metoda. Miliony mężczyzn w Polsce pada ofiarą tego podstępnego systemu urabiania - więc czemu nie skorzystać z czegoś, co już jest sprawdzone. @rewter2 Jeśli sądzisz, że jak będziesz siedział i zbierał strzały, to jej się znudzi, to nie, nie znudzi się, aż Cię publicznie nie upokorzy odbudowując przez to swoje poczucie wartości. To nie facet, im się nie nudzi. @The Saint Wrócisz zjebany z pracy, a ona z pretensjami: ‘miś, za mało czasu mi poświęcasz; miś, wyjdźmy gdzieś; miś, zabawmy się; miś, jesteś cały czas zmęczony; miś, zaczynam się z tobą nudzić; miś, myślałam, że jesteś inny; miś, myślałam, że wspólnie mieszkając będziemy mieć więcej czasu dla siebie; miś, nie marnuj czasu po pracy na głupie gry; miś, przez twoje ciągłe zmęczenie pracą oddalamy się od siebie; miś, czuję się samotna; miś, jak ty jesteś zmęczony, to sama wyjdę; miś, byś nie musiał po mnie wychodzić po imprezie przenocuję u Olki; miś, ja nie wiem jak to się stało, to już nie to co kiedyś.’ @SledgeHammer Nie ma bardziej wymarzonej sytuacji dla samicy, niż żebyś ‘jechał na poczuciu winy’. To bardzo skuteczny mechanizm osiągnięcia tego, czego baba chce. @Stulejman Wspaniały To była jego wina, bo kochał za mocno... albo za słabo. Bo za dobrze gotował, albo za słabo. Bo był gruby, albo chudy. Tak czy siak, fakty są takie, że to jego wina, ‘BO TAK’! @giorgio Awantury i darcie ryja przez kobietę na swojego faceta jest OZNAKĄ BRAKU SZACUNKU! Ona Cię nie szanuje jako faceta, w przeciwnym wypadku byłaby posłuszna jak baranek. @nieidealny świat Nie dajesz jej atencji, a skoro się awanturuje, to znaczy, ze któraś z jej koleżanek znalazła frajera, co to skacze na zawołanie, sypie cebulionami wożąc jej dupę po świecie i Ty przy nim wychodzisz blado. Kolejny standard. Leci schematem po całości. Ile byś teraz nie robił i tak będziesz już zły i najgorszy. Mechanizm racjonalizacji jej postanowień co do rozwodu i wydymania Cię robi już swoje. @Mosze Red Pozwalasz się wykorzystywać, ponieważ uzależniłeś się emocjonalnie. Nie wyrażasz sprzeciwu, pogodziłeś się z losem, znalazłeś się na równi pochyłej i będzie coraz gorzej, będziesz otrzymywał coraz mniej, płacąc coraz więcej. @HORACIOU5 Tylko zanim to wszystko zrobisz spuść w kiblu szacunek do samego siebie. A nie, czekaj, już dawno to zrobiłeś. Hurra, masz idealne predyspozycje do warowania przy nóżce swojej nowej ukochanej! @CalvinCandie Ty masz problem z krzywdzeniem jej, a ona go nie ma. Sprawdza, na ile sobie może pozwolić z Twoją psychiką. Bada przydatność Ciebie jako samca betabankomatu spełniającego jej zachcianki (ślub, wyjazdy zagraniczne, alimenty; gdyby nie wyszło, to oskubie z każdego grosza). @overkill Pamiętaj, że Ty z natury będziesz miał jakieś zahamowania, a kobieta to jedzie po bandzie na maxa. @HORACIOU5 Masz teraz dwie opcje do wyboru: OPCJA NUMER 1 - POZOSTANIE NIEWOLNIKIEM CIPKI (EASY MODE) Po wybraniu tego wariantu, będziesz żył złudną nadzieją, że wszystko będzie super, że loszka Cię doceni za to, co dla niej robisz. Przez jakiś czas będziesz miał dostęp do cipki (chociaż przy dzieciach to jakoś średnio widzę ten wasz seks), będziesz zbawiał świat i uważał się za super gościa, który ocalił tę kobietę. A w rzeczywistości sam się wpierdolisz w patologię, a kiedy samica uzyska to, co będzie chciała, to załatwi Cię na cacy bez żadnych skrupułów. OPCJA NUMER 2 - ODBUDOWA SKURCZONYCH JĄDER (HARD MODE) Spierdalać z tego szkodzącego Ci związku, bo nie skończy się to dla Ciebie dobrze. Czy skończy się regularne ciupcianie? Tak. Zamiast tego przyjdzie czas ciężkiej pracy nad samym sobą, żeby ogarnąć burdel, który masz w głowie. Tak, masz niezły rozpierdziel w mózgownicy i dopóki tego nie poukładasz, to dalej będziesz się pakował w podobne sytuacje. Jakie będą korzyści z tej opcji? Jaja wrócą na swoje miejsce, cipka przestanie rządzić Tobą i staniesz Panem swojego własnego życia. @Subiektywny Nie mając solidnych atutów co zrobisz, Bracie, jeden z drugim? Postawisz się? Będziesz twardo wymagał? No może raz czy dwa jednemu z drugim się uda, potem niunia - co oczywiste - uzna, że lepiej i, co najważniejsze dla niej, BEZKOSZTOWO i WYGODNIE, przeskoczyć na inna gałąź. W końcu nadskakiwaczy jest tylu... A czy pisząc po staropolsku, chędożyć ją będzie kutas A, czy kutas B - dla niej to rybka, i tak w większości przypadków męskie ars amandi sprowadza się do włożyć/rytmicznie ruszać/wyjąć. Więc tu dla niej gra pierwszorzędną rolę współczynnik ‘nakład własny / potencjał zysku własnego’, reszta jest bądź drugoplanowa, bądź nawet kompletnie nieistotna. Stąd też często piszę sztampowo - bądź, Bracie, jeden z drugim, najlepszą wersją samego siebie. Takim kimś, przy którym Agnieszka, Marta czy Gosia, zanim podejmie decyzję o przeskoczeniu - trzy razy dooooobrze się zastanowi - bo ‘męskich zamienników’ o podobnej klasie i potencjale do Was - będzie jak na lekarstwo. Więc ryzyko porzucenia Was, statystycznej dziewczynie, będzie się po prostu nie kalkulowało. A co jak co, ale LICZYĆ to one potrafią WYŚMIENICIE. @Dobi One wierzą, że zawsze znajdą lepszego niż własny mąż. Ktoś kiedyś powiedział, że samica po rozwodzie obraca się o 360 stopni. Najpierw o 180 - niszczy rodzinę w przekonaniu, że znajdzie sobie lepszego. Po kilku kolejnych związkach z bad-boyami, z których każdy miał ją w dupie, zaczyna coś docierać do pustej łepetyny i chciałyby wrócić do męża, bo w końcu nie był on taki zły... Ale jest już za późno. On najczęściej ułożył sobie życie na nowo albo już ma jej i wszystkich samic serdecznie dość i woli żyć sam. Nie daj Boże, jak mężczyzna po rozwodzie znajdzie sobie nową kobietę i z nią się zwiąże. Wtedy samicy, która była żoną po prostu bije w dekiel. Wszystko oczywiście odreagowuje na dzieciach: utrudnia im kontakty z tatą, mocniej nastawia je przeciwko niemu. @RedBull1973 Bracia, rozwód ZAWSZE bierzcie bez orzekania o winie! Bez ADWOKATÓW, bez kosztów, jak najszybciej! Bo choćbyście mieli w chuj niepodważalnych dowodów na swoją Ex, to i tak nie wygracie. Może być 99% jej winy, a Waszej tylko 1% - a i tak Sąd uzna, że winne są OBYDWIE STRONY! Wszystko kosztuje, ok. 4 tys. na dzień dobry, potem 300 zł za każdą rozprawę, potem minimum 2 tys. apelacja. No i czas, nerwy, świadkowie, babskie kłamstwa i niedorzeczności. Nie warto! A nawet jak wygracie, że wyłącznie z jej winy, to co Wam to da? Będziecie chodzili po znajomych i pokazywali wyrok? @Adolf I pamiętaj! Nigdy, przenigdy nie proś tej baby o cokolwiek, nawet o spotkania z córkami. To jej ma zależeć na kontakcie z ojcem. To przyniesie Ci pożytek. Wiem że to boli, ale taka powinna być strategia. @rewter2 To nie jest blitzkrieg, nie da się tego wygrać z zaskoczenia. Dlatego warto się systematycznie przygotować. @JoeBlue Wróg tylko wtedy idzie na kompromisy, gdy widzi, że Ty jesteś lepiej uzbrojony. Negocjuje ten, co przegrywa. Myślisz i robisz niezłe, ale pamiętaj, że na wojnie nie ma medalu za drugie miejsce. Są tylko ci, co przeżyli i ci, co polegli. @Arox Masz kasę, to wte pędy zapierdalasz do elektronicznego czy szpiegowskiego i kurwa nagrywasz każda awanturę. Każde słowo! Od dzisiaj, dla dobra małżeństwa, to co najmniej dyktafon jest Twoją trzecią nerka, drugim zwojem na mózgu, trzecim oczkiem w głowie. Chuchasz i dmuchasz na niego. Ważniejszy od Twojego auta pod domem! A nagrania? Mały sejf, pendrive i gromadzisz to w robocie. Nie w domu, a w pracy. W razie ‘W’ uratuje Ci dupę, czego nie życzę Ci. A chwilowo będzie działać jako materiał dydaktyczny na studiach z zakresu ‘Gdzie zjebałem jako mężczyzna’. @rarek2 Nie miej litości - bo ona Ci litości nie okaże - tego możesz być pewny i o czym się przekonało przy rozwodzie 99% facetów. Ona będzie próbowała ograbić Cię tyle, ile będzie mogła i ile da radę. To będzie jej jedyna okazja aby ustawić się do końca życia, bo pewnie ma zabawkową pracę za jakieś grosze - jak większość kobiet, które pasożytują na mężczyźnie. I nic ona więcej w życiu nie osiągnie - byłeś jej żywicielem, na którym żerowała. @Mosze Red Seks jest jedynym prawdziwym wyznacznikiem jakości waszej relacji i stosunku, jaki loszka ma do ciebie. Chujowy seks, brak oralu i analu = jesteś dla niej tylko portfelem, który gada, i przy pierwszej okazji zostaniesz wymieniony na lepszy model. Na dodatek drażnienie się, obiecywanie oralu, a później wykręcanie się. Klasyczny shit-test, za każdym razem wychodzisz na większego cipeusza w jej oczach. @RedBull1973 Mężczyzna nie prosi kobiety o seks, nie tłumaczy… jedyna dopuszczalna forma, to lekki opierdol, że ‘słabo się stara’. @Brzytwa Jej orgazm to jej problem, nie Twój. Jak tylko dasz jej sygnał, że to Cię cokolwiek obchodzi, to Twoje notowania automatycznie spadają na łeb na szyję u tej lali. @Brzytwa Kobietki na gości, którzy ‘proszą’, reagują instynktownym zamknięciem ‘bram’. @Ksanti Najważniejsze to nie dać się przekupić za dupę. Trzeba znaleźć swój sposób na opanowanie popędu. Laska, gdy zobaczy, że ma dzięki temu przewagę, to nie popuści i zaczną się szantaże z jej strony. A silniejszy niemal zawsze wykorzystuje swoją pozycje. @CalvinCandie Bo to często tak jest, że jak samica chce zdobyć samca, to będzie robić takie rzeczy z seksem, że samiec będzie zachwycony. Tylko nie będą tego robić wiecznie. Wcześniej czy później zapytają, czy jesteś gotowy na coś poważnego (czyt. ślub - kolejny certyfikat jak to ładnie ująłeś). Po ślubie przestanie tak dawać dupy, bo będzie miała zabezpieczoną przyszłość. Zacznie się kupczenie dupą, by dostać to, czego chce za Twoje zasoby finansowe. Jak będziesz często fikać, to nie dostaniesz dupy, a jak nadal będziesz fikać, to znajdzie innego gacha, a Ciebie ograbi przy rozwodzie. @Subiektywny Każda kobieta jest dilerem rozprowadzającym swe wdzięki. Na początku jest promocja, a jak już wpadniesz po uszy - zacznie się drenaż: Twego czasu, twego zaangażowania, emocji, środków materialnych (bezpośrednio i nie). Klasyka wyzyskiwania uzależnienia. A z czasem zaczynasz płacić coraz więcej dostając coraz mniej. Szczególnie jak podpiszesz abonament (małżeństwo). @Subiektywny W większości przypadków kobiety zarządzają zasobami męskimi seksem. ‘Zasób’ dobrze wypełnia swoją rolę - seks jest, ale nie za dużo, żeby się nie przyzwyczaił. ‘Zasób’, w mniemaniu kobiety, nie wypełnia swojej roli lub może wypełniać WIĘCEJ - seksu nie ma. Uczucia w tym za grosz, wyłącznie owe ‘zarządzanie’. ‘Zasobów’ się nie kocha. Za ‘zasobami’ się nie szaleje. ‘Zasób’ nie powoduje u kobiety uderzeń gorąca i nagłego szybkiego bicia serca, ergo - nie wywołuje mocnych emocji. @Stulejman Wspaniały Panie instynktownie czują, że ktoś, kto nie zrobi wszystkiego dla seksu oraz bawi się grą do niego prowadzącą, jest silny - a siła jest seksowna. Kto się prosi, jest słaby i pewnie ma mało seksu; czyli inne go nie chcą. A skoro inne nie chcą, to widocznie coś z nim jest nie tak, a w razie związku z nim, koleżanki nie będą jej zazdrościły. @Mosze Red Jednakże główną i podstawową przyczyną jest znów - jakże by inaczej - alergia, tym razem na ‘pluszowe zabawki’. Na misie, rysie, misiaczki, słoniki i tym podobne. Panowie, im większym słodziakiem jesteście, im jesteście bardziej wyrozumiali, kochający i szczodrzy, tym bardziej nasilają się objawy. Sierść niedźwiadka powoduje, iż cipka i usta wysychają bardzo szybko. @The Saint To nie kobiety dzielą się na te: robiące lodzika i te nierobiące. Tylko mężczyźni dzielą się: na tych, którym ma się ochotę zrobić i na tych, którym się nie ma. @CalvinCandie Co ona daje od siebie poza seksem? Ale to jest normalne w większości przypadków. Mało która kobieta ma coś więcej do zaoferowania poza własnym ciałem i seksem. @Samiec Alfa Zawsze płacisz. Seksu od kobiety za darmo nie dostaniesz. Atrakcyjność, hajs, pozycja społeczna. To Twoja waluta. Kłaniają się podstawy i znajomość podstaw ewolucji oraz uwarunkowania kobiet. @KurtStudent W ostateczności - skorzystać z ‘Niewidzialnej Ręki Rynku’. @Mosze Red Tak naprawdę dupa jest tania (im gorzej jest w danym miejscu i czasie tym tańsza). W Sarajewie podczas walk, kobietę na noc można było mieć za konserwę (czyli 20 $ bo po tyle chodziły tam puszki) i to można było przebierać w kobietach. Nawet w okresie pokoju w naszym społeczeństwie prostytutka jest tańsza od żony, oferuje to samo bez ściemy, a ze względu na wykonywany zawód nawet średnio półkowa prostytutka, musi być zadbana i mieć umiejętności. @JoeBlue Cipka w wersji podstawowej jest warta 100PLN, w lepszym opakowaniu 150, w dobrym opakowaniu 200. @Ziomisław Ale wiem, że to część matrixa: ‘uczciwe’ panie wmawiają, że prostytutki są złe, bo to dla nich konkurencja. To, że czułbyś się jak ostatni śmieć, jest skutkiem tresury przez społeczeństwo i niczym więcej. @Mosze Red Prostytutki reprezentują sobą to, czego panie tzw. ‘cnotliwe’ nienawidzą najbardziej. Dostarczają to samo co one po przystępnej cenie z pominięciem całej pierdolonej otoczki, gdzie one udają cnotliwe, a faceci udają, że nie płacą za dostęp do waginy. Dodatkowo za niewielką dopłatą, a coraz częściej w cenie standardowej usługi zapewniają sex analny, oralny z połykiem i inne dodatki, wszak pań na świecie jest kilka miliardów i znacząca większość z nich zarabia udostępniając cipkę, występują jedynie lokalne różnice kulturowe w sposobie serwowania sromu. Czyli prostytutki za grosze oddają to, co panie ‘cnotliwe’ sprzedają za ogromne pieniądze, wieloletnie utrzymanie, gigantyczne koszty ewentualnego rozstania; dochodzą do tego koszty emocjonalne obcowania z panią ‘cnotliwą’. Dodatkowo prostytutka nie jest zabezpieczona umową ślubną, więc nie grymasi i wykonuje swoją pracę z należytą starannością, takie prawa rynku, klient niezadowolony nie wróci. Natomiast panie ‘cnotliwe’, a żony w szczególności, są jak robotnik w PRL-u: czy się stoi, czy się leży, to wypłata się należy. Daje czy nie daje, stara się czy nie stara, naiwny małżonek i tak kasę wykłada: wszak to żona, która, gdy się zbiesi, zawinie połowę dorobku ‘wspólnego’ i ucieknie szukać kolejnej ‘naiwnej ofiary’… znaczy się, e… tego, miałem na myśli ‘kolejnej miłości na całe życie’. @Szkaradny Przyjąłem model działania i go rekomenduję: 1. Kreuję SIEBIE szczęśliwego/samoświadomego. 2. Nie uszczęśliwiam/nie ratuję JEJ. 3. Nie pozwalam JEJ niszczyć SIEBIE. 4. Inspiruję JĄ SOBĄ do zmian. 5. Wspieram, gdy ONA zmienia SIEBIE. @SennaRot Ty decydujesz. Ty nie wybaczasz. Za złe karzesz srogo. Najmniejsza nagroda od Ciebie musi być przez nią ciężko zapracowana. Nie ulegasz. Nie da się Tobą manipulować. Ustawiasz wszystko po swojemu. Żadnych ustępstw. Kompromis w relacji z kobietą to krok do samobója. @SennaRot Krzywdzisz ją, bo uczysz, że może zrobić coś źle, błędnie i się wymiga, nie poniesie konsekwencji. Tylko dlatego, że jest kobietą, że ma faceta. One muszą ponosić konsekwencje swoich czynów. Muszą zasługiwać na nagrody. @HORACIOU5 W momencie kiedy samica była grzeczna, to miała wstęp na pokład, natomiast kiedy tylko zaczynała być oschła, statek odpływał, a ona zostawała sama w porcie. @Pozytywny Nieokazywanie słabości to jedna z rzeczy jakiej się nauczyłem będą w wieloletnim związku. @nieidealny świat Nie dyskutuj z kobietą. Nic jej nie wytłumaczysz, a zwłaszcza logicznie. @Subiektywny I dlatego Drodzy Panowie, generalnie z kobietami nie ma sensu wchodzić w głębszą polemikę. Szczególnie taką bazującą na twardych danych, liczbach, statystykach, itd. - pisząc jednym słowem - logiczną. Faceci na takich spotkaniach operują prawie wyłącznie na faktach, a kobiety chcą emocji. @Honest Trzeba z kobietami rozmawiać ich językiem, językiem emocji. Logiczne wywody są dobre dla facetów i bardzo staram się tego trzymać. @Oddawaj Fartucha Kobiecie się nie tłumaczysz, z kobietą się nie kłócisz. Jak zaczyna odpierdalać, to za żadne skarby nie próbuj jej nic logicznie tłumaczyć. @Monte Christo Kiedy kobita opowiada Ci o problemie, na który masz rozwiązanie - ugryź się w język. Ona nie chce rozwiązania ani rady, tylko chce się w Ciebie tym problemem wysrać. A problem rozwiąże sobie na swój popaprany sposób. @parafianin One i tak zrobią po swojemu. I tak zrozumieją po swojemu. I tak najczęściej jedynie chcą pogadać o problemie, wyżalić się, ale żadnych zmian nie wprowadzić. Zresztą same nie rozumieją do końca problemu, bo kierują się emocjami, więc gdzie chcesz polemizować? Retrospekcja u kobiet jest znikoma. @rewter2 Jeśli wydaje Ci się, że kiedykolwiek jakiś mężczyzna przekonał jakąś kobietę do czegoś kłótnią, to nie, nigdy taka sytuacja w historii świata nie miała jeszcze miejsca. @Normalny Nie wolno doprowadzać do ‘partnerstwa’ w związku. Należy przestrzegać i trzymać się tzw. tradycyjnych wartości, oczywiście nie zapominając o szacunku dla drugiej strony. @Normalny Ona chce samca. A wy pozamienialiście się rolami. @Subiektywny Co do równouprawnienia, to w potocznym rozumieniu kobiet oznacza ono nic innego jak: maksimum przywilejów, minimum obowiązków, zero odpowiedzialności. @Dobi Baby nie chcą odpowiadać za nic. Chciałyby rządzić, ale bez żadnej odpowiedzialności, a tak się nie da. @CalvinCandie Dużo mężczyzn nadal myśli, że trzeba kobiecie usługiwać we wszystkim, a to jest błąd, kobieta ma być partnerką życiową. @Adolf Nie traktujcie baby jako księżniczki. Ona też ma zapierdalać, nawet w gnoju. Kurwa, szanujcie się faceci, opierdalajcie swoje baby za wszystko, opłaci się, właśnie wtedy będą Was szanować. To bardzo proste. Nie bójcie się tego! @kryss Pierze pralka, sprząta przede wszystkim po sobie, zakupy czy ugotowanie czegoś raz na 2, a czasem 3 dni, to chyba też nie taki problem, dla siebie też to robi, no ale ‘zawsze wszystko robią dla nas’. @SledgeHammer Kobiecie obiecuje się wszystko, a robi SWOJE, czyli wszystko, co się robi, robi się dla siebie. @SennaRot Jak już coś obiecujesz kobiecie za darmo, bez jej starań z automatu dla niej jesteś mięczak. @TPakal1 Baby nigdy nie były, nie są i nie będą wdzięczne. Uważają, że to im się należy, tak po prostu z urzędu. I nie jest to kwestia wychowania (może trochę) to jest produkt ewolucji. @Subiektywny W układach z ludźmi, a z kobietami w szczególności, nigdy, ale to przenigdy nie licz na wdzięczność. Nigdy! W ten prosty sposób oszczędzisz sobie wielu nieprzyjemności. Sam zachodzę w głowę jak wiele osób inwestuje we wdzięczność i dziwi się, że ta inwestycja przynosi wyłącznie straty. @Herbu Mizogin W biznesie, jak i w relacjach między płciami, o skuteczności decyduje pewien patos dystansu, poczucie, że ‘niczego nie muszę’. Tak w jednym, jak i drugim przypadku, szczególnie istotne są dwie umiejętności - negocjacji i wyczekiwania. @XYZ Tak to jest w rzeczywistości - mężczyzna idzie przez życie SAMODZIELNIE, co najwyżej w towarzystwie samicy... Tak kolego, piękne partnerskie życie to shit, w który uwierzyliśmy i wbrew naturze wdrażamy. @Assasyn Często cytuje Oscara Wilde, zrobię to po raz kolejny: ‘Mężczyzna może być szczęśliwy z każdą kobietą, pod warunkiem, że jej nie kocha’. @Dobi Facet ma być gotowy na porzucenie każdej kobiety. @Herbu Mizogin Kobieta musi widzieć, że potrafisz się doskonale obyć bez niej. @Ziomisław Nic tak nie upadla mężczyzny jak to, kiedy uzależnia poczucie własnej wartości od tego, jaką kobietę ma u swego boku @Arox Poczuj chłodny wiatr na twarzy, jedź bez celu w stronę zachodu słońca, stań w jakimś urokliwym miejscu i zadaj sobie pytanie - ‘Po chuj ja to ciągnę, skoro oszukuję wszystkich, włącznie z samym sobą?!’ A gdy zrozumiesz, gdy poczujesz w sercu jaka jest prawidłowa droga - wróć, pocałuj w policzek, wytłumacz dlaczego nie będziecie już razem, żadnych dyskusji i tłumaczenia, wyłącz telefon, idź na dobre piwo z kumplem i przypomnij sobie co tak naprawdę lubiłeś robić w życiu. @jaro670 Widzisz, życie to ciągła nauka akceptacji śmierci. Najpierw umierają nasi dziadkowie, po drodze bezpowrotnie umierają (dla nas) przyjaciele, znajomi, kobiety, itp., gdzieś po drodze rodzice. To chyba stanowi o sile faceta, że akceptuje, że jest sam na tym świecie i bez żalu żegna coś, co jeszcze wczoraj było mu bliskie. @XYZ Zauważ, że boimy się tylko przyszłości... ja nie znam kogoś, kto się boi minionych, znanych doświadczeń. Strach to przyszła pochodna twego stanu obecnego - zrób różniczkę, zdyskontuj wyobrażenie sytuacji na czas teraźniejszy - przyjmij, że jej odbiło wczoraj i dziś masz tego konsekwencje. I co wtedy byś potencjalnie zrobił? Przygotuj się. Strach to narzędzie kontroli. Zapanuj nad nim - zapanujesz nad sobą. @jaro670 Byłem szczęśliwy przed tobą ‘bejbe’ to i będę po tobie, więc jak mi robisz problemy, to bądź tak miła i sprawdź, co jest po drugiej stronie drzwi. @Długowłosy Każdy z Was, jako samiec, jest wart 10 razy więcej niż każda z dup, które Was olały. @Długowłosy Teraz pomyślcie o jednym - na świecie są jakieś setki milionów kobiet (jak nie idzie to w miliardach), które po rękach by Was całowały za związek/małżeństwo/dmuchanie w zamian za paszport. Ruchać, jebać, nic się nie bać! Miej wyjebane, a będzie Ci dane! @mis_podpalacz Żyć, po prostu, kurwa, ŻYĆ własnym życiem, a nie czyimiś problemami! @Subiektywny Quod erat demonstrandum Post scriptum: @Pyrrus Tak, wiemy, twoja myszka jest inna.
    34 punktów
  2. Motto Chcesz zmienić świat? Zacznij od siebie Rozdział I Pewne rzeczy w życiu można tylko dostać. O większości rzeczy wydarzających się w związku damsko-męskim decyduje, czy tego chcesz czy nie, kobieta. Zaraz, zaraz, ale jak to? Bo pewnie, niejako z automatu nasuwa Ci się Drogi Czytelniku taka myśl będąca niczym innym jak sprzeciwem. Bo przecież to Ty działasz, Ty inicjujesz, Ty się starasz... I tak dalej, i tak dalej. Owszem, kto jednak daje ostateczne przyzwolenie na stworzenie związku? Kto daje zielone światło do otwarcia sypialni? No właśnie, Drogi Czytelniku - kobieta. Cała sztuka po Twojej stronie polega na tym, abyś tak umiejętnie postępował by decyzje podejmowane przez kobietę były zgodne z Twoimi oczekiwaniami. Wpływ ten jest wielotorowy i obejmuje całe spektrum Twojego działania, słów, zachowań niewerbalnych oraz, co często umyka, odpowiedniej postawy która daje kobiecie sygnały do podjęcia działania na Twoją korzyść, postawy zarówno pozytywnej jak i, co było dla mnie największym zaskoczeniem i odkryciem - negatywnej. Rozwinięcie tej fundamentalnej zasady postaram się zamieścić w pozostałych punktach. Tym niemniej bądź świadomy, że nie o wszystkim decydujesz bezpośrednio Ty. Nie Ty wybierasz kobietę. Sprawiasz, że zostajesz przez nią wybrany. Zdziwiony? Pewnie zdziwienie tym większe im mniej wiosen liczy sobie Twoja egzystencja na tym łez padole. Żadna tajemnica - możesz stawać na uszach i wyśpiewywać włoskie, romantyczne serenady pod oknem wybranki. Bombardować koszami róż i pudełkami szwajcarskich czekoladek, rujnować budżet kolacjami w najdroższych restauracjach i ... nic. Bo to nie Ty wybierasz! Możesz co najwyżej sprawić, byś został wybrany. Decyzja, ponownie, leży w rękach kobiety. I tylko kobiety! I tu również cała sztuka polega na umiejętnym zaprezentowaniu się, swoich możliwości obecnych (oraz co niezwykle istotne - potencjalnie przyszłych), oczarować charakterem, obyciem i setką innych, branych przez kobietę czynników. Paradoksalnie wysokie wynagrodzenie, odpowiednie stanowisko i drogi samochód nie działają na długą metę - ba, stawiając wyłącznie na kwestie materialne - kopiesz sobie męski grób nieświadomie przyciągając materialistki o mentalności pasożyta. Nie mówię, że zasoby te się nie liczą, bo mają swoją wagę ale przy stworzeniu zdrowej, zbilansowanej i harmonicznej więzi z kobietą - są zaledwie jednym z wielu czynników. I co najzabawniejsze - nie najważniejszym. Świat należy do Wyjątkowych eksponujących Wartość, czy też taki jesteś ? A jakże! Jestem wyjątkowy! Cóż to za pytanie...? Jasne...taaak... Fakt, że należysz do gatunku homo sapiens, masz dwie ręce, dwie nogi, głowę a wypełniają Cię dobre intencje i poczciwe myśli - nie są niczym wyjątkowym, nie stanowią żadnej wartości samej w sobie! Zdziwiony? O własnej wyjątkowości i oryginalności jest głeboko przeświadczona cała reszta wielomiliardowej populacji Ziemi. O zaletach charakteru, o ostrości osądu i głębi umysłu tudzież wyjątkowo solidnych fundamentach moralnych i światopoglądowych. Bycie takim jak inni - to żadna wyjątkowość. Masz w sobie coś cennego dla innych ludzi? Coś czego poszukują? Coś unikalnego? Co sprawie, że jesteś cenny i chcą z Tobą przebywać? Że przyciągasz wręcz jak magnez? Jeśli w ciągu 3-4 sekund nie potrafisz podać klarownej odpowiedzi, wybacz, prawdopodobnie nie jesteś. Cechy wyjątkowości, o której piszę mają być cenne społecznie, towarzysko, charakterologicznie. Zdradzę Ci tajemnicę, tak naprawdę nie musisz być 'naj' - wystarczy umiejętnie sprawiać takie pozory, przy czym nie warto 'udawać' kogoś, kim się nie jest naprawdę - zapamietaj. To sztuczne, wymaga ulbrzymiego nakładu sił i skupienia woli, ponadto prawie zawsze sypie się po jakimś czasie jak domek z kart. Wyolbrzymiaj to, co w Tobie cenne, wyjątkowe. Eksponuj, nadawaj temu Wartość poprzez podkreślanie w y j ą t k o w o ś c i. Bądż sam dla siebie najskuteczniejszym pijarowcem. Kobieta, paradoskalnie, nie ceni Cię takim jakim jesteś naprawdę, ceni i pożąda swoje własne wyobrażenie o Tobie!. Spraw więc umiejętnie, by to kobiece wyobrażenie było jak najatrakcyjniejsze. Świat należy do Wyjątkowych prezentujących sobą Wartość. Poczciwych Sympatycznych Przeciętniaków (PSP) jest na pęczki. A to, czego jest w nadmiarze i jest dostępne, ot tak, na wyciągnięcie ręki - nigdy nie jest w cenie. Tak było, tak jest i tak będzie. Zawsze. Na wieki wieków, amen. Przepraszam? Coś mówiłeś? Że cisi i pokorni? Że dla nich Królestwo Niebieskie? Że im pisana niebiańska przyszłość? Przyjacielu, zejdź na ziemię. Tu, na tym uroczym łez padole wartość mają inne waluty, o których napiszę poniżej. Cisza i pokora, jakkolwiek mające swoje plusy od czasu do czasu, do nich akurat nie należą. O najwartościowszej i najbardziej śmieciowej walucie świata Dolary? Może euro albo funty sztrlingi? Franki? Czy błyszczące niczym zachodzące słońce w sierpniu złote krugerandy? Nie, Drogi Czytelniku, nie będziemy tu roztrząsać wzajemnych kursów walut i tego, co sobie możemy dzięki nim zakupić a czego nie. Skupimy się na czymś, paradoksalnie, cenniejszych. Czymś co napędza ludzi, motywuje ich do działania i sprawia, że chcą być dla Ciebie tacy, jakimi chcesz ich widzieć Ty. Waluta ta jest niematerialna, nie dotkniesz jej. Nie powąchasz. Nie schowasz do portfela ani nie wpłacisz na konto bankowe, pewnie i tak licho oprocentowane. To waluta, zapamiętaj to bardzo dobrze - wręcz wkuj w swoją pamięć, niezwykle cenna dla kobiety. Zawsze mile widziana. Zawsze wartościowa. Zawsze wzbudzająca chęć bycia miłą i czynienia dobrze osobie, która ją ofiarowuje. O czym przebąkujesz? Śmiało, nie szepcz - powiedz głośno... Że miłość? Och, do rozdziału 'Nieracjonale zachowania i przemijające w czasie uniesienia' dojdziemy we właściwym czasie. Teraz jednak pozwól, Drogi Czytelniku, że przedstawię Ci to co ma najwyższą wartość. To Nadzieja. Ona motywuje. Ona sprawia, że się nam chce. Napędza niczym wysokooktanowe paliwo. Mężczyzna potrafiący umiejetnie racjonować kobiecie Nadzieję jest panem sytuacji. Rozdaje karty, przywiązuje do sobie. W magiczny sposób sprawie, że kobieta jest skłonna dać z siebie znacznie więcej niż w normalnej sytuacji. Tak Przyjacielu, Nadzieja jest najlepszą walutą w relacjach międzyludzkich. Szczególnie dla kobiet. Pamiętaj o tym zawsze i wszędzie. Teraz pozwól, że przedstawię Ci lustrzane odbicie Nadziei. Instrument który paraksolanie zubaża zarówno dającego jak i biorącego, co już samo w sobie jest logiczną sprzecznością. Tym instrumentem, jakże często branym zbyt poważnie przez ludzi jest... Wdzięczność. Skoro coś z siebie dałeś, liczysz na przejw wdzięczności. Nie otrzymując tego - czujesz się zawiedziony i sfrustrowany. Osoba, która coś od ciebie dostała również czuje się źle, bowiem podświadomie czuje że ciąży na niej obowiązek zrewanżowania się. Ty sfrustrowany, ona niezadowolona. Drogi Czytelniku, w układach z ludźmi, a z kobietami w szczególności, nigdy ale to przenigdy nie licz na Wdzięczność. Nigdy! W ten prosty sposób oszczędzisz sobie wielu nieprzyjemności. Sam zachodzę w głowę jak wiele osób inwestuje we wdzieczność i dziwi się, że ta inwestycja przynosi wyłącznie straty. Zapamiętaj dobrze te dwie waluty i naucz się, jak je wykorzystywać. C.D.N.
    23 punktów
  3. ==========>>> WPIS ZBIORCZY Z TEMATU NA FORUM <<<========== Panowie, Tak jak miałem okazję zamieścić jakiś czas temu wpis odnośnie męskich wad, tak teraz pragnę Wam przybliżyć zagadnienie związane z wadami naszych jakże miłych i bliskich sercu (bądź innym częściom ciała) pań. Wpis jest wyłącznie szkicem, szybkim i powierzchownym prześlizgnięciem się po głównych zagadnieniach. Z częścią z nich miałem okazję sam się zapoznać na własnej skórze (oj miałem...), części znam z własnych obserwacji i licznie odbytych rozmów. Mam świadomość że nie jest to lista kompletna, piszę te słowa 'na szybko' wyrywając kilka chwil z napiętego życiowego terminarza. Chcąc nie chcąc skupiam się więc na tych główniejszych. Jeśli coś mi umknęło – dopiszcie to proszę w komentarzach pod postem. Gotowi? Uśmiechnięci? Kawa zaparzona? Piwo otwarte? Grzech pierworodny - bezwzględne, wręcz kapitulanckie uleganie presji wywieranej przez biologię. Kobiecy grzech – matka wszystkich innych grzechów. Kwintesencja 'kobiecości' bowiem predysponuje do występowania innych grzechów i grzeszków, świństw i świństewek. Grzech tym większy, że kobiet jego świadomych jest garść, a takich które próbują z nim walczyć i dać opór – jeszcze mniej. Biologiczną rolą kobiety jest, czy to się jednej makolągwie z drugą podoba czy nie – urodzić dziecko. A że jest to inwestycja wysoko energetyczna i czasochłonna to przed urodzeniem oraz przynajmniej przez pierwsze 7-10 lat zabezpieczyć środki na jego utrzymanie. I temu celowi poświęcone jest 90% (jak nie więcej) aktywności pań. Znalezienie odpowiedniego samca na dawcę genów i do łożenia na dziecko (dalej w punkcie 3), presja na status, zgromadzone zasoby, środki pieniężne, na zapewnienie bezpieczeństwa (patrz punkt 7), presja na małżeństwo … Biologiczna funkcja kobiety kieruje jej zachowaniem w sposób totalny. Nadaje ton sposobowi myślenia, predysponuje do określonego zachowania, wręcz wymusza. To co jest zgodne z dyskretnym dyktatem biologii – jest wedle kobiety 'dobre i pożądane', to co stoi w sprzeczności – dostaje etykietkę 'odstępstwa, dziwactwa, emocjonalnego porąbaństwa'. Większość kobiet nawet nie zdaje sobie sprawę, że jest biologicznymi robotami napędzanymi wszechogarniającą koniecznością urodzenia dziecka i jego wychowania, a te które mają tą świadomość – w żaden sposób z tym nie walczą. Stąd też mając styczność z paniami, po jakimś czasie i nabyciu jako-takiego doświadczenia dochodzimy do jednego wniosku – one wszystkie są takie same w zachowaniu, różnią się w zasadzie szczegółami (dalej w punkcie 4). Sposób zachowania, wygląd, nawet czas w miesiącu kiedy kobieta ma ochotę na seks – bo zwykle jest on skorelowany z jej dniami płodnymi – to wszystko jest sterowane odgórnie przez biologię i instynkt. Przy czym same panie są mistrzyniami w kamuflowaniu tego, zarówno przed osobami trzecimi jak i … przed sobą (patrz punkt 2). Jak to? Jak to? Kłamstwo! Poruta! Świętokradztwo! Niewierny! Spalić go! - zakrzyknie pewnie niejedna oburzona pani. Ano takto. Przyjrzyj się, jedna z drugą, ale tak szczerze co was napędza od środka i jakie macie cele od, pi razy drzwi, osiemnastego roku życia do późnych lat jesieni życia. Ano urodzenia dzieci a później zajmowanie się … rodziną 2 Hipokryzja i racjonalizacja swoich świństw. Wszechgalaktyczy kongres istot rozumnych, tak jak dla zobrazowania i miary głupoty powinien przyjąć wzorzec młodego samca homo sapiens tak dla miary hipokryzji powinien przyjąć nikogo innego jak samicę homo sapiens. W wieku każdym i bez wyjątku. Już Marek w swoich felietonach pisał lata temu, a jak to w całości potwierdzę, że na większości portali randkowych w dziale 'czego nie lubię' kobiety na jednym z pierwszych miejsc wpisują 'hipokryzji i obłudy'. Przy czym, o dziwo, same są ich mistrzyniami. Przy czym to co robi Kaśka, Aśka czy Zuźka – to jest obłuda i hipokryzja, patrzcie no ludzie na te pindy lafiryndy! Ale jak ja tak robię, oooooo, to już obłuda i hipokryzja nie jest! Bo ja mam powód! Baaaardzo ważny powód! Nawet masę powodów, wręcz zmuszona jestem do takiego zachowania! I tu wkraczamy w kolejne, radośnie grząskie pole kobiecości jakim jest racjonalizacja swojego zachowania, świństw i świństewek. Panie zawsze mają istotny powód aby zachować się tak a nie inaczej! Porzucą, zdradzą, zniszczą, spalą, zadepczą a prochy w błoto rozrzucą – ale zawsze to sobie wytłumaczą! I będą czuć się niewinnie, a jakże! Każda kobieta nosi z tyłu głowy podręczny leksykon „1001 wymówek i wytłumaczeń na każdą okazję” i ma go w pogotowiu 24h na dobę, 365 dni w roku! Chcesz na serio słuchać kobiecych prób wytłumaczenia najbardziej nieracjonalnych zachowań? Dlaczego poszła w tango z kolegą z pracy? Dlaczego postąpiła tak a nie inaczej? Wiesz co, w 99% przypadków po prostu sobie daruj – strata czasu. Poznaj Bracie Mężczyzno niekwestionowanego mistrza wag wszelakich Hipokryzji, Obłudy oraz Racjonalizacji Własnych Działań. Nie wiem jak ma na imię, gdzie mieszka i jakim językiem się posługuje na co dzień. Ale jednego jestem pewien: To kobieta. 3 Skrajna hipergamiczność oraz wieczne poszukiwanie lepszego partnera (syndrom skaczącej małpy). Panie zawsze poszukują najlepszego, wedle ich mniemania, mężczyzny. Co to wygląd ma Adonisa, bogactwo Midasa, kocha dzieci jak Miś Uszatek a na dodatek uwielbia telenowele o miłości więc dla wybranki serca jest gotów własnoręcznie wyrżnąć sobie serce z klatki piersiowej. A umierając, bo tak kończą tacy durnie, ostatnim tchem będzie zapewniał o dozgonnej miłości. OK, nie ma tu niby nic złego ale …. panie to robią cały czas! Jest sama – szuka i jest otwarta na nową znajomość. Jest z Tobą, Bracie Samcu i ….. uwaga niespodzianka!... szuka nadal i jest otwarta na nową znajomość! Nie, nie misiu kolorowy – ty jesteś naj, ale wyłącznie przez chwilę. Zaraz załączy się kobiecy racjonalizator-porównywacz i panna zacznie rozglądać się, czy gdzieś obok nie czai się fajniejsza okazja. Lepsza genowo więc z buźką Brada Pitta, zasobowo więc jak nic drugi Gates czy Trump... I niech się tylko taki raczy do niej uśmiechnąć – to już poznasz na własnej skórze co oznacza powiedzenie, że kobieta zmienną jest. Ale jako że nie jest pewna czy ten drugi to tak tylko trochę ją chce (w wiadomym celu) czy tak na poważnie – będzie kręciła na dwa fronty lepiej niż PSL przy tworzeniu koalicji parlamentarnej. Trochę z tobą, trochę z nim. A tobie powie 'adieu' dopiero wtedy, gdy na 99,9% będzie pewna że może przeskoczyć do nowego partnera. Sam miałem w życiu tak dwukrotnie Najpierw to ja byłem tym lepszym a panna robiła w bambuko swojego chłopaka, później po latach zanim przesiadła się na 'nowszy model' była otwarta i dla mnie i dla tego 'nowego'. A będąc pewna nowego – podziękowała z hukiem mi. Ech... Myślisz że Twoja Andżelika czy Nikola są inne? (patrz punkt 4) Obyś się nie zdziwił któregoś dnia, gdy kilka dni/tygodni po końcowej awanturze poznasz Adonisa Midasa Brada Pita D.Trumpa Juniora. I opadnie ci kopara a pod czaszką załopocze myśl 'Ale kiedy? Ale kiedy i jaaaak...?' Ano wtedy Widzisz jaka obrotna, i dla ciebie miała czas i jakoś znalazła go dla tego nowego. Ot specjalizacja na 102 ! Bo tej suce na imię hipergamia. 4 Każda cholernie oryginalna i wyjątkowa ale, o dziwo!, w masie wszystkie takie same. Tak. I potwierdzi to każdy doświadczony mężczyzna, który miał więcej niż kilka partnerek. Każda z kobiet jest przekonana o swojej wybitnej zajebistości, oryginalności, wyjątkowych zaletach umysłu, zmyśle muzycznym i plastycznym, umiejętnościach takich czy owakich – ale jak przyjdzie co do czego – wszystkie ale to wszystkie są JEDNAKOWE. Szczególnie w zachowaniu. Ok, różnią się elementami zewnętrznymi, z jednymi jest się pokazać w towarzystwie mniej wstyd niż z innymi. Ale ich zachowanie napędzane jest tym samym motorem (patrz grzech główny). Więc wybór masz jak z kupnem auta. Czy to będzie Audi, Toyota, Nissan, Ford czy BMW – zasady poruszania są takie same. Lać paliwo do baku też trzeba. Cała sztuka poleca by wybrać model mnie awaryjny. I tyle. I mieć świadomość, że i tak awarie co jakiś czas będą się przydarzać. Więc czy włosy długie czy krótkie, biust mniejszy czy większy, imię na K czy S – wszystko napędzane tym samym softem. Na tej niewiedzy co do fundamentalnej cechy kobiet poda pokotem, niczym krzyżacka piechota pod Grunwaldem, wielu Braci. Bo są święcie przekonani, że poblemy które mieli z Mariolką - to już ich nie będą mieli z Kasią, a te które są z Kasią - to na pewno nie przydarzą się z Justynką. Ano właśnie, najczęściej (nie licząc totalnych zakręconych kobiet) - wymiana modelu nic nie zmienia, co najwyżej można liczyć na fajny 'okres promocyjny' - później będzie tak jak zawsze i ze wszystkimi. Elementarne jazdy napędzane biologią, hipergamią, hipokryzją i obłudą jak były - tak można na nie liczyć dalej. Co najwyżej, jaśli taka wola Najwyższego, może będzie ich trochę mniej lub będą bardziej ukrywane... 5. Bazowanie na swoim SMV oraz jedyny 'posag' jaki większość kobiet wnosi do układu damsko-męskiego - cztery litery. Okres życia kobiety łatwo można podzielić na dwa okresy. Ten około 17 roku życia do mniej więcej 30 lat oraz ten po 30 tce. Między 17 a 30 rokiem życia kobieta jest najatrakcyjniejsza, ma wysokie SMV. Z reguły oznacza to, że krąży wokół niej wianuszek adoratorów, ma mnóstwo opcji na 'kolejne gałęzie do przeskoczenia' i ... korzysta z tego. Większość młodych kobiet w tym wieku jest niestała i korzysta ze swoich wdzięków do nabijania sobie fejmu adoracją stada napalonych samców. Wybiera, przebiera, grymasi - bo zawsze 'jest warta więcej niż ma w tej chwili'. Sytuacja diametralnie zmiania się przed trzydziechą, gdzie część kobiet czując cykający zegar biologiczny (patrz grzech główny) w dużym popłochu wybiera pierwszego lepszego, jako-takiego samca, który chce się związać małżeństwem i jako-tako rokuje do łożenia na nią i dzieci przez następne lata (mierny, bierny ale wierny). Gdy mija ulga związana z presją zamążpójścia oraz urodzenia dziecka - kobieta wraca do swojej hipergamiczności - nie szanuje męża, bo byle jaki, bo nie siaki, nie owaki. Przestaje dbać o siebie i dzięki mitycznym 'problemom z tarczycą oraz innym niezwykle ciężkim do zdiagnozowania choborom' tyje 10-15 a nawet 20 kg. Bo już nie musi się starać! Już nie musi dbać o siebie! Prawnego dostarczyciela dóbr wszelakich zdobyła i teraz społeczeństwo oraz system prawny będący wypadkową tegóż społeczęństwa stoi po jej stronie. Od strony seksualnej zaczynają się bóle głowy, brak chęci itd - rolą męża jest tyrać na dobro 'rodziny'. Przy czym w miażdżącej większości wypadków, dziwnym zbiegiem okoliczności 'dobro rodziny' = 'widzi mi się kobiety'. Gro kobiet do związku damsko-męskiego wnosi jako jedyny atut swoją seksualność. Cała reszta to konglomerat zaciachów, fochów, uprzedzeń, marudzenia i wiecznych pretensji. Co gorsza, o czym nie myślą Bracia, owa atrakcyjność seksualna jest mocno ograniczona w czasie a z każdym kolejnym rokiem traci na wartości. To trochę interes jak z kupnem drogiego auta w salonie - kupujesz płacąc 100 jednostek, w czasie używania mocno łożysz by jeździł a po 10 latach budzisz sie z gratem w garażu, który może ktoś od Ciebie łaskawie odkupi za 20 jednostek. W przypadku rozwodu to jeszcze ty będziesz długo dopłacał by 'samochód' raczył wyjechać z tego garażu, mało tego - jeszcze częściej okaże się, że ty już nie masz garażu ... 6. Brak poważniejszych pasji i zainteresowań. Co potwierdza wielu samców. Gro kobiet jako swoje pasje traktuje usilną pielęgnacje ciała i dbanie o modne ciuchy (patrz grzech główny - samca trzeba wabić!) oraz różnego rodzaju towarzysko społeczne gierki interpersonalne celem wykazania swojej zajebistości oraz pogrążenia konkurentek (patrz grzech główny - samca trzeba wabić a samej wspinać się wyżej w hierarchii celem zdobycia większego fejmu i zajebistości. Większy fajm i zajebistość = większa szansa na 'odpowiedniego' samca). Jeśli akceptuje twoje pasje, szczególnie pozadomowe na które trzeba łożyć pieniądze - to w miażdżącej większości przypadków wyłącznie do ślubu. Potem twoje pasje stają się 'dziecięco żałosne i manotrawiące środki, które można przeznaczyć na rodzinę'. Oczywiście 'przeznaczenie środków na rodzinę' bardzo często oznacza nowe mobelki (trzecie w ciągu dwóch lat) czy nowe futerko dla małżonki (to sprzed trzech lat jest już niemodne - i nie ważne że w szafie nie ma go gdzie upchnąć). W ramach 'pasji' duży procent kobiet oddaje się ingerowaniu w życie bliźnich, bardzo szeroko pojętemu. W ostateczności skupi się na tobie - a to już kaszanka po bandzie. Lepiej wyjedź do Afganistanu ... 7. Totalna sprzeczność i niespójność między tym co kobieta mówi, tym co myśli a tym co robi. Temat-rzeka! Jak Nil długa a jak Missisipi szeroka. Kobieta jest targana, i to bardzo dobrze dobrane określenie, wieloma siłami które ją wręcz rozrywają od środka. Targa nią biologia, targają nią oczekiwania społeczne, presja otoczenia, jej wizja zachcianek oraz wieczne 'co pomyślą inni'. W rezultacie zachowanie kobiety w wielu przypadkach jest mocno alogiczne i nieadekwatne do okoliczności. Będąc młodym, niedoświadczonym samcem można sparzyć sie na tym wielokrotnie. Prawie każda kobieta zapewnia, że jej marzeniam jest kochający, łagodny mąż, gromadka dzieci, biały mały domek z ogródkiem (maż będzie zapieprzał aby go utrzymać) i mały, modny słodki piesio w torebce Moshino za 3 patyki, by pokręciło z zazdrości te suki koleżanki. I paradoskalnie - jak tylko to zdobywa i ma - przestaje się to dla niej liczyć!!! Już to ma więc teraz szuka innych wyzwań!!! Czegoś innego, najlepiej o 180 stopni - kompletnego przeciwieństwa ! Najlepiej cuchnącego smarem i końskim potem maczo na motorze, który będzie ją brał od tyłu przyciskajac stopą do ziemi nie zważając na jej piskliwe protesty i bijące piąstki. Mając maczomena - znudzi się nim w oka mgnieniu i odda swe myśli przystojnemu playboyowi-przedsiębiorcy z jachtem, bywalcowi Monaco i Wysp Jońskich. Kobieta podświadomie zawsze szuka czegoś innego niż ma w tej chwili, nawet gdy to co ma - jeszcze kilka dni temu stanowiło jej największe marzenia i crem de la creme jej egzystencji. I tu jest pies pogrzebany. Bo kobiecie dogodzić ciężko. Jak jej nie zapewniasz tego co pragnie - będzie zrzędzić i wiercić dziurę w brzuchu 24h/dobę, w dni robocze i świąteczne. Jak się zepniesz i zapewnisz - ona zaraz się tym znudzi i będzie chciała czegoś absolutnie innego - a najlepiej - on nowego, fascynującego mężczyzny. Bo jak wiemy, legiony szejków śniadolicych z Dubaju oraz książąt z Bliskiego Wschodu marzą by związać się i obsypać złotem Mariolki i Andżele z Knurowa Dolnego koło Misichkiszek... Och, Och! Ochhchchch... Życie zmarnowałam z tobą a tam gdzieś czekał na mnie książę ... To co kobieta mówiła i twierdziła wczoraj - dziś już się nie liczy. To co mówi i twierdzi dzisiaj, ba!, wręcz dała by się pokroić za to - jutro będzie jak pył na wietrze. Nie patrz na to co kobieta mówi, patrz na to jak się zachowuje. I nie słuchaj wytłumaczeń - one wszystko wytłumaczą tym, że tak 'czują' - się znaczy zrobiłą to co kazała jej zrobić wypadkowa sił rozrywająca ją od środka. A z 'czuciem kobiety' kolego, to sprawa jest jak z określeniem śniegu u Eskimosów. To samo słowo i określenie może znaczyć sto pięćdziesiąt różnych rzeczy w zależności od okoliczności. A ty bądź mądry i się domyśl, co znaczy dzisiaj ... 8. Wieczne i ustawiczne testowanie przez kobietę na ile może sobie pozwolić w związku. Kobieta po pewnym czasie znajomości, często nawet jeszcze w trakcie fazy 'zauroczenia' zaczyna podświadomie testować, na ile może sobie pozwolić w związku. Gdzie są granice, po których przekroczeniu spotkają ją jakiekolwiek reperkusje czy nieprzyjemności - choćby w formie rozmowy czy połajanki. Nie dotyczy to tylko budowania przez nią i podtrzymywania więzi z 'facetami - orbiterami' którzy pełnią rolę koła zapasowego, ot tak na wszelki wypadek gdyby coś nie wyszło ale również delegacji obowiązków gdy np. mieszkacie razem. Na ile da się zepchnąć na ciebie sprzątanie. Na ile da się zepchnąć gotowanie itd. Nawet jak stworzycie grafik gdzie jasno zapiszecie co kto co kiedy robi i czym się zajmuje (pozdrawiam kolegę M. z P.) to i tak po kilku chwilach podświadomie zacznie łamać te ustalenia - bo dziś jest 'zmęczona', bo 'nie w nastroju', bo ciężki dzień na uczelni czy w szkole miała itd. I patrzy - zrobisz za nią czy nie. Jak zrobisz raz, drugi i trzeci - dziękuję i do widzenia - już będziesz zawsze robił. 'Bo tobie kochanie tak wspaniale to wychodzi ...'. Jak napisał @thepass gro kobiet dąży do stworzenia w związku dla siebie idealnego habitatu, gdzie mogą skupić się na leżeniu, pachnieniu i byciu zajebistą - wszystkie niedogodności, utrzymanie i obowiązki zaś zwalić na partnera, ile tylko się da. Spać do 12ej w południe, potem jakieś zakupki w centrum handlowym, ploteczki z psiapsiółkami przy kawusi, cały czas obczajanie czy na roztaczaną przez nią zajefajność nie złapał się jakiś lepszy samiec, którego będzie można wciągnąć w orbitę krążących adoratorów-orbiterów 'na wszelki wypadek', powyginać tyłeczkiem na wieczornej imprezie by nabić sobie fejmu + na wszelki wypadek popolować i powabić. I cały czas kalkulacja 'dobrze mi czy może być lepiej? a jak zrobię tak to jak on zareaguje? zaryzykować z Tomkiem czy jeszcze zostać z moim Misiem?'. Cyk, cyk, cyk, cyk - cały czas pod głową roją się i kłębią ewentualności. Ze względu na mistrzostwo w punkcie II (hipokryzja i obłuda) kobieta zawsze ma 1001 wytłumaczeń dlaczego tak migdali się zalotnie do kolejnego orbitera (miś, to tylko kolega! nie ufaaaaasz miiiii ... jak możesz!), kręci tyłkiem w obcisłej kusej spódniczce (ja nie wabię! ja się w niej po prostu najlepiej czuję!) czy po raz enty zostawiona sama w domu na cały dzień nawet nie tknęła naczyń w zlewie - które czekają aż raczysz wrócić z pracy po 18ej i się nimi zająć (miś! taka zmęczona jestem ... smutno mi... przytul ... /się naklikała na fejsie.../). Wybór masz prosty. Albo odpuszczasz ale wiedz wówczas, że po jakimś czasie najprowdopodobniej tyrać w domu będziesz wyłącznie ty. Albo co jakiś czas bądź przygotowany na awantury i ścięcia - przy których dowiesz się jak ją ograniczasz, traktujesz jak pomoc domową, żeś filar opresyjnego patriarchatu i takie tam. Fochy i łzy - w bonusie. Przyznaję sam - na dłuższą metę oba rozwiązania są męczące. Pierwsze nieakceptowalne, drugie wymaga zwarcia i gotowości 24h na dobę, poza tym nie wiążę się by się mentalnie boksować co jakiś czas i denerwować - dziękuję, nie jestem zainteresowany. Stresu mam dość w pracy zawodowej. Idealnym rozwiązaniem dla mnie, jako doświadczonego samca jest bycie razem ALE MIESZKANIE OSOBNO. Masz ochotę - spotykasz się, nie masz - nie spotykasz. Ona ma ochotę żyć w chlewie - jej sprawa. Niestety wymaga to zasobów (własne lokum do którego nie dajemy się sprowadzić kobiecie) oraz jest wyjątkowo niemile widziane przez panie. Choć jak obserwuję młodą, dość zasobną generację 30 latków z dużych miast - to coraz częściej wybierana opcja. Razem ale osobno. Jak dla mnie - ma sens. 9. Podwójne standarty oraz cholernie oryginalnie pojmowane 'równouprawnienie'. Tak. A najlepszą ilustracją tego będzie ten obrazek: Co do równoupranienia to w potocznym rozumieniu kobiet oznacza ono nic innego jak: maksimum przywilejów, minimum obowiazków, zero odpowiedzialności. Mój przyjaciel, dość zaciekły zwolennik feminizmu i generalnie człowiek o lewicowych poglądach sam przyznał, że z owym równouprawnieniem to kobiety przesadzają - bo żądają niby zniesienia patriarchatu ale ... z zachowaniem swoich przywilejów z niego wynikających ! Ot cwane bestie. Skoro zauważa to lewicujący feminista - mówi to samo za siebie ... A najgorsze jest to, że my im na to pozwalamy .... S.
    20 punktów
  4. Faceci myślą tylko o jednym, czyli zakamuflowana rzeczywistość Całkiem niedawno jedna z blogerek w swoim wpisie nawiązującym do nas wskazała, że patrzymy, a nie dostrzegamy i „też bym wolała być sama niż z facetem, który chuja pomylił z wiertarką”. Tekst ten bardzo mnie zaintrygował, bo chociaż libido jest indywidualną kwestią, to jednak spotykamy się tutaj z pewnym rozpowszechnionym przekłamaniem dotyczącym ogółu reprezentantek płci pięknej. Seksmaszyna jest kobietą Wbrew przechwałkom niczym James Brown czy Shaggy to jednak nie do reprezentantów płci brzydkiej należy ten zaszczytny tytuł. Żeby nie pozostać gołosłownym i pokazać, że nie tylko król lubi być nagi postanowiłem zajrzeć do monarszej sypialni. Przypomniała mi się tutaj scenka z miasteczka „South Park”, gdzie główni bohaterowie rozmawiają o tym jakie dostaną prezenty na gwiazdkę, oczywiście po uprzednim sprawdzeniu domowych skrytek rodziców. Jeden chwali się, że dostanie jakiegoś wymarzonego przez wszystkich robota, na co drugi odpowiada, że w szafce matki znalazł „Wibrującą rozkosz 2000” – na pytanie „co to?” odpowiada „nie wiem, ale będzie zajebiste”. Niech drogie panie odpowiedzą sobie same, po co im wibrator trzmany w nocnej szafce albo w ukryciu przed partnerem, tylko bez bajek, że używają go jako moździerza przy robieniu sobie maseczki ziołowej na twarz przed snem. Badanie rynku Chciałem na początku napisać, że to przecież nie przypadek, że tak świetnie sprzedającą się wśród kobiet książką było „Pięćdziesiąt twarzy Greya” (ponad 40 milionów sprzedanych egzemplarzy od publikacji w 2011), która to wśród wielu recenzentów zdobyła miano niskiej klasy pornusa. Fakt, że boginią miłości ze szczególnym naciskiem na cielesną nie był przecież mężczyzna, a kobieta – czy to grecka Afrodyta, czy też rzymska Wenus, również postanowiłem pozostawić z boku, bo przecież to były inne czasy i zapewne było to podyktowane spiskiem patriarchatu. Wszakże słowa nic nie znaczą, to czyny mówią same za siebie! Postanowiłem przeprowadzić więc szybkie badanie rynku, którego nie powstydziłby się żaden doktor marketingu. Początkowo chciałem zamieścić tutaj zrzuty ekranu, ale każdy może wyniki zweryfikować w szybki i łatwy sposób. Dlatego postanowiłem opisać cały proces badawczy, wyłącznie dla jego uwiarygodnienia, a nie podkreślenia ogromu tytanicznie wykonanej pracy i poświęconego czasu. Otworzyłem więc w przeglądarce internetowej największy na polskim rynu serwis aukcyjny, kierując się do działu „Sport i wypoczynek” – właśnie tam mieści się dozwolona od lat 18-stu kategoria „Erotyka” i stamtąd bezpośrednio jakże swojsko, a nowocześnie zarazem brzmiącej podkategorii „Akcesoria i gadżety”. Jako męska szowinistyczna świnia oczywiście pierwsze moje zainteresowanie przykuły artykuły zaspokajania pierwszej potrzeby skierowane do mężczyzn. Panowie Bracia, jest w czym wybierać, w tamtym momencie dokładnie 8 446 ofert pochew, masturbatorów i lalek miłości. Każdy zboczuch znajdzie coś dla siebie. Przyszła pora na zestawienie z ofertami zaspokojenia dla pań – i tutaj mamy nokaut w pierwszej rundzie. Same wibratory to 23 733 oferty, dochodzą do tego takie gadżety jak „korki i sondy analne, kulki i jajka stymulujące, penisy i dilda” co daje nam następne 28 164 ofery. Przypominając jedno z podstawowych praw ekonomii, że to podaż wynika z popytu, potwierdza to, że większym maniakiem seksu, wbrew temu co próbuje się nam wmówić, są kobiety. Jako błąd statystyczny uznaję dużych chłopców, którzy lubią bawić się sami zabawkami przeznaczonymi przez producenta dla dużych dziewczynek. Dane techniczne Gdyby zapytać kobiet, dlaczego zdradzają swoich chłopaków i mężów, wspólnym mianownikiem większości odpowiedzi byłoby poszukiwanie „lepszego seksu”. Kobiety lubią to często dużo bardziej od mężczyzn, chociaż niechętnie się do tego przyznają. Wciąż w naszym społeczeństwie żyje i ma się dobrze mit, ze one nie potrzebują i nie lubią seksu tak bardzo jak my. Oczywiście znajdą się wyjątki potwierdzające regułę, ale zdrowa kobieta, bez problemów natury medycznej i odchyłów psychicznych, będzie lubiła seks przynajmniej w takim samym stopniu jak jej męski odpowiednik. Sama natura mocno predestynowała kobietę do bycia bardziej seksualną istotą, zróbmy tutaj sobie szybkie i krótkie porównanie przedstawiciela i przedstawicielki ssaków naczelnych zwanych człowiekiem. Przeciwnie do kobiety mężczyzna nie posiada części ciała, takiej jak łechtaczka, która poświęcona jest całkowicie pubdzeniu seksualnemu. Przeciwnie do mężczyzny kobieta może doświadczać wielokrotnych orgazmów bez żadnych przerw. Nie pomińmy także milczeniem różnorodności rodzajów orgazmów jakich może doświadczyć kobieta, oraz mnogości ich źródeł. Wszystkie te części składają się w obraz ludzkiej seksmaszyny i najwyższa pora spojrzeć prawdzie w oczy: jako mężczyzni nie jesteśmy w stanie nawet pretendować do tego tytułu. Jeżeli kobieta o normalnym popędzie seksualnym mówi, że nie potrzebuje mężczyzny, który pomylił fiuta z wiertarką oznacza to tyle, że potrzebuje mężczyzny, który pomylił fiuta z młotem udarowym. Morał z tej historii nie jest powszechnie propagowany Jeśli prawda o kobiecej seksualności stałaby się powszechnie znana, uderzyłoby to w obecnie przyjęty bałagan, który dyktowany jest przez poprawność polityczną i podwójne standardy. Sam proces godowy jest dzisiaj mocno skomercjalizowany i wielu kawalerów jest święcie przekonana, że spieniężając swoje zainteresowanie na pannę (walentynki, biżuteria, wakacje itd.) idzie we własciwym kierunku, natomiast może to budować poczucie konieczności odwzajemnienia – bo skoro wydał na mnie tak dużo, to rozłożę te nogi, jęknę kilkanaście razy i udam orgazm. Idąc tą drogą wybierasz zwykłą huśtawkę, podczas gdy jeśli odrobisz pracę domową może na Ciebie czekać prawdziwy Disneyland. Wielu chłopów zgadza się na bycie traktowanym jak pies i nagradzanym za wykonywanie komend seksem, a odsyłanym do budy za nieposzłuszeństwo, podczas gdy powinni odebrać babie smycz, którą sami jej wręczyli. Jeżeli będziesz wiedział jak odpowiednio z nią postepować, zdobędziesz akces nie tylko do jej waginy, ale także serca. Obopólna satysfakcja gwarantowana! Wpis mocno inspirowany twórczością Marca Rudova, szczególnie książką "Under the Clitoral Hood" oraz artykułem "Sony's Ugly Truth About Women".
    20 punktów
  5. Rozpiszę co, jak i dlaczego, tak szybko niektórzy tracą łeb dla bab. Można nazwać ich romantykami, wrażliwymi goścmi bądź bujającymi w obłokach amantami. Nie jedno mają imię. Lecz schemat postępowania, kierujący nie indziej niż do utracenia gruntu pod nogami, jest bardzo podobny i powtarzalny wśród obywateli tego portalu oraz ludzi z mojego fizycznego otoczenia, w tym lustrzanego. Słowo wstępu popełniłem i nie przedłużając dłużej przejdę do sedna. Moje gryzmoły nie będą po to - by miłość zakneblować, wrzucić do lochów i zniewolić, a po to - by przed wystrzeleniem uczuć do drugiej osoby, które chcąc nie chcąc przyćmiewają nieco trzeźwe myślenie, mieć trochę czasu by wpierw poznać z kim się tańczy wciąż zdroworozsądkowym, rozważnym umysłem. Zanim trafi w duszyczkę upragniony amorek miłości - ustawiając nas w poczucie narkotycznego haju. Pierwszą rzeczą która się namiętnie powtarza i prowadzi nieuchronnie na manowce jest wychodzenie myślami w dalekosiężne plany w przyszłość z kobietą z którą to dopiero się poznaje. Takie wyobrażanie wspólnej przyszłości, pięknego, sowitego dymania, wspólnych porannych kaw, czy nawet zagalopowywania się do wychowywania wspólnie dzieci i ramię w ramię starzejących się istot, tworzy u reżysera owych filmów halucynacje, które w lwiej większości przypadków nijak mają się do rzeczywistości. Jest to o tyle niebezpieczne, że nierzadko prowadzi do zakochania się nie tyle w realnej kobiecie a jej wykreowanym przez kaprys umysłu obrazem. W takim przypadku z każdym dniem rozwijającej się dopiero relacji przybywa frustracji i rozczarowań u takiego klienta, które biorą się z rozmijania oczekiwań ze stanem faktycznym. I nie raz, nie dwa, bywa tak - że ta piękna istota, mająca przynieść tyle szczęścia okazuje się zupełnie kimś innym i dziwnym trafem nie robi tego, czego byśmy od niej chcieli. A to bierze się głównie z tego - że rzadziej się działa, rzadziej się jest tu i teraz, a częściej człek wpada w zadumę marzeniami. Im dłużej takie coś trwa - tym dalej się jest od stanu bieżącego. Pół biedy jak to nie wypali. Gorzej jak się uda , gdy jakoś adorator oszuka sam siebie na tyle, że nie zauważy jaskrawych, niewspółgrających różnic swoich i swojej partnerki. Wtedy to człek się pewnego dnia budzi ze snu zbyt późno, i widzi przy sobie tępą dzidę, zamiast księżniczki swych scenariuszy. A wtedy jest ZDZIWKO. Więc: #1 - przestań snuć jakiekolwiek wspólne plany z kimś, kogo jeszcze nie znasz. A najlepiej w ogóle sobie niczego nie wyobrażaj póki nie rozwiejesz swoich wątpliwości, czy to na pewno ta kobieta z którą chcesz być. Druga równie ważna sprawa, siostra cioteczna pierwszej. Jest nią chujowa egzystencja, w której się szuka punktu zaczepienia w drugiej osobie, która według marzeń wyciągnie nieszczęśnika w objęcia happy-endu. W takim wypadku często-gęsto nie ma czasu na chwile refleksji tylko bierze się łapczywie to co tylko w orbitę wpadnie. Widocznie w kobietach, odnajduje taki typ pozytywne emocje których wybitnie-jebitnie brakuje w jego osobistym życiu. Rozwiązaniem jest oderwanie od kobiet wzroku i skupienie go na sobie by zbudować zadowalający-fizycznie-namacalny obraz siebie oraz za tym otaczającej przyjemnej rzeczywistości. W przeciwnym wypadku szybciutko wyjdzie szydło z worka, że gość jest tylko cieniem człowieka, wrakiem, wampirem-pasożytem przytulającym się jak lep na muchy do innych tylko po to, by wysysać cudzą pozytywną energię której w sobie nie posiada, lub nie jest jej w stanie wyłuskać. Panienki mają trochę intuicji i bywa, że czytają i kminią takich desperatów szybciej niż oni sami swoją postać, zwłaszcza szczęśliwe z życia, wartościowe kobiety, które tym bardziej nie mają parcia na bycie czyimś wiecznym żywicielem i jedynym dawcą energii życiowej. A wtedy taki zalotnik jest spuszczany w kiblu nawet podwójnie, dla pewności by nie wrócił. Lub też ustawiany jako satelita, by krążył wokół mniej pewnej siebie panny dla podwyższenia jej wartości. Dla owego Pana zazwyczaj przychodzi rzewny płacz, że im bardziej on chce - tym bardziej jest zlewany. #2 - Zbyt częste myślenie o kobiecie idzie w parze z uzależnieniem od emocji z nią związanych. Więc jak złapiesz się na bujaniu w obłokach, to zejdź na ziemie, spójrz na swoje życie i zacznij z nim coś robić by zbudować warunki w których komfortowo się będziesz czuł nawet sam. W takim stanie nie będziesz aż tak spragniony pozytywnych emocji a relacje z atrakcyjnymi nie tylko fizycznie paniami, staną się dużo prostsze i łatwiejsze - bowiem dłużej się będzie trzymało łepetynę na karku i za tym idące rozsądne, nie głupie działania prowadzące do zacieśniania więzi ku zadowalającej, nie ociekającej ni bluszczem, ni chujozą relacji. No i dodam jeszcze coś co mi wynikło z powyższego. Jak już zejdziesz na ziemię i zbudujesz coś dla siebie wartościowego (np siebie ). To zaczniesz to szanować, czuć że coś znaczysz, tym samym uważniej będziesz dobierał potencjalne partnerki do zapoznania, bo jakoś tak nie halo wpuszczać byle świni w swoje cztery kąty egzystencji, by bezwstydnie zajszczała Ci pół chałupy. A dodatkowo nie będziesz zapatrzony na TĄ JEDYNĄ, bo będziesz miał świadomość, że stać Ciebie na inną i będzie Ci po prostu szkoda czasu na wieczne czekanie aż się "wreszcie" uda.
    16 punktów
  6. Książka - klejnot, z równie dobrą ekranizacją kinową i chyba jeszcze lepszym serialem telewizyjnym z 1977 roku. Role Kamasa i Pawlika, szczególnie tego ostatniego jako starego Rzeckiego - prawie oskarowe. Wiem, wiem - lektura szkolna a do obowiązkowych lektur każdy w swoim wieku podchodzi tak jak podchodzi. O dziwo, jak na szkolną lekturę - mnie ta książka pochłonęła. Bo Stanisław Wokulski, Panowie, to jeden z nas. Cała ksiażka jak i serial pełen jest perełek do wychwycenia, które o ile umykały mi w wieku młodzieńczym tak teraz wręcz rozsadzają tą powieść i nadają jej wyjątkowego kolorytu. Mamy więc wzorcowy przykład rozwoju wewnętrznego. spektakularną przemianę osobowości a całość gra w tonie niewłaściwie ulokowanej fascynacji. Co potrafi zauroczony od stóp do głów mężczyzna (a czego przede wszytkim nie potrafi!) i czym tak naprawdę kieruje się w swych wyborach kobieta rozpuszczona licznymi adoratorami i przyzwyczajona do poklasku oraz atencji. Jest to nic innego jak rzeczy, o których tak często-gęsto piszemy na forum. Książkę i serial odkrywam na nowo. Niegdyś, gdy miałem z nimi styczność - byłem chłopcem, większym dzieckiem. Obecnie odkrywam będąc mężczyzną z bagażem pewnych doświadczeń życiowych i związanych z nimi postaw oraz poglądów. Fanstastyczne uczucie a odkrywane na nowo perły życiowej mądrości, padające co pewien czas z ust bohaterów - tylko pogłębiają to doznanie. Bo każdy z nas był, jest lub będzie w którymś etapie swojego życia ... Stanisławem Wokulskim. https://www.youtube.com/watch?v=5s5efgi1qzA
    15 punktów
  7. Na wstępie ostrzegam. Tak żeby później nie było, ale nikt mi nie powiedzaaaał... Będzie prosto jak mordę strzelił, bez zwrotów grzecznościowych, bez dyplomacji, bez ugładzania. Gdy trzeba - z użyciem mięcha. Tak by trafił pod nieskażone głębszą myślą kopuły męskich Januszy internetu. Tam bez pierdolnięcia pałką, kopnięcia w tyłek i opierdolenia - wstępu nie ma. Wpis ma skłonić do myślenia. Do zastanowienia się nad sobą i swoim życiem. Byś nie spierdolił go koncertowo, jeden z drugim, jak Adaś Miauczyński w Dniu Świra - gdy stoi na plaży i wyrzuca z siebie do przygłuchego sąsiada żałosny skowyt życiowego przegrywa. Po przeczytaniu tego, gdy znajdzisz coś co wyda ci się znajome w twoim życiu - pewnie wkurwisz się. Może nawet dotknięty do żywego, płonąc świętym gniewem oburzenia oplujesz ten wpis i jego autora stertą niemerytorycznej brei, po której poczujesz się lepiej jak pijak po wyrzyganiu zawartości żołądka. I nadal zostaniesz żałosną, staczającą się w życiowy runsztok pijaczyną ... Nie, nie czuję czuję misji zbawienia świata. Większość męskiej braci nadaje się wyłącznie na drony robocze zapierniczające od świtu do zmierzchu po kres życia, łatwosterowalną breję ćwoków kierujących się prostą mieszaniną popędów i strachu oraz mięso armatnie do stania karnie w szerego i wykonywania prostych rozkazów. Tak było, tak jest i tak będzie. Poza tym, ze względów strategicznych - przy szarej masie tępych przeciętniaków wystarczy wykazać się wyłącznie odrobiną wyjątkowości by lśnić na ich tle niczym oszlifowany diament. Nawet nie trzeba się specjalnie spinać... Ale nawet jeśli jeden na dziesięciu, na piętnastu, na dwudziestu - zastanowi się, wyciągnie konstruktywne wnioski i choć odrobinę pchnie swoje życie na lepsze tory - będę usatysfakcjonowany. Ten tekst ma dać do myślenia. Do zastanowienia się nad sobą. Bycie takim jak inni, jak cała reszta męskich tępych przeciętniaków, choć bezpieczne, komfortowe i wymagające zero wysiłku - prowadzi do skowyczącego końca życiowego przegrywa. Chcesz tego? Po to się urodziłeś? Tego oczekujesz od życia? Pasy zapięte? Jedziemy! I ostrzegam - niektórych może zaboleć. Zacznę od was, zrąbana 'męska' młodzieży w wieku +/- lat dwudziestu. Gdyby zebrał się wszechgalaktyczny kongres istot rozumnych i debatował nad miarami standaryzacyjnymi w galaktyce to pierwszym postulatem powinno być mierzenie głupoty wedle miernika młodego samca homo sapiens. Gdzie jeden młody samiec homo sapiens oznacza głupotę standartową, dwa samce - ponadprzeciętną, a miara głupoty trzech młodych samców homo sapiens oznacza głupotę graniczącą ze śmiertelnym zagrożeniem dla otoczenia. Miażdżąca większość z was, łącznie z piszącym te słowa gdy był młodszy, jest tak życiowo durna i nieogranięta, że ustawa nie jest w stanie tego przewidzieć. Nieliczni, poukładani i wykazujący się głębszym myśleniem - są jak okruch złota w tonie zabłoconego żwiru. Zacznę od tego, że wymagacie od parnerek Bóg jeden wie czego a sami macie do zaoferowania wielkie NIC. W dupie byliście, gówno widzieliście i taki też poziom sobą reprezentujecie. Jesteście w swojej masie tak egzaltowani i roszczeniowi że stanowicie lustrzane odbicie najgorszych cech młodych kobiet! Mniemanie o sobie wystrzelone pod sufit, oczekiwania wobec życia - tak samo. Gdy stykam się czasami z waszymi żałosnymi wypocinami, to gdyby zabrać z nich męską formę czasowników - to jak życie kocham, nie mógłbym odróżnić czy napisał to młody samiec czy młoda samica! Macie zerowe pojęcie o stosunkach międzyludzkich, pakujecie się jak durnie w związki mając przed oczami jako jedyny cel zakiszenie ogóra! Na zakiszeniu ogóra zaczynacie, o tym cały czas myślicie i na tym kończy się wąski horyzont waszego postrzegania! Jak, kurwa jego mać, jętki jednodniówki! Dla kawałka gołego cyca i dupy jesteście w stanie pełzać na kolanach, wić się w błocie i wodzić na smyczy byle durnej dupie!!! Jak petenci - żebracy ! Każda wasza rówieśniczka bije was sprytem życiowym i cwanym pomyślunkiem o dwie długości stadionu! Większość z was przerasta cokolwiek innego poza otworzeniem czteropaka najtańszego piwa z Biedry, biegłym wyszukiwaniem porno w sieci i regularnym waleniem konia. Sorki, przepraszam - zapomniałem o zaadoptowanym od kobiet zamiłowania do małpowania bieżącej trendów w modzie. Wczoraj look na rurki i ray bany, dziś na lumper drwala a jak jutro internet zakrzyknie, że cool jest wbić sobie gwóźdź w penisa to połowa z was pobiegnie jak stado lemingów do sklepu metalowego. Zero refleksji, zero krytycznego pomyślunku ! Wstyd mi za was, bo wasze rówieśniczki w porównaniu przy was to klasa sama dla siebie i nie dziwię się, że narzekają. Bo wybrać wśród was kogokolwiek sensownego - to jak szukać igły w stogu siana. Wy nie żyjecie świadomie. Wy dryfujecie i byle wiatr ciska was to w jedną, to w drugą stronę - bez ładu i składu. Horyzont waszych życiowych planów nie przekracza sobotniej najebki i natrętnych myśli o cipkach. Popęd rządzi wami totalnie, jesteście nim zdominowani. I druni, tak durni że aż od stykania się w waszą głupotą cicho iskrzy powietrze. Teraz dostanie się wam, piękni i młodzi +/- trzydziestoletni. A więc coś już tam wiecie. Gdzieś byliście, coś zobaczyliście, jakiś bagaż doświadczeń zebraliście. Część z was zaczyna już nawet coś tam sobiepółamatorsko rozgryzać pod kopułą, bo odnosicie mgliste wrażenie że w społęczno-życiowej matematyce 1+1 nie zawsze oznacza 2.Nie jest ważne czy pracujecie jako operator miksokreta czy też po odbyciu 10 egzaminów i zdobyciu tuzinu certyfikatów siedzicie za biurkiem i handulecie akcjami na NYSE. Czy otwieracie czteropak napoju piwnopodobnego w promocji czy dwunastoletnią szkocką, którą i tak pewnie wypijecie z kolą bo sama wam nie smakuje - ale przy kuplach będziecie pałować się nad jej wysublimowanym bukietem smakowym. Zajebiście przekonani o swojej pozycji, napuszeni jak pawie. Wy, moim piękni, padacie jak muchy. Pokotem ! W swojej samczej butnej arogancji myślicie, że ta cycata Kaśka czy długonoga Amelka kręcą się koło was bo jesteście tak zajebiści, tak wyjątkowi? Gówno prawda! Najczęściej kobiety wybierają was w desperacji, bo inny-lepszy, już się nie trafi. Jesteście jak koło ratunkowe, jak przeciekająca szalupa na morzu. Jedyną rzeczą, którą tak naprawdę oferujecie jest czasowe ukojenie strachu kobiety. Strachu przed samotnością i staropanieństwem - bo im w waszym wieku lata zaczynają się już liczyć podwójnie. To jest jedyna realna wartość, którą reprezentujecie - dajecie kobiecie czasową ulgę. Czemu czasową? Bo gdy dacie się związać - kobieta poczuję ową ulgę i przez jakiś czas będzie zadowolona. Ale dość szybko zacznie kombinować, czy nie uda się zmienić was na coś lepszego. Przesiąść się z tego koła ratunkowego czy cieknącej szalupy na motorówkę, a z motorówki - na jacht. Bo tak działają! Was obwiniam o to, że nie macie pojęcia o zasadach doboru partnera przez kobietę i masowo giniecie wkręcani w toksyczne małżeństwa, urabiania z dnia na dzień i z miesiąca na miesiąc na domowe multitoole, których jedynym zadaniem jest przynieść co miesiąc wypłatę i jebać do kresu sił na dobro księżnej pani i 'rodziny'. Przynieś, wynieś, zawieź, przywieź, zrób, skoś trawnik, zajmij się tym, zajmij się tamtym ... Wy jesteście jak otumaniona zwierzyna na polowaniu z nagonką! Jak dumne, dufne w swoją zajebistość tury na chwilę przed ostatecznym wyginieciem. To nie wy polujecie, to na was czatują. Mimo lat nabieracie się jak dzieci na proste triki 'kara i nagroda'.Raz cycek pokazany, raz cycek schowany i nadąsany. I rzucane wam, niczym durnym kurom ziarna - proste schematy jak macie się zachować by cycek zbowu się odkrył. I jak macie się nie zachowywać, bo cycek zaraz zniknie. Łykacie to masowo niczym psy Pawłowa, jak pelikany ryby. Rezygnujecie z siebie. Rezygnujecie z pasji. Rezygnujecie ze wszystkiego a dajecie wmanerwrować w rolę i pozycje rodzinego robola - raba wyrobnika. Cały bunt na jaki was stać, to te męskie spotkania przy alkoholu gdzie wraz z wypitą ilością zwiększa się wasza buńczuczna wojowniczość. Ale wystarczy telefon od małżonki byście podrywali się na baczność i recytowali miękkim głosem 'tak kochanie, oczywiście kochanie, wiem kochanie, nie musisz krzyczeć kochanie ...'. Żal, żal tyłek ściska gdy się to widzi. Niektórzy mają na tyle wstydu, że wychodzą do drugiego pokoju wygłosić tą upokarzającą mowę. Ileż to ja razy słyszałem to żałosne miałczenie ... Zawierając małżeństwa nie myślicie o przyszłości, nie zabezpieczacie się. Bo przecież intercyza jest taka beeeeee, bo przecież jasne zakreślenie obowiązków jest takie nieromantyczne. A później budzicie się z ręka w sedesie, tracicie majątek i kontakt z dziećmi. A nawet i to doświadczenie życiowe gówno wam daje, bo dajecie się za chwilę złapać ponownie i powtarzacie zabawę od początku! Bo zła kobieta wam się trafiła, Basia byłe be ale Mariolka - o Mariolka to taka kochana. Z nią będzie inaczej. Ano jest - do momentu gdy poczuje się pewna. A później już ona ci pokaże, kołku jeden z drugim, o co naprawdę chodzi. Bo z pewnością nie o to, byś cały czas czuł się dobrze i miło, jak ci się to mgliście roi pod kopułą. Mimo potencjału intelektualnego i zebranej jako-takiej puli doświadczeń tkwicie w matrixie społeczno-związkowym po szyję. Bo tak wygodniej. Bo wszyscy tkwią. Bo zanegowanie tej sytuacji wymaga wysiłku i opuszczenie swojej strefy komfortu. A wy zwyczajnie leniwi i wygodniccy jesteście. Dajecie się ustrzelić i prowadzić za nosy w grze damsko-męskiej przez kobiety jak stado radośnie pląsających kadetów wypuszczone ze szkóki niedzielnej przed gniazda karabinów maszynowych. Kolejne doświadczenia albo nic was nie uczą albo uczą was tak powoli że lekką ręką przepuszczacie przez palce z dobrą dekadę życia. A teraz piję do was, +/- czterdziestoletni satyrzy czyli kalam własne gniazdo. Tak jak wszechgalaktyczny kongres istot rozumnych powinien przyjąć przez aklamację młodego samca homo sapiens jako jednostkę głupoty tak was, moi drodzy +/- czterdziestoleni rówieśnicy w miażdżącej większości uznać się powinno za miarę nudy, stagnacji i nie_chce_mi_się. Czyście się widzieli na nadbałtyckich plażach? Te rozrośnięte kałduny napchane wieprzowiną i ziemniakami? Nalane, słowiańskie ryje bijące na kilometr wiejskim, buraczanokartoflowym rodowodem? Tandetne powyciągane łachy, które nosicie na grzbiecie i spodnie, które nosicie już dziesiąty rok? Małe, podpuchnięte oczka rozbiegane za małolatami dziewuszkami a nienawistnie piętnujące własne, roztyte żony i partnerki - ale dziwnym trafem własnego kałduna nie zauważające. Kałduna, przez który ciężko trafić strumieniem moczu do sedesuwięc i buty sobie pewnie regularnie olewacie. I to jest poetycka kwintesencja waszego życia - sami siebie olewacie! Na zewnątrz zapuszczeni w środku przeżywacie ponowny burzliwy okres młodzieńca. No bo przeciż gdybyście tylko chcieli, to zrobicie z siebie prawie półboga! Siłownia, basen, sport, ciekawe życie, teatr, góry, przygoda, zadbanie o siebie - ależ oczywiście, ale ... od poniedziałku. Wy w miażdżącej większości przypadków życie przekładacie na jutro! Zaczynacie je od jutra z nową, zajebistą jakością. Jutra, które psia wasza - nigdy nie nadchodzi. Poza tym - jakie kurwa jutro ??? Wy nie macie już prawie jutra, barany ! Połowa moich przyjaciół i znajomych żyje w tym 'jutrze' od wielu, wielu lat. Sorki, nie żyje - łudzi się iluzją tego 'jutra'. Zamiast korzystać z zebranego doświadczenia i mądrości życiowej aby żyć lepiej - wpadacie masowo w skwaszenie jak mentalne stetryczałe dziady. Ludzie, kto chce przebywać z takim skwaszonym, stetryczałym zrzędą? Na pewno stado napalonych, jędrnocyckich długonogich młódek, jak nic! Nic was nie kręci, nic się wam nie chce. Ograniczacie się do triady praca-dom-spanie. Wyrwać was gdziekolwiek i do czegokolwiek to pracawymagająca tytanicznego nakładu sił. Siedzicie, gnijecie i pleśniejecie odcinająć pożółkłe kupony od rzeczy, które robiliście dziesięć czy piętnaście lat temu. I wy się dziwicie, że partnerki was zdradzają? Że idą w tango? Że wymykają się spod waszej kontroli, której zresztą i tak nigdy nie mieliście? Że nie liczą się ani z wami ani z waszym zdaniem, że nie kręcicie ich nawet na jeden milimetr? Panowie, przy waszym nastawieniu życiowym i poziomie energii którą reprezentujecie - nawet Wszechświat stanałby w miejscy i popadł w marazm !!! Albo nawet i skurczył, tak jak i wy kurczycie się w swoim życiu. Zamiast zrozumienia GRY Z KOBIETAMI i przerobienia jej pod własne reguły - wbijacie się w cieknąca jadem mizoginię. A jeśli chcecie być sami sobie sternikiem, okrętem i żeglarzem - to po jaką cholerę się wiążecie i gracie pod reguły ustalane i kontrolowane przez kobiety ? Was nic nie suprawieliwia, Panowie! Nie jesteście już głupi jak dzwidziestolatkowie. Nie tacy zadufani życiowo 'co-to-nie-ja' jak trzydziestolatkowie - was nie sposób niczym a niczym wytłumaczyć ! Żryjcie gruz, skwaśniałe i stetryczałe mumie ! ---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Wyrzuciłem z siebie to co chodziło mi po głowie od pewnego czasu. Nie jest moim zamiarem czepiać się kogokolwiek, ani osobiście ani grupowo. Piszę tylko wyłącznie to co widzę. Bo widząc belkę w oczach kobiet - kurewsko często nie zauważamy identycznej belki w naszych oczach. Znalazłeś coś powyżej, co pasuje do twojego życia i postępowania ? Może warto się zastanowić, może warto wyciągnąć pewne wnioski. Może czas coś zmienić ... Ach. Nota wydawnicza - jak ktoś się wnerwi na tyle by post zgłosić do modów, że niby obraźliwy i takie tam - proszę sobie darować próżny wysiłek. Modzi już wcześniej przeczytali ... A teraz, na końcu, kilka słów do forumowych pań, które wpis ten przeczytają. Nie cieszcie się przedwcześnie, nie radujcie głów płochą myślą 'Super! Samiec przywala samcom, to jak nic kamień na szaniec naszej tezy, że z facetami nie idzie zrobić nic konstruktywnego'! Zgaście uśmiechy na buźkach, niech piąstki też przestaną się zaciskać w poczuciu sukcesu. Nachylcie się przed monitorem - bo to kieruję do Was: JESTEŚNIE NIE LEPSZE. DODAM NAWET ŻE POD WIELOMA WZGLĘDAMI GORSZE ! Bo o ile u samców wiele rzeczy wynika z głupoty i lenistwa, tak u was z wykalkulowanego i starannie przemyślanego WYRACHOWANIA. To ja już wolę tą głupotę i lenistwo... S.
    15 punktów
  8. Blackpill Jest to ideologia mająca na celu ukazanie prawdy na temat seksu, atrakcyjności fizycznej i relacji damsko-męskich Geneza Blackpill: Blackpill powstał poprzez wyłamanie się części osób z klasycznej ideologii Redpill, część redpillerów uważała, że wygląd ma dużo większe znaczenie niż przypuszcza się w Redpill, ponadto część redpillerów skupiała się bardziej na cechach wyglądu i tym jak one determinują przestrzeganie jednostki przez innych ludzi, a także część redpillerów wyznawała bardziej pesymistyczne podejście w kwestii relacji damsko-męskich. Ta część redpillerów stworzyła Blackpill. Słowo Blackpill zostało pierwszy raz użyte w 2011 roku. Blackpill bazuje na redpill, blackpill uważa, że geny decydują o większości rzeczy w naszym życiu, a mało atrakcyjni fizycznie ludzie będą mieli problemy z wejściem w relację seksualną. Blackpill składa się z dwóch filarów: __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 1.Blackpill Science Jest to zbiór badań naukowych opartych na psychologii ewolucyjnej. W skład blackpill science wchodzi psychologia ewolucyjna, a także różne badania psychologów i liczne eksperymenty społeczne. Do blackpill science zalicza się między innymi Efekt Halo. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 2.Blackpill philosophy Jest to filozofia oparta na filozofii determinizmu i esencjalizmu, jest ona dominująca w całym środowisku Blackpill. Do filozofii blackpill zaliczają się również autorskie przemyślenia na temat rzeczywistości. W blackpill popularne są również filozofie pesymizmu i katastrofizmu. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Zasadnicze twierdzenia Blackpill: 1.Rozmnażanie: __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Wszystkie fizyczne cechy organizmu są zależne od genów, ciało człowieka jest jednoznacznie określone przez jego geny, które mogą zostać przekazane dalej poprzez rozmnażanie. W kwestii rozmnażania, niczym się nie różnimy od zwierząt, te same prymitywne instynkty rządzą ludźmi i zwierzętami, a wszystkie tezy o miłości i podobne twierdzenia to wymysł. Każdy chce seksu z osobą o jak najlepszych genach, a jakość genów oceniamy przez wygląd. Wszystkie pozytywne zachowania wobec ludzi atrakcyjnych fizycznie i negatywne wobec ludzi nieatrakcyjnych fizycznie mają na celu promowanie dobrych genów i ułatwianie atrakcyjnym fizycznie ludziom życia i rozmnażania się, by dobre geny były powielane. Ludziom nieatrakcyjnym fizycznie utrudnia się życie, by ich geny został wyrzucone z puli genetycznej. U ludzi dochodzi jeszcze kwestia, że kobiety dysponując ludzką inteligencją wykształciły strategię kuszenia seksem z zabezpieczeniem i udawania miłości wobec nieatrakcyjnych fizycznie mężczyzn w celu zdobycia ich zasobów koniecznych do wychowania potomstwa atrakcyjnych fizycznie mężczyzn. Kobiece stwierdzenie "boli mnie głowa" oznacza chciałabym seksu z atrakcyjnym fizycznie mężczyzną, ale nie mam teraz takiej możliwości, a ktoś mnie musi utrzymywać. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 2.Wygląd fizyczny: __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Atrakcyjność fizyczna jest obiektywna, jest to jakość naszych genów. Człowiek jest zbiorem swoich cech, a cechy są wyznaczone przez geny, od genów zależy wygląd, inteligencja i częściowo charakter. Wszystkie cechy wyglądu fizycznego, które są atrakcyjne fizycznie mają swoje uzasadnienie. Wzrost daje przewagę w walce i różnych czynnościach fizycznych, pozwala zbudować większą siłę i masę mięśniową. Gęste włosy dają ochronę głowy przed upałem, opadami i innymi czynnikami atmosferycznymi. Wyraźna, mocna szczęka daje ochronę przed uderzeniami i sprawia, że potomstwo nie będzie miało problemów z przyjmowaniem pokarmu. Mięśnie dają siłę, stymulują produkcję testosteronu, większa siła to większa szansa na wygraną w starciu z drapieżnikiem, bądź rywalem. Tłuszcz wpływa negatywnie na zdrowie i stymuluje produkcję estrogenu, dlatego kobiety brzydzą się otyłymi mężczyznami a podniecają ich umięśnieni wyrzeźbieni mężczyźni. Szerokie barki pozwalają wydobyć większą siłę uścisku i udźwigu. Opalona skóra jest dobra dla zdrowia na wiele sposobów, dlatego kobiety nie chcą mężczyzn o bladej skórze. Symetria ciała oznacza brak chorób genetycznych, które są dziedziczne, gdyż choroby genetyczne powodują asymetrie ciała, natomiast symetria twarzy oznacza silny układ odpornościowy. Ostatecznie wygląd jest oceniany przez kobietę i daje jej ocenę naszych genów. Na ich podstawie atrakcyjni fizycznie mężczyźni trafiają do szufladki „uprawiaj z nim seks” a reszta mężczyzn do szufladki "nie uprawiaj z nim seksu". __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ 3.Instynkty i strategie seksualne: __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Instynktownie seks oznacza robienie dzieci. Dopiero nasza duża inteligencja pozwala nam świadomie uniknąć zapłodnienia. Człowiek posiada strategie seksualne, które są wrodzone i dziedziczne. Człowiek realizuje swoje strategie seksualne nieświadomie. Kobiece strategie seksualne są oparte na hipergamii. Tylko około 20 % mężczyzn jest naprawdę atrakcyjnych fizycznie dla kobiet, a tylko około 40 % mężczyzn spełnia kobiece wymagania dotyczące wyglądu, które w połączeniu z statusem społecznym i wzbudzaniem emocji umożliwiają im wzbudzenie pożądania w kobietach. Jest to ewolucyjnie uzasadnione, bo 1 kobieta może urodzić dziecko 1 mężczyźnie, a 1 mężczyzna może zapłodnić wiele kobiet, więc z punktu widzenia gatunku najkorzystniejsze jest to, by rozmnażały się tylko najlepsze, najzdrowsze, najbardziej wartościowe genetycznie osobniki płci męskiej, bo to zapewnia silne, zdrowe dzieci. W dawnych czasach, gdy cywilizacja nie była rozwinięta, warunki do życia były bardzo ciężkie, każda słabość mogła oznaczać śmierć, z tego powodu właśnie z punktu widzenia gatunku istotne było powielanie tylko genów zapewniających zdrowie i siłę. Biologiczny esencjalizm oznacza, że programowanie kulturowe nie jest wstanie wygrać z instynktami biologicznymi, pod różnymi kulturowymi hasłami w rzeczywistości kryją się biologiczne instynkty, a wytwory kultury tylko to ukrywają. Kobieca hipergamia oznacza, że kobiety, instynktownie będą dążyć, by uprawiać seks z jak najlepszymi dostępnymi mężczyznami, co jest według blackpill przyczyną rozpadów małżeństw, gdyż kobiety się rozwodzą, by związać się z nowym mężczyzną, jeśli uznają, że jest lepszy niż obecny. Twierdzenie to, zakłada, że kobiety zdradzają w związkach, z kochankiem, jeśli ten mężczyzna jest atrakcyjniejszy fizycznie niż obecny partner. Nieświadomie dążą do bycia zapłodnioną, przez atrakcyjniejszego fizycznie mężczyznę, często nieświadomie zaniedbując antykoncepcje podczas seksu z kochankiem. Największe prawdopodobieństwo kobiecej zdrady jest wtedy, gdy kobieta ma najbardziej płodną fazę cyklu. Ludziom atrakcyjnym fizycznie przypisuje się pozytywne cechy charakteru, ludziom nieatrakcyjnym fizycznie przypisuje się negatywne cechy charakteru, wygląd człowieka w znaczny sposób wpływa na to, jak inni przestrzegają nasz charakter, atrakcyjność fizyczna wpływa na to jak nas będą traktować inni ludzie ogółem. Społeczeństwo będzie nieświadomie lepiej traktować atrakcyjnych fizycznie ludzi. Ma to ułatwić rozmnażanie się ludziom atrakcyjnym fizycznie, ludzie nieatrakcyjni fizycznie będą nieświadomie gorzej traktowani przez społeczeństwo, co ma im uniemożliwić rozmnażanie. Atrakcyjni fizycznie ludzie będą znacznie lepiej traktowani i oceniani w szkołach, dla atrakcyjnych fizycznie ludzi inne osoby będą znacznie milsze i sympatyczniejsze niż w stosunku do osób mało atrakcyjnych fizycznie. Osoby atrakcyjne fizycznie będą lepiej traktowane i będą mieli znacznie większa liczbę znajomych niż mniej atrakcyjne fizycznie jednostki. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ O blackpill: Blackpill powstał po to, by uświadomić ludzi, jak atrakcyjność fizyczna wpływa na życie, a także skąd się biorą ich porażki w relacjach damsko-męskich, a także w życiu osobistym i społecznym. Założenie jest takie, że prawda wyzwala. Blackpill nie powstał po to by się użalać nad sobą, tylko po to by zrozumieć jak działa świat. Blackpill jednoznacznie zakłada, że wygląd jest najważniejszy w relacjach damsko-męskich. Ludzie nieatrakcyjni fizycznie, bądź z chorobami genetycznymi przegrają ewolucyjną grę, nie będą mieli dzieci, seksu, ani szczęśliwego związku, więc powinni skupić się na innych aspektach życia. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Mężczyźni różniący się szczęką, która znacznie zmienia ich atrakcyjność fizyczną według Blackpill __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Blackpill a Redpill: Blackpill wywodzi się z Redpill, dzieli z nim wiele wspólnych przekonań. Redpill cechuje się bardziej optymistycznym podejściem do życia. Zarówno jedna, jak i druga ideologia opierają się na psychologii ewolucyjnej. Redpill skupia się bardziej na tym na co człowiek ma wpływ, czyli na zachowanie i te cechy wyglądu, które możemy zmienić. Blackpill jest nazywany redpillem, który skupia się na tym, na co nie mamy wpływu. Zarówno Redpill jak i Blackpill opierają się na tych samych podstawach naukowych, natomiast wyznają inne podejście do życia, obie ideologie dotyczą tych samych sfer, czyli seksu, atrakcyjności fizycznej, związków, relacji międzyludzkich i zachowań. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Najważniejsze tezy Blackpill: Atrakcyjność fizyczna: 1. Atrakcyjność fizyczna jest uniwersalna i całkowicie mierzalna. 2. Zdolność do oceny cudzej atrakcyjności fizycznej jest wrodzona. Wzorzec atrakcyjności fizycznej zapisany mamy w genach, jesteśmy wstanie od razu ocenić cudzą atrakcyjność fizyczną. 3. Kobiety oceniają około 20% mężczyzn jako atrakcyjnych fizycznie. 4. Symetria twarzy i ciała to jedne z najważniejszych cech atrakcyjności fizycznej i są to cechy uniwersalnie pożądane. 5. Kobiety są hipergamiczne. 6. Najatrakcyjniejsze fizycznie 20% mężczyzn ma mnóstwo partnerek seksualnych. 7. Atrakcyjni fizycznie ludzie chętniej wierzą w to, że świat jest sprawiedliwy, gdyż sami wiodą dobre życie. 8. Większość kobiet odrzuci mężczyznę bazując tylko na jego wyglądzie. 9. W dawnych czasach rozmnażało się niewielu mężczyzn, gdyż tylko nieliczni mężczyźni spełniali genetyczne wymagania kobiet. Mamy znacznie więcej kobiecych przodków niż męskich. 10. Miłość "od pierwszego spojrzenia" dotyczy tylko ludzi atrakcyjnych fizycznie. 11. Przeciętnemu mężczyźnie podoba się wiele kobiet, kobietom podoba się niewielu mężczyzn. 12. Wygląd jest najważniejszy dla obu płci w rozmowie mającej na celu nawiązanie relacji seksualnej. 13. Dla kobiet najbardziej liczy się wygląd potem osobowość potem pieniądze, choć kobiety na ogół kłamią, mówiąc, że najbardziej liczy się osobowość. 14. Ludziom atrakcyjnym fizycznie przypisuje się lepsze cechy charakteru niż ludziom mniej atrakcyjnym fizycznie. 15. Osobowość mężczyzny zaczyna liczyć się dla kobiety tylko wtedy gdy spełnia on jej wymagania dotyczące wyglądu. 16. Bycie nieatrakcyjnym fizycznie znacznie zmniejsza szanse na posiadanie partnerki u mężczyzn. 17. Nieatrakcyjne fizycznie kobiety częściej znajdują się w związkach małżeńskich niż nieatrakcyjni fizycznie mężczyźni. 18. Kobiety są mniej skłonne do używania zabezpieczeń podczas seksu z atrakcyjnymi fizycznie mężczyznami. 19. Mężczyźni preferują kobiety o odpowiedniej proporcji talii do bioder, niewidomi mężczyźni mają takie same preferencje, jak zdrowi. 20. To czy kobieta osiągnie orgazm podczas seksu jest mocno zależne od atrakcyjności fizycznej mężczyzny. 21. Tym atrakcyjniejszy fizycznie partner kobiety w związku, tym krócej będzie czekał na rozpoczęcie współżycia seksualnego. 22. Mężczyźni nieatrakcyjni fizycznie mają małe szanse na seks. 23. Młodzi mężczyźni z atrakcyjniejszymi twarzami, z mocną, dobrze rozwiniętą szczęką mają swój pierwszy raz szybciej. 24. Duża ilość testosteronu sprawia, że w okresie dojrzewania u mężczyzn powstaje bardziej atrakcyjna twarz i wykształcają się męskie cechy fizyczne. 25. Kobiety preferują długie penisy z dużym obwodem, kobiety uprawiające seks z mężczyznami o większych penisach mają orgazm częściej. 26. Kobiety nie chcą mężczyzn z problemami zdrowotnymi. 27. Atrakcyjność twarzy mężczyzny ma ogromne znaczenie dla ogólnej atrakcyjności fizycznej mężczyzny. 28. Wygląd mężczyzny dla kobiet jest dużo ważniejszy niż męskie pieniądze jeśli chodzi o seks. 29. Wysocy mężczyźni mogą zbudować większą masę mięśniową, są silniejsi i pewniejsi siebie. 30. Operacje plastyczne twarzy u człowieka zmieniają sposób w jaki odbiera się charakter tej osoby. 31. Zdecydowana większość ludzi z chorobami genetycznymi pozostaje bez seksu, dzieci i związków przez całe życie. Zdrowi ludzie nie chcą wchodzić w interakcje z osobami chorymi i oceniają ich jako bardzo nieatrakcyjnych fizycznie. 32. Wysocy mężczyźni cieszą się lepszą jakością życia w każdym aspekcie, mają więcej dzieci niż niscy mężczyźni, zajmują wyższe pozycje społeczne. Wysocy mężczyźni są traktowani lepiej przez innych ludzi. 34. Kobiety są najbardziej zainteresowane mężczyznami mającymi powyżej 1.80 m. 35. Większość kobiet odrzuci mężczyznę jeśli nie spełnia ich wymagań dotyczących wzrostu. 36. Kobiety są najszczęśliwsze gdy ich partner jest od nich odpowiednio wyższy. 37. Wysocy mężczyźni z mocną, dobrze rozwiniętą szczęką mają mnóstwo partnerek seksualnych i są preferowani w relacjach seksualnych. 38. Kobiety czują obrzydzenie gdy wyobrażają sobie rozmowę z nieatrakcyjnymi fizycznie mężczyznami. 39. Dla kobiet rasa mężczyzny ma ogromne znaczenie. 40. Mężczyźni z dużą inteligencją mają swój pierwszy raz znacznie później, chyba, że są atrakcyjni fizycznie. _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Zachowania społeczne: 1. Kobiety są niezadowolone gdy spotykają się z mężczyznami których uważają za mniej atrakcyjnych fizycznie od siebie samych. 2. Kobieta w ciągu życia ma wielu adoratorów, przeciętny mężczyzna w ciągu życia ma niewiele adoratorek, często nie ma ich wcale. 3. Część młodych kobiet uważa nawet spojrzenie mężczyzny jest molestowaniem seksualnym, jeśli mężczyzna jest mało atrakcyjny fizycznie. 4. Kobiety wybaczają atrakcyjnym fizycznie mężczyznom dziwaczne zachowania. 5. Kobiety inicjują zdecydowaną większość rozwodów. 6. Większość kobiet po rozwodzie od razu wiąże się oficjalnie z nowym partnerem, którego znały jeszcze przed rozwodem, z którym utrzymywały kontakt w jeszcze w trakcie trwania małżeństwa. 7. Wiele kobiet posiada w swoich kręgach mężczyznę zapasowego, na wypadek problemów w obecnym związku. 8. Kobieta zmienia swoją definicje molestowania seksualnego w zależności od atrakcyjności fizycznej mężczyzny. 9. Większość kobiet miała fantazje dotyczące seksu z mężczyzną, który nie pyta ich o zgodę, bądź uprawia z nimi seks bez ich zgody. 10. Mężczyźni są zainteresowani miłymi kobietami, podczas gdy kobiety nie są zainteresowane miłymi mężczyznami. 11. Kobiety celowo zaniżają swoją ilość partnerów seksualnych. 12. Kobiety mają znacznie większą szanse na bycie niezadowoloną z jednorazowej przygody seksualnej niż mężczyźni. 13. Wielu mężczyzn wychowuje nie swoje dzieci, bo nie wiedzą, że partnerka ich zdradziła. 14. Mężczyźni będący aktualnie w związku z kobietą są dla kobiet o wiele bardziej atrakcyjni niż mężczyźni bez kobiety. 15. Kobiety są zainteresowane mężczyznami, którzy wzbudzają w nich emocje. 16. Większość kobiet jest zainteresowana badboyami. 17. Niektóre kobiety umawiają się z mężczyzną na randkę, tylko po to by dobrze zjeść za darmo. 18. Duża ilość testosteronu jest związana z większą agresją. 19. Kobiety często częściowo tracą zainteresowanie seksem w stabilnych związkach z mężczyzną. 20. Pornografia o tematyce gwałtów i przemocy jest najczęściej oglądana przez kobiety. 21. Atrakcyjni fizycznie mężczyźni zajmuje na ogół wyższe pozycje społeczne niż mało atrakcyjni fizycznie mężczyźni. 22. Atrakcyjni fizycznie mężczyźni są uważani za zabawniejszych, ich dowcipy są lepiej odbierane, co jest wynikiem ich atrakcyjności fizycznej. 23. Zachowania ludzi atrakcyjnych fizycznie są lepiej odbierane, niż te same zachowania u ludzi mało atrakcyjnych fizycznie. 24. Kobiety posiadające wielu partnerów seksualnych oraz zaczynające kontakty seksualne wcześniej mają mniej stabilne małżeństwa oraz są mniej zadowolone ze związku, są mniej szczęśliwe, w porównaniu do kobiet które mają mniej partnerów seksualnych i zaczynają współżycie seksualne później. 25. Kobiety celowo seksualizują się by przyciągnąć uwagę mężczyzn z wysokim statusem i pieniędzmi. 26. Ludzie którzy w okresie dojrzewania krzywdzili innych w życiu dorosłym często cieszą się większym sukcesem życiowym niż ich ofiary. 27. Małżeństwa z cudzoziemcami są dla kobiet atrakcyjne. 28. Kobiety które doświadczyły przemocy domowej oceniają mężczyzn z męskimi twarzami jako najbardziej atrakcyjnych. 29. Ludzie lepiej traktują dzieci atrakcyjne fizycznie niż dzieci nieatrakcyjne fizycznie. 30. Atrakcyjne fizycznie dzieci są w szkole faworyzowane, większą wagę przykłada się do edukacji dzieci atrakcyjnych fizycznie. 31. Duża liczba partnerów seksualnych kobiety zmniejsza jej szanse na udany związek z mężczyzną. 32. Kobiety mają orgazm częściej z bogatymi mężczyznami, jeśli są przynajmniej przeciętnie atrakcyjni fizycznie. 33. Atrakcyjni fizycznie ludzie dostają mniejsze wyroki w sądzie. 34. Jeśli na zdjęciu mężczyzna jest w otoczeniu luksusowego mieszkania, samochodu i innych rzeczy świadczących o zamożności, to kobiety będą oceniać mężczyznę na zdjęciu lepiej. 35. Wielu młodych mężczyzn nie ma seksu, choć bardzo by go chciała mieć. 36. Wielu mężczyzn pozostaje prawiczkami nawet do 30 roku życia. 37. Kobiece toksyczne zachowania wpływają negatywnie na związek z mężczyzną. 38. Liczba mężczyzn mających powodzenie u kobiet w okresie szkolnym jest mała. 39. Ludzie atrakcyjni fizycznie zarabiają więcej, pracodawcy chętniej ich zatrudniają. 40. Niektórzy przestępcy dostają sporo listów miłosnych w więzieniach. 41. Wielu mężczyzn nie dostaje od kobiety szansy, nawet na wyjście na kawę do kawiarni. 42. Banki nasienia wymagają od dawców odpowiedniego wzrostu. 43. Kobiety o wiele bardziej interesują się historiami mężczyzn, którzy są badboyami. 44. Mężczyźni z atrakcyjnymi głosami mają więcej partnerek seksualnych i więcej dzieci. 45. Większość ludzi aktywnie szukających drugiej połówki to mężczyźni. 46. Ludzie atrakcyjni fizycznie mają dużo więcej znajomych. 47. Ludzie są znacznie milsi dla ludzi atrakcyjnych fizycznie. 48. Ludzie atrakcyjni fizycznie otrzymują większą pomoc od społeczeństwa w przypadku problemów. 49. Ludzie nieatrakcyjni fizycznie często są krzywdzeni i obrażani przez społeczeństwo. 50. Ludzie nieatrakcyjni fizycznie mają niski autorytet. _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Szczęście i zadowolenie z życia: 1. Samotność i brak seksu zwiększa ryzyko przedwczesnej śmierci. 2. Mózg reaguje na odrzucenie tak samo jak na ból fizyczny. 3. Udane życie seksualne jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na satysfakcję i zadowolenie z życia. 4. Seks jest jedną z najważniejszych ludzkich aktywności związanych z dobrym samopoczuciem i szczęściem. 5. Mężczyźni będący bez partnerki radzą sobie gorzej niż kobiety będące bez partnera. 6. Ludzie notorycznie odrzucani przez innych ludzi mają niską samoocenę. 7. Ludzie w związkach małżeńskich, uprawiający seks mają znacznie większe szanse na wyleczenie z depresji. 8. Gdy kobieta się zestarzeje i przestanie być atrakcyjna fizycznie, jeśli nie ma męża to będzie samotna. 9. Większość samobójstw popełniają mężczyźni. 10. Brak seksu w życiu powoduje powstanie ciężkiej depresji. _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Geneza i odbiór społeczny Blackpill: _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Słownik Blackpill: _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Książki na których bazuje Blackpill: _______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
    14 punktów
  9. Książki: koła ratunkowe - kluczowe pozycje w sytuacjach kryzysowych Emocje, duchowość, mindset, świadomość, podświadomość Przekraczanie poziomów świadomości - David Hawkins Technika uwalniania. Podręcznik rozwijania świadomości - David Hawkins Siła czy Moc - David Hawkins Przywracanie zdrowia - David Hawkins Oko w oko z jaźnią - David Hawkins Dzięki Hawkinsowi zrozumiałem i poukładałem emocje, jak ważne jest ich “obsługa” i był krok milowy na mojej drodze. Inteligencja emocjonalna - Daniel Goleman Bardziej naukowo o emocjach. Konkretnie, jasno z przykładami schematów i problemów. Kiedy życie cię przerasta - Pema Chödrön / Pema Cziedryn Koło ratunkowe w kryzysowych sytuacjach. Mi pomógł przejść przez lęki i pokonać strach. Wyjść z depresji. Piękna sprawa, żadnych motywacyjnych banialuk, czysta rzeczywistość. Uwaga książka powoduje nieodwracalne zmiany. Stosunkowo dobry - Marek Kotoński Kobietopedia - Marek Kotoński Wyprawa po samcze runo - Marek Kotoński Nie ma się co rozpisywać, większość Was je zna (a przynajmniej powinna). Moja ulubiona to Stosunkowo dobry - sięgam stosunkowo często, syntetyczna wiedza podana w “Markowy” sposób No More Mr. Nice Guy - Robert A. Glover Mindset, poradnik w 46 krokach do wyjścia z postawy “Nice Guy’a” bardzo konkretny, praktyczny, łatwy do zrozumienia i zastosowania, z przykładami. Konieczna pozycja dla każdego zbuntowanego “białego rycerza”. The Ultimate Secrets Of Total Self-Confidence - Robert Anthony Podnoszenie samooceny, mindset, osobowość. The Slight Edge - Jeff Olson Drobne zmiany w codziennej rutynie - wielkie zmiany w życiu. Konkretna metoda. trwałe efekty. Zeland Vadim - Transerfing rzeczywistości Gruby odlot. Takie współczesne czary mary, ale doskonale by nauczyć się chronić swoją energię i wzbudzać pozytywne nastawienie i myśli, jak unikać “wahadeł”. Bardzo lubię po to sięgać, zawsze poprawia mi samopoczucie i bawi mnie jak “kropki zaczynają się łączyć” Cztery umowy: droga do wolności osobistej - Don Miguel Ruiz Pięknie napisane, konkretnie, obrazowo jak wyrywać się z własnego matrixa. Człowiek w poszukiwaniu sensu - Viktor E. Frankl Ekstremalna historia pokazująca siłę ducha. Moc, którą człowiek ma w sobie. Wolność, której nikt nie jest wstanie Ci wyrwać. Podręcznik Huny - Otha Wingo Przeczytana z ciekawości - chętnie stosuję zasady i ćwiczenia Przebudzenie - Anthony de Mello Pierwsze kroki na duchowej drodze w kierunku wolności. Maksimum osiągnięć - Brian Tracy Nastawiony byłem do tej pozycji jak pies do jeża, bo nie lubię kołczowego bicia piany, ale pozytywnie się rozczarowałem, warto zaznajomić się. Toksyczna miłość. I jak się z niej wyzwolić - Pia Melody Toksyczne związki. Anatomia i terapia współuzależnienia - Pia Melody Droga do bliskości. Prawda, szacunek i trwała miłość w związku - Pia Melody Trylogia o trudnych związkach. Pomocna w wyrywaniu się z uzależnienia i współuzależnienia. Uświadamia podświadome lęki i znaczenie mechanizmów wyuczonych w dzieciństwie. Warto przeczytać również pod kątem wychowawczym - jak być zdrowym rodzicem i co dziecko potrzebuje by nie wpakować się w dorosłym życiu w toksyczne relacje. Lęk przed bliskością - Janet Geringer Woititzl Omówienie problemów pojawiających się w związkach z DDA. Konkretnie na temat z zaleceniami jak postępować. Internet: http://braciasamcy.pl/ - Brat samiec wysłucha i doradzi https://zenforest.wordpress.com/ - kopalnia inspiracji, technik i fragmentów wartościowych książek - rozwój świadomości i duchowość. http://highexistence.com/ - rozwój świadomości https://boldanddetermined.com/ dla facetów, niektóre rzeczy ciekawe, wartościowe i inspirujące. https://swiatducha.wordpress.com/ - o “obsłudze” duszy, obciążenia duszy (krokodyle wejścia) http://koniectoksycznych.blogspot.com/ trudne relacje, toksyczne związki - przestraszyłem się “Prawda Cię najpierw wkurwi a potem wyzwoli” https://bpdfamily.com/ - wsparcie dla osób, które mają BDP w rodzinie/związku. Bardziej psychologiczny poradnik, Youtube: https://www.youtube.com/user/ActualizedOrg/videos Leo Gura - Góra wiedzy, o świadomości, podświadomości, emocjach, schematach, umyśle, egi i jego mechanizmach, inteligencji, medytacji, intuicji, percepcji, zmysłach i w ogóle wszystkim co istotne. https://www.youtube.com/channel/UCawX4R6cnkfeqae1DHe0zSA/videos Kanał Projekt Find Yourself prowadzony przez Damiana - jedna z pierwszych rzeczy jakie mnie zainspirowały. Koleżka jest praktykiem i samoukiem, czerpie z doświadczenia, autentyczny. https://www.youtube.com/user/JordanPetersonVideos/videos Jordan Peterson inspirujący i ciekawy psycholog poza tym takie hasła jak: Eckhart Tolle, MGTOW, law of attraction, narrcissistic abuse, Aktywności: Sport / ciało : sztuki walki 2xtyg. bieganie 1-2 x tyg. (5-10km) wspinaczka, squash, piłka nożna, siatka, kosz - spontanicznie morsowanie w sezonie zimowym - przezwyciężanie strachu i dyskomfortu, obozy survivalowe 7dni 2 x rok - porządne przeczołganie w dzikim terenie, pompki 5-7 x tyg. (100/dzień) ćwiczenie stania na rękach, głowie ćwiczenie szpagatu, joga - raz w tyg. basen + sauna - 3-5 x tyg. masaż stóp codziennie 3-5 min systematyczna higiena + pielęgnacja ciała - podstawowe kosmetyki, kremy ubiór - samodzielne zakupy bez pośpiechu, rzeczy dopasowanych, które naprawdę mi sie podobają, czuję się w nich dobrze i są dobre jakościowo. Kiedyś do tego nie przywiązywałem wagi teraz kupuje tylko to co mi idealnie pasuje. zapach - wcześniej zupełnie przypadkowe zapachy, (z prezentów) teraz po fazie eksperymentów mam swoje 2-3 ulubione. zmiana nawyków żywieniowych - mniej żarcia, ale smaczniej, mniej pieczywa i ziemniaków, makaronu, unikanie cukru i słodyczy, więcej owoców i warzyw - dopasowuję eksperymentalnie. Wcześniej nie miało to dla mnie znaczenia - teraz wyraźnie odczuwam różnicę samopoczucia i energii w zależności od tego co i ile jem. picie wody - codziennie 1,5-2l, zimny prysznic - codziennie (mocny nawyk się z tego zrobił, bo jak zapomnę to wracam choćbym już był suchy). Umysł: prowadzenie dziennika - stan psychiczny, aktywności, pomysły, odkrycia i zidentyfikowane bariery, pisanie tekstów - artykuły do szuflady o różnej tematyce (humorystyczne lub coś “mądrego”, wspomnienia z dzieciństwa i życia) prowadzenie fanpaga tematycznego, angielski - czytanie i słuchanie ciekawych pozycji, czytanie książek - psychologia, duchowość, socjologia, filmy - Matrix i takie tam przegląd z sieci nowych treści - do odsłuchania w samochodzie lub wieczorem w domu. psycholog - był na początku 6-7 wizyt, jeszcze wtedy wierzyłem, że pomoc przyjdzie "z zewnątrz", bo to przecież ze światem zewnętrznym jest problem :), ale tak wszystko się u mnie szybko zmieniało, że godzinna wizyta nie pozwalała nawet tego zrelacjonować, a nie mówię już o omówieniu tego i skonsultowaniu. Jak po kilku miechach usłyszałem, że "właściwie przeżyłem kryzys" to sobie już ją odpuściłem, bo szkoda kasy, choć dobrze się gadało. Dusza, podświadomość (ostatnia pozycja ale najważniejsza): Nadałem mojej duszy imię. medytacja, relaksacja, bogging - spontanicznie, muzyka - dopasowana do nastroju, nieprzypadkowa. gwiżdżę, nucę, śpiewam, wygłupiam się, żartuję - to było długo niemożliwe, bo dławił mnie smutek, żal i gniew, nawet rozpacz - zaczęło się od “Smerfów” - kto czytał Stosunkowo dobry to wie obserwuję Siebie, dbam o to co mówię i myślę, unikam plotkowania i plotkarzy, wszelkie marudy i narzekaczy, ofiary, wampiry energetyczne i narcyzy odsyłam do wnętrza Siebie by naprawili swój problem tropię swoje uzależnienia i metody “poprawiania” samopoczucia - następnie wyrywam je z mojego życia. rozpuszczam (rozbrajam) ego - takie enigmatyczne hasło, ale to opowieść na niezależny temat. Zero tv, radio, reklam, nie monitoruję newsów, życia gwiazd, mody, mass mediów i show biznesu, w resztę klikam świadomie. Nie rozmawiam (unikam) o polityce i gospodarce i religii (wcześniej miałem jasne mocne poglądy). Dopuszczam negatywne emocje, ale identyfikuję je i odpuszczam na bieżąco Staram się być możliwie najbardziej autentyczny i prawdziwy, Dopuszczam co jest i akceptuję, dziękuję, uczę się z tego, uczę się głównie o Sobie. Nie oceniam innych i nie porównuję się. Staram się postrzegać rzeczywistość w sposób nie dualny. Staram się nie nadawać zbyt dużej ważności temu co mnie spotyka, by nie tworzyć przywiązań i uzależnień, ale też nie ignoruje tego co jest lub nie doceniam. Szukam dróg zgodnych dla duszy i umysłu. Inne: żonglowanie 4 piłki + żonglerka kontaktowa, triki iluzjonistyczne, gitara, porządki drobne naprawy - szczególnie rzeczy wiecznie odkładanych, gotowanie, przygotowanie posiłków, monitorowanie budżetu, zarządzanie czasem - Eat the frog, dzielenie zadań, celów, appka w tel. nauka programowania, szachy - spontanicznie gra online np. 2 partie + ich analizy obsługa nowych aplikacji (montaż video) spontaniczne telefony do bliższych znajomych “po nic”, aby się podzielić dobrym nastrojem (żadnych żali!, chyba że ktoś ma problem to w miarę rozsądku wysłuchać i coś doradzić), spotkania ze znajomymi, koncerty długie rozmowy z jednym kumplem wtajemniczonym i o podobnych problemach, poznawanie nowych ludzi, budowanie nowych znajomości wokół nowych aktywności sportowych i towarzyskich. freelancing w IT, Poza tym życie rodzinne, wspólny czas z dziećmi, z żoną, wyjścia na miasto, wycieczki, odwiedziny dziadków, imprezy okolicznościowe. Moja praca zawodowa jest jakby oddzielona od reszty, życia, nie mieszam tego, w domu nie pracuję, nie przynoszę pracy do domu, kończę pracę i zapominam o niej. Jest stabilna i bezstresowa, nie mam konfliktów z współpracownikami. ############################ JAK ZACZĄĆ ####################### Jeśli ktoś chciałby zapytać od czego zacząć - to moja odpowiedź brzmi: od SIEBIE - - tzn. poznać “to” co nazywasz “Sobą” - inaczej ego. Poznać jego mechanizmy. Potem poprzez obserwację dojść do schematów, zachowań wynikających z podświadomości, zrobić porządek z emocjami. Przyjrzeć się swoim lękom, skąd się biorą, czego dotyczą, jak ograniczają. Aby łatwiej pokonać strach …. porzuć nadzieję Szukać na maxa nowych aktywności, miejsc, bodźców, poznawać nowe koncepcje - wszystko po to by generowały się nowe myśli, a stare przestały dominować, przekonania zaczną puszczać, iluzje stracą moc, tak można zacząć. ############################################################# Tip: Gdy jest zbyt trudno pozbyć się negatywnych myśli, trzeba zaangażować całą percepcję - wszystkie zmysły w odbiór. Dla mnie najskuteczniejszy był prysznic, lub lepiej jakieś bicze wodne na basenie. Angażują dotyk, słuch, powonienie, wzrok, smak i możesz być “tu i teraz”. Jak załapiesz to uczucie przestrzeni to łatwiej będzie przychodziło przy bieganiu, czy innej aktywności fizycznej. U mnie to przyniosło pozytywne efekty, z których jestem zadowolony. Ja lubię czytać, treści napisane konkretnie, jasno i logicznie wręcz matematycznie. Do rzeczy podchodzę intelektualnie, ale umysł to pierwsze ogniwo, potem warto z niego zrezygnować i zacząć czuć, uczucia, emocje, reakcje dopuścić do głosu duszę, która się odwdzięczy - kiedyś to zaniedbałem i jechałem na racjonalizacji (mechanizm ego). To tylko moje sugestie, z moich doświadczeń, każdy ma inną historię i okoliczności, więc niech horyzontalną zasadą pozostanie """""""""" """""""""""" Tak mi się przypomniał ten cytat, choć biblii nie czytałem od szkoły średniej
    14 punktów
  10. Cześć, Kochani! Dzisiejszy wpis będzie wyjątkowo obszerny. Podzieliłam go na osiem rozdziałów, w których będziecie mogli przeczytać o podstawach Human Design. Szczególnie dużo przydatnych informacji znajdą tu użytkownicy, którzy wysłali mi swoje bodygrafy. Zamieściłam tu też pierwszą część interpretacji bodygrafu Marka Kotońskiego. Zapraszam do lektury oraz komentowania - wasze opinie bardzo mi pomogą przy tworzeniu kolejnych materiałów. 1 – Krzyże wcielenia @Nefertiti @Quo Vadis? @Tavi @SzatanKrieger @józekk @icman @TaediumVite @crystal https://drive.google.com/open?id=1CltdZlu-0ClEOC3W6FJ4aqUebLOPrZ4Y Analiza osobista @Marek Kotoński https://drive.google.com/open?id=1vcMbGnhfuTNOd-bSWOtjhf-siNH83Gx8 2 – Autorytet wewnętrzny https://drive.google.com/file/d/1do5ojfExR584wng-RiD1t1qYzrbISA0u/view 3 – Profile, linie https://drive.google.com/open?id=1TMjznM0mQHo579RHmTqp7qnS9rKi4d5- 4 – Definicja https://drive.google.com/open?id=1XzsFbOnI_sxfCE2YG9156mXoojoTu1Hp 5 – Planety i ich wpływ https://drive.google.com/open?id=1xTGd-eyWz5_IIQb9n--riePGHeQed7Qt 6 – Czakry, centra energetyczne https://drive.google.com/open?id=1YQ507n4ZNQ0jjX3OemNQzhBritkoTvTt 7 – Rok 2027 i Wielka Mutacja https://drive.google.com/open?id=1--uO44210BwJPlgYAQNAEYx3ZTlEc5i5
    13 punktów
  11. Dzisiaj będzie krótko, prosto i na temat. Na wstępie zaznaczę tylko że metoda obrony, o której piszę działa jedynie w manipulacji w bezpośrednim kontakcie z manipulatorem. Nie przyda się np. do obrony przed wpływem reklamy czy spotu wyborczego. Jednak ma i swoje zalety, największą z nich jest to, że nie wymaga ona znajomości technik manipulacji (które mimo wszystko polecam poznać, tak czy inaczej), jest bardzo uniwersalna. Żeby wszyscy dobrze zrozumieli na czym ma polegać ta metoda proponuję przemyślenie następującej sytuacji: Mamy sobie „bandziora” który postanowił dokonać napadu ciemną nocą w celach „zarobkowych”. I teraz mamy dwie sytuacje: dróżką przechadza się grupa napakowanych dresiarzy z zakazanymi mordami dróżką idzie sobie jeden chudy koleś W której sytuacji istnieje większa szansa że napastnik przystąpi do akcji? Odpowiedź jest na tyle oczywista, że nasuwa się sama. Drapieżnik mając wybór, zawsze wybiera słabszą ofiarę. Tak samo jest z manipulacją psychiczną, najłatwiej manipulować człowiekiem: z niskim poczuciem własnej wartości – łatwy cel do wyrobienia w nim uczucia zazdrości oraz wyrobienia poczucia że nie może walczyć o swoje, zwyczajnie nie da rady, jest za słaby; jest też dobrym kandydatem na bycie ofiarą fałszywej miłości czy przyjaźni zbyt dobrotliwym, nie potrafiącym odmawiać – łatwo się go wykorzystuje przejmującym się opinią innych – idealny cel do wyrabiania poczucia winy i zaniżania samooceny naiwnym – łatwo go okłamać czy nakłonić do robienia różnych rzeczy, wmawiając mu że to dla niego dobre strachliwym – nietrudno go zastraszyć Uniwersalną metodą obrony przed manipulacją jest zatem nic innego jak przyjęcie postawy asertywnej. Wówczas osiąga się taki efekt, że osoby wyjątkowo toksyczne i wredne, po wyczuciu, że nie mają do czynienia z łatwą ofiarą, trzymają się na dystans, a osoby bardziej „normalne” zaczynają Cię szanować. Ma to przełożenie na wiele dziedzin życia: relacje damsko-męskie – modliszki trzymają się z dala (szukają frajerów gdzie indziej), a bardziej „zwyczajne” kobiety trochę się hamują z gierkami, wiedząc że nie przynoszą one zbyt dużych efektów, a mogę tylko wiele zepsuć w relacji relacje z innymi ludźmi ogólnie – znajomi bardziej Cię szanują, nie jesteś chłopcem na posyłki, obiektem drwin itp. różnego rodzaju oszuści i cwaniacy orientują się że tylko tracą swój czas i zostawiają Cię w spokoju, szukają okazji w innych ludziach sytuacje podbramkowe – jest większa szansa że unikniesz złego losu, jeśli sprawiasz wrażenie osoby z którą „nie ma tak łatwo”. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić Ok, wszystko jest zrozumiałe, ale jak wprowadzić to w życie? Możesz mi wierzyć, że sam nie jestem w pełni zadowolony z własnej asertywności ale też wiem, że praca nad tą cechą charakteru jest możliwa i z biegiem czasu widać coraz lepsze efekty. Właściwie to nawet dobrze, że prawie nie da się osiągnąć pełni sukcesu, dzięki temu wciąż ma się motywację do dalszego rozwoju. Droga do asertywności wiedzie przez poszczególne etapy: Musisz dobrze zrozumieć czym w ogóle jest asertywność, a jest czymś pomiędzy uległością i agresją. Obie postawy są równie złe. Uległość stawia Cię w roli popychadła. Natomiast przez agresję zniechęcasz do siebie ludzi i paradoksalnie łatwiej można Tobą manipulować, ponieważ kierujesz się emocjami. Asertywność natomiast oznacza, że szanujesz zarówno siebie, jak i innych ludzi. Zdajesz sobie sprawę, że masz prawo „walczyć o swoje”, starasz się jednak nie ranić innych ludzi, który również przecież powinni mieć takie samo prawo do szczęścia jak ty. Wbrew pozorom przydatna jest empatia. Nie można jej mylić z ciągłym obwinianiem siebie, albo postawą uległą, która karze Ci wierzyć, że twój interes jest mniej ważny od interesów innych ludzi. Zdrowa empatia to po prostu umiejętność zrozumienia drugiego człowieka, przyjęcie jego perspektywy. To z jednej strony usprawnia komunikację interpersonalną, a z drugiej pomaga w kontroli emocji. Wyobraź sobie, że idąc drogą, ktoś wyjątkowo chamsko Cię potracił, zapełnienie jakby Cię nie widział, a cały chodnik był tylko jego. Takie coś powoduje nagły przypływ gniewu. Ale po chwili orientujesz się, że osoba, która właśnie Cię „stuknęła” jest niewidoma. Ta nowa informacja niemal natychmiast powoduje, że złość przechodzi, pojawia się uzasadnienie, teraz wszystko nagle zaczyna mieć sens. Możesz łatwo wykorzystywać ten mechanizm w wielu sytuacjach. Ktoś jest dla Ciebie bardzo niemiły, zaczynasz myśleć że pewnie jest jakaś tego przyczyna, np. spóźnił się do pracy, ma problemy w domu, przyczyn może być wiele, w ten sposób trzymasz nerwy na wodzy. Pozostaje jednak pytanie, co robić z ludźmi, którzy nieustannie są strasznie złośliwi i chamscy bez powodu? Przede wszystkim musisz zrozumieć, że nie ma czegoś takiego jak brak powodu. Wszystko ma swój powód. Jakie są przyczyny charakteru danego człowieka to już pytanie dla psychologów, ty nie musisz się tym głowić, wiedz tylko że powód istnieje zawsze, a taka osoba nie należy do szczęśliwych ludzi. W końcu nikt normalny nie wkurza się na każdego, kto spojrzy na niego krzywym wzrokiem. Zostaje jeszcze kwestia, jak z jednej strony opanować emocje, a z drugiej nie wyjść na frajera, któremu można wszystko powiedzieć i wszystko z nim zrobić? Po prostu, ucinasz temat na spokojnie, np. zdaniem „nie no, jak masz zamiar mnie obrażać to nie będę z tobą rozmawiać, nara…”. I tyle, unikasz niepotrzebnej kłótni i idziesz w swoją stronę. Ważne jest ustalenie swoich zasad – czyli opracowanie swojego systemu wartości i hierarchii potrzeb, jeśli wiesz czego chcesz, masz punkt odniesienia, nie dasz się „skołować”. Jeśli ktoś próbuje wyrabiać w Tobie poczucie winy, weryfikujesz to ze swoim poglądem na sprawę i już wiesz że ta druga osoba zwyczajnie bredzi albo próbuje na Ciebie wpłynąć. Tylko oczywiście, twój system moralny musi mieć jakiś etyczny sens, pozbawiony relatywizmu i racjonalizacji na każdym kroku. Z kolei jeśli dobrze znasz swoje uczucia i potrzeby, nie dasz się wkręcisz w spełnianie nie swoich celów oraz nikt Ci nie wmówi że robisz coś złego, tylko dlatego że jesteś normalnym, zdrowym człowiekiem. Samoocena – coś nad czym trzeba pracować cały czas, pomagają afirmacje, jak również wyznaczanie sobie różnych celów i osiąganie „małych zwycięstw” Nie tłumacz się – jednym z największych błędów który często sam popełniałem, to niepotrzebne odpowiadania na sądy wartościujące innych ludzi, czasem zupełnie absurdalne. Takie coś wprowadza w stan złości i frustracji i właściwie do niczego nie prowadzi, druga osoba wie swoje i już, to ty jesteś „egoistą”, „idiotą”, „chujem”, „fanatykiem”, „nawiedzionym”, „pojebem”, „niedojrzałym emocjonalnie”, „dziwakiem”, „zboczeńcem”, „lewakiem”, „prawakiem”, „faszystą”, „płytkim”, „dupkiem”, „frustratem”, „draniem” itd. Praktycznie nie ma innych przyczyn takiej sytuacji jak próba wywołania poczucia winy, projekcja lub też skrajny egocentryzm. Z tym nie ma dyskusji, po prostu olewać i odmawiać dyskusji gdzie padają ataki personalne. Albo ktoś rozmawia normalnie albo niech leczy swoje kompleksy gdzieś indziej. Uwaga na testy innych ludzi – jak powszechnie wiadomo kobiety często stosują tzw. shit testy, każda książka o uwodzeniu o tym pisze, jednak nie tylko kobiety mają swoje testy. Wszyscy ludzie generalnie testują się nawzajem, sprawdzają na ile mogą sobie pozwolić w relacjach międzyludzkich. Tak robią nawet dzieci w podstawówce. Przypomnij sobie szkolne lata, jak działał taki szkolny łobuz? Stopniowo, najpierw drobne złośliwości i sprawdzanie jak zareaguje ofiara i przechodzenie przez kolejne etapy gnębienia. Nawet „dobrzy” ludzie sprawdzają ile można zdziałać dla siebie. Pożyczył 500 zł? A może pożyczy i 800? A skoro 800 dało radę, to czemu nie 1000? Istotne jest wyznaczanie swoich granic, od samego początku, im wcześniej tym lepiej.
    13 punktów
  12. Musiałam trochę obciąć. Farby świecące w ciemnościach. Format 50x60, akryl, szpachle, pędzle i markery olejne. Jak się zbiorę to pojadę w niedzielę malować w terenie. Zobaczę co z tego wyjdzie.
    13 punktów
  13. Human Design to nie religia ani filozofia. Według mnie to logiczny i konsekwentny system pozwalający na dokonanie jasnego wglądu w samego siebie, umożliwiający zapoznanie się ze swojego rodzaju mapą, schematem tego jacy jesteśmy naprawdę, po zrzuceniu wszystkich łatek, programowania, warunkowania, tego wszystkiego co narzuciło nam otoczenie, religia, rodzina, a wreszcie własny umysł i co znalazło miejsce w białych, niezdefiniowanych obszarach (patrząc na diagram). HD to efekt syntezy czterech systemów astrologicznych (i’ching, zachodnia astrologia, hinduski system czakr oraz kabala). Jeśli ktoś zechce mocniej zagłębić się w teorię, historię powstania czy biografię “wynalazcy” Human Design, bez trudu znajdzie te informacje na anglojęzycznych stronach. Według HD najważniejsze jest trzymanie się Strategii odpowiedniej dla twojego typu aury. Autorytet Wewnętrzny i Strategia są wszystkim – są kluczem do sukcesu i samorealizacji. Introwersja – YIN – to co żeńskie - czerń - Czakram śledziona - pomagała przetrwać w czasach początków ludzkości, skupienie na przezyciu - Nauka, myślenie strategiczne - Przyszłość Ekstrawersja – YANG – to co męskie – biel - Czakram emocji, splot słoneczny - przyszłość, trzecie centrum świadomości które dopiero się kształtuje - Abstrakt, uczucia - Przeszłość Koncepcja Ra Uru Hu („wynalazcy” Human Design) - Ludzie ewoluują z myślenia lewopółkulowego na prawopółkulowe. - Teraz żyjemy w świecie silnie lewopółkulowym (czakra śledziony, logika, myślenie strategiczne, wąski obraz sytuacji). - Świat zmienia się, ludzie zaczynają działać prawopółkulowo. - Myślenie abstrakcyjne, peryferyjne. - Otwartość, uczuciowość, wrażliwość, emocje. Czym jest bodygraf? Co się na nim znajduje? - Bodygraf reprezentuje twój unikalny genetyczny projekt. - Pokazuje miejsca twojej wrażliwość, wskazuje gdzie są twoje słabe, a gdzie mocne strony. - Oferuje prostą Strategię, której możesz zaufać, która umożliwi połączenie z twoim osobistym Autorytetem, doprowadzi cię na właściwą ścieżkę, pozwoli na podejmowanie właściwych dla ciebie decyzji. - Pomaga w zrozumieniu jak wchodzisz w relacje, jak inni oddziałują na ciebie oraz jak ty działasz na innych. - Obok bodygrafu umieszczone są dwie kolumny. Jedna z nich, opisana na czarno, reprezentuje Osobowość, naszą świadomą część, a druga, opisana na czerwono – nieświadomość, czyli Duszę, część której nie odczuwamy w czasie rzeczywistym, możemy ją ewentualnie obserwować, przywołując wydarzenia z przeszłości. Bodygraf - Każda z kolumn składa się z 13 liczb. Przy każdej z liczb widnieje jakiś symbol astrologiczny (Słońce, Księżyc, Węzeł Południowy, Węzeł Północny oraz planety) i numer bramy, po której następuje przecinek dziesiętny oraz oznaczenie linii (jednej z sześciu). - Każda z bram ma swoje miejsce w bodygrafie, umieszczona jest na jednym z centrów (czakramów). Informacje podane na wykresie są źródłem wiedzy - możemy dowiedzieć się między innymi na które ciało astrologiczne wpływa dana brama, jaką lekcję dostajemy za jej pośrednictwem. Jakie tematy i cechy charakterystyczne do danej bramy wnosi linia w której jest aktywowana. Czy lekcję otrzymujemy na poziomie świadomym (osobowość) czy nieświadomym (poziomie Duszy). - Istnieją 64 bramy oraz 9 czakramów. Bramy i kanały energetyczne Brama to nie to samo co cały, zdefiniowany kanał. Brama jest potencjałem - receptorem. Za pomocą bramy łączymy się z innymi, doświadczamy, podejmujemy wspólne aktywności. To właśnie jest ten słynny "magnetyzm" - kiedy cię do kogoś ciągnie to prawie na pewno oznacza, że któreś z waszych bram łączą się i tworzą kanał, a co za tym idzie - niepowtarzalną energię. To przez to czujemy się niejednokrotnie tak bardzo "naładowani", tacy inni będąc w czyimś towarzystwie. Dlatego też łączymy się z konkretnymi ludźmi - wybieramy ich na poziomie energetycznym, łącząc swoje potencjały. Czasem to połączenie jest wyjątkowo korzystne, jednak bywa też szkodliwe. Niestety, jak to bywa w życiu - to co szkodliwe jest też uzależniające, toteż możemy się bardzo niekorzystnie z kimś połączyć i nie móc się z tego uwolnić przez długi czas. To co masz w umyśle, to co w kółko przerabiasz, co odczuwasz i czym żyjesz to właśnie niezdefiniowane miejsca w Twoim bodygrafie. Umysł cały czas przerabia energię pochodzącą z otoczenia, dlatego tak bardzo skupiamy się na tym czego nie mamy. To co masz niezdefiniowane - do tego cię ciągnie u innych, to właśnie jest przedmiotem twoich działań, to chcesz zdobyć - bo sam tego nie masz. Czym jest kanał? Można to opisać symbolicznie - jedna brama to matka, druga brama to ojciec. A ich dzieckiem jest kanał energetyczny. Co prawda składa się on z matki oraz ojca, ma z nimi wiele wspólnego - ale to jednak całkiem nowy twór, zupełnie oryginalny i niepowtarzalny. Dlatego też, mimo że dwie osoby mogą mieć taki sam kanał energetyczny, to jednak będą one całkiem różne i na odmienne sposoby będą się objawiały, manifestowały w życiu - chociaż w gruncie rzeczy podobny, to jednak inny. Zdarza się, że jakaś osoba nie ma żadnej aktywnej bramy w którejś czakrze – wtedy czyni to ją ekstremalnie czułą, receptywną na energie pochodzące od innych osób, ale jako że nie ma w niej bram – nie będzie tej energii wykorzystywała na własny użytek. Umie poczuć tą energię, ale nie może jej użyć (nie ma bramy, potencjału która uwalniałaby energię). Na początek fakt, który dotyczy obu grup cech – zarówno świadomych, jak i podświadomych. Istotnym jest, aby być tutaj maksymalnie obiektywnym wobec siebie, chociaż to niezwykle trudne. Bardzo proszę, abyście nie odrzucali swojego wyniku tylko dlatego, że wam się nie podoba – nie należy interpretować pojedynczych cech i nie do końca wierzyć opisom znalezionym w internecie. Prawda jest taka, że cechy oddziałują na siebie i w połączeniu dają bardzo specyficzną mieszankę, która tworzy naszą istotę i nasze ja. Cechy świadomie (Osobowość, Umysł): - cechy naszej osobowości - mamy do nich świadomy dostęp - tutaj znajduje się nasz obraz siebie – to jak siebie postrzegamy w naszym umyśle; inni niekoniecznie widzą w nas te cechy Cechy podświadome (Ciało, Dusza): - nie mamy ich świadomości w czasie rzeczywistym - inni widzą je w nas cały czas - możemy zaobserwować w sobie te cechy, analizując naszą przeszłość oraz rozmawiając z innymi o sposobie, w jaki nas postrzegają Planety – słowa kluczowe Słońce – witalność, siła, wola, ego, dowodzenie Ziemia – płodność, rozwój, konstrukcja, podstawa, korzeń Księżyc – uczucia, emocje, instynkt, zmiana, ciało Węzeł Północny – kierunek, linia geometrii: dokąd zmierzasz Węzeł Południowy – kierunek, linia geometrii: skąd pochodzisz Merkury – umysł, świadomość, komunikacja, życie psychiczne, mentalne Wenus – artyzm, estetyka, wartości, relacje Mars – energia, moc, pragnienia, zapewnienia, agresja Jupiter – rozwój, możliwości, sprawy materialne Saturn – ograniczenia, powściągliwość, dyscyplina, punkt koncentracji, ból Uran – przemiana, rewolucja, niestabilność, inwencja Neptun – wyobraźnia, fenomeny psychiczne, punkt zamętu Pluton – odnowa, regeneracja, przymus, nieświadomość Dziewięć czakramów Centra energetyczne - czakramy Czakramy odzwierciedlają pewne fizyczne aspekty i cechy. Jeśli centrum jest kolorowe (czyli zdefiniowane) masz stały dostęp do przedstawiających je energii. To, jaka będzie jakość i charakter energii, jest zgodne z twoim systemem i rolą w życiu, zależy to też od twojego doświadczenia i od tego czy przy podejmowaniu decyzji przestrzegasz swojej strategii i autorytetu. Każda aktywacja (czyli brama lub kanał) jest tak jakby podwójna i dlatego może być przyjemna lub nieprzyjemna (dana cecha objawia się w pozytywnej lub negatywnej formie). W centrach otwartych nie masz stałego dostępu do energii, a ich działanie będzie zależeć od środowiska, w którym się znajdujesz i od tego, kto aktualne wywiera na ciebie wpływ. Poniższe opisy stanowią ogólny obraz działania poszczególnych czakr, jednak ich konkretne działanie w twoim życiu zależy od bram i kanałów, które są aktywne w twoim wykresie. Opisy czakramów opublikuję w kolejnych tekstach. Kim jesteś? Typy aury Twój chart (bodygraf) pokazuje jaki masz typ aury, mówi o tym jakiej masz przestrzegać strategii, w jaki sposób podejmować decyzje, jaki masz Autorytet (inteligencję umiejscowioną w Ciele). Są to narzędzia, które pokazują w jaki sposób jesteś zbudowany, jak poruszasz się w życiu i w jak wchodzisz w interakcje ze światem. Istnieją miliony, nieskończone kompilacje projektów - każdy z nas się różni. Jednak typy aury są tylko cztery. Każdy z nas reprezentuje jeden z tych typów. Typ aury mamy jeden i ten sam przez całe życie, nie da się go zmienić. Tak samo jak nie da się „wejść skórę” osoby o innej aurze czy też wyobrazić sobie jak jest nią być. Generatory – Budowniczowie Około 70% populacji (łącznie generatory i manifestujące generatory, które mają dodatkowo zdefiniowaną czakrę gardła). Jeśli jesteś generatorem, to masz zdefiniowaną czakrę sakralną. Twoją strategią angażowania się w życie jest czekanie na to, by rzeczy i okazje zjawiały się na Twojej drodze, tak byś mógł na nie odpowiedzieć. Jeśli będziesz sam inicjować wydarzenia, zamiast oczekiwać na możliwość odpowiedzi na nie, zazwyczaj skończysz z uczuciem frustracji. Generatory to siła życiowa, napęd naszej planety. Są stworzone by poznawać siebie poprzez obserwację tego, na co odpowiadają. Poprzez reagowanie na rzeczy, okazje, ludzi doświadczają satysfakcji w życiu. Ich praca to ogromny dar dla świata. Mają aurę otwartą i pochłaniającą, automatycznie dopuszczają do siebie inne aury. Jedyną prawdziwą obroną przed innymi jest życie według strategii i kierowanie się wewnętrznym autorytetem. Jeśli generator będzie żyć według strategii, czyli zacznie po prostu czekać – jego magnetyczna i atrakcyjna aura wykona całą pracę za niego i spowoduje samoczynne "przyciągnięcie" korzystnych okazji i sprzyjających mu ludzi. Aura generatorów wyraża się w postaci niemal błagalnej – generator sam "prosi się" o wykorzystanie jego zasobów energii sakralnej, czym przyciąga osoby o innych aurach. Energia generatora ma swoje źródło w czakrze sakralnej. Jest to siła pierwotna. Prawdziwym darem generatorów jest ich zdolność do reagowania na otoczenie – wewnętrznie i zewnętrznie, (odpowiadanie na potrzeby otoczenia). Prawidłowo funkcjonujące generatory to najsilniejsze energetycznie typy aury na ziemi. Wśród generatorów występują autorytety: sakralny lub emocjonalny. Generator, który żyje zgodnie ze strategią i podejmuje decyzje za pomocą wewnętrznego autorytetu odczuwa bardzo głęboką satysfakcję. Kiedy odpowiadają na potrzeby otoczenia prawidłowo, mają poczucie posiadania niemal nieskończonych zasobów energii sakralnej – jakby mogły pracować dzień i noc. Generatory to prawdziwi budowniczowie tego świata, ponieważ mają nieograniczony dostęp do sił witalnych (o ile wykorzystują je zgodnie z własnym przeznaczeniem, odczuwając przy tym satysfakcję). Siła życiowa produkowana przez ich czakrę sakralną jest najpotężniejszym dostępnym źródłem energii na ziemi. Generatory powinny do końca wykorzystać swoją energię, zanim pójdą spać, jeśli chcą czuć się wypoczęte następnego ranka. Muszą do końca "wyładować swoje baterie". Czakra sakralna funkcjonuje w taki sposób, że potrzebuje jednej nocy, by się całkowicie zregenerować. Należy jednak pamiętać, że aby regeneracja była skuteczna – trzeba wykorzystać całą energię przed snem. Generatory, które nie żyją zgodnie ze strategią i nie decydują za pomocą swojego wewnętrznego autorytetu stają się bardzo sfrustrowane i podatne na utknięcie w niekorzystnej sytuacji życiowej. Zużywanie swojej energii sakralnej na czynności, których nie lubią, sprawiają, że są nieszczęśliwe. Generatory, które nie żyją zgodnie z "przeznaczeniem" są podatne na to, by stać się niewolnikami innych ludzi, rządu, społeczeństwa. Manifestujące generatory Strategia dla generatora manifestującego To jest bardzo dobry tekst Pana Andrzeja, można się dużo dowiedzieć. Ja też na pewno w przyszłości napiszę coś o manifestujących generatorach. Projektory – Przewodnicy Około 20% populacji. Jeśli jesteś projektorem, twoją strategią angażowania się w życie jest oczekiwanie na specyficzne rozpoznanie przez innych (rozpoznanie prawdziwego ciebie) oraz bycie zaproszonym do rzeczy, aktywności, relacji. To właśnie poprzez zaproszenia doświadczasz poczucia bycia ujrzanym, rozpoznanym, doświadczasz sukcesu w życiu. Jeśli będziesz sam inicjować wydarzenia zamiast czekać, najpewniej doświadczysz oporu i niezrozumienia, odrzucenia, skończysz z poczuciem goryczy. Darem Projektorów dla świata jest zrozumienie oraz przewodnictwo. Naturalną funkcją projektora jest bycie zapraszanym do kierowania energią z czakry sakralnej przez pozostałe typy energetyczne (generatory i manifestujące generatory). Projektorzy to typ ludzi "nieenergetycznych". Oznacza to, że nie są na świecie po to, by pracować w tradycyjnym znaczeniu tego słowa. Nie mogą wykonywać wciąż i wciąż jakiejś fizycznej pracy, ponieważ zwyczajnie nie posiadają do tego energii, prowadzi to w ich przypadku do całkowitego wypalenia i rozgoryczenia, a w końcu do chorób. Przeznaczeniem projektorów jest nauka, tak by mogli funkcjonować w świecie w roli przewodników i mieć wiedzę, jak skutecznie wykorzystywać energię dla korzyści swojej i innych. Projektorzy mają dostęp do ogromnych zasobów energii, niedostępnych dla innych typów ludzi, jeśli tylko będą żyły zgodnie ze strategią i autorytetem, czyli akceptowały jedynie właściwie zaproszenia, co pomoże im skutecznie zarządzać energią wielu osób. Projektorzy muszą używać wewnętrznego autorytetu do podejmowania wszystkich ważnych decyzji. Kierowanie się umysłem w decydowaniu zazwyczaj daje niekorzystne i nieoczekiwane skutki. Niestety nie można "powtórzyć" pytania – autorytet odpowiada tylko raz. Projektory nie są stworzone po to, by "podtrzymywać" energetycznie generatorów i manifestorów, a by pomagać im w kierowaniu ich energią. Aura projektora jest bardzo skoncentrowana. Skupia się dokładnie na czakrze G, czyli Wyższego Ja (będącego w samym środku istoty ludzkiej). Nazwa "projektor" wywodzi się od natury aury tego typu. Projektor jest "projektowany" przez innych – zostaje zauważony! Projektory z natury są stworzone do studiowania ludzkich zachowań, a także nabywania wiedzy i informacji. W czasie oczekiwania na właściwe zaproszenia, projektor powinien uczyć się i pracować nad swoimi pasjami i talentami, aby przygotować się na nadejście zaproszenia przygotowanego przez los specjalnie dla niego. Manifestory – Inicjatorzy Około 9% populacji. Jeśli jesteś manifestorem, twoją strategią angażowania się w życie jest informowanie innych o twoich decyzjach przed wykonaniem działania, po to by wyeliminować opór. Kiedy manifestory nie mogą się realizować w spokoju, doświadczają gniewu. Manifestory są stworzone, by wywierać potężny wpływ i być inicjatorami mechanizmów dla innych typów aury. Inicjacja jest ich darem dla świata. Reflektory - Wnikliwi Około 1% populacji. Jeśli jesteś reflektorem, twoją strategią angażowania się w życie jest odczekiwanie pełnego cyklu Księżyca przed podjęciem każdej istotnej decyzji. Reflektory rozkoszują się niespodziankami, jakie niesie życie. Jeśli inicjują zdarzenia i nie używają swoją Strategii do podejmowania decyzji, mogą skończyć zawiedzione przebiegiem życia. Reflektory są stworzone do wydawania ocen w społeczeństwie, do odzwierciedlania niesprawiedliwości, jaką ludzkość wyrządza sama sobie. Prawdziwy, autentyczny Ty W swoich tekstach często będę używała pojęć „Prawdziwy Ty” (Self) oraz „Fałszywy Ty” (Not-Self). Mówiąc Prawdziwy Ty, mam na myśli czyste i naturalne oblicze ciebie, takie jakie miałbyś, gdyby nie wpływ świata. Jest to cel życiowy, powód dla którego tutaj jesteś. „Fałszywy Ty” to ty w homogenizowanym świecie, zaprogramowany na różnych płaszczyznach. Jest to maska którą nakładasz, przykrywając swoją prawdziwą naturę. Możemy stawać się coraz bardziej świadomi swojego fałszywego oblicza, a poprzez przestrzeganie swojej Strategii i honorowanie Autorytetu możemy docierać do autentycznego, prawdziwego siebie. Niechęć do siebie ma swoje źródło właśnie w „Fałszywym obliczu”, w „Not-self”. Dzieje się tak, gdyż podświadomie nienawidzimy swojej sztucznej maski, tych warstw fałszu, które byliśmy zmuszeni nakładać w ciągu życia, celem dostosowania się do otoczenia, przypodobania mu się. Jeśli forma (Ciało) funkcjonuje prawidłowo, optymalnie, nasza psychika (Osobowość) lśni wyjątkowym blaskiem, poprzez nasze myśli, słowa i czyny, wzmacniając je swoją jasnością i delikatnością. To jest autentyczność, życie w sposób w jaki zostaliśmy do tego stworzeni. Miłość to geometria Stan "NOT SELF" ("nie ty" - elementy niezdefiniowane, białe na bodygrafie) to stan kiedy nie jesteśmy sobą, nie działamy zgodnie z przeznaczeniem swojej Duszy. Poddani warunkowaniu, niepewni siebie, w poczuciu winy, pod wpływem religii, rodziny i otoczenia, starając się zadowolić innych albo spełnić narzucone odgórnie, poza naszą świadomością cele. Not self to władza umysłu nad ciałem. A właściwie iluzja władzy (bo umysł nigdy nie jest autorytetem). Eksperyment życia za pomocą twojej Strategii i Autorytetu Strategia i Autorytet są kluczem do życia w szczęściu i szacunku do tego jaki naprawdę jesteś, umożliwiają zrozumienie i odpuszczenie cech, które nie są twoje, a zostały jedyne przyswojone w procesie socjalizacji. Dotychczas byliśmy uczeni sterowania swoim życiem za pomocą decyzji podejmowanych z poziomu umysłu. Umysł to cudowna maszyna, jeśli chodzi o zbieranie i przechowywanie informacji, doświadczeń, do kontemplacji czy tworzenia idei, którymi możemy się dzielić z innymi. Oczywiście, umysł ma wspaniałą funkcję i jest bardzo przydatny, ale kompletnie bezużyteczny w podejmowania osobistych decyzji odnośnie naszego życia. Umysł jest pasażerem – obserwatorem wydarzeń. Jednak motorem w naszym życiu, tym co jest prawdziwą inteligencją i tym co decyduje, jest świadomość tkwiąca w naszym Ciele – Dusza. Każdy z nas jest stworzony do podejmowania decyzji za pomocą Autorytetu wewnętrznego – jednego z czakramów. Podjęcie jednej niewłaściwej decyzji może skierować nasze życie na bardzo złe tory, wpłynąć trwale na jego przebieg, sprawić że znajdziemy się kompletnie nie tam, gdzie powinniśmy. Decyzje podejmowane za pomocą umysłu mają skuteczność 50/50 – mogą być dobre albo złe. Żeby przetrwać w życiu, wieść je w sposób satysfakcjonujący i szczęśliwy, musimy nauczyć się podejmować decyzje z poziomu wewnętrznego Autorytetu. Jeśli uda ci się zrozumieć i skutecznie używać swojej Strategii i Autorytetu, umożliwi ci to aktywne eksperymentowanie Human Design. Możesz zacząć odkrywać prawdziwego siebie i zmieniać swoje życie. Jeśli zaczniesz żyć w sposób w jaki zostałeś „zaprojektowany”, właściwy dla ciebie, twój umysł zacznie zachowywać się w całkiem inny sposób. Przestanie walczyć o władzę w twoim życiu, przekonywać do podjęcia takiej a nie innej decyzji. Zacznie jedynie obserwować. „Jeśli żyjesz z pomocą swojej osobistej Strategii i Autorytetu, nie masz nic do roboty – rzeczy dzieją, a Ty nie musisz w nic ingerować.” - Ra Uru Hu Autorytety w Human Design Sakralny (czakra sakralna) - autorytet, który mogą mieć jedynie generatory i manifestujące generatory (zdefiniowana czakra sakralna). Czakra sakralna to źródło siły życiowej. Dostarcza odpowiedzi w “teraz” - w czasie rzeczywistym. Energię z tego czakramu trzeba odczuć na poziomie słuchu i na poziomie energii – w gruncie rzeczy jest to całkiem łatwe. Czakra sakralna odpowiada tylko trzema głosami: "A-ha/y-hy" (czyli tak), "Y-y" (czyli nie) albo "H-mmm" (czyli brak odpowiedzi). Generatory mogą więc uzyskać odpowiedź na każde pytanie w chwili obecnej - sedno tkwi w zadawaniu prostych pytań typu "tak-nie" i umiejętne wsłuchanie się w dźwięk swoich trzewi. Bardzo przykrym i wyniszczającym uczuciem dla generatora jest frustracja - skutek życia w "not self". Życie w zgodzie ze swoim Autorytetem i Strategią, podejmowanie właściwych decyzji zgodnie z podpowiedziami ciała to gwarancja głębokiego poczucia spełnienia i satysfakcji dla każdego generatora i manifestującego generatora. Emocjonalny (czakra splot słoneczny) - odpowiedzi na zadawane pytania szukaj w uczuciach, a nie w myślach. Należy pamiętać, że uczucia nigdy nie kierują się logiką i często nie da się ich racjonalnie wyjaśnić. Emocje są jak morskie fale - przechodzą od nadziei do bólu i z powrotem, są w bezustannym w ruchu. Autorytet emocjonalny nie działa szybko, pośpiech nigdy nie będzie dla ciebie dobrym doradcą - tak naprawdę to w twoim przypadku czas działa na korzyść, im więcej go masz na podjęcie decyzji, tym lepiej dla ciebie. Nie próbuj wywirać na siebie nacisku ani niczego przyspieszać. Jeśli czegoś nie czujesz - po prostu tego nie rób. Koniecznie musisz nauczyć nie dawać ponieść falom emocji, bo będziesz tego żałować w dłuższym rozrachunku. Decyzje podjęte na haju szczęścia mogą nie wyglądać już tak korzystnie kiedy najdzie cię fala smutku. Dla istoty emocjonalnej prawda w "teraz" po prostu nie istnieje - musi zaprzyjaźnić się z upływającym czasem. Śledziona (czakra śledziony) - jeśli twoim autorytetem jest śledziona, musisz nauczyć się słuchać swojego wewnętrznego głosu - intuicji, i to na nim opierać swoje działania, bez względu na konsekwencje. Ten głos jest dosyć cichy i nie lubi się powtarzać. Odpowiada niemal natychmiast po zadaniu pytania, więc masz tylko jedną szansę, by go wysłuchać i podjąć na jego podstawie decyzję. Twój wewnętrzny głos zawsze dba o twoje zdrowie i bezpieczeństwo, pomoże ci wygrać każdą bitwę. Różnice w podejmowaniu decyzji – Splot słoneczny vs. Śledziona: Śledziona – wie od razu. Splot słoneczny – musi czekać na klarowność emocji. Splot słoneczny – zadanie życia: nauka cierpliwości, oczekiwania, zrozumienie że czas to pojęcie względne. Śledziona – zadanie życia: nauka spontaniczności, nauka podejmowania decyzji zgodnie z głosem intuicji. G (Jaźń) - opis pojawi się w przyszłości. Ego (czakra serca, ego) - opis pojawi się w przyszłości. Lunarny - w przypadku reflektorów (bez zdefiniowanych czakramów). Opis opublikuję w przyszłości. Mentalny - opis pojawi się w przyszłości. Profile w Human Design - Istnieją profile, które dosłownie kłócą się ze sobą, stoją w opozycji, oraz profile są ze sobą w harmonii - Cel życia to trwanie w harmonii Duszy i Osobowości. - Świadomość, Osobowość, cel Duszy – pierwsza cyfra / Nieświadomość, Dusza, cel Życia – druga cyfra. - Istnieje 12 profili, tj: 1/3, 1/4, 2/4, 2/5, 3/5, 3/6, 4/1, 4/6, 5/1, 5/2, 6/2, 6/3. - Świadomość, cel Duszy – nie jest to cała Dusza, tylko plan na to konkretne Życie (inkarnację). Są to narzędzia, które Dusza otrzymała do realizacji celu. Linia 1 – Detektyw - podstawa, fundament dolnej części trygramu - interpersonalny (skupiony na własnych doświadczeniach) - ponad przeciętna ciekawość - potrzeba zrozumienia tematu przed podjęciem działania w jego zakresie - introspekcja - osobie o tej linii zawsze jest zbyt mało wiedzy, występuje silna potrzeba zdobycia większej ilości informacji - internet to spełnienie marzeń Detektywa, może stać się najważniejszym narzędziem w życiu Jedynki - cel Jedynki to stworzenie podstawy informacyjnej dla bezpieczeństwa i ochrony społeczeństwa oraz świata Linia 2 – Pustelnik - silna potrzeba, przymus samotności, przebywania w odosobnieniu - stworzony, by być „wezwanym” do czegoś, jakiejś aktywności w życiu – sam nie wybiera, tutaj decyduje los, Pustelnik niemal całe życie może spędzić na oczekiwaniu na „ten moment” - nieśmiały, nieufny - interpersonalny (środek dolnej części trygramu) - zazwyczaj mają w swoim biografie bramy, które czynią ich głęboko wrażliwymi - gdy ich nie ma, ludzie zauważają ich brak, odczuwają go - im bardziej się wycofują, tym bardziej inni ich wołają, by wyszli ze swojej samotni - dzieci o profilu 2/4 często nie chcą gdzieś iść, ale gdy już to zrobią zazwyczaj są bardzo zadowolone - cel życia – zintegrować wiedzę, energię i mądrość w oczekiwaniu na moment gdy inni będą gotowi by usłyszeć przekaz Linia 3 – Męczennik - nauka na błędach - życie skupione na doświadczaniu – odzwierciedlanie, działanie, nadawanie znaczenia - metoda prób i błędów - osoby o tym profilu są tu po to, by stać się ekspertami odnośnie tego co działa a co zawodzi - nigdy nie popełniają prawdziwych błędów, w ich przypadku każdy błąd to styl życia i nauka - muszą popełniać błędy, by doświadczać życia - żeby dowiedzieć się czy owoc jest już dojrzały trzeba go spróbować - wiedza i mądrość jako skutek uboczny doświadczeń - interpersonalny - cel Trójki to odkrywanie i doświadczanie różnych możliwości, a następnie dzielenie się tymi doświadczeniami z innymi, by chronić ich i wspierać - wspieranie i ochrona – nie mylić z poświęcaniem się! Linia 4 – Oportunista - drogi optymisto, pesymisto i realisto – kiedy kłóciliście się o to, czy szklanka jest w połowie pełna, czy w połowie pusta – ja po prostu wypiłem jej zawartość - podstawa górnego trygramu – transpersonalny profil, czyli podstawą istnienia są relacje z innymi, a nie własne doświadczenia, jak to było w przypadku profili interpersonalnych - osoba towarzyska, głęboko społeczna - dotarcie do podstaw relacji - dużo przyjaciół, znajomych – sieć kontaktów - nigdy nie muszą rezerwować noclegów w hotelach – wszędzie mają przyjaciół - nie lubią zmian, niewiadomych, potrzebują stabilności - zmiany przyjmują tylko wtedy, gdy przymusza je do tego sytuacja, wtedy potrafią dopasować się do nowych okoliczności - nie opuszczają partnera, chyba że mają kogoś innego na oku. Mają takie zachowanie w naturze - tak pracuje ich energia i tak jest w porządku w ich przypadku - cel życiowy: stworzyć fundament dla społeczności i połączeń międzyludzkich Linia 5 - Heretyk oraz Linia 6 - Wzór do naśladowania - opisy pojawią się w kolejnych publikacjach. Kanały energetyczne (specjalizacje) - podział na obwody Masz do nich stały dostęp energetyczny. Dwie zdefiniowane bramy tworzą kanał i powodują, że centra (czakry) które łączą, tez stają się zdefiniowane. Działają jak klej między poszczególnymi czakrami. Umożliwiają połączenie, przepływ energii, komunikację między czakramami. Pokazują wpływ jednej czakry na drugą. W HD istnieje sześć grup kanałów, tzw. obwodów. Każdy z nich opisuje jakiś rodzaj energii życiowej i procesów genetycznych. Każdy z nas może posiadać aktywacje w różnych obwodach. Każdy obwód opisuje ruch i sposób przepływania energii życiowej przez czakry (można powiedzieć, że to schemat procesów genetycznych zachodzących w różnych obszarach ciała). Warto zauważyć, że czakra Ajna (umysł) nie jest bezpośrednio podłączona do żadnego z centrów motorycznych (np. czakry podstawy, czakry sakralnej czy czakry emocjonalnej). Oznacza to, że nie posiada mocy, siły decyzyjnej. Ma bezpośrednie podłączenie tylko czakry korony i czakry gardła, czyli może się manifestować, ale nie ma władzy wykonawczej, tak to można opisać. Tłumaczy to, że dlaczego decyzje podejmowane z poziomu umysłu bywają tak nieefektywne. Obwody energetyczne - grupy kanałów Tribal - Obwód plemienny (zawierający połączenia z czakrą serca-ego) – dbasz o plemię, tzn. skupiasz się głównie na wspieraniu rodziny, grupy, organizacji, itp. Obwód ten nie ma połączenia z czakrą umysłu, korony, czy czakrą G (jaźni). Sporo to mówi o tej grupie kanałów – silne zorientowanie na przetrwanie, intuicja. Individual - Obwód indywidualny – koncentracja się na wzmacnianiu siebie. Źródło zmian, potencjalnych mutacji w kolektywie. Collective - Obwód kolektywny (zbiorowy) – koncentracja na zbiorowej aktywności (dzielenie się z innymi, w większej lub mniejszej skali). Zapoznając się z pojęciem obwodów energetycznych można łatwo zaobserwować, jakich procesów i schematów używamy, jakie procesy myślowe poruszamy i czym się kierujemy w działaniach, jaki rodzaj energii wykorzystujemy. Dajcie proszę znać, czy wpis wam się podobał oraz czy taka tematyka was interesuje. W tej notce opisy są bardzo ogólne, szczegółowe opracowania konkretnych zagadnień pojawią się w kolejnych wpisach. Zapraszam!
    12 punktów
  14. Pracuję obecnie trzeci miesiąc w nowym miejscu. Najistotniejsze jest to, że zrealizowałem swój plan i osiągnąłem swój cel. Zadania, finanse i ludzie bardzo mi odpowiadają. Moje zadowolenie jest bardzo duże. Chcę przedstawić przebieg wydarzeń, może będzie dla kogoś inspiracją lub impulsem to czegoś Tło wydarzeń: Ja - 40+, Lwia część zawodowego życia na etacie w instytucjach publicznych. Ostatnie stanowisko 10lat takie samo, ta sama ciepła posadka. Niby ok, ale NIE!. Efekt - wypalenie zawodowe, frustracje i życie w męczącym zapętlonym myślotoku z pełnym spektrum negatywnych myśli i przekonań oraz tęsknocie za zmianą, za ""moim czasem i miejscem". W połączeniu z kryzysem w związku zrobiło się nie wesoło a nawet strasznie. Konieczne kroki: Ogarnianie Siebie zajęło mi jakiś rok - jest to czas po którym praktycznie nie ma fizycznych, materialnych śladów. Zero generowania czegokolwiek. Mentalny, duchowy i fizyczny trening, poligon i walka .. ze Sobą. Reset. Kwestionowanie przekonań. Wychodzenie z ról, nałogów, ego. Wietrzenie i sprzątanie swojej przestrzeni. Wracanie do Siebie, do tu i teraz. Pierwsze pomysły: Zaplanowałem, że efekty (energię czas) eliminacji szkodliwych dla mnie będę kierował na działania związane z pracą, zmianą kwalifikacji, zarobkowaniem. Tak też powstał ten wątek: Na początku był stopniowy progres, ale i sporo turbulencji i chaosu. Lęku przed nieznanym. Ale i to minęło. Pojawiła się większa swoboda wolność i ochota z odwagą. Plany przestały być fantazją i ideami. Postanowienie: Moment w którym zacząłem systematyczne działania uznaję za moment postanowienia zmiany pracy. To była niewypowiedziana decyzja. To był początek grudnia 2017. Zostawiłem nawet taką deklarację w wątku: Kilka godzin dziennie poświęcałem programowaniu - kursy, książki, spotkania, -- co się da. Poza czasem, zainwestowałem ok. 1400zł (w ciągu pół roku) . Starałem się trzymać naturalne tempo, bez wyścigów i zajeżdżania się, by mieć cały czas przyjemność, którą faktycznie odczuwam, gdy coś zrozumiem, poznam, stworzę. Nie było to baaaardzo trudne, bo to lubię. Pierwotnie zakładałem, że po 9 mieciącach samokształcenia zacznę szukać pracy - czyli wrzesień 2018. W lutym nawet uderzyłem do Braci w wątku: Zerowy odzew, ani spierdalaj ani buhahaha. Guru nie mam do tej pory, ale może jeszcze się znajdzie. Zmiana taktyki: W marcu 2018, w efekcie korespondencji z Jane (autorka quide'a dla osób chcących wejść w IT bez branżowego wykształcenia) postanowiłem ze jej radą - wysyłać CV głównie po to, żeby zaliczyć jakieś interview, procesy rekrutacyjne, robić zadania rekrutacyjne i poznać rynek. Wysłałem koło 7-8 cv. Rekrutacja: marzec - maj - dwa procesy rekrutacyjne - przeszedłem wszystkie etapy (w tym projekty, które robiłem jakieś 60h) i rozmowy z prezesami - niby ok, ale nie pykło. Niestety nawet nie wiem co im się nie spodobało (czy moja robota, czy morda, czy warunki jakie chciałem). No taki prezes nie musi przecież nikomu nic mówić. .... I bardzo dobrze, bo średnio się tam czułem i jakiś smrodek czułem. Jakąś nieufność. nevermind. Finał: Ostatecznie, za trzecim podejściem trafiłem do świeżej firmy, niedużej, która się rozkręca, ale fachowość jest. Rozmowa była przyjemna i mało techniczna, bardziej ogólna - skupiona na tym czy bedzie nam ze sobą dobrze . Umowa: Mimo, że wszystko mi się podobało, to decyzja wcale nie była łatwa. Psychika i ego mocno trzęsło dupą, że to tak NAPRAWDĘ to zrobię!!! Lęki pomieszane z ekscytacją, Bóle głowy, stres, jakieś wymysły, wątpliwości. Ale ni chuja, byłem na to przygotowany i wiedziałem, że takie będą jazdy i szarpania. Trzymałem się swojej decyzji z 2017r. , która już wtedy odmieniła wiele w życiu. Skończyłem z etatem i założyłem DG. Kasa na rękę to 233% tego co miałem. Robię to co lubię. Zawodowo spełniony. W trakcie: Mam już kilka miesięcy w nowym miejscu za sobą więc mogę napisać jakie są odczucia. ... Woda jest głęboka, ale to ok, taka mnie interesuje. Dodatkowo okazało się, że zadania dostaję jak fullstack developer i to jest zajebiste, bo mogę ogarniać tematy które planowałem za rok, dwa. Mam poczucie dobrze wykorzystanego czasu i bycia w odpowiednim miejscu, co neutralizuje stresy i lęki, ułatwia zaangażowanie i odpowiedzialność. Płacą na czas. Istnieje życie koleżeńskie i integracje poza firmą. Nie zdiagnozowałem osób toksycznych lub manipulantów, czy korposzczurów. Uczę się mnóstwo nowych rzeczy, technologie na czasie, bez grzebania w archeo. Prowadzę działalność więc też to mnie stymuluje do samodzielności i myślenia o przyszłości. Pozdrawiam i życzę wytrwałości w dążeniu do celu. Szkaradny P.S. I jeszcze jedno - nikt nie wiedział o moich planach (poza forum) oraz nikt nie miał żadnego bezpośredniego wpływu na plany i decyzje. Żadnych porad, konsultacji, rozmywania odpowiedzialności. To dla mnie bardzo istotne w tym wszystkim
    12 punktów
  15. Znalazłem na YouTube to przesłanie i przy okazji omawiania męskiego kodeksu postanowiłem przetłumaczyć. (z lekkimi uproszczeniami w nielicznych miejscach) MGTOW to akronim - Men Going Their Own Way (Mężczyźni podążający swoją własną drogą). Opisuje to szkolę myślenia lub filozofię powstałą w XXI wieku w zachodnim społeczeństwie. Najbardziej podstawową przesłanką na której oparta jest ta filozofia jest to, że nikt nie może uczynić kogoś innego szczęśliwym lub usatysfakcjonowanym, ani mężczyzna kobietę, ani kobieta mężczyzne. Szczęście i satysfakcja są definiowane jako wynik osobistych osiagnięć. W szerszym znaczeniu każda osoba płci męskiej, w każdym historycznym okresie, może być określona jako MGTOW jeśli żyje lub żyła filozofią zgodną z tą wyżej wymienioną szkołą myśli. Esencją szkoły myśli MGTOW nie jest ścisły dogmatyzm, czy też doktryna "jedna dla wszystkich", ale fundamentalne zasady, które pozwalają mężczyznom podążać ich własnymi ścieżkami w życiu, w pierwszej kolejności. Po za tymi zasadami wszystko inne zależy od ich własnych preferencji. Zasada 1. Mężczyzna powinien bronić swojego prawa do wyłącznego dysponowania sobą i swojej suwerenności. Zasada 2. Mężczyzna powinien odrzucić wszystkie uprzedzenia i kulturowe definicje na temat tego kim jest 'mężczyzna'. Zasada 3. Mężczyzna powinien widzieć ponad społecznymi sygnałami, a w swojej komunikacji nie jest zobowiązany kierować się konkretnym modelem. Zasada 4. Mężczyzna nie powinien pozwolić, by ktoś traktował go jako narzędzie dostępne do użycia. Zasada 5. Mężczyzna powinien żyć zgodnie z swoim własnym interesem. Te zasady nie są kompatybilne z obecnym modelem małżeństwa, a także modelami mężczyzny wojownika i dostarczyciela dóbr, po którym można się spodziewać, że poświęci siebie w przenośni i w wielu przypadkach dosłownie dla (głownie) kobiet bez namacalnej nagrody, wykraczając po za abstrakcyjny i nieokreślony mentalny konstrukt zwany "miłością" i "dobrego samopoczucia przy robieniu słusznych rzeczy". Te zasady nie idą również w parze ze stereotypowym modelem "Samca Alfa" skonstruowanym i rozpowszechnionym przez społeczeństwo. Finalnie mówiąc przeciwstawia się idei, że mężczyzna jest automatycznie do czegokolwiek zobligowany "z racji tej, że jest mężczyzną" lub jest coś winny kobietom czy społeczeństwu cokolwiek by to było domyślnie. Te zasady reprezentują takie przekonania, że np. mężczyzna nie jest chodzącym portfelem, ani mięsem armatnim. Następnie przedstawiają fakt, że większość oczekiwań w stosunku do mężczyzn jest nierealistyczna dla człowieka w ogóle. "Idealny mężczyzna" jest romantycznym produktem współczesnego konsumeryzmu i postacią fikcyjną nie istniejącą w rzeczywistym życiu. Ostatecznie nie zgadzamy się na teraźniejszy trend automatycznego kojarzenia mężczyzn z gwałcicielami, leniami i świniami oraz innymi prymitywnymi formami życia. Typowe męskie zachowania - które fałszywie są nam wmawiane: jak bycie agresywnym, skłonnym do przemocy, na które nie ma żadnych potwierdzonych naukowych dowodów - w pierwszej kolejności powinny zostać uznane jako patologiczne, a nie męskie. Jednym z głównych problemów jakie opisują mężczyźni jest nierówne traktowanie ich w kwestiach prawnych, a szczególnie kojarzenie pewnych przestępstw głównie z mężczyznami, odrzucając możliwość popełniania ich przez kobiety co przeczy rzeczywistości. Naciski feministyczne sprawiają, że mężczyzna doznaje przeświadczenia, że jest persona non grata dla społeczeństwa, że jest kimś niechcianym, aby tu był w pierwszej kolejności. MGTOW jest racjonalną i logiczną odpowiedzią na wymienione bolączki społeczeństwa zachodniego. Nie chcemy się angażować w związki, nie chcemy dzieci, nie chcemy nic od kobiet chyba, że jest to za darmo i za sensowną zgodą. Jak możemy zauważyć, że będąc MGTOW mężczyźni efektywnie unikają bycia gwałcicielami, leniami i świniami po przez świadomą decyzję nie wchodzenia w sytuacje, w których może być wciśnięty w te ramki. Mężczyźni tacy są w pełni oddani sobie, swoim osiągnięciom i radości. Zostawiają wszystkie rodzaje mizoginizmu i nienawiści za sobą mając pełną świadomość faktu, że te rzeczy mogą wpłynąć na szczęście mężczyzny. Jak możemy zobaczyć. MGTOW jest racjonalną świadomą decyzją w stosunku do spraw, które dzieją się w społeczeństwie. Na koniec. Za każdym razem, gdy mężczyzna jest zmuszany lub wprowadzany w poczucie winy by się związać, wziąć ślub i mieć dzieci możemy sobie przypomnieć slogan z kampanii przeciwko gwałtom, który łączy się z MGTOW w szczególny sposób.... Za każdym razem gdy mężczyzna mówi "nie" dla kobiety, małżeństwa dzieci.... "NIE" ZNACZY NIE!!! Dziękuję za przeczytanie tłumaczenia. L.
    12 punktów
  16. Zapewne w wielu polskich rodzinach był podobny schemat wychowania - trzeba być skromnym, poświęcać się, nie narzekać, zaciskać zęby. Za wytrwałość i ciężką pracę będzie zbawienie - co prawda nie wiadomo kiedy, ale będzie. Tak bardzo jesteśmy nauczeni harówy, że powodem do wstydu stało się przyznanie przed sobą i przed innymi - jest mi ciężko, nie dam rady. Do refleksji nad tym tematem skłoniła mnie wiadomość od koleżanki z pracy - osoby, którą bardzo cenię i mam z nią dobry kontakt, jednak nie jesteśmy szczególnie blisko. Możliwe nawet, że z mojej winy, bo przez ostatnie lata przechodzę przez czas wycofania i izolacji, bardzo trudno przychodzi mi nawiązywanie i podtrzymywanie relacji. Wracając jednak do sedna - od dwóch tygodni zmagam się z bólem kręgosłupa. Po prostu z tym żyję, starając się wykonywać swoje obowiązki, chociaż w najcięższych dniach wracając do mieszkania po prostu kładłam się na podłodze i leżałam tak bez ruchu godzinami, na nic innego nie pozwalał mi ból. Nie uważam się przy tym za cierpiętnicę, nie użalam się - nie tego jestem nauczona. Nikt z rodziny (z którą obecnie mam kontakt telefoniczny) słysząc o moim problemie nie powiedział "hej, może powinnaś zająć się zdrowiem i skorzystać z L4?". Po prostu nie ma wśród moich bliskich tradycji dbania o zdrowie, tak jakby była to ogromna słabość i wada - chorować i czuć się słabo. Co gorsza, nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego deficytu, z tego braku umiejętności dbania o siebie. Przepracowywanie się było dla mnie jak powietrze. Do czasu, kiedy otrzymałam od wspomnianej wyżej koleżanki z pracy wiadomości z pytaniem - czy umówiłam się już do fizjoterapeuty? Odpisałam, że nie, że brakuje mi czasu. A ona zaproponowała mi pomoc finansową. Wtedy coś we mnie pękło, rozpłakałam się. Poczułam, że otrzymałam od kogoś troskę, której brakowało mi przez cały okres dorastania. Troskę, której wciąż pragnę, mimo że jestem już dorosłą kobietą - i sama mogę, a nawet powinnam sobie tę troskę sobie okazać. Oczywiście nie brakuje mi pieniędzy, a właśnie zdrowych nawyków. Umówiłam się do tego fizjoterapeuty.
    11 punktów
  17. Wczoraj i dziś: świeżo malowane, akrylem na kurtce jeansowej. Zostało mi tylko to wykończyć markerami olejnymi i poprawić żelazkiem. Chociaż powinnam to trochę jeszcze dopracować ale nie wiem czy mi się chce. ? Lepiej mi się tak maluje niż na płótnie. Kolor się tak nie wchłania jak w podobrazie.
    11 punktów
  18. Wczoraj na czacie był temat obrazów. Taka mnie naszła wena, że nie umiałam myśleć o niczym innym jak o malowaniu. Wyrzuciłam to z siebie. Płótno: 100x70, Farby akrylowe, malowałam jedną szpachlą i jednym pędzlem. Zajęło mi to niecałe 2h. Jak skończyłam to poczułam takie szczęście, spokój, radość. Nie umiem dobrać odpowiednich słów do tych emocji. Podzielę się efektem, ale jeszcze przed werniksem: Werniks wyciąga kolor i nabłyszcza. Lubię leżeć i patrzeć na swoje obrazy. Zastanawiać się, rozmyślać albo po prostu patrzeć. Zgadywanie "co autor miał na myśli" nadaje się jako zabawa towarzyska, tyle śmiesznych rzeczy nieraz wychodzi, każdy widzi coś innego. To lubię w malarstwie.
    11 punktów
  19. „Co widać i czego nie widać” to tytuł wybitnego dzieła, niemniej wybitnego francuskiego ekonomisty Frederica Bastiata. Ten felieton jednak nie będzie odnosił się tylko do samej ekonomii. Od Bastiata zacznę ze względu na jego wyjątkowo błyskotliwą metaforę przedstawiającą większość ekonomicznych mitów znanych człowiekowi. Tą metaforą jest tzw. mit zbitej szyby, w klasycznym ujęciu wygląda on tak: Pewien chuligan wybija szybę w piekarni i ucieka. Wściekły piekarz wybiega na zewnątrz, ale gagatkowi udaje się uciec. Zbiera się tłum gapiów, którzy z początku współczują piekarzowi straty szyby. Ale po chwili ktoś z tłumu zwraca uwagę, że w sumie nie stało się tak źle, bo przecież będzie to oznaczało zarobek dla szklarza. Zarobione pieniądze szklarz wyda u kogoś innego, ten u kogoś innego i tak ożywi się lokalna gospodarka. A więc chuligan zrobił dobrze, im więcej zbitych szyb tym lepiej (bo w końcu szklarze muszą na czymś zarabiać), dla lepszego rozwoju gospodarczego trzeba zacząć wszystko rozwalać, najlepiej całe miasto...... yyy zaraz, coś tu chyba jest nie tak? Błąd w myśleniu polega na patrzeniu jedynie na to co widać, przy jednoczesnym lekceważeniu tego czego nie widać, na pierwszy rzut oka. Zbita szyba oznacza zarobek dla szklarza – to widać. Nie widać natomiast straty krawca. Jakiego znowu krawca? Przecież w tej historii nie było o nim mowy. Otóż tak się składa że piekarz chciał tego dnia zamówić nowy garnitur, niestety jednak przez wybryk chuligana pieniądze musiał wydać na nową szybę. Tak więc zysk szklarza = strata krawca. Zbita szyba nie pobudziła gospodarki, po prostu pieniądze przeszły z jednych rąk do drugich, a społeczeństwo zostało bezpowrotnie pozbawione jednego dobra, czyli całej szyby. Trudno uwierzyć, ale takie błędne myślenie nadal głęboko siedzi w ludzkich umysłach. Ilekroć kończą się powodzie albo jakieś konflikty zbrojne, wiele osób podnieca się rozwojem sektora budowlanego nie zdając sobie sprawy, że to jednocześnie strata dla innych sektorów w gospodarce. Jeszcze ciekawszym przykładem metafory zbitej szyby są organizowane przez rząd programy robót publicznych. Na pierwszy rzut wygląda to tak: "państwo tworzy miejsca pracy" i ludziom się to podoba. Jednak zapomina się o tym, że tego typu programy obciążają społeczeństwo koniecznością podwyższenia podatków lub zwiększeniem inflacji. Gdyby te pieniądze pozostały w rękach obywateli wydaliby je na inne dobra i usługi, tym samym powodując wzrost zatrudnienia w innych branżach. A więc rząd nie tworzy nowych miejsc pracy a tylko przenosi je z jednych gałęzi gospodarki do innych, jednocześnie obciążając podatnika. Oszczędności to samo zuo? Innym znanym ekonomicznym mitem, jest zamach na oszczędności. „PIENIĄDZE KISZĄ SIĘ BEZCZELNIE NA KONTACH I NIE PRACUJĄ „ tak zakrzyczy niejeden oburzony. Widzi pieniądze u ludzi znacznie bogatszych od siebie, i wyobraża sobie, co on by za nie kupił. Nie widzi natomiast że oszczędności = inwestycje. Jak? Zacznijmy od pytania retorycznego: Czy naprawdę sądzisz czytelniku (lub czytelniczko) że gdyby pieniądze na koncie oszczędnościowym lub lokacie „nie pracowały” to bank płaciłby Ci od nich odsetki? Gdybym był prezesem dużego banku to bym się chyba obraził. Bo banki można oskarżać o różne rzeczy, manipulowanie ludźmi, dodrukowywanie pieniędzy, malwersacje finansowe, no ale żeby oskarżać bank o bycie instytucją charytatywną, płacącą Ci tylko za to, że trzymasz w niej pieniądze, to już grube przegięcie!!! Otóż pieniądze na kontach się nie kiszą. Bank przeznacza je na kredytowanie. Oprocentowanie kredytów jest rzecz jasna większe niż oprocentowanie depozytów, różnica czyli marża to zarobek dla banku. Oczywiście bank podejmuje niekiedy także inne inwestycje. W każdym razie posiadacz konta w banku dostaje część zysku z inwestycji, mniejszą część, ale też jednocześnie nie podejmuje żadnego ryzyka inwestycyjnego, to bierze na siebie bank, który zgarnia resztę. Jednak oszczędności można trzymać nie tylko w banku. Wzrost oszczędności w społeczeństwie sam w sobie powoduje wzrost inwestycji poprzez dwa silne sygnały dla przedsiębiorców: 1. Oszczędzanie to nic innego jak odsunięcie konsumpcji w czasie – a więc przedsiębiorcy wiedzą, że należy w mniejszych stopniu inwestować w dobra konsumpcyjne, a w większym w dobra kapitałowe, długofalowe inwestycje 2. Wzrost oszczędności oznacza zmniejszenie się tzw. preferencji czasowej (miary tego, w jakim stopniu aktualna satysfakcja jest bardziej pożądana od takiej samej satysfakcji w przyszłości) co prowadzi do rynkowego obniżenia się stóp procentowych, przedsiębiorcy i inni inwestorzy uzyskują zatem dostęp do tańszych kredytów Te przeklęte maszyny Popularnym ekonomicznym mitem jest także mit technologicznego bezrobocia. Od początków rewolucji przemysłowej z początku XIX wieku ludzie z przerażeniem obserwują postęp technologiczny, rzekomo skazujący nas na bezrobocie. Jednak przez ten czas liczba ludności na świecie zwiększyła się niemal 7-dmio krotnie, a postęp technologiczny był ogromny. Skoro zatem „maszyny zabierają nam pracę” to jakim cudem bezrobocie już dawno nie przekroczyło 90%? Mit ten oczywiście również polega na patrzeniu jedynie na to co widać. Przedsiębiorca wprowadza nowe rozwiązanie technologiczne i zmniejsza tym samym zatrudnienie – to widać. Natomiast nie widać od razu tego, że jednocześnie powstają nowe miejsce pracy. Po pierwsze maszyny same się nie zbudują, potrzeba nowych pracowników. Po drugie nowe technologie oznaczają obniżenie się kosztów produkcji. Przedsiębiorca zarabia dodatkowe pieniądze, które może wydać na rozwój swojej firmy zatrudniając nowych ludzi lub wydać je na swoje potrzeby, tym samym pośrednio stwarzając miejsca pracy w innych branżach, bo ktoś te zegarki, samochody, czy ubrania które on kupi musi produkować. Może również odłożyć środki jako oszczędności, wówczas zostaną one zainwestowane w taki sposób jak opisywałem wcześniej. Jeśli wyda pieniądze za granicą, wrócą one do kraju, ponieważ import i eksport dążą do równowagi. Jednak to jeszcze nie wszystko. Rozszerzenie produkcji i obniżenie jej kosztów na skutek rozwoju technologii (które zostaje także podłapane przez konkurencję) prowadzi do obniżenia się ceny produktu. Z tego względu wzrasta na niego popyt, dana branża się rozwija i potrzeba nowych ludzi do pracy. A nawet jeśli niższa cena dobra nie skutkuje wzrostem popytu (czasem tak bywa, zależy o jakim produkcie mówimy) to konsumenci uzyskując dostęp do tańszego produktu zyskują nowe oszczędności, które w jaki sposób by nie były wydane stwarzają nowe miejsca pracy po dokładnie tym samym schemacie jak z oszczędnościami przedsiębiorcy. Co widać i czego nie widać z życiu codziennym? Miało nie być tylko o ekonomii, będzie więc o życiu. Nieraz słyszymy zdumienie ludzi „czemu ten człowiek popełnił samobójstwo przecież miał wszystko?”. Tymczasem ludzie widzieli go jak jeździł drogim samochodem, chodził z ładna żoną za rączkę i ładnymi, zdrowymi dziećmi. Nikt nie widział jednak jak zgrzytał zębami po nocach, spał po 2-3 godzinny dziennie, czy często sięgał do kieliszka, gdy nikt nie patrzył. Czemu? Może miał długi, może czekał go proces o poważne przestępstwo, może jego małżeństwo było do dupy, a ciągnął je ze względu na dzieci? Mógł mieć równie dobrze tysiąc różnych problemów, których nie widać na pierwszy rzut oka. I tak jest z każdą dziedziną życia. Prawda nie zawsze jest prosta, czasem trzeba zajrzeć głębiej. W psychologii wyróżnia coś takiego jak efekt aureoli, czyli tendencja do automatycznego, pozytywnego (efekt Galatei, efekt nimbu, anielski efekt halo) lub negatywnego (efekt Golema, szatański efekt halo) przypisywania cech osobowościowych na podstawie pozytywnego lub negatywnego wrażenia. Przykładowo widząc piękną kobietę, twój mózg automatycznie przypisuje jej pozostałe pozytywne cechy, co później może okazać się być delikatnie mówiąc pomyłką
    11 punktów
  20. Tajlandia - wylot początek grudnia 2023. Circa 2 tygodnie, trochę ponad. Na teraz: -kupione bilety lotnicze (koszt: 1092.58 GBP Emirates, przesiadka w Dubaju, wylot z Manchester, a wysiadamy na Phuket, po paru dniach lecimy na Bangkok te bilety nie są jeszcze kupione) -wyrobione międzynarodowe prawo jazdy (koszt: 35 PLN, są dwa typy, do Tajlandii - Konwencja Genewska), chciałbym pośmigać jakąś maszyną tam - moto. Z kosztów to na teraz tyle. Odzieży dużo nie biorę, tam skorzystam z pralni i chyba już mam na wyjazd wszystko kupione. (chciałbym jeszcze dla beki kupić marynarkę w ananasy i jakiś kozacki bucket hat) Kosztów nie podaję bo to już indywidualna spawa. Grupa na wylot to 5 osób (w tym dwie kobiety). Coraz częściej myślę, że wybór Tajowa był taktycznym błędem. Dlaczego? Lecimy kiedy zaczyna się "pogoda" - więcej turystów. Tak chodziło za mną, że to miejsce już jest "przeruchane" za bardzo. (użytkownik @dzikabomba tylko to potwierdził) Lecz Rubikon jest już przekroczony, wiec mogę tylko powiedzieć: Kości zostały rzucone! Mam dziwne, przeczucie, że Filipiny byłby lepszym wyborem, dużo dobrego słyszałem o Wietnamie. Nie chodzi mi teraz o sex turystykę, mimo iż w Dubaju bujałam się z Filipinką. (kłamała co do swojego wieku - one się kurwa nie starzeją!) Po co tam lecę. Przez ten cały hype, z ciekawości, jedzenie, owszem i sex - na całe szczęście Azjatki to nie mój typ urody (z ciała to jak młody chłopiec). Filipinka z którą miałem przyjemność obcować - podczas hanky-panky zachowywała się jak kobieta, normalnie, standardowo - OK. Natomiast to co widziałem na filmach xxx z Tajlandii to sprawiają one wrażenie nieobecnych podczas zbliżenia - mam nadzieję, że to jakaś bzdura na którą z jakiegoś powodu zwróciłem uwagę... Na teraz, nie wiem jak to tam rozegrać - kobiety. Jedni znajdują Tajkę jedną na cały wyjazd - w ogóle mi to nie pasuje. W planie mam codziennie iść na masaż. Panie oddające się za sos, będę szukał takich porobionych bomb. Randki? Spoko, zobaczymy. Chętnie poczytam jakieś rady. Żon, LTRów nie szukam. Proszę nic nie pisać o lejdibojach - kompletnie mnie to nie interesuje, a żart z tego w mojej ocenie jest słaby jak włosy Radka Majdana. Najważniejsze dla mnie na tym tripe, to zobaczyć jak tam będę się czuł, może czas opuścić ciepły Europejski kurwidołek. I tu super, że mamy @Tajski Wojownik, z którym mam zamiar się spotkać. Pozdro! @spacemarine to dla Ciebie też. @EmpireState, @Turop Moje piwniczaki: @Chcni, @Król Jarosław I Jako, że nie biorę ze sobą dużo medykamentów - kupię je w aptece na miejscu (podobna można tam kupić wszystko bez recepty) to w aptece będę robił pierwszy podryw - chyba, że jest to zawód zarezerwowany dla mężczyzn. Na baletach będę podbijał do białych i czarnych turystek, podobno siedzą jak strute, gdy widzą co się tam odpierdala. Beka! Alkohol - naprawdę minimalne ilości, szkoda mi marnować dzień na kaca! Dobrze, że można tam zajarać splifa! Pozdrawiam wszytkich.
    10 punktów
  21. Bracia, widzę co się dzieje, kobiety i ich wymagania wręcz wariują, do czego niestety w bardzo dużym stopniu przyczyniają się biali rycerze. Jest masa nowych mediów, w których to panie są wręcz zasypywane pytaniami, uwagą, prośbami, skomleniem o numer, zdjęcie czy o to, żeby.. odpisała? I tych gości nie jest 5, 10, 100.. nie. Większość facetów, to Ci goście - desperaci, którzy łakną cipki nade wszystko. Chcą mieć seks ponad przyjaźń, ponad jakiekolwiek zasady, ponad honor oraz ponad własną, męską godność. Ostatnie dni przeglądałem youtuby, facebooki i inne.. i jestem załamany, Bracia Samcy są jednym z ostatnich bastionów męskości w zalewie nowoczesnego gówna. Gdzie Wy kurwa macie jaja? Nie dziwi mnie kobieca pogarda wobec Was, tylko, że tym swoim memlaniem i ubóstwianiem Pań robicie krzywdę wszystkim. Robicie krzywdę kobietom stawiając je na piedestale i zawyżając ich realną wartość, robicie krzywdę kumatym facetom, którzy mają trudności, robicie w końcu krzywdę sobie. Nie, jak jesteś miły i piszesz do niej 50tą wiadomość, to wiedz, że nie odpisała Ci frajerze dlatego, że "nie zauważyła" tylko dlatego, że ma Cię w dupie. A na twoje miejsce jest tysiące kolejnych, jesteś tylko jak kolejny polny kamień, na który przypadkowo nadepnęła podczas spaceru z Chadem. Stąd z tego miejsca, z tego bloga wnoszę apel: - nie dawajcie atencji kobietom, widzicie, że Was nie szanuje, olewa, zbywa - postawcie sprawę na ostrzu noża, miejcie jajca i zagrajcie twardo, pożegnajcie damę - jak widzicie, że ktoś błądzi, białorycerzy, to pogadajcie, wybadajcie temat, jak się interesuje, wspomnijcie o forum raz czy dwa I może w niektórych miejscach tego wpisu padły ostre słowa ale na litość boską, apogeum wkurwienia mnie dosięgło z dniem dzisiejszym. Amen.
    10 punktów
  22. Ahoj ludziska! Kope lat Czas coś w końcu tu napisać. Tęskniliście? Bo ja tak. W końcu znalazłam tę chwilę wytchnienia i weny by zajrzeć na swojego bloga. Trochę się u mnie podziało ostatnimi czasy, stąd też moja rzadsza obecność tutaj. Tym razem chciałabym opowiedzieć o sobie, o tym co i jak ukształtował się mój światopogląd. Jak zmieniło się moje życie z upływem lat. Dlaczego interesuję się rozwojem osobistym. Dlaczego nie jestem feministką i pokrótce pragnę przedstawić swoją historię. To, że jestem w Wielkiej Brytanii od 4 lat już niektórzy z was wiedzą. Chciałabym skupić się na wcześniejszych okresach mojego życia - myślę, że przedstawienie mojego dzieciństwa dość wyraźnie pokaże, dlaczego mam takie a nie inne podejście do spraw międzyludzkich i damsko-męskich oraz przedstawię jakie są moje motywacje. Może tez moja historia, pomoże niektórym, zainspiruje do czegoś, da jakieś wskazówki. Może zmusi też do refleksji... Ostrzegam, że może to być dłuuuga książka w dodatku nieco chaotyczna. Więc zacznijmy od wprowadzenia...kto ja jestem? Jestem 25-letnią dziewczyną, w udanym związku z mężczyzną, którego kocham. Jestem niepoprawną optymistką, w głębi duszy podróżniczką. Ciekawa świata i lubiąca czerpać z życia pełnymi garściami. Widzę przed sobą ogrom możliwości, choć jestem niektórych kwestiach niezdecydowana, tak jednak nie lubię się ograniczać i wybierać tylko jedną drogę. Mam mnóstwo planów i marzeń. W swoim tempie realizuję to co chcę. Moją główną motywacją jest być wolną i szczęśliwą. Jest mało rzeczy których nie lubię. Natomiast tych co lubię jest tak dużo, że czasem ciężko mi wybrać czego tak naprawdę potrzebuję. Jestem typową enneagramową >siódemką (dokładnie 7w6)< W skrócie jestem wiecznym dzieckiem, cieszę się z najmniejszych darów życia i jestem straszną marzycielką. Lubię próbować nowych rzeczy, stąd też mam dużo powierzchownych zainteresowań. Jestem ekstrawertyczką, jednak mam momenty, kiedy lubię się zatrzymać i poobserwować otoczenie, przeanalizować. Nudzi mnie rutyna, choć wiem, że jest nieodłącznym elementem w życiu, dlatego staram się też momentami do tego przystosować. Jak bardzo mój charakter jest nieadekwatny do przeżyć z dzieciństwa... O tym poniżej. Potrzebowałam mnóstwa czasu by zrozumieć siebie i swoje motywacje. Jak byłam nastolatką nie dawało mi to spokoju. Gubiłam się w swoich myślach, nie rozumiałam dlaczego jestem taka chaotyczna, niezdecydowana. Nie znałam kobiecej natury jak też nie wiedziałam jak zachowywać się wobec ludzi. Jak byłam mała, byłam dość nieśmiała. Im starsza - bardziej pewna siebie choć też zależy w jakich sytuacjach. Miałam problem z określeniem co jest dla mnie dobre. Sprawiałam wrażenie osoby poważniejszej niż rówieśnicy. Szukałam swojej tożsamości i próbowałam jakoś zrozumieć swoje najbliższe otoczenie, które swoją drogą było źródłem moich problemów od najmłodszych lat. Dlatego w wieku 16 lat zaczęłam szukać poszlak. Pokrótce zaczęłam interesować się duchowością, medytacją...starałam się wychodzić jak najczęściej z domu, by uwolnić się od spraw rodzinnych. Wstąpiłam do harcerstwa, przebywałam dużo czasu z rówieśnikami. W domu byłam zdana sama na siebie, mimo faktu, że mam czwórkę rodzeństwa (wszyscy starsi ode mnie, dzielą nas duże różnice wiekowe) czułam się samotna. Zamykałam się zwykle we własnym pokoju i uciekałam od rzeczywistości na różne sposoby. Miałam podejrzenia, że mam duże problemy ze sobą i miewałam stany depresyjne. Nie wiedziałam jak z tym walczyć. Jednak podświadomie mocno pragnęłam zmian. Wyobrażałam sobie wiele razy, że uwalniam się od tych problemów...Uśmiechałam się sama do siebie. I wmawiałam sobie " wyjdziesz tego gówna, na pewno!". W szkole miałam problemy z nauką. Największy problem oczywiście z matematyką... Moi rodzice mi nie pomagali, rodzeństwo też nie. Jak miałam 6 lat, wyprowadziła się najstarsza siostra, po paru latach kolejna, później brat poszedł do wojska i po tym tez od razu się wyprowadził. Najwięcej uwagi poświęcał mi mój drugi brat, to z nim kłóciłam się o komputer, to on bawił się ze mną w chowanego, robił mi psikusy...w skrócie normalna relacja siostra-brat, której myślę każdy dzieciak, nastolatek potrzebuje, ale też po jakimś czasie zabrała mi go choroba - schizofrenia. Od małego byłam przyzwyczajona do tego, że było dużo ludzi pod jednym dachem. Jednak gdy zaczęli się wyprowadzać jedno po drugim zaczęłam jako dziecko odczuwać pustkę. Choć wychowywałam się w dużej rodzinie, jakoś tak tego nie odczuwałam...Większość rodzeństwa była i jest w dalszym ciągu dla mnie obca... Okres kiedy powinnam mieć dużo kontaktu z rodzeństwem, z ciepłem rodzinnym, ja odczuwałam samotność. Na przestrzeni lat, jeśli tak przeanalizować relację z moim rodzeństwem...mogę stwierdzić, że jest skomplikowana. Od moich starszych sióstr zwykle słyszałam tylko krytykę, czułam, że chcą mi tylko matkować. Czułam...dalej w sumie czuję, że nie jesteśmy ani trochę sobie bliskie. Nie bez powodu zresztą mi matkowały. Po parunastu latach dowiedziałam się, że robiły to dlatego, że widziały, że moja matka nie zajmuje się mną prawie w ogóle. Widziały u mnie braki w wychowaniu. Jako, że wyprowadziły się szybko z domu, ja nie miałam z nimi za dużo styczności. Zaczęły układać swoje życie po swojemu, z dala od domu rodzinnego, dlatego wzorce i światopoglądy mają zupełnie inne niż ja. Gdybyśmy spędzały więcej czasu ze sobą, dzieliły ze sobą codzienność, sprawa wyglądałaby zdecydowanie inaczej - tak przynajmniej przypuszczam. Nie bez powodu jednak moje rodzeństwo decydowało się szybko na wyprowadzkę...Tak jak i ja później. Największym problemem od czasów dzieciństwa była moja Matka. Już od najmłodszych lat słyszałam jej narzekania na Ojca. On harował jak wół, wyjeżdżał do Niemiec na parę miesięcy a jak wracał, pierwsze co zastawał w domu to naburmuszoną minę mojej Matki. Wychowywałam się w domu gdzie nie było czuć miłości matki. Tylko jej żądania kierowane do wszystkich a w szczególności do Ojca. Więcej żądała niż dawała od siebie. Od pewnego czasu swoje życie spędzała głownie przy komputerze grając w pasjansy i różne logiczne gierki ze strony gry.pl. Mnie też przez pewne okresy brakowało ojca. Byłam generalnie córeczką Tatusia. Jak już w jednym wątku opisałam - gdy przyjeżdżał z Niemiec, potrafiłam na niego czekać godzinami przed blokiem. Przywoził mi mnóstwo zabawek, słodyczy. Wychodziłam do niego przed blok, pomagać mu przy aucie, lubiłam mu towarzyszyć przy załatwianiu spraw... Potrzebowałam jak każde dziecko bliskości i ciepła. Więcej otrzymywałam tego od Ojca, którego miałam mniej przy sobie niż od Matki, którą miałam na co dzień. Mój ojciec był znany w bloku z tego, że był złotym rączką i był pomocny. Każdemu służył radą i pomocą. Jednak widząc jako dziecko reakcje mojej Matki byłam zdezorientowana, z czasem zaczęło to iść w złą stronę. Jako, że więcej czasu przebywałam z moją Mamą, łapałam od niej zachowania, słuchałam jej. Godzinami potrafiła narzekać na rodzinę mojego Ojca i na jego samego. Były kłótnie o wszystko, choć najczęściej o pieniądze. Mój Ojciec był jedynym żywicielem tak dużej rodziny, dlatego też nie przelewało nam się za bardzo. Będąc nastolatką, byłam zmotywowana do tego by pomóc rodzicom chociaż trochę odciążyć ich finansowo. Próbowałam zarabiać sama na siebie już w wieku 16-tu lat. Czułam poczucie winy prosząc moich rodziców o drobne na swoje potrzeby. Moja matka zajmowała się domem, choć już po jakimś czasie zaniedbywała też i tę rolę. Robiła mi straszny mętlik w głowie, bo czasem rzeczywistość nie pokrywała się z tym co mówiła. Mówiła mi zupełnie coś odwrotnego niż widziałam. Jednak jak mi wpajała do znudzenia, to zaczęłam już w niektóre rzeczy wierzyć. Zaczęły się więc też kłótnie z Ojcem. W dodatku różne perypetie z moim bratem, któremu schizofrenia dawała się we znaki. Były momenty, że lubiłam rozmawiać z moją mamą, bo to też było jakieś spędzanie czasu z nią. Im więcej się z nią zgadzałam, tym milsza była dla mnie. Ale jeszcze wtedy nie wiedziałam, jak bardzo ta relacja jest dla mnie zgubna. Nie byłam świadoma tego, że ona chce wychować swoją osobistą służącą i pomagierkę, sama odpoczywając, przy komputerze. Bo jak to zwykła mówić " wychowałam piątkę dzieci, jestem zmęczona, mam prawo do odpoczynku". W między czasie tworzyła sobie różne scenariusze, miała w głowie spiski, które rzekomo knuliśmy wszyscy przeciwko niej. Za wszelką cenę chciała nas, dzieci trzymać jak najdalej od ojca, wmawiając, że robi wszystko na przekór jej. Jednak jako, że jeszcze byłam młoda, nie wiedziałam co to wszystko znaczy. To było swego rodzaju układanie puzzli. Choć na początku błądziłam po omacku. Dopiero po latach analizowania sytuacji w domu uzmysłowiłam sobie, że mojej Matce nie da się pomóc. Dopiero niedawno doszłam do tego, że prawdopodobnie ma zaburzenie narcystyczne. Jedyne co należy zrobić w takim przypadku to odseparować się. - co w sumie stopniowo zaczęło mieć miejsce gdy się wyprowadziłam z domu do UK. Mojemu bratu, który zachorował na schizofrenię, nie udało się. Dalej jest pod jej negatywnym wpływem. Widać, że przygniata go ta negatywna aura, którą rozsiewa moja rodzicielka. Reszta rodzeństwa w tym ja - uciekliśmy. A mojemu Ojcu po jakimś czasie zaczęło wysiadać zdrowie. Był też bardziej przygnębiony, choć dalej potrafił się cieszyć i uśmiechać z najdrobniejszych rzeczy. Potrzebował spokoju, jednak go nie dostawał w domu. Zaczął chorować na raka. Po trzecim przerzucie na kręgosłup, opuścił nas. Rok śmierci mojego ojca - był to dla mnie przełomowy okres. Postanowiłam wyprowadzić się z domu rodzinnego. Nie chciałam żyć pod jednym dachem ze swoją matką. Chciałam jak najszybciej się usamodzielnić i żyć na swój rachunek. Nadarzyła się okazja wyprowadzki za granicę 2 miesiące po pogrzebie Ojca - w Polsce nie widziałam swojej przyszłości. W tym też czasie zaczęłam spotykać się ze swoim obecnym mężczyzną. Zaczęłam czuć, że mimo przykrych zdarzeń, mimo wszystko zaczyna mnie coś spotykać miłego. W końcu widziałam, że los się do mnie uśmiecha. Wtedy czułam, że spadł ze mnie ogromny ciężar. Czułam, że zaczynam być wolna. Aż do chwili obecnej. Na podstawie swoich przeżyć, uznałam, że nie chce dla siebie więcej takiego życia. W przyszłości chcąc stworzyć rodzinę, chcę być dobrą, kochającą matką i kobietą, która będzie poświęcała jak najwięcej czasu swoim dzieciom. Chcę tworzyć miłą i ciepłą atmosferę wokół siebie. Być przeciwieństwem mojej matki. Brać pełną odpowiedzialność za swoje czyny i rozwijać się. Nie zatrzymywać się w miejscu i rozpamiętywać jak moja matka. Żyć i cieszyć się życiem. Chcę dzielić się tym szczęściem z moim lubym. Nie mam do niej żalu, choć blizny jakieś zostały. Ona też mnie na swój sposób nauczyła życia. Pokazała mi tę ciemną jego stronę. Pokazała mi do czego doprowadza nienawiść do samego siebie i innych. Pokazała mi też że jak się jest skrajnym egoistą to krzywdzi się bliskich. Poczułam na własnej skórze jak to jest być ofiarą takiej osoby. Dlatego chcę obdarzać swojego mężczyznę ciepłem i być dla niego wsparciem. Nie utrapieniem. Nie bez powodu staram się zrozumieć też męską naturę. Nie chcę na siłę zmieniać mojego mężczyzny i patrzeć tylko na swoje potrzeby. Chcę być szczęśliwa, uśmiechać się. Śmiać się jak najwięcej. Uwalniać swoje wewnętrzne dziecko. Być wolna. Moje własne dzieciństwo jest dla mnie przestrogą. Nie chcę by moje dziecko w przyszłości czuło to samo co ja jak byłam mała. Nie ma nic gorszego dla dziecka niż samotność i uczucie odrzucenia. Dlatego jestem bardzo wyczulona na to jak widzę, gdy matki zaniedbują swoją rolę. Jak kobiety zaczynają być agresywne, są dumne i pokazują ile w nich pychy. Nie dając dziecku ciepła i emocjonalnego wsparcia - krzywdzą je. Nie mogę zdzierżyć, że dzisiejsze kobiety większości mało od siebie dają w związkach. Najważniejsze jest dla nich zaspokojenie własnych zachcianek, najlepiej też bezboleśnie i bez wysiłku. Zrobiły się wygodnickie. Chcą mieć wszystko, bez żadnego wkładu od siebie. Smuci mnie to. Bardzo. Dlatego jestem zdeterminowana by z tym walczyć jak tylko się da, sama dając dobry przykład. Udowodniłam sobie, że jednak mam wpływ na własne życie. Każdy ma. Trzeba tylko chcieć zmian. Trzeba umieć zrobić sobie rachunek sumienia, być z samym sobą szczerym. Patrzę teraz na to co osiągnęłam i jestem z siebie niesamowicie dumna. Mam dokładnie to o czym marzyłam będąc nastolatką. To mi pokazało, jakim potężnym narzędziem jest umysł i jak zna się jego prawa, można naprawdę dużo... Cieszę się też, że jestem na tym forum i mogę podzielić się tym z innymi. Takie wylanie własnych myśli i przemyśleń jest dla mnie bardzo oczyszczające. Tym pozytywnym akcentem kończę dzisiejsze wylewanie myśli. Dziękuję Drogi czytelniku jeśli tu dotarłeś i przebrnąłeś przez tę ścianę tekstu. Życzę wam wszystkiego co najlepsze, przesyłam dużo pozytywnej energii (tzn jej resztki, bo po treningu jestem wypompowana) - ale spokojnie, starczy dla każdego. Dobrej nocy!
    10 punktów
  23. A tak naprawdę nie na DDRowskim ORWO, które mój ojciec czasem sobie przywodził a ja mu podkradałem i wkręcałem w aparat w majestacie prawa a Fuji Velvia. Velvia ekstra kolory podkręcała a ja jestem mimo braku daltonizmu, na kolory ślepy. Ktoś niedawno zapytał mnie rozmawiając o kolorach, co widzę, gdy patrzę na tęczę. Moja zwykła reakcja - o! tęcza! Więc mimo, że widzę cz-b, podejmuję czasem próby z kolorem. Więc tu będzie (jak na mój gust) mocno kolorowo. Żeby była odmiana.
    10 punktów
  24. Podsumowania z przemyśleń nad rolą ojca. Horyzontalny cel i rola : Przygotować dziecko do samodzielnego życia, do opuszczenia gniazda w sposób naturalny, z ochotą, pewnością siebie i przekonaniem, że posiada się wszelkie umiejętności i wiedzę by stawić czoła wyzwaniom. W realizacji tego celu kieruję się zasadami (kolejność spontaniczna): Być wzorem, przykładem i przewodnikiem, a nie tyranem, czy mędrkującym teoretykiem (lub co gorsza manipulatorem i hipokrytą). Dawać wsparcie i przestrzeń do podejmowania prób, eksperymentów, inicjatyw. Nie wzbudzać negatywnych uczuć takich jak: poczucie winy, wstyd ("zawiodłeś mnie", "rozczarowałeś mnie", "przez Ciebie ...." , itp ). Nie odtrącać. Zawsze kochać, a nie tylko za efekty i podporządkowanie. Sprawiedliwie oceniać i rozliczać działania i zachowania a nie osobę (to, że zrobiłeś to czy tamto nie oznacza że jesteś zły, głupi, gorszy, itp.) Być fair - nie manipulować i nie dać sobą manipulować - pokazywać szkodliwość takich zachowań. Tłumaczyć i rozmawiać o: emocjach, uczuciach, komunikacji, myśleniu, umyśle, sercu, itp. w sposób otwarty, naturalny, w kontekście doświadczeń. Zapewniać dobrą atmosferę i nie projektować własnych negatywnych emocji na dzieci (nie odreagowywać). Ale tez nie rozpieszczać - wymagać: wywiązywania się z umów, rozwiązywania problemów i nie unikania trudnych rozmów. Jednocześnie pozwolić na swobodne wyrażanie i uwalnianie emocji, nie duszenie ich, nie wypieranie, nie wstydzenie się, nie czucie się winnym za nie - niech się wytelepie z emocji, spokojnie przeczekać a potem porozmawiać o tym co się wydarzyło. Dbać o harmonię i balans pomiędzy zabawą obowiązkami, czasem wspólnym i własnym. Wpajać poczucie przyjemności z wysiłku w dążeniu do celów. Uświadomić zagrożenia wszelkich uzależnień. Nauczyć dystansu do strachu przed porażką / oceną innych. Nauczyć jak wykorzystywać doświadczenia porażki. Wpoić zdrowy egoizm (Zapoznać ze schematami przyjmowania ról: ratownika, ofiary i tyrana.) Wpoić przekonanie o własnej kompletności i szczęściu, miłości własnej i istotności kontaktu ze Sobą. Obalać mity "dwóch połówek" i inne białorycerskie schematy. Nauczyć odpowiedzialności za własny dobrostan. Nie oczekiwać że dziecko się odwdzięczy, bezinteresowna postawa ale z zachowaniem własnych granic. Oczywiście to wszystko bezwysiłkowo i z piosenką na ustach.
    10 punktów
  25. Niedawno pewien wieczór spędziłem na przemyśleniach dotyczących zmian jakie się dokonały w moim życiu. Pisałem już o podejmowanych działaniach i efektach, więc tym razem opiszę jak zmienił się mindset - przekonania i wartości. Każdemu polecam szukanie odpowiedzi na pytanie "jakie przekonania kierują moim życiem?" , czy są one prawdziwe, czy może irracjonalne ?, czy moje?, czy narzucone, automatyczne, kulturowe, rodzinne.. itd. Czy te przekonania są spójne czy tworzą sieć konfliktów wewnętrznych, które prowadzą do wojen i komplikują życie. 1. JA, kim jestem? Kiedyś: Kiedyś myślałem o sobie jako o zamkniętej, skończonej, stałej formie, na którą składają się jakieś wrodzone cechy pozytywne i negatywne i ogólnie, że to jest temat zamknięty (charakter, temperament, osobowość - jak zwał tak zwał. Amen). Taki jestem i raczej nic nie da się z tym zrobić, trzeba z tym życi i być z ludzmi, którzy potrafią mnie takiego zaakceptować. Taka trochę czarna skrzynka - zbiór danych, ale nieedytowalny. Dziś: Uważam, że wiele zmian jest możliwych i wiele z tych przyjętych cech można a nawet trzeba zmieniać. Podstawą jest pozwolenie samemu sobie na zmianę, odrzucenie przekonań typu : jestem nieśmiały, skromy, nieatrakcyjny itp. Wszelkie etykietkowanie sprawia, że wpadamy w pułapkę, zamykamy się w klatce, którą sami tworzymy. Narzucamy sobie ograniczenia i zostaje nam jedyni komfort biadolenia jak to "nie da się, bo ja tak mam". Oczywiście są granice - np. cech biologicznych - raczej nie urosnę kolejnych 10 cm.... ale czy ja wiem Poznaję Siebie i zmieniam Siebie. Rozpuszczam ego - poznaję jego triki, by utrzymać status quo. Umysł i podświadomość - mogą pomagać, ale jak nie potrafi (nie zna) używać to będą utrwalać szkodliwe przekonania i realizować czarny scenariusz. 2. Odpowiedzialność / podejmowanie decyzji Kiedyś: No cóż, muszę przyznać że było mi wygodnie gdy decyzje podejmował ktoś inny, ja nazywałem to bycie minimalistą, elastycznym, kompromisowym i podobne racjonalizacje, że jestem taki wspaniały, że czyjeś potrzeby i preferencje mogą być na pierwszym miejscu, a ja się dostosuję i jest OK. Oczywiście tworzyło to po pewnym czasie frustracje i pretensje do otoczenia (ludzie, okoliczności, prawo, gospodarka, kultura) że jest źle, że to i tamto, ktoś, coś. Biadolenie, zwalanie winy, tłumaczenie, energia zamiast na dążenie do celu szła na racjonalizacje. Dziś: Uważam, że Ja jestem za wszystko odpowiedzialny (no może nie wszystko), a przede wszystkim za swój dobrostan, samopoczucie, emocje, zdrowie, finanse - ogólną sytuację. Taka zmiana postawy była mi bardzo potrzebna i wiele dobrego przyniosła - wyznaczyłem granice Siebie - za którymi nikt i nic nie ma mocy zakłócania, manipulacji i zmian ustalonych prawideł. Przyjąłem rolę kreatora własnego życia, własnych emocji, wartości. Decyzje są przyjemnością, choć czasem nie łatwo, ale idę do przodu, kierując się sercem, umysłem i intuicją. Nawet najdrobniejsze sprawy mają dla mnie znaczenie i świadomie decyduję o tym jak i co mnie otacza i spotyka. Jak mi coś nie odpowiada to zgłaszam to światu (dotyczy relacji). 3. Źródło szczęścia Kiedyś: Brnąłem w matrixowe iluzje : sex, pieniądze, małżeństwo, rodzina, wizerunek, opinia, wiedza, rozrywka, twórczość, melanż, wyjebanie, używki, idee, przynależność do grup itp. itd. Próbowałem czerpać z różnych źródeł i otrzymać poczucie szczęścia. Wysiłek niejednokrotnie duży, zaangażowanie energii, czy wręcz zatracenie - zawsze jednak było coś nie tak, nie czułem spełnienia. Wszystko marność, zostawałem z poczuciem bezsensu, wypalenia, po czym znajdowałem następny cel, wartość - często było to przypadkowe, kompulsywne, bezrefleksyje, emocjonalne powiązanie. Poszukiwanie szczęścia było zorientowane na zewnątrz - tam coś miało być, co przyniesie trwały dobrostan. Dziś: Uważam, że największym szczęściem jest bycie w zdrowym (opartym na prawdzie) kontakcie ze Sobą i z otoczeniem. Bez konfliktów, Akceptacja, Współczucie, Harmonia i Spokój wewnętrzny. Poczucie własnej wartości i mocy - sprawiają, że niezależnie od tego co życie stawia przede mną to jest to w sam raz dla mnie, akceptuję i cieszę się z tego, szukam zrozumienia tej lekcji. Mam świadomość, że rozwój wymaga wysiłku, w celu zrozumienia tych lekcji, ale po prostu warto. Otrzymuję korzyści i nagrody w postaci wewnętrznej radości i satysfakcji z życia. Tak to się jakoś nakręca. Wiem, że cały czas jest coś do zrobienia, wszystko ma znaczenie, każdy moment, każda chwila... ale to nie buduje napięcia ("trzeba coś zrobić, co?, jak? szybko...") - wszystko stało się okazją do zmiany, do kreowania, do korzystania i cieszenia się z tego co jest. Żródło jest we mnie - nikt mi go nie ukradnie, nie zabierze, nie zniszczy jest bezpieczne, ono nie odejdzie, dzięki temu nie mam strachu że je stracę, nie muszę tracić energii na zabezpieczenia, kontrolę, alarmy, ochronę itp. 4. Strach przed przemocą Kiedyś: Uważałem się za tchórza, może nie wprost ale podświadomie, balem się konfrontacji, agresji, bicia/walki, przemocy. jako dzieciak, byłem zwykle z tych mniejszych i musiałem nadrabiać gatką, by wyrobić sobie miejsce w grupie, to działało, ale bałem się że ktoś w końcu mnie będzie chciał sprawdzić. Dziś: Już prawie dwa lata trenuję walkę, przykładam się, poznaję o co w tym chodzi. To mi pewnie pomogło, zmienić samoocenę, nie czuję obecnie strachu przed sytuacją w której konieczna jest walka, nie ma wyjścia, nic innego nie zadziała. Psychika ma tu ma znaczenie i to duże. Ustawienie się w roli ofiary determinuje wynik. Ale już taka opcja mnie nie interesuje. Kontra, agresja, dominacja - nie mam zamiaru utrudniać sobie przetrwania, sabotując wiarę w siebie i swoją siłę. Oczywiście nie mam zamiaru kozaczyć, sprawdzać się i prowokować. Unik dalej jest świetnym rozwiązaniem i nie rodzi wstydu. W końcu też mój syn też potrzebuje wzorca, więc tu zmieniłem podejście. 5. Strach ogólnie Kiedyś: Unikałem badania tematu, w ogóle jakieś wyparcie nastąpiło, że taka emocja w ogóle istnieje - ogólnie przecież żyjemy wygodnie w cywilizowanym systemie, jest dach nad głową i żarcie. Ogólnie nieświadomość w temacie. Dziś: Uświadomiłem sobie jak wiele zachowań wynika ze strachu, generuje on stres, który dalej zmusza do szukania ulgi. Łapałem się wielu "polepszaczy" rzeczywistości i różnych -holizmów, które były ucieczką od rzeczywistości. Strach robił ze mnie niewolnika. Obecnie zweryfikowałem dużo błędnych założeń, które generowały strach. przed Np. rozwód, samotność, utrata pracy - to generowało irracjonalny strach, że za wszelką cenę nie wolno do tego dopuścić. Ale to iluzja, cena jest coraz wyższa a zagłada coraz większa - paranoja gotowa. Obecnie przekonanie mam takie: strach przyciąga to czego się boję. Po prostu wpada się w spiralę pełną lęku, nakłada się na percepcję filtr, który całą odbieraną rzeczywistość interpretuje jako zagrożenie i ryzyko, rośnie srtach i napięcie, zmienia się zachowanie, coraz większy chaos, stres w końcu panika i BUM - stało się. To jak samospełniająca się przepowiednia, jak zaklęcie. Obecnie sprawdzam się czy czasem czegoś się nie boję, czy nie działam pod tym naciskiem, jeśli tak to wychodzę naprzeciw, konfrontuję się, chcę zobaczyć czy to faktycznie takie straszne, co będzie jak powiem "sprawdzam" co jest pod tym prześcieradłem. Wielokrotnie strach znika, rozmywa się jak zjawa, nie ma nic - wraca słońce i ładna pogoda. Czuję się wtedy jak dziecko, beztrosko i bezpiecznie. To również istotne w relacjach, jak jest strach - to z niewyjaśnionych przyczyn wszystko się psuje - zaufanie, wiarygodność, szukanie potwierdzenia uczuć, kontrola, manipulacje. Mój własny strach za unicestwia kontakt drugim człowiekiem. Ciągłe śledztwo, lęk przed krzywdą i czy porzuceniem, oszukaniem, kłamstwem. Po co to? Nie ma się czego bać. Stałem się bardziej swobodny i działam z zaufaniem, że życie potoczy się we właściwym kierunku. Coś co obecnie może wydawać się nieprzyjemne, będzie korzystne więc nie ma się co bać - jak niedobry syrop - w końcu poczujemy się lepiej. Przestałem się też bać, że kogoś zranię lub będzie komuś przykro, bo wyrażę swoją opinię , czy uczucia, krytykę - To było bez sensu - typowe dla Nice Guy'a. 6. Emocje Kiedyś: Uważałem, że jestem słaby w wyrażaniu emocji i że emocje biorą nade mną górę i nie jestem w stanie nad nimi panować. Rodziło to strach przed sytuacjami, więc zmieniałem zachowanie żeby uniknąć nieprzyjemnych emocji. To było związane z pkt. 1 - czyli uważałem, że tak już jest, taki już jestem i tak ma być. Dziś: Wziąłem temat pod lupę - poczytałem trochę i zacząłem praktykować. Nowe przekonanie to: Emocje jakie mam to nie ja! Traktuję emocje jako informacje, jako sms od podświadomości, co lubi czego nie. To sprawiło, że w praktyce, znacznie mniej przejmuję się tym co pojawia się w emocjach. Patrzę na nie - jak na tekst sms'a - nie nadaję temu tak silnego znaczenia jak kiedyś. Bałem się trudnych emocji. Teraz korzystam z nich by odczytać przekaz i wykorzystać informację w celu podjęcia odpowiedniego działania. Czasem okazuje się że jakaś emocja to nawyk, odruch, skojarzenie - uświadomienie tego prowadzi znacznego polepszenia samopoczucia i pohamowania kompulsywnych reakcji. Cieszę się, że mogę czuć emocje, że nie jestem cyborgiem. Nie boję się ich, pomagają mi w współpracy z podświadomością. Nie martwię się że są czasem nieprzyjemne - to nie ja! Ale ja jestem za nie odpowiedzialny! To też spora zmiana w życiu - uświadomić sobie, że to co gotuje się w tym garze to sami tam wrzucamy. Może to niejasne, ale uważam, że szczególnie to co jest związane z historią, doświadczeniami i co pobudza te emocje to można sobie poukładać i przestać w kółko odtwarzać. Od tego warto zacząć. Potem jest znacznie łatwiej i autentyczniej przetwarzać bieżące przeżycia. 7. Obsługa emocji pozytywnych / negatywnych Kiedyś: Nieświadomość wpływu emocji. Nieświadomość źródeł emocji. Nie wiedziałem jak to działa. Uważałem, że to poza moim wpływem, że naturalne, że nie można tego zmienić. Przylgnąłem do wielu mechanizmów i powstało ego, które dalej się mocno broniło, nie pozwalając na zmiany. Nie potrafiłem brać odpowiedzialności za emocje własne i bronić się przed emocjami innych. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, za które emocje odpowiadam ja, a które chłonę jak gąbka od innych. Byłem łatwo sterowalny dla innych. Podatny na manipulacje. Emocjonalnie zależny. Nie miałem również rozeznania we wpływie emocji, szczególnie tych "zatrzymywanych", tych które przylgnęły i nie chciałem ich uwolnić. Nie zdawałem sobie sprawy jak wiele wypartych emocji rodzi wewnętrzne ciśnienie, lęk i cierpienie. W końcu to było wyparcie - więc ja tego nie chciałem czuć - i oszukiwałem siebie by zamiatać tematy pod dywan. Emocjonalne klapki na oczach, kajdany i kula u nogi - taka to oto była moja codzienna biżuteria. Dziś: Obecnie bacznie obserwuję swoje emocje, dostrzegam ich wielką siłę i wpływ. Używam i ukierunkowuję. Mam jasny podział na negatywne i pozytywne. Wszelkie negatywne emocje staram się na bieżąco uwalniać i przerabiać na pozytywne zachowania, zrozumienie i wnioski. Staram się utrzymać emocjonalną higienę - nie zapuścić się żalem, wstydem, gniewem, pożądaniem, zazdrością, winą, apatią, złością, strachem, czy nawet dumą. Tego nauczyłem się od D. Hawkinsa - Techniki Uwalniania i Poziomy świadomości - książki, które całkowicie zmieniły, a wręcz stworzyły moje postrzeganie i rozumienie emocji. To zaczęło działać i sprawdzać się. Poza tym drugi aspekt to umiejętność rozróżnienia źródła emocji lub wyzwalacza. Obecnie rozróżniam co jest moją odpowiedzialnością, które stany są moje, a które pochodzą od innych i manipulacjami lub projekcjami (wzbudzanie poczucia winy, uraza, szantaże emocjonalne, acting-out'y). Nie chłonę już tego jak gąbka i nie biorę odpowiedzialności za czyjeś stany. Nowe przekonanie: Jakie mam emocje takie dostaję życie. Trochę to działa jak zamówienie w restauracji - jeśli jest się miłym, zadowolonym, pozytywnym - to dostaniemy dobre, świeże, smaczne danie. Jak emitujemy negatywne emocje - dostaniemy coś po czym czeka nas wielogodzinna bolesna sraczka. 8. Życiowy kompas umysł/serce/intuicja czy coś innego? Kiedyś: Uważałem, że umysł, zdroworozsądkowe myślenie, intelekt to narzędzia do kierowania swoim życiem. Nie specjalnie wiedziałem, co to intuicja i dlatego uważałem, że mam słabą intuicję lub jakąś zawodną i dlatego unikałem tematu. Serce? Tak, tak, jak najbardziej - ale w naiwnym romantycznym wydaniu. To był efekt masowego programowania, zarządzany przez ego. Iluzja zależna od zewnętrznego źródła. Słodko pierdzące piosenki o miłości, a potem inne żale i lamenty jak to jest mocno się cierpi gdy się tak pragnie miłości lub nieszczęśliwie kocha. Białorycerska szkoła kadetów. Tak na co dzień - uważałem się jednak za umysł ścisły, który nie rozumie tych skomplikowanych ludzkich labiryntów i gubi się w emocach, więc bezpieczniej jest schować się pod maską intelektualisty - luzaka. A może jak się ktoś napatoczy to wtedy pokazać w całej okazałości swą stęsknioną romantyczną naturę. Ciągły konflikt serca i umysłu, poplątanie interesów i chaos, nieświadomość że i tak ego i podświadomość robią ze mną co chcą, a intuicji nie używam z założenia. Dziś: Świadomość Siebie i tego co "na mnie się składa" rodzi nowe przekonanie, że umysł to tylko narzędzie - jak komputer - to co włożysz to przetworzy i poda wynik. Ale za to jakie zadania mu zadajesz to kto i na jakiej podstawie decyduje? Uważam, że takim wewnętrznym kompasem powinna być intuicja. Rozwinąłem trochę moją zaniedbaną intuicję, do podejmowania decyzji nie oczekuję wszystkich danych, dowodów, opinii autorytetów, czy norm społecznych lub innych. Staram się kierować wewnętrznym głosem, pragnieniem, uczciwością wobec tego co aktualnie uważam za prawdziwe. piszę "aktualnie", bo doświadczenie pokazuje, że te "wewnętrzne prawdy" mogą się zmieniać i to co było kiedyś prawdą teraz jest fałszem. Ogólnie to moje życie jest jak liść na wietrze i to co go spotka jest poza kontrolą, ale jak to odbiorę i przeżyję, jakie da to owoce zależy już często ode mnie. Może ta intuicja to wyższa Jaźń, może Bóg, może coś innego. Nie wiem, Ja tu tylko realizuje jej plan. 9. Zmiany i uszczęśliwianie innych Kiedyś: No cóż, kiedyś żyłem przekonaniem, że jestem w stanie kogoś uszczęśliwić, naprawić jego życie, uratować. Chętnie pomagałem, poświęcałem się, rezygnowałem z wygód by być kogoś. Rola ratownika, opiekuna. To wszystko była ściema, ucieczka przed sobą, jakiś model wyuczony od dziecka, bycia dobrym dla innych. W podświadomości natomiast rosło oczekiwanie się na nagrodę na docenienie. No i dupa. Ktoś wziął i zostawałem z uczuciem wydymania lub że jestem nie dość dobry, nie starałem się, winny że ktoś jest dalej niezadowolony, cierpi itp. Podejmowałem wytrwale misje, nie bacząc na koszty. Uważałem że to dobre, ego klaskało z zachwytu jaki jestem dobry i rycerski. Wyrzuty sumienia, niezrozumienie, niska samoocena - to niektóre z owoców takiej postawy. Szczególnie przekonany byłem, że faktycznie dwie osoby mogą dobrać się jak połóweczki i będą jak całość. Iluzja i irracjonalne oczekiwania. Dziś: Nowe przekonanie nikt nikogo nie uszczęśliwi. Nie może, nie powinien, wręcz szkodzi takim zachowaniem. Odbiera komuś możliwość samodzielnego stania na nogach, uznaje kogoś za niezdolnego do dojrzałości i niezależności. Można i trzeba zmienić Siebie. Wtedy zmieni się świat. Celem działań jest realizacja swojego życia. Czuję się wolny i chcę dać wolność innym, niech decydują o swoim życiu. Owszem będę wyrażał swoje zdanie i pilnował swoich granic, odpowiednio reagował jak ktoś je przekroczy, ale nie można wyręczyć kogoś z odpowiedzialności. Wiele osób przyczyniło się do zmian w moim życiu, ale nikt nie adresował swoich działań do mnie, nikt brał mnie na cel do nawrócenia. Robili swoje, siali ziarno - dając swobodę wyboru. Nowe przekonanie: Robię swoje, jak ktoś się zainspiruje, doceni, to fajnie. Jak nie to zero straty. Żeby dwie osoby - w sennie para - były szczęśliwe, każda z nich powinna być szczęśliwa sama ze sobą. Nikt nie powinien być warunkiem szczęścia dla drugiej osoby, to nie działa, to toksyczna relacja. 10. Myśli Kiedyś: Wierzyłem w myśli, wierzyłem, że skoro mam jakieś myśli, które pociągają za sobą emocje i to ostatecznie warunkuje mój stan, nastrój - to to wszystko jest prawdziwe, tworzy rzeczywistość. Szczególnie łatwo wpadałem, w myśli dołujące - trwanie w nich, faktycznie w końcu tworzyły rzeczywistość, bo wszystko zaczynało się sypać, takie bagienko. Innym problemem było nadawanie myślom dużego znaczenia, pielęgnowanie ich, wracanie do nich, trwanie w emocjach które były z nimi związane. Dziś: Myśli to nie ja. To takie echo tego co gdzieś kiedyś się przewinęło przez percepcję, pamięć, umysł i jeśli zostanie przechwycone przez uwagę, to nabiera znaczenie, tworzy emocje -> zachowanie itd. w kółko znów myśli. A więc nowe przekonanie mam takie, że : myśli można i trzeba filtrować by nie szkodziły a pomagały. Myślom, które są nowe, twórcze, kreatywne, zabawne, przyjemne, ciekawe - warto poświęcić uwagę, one lepiej zapadną w pamięć, będą wracać i inspirować, będą jak nasiona na polu, trzeba je podlewać i zapewnić dobrą glebę. Myśli, które sabotują, które są podejrzeniami, generują irracjonalny strach, które podważają moją wartość - są ignorowane, ok możecie być, ale nie mam dla was uwagi. Koniec. Żadnego pielęgnowania chorych myśli, pomysłów, pokus do złego, fantazji gdzie istnieje krzywda, zbrodnia, gwałt itp. W końcu każde działanie, gdzieś na początku jest myślą, już od tej fazy trzeba mieć na nią oko. 11. Żródła inspiracji Kiedyś: Był moment w moim życiu, kiedy stwierdziłem, że w zasadzie to warto czerpać ze wszystkich źródeł, by poznać jak najwięcej ludzkich perspektyw i owoców. To uważałem za dobre podejście i tak robiłem, dopuszczałem wszelkie dzieła ludzkich głów i rąk do mojej percepcji. Dziś: Uważam, że to czym się karmimy ma wpływ na nas. Trzeba więc być ostrożnym, by nie zrobić sobie krzywdy. Podobnie jak z jedzeniem, jesz śmieci - stajesz się śmietnikiem - jakoś tak Oczywiście nie chodzi, o to by wypierać się ciemnej strony ludzkiej natury i twórczości, ale nie ma co tego codziennie chłonąć. 12. Nie wiem Kiedyś: Bardzo mocno działał we mnie wewnętrzny przymus posiadania odpowiedzi, poglądu, zdania na określony temat. Wszystko podlegało ocenie i porównaniom. Uważałem, że tak trzeba, że trzeba mieć zdanie na każdy temat i poglądy. Opowiedzieć się za jakąś opcją. Dziś: Uważam, że nie mam odpowiedzi na wiele pytań i nie interesuje mnie posiadania zdania na niektóre tematy. Nie chcę nikogo oceniać i porównywać się. W zależności od czasu i okoliczności - pewne rzeczy mogą być raz dobre raz złe. Nieważne staje się nawet takie wartościowanie, dobre/złe. Tego nie da się ustalić. Szkoda energii na ustalanie win, ocenę, porównania. Owszem ego ma taki nawyk, ale świadomość podpowiada mi by takie zagrywki olać, bo nie są ani prawdziwe ani przydatne.
    10 punktów
  26. Początek rozwoju prawa rzymskiego datuje się na rok 753 p.n.e. , zgodnie z tradycją jest to również data założenia Rzymu. Mimo upadku zachodniej części cesarstwa w roku 476 n.e. spowodowanego najazdem Germanów, historia rozwoju prawa toczy się dalej. Datą kończącą wspaniały okres rozwoju prawa rzymskiego jest śmierć panującego w części wschodniej Justyniana (Flavius Petrus Sabbatius Iustinianus) w roku 565 n.e. Podczas panowania Justyniana dokonano największej kodyfikacji prawa w okresie antyku, podsumowania całościowego dorobku myśli prawniczej. Jak łatwo zauważyć ramy czasowe obejmują trzynaście wieków, samo państwo rzymskie przechodziło w tym czasie znaczące zmiany ustrojowe. Naturalnym procesem jest iż wraz ze zmianą ustroju podąża zmiana w prawie. Kolejne formy ustrojowe to monarchia (do 509 r. p.n.e.), republika (do 27 r. p.n.e.), pryncypat (do 284 r. n.e.), dominat (do 565 r. n.e.). Okres prawa archaicznego (753 r. p.n.e. - połowa III w. p.n.e.) Był to okres wczesnego rozwoju państwowości, w owym czasie Rzymianie zajmowali się w znacznej mierze uprawą roli oraz pasterstwem. Występowały inne przejawy życia gospodarczego lecz stanowiły one margines działalności ludzkiej. Dominowało prawo kwirytarne (Quirites) opierające się głównie na prawie zwyczajowym. Powolny proces przemian rozpoczął się dzięki działaniom magistratu i zastępowaniu prawa zwyczajowego ustawami. Dokonało się przejście formy państwowej z monarchii w republikę, jednakże nie odcisnęło ono silnego piętna w prawie jako takim. Druga połowa okresu archaicznego zaowocowała narodzinami ustawy XII tablic (lex duodecim tabularum), której to ustawie poświęcę oddzielny wpis. Nasiliła się działalność interpretacyjna uczonych z dziedziny prawa, powoli powstawało to co dziś nazywamy systemem prawa. Okres prawa klasycznego (połowa III w. p.n.e. - 235 r. n.e.) Zbrojna ekspansja Rzymu oraz zwycięskie wojny zaowocowały napływem bogactw oraz niewolników. Napływ kapitału doprowadził do rozwoju zarówno produkcji rolnej jak i przedsiębiorstw przemysłowych, rozwój tych drugich doprowadził do wzrostu produkcji, poszła za tym szeroko pojęta wymiana towarowa również o charakterze międzynarodowym. Wykształcił się nowy dział prawa ius gentium czyli prawo narodów - wspólny system prawny dla wszystkich obywateli cesarstwa regulujący relacje prawne z cudzoziemcami. Wprowadzono nowości takie jak urząd pretora dla peregrynów i stosowany przezeń proces formułkowy (agere per formulas), który stał się główną formą cywilnego postępowania sądowego w końcowym okresie republiki i przez cały okres pryncypatu. Dawał on możliwość uczestnictwa w procesie osobom nie będącą obywatelami, rozszerzał ochronę praw prywatnych, był mało sformalizowany. Z przejściem ustrojowym republiki do pryncypatu wiązało się powstanie nowych czynników prawotwórczych takich jak : cesarz, senat, nauka prawa. Czas przejścia czyli rok 27 p.n.e. jest granicą wyznaczającą podział okresu klasycznego na dwa podokresy. Okres prawa przedklasycznego obejmujący ostatnie wieki republiki oraz okres prawa klasycznego obejmujący pierwsze wieki pryncypatu. Wszystkie zmiany zachodzące w tych okresach doprowadziły prawo rzymskie do szczytowego rozwoju. Okres schyłkowy/ poklasyczny (235 - 565 n.e.) Rozkład ustroju niewolniczego doprowadził do upadku gospodarczego Rzymu, efektem tego był kryzys w wielu dziedzinach życia społecznego. Spadek wartości pieniądza zaczął cofać obrót gospodarczy do czasów wymiany naturalnej. Ciężar wydatków państwowych spoczął na klasie średniej (znacie to z czasów bardziej współczesnych? ) , doprowadziło to zubożenia ludności, mimo usilnych prób zahamowania tego poprzez liczne reformy administracji państwowej (tak dziś też jesteśmy na równi pochyłej tyle że nikt nie stara się nawet nic reformować, wręcz przeciwnie etatyzm pełną gębą). Rok 395 n.e. przyniósł podział państwa na część wschodnią i zachodnią. Prawo klasyczne nie było dostosowane dla nowych warunków, wręcz niezrozumiałe dla urzędników państwowych, rozpoczęły się unifikacje prawa. Głównym źródłem prawa stały się konstytucje cesarzy, władców absolutnych (dominus). Upadły prawie wszystkie czynniki prawotwórcze, paradoksalnie spowodowało to rozwój szkół prawniczych zarówno na wschodzie i zachodzie. Ostatnim i największym dziełem prawodawstwa rzymskiego była wspomniana na wstępie kodyfikacja Justyniana. cdn. Flavius Petrus Sabbatius Iustinianus źródło:
    10 punktów
  27. Do salonu kosmetycznego. Skończone, zaraz będą przekazane. Oby dwa formatu 60x60. Akryl na płótnie + markery olejne. No i nowa husaria. Widocznie tamta się spodobała bo lecą zamówienia. Mogę teraz wracać do tych bardziej skomplikowanych obrazów (portretów) które schną gdy maluję te. Husaria chyba 100x 80, akryl na płótnie+ markery olejne.
    9 punktów
  28. Cyfrowa ciemnia leżała odłogiem na dysku. Myślałem że nieprędko wrócę do fotografii, która towarzyszyła mi przez dekady. Jakieś zniechęcenie, poczucie że "wszystko już było" i nie ma nic więcej do powiedzenia bo już dawno zostało powiedziane, wyczerpane. Aż tu przyszła jakaś inspiracja. Nie ukrywam, że po części stymulowana tym oto fenomenalnym w warstwie zdjęciowej teledyskiem w którym w większości urzeka mnie plastyka, światło i twarze: Zatem cyfrowa ciemnia odżyła. Bo kuwety, powiększalnik, zegar ciemniowy już dawno poszły do ludzi. Nastałą era "digital" a mnie wciąż ciągnie do starej, cz-b fotografii. Dla wygody i łatwości osiągnięcia zamierzonego efektu z obrazem, wywołuję cyfrowe fotony symulując proces powiększalnikowy na ekranie komputera. Najczęściej widzę w kwadracie i czarno-biało. Poniżej efekt niedawnej przechadzki z telefonem w ręku, o porannej, weekendowej porze w klimacie bezludzkiej, postapokaliptycznej pustki na ulicach.
    9 punktów
  29. Statek na mieliźnie, czyli szalone nawigatorki Jadąc wczoraj nie swoim samochodem odpaliłem sobie radio, a że trasa do pokonania względnie krótka to zostawiłem na tzw. Jedynce, czyli Pierwszym Kanale (oceniając po tym co usłyszałem dosłownie) Polskiego Radia, nie chcąc ingerować w preferencje właścicielki. Może miałem to nieszczęście, że akurat trafiłem na audycję "Sterniczki", gdzie już nazwa sama w sobie uderza swoim feminazizmem w jakże propagandowym stylu. Wszakże obsada godna nazwy, kobiety wykształcone i na stanowiskach, prowadzącym był Robert Kowalski (pięknie przytakiwał), a oto lista gości wczorajszej: Halina Bortnowska - filozofka, teolożka, Fundacja Helsińska; dr Kinga Dunin - pisarka, publicystka, Krytyka Polityczna; prof. Małgorzata Fuszara - socjolożka, Instytut Stosowanych Nauk Społecznych UW; Draginja Nadażdzin - szefowa Amnesty International Polska. Wszystkie powyższe informacje zaczerpnąłem z internetowej ramówki po powrocie do domu. Audycji słuchałem jakieś 20 minut. Po tym czasie, ze względu na poziom przedstawianych poglądów, który zaczął wywoływać we mnie negatywne odczucia (co odkryłem zauważając, że zaczynam podświadomie mocniej dociskać pedał gazu - sam nie wiem, czy chciałem tą bezmyślność zgasić jak papierosa czy zagazować) postanowiłem rzucając do prowadzącego "kończ waść, wstydu oszczędź" oszczędzić sobie dalszej indoktrynacji. Pokrótce ww. damy stwierdziły co następuje: - że przed przybyciem uchodźców kobiety też nie były bezpieczne i gwałty się zdarzały; - że to wina władz, że nie zorganizowały w żaden sposób uchodźcom czasu na sylwestra; - że nie można uchodźców winić, bo przecież jakby gdzieś wpuścić pół miliona Polaków, bez pracy i w trudnej sytuacji to pewnie zachowaliby się oni identycznie; - nie wiemy czy to byli uchodźcy i jaka cześć z nich (wychodzi na to, że gwałcili Niemcy i teraz chcą zwalić wszystko na biednych imigrantów spod znaku półksiężyca). Nawet nie chcę wiedzieć, jakie jeszcze bzdury pojawiły się w dalszym przebiegu tej audycji. Mogę jedynie podziękować za krótkie podniesienie mi ciśnienia, takiego skondensowanego uderzenia marksizmu kulturowego się nie spodziewałem. Pewnie gdybym był sporo starszy to zdjęliby mnie zawałem, bo publiczne media omijam z daleka z tą ich kulturalną misją i obiektywnością polityczną. Także pamiętajcie: nagłe włączenie mediów publicznych może zagrażać Waszemu życiu lub zdrowiu. Paniom dyskutującym w studio proponuję przejechać się do Hamburga i zaspokoić potrzeby tamtejszych młodych i jurnych mężczyzn o śniadej karnacji, którzy swoje kobiety, matki i siostry zostawili na pastwę gwałtów w strefie wojennej. Wszakże najlepszym sposobem zapobiegania przestępstwu jest prewencja. Bardzo chętnie i tym razem wyjątkowo słusznie zarzucały, że nie zadziałała męska w postaci niemieckiej policji. Zatem pora pokazać im jak to się robi - kiecki w górę i do roboty - niech żyje "siostrzeństwo" kobiet całego świata! http://www.polskieradio.pl/7/4398/Artykul/1567762,Ataki-na-kobiety-w-Kolonii-Dlaczego-do-nich-doszlo
    9 punktów
  30. Cel ewolucji jest w zasadzie jeden: przetrwanie danego gatunku. W tym celu działa tzw. dobór naturalny, czyli mechanizm prowadzący do ukierunkowanych zmian w populacji zwiększających ich przeciętne przystosowanie, adaptację do warunków środowiskowych. Żeby dana zmiana się utrwaliła musi się okazać skuteczna z punktu widzenia przetrwania, takie rozwiązania ewolucja „faworyzuje” względem rozwiązań, które okazują mniej skuteczne. W tym wpisie postaram się przedstawić kilka najgłówniejszych strategii ewolucyjnych, które mają za zadanie zapewnienie przetrwanie naszego ludzkiego gatunku w najlepszym stopniu. Znajomość tych strategii pozwala dobrze poznać naturę człowieka i według mnie to najlepsza droga do zrozumienia ludzkich zachowań w różnorakich sytuacjach życiowych. Zanim przejdę do omawiania strategii ewolucyjnych parę informacji wstępnych: Tekst piszę głównie na podstawie dwóch książek Davida M. Bussa: „Psychologia ewolucyjna” oraz „Ewolucja pożądania”, trochę dzięki Wikipedii i innym materiałom z sieci Tłumaczenie ludzkich zachowań jako wynik ewolucji stanowi dział w psychologii zwany psychologią ewolucyjną, jest to w zasadzie jedyna dziedzina psychologii, która łączy w sobie elementy wszystkich pozostałych (psychologii poznawczej, społecznej, klinicznej, osobowości itd.) nie tylko badając ludzkie zachowania ale także szukając ich przyczyn w szerszym kontekście Ewolucja to proces wieloletni, kształtowała się w czasach, gdzie pierwsi przedstawiciele naszego gatunku nie mieli tak rozwiniętego mózgu jak my, ani nie mieli dostępu np. do antykoncepcji, testów DNA, narzędzi badawczych czy urządzeń pozwalających na szybkie gromadzenie i przekazywanie informacji. Dziś pewne rozwiązania ewolucyjne wydają się już niepotrzebne, czasem wręcz szkodliwe, jednak wciąż jesteśmy ich „spadkobiercami”, 2 i pól miliona lat ewolucji nie poszło w las (a przy tym proces ewolucji zachodził przecież jeszcze przed pojawieniem się ludzi) Dzięki niezwykłej plastyczności mózgu nie musimy być całkowicie niewolnikami swojej natury, ale po pierwsze żeby panować nad pewnymi mechanizmami trzeba je najpierw znać. Po drugie jak już pisałem w poprzednich tekstach, obszar ludzkiej świadomości jest mocno ograniczony, partie mózgu umożliwiające racjonalne myślenie wykształciły się całe miliony lat później niż części mózgu „emocjonalnego”. W dodatku, świadomość ludzi nad ich psychiką rozwija się raptem od około 100 lat (zaczęło się od psychoanalizy Freuda). To wszystko tłumaczy dlaczego pewne mechanizmy są tak mocno zakorzenione, a wiele reakcji w mózgu działa na „autopilocie”. Kijem rzeki nie zawrócimy. Przejdźmy zatem do strategii: 1. Wola przetrwania Jednym z najsilniejszych instynktów, którymi kieruje się człowiek to instynkt przetrwania. Powiązany jest on po części z podstawowym zwierzęcym odruchem samozachowawczym, oraz ze świadomą wolą człowieka. Ten pierwszy zwierzęcy aspekt łatwo zaobserwować. Każde życie dąży do przetrwania. Na poziomie zwierzęcym instynkt przetrwania działa w dużej mierze automatycznie i jest procesem bezwiednym. Wola przetrwania to zaś drugi aspekt typowy dla samoświadomej, myślącej istoty. Człowiek jako istota posiadająca logiczny sposób rozumowania, stawiająca przed sobą cele do realizacji, posiadająca oczekiwania względem życia i swojej osoby – posiada Wolę, czyli chęć realizacji. Praludzie żyli w wyjątkowo niebezpiecznym otoczeniu, musieli nauczyć się takich rzeczy jak: Zdobywanie i wybór pożywienia – sięganie po jedzenie właściwe dla organizmu, unikanie toksyn, nauka polowania i zbieractwa Szukanie schronienia, miejsca do przetrwania Walka z drapieżnikami, unikanie zagrożeń Walka z chorobami Stąd też w człowieku wykształciły się takie instynkty jak: Reakcja walki i ucieczki – dawniej ratowała życie w starciu z drapieżnikami, dziś niestety ma również swoje uboczne rezultaty takie jak niepotrzebny stres, fobie, nerwice lękowe Krztuszenie się, wypluwanie, wymioty – ma nas chronić przed spożyciem trucizny, nie bez powodu uczucie obrzydzenia wywołują u nas potrawy zepsute, śmierdzące, spleśniałe Mechanizmy adaptacyjne pomagające w podejmowaniu trafnych decyzji – to efekt ciągłego szukanie miejsca do schronienia, zasobów potrzebnych do przeżycia itd. Reakcje organizmu w czasie choroby – przykładem jest chociażby gorączka w czasie infekcji, która jest bowiem naturalnym i pożytecznym środkiem obrony przeciw chorobie. Zmniejsza poziom żelaza w organizmie, który jest pożywką dla bakterii Różnice pomiędzy mężczyznami, którzy głównie polowali (dlatego np. mają lepszą orientację w terenie) i kobietami, które głównie zajmowały się zbieractwem (dlatego np. lepiej rozpoznają kolory i barwy) 2. Dobór płciowy, przedłużenie gatunku Ludzie są śmiertelni, z tego względu aby nasz gatunek nie wyginął natura stworzyła coś takiego jak rozmnażanie, w naszym przypadku rozmnażanie płciowe. Z racji że ewolucja faworyzuje „odpowiednie” geny, pewne cechy decydują o atrakcyjności dla drugiej płci. Oczywiście inaczej to wygląda u kobiet, inaczej u mężczyzn. Kobiety pożądają mężczyzn silnych, zdrowych, ambitnych, zaradnych, odpornych psychicznie, posiadających zasoby oraz pozycję społeczną. Oczywiście jak można się domyśleć jest to pochodna dawnych „dzikich” czasów, kiedy to właśnie taki samczyk mógł w najlepszym stopniu zapewnić samicy i jej dzieciom przeżycie, potrafił upolować, wszyscy się z nim liczyli, był posiadaczem lepszych genów, co zwiększało szansę na „sukces reprodukcyjny”, czyli przekazanie dobrych genów swoim dzieciom. Ocena atrakcyjności mężczyzny w oczach kobiety, idzie w górę również kiedy zauważa (ona) że ma on powodzenie u innych kobiet. Dzieje się tak dlatego, że skoro on ma powodzenie, to jeśli miałby syna, on również cieszyłby się powodzeniem u kobiet. Z tego względu kopulacja z takim mężczyzną jest „opłacalna” z punktu widzenie ewolucji, bo dodatkowo zwiększa szansę na sukces reprodukcyjnych w kolejnych pokoleniach. To założenie zwane jest „hipotezą seksownego syna”. W męskich preferencjach głównym walorem jest młody wiek i atrakcyjność fizyczna kobiety. Jest to związane z jej płodnością, która z wiekiem się osłabia, (dlatego im młodsza kobieta, tym bardziej jest pożądana). Na atrakcyjność fizyczną składa się głównie symetryczność twarzy oraz sylwetka. Stosunek obwodu talii do obwodu bioder (WHR) jest u obydwu płci przed okresem dojrzewania podobny i wynosi od 0,85 do 0,95. Potem – na skutek nagromadzenia dużej ilości tłuszczu na kobiecych biodrach – WHR kobiet staje się znacznie niższe niż mężczyzn. U kobiet zdrowych i zdolnych do rozrodu WHR wynosi od 0,67 do 0,80, podczas gdy u zdrowych mężczyzn pozostaje w dawnych granicach - od 0,85 do 0,95. Wiele nagromadzonych dowodów wskazuje, że WHR jest wiarygodnym wskaźnikiem możliwości reprodukcyjnych kobiety. Kobiety o niższym współczynniku wcześniej wchodzą w okres pokwitania. Mężatki o wyższym współczynniku mają większe kłopoty z zajściem w ciążę, a te, którym się to uda, zachodzą później niż kobiety o niższym współczynniku. WHR jest również dobrym wskaźnikiem ogólnego stanu zdrowia danej kobiety. Cukrzyca, nadciśnienie, wylew krwi do mózgu, czy choroby woreczka żółciowego, prowadzą do takiego rozłożenia tłuszczu w organizmie, że WHR rośnie. Proporcja ta, odzwierciedlająca potencjał zdrowotny i rozrodczy danej kobiety, stanowiła dla pramężczyzn cenny sygnał jakości upatrzonej partnerki. Skoro wygląd kobiety dostarcza tylu informacji, a wyznawane przez mężczyzn kanony kobiecej urody ukształtowały się w reakcji na te informacje, nic dziwnego, że mężczyźni przypisują wyglądowi kobiety duże znaczenie. W seksualności kobiet i mężczyzn występuję pewne różnice. Ich głównym podłożem są znaczne większe koszty ponoszone przez prakobietę w kwestii rodzicielstwa. Pramężczyzna mógł mieć wiele dzieci, minimalny wkład jaki musiał wkładać w „zrobienie” potomka to oddanie nasienia. Tymczasem u kobiety wiążę się to z 9-miesięcznym okresem ciąży. Możliwość zaciążenia z nieodpowiednim samcem było ogromnym ryzykiem dla niej i dla dziecka. Z tego względu u kobiet wykształciła się większa wybredność co do dopuszczania do siebie faceta. Mężczyzn cechuje większy promiskuityzm względem kobiet, jednak należy podkreślić że u kobiet również od początków istnienia naszego gatunku występowała skłonność do kontaktów przelotnych. Gdyby było inaczej mężczyźni nie mieliby z kim realizować swoich pragnień kontaktów przelotnych. Po prostu u kobiet promiskuityzm występował, ale ze względu na wyższe koszty związane z reprodukcją zawsze był on mniejszy. Kobieta potrzebuje mężczyzny, który jeśli ona urodzi zajmie się nią i jej dziećmi. Mężczyźni jak i wszystkie inne samce w przyrodzie od dawien dawna stali przed zupełnie innym problemem adaptacyjnym, który nie dotyczy samic, a mianowicie jest to kwestia niepewności ojcostwa. Przypomnę że mechanizmy ewolucyjne kształtowały się w czasach gdzie nie było żadnej antykoncepcji ani testów DNA, więc natura stała przed wyjątkowo silną zagwozdką jak to wszystko poukładać. Oba te problemy czyli kwestia czy mężczyzna zajmie się kobietą i dziećmi oraz problem niepewności ojcostwa zrodziły monogamię. Wbrew pozorom, nie jest to sztuczny twór narzucony przez kulturę, a odpowiedź ewolucji na konkretne problemy adaptacyjne. Monogamia zapewnia kobiecie opiekę mężczyzny, a on sam ma większą szansę że wychowuje swoje potomstwo (a nie innego samca), niż byłoby to w sytuacji gdyby ludzie uprawiali totalny promiskuityzm. Skoro jednak takie to fajne skąd w ludziach wzięła się skłonność do zdrady? Otóż w dawnych czasach, ludzie stawiali czoła wielu niebezpieczeństwom, często ginęli, odnosili rany. Tyczy się to głównie mężczyzn, z tego względu prakobiety były zmuszone do szukania „opcji zapasowych”. Z kolei skłonność do zdrady u mężczyzn to z jednej strony kwestia niepewności ojcostwa, a więc poza inwestowaniem w partnerkę i dzieci opłacało się również inwestować w inne kobiety, co zwiększało szansę na sukces reprodukcyjny, a z drugiej, kwestia tego, że okres najlepszej płodności u kobiety jest stosunkowo krótki, więc pojawia się pokusa wymienienia jej na „nowszy model”. Zdrady chociaż zwiększają szansę na sukces reprodukcyjny zdradzających, jednocześnie zmniejszają ją u osób zdradzanych. Zdradzany mężczyzna ryzykuje inwestowania w nieswoje dziecko, a zdradza kobieta ryzykuje utratą zasobów mężczyzny, który zaczyna inwestować je w inną kobietę. Z tego względu pomimo że zdrady są dużą pokusą na ogół są potępiane moralnie. Jednocześnie ewolucja musiała wypracować pewne mechanizmy obronne przed byciem zdradzonym, stąd wyłoniło się uczucie zazdrości. U mężczyzn silniejsza jest obawa przed zdradą fizyczną (ryzyko niepewności ojcostwa) u kobiet przed zdradą emocjonalną (mężczyzna może odejść do swojej kochanki). Mężczyźni w celu uniknięcia zdrady od wieków reagowali głównie „pilnowaniem” swoich partnerek i wyrażaniem wrogości czy wręcz agresji względem facetów, kręcących się wokół ich kobiet. Z kolei główną taktyką obroną kobiet jest dbanie o siebie, podnoszenie własnej atrakcyjności, w sytuacji gdy pojawia się „rywalka”. Omawiając kwestię seksualności na koniec dodajmy, że skoro zarówno u mężczyzn jak i kobiet istnieje zarówno skłonność do szukania stałych związków, jak i kontaktów przelotnych, funkcjonują nieco odmienne mechanizmy ewolucyjne w jednym i drugim przypadku. Mężczyzna szukający przelotnego kontaktu ceni sobie głównie młody wiek i atrakcyjność fizyczną kobiety. Natomiast szukając stałego związku, również obie te cechy są dla niego atrakcyjne jednak do tego musi dojść wierność kobiety. Nadmierna rozwiązłość seksualna kobiety przy związku przelotnym jest wręcz atutem, jednak w przypadku stałego związku stanowi ryzyko wychowywania nieswojego potomstwa. Kobieta szukając partnera przelotnego jak i stałego ceni te same cechy atrakcyjności czyli zasoby, pozycję społeczną, ambicję, siłę, zdrowie, jednak jeśli partner ma być na stale musi dodatkowo wykazywać chęć zaangażowania emocjonalnego, co oczywiście w przypadku partnera przelotnego nie jest potrzebne. Kwestia doboru płciowego poza łączeniem się ludzi w pary, romanse, miłostki, podboje seksualne warunkuje również pewne zupełnie odmienne sprawy. Są nimi chociażby przemoc i konflikt płci. Najczęstszą formą przemocy, to przemoc mężczyzny wobec innego mężczyzny, jest to pochodna rywalizacji samców o samicę, stanowi pra-źródło bójek, wojen, konfliktów, starć między mężczyznami. Kobiety również rywalizuję między sobą o facetów, rzadziej stosują przemoc fizyczną, częściej jednak używają przemocy psychicznej, okazują sobie złośliwość, wyśmiewają urodę, ubliżają słownie, manipulują. Jeśli idzie o konflikt płci jego podłożami są: Niedopasowanie strategii seksualnych – Np. mężczyzna szuka przelotnego romansu, kobieta związku, mamy więc przykład konfliktu interesów. Mężczyźni niekiedy oszukują kobiety, udając zaangażowanie emocjonalne, szukając jedynie seksu. Kobiety czasem zwodzą seksualnie mężczyzn, dla własnych korzyści. Mężczyźni narzekają że kobiety zbytnio ociągają się w zgodzie na stosunek seksualny, kobiety narzekają że mężczyźni są zbyt nachalni. Oliwy do ognia dolewa fakt, że mężczyźni mają skłonność do nadinterpretacji rzekomych sygnałów wysyłanych przez kobiety (np. sam uśmiech już może być odebrany jako zachęta). Dzieje się tak dlatego że ewolucja premiuje „nie przegapianie okazji” u mężczyzn. Wykluczenie mężczyzny z seksualnego rynku bywa niekiedy przyczyną agresji wobec kobiet, w tym gwałtów (chociaż nowsze badania wykazują że gwałtów dopuszczają się również mężczyźni z zasobami i pozycją, którzy nie narzekają na brak powodzenia, możliwe że wiąże się to z poczuciem bezkarności) Niewierność i zdrady – tak jak pisałem wcześniej uderza to podstawowe problemy adaptacyjne – niepewności ojcostwo u mężczyzn i ryzyko opuszczenia kobiety przez mężczyznę na rzecz innej kobiety. Zazdrość jest też pra-źródłem przemocy pomiędzy płciami. Mężczyźni stosujący przemoc wobec kobiet, najczęściej są o nie bardzo zazdrośni i zaborczy. Kobiety rzadziej stosują przemoc fizyczną wobec mężczyzn (chyba że w obronie własnej), częściej natomiast sięgają po psychiczną. 3. Inwestycje rodzicielskie Własne dzieci to posiadacze genów rodziców. Z tego względu ewolucyjnie „opłaca się” inwestować w przetrwanie swojego potomstwa. Nieco większą skłonność do opieki nad dziećmi przejawiają kobiety, ponieważ mają 100% pewności co do macierzyństwa (mężczyźni stojąc przed problemem niepewności ojcostwa stoją również przed pokusą inwestowania w reprodukcję z innymi kobietami) oraz ponoszą większy koszty z powołaniem dziecka na świat (9 miesięcy ciąży). Jednak faktem jest, że zainteresowanie mężczyzn własnymi dziećmi jest nieporównywalnie większe niż u innych samców naczelnych. Było tak już w czasach pierwotnych, gdzie mężczyźni dzielili się upolowanym mięsem ze swoimi dziećmi. Mężczyzna potrafiący zajmować się dziećmi są również postrzegani jako atrakcyjni kandydaci na stałych partnerów przez kobiety. 4. Dobór krewniaczy Nie tylko dzieci stanowią kopię genów, również cała reszta krewnych: rodzeństwo, babcie, dziadki, ciotki, wujki, kuzyni. Osobę z nami spokrewnioną cenimy wyżej niż niespokrewnioną, tak nas ukształtowała ewolucja. Brytyjski biolog ewolucyjny William Donald Hamilton przedstawił teorię dostosowania łącznego. Zgodnie z nią, ewolucyjnym przeznaczeniem każdej cechy dziedzicznej jest wzmacnianie szans sukcesji genetycznej jednostki, która tą cechę posiada. Dostosowanie łączne to suma skutków danej cechy, wywieranych przez każdy z łańcuchów przyczynowych oraz ich sumę, służących przetrwaniu oraz reprodukcji danej jednostki (sukcesja bezpośrednia), a także przetrwaniu i reprodukcji jej krewnych, mierzona w zależności od stopnia pokrewieństwa („pośrednia” sukcesja genetyczna). Aby zrozumieć powyższą definicję, musimy wyobrazić sobie gen wywołujący zachowania altruistyczne w stosunku do innych. Zachowaniem altruistycznym nazywamy takie zachowanie, na skutek którego ktoś ponosi koszty po to, by ktoś inny odnosił korzyści. Postawione przez Hamiltona pytanie brzmiało: „W jakich warunkach taki altruistyczny gen mógłby się pojawić i rozpowszechnić?” Wydaje się, że w normalnych okolicznościach altruizm nie powinien się pojawić. Ponosząc dodatkowe koszty, działamy na niekorzyść własnej reprodukcji. Prawa doboru powinny przeciwdziałać wszelkim wysiłkom w interesie innych ludzi, spośród których wielu to nasi rywale. Hamilton stwierdził jednak, że altruizm mógł się objawić, jeżeli ponoszone koszty były mniejsze niż korzyści odniesione przez odbiorcę aktów altruizmu, spotęgowane prawdopodobieństwem, że nosi on w sobie kopię genu odpowiedzialnego za altruizm. Ujmując rzecz formalnie, zgodnie z prawem Hamiltona, proces doboru naturalnego faworyzuje mechanizmy altruistyczne, jeżeli: K < pz gdzie: K oznacza koszty ponoszone przez altruistę, p – stopień pokrewieństwa genetycznego między altruistą a beneficjentem, a z – zysk beneficjenta. Zarówno koszty, jak i korzyści ujmuje się w kategoriach reprodukcyjnych. Takie skrótowe ujęcie teorii dostosowania łącznego zwane jest prawem Hamiltona. Praktyczne wnioski wynikające z prawa Hamiltona: W toku ewolucji wykształciła się psychologia związków rodzinnych, a wraz z nią mechanizmy psychiczne, które mają za zadanie rozwiązywanie problemów adaptacyjnych wynikających z konieczności obcowania z rodzeństwem, dziadkami, wnukami, ciotkami i wujami Relacje rodzinne są określane przede wszystkim poprzez kategorie płci i pokolenia, ponieważ w znacznym stopniu to one decydują o potencjale rozrodczym danej jednostki (np. krewny płci męskiej ma większe możliwości reprodukcyjne niż krewny płci żeńskiej, młodszy krewniak ma większą wartość rozrodczą niż starszy krewniak) Relacje pokrewieństwa układane są od bliskich do dalekich, a ich podstawową miarą jest stopień pokrewieństwa genetycznego Współpraca i solidarność rodzinna jest funkcją pokrewieństwa genetycznego Starsi krewni będą zachęcać młodszych do okazywania innym krewnym więcej altruizmu, niżby to sami młodzi chcieli uczynić Pozycja człowieka w rodzinie jest podstawą jego poczucia tożsamości Ludzie wykorzystują nazwy rodzinne (np. „bracia”, „siostry”) do manipulowania osobami niespokrewnionymi (swoją drogą już wiadomo skąd nazwa tego forum ) 5. Współpraca między ludźmi niespokrewnionymi ze sobą Wspieranie się krewnych nie dziwi, wszak mają te same geny. Jak to jednak jest, że ludzie od najdawniejszych czasów potrafili współdziałać także z osobami, które nie są ich krewnymi? Jak już wcześniej mogliśmy się zorientować na podstawie prawa Hamiltona, nawet w obrębie własnej rodziny nie działa czysty altruizm, wszystko zależy od zysku (tu w ujęciu reprodukcyjnym) oraz stopnia pokrewieństwa. Taka samo ma się sprawa w kwestie współpracy między niespokrewnionymi, z tą tylko różnicą że odchodzi kwestia stopnia pokrewieństwa (i pokrewieństwa w ogóle). Zgodnie z teorią altruizmu wzajemnego mechanizmy psychiczne odpowiedzialne za działanie na rzecz osób niespokrewnionych mogą się wykształcić, jeżeli uczynki altruistyczne są odwzajemniane. Ludzie potrafią współpracować na zasadzie wolnej wymiany „coś za coś”. Jak to śpiewał Muniek z T. Love w piosence „Chłopaki nie płaczą”: „Może kiedyś Ci pomogę, może ty nie wystawisz mnie”. Taka wymiana jest korzystna dla obu stron. Oczywiście czynnikiem motywującym do współpracy mocno zakorzenionym w ludzką naturę jest sama świadomość że nasza pomoc może kiedyś zostać odwzajemniona. Inaczej nikt nie wykonywałby pierwszego kroku i wymiana nie byłaby możliwa. Niestety tym samym narażamy się na ryzyko oszustwa, druga strona może nie odwdzięczać się nigdy, maksymalizując swój zysk naszym kosztem. Powyższy problem w teorii gier nazywany jest „dylematem więźnia”. Przedstawia on hipotetyczną sytuację, w której dwóch ludzi umieszczono w więzieniu za przestępstwo, którego się w rzeczywistości nie dopuścili. Trzymani są w oddzielnych celach, aby nie mogli się porozumiewać. Podczas przesłuchania policja stara się nastawić jednego przeciw drugiemu. Jeżeli to się nie uda, trzeba będzie ich wypuścić z powodu braku dowodów winy. Dla obu najkorzystniej jest więc trzymać się razem. Policja mówi każdemu z nich, że jeśli oskarży partnera, zostanie zwolniony, a nawet dostanie nagrodę. Jeśli obydwaj zaczną zeznawać, obaj trafią do więzienia. Jeżeli jeden z nich będzie zeznawać, a drugi nie, wówczas przestępca zdradzony przez towarzysza dostanie wyższy wyrok, niż gdyby obaj zeznawali, a jego towarzysz niższy. Sytuację tę nazywa się dylematem więźnia, gdyż dla każdego z nich racjonalnym wyborem wydaje się składanie zeznań, ale wynik takiej decyzji będzie dla obydwu gorszy, niż gdyby sobie nawzajem zaufali, stąd dylemat. Postawmy się teraz na miejscu gracza A. Jeżeli jego partner nie zdradzi, to on, składając zeznania odniesie korzyść, czyli zostanie wypuszczony na wolność oraz otrzyma nagrodę. Jeżeli jego partner zdradzi, to dla niego również lepiej będzie zeznawać, bo w przeciwnym razie otrzyma najsurowszy z możliwych wyroków. Logika podpowiada więc, że należy zeznawać niezależnie od tego, co zrobi partner, pomimo że lojalność byłaby najkorzystniejsza dla obydwu. Trochę to mało optymistyczne prawda? Na szczęście w prawdziwym życiu najczęściej mamy do czynienia z tzw. iterowanym dylematem więźnia, a więc taki rodzaj dylematu więźnia, w którym sytuacja jak w przykładzie z więźniami powtarza się wielokrotnie a żaden z „graczy” nie wie kiedy nastąpi jej koniec. Wówczas współpraca zaczyna nabierać sensu. Zarówno strategia „zawsze zdradzaj”, jak i „zawsze wspólpracuj” okazują się nieskuteczne. Najlepsza okazuje się taktyka „wet za wet”. Co więcej w pierwszej rundzie opłaca się podjąć współpracę i kontynuować ją do czasu aż druga strona również współpracuje. Natomiast gdy drugi gracz dopuści się „zdrady” stosujemy zdradę odwetową. Ważny jest również żeby umieć wybaczać, jeśli nielojalny partner ukarany „zdradą” zaczyna ponownie współpracować, należy ponownie tę współpracę kontynuować. Ważne zastrzeżenie!!! W tej grze zakłada się że dwaj gracze są sobie równi siłą, ze względu na to że w życiu codziennym powszechna jest nierównowaga sił, strategia „wet za wet” nie zawsze przyniesie spodziewane korzyści. Mimo to, jest to najlepsza strategia jaką można przyjąć, bez wątpienia ewolucja ją premiuje, ważne aby pamiętać o możliwości oszustwa, nauczyć się takich oszustów rozpoznawać. I w tym celu z pomocą przyszła nam ewolucja rozwijając w nas takie zdolności jak: Umiejętność pamiętania konkretnych ludzi Umiejętność zapamiętywania historii kontaktów z wieloma ludźmi Umiejętność komunikowania innym swojego stanowiska Umiejętność rozumienia potrzeb innych ludzi Umiejętność liczenia kosztów i korzyści niezależnie od tego, co jest przedmiotem wymiany No i z grubsza to tyle ode mnie, w celu poszerzenia wiedzy polecam poczytać książki Bussa, Dawkinsa i innych ewolucjonistów. Czytelnikom życzę miłej walki o byt, dobrej współpracy z ludźmi, długiego okresu przetrwania i oczywiście udanych sukcesów reprodukcyjnych
    9 punktów
  31. Co prawda jako libertarianin i Austriak (w sensie zwolennik Austriackiej Szkoły Ekonomii, nie Austriak z pochodzenia) popieram prakseologię jako metodologię badań ekonomicznych i uważam że nie można samą statystyką i badaniem historii udowodnić lub obalić ekonomiczną prawidłowość. Ale warto mimo wszystko spojrzeć jak to wygląda w praktyce, to dobry kontrargument na zarzuty typu „jesteś teoretykiem, a życie to real”. Pozwolę sobie więc dziś w celach czysto informacyjnych przekazać liczne, zebrane przeze mnie wraz z solidnymi źródłami przykłady powodzeń rozwiązań wolnorynkowych na przestrzeni wielu lat. „Propagandę” czas zacząć. Przykład pierwszy: XIX wiek – epoka zachodniego dobrobytu Zaczynam z grubej rury podając mocno kontrowersyjny przykład. Otóż po pierwsze ta epoka, którą się dziś straszy to epoka największego skoku cywilizacyjnego jaki wydział świat. Powstały w niej praktycznie wszystkie największe wynalazki znane człowiekowi: kuchenka gazowa, parowóz i kolej, szybowiec, gaśnica, rower, rewolwer, silnik spalinowy i elektryczny, soczewka, cement, aparat fotograficzny, zapałki, maszyna do pisania, karabin maszynowy, kosiarka, elektryczność, żarówka, mikrofon, czajnik, aspiryna, telefon, rentgen, samochód, samolot, czy radio. Po drugie na przykładach Wielkiej Brytanii i USA gdzie panował najbardziej „dziki kapitalizm” jaki ludzkość poznała, wbrew socjalistycznej propagandzie nastąpiło znaczne podniesienie się standardu życia wszystkich obywateli. Na początek taki suchy fakt, bardzo często pomijany w opinii publicznej: pierwsze związki zawodowe w Wielkiej Brytanii, powstałe przed działaniami Bismarca, Disraeliego czy Marksa popierały leseferyzm, jako że to był to system, na którym robotnicy zyskiwali jako pracownicy w postaci lepszych zarobków i poprawiających się warunków pracy oraz jako konsumenci w postaci dostępności tanich i coraz bardziej różnorodnych produktów do nabycia. [Źródło: Murray Rothbard, „O nową wolność. Manifest Libertariański”]. Nie wiedziałeś o tym? No patrz, a tak było przez cały wiek XVIII i większość wieku XIX. Ale idźmy dalej: W XIX wieku Wielka Brytania dzięki liberalizmowi gospodarczemu przeżywała niebywały rozwój: wzrost gospodarczy był szybki. Zdecydowanie wzrósł standard życia przeciętnego obywatela wraz z nim rosła liczba ludności. Wielka Brytania zaś rosła w siłę i znaczenie w otaczającym ją świecie. Wszystko to działo się przy zmniejszających się wydatkach rządowych liczonych udziałem w dochodzie narodowym: od blisko jednej czwartej dochodu narodowego na początku wieku dziewiętnastego do około jednej dziesiątej w jubileuszowym roku królowej Wiktorii, 1897, kiedy Wielka Brytania znalazła się u szczytu swej potęgi i chwały. Do eksplozji gospodarczej doprowadziła polityka silnego pieniądza, niskich podatków, wolnego handlu oraz minimalnego poziomu wydatków (wydatki publiczne brutto Wielkiej Brytanii jako procent PKB spadły z 27,1% w 1811 roku do 7,3% w 1891 roku) i regulacji rządowych przyniosła bogactwo i wzrost poziomu życia. Na przykład od 1832 roku w Anglii bez specjalnych zezwoleń wolno było zakładać firmy, a od 1844 roku wymagana była tylko rejestracja, przebiegająca w sposób automatyczny. Minister finansów William Gladstone zmniejszał systematycznie podatki od dochodu z początkowych 4% w 1861 roku do 1,7% w 1866 roku. Mimo zmniejszenia stopy podatkowej dochody państwa z podatków były zwykle większe (krzywa Laffera) niż się spodziewano. Pomimo trzech lat nieurodzaju w rolnictwie, cała gospodarka rosła na tyle szybko, że w 1864 roku uzyskano nadwyżkę dochodów o 3,7 miliona funtów, co pozwoliło na kolejną obniżkę stopy podatkowej w następnych latach. Ostatni rok Gladstone’a jako kanclerza skarbu w 1866 roku przyniósł nadwyżkę 2 milionów funtów, za rządów Gladstone, w ciągu pięciu lat osiągnięto nadwyżkę budżetową równą 17 milionów, pomimo obniżenia podatków o 12 milionów funtów. Tempo bogacenia się Brytyjczyków w XIX wieku było wysokie i wcześniej niespotykane: przeciętna stopa wzrostu w wysokości 2% rocznie, utrzymywana w Wielkiej Brytanii od 1780 do 1914 roku uczyniła z tego małego kraju światowe mocarstwo. W ślad za rozwojem gospodarczym poszedł bowiem niezmiernie ważny rozwój polityczny i moralno-kulturalny, włącznie z rozkwitem indywidualnych możliwości, sztuki i działalności charytatywnej. Należy dodać, że w latach 1815-85 produkcja, w zależności od towaru wzrosła od 10 do 50 razy. Na rynkach takich produktów jak węgiel, stal, wełna czy bawełna, Wielka Brytania całkowicie zdominowała świat. Niewielka populacja niewielkiej wyspy wytwarzała bogactwo i zapieniała poziom życia, o jakich poprzednie generacje nie mogły nawet śnić. Po raz pierwszy w historii świata robotnicy i najemni pracownicy rolni mieli do swej dyspozycji towary i usługi, którymi niewiele wcześniej cieszyć się mogli tylko najbogatsi. Dochód narodowy Wielkiej Brytanii wzrósł w XIX wieku siedmiokrotnie. Co więcej, indeks cen towarów konsumpcyjnych spadł w tym okresie o 57%. Produkcja na głowę, wyrażona w cenach stałych, wzrosła z 12,9 funta w 1801 roku do 52,5 funta w 1901 roku, co oznacza czterokrotny wzrost. W ostatnich 25 latach XIX wieku produkcja na głowę podwoiła się. Było to możliwe dzięki ogromnym inwestycjom. W 1870 roku Anglia wytwarzała 32% światowej produkcji przemysłowej. Jak to przekładało się na życie „zwykłych obywateli”? W drugiej połowie XIX wieku płace gwałtownie wzrosły a ceny stopniowo spadały (deflacja). Realny dochód na głowę wzrósł niemal dwukrotnie. Poziom życia robotników w drugiej połowie XIX wieku wzrósł o 100%. Szybki rozwój gospodarczy powodował proporcjonalnie szybszy wzrost dochodów rodzin o niższych dochodach niż rodzin o wyższych dochodach, szczególnie że te pierwsze nie płaciły podatku dochodowego. Niskie cła, spadające ceny detaliczne i rosnące płace sprawiały, że ludzie coraz lepiej się odżywiali. Według Michaela Novaka “gospodarka rynkowa doprowadziła do bezprecedensowego wzrostu rzeczywistych dochodów ludzi ubogich”. Autor pisze, że “w Wielkiej Brytanii płace realne podwoiły się między rokiem 1800 a 1850 i powtórnie, między 1850 a 1900. Ponieważ w tym czasie nastąpił czterokrotny wzrost liczby ludności, całkowity wzrost w ciągu jednego stulecia wyniósł 1600%”! Dzięki XIX-wiecznemu liberalizmowi gospodarczemu “to, co kiedyś było luksusem dostępnym dla nielicznych, stało się elementem codziennej rzeczywistości posiadanym prawie przez wszystkich”. Dawid Friedman twierdzi, że “podczas XIX wieku warunki życia klas pracujących polepszyły się: śmiertelność spadła; oszczędności pracowników wzrosły; konsumpcja przez robotników takich luksusów jak herbata i cukier wzrosła; godziny pracy zmniejszyły się.” Średnie bezrobocie w Wielkiej Brytanii i USA w latach 1881-1920 wynosiło 4,6%. Źródło powyższych informacji: http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-historyczne/xix-wieczny-kapitalizm-w-wielkiej-brytanii/ A teraz czas na XIX-wieczne Stany Zjednoczone: Między 1865 a 1915 rokiem liczba ludności w USA rosła średnio o ponad 2% rocznie – przez co populacja zwiększyła się z 35 milionów w 1865 r. do 101 milionów w 1915 r. Jednocześnie jeszcze szybciej rosła siła robocza - z 12 do 40 milionów. Źródeł tego wzrostu było kilka. Wymienić tu należy przede wszystkim bardzo wysoką dzietność, szacuje się, że wskaźnik urodzeń przekraczał 40 na 1000 osób w latach 70. XIX w.; później spadał, lecz ciągle przed I wojną światową wynosił około 30 na 1000 osób – w Polsce jest obecnie około 10 urodzeń na 1000 osób, spadającą śmiertelność i napływ imigrantów (napływ netto imigrantów ocenia się w tym czasie na około 20 mln osób. Ludzie żyli także coraz dłużej. Według danych dla Massachusetts (gdzie istnieją wiarygodne szacunki) w 1855 r. oczekiwana długość życia przy urodzeniu wynosiła 40 lat. U progu I wojny światowej było tu już więcej niż 50 lat. Lata 1865-1914 były dla amerykańskiej gospodarki bardzo pomyślne. Wedle szacunkowych danych Produkt Narodowy Brutto rósł w tych latach średnio o ponad 4%, przez co w interesującym nas okresie wzrósł mniej więcej ośmiokrotnie. Jeśli ten wynik skorygujemy o wzrost ludności, to okaże się, że PNB per capita rósł średnio o około 2% rocznie, dzięki czemu przed wybuchem I wojny światowej odczyt tego wskaźnika był mniej więcej 3 razy wyższy niż po wojnie secesyjnej. Wzrost gospodarczy szedł przez długi czas w parze ze spadającymi cenami. Ta deflacja przybierała w niektórych dekadach dość wysokie wartości. Na przykład w latach 70. XIX w. indeks cen konsumpcyjnych spadł o prawie 30%. Nie przeszkodziło to jednak w żaden sposób w rozwoju gospodarki – ta dekada odznaczała się wyjątkowo wysokim wzrostem realnego PNB per capita – średnio prawie 3% rocznie. W przeciągu 50 lat (druga poła XIX wieku), które są obiektem naszego zainteresowania realne płace wzrosły ponad dwukrotnie, co oznacza, że średnio rocznie zwiększały się o prawie 1,5%. Choć taka wartość może wydawać się niezbyt imponująca, to warto zauważyć, że przez kolejne 100 lat realne płace rosły znacznie wolniej, tj. średnio ok. 0,8% rocznie. Widzimy zatem, że okres dzikiego kapitalizmu w USA z tego punktu widzenia wydaje się wyjątkowo korzystny dla robotników. To nie wszystko – nie dość, że płace były coraz wyższe, to pensje otrzymywano za coraz mniej godzin pracy. Nie dysponujemy jedną ciągłą serią danych na ten temat dla całego okresu, który nas interesuje, ale różne szacunki, wskazują, że o ile w latach 1860-1870 tydzień pracy mógł wynosić od 61 do 66 godzin pracy, to w 1914 r. było to od 50 do 55 godzin. Możemy więc powiedzieć, że pomiędzy wojną secesyjną a I wojną światową płace wzrosły dwukrotnie, podczas gdy czas pracy skrócił się o jedną szóstą. Co znamienne, redukcja czasu pracy była wynikiem konkurencji o pracowników, a nie legislacji. Pierwsze w pełni obowiązujące restrykcje dotyczące czasu pracy pojawiły się w Massachusetts w latach 70. XIX w. Dotyczyły one jednak jedynie kobiet i ustalały maksymalny dzienny czas ich pracy na 10 godzin (przy sześciodniowym tygodniu pracy oznaczało to 60 godzin tygodniowo). W następnych latach kolejne stany wprowadzały podobne regulacje dotyczące głównie kobiet i dzieci, jednak w 1910 roku te restrykcje obejmowały ciągle jedynie 7% siły roboczej – nie można więc wyjaśnić tak znacznego skrócenia tygodnia pracy działaniami polityków. Źródło powyższego: http://mises.pl/blog/2015/01/27/benedyk-dziki-kapitalizm-w-stanach-zjednoczonych/ Przykład drugi: Opieka zdrowotna niemal całkowicie w rękach prywatnych jeszcze na początku XX wieku w USA, Wielkiej Brytanii i Australii W późnym dziewiętnastym i wczesnym dwudziestym wieku, jednym z podstawowych źródeł opieki zdrowotnej i ubezpieczeń zdrowotnych dla biedoty robotniczej w Wielkiej Brytanii, Australii i Stanach Zjednoczonych było stowarzyszenie braterskie. Stowarzyszenia braterskie („stowarzyszenia przyjaciół” w Wielkiej Brytanii i Australii) były dobrowolnymi organizacjami pomocy wzajemnej. Jeszcze tak niedawno, jak w 1920, ponad jedna czwarta wszystkich dorosłych Amerykan była członkami stowarzyszeń braterskich. (W Wielkiej Brytanii i Australii ta liczba była jeszcze wyższa). Zasady kierujące stowarzyszeniami były proste. Grupa ludzi z klasy robotniczej formowała zrzeszenie (albo dołączała do lokalnej gałęzi, albo „loży” albo istniejącego zrzeszenia) i wpłacała comiesięczne opłaty do kasy; poszczególni członkowie mogli później czerpać z zebranych środków w razie potrzeby. Stowarzyszenia służyły więc jako rodzaj samopomocowej firmy ubezpieczeniowej. Lekarz otrzymywał z góry regularną pensję, zamiast pobierania opłat za wizytę; członkowie płacili coroczną opłatę i korzystali z usług lekarza, gdy zachodziła taka potrzeba. Jeśli usługi medyczne nie spełniały wymagań, potrącano karę z pensji lekarza, a kontrakt mógł nie zostać odnowiony. Członkowie lóż podobno zasmakowali w stopniu kontroli, jaki ten system dawał klientom. A tendencja, by zbyt często korzystać z usług lekarza była utrzymywana w ryzach przez „samokontrolę” stowarzyszeń; członkowie loży, którzy chcieli uniknąć przyszłych wzrostów składek byli zmotywowani, by pilnować, czy inni członkowie nie naginają systemu. Szczególnie imponujący był niski koszt tych usług. Na przełomie wieków, średni koszt „praktyki lożowej” dla pojedynczego członka mieścił się między jednym a dwoma dolarami rocznie. Dzienna płaca mogła opłacić opiekę zdrowotną na rok. Źródło: http://liberalis.pl/2007/09/22/roderick-t-long-jak-panstwo-rozwiazalo-kryzys-sluzby-zdrowia/ oraz można o tym także poczytać w książkach: David Boaz, „Libertarianizm” Tom Palmer, „Państwo opiekuńcze – kosztowne złudzenie.” Przykład trzeci: Reformy Ludwiga Erharda w powojennych Niemczech Ludwig Erhard jako minister gospodarki w latach 1949-1963 i kanclerz RFN w latach 1963-1966 przeprowadził szereg reform dzięki którym Niemcy Zachodnie stały się prawdziwą potęgą gospodarczą, czego skutki zresztą widać do czasów dzisiejszych. Jego głównie reformy to: Reforma pieniężna – zdławienie hiperinflacji poprzez redukcję podaży pieniądza o 93%, zastąpienie marki Rzeszy (RM) na markę niemiecką (DM) Zniesienie kartek na żywność, uwolnienie cen Uwolnienie płac, osłabienie roli związków zawodowych Ograniczenie wydatków rządowych W efekcie ceny zaczęły spadać, równocześnie spadło bezrobocie i wzrosły płace. „Cud gospodarczy” zwany (Wirtschaftswunder) rozwiązał też problem bezrobocia wśród milionów przesiedleńców oraz uciekinierów z NRD. Erhard prowadził politykę ograniczania wydatków budżetowych, co skutkowało nadwyżką budżetową. Równocześnie dzięki otwarciu się rynków bardzo szybko rósł eksport. Niemcy w pierwszym dziesięcioleciu po wprowadzeniu reformy rozwijały się w tempie 7% rocznie. Marka niemiecka stała się jedną z najstabilniejszych walut na świecie. Nurt reprezentowany przez Erharda zwany był ordoliberalizmem. Źródła: http://blogpress.pl/node/5531 https://pl.wikipedia.org/wiki/Wirtschaftswunder Przykład czwarty: reformy Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii Jak pisałem na samym początku dzięki rewolucji przemysłowej i XIX-wiecznemu kapitalizmowi Wielka Brytania stała się największą potęgą gospodarczą na świecie. XX wiek nie był już jednak dla niej tak łaskawy, po I wojnie światowej jej pozycja wyraźnie osłabła, po II wojnie światowej również nie było lepiej. W latach 70-tych kiedy ostatecznie upadła dominująca wówczas doktryna keynesizmu angielska gospodarka była w opłakanym stanie. Kraj był praktycznie całkowicie sparaliżowany przez falę strajków kierowanych przez związki zawodowe. Produkcja przemysłowa spadła do takiego poziomu, jakby Brytyjczycy pracowali zaledwie 3 dni w tygodniu. Najbardziej uciążliwe okazały się protesty kierowców ciężarówek, którzy domagali się podwyżki o 25%! Związki zawodowe czuły się niezwykle silne. Organizowano wtórne pikiety tzw. secondary pickets, które polegały na tym, że blokowano dostępy do zakładów, które nie chciały protestować. Powstał wielki ruch protestacyjny, który skupiał ludzi pracujących w służbach publicznych od grabarzy po pracowników pogotowia. Dochodziło do dantejskich scen a ulice były pełne śmieci na skutek strajku służb porządkowych. Czara goryczy przelała się gdy pewien członek związku zawodowego NUPE (National Union of Public Employees), zablokował wejście do szpitala, aby uniemożliwić przyjmowanie pacjentów i wycedził do kamer co sądzi o losie chorych - „niech sobie umierają!”. (ach ta empatia socjalistów). I wtedy ogarnąć sytuację postanowiła nowo wybrana Pani premier Margaret Thatcher. Stanowisko pełniła w latach 1979-1990. Gabinet Pani Thatecher zajął się reformą związków zawodowych, która polegała na osłabieniu dominującej pozycji „baronów związkowych” i oddaniu tych struktur w ręce „zwykłych pracowników”. Zakazano blokowania niepikietujących zakładów pracy i ograniczono przymus należenie do związków (closed shop). Pozostałe reformy: Radykalne ograniczenie wydatków rządowych Uwolnienie kursu funta, walka z inflacją Prywatyzacja wielu państwowych przedsiębiorstw Liczne deregulacje, uwolnienie przedsiębiorczości Mocne cięcia świadczeń socjalnych Reformy przyniosły pozytywne długofalowe skutki, Wielka Brytania ponownie odzyskała swoją świetność, stając się jednym z najbogatszych państw w Europie na świecie Źródła: http://www.mojeopinie.pl/jak_margaret_thatcher_wygrala_ze_zwiazkami_zawodowymi,3,1242385849 http://histmag.org/Margaret-Thatcher-tajfun-reform-7896;1 Przykład piąty: Szwajcarii droga do bogactwa Jeszcze jakieś 200 lat temu Szwajcaria była biednym, małym krajem. W dodatku Szwajcarzy uchodzili za wyjątkowo głupich ludzi, nawet Polacy się z nich śmiali, twierdząc że przyczyną ich głupoty jest brak morskiego powietrza. Dzisiaj Szwajcarzy są najbogatsi na świecie. Statystyczny obywatel ma majątek wart prawie pół miliona dolarów, czyli ok. 1,5 miliona złotych. Droga do bogactwa wiodła przez nic innego jak kapitalizm pełną gębą, a konkretnie: -Brak prawa patentowego przez wiele lat – aż do 1888 r. kiedy wprowadziła tylko możliwość patentowania wynalazków, które można było przedstawić w postaci „mechanicznych modeli”). Celowo nie wprowadzono patentów na chemiczne i farmaceutyczne technologie, ponieważ Szwajcarzy wówczas masowo kopiowali je z Niemiec, które były w nich światowym liderem. Bezpośrednim powodem wprowadzenia prawa patentowego, w 1907 r., była zresztą groźba sankcji handlowych właśnie ze strony Niemiec -Wolny handel - Na przykład w 1875 r. przeciętne cło na produkty przemysłowe wynosiło w Szwajcarii zaledwie 4-6% podczas gdy w USA sięgało 40-50%. Groźba importu tańszych i lepszych produktów z zagranicy mobilizowała producentów do ciągłego poprawiania jakości i obniżania cen. -Wolne granice - Obecnie władze szacują, że 22%. mieszkańców Szwajcarii urodziło się za granicą. To najwyższy odsetek na świecie, prawie dwukrotnie wyższy niż w USA. A jeszcze w 1860 r. tylko 5% . Szwajcarów stanowili emigranci. W 1910 r. odsetek ten wynosił już 15%. Dlaczego to takie istotne? Otóż wśród emigrantów było mnóstwo przedsiębiorców. Na przykład Henri Nestlé, założyciel słynnego koncernu spożywczego Nestlé, był Niemcem. Z kolei współzałożycielem znanego koncernu produkującego luksusowe zegarki, Patek Philippe & Co, był polski emigrant Antoni Patek, który w 1839 r. rozpoczął produkcję czasomierzy w Genewie. -Decentralizacja władzy – podział na 26 kantonów i 2890 gmin, z bardzo szeroką autonomią, każdy kanton ma lokalny parlament, własną konstytucję, lokalne sądy, policję, prokuraturę, a jeszcze do połowy XIX wieku kantony były samodzielnymi mini-państwami, z własnymi armiami i własną walutą -Tajemnica bankowa -Mocna Waluta, frank Szwajcarii, który aż do 2000 r. był oparty na złocie (od czego odeszło większość państw już po I wojnie światowej), -Swoboda działalności gospodarczej, niskie podatki, rywalizacja między kantonami w polityce podatkowej -Neutralność, brak angażowania się w wojny i konflikty zbrojne Źródło: http://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/sekret-bogactwa-szwajcarii/ Przykład Szósty: Liechtenstein, najbardziej liberalny kraj na świecie Liechtenstein to mały kraj, nie bierze się go więc pod uwagę w różnych statystykach, ale to właśnie on jest najbardziej wolnościowym miejscem na ziemi. Kwestie prawne i gospodarcze są mocno zbliżone do Szwajcarii (podobne stawki podatkowe etc.) więc żeby nie powtarzać pewnych rzeczy dodam że od Szwajcarii różni głównie tym że to jedyny kraj na świecie powstały całkowicie pokojowo, przez zakup ziemi przez rodzinę Liechtensteinów, niezapłacenie podatku nie jest tu przestępstwem, a tylko wykroczeniem, a każda gmina ma prawo do secesji. Źródło i przy okazji świetna analiza: http://www.legitymizm.org/wolnosc-dobrobyt-liechtenstein Przykład Siódmy: Chile pod rządami Augusto Pinocheta Najpierw dla porównania dzieło poprzednika u władzy. Wystarczyły trzy lata rządów prezydenta-komunisty Salvadora Allende (1970-73), by doprowadzić gospodarkę do ruiny: “Allende obejmował kraj z 23-procentową inflacją. Dzięki “reformom” socjalistycznym w ciągu kilku miesięcy zamieniła się ona w hiperinflację 750%. W bogatym (niegdyś) Chile pojawił się głód. Słynny był tzw. Marsz Pustych Garnków, gdy głodni mieszkańcy Santiago wyszli na ulice, tłukąc pustymi garnkami o bruk stolicy”. Deficyt budżetowy wynosił 27% produktu krajowego. Gratulujemy! Teraz czas na dzieło Pinosia: Prowadzony przez młodych wolnorynkowych ekonomistów (kierujących się głównie poglądami Miltona Friedmana) rząd Pinocheta sprywatyzował niemal całą gospodarkę – począwszy od spółdzielni rolniczych po fabryki, skończywszy na systemie emerytalnym. Życzliwie odnosił się do zagranicznych inwestycji oraz wyeliminował protekcjonistyczne bariery handlowe, zmuszając tym samym chilijski biznes do konkurowania na równej stopie z importem, lub w przeciwnym razie zaniechania mało wydajnej działalności. Reformy były spójne i drastyczne. Zlikwidowały "okopaną" protekcjonizmem handlowym i subsydiami grupę, której potęga polityczna jak i ekonomiczna wywodziła się właśnie z tych źródeł. Od wprowadzenia reform rynkowych, w środku lat 70., gospodarka rosła w tempie 7% rocznie, zwiększając dochód per capita 16-milionowego Chile do ponad 10 000 dolarów – czyniąc tym samym obywateli tego kraju najzamożniejszymi w Ameryce Płd. Obecnie poniżej progu ubóstwa żyje 13,3% ludności Chile; w Brazylii jest to odpowiednio 31%, a w Boliwii 62%. W tym tempie rozwoju, i z tymi warunkami demograficznymi Chile stało się najzamożniejszym krajem Ameryki Łacińskiej. Oczywiście jako że generał Pinochet był dyktatorem jego osoba pozostaje mocno kontrowersyjna. Aczkolwiek prawda jest taka że przeszło połowę z około 3 tys. ofiar reżimu stanowili komunistyczni zbrodniarze, a sam Pinochet bądź co bądź uratował być może nawet miliony ludzi, którzy mogli paść z głodu jak w ZSRR gdyby Allende dalej sobie budował komunizm. Tymczasem Ameryka Południowa doczekała się o wielu krwawszych dyktatorów, o których jakoś cichutko w mediach. Np. argentyński dyktator Jorge Rafael Videla, miał na sumieniu 20 tys. ofiar, w tym wyjątkowo brutalne porwania, tortury i morderstwa dokonywane na młodzieży licealnej w tzw. Nocy ołówków czy Alfredo Stroessner, paragwajski dyktator pod którego rządzami zamordowano tysiące ludzi, a jego tajna policja polityczna była szkolona przez byłych hitlerowskich zbrodniarzy, którym udzielił azylu, wśród nich był sam dr Mengele. Dlaczego więc to właśnie Pinocheta lewica obrała sobie jako okrutnika numer jeden? Dlatego że w porównaniu z innymi dyktatorami dokonał największej według socjalistów zbrodni, czyli wprowadzenia kapitalizmu i uczynieniu swojego kraju bogatym. Źródła: http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-historyczne/chile-za-rzadow-pinocheta/ https://pl.wikipedia.org/wiki/Chilijski_cud Przykład Ósmy: Singapur, w 50 lat z kraju trzeciego świata do potęgi gospodarczej Od odzyskania niepodległości przez Singapur w 1963 r., w tej niegdyś małej angielskie kolonii PKB na mieszkańca zwiększył się osiemdziesięciokrotnie i obecnie wskaźnik jest wyższy niż w Wielkiej Brytanii. Od czterech dekad Singapur odnotowuje nieprzerwanie wzrost gospodarczy. W rankingu konkurencyjności World Economic Forum na lata 2013-2014 Singapur znalazł się na drugim miejscu (dla porównania Polska jest na 42. pozycji). Bezrobocie zamyka się w granicach 3%, korupcja prawie nie istnieje, a 17,1% mieszkańców stanowią milionerzy, co daje największy odsetek milionerów na świecie przebijając Szwajcarię a nawet Katar i Kuwejt. Co prawda gospodarka Singapuru jest nieco skomplikowana, państwo ingeruje np. w politykę mieszkaniową. Jednak podstawą sukcesu jest bardzo liberalna gospodarka. Firmę można założyć tu w 15 minut, dywidendy są zwolnione od podatków. Nowe firmy (start-upy) mogą się także cieszyć zwolnieniem z opłat na maksymalnie 3 lata, jeśli ich zysk w tym okresie nie przekroczy 100 tys. dol. Identyczne ulgi dotyczą osób zarabiających najmniej – do 20 tys. dol. rocznie. VAT wynosi zaś 7% a stawki podatku dochodowego wahają się od 0%, 3,5% do max 20%. Kraj cieszy się też najlepszą i najtańszą służbą zdrowia (leczenie dwa razy tańsze niż w Skandynawii), która jest w największym w tej chwili stopniu w rękach prywatnych na świecie. Źródła: http://forsal.pl/artykuly/731102,singapur-pkb-na-mieszkanca-wzrost-gospodarczy-2013.html http://www.luxlux.pl/artykul/tu-zyje-najwiecej-milionerow-22377 http://www.spidersweb.pl/2014/11/sukces-singapuru.html http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/rotator/singapur-ma-najlepsze-i-najtansze-leczenie/ Przykład dziewiąty: Nowa Zelandia, powrót króla (kapitalizmu) W 1950 roku Nowa Zelandia plasowała się na liście jako jeden z najbogatszych krajów świata – z relatywnie wolną gospodarką oraz silną protekcją przedsiębiorczości i własności. Wtedy to, pod rosnącym wpływem idei państwa opiekuńczego, które kwitły w Brytanii, Stanach i większej części zachodniego świata – Nowa Zelandia wzięła ostry zakręt w lewo. Kolejne 20 lat przyniosło socjalizm – żniwo wielkiego rządu i ekonomicznego niepokoju. Nowozelandczycy poczuli się ofiarami wygórowanych ceł, masowych rolnych dotacji, olbrzymiego długu publicznego, chronicznych deficytów budżetowych, rosnącej inflacji, 66-cio procentowego podatku dochodowego oraz rozbudowanego państwa opiekuńczego. W tamtych latach rząd centralny był zaangażowany w praktycznie każdy aspekt życia ekonomicznego. Zmonopolizował on kolej, telekomunikację i biznes elektryczny. Jedyną rzeczą, która kwitła w latach 1975-83 było bezrobocie, podatki i wydatki rządu. W obliczu niekończącej się listy programów państwowych, niespełniających swojego zadania i zaglądającej w oczy ruiny ekonomicznej, w 1984 roku nowozelandzcy politycy zaangażowali się w coś, co Organizacja Ekonomicznej Kooperacji nazwała "najobszerniejszym programem liberalizacji ekonomicznej, kiedykolwiek przedsięwziętym w rozwiniętym kraju". Wszelkie dotacje rolnicze zostały wstrzymane w ciągu dwóch lat. Cła zostały obcięte o 2/3 prawie natychmiastowo i w miarę upływu czasu były ciągle zmniejszane. Dziś, przeciętna nowozelandzka stopa ceł wynosi 3,2% - co w rzeczywistości oznacza jednostronny wolny handel. W gruncie rzeczy, ponad 90% wszystkich importowanych towarów wkracza do kraju kompletnie wolnych od jakiegokolwiek kontyngentu, cła czy innych restrykcji. Podatki zostały gwałtownie obcięte. Górna granica wynosi obecnie 33%, czyli połowę tego co było w czasie, gdy motłoch wielkiego rządu znajdował się u władzy. Przeciętny podatek dochodowy wynosi obecnie 21,5%. W ogóle natomiast nie istnieje podatek od majątku i podatek obrotowy. Od 1984 roku rząd nowozelandzki zaangażował swoje wysiłki w masową prywatyzację sprzedając 22 państwowe przedsiębiorstwa. Największym sukcesem okazała się sprzedaż Telecom NZ. Przed prywatyzacją firma ta chełpiła się zatrudnieniem 26 500 pracowników, z których większość nie wykonywała żadnej pracy. Wyszczuplona, zmodernizowana i w prywatnych rękach firma ta zatrudnia obecnie 9 300 pracowników i po raz pierwszy współzawodniczy z takimi firmami jak MCI i Bell South (telefony komórkowe). W 1984 roku siła robocza w sektorze publicznym sięgała 88 000 zatrudnionych. W 1996 roku, po najbardziej radykalnej redukcji rządu liczba ta spadła poniżej 36 000 (59% procentowa redukcja). Regulacje rządowe zostały również usunięte z krajowego systemu bankowego. Dziś, nawet zagraniczne banki są mile widziane. Amerykanie, którzy przyzwyczaili się do tego, że rząd gwarantuje im depozyt bankowy mogą poczuć się zszokowani na wieść, że w Nowej Zelandii rząd centralny nie narzuca żadnego ubezpieczenia depozytowego. W zamian za to banki zapewniają publiczne ujawnienie ich stanu finansowego oraz ubezpieczenie na otwartym rynku. Szczególnie uderzające jest to, co Nowozelandczycy zrobili, aby zmienić politykę pracy. William Eggers z Reason Foundation określa to jako "najbardziej agresywne i daleko idące deregulacje rynku pracy w świecie". Obowiązkowa przynależność związkowa została zniesiona, tak jak i monopole związkowe nad rynkami pracy. Pozbawieni szczególnych przywilejów, które kiedyś pozwalały im na szantaż ekonomiczny, dziś związkowcy posiadają taki sam status, jak każda inna prywatna, ochotnicza organizacja. W efekcie kraj nie dość że zaczął się dynamicznie rozwijać, stał się też najmniej skorumpowanym państwem na świecie. Źródło: http://www.kapitalizm.republika.pl/nowozrew.html Przykład dziesiąty: Saakaszwilii jego ultraliberalne reformy na Gruzji Do rewolucji róż w 2003 r. Gruzja była typowym postsowieckim państwem, skorumpowanym, biednym, słabym instytucjonalnie i mocno socjalistycznym. Po objęciu rządów przez Micheila Saakaszwilego Gruzja niewątpliwie przeszła najbardziej radykalne zmiany wśród republik postsowieckich. Zmiany po rewolucji róż w 2003 szybko uruchomiły wzrost gospodarczy. Najlepsze pod tym względem były lata 2005–2008, gdy wzrost wynosił ponad 8% PKB rocznie. Do kraju zaczęło napływać coraz więcej inwestycji zagranicznych. O ile w 2003 r. bezpośrednie inwestycje zagraniczne (FDI) wyniosły 340 mln dol., to w 2007 roku było to już przeszło 2 mld dol. Ale potem przyszedł rok 2008 – wojna z Rosją i początek kryzysu na świecie. W 2009 r. PKB spadł o 3,8%., ale dzięki wcześniej zrealizowanym reformom systemowym, już w 2010 r. było 6,3% plusie, a w 2011 już 7%. Reformami, które w Gruzji zakończyły się największym sukcesem, była deregulacja. Zostało zlikwidowanych prawie 800 licencji i zezwoleń – z około 930 do 140. Teraz firmę można założyć w 15 minut przez Internet. Nie są do tego potrzebne żadne dokumenty ani odwiedzanie jakiś urzędów. Nie ma też żadnych minimalnych wymagań kapitałowych. Zmniejszono liczbę podatków – teraz w Gruzji obowiązuje tylko pięć rodzajów podatków (wcześniej było ich 21): PIT, CIT, VAT, akcyza na alkohol, papierosy i paliwa oraz bardzo niski podatek od nieruchomości. Nie ma podatków ani składek socjalnych, które wcześniej wynosiły 20% płacy brutto. Obniżono także stawki podatków, które obowiązują. Podatek od dochodów osób prawnych został zmniejszony z 20% do 15% (mali przedsiębiorcy od 2011 roku będą płacić CIT w wysokości 3% 5%., a jak zapowiedział Nika Gilauri, premier Gruzji, firmy sektora IT będą w ogóle zwolnione z podatków, co ma przyciągnąć inwestycje zagraniczne w tej branży), a podatek od dochodów osób fizycznych, który teraz jest na poziomie 20%., ma zostać także zmniejszony do 18%. Podobnie VAT został zmniejszony z 20% do 18%. W wyniku tych obniżek w ostatnim okresie dochody publiczne, a tym samym wydatki publiczne w Gruzji drastycznie wzrosły z około 15% do około 35 % PKB. Wcześniej wysokie stawki podatków skutkowały niskimi wpływami dla państwa. Płace wzrosły niemal dwukrotnie. Przeprowadzono też radykalną prywatyzację państwowych przedsiębiorstw, sprywatyzowano praktycznie wszystko poza energetyką. Niemal całkowite sprywatyzowanie służby zdrowia i zliberalizowanie przemysłu farmaceutycznego spowodowało powstanie 100 nowych szpitali zaledwie w ciągu roku, a ceny leków spadły o 30%. Źródła: http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-wolnorynkowe/gruzja-%E2%80%93-kraj-bez-podatkow-socjalnych/ http://www.smashwords.com/books/view/428864 Przykład jedenasty: Indyjski Gurgaon Trzymajcie się foteli, bo przykłady podane wcześniej to przy tym mały pikuś. W 1979 roku władze indyjskiego stanu Haryana postanowiły zrobić pewien eksperyment. Dystrykt Faridabad został podzielony na dwie części. W pierwszej wokół miasta Faridabad władzę utrzymał rząd. Obszar ten miał dobrą infrastrukturę między innymi połączenie kolejowe ze stolicą New Delhi i żyzną ziemię. Natomiast druga część, Gurgaon została wydzielona z nieużytków i kamienistej ziemi. Nie było tam żadnej infrastruktury, czy połączeń kolejowych. W tym mieście postawiono praktycznie na całkowity wolny rynek, bez żadnego wpływu władz. W efekcie Gurgaon nie tylko znacznie przegonił Faridabad ale stał się ogólnie najbogatszym regionem w całych Indiach (również pod względem zarobków mieszkańców). W mieście Gurgaon praktycznie wszystko działa na zasadach wolnorynkowych. W rękach prywatnych znajdują się nawet: drogi, chodniki czy transport. W mieście funkcjonują setki prywatnych autobusów oraz taksówek, które można zamawiać przez Internet, zamiast miejskich przystanków na parkingach znajdują się monitory na których możemy znaleźć listę oczekujących samochodów z zapisanymi na nie pasażerami. Nie ma państwowej poczty, jej rolę pełnią prywatni kurierzy. Mieszkańcy mogą skorzystać z siedmiu wysokiej klasy prywatnych szpitali wraz z prywatnymi karetkami. W mieście nie funkcjonuje nawet państwowa policja, tylko tysiące prywatnych ochroniarzy, zapewniających bezpieczeństwo a nawet kierując ruchem ulicznym. Prawie jak w akapie, aż Rothbard się uśmiecha w grobie . Miasto stało się niesamowicie rozwinięte, tam gdzie wcześniej były nieużytki i kamienista ziemia wyrosły jak grzyby po deszczu: bogate apartamentowce, duże galerie handlowe, pięciogwiazdkowe hotele, wysokiej jakości szkoły, dwa duże stadiony, pola golfowe, luksusowe sklepy (Chanel, Louis Vuitton), salony Mercedesa i BMW oraz siedziby wielu międzynarodowych korporacji jak: Airtel, American Express, EXL, IBM, Microsoft, Sapient, DLF, Maruti Suzuki, Hero Honda, Infosys, Ericsson, Oracle, Bank of America, American Airlines, The Coca-Cola Company, Nokia, Motorola. Dzięki prywatnemu inwestorowi w 30 miesięcy wybudowano niesamowicie nowoczesne metro Rapid MetroRail Gurgaon. Źródła: http://moraine.salon24.pl/318419,europa-kladzie-sie-do-trumny http://www.nytimes.com/2011/06/09/world/asia/09gurgaon.html?_r=4&pagewanted=1 Przykład dwunasty: Ustawa Wilczka z 1988 r. I na koniec polski akcent. Dawno, dawno temu za tzw. komuny był w Polsce przez chwilę kapitalizm. Ustawa z dnia 23 grudnia 1988 r. o działalności gospodarczej – zwana powszechnie ustawą Wilczka – zliberalizowała życie gospodarcze w bezprecedensowy sposób i pozwoliła wzbogacić się milionom Polaków. Prosta ustawa mieściła się zaledwie na pięciu stronach maszynopisu i zawierała 54 artykuły, z czego tylko 25 dotyczy regulacji działalności gospodarczej, a reszta to przepisy przejściowe i zmieniające inne ustawy. Istotę ustawy właściwie oddawała dwa artykuły: Art. 1. Podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i dozwolone każdemu na równych prawach, z zachowaniem warunków określonych przepisami prawa. Art. 4. Podmioty gospodarcze mogą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej dokonywać czynności oraz działania, które nie są przez prawo zabronione. Ponieważ nie było wówczas w Polsce ZUS-ów, VAT-ów, setek koncesji, licencji i pozwoleń, prowadzenie działalności gospodarczej było na tyle proste, że w efekcie powstało około 2 mln małych i średnich firm, stwarzając według szacunków Centrum Adama Smitha nawet 5-6 mln miejsc pracy. Niestety później ci, co „obalili komunizm” postanowili zrobić wszystko aby to kompletne zaorać. Źródło: http://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/gospodarke-mozna-uwolnic-jedna-ustawa-ale-nie-na-dlugo/ Takich przykładów istnieje wiele więcej, no ale już i tak wystarczająco się opisałem. A może któryś z czytelników dołoży coś od siebie? Zachęcam do komentowania
    9 punktów
  32. Witam,w tym wpisie chciałbym podzielić się z wami prostą metodą dzięki której osłabicie swoje ego.Ego o jakie mi chodzi to nawykowe schematy myślenia o sobie oraz otaczającym nas świecie.Przedstawię wam przykład.Nauczyciel wmawia uczniom, że nie potrafią matematyki.Nauczyciel ten nie potrafi przekazać wiedzy więc przerzuca winę na uczniów.Gdy dzieci dostają jedynki obwiniają siebie i w przyszłości z takimi poglądami ciężko będzie im stać się dobrymi z matematyki.Mądrzejsi rodzice zobaczą czy dziecko na prawdę jest słabe z matematyki,czy po prostu zbyt mało ćwiczy lub wiedza jest źle przekazywana.Dziecko da sobie wmówić wiele nieprawdziwych rzeczy.Później rzutuje to na jego całe życie.Religia,stosunki damsko-męskie,kultura to coś co zostało nam zaszczepione bez naszej wiedzy i często boimy się nawet tego badać. Utożsamiamy ten zbiór myśli/przekonań z sobą.Nawet nie wiemy jaką krzywdę sobie robimy,metoda z którą się wami dziele pomoże wam odrzucić te przywiązania. Metoda którą proponuje jest formą medytacji,jest ona jednak prostsza od tradycyjnej medytacji.Przedstawię ją w pięciu punktach: 1.Bądź wypoczęty,połóż się na ziemi(najlepiej na podłodze byle nie było za wygodne) 2.Weź kilka głębokich wdechów i zaczynaj rozluźniać ciało,skup całą swą uwagę na ciele. 3.Gdy zaczną przychodzić myśli obserwuj je nie wciągaj się w nie ani nie odganiaj ich ,kieruj uwagę z myśli na ciało. 4.Naturalnie zwiększy się czas gdy nie będzie myśl a cała uwaga będzie zwrócona na rzeczywistość. 5.Zacznij badać kim jesteś i czym jest świat,nie wciągaj się w gry umysłu sugerujące proste odpowiedzi .Badaj i odkrywaj. Na początek proponuje 10 -15 minut i zwiększanie tego czasu gdy będziemy widzieć postępy. Jakich efektów możemy oczekiwać? -Nasza uwaga skieruje się na świat dzięki czemu będziemy bardziej doświadczać życia. -Wyeliminujemy nasze fałszywe przekonania. -Nasze ciało się rozluźni co polepszy nasze samopoczucie. -Zrozumiemy że świat nie ma właściwości(dobry zły,piękny,brzydki) a sami mu je nadajemy. Podczas praktykowania mogą przyjść odczucia walki ,straty.Nawyki bronią się ,należy je obserwować a po jakimś czasie odejdą.
    9 punktów
  33. Dzisiejsze podejście na fejsie zaowocowało wysłaniem 10 wiadomości do różnych przedstawicielek płci przeciwnej. W większości z okolic, aby w razie czego było się łatwiej spotkać. Nie żebym nie lubił podróży, ale jazda na drugi koniec PL, aby w połowie dostać wiadomość od flądry "wiesz co, dziś jednak nie mogę" to tak nie leży w moich zainteresowaniach. Jechałem dziś na wysokiej wibracji odwagi, czyt. wyjebania, która swego czasu była dla mnie nieosiągalna. Dziś się przemogłem, miałem okazję wybyć na miasto, myślałem, że poćwiczę zagadywanie. W swoich myślach już zagadywałem do jakiejś 20, a później idziemy plażą, molo, ja wyciągam pierścionek.....nie kurwa to nie to! Spokojnie, żartuję, to pragnienie, a pragnienie wszystko pieprzy. Dziś był luz, jak wyjdzie to fajnie, jak nie ... to zawsze cel osiągnięty, bo coś próbowałem. Dziewczyn fajnych nie było, albo łaziły z facetami. Zwiedzałem nowe miejsca. Zagadałem grupkę, ale nie dziewczyn. Jedyna dziewczyna barmanka miała taką minę, że zastanawiałem się czy gdybym ją dotknął, to czy by mnie prąd nie poraził. Dziewczyna Węgorz. No cóż... nieśmiałość daje o sobie znać, Rengers by pewnie już dominował panią Zainteresowania chłopaków podobne co moje. Tak więc - czasem dostajemy nie to co chcemy, a to może się przydać. Ciekawe patenty podpatrzone. Cóż...było nieźle i jak na nieśmiałą osobę, która próbuje się z tego wyłamać to i tak spory postęp, że nie odpuściłem. Poznałem nowe miejsce, nowe osoby, także luz. Walka z dyskomfortem zaliczona. A mogłem odpuścić i znaleźć wymówkę. Później wpadłem do marketu i zagadałem ekspedientkę przy okazji. Prosta rozmowa, ale wzmacnia odwagę. Na szybko próbowałem poznać imię, akurat odmówiła. Nie osłabiło mi to jednak woli. Ciekawe, bo w innych przypadkach już by tak było. Z tą energią odgrzałem gołąbki (część spaliłem, tak sobie żartuję, że teraz babka by się tu przydała, żeby krzyczeć "LYNC WYJMUJ KURWA, WYJMUJ JUŻ!"). Wbiłem na fejsa i rozpocząłem swoją krucjatę z nieśmiałością i wstydem. Bez nastawiania się, że jakaś odpisze. Jeszcze żadna nie odpowiedziała (nie nagrodziły mojej odwagi do cholery!), ale cóż....od czegoś trzeba zacząć. Dołączyłem do paru nowych grup, jeden z Braci podsunął mi pomysł wbicia na grupy singli. Także dzięki za pomysły Swoją drogą jak pomyślę, gdybym się zastanawiał to za cholerę bym połowy informacji nie napisał. W części przypadków w ogóle się nie przedstawiłem, tylko od razu zagaiłem tekstem. Bez udziwnień czy puasowych stylów. Nie spodziewam się szybkiej odpowiedzi, ale kiedyś już miałem od jednej panny wiadomość i odczytałem ją po dobrych paru latach. Skoro ja tak mogłem....to ciekawe po ilu latach odpowiedzą mi dziewczyny/kobiety, które dziś zagadałem Postęp 10% - 10/100. Tip na dzisiaj: jeśli musisz zastanawiać się dłużej niż minutę to już wpadłeś chłopie! Wpadłeś w niską wibrację pragnienia perfekcjonistycznego "zrobić jak najlepiej". Zauważyłem, że wtedy brakuje pozytywnej wibracji lub zaczepienia. W pewnych przypadkach tekst prawie sam wchodzi, nawet jeśli bywa durny. Im więcej wstydu lub domyślania się "ale to głupie" - wbija na poczucie winy i chce się odpuścić. Na "trybie wyjebania" jest to mocno osłabione. Można zrobić sobie siarę, ale walić siarę, walić nieśmiałość! Cytat na dzisiaj (P.Bosmans): Pozdro dla wszystkich Czytających!
    8 punktów
  34. Wiele razy, również na forum i zwłaszcza ze strony świeżaków oraz pań spotykam się z dziwnym niezrozumieniem treści tego miejsca i brania wszystkiego dosłownie Jest to co najmniej niezbyt mądre i trąci manipulacją niczym film pana Dominika nagrany w odpowiedzi na materiał Marka, gdzie znajdował się cudzysłów. Tytuł filmu brzmiał "Dlaczego nie pomagać kobietom w "depresji"? Rozumiecie już całą sztukę manipulacji? Nie depresji, tylko "depresji". Sugestia, że coś z tą rzeczoną depresją omówioną w dalszej części filmu była zawarta w tytule. Nie można zatem czepiać się o to, że Marek jest podłym egoistą, chamem i radzi żądać w nagrodę seksu za zajmowanie się chorą dziewczyną gdyż nie mówił on o prawdziwej chorobie. Wspomniał jedynie, iż jeśli to jest depresja, choroba to należy się z tym udać do odpowiedniego specjalisty. To bardzo ważny fragment filmu. "Depresja" o której mówił w nagraniu to zupełnie inna depresja, niż ta którą trzeba leczyć, to udawanie chorego w jakimś celu, np: w tym wypadku emocjonalnej korzyści. Tak samo bawi mnie, gdy panie rejestrujące się przeczytają parę tematów a potem rzucają hasłami - "Kuuurła, czydzieści lat już mam, to pewnie próchno, co nie?" - "Nienawidzicie kobiet i byście je zamkneli i wgle, aaa aa facet to ma być paniwładcatak?" - "Chcecie ograbić kobiety z majątku i je wykorzystać" Ręce opadają. Zwłaszcza z tym próchnem ? ze starości to niestety, drewno próchnieje, już nie jest tak ciasne, zbite i sprężyste jak na młodzieńczych lata swego rozwoju. Czasu nie da się oszukać, więc po co go zakłamywać? Po co zakłamywać samego siebie, tkwić w urojoniach? Oczywiście, że można, tylko te rozczarowanie, gdy bańka pryska może być dotkliwe. Pewnie większość z Was miała takie zadania, ćwiczenia w szkole czy to podstawowej czy liceach etc. które polegało na tym aby przeczytać wiersz i napisać, co autor miał na myśli. Przytoczę przykładowy fragment wiersza zatem aby naocznie przedstawić o co chodzi: Mam dwa­dzie­ścia czte­ry lata Oca­la­łem Pro­wa­dzo­ny na rzeź. T. Różewicz "Ocalony" Hmm.. więc ten.. rozumiem, że prowadzili go do rzeźni, takiej jak się zabija krowy, świnki i inne tak? I potem go chcieli ogłuszyć, zabić i zrobić z niego kotlety? Oto wiosna na obrazku. Grzeje uszy w słońca blasku. Kwiat jej zakwitł na sukience, i na ręce. Szpak jej w bucie gniazdo uwił choć o gnieździe nic nie mówił. A na palcu siadł skowronek i wygląda jak pierścionek. D.Gellner "Portret wiosny" Czyli, że co? Wiosna - pora roku istnieje jako osoba fizyczna? I rosną jej kwiaty na sukience? O kurwa i jeszcze ptaki jej gniazda w bucie wija, no obłąkana, do Choroszczy! . . . . . . No właśnie, dlaczego czasem nie potrafimy zrozumieć, że nie wszystko należy brać dosłownie? Takie to trudne nie przeoczyć cudzysłowiu, ironii, hiperboli? To nie jest takie trudne. O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może faktycznie nie ogarniać takich rzeczy i ich nie rozumieć, to wśród czytających dosłownie jest też grono ludzi o złych intencjach. Czytanie dosłowne niektórych rzeczy na forum ma nam pozwolić przypiąć łatkę mizoginów, sekciarzy, pedofili, incelii i kto wie, czego jeszcze. Tymczasem, gdy wejdzie tu osoba, znająca tą już mam wrażenie zapomnianą sztukę czytanie ze zrozumieniem, czytania między wierszami, to zauważy, że jest tu cała masa inteligentnych ludzi. Po prostu stojących okoniem do większości tez promowanych w mass mediach. I na tym zakończę, miłego piątku.
    8 punktów
  35. „Reklamy są głupie” powtarza miliony konsumentów, „kogo oni chcą nabrać?” zapytują się wyborcy oglądając spoty wyborcze, „musiałabym być idiotką żeby się na to złapać” stwierdzają kobiety w odpowiedzi na to co sądzą o metodach stosowanych przez uwodzicieli. Tymczasem firmy wciąż wydają miliony (czy raczej miliardy) na reklamę, wybory wygrywa partia z największym budżetem na kampanię, a uwodziciele swoje podboje liczą w… a nawet nie liczą . Bez wątpienia manipulacja drugim człowiek jest możliwa, a nawet bardzo skuteczna. Dla wątpiących przytoczę dwa mało optymistyczne fakty naukowe: 1. Ludzki mózg przetwarza 400 miliardów bitów na sekundę, z czego tylko 2 tys. jesteśmy świadomi 2. „Racjonalna” część mózgu, czyli nowa kora mózgowa ukształtowała się całe miliony lat później niż „emocjonalna” czyli pień mózgu, układ limbiczny itd. Człowiek pomimo bycia najbardziej racjonalną i świadomą istotą na ziemi, wciąż jest stworzeniem w dużej mierze emocjonalnym, a wiele procesów w naszej głowie zachodzi w sposób dla nas nieświadomy. Z tego względu wykorzystując automatyczne reakcje w mózgu możliwa jest manipulacja drugą osobą. Sześć reguł Roberta Cialdiniego Robert Cialdini, amerykański psycholog w swojej popularnej książce „Wywieranie wpływy na ludzi” przedstawił sześć podstawowych reguł wywierania wpływu społecznego, są to: Reguła wzajemności - w skrócie mówi ona, że należy odwzajemniać się osobie, która coś dla nas zrobiła. Co ciekawe możemy poczuć chęć odwdzięczenia się nawet jeśli druga osoba tak po prawdzie nic dla nas nie zrobiła. Przykładem jest wysunięcie wygórowanej prośby, a zaraz po tym (po odmowie) prośby mniejszej. Np. ktoś chce od Ciebie pożyczyć 500 zł, a po twojej odmowie prosi już tylko o chociaż 50 zł. Szansa na twoją zgodę rośnie, bo z jednej strony 50 zł przy 500 wydaje się być kwotą małą, a z drugiej czujesz że skoro proszący zdecydował się obniżyć prośbę wypadałoby też dać coś od siebie. Takie mistrzowskie połączenie zasady kontrastu i reguły wzajemności zwane jest „techniką drzwiami w twarz” Reguła zaangażowania i konsekwencji – jedziesz sobie samochodem, widzisz korzystną cenę paliwa na stacji, nie planowałeś/aś jeszcze tankowania ale skoro cena jest atrakcyjna….. Wysiadasz z auta, jesteś od krok od zatankowania, już trzymasz wąż w ręce, ale nagle orientujesz się że cena jest dużo wyższa. Wkurzony, pytasz pracownika stacji „co to ma być?”, on wykręca się że zapomniał zmienić cenę na ogłoszeniu. I w twojej głowie pojawiają się uzasadnienia dlaczego masz tankować, „skoro już tu jestem”, „ta benzyna chyba jest wyjątkowo dobra dla mojego silnika”, no i tankujesz, czego byś nie zrobił, gdybyś od początku wiedział jaka jest cena. Społeczny dowód słuszności – co najlepszego może zrobić uliczny grajek? Wrzucić sobie parę banknotów, na start do futerału, ludzie mijający widzą że inni wrzucili, więc czemu by też tego nie zrobić Reguła lubienia i sympatii – chętniej spełniamy prośby osób które są do nas podobne, znamy ich lub też są osobami atrakcyjnymi, przypominam także o tzw. efekcie aureoli, o którym pisałem w poprzednim tekście, widzisz jedną pozytywną cechę (np. ładny wygląd) i dorabiasz sobie w głowie inne zalety atrakcyjnej osoby Reguła autorytetu – ogromny wpływ tej reguły potwierdził eksperyment Milgrama, ludzie są skłonni nawet do zadawania bólu drugiej osoby jak rażenie prądem, jeśli „ekspert” uważa to za właściwe. Samym autorytetem można też zostać mając jedynie odpowiednie ubranie, wiedzą o tym chociażby oszuści przebierający się np. za policjantów Reguła niedostępności – co rzadkie to cenne, więcej kupuj szybko ten towar, zanim inni bo wykupią. Warto również poznać taki termin jak reaktancja, który sprawia że „zakazany owoc” smakuje lepiej Powyżej omówiłem jedynie proste przykłady, żeby lepiej poznać reguły wywierania wpływu polecam przeczytać książkę Cialdiniego. Siła sugestii Dwa rodzaje pytań zadanych przez policjanta: 1. Z jaką prędkością ten niebieski Passat uderzył w czarne Audi? 2. Z jaką prędkością ten niebieski Passat roztrzaskał się o czarne Audi? Wyobraź sobie, że w drugim przypadku świadkowie podają zdecydowanie większe prędkości. Wystarczył słowo „uderzyć” zamienić na „roztrzaskać się”. Taka siła sugestii. Najbardziej niezwykłym przypadkiem jest tzw. sugestia hipnotyczna, pod wpływem której człowiek może wykonywać różne polecenia i pohipnotyczna, która sprawi że np. przez pewien czas nie możesz sobie przypomnieć jak masz na imię. Na hipnozie jednak słabo się znam. Mam za to do Ciebie gorącą prośbę. Postaraj się do końca czytania tego felietonu nie myśleć o czerwonym różach, zwłaszcza o takim dużym bukiecie, intensywnej czerwieni płatków, różanej woni. No przecież mówiłem że masz nie myśleć o tych czerwonych różach! Poważnie, nie myśl o czerwonych różach. Przepis na gotowaną żabę Kiedy wrzuci się do wrzątku żabę, płaz oparzony wyskoczy z niego jak z procy. Tymczasem kiedy żabkę wsadzi się do garnka z zimną wodą i stopniowo podgrzewa, zwierzątko siedzi w nim do końca, nawet nie zauważając kiedy zostanie ugotowane. Żaba ugotuje się, gdyż jej mechanizmy obronne nastawione są na wykrywanie różnic temperatur, a nie na ich stopniową zmianę. Podobnie działa ludzka psychika, zauważamy zmiany gwałtowne od razu, stopniowe słabiej. Widać to na przykładzie polityki podatkowej. Podwyżka nagła wywołuje bunt w społeczeństwie, ale taka stopniowa, sprytna już nie. Prawdziwym mistrzem okazał się być Donald Tusk, za jego rządów praktycznie wszystkie podatki poszły w górę. Najpierw jednak było stopniowe podnoszenie podatków akcyzowych, stopniowa likwidacja ulg podatkowych, zmiany przepisów VAT i tak np. ubranka dziecięce zamiast 8% VAT zostały obrane VAT-em 23%, całe 15% różnicy, ale ludzie zauważyli tylko że VAT poszedł o 1% w górę, z 22% do 23%. Podatków dochodowych (PIT i CIT) oficjalnie nie podniesiono, ale zamrożenie kwoty wolnej od podatku (a tym samym tzw. kwoty zmniejszającej podatek) na kilka lat sprawiło że praktycznie co rok mieliśmy podwyżkę tychże podatków. Rząd nie musiał na to przyjąć żadnej ustawy, inflacja sama załatwiała sprawę, prawda że genialne? Oczywiście gotowaną żabką zostać można również będąc w związku. Zdrada, przemoc, kłamstwo wielkiej wagi zauważysz od razu, ale stopniowe pogarszanie się sytuacji, może sprawić że nawet nie zauważysz od jak dawna tkwisz w toksycznej relacji. Huśtawka emocjonalna, czyli „nie wiem za co ją/go kocham” Najpierw Cię zdenerwuję, potem uspokoję i szybciutko o coś poproszę, najprawdopodobniej spełnisz moją prośbę bez głębszej refleksji - tak najkrócej można by zdefiniować zjawisko huśtawki emocjonalnej. Teraz już wiesz dlaczego kobieta ciągnie związek w którym facet jest raz draniem, a raz kupującym kwiaty romantykiem. Albo dlaczego katolicy ulgę po spowiedzi nazywają „uczuciem oczyszczenia”, „stanem łaski uświęcającej” itd. . Niektórzy huśtawki emocji wręcz utożsamiają z miłością, tak jest z osobami którzy mieli ciężkie dzieciństwo, dla nich miłość, szczęście, życie rodzinne = gwałtowne emocje, awantury, cierpienie, bo tak zakodowało się im w okresie dzieciństwa. Mentalizm, czyli wróżbita czyta w Tobie, nie w kartach i gwiazdach Iluzjoniści, wróżbiarze, jasnowidze, astrolodzy, niekiedy uwodziciele potrafią wywołać w Tobie wrażenie że wiedzą o Tobie zaskakująco dużo, jakby czytali Ci w myślach albo potrafili kontaktować się z Twoimi zmarłymi bliskimi. Jak oni to robią? Weźmy dla przykładu występ na scenie jasnowidza, rzuca on do tłumu taki tekst: -Widzę problemy z sercem u seniora rodu, ojca, dziadka, może wuja… Widzę ból w klatce piersiowej u starszego mężczyzny w twojej rodzinie -Ooo mój dziadek choruje na serce – odzywa się ktoś z widowni Tak właśnie wygląda technika zwana ostrzeliwaniem. Występujący wygłasza dużą ilość ogólnikowych informacji (z których część na pewno jest prawdziwa albo bliska prawdy), obserwuje reakcje badanych (zwykle mowę ciała) i uściśla swoje wypowiedzi, rozwijając te fragmenty, na które publiczność najlepiej reagowała. Biorąc pod uwagę jak wiele ludzi w starszym wieku choruje na serce, szansa na trawienie że ktoś z widowni ma takiego krewnego jest ogromna. Inne tego typu zdania: „Widzę starszego mężczyznę w twoim życiu, który chce ci przekazać, że choć czasem mieliście konflikty, to wciąż ciebie kocha”; „Twoja obecna praca nie satysfakcjonuje Cię w pełni”. Inną popularną techniką jest efekt Forera, zwany efektem horoskopowym, czyli podawaniem truizmów pasujących do bardzo dużej grupy osób, np. „Wyczuwam, że czasem czujesz się niepewnie, szczególnie w otoczeniu osób, których dobrze nie znasz”; „Uważasz się za osobę odpowiedzialną”; „W dzieciństwie miałeś nieprzyjemne zdarzenie z udziałem wody”; „Chciałbyś aby ludzie bardziej Cię doceniali” Iście genialną techniką jest tzw. tęczowy fortel, czyli podanie jednej cechy i jej jednoczesne przeciwieństwo w tym samym zdaniu, np. „Jesteś dobrą i uczynną osobą, ale kiedy ktoś straci twoje zaufanie, to potrafisz naprawdę się wściec”; „Jesteś odważnym człowiekiem, ale starasz się unikać niepotrzebnego ryzyka”; „Często bywasz nieśmiały, ale w odpowiednim towarzystwie zaczynasz czuć się pewniej” Trzy omówione wyżej techniki należą to tzw. zimnego odczytu, mentaliści stosują także gorący odczyt, czyli czytanie mowy ciała, ubioru, tonu głosu itd. Wykorzystują również wiele innych właściwości ludzkiego umysłu jak: · błąd konfirmacji, czyli tendencję do preferowania informacji, które potwierdzają wcześniejsze oczekiwania i hipotezy, niezależnie od tego, czy te informacje są prawdziwe · konfabulację, uzupełnianie brakujących wspomnień informacjami nieprawdziwymi, które możliwie dobrze pasują do całego logicznego ciągu wydarzeń. · efekt placebo – ulubiona zagrywka „uzdrowicieli”, zdrowie się poprawi tylko dlatego że człowiek wierzy w działanie „terapii” · apofenię - doświadczenie odnajdywania związków i ukrytych sensów w przypadkowych oraz nic nieznaczących zjawiskach, faktach, zdarzeniach. · pareidolię – zjawisko dopatrywania się znanych kształtów w przypadkowych szczegółach, czemu towarzyszy poczucie nierzeczywistego charakteru owych spostrzeżeń, np. „marsjańska twarz”, „diabeł we włosach królowej Elżbiety II na starym banknocie” Ogólnie temat rzeka, więcej można poczytaj w książkach: „Sztuczki umysłu” Derrena Browna, czy „Mentalizm – kompendium wiedzy” Krzysztofa Galosa. Ps. No przecież mówiłem, że masz nie myśleć o czerwonych różach!
    8 punktów
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.