Skocz do zawartości

Wolumen

Starszy Użytkownik
  • Postów

    454
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

  • Donations

    0.00 PLN 

Odpowiedzi opublikowane przez Wolumen

  1. 2 godziny temu, Mosze Red napisał(a):

    @Druid nakaz zapłaty w postępowaniu upominawczym.

     

    Opłata 100 PLN ;)

     

    Będzie musiał oddać 500 + odsetki + opłatę sądową.

     

    A jak nie odda to klauzula wykonalności i komornik.

     

    Z gościa jest co ściągać, jego rachunek bankowy jest znany, nie będzie problemu z egzekucją.

     

    Wszystkie koszty egzekucji z niego też ściągną.

     

    To nie jest jakiś koleś bez grosza, z którego nie wyegzekwujesz, tylko gość z którego komornik ściągnie na 99%.

    Ty wiesz w ogóle o czym piszesz czy nie do końca?

     

    Bo sprawę przedstawiłeś tak, jak by nakaz zapłaty był niewzruszalny i jego dostarczenie do pozwanego gwarantowało sukces.

     

    Jak gość robi to, co robi z premedytacją to przede wszystkim żaden sąd tylko policja i zgłoszenie przestępstwa z art. 286KK, czyli oszustwa. Tutaj organa ścigania podejmują czynności bez żadnych opłat, bo jest to zwykłe przestępstwo.

     

    Jeśli policja umorzy sprawę i/lub gość się wykpi (obstawiam, że jest poobstawiany prawnikami) to dopiero wtedy zostaje droga cywilna.

     

    Oczywiście można wnieść pozew o NZ do EPU ale jego wydanie nie gwarantuje absolutnie NIC.

    Pozwany ma 2tyg na złożenie sprzeciwu, co zapewne uczyni.

    Wówczas sprawa trafia na wokandę, której termin może być za rok, lub więcej.

    W tym momencie już strona powodowa już ma utopione/zamrożone dodatkowe środki od wydania NZ.

     

    Jeśli w koncu na wokandzie, w toku normalnego postępowania sądowego gość się wybroni, to strona powodowa poniesie jeszcze koszta procesu, a dodam, że gość moze sobie wziąć najdroższego mecenasa z okolicy.

     

     

    Także radzę nie udzielać tak jednoznacznych porad.

  2. Jeżeli w ogóle myślisz o zdradzie, to znaczy, że jesteś do tego zdolny i zapewne jest to mix chęci zaruchania innej dla porownania + jakaś wewnętrzna potrzeba wyrownania rachunków z żoną.

     

    Znajdź jakas divę na escort czy innym portalu, umow się, jedź do innego miasta, najlepiej ze 100km dalej i spróbuj. Nikt się nie dowie, a ty raz na zawsze będziesz znał odpowiedź na swoje pytanie i byc moze ci ulzy.

     

    Jednak ze swojej strony obstawiam, że chodzi ci o cichą zemstę za jej "zdradę" w mlodości.

    • Like 1
    • Dzięki 1
  3. To może ja też się wypowiem, jako praktyk - gość, który dość długi czas był w związku z taką kobietą, która za siebie nie płaciła.

     

    Większość z Was wypowiada się tutaj w kontekście pierwsze randki, lub kilku pierwszych - że wtedy nie ma co płacić za kobietę. Ja uważam nieco inaczej - pierwsza randka, w niedrogim miejscu to można - jeśli zjecie po równo 2 obiady + jakieś napoje to wyjdzie max 80-100zł. Nie będę robił z siebie żyda dla 50zł przy pierwszym kontakcie. 

    Ale...

     

    ALE !!!!!!!!!

     

    Obserwuję i patrzę czy w ogóle będzie się garnęła do podziału rachunku, czy po prostu jak przyjdzie do płacenia zacznie się rozglądać po suficie lub patrzeć w telefon. Ten moment dużo powie o waszych przyszłych relacjach, jeśli do nich dojdzie.

    Mówiąc krótko - inwestując 50zł na początku dowiesz się sporo o jej manierach, zwłaszcza tych finansowych. Dla mnie obszar finansów w związku jest jednym z 3 najważniejszych, zaraz po wierności i dopasowaniu pod względem charakterów.

     

     

    Do Meritum,

     

    opisywałem chyba tu to parę lat temu pokrótce, nie chce mi się szukać.

     

    Byłem w związku z taką panią, która miała swoją niemałą pensję, własne mieszkanie, a pomimo tego każde nasze spotkanie, wyjście wspólne (nigdy z nią nie zamieszkałem, mieliśmy osobne mieszkania, ja w innym mieście oddalonym o kilkadziesiat km) płaciłem JA.

    Już po miesiącu bycia z sobą zasugerowałem, że może wypadałoby się jakoś podzielić z tymi płatnościami bo ja po przyjezdzie do niej (+ powrót) jestem już średnio 50-60zł w plecy, a przyjazdów były 2-3 tygodniowo, co miesięcznie dawało kwoty za samo paliwo na moje dojazdy do niej w okolicy ok. 500zł. 

    Pani była z tych o to mają wieczną nudę i niespokojny duch, więc każde nasze spotkanie to była albo knajpa albo basen, kręgle, kino. Rzadko kiedy rachunek był niższy od 100zł. W ciemno rzucę, że te atrakcje kosztowały mnie co miesiąc grubo ponad tysiaka. 

    Dodajmy do tego wszelkie okazje typu Walentynki, imieniny, urodziny, dzień kobiet, święta i jak bym to zsumował i podzielił na 12mcy to średniomiesięczny koszt tej pani w moim życiu wraz z paliwem na  dojazdy do niej to było koło 2kpln.

    Co w zamian? Raz po raz obiad jak przyjechałem, nigdy śniadań ani kolacji jak nocowałem w weekendy (wiesz gdzie jest lodówka, zrób  sobie), dość poprawny seks (bez rewelacji) i powiedzmy, że mocno zbieżny światopogląd, można było pogadać o wielu sprawach.

    Ale niestety - każda, nawet najlepsza relacja w końcu się zawali jeśli inwestować będzie tylko jedna strona układu. 

    Zacząłem jej mówić, że przestaje być mnie stać na taki tryb życia (wkurwiłem się i wyliczyłem jak wam powyżej) , bo co prawda mało nie zarabiałem wtedy ale mimo wszystko było to czuć i  to mocno w kieszeni.

    Pani przyjęła strategię dwojaką : albo udawała , że nie słyszy, nabierała wody w usta (max. to byl jakis tekst typu " pomyślimy") albo mówiła " no ale przecież nie musimy nigdzie chodzić, możemy iść np. na rowery". 

    Tylko, że do roweru to trzeba pogody, pory roku i SIŁY - ja jeżdziłem do niej po pracy + 1h na podróż i zajezdzalem na 17.30, głodny jak pies. Kto z was by chciał w takich warunkach na kazda randke jezdzic na rowery?

    Jezdzilismy rowerami ale w weekendy - wtedy spoko, ale wtedy tez ja kupowałem aprowizacje na drogę, tyle ze to juz koszt pomijalny, rzędu 20zł).

    Jak przyjechałem, a był środek zimy lub wiatr , deszcz, a pani naciska by gdzieś iść to gdzie mieliśmy isc? Spacerek?

     

    Zauwazyłem, że nigdy sama nic nie proponowała, tylko pewne sugestie ale bardzo delikatne aby to ja podłapał temat i zaproponował takie wyjscie - wtedy miala argument- no przecież ty chciałeś i zaprosiłes....

    Baby nigdy nie zapraszają na randkę, więc argument , że płaci zawsze zapraszający jest chybiony, bo jest nim zawsze facet.

     

    W końcu - skończyłem ten związek, typowo ze względów finansowych, po ponad roku. W bardzo stanowczych słowach wręcz wykrzyczałem jej, że nie chcę tego kontynuować, bo dalszy rozwój tego ukłądu to już byłby ślub, a co najmniej wspolne zamieszkanie, a patrząc na jej podejscie do finansów w zwiazku zostałbym ograbiony do zera, płacąc za wszystko sam, a jej pensja byłaby na jej wydatki.

    Jest dziś moją koleżanką, raz na kwartał gdzieś się spotkamy typu kawa - zawsze płaci sama.

     

     

    • Like 6
    • Dzięki 2
  4. Ale w ogóle ci nie staje, nawet waląc konia?

    Bo jeśli staje ci i stoi podczas masturbacji to w ogóle nie ma mowy o czynnikach zdrowotnych, wylącznie psychika.

    Tutaj z własnego doświadczenia wiem, że żaden psychoterapeuta nie pomoże jak trafisz na niewyrozumiałą kobietę.

    Proponuję powiedzieć przed ale na zasadzie przemycenia tej informacji m/w w ten sposob, ze troche sie boisz waszego pierwszego razu, bo z twoja poorzednia partnerka na poczatku byla wielka klapa, byles zestresowany i nie stanął, potem wpadles w bledne kolo i sie tym nakrecales, a ona tego nie rozumiala.

    Powiedz, ze dopiero po jakims miesiacu, jak ona wykazała się wieksza wyrozumiałością to sie udalo i potem juz bylo zawsze ok.

    Jak jej to powiesz to po pierwsze zrzucisz z siebie ciężar, który nie mowiąc jej tego niósłbyś sam do momentu 1go seksu z nią.

    Gdyby nie wyszli to juz bylbys psychicznie kastratem.

    A tak, nie wyjdzie to ona juz bedzie wiedziec w czym rzecz i ze musi sie postarac, wykazac wyrozumialoscia.

    Poniekąd jest to sztuczka psychologiczna bo taką panią wpędza w poczucie winy, ze to jej wina.

    Polecam tez na odwage 1 tabletke 25mg sildelafilu.

    Pewność siebie i na maxa na luzie. Nie idealizuj partnerki, nie mysl o niej, mysl o sobie.

     

  5. Dorzucę swoje 5gr.

     

    Jeśli chodzi o szczegóły, to opieramy się w tej debacie publicznej na doniesieniach mediów, które są póki co szczątkowe i generalnie bliżej im to poszlak, niż faktów.

    Dlatego skupię się wyłącznie na faktach, które są na tym etapie jasne:

     

    - Partner był w pracy - ona na baletach z jak się okazuje nieznajomymi, ciapatego pochodzenia;

    - Film z monitoringu sklepowego z kupna alkoholu;

    - Wszystko działa się nocą (dodatkowy czynnik ryzyka, który normalna kobieta musi brać pod uwagę).

     

    Łaskawie przemilczę szereg dość wyzywających zdjęć tej Pani, które można znaleźć w internecie, a które myślę dość jasno ukierunkowują tok myślenia średnio rozgarniętego obserwatora.

     

    Osobiście uważam, że stało się po prostu to, co stać się musiało. Cała ta narracja damskiej części publiczności, że winę za gwałt ponosi zawsze gwałciciel należy włożyć między bajki.

    Oczywiście z prawnego punktu widzenia to prawda, 100% racja. 

    Natomiast żyjemy w brutalnym świecie, gdzie prawo-zakazy/nakazy nie ma/mają dostatecznego wpływu o charakterze odstraszającym i prewencyjnym na postępowania ludzkie.

    Tak było, jest i będzie. 

    Zostawiając nowego Mercedesa z otwartymi drzwiami i kluczykiem w środku na noc, na ciemnym osiedlu można zakładać, że auto zniknie rano. Co więcej, Ubezpieczyciel zażąda do wypłaty AC kompletu kluczyków. Jak się to zatem ma do tego, że kradzież jest prawnie zakazana?

    Skoro Panie mówią, że nie prowokują i mogą chodzić ubrane nocą w ciemnym parku z dużym dekoltem i kusą sukienką, bo mają prawo to zatem dlaczego taka argumentacja nie zadziała w w/w przypadku wypłaty AC przez TU, skoro kradzież jest zabroniona i generalnie moja sprawa gdzie trzymam kluczyk od auta, a mam akurat kaprys aby leżało w aucie?

     

     

    Współczuję temu chłopakowi tej dziewczyny, bo generalnie właśnie cały świat dowiedział się, że był w związku z delikatnie mówiąc dziewczyną o liberalnym podejściu do życia.

    • Like 12
  6. 1 minutę temu, Krugerrand napisał:

    Wkleję Ci tu tytuł wątku:

     

    Początki nowej znajomości i od razu Red Flags

    Dla ułatwienia podkreśliłem Ci najważniejszą część.

     

    Teraz to:

     

    Tak jak w poprzednich Twoich wątkach. Czerwone flagi w różnych postaciach, a Ty wciąż pytasz o to samo: czy w to brnąć?

     

    Jeszcze jeden, dwa takie tematy, to napiszę tu wielkimi drukowanymi literami, żeś Waść niereformowalny kompletnie jesteś.

     

    Buziaki😄

     

     

    Wyciągnąłem wnioski, nie spotykam się z  kobietami z dziećmi małym, lub mieszkającymi z nimi.

    Niestety nie jestem w stanie mentalnie związać się z kobietą/dziewczyną 15 lat młodszą, bo mniej więcej w tych okolicach czyli 28-30 lat najdalej mógłbym szukac takich bez bagażu i bezdzietnych. Wolę już mimo wszystko kilka lat młodszą ale z dorosłym dzieckiem - przynajmniej jest podobna optyka patrzenia na świat, a nie tylko Instagram i robienie fotek jedzeniu. Niestety nie jestem w stanie aż tak zejść z progiem wymagań pod względem mindsetu kobiety.

    • Like 1
  7. 35 minut temu, Meister napisał:

     

    Wg mnie jeśli szukasz partnerki na stałe to nie powinieneś tolerować obecności byłego męża w jej życiu - szczególnie, że nic ich już nie łączy: ich syn jest już dorosły, nie mają wspólnego kredytu itp, więc to powinien być już zamknięty rozdział w jej życiu. Ja bym postawił jej ultimatum w takiej sytuacji. Albo jej były mąż znika bezpowrotnie z jej życia albo nara.

     

     

    Nie przesadzasz, takich rzeczy nie powinno się tolerować.

     

     

    Nie mogę po nieco ponad miesiącu znajomości stawiać jej ultimatum, z kim spotykać się może, a z kim nie. Sam taką osobę bym kopnął w zad, gdyby mi zaczęła warunki stawiać już na samym początku.

    Jesteśmy na etapie bardzo, bardzo początkowym i tego jej męża po prostu traktuję jako element jej życia, który w nim był już długo przed moim pojawieniem się.

    Jedyne co mogę to po prostu podziękować, nawet nie podając powodów bo jak każda kobieta od razu zacznie mi wjazd na poczucie winy, że wymyślam, że się czepiam, że to nic takiego. Znam te schematy na pamięć.

    15 minut temu, Zdzichu_Wawa napisał:

     

    @Wolumen popatrz na pogrubione słowa ze swego cytatu i zastanów się w jakim świecie równoległym Samotna Matka jest osobą "bez zobowiązań" i "wolną"?

     

    Już na starcie masz błędne założenia, więc nie dziw się że potem jest tylko gorzej (bo błędy zaczynają się nakładać).

    Tutaj wrzucę bardzo fajną audycję o randkowaniu z samotnymi matkami. Co same SM próbują nam "sprzedaż" w swojej ideologii i czemu to jest "wciskanie kitu". (niestety po angielsku, ale mocno polecam):

     

     

     

    No i?

    Owszem jest wolna i bez zobowiązań. Ma syna blisko 20 letniego, starszego, niż mój, który ma niecałe 18. To ja też miałbym siebie uważać za nie wolnego i nie bez zobowiązań?

    Też jestem rozwodnikiem.

     

    Bez przesady - będąc w pewnym (czyt. w moim ) wieku i szukając partnera/partnerki na poważnie lub na chwilę po prostu TRZEBA brać pod uwagę, że ludzie nawet 7-8 lat młodsi mają już bagaż. Nic w tym nadzwyczajnego.

    Byle nie dzieci małe i mieszkające z nią.

     

    • Like 4
  8. Spotykam się od początku marca z pewną kobietą, ciut młodszą ode mnie (ja 42, ona 38).

    Rozwódka, 19 letni syn na studiach w innym mieście wiec de facto uznajemy, ze wolna i bez zobowiazań.

    Rozwód 17 lat temu, po 3 latach małżeństwa - powód - nieodpowiedzialność, alkoholizm byłego męża.

     

    Ogólnie wszystko wygląda w porządku - babka pracuje, zarabia wg. moich ostrożnych szacunków w okolicach średniej krajowej, ma własne M w kredycie (przy końcu już jest).

    Syn przyjeżdza 1-2 razy w mesiącu (I rok studiów, 300km od domu). Dogadujemy się całkiem nieźle.

    Póki co rozgrywam to powoli i bez napinki, ie było jeszcze seksu, nie nocowałem u niej ani ona u mnie.

    Wpadam do niej na obiad po pracy ze 2 x w tyg, w weekend jakieś kino, kręgle, basen.

    Naprawdę ani mi, ani jej się nie spieszy ku mojej radości.

     

    Niestety jest pewien problem, który mnie nie tyle co wkurwia (na tym etapie, gdy nie jestem zaangażowany) co mocno zastanawia i wzbudza obawy. Nazywa się były mąż.

     

    Ona w dalszym ciągu utrzymuje z nim kontakty, dość dużo opowiadałą mi o nim i o dziwo nie ukrywa nic, mówi o rzeczach wręcz "niepoprawnych politycznie".

    I tak dowiedziałem się, że typ mega nieodpowiedzialny, nie pracujący, a jak pracujący to miesiac i od razu na L4 , najlepiej na 3 miesiące, potem kolejna robota i ten sam schemat. Robol, to sobie może pozwolić, umysłowemu by to nie uszło.

    Miała 2 związki od momentu rozwodu 17 lat temu, ex mąż cały czas był gdzieś w tle. Ponoć ostatni jej partner się wściekał, że ona z nim rozmawia (wówczas jeszcze nieletnim) na tematy inne, daleko wykraczające poza temat ich wspólnego dziecka).

    Mało tego, typ przychodzi do niej raz po raz a to coś wydrukować bo nie ma drukarki, a to się o coś poradzić itd.

    Ona twierdzi, że taka już między nimi jest przyjacielska relacja od lat.

     

    Na moje delikatne sugestie, że po co w takim razie się rozwodzili odpowiada, że na przyjaciela się nadaje, na meża czy partnera nie.

    Dodam, że gość bez grosza, często zmeniający wynajmowane mieszkania z powodu zalegania z czynszem. Alimenty na ich syna płaciła i nadal płaci jego matka, on albo nie ma albo jak ma to przehula gdzieś. Zdarzało się mu też pożyczać od niej kasę, którą zawsze oddawał.

    Odpada zatem (moim zdaniem) element dojenia frajera z kasy czy też innych, poważniejszych planów względem niego.

     

    Nie zmienia to natomiast w żaden sposób optyki patrzenia przeze mnie na tę sprawę. Nie wyobrażam sobie, gdybym już na poważnie związał się z tą babką i np. z nią zamieszkał (lub ona u mnie) gościć u siebie jej męża i ogólnie mieć świadomość, że on jest wciaz obecny w jej życiu.

     

     

    Moje pytanie do Was - próbować z tym dalej czy zakończyć ten układ już teraz?

    Pytanie nr 2 : a może przesadzam?

    • Like 1
  9. 5 godzin temu, ciekawyswiata napisał:

    Pytanie jest kluczowe. Co to znaczy wyjątki i ile tych wyjątków jest, bo myślę, że ogólnie nie jest aż tak źle, że te wyjątki to jakiś 1 procent, a bardziej powiedziałbym 10-20 procent. 

     

    To jest trochę tak jak z tematem o zarobkach w Polsce. Jak będziesz przebywał w otoczeniu bogatych ludzi, to możesz dojść do wniosku, że w Polsce nie ma ludzi biednych, a jeżeli nawet są, to pewnie muszą być jacyś nieudacznicy (pierwsza skrajność). Z drugiej strony jak będziesz się otaczał ludźmi biednymi, to wszędzie będziesz widział biedę i może pojawić się przekonanie, że może i w Polsce są jacyś bogaci ludzie, ale to złodzieje (druga skrajność). A prawda jest taka, że większość ludzi w Polsce, bardzo mocno generalizując, to ludzie biedni, średnio zamożni, a jakieś 20 procent zarabia godnie lub są bogaci. I pewnie podobnie jest z kobietami- są wartościowe kobiety, wykształcone, zadbane, ale one też oczekują tego samego od faceta, a ilu takich facetów jest? Pewnie też koło 20 procent, może i mniej. Większość mężczyzn, podobnie jak kobiet, jest po prostu przeciętna lub poniżej przeciętnej, jeżeli chodzi o jakieś wartości, sposób spędzania wolnego czasu, zarobki i tak dalej. 

     

     

    Nie mogę się zgodzić z całością tego, co napisales aczkolwiek z częscią tak.

     

    Pomieszaleś kwestie- dobierania się w pary pod względem statusu/wykształcenia/ pochodzenia z kwestią tego, co kobieta jest w stanie dać facetowi.

     

    Biedny i niewykształcony facet jest w stanie się wręcz zaorać fizycznie aby zapracować na rodzinę, naprawi w domu kran, wymaluje pokój, obroni rodzinę jak zajdzie taka potrzeba (przynajmniej spróbuje). 

    U kobiet te zachowania nie wystepują, bez względu na status.

    Większośc kobiet, od sprzataczki po menedzerkę wyzszego szczebla na pierwssym miejscu postawi swoje interesy, a faceta wycycka do cna z przysług, kasy i czasu.

    Tutaj poziom wykształcenia nie ma znaczenia, bo sprzątaczka dobierze sobie robotnika budowlanego i będzie go naciągać na wakacje nad polskim morzem, a pracownica korpo znajdzie sobie architekta i naciągnie na BMW.

    Zasada działania kobiet jest taka sama, niezaleznie od ich statusu, zmienia się tylko target, a ściślej wartość tego, co będzie chciała dostać od partnera.

    • Like 2
  10. Ogólnie jest to prawda, sama prawda.

    Jasne, ze zdarzają się wyjątki, gdzie kobieta naprawdę potrafi dużo wnieść w życie faceta.

    Przykładowo mam kuzyna, którego żona potrafi razem z nim w sobotę zabrać się za mycie, woskowanie auta, ma PJ kat. A, mają 2 motocykle i jezdzą na wycieczki, a w domu jak jest malowanie to malują razem.

    Gdybym miał taką kobietę, to mogłbym nie miec kolegów, ona by mi wystarczyła.

     

    Natomiast 95% kobiet to wlaśnie takie księżniczki wyhodowane przez system.

    I taka księżniczka naprawdę poza szparą w kroczu nie ma nic do zaoferowania facetowi.

     

    Dodam, że o ile jesteście mlodzi, pobieracie się, to jesscze można mówić o dziecku, że kobieta Ci je da.

    Natomiast ja jako weteran związków z SM, w okolicy 35-40tki, nie chcąc mieć z nimi dzieci, widziałem jak na dłoni, że byłbym jedynie podnóżkiem dla takich kobiet i nie dostałbym od nich literalnie nic.

    Sam dziecko już mam, dorosłe, jako ojciec/rodzic się spełnilem i autentycznie nie widzę już na dzień dzisiejszy sensu wiazania się z kobietą w innym celu, niż układ towarzyski o podtekście erotycznym.

    • Like 5
  11. 19 minut temu, icman napisał:

    Dlatego też praca straciła wartość samą w sobie, nie ważne co robisz a ile zarabiasz.

    Ten skutek pieniądza, który w dodatku oparty jest na umowie społecznej a nie realnej wartości "papieru" spowodował szereg zmian, które naruszyły fundament oceny przydatności społecznej ludzi a w związku z tym dyskomfort psychiczny.

     

    Mając powyższe na uwadze i idąc dalej tym tokiem to praca jest na dziś drogą do celu jakim jest pieniądz i możliwości jakie daje.

     

    Pracujemy często bez satysfakcji z tego działania by za zarobione pieniądze odpocząć na wakacjach od sposobu ich zdobywania.

     

    Tragikomiczne.

     

    Dla mnie praca była od zawsze w pierwszej kolejności dla pieniędzy.

    Satysfakcja z pracy jest na dalszym planie.

    Satysfakcją się nie najesz.

    Oczywiście zgadzam się, że nie da sie na dluzszą metę pracować na stanowisku, którego się nie lubi/nie interesuje to nas.

    Ale z drugiej strony jak masz kredyt na mieszkanie, 2ke dzieci i 150 innych zobowiązań to ideały odchodzą na plan dalszy i liczy się kasa.

  12. I tak i nie.

     

    Tak, bo:

     

    biorąc pod uwagę suche dane makroekonomiczne, takie jak inflacja, realne ceny w sklepach, ceny nieruchomości, ceny paliw, transportu - jest naprawdę źle.

     

    Nie, bo:

     

    patrząc po ruchu na drogach, korkach w miastach co raz większych nie widzę, by 7zl/L paliwa robiło na kimś wrazenie.

    Rozumiem, że do pracy ludzie musza dojeżdzać jakoś ale ruch w miastach jest cały dzień, nawet w godzinach pracy. Generują go w dużej mierze np. bezrobotne mamy, które ujeżdzają po sklepach czy kosmetyczkach w czasie , gdy dzieci w szkole/przedszkolu. Z tego można zrezygnować/ograniczyć i poruszać się pieszo.

    W galeriach tłumy, kurierzy jeżdzą jak potłuczeni, w pacakomatach brakuje miejsc, dostawiane są co chwile nowe szafy- ktoś, za coś ten towar zamawia.

    Wakacje sprzedają się jak świeże buleczki, alkohol schodzi z półek w zawrotnym tempie.

    Osiedla się budują zarówno deweloperskie jak i prywatne domy.

    Na forach samochodowych ludzie wciaż pytają o zakup aut przy takich, a takich parametrach- przykładowo urodzi sie 1 dziecko to już minivana trzeba kupić aby wózek na stojąco wszedł.

    Knajpy w soboty pełne, dowozy żarcia typu Glovo/Uber Eats wciąz widzę na mieście.

     

    Moim zdaniem ludzie mają kasę, dużo kasy. Narzekają tylko Ci, ktorzy od zawsze byli biedni, są biedni i będa biedni.

     

    Żeby nie było, że burżuj ze mnie- ja bardzo odczuwam inflację, porezyfnowałem z karnetow na basen, siłownię, anulowałem Netflixa. Zaoszczedzilem w ten sposob około 300zl, zeby miec na paliwo na dojazd do pracy.

    Dodam, ze sposrod osób, z ktorymi uczęszczalem na silownie to tylko ja odpadłem, reszta dalej chodzi.

     

    Inflację możnaby latwo zdusic, gdyby spoleczenstwo solidarnie zrezygnowało z min. 30% wydatkow na konsumpcję ponad to, co konieczne. Spadłby popyt, spadlyby ceny.

    Niestety tak się nie dzieje= strzyżenie owieczek trwa w najlepsze, bo skoro chcą i mają z czego płacic to czemu nie.

    • Like 1
  13. 6 godzin temu, antyrefleks napisał:

    Kolego @Wolumen Szkończ waść, wstydu oszczędź. To, że nie ma żadnej kary za romansowanie z cudzymi żonami, nie oznacza, że to nalezy tolerować. Wręcz przeciwnie. Na forum była o tym mowa. A mozna to podsumowac jednym zdaniem, ze nie bez powodu to zjawisko wywołuje skrajne emocje. Mamy w polsce taką a nie inna kulture (przynajmniej mielismy do czasu rozpasania towarzystwa i której autor tematu jest antagonistą), a zakaz rozbijania malzenstw byl w tej kulturze zakorzeniony. Powodzenia w zgloszeniu akcji na policji, mam nadzieje ze miasto jest male. Ogier zyska swietna renome jako bzykacz meżątek:)

     

     @Baca1980 Dobrze napisal. To sranie do wspolnego gniazda.

     Wstydu?

     

    Człowieku, nie żyjemy w Islamie, żeby tego rodzaju zachowania uprawniały kogokolwiek do oceny czy tymbardziej potępienia.

     

    Nie wiesz, co mu ta mężatka nagadała. Równie dobrze mogła mu powiedzieć, że od lat nie sypia z mężem, że nic między nimi już nie ma i są plany rozwodowe.

    Gość dostał w swojej ocenie zatem zielone światło do starań, a że mu nie przeszkadzał jej formalny stań cywilny to jego sprawa.

    Tak radykalne spojrzenie na te kwestie można mieć, gdy facet jest nachalny i wypisuje/nachodzi mężatkę, która niejako dla św. spokoju raz po raz sie z nim spotka.

    Ale jeśli mowa o pełnej dobrowolności to nie wiem w czym problem. Osobiście bym jeszcze podziękował takiemu gościowi, a babę pognał gdzie pieprz rośnie.

    Powtarzam, to nie jest wina gościa tylko tej mężatki, że będąc zajęta zaczęła romans na boku.

     

    Podtrzymuję i będę podtrzymywał swoje zdanie, bo mając ponad 40 lat na karku widywałem już różne układy w życiu i nigdy sprawy nie są tak oczywiste i zerojedynkowe, by kochanka/kochankę palić na stosie.

    • Like 2
  14. 1 minutę temu, piti napisał:

    Uważam, że to fatalny pomysł i po prostu ignorować. Nie ma sensu dalej go prowokować, bo nikt z nas nie wie, nawet autor co takiemu gościowi siedzi w głowie.

    Sprowokowałbym gościa celowo, zeby się mocno podłożył pod jakiś gruby paragraf  a wtedy bez żalu bym mu wytoczył sprawę/zgłosił na policję.

    Najlepiej, żeby to był paragraf ścigany na wniosek pokrzywdzonego, to bym go jeszcze upodlił aby mnie błagał o wycofanie wniosku.

    • Like 2
  15. 15 minut temu, MM_ napisał:

    Parę słów od prawnika:

    - pukanie cudzej żony nie jest karalne (tylko z perspektywy naszego forum słabe);

    - tzw. grożenie zniszczeniem w pracy to 190 kk, ja bym zasugerował typowi, że mocno to rozważasz;

    - szkalowanie, niszczenie twojej opinii np w rodzinie to 212 kk;

    - jeżeli pracodawca by zwolnił ciebie za coś takiego to masz skuteczne odwołanie w sądzie pracy bo to niezwiązane z pracą.

     

    Ja bym wyluzował, bo nie zrobiłeś niczego co w świetle prawa jest karalne a typ tak naprawdę to może żonie z liścia dać.

     

    Prawnikiem nie jestem, a powyżej napisałem dokładnie to samo. 

    9 minut temu, tmr napisał:

    I pomyśl o pełnych "współczucia" spojrzeniach jakimi obdarzać go będą funkcjonariusze podczas słuchania ;) Duże miasto ? 

    Tak, bo akurat policjanci to są najświętsi na świecie.

     

  16. 23 minuty temu, Baca1980 napisał:

     

    Przyjąć ew. konflikt na klatę. Czyli może trzeba się będzie napierdalać cóż zrobiłeś dużą kupę i musisz sam po sobie posprzątać. :).

     

     

    K.urwa serio? Masz jaja czy już ze strachu nabawiłeś się wnętrostwa :).

     

    Mam inne zdanie na ten temat. Ruchając zajęte kobiety ( i wiesz o tym) srasz do wspólnego męskiego gniazda. 

     

    Nikt nie ma prawa uderzyć, straszyć czy w inny sposób wzbudzać strach tylko dlatego, że wyruchałem jego chętną do tego żonę.

    To jest powód do kopnięcia jej w dupę, a nie pobicie faceta, z którym to zrobiła.

    To jest nic innego jak wyładowywanie się na obcym gościu, za to, że jego małzonka jest dziwką.

    Wiesz jakie zdradzające  baby opowiadają historie nt. ich malżeństw?  Że są w trakcie rozwodu, że mąż bije, tłamsi, znęca się psychicznie. Wobec takich informacji kochanek nie ma nawet poczucia kaca moralnego, a gdzie tu mowa o jakimkolwiek czynie zabronionym...

    • Like 7
  17. 1 godzinę temu, SuperMario napisał:

     

     

    Także uważaj, nigdy nie wiadomo co taki ma pod kopułą i co zrobi. Straszenie typa policją imho nie ma sensu, nie warto eskalować tematu, najlepiej się nie wychylaj przez jakiś czas i może się trochę uspokoi.

     

    Lekcję dostałeś, lub dopiero dostaniesz, (zależy jak gość jest porąbany) ale przynajmniej zapamiętasz. 

     

    Gdzie żywiosz, nie jebiosz czy jakoś tak Białorusini mówią, Rosjanie zapewne też.

     

     

     

    Straszenie policją? 

    To gość jego straszy, grozi. W tej sutuacji idzie się na policję.

    Co więcej, powiedziałbym takiemu gościowi z rozbrajającą szczerością, że romans był za zgodą obu stron, nikt nikogo nie zmuszał i widocznie źle się dzieje w ich małżeństwie, że żona szuka szczęścia na zewnątrz.

     

    Jeśli nie napastowałeś tej kobiety i jeśli sama tego chciala, a teraz jej mąż Ci grozi to tylko policja.

    Autentycznie typ będzie miał problemy, bo romansować można z kim się chce, byle miał 18 lat i wolę na to. Stan cywilny nie jest tu przeszkodą.

    1 godzinę temu, Kamil0s napisał:

     

    Nie odpisuje mu, wsiadł na konto swojej żony na fb i pisze z jej messengera o 3 w nocy 🙉.

    Nauczka sromotna, samo myślenie jaki może byc ten typ zabiera mi energie, po za własną głupotą która do mnie dotarła i konkretną nauczką, po prostu nie chcę więcej takich zabaw.

    Jest prawie 4 nad ranem, nie mogę przez to też spać, facet 45-50 lat pisze mi że ma mój adres i ponownie, że mnie odwiedzi. Porobiłem screeny. Tak jak piszesz ignoruję to, do tego czasu emocje mogą nieco opaść i chyba na ten moment to jedyna opcja, bo nic innego mi do głowy nie przychodzi. 

    Z drugiej strony jak ktoś dużo pisze, że coś zrobi, to zazwyczaj na straszeniu się kończy. Z drugiej strony w tej sytuacji, to nadal loteria.

     

     

     

    Ja bym mu napisał, że jeśli nadal będzie chętna to zamierzam ją ruchać w dalszym ciągu.

    Nie ma tu żadnego przestępstwa.

    To jest sprawa między nim, a nią. To ona po rozmowie z nim powinna z tobą zakończyć znajomość, a nie że on będzie Cię zastraszał, żebyś sobie poszedł.

    Ty sobie pójdziesz ale żonka z takim mindsetem znajdzie następnego na boku.

    Krótko, odpisz mu co powyżej. Jeśli nie zaprzestanie ci grozić to ty zniszczysz zycie jemu, zglaszajac na policję groźby karalne, stalking.

    To jest sytuacja, w której bardzo łatwo można stać się z ofiary katem. W majestacie prawa.

    • Like 5
  18. 15 godzin temu, Arthur Morgan napisał:

    Dziś w pracy gadam z kolesiem z Ukrainy co pracuje u mnie na dziale. Jest parę miesięcy z Ukrainką która mieszka we Wrocławiu czyli daleko od niego.

     

    Na dzień kobiet kupił dziewczynie Apple watch za 1.5 k.

    A na ostatnie jej urodziny bukiet kwiatów za 500 zł i  gigantycznego  misia pluszowego. 

     

    Boże widzisz i nie grzmisz 😂😂

     

    Jeżeli aż tak dobrze zarabia i go na to stać to czemu nie, po prostu ma gest. Dla jednego majątkiem jest wydanie 100 na obiad w knajpie, a dla innego zegarek za 1,5k na prezent to żaden ból.

     

    Problemy zaczynają się, gdy taki ktoś się zadłuża lub odmawia sobie wszystkiego aby tylko starczyło na taki zegarek.

    Wtedy mowimy o kompletnym idiocie i frajerze, który dla swojej księżniczki będzie głodował cały miesiąc ale prezent da.

    • Like 5
  19. Z roku na roku, 8 marca kobietom palma odbija coraz mocniej.

    Dziś od rana miałem 3 sytuacje z obcymi paniami, które silnie manifestowały swoje świeto:

     

    1) Wizyta na poczcie po odbiór poleconego:

        stoję przy okienku, odpisuję na ważnego smsa z firmy, będąc nieco rozkojarzony tym faktem pytam panią w okienku jaka dziś data, bo wypełniałem zwrotkę.

        W odpowiedzi słyszę z wyraźnym FOCHEM " no 8 marca!!! " Pani jeśli liczyła na życzenia to się przeliczyła, podpisałem, wziąłem list i wyszedłem. Obca baba nie będzie na mnie wymuszać złożenia życzeń.

     

    2) Stacja benzynowa, płacę za paliwo. Trzech gości przede mną, dwóch pierwszych złożyło kurtuacyjne "wszystkiego najlepszego" , trzeci, ten przede mną zapłacił i wyszedł. Mina pani kasjerki co najmniej jak by     ją opluł. Ja oczywiście też wyszedłem po zapłaceniu.

     

    3. Koleżanki w pracy. Od samego rana chodzą jak księżniczki, nic nie robią tylko poprawiają fryzurę i makijaż.

     

     

     

    Ja się k***a pytam czy je wszystkie pogięło? 10 marca jest dzień mężczyzny. Idę o zakład, że 99% kobiet nawet nie zna tej daty, a pozostały 1% może napomknie swojemu facetowi leniwe wszystkiego najlepszego.

    Sami sobie jesteśmy winni - spróbujcie dziś wejśc do kwiaciarni, kolejki po 20 osób. Tak działa presja otoczenia, której się poddaliśmy.

    • Like 14
    • Dzięki 2
    • Haha 6
    • Smutny 1
  20. W moim ex małżeństwie było to samo.

    Co bym nie zrobił, zawsze były jakieś zastrzeżenia. 

    W najlepszym wypadku - przemilczenie i nie komentowanie zamiast np. pochwalić.

    Trwało to kilkanaście lat, w końcu powiedziałem DOŚĆ i kompletnie przestałem się starać poza podstawowymi kwestiami jak zarabianie pieniędzy, dbanie o podstawowe kwestie typu dom, auta czy zainteresowanie dzieckiem.

    Co bym nie kupił, nie wymyślił, zawsze było marudzenie, narzekanie itp.

    Po pewnym czasie, a w moim przypadku było to naprawdę długo - za długo - motywacja spadła mi do zera.

    Uświadamiasz sobie w końcu, że Twoje starania są o dupę potłuc i bez względu na to czy coś robisz, czy nie robisz to Wielmożna Pani Księżniczka i tak będzie niezadowolona. W prostym rachunku zatem dochodzisz do wniosku, ze lepiej nie robić nic, wyjdzie na to samo bez kosztów i straty czasu.

    Baba i tak będzie na swojego faceta gadać źle i narzekać.

     

    Każdy kolejny zwiazek od momentu rozwodu wyglądał tak samo - pierwszy miesiąc/miesiące sielanka, a potem standardowo - marudzenie i wymyslanie.

    Dziwnym zbiegiem okoliczności 99% tych narzekań zwiazane było z forsą - a bo nigdzie nie wyjeżdżamy na weekend, a bo za rzadko gdzieś wychodzimy, a bo nie mam butów, a bo nie chodzę do fryzjera 3 x w roku  tylko 2.

    Mając 42 lata i pokaźny bagaż doświadczeń w relacjach D-M stwierdzam obiektywnie, że facet kobiecie jest potrzebny do spełniania zachcianek i dostarczania dóbr wszelakich.

    Jedynie kobiety ambitne, z naprawdę dobrymi zawodami jak lekarz, prawnik itp. MOŻE, podkreślam MOŻE  ( nie było mi dane z takimi obcować) mają  więcej ambicji w sobie i potrafią same sobie zorganizować rozrywkę, kupić co potrzebują nie obarczając winą za brak tego czegoś partnera.

    Dodam, że jak partner chodzi w dziurawych butach im nie przeszkadza i nie działa to w drugą stronę.

    W dniu 4.03.2023 o 14:55, Legionista napisał:

    To wina Kosmitów. Mamy wyjaśnienie ostateczne. Biblijna Ewa też to coś namieszała przez tego weża.

    Byłem z taką jedną SM, parę miesięcy.

    Miała przede mną 4 partnerow na przełomie 10 lat, średnia czasu na 1 zwiazek 2-3 lata.

    O każdym, no dosłownie o każdym miała złe zdanie, narzekała, krytykowała, coś jej nie pasowało.

    Ona za to czysta jak łza, pokrzywdzona.

     

    Jestem w stanie zrozumiec, ze rzeczywiscie można źle w życiu trafić ale powiedzmy 2 razy pod rząd. W 4 związki pod rząd, gdzie faceci byli źli nie uwierzę.

    W dniu 1.03.2023 o 11:42, SuperMario napisał:

     

    Według kobiecej logiki, to była ewidentnie Twoja wina 😅 trzeba było się nie odzywać 😉

     

    Gdyby się nie odezwał dostałby opierdol, że mógł jej o tym przypomnieć, on jest facetem, powinien dbać o bezpieczeństwo.

    W skrajnym wypadku zostałby obwiniony o to, że nie patrzył caly czas na jej zegarek i go nie strzegł jak oka w głowie.

    Za dlugo byłem żonaty aby uwierzyć w to, ze kobieta nie znajdzie na faceta haka jak zechce.

    • Like 3
  21. W dniu 3.03.2023 o 13:42, Król Jarosław I napisał:

    @Wolumen bardziej kukoldzkich głupot dawno nie słyszałem. Jak jest kurwą mając 20 to mając 30 nic się nie zmieni.

     

    Obecnie 99% 20 latek, o względnej urodzie ma zapędy kurewskie.

    Trzeźwieją dopiero w okolicach 30tki jak juz widzą, że świata nie zwojują.

    Dlatego właśnie nie patrzę nawet na te młode japiszony bo wiem, że każda jest taka sama.

    Cytując klasyk- tylko forsa, kutasy i słaby melodramat.

    • Like 1
  22. Masz 30tke na karku, a wziales sobie 20latke z mlekiem pod nosem, bo inaczej tego nie nazwę czytając o jej zachowaniach.

    Jak lubisz takie mlode i nieopierzone to nie ma sprawy ale w takim razie nie mozesz wymagac od niej dojrzałych zachowań.

    Ergo, kobieta w tym wieku jest na szczycie swoich możliwości nazwijmy to zdobywczych i będzie się w niej odzywać hipergamia.

    Ja mając 30 lat bym się w życiu nie zabrał za pannę w wieku 20 lat i to nie dlatego, że bym nie miał do takich dostępu, bo bym może i miał, tylko dlatego, że moja psychika już by nie zniosła tego rodzaju dynamiki w relacji.

    Ta dziewczyna dopiero od 2 lat ma dowód osobisty, Ty jak sam twierdzisz masz mieszkanie, samochod, zdażyleś juz cos osiagnac. Zapewne tez pracujesz od paru lat.

    O czym Ty z nią rozmawiasz? 

    Z długości i charakteru Twojego posta wnioskuję, że to nie jest panienka stricte do pukania tylko lączy Cię z nią coś wiecej, pewnie masz tez jakies plany.

     

    Dobra rada z mojej strony, pójdę pod prąd w stosunku do ogółu.

    Ciągnij to jak najdłużej się da, ale ogranicz koszty, żeby nie poplynąć.

    I w międzyczasie obserwuj ją.

    Gwarantuję, że tak Cię zacznie drażnić jej zachowania, że bez żalu to rzucisz i uciekniesz.

    Każdy kolejny miesiąc z nią działa na Twoja korzyść bo sobie powoli zaczniesz uświadamiać w jakim sraczu tkwisz.

    Jak odejdziesz zbyt wcześnie, nie widząc jej pełnych" możliwości" to wyrzuty sumienia Cię zniszczą i zaczniesz ponadto ją idealizować.

    Więc patrz na ręce, obserwuj, analizuj, prowokuj sytuacje, w których można ją sprawdzić, jak się zachowa.

     

     

    Ona nie jest dla Ciebie.

     

     

    • Like 4
  23. Decyzji, dotyczącej tego, czy w wieku jakim obecnie jestem - 42 i po rozwodzie, po kilkunastu latach małżeństwa jest sens bawić się w jakikolwiek związek jeszcze, czy zostać już samemu do śmierci.

     

    Jak ex małżonek z blisko ponad 15 letnim doświadczeniem znam już wszystkie etapy życia z kobietą - życia związkowego, żeby się ktoś zaraz nie odezwał, że to działa w obie strony, bo kobieta o facecie też może tak powiedzieć.

    No i jako, że znam te etapy to wiem, ze de facto po max 2 latach ze związku robi się już pewnego rodzaju monolit. Za wiele nie wnosi do życia, za to bardzo mocno ogranicza na wszelkich płaszczyznach, począwszy od towarzyskiej, poprzez samorozwój, na finansach kończąc.

     

    Po rozwodzie przerobiłem kilka związków z SM, bo tylko takie mi "wpadały" na radar. Z jednej strony były to przypadki, z drugiej jednak próbowałem kalkulować, tak było w przypadku jednej z nich - nastoletni syn zwiastował teoretyczną jej dyspozycyjność. No niestety i tu się myliłem.

     

    Dochodzę do wniosku, że jedyna szansa jeśli w ogóle myśleć o jakimkolwiek związku na poważnie, do tzw. grobowej deski, to znalezienie jakiejśc kobiety w okolicy 30tki, bezdzietnej i zaczynanie wszystkiego od zera.

    Przeraża mnie taka perspektywa, bo mam już niemal pełnoletniego syna z byłego małżeństwa, co sugeruje, że jestem już (a raczej powinienem być) ustatkowanym życiowo gościem, który odchował dziecko/dzieci i teraz ma jeszcze swoje 5 min dla siebie póki zdrowie jeszcze jest, jakieś pieniądze też.

    Wejście zatem w nowy związek niejako z automatu przekreśli, to co powyzej bo każda/większość bezdzietnych 30tek od razu mnie zmusi do zrobienia dziecka, potem ślub i od nowa ta sama historia, która 2 lata temu zakończyła się rozwodem. Nie chodzi mi tu o traumę, której notabene nie mam ale o chłodną kalkulację - zbytnio już mi się nie chce tych wszystkich etapów przechodzić od początku.

     

    Pytanie zatem do Was - co byście zrobili? 

     

    Czy są w ogóle jakiekolwiek minusy bycia samemu na starość? Brak osoby do podania tej mitycznej szklanki wody można włożyć między bajki - godzę się na to, że wyląduję np. w domu starców jako niedołęga, bo synowi na głowę się nie zwalę

    • Like 2
    • Dzięki 1
  24. 17 godzin temu, Roland napisał:

    @Wolumen W jakim sensie? Emocjonalnym, finansowym? Niestety zaczynam się łamać, a mózg idealizować ex. Mija kolejny dzień, a ona milczy. Chyba wciąż liczę, że się odezwie i poprosi o powrót. Ciężko się wyzbyć tych myśli.

     

     

     

    W każdym sensie.

     

    1. Emocjonalnym, bo nigdy w takiej relacji nie będziesz jedynym i najważniejszym dla takiej kobiety. Jest dziecko/dzieci, z którymi musisz się "nią dzielić" i jej czasem, jest ojciec biologiczny, którego podświadomie zawsze będziesz traktował jako zagrożenie i będziesz wciąż miał myśli, że jak Cię nie ma to ona się z nim bzyka,

     

    2.Finansowym, bo jak sobie wyobrazasz zamieszkanie z taką kobietą z dzieckiek, dziećmi i podział wydatków tak, abyś nie finansował jej przychówku? Zrobisz sobie półkę w lodówce odrębną z napisem nie dotykać? Nawet podział opłat za mieszkanie na pół jest dla Ciebie nie sprawiedliwy, bo Ty jesteś jeden,a ich dwoje/troje i to ona powinna więcej wykładać, a na to żadna SM nie pójdzie.

    Finansując opłaty po polowie finansujesz nieświadomie jej dzieci.

     

     

     

    • Like 1
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.