Skocz do zawartości

Holy_Diver_1982

Użytkownik
  • Postów

    30
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Holy_Diver_1982

  1. Witam. Zapewne mało kogo to już obchodzi, ale napiszę. Poszła w pizdu. Nawet z dzieckiem się dogadałem 50/50. Ciężko było. Podchody itp. Widziałem, że myśli jak tu się wywinąć. Ale byłem twardy jak wczorajszy chleb.

    Synek bardzo przeżył. Ma niecałe 6 lat teraz. Złapał oboje za ręce. Jprl. Ale poszła. Jestem free. Ulgi nie czuję jednak. Z powodu synka głównie. Wiem, że pierwszy miesiąc najgorszy. 

    • Like 3
    • Smutny 1
  2. 42 minuty temu, Machinator napisał:

    Przeczytaj swój własny post z września. Wtedy też miałeś temat definitywnie zakończony, już się wyprowadzała. Jesteś tak naprawdę na początku drogi do zakończenia tematu. Podjąłeś decyzję o zakończeniu toksycznej relacji. A co dalej? Nie znam Cię, tyle wiem ile napisałeś na forum i tylko z Twoich postów mogę sobie ułożyć obraz człowieka. Wiadomo że będzie on wypaczony ale innego źródła z którego można skorzystać tu nie mamy. Postaram się napisać co myślę. Może się przyda a może nie. Nie mam w intencji obrazić Cię w jakiś sposób więc proszę nie czuj się urażony.

     

    Widać z Twoich wpisów że bardzo wysoko stawiasz fizyczność. Z tego co piszesz wynika że zdradą jest dla Ciebie zdrada fizyczna. Moim zdaniem za bardzo wysuwasz ten aspekt życia na pierwszy plan. Omijasz w ten sposób inne ważne elementy które wpływają negatywnie na jakość Twojego związku. Już w pierwszym Twoim poście masz taki fragment:

     

     

    Pan M. To za wysokie progi. A Ty? Z Tobą żyje, z Tobą ma dziecko i jasno Ci komunikuje kto jest samcem alfa i gdzie jest Twoje miejsce w jej głowie. Szacunku ta kobieta nie ma za grosz. Zignorowałeś ten sygnał alarmowy a był bardzo ważny. Moim zdaniem jeżeli doszedłeś do tego momentu to już koniec. A Ty trwałeś w relacji kolejne pół roku bo "ru...m ją codziennie" i "chyba mu nie dała". A szacunek pikuje w dół. Już nawet beta nie jesteś. 

     

     

    Urabia Cię dupą jak chce z racji powyższych. Teraz znowu spróbuje bo skoro do tej pory jej się udawało to czemu miałoby być inaczej tym razem? Zaciągnie Cię do łóżka, da się #&=%ć na wszystkie sposoby i grzecznie wrócisz na swoje miejsce. A kobieta dalej będzie robiła co chce a w nagrodę dostanie fajny seks. Musisz się bardzo pilnować bo najgorsze dopiero przed Tobą. To co mówisz w jej głowie nie ma żadnego znaczenia bo mówiłeś to już wiele razy i nic z tego nie wynikało. Najlepszy dowód masz tu na forum. We wrześniu już się wyprowadzała a pół roku później wklejasz rozmowę z jej telefonu. Z rozmowy wynika że problemem Twojej kobiety jest fakt że samiec alfa z nią nie gada. Nie Ty, nie Wasze dziecko, nie dom tylko to. 

     

    Pilnuj się bardzo jeśli chcesz zakończyć temat rzeczywiście bo skończysz jak poprzednio. Będziesz miał seks za cenę szacunku do samego siebie.

     

    Popracuj też koniecznie nad samooceną. Wybacz że to piszę ale z ostatniego posta wychodzi bardzo słaby człowiek. W mojej ocenie powinieneś jej powiedzieć że chcesz zakończyć związek bo czujesz się oszukiwany, nie jesteś obdarzany szacunkiem na jaki zasługujesz, nie czujesz się szczęśliwy i wiesz że ona nie jest w stanie naprawić tego co zepsuła. A Ty zamiast tego wymyślasz sobie inną kobietę i kłamiesz. Po co? Kończysz relację jak mówisz bez podania przyczyny i gdybyś miał odwagę i normalną samoocenę to miałbyś w dupie co ona odpowie. Facet podejmuje decyzje i tyle. W dodatku to ona Cię zdradziła a Ty grając w ten sposób wchodzisz w rolę "złego".

     

    Bądź twardy bracie bo nic już nie ugrasz w tej relacji. Najlepiej byłoby jakbyś się wyprowadził na jakiś czas albo ją pogonił tak żeby zejść z oczu. Ona sama się nie ruszy bo po co? Za dobrze ma z Tobą. I wciąż ma nadzieję ze skończy się jak zwykle. Pogadasz, pomruczysz a potem grzecznie pójdziesz pozmywać.  Jest dziecko więc masz cholernie ciężko żeby to ogarnąć. Logistyka bardzo Ci utrudni zadanie ale na forum są ludzie którzy to przerabiali i na pewno mają coś mądrego do powiedzenia jak sobie z tym poradzić. Korzystaj z wiedzy ludzi którzy przechodzili to samo piekło co Ty. Dopiero jak zobaczy że standardowe sztuczki nie działają bo naprawdę tym razem trzymasz ramę to się zacznie wojna na całego. Będzie Ci tylko łatwiej bo dowiesz się w końcu co ona naprawdę o Tobie myśli.

     

    Powiem Ci że czytam forum od dawna choć zarejestrowany jestem tylko chwilę i naprawdę sporo cennych rad można stąd wyciągnąć chociaż jest tu też sporo szamba i wylewania żalów na kobiety, żalów wynikających tylko z własnej nieporadności. Korzystaj z doświadczenia innych. 

     

    Powodzenia. 

    Niestety to prawda. Czuję się jak gówno. Chociaż nie pokazuję tego po sobie. W sensie, żadnych płaczów czy innych żałosnych akcji. Wiem, że będzie ciężko się jej pozbyć. I że dupskiem gra. Wyjdzie z niej suka jak zobaczy, że naprawdę ma wypier...ć. 

    Jak nadzieja zgaśnie. Wtedy zaczną się cyrki. Jestem przygotowany. Chociaż po tych miesiącach moja samoocena spadła do poziomu 0. To wiem, że nie popuszczę. Umiem i jestem tak naprawdę zawzięty. Także z tym spokojnie. Ego sobie podbuduję jak tylko spier...li za próg.

    Pzdr.

    • Haha 1
  3. Ok. Rozmówiony. Po spokojnej nie wiem jak to nazwać, dyskusji i przysięganiu na wszystko, że nie zostałem zdradzony. Zagrałem inną kartą i powiedziałem, że to dla mnie nie istotne już. Jedyne czego chcę to się rozejść bo jej nie ❤ i chcę zacząć związek z tą drugą. Druga nie istnieje, ale dotarło. Już się nie pogodzimy. Musiałem tak zagrać bo by mi ciągle oczy mydliła. Mężem nie jestem to mam w dupie powód. Ważne, że teraz dopiero zobaczyłem, że celne to było. Na koniec zapytałem tylko, czego się spodziewałaś? Że zawsze tylko Ty sobie będziesz życia używać w ten, czy inny sposób? 

    Temat definitywnie zakończony. 

    Sorry za te ostatnie wpisy. Ten pierwszy edytowałem kilka razy bo zdjęcia mi się nie ładowały coś. 

    Koleś od BEKI Z TYPA to jakaś gimbaza ewidentnie to olewam ciepłym. Resztę przepraszam jeszcze raz za chaos. Już ogarnięte.

    Żadnej suczy na długi czas. Teraz mam zamiar pożyć.

    Pzdr.

    • Like 2
  4. Hej. Wracam by zadać pytanie na chłodno. Co tam oprócz oczywistą pierwszą myślą mogło się zadziać, że nagle taka zmiana w postrzeganiu tego gościa? Bo wcześniej pisały o nim same superlatywy, ale nie będę tu zaśmiecał forum. Ogólnie zajebisty, zadbany i super gość marzenie. A już miałem nadzieję, że jestem paranoikiem. I nawet wstyd mi było w niektórych momentach. 

     

    20210214_005257_HDR_2_Easy-Resize.com (1).jpg

    I dwa tygodnie później

    724d98009b55.jpg

    Jestem paranoikiem. Jak to inaczej można wyjaśnić niż w jedną stronę?

  5. Godzinę temu, elogejter napisał:

    Jak doszliście do tego co chcecie robić w życiu? Nie mam pomysłu na siebie, a chce iść w przód tylko nie wiem w jakim kierunku... Po ukończonym technikum, byłem zmuszony wyjechać za granice ( toksyczny ojciec, nie wytrzymałbym psychicznie, jeśli miałbym mieszkać z nim pod jednym dachem ) Wyjechałem za granice, wróciłem do Polski i kupiłem swoje mieszkanie, ciasne ale własne. Za granicą pracowałem głownie na kuchni, ciężka praca, duża ilość godzin, ale wtedy miałem robić jak najwięcej bo kasa, kasa, kasa... Chcę się zacząć rozwijać w innej branży, tylko nie mam pojęcia jak sobie obrać ten cel. Może ktoś był w podobnej sytuacji i jakoś wyszedł z niej?

    Dzięki bracia za wskazówki z góry. PZDR

    Luz. Ja mam 38 i też nie wiem?

    • Haha 1
  6. 8 godzin temu, deomi napisał:

    No dobra ale macie też tak? Czy nie? I co na to wpływa Waszym zdaniem?

    Masz tzw. "Piz..ę w życiu". Kto jej nie miał?

    Na twoim miejscu ja bym zrobił tak:

    - zerwać kontakt z ex

    - wyprowadzka od rodziców

    - rozwiń swoje pasje/ talenty poprzez dołączenie do grupy ludzi o podobnym zainteresowaniu

    - jak nie masz talentu to idź na tańce towarzyskie (każda to lubi)

    - najważniejsze iść do przodu. Mam wrażenie, że za dużo wspominasz, żałujesz itp. (Chyba, że się mylę?)

    - zadbaj o siebie. Idź na siłownię. Zapisz się na fitness i włącz endorfiny. Po rozwodzie też miałem podobnie. Nic mnie już nie bawiło, ciągle myślałem co było. Wyjechałem do innego miasta 300km. dalej. Przeszło jak ręką odjął. Pzdr.

  7. Różnie miałem z różnymi kobietami/dziewczynami. Jedne rozbierałem, inne "stawiałem" przed faktem dokonanym. Jak laska jest mocno na ciebie nagrzana, to weź jej rękę i wsadź sobie w gacie, albo jak jesteście sami na chacie to wyciagaj ni z tego ni z owego. Pojebane, ale działa?

  8. 3 godziny temu, incognito napisał:

    Współczuję, jakbym czytał o moim byłym związku. Może to ta sama kobieta? Też miała kolegę, też przekonująco znajdywała odpowiedzi na pytania (tylko kumpel, ma żone, kocha ją, kocha dziecko, jesteśmy tylko znajomymi), az odkryłem zdradę. Poszła w pisdu.

     

    Moja rada po tym jak ją określasz wulgarnie - z tego już nic nie będzie.

    • Ty postaraj się być już spokojny
    • Jej wybuchy nagrywaj, zwłaszcza te przy dziecku
    • Nie odmawiaj jej piwka, nagrywaj jak o nim mówi czy pije przy dziecku
    • Postaraj się o jej alkoholizm

    Przyda się to w walce o dziecko, a masz duże szanse aby mieć główną opiekę. Musisz jej patologie po prostu dobrze udokumentować. No i trafić na sędziego faceta, jak było w moim przypadku :)

     

    Powodzenia

    Tak zrobiłem kilka dni temu:

    Powiedziałem, że chla codziennie przynajmniej 1 piwko, a w weekendy się upija, nic w domu nie robi (sama to przyznała), dupsko mi obrabia tak bezczelnie, że kosmos, a sama wie, że wymyśla bajki na mój temat, za co mnie nie raz przepraszała. Do tego nagle od kilku miesięcy stała się wielką fanką spacerów (wychodzi pod byle pretekstem na około 1h) 2 - 3 razy dziennie. Czasami nawet z 5. Mówię, że na domiar złego kłamie mnie w żywe oczy bo to oczywiste, że z gościem conajmniej pisze smsy cały czas (dlatego te ciągłe spacery). Ona że sypia tylko ze mną. A trzeba wiedzieć, że lubi gierki słowne. Jak wcześniej pytałem czy gość do niej podchodzi to mówiła, że nie. Okazało się, że to prawda tylko że to ona chodziła do niego na pogaduszki i znajomy mi powiedział. To powiedziała, że przecież nie kłamała bo on nie przychodził. Jprl? Także mówię, sypiać, a jeb..ć to dwie różne rzeczy. Miałaś zerwać kontakt i co? Po długim namyśle patrzy w podłogę i mówi, że zerwała po czym nerwowo się śmieje. Dałem ultimatim: Koniec z nami. Do następnej wypłaty nie ma Cię w mieszkaniu. A jak chcesz zostać to na zasadzie współlokatorki. Wszystko na pół. Ok. Powiedziała, że się wyprowadzi. Zobaczymy.

    P.S. Tylko wk... mnie to, że prowokuje awantury o nic. A wiem, że jak z żoną się rozwodziłem to była zimna jak lód dla mnie. To był oczywisty koniec. Boję się, że zacznie gierki typu może powiedz tacie to nas zawiezie? Albo oglądamy coś? Itp. Trzymajcie kciuki za moją silną wolę. Pzdr.

    • Smutny 1
  9. 6 godzin temu, Turop napisał:

    Zawsze jeździłem złomami za 3 tysiące, teraz też mam peugeota 206, nie powiem, że źle mi się nim jeździ, ale za trochę mam przegląd ubezpieczenie i nie obejdzie się bez napraw, trochę też ruda go zżera, zaczęło łapać tylną belkę, co przy konserwacji pochłonie połowę wartości samochodu. 

     

     

    Dlatego postanowiłem, że wydam około 15 k na nowy samochód (dodatkowo mam 5 tysięcy na naprawę i opłaty) , ktoś powie, że mało, jak dla mnie to już spora suma, w porównaniu z samochodami za 3 tysiące to będzie wehikuł marzeń.

    Jestem w podobnej sytuacji (Clio 2). Celuję w C5, lub 308 przed liftem. Pzdr.

    • Like 1
  10. Bicie nie wchodzi w grę. Nie mam takich zapędów. Raz podsłuchałem jej rozmowę z siostrą. Mówiła jej cyt:

    -"Że mam dziwne oczy i jestem psycholem. Chyba planuję jej morderdtwo". Także gdybym jej jeszcze przyj...ł to już wgl. po mnie.

    Nigdy żadnej kobiety nie udeżyłem, ani nie zacząłem żadnej awantury. Piszę żeby było to jasne.

    A wreszcie coś dziwnego. Co pokazuje, że życie pisze najdziwniejsze scenariusze. 

    Stara koleżanka sama z siebie do mnie napisała. Raz, drugi. Po jakimś czasie kiedy przyjedziesz do mnie? Itp. I widzę czego chce. Ma męża...jprl. To też pokazuje jakoe są kobiety. Oczywiście pomimo mojej sytuacji ze swoją łajzą. I gigantyczną pokusą podbudowania własnej wartości nie podejmuję tematu z dawną (bardzo atrakcyjną) koleżanką. Lecz widzę czego ode mnie chce. Sama to napisała nie dosłownie, ale przyjedź a nie pożałujesz to kur..a nawet taki głąb jak ja zrozumie.

    Sami widzicie jakie te baby są.

  11. 4 godziny temu, Tacritan napisał:

    Napisałem, że powinieneś trzymać swoją kobietę "za mordę" dla dobra dziecka, a Ty na kurewstwo sam jej pozwoliłeś...

    Na nic jej nie pozwoliłem. 

    Dziecko jest dla mnie najważniejsze. Wiele wolnego czasu z nim spędzam. Dla niego tylko jeszcze się męczę z tą suką. Co ma 5latek do tematu o puszczaniu się laski? Temat o tym jak mam zamuar o dziecko walczyć (a mam) założę na forum odpowiednim do tego. Co niby zaniedbałem powiedz:

    -Rucham ją dzień w dzień

    - organizuję wspólne wyjscia w weekendy

    - zarabiam dobrze, plus dorabiam

    - pomagam sprzątać, bardziej udzielam się w kuchni

    - o siebie dbam 3-4 razy w tygodniu siłownia, jestem wysoki i z zarysowanymi wszędzie mięśniami

    - bez nadwagi

    - robię też prezenty typu drogi ciuch i perfumy

    - kwiatów nie kupowałem, wypomniała, teraz zawsze ma w wazonie.

    No kur.. a gościu, żeby każdy tak dbał.

    Po prostu tamten jest dużo mocniej umięśniony, jeździ nowym wozem, zarabia o jakąś 1/4 lepiej ode mnie, ma szramę na poliku od ust do ucha, bije się na jakiś dresowskich ustawkach, a przy tym jest po Polibudzie (sam przyznał kiedyś, jak jeszcze z nim miałem normalne układy, że kupił dyplom) jej to nie obchodzi ofc. Nie mniej jednak ma bardzo ładną żonę i normalne, że jej nie rzuci dla tej mojej. 

    2 godziny temu, Libertyn napisał:

    Mnie zastanawia jakim cudem @Holy_Diver_1982 się z nią związałeś. W jaki sposób doszło do tego że macie dziecko. Co ona reprezentuje sobą, co reprezentowała wtedy gdy się związaliście? Jaka była Twoja eks? 

     

    Nie doradzę Ci nic bo to Twoje życie, zaś każdy wybór może być potencjalnie zły

    Młodsza, duże cycki i tyłek, a przy tym szczupła w pasie. Tak jak lubię. Nagrzana na mnie, że aż żal było nie podejść. Szybko poszło. Pomieszkiwała u mnie. Ciągle był "ogień" i miłe spędzanie wolnego czasu. Do niczego się nie przypier...ła. Jak na mnie patrzyła to jak po jednym piwie by była. Oczy zaszklone. Zaszła w końcu. Przysięgam na wszystko. Od czasu 4-5 miesiąca ciąży zmieniła się w inną kobietę. I tak jej zostało.

    - Moja była, żona rozumiem? Bo miałem kilka "koleżanek". Zupełne odwrócenie. Spokojna, miła i dobrze wychowana. Bardzo delikatne rysy twarzy. Super laseczka była. Każdy mi zazdrościł. Nie mieliśmy dzieci. Samo zdechło po 7, czy 8 latach. Rozstaliśmy się w normalnych relacjach. Ja wyjechałem po kilku latach do innego miasta.

  12. Miałem podobną sytuację z jedną z byłych. Porno pełną gębą przez około rok, aż tu nagle nie będzie robić laski itp. U mnie okazało się, że na spotkaniach piątkowych po pracy z koleżankami (około 7-8 sztuk) często rozmawiają o seksie. Każda ofc nie robi loda. Dymanie tylko od przodu i pod kołdrą. A ona biedna walona na pojebane sposoby z kończeniem gdzie chciałem (czyli 99% na/w japie). Powiedziałem, że to bzdury każda robi. I poza tym jak kochasz to połykasz.

    Kochała?

    • Haha 1
  13. 13 godzin temu, Tacritan napisał:

    Jest dorosłym człowiekiem, spłodził dziecko więc musi być za nie odpowiedzialny. I tak, uważam że powinien przedłożyć szczęście dziecka ponad swoje jeżeli już musi wybierać.

    Powinien też wiedzieć, że każdą kobietę da się doprowadzić do pionu, tylko tego nie robi się prośbami i awanturami...

    Nie rozumiem. Mam przymykać oczy na kurestwo dla dobra dziecka?

    • Like 3
  14. Godzinę temu, MadMat92 napisał:

    Witam was wszystkich tu na forum. Długi czas przeglądałem forum i czytałem wasze posty i problemy aż zebrałem się w końcu na odwagę i chciałbym kogoś znudzić swoją nudną historią, a jednocześnie czuje potrzebę wygadania się. Zacznijmy od tego że jestem teraz przed 30ką. Pracuje za granicą, mam żonę i dziecko. Na pierwszy rzut oka wydawało by się że jestem normalnym szaraczkiem goniącym za spokojnym bytem. Tylko jest jeden problem, tzn jestem popierdolony. Byłem albo może nadal jestem wrażliwym facetem. Nie miałem szczęśliwego dzieciństwa i było w nim dużo bólu i smutku i niezrozumienia. W wieku dojrzewania zaprzyjaźniłem się że złym towarzystwem kręcącym się w świecie gier komputerowych, alkoholu i narkotyków. Przez jakiś czas bronilem się przed tym ale uleglem i zacząłem palić trawę w znacznych ilościach. Wolny czas spedzalem na imprezowaniu i o dziwo miałem dziewczynę, która jak się później okazało też miała coś z dzbanem. Wracając do tematu, byłem zwykłym chłopakiem wtedy który uciekał w świat wirtualny aby nie czuć strachu i bólu. Później poznałem świat porno to zwariowałem na jego punkcie. Mimo regularnego współżycia potrafiłem kręcić śmigłem po seksie.. 

    Później nastał czas studiów. 

     

    Czas który w moim przypadku niewiele zmienił oprócz miejsca zamieszkania. Dalej robiłem to samo - piłem, palilem, grałem i trzepałem kapucyna. Wtedy poprzez moje zachowanie, problemy ciągle się pietrzyly a ja jak tchórz uciekalem przed nimi. Związek jeśli tak to mogę nazwać między mną a tamtejszą dziewczyną był w cholere toksyczny i właściwie zależało mi tylko na jednym. 

     

    Przez moje nieróbstwo gówniane podejście do życia oblałem studia. Zerwałem z tamtą dziewczyną i puściły mi lejce. Jarałem na umór i wyrzucili mnie z uczelni. Poszedłem do jakiejś gownianej pracy żeby mieć za co czynsz zapłacić. Stan psychiczny mojej głowy był tak samo w porządku jak wybory na Białorusi. Stany lękowe, zamulenie, poczucie beznadzieji i chęć by po prostu zdechnąć. I nawet chciałem to zrobić. Mieszkałem na 7 piętrze i zabrakło mi "odwagi" by zrobić jeden krok dalej.. Zszedłem z balkonu i zacząłem płakać. Nienawidziłem siebie i swojego życia. Byłem nieszczęśliwy i nie widziałem sensu żeby dalej żyć.

     

    Postanowiłem że zawalcze o siebie jednocześnie czując że i tak jestem przegrany. 

     

    Wróciłem do domu swoich rodziców - kolejne upokorzenie. 

    Tam wracałem przez chwilę w stare znajomości ale po paru tygodniach jarania stwierdziłem że jeśli i otoczenia nie zmienię to ja sam też z tego nie wyjdę. 

     

    Znalazłem pomocnych ludzi którzy wyciągnęli do mnie rękę i zacząłem pracować. Jednocześnie chodziłem na terapię i jak to bywalo raz lepiej raz gorzej. Na początku rodzice mnie obwiniali że zjebalem sobie życie i Przyszlosc i co dalej zamierzam robić. Rozumiecie mówią gościowi co chciał się dosłownie od***ć że spierdolilem kolejna rzecz :). 

     

    Terapia pomagała ale nadal nie miałem w sobie dość siły aby skończyć z nalogami. Gdy nie palilem, grałem na kompie. Gdy nie grałem oglądałem porno. Później uzalalem się nad sobą że jestem nieszczęśliwy i samotny z tym wszystkim i wracałem do tego... 

     

    Dorobiłem się nerwicy i wiecznych bólów mięśni. Nawet dziś mam problemy z mięśniami.. 

     

    Gdy byłem już na skraju szaleństwa przestałem. Przestałem palić i grać. Porno zostalo jako sposób na rozluźnienie. Ucialem kontakty ze wszystkimi i wprowadziłem się do innego miasta. 

     

    Odkładalem pieniądze żeby zrobić odpowiednie kursy i szkolenia żeby zdobyć zawód. Przez kolejne dwa lata non stop walczyłem ze sobą i z chęcią poddania się ale coś mi nie pozwalało. Kazało iść dalej i żyłem z taką myślą że jeszcze rok dwa i wszystko się skończy, tak jakby miało się skończyć życie. Pracowałem ciężko i uczyłem się jednocześnie starając się nie myśleć o problemach. Zajmowałem czymś głowę. 

     

    Skończyłem szkolenia i praktyki. Dostałem robotę. Zacząłem w końcu dobrze zarabiać. Mimo że ciągle staram sie szkolić w tym co robię czuje się nie pewnie. Bardzo często czuje ten strach i stres. Sama w sobie praca jest stresująca ale jak się mówi nie ma ryzyka nie ma zabawy:) 

     Wtedy poznałem żonę. Po pół roku się pobralismy a teraz urodził nam się synek. 

     

    Czuje się zepsuty od środka. Nie mam w sobie wyższych uczuć. Rzadko coś sprawia mi przyjemność (oprócz seksu), nie potrafię dostrzec pozytywów. Często jestem smutny i mechanicznie zmuszam się do czegokolwiek.

    Teraz, kiedy teoretycznie wszystko wygląda że jest ok, ja tego nie czuje. Dalej jestem jakiś nieszczęśliwy. Mam na sumieniu parę rzeczy których żałuję i które będą mi ciążyły do końca życia ale powinienem inaczej się zachować. Mam powody do radości i szczęścia a ja tego nie potrafię.. 

    Pomimo tego jak nisko upadłem i jak wysoko zaszedłem, pomimo kochającej żony i małego dziecka i lepszego komfortu życia ciągle jestem smutny. Podobno dawno dawno temu często się śmiałem i byłem weselszym człowiekiem niż jestem aktualnie. Stąd moje też stwierdzenie że jestem popierdolony. Dziękuję za uwagę. 

     

     

    Chciałem podziękować za przeczytanie moich wypocin. W głowie brzmiało to lepiej ale czasami ciężko dobrać odpowiednie słowa do tego co czuje. Jednocześnie jeśli ktoś ma ochotę pogadać to zapraszam 

    Po tym, że tu napisałeś możesz już wywnioskować, że jednak coś czujesz. Każdy ma podobne problemy. Ja w swojej utopii maluję figurki do warhammera np. Masz piz...ę w życiu jak wielu facetów. Moim sposobem jest racjonalizacja i za chu..a nie poddawać się. Ja robię tak, że życie to jedna wojna z krótkimi etapami rozejmu. Bitwy raz wygrywasz, raz przegrywasz. W życiu piękne są tylko chwile. To prawda akurat. Też lubię sobie pier...ć w "WoT" np. No i co z tego. Żaden koszmar. Byłeś na studiach. Ilu się nie dostało nawet? Po zawodówkach się szwędali. Mam podobnie. Też usłyszałem, że kiedyś to taki zabawny byłem itp. Życie daje ostro w piz..ę. Wszystko się odkłada. Problemy natury egzystencjalnej i inne były są i będą. Nie jesteś popier...ny tylko przygnębiony. Ja też żeby daleko nie szukać. To nie jest żadna tragedia. Po nocy jest dzień. Najważniejsze to nie poddawać się. Pzdr.

  15. Jest jeszcze jedna rzecz. Mam bardzo dobrą koleżankę jeszcze z podstawówki się znamy. Nie ma i nigdy nie było chemii, 0 seksualnych podtekstów kiedykolwiek między nami. Często piszemy na Messengerze, bo już mieszkamy w innych miastach. Zna całą historię. Powiedziała, że co prawda kopnij ją w dupsko itp. To te smsy wcale nie oznaczają zdrady rozumianej dosłownie. Że ona też tak pisała z kolegami i do niczego nie dochodziło. Powiedziała, że to dla niej była forma zabawy, zabijania nudy. (Ja tego kur...a nie rozumiem, ale tak mówiła.). Moja często mi mówi, sama z siebie, że mnie kocha i tego typu brednie. Albo tak bardzo mnie w chu...a robi, albo bez kitu się pobawiła. Wiem też, od koleżanki, że gdy kobieta zdradza to nie ma praktycznie żadnych planów z obecnym facetem. W sensie ciągle myślami jest z tamtym. A moja co chwila jakieś ma. Tu z kolei widzę, że na 99% się wyje...ła z nim. 

    Reasumując. Muszę pomyśleć raz w życiu o sobie, a nie o innych i sam siebie zapytać czego chcę i... Jak ją wyp..ć z chaty?

    Pzdr.

  16. Powiem szczerze, że mam jej dosyć, czy to poszła na bok, czy nie. Nawet już byliśmy rozmówieni. Mamy kredyt na mieszkanie. 2500zł rata, jeszcze 9 lat. Wszystko było postanowione. Powiedziałem, że jedno się wyprowadza, drugie mieszka i spłaca kredyt, ale mieszkanie na mnoe tylko przepisujemy. Powiedziała ok. Po 2 dniach zaczyna do mnie rozmawiać w miarę normalnie. Ja twardo zlewam. Następnego dnia zaciąga mnie do łóżka i daje się #&=%ć na wszystkie sposoby. Ok. Zatem jak mam ją wyj..ć z tej chaty?

    P.S. Do nikogo na tym forum nie mam żadnej urazy. Dzięki wielkie za odpowiedzi. Bardzo mi to pomaga bo jestem strzępkiem nerwów.

  17. 4 godziny temu, Pablo85 napisał:

    Kolego a tak z czystym sumieniem sam przed sobą... Czy dbasz o tą swoją kobitę? Jesteś generalnie ok z obowiązkami domowymi itd... Bo widzisz bracia tu nieraz wspominali, że jak laska mało się stara to warto sobie sprawić jakąś "orbiterkę"... Sytuacja może działać w dwie strony. Być może ta Twoja robi Ci dokładnie taki sam numer tj. pokazuje Ci, że jak się nie ogarniesz to ma zainteresowanie innych...

     

    Musisz sam sobie przemyśleć jak to tam u was dokładnie wyglądało na co dzień, że stwierdziła że poszuka kolegi na boku.

     

    Trzymam kciuki! Pozdro :)

    Z czystym sumieniem. 

    Tak. Śpię po 4-5h. Kupuję wszystko co chce. Dodatkową kasę dorabiam. 

    Chodzę ma siłownię i wyglądam dobrze, 185cm i brak jakiejkolwiek nadwagi. (Niestety łysy, to mnie boli). Koleżankom z pracy podobam się. Nigdy nie miałem problemu z poderwaniem ładnych kobiet. Zabieram ją ma wspólne wyjścia, jak tylko załatwimy opiekę (moja lub jej matka, albo siostra).

    Ogarniać chatę pomagam. W kuchni to ja więcej robię niż ona. 

    Ona z kolei codziennie minimum 1 piwko (w weekendy 3 - 4) ZAWSZE. Non stop w telefonie i z efajką. Wiecznie ją głowa boli. Jak ma coś zrobić dostaje napadu agresji nieadekwatnej do problemu.

    Godzinę temu, Komti napisał:

    Jesteś w jej ramie, a może już nawet w "ich". Pokazałeś swoją desperację, a to już równia pochyła. Dodatkowe minusy: dziecko macie odchowane - łatwiej o rozstanie plus różnica wieku - kobieta może chcieć i może wciąż mieć kolejnego bąbelka - tym razem z mocniejszym zawodnikiem. 

    Recepta: pracuj nad swoim smv, stwórz zagrożenie. Pokazuj (nie wprost - bo to oznaka słabości) konsekwencje jej ewentualnych durnych działań. Przeprocesuj na wszelkie strony różne scenariusze rozstania i życia bez niej - im szybciej się na to mentalnie przygotujesz, tym paradoksalnie łatwiej będzie utrzymać tez związek. 

    On ma żonę. Zajebistą laskę. Nawet jak por...a/ł moją to nigdy jej nie zostawi. Oprócz tego z tą żoną jest 10+ lat i dzieciaka nie mają. Także wysokie prawdopodobieństwo, że wali ślepakami. W każdym razie, z pewnością nie jest dobrym kandydatem na rozpłodowca, z którym kobieta powinna planować swoje życie i drugie dziecko.

  18. Witam. Chciałem podzielić się swoją historią. Nie będzie raczej długa. Proszę szczerze powiedzieć co o tym myślicie.

    Jestem przed 40ką, moja samica 10 lat młodsza. Ja po rozwodzie i bez dzieci z tego małżeństwa. Jestem z nią od 7 lat. Mamy dziecko 5 letnie. 

    Od początku było "grubo". Oboje jesteśmy dość wybuchowi. W 2019 zaczęło się ostro psuć. A, że znałem jej pin do telefonu wiedziałem, że mnie obsmarowywuje z siostrami (jest najmłodsza z 5 sióstr). Wiem, że nie powinienem czytać, ale stało się. Za często tego nie robiłem. Coraz częściej szła spać osobno. Jak mały w nocy do nas przychodził to ta od razu spadała do niego spać. Aż któregoś ranka zobaczyłem smski z panem M. Pan M jest w naszej pracy (a pracujemy w jednej fabryce) technicznym. Smsy były typu: "Myślę o tobie, jak coś to zapraszam na spalanie kalorii pouprawiamy jakiś sport."  Dodam, że ona go nie spławiła. Nie było dosłownie chodź się xxx. Ale napisała coś w stylu. No chyba o tym samym sporcie myślimy. Itp. 

    Ja zagotowany z samego rana do niego podszedłem i zrobiłem ostrą awanturę. Gość jest nakoksowany, dobrze zarabia. Podwoził ją też do pracy rano na 6, jak się okazało. Po tym wszystkim ofc jej też w domu wygarnąłem. Był dym. 

    Powiedziała oczywiście, że to tylko smsy itp. Miała zakaz kontaktu z nim. Minął miesiąc. Pamiętam, że powiedziałem, że mam przeczucie, że cały czas mnie w chu...a robi i nie zerwała z nim kontaktu. Ona, że mam paranoję. Mijają 2 dni i kolega (z jej zmiany, bo ja jestem na innej, po niej) do mnie mówi: Twoją często widzę jak na rogu gada z M. Napisz mi to w sms. Napisał. Wracam do domu. Ona co ty taki nabuzowany.

    Ja i co, zerwany kontakt z M masz?

    - tak. Kto Ci głupot nagadał. Pokazuję jej smsa ale nie widzi od kogo. Przyznaje się. Że z nim rozmawia, ale oczywiście nic innego. 

    To, że kazałem wyp...ć itp. to chyba nie muszę mówić. Przepraszała ze 100 razy. Przysięgała na wszystko, że żadnego podtekstu seksualnego nie było. Teraz napiszę co jest za i przeciw.

    Czyli, nie ufam tej ku..e, ale może bez kitu jeszcze się nie puściła.

    Za: Powiedziała, że gdyby miała się z nim ruch..ć, to by się spotkała w miejscu gdzie nikt by jej nie widział, a rozmawiała na szczycie fabryki gdzie każdy kto szedł do pracy ją widział.

    Często wychodzi do sklepu typu drogeria. Mamy do niego około 15 minut piechotą. Około 1 - 1,5h jej nie ma. Myślałem, że właśnie wtedy coś majstruje, 3 razy wyśledziłem i 3 razy naprawdę tam poszła i wróciła. Raz kolega ją tam widział jak tam akurat szła, czyli 4 razy.

    Chciała zmienić dział, bo tenna którym była jej nie odpowiadał, a pan M jest dobrym kolegą kierownika, który rządzi na wymarzonym dziale. Że niby przez niego do tego kierownika chciała trafić.

    To prawda, że tak sobie załatwiła. Bo ów kierownik ją ściągnął do siebie.

    Wymieniamy się dzieckiem. Nie mamy innej opieki. Jeżeli by się jeb..ła to przy dzieciaku (ale to akurat żadna filozofia)

    Raz skończyłem pracę o 2:00 zamiast o 6:00 i spała sama) 

    Ruch..m ją codziennie i widzę, że ma dużą przyjemność z sexu ze mną. Orgazmy itp.

    Przeciw: Koleś jej imponuje

    Dużo zarabia, a wygląda jak nasterydowany MMA gość

    Jest duży, silny i jeździ dobrym nowym wozem

    Nie jest zwykłym robolem jak ja

    Mówi o nim w stylu: Spokojnie to za wysokie progi dla mnie. Tak jakby miała respekt - kompleks. Albo wyluzuj, on ma żonę, którą kocha. 

    Ok. Kur...a sam nie wiem z jednej strony nie ufam tej piź...e za nic w świecie, z drugiej nie przyłapałem na dym...niu to mam rozterkę. Przepraszam za bluzgi, nie jestem patolem, ale jak tylko o niej pomyślę jestem zagotowany.

    Co sądzicie, jestem jeleniem i debilem? 

     

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.