Skocz do zawartości

Dimetylotryptamina

Użytkownik
  • Postów

    10
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Profile Information

  • Płeć
    Mężczyzna

Ostatnie wizyty

1408 wyświetleń profilu

Osiągnięcia Dimetylotryptamina

Kot

Kot (1/23)

17

Reputacja

  1. Moim zdaniem jedyne co moze pomóc uzaleznionemu to wzrost jego wlasnej swiadomosci, samokontroli albo nagły szok, jakiś splot wydarzeń co zresztą poprowadzi do pierwszego. Dla przykładu palący często wiedzą, że palenie jest szkodliwe zdrowiu ale ich to nie obchodzi bo jest no wiecie, to uczucie, czasem az do krytycznego momentu. Terapie maja dosyc niską skuteczność i ludzie mają nawroty albo powroty do nałogu. Nie żebym osądzał czy coś, ale uzależnieni są po prostu słabi. Słabe umysły, słaba wola, oddanie kontroli. Oni decydują i chcą haju, innego stanu, tych dzikich emocji a nie pomocy dla siebie, wybrnięcia z tego na zawsze. Są w kajdanach własnego ego. Byłem uzależniony od alko, zioła, hazardu, porno - sam wyrobiłem sobie te nawyki i sam z nich wyszedłem
  2. Tak z innej beczki, jakie były wasze najdłuższe abstynencje od alko i co było tego powodem, jak czuliście się na stanie trzeźwości? Odnotowaliście duże różnice w samopoczuciu? Czy towarzyszyły wam wtedy jakieś inne zamienniki, czy też może byliście całkowicie czyści? Co was skłoniło do tego żeby przestać, albo do powrotu majac długą przerwę? Na swoim przykładzie pierwsze piwo spróbowałem dopiero mając 17 lat (kto nie wypił bedąc niepełnoletni niech pierwszy rzuci kamieniem ;D), wciągnąłem się w wir i później już łapałem się w definicje kogoś uzależnionego gdyż występowała u mnie regularność. Jakieś domówki, a to spontan w plenerze. Znajomi, koleżanki tego typu. Pozniej pierwsza praca w życiu,emigracja, wyrwanie się z biedy, rutynka, lepsza dieta, dołączyła siłownia, poznałem inną używke mianowicie marię i systematycznie piłem coraz mniej. W międzyczasie epizod półrocznej przerwy bez zadnych uzywek. Jeszcze w tym roku przy piciu bardzo małych ilości gwałtowne spadki energii i nastroju. Zrezygnowałem całkowicie z alkoholu i nie zanosi się na to, żebym wrócił w ogóle. Pijący przy mnie ludzie na mnie nie działają, nie czuje nawet wewnętrznej pokusy. Obserwując ludzi odnoszę wrażenie że na zewnątrz niby szczęśliwsi, po jakimś czasie czuc ich słabsża energie(zazwyczaj). Zacząłem to określać pożyczką dopaminy, spłacaną na kolejny dzien
  3. Stary my jesteśmy na szczycie świata. Samotność to stan umysłu ukierunkowany na perspektywe braku zewnętrznych bodzców najczęściej. Ja sobie to tłumaczę w ten sposób że zawsze jest się ze swoją fazą(nastrojem), tak czy owak po burzy zawsze nadchodzi słońce jak to się mówi. Polecam medytację, mi zmieniła perspektywę w wielu aspektach, zacząłem bardziej doceniać cisze, również swoje towarzystwo - jedyny pewnik to Ty sam, ludzie zawsze będą czegoś od Ciebie chcieli, teoria gier, przyjdą i pójdą.
  4. Matrix cie pochłonał, ja mam 170cm i przestalem nawet zwracac na to uwage. Energia podaza za uwagą - sam sobie wkręcasz tą negatywnosc.
  5. Byłem uzależniony od nikotyny przez 2 lata. Może nie tyle co od standardowych papierosów (swoją drogą też spaliłem ich trochę, może paczkę w życiu, jednak zawsze miałem do nich jakiś podświadomy wstręt), ale od elektronicznego. To jest tylko inna forma jej przyjmowania, ale właściwie bardziej niebezpieczna, bo tak naprawdę z czasem wchłaniasz wielokrotnie większe dawki nikotyny. Cały szkopuł tkwi w wydzielaniu dopaminy przez nią (a są to niemałe jej ilości), co rodzi cały mechanizm uzależnienia psychicznego zwłaszcza że sama czynność też kojarzy nam się z formą przeżycia swoistego katharsis, odcięcia się na chwilę od problemów dnia codziennego czy też traktujemy ją jako chwilowe odpłynięcie i odstresowanie. Taki można powiedzieć przerywnik. Natychmiastowa gratyfikacja - czyli coś ulubionego przez dużą rzeszę ludzi. Co mi pomogło rzucić? Postanowienie i skutki uboczne które zaobserwowałem na sobie a także odezwał się we mnie ekonomiczny żyd. Był dzień w którym stwierdziłem że czas z tym skończyć (wcześniej nie było takich postanowień, więc to było moje pierwsze i jak się okazało jedyne podejście) - przez pierwszy tydzień czy dwa była jazda, wiadomo, organizm dopomina się o substancję która była przez tyle czasu stale metabolizowana. To była nierówna walka z własnym umysłem. Jednak przezwyciężyłem dalszą chęć, być może nie mam genetycznych skłonności do uzależnień, więc może temu z taką łatwością przychodzi mi rzucanie używek. Moze to też kwestia silnej woli. Obecnie mam 3 miesiące bez nikotyny i że tak to kolokwialnie ujmę - jest w pytę
  6. Palisz sam czy z kimś? Co robisz na fazie? Miałem okres gdzie paliłem codziennie przez jakieś 2 miechy, (pare wiader dziennie, jakieś blanty w międzyczasie). Przy rzadkim paleniu w zależności od rodzaju świętego ziela, faza powinna być podzielona na trzy etapy (śmiechu/rozkmin/relaksacji). Wyrobiło mi to taką tolerancję, że już nie czułem żadnej przyjemności z palenia i zaczynała towarzyszyć mi apatia, lekka forma derealizacji, pustostan w głowie, zamuła, miałem bardzo ograniczone myślenie i w ogóle nie chciało mi się gadać, samopoczucie było też takie nijakie, żadnej magii już w tym nie było. Nie wiem jaki sposób mógłbym Ci polecić na rzucenie, u mnie odbyło to się na zasadzie wewnętrznego monologu z samym sobą. Postanowiłem zerwać i właściwie tyle, bo i tak nie czułem żadnych pozytywnych efektów palenia, a nie czułem mega uzależnienia psychicznego. Zwyczajnie mi się znudziło. Obecnie mam 3 miesiące abstynencji. Ogólnie mam nudne życie ale dzięki rzuceniu nałogów i nabraniu zdrowych nawyków lepiej mi się spędza czas w samotności.
  7. Z tego co czytałem nikotyna uwalnia więcej dopaminy niż seks, więc coś jest na rzeczy. Osobiście wapowałem jakieś 2 lata, (3mg, rzadziej 6mg olejki, powyżej tej dawki to po paru buchach kręciło mi się w bani i dziwnie się czułem). Generalnie pierwsze kilkanaście/kilkadziesiąt zaciągnięć wprawiało w taki lekko poprawiony nastrój, samopoczucie itd. ale im głębiej w las tym było ciemniej (doszedłem do etapu gdzie buszyłem kilkaset razy na dzień). Częste brain fogi, wyższe ciśnienie krwi, robiłem się czerwony na twarzy, wyższy puls, apatia dołączała w międzyczasie i w dodatku nikotyna niwelowała mi uczucie głodu przez co moja waga stała w miejscu albo chudłem. Na angielskich stronkach czytałem jakoby nikotyna spowalniała przyrost masy mięśniowej i utrudniała spalanie tkanki tłuszczowej, ale nie wiem ile w tym prawdy. Według mnie uzależnienie psychiczne od nikotyny jest silniejsze niż nawet od alkoholu, kofeiny, zioła. Przez pierwszy tydzień rozkmina o zabuszeniu była bardzo natarczywa, gdyby nie wyćwiczona silna wola przez nofap to wpadłbym na pewno. Nie wapowałem przez 3 miesiące, pare dni temu przestawiłem się na coweekendowe buszenie CBD i jest znacznie lepiej.
  8. To ja dodam coś od siebie. Miałem dość sporo podejść do nofapa. Właściwie moje pierwsze potyczki z tym zacząłem mieć mając 16/17 lat (nie mając jeszcze świadomości o całej idei ruchu nofap, aczkolwiek czułem wiele negatywnych efektów duszenia jednookiego węża). Jednakże tak jak woskowe skrzydła Ikara roztopiły się, gdy ten podleciał za blisko słońca, tak samo złudne okazały się moje próby powstrzymania tego ciśnienia. Najdłużej ile byłem w stanie wytrzymać to tydzień, maksimum na tamten okres to były 3 tygodnie. Później natrafiłem w sieci na ruch no fap właśnie i postanowiłem spróbować raz, a porządnie. Co mi właściwie pomogło? Wiara w swoją wolę (a testuję ją jeszcze na inne sposoby, mianowicie z używkami), ciekawość czy rzeczywiście jest tyle pozytywnych efektów. Wizualizowałem też sobie siebie z perspektywy trzeciej osoby i uświadomiłem sobie jak żałosny jest to widok. Poczułem realne obrzydzenie do siebie. Aktualnie mam ponad 7 miesięcy i nie zanosi się na to, żebym to przerywał. Efekty które zaobserwowałem u siebie to: większa pewność siebie, samoocena wywindowała znacznie bardziej w górę, więcej energii życiowej, większa kontrola nad samym sobą i libido, co za tym idzie mam też bardziej wywalone na kobiety w ogólności i samotne życie przestało doskwierać tak bardzo jak wcześniej. Zauważyłem też brak paranoicznych i lękliwych, negatywnych myśli. Pare znajomych kobiet w otoczeniu zwróciło mi uwagę, że mam fajny głos, mimo że nigdy wcześniej nie słyszałem jakichkolwiek opinii o nim. W sprawach łóżkowych znaczna poprawa. Podczas kiedy dość regularnie fapałem (średnio kilka razy w tygodniu) to jak byłem u kobiet lekkich obyczajów to po 5 minutach nie było co zbierać. Dla porównania jak byłem na 4-miesięcznym poście od największej pokusy tego świata to mogłem właściwie całą noc dochodząc praktycznie z 8 razy a sprzęt i tak dalej był w gotowości mimo już pustych baków. Myślę, że no fap to taki kamień milowy w zakresie pracy nad sobą. Polecam
  9. Kumpel pokazał mi kiedyś to forum jak miałem 17 lat. Od czasu do czasu śledziłem tą witrynę żeby finalnie dołączyć dopiero teraz, po 5 latach. Potrzebowałem całą szklankę cukru żeby przełknąć tą niewyobrażalnie gorzką pigułkę, symbolizującą zawartość tej stronki. Pozdrawiam
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.