Skocz do zawartości

rafalfranco

Użytkownik
  • Postów

    46
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Treść opublikowana przez rafalfranco

  1. Ma to sens. Tyle że opisujesz tutaj konsekwencje ciężkiej niepełnosprawności. A co czymś lżejszym? Na przykład zespół Downa lub Pataua. Z tym da się żyć, choć tak jak napisałeś - patrzenie jak dzieci innych idą na studia i świetnie się rozwijają podczas gdy Ty musisz wiecznie spędzać dodatkowy czas ze swoim niedorozwiniętym dzieckiem nie wygląda jak wymarzona przyszłość.
  2. To nie musi być konserwatywna chrześcijanka. Wiele kobiet podczas ciąży zmienia się nie do poznania - i ich poglądy też ewoluują. Nie trudno mi sobie wyobrazić sytuację kobiety, która opowiada się za abrcją w takich sytuacjach, ale jak przychodzi co do czego to jest to JEJ DZIECKO I JEJ MACIERZYŃSTWO, MACICA i chce urodzić mimo wszystko. Co wtedy ma zrobić facet, który nie chce sobie zniszczyć życia (i finansów)? Jesteśmy pozbawieni jakiejkolwiek decyzji?
  3. Skąd takie info? Spotkałem się raczej z informacjami o "ryzyku", a nie pewności (zazwyczaj). Trochę dyskusja zeszła na inny tor - nie pytałem czy powinna być możliwość czy nie bo na decyzję polityków nie mamy wpływu. Bardziej kwesta tego jak z męskiej perspektywy podejść do takiej sytuacji? Co jeśli kobieta chce dokonać aborcji (choćby za granicą), bo jest ryzyko urodzenia niepełnosprawanego dziecka - a np. my chcemy aby to dziecko urodziła? Tutaj pewnie kobiety użyją argumentu "moje ciało, mój wybór". Co w przeciwnym wypadku? Kobieta chce urodzić za wszelką cenę, a my nie piszemy się na wychowywanie warzywka? Można wziąć rozwód, ale co z alimentami? Mój portfel, mój wybór?
  4. Tylko na 100% nigdy nie wiesz. Możesz co najwyżej dostać informację, że jest spora szansa. Byłem ciekaw co zrobilibyście w takiej sytuacji. Nie mam na myśli roochania bez gumy tylko świadomego planowania rodziny. Czyt. chcesz zdrowe dziecko, roochasz się, okazuje się, że dziecko prawdopodobnie będzie niezdrowe. Co robisz? I ja się w 100% zgadzam. Pytanie dotyczy co zrobilibyście w takiej hipotetycznej sytuacji. I kogo to jest decyzja - kobiety, mężczyzny, wspólna? Co jeśli kobieta nie chce abortować, a Ty nie chcesz pisać się wychowywanie warzywka? Albo odwrotnie? Kto ma prawo decydować o czymś co ma GIGANTYCZNY wpływ na Twoją przyszłość? Bo tak jak wspomniałeś wychowywanie niepełnosprawnego dziecka to nie są przelewki, tylko podporządkowanie całego swojego przyszłego życia.
  5. Bo każdy ma prawo do prywatności? Możesz pisać o dupie marynie z kumplem, albo omawiać jakieś wstydliwe dla Ciebie tematy z najlepszym przyjacielem. I np. nie chcesz żeby partnerka o tym wiedziała (przykład - rozmawiasz z kumplem jak poprawić życie seksualne z partnerką, bo czujesz, że chujnia. Jeśli myszka się dowie to szacunek do Ciebie spadnie, bo w jej oczach nie jesteś prawdziwym mężczyzną).
  6. Jako że temat bardzo na czasie, jestem ciekaw waszego zdania - na wczesnym etapie ciąży okazuje się, że jest ryzyko urodzenia niepełnosprawnego dziecka. Co robicie? a) nic, każde zarodek ma prawo do życia b) szukacie sposobu na usunięcie ciąży w Polsce lub za granicą + pytanie bonusowe, szczególnie do już-ojców - czy w momencie "planowania" dziecka rozmawialiście z waszymi żonami/partnerkami jak zachowacie się (wspólnie) w przypadku powyżej? Mieliście wypracowane wspólne zdanie czy "jakoś to będzie"?
  7. Nie oglądałem, ale z ciekawości sprawdziłem komentarze na filmweb - zdaje się, że Brat ma racje, kurwiska takiego wiele: https://www.filmweb.pl/serial/Sex+Life-2021-850114/episode/1/discussion/Każda+z+kobiet+-+brakujące+15%,3241396
  8. Tak jak w temacie - jakie są według was najbardziej absurdalne przepisy prawa małżeńskiego (kodeksu cywilnego) w Polsce? I jak potencjalnie można się przed nimi zabezpieczyć? Zaczynam - popadnięcie w stan niedostatku po rozwodzie i alimenty dla byłego współmałżonka z tego tytułu. Czyt. dwie zdrowe rączki, rozwód bez orzeczenia winy, a musisz bulić na pasożyta do końca życia. Znacie jakieś sposoby na zabazpieczenie się przed tego typu akcją?
  9. W 100% zgadzam się, że lepiej zerwać osobiście. Problemem jest natomiast jeśli partnerka (lub Ty) jest bardzo emocjonalną osobą. Szczególnie jeśli sporo się przeżyło. Wtedy bardzo łatwo skapitulować i dać sobie "drugą szansę" i inne tego typu pierdy. Kiedyś widziałem tutaj podobny wątek i tam angielskie rozstanie było mocno zachwalane.
  10. Trochę nietrafione porównanie bo w 2015 roku mieliśmy pierwszy/drugi rok lekkiego wzrostu cen nieruchomości po 5-6 latach spadków. Być może są tacy którzy liczyli, że ceny wrócą do roku 2004, ale pamiętam te czasy (kończyłem studia) i ceny nieruchomości wydawały się tanie, po wielu latach spadków i nikt nie widział w tym super intratnej inwestycji (bo przez tyle lat ceny spadały). Dzisiaj mamy zupełnie inną sytuację: ceny bardzo mocno napompowane w bardzo krótkim czasie (mówimy o wzrostach z 2019-2021), owczy pęd na inwestowanie w nieruchomości spowodowany ultraniskimi stopami procentowymi, spadki ceny najmu w wielu miastach w Polsce, częściowy odpływ ludzi z miast (m.in. przez pracę zdalną) na rzecz podmiejskich wsi, niekorzystną sytuację demograficzną itp. Dzisiaj poza inflacją i wzrostem wynagrodzeń nie ma za bardzo fundamentalnych podstaw aby takie aktywa drożały - bo nawet wielokrotnie wspominany przez deweloperów wzrost cen gruntów i materiałów to jest max kilkaset PLN na m2 przy koszcie budowy całego osiedla. Ostatnie raporty pokazują, że zdecydowanie najbardziej dynamicznie w ostatnich latach rosła średnia marża deweloperów - nie materiały, robocizna, czy grunty. A to wszystko przez owczy pęd. Dlatego stawianie pytania czy jest to dobry czas na zakup jest według mnie jak najbardziej na miejscu. Odnośnie czekania i nie czekania - zgadzam się, że gdybym szukał mieszkania dla siebie i dodatkowo płacił za wynajem to inaczej podchodziłbym sytuacji. Mam mieszkanie, planuję budować dom więc w moim przypadku pytanie jest raczej z gatunku - czy warto znaczącą część oszczędności pakować w tym momencie w rynek nieruchomości czy lepiej na spokojnie przeczekać okres szukając alternatywy.
  11. Generalnie bardzo uważałbym z artykułami - duża część z nich to copy paste z innego, a jak się pójdzie do źródła to łatwo zauważyć, że albo artykuł sponsorowany, albo HRE Investment czy inny naganiacz. W Polsce mieszkań jakoś dużo nie brakuje (szczególnie nie brakuje drogich mieszkań) - te 2.5 mln, 2 czy czasem podawane 4 mln nie są brane z żadnych danych/statystyk, tylko z widzimisię autora. Zauważcie, że w tym ostatnim szale zakupowym dla siebie kupowali ludzie, którzy planowali kupić teraz oraz planowali kupić za 1-2-3 lata (oczywiście jest też potężne grono inwestorów, ale o tym niżej). Ci ludzie juz kupili mieszkania, więc nie będą ich kupować za rok, 2 lub 3 - naturalnie tego typu popyt zmaleje. Nie wiem czy był linkowany, ale tutaj wywiad z kimś niezależnym (dr nauk ekonomicznych Adam Czerniak): https://next.gazeta.pl/next/7,151003,27555441,na-rynku-mieszkan-trwa-nabor-jeleni-straca-najwiecej-bo-czuja.html Wiele artykułów pisanych przez niezależnych badaczy/ekonomistów ma podobny wydźwięk - jest irracjonalnie drogo i te wyceny mocno rozjechały się z wartościami fundamentalnymi. Dla takiego Wrocławia/Krakowa koszt odtworzeniowy m2 wynosi ok 5 tyś. zł. Wszystko powyżej to marża dewelopera - a mieszkania chodzą średnio po 9-10 tysięcy. W innych miastach podobnie. Wzrost wartości aktywa rok do roku o ~10% przez kilka lat z rzędu nie jest czymś normalnym na rynkach finansowych. I dotyczy to każdego instrumentu - a dzisiaj mieszkania też stały się instrumentem finansowym. W przyszłym roku nadchodzi sporo zmian, które mogą dosyć mocno zachwiać rynkiem nieruchomości: - wzrost stóp procentowych, który przetacza się niemal przez cały świat. Może się okazać, że łagodne podnoszenie nie zadziała i RPP będzie musiało podjąć bardziej stanowcze kroki (szczególnie jeśli USA podąży tą ścieżką, a wszystko na to wskazuje). Często mówi się, że większość nieruchomości kupowanych jest w Polsce za gotówkę - jest to wierutne kłamstwo i manipulacja naganiaczy - w rzeczywistości banki klasyfikują zakup jako zakup gotówkowy jeśli jest już np. z 25% wkładem własnym - Nowy Ład - kredyty bez wkładu własnego z limitem cen (limity są bardzo nisko - 6.5k dla Krakowa) - samo to powinno znacząco zmniejszyć popyt na "droższe" inwestycje Oprócz tego: - niepewność światowej gospodarki (stagflacja, gigantyczne problemy deweloperów w Chinach) - zakaz skupów nieruchomości przez fundusze inwestycjne (rząd ponoć już nad tym pracuje) - wizja podatku katastralnego - wcale nie tak nierealne biorąc pod uwagę protesty społeczne na zachodzie (a być może wkrótce w Polsce, bo rośnie frustracja młodych osób) Jasne, nieruchomości mogą jeszcze drożeć przez 1-2 lata zanim dojdzie do korekty, ale powiedzmy sobie szczerze - dzisiaj rynek wygląda jak wygląda poprzez dodruk pieniądza i (dotąd) niemal zerowe stopy procentowe. To spowodowało, że w dużych miastach 50-70% zakupów to zakupy inwestycyjne. W zeszłym roku PKO prognozował spadek 15-30% do końca 2020 - i tak prawdopodobnie by było gdyby nie tworzenie sztucznego pieniądza i utrzymywanie skandalicznie niskich stóp procentowych. Zauważyłem pewną tendencję - ci którzy mają nieruchomości nie dopuszczają możliwości spadków (niejako usprawiedliwiając swoją dobrą decyzję), ci którzy nie mają wieszczą krach. Jakie jest wasze zdanie?
  12. Jestem zainteresowany, ale nie mogę wysłać priv 😕
  13. Ciężko znaleźć dobre materiały na ten temat, natomiast pewnie wiele osób ma ten problem - ciężko wydobyć z siebie autentyczny uśmiech (czy to w pracy, czy w relacji z kobietami itp). Jakie macie sposoby na ćwiczenie uśmiechu, aby ten wyglądał zachęcająco, a nie jakby jegomość połknął jajko?
  14. Bardzo śmieszne, @ntech Ja tu z poważnymi problemami przychodzę, a niektórych na żarciki zbiera
  15. Tak, osobowość WWO. Miał ktoś doczynienia z czymś takim?
  16. Planujesz coś z tym zrobić czy aktualna sytuacja Ci odpowiada?
  17. Czy stwierdzone (lekkie) problemy psychiczne partnerki, przesadna wrażliwość, nagłe zmiany nastroju, napady płaczu itp. są dla was akceptowalne? Mówi się, że każdy ma jakieś zakorzenione problemy natury psychicznej, nawet faceci. Zapraszam do merytorycznej dyskusji.
  18. No niestety nie jest to takie proste. Jak widać w tym wątku zdarzają się laski, które zdecydowanie przeginają pałę i wychodzi prawdziwy cel godowych ruchów.
  19. Niestety ale patrząc po znajomych to jest standard. Zawsze zastanawiałem się, co faceci (całkiem przystojni) mają w głowach, żeby brać ślub z zapuszczonymi i grubymi babami. Teraz wiem, że w większości przypadków to poślubna metamorfoza. A to jest cholernie przykre - przed ślubem z kumplami oceniasz przechodzące laski i każdy ma "wyszukany" gust, a potem się musisz wstydzić bo jak wrócisz do domu to wieloryb.
  20. Leczenie jak najbardziej jest możliwe, efekty mogą być różne, ale ja się tym nie przejmuje. Na razie jakoś specjalnie potomstwa mi nie brakuje, jeśli kiedyś będzie to ok, jeśli nie bo się nie da, to cóż, najwyraźniej tak miało być. Płakać nie będę. Bardziej ciekawi mnie reakcja partnerki. Myślałem nad powtórzeniem badania, zastanawiam się tylko czy nie powiedzieć partnerce już teraz i obserwować reakcje. Tak jak @niemlodyjoda wyżej napisał, jeśli mi podziękuje, to bardzo wyraźny i jasny sygnał, że jestem tylko narzędziem do osiągnięcia celu, nic poza tym. Badanie robiłem w prywatnej klinice w Poznaniu, zapłaciłem 240 PLN. Szczegóły badania tak jak to @RealLife opisał. Z racji wykonywanego zawodu (mnóstwo wyjazdów), leczenie może być w tym momencie nieco kłopotliwe, więc wolałbym to zostawić na przyszłość (co może spowodować zaognienie sytuacji, gdyby partnerka jednak chciała próbować). Być może tak właśnie jest w przypadku ludzi, którzy bardzo chcą mieć dzieci. Ja nigdy wielkiego parcia nie miałem. Do badania namówiła mnie moja siostra - sama miała problemy z bezpłodnością ex-męża. Twierdzi, że bezpłodność nie była problemem, a brak miłości, ale jakoś jej do końca nie wierzę 😝 (teraz nowy mąż, dwójka dzieci itp).
  21. Zrobiłem badania i wyszło, że jestem niepłodny. Chcę powiedzieć o tym mojej aktualnej partnerce. Spodziewam się trzech reakcji: 1) misiu będę z tobą nawet bez dzieci 2) zacznijmy się starać o dzieciucha już teraz, bo leczenie może być długie 3) następny proszę! Czy znacie kogoś kto miał podobny problem? Jak zachowała się jego partnerka?
  22. Jak często odwiedzacie teściów (albo jesteście odwiedzani przez teściów) w LTR/małżeństwie? Jaki macie kontakt? Jest git czy tylko czekacie aż spotkanie się skończy? Jak wasza połówka reaguje na brak chęci odwiedzania jej rodzinki?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.