Skocz do zawartości

Orbiton

Użytkownik
  • Postów

    3
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

Blok z ostatnimi odwiedzającymi dany profil jest wyłączony i nie jest wyświetlany użytkownikom.

Osiągnięcia Orbiton

Kot

Kot (1/23)

1

Reputacja

  1. Dzięki Spellman71. Oj z tą jej "mądrością" to zawsze tak było. Moi znajomi "debile", osoby które jej podpadły "debile". Kolejna rozmowa pod koniec, którą zapamiętałem. Mówi mi, że "ten nowy" nie wstydzi się jej przed znajomymi. Ja: Ale przecież nigdy nie chciałaś spotykać się z moimi znajomymi bo uważałaś ich za debili. Ona: Ale to nie o to chodzi Także taka rozmowa Dzisiaj do mnie pisała w pracy "czy nie mogę pożyczyć jej wiertarki?" Nie odpisałem, usunąłem wiadomość. Nie wiem czy jej nowy gach nie ma wiertarki, albo kogoś z miliarda znajomych, który ma wiertarkę? Dzięki za uwagę. Jest to pierwsze forum, na którym napisałem dłuższy tekst. Pisałem do mimo wszystko w dużej dawce emocji, i muszę technicznie ogarnąć forum. Niestety nie mogę już edytować postu. Następnym razem, jeśli będzie dłuższy tekst, zrobię to porządnie.
  2. Orbiton

    Cześć

    Cześć wszystkim. Założyłem konto bo chciałem się podzielić moją historią, którą umieściłem w świeżakowni Wydaję mi się, że forum te jest bardzo fajnym kompendium życiowej wiedzy
  3. Cześć wszystkim ! Chciałem podzielić się z wami swoją historią i jest to właściwie historia oświecenia umysłowego po tym jak dostałem w głowę z własnego, biało-rycerzykowatego, obucha. Moją ex poznałem około 7-em lat temu. Była to kobieta z problemami (nie będę wnikał w szczegóły, ale były to duże problemy ), z którą nawiązałem bardzo bliską relację przyjacielską, a potem romans. Sam od długiego czasu nie byłem w związku przez doświadczenia z poprzedniej, bardzo toksycznej, ale krótkiej, relacji. Byliśmy bardzo blisko, wręcz uzależniliśmy się od siebie nawzajem. Na początku, z powodu jej problemów, nie chciałem być z nią w związku, ale kiedy część jej problemów zostały rozwiązane nawiązaliśmy taką relację, chociaż ona tego tak nie nazywała. Nie wiem jak to nazwać: situationship ? Relacja ta trwała długo, około 4-ech lat, i zawsze jak coś się pogarszało to do siebie wracaliśmy. Sam nie traktowałem tego jako związku, głównie zajmowałem się doktoratem i karierą zawodową. Ona też robi doktorat, jednak nigdy nie przepracowała normalnie ani jednego dnia w swoim życiu. Z czasem moje podejście zaczęło się zmieniać, jednak ona coraz częściej zaczęła powtarzać, że nie jest w stanie kochać, być z kimś itd. Ciągle miała do siebie o to pretensje i mnie przepraszała, z drugiej strony zachowywała się jakby chciała być ze mną, i mnie posiadać. Sytuacja uspokoiła się na okres roku. Funkcjonowaliśmy jak para, chociaż ona coraz częściej zaczęła wręcz agresywnie reagować na pary, na pary które decydują się na narzeczeństwo i małżeństwo. Z czasem coraz bardziej mnie to denerwowało i zwracałem jej uwagę, że nie powinna oceniać w taki sposób innych ludzi, jednak ona na te uwagi reagowała coraz agresywniej. Bo widzicie, popełniłem ten błąd, że byłem zbyt liberalny. Przez bardzo długi czas, nie chcąc jej stracić, oraz chcąc jej pomóc, za szybko wybaczałem jej pewne rzeczy i zawsze byłem kiedy mnie potrzebowała. Emocjonalnie relacja ta była jak narkotyk, uprawialiśmy sex w każdym plenerze jaki da się wymarzyć, sceny jak z literatury. I kolejna rzecz to socjotechnika. Boże, uważam się za w miarę inteligentnego faceta, ale ona potrafiła tak prowadzić rozmowę i emocje, że jakby zabiła Ci rodziców to i tak będziesz czuł wyrzuty sumienia do siebie samego. Nigdy czegoś takiego nie spotkałem, jak pranie mózgu. Ciągle wierzyłem, że jeśli jej problemy przejdą to się to ułoży, do czasu kiedy powoli miałem już dosyć, ale zamiast coś z tym robić, zrobiliśmy sobie przerwę. Nagle wybuchła pandemia, nie wiem jak wy zareagowaliście, ale dla mnie początek pandemii był bardzo stresujący (spotkanie z nieznanym) Mam starszych i schorowanych rodziców, z którymi ciągle się spotykałem (przeszedłem na pracę zdalną), dlatego chciałem żebyśmy nie spotykali się na pewien czas. Sądziłem, że: skoro jesteśmy przyjaciółmi od 7-iu lat, śpimy razem kilka dni w tyg, rozmawiamy ze sobą codziennie, to w takiej sytuacji możemy zrobić małą przerwę w spotkaniach. Ona była strasznie atencyjna, uzależniła się ode mnie kompletnie i ja niestety też tylko nie zdawałem sobie z tego aż takiej sprawy. Codziennie rozmawialiśmy przez telefon, wysyłała mi swoje nagie zdjęcia. Kiedy już strach i kwarantanna zelżała to stwierdziła mi, telefonicznie, że chłopak, którego poznała 2 miesiące wcześniej, który był zaangażowany w jej projekt, jest jej nowym chłopakiem, i że się zakochała, oraz to że ja już nie jestem jej tak potrzebny. Wiedziałem wcześniej, że ten gościu jest jedną z osób, które uczestniczą w jej projekcie, ale ona ciągle mówiła o nim w negatywach. I tutaj chyba dochodzimy do sedna śmieszności. Jej nowa miłość, osoba z którą przeżywa coś czego nigdy nie przeżywała, jest eko aktywistą, który ma własną fundację promującą zero waste. Mieliśmy wspólne sprawy i rozmawialiśmy przez telefon kilka razy. Mówiła jak to zbierają jedzenie ze śmietników itd. Nagle stała się super eko, :D, lecz z tego co pamiętam; zawsze kiedy byliśmy w jakimś plenerze to jej pety z papierosów lądowały w każdej biomaterii: w trawie, w piasku, na ziemi, w jeziorze itd. Zresztą chciałem jakiś wyjaśnień, przecież mówiła, że nie potrafi być w związku i nie chcę się określać. Powiedziała mi, że jestem jak pies ogrodnika, i że łapię ją za słówka :D. Miałem z nią zabawną rozmowę, która fajnie zdemaskowała logikę w jej zachowaniu. Była na festivalu eko, gdzie był performance artystyczny eko-trans i ona mi mówi, że się z tego śmiała. Ja pytam się jej "Dlaczego się z nich śmiejesz, sama jesteś eko, chyba dobrze, że promują ekologizm poprzez tożsamość?" Ona: "Nie o to chodzi! Ty nic nie rozumiesz, oni nie wiedzą o co w tym chodzi" Ja: "Aaa nie wiedzą co robią, ok czyli Ty wiesz?" Zakończyła rozmowę twierdząc, że jestem chamski i się czepiam xd. Chyba miałem prawo poczuć się oszukany, i chyba do tego prowadzi to kiedy nie prowadzi się samemu relacji w sposób dominujący, jest się zbyt liberalnym, oraz oczekuję logiki od kobiecych deklaracji. Wydaję mi się, że to co kobieta lubi i chcę robić zależy od tego jaki poziom szacunku i zakochania ma do faceta, z którym to robi. Kiedy kobieta jest z kimś kogo nie szanuję, albo tak naprawdę nie kocha, to nigdy nie będzie chciała z nim iść na ryby, nawet kiedy to jej ulubione zajęcie. Natomiast w przeciwnym wypadku wędkarstwo, mimo że kobieta go nienawidzi, to i tak będzie kochać to robić. Nagle zaczęła nienawidzić robić rzeczy, które razem robiliśmy (np. wspólne oglądanie filmów) a rzeczy, których nie chciała ze mną robić, są fajne. Ona chcę mieć kontakt, mówiła że łączy nas wspólna praca i szkoda by było gdyby to się skończyło dla takiej głupoty jak rozstanie -,-. Jakiś czas później dzwoniła czy nie mogę jej pomóc w czymś w czym ja jestem dobry, niech jej ktoś inny pomoże. Byłem strasznym debilem, ale mnie oświeciło. Ta sytuacja odbiła się troszkę na moim zdrowiu, ale schudłem i przypakowałem (jednak w tej relacji po czasie dosyć zdziadziałem). Miałem bardzo krótki romans z bardzo ładną dziewczyną, ale po krótkim czasie dostrzegłem podobne schematy i logikę, dlatego tego nie chciałem kiedy ona się już zaangażowała. Wydaję mi się, że dużo mi się naprawiło w tej głupiej łepetynie. Stanowczo za długo to trwało, mam nadzieję, że nie jest za późno (jestem jeszcze przed 30-stką).
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.